Tag Archives: Cichociemni

Dlaczego tropimy?

 

Społeczny projekt badawczo – edukacyjny „NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ”, zainicjowany przez Panów: Andrzeja Borcza (historyk), Waldemara Natońskiego (samorządowiec) i przeze mnie (wnuk Cichociemnego), wywołał dość spore zainteresowanie.

Oto moja próba uzasadnienia potrzeby takiego Projektu.

 

Przypomnę, że istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.

Mamy już dwie [obecnie opinii jest znacznie więcej – red.] bardzo pozytywne opinie historyków, specjalizujących się w problematyce Polskiego Państwa Podziemnego: prof dr hab. Grzegorza Mazura oraz prof. dr hab. Grzegorza Ostasza. Warto zauważyć, na co zwrócili uwagę nasi „recenzenci”.

 

grzegorz-mazur-184x250 Dlaczego tropimy?Pan Profesor Grzegorz Mazur trafnie podkreślił – „Jest to wbrew pozorom sprawa do tej pory mało znana, z której najlepiej znane są zrzuty cichociemnych, a która powinna zostać ukazana w pełni dla wszystkich zainteresowanych dziejami Polskiego Państwa Podziemnego.”

grzegorz-ostasz-184x250 Dlaczego tropimy?

 

Pan Profesor Grzegorz Ostasz celnie zauważył – „Jestem przekonany, że projekt „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej” przyniesie nie tylko nowe spojrzenie i szczegóły związane z akcjami zrzutowymi, ale również pozwoli w praktyczny sposób zweryfikować dotychczasowe ustalenia, a w rezultacie odtworzyć kompletną listę oraz lokalizację akowskich placówek odbiorczych i bastionów.”

 

Pojawił się jednak pojedynczy głos powątpiewania (nazwisko znane inicjatorom Projektu) – po co badać coś, co już zostało zbadane? Przecież lokalizacja zrzutowisk została już ustalona. No właśnie – czy rzeczywiście wszystko już zostało zbadane, a lokalizacje ustalone? Czyżby nic już nie pozostało do odkrycia?

1994-lotnicze-wsparcie-AK-209x300 Dlaczego tropimy?W dotychczasowych ustaleniach lokalizacji placówek odbiorczych opierano się głównie na fundamentalnej pracy Kajetana Bienieckiego „Lotnicze wsparcie Armii Krajowej”, a także na publikacjach innych autorów. Kajetan Bieniecki podaje nawet w swojej książce współrzędne geograficzne zrzutowisk, choć tylko w odniesieniu do (niewielkiej) części placówek odbiorczych.

Warto zaznaczyć, że dane lokalizacyjne i współrzędne placówek odbiorczych w publikacji Bienieckiego – to dane zawarte w rozmaitych archiwalnych dokumentach, wyszperanych przez niego w archiwach brytyjskich, amerykańskich, południowoafrykańskich (ci piloci też latali niekiedy do Polski) oraz polskich. Źródłem ustaleń były również: „Dziennik czynności” organizatora zrzutów lotniczych dla AK mjr / ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, dziennik 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, Log Booki oraz relacje polskich pilotów.

Niestety – co podkreślę ze smutkiem – niemała część archiwalnych dokumentów brytyjskich wciąż ma klauzulę „tajne” i ma szansę na odtajnienie dopiero po upływie stu lat (!!!) po wojnie – oczywiście o ile klauzula tajności nie zostanie przedłużona. Brytyjczycy zachowywali się wobec Polaków wyjątkowo paskudnie, więc w mojej ocenie te archiwalne dokumenty (zwłaszcza dotyczące np. pomocy brytyjskiej agendy rządowej Special Operations Executive dla zrzutów sowieckich agentów NKWD na teren Polski) długo jeszcze pozostaną tajne.

 
Mapa zrzutowisk

zrzutowisko-sygnaly-300x148 Dlaczego tropimy?Marzy mi się ustalenie lokalizacji wszystkich zrzutowisk w Polsce, nie tylko tych dla zrzutów organizowanych przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Bez wątpienia pełna ich mapa byłaby nader istotną informacją dla badaczy dziejów Polskiego Państwa Podziemnego. Ale to wciąż odległe marzenie; na razie należy ustalić choćby tylko lokalizację wszystkich zrzutowisk Armii Krajowej.

Do listy „dokumentowych” źródeł pomocnych w ustaleniu lokalizacji zrzutowisk AK niewątpliwie należy dopisać zwłaszcza publikację Studium Polski Podziemnej „Organizacja wysyłki i odbioru zrzutów materiałowych dla Armii Krajowej” (Londyn 2001) oraz wyszperany przeze mnie w Centralnym Archiwum Wojskowym, w zespole akt Oddziału VI (Specjalnego) „Wykaz placówek” (plik pdf), do którego nie mógł mieć dostępu Kajetan Bieniecki, gdyż wówczas akta te znajdowały się w łapach bezpieki „Polski ludowej”.

7 lutego 2023, w poście na Fb  upubliczniłem wyszperany przez siebie wykaz (także w pliku pdf do pobrania) oraz napisałem – „Ale dość gadania, w fotach cały wykaz, trochę uporządkowany wg. kolejności stron. Może wspólnie nad nim popracujemy? 🙂 Może ustalimy dokładną lokalizację każdej placówki odbiorczej w Polsce? 🙂”

Z tego „zaproszenia” w pierwszej kolejności skorzystali: dr Andrzej Borcz oraz Waldemar Natoński, dokonując niezbędnych czynności: zdekodowali dane z „wykazu placówek” oraz – co niezwykle istotne – skonfrontowali je z relacjami bezpośrednich uczestników odbioru zrzutów, dzięki czemu odkryli precyzyjną lokalizację zrzutowiska „Paszkot 2” – o którego istnieniu nikt dotąd nie wiedział. Pięć dni później zainicjowaliśmy w trójkę nasz Projekt.

Okazało się w praktyce, że nie wszystko zostało ustalone, że istnieje realna możliwość kolejnych odkryć 🙂

 
Szanse na odkrycia

projekt-mapa-zrzutow-300x172 Dlaczego tropimy?Szanse na nowe odkrycia istnieją i są całkiem spore. Rzecz w tym, że dotychczasowe ustalenia lokalizacyjne opierały się w olbrzymiej większości na danych z archiwalnych dokumentów, rzadziej (głównie w przypadku zrzutów osobowych) na relacjach świadków tamtych wydarzeń.

Wnuczka Cichociemnego kpt. cc Bolesława Polończyka ps. Kryształ – dr Agnieszka Polończyk swoja pracą aktywnie zaprzecza twierdzeniu, jakoby w sprawie zrzutowisk AK wszystko zostało już zbadane i ustalone. Otóż od 2019 roku kieruje projektem naukowym (zespół: Agnieszka Polończyk, Michał Lupa, Andrzej Leśniak), wspieranym też przez dr Krzysztofa Mroczkowskiego z krakowskiego Muzeum Lotnictwa, pt. „GIS w historii. Możliwości wykorzystania i popularyzacji współczesnych narzędzi geoinformatycznych w naukach humanistycznych na przykładzie czynu zbrojnego cichociemnych”. Projekt jest na ukończeniu, jego pierwsze efekty zwizualizowano na interaktywnej mapie wybranych zrzutowisk Cichociemnych.

Jak informują badacze – „na mapie podano dokładne lokalizacje 19 placówek odbiorczych. Określano je na podstawie informacji opisowych pochodzących z kart ewidencyjnych zrzutowisk, przygotowywanych przez Sztab Naczelnego Wodza w Londynie. Podane informacje o lokalizacji placówki nanoszono na skalibrowane i zwektoryzowane za pomocą systemu klasy GIS mapy Wojskowego Instytutu Geograficznego w skali 1:300 000, a następnie na bardziej szczegółowe mapy w skali 1: 100 000. Tym samym, możliwe było wskazanie dokładnych współrzędnych geograficznych zrzutowisk, odnalezienie ich w terenie i sfotografowanie.”

mapa-projekt-Polonczyk-292x250 Dlaczego tropimy?Projekt jest niezwykle cenny, choć dotyczy zaledwie kilkunastu (z kilkuset) zrzutowisk. Ale jest jednym z wielu wstępnych kroków do uzyskania pełnej wiedzy nt. zrzutowisk AK w Polsce. Warto bowiem zauważyć, że kalibracja i wektoryzacja z pomocą systemu klasy GIS nie może być nadmiernie pomocna w ustaleniu lokalizacji danego zrzutowiska, skoro dane „wejściowe” pochodzą z danych naniesionych na mapę o skali 1:300 000, co musi być źródłem – niestety – nieścisłości.

Nawet ten projekt naukowy – podobnie jak wszystkie dotychczasowe ustalenia – nie da pełnej oraz precyzyjnej odpowiedzi na pytanie o lokalizację, nawet tylko tych kilkunastu zrzutowisk (objętych projektem). Dlaczego? Po pierwsze, opiera się tylko na dokumentach (np. mapy schematyczne K. Bienieckiego czy „Wykaz placówek” ze współrzędnymi prostokątnymi na mapie WIG), w których zawarte dane mogą generować błąd lokalizacyjny rzędu kilku kilometrów. W rzeczywistym terenie to całkiem sporo.

Po drugie, uzyskane „dane lokalizacyjne” z map koniecznie należy zweryfikować i zaktualizować (poprawić) w oparciu o relacje uczestników zrzutów. Należy jednak mieć na uwadze, że pamięć ludzka jest zawodna, stąd też relacje świadków – zapewne wbrew ich woli – także mogą być obarczone błędami. Warto więc nie tylko rozmawiać z ludźmi w terenie, ale także dokonać kwerendy publikacji dotyczących obszaru poszukiwań, odnajdując możliwie najwcześniejsze (teoretycznie najmniej przekłamane) relacje.

Po trzecie, uzyskane z map dane, zweryfikowane relacjami świadków, należy dodatkowo zweryfikować poprzez rzetelną wizję lokalną w terenie, z mapami z tamtego okresu „pod ręką”. Trzeba przy tym pamiętać, że obecny stan danego terenu może być odmienny niż w dacie zrzutu – należy więc także i tę okoliczność sprawdzić i zweryfikować.

 

zasobnik-rakszawa-300x199 Dlaczego tropimy?Tylko te trzy kroki, wykonane rzetelnie, dogłębnie, możliwie wszechstronnie – dają szansę na ustalenie najbardziej prawdopodobnego miejsca danego zrzutu. Oczywiście „złotym potwierdzeniem” byłoby odnalezienie w pobliżu zrzutowiska jakiegoś artefaktu z tamtych czasów: np. klamry od spadochronu czy… zasobnika zrzutowego. Niedowiarkom przypomnę że kilka miesięcy temu, w czerwcu 2022 odnaleziono zasobnik zrzutowy w pobliżu „nieodkrytego” wówczas zrzutowiska Paszkot 2 w rejonie Żołyni. Pisałem o tym w poście na Fb.

 

Pan Waldemar Natoński, w wewnątrzprojektowej dyskusji w gronie inicjatorów podkreślał właśnie – „Przykład zrzutowiska „Paszkot2” pokazuje, że nawet współrzędne prostokątne z „Wykazu” to za mało do precyzyjnego określenia lokalizacji. Gdyby nie relacje akowców świadków zdarzenia, relacje współczesnych, znajomość terenu i wizja lokalna w miejscu zrzutu, analiza mapy 1:100 000 z czasów wojny oraz odkrycie w pobliżu polany zrzutowej zasobnika zrzutowego, nie byłoby możliwe dokładne określenie lokalizacji zrzutowiska, a w naszym przypadku dodatkowo jeszcze wyprostowanie błędu powielanego w literaturze przedmiotu u takich autorów jak Kajetan Bieniecki, Krzysztof Mroczkowski (…)”.

 

Tropiciele do tropienia!

zasobnik-1-225x300 Dlaczego tropimy?Powtórzę – nawet staranne wyznaczenie potencjalnej lokalizacji zrzutowiska na mapie to stanowczo za mało, aby mówić o ustaleniu lokalizacji danej placówki odbiorczej. W wyniku takiego działania otrzymujemy zaledwie przybliżoną sugestię o prawdopodobnym miejscu zrzutu. Dopiero analiza wszelkich innych źródeł, w tym relacji świadków plus mądra, rzetelna wizja lokalna w terenie – mogą być źródłem naprawdę wartościowego odkrycia.

Rzecz w tym, że planowane miejsce danego zrzutowiska – wskazywane w rozmaitych dokumentach, pochodzących od organizatora zrzutów mjr / ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, innych oficerów Oddziału VI (Specjalnego), pilotów samolotów w lotach specjalnych SOE, w depeszach „kwitujących” AK, itp. – nawet po w miarę precyzyjnym ustaleniu jego lokalizacji (choćby z pomocą kalibracji i wektoryzacji systemem GIS) – nie musi być, często nie jest, miejscem rzeczywistego zrzutu.

 

PASZKOT2-LOKLIZACJA-300x175 Dlaczego tropimy?

Lokalizacja placówki odbiorczej „Paszkot 2” – pierwszej odkrytej w naszym Projekcie

O faktycznym – a nie planowanym – miejscu danego zrzutu decydowały rozmaite czynniki: wyszkolenie pilota, warunki pogodowe podczas skoku / zrzutu, różne metody podejścia samolotu, jego prędkość, wysokość itp. Na faktyczne miejsce zrzutu w ogromnym stopniu miał wpływ także sposób i miejsce rozmieszczenia świateł sygnalizacyjnych, a nawet siła wiatru w chwili zrzutu. Warto zauważyć, że choć Cichociemni skakali w tej samej ekipie, nie zawsze każdy z Nich lądował w tym samym miejscu, czasem miejsca lądowań były oddalone o więcej niż kilkaset metrów, niekiedy była pomiędzy nimi odległość powyżej kilometra. Zasobniki zrzutowe i paczki nie potrafią mówić; jeśli nie zostały odnalezione przez obsługę zrzutowiska (były takie przypadki), być może wciąż są do odnalezienia w nieodkrytym wciąż miejscu…

Warto zauważyć, że czasem, z różnych powodów (np. nieoczekiwane pojawienie się niemieckich jednostek w pobliżu) rzeczywiste miejsce zrzutu było „korygowane” przez obsługę zrzutowiska wystawieniem świateł sygnalizacyjnych w lokalizacji nieco innej niż planowana. Z „góry” odległość kilku kilometrów nie ma aż tak istotnego znaczenia; „na dole”, czyli w terenie – ma znaczenie zasadnicze. Były także przypadki, że zrzuty materiałowe „zbierano” z miejsca „dzikich zrzutów”, tzn. zrzutów dokonanych przez pilotów nad miejscami, które zmyleni np. światłami błędnie uznali za zrzutowisko.

Dlatego przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk tak ważna jest analiza relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Czekamy zatem na nowe odkrycia.

 
Baza zrzutowisk
B-24-Liberator-zaladunek-zasobnikow-250x164 Dlaczego tropimy?

Załadunek zasobników do Liberatora

Zamierzonym, finalnym efektem Projektu, ma stać się interaktywna mapa zrzutowisk, w późniejszym czasie wzbogacona o inne miejsca związane z historią Cichociemnych. Nie podjąłem się dotąd nawet próby wykonania takiej mapy, właśnie dlatego, że dotychczasowe ustalenia ws. lokalizacji zrzutowisk Armii Krajowej – jak bardzo trafnie zauważył prof dr hab. Grzegorz Ostaszwymagają praktycznego zweryfikowania, co pozwoli „odtworzyć kompletną listę oraz lokalizację akowskich placówek odbiorczych i bastionów”. Jak bardzo celnie podkreśla prof dr hab. Grzegorz Mazur, znawca problematyki Polskiego Państwa Podziemnego – „Jest to wbrew pozorom sprawa do tej pory mało znana, z której najlepiej znane są zrzuty cichociemnych, a która powinna zostać ukazana w pełni dla wszystkich zainteresowanych dziejami Polskiego Państwa Podziemnego”.

Dr Krzysztof Mroczkowski, który początkowo niechętnie zareagował na nasz Projekt, zapewne ucieszy się z faktu, iż już po pierwszym odkryciu w naszym Projekcie można poprawić błąd w jego własnej publikacji. Dotąd sądzono, że zrzutowisko „Paszkot 2” (w rejonie Żołyni, wtedy miejsce nieznane), było zrzutowiskiem „nieczynnym”, a zrzuty przyjęto na zrzutowisko „Paszkot 1” w rejonie pobliskiej Rakszawy. Okazało się jednak, że to właśnie placówka odbiorcza „Paszkot 2” przyjęła dwa zrzuty: materiałowe oraz sześciu Cichociemnych, podczas gdy na „Paszkot 1” nie było zrzutów!

 

zasobniki-pakowalnia-02-250x191 Dlaczego tropimy?Kilka lat temu, w oparciu o dostępne źródła „dokumentowe” – podkreślając, że wymaga dalszej weryfikacji – ustaliłem w miarę wiarygodny wykaz zrzutów Cichociemnych. Pracując nad zagadnieniem zrzutów dla AK zauważyłem, że różne źródła archiwalne oraz różne publikacje podają rozmaite lokalizacje placówek odbiorczych; czasem podają inne nazwy, w wielu publikacjach podawane są też błędne nazwy miejscowości a nawet błędne nazwy operacji lotniczych oraz błędne nazwy placówek odbiorczych. Dzięki krzyżowej kwerendzie i analizie danych z różnych źródeł, udało się niektóre sporne informacje zweryfikować. W lutym 2018 opublikowałem kompletną bazę zrzutów osobowych i materiałowych Niespełna miesiąc później – bazę placówek odbiorczych Armii Krajowej.

Choć starałem się uniknąć błędów, jest dla mnie oczywiste, że te dwie fundamentalne bazy – wykaz zrzutów oraz wykaz zrzutowisk nie wyczerpują zagadnienia, nie zawierają kompletu istotnych informacji, w tym zwłaszcza dotyczących lokalizacji zrzutowisk Armii Krajowej.

41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Dlaczego tropimy?Dlatego społeczny projekt badawczo – edukacyjny „NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ” jest niezwykle istotny, bowiem może przynieść ważne odpowiedzi na pytanie o aktywność Armii Krajowej w konkretnych środowiskach lokalnych. Dotychczas istniejące „białe plamy” mamy szansę zastąpić źródłowymi ustaleniami, wydatnie wzbogacającymi naszą wiedzę historyczną. Trzeba „tylko” wykonać porządnie zadanie Tropiciela: ustalić lokalizację zrzutowiska planowaną na mapie, przeprowadzić kwerendę publikacji oraz relacji świadków (jeśli ich brak, należy je zebrać), wreszcie dokonać rzetelnej wizji lokalnej w terenie oraz ustalić rzeczywistą lokalizację danego zrzutu – która może się znacznie różnić od tej planowanej. Do wykonania jest więc solidna praca intelektualna, połączona z eksploracją w terenie oraz poszukiwaniem świadków tamtych dni.

 

zasobnik-37-578-16-300x192 Dlaczego tropimy?Nasza pamięć o Cichociemnych jest wciąż bardzo dziurawa. Wciąż nie doczekaliśmy się porządnej monografii tego zagadnienia, choć napisano już kilka bardzo wartościowych publikacji, niekiedy starających się objąć całość tematyki, ale wciąż przyczynkarskich. Dobrym wstępem do zgłębiania tajników Cichociemnych może być bardzo wartościowa monografia polskiej sekcji brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) – prof dr hab. Jacek Tebinka oraz dr hab. Anna Zapalec „Polska w brytyjskiej strategii wspierania ruchu oporu. Historia Sekcji Polskiej Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE)”. Ale historia Armii Krajowej bez porządnie zbadanej historii Cichociemnych – elity AK, w tym bez porządnie zbadanej problematyki lotniczego wsparcia dla Armii Krajowej – nadal pozostanie dziurawa. Dlatego właśnie tropimy wydarzenia tamtych lat, dlatego stąpamy po śladach Historii. Wciąż są szanse na nowe i cenne odkrycia…

 

Zapraszamy do społecznego Projektu badawczo – edukacyjnego: 

NA TROPIE ZRZUTOWISK
ARMII KRAJOWEJ

zobacz stronę Projektu

 

NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJSpis treści:


 

projekt_fb-grupa-300x205 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJNA TROPIE ZRZUTOWISK
ARMII KRAJOWEJ

społeczny projekt badawczo – edukacyjny

 


 

biuletyn-ak-300x128 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJPatronat:   Biuletyn Informacyjny Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej

Redakcja „Biuletynu Informacyjnego” wspiera i patronuje medialnie temu wspaniałemu i niecodziennemu projektowi. Mamy rzadką okazję uczestniczyć w odkrywaniu historii wprost na naszych oczach!

 


Zobacz zrzutowiska:  Jaskółka | Jerzyk | PardwaPaszkot |

 


Norman_Davies-185x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ    

 

Gorąco i chętnie popieram inicjatywę „Na tropie zrzutowisk AK”.

 

Prof. Norman Davies

zobacz – oficjalna strona


grzegorz-mazur-184x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ     Popieram realizację projektu „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”, jako ważnego projektu, który zainteresowanej społeczności zaprezentuje obraz zrzutów sprzętu wojskowego dla podziemia wojskowego w kraju. Jest to wbrew pozorom sprawa do tej pory mało znana, z której najlepiej znane są zrzuty cichociemnych, a która powinna zostać ukazana w pełni dla wszystkich zainteresowanych dziejami Polskiego Państwa Podziemnego.

Prof. dr hab. Grzegorz Mazur


Społeczny projekt badawczo-edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”, to bardzo wartościowa, w zasadzie bezprecedensowa inicjatywa dla najnowszej historii Polski.

grzegorz-ostasz-184x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ     Pomysłodawcy projektu – dr Andrzej Borcz oraz Ryszard M. Zając – mają spore, udokumentowane doświadczenie w badaniach nad dziejami Polskiego Państwa Podziemnego.

Jestem przekonany, że projekt „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej” przyniesie nie tylko nowe spojrzenie i szczegóły związane z akcjami zrzutowymi, ale również pozwoli w praktyczny sposób zweryfikować dotychczasowe ustalenia, a w rezultacie odtworzyć kompletną listę oraz lokalizację akowskich placówek odbiorczych i bastionów.

Prof. dr hab. Grzegrz Ostasz


 

Podstawowe informacje o Projekcie:
PASZKOT2-LOKLIZACJA-300x175 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ

Lokalizacja zrzutowiska”Paszkot 2″, ustalona przez Panów Andrzeja Borcza oraz Waldemara Natońskiego – pierwsze odkrycie w Projekcie

W przeddzień rocznicy utworzenia Armii Krajowej [12 lutego 2023] oraz pierwszego skoku Cichociemnych do Polski rozpoczynamy realizację unikalnego, społecznego projektu badawczo – edukacyjnego pt. „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Tropicielem obiektywnej prawdy historycznej może zostać każdy, kto chce stąpać po śladach tajnych operacji specjalnych w Polsce.

Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.

Zrzuty te organizował Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego w Londynie (szczególnie płk dypl. Jan Jaźwiński), w ścisłej współpracy z Komendą Główną Armii Krajowej oraz brytyjską organizacją rządową Special Operations Executive (SOE, Kierownictwo Operacji Specjalnych).

 

12_zrzut-pojemnikow-belgia-300x218 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ

Zrzut zasobników z zaopatrzeniem

W wielu przypadkach, dzięki archiwalnym dokumentom i relacjom świadków udało się ustalić dość dobrze miejsce danej placówki odbiorczej. Ale wciąż można istotnie doprecyzować dotychczasowe lokalizacje konspiracyjnych zrzutowisk. Doceniamy i szanujemy dotychczasowe starania i dokonania badaczy, przede wszystkim Kajetana Bienieckiego oraz Krzysztofa Mroczkowskiego, a także Grzegorza Ostasza. Chcemy Ich pracę uzupełnić w oparciu o wiarygodne historyczne źródło – częściowo zakodowany „Wykaz placówek” – wyszperany niedawno w Centralnym Archiwum Wojskowym (sygn. II.52.242), w zespole akt Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza.

 


wojciech-krawczuk2-184x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ     Projekt „na tropie zrzutowisk Armii Krajowej” jest świadectwem troski o miejsca ważne dla Polskiego Podziemia w dobie II wojny światowej. Często są to dziś tereny zapomniane i nieodkryte, a jednak są świadectwem niezwykłych, czasem krwawych wydarzeń.

Utrwalenie pamięci o zrzutowiskach i ludziach, którzy tam walczyli o wolność jest naszym obowiązkiem.

Prof. dr hab. Wojciech Krawczuk


Ryszard M. Zając – Społeczny projekt badawczo – edukacyjny
„Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”
w: Biuletyn informacyjny AK nr 03 (395) marzec 2023, s. 1, 90, 43-45

 

PASZKOT2-WSPOLRZEDNE-300x235 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ

Współrzędne zrzutowiska”Paszkot 2″
ustalone przez Panów: Andrzeja Borcza oraz Waldemara Natońskiego

Działania w naszym Projekcie mają pionierski charakter. Mogą im towarzyszyć silne emocje oraz zaskakujące odkrycia, mogą więc stać się znakomitą zabawą oraz świetną grą terenową.

Udział w Projekcie będzie jednak autentycznym poszukiwaniem obiektywnej prawdy historycznej. Każdy Tropiciel, który zgłosi się do Projektu, ma szansę zapisać się złotymi zgłoskami w historii.

 

Nasz społeczny projekt badawczo – edukacyjny, czyli fascynujące oraz emocjonujące poszukiwanie prawdy historycznej może być dla nas wszystkich także ważnym doświadczeniem intelektualnym oraz edukacyjnym. Armia Krajowa była największą oraz najbardziej sprawną konspiracyjną organizacją zbrojną okupowanej Europy. Cichociemni – żołnierze w służbie specjalnej – byli elitą Armii Krajowej, pionierami działań specjalnych w okupowanej Polsce. Bez wątpienia stąpanie po śladach tajnych operacji specjalnych w Polsce może być nie tylko emocjonujące, ale także wartościowe poznawczo.

 


 

Rafal_Wnuk-210x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ   Tajne zrzutowiska, alianckie samoloty, partyzanci, cichociemni – czy może być lepszy punkt wyjścia do opowieści o Polskim Państwie Podziemnym i jego Armii Krajowej?

Projekt „Na tropie zrzutowisk AK” to połączenie dobrze przemyślanej edukacji z wiedzą ekspercką które razem tworzą atrakcyjną trasę edukacji historycznej.

Tak właśnie powinna wyglądać promocja historii w sferze publicznej.

Prof. dr hab. Rafał Wnuk


 

zasobnik-37-578-16-300x192 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJProjekt narodził się spontanicznie, na początku lutego 2023, z aktualnej, pilnej potrzeby badawczej. Przede wszystkim z naszych indywidualnych pasji: historycznej i edukacyjnej. Zachęcamy do uczestnictwa Pasjonatów, dla których ważna jest historia Polski, szacunek dla ogromnego wysiłku Armii Krajowej oraz właściwie pojmowana pamięć narodowa. Zapraszamy szczególnie młodzież – indywidualnie i zespołowo – do fascynującego tropienia lokalnej oraz ponadlokalnej historii. Zapraszamy do współpracy wszystkie Osoby oraz Instytucje, które mogłyby pomóc w realizacji Projektu.

 

Inicjatorzy Projektu:

  • dr Andrzej Borcz – wnuk żołnierza AK, pasjonat historii lokalnej i regionalnej, autor m.im. monografii historycznej „Obwód Łańcut SZP-ZWZ-AK w latach 1939-1945”, znawca problematyki konspiracji wojskowej, w tym odbioru zrzutów lotniczych, należy do Stowarzyszenia Historyków Wojskowości oraz do Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, współautor precyzyjnego określenia lokalizacji pola zrzutowego „Paszkot 2”,
  • Waldemar Natoński od przeszło 20 lat samorządowiec, współautor precyzyjnego określenia lokalizacji pola zrzutowego „Paszkot 2”, podczas którego „odkrył” na nowo dekodowanie współrzędnych z „Wykazu placówek”,
  • Ryszard M. Zając – wnuk Cichociemnego oraz pasjonat Cichociemnych, twórca portalu elitadywersji.org, autor odnalezienia w zasobach Centralnego Archiwum Wojskowego  „Wykazu placówek”  (patrz poniżej) Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza

 

Zobacz wyjaśnienie – Dlaczego tropimy?

 


 

Maciej-Franz-227x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ   O przeszłości wiemy tyle, ile o niej napisano, ile zdołano odkryć. Cała reszta umiera w ciszy niepamięci. Projekt poszukiwania i ostatecznie upamiętnienia miejsc zrzutów dla Armii Krajowej, to właśnie szansa na uratowanie fragmentu historii od niepamięci.

Cichociemni należeli do elity Wojska Polskiego. Pamięć o tych najlepszych z najlepszych, jest obowiązkiem następnych pokoleń. Z całego serca wspieram ten projekt

Prof. dr hab. Maciej Franz


 

Wykaz placówek odbiorczych

Zobacz zrzutowiska:  Jaskółka | Jerzyk | PardwaPaszkot |

Wykaz placówek odbiorczych, sporządzony w Oddziale VI (Specjalnym)
Lokalizacja zrzutowisk „zaszyfrowana” współrzędnymi map
Źródło: Centralne Archiwum Wojskowe, sygn. II.52.242

POBIERZ  – WYKAZ PLACÓWEK   (pdf)

 

INSTRUKCJA DEKODOWANIA

Instrukcja-dekodowania-1-192x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJWaldemar Natoński – Instrukcja dekodowania
współrzędnych miejsc zrzutu z „Wykazu placówek” CAW

POBIERZ – INSTRUKCJA DEKODOWANIA  (większa rozdzielczość, png)

 

AK-03_2023_500px-177x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJWaldemar Natoński – wszelkie dane z terenu, z relacji uczestników akcji, powinno się weryfikować ze współrzędnymi z „Wykazu placówek”Archiwalne mapy WIG w skali 1:300 000 i 1:100 000 można pobrać na tej stronie

Sposób określania współrzędnych podaliśmy w instrukcji. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie jest to jednak łatwe do wykonania dla osób, które nie mają papierowej wersji mapy, a nie za bardzo poruszają się w obsłudze programów graficznych i jeszcze nie „czują”, że drukowanie z komputera lub praca na ekranie przy różnych powiększeniach, to praca na różnych skalach mapy i konieczność przeliczeń.

Wypracowałem metodę bardzo prostą. Bazuje na wykorzystaniu podziałki liniowej znajdującej się przy każdej mapie. Dzięki temu podejściu nawet jak powiększamy widok mapy, czy zmieniają się jej rozmiary przy drukowaniu, to zawsze jesteśmy „w skali”, bo ta podziałka liniowa zmienia się proporcjonalnie wraz z mapą. Najpierw mm z „Wykazu” przeliczam na km/m a następnie odmierzam je na „trzysetce” wykorzystując do tego kilometraż odmierzony na podziałce liniowej. W programach graficznych można wyprowadzić prostokątne linie pomocnicze i na ich przecięciu lokalizować zrzutowiska. Później można podjąć próbę zestawienia tego z mapą 1:100 000, na której lepiej możemy czytać teren i np. lekko przesunąć typowanie jeśli wyszło w środku lasu. Przy pomocy takiego podejścia, opracowanie jednego zrzutowiska to ok. 15-20 min pracy, łącznie z próbą przeniesienia typowania „trzysetki” na „setkę”.

Zauważyłem, że mapy udostępnione w powyższym linku, mają czasem delikatnie zniekształconą perspektywę, więc przy korzystaniu ze zbiorów zdigitalizowanych może występować błąd, jakiego nie robilibyśmy mierząc na oryginalnej mapie papierowej. Niemniej porównanie tych kilku sztuk, które zweryfikowałem z tym, co w swoim opracowaniu pokazał K. Mroczkowski, pokazuje, że bazowanie na skanach przynosi zadowalające efekty. Typowania są identyczne, bądź zbliżone.

Uważam, że warto sięgnąć do „Wykazu placówek” jak już ktoś robi coś w terenie. Przykłady:  1/ bastionu Paszkot, 2/ ustaleń odnośnie Pardwy, 3/ najnowsze „odkrycie” wynikające z analizy zrzutowisk podjasielskich  – placówka odbiorcza „Jaskółka 2”, która nie funkcjonuje w opracowaniu K. Mroczkowskiego – pokazują, że jest jeszcze sporo do uściślenia, a czasem takie ustalenie z wykazu może być impulsem do wyjścia w teren, podpytania ludzi i odkrycia, że zrzut miał miejsce w innej lokalizacji niż opisywana w literaturze przedmiotu.

 


 

Wojciech_Konigsberg_-207x250 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJTemat cichociemnych od lat rozpala umysły kolejnych pokoleń badaczy oraz pasjonatów historii II wojny światowej. Mimo, że dużo już wiemy o losach poszczególnych skoczków oraz technicznych aspektach związanych z ich szkoleniem oraz przerzutem do okupowanej Polski, część obszarów nie jest jeszcze odpowiednio zbadana.

Jednym z takich zagadnień są zrzutowiska, na których lądowali cichociemni, kurierzy polityczni oraz zaopatrzenie dla Polskiego Państwa Podziemnego. Dlatego szczerze zachęcam Państwa do wsparcia społecznego projektu badawczo-edukacyjnego „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”, który pozwoli wypełnić „białe plamy” w tym zakresie.

Wojciech Königsberg

blog historyczny – Wokół Ponurego


 

fir022023_500px-141x200 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJdr Andrzej Borcz Projekt łączy elementy badawcze i edukacyjne. Zmierzenie się z problemem badawczym wymaga zastosowania podstawowych reguł krytyki źródeł historycznych – w zakresie dokumentów, relacji, wspomnień. Potrzebna jest również orientacja w terenie, szczególnie umiejętność zweryfikowania znanych z literatury przedmiotu kryteriów wyboru pola zrzutowego z topografią miejsc potencjalnych zrzutów.

Każdy Tropiciel powinien zacząć od zapoznania się z dostępnymi publikacjami, niekiedy mogą one być rozproszone, szczególnie relacje i wspomnienia świadków. Następnie należy próbować je ze sobą skonfrontować, przy czym warto też pozyskać i zarejestrować opowieści okolicznych mieszkańców i również poddać je weryfikacji. Warunkiem sukcesu jest „rozpracowanie” współrzędnych na podstawie pracy z mapą, zatem należy posiadać minimum znajomości kartografii.

Kluczowym celem projektu jest podjęcie próby precyzyjnego ustalenia lokalizacji zrzutowisk. W wyniku działania poszukiwaczy zostanie zrewidowana i uzupełniona nasza wiedza o zrzutach i polach zrzutowych, zapewne pojawią się niedostępne i nieujawnione do tej pory materiały źródłowe. Jednak równie istotną wartością wynikającą z działania Tropicieli jest także edukacja – zarówno samokształcenie w trakcie odkrywania przeszłości, jak i edukowanie i uświadamianie lokalnej społeczności. Finalnie działania te mogą doprowadzić lokalne społeczności do odpowiedniego upamiętnienia bohaterów zrzutów – Cichociemnych, żołnierzy placówek odbiorczych oraz lotników.

Prezentacja

Pobierz – prezentacja w pliku pdf

 


    Uprzejmie dziękuje za informacje o prowadzonym przez Państwa projekcie. To niezwykle cenna inicjatywa dokumentująca heroiczną działalność wielu ludzi noszących w sercach miłość do Ojczyzny, która wyraziła się w narażaniu życia przy odbieraniu zrzutów potrzebnej broni. Zająłem się tym tematem przy okazji badań prowadzonych nad historią Lubli. Miałem przyjemność przeprowadzać wywiad z uczestnikiem zrzutu w Lubli, niestety nie zdążyłem przed jego śmiercią z nim udać się na miejsce zrzutu. Zawsze zależało mi na upamiętnieniu tych ludzi. W szkole w Lubli jest tablica nawiązująca do tego wydarzenia ufundowana w 2002 r.
     Państwa praca jest bezcenna i niezwykle wartościowa. Życzę sukcesów w prowadzonych badaniach i pozdrawiam z należnym szacunkiem

Ks. dr Marcin Nabożny


 

Szczegóły projektu „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”:

 

zrzutowisko-sygnaly-300x148 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJCelem Projektu jest ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej. Pomoże w tym archiwalny „Wykaz placówek”, sporządzony przez oficerów Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Pomocna będzie również „Instrukcja dekodowania”, sporządzona przez Pana Waldemara Natońskiego, który ustalił już nieznaną dotąd lokalizację placówki odbiorczej „Paszkot 2”

Będziemy publikować wszystkie wskazówki na tej stronie Projektu. Będziemy również dzielić się doświadczeniami w grupie na portalu społecznościowym.

 

Zadaniem każdego Tropiciela jest podjęcie pionierskich działań:

1/ Wybranie (jednej lub kilku) konkretnej placówki odbiorczej (zrzutowiska) z „Wykazu placówek” Oddziału Specjalnego, w oparciu o zawarte w nim jawne, przybliżone dane lokalizacyjne. Najlepiej wybrać zrzutowisko w nieodległym rejonie, który możemy później eksplorować w terenie, 

2/ Podjęcie do zdekodowania współrzędnych lokalizacyjnych tej placówki (placówek) zakodowanych w treści archiwalnego „Wykazu placówek”, sporządzonego przez oficerów Oddziału VI (Specjalnego),

3/ Odnalezienie odpowiedniej dla wybranego terenu arkusza przedwojennej mapy Wojskowego Instytutu Geograficznego,

4/ Zdekodowanie z pomocą „Instrukcji dekodowania” (patrz powyżej) współrzędnych danej placówki odbiorczej poprzez naniesienie ich na mapę 1:300 000 oraz zestawienie z mapą 1:100 000, którą w terenie posługiwali się zwiadowcy – żołnierze AK,

5/ Weryfikacja uzyskanych współrzędnych lokalizacyjnych, poprzez analizę warunków, jakie musiała spełniać każda placówka odbiorcza Armii Krajowej,

skoczek-250x186 NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ6/ Zebranie wszelkich dostępnych źródeł wiedzy nt. wybranego zrzutowiska, w tym wskazówek i map. Istotne będzie ponadto zebranie dostępnych publikacji nt. danego zrzutowiska, relacji świadków, i in.,

7/ Weryfikacja źródłowa uzyskanych współrzędnych lokalizacyjnych, poprzez analizę zebranych informacji nt. wszelkich okoliczności związanych z danym zrzutowiskiem, w szczególności miejsca jego lokalizacji. Doprecyzowanie dotychczasowych ustaleń lokalizacyjnych oraz historycznych,

8/ Weryfikacja terenowa zdekodowanych i zweryfikowanych współrzędnych lokalizacyjnych oraz zebranych i przeanalizowanych źródłowych informacji historycznych. Ustalenie współrzędnych GPS zrzutowiska oraz wysłanie ich do Projektu za pomocą pinezki w Google Maps,

9/ Udokumentowanie aktywności Tropiciela w Projekcie, w szczególności działań prowadzących do zdekodowania współrzędnych lokalizacyjnych wybranej placówki odbiorczej Armii Krajowej,

10/ Przygotowanie w atrakcyjnej formie (np. multimedialnej) prezentacji swojego odkrycia oraz związanych z nim danych lokalizacyjnych i historycznych.

 

Na każdym etapie realizacji Projektu będziemy starali się pomagać Tropicielom, będziemy także udostępniać pomocne informacje w grupie na portalu społecznościowym. „Wytropione” lokalizacje chcielibyśmy uzupełnić o lokalną dokumentację konkretnych zrzutowisk: zdjęcia, mapy, szkice, relacje historyczne, wskazanie publikacji dotyczących zrzutów na tym konkretnym „koszu” itp.  Uczestników Projektu zapraszamy do grupy na Facebooku

 

 

Zapraszamy do tropienia śladów operacji specjalnych w Polsce
zachęcamy do wytropienia zrzutowisk Armii Krajowej.

Tajemnice operacji specjalnych czekają na odkrycie!

Grupa na Facebooku dla Uczestników Projektu

kontakt: zrzutowiska (at) elitadywersji.org

 

Zobacz:

 

 

Zarejestruj się w Projekcie (formularz Google):

(Uwaga: można się rejestrować w Projekcie bez logowania do Google)

 

 

CICHOCIEMNI – najczęstsze błędy

 

Cichociemni:

najczęściej popełniane błędy  (sprostowania)

 

 

41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 CICHOCIEMNI -  najczęstsze błędyPrzez siedem lat moich działań na rzecz Cichociemnych zrobiłem niemało:

 

Najbardziej cieszą mnie zwycięskie skutki moich działań:

  • wyjątkowe, dotąd nieznane artefakty oraz liczne publikacje,
  • unikalne bazy danych nt. Cichociemnych,
  • „odkurzenie” w społecznej pamięci – od lat pomijanych przez IPN:
  • skwer im. Stanisława Kłosowskiego w Sosnowcu
  • Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski dla ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego
  • zdemaskowanie historycznego fałszerstwa ws. „cichociemnych do innych krajów”
  • skuteczne interwencje ws. błędnych informacji

 

Najbardziej martwi mnie to, że wciąż działam w pojedynkę, bez niczyjego wsparcia, wydając swoje skromne pieniądze – podczas gdy wysoko opłacani „eksperci” oraz instytucje z wielkim budżetem wciąż produkują kolejne kłamstwa nt. Cichociemnych. Wciąż obiektywna prawda historyczna jest zadeptywana przez ignorantów, anglofilów, ojkofobów, sitwy i koterie…

Udało mi się prawie całkiem wyplenić z przestrzeni publicznej błędy najbardziej rażąco odbiegające od prawdy historycznej. Już nie ma narracji o Cichociemnych – rzekomych „agentach SOE”, „żołnierzach PSZ”, „szkoleniu konspiracyjnym” w Wielkiej Brytanii, „Polskiej Szkole Wywiadu”.

 

Niestety, wciąż jeszcze rozpowszechniane są bzdury o rzekomo istniejącym „kursie cichociemnego”;  jakoby Cichociemni byli „szkoleni przez SOE”, „według standardów SOE” itp. Wciąż publikowane są kłamstwa o „organizowaniu zrzutów przez SOE„, o „cichociemnych do innych krajów”.

Wciąż ukrywa się rzeczywistą skalę represji niemieckich sowieckich i „władzy ludowej” wobec Cichociemnych. Wciąż zaniża się liczbę Cichociemnych uczestniczących w Powstaniu Warszawskim. Wciąż milczy się o powojennej walce Cichociemnych o wolną Polskę.

Wśród zagadnień wiążących się z historią Cichociemnych nadal przemilcza się przedwojenne polskie sukcesy w dywersji, spadochroniarstwie, wywiadzie. Rozmaitej maści „specjaliści” wywodzą, że rzekomo to Polacy uczyli się od Brytyjczyków czy Amerykanów – choć było dokładnie odwrotnie. Ale przecież dla niektórych – nic co polskie nie może być nigdy lepsze od zachodniego… 🙁

 

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 CICHOCIEMNI -  najczęstsze błędySpis treści:


 

Ściąga dla dziennikarzy i edukatorów

Wkrótce kolejna rocznica pierwszego skoku Cichociemnych do Polski (15/16 lutego). Można spodziewać się zatem wielu publikacji nt. 316 spadochroniarzy Armii Krajowej.

Mam nadzieję, że nie będą to publikacje tak marnej jakości jak wydana przez IPN (sic!) broszura Krzysztofa Tochmana pt. „Cichociemni 1941 – 1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski” (ok. 36 błędów) – albo wydany przez wydawnictwo „Znak” pseudoedukacyjny śmieć ahistoryczny: książka Kacpra Śledzińskiego „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” – 246 błędów i nieścisłości na 417 stronach…

Dla wszystkich autorów przygotowałem dość krótką, podręczną „ściągę” –  oto najczęściej popełniane błędy w narracji nt. Cichociemnych:

Do pobrania:   CICHOCIEMNI – najczęściej popełniane błędy (pdf)

 

Cichociemni:

 

  • Cichociemni nie byli rekrutowani przez SOE – kandydatów na CC rekrutował Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Oficerowie O VI. SNW osobiście przyjeżdżali do jednostek PSZ, od ich dowódców otrzymywali informacje o najlepszych żołnierzach i przeprowadzali z nimi rozmowę. Cichociemnych do wywiadu rekrutował oficer wywiadu (Oddział II SNW), do lotnictwa oficer lotnictwa (Oddział III SNW).

 

  • Cichociemni nie byli agentami SOE – Polacy jako jedyni mieli wyjątkową pozycję w relacjach z SOE: sami rekrutowali oraz szkolili kandydatów na CC, mieli swoich instruktorów, własne radia, szyfry, radiotelegrafistów, sami organizowali zrzuty. Po skoku do Polski Cichociemni byli przydzielani do struktur Armii Krajowej, nigdy nie podlegali SOE.

 

  • Cichociemni nie byli brytyjskimi komandosami – niektórzy kandydaci na Cichociemnych byli szkoleni na miesięcznym, organizowanym przez Brytyjczyków, kursie komandosów i sabotażystów w STS 17 (Special Training School) k. Hertford. Nie byli jednak żołnierzami brytyjskich jednostek.

 

  • Cichociemni nie byli żołnierzami PSZ – byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej, co wprost wynika z treści Ich przysięgi oraz przydziału służbowego po skoku. Służyli w strukturach wojskowych Polskiego Państwa Podziemnego, bo podczas służby w Polskich Siłach Zbrojnych ochotniczo zgłosili się do służby w kraju. AK uważa się za część PSZ, jednak formalnie (status prawny) tylko dowódca AK podlegał Naczelnemu Wodzowi w Londynie. W ówczesnych realiach niemożliwe było bieżące dowodzenie dużą wojskową strukturą konspiracyjną na odległość.

 

  • Cichociemni nie byli agentami wysyłanymi na „misje specjalne” – Cichociemni nie byli agentami lecz żołnierzami konspiracyjnej Armii Krajowej. Nie byli „wysyłani na misje specjalne” tj. jednorazowe zadania do wykonania – lecz mieli służyć w AK. W pewnym sensie Ich „misją” było wsparcie Armii Krajowej w konspiracyjnej walce w okupowanej Polsce, udział w przygotowaniach do powstania powszechnego, które planowano rozpocząć w ostatniej fazie wojny w Polsce oraz odtworzenie Sił Zbrojnych R.P. po wojnie

 

  • Cichociemni nie skakali do innych krajów – wbrew rozpowszechnianym dezinformacjom, polscy spadochroniarze do innych krajów nie byli Cichociemnymi lecz spadochroniarzami Akcji Kontynentalnej lub „Project Eagle”. Tylko Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej, działali w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, byli wysyłani przez wojsko i realizowali cele wojskowe. Spadochroniarze do innych krajów działali poza Polską oraz poza strukturami Polskiego Państwa Podziemnego, byli agentami brytyjskiego SOE lub amerykańskiego OSS.

 

  • Cichociemni nie byli nazywani „chomikami” – Początkowo Cichociemnych nazywano „ptaszkami” lub „zrzutkami”, a kurierów politycznych „kociakami”. Natomiast „chomikami” nazwano grupę 16 oficerów, absolwentów Wyższej Szkoły Wojennej, których 14 lutego 1940, w raporcie do gen. Sosnkowskiego, zgłosił kpt. Jan Górski (wraz z kpt. Maciejem Kalenkiewiczem), jako gotowych do desantowania się do Kraju. Od Jego pseudonimu (Chomik) nazwano tę grupę „chomikami”.

 

  • Cichociemni, tej nazwy nie wymyślono – zwłaszcza dlatego, że Cichociemni „działali cicho i po ciemku”. To powojenne dywagacje i interpretacje. Początkowo nie było żadnej nazwy, później powstała spontanicznie, jako koleżeńska kpina z tajnego charakteru szkoleń. Od września 1941 używano jej oficjalnie w dokumentach Oddziału VI (Specjalnego).

Po wojnie znaczenie nazwy cichociemni wyjaśniono w publikacji („Drogi Cichociemnych”) będącej zbiorem wspomnień CC, wydanym z inicjatywy Koła Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej w Londynie: „Nazywamy się cichociemnymi. Nazwa niejednemu wyda się może dziwaczna, ale spróbujcie znaleźć lepszą na określenie takiego charakternika, który potrafi zjawić się nie spostrzeżony tam gdzie się go najmniej spodziewają i pożądają, cicho a sprawnie narobić nieprzyjacielowi bigosu i wsiąknąć niedostrzegalnie w ciemność, w noc – skąd przyszedł”

 

Szkolenie Cichociemnych:

 

  • nie było „kursu cichociemnego” – kandydatów na Cichociemnych szkolono zgodnie ze zgłaszanymi przez dowódcę AK potrzebami Armii Krajowej, w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 tajnych ośrodkach szkoleniowych brytyjskich (SOE) oraz polskich. Przyszłych Cichociemnych, nawet w brytyjskich ośrodkach w większości szkolili polscy instruktorzy, według polskich programów szkolenia. Zasadą było, że ośrodki te miały dwóch komendantów, przy czym brytyjski odpowiadał za sprawy administracyjno-gospodarcze.

Trzy największe grupy szkolonych to Cichociemni ze specjalnością w dywersji, łączności oraz wywiadzie. Szkolono także oficerów sztabowych, lotników, pancerniaków oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów). Rozpowszechniana  teoria, że wszystkich tych umiejętności można było rzekomo nauczyć się na jednym „kursie cichociemnego” jest oczywistą niedorzecznością, absurdem.

 

  • nie szkolono Cichociemnych na „stacjach SOE” – poza krótkim okresem początkowego zamieszania w nazewnictwie, szkolono w ośrodkach (szkołach) nazywanych STS (Special Training School) i oznaczanych numerem arabskim. Natomiast „stacje SOE” (Station, STA) służyły do celów innych niż szkoleniowe; były to m.in. stacje wyczekiwania, stacje pakowania zasobników zrzutowych itp. Kandydatów na Cichociemnych szkolono także m.in. w całkowicie polskich ośrodkach, nazywanych bazami, które nie były „stacjami SOE”.

 

Znak Spadochronowy

  • nie był „Znakiem Cichociemnych” – Znak Spadochronowy był odznaką spadochroniarzy, a nie tylko Cichociemnych. Wyprodukowano 6550 zwykłych Znaków Spadochronowych, z tego użyto 6252. Cichociemnym spadochroniarzom Armii Krajowej wydano 311 zwykłych Znaków Spadochronowych (w grupie numerów od 0001 do 0500). Wydano 2090 Bojowych Znaków Spadochronowych, z tego Cichociemnym zaledwie 149.

 

1 SBS

  • nie była „formacją Cichociemnych” – 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa gen. Stanisława Sosabowskiego została utworzona w ramach przygotowań do powstania powszechnego w Polsce. Miała je wesprzeć dużym desantem spadochronowych zwłaszcza w 4 głównych ośrodkach Polski. Powstała formalnie w październiku 1941; w jej składzie było 299 oficerów, 2839 szeregowych. Z 1 SBS wywodziło się 61 późniejszych Cichociemnych.

 

Largo House

  • nie było „ośrodkiem Cichociemnych” – w Largo House (Upper Largo k. Leven, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania) znajdował się polski ośrodek wstępnego szkolenia spadochronowego 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Szkolili się tam także kandydaci na Cichociemnych, którzy z reguły byli później szkoleni także w brytyjskim ośrodku szkolenia spadochroniarzy STS 51 – Parachute Training School w Ringway pod Manchesterem.

 

Briggnes

  • nie był „ośrodkiem szkolenia spadochronowego” – zlokalizowano tu brytyjski ośrodek STS 38; w latach 1941-1942 zorganizowano w nim dwa kursy walki konspiracyjnej dla kandydatów na Cichociemnych. Ponadto przez całą wojnę działał tu brytyjski ośrodek (STA 38) fałszowania dokumentów (także pieniędzy, w tym okupacyjnych złotych). Początkowo pracował tylko na polskie potrzeby, pracował w nim doświadczony polski fałszerz Jerzy Maciejewski, przedwojenny pracownik Samodzielnego Referatu Technicznego Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP. Ogółem podczas wojny w tym ośrodku wytworzono ok. 275 tysięcy (sic!) różnych dokumentów dla ruchów oporu w okupowanej Europie. Od lipca 1943 wyprodukowano w nim także ok. 50 mln okupacyjnych złotych dla Armii Krajowej.

 

SOE (Special Operations Executive):

 

  • SOE nie było nadmiernie profesjonalne ani samodzielne – początkowo kierownictwo SOE wywodziło się z brytyjskiej śmietanki towarzyskiej, z elitarnych brytyjskich szkół, zwłaszcza z Eton. Ludzie ci całe życie żyli pod kloszem i nie mieli bladego pojęcia o realnym życiu, zwłaszcza pod niemiecką okupacją. Ponadto rekrutowali do pracy w SOE… prawników, bankowców i biznesmenów. Byli jeszcze mniej „profesjonalni” niż np. brytyjski marszałek Montgomery, który tak bezdennie głupio zaplanował operację „Market Garden”, że skończyła się piramidalną kompromitacją, za którą życiem zapłaciło wielu żołnierzy.

„Profesjonalizm SOE” był podobny – najbardziej skompromitowała się sekcja holenderska: od marca 1942 do grudnia 1943, wskutek działań niemieckiej Abwehry (operacja Der Englandspiel, Angielska Gra), Niemcy przejęli całkowitą kontrolę nad siatką SOE w Holandii. Kontrolowali 30 placówek, 14 radiostacji; przechwycili 54 agentów, aresztowali byłego premiera Vorrink’a, ok. 150 najważniejszych osób z konspiracji. Ponadto przechwycili pół miliona guldenów, setki ton materiałów wybuchowych i sprzętu. Do tego jeszcze zestrzelii 12 samolotów RAF wracających ze zrzutów.

SOE stała się bardziej profesjonalna dopiero od września 1943, gdy jej szefem został bryg. Colin McVean Gubbins. W Polsce jakoś to fakt nieznany choć nie jest tajemnicą – ale został szefem SOE właśnie ze względu na jego „polskie doświadczenia” (m.in. E.D.R. Harrison, The british Special Operations Executive and Poland, The Historical Journal, 43,4 (2000), s. 1071-1091). Gubbins był autorem pierwszego brytyjskiego podręcznika wojny partyzanckiej, do którego materiały zbierał w Polsce. Wzorował się na Polsce i chciał aby ruchy oporu w innych krajach funkcjonowały podobnie jak polska Armia Krajowa. Wykorzystywał polskie doświadczenia dywersyjne, spadochronowe oraz wywiadowcze.

Dodać należy, że SOE nigdy nie była w pełni samodzielna – uzależniona była operacyjnie od brytyjskiego lotnictwa i marynarki, materiałowo od ministerstwa wojny, politycznie od ministerstwa spraw zagranicznych, strategicznie podlegała Komitetowi Szefów Sztabu Imperialnego.

 

  • SOE nie było instytucją nadrzędną nad Polakami – PSZ oraz Sztab Naczelnego Wodza funkcjonowały w Wielkiej Brytanii na podstawie umowy polsko-brytyjskiej z 30 lipca 1940. W sprawach związanych z wsparciem lotniczym Armii Krajowej, w tym zrzutami Cichociemnych i zaopatrzenia dla AK Polacy byli samodzielni, chociaż uzależnieni od decyzji SOE. Brytyjczycy nie dowodzili Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza, który organizował zrzuty dla AK, ale starali się wpływać na jego działania.

Generalną zasadą był wzajemne świadczenie usług przez Polaków i Brytyjczyków, wszelkie decyzje podejmowano po uzgodnieniach które potwierdzano protokołami, wypracowywanymi podczas dwustronnych spotkań. Dzięki zaangażowaniu polskiego oficera wywiadu z O.VI – mjr./ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, Polacy aktywnie starali się wpływać na korzystne dla Polski decyzje SOE.

 

  • SOE nie wyznaczało „standardów szkolenia” Cichociemnych – początkowo SOE nie miało żadnych „standardów”, dopiero uczyło się – głównie od Polaków – podstawowych zasad dywersji, konspiracji, spadochroniarstwa, organizacji zrzutów, konstrukcji zasobników zrzutowych itp. itd. Kandydatów na Cichociemnych szkolono zgodnie z potrzebami Armii Krajowej, wg. programów opracowywanych przez Oddział VI (Specjalny) SNW oraz wytycznych i uwag zgłaszanych (depeszami z Polski) przez dowódcę AK.

Wyjątkowo za dobre „standardy szkolenia” można uznać nowatorskie metody szkoleń w zakresie walki wręcz, nożem oraz tzw. strzelania instynktownego (Point shooting). Nie były to jednak „standardy SOE”, a raczej standardy Wiliama F. Fairbairn’a. Ponadto, w zakresie strzelania instynktownego nowatorskich standardów uczył także polski instruktor Aleksander Ihnatowicz, (później spadochroniarz Akcji Kontynentalnej).

 

  • SOE nie nadzorowało łączności KG AK ze Sztabem Naczelnego Wodza – Brytyjczycy nie mogli nadzorować łączności pomiędzy Sztabem Naczelnego Wodza a ośrodkami i placówkami Oddziału VI, polskiego wywiadu oraz Armią Krajową w Polsce. Polacy mieli własny sprzęt – centrale radiowe: nadawczą (w Chipperfield Lodge), odbiorczą (w Barnes Lodge), radiostację „zrzutową” (w Mesagne) oraz radiostacje w Polsce i placówkach wywiadu za granicą (polish spy radio, pipsztoki) konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana.

Polacy mieli także całkowicie polski ośrodek szkoleniowy (Anstruther, później Auchtertool, następnie Polmont), w którym szkolili się m.in. kandydaci na Cichociemnych ze specjalnością w łączności. Ponadto używano w łączności własnych szyfrów, nieznanych Brytyjczykom. W łączności pomiędzy zespołem polskich kryptologów z francuskiego ośrodka „Cadix” depesze szyfrowano polską maszyną szyfrującą „Lacida”.

Sprzęt do łączności był polskiej konstrukcji oraz polskiej produkcji (Polskie Wojskowe Warsztaty Radiowe w Stanmore pod Londynem). Dopiero w kwietniu 1944 Brytyjczycy zażądali udostępnienia im polskich szyfrów używanych w łączności, w związku z przygotowaniami do inwazji.

 

  • SOE nie organizowało zrzutów do Polski – zrzuty Cichociemnych i zaopatrzenia organizował Oddział VI (Specjalny), kierował tym oficer wywiadu z tego oddziału mjr./ppłk. dypl. Jan Jaźwiński. Był on inicjatorem oraz organizatorem akcji zrzutowej od początku (lipiec 1940) do końca lipca 1944. Miał znaczną swobodę w organizowaniu przerzutu lotniczego do Kraju. Za pośrednictwem SOE przekazywał zadania zrzutowe (czas i trasa lotu, miejsce zrzutu itp.) brytyjskiej jednostce lotniczej wykonującej zrzuty (148 Special Duty Squadron); później przekazywał je także do polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Każdorazowo na lot ze zrzutami do Polski wydawał zgodę brytyjski minister lotnictwa, SOE przekazywało ją Polakom.

SOE nie była więc organizatorem zrzutów do Polski lecz jedynie użyczała Polakom samolotów będących w jej dyspozycji. W zamian m.in. otrzymywała z Oddziału VI (Spec.) m.in. raporty polskiego wywiadu. Zaopatrzenie dla Armii Krajowej było w dużym stopniu pozyskiwane (także kupowane) oraz pakowane przez polski Oddział VI (Specjalny).

 

Polska sekcja SOE

 

Oddział VI (Specjalny)

  • nie podlegał SOE, nie był strukturą polsko-brytyjską – Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza był wyłącznie strukturą polską; swoistą „ambasadą Armii Krajowej” w sztabie Naczelnego Wodza w Londynie. Jego podstawowym zadaniem było utrzymanie łączności radiowej i kurierskiej Naczelnego Wodza w Londynie z Komendantem Głównym Armii Krajowej w okupowanej Polsce. Zajmował się więc m.in. rekrutacją i szkoleniem kandydatów na Cichociemnych, zrzutami skoczków, zaopatrzenia i pieniędzy dla AK, organizacją operacji zrzutowych, zrzutami kurierów politycznych, pieniędzy i zaopatrzenia dla cywilnej Delegatury Rządu. Oddział VI m.in. pośredniczył w przekazywaniu SOE raportów polskiego wywiadu oraz odstępował odpłatnie SOE polskie radiostacje konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana, wyprodukowane w Polskich Wojskowych Warsztatach Radiowych w Stanmore.

 

Główna Baza Przerzutowa

  • nie była strukturą polsko-brytyjskąbyła wyłącznie strukturą polską; jej komendantem był mjr./ppłk. dypl. Jan Jaźwiński. „Wszystkie sprawy związane z całokształtem akcji przerzutowej są zachowane do wyłącznej decyzji dowódcy G.B.P. Tylko i wyłącznie D-ca G.B.P. jest uprawniony do określenia zakresu wglądu w pracę G.B.P. dla władz polskich i Sprzymierzonych. Wgląd ten może mieć miejsce o ile D-ca G.B.P. uzna, że jest to konieczne dla ułatwienia pracy G.B.P.”  (Rozkaz organizacyjny i Instrukcja Specjalna dla Dowódcy Głównej Bazy Przerzutowej do Kraju, w: Jan Jaźwiński, Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 268/271/290 – 269/272/291, 21 stycznia 1944).

 

Kurierzy

  • nie byli Cichociemnymi – byli kurierami politycznymi, wysyłanymii do Polski przez ministra spraw wewnętrznych Stanisława Kota (PSL). Nazywano ich od jego nazwiska „kociakami„, byli łącznikami pomiędzy rządem  R.P. w Londynie a Delegaturą Rządu na Kraj w Polsce. Byli wysyłani przez polityków w celach politycznych. Zazwyczaj ich szkolenie ograniczone było do kwestii związanych z pracą kurierską oraz skoku spadochronowego.

 

Dywersja, spadochroniarstwo, wywiad

  • nie były „specjalnością” brytyjską czy amerykańską – bez wątpienia Polacy mieli przed wojną zdecydowanie większe doświadczenie w dywersji, spadochroniarstwie oraz wywiadzie niż Brytyjczycy, a zwłaszcza niż Amerykanie. Pierwszą polską jednostką specjalną były Grupy Dywersyjne Wawelberga – zespoły żołnierzy które przeprowadziły skuteczne działania dywersyjne od 3 do 5 lipca 1921, umożliwiając nam wygranie III Powstania Śląskiego.

Według zgodnej opinii Brytyjczyków i Amerykanów, Polacy mieli najlepszy wywiad na świecie; podczas wojny nie tylko złamali „Enigmę”, ale też dostarczyli aliantom dane nt. V-1 i V-2 oraz ponad 22 tys. (48 proc. ogółu) raportów wywiadowczych – to ustalenia Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej.

Polskie działania w zakresie spadochroniarstwa – w tym utworzenie Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy (wrzesień 1939) oraz szkolenie spadochroniarzy do zadań specjalnych miały miejsce jeszcze przed wojną. Pierwszą brytyjską jednostkę spadochronową (1 Batalion Spadochronowy) utworzono dopiero 15 września 1941. Pierwszą amerykańską jednostkę spadochronową (1 Brygada Piechoty Spadochronowej) utworzono 30 lipca 1942.

 

Skok w masce

  • Cichociemni nie „skakali w maskach”JEDYNĄ osobą, która skoczyła w masce przeciwgazowej był Józef Retinger, realizujący brytyjską operację wywiadowczą „Denham”. Wysłano go do Polski wskutek działań Anthony’ego Eden’a oraz SOE, pod zmienioną tożsamością (jako rzekomego Cpt. Paissey’a), w tajemnicy przed Prezydentem R.P. i Naczelnym Wodzem, dlatego założył maskę. Pomimo tego został przez Polaków rozpoznany.

Józef Retinger nie był Cichociemnym, tylko kurierem politycznym (Wielkiej Brytanii). Cichociemnymi byli wyłącznie żołnierze Armii Krajowej w służbie specjalnej, pełniący służbę wojskową w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, wysyłani do Kraju przez wojsko oraz realizujący cele wojskowe.

 


 

Smutne rekordy błędów – zobacz  FAŁSZERZE HISTORII

Zachęcam do uważnej lektury hasła Wikipedii, przy którym sporo się napracowałem. Są tu wszelkie najważniejsze informacje, wraz ze wskazaniem ich źródeł – Wikipedia – Cichociemni  Zachęcam także do zajrzenia tutaj – https://elitadywersji.org/historia-cichociemnych-na-slajdach/

Przygotowujących bardziej pogłębione publikacje dot. Cichociemnych zachęcam do skorzystania z opracowanych przeze mnie unikalnych 33 baz danych – Bazy danych  Chętnie wyjaśnię wszelkie wątpliwości – napisz do mnie maila.

 

Moje erraty do pobrania w pdf:

oraz wykaz błędów i nieścisłości na stronie dr Bartłomieja Szyprowskiego – Błędy w publikacji K.Śledzińskiego

 

Ryszard M. Zając

wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko   
(po wojnie w Głównej Komisji Weryfikacyjnej Armii Krajowej Sztabu Głównego w Londynie, sekretarz Koła Cichociemnych w Londynie)

Informacja o realizacji projektu   

Redaktor Wikipedii, autor/współautor ponad tysiąca edycji oraz nowych haseł m.in.:

 

Zapraszam do kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej
Zapraszam do naszej  grupy na Facebooku

 

Do pobrania:   CICHOCIEMNI – najczęściej popełniane błędy (pdf)