Wydawało mi się, że po publikacji dr Krzysztofa Tochmana, dotąd uchodzącego za „głównego specjalistę od Cichociemnych” w Instytucie Pamięci Narodowej, nie trzeba będzie pisać kolejnego odcinka „Rocznicy pełnej błędów”.
Smutny rekord liczby błędów (co najmniej 36) nagromadzonych w tej „rocznicowej publikacji edukacyjnej IPN” wciąż nie został pobity, ale w ślady dr Tochmana – jak się wydaje – podążają następni wybitni historycy…
W numerze „Biuletynu Informacyjnego” nr 02 (368), luty 2021 można przeczytać dwa interesujące artykuły nt. Cichociemnych:
Mam uwagi, także krytyczne, do obu publikacji, najwięcej do tej pierwszej…
dr Andrzej Chmielarz – Prawdziwa historia Cichociemnych
w: Biuletyn Informacyjny nr 2 (386), luty 2021 s. 4-12
Dr Andrzej Chmielarz posłużył się sensacyjno – demaskatorskim tytułem („Prawdziwa historia”), który wcale nie oddaje treści artykułu, wprowadza w błąd oraz bardziej przystoi pryszczatemu studentowi niż poważnemu naukowcowi. Bo cóż – wg. Pana Doktora – w historii Cichociemnych jest „nieprawdziwego”?
Autor wskazuje jako „nieprawdziwe”:
1.1 – uznanie kpt. dypl. Jana Górskiego i kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza „za pomysłodawców utworzenia wojsk spadochronowych i rozpoczęcia szkolenia spadochroniarzy dywersantów na potrzeby kraju”.
1.2 – pierwszeństwo kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza w sprawie postulatu „przekształcenia Wojska Polskiego w Polski Korpus Desantowy i Lotnictwo Wsparcia Powstania”.
Jako „dowody” tych buńczucznych tez mają służyć:
Krótko mówiąc, wg. Autora „inicjatywa wykorzystania spadochronu” wyprzedziła propozycje „utworzenia wojsk spadochronowych” a także „szkolenia spadochroniarzy dywersantów”. W drugim zaś przypadku propozycja sformowania brygady wyprzedziła projekt przekształcenia Wojska Polskiego.
Nietrudno dostrzec, że dr Andrzej Chmielarz mocno się rozpędził z tezami o „nieprawdziwości historii Cichociemnych”. Po pierwsze skupił się na zaledwie niewielkim fragmencie tej historii, po drugie porównuje nieporównywalne i na tej nierzetelnej podstawie stawia fałszywą tezę o domniemanym „pierwszeństwie”. Po trzecie, rażąco niezgodnie z faktami wywodzi, jakoby Cichociemni byli „spadochroniarzami dywersantami”…
Wyjaśnijmy po kolei: W mojej ocenie teza o „nieprawdziwości historii Cichociemnych” sama jest nieprawdziwa. Z wielu powodów.
1/ Po pierwsze, z faktu, że mjr dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki złożył 7 grudnia 1939 meldunek do dowódcy Polskich Sił Powietrznych o możliwości wykorzystania polskich spadochroniarzy „do desantów spadochronowych o charakterze dywersyjnym i wywiadowczym” wcale nie wynika – jak twierdzi Autor artykułu – że rzekomo „nieprawdziwy” jest fakt złożenia przez kpt. dypl. Jana Górskiego 30 grudnia 1939 opracowania pt. ?Użycie lotnictwa dla łączności i transportów wojskowych drogą powietrzną do Kraju oraz dla wsparcia powstania. Stworzenie jednostek wojsk powietrznych?.
Nieprawdziwy jest też wywód, jakoby można było rozważać czyjekolwiek „pierwszeństwo”, skoro meldunek i opracowanie, choć dotyczą tej samej problematyki, mają odmienną treść. Rażąco nieprawdziwa jest teza dr Chmielarza, jakoby 12 stycznia 1940 kpt. dypl. Jan Górski „dopiero zaczynał formułować swoje tezy”, wystarczy przypomnieć, iż pierwszy raport w tej sprawie złożył 30 grudnia 1939.
Rzetelną odpowiedź kto i co pierwszy proponował mogłaby dać dopiero analiza treści obu propozycji; nawet jednak wtedy nie oznaczałoby to wcale że „propozycja druga” jest rzekomo nieprawdziwa. W mojej ocenie propozycje te prezentowały częściowo takie same, a częściowo zupełnie różne aspekty tego samego zagadnienia. Domniemane „pierwszeństwo” nie jest wcale nadmiernie istotne, to nie były zawody „kto pierwszy”, obie propozycje miały charakter komplementarny. Nawet na takim poziomie ogólności, jak potraktował je Autor, żadna z nich nie jest „pierwsza” w tej problematyce…
2/ Po drugie, z faktu iż kpt. obs. Lucjan Fijuth proponował utworzenie Brygady Lotniczo – Desantowej, a kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz przekształcenie całości Polskich Sił Zbrojnych w „Polski Korpus Desantowy i Lotnictwo Wsparcia Powstania” wcale nie wynika – jak twierdzi dr Andrzej Chmielarz, że rzekomo „nieprawdziwy” był ten drugi postulat. Właśnie on był pierwszą najbardziej kompleksową propozycją strategicznych rozwiązań.
W mojej ocenie mało rzetelne są oceny Autora, że minimalistyczny projekt Fijutha był rzekomo „realistyczny”, a kompleksowy projekt Kalenkiewicza „nierealny”. Takie tezy wygodnie formułuje się na wygodnej kanapie, kilkadziesiąt lat po wojnie. Oczywiste jest, że sformowanie najmniejszego związku taktycznego jest łatwiejsze niż przeformowanie całości sił zbrojnych. Wcale jednak to nie oznacza, że ten drugi postulat jest nierealny.
Okazał się nim dopiero po jakimś czasie, wskutek nieudolności polskiego Sztabu Naczelnego Wodza i „polityków londyńskich”. Nie oznacza to jednak wcale, że projekt Kalenkiewicza był nieprawdziwy i nierealny. Był śmiały i znacznie bardziej „nowatorski” niż określony tym mianem pomysł Fijutha sformowania zaledwie jednej brygady. Równie dobrze można byłoby wywodzić, że realne było np. postulowanie zrzutów do Polski stu ton zaopatrzenia – a nierealne tysiąca. Tylko że np. do Francji zrzucono realnie dziesięć tysięcy ton broni, amunicji itp. dla tamtejszego „ruchu oporu”.
Na marginesie należy zauważyć, że polska 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa była największą spośród niebrytyjskich jednostek Korpusu Powietrznego Wojsk Lądowych (Army Air Corps). Anglicy zamierzali dowódcę brygady, gen. Stanisława Sosabowskiego, mianować dowódcą brytyjsko-polskiej dywizji spadochronowej! Nie zgodził się na to Sztab Naczelnego Wodza, bowiem w polskich planach 1 SBS miała zostać użyta do wsparcia planowanego powstania powszechnego w Polsce.
W mojej ocenie, gdyby intelekt polskich dowódców i polityków dorównywał dzielności polskiego żołnierza, wykorzystując brytyjskie chęci można było realnie przeprowadzić operację przekształcenia co najmniej znacznej części (może nawet całości) Polskich Sił Zbrojnych w proponowany przez kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza „Polski Korpus Desantowy”.
3/ Po trzecie, Autor nie zechciał wprost zauważyć, że wszystkie projekty, uznane przezeń za „prawdziwe” oraz „nieprawdziwe” spotkały się w październiku 1940, w nowo utworzonym wydziale studiów i szkolenia wojsk spadochronowych w Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza. Dr Andrzej Chmielarz „odkrył”, że w skład tego wydziału powołano kpt. dypl. Górskiego i kpt. dypl. Kalenkiewicza – ale przemilczał przydzielenie do tego samego wydziału kpt. naw. Lucjana Fijutha. Jak się stawia tezy o „prawdziwości” oraz „nieprawdziwości” czegokolwiek, miło byłoby nie przemilczać podstawowych faktów.
Wojskowe szkolenie spadochronowe – Legionowo 1937
4/ Po czwarte, twierdzenie Autora, jakoby mjr dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki rzekomo w Wojsku Polskim oraz Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, był pierwszym który pomyślał o „wykorzystania spadochronu w charakterze środka umożliwiającego skryte przerzucanie ludzi i sprzętu” jest rażąco nieprawdziwe. Dość przypomnieć, że w 1939 utworzono na lotnisku w Bydgoszczy Wojskowy Ośrodek Spadochronowy (WOS), który od 1 maja 1939 szkolił kandydatów do wojsk powietrznodesantowych.
Skoro dr Chmielarz ekscytuje się domniemanym „pierwszeństwem”, to wypada zauważyć, że maj 1939 był znacznie wcześniej niż 7 grudnia 1939. Jeśli natomiast szukać „pierwszego” Polaka, który dostrzegł zalety spadochronu to można wskazać Włodzimierza Mazurkiewicza, który w listopadzie 1914 został instruktorem w armii chińskiej.
Dziesięć lat przed wybuchem wojny, w 1929 uruchomiono w Legionowie warsztat spadochronów typu Irvin. Także w 1929 – dziesięć lat przed mjr dypl. Mizgierem – Chojnackim – mjr dyplomowany pilot Marian Romeyko opublikował w ?Przeglądzie Lotniczym? artykuł ?Wyprawy specjalne?, w którym napisał m.in.:
„Przetransportowanie dwoma ? trzema samolotami plutonu piechoty wraz z karabinami maszynowymi nie wydaje się już dziś dziełem nie do osiągnięcia. W niedalekiej przyszłości (a na Zachodzie już dziś) ? może stać się zjawiskiem normalnym. Natomiast wysadzenie pojedynczych szpiegów będzie się odbywało prawdopodobnie za pomocą spadochronów (wobec udoskonalenia tychże). Pewna ilość zdyscyplinowanych, uzbrojonych żołnierzy z bronią maszynową, stać się może na tyłach dość groźną jednostką, szczególnie wobec obiektów komunikacyjnych”.
Dr Chmielarz może więc, odpowiednio dostosowując kryteria, wybrać swojego „pierwszego” – co nie oznacza, że następni są „nieprawdziwi w historii”. Zdecydowanie nieprawdziwa jest natomiast teza, że mjr dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki był „pierwszy”, a zwłaszcza że jest jakoby „prawdziwym” fragmentem historii Cichociemnych…
5/ Po piąte, Cichociemni nie byli „spadochroniarzami dywersantami” – to rażące, nieprawdziwe uproszczenie Autora. Cichociemni byli w sporej mierze indywidualistami ? wysokiej klasy fachowcami przeznaczonym do zadań specjalnych. Szkolono Ich w ok. 30 specjalnościach, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz kilku polskich ośrodkach wyszkolenia i bazach. Żaden Cichociemny nie był wyłącznie „dywersantem” – jest to teza równie „prawdziwa” jak to, że był rzekomo jeden „kurs cichociemnego”.
Nawet uproszczone sklasyfikowanie specjalności 316 Cichociemnych każe wskazać 160 CC ze specjalnością w dywersji (ale nie wyłącznie „dywersantów”), 50 CC ze specjalnością w łączności, 37 CC ze specjalnością w wywiadzie, 24 CC oficerów sztabowych, 22 CC ze specjalnościami „lotniczymi”, 11 CC o specjalności „pancernej i p/panc.”, także 3 CC specjalizujących się w tzw. legalizacji.
6/ Po szóste, nie są od dawna tajemnicą okoliczności utworzenia w 1939 roku Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy, następnie ukończenia 5 sierpnia 1939 pierwszego pełnego kursu przez 80 oficerów i podoficerów, w tym absolwentów Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie. Nikt jednak dotąd z tych okoliczności nie wywodził – a przecież kursantów przeszkolono w skokach dziennych i nocnych, walce wręcz, strzelaniu z różnych typów broni oraz w dywersji: niszczeniu mostów, wiaduktów, torów kolejowych – że to było pierwszych 80 „prawdziwych” (używając ulubionej frazy dr Chmielarza) Cichociemnych. Szkoda jednak, że zabrakło o tym choćby wzmianki w artykule odkrywającym rzekomo dotąd ukryte – „prawdziwe” elementy historii Cichociemnych.
7/ Po siódme, interesujące jest źródło „ustalenia” przez dr Andrzeja Chmielarza przyczyn braku początkowej reakcji gen. Sosnkowskiego na postulaty kpt. dypl. Górskiego i kpt. dypl. Kalenkiewicza, złożone 21 stycznia oraz 14 lutego 1940. Tezy stawiane przez Autora nie zawierają odniesienia do źródłowych dokumentów, nie bardzo więc wiadomo, czy jest to historyczny fakt, czy tylko domniemanie z kategorii „widzimisię”.
8/ Po ósme, jak na „prawdziwą historię Cichociemnych” zadziwia że dr Andrzej Chmielarz pominął milczeniem fakt spotkania kpt. dypl. Kalenkiewicza 20 września 1940 z Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysławem Sikorskim, podczas którego koncepcja lotniczej łączności z Krajem została zreferowana Naczelnemu Wodzowi. Pominięcie Naczelnego Wodza w „prawdziwej historii Cichociemnych” musi zdumiewać.
Należy podkreślić, iż spotkanie nie było kurtuazyjne, a jego efektem było to, że dwadzieścia dni później Naczelny Wódz wydał rozkaz L.408/II – w sprawie przygotowania Polskich Sił Zbrojnych do możliwości przerzucenia transportem lotniczym do kraju, do bezpośredniego wsparcia i osłony Powstania. Rozkazał także rozpocząć formowanie pierwszej polskiej jednostki spadochronowej. Czyżby to, według Autora, były fakty z „nieprawdziwej” historii Cichociemnych?
9/ Po dziewiąte, niezupełnie prawdziwa jest fraza w artykule dr Andrzeja Chmielarza, iż „Pod koniec listopada 1940 r. brytyjskie Kierownictwo Akcji Specjalnych (SOE) wyznaczyło wstępnie termin próbnego lotu do Polski. (…) Pierwszą dogodną datą planowanego zrzutu był 20 grudnia 1940 r.”
Jak wynika z relacji mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora łączności lotniczej z okupowaną Polską, polski memoriał w tej sprawie przekazano Brytyjczykom 19 sierpnia 1940, wskazując jako datę pierwszego „lotu łącznikowego” połowę września 1940. Dopiero w połowie października 1940 Brytyjczycy zgodzili się uruchomić pierwszy kurs spadochronowy, 6 listopada 1940 ukończylo go 12 skoczków.
W drugim memoriale z 13 listopada1940 Polacy postulowali pierwszy lot jeszcze w listopadzie 1940. W odpowiedzi z 19 listopada brig. Bridge uznał za „nieprawdopodobne” zorganizowanie pierwszego lotu przed końcem listopada 1940. Po polskich interwencjach Brytyjczycy ulegli. Polski Inspektor Sił Powietrznych zawiadomił szefa Oddziału VI, że pierwszy lot może nastąpić najwcześniej 21 grudnia 1940.
Do 19 grudnia depeszami do KG AK ustalano miejsce zrzutu. Po wymianie depesz Polacy, w porozumieniu z SOE ustalili jako datę zrzutu 20 grudnia. Opowieść o 20 grudnia jako o rzekomej „pierwszej dogodnej dacie planowanego zrzutu” jest więc nieprawdziwa.
Dodać należy, że wciąż historycy także nieprawdziwie głoszą „kliencki” charakter brytyjskich relacji SOE – polski Oddział VI (Specjalny) SNW. Według tego nieprawdziwego założenia Polacy byli „klientami” Brytyjczyków, o wszystkim decydowało i wszystko organizowało SOE, a Polacy byli jedynie „pasażerami” oraz „odbiorcami”.
Warto przeczytać „Dziennik czynności” mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, aby porzucić tego rodzaju opowieści. Fakty są takie, że ze względów formalnych (także w praktyce) wszelkie decyzje musiały mieć charakter dwustronnych, polsko – brytyjskich uzgodnień, co wynikało wprost z podpisanej 30 lipca 1940 umowy polsko ? brytyjskiej dot. formowania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii.
10/ Po dziesiąte, nie jest całkiem prawdziwe twierdzenie Autora: „Termin kolejnego lotu zostaje wyznaczony przez Air Ministry na dzień 15 lutego”. Faktycznie bowiem 29 stycznia 1941 na konferencji w Air Ministry uzgodniono kolejny termin pierwszego lotu na 8 lutego 1941. Od 8 do 12 lutego miała miejsce jednak przerwa w łączności radiowej z KG AK w okupowanej Polsce, stąd też termin tego lotu musiał zostać zmieniony. Termin został uzgodniony (a nie wyznaczony) z brytyjskim ministerstwem lotnictwa, po zapewnieniu „odbioru” w Polsce, zatem kolejny termin pierwszego lotu to był 15 lutego 1941.
11/ Po jedenaste, krzykliwym tytułem o rzekomo jedynie „prawdziwej historii Cichociemnych” oznaczono artykuł, który powiela od dawna znane fakty, niektóre zresztą mocno zniekształcając. O domniemanej „prawdziwości” relacji dr Andrzeja Chmielarza mają świadczyć – wg. Autora – mocno naciągane tezy o rzekomym „pierwszeństwie” mjr dypl. Mizgier – Chojnackiego oraz kpt. obs. Fijutha.
Byłoby wskazane, aby w narracjach dotyczących Cichociemnych częściej spoglądać w dokumenty, a znacznie rzadziej poszukiwać sensacji czy rzekomego „pierwszeństwa”. Byłoby też wskazane, aby już ustalonych faktów nie przeinaczać lub nie przemilczać.
Ryszard M. Zając – Errata / Uwagi do artykułu: 'dr Andrzej Chmielarz – Prawdziwa historia Cichociemnych’
elitadywersji.org, Sosnowiec, 10 marca 2021
dr hab. Jacek Sawicki – Cichociemni – nowa jakość na polu walki
w: Biuletyn Informacyjny nr 2 (386), luty 2021 s. 13-17
Artykuł dr hab. Jacka Sawickiego, profesora nadzwyczajnego KUL, przeczytałem z dużym zainteresowaniem. Mam tylko kilka uwag.
1/ Po pierwsze, Autor definiuje Cichociemnych takim zdaniem – „Ochotnicy, wyselekcjonowani specjaliści, najlepsi z najlepszych; po kursie spadochronowym zrzuceni do kraju z zadaniem zasilenia struktur Polski Podziemnej i Armii Krajowej”. W zdaniu tym użyto bardzo nieprecyzyjnej frazy – „po kursie spadochronowym zrzuceni do kraju” – co może sugerować, iż szkolenie Cichociemnych sprowadzało się tylko do tego jednego kursu (spadochronowego), zaś innych nie było.
To oczywiście zasadniczy błąd, bowiem nie było jednego „kursu cichociemnego” lecz cztery grupy po kilka kursów. Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach, oczywiście nie tylko na kursie spadochronowym. Wbrew pozorom, choć istotny, kurs spadochronowy nie był przecież najważniejszy, bowiem Cichociemni skakali do Polski (z jednym wyjątkiem) tylko raz, a niektórzy wcale (wysiedli z samolotu podczas operacji MOST).
2/ Po drugie, z faktu iż gen. Władysław Sikorski „przekazał uprawnienia Komendanta Głównego ZWZ Stefanowi Roweckiemu„ wcale nie wynika, iż „Tym samym Komenda Główna przeniesiona została do Kraju”. Jeden komendant to nie cała komenda, zaś słowo „przeniesienie” wcale nie jest synonimem „przekazania”.
Wolałbym bardziej precyzyjne sformułowania, zwłaszcza, że „przeniesienie do Kraju” oficerów dawnej KG ZWZ polegało na tym, że zostali przydzieleni do nowo utworzonego w Londynie Wydziału Krajowego, późniejszego Oddziału IV (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Na marginesie zauważę, że dr Krzysztof Tochman z IPN wywodzi, że Komendę Główną ZWZ „przeniesiono do Wielkiej Brytanii”. Fakty są zaś takie, iż KG ZWZ na obczyźnie rozwiązano…
3/ Po trzecie, w artykule niejako „tradycyjnie” (to zła tradycja części polskich historyków) zadania Oddziału VI (Specjalnego) spłycono niemalże tylko do roli przerzutu powietrznego do Kraju. Gdyby tak było rzeczywiście, wystarczyłby tylko mjr dypl. Jan Jaźwiński, który w praktyce tym się zajmował.
Warto podkreślać, wciąż pomijaną, podstawową rolę Oddziału VI, ważniejszą nawet od przerzutu lotniczego – administrowanie całością funduszy dla Armii Krajowej oraz pełnienie roli niejako „ambasady AK” dla wszystkich pozostałych oddziałów Sztabu Naczelnego Wodza oraz innych, także brytyjskich instytucji. Nie sposób uznać że to były marginalne, nieznaczące zadania Oddziału VI SNW.
4/ Po czwarte, cichociemni nie byli „kurierami wojskowymi”, to rażąco nierzetelne spłycenie Ich roli, zadań, zasług. Wcale nie byli „gońcami w mundurze”, tego rodzaju określenie uwłacza Ich pamięci, podobnie jak stawianie znaku równości pomiędzy CC jako „kurierami wojskowymi” a „kurierami cywilnymi” czyli wysłannikami politycznymi. Wydawało mi się dotąd, że nietrudno odróżnić żołnierza od polityka.
5/ Po piąte, zasygnalizowana w tytule „nowa jakość na polu walki” nie została w tekście wspomniana. Choć teza jest prawdziwa, w artykule brak jej uzasadnienia, nie wiadomo na czym miała polegać ta nowa jakość. Za uzasadnienie tytułu może jedynie posłużyć fragment końcowego zdania:
„Cichociemny był nie tylko spadochroniarzem świetnie przygotowanym do pracy w konspiracji, ale przede wszystkim synonimem wolności, żołnierzem Wojska Polskiego, które, chociaż daleko od kraju, nadal walczyło”.
To jednak trochę za mało jak na uzasadnienie – prawdziwej – tezy o „nowej jakości”. Autor nie zechciał choćby przedstawić specyfikacji składników tej „nowej jakości”…
Cieszę się, że historycy piszą o Cichociemnych, choć smuci mnie, że czynią to niejako „przy okazji” (wypada napisać coś w rocznicę). Jeszcze bardziej smuci mnie, że wciąż narracja historyczna o Cichociemnych zawiera podstawowe błędy, wciąż spłyca się Ich dokonania, wciąż przypisuje się polskie zasługi Brytyjczykom (to wspaniałe SOE, które w pełnej krasie zaprezentowało swą niekompetencję np. w Holandii)…
Ale czyż może być inaczej w sytuacji, w której nie ma ani jednej placówki naukowej czy muzealnej zajmującej się kompleksowo tym zagadnieniem? W sytuacji w której liczne dokumenty leżą sobie w archiwach i nikt do nich od wielu lat nie zagląda?
W sytuacji, w której nawet ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Wielkiej Brytanii nie wie, że Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej? W sytuacji w której nawet Instytut Pamięci Narodowej (sic!!!) depcze pamięć o Cichociemnych oraz rozpowszechnia kłamstwa na Ich temat w rocznicowej publikacji największego swego „znawcy problematyki”?
Ryszard M. Zając
Moje – przedstawione powyżej – uwagi do obu w/w artykułów przesłałem do redakcji „Biuletynu Informacyjnego” z prośbą o publikację… Otrzymałem bardzo rzeczową i życzliwą odpowiedź z redakcji.
Pan Piotr Hrycyk, redaktor naczelny był uprzejmy odnieść się też do niedawnej mojej polemiki z dr Krzysztofem Tochmanem. Napisał m.in. „Z wielkim zainteresowaniem czytałem Erratę [pdf] i wykaz błędów popełnionych, a przez Pana rzeczowo uzasadnionych. Nie spodziewałem się jednak, że podobną Erratę przeczytam w związku z publikacjami w Biuletynie.”
Szczerze mówiąc, też się nie spodziewałem, „Biuletyn” jest jednym z niewielu żródeł naprawdę rzeczowych informacji . Na szczęście jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy błędami dr Tochmana a pewnymi nieścisłościami w artykułach dr Andrzeja Chmielarza oraz dr hab. Jacka Sawickiego. To różnica jakościowa – dr Tochman popełnił fundamentalne błędy, niekiedy nawet co do dat, roli i znaczenia niektórych instytucji czy osób. W artykułach w „Biuletynie” są natomiast pewne nieścisłości oraz potknięcia co do faktów i związanych z nimi ocen.
Moje uwagi do obu tekstów (o treści jak powyżej) zostały przesłane obu Autorom. Pan Piotr Hrycyk uważa – co też popieram – że warto byłoby dojść wspólnie do porozumienia oraz spróbować uzgodnić, w oparciu o źródłowe dokumenty rzeczywiste fakty – „by na przyszłość uniknąć takich niezręcznych sytuacji”. Jestem jak najbardziej „za” takim rozwiązaniem, czekam na reakcję obu Autorów 🙂👍
* * * * *
Gdy już napisałem powyższe słowa, Pan Piotr Hrycyk był uprzejmy przesłać mi odpowiedzi obu Panów Doktorów.
W skrócie:
Pełną treść odpowiedzi obu Panów, wraz ze swoją ripostą opublikuję w najbliższą niedzielę 14 marca br., w samo południe. (opublikowane – patrz poniżej)
Ubolewam nad tym, że z wyżyn swych katedr Panowie Historycy nie raczą rzeczowo podejść do dyskusji, a jeden z Panów nawet rozpoczął od argumentów ad personam wobec mnie – co jak powszechnie wiadomo, żadnej rzeczowej dyskusji służyć nie może. Przykre, nawet bardzo…
Ryszard M. Zając
Moje polemiki redaktor naczelny „Biuletynu Informacyjnego” Pan Piotr Hrycyk byl uprzejmy przed publikacją przesłać Panom Autorom. W mailu do mnie zechciał wyrazić pogląd – który także poparłem – że warto byłoby dojść wspólnie do porozumienia oraz spróbować uzgodnić, w oparciu o źródłowe dokumenty, rzeczywiste fakty ? ?by na przyszłość uniknąć takich niezręcznych sytuacji?.
Niestety reakcja obu Autorów mocno rozczarowywuje, a wartość poznawcza „replik” rozczarowuje. Obaj Autorzy nie odnieśli się wprost do treści mojej polemiki, za to – nie znając mnie wcale – raczyli sformułować pod moim adresem zarzuty personalne.
.
Uważa, że „nie znam materiałów archiwalnych i warsztatu historyka”. Podkreśla, że wszelka polemika z Nim „jest chybiona”, a nawet że jest „ślepą uliczką”, bowiem dokonał „wieloletniej, żmudnej kwerendy żródłowej” (czyli przeszukał archiwa), na dodatek uczynił to „w archiwach polskich i zagranicznych”. Oczywiście – zarzucając mi nie wiadomo co – nie wskazał mających to potwierdzać domniemanych źródeł, ani publikacji, ani nawet nazw archiwów. Niestety, nie uklękłem na wieść, że był też (osobiście bądź wirtualnie) w archiwach „zagranicznych”.
Pan Doktor nie raczył wcale odnieść się do mojej polemiki, ale wybrał sobie kilka zdań z portalu https://elitadywersji.org/ i polemizuje już nawet nie tylko z ich treścią, ale z tym, co sądzi że z tych zdań wyczytał. Taki sposób „odpowiedzi” powinien logicznie prowadzić do repliki, w której wybiorę sobie jeszcze inną publikację Pana Doktora i będę z jakimiś jej tezami (albo innymi, całkiem wymyślonymi) polemizował. W odpowiedzi Pan Doktor prześle swoją polemikę do jeszcze innego mojego tekstu itp. itd.
Nietrudno zauważyć, że ten rodzaj „dyskusji” nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek dyskusją, czyli wymianą argumentów – rzetelnym odniesieniem się do spornych elementów danego tematu. Ten rodzaj „dyskusji”, który zainicjował dr Chmielarz, jest wyłącznie wywoływaniem chaosu, nie sposób bowiem dyskutować naraz o wszystkim, w całkowitym oderwaniu od argumentów przedstawianych przez oponenta.
Niemniej krótko odniosę się do niektórych uwag Pana Doktora, choć mój iloraz inteligencji (142) oraz zapewne bardzo nikła ilość kwerend i pobytów w achiwach (zwłaszcza zagranicznych) niewątpliwie wpychają mnie prosto w „ślepą uliczkę”, co czyni że nie jestem godzien polemizować z ogłoszeniami historycznymi Pana Doktora…
Przypomnę, że moja polemika z artykułem Pana Doktora została zawarta w 11 punktach:
Pełna treść moich zastrzeżeń do artykułu dr Chmielarza – patrz powyżej lub plik pdf
Na te 11 zarzutów tak odpowiada dr Andrzej Chmielarz:
"ZAMIAST REPLIKI"
Szanowny Panie,
z przykrością muszę stwierdzić, że Pańska polemika, która w moim odczuciu jest skutkiem braku znajomości materiałów archiwalnych i warsztatu historyka, jest chybiona. Kwestionuje Pan moje ustalenia będące wynikiem wieloletniej, żmudnej kwerendy źródłowej, w archiwach polskich i zagranicznych. Próba konfrontacji moich ustaleń z dotychczasowymi publikacjami na ten temat jest ślepą uliczką.
Swoje zainteresowania koncentruję na okresie obejmującym powstanie koncepcji lotniczej łączności z okupowanym Krajem i ustaleniu, kiedy narodziła się idea przerzutu wyszkolonych spadochroniarzy na potrzeby konspiracji wojskowej. Ten etap historii, rozpoczynający się na przełomie października-listopada 1939 r., a zakończony pierwszym lotem do Kraju w lutym 1941 r., nie został dotychczas w sposób należyty opracowany. Pragnę Pana zapewnić, że wszystkie podane przeze mnie ustalenia są oparte na konkretnych dokumentach archiwalnych. Możemy się oczywiście różnić się w ich ocenie, znaczeniu itp., ale nie zmieni to faktu, że zmieniają one w sposób zasadniczy dotychczasowy opis narodzin idei przerzutu powietrznego do Polski w latach II wojny światowej.
Moja uwaga: nie znam tych „konkretnych dokumentów archiwalnych” na które powołuje się dr Andrzej Chmielarz. Problem w tym, że wcale nie odnosi się do moich zarzutów, tylko usiłuje dyskutować wokół kwestii o których nie pisałem
Formułując swoje zastrzeżenie, nie bierze Pan pod uwagę prostego faktu. Znakomita większość opracowań dotyczących historii polskich spadochroniarzy i lotniczej łączności z krajem powstała w okresie, kiedy dostęp do archiwaliów krajowych i zagranicznych był mocno utrudniony.
Moja uwaga: Pan Doktor nie zauważa prostego faktu: moje zastrzeżenia dotyczą zupełnie innych kwestii.
Jak ważna jest znajomość i wykorzystanie zachowanych archiwaliów, pokazują dobitnie opracowania oparte na solidnej bazie źródłowej. Mam tu na myśli czterotomowy Słownik biograficzny Cichociemnych Krzysztofa K. Tochmana i Lotnicze wsparcia Armii Krajowej Kajetana Bienieckiego. Te opracowania unaoczniły wszystkim, jak wielkie luki i jak znacząco niepełny był funkcjonujący w dotychczasowej literaturze opis wielu zdarzeń.
Moja uwaga: Refleksje Pana Doktora nie mają żadnego związku z moimi zastrzeżeniami do tekstu, który napisał. Nota bene, w „Słowniku Biograficznym Cichociemnych” autorstwa dr Tochmana jest kilka istotnych błędów.
Bazowanie wyłącznie na literaturze skutkuje opisem, który niestety w wielu przypadkach na niewiele wspólnego z faktycznym przebiegiem wydarzeń. Odbicie tego ułomnego stanu wiedzy można znaleźć w bardzo wielu publikacjach, w tym niestety również na stronie www.elitadywersji.org.
Moja uwaga: Pan Doktor nie odnosi się do tematu dyskusji, tj. nie odnosi się do moich zastrzeżeń do jego artykułu.
By unaocznić skalę błędnego przekazu, pozwolę sobie na komentarz do zamieszczonego tam krótkiego tekstu zatytułowanego ?Łączność lotnicza?:
Moja uwaga: Byłoby wskazane, aby Pan Doktor odniósł się do moich zastrzeżeń do jego artykułu, zaś nową polemikę dotycząca jakiejkolwiek (jednej czy wielu) publikacji adresował do autorów tych publikacji, na których ten tekst został oparty. Chętnie zmienię treść danych tekstów mojego autorstwa, jeśli otrzymam wgląd w źródłowe dokumenty. Publikuję treści nie kwestionowane dotąd przez najpoważniejszych badaczy.
[cytat ze strony] Pierwszą propozycję w sprawie nawiązania łączności lotniczej z Krajem 30 grudnia 1939 złożył Dowódcy Lotnictwa gen. Józefowi Zającowi kpt. Jan Górski ps. Chomik.
? Górski nie jest autorem koncepcji nawiązania łączności lotniczej z krajem. Powstała ona w KG ZWZ w Paryżu i była przedmiotem dyskusji z udziałem gen. K. Sosnkowskiego i gen. Józefa Zająca 10 listopada 1939 r. W sztabie Dowództwa Lotnictwa zagadnienie to opracował płk. obs. Czesław Filipowicz.
Moja uwaga: kpt. dypl. Jan Górski jest autorem tego, pod czym się podpisał. Nigdzie nie twierdzę, że nikt inny nie wypowiadał się w sprawie idei łączności z okupowana Polską. Pan Doktor polemizuje więc nie tylko z innymi autorami ale także z tezą, której w moim tekście nie ma.
? pismo w sprawie utworzenia oddziałów desantowych skierowane do Dowódcy Lotnictwa gen. Józefa Zająca 7 grudnia złożył mjr. dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki, zajmujący się od lat spadochroniarstwem i wówczas oficer Komendy Głównej ZWZ w Paryżu, meldując, że: Na terenie Francji oraz w obozach w Rumunii i na Węgrzech znajduje się spora liczba naszych spadochroniarzy przeszkolonych przez LOPP i Wojskowy Ośrodek Spadochronowy w Bydgoszczy. Element ten, składający się z młodzieży ideowej i nadzwyczaj dzielnej mógłby być wykorzystany do desantów spadochronowych o charakterze dywersyjnym i wywiadowczym.
Jego propozycja zorganizowania w porozumieniu z dowództwem francuskim ośrodka spadochronowego (została przedstawiona lista kadry), został przyjęty do realizacji, na co wskazuje pismo mjr Władysława Tuchółki (przedwojenny komendant Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy) do gen. Zająca z 14 grudnia 1939 r., w reakcji na przekazaną mu przez płk. pil. Pawlikowskiego informację, że otrzymał przydział do szkolnictwa spadochronowego. 12 stycznia 1940 r. gen. Zając przedstawił Francuzom obsadę personalną centrum wyszkolenia spadochronowego, którego komendantem (Dir. du Centre d?instr.) został mjr. Mizgier-Chojnacki. Lista liczyła 17 ludzi (plus jeden kandydat na kurs spadochronowy ppor. Jan Rogowski). Szkolenie polskich spadochroniarz miało się odbyć w Avignon. W okresie styczeń – maj 1940 r. Dowództwo Sił Powietrznych monitowało Francuzów w tej sprawie wielokrotnie.
Moja uwaga: To cenne, że Pan Doktor zechciał napisać o inicjatywie mjr. dypl. Włodzimierza Mizgier – Chojnackiego. Przecież tego nie zakwestionowałem. Nie oznacza to jednak, że nie było inicjatywy kpt. dypl. Jana Górskiego. Pana wywód, jakoby Chojnacki był „pierwszy” nie jest prawdziwy.
? pismo 30 grudnia kpt. Górskiego i kpt Kalenkiewicza nie posiada ani tytułu, ani adresata i trudno je z uwagi na treść określać jako propozycję nawiązania łączności lotniczej z krajem: Wiadomości kraju zebrane od kolegów przybywających z Polski oraz częściowo osobiste obserwacje wskazują na konieczność ściślejszej opieki nad społeczeństwem pozostającym pod zaborami. [?] Uzupełnienie to powinno być wykonywane przy pomocy: ? emisariuszy – naocznych świadków odradzającej się Polski; – samolotów łącznikowych rozrzucających okresowo ulotki; w chwili odpowiedniej przez: – desanty powietrzne ? jako ? moralne i częściowo materialne oparcie dla Krajowych Władz Powstańczych. [?] Desanty powietrzne – mogą być wyrzucone w chwili, gdy siły niemieckie będą związane uderzeniem Aliantów.
Moja uwaga: pismo z 30 grudnia 1939 złożył tylko kpt. dypl. Jan Górski. Wraz z kpt. dypl. Maciejem Kalenkiewiczem złożył je po raz trzeci dopiero 14 lutego 1940. Podobnie wydaje się wyglądać Pana „precyzja” w określeniu jego treści. Cytat z pisma kpt dypl. Górskiego i kpt. dypl. Kalenkiewicza – ?Głównym zadaniem wojsk polskich we Francji jest jak najwydajniejsze i jak najbardziej bezpośrednie działanie na korzyść Kraju. Taką właśnie jego formą jest wsparcie powstania przez desanty oddziałów wojsk polskich tworzonych we Francji?.
[cytat ze strony] Przygotował opracowanie pt. ?Użycie lotnictwa dla łączności i transportów wojskowych drogą powietrzną do Kraju oraz dla wsparcia powstania. Stworzenie jednostek wojsk powietrznych?.
? w nazwie zbędne drugie ?dla?.
Moja uwaga: Nazwa jest cytatem z tytułu dokumentu, którego oryginał znajduje się w Studium Polski Podziemnej. Jeśli wszyscy badacze popełnili ten sam błąd, proszę opublikować skan oryginału.
– Jest to kolejna wersja powstałego w kwietniu 1940 r. Planu wsparcia i osłony powstania w Kraju.
Moja uwaga: Pisma: z 30 grudnia 1939, 21 stycznia 1940 oraz z 14 lutego 1940 nie są (nie mogą być, powstały wcześniej) „kolejną wersją” napisanego później, w kwietniu 1940 przez kpt. dypl. Kalenkiewicza „?Plan wsparcia i osłony powstania w Kraju”.
[cytat ze strony] Wobec braku reakcji ponowił raport 21 stycznia 1940 przedkładając go tym razem gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Wraz z kpt. Maciejem Kalenkiewiczem po raz trzeci złożył raport w tej sprawie 14 lutego 1940.
? powtarzana informacja o braku reakcji na wystąpienia Górskiego i Kalenkiewicza jest nieprawdziwa. Przeczą temu adnotacje kancelaryjne na złożonych dokumentach oraz notatka z 25 stycznia 1940 r. świadcząca o prowadzonych rozmowach z obu oficerami: Kpt. Kalenkiewicz oświadczył, że niezbyt chętnie wróciłby do swej organizacji w kraju? [?] Wróci, gdy dostanie rozkaz. Natomiast razem [z] kpt. Górskim pójdą na każdą wojskową dywersyjną pracę w Polsce.
Moja uwaga: Być może była jakaś reakcja, a informacja o braku reakcji jest błędna. W mojej ocenie „adnotacja” czy „rozmowa” niekoniecznie musi być uznana za właściwą reakcję. Prowadzi Pan jednak „dyskusję” z ustaleniami innych badaczy – a nie ze mną, powołując się przy tym na nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść.
– raport z 21 stycznia i 14 lutego 1940 r. jest tym samym dokumentem i dotyczył sprawy użycia oficerów wychowanków WSWoj. w desantach spadochronowych w Kraju. Referent tej sprawy płk dypl. Albin Habina, szef Wydziału Operacyjnego KG ZWZ, pisał: W sprawie tej wpłynęły zasadniczo 2 załączone referaty, przyczem referat z 21.I b.r. pisany ręcznie i zaopiniowany przeze mnie, iż ma w przyszłości widoki powodzenia, został zwrócony na żądanie autorów i dosłownie przepisany na maszynie dnia 14.II b.r. 21 marca gen. Sosnkowski zgłoszenie grupy wychowanków WSWoj. przekazał Dowódcy Lotnictwa gen. Zającowi pisząc: proszę Pana Generała o umożliwienie tym oficerom przeszkolenia na kursach spadochronowych. 20 kwietnia 1940 r. gen. Zając wydał dyspozycję: Wychowankowie WSWoj. mogą być na dalszej liście kandydatów.
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.
[cytat ze strony] Podkreślał w nim ? ?Głównym zadaniem wojsk polskich we Francji jest jak najwydajniejsze i jak najbardziej bezpośrednie działanie na korzyść Kraju. Taką właśnie jego formą jest wsparcie powstania przez desanty oddziałów wojsk polskich tworzonych we Francji. Zgłosił też gotowość grupy 16 oficerów, absolwentów Wyższej Szkoły Wojennej (nazywanych od Jego pseudonimu ?chomikami?), do desantowania się do Kraju.
? w piśmie z 14 lutego 1940 r. nie ma przywołanego zdania. Pochodzi z niedatowanego i niepodpisanego dokumentu zaczynającego się od słów: Grono oficerów wychowanków Wyższej Szkoły Wojennej znajdujących się we Francji ustaliło w czasie dyskusji koleżeńskich co następuje? (fakt, że wspomniany dokument znany jest w wersji rękopiśmiennej i maszynowej pozwala przypuszczać, że był to prawdopodobnie załącznik do pisma z 14 lutego, którego nie odnotowano na piśmie przewodnim).
Należy uściślić, że w dokumencie tym owo grono oficerów nie przewidywało żadnego szkolenia dywersantów, czy też nawiązywania łączności z Krajem. Desanty przewidywano dopiero w momencie wybuchu powstania w okupowanym Kraju, a: Do chwili wybuchu powstania chcemy brać udział w oddziaływaniu na społeczeństwo w kraju. Owe formy oddziaływanie to wg nich: utrzymanie ducha w narodzie; podniesienie dumy społeczeństwa, utrzymanie spokoju i zaciętości; wykazanie, że wojsko polskie we Francji jest godne narodu i utrzymanie jedności wysiłku i władzy.
Moja uwaga: Prowadzi Pan „dyskusję” nie ze mną lecz właściwie z autorami wielu publikacji, powołując się nie nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść. Na marginesie – załącznik jest integralną częścią pisma.
? pismo z 14 lutego 1940 r. jest wspomnianym wyżej zgłoszeniem grupy oficerów wychowanków Wyższej Szkoły Wojennej: pragnących wziąć udział w desantach spadochronowych w Kraju. [?] Melduję, że wyżej wymieniona grupa posiada wystarczającą ilość oficerów fachowo przygotowanych do opracowania szczegółowego projektu wstępnego. Tak więc w połowie lutego 1940 r. nie ma żadnego jeszcze projektu.
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.
[cytat ze strony] W maju 1940 obaj współtwórcy Cichociemnych zostali przeniesieni do ?Biura gen. Sosnkowskiego?. Pod tą zakamuflowaną nazwą funkcjonowała Komenda Główna ZWZ (później przemianowanego na Armię Krajową). Pracowali tam nad planami wsparcia drogą lotniczą powstania powszechnego.
? ?współtwórcy cichociemnych?, brak jakiejkolwiek podstawy do takiego twierdzenia.
Moja uwaga: raczy Pan żartować. Kto zatem wg. Pana jest wspóltwórcą? Mizgier – Chojacki?
– Ich projekty dotyczyły użycia desantów wojskowych jako wsparcie ruchu powstańczego, a nie przygotowania spadochroniarzy dywersantów, jako wsparcia pracy wojskowej w okupowanym Kraju i w tej roli znaleźli się w komórce gen. Paszkiewicza, prowadzącej na szczeblu KG ZWZ studia nad planem wsparcia powstania przez oddziały transportowane przy użyciu lotnictwa;
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.
? przydział Kalenkiewicza z Górskim do KG ZWZ był czasowy i obejmował miesiące maj-czerwiec 1940 r. (do jej rozwiązania). Pisze o tym 23 sierpnia 1940 r. gen. bryg. Paszkiewicz dowódca 1 Brygady Strzelców do szefa Oddziału V Sztabu NW, w związku z ich planowanym przydziałem do kadry jednej z brygad kanadyjskich stwierdza: w dalszym ciągu przewidywanym jest użycie ich do prac łączności lotniczej z krajem. Efektem tego pisma było m.in. przydzielenie 11 września Kalenkiewicza na okres 4 tygodni do Oddziału III Sztabu NW, skąd z dniem 6 grudnia przeniesiony został do Oddziału V Sztabu NW.
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.
[cytat ze strony] Także w maju złożyli do Sztabu Naczelnego Wodza memorandum w tej sprawie. Przygotowali również Instrukcję dla pierwszych lotów łącznikowo ? rozpoznawczych w sprawie zrzutów spadochronowych, lądowania lub wodowania samolotów oraz podejmowania poczty z ziemi.
? Kolejność prac była zupełnie inna. Sprawą nierozstrzygniętą pozostaje ustalenie autorstwa. Są one w znanych mi zbiorach identyfikowane jako opracowania Kalenkiewicza. Jako pierwszy, w kwietniu 1940 r., powstał Plan wsparcia i osłony powstania w Kraju, który po przepracowaniu otrzymał nazwę Użycie lotnictwa dla łączności i transportów wojskowych drogą powietrzną do Kraju oraz wsparcia powstania. Stworzenie jednostek wojsk powietrznych. Kolejnymi były: Instrukcja dla pierwszych lotów łącznikowo-rozpoznawczych do Kraju i Rozpoznanie lotnisk i lądowisk w Kraju. W połowie czerwca 1940 r. powstało Planowanie wsparcia i osłony powstania (porządek pracy) i Plan pracy nad organizacją wsparcia i osłony powstania. Spis zagadnień do opracowania (dla pamięci).
Moja uwaga: Prowadzi Pan „dyskusję” nie ze mną lecz właściwie z autorami wielu publikacji, powołując się nie nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść.
Przeczytałem z ciekawości Pańskie uwagi pod adresem broszury K. Tochmana. Z niewielką częścią uwag się zgadzam.
Moja uwaga: Niestety, Pana wspaniałomyśla deklaracja ma zerową wartość poznawczą – nie wiadomo, z którymi uwagami Pan się zgadza…
Szkoda jednak, że w ferworze wytykania niedostatków jego publikacji nie udało się Panu uniknąć również szeregu uproszczeń i błędów.
Najpoważniejsze z nich to:
? spadochroniarze zrzucani na Bałkany składali przysięgę na rotę AK;
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat. Nie kwestionowałem nigdzie faktu składania przysięgi przez niektórych spadochroniarzy. Najistotniejsza jest podległość służbowa żołnierza – polscy spadochroniarze zrzucani w operacjach specjalnych w innych krajach byli oddawani do dyspozycji SOE lub OSS, od tych struktur otrzymywali rozkazy i tym strukturom składali meldunki.
Nota bene – wbrew Pana insynuacji nic mi nie wiadomo o „ferworze wytykania niedostatków” – wcale nie znajdowałem się w „stanie uniesienia”, wręcz przeciwnie, byłem zdumiony i zrozpaczony (lubiłem dotąd dr Tochmana).
? Armia Krajowa tworzyła struktury eksterytorialne ? ?Wachlarz?, placówki wywiadu dalekiego zasięgu, Okręg Berlin (szybko rozbity przez Niemców) i Okręg AK Węgry;
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.
Istotą „działania” (takiego określenia użyłem w tym wątku) jakiejkolwiek armii jest walka. Użyłem tego określenia w kontekście operacji specjalnych. Armia Krajowa w tym znaczeniu nie działała poza Polską.
To, że na jej rzecz różne osoby (obojętnie w jakich strukturach), zaprzysiężone na rotę AK, wykonywały rozmaite zadania poza Polską nie ma nic do rzeczy. Z faktu, że oficerowie Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza składali przysięgę na rotę AK chyba nie usiłuje Pan wywodzić nieprawdziwego twierdzenia, że np. „Armia Krajowa działała w Sztabie Naczelnego Wodza”?
? nie ma potrzeby żadnego szacowania ilości placówek. W zachowanej kartotece znajduje się 437 placówek (sezon ?Riposta? i ?Odwet?), z czego duża część nigdy nie została postawiona nawet w stan pogotowia;
Moja uwaga: Prowadzi Pan „dyskusję” nie ze mną lecz właściwie z autorami wielu publikacji), powołując się nie nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść.
? bazę włoską organizował ppłk M. Utnik, a o jej dowództwo zabiegał płk L. Okulicki, ale NW odrzucił jego kandydaturę. Jaźwiński nie palił się do objęcia kierownictwa. W meldunku pisemnym do szefa sztabu z 8 stycznia 1944 r. pisał, że do objęcia tego stanowiska brakuje mu ?niezbędnych środków?. Jaźwiński bowiem doskonale zdawał sobie sprawę z iluzorycznej samodzielności tej placówki i pisał we wspomnianym meldunku wprost: Całokształt spraw związanych z realizacją przerzutu załatwiony być może w praktyce tylko drogą współpracy Dcy Bazy Przerzutowej z miejscowymi władzami brytyjskimi.
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.
Co do mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego – wybaczy Pan, ale mam więcej zaufania do jego osobistej relacji w „Dzienniku czynności” (mam cyfrową kopię oryginału) oraz „Pamiętniku”, a także do dokumentów Sztabu Naczelnego Wodza (w tym pism, depesz, rozkazów) – niż do Pana oceny jego postaw i reakcji. Nota bene – nie było jednej „bazy włoskiej”, były np. baza 10, baza 11 itd….
? cytowana formuła, którą wygłaszał przyjmujący jest błędna. Przyjmujący zgodnie z rozkazem gen. S. Roweckiego nr 58 z 22 lutego 1942 r. odpowiadał: Przyjmuję Cię w szeregi żołnierzy Wolności, obowiązkiem twoim będzie walczyć z bronią w ręku o odzyskanie Ojczyzny.
Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat. Opublikowany przeze mnie (na innej stronie) tekst przysięgi został uchwalony przez Komitet dla Spraw Kraju 12 grudnia 1942.
Z poważaniem
Andrzej Chmielarz
Moja uwaga: Do żadnego z 11 moich zastrzeżeń do swojego artykułu nie raczył Pan się odnieść. Grzecznościowa formułka nie zastąpi rzeczywistej, poważnej reakcji oraz rzetelnej polemiki na argumenty. Zamiast tego przesłał mi Pan swoje uwagi nie na temat. Przykro mi, ale w mojej ocenie nie jest to poważne.
Uprzejmie zarzucił mi jedynie „przesadę i próbę monopolizowania tematu”. Mój domniemany „monopol” polega zapewne na tym, że ośmieliłem się publicznie zabrać głos, a nawet wskazać błędy lub nieścisłości…
Przypomnę, że moja polemika z artykułem Pana Doktora została zawarta w 5 punktach:
Na to wszystko Pan Doktor odpowiada – „Co do mojego tekstu zarzuty sprowadzają się do użycia przeze mnie skrótów w tworzeniu narracji na poziomie popularnego artykułu. W ten sposób mozna uszczegóławiać (ale i rozbudowywać ponad miarę) każde niemal zdanie. To przesada i próba monopolizowania tematu. Co do kolegi Chmielarza, on sam musi się odnieść do tekstu”.
Moja uwaga: Do żadnego z 5 moich zastrzeżeń do swojego artykułu nie raczył Pan się odnieść.
Ubolewam nad tym, że z wyżyn swych katedr Panowie Historycy nie raczą rzeczowo podejść do dyskusji, a jeden z Panów nawet rozpoczął od argumentów ad personam wobec mnie ? co jak powszechnie wiadomo, żadnej rzeczowej dyskusji służyć nie może. Przykre, nawet bardzo?
Ryszard M. Zając
* * * * *
Każdy kto posiada zdolność używania własnego rozumu jest w stanie wyrobić sobie własną opinię nt. jakości – a zwłaszcza zasadności – moich zarzutów oraz domniemanej rzetelności odpowiedzi na te zarzuty Panów Historyków.
Cieszę się, że historycy piszą o Cichociemnych, choć smuci mnie, że czynią to niejako ?przy okazji? (wypada napisać coś w rocznicę). Jeszcze bardziej smuci mnie, że wciąż narracja historyczna o Cichociemnych zawiera podstawowe błędy, wciąż spłyca się Ich dokonania, wciąż przypisuje się polskie zasługi Brytyjczykom (to wspaniałe SOE, które w pełnej krasie zaprezentowało swą niekompetencję np. w Holandii)?
Ale czyż może być inaczej w sytuacji, w której nie ma ani jednej placówki naukowej czy muzealnej zajmującej się kompleksowo tym zagadnieniem? W sytuacji w której liczne dokumenty leżą sobie w archiwach i nikt do nich od wielu lat nie zagląda?
W sytuacji, w której nawet ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Wielkiej Brytanii nie wie, że Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej? W sytuacji w której nawet Instytut Pamięci Narodowej (sic!!!) depcze pamięć o Cichociemnych oraz rozpowszechnia kłamstwa na Ich temat w rocznicowej publikacji największego swego ?znawcy problematyki??
Żywa dyskusja nt. Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej w służbie specjalnej jest bardzo potrzebna, warto byłoby zwracać uwagę, aby dyskutować na temat i używać argumentów merytorycznych, a nie ad personam.
RMZ
PS. Na stronie na Facebooku znajomi oraz sympatycy Pana Tochmana rozpoczęli akcję insynuacji na mój temat, w tym m.in. sugerowania iż jestem agentem jakichś niecnych służb, a moje wskazanie błędów jest „atakiem na IPN”. Bez komentarza, szkoda słów…
ps. Sopja
Zwykły Znak Spadochronowy nr 0005
Syn Ziemi Łomżyńskiej, wielki patriota, o mocnym charakterze, człowiek szlachetny, po żołniersku twardy, utalentowany operacyjnie, oczytany, ogromnie inteligentny, wykształcony, o wszechstronnych zainteresowaniach. Kajetan Bieniecki („Dramat dowódcy” s. 5-6)
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Urodził się w majątku Kutyłowo – Skupie, w rodzinie ziemiańskiej. Początkowo, od siódmego roku życia uczył się w domu, sześć godzin dziennie, z pomocą korepetytora, przygotowującego go do egzaminu wstępnego do gimnazjum w rusyfikowanej „Kongresówce”. Od jesieni 1913 uczeń klasy wstępnej Gimnazjum 6-go w Warszawie, w której uczyło się 40 uczniów, głównie synów urzędników carskiej administracji oraz 13 Polaków.
Od grudnia 1913 uczęszczał na tajny kurs języka i historii polskiej. Od stycznia 1914 jako kurier dostarczał jego uczestnikom tajną pocztę, a także – dzięki znajomości z córką Cenzora Generalnego Gubernatora Królestwa Polskiego – polskie książki i wydawnictwa (do przepisania), skonfiskowane przez cenzurę.
Od marca 1914, po sprzedaży majątku Kutyłowo – Skupie, rodzina przeniosła się do większego (ok. 300 ha wraz z lasem) majątku Stokowisko w powiecie Wysokie Mazowieckie. W kwietniu 1914 w gimnazjum dał pięścią w pysk uczniowi – Rosjaninowi, który określił go jako „polskaja swołocz”, po tym incydencie wydalony ze szkoły.
Otrzymał tzw. „wilczy bilet”; dyrektor gimnazjum w liście do jego ojca napisał:
„(…) syn Pana, niewątpliwie zdolny uczeń, znalazł się pod wpływem ludzi rewolucyjnie nastawionych w stosunku do uprawnień jakie Imperator Rosji raczył udzielić Polakom. Wpływ ten przejawił syn Pana w ostrej reakcji w stosunku do syna wysokiego i wielokrotnie odznaczanego urzędnika Generalnego Gubernatorstwa. Jestem zmuszony zastosować ustawę i usunąć syna Pana z gimnazjum, bez prawa dalszych studiów w jakiejkolwiek szkole na terenie Królestwa Kongresowego”
Od 1918 do 1920 uczeń Gimnazjum Państwowego w Łomży. W 1918 jako trzynastolatek uczestniczył w rozbrajaniu Niemców, w lipcu 1920, jako piętnastolatek zgłosił się konno na ochotnika do obrony Warszawy, zamierzając wstąpić do kawalerii. Ze względu na wiek nie został przyjęty, do kawalerii przyjęto tylko jego wierzchowca. Wstąpił zatem do 201 Ochotniczego Pułku Piechoty 22 Dywizji Piechoty, walczył w okopach Pragi z Kozakami.
Po zakończeniu wojny polsko – bolszewickiej, w 1920 podjął naukę w Korpusie Kadetów nr 2 w Modlinie, 29 czerwca 1923 absolwent drugiej promocji. Podczas nauki poznał późniejszych współinicjatorów systemu łączności z Krajem, Cichociemnych: Jana Górskiego oraz Macieja Kalenkiewicza. Od sierpnia do września 1923 w Szkole Podchorążych Piechoty (kl. 53) w Warszawie. Od 15 września 1923 słuchacz Oficerskiej Szkoły Inżynierii w Warszawie, ukończył ją w 1926 z trzecią lokatą uzyskując półdyplom Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. Awansowany na stopień podporucznika 1 października 1925, przydzielony jako dowódca plutonu 9 Pułku Saperów.
Od maja 1928 do października 1930 instruktor i dowódca plutonu w Centrum Wyszkolenia Saperów, następnie do kwietnia 1931 przydzielony jako adiutant oraz dowódca kompanii Batalionu Mostowego w Kazuniu 1 Brygady Saperów w Modlinie.
Od stycznia do czerwca 1932 słuchacz XIX Kursu Unifikacyjnego i XIXa Kursu Dowódców Batalionów Piechoty w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie, po jego ukończeniu przydzielony jako dowódca kompanii do Batalionu Mostowego. W październiku 1932, po zdaniu konkursowego egzaminu przyjęty do Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie. W 1934, jako absolwent XIII Promocji uzyskał dyplom oficera Sztabu Głównego. Awansowany na stopień porucznika dyplomowanego.
Do lutego 1937 kierownik referatu w sztabie Dowództwa Okręgu Korpusu VIII (Toruń). Od lutego 1937 do lutego 1938 dowódca kompanii szkolnej 8 Batalionu Saperów.
Od lutego 1938 przydzielony do Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego w Warszawie. Jako oficer wywiadu w lipcu 1938, pod przykrywką dyplomaty (radca MSZ) oraz pod okiem NKWD, rozpoznawał węzeł kolejowy w Moskwie. Od listopada 1938 skierowany do rozpoznania sieci kolejowej Niemiec, Austrii oraz Czechosłowacji.
W kampanii wrześniowej 1939 w dyspozycji szefa Komunikacji Sztabu Głównego, przeprowadził do kolejowych stacji docelowych 86 transportów wojska oraz 2 transporty ewakuacyjne, następnie przydzielony jako oficer do zleceń Szefa Sztabu Naczelnego Wodza.
Na rozkaz ze sztabu Naczelnego Wodza, 18 września wraz z ppłk dypl. Marianem Ogórkiewiczem przekroczył granicę polsko – rumuńską w Zaleszczykach. 21 września 1939 w konsulacie RP w Czerniowcach (Rumunia) uzyskał paszport służbowy (dyplomatyczny) urzędnika MSZ, następnego dnia zameldował się w polskiej ambasadzie w Bukareszcie. Po otrzymaniu 25 września wizy w konsulacie francuskim w Paryżu oraz wiz tranzytowych, wyruszył koleją do Francji. 28 września przekroczył granicę Jugosławii, następnie Włoch. Przez Mediolan 29 września dotarł do Turynu (Włochy), następnie do granicznego Modane.
Od 30 września w Modane, od 2 do końca października w Camp de Coëtquidan, zwanym przez Polaków „Koczkodanem”. Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim, jako dowódca zorganizował i wyszkolił batalion saperów. Od lutego do czerwca 1940 kierownik Działu Studiów w Sztabie Naczelnego Wodza.
W lutym 1940 zgłoszony przez współtwórców Cichociemnych: kpt. dypl. Jana Górskiego oraz kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza jako jeden z 16 oficerów, kandydatów na Cichociemnych, gotowych do desantowania się do okupowanej Polski. Szesnastu polskich oficerów zgłosiło się do wojsk powietrznodesantowych w sytuacji, gdy pierwsze jednostki spadochronowe tworzyły jedynie Niemcy i Związek Radziecki (Rosja). W Europie Zachodniej ich jeszcze nie było, pierwsza rozpoczęła ich tworzenie Polska. Należy więc docenić nowatorski charakter Ich inicjatywy, Ich patriotyzm oraz poświęcenie. Bezpośrednio przed wojną, działania podjęte przez Sztab Główny Wojska Polskiego, w tym uruchomienie produkcji spadochronów Polski Irvin, otwarcie Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy, testy sprzętu i wyposażenia, szczególnie zaś rozpoczęcie szkolenia spadochroniarzy – komandosów, nie miały wpływu na przebieg kampanii wrześniowej, jednak sytuowały Polskę w ścisłej światowej elicie państw tworzących wojska powietrznodesantowe. Więcej info – Prekursorzy Cichociemnych oraz Łączność z Krajem.
Po upadku Francji ewakuowany 18 czerwca 1940 z Pointe de Grave brytyjskim transportowcem „Modura”. Wg. relacji Macieja Kalenkiewicza ewakuowany 22 czerwca wraz z nim oraz Janem Górskim, na pokładzie brytyjskiego okrętu ewakuacyjnego Royal Scotsman.. Według innej relacji, przed wyjazdem spotkał się z późniejszym Cichociemnym kpt. Maciejem Kalenkiewiczem, który zamierzał dotrzeć do Wielkiej Brytanii razem z przyjacielem, późniejszym Cichociemnym kpt. Janem Górskim. 20 czerwca 1940 dotarł do portu Falmouth (Wielka Brytania).
29 czerwca 1940 utworzono w sztabie Naczelnego Wodza Samodzielny Wydział Krajowy, nazwany Oddziałem VI, potem Oddziałem Specjalnym. Jego podstawowym zadaniem było utrzymanie łączności radiowej i kurierskiej Naczelnego Wodza w Londynie z Komendantem Głównym Armii Krajowej w okupowanej Polsce.
30 lipca 1940 podpisana została umowa polsko – brytyjska dot. formowania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii. Przy Sztabie NW rozpoczęła działalność brytyjska 4 Misja wojskowa. Za wiedzą ówczesnego szefa Oddziału VI ppłk dypl. Jana Smoleńskiego podjął starania o uruchomienie łączności lotniczej z okupowaną Polską. M.in. 12 sierpnia 1940 przekazał notatkę w tej sprawie jednemu z brytyjskich oficerów wywiadu.
21 sierpnia 1940 spotkał się z nim przedwojenny rezydent brytyjskiego wywiadu w Polsce kpt. Harold Perkins, późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive (SOE). 25 sierpnia przekazał, że komendant brytyjskiej 4 Misji polecił podjąć przygotowania do pierwszego lotu łącznikowego do Polski. W październiku 1940 przeszkolono pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju. Pierwszą lotniczą operację zrzutową o kryptonimie Adolphus przeprowadzono w nocy z sobotę na niedzielę 15/16 lutego 1941. Ten pierwszy skok Cichociemnych był pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren Europy Środkowej okupowanej przez Niemców.
Od końca sierpnia 1940 szef Samodzielnego Referatu „S”, od 4 maja 1942 do stycznia 1944 szef Wydziału Specjalnego (S) w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza.
Jako jeden z pierwszych ukończył kurs spadochronowy, otrzymał Znak Spadochronowy nr 0005. Organizator lotniczych operacji przerzutowych w lotach specjalnych SOE do Polski, tj. zrzutów Cichociemnych, kurierów oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Od marca 1942 loty specjalne SOE do Polski odbywały się z lotniska RAF Tempsford (Wielka Brytania), od 1944 z lotniska Campo Casale pod Brindisi (Włochy).
Stał się pionierem i spirytus movens przerzutu lotniczego do Kraju (…) Był twardy, konsekwentny i nieustępliwy w postępowaniu z Anglikami. Pełen pomysłów, inicjatywy i wizji. W swojej pracy napotykał stale na przeszkody tak ze strony Brytyjczyków, jak i rodaków. W tych zmaganiach przyświecał mu tylko jeden cel. Za wszelką cenę dopomóc Polsce Walczącej. To on pierwszy odkrył infiltrację i wpływy sowieckie w W. Brytanii, Stanach Zjednoczonych i w polskim Londynie.
Kajetan Bieniecki („Dramat dowódcy” s. 7)
Jan Jaźwiński – notatka dla Naczelnego Wodza na rozmowę z W. Churchillem z 19 stycznia 1943
dotycząca przerzutu lotniczego do Polski w sezonie 1942/43
w: Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 16.9
Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 126/128 – 136/138
Tak opisuje początki lotniczej łączności z Krajem – „począwszy od 1 lipca 1940 roku usiłuję nawiązać kontakt z władzami brytyjskimi, jakie mogą być zainteresowane istnieniem ZWZ (przyszłej AK). Idzie to bardzo trudno i opornie ze strony naszych władz. Nasz attache wojskowy przy ambasadzie polskiej w Londynie, któremu przedstawiłem swój projekt łączności lotniczej z Krajem odpowiedział: Panie kapitanie, pański projekt jest nierealny. Nie nadaje się nawet do dyskusji z władzami brytyjskimi. Musimy być poważni, inaczej ośmieszymy się!
Po parafowaniu umowy polsko – brytyjskiej, dotyczącej Polskich Sił Zbrojnych w W.Brytanii i sformowaniu Sztabu NW [Naczelnego Wodza] (31 lipca 1940 r.) rozpoczęła urzędowanie brytyjska 4-ta Misja Wojskowa, celem współpracy ze Sztabem N.W. W rozmowach z kilku oficerami tej Misji otrzymałem podobne informacje – taka sprawa nie jest wymieniona na liście zadań 4-tej Misji. (…)
W rozmowie z płk Smoleńskim, byłym szefem O.II [Oddziału II – wywiad, kontrwywiad] Sztabu Głównego przedstawiłem możliwość uzyskania lotów łącznikowych do Kraju drogą zainteresowania wywiadu brytyjskiego. Płk Smoleński: Niech pan bada możliwości (…) Zobaczymy co z tego wyjdzie. (…)
Napisałem notatkę dla Anglików, podkreślając położenie strategiczne Polski i ogólne możliwości wywiadu polskiego. (…) 21 sierpnia zadzwonił do mnie kpt. Perkins z 4-tej Misji brytyjskiej (późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive, SOE). (…) Rozmowa z Perkinsem trwała przeszło trzy godziny. Miała charakter rozpoznawczy (…) Omawiając możliwość pomocy brytyjskiej w zakresie łączności lotniczej z ZWZ, Perkins powiedział: Zbadam te możliwości. Wątpię, aby dotąd ktokolwiek na taką ideę zwrócił uwagę (…)
25 sierpnia Perkins powiadomił mnie, że komendant 4-tej Misji wojskowej dał mu polecenie, aby podjąć doświadczenia związane z pionierskim lotem do Polski. Powiedziałem – musimy to zrobić tak dokładnie, aby lot był sukcesem. Perkins: tak, słyszałem już kilka opinii, że dla posiadanych obecnie samolotów lot taki jest nierealny. (…) W naszej pierwszej fazie pracy trzeba przekonać, że ZWZ istnieje w Polsce, że wsparcie ZWZ jest celowe z punktu widzenia planowania dalszej wojny oraz, że loty z W. Brytanii do Polski są realną operacją. Mamy przed sobą trudną, stopniową pracę. (…)
W październiku pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju rozpoczęło kurs przygotowawczy do odlotu do Kraju. Dla nich opracowałem szczegółowy program kursu (…). 3 listopada rozmawiałem z Perkinsem. Perkins: Czytałem raporty oficerów łącznikowych 4-tej Misji Wojskowej przy Sztabie NW i M.S.Wojsk., podkreślają oni upadek ducha w wojsku polskim w Szkocji i małą aktywność Sztabu NW. Wyraźne jest rozbicie i zwalczanie się wzajemne w politycznym środowisku polskim w Londynie. Na naszym odcinku pracy widzę co innego. (…) Duch skoczków jest mocny i zdecydowany (…)
Odpowiedziałem: (…) w Polsce konsoliduje się ocena i wola, aby Naród Polski był jednolity w walce z zaborcami. Znam osobiście dowódcę ZWZ sprzed wojny. Pracował przed wojną i pracuje teraz nad wytworzeniem jednolitej postawy Narodu (…) Trudności są tu w Londynie. Jak pan wie, źródłem tych trudności jest prof. Kot i Mikołajczyk oraz dywersja, jaką prowadzi w wojsku Modelski. Kot, Mikołajczyk i Modelski zgodnie argumentują, że mają zrozumienie i poparcie grupy polityków brytyjskich, który mają duże wpływy w Foreign Office. (…)” (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6 s. 254-257)
Operacje przerzutowe do Kraju – sprawozdania (wszystkie sezony operacyjne)
w: Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” Oddz. Specj. N.W. 1942-1944
Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353
Warto dodać, że mjr dypl. Jan Jaźwiński wcielał w życie ideę lotniczego wsparcia Armii Krajowej wbrew wielu wpływowym Anglikom oraz był zwalczany przez wielu wpływowych Polaków, w tym m.in. środowisko Mikołajczyka.
Jak to ujął płk Smoleński, szef Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – „Gra ich [Mikołajczyk, Kot, Modelski] ma na celu, aby pozbawić ZWZ wszelkiej pomocy z Londynu. Chcą zlikwidować O.VI Sztabu NW i otworzyć komórkę specjalną dla łączności z organizacją Mikołajczyka w Kraju (…)” (ibidem, s. 261)
Gdyby nie Jego upór i determinacja – nie byłoby łączności lotniczej z Polską, organizowania przezeń zrzutów dla Armii Krajowej oraz Cichociemnych…
Idąc tropami życia towarzyskiego Macieja [Kalenkiewicza – RMZ] natrafiłem na dwa domy polskie, gdzie bywał często, przeważnie z Górskim [współtwórcami Cichociemnych – RMZ]. Właściwie – to jeden dom, jedno mieszkanie, „flat” na Sloane Street w dzielnicy Chelsea [w Londynie – RMZ], w którym po prawej stronie korytarza mieszkał kpt. dypl. Jan Jaźwiński z żoną Wandą, a po lewej – red. Bolesław Wierzbiański z żoną Aliną. Jaźwiński, saper trochę od Macieja starszy, lubił drażnić się i żartować sobie z „gówniarzy” – Macieja i Jana. Mając ukończoną Szkołę Wojenną i aparat myślenia logiczny i uporządkowany (gen. Smoleński, szef O.VI [Oddziału VI (Specjalnego) – RMZ]; powie o swym współpracowniku w 1975 roku: „To był umysł sztabowy”) zżymał się, słuchając futurologicznych fantazji Macieja, choć nie zaprzeczał, że jego przyszłościowanie zawiera czasem genialne zadatki. Przypominał belfra, który dostrzega świeże podejście i błyskotliwe sformułowanie ucznia, ale nie może strawić błędów ortograficznych.
W gruncie rzeczy łączyło ich wszystko. I szkoła oficerska na Nowowiejskiej, i rok 1926, i praca teraźniejsza, i poglądy na nowoczesną wojnę. Maciej [Kalenkiewicz – RMZ] czuł się u Jaźwińskich dobrze. Było mu tu ciepło, także w sensie fizycznym, bo długie wieczory spędzano przy automatycznym kominku gazowym, który nie odmawiał swego błękitnego płomienia, jeśli dostawał w porę szylingi. Jaźwiński wraca pamięcią do tamtych czasów. „Młodoturcy” [tajna, półkonspiracyjna organizacja młodych oficerów, m.in. wspierających gen. Sikorskiego, później gen. Sosnkowskiego, opowiadająca się za reformami w armii, należeli do niej m.in. Maciej Kalenkiewicz, Jan Górski, Jan Jaźwiński – RMZ] postawili sobie zadanie oczyszczenia atmosfery w wojsku, usunięcie destrukcyjnych wpływów Modelskiego, Kota, Mikołajczyka. Chcieliśmy także otworzyć drogę do stanowisk dowódczych oficerom młodym, odsunąć zaskorupiałych w rutynie starców. Gen. Sosnkowski [Naczelny Wódz – RMZ] odnosił się do organizacji życzliwie kiedy było to mu na rękę, a lekceważąco – kiedy mu przeszkadzała.” (Jan Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 158-159)
kpt. dypl. Jan Podoski – „Sprawozdanie z działalności Wydziału „S”
Oddziału Spec. Sztabu N.W. za okres 1941 r. – 1945 r.”
Londyn 28 lutego 1946, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II-52.356
Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza – Plan czuwania
w: Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” Oddz. Specj. N.W. 1942-1944
Wojskowe Biuro Historyczne – Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353
Płk dypl. w st. sp. Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK
przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część III
w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1982, nr 1 s. 188 – 210
Lotnisko RAF Tempsford było tajnym obiektem brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) którego zadaniem było wspieranie ruchów oporu w okupowanej Europie. Startowały z niego samoloty 138 i 161 dywizjonów specjalnych RAF do Belgii, Holandii, Niemiec, Czechosłowacji oraz do Polski.
Aby wprowadzić w błąd niemieckie rozpoznanie lotnicze, w Tempsford wybudowano tzw. „Gibraltar Farm”. Obiekt wyglądał jak zwykła brytyjska stodoła w gospodarstwie rolnym. Murowany budynek pokryto od zewnątrz drewnem.
Od 27 marca 1942 do 21 września 1943 w 43 operacjach lotniczych
z tajnego lotniska RAF Tempsford przerzucono do okupowanej Polski
158 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej
Cichociemni przerzucani byli do Polski także po starcie z innych lotnisk: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6) oraz Tempsford (158).
Od 1944 lecieli do Polski z lotniska Campo Casale (133) nieopodal Brindisi (Włochy). Z lotniska RAF Tempsford przeprowadzono ponadto, od 17 marca 1942 do 21 października 1943 90 operacji zrzutów materiałowych zaopatrzenia dla AK oraz w nocy 29/30 października 1942 operację „Wrench”, w której miano zbombardować siedzibę gestapo w Warszawie.
Lotnisko RAF Tempsford – Gibraltar Farm
Od stycznia do 1 września 1944 komendant Głównej Bazy Przerzutowej (Baza nr 11, kryptonim „Jutrzenka”, brytyjski kryptonim „Torment”) w Latiano, 20 km od Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), skąd startowały m.in. samoloty 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia z polskimi załogami oraz 138 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia RAF, w lotach specjalnych SOE (zrzuty cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej) do okupowanej Polski.
Niestety, w zaopatrzeniu Armii Krajowej byliśmy mocno uzależnieni od Brytyjczyków, którzy użyczali Polakom samolotów na potrzeby operacji zrzutowych. Brytyjczycy nie dotrzymywali swoich ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym), stale ograniczali loty do Polski, realizowali paskudną politykę „kroplówki zrzutowej” dla Armii Krajowej…
Kajetan Bieniecki podkreśla – „W styczniu 1944 Główną Bazę Przerzutową (GBP) pod Brindisi objął mjr dypl. Jan Jaźwiński „Sopja”. Władał on językiem angielskim, był twardy i konsekwentny w stosunku do Anglików z SOE i pracował w Oddziale VI Sztabu N.W. już od czerwca 1940 roku jako szef Referatu „S” (*Specjalny), który został przeorganizowany później na Wydział „S”, zajmujący się przerzutem lotniczym i kompletowaniem sprzętu dla Armii Krajowej.
Był on niewątpliwie pionierem i spiritus movens przerzutu lotniczego do Kraju. Po objęciu dowództwa GBP mjr Jaźwiński podlegał wprawdzie szefowi Oddziału VI w Londynie (był nim wtedy ppłk dypl. Protasewicz), ale sam podpisywał depesze do gen. Bora – Komorowskiego i miał swobodę w organizowaniu przerzutu lotniczego do Kraju. (…) O tej nominacji mjr Jaźwińskiego gen. Sosnkowski listem z 24 stycznia 1944 powiadomił dowódcę wojsk alianckich na obszarze Morza Śródziemnego gen. Henry M. Wilsona”. (Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, s. 107-108)
W ściśle tajnym meldunku z 15 sierpnia 1943, do Szefa Sztabu Naczelnego Wodza, mjr dypl. Jaźwiński podkreślił – „Najwyższą i najmilszą dla mnie nagrodą i zachętą są depesze Dcy Armii w Kraju. (…) Największym celem mego życia jest aby akcja przerzutu lotniczego dała Armii w Kraju niezbędne środki walki” („Dziennik czynności mjr Jaźwińskiego, s. 184 D, 184 F)
Do 31 lipca 1944 – dzięki wysiłkom mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – wystartowało z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy) do Polski 340 samolotów (179 polskich i 161 brytyjskie), wykonało zadanie 178 załóg (104 polskie i 74 brytyjskie). Podczas Powstania Warszawskiego, od 1 do 22 sierpnia 1944 wystartowało stamtąd 146 samolotów (59 polskich, 87 brytyjskich i południowoafrykańskich), wykonało zadanie 69 (33 polskich i 36 brytyjskich oraz południowoafrykańskich).
Ogółem z „Jutrzenki” wystartowało 486 samolotów (238 polskich oraz 248 brytyjskich i południowoafrykańskich), wykonało zadanie 247 załóg (137 polskich oraz 110 brytyjskich i południowoafrykańskich), stracono 32 samoloty (7 polskich oraz 25 brytyjskich i południowoafrykańskich).
Według moich obliczeń cała pomoc zaopatrzeniowa SOE dla Armii Krajowej zmieściłaby się w jednym pociągu towarowym. Byliśmy zależni od użyczanych nam samolotów SOE. Brytyjczycy nie dotrzymywali swoich ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym), stale ograniczali loty do Polski, realizowali paskudną politykę „kroplówki zrzutowej” dla Armii Krajowej.
Do Polski zrzucono ledwo 670 ton zaopatrzenia (4802 zasobniki, 2971 paczek, 58 bagażników), z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii ponad sto dziesięć razy więcej, tj. 76117 ton zaopatrzenia, do Francji 10485 ton, a do Grecji 5796 ton.
Całe wsparcie finansowe Brytyjczyków dla Polski stanowiło zaledwie ok. 2/3 wydatków Wielkiej Brytanii na wojnę, poniesionych (statystycznie) JEDNEGO dnia. Po wojnie wystawili Polsce „fakturę”, m.in. zabierając część polskiego złota. Przerzucono do Polski 316 Cichociemnych, choć przeszkoliliśmy do zadań specjalnych 533 spadochroniarzy. Tak bardzo Brytyjczycy wspierali Polaków oraz pomagali Polsce…
Żadna relacja o Polsce skrzywdzonej w II wojnie światowej, o zrzutach do Polski Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej nie może pominąć destrukcyjnej, szkodliwej, zdradzieckiej roli gen. Stanisława Tatara. Odpowiedzialny za organizację zrzutów do Kraju oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – mjr / ppłk dypl. Jan Jaźwiński w swych relacjach („Dziennik czynności” oraz „Pamiętnik”) wielokrotnie przytacza przykłady poczynań Tatara, których skutkiem było blokowanie ilości zrzutów oraz zwiększania ilości polskich załóg samolotów wykonujących loty specjalne SOE. To były jednak „tylko” szkody o charakterze raczej „taktycznym” – znacznie większe znaczenie miały poczynione przez Tatara szkody „strategiczne”.
Pierwszy kontakt z Tatarem, po wylądowaniu w Brindisi 18 kwietnia 1944, odpowiedzialny za zrzuty Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej oficer wywiadu mjr. dypl Jan Jaźwiński tak opisuje:
„Na sygnał lądowania dany przez pilota wyszliśmy do Dakoty [Tatar przyleciał w pierwszej operacji „Most”, 16 kwietnia 1944 – przyp. RMZ]. Pilot zameldował wykonanie zadania. Z Kraju przybyło trzech oficerów AK: gen. Tatar, ppłk Hańcza [Marian Dorotycz-Malewicz – RMZ] i por. [Dowmuntt – K.B.] [Andrzej Pomian vel Bohdan Sałaciński – RMZ] oraz dwóch cywilnych: delegat Rady Jedności Narodowej w kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ] oraz reprezentant delegata Rządu na Kraj [Zygmunt Berezowski – RMZ]. Po śniadaniu skierowałem obie ekipy cywilną i wojskową na stację wyczekiwania, aż do odlotu do Londynu, jaki przygotuje ppłk Threlfall samolotem brytyjskim z Bari do Londynu. Z uwagi na zapowiedzianą następną operację przerzutową do Kraju i konferencję z MAAF [alianckie Dowództwo Sił Powietrznych Obszaru Morza Śródziemnego – RMZ] pojechałem na rozmowę z gen. Tatarem i politykami 18 kwietnia.
Rozpocząłem rozmowę z gen. Tatarem, którą zagaiłem: Prawdopodobnie jutro po południu cała ekipa z Kraju odleci samolotem brytyjskim do Londynu, gdzie będzie przyjęta przez oficera O.Sp. Sztabu NW. Gen. Tatar oznajmił, że przybywa w charakterze pełnomocnika dowódcy AK wraz z dwoma oficerami, którzy pracować będą w O.Sp. jako eksperci znający możliwości przyjęcia zrzutów lotniczych w Kraju.
Zaproponowałem: Chciałbym zapoznać pana generała z możliwościami Bazy Jutrzenka [Główna Baza Przerzutowa w Latiano], która obecnie i w najbliższych miesiącach jest jedynym źródłem przerzutu do AK. Gen. Tatar odpowiedział: Nie jestem zainteresowany ani Bazą Jutrzenka, ani też możliwościami przerzutu lotniczego w ogóle. Przybywam z misją. [Podkreślenie RMZ] W wykonaniu mojej misji zrobię wszystko co uważam za celowe dla Polski. (…)
Pojechałem do stacji wyczekiwania polityków przybyłych z Kraju. Trafiłem dobrze, gdyż na stacji zastałem tylko reprezentanta delegata Rządu w Kraju [Zygmunt Berezowski – RMZ]. Drugi polityk był na dłuższym spacerze. Będę mógł rozmawiać z nimi kolejno. (…) Zapytałem: Jako dowódca Bazy Jutrzenka, czy mogę pana zapytać, w jakim charakterze przybył gen. Tatar? Zamieniłem z nim kilka słów. Mówi on o misji. Na czym polega jego misja nie określił. Chcę z nim rozmawiać głębiej. Czy jest on naprawdę pełnomocnikiem dowódcy AK? Delegat: Znam pana majora z opinii, jaką dał mnie o panu dowódca AK Powiem panu szczerze, że dowódca AK i delegat Rządu w Kraju są zadowoleni, że pozbyli się z Kraju Tatara. Tatar ma zbyt przeciwne poglądy dotyczące stosunku do Sowietów. Praca z nim na terenie Kraju nie jest teraz możliwa. Zresztą jest on bardzo trudny we współpracy nawet w normalnych warunkach.
(…) Rozmowę przerwał na chwilę delegat Rady Jedności Narodowej w Kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ], który wrócił ze spaceru. Mój rozmówca – możemy rozmawiać otwarcie, pan major zna dość dobrze sytuację polityczną i wojskową w Kraju (…) Dodałem: Pytałem panów, na czym polega „misja” Tatara. Z odpowiedzi panów odnoszę wrażenie, że jest zbyt duża różnica poglądów Tatara w stosunku do poglądów dowódcy AK i delegata Rządu. Rozumiem, że najłatwiej było pozbyć się jego z Kraju. Jeżeli jednak ta różnica poglądów polega na stosunku do Sowietów to zjawienie się Tatara w Londynie może mieć bardzo poważne i nieobliczalne skutki. Tatar może działać w Londynie jako pełnomocnik dowódcy AK [Podkreślenie RMZ]. Obawiam się, że Tatar może najłatwiej porozumieć się z Mikołajczykiem, który od dłuższego już czasu idzie po linii przypodobania się Sowietom względnie prosowieckim grupom brytyjskim i amerykańskim, aby uzyskać uznanie rządów obu aliantów, a w szczególności Roosevelta. Mikołajczyk i Tatar są podobni, politycznie ciemni, żądni władzy. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. t II, s. 36-40)
25 kwietnia 1944, już cztery dni po swoim przylocie do Wielkiej Brytanii, wraz z wicepremierem Stanisławem Mikołajczykiem oraz Zygmuntem Berezowskim Tatar został przyjęty przez premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, jako rzekomo „trzecia osoba z dowództwa Armii Krajowej”. Wtedy też opowiadał Churchillowi bajki, jakoby Armia Krajowa była zlepkiem lokalnych grup partyzanckich. Ale potem, dowartościowany Tatar przyjął propozycję posady od Kopańskiego – został… zastępcą do spraw krajowych szefa Sztabu Naczelnego Wodza.
W ten sposób prosowiecki i kapitulancki ignorant, za swą kapitulancką postawę wobec ZSRR (Rosji) „zesłany do Londynu za karę” – o czym nie wiedział Naczelny Wódz – nagle stał się w Londynie jedną z najważniejszych postaci dla okupowanej Polski.
Tatar został wysłany do Londynu, gdy po ujawnieniu zbrodni katyńskiej oraz zerwaniu 25/26 kwietnia 1943 przez sowietów stosunków dyplomatycznych z rządem RP, w listopadzie 1943 wygłosił na farmie będącej ośrodkiem wypoczynkowym KG AK, wobec kilku wyższych oficerów, byłych wykładowców WSW, m. in. Cichociemnego płk dypl. Kazimierza Iranka – Osmeckiego tekst swojego kapitulanckiego memorandum do dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza Bór – Komorowskiego. Głosiło ono, iż zwycięzcą wojny będzie Rosja, okupacja Polski jest nieunikniona, należy zawrzeć z Sowietami „kompromis”, zrezygnować z ok. połowy terytorium Polski, w tym z Kresów. Memoriał był oczywistą zdradą polskiej racji stanu, która nakazywała – zwłaszcza armii – stać na straży suwerenności i nienaruszalności państwa. Warto dodać, że ZSRR przywłaszczył sobie 42,1 proc. terytorium przedwojennej Polski oraz pozbawił wolności 13,7 mln Polaków…
W reakcji na to defetystyczne memorandum – zamiast oddać Tatara pod sąd wojenny – gen. Tadeusz Bór – Komorowski oraz gen. Tadeusz Pełczyński ograniczyli się jedynie do udzielenia mu ostrej reprymendy słownej. Obowiązujący kodeks karny przewidywał za kolaborację z wrogiem karę śmierci. Według późniejszej relacji Cichociemnego, szefa wywiadu ofensywnego AK, płk Kazimierza Iranka – Osmeckiego – gen. Stefan Rowecki oddałby Tatara pod sąd lub kazałby go „rozwalić”. Wskazuje, że gdy szef sztabu Roweckiego, płk dypl. Janusz Albrecht, aresztowany przez Niemców, podjął się pośredniczenia w pertraktacji z Niemcami – gen. Stefan Rowecki zasugerował mu samobójstwo, co ten uczynił. Tatar miał niebywałe szczęście – przełożeni zignorowali go, nie zaproponowali honorowego rozwiązania. Został zlekceważony, zdążył także uciec przed prawdopodobnym wyrokiem konspiracyjnego podziemia.
Tatar zgłosił się na wyjazd do Londynu, zapewniając iż nie ujawni tam swoich silnie prosowieckich poglądów. Szef wywiadu ofensywnego AK, Cichociemny płk Kazimierz Iranek – Osmecki dwukrotnie interweniował aby Tatara nie wysyłać – bezskutecznie. Generałowie: Pełczyński i Komorowski uznali, że wobec wkroczenia armii sowieckiej na teren Polski, ze swą kapitulancką postawą Tatar nie może pozostać w składzie Komendy Głównej AK. Zdecydowali naiwnie, że w Londynie będzie „pilnować potrzeb AK”. Nie poinformowali Naczelnego Wodza o wyrażonej w „memorandum” ochotniczej gotowości Tatara do zdrady Polski.
Po przylocie do Londynu, arogancki, żądny władzy lis był już w kurniku. Tatar miał znakomitą pozycję: znakomite relacje z premierem, zaufanie szefa sztabu NW, kierował najważniejszym Oddziałem VI (Specjalnym), a Mikołajczyk planował mianowanie go ministrem obrony narodowej. Miał uprzywilejowaną pozycję jako rzekomy osobisty wysłannik generałów: Bora i Pełczyńskiego. Od Tatara stała się zależna Armia Krajowa oraz lotnicze wsparcie (zrzuty) dla AK, które uważał za… nieistotne. Spięcie aroganckiego, prosowieckiego Tatara z patriotycznym mjr dypl. Janem Jaźwińskim było nieuniknione.
W intrygach o umocnienie swej władzy, Tatar nawiązał później bardzo dobre relacje z naiwnym premierem rządu R.P. Stanisławem Mikołajczykiem. Najbardziej zażyłe relacje miał z sekretarką premiera Stefanią Liebermanową, która na bieżąco donosiła mu o posunięciach Mikołajczyka. Kilku osobom pokazała wykonane przez siebie szkice nagiego Tatara; jej nie tylko pozował. Franciszek Wilk, następca Mikołajczyka w emigracyjnym PSL po wojnie potwierdził, że Liebermanowa była metresą Tatara. O poglądach Tatara powiedział tak: myślałem, że to przyjaciel PSL i Mikołajczyka, a tymczasem stwierdziłem, że to przyjaciel Gomułki i PPR…
Zaufany człowiek Tatara, płk Stanisław Nowicki – Tatar „jest to człowiek bardzo ambitny, zarozumiały, despotyczny, a przy tym uparty, żądny władzy, człowiek o zacięciu dyktatorskim”
Po powrocie do Londynu Tatar zaczął wprowadzać swoje „porządki” w podległym mu Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza. 26 czerwca 1944 utworzył we Włoszech zbędne „dowództwo „Elba”, mianując jego szefem ppłk Dorotycz – Malewicza ps. Roch, Hańcza. Ppłk dypl. Tadeusz Rola, szef Wydziału Łączności Oddziału VI oceniał go jako „oficera o przeciętnych zdolnościach”. Tatar podporządkował „Hańczy” placówki Oddziału VI (Specjalnego): ośrodek szkoleniowy Cichociemnych – bazę nr 10 w Ostuni, placówkę „Capri” oraz Główną Bazę Przerzutową „Jutrzenka” (bazę nr 11) w Latiano, nieopodal Brindisi, dowodzoną przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego.
Jak zauważył później Władysław Michniewicz – „Hańcza dysponował znacznymi środkami i ciążyła na nim duża odpowiedzialność. W skład bazy wchodziło paruset oficerów i około tysiąca szeregowych; zarządzał on materiałem technicznym, zapasami broni, stacjami radio i całą siecią łączności, kolumnami samochodów oraz miał pod ręką eskadry samolotów na pobliskich lotniskach”...
Po objęciu przez prosowieckiego gen. Stanisława Tatara funkcji zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza, nadzorującego Oddział VI (Specjalny), nastąpiło faktyczne blokowanie przerzutu lotniczego dla Armii Krajowej. Miało to istotne znaczenie dla zaopatrzenia AK także podczas Powstania Warszawskiego. Cichociemny Jan Nowak – Jeziorański na polecenie Naczelnego Wodza miał dostarczyć do KG AK rozkaz o niewszczynaniu Powstania Warszawskiego. Został przerzucony do Polski, w nocy 25/26 lipca 1944 w sezonie operacyjnym „Riposta”, podczas operacji lotniczej „Wildhorn III” („Most 3”). Przed odlotem, 21 lipca 1944 spotkał się w Głównej Bazie Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi z organizatorem przerzutu lotniczego dla AK, mjr dypl. Janem Jaźwińskim.
Jan Nowak – Jeziorański zrelacjonował mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu tragiczny stan Oddziału VI pod rządami gen. Tatara – „Personel O.Sp. [ Oddziału Specjalnego – RMZ] zredukowany do kilku osób, sterroryzowanych przez Tatara. Nikt nie ma określonych zadań, brak jakiejkolwiek współpracy. Jedynie Pod, [kpt. dypl. Jan Podoski – RMZ] były zastępca pana w Wydziale „S”, widzi i zdaje sobie sprawę, że Tatar dąży jedynie do zniszczenia przerzutu do Kraju. Tatar kontroluje radiostację i zastrzegł sobie wyłącznie wymianę depesz z dowódcą AK. Treści tych depesz nikt tam nie zna. Nie ma też żadnej współpracy z SOE. Po prostu Tatar jest źródłem informacji dla dowódcy AK, NW i rządu RP.” (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 104)
Obydwaj spotkali się z mjr naw. Stanisławem Królem, b. dowódcą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia – „Mjr Król naświetlił warunki techniczne wykonania lotów do Polski, strefy klimatyczne, zależność warunków meteorologicznych, widoczność i zreasumował przeciętną ilość dni dostatecznie pogodnych, aby można było wykonać zadanie. Mówił jasno unikając terminologii technicznej wskazując na zasadnicze trudności nawigacji. Porównał typy używanych samolotów, Halifaxów i Liberatorów, ich zasięg, szybkość operacyjną oraz nośność przerzutową. Przechodząc do załóg porównał możliwości pracy załóg polskich i brytyjskich, podkreślił ich zainteresowanie oraz znajomość terenów. Porównał załogi młode i doświadczone. Uzupełniłem tę charakterystykę procentowym wykonaniem zadań. Szczególnie uwagę poświęcił własnemu dyonowi polskiemu, sprawie uzupełnienia i wymiany załóg.
Podkreślił wymownie: Mamy zgodę dowództwa brytyjskiego, że etatowy stan Liberatorów, to znaczy 21 maszyn możemy otrzymać, jeśli nasze władze polskie przyślą etatową ilość załóg, 27 przeszkolonych na Liberatorach. W wyniku starań Inspektora, a szczególnie Sztabu NW – gen. Tatara, nie tylko nie przysłane jest uzupełnienie załóg, ale też załogi, które wylatały swe tury nie są zastąpione. W rezultacie stan dyonu polskiego wynosi obecnie 4 załogi i cztery Liberatory. Porównał możliwości wykonania zadań przez dyon etatowy i obecny. Naświetlił uporczywe starania o załogi, przyjmowane bez odpowiedzi i nazwał to po prostu sabotażem ze strony gen. Tatara. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 106)
17 lipca 1944 dowódca Armii Krajowej, w związku z rozważaną decyzją o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego wysłał do mjr Jaźwińskiego, komendanta Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka” (brytyjski kryptonim „Impudent”) w Latiano niedaleko Brindisi depeszę L.dz. 1333 – Sopja podajcie na jaki wysiłek Jutrzenki możemy liczyć w decydującej chwili podjęcia silnej akcji, co może nastąpić w początkach sierpnia.
W odpowiedzi mjr dypl. Jan Jaźwiński nadał do dowódcy AK depeszę L.Dz. 1061 o treści: Lawina do rąk własnych. Na Waszą 1333 melduję:
(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 105, 107)
W reakcji na tę depeszę, tego samego dnia gen. Stanisław Tatar odebrał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu realną możliwość kierowania przerzutem lotniczym do Polski, zabronił mu bowiem utrzymywania łączności operacyjnej z dowódcą AK oraz z Brytyjczykami z SOE, które użyczało Polakom samolotów do przerzutu…
22 lipca 1944 Tatar zarządził, że tylko Hańcza ma prawo kontaktowania się z Brytyjczykami (SOE) i dowódcą AK. Następnego dnia zakazał mjr dypl Janowi Jaźwińskiemu wysyłania depesz do Polski (KG AK) i do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty do Polski nagle stracił realną możliwość działania. W tej sytuacji, 25 lipca 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał do Naczelnego Wodza prośbę o zwolnienie go z funkcji dowódcy Bazy nr 11.
W swoim pamiętniku mjr dypl. Jan Jaźwiński odnotował: „(…) list mój do płk Demela: Dn. 23 bm. rozkazem Tatara L.dz. 5856/O.Sp. (kopia w załączeniu) zostałem pozbawiony bezpośredniej łączności z Lawiną [gen. Tadeuszem Komorowskim, dowódcą AK] oraz z władzami brytyjskimi.
Prawnie rozkaz ten pozostawia mnie możność świadomego kierownictwa przerzutem. (…) Faktycznie Hańcza [ppłk Marian Dorotycz-Malewicz] nie jest zdolny do prowadzenia akcji przerzutowej, ani też do rozmów z władzami brytyjskimi. Mogę więc czuwać nad realizacją planu przerzutu do AK. Wobec bardzo trudnej i ciężkiej obecnie sytuacji pozostanę w Bazie Jutrzenka dopóki NW [Naczelny Wódz] uzna to za celowe. (…) jutro wyślę drogą służbową depeszę do NW z prośbą o zwolnienie mnie ze stanowiska Dowódcy Bazy Jutrzenka i od wszelkich prac związanych z O.Sp. [Oddziałem Specjalnym] to znaczy z Tatarem [gen. Stanisławem Tatarem]. Jan Jaźwiński, 25 lipca 1944.”
„27 lipca, szef szyfrów przyniósł mnie kopię depeszy Lawiny [gen. Tadeusz Komorowski, dowódca AK] przysłanej przez O.Sp. do Hańczy L.dz. 1456/1135z 26 lipca 44 r. Sopja [mjr. dypl. Jan Jaźwiński] zgłosił odejście z Jutrzenki [Główna Baza Przerzutowa]. Ze względu na obecną naszą sytuację jest konieczne pozostawienie Sopji, aby podparł Rocha [ppłk Marian Dorotycz-Malewicz] który tej pracy nie zna. Lawina [gen.Tadeusz Komorowski, dowódca AK] L.dz. 1135. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, tom II, s. 112, 120, ISBN 978-0-9868851-3-6)
2 sierpnia sierpnia Tatar wezwał do siebie… żonę mjr dypl. Jaźwińskiego – Wandę Jaźwińską oraz zagroził jej – „jeśli mąż się nie podporządkuje, to na dłoni wyrosną mi włosy jeśli kiedykolwiek on wróci do Pani… 3 sierpnia 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński wysłał telegram do Tatara, żądając wszczęcia przeciwko sobie dochodzenia. Na zakończenie dodał – Pozwoli Pan, że wyrażę swoją osobistą opinię w sprawie oceny mojego dorobku dla kraju. Wyrażę to w sposób dla Pana zrozumiały. Mam w d… Pańskie oceny. Tatar stchórzył – nie było żadnego postępowania sądowego przeciwko podwładnemu, oficerowi niższemu stopniem, który go w telegramie obraził…
Po konflikcie z prosowieckim gen. Stanisławem Tatarem (od maja 1944 zastępcą szefa Sztabu NW do Spraw Krajowych, któremu podlegał Oddział VI), m.in. na tle zrzutów dla Powstania Warszawskiego, pozbawiony uprawnień dowódcy pułku oraz prawa szyfrowanej łączności z KG AK. Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty do Polski nagle stracił realną możliwość działania. W tej sytuacji, 25 lipca 1944 złożył rezygnację oraz poprosił Naczelnego Wodza o zdymisjonowanie z funkcji komendanta Głównej Bazy Przerzutowej. Po proteście Dowódcy Armii Krajowej, do końca sierpnia 1944 wspierał merytorycznie nowego komendanta G.B.P.
W swoim pamiętniku wówczas major, później podpułkownik dypl. Jan Jaźwiński opisuje okoliczności „obejmowania dowództwa” utworzonej przez gen. Stanisława Tatara zbędnej struktury o kryptonimie „Elba”, przez ppłk. Mariana Dorotycz-Malewicza ps. Hańcza.
[25 lipca 1944] [Po starcie – K.B.] odjechaliśmy z Threlfallem [Brytyjczyk, oficer SOE oraz dowódca bazy Campo Cassale, ppłk. Henry McLeod Threfall – przyp. RMZ] do hotelu alianckiego, gdzie mieliśmy zarezerwowane pokoje z połączeniem telefonicznym do Bazy Jutrzenka, do Mola di Bari i na lotnisko. Wzięliśmy kąpiel i udaliśmy się do Klubu Alianckiego w pobliżu hotelu. Threlfallowi wyjaśniłem krótko: Mój telefonogram do pana z 23 lipca spowodowany jest rozkazem gen. Tatara. W każdym razie będę na Bazie czuwał, aby operacje do Polski szły w myśl obecnej współpracy i w warunkach bezpieczeństwa, jakie tylko możemy zapewnić w związku z sytuacją na froncie rosyjskim. Będę na Bazie do czasu, kiedy otrzymam rozkaz NW. (…)
O godz. 18.00 przyszedł do mnie Zubrzycki: Nic pilnego, dotyczy Threlfalla i Hańczy. Threlfall przyjechał do Jutrzenki o godz. 11.00 prosił abym znalazł Hańczę. Hańcza wrócił z Taranto o 11.30. Rozmowa miała miejsce w ogrodzie. Ja tłumaczyłem. Mam na tej notatce dokładny przebieg rozmowy. Threlfall: Co znaczy telefonogram mjr Jaźwińskiego z 23 b.m. Kto będzie prowadził operacje przerzutowe do Polski? Hańcza: Ja będę prowadził. Taki rozkaz otrzymałem od mego generała. Threlfall: Czy pan jest zaznajomiony z kompleksem tego rodzaju operacji? Hańcza: Jeszcze nie, ale mam nadzieję, że będę. Liczę na pana pomoc. Threlfall: Problem kompetencji kierownika tych operacji jest zasadniczym dla władz brytyjskich. Gen. Stawell i MAAF [Mediterranean Allied Air Force, alianckie Dowództwo Sił Powietrznych Obszaru Morza Śródziemnego – RMZ] przywiązują do tego wielką wagę. Chodzi tu o docelowe skierowanie i bezpieczeństwo lotów oraz przerzutu. Podkreślam, że nie wchodzę w to jak się nazywa polski kierownik operacji, władze brytyjskie są jedynie zainteresowane czy taka osoba zdolna jest do pozytywnego i konstruktywnego wykonania tego zadania. Nasza współpraca od tego zależy. Hańcza: Będę prosił mjr. Jaźwińskiego, aby zgodził się prowadzić dalej operacje przerzutowe i zwrócę się do mego generała, aby go zatrzymał w Bazie.
[27 lipca 1944] Hańcza przyniósł mnie depeszę Lawiny z 23 lipca, w której Lawina podał plan czuwania placówek odbiorczych na okres od 28 lipca do pierwszego tercetu miesiąca sierpnia. Powiedziałem Hańczy: Depesza ta jest spóźniona o 5 dni. Wiele z tych placówek odbiorczych jest już w ręku Sowietów lub w strefie niemieckiej frontu rosyjskiego. Zobaczymy co da się wykorzystać. Hańcza: Ja się na tym nie znam. Czy może mnie pan dać jutro rano Zubrzyckiego, chcę pojechać do Threlfalla. (…)
[28 lipca 1944] 28 lipca Zubrzycki złożył mnie notatkę z rozmowy Hańczy z Threlfallem w Mola di Bari. Zub melduje: Dziś rano dzwoniłem do Threlfalla o rozmowę Hańczy. Threlfall odparł, że przyjmie Hańczę o godz. 10.30. Rozmowa trwała około minuty, na stojąco. Hańcza zagaił: W związku z pana żądaniem 26 b.m. przyjechałem, aby pana zapewnić, że mjr Jaźwiński dał swą zgodę, że będzie prowadził nadal operacje przerzutowe do Polski. Mam też na to zgodę mego generała. Threlfall: Oświadczenie pana przedstawię gen. Stawell. Spojrzał na zegarek. Powiedziałem Hańczy: Rozmowa skończona. Chodźmy do samochodu. Hańcza wyszedł. Threlfall zapytał mnie: Zub ile w tym prawdy? Powiedziałem: Nasz major na pewno zgodzi się, gdyż wczoraj dostał depeszę od dowódcy AK, że dalsze prowadzenie przerzutów przez Sopję jest konieczne. Threlfall: Good man [zacny człowiek – K.B.]
28 lipca po kolacji przyszedł do mnie Hańcza, zagaił: Przyszedłem, aby prosić pana, aby pan nadal kierował przerzutem do Kraju. Ja nie mogę podjąć się tej odpowiedzialności, dowódca AK prosił, aby pan mnie podparł. Odparłem: Jak ja mogę pana podeprzeć. Pan ciągle nie korzysta z moich zaproszeń, aby brać udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu bieżących operacji. Pan wyjeżdża z Bazy właśnie wtedy, kiedy takie operacje są w toku realizacji. Hańcza: Tak, wiem, że pan mnie chce pomóc, ale ja mam trudności z Anglikami. Zapytałem: Jakie trudności?. Hańcza: Trudno mnie to określić. Ja ich ciągle nie rozumiem, chyba, że ja nie mogę im powiedzieć konkretnie co i jak ja chcę zrobić. Dodałem: Niech pan okaże zainteresowanie. Chętnie panu pomogą. Nie można dalej opóźniać, myślę, że NW [Naczelny Wódz – przyp. RMZ] przyjmie moją prośbę. Może to być szybko załatwione.
Hańcza: Błagam pana niech pan sam rozmawia z Anglikami. Odparłem stanowczo: Czy pan tego nie rozumie, że jeśli rozmawiam z Anglikami to tylko, aby zrealizować wytyczne moich przełożonych względem NW. Czy pan nie wie, że zamiast wytycznych Tatar przysłał mnie zakaz, abym z Anglikami nie rozmawiał, że Tatar przerwał moją łączność bezpośrednią z Lawiną? Czy wreszcie pan, fikcyjny dowódca nieistniejącej Elby, noszący w kieszeni depesze Tatara przekazał mnie jakiekolwiek konkretne wytyczne, odpowiedzi na moje zapytania? [podkreśl. RMZ] Czy mam pewność, że pana meldunki do Tatara prawdziwie przedstawiają sytuację na Bazie przerzutowej?. Hańcza: Pan nie zna Tatara. Jest bardzo uparty. Proszę pana o kierowanie operacjami bez względy na rozkazy Tatara. Odparłem: Mam też duże wątpliwości czy moje depesze do O.Sp. względem szefa Sztabu NW dochodzą do nich nie zmienione, czy też w ogóle nie dochodzą, również mam wątpliwości czy depesze dowódcy AK dochodzą do mnie. Hańcza pobladł, bąkał bez sensu. (…) Hańcza: Niektóre depesze trochę zmieniłem, aby je wysłać w formie, jaką Tatar lubi. Nie zmieniłem treści istotnej. Jeśli panu o to chodzi to podawać je będę w całości.
Podkreśliłem: Nie istotna jest dla mnie co ktokolwiek lubi. Obowiązkiem moim jako oficera polskiego jest przedstawić przełożonemu stan faktyczny, łącznie ze zwróceniem uwagi na zaniedbania czy też aktualne warunki realizacji zadań. W wypadku Bazy Jutrzenka istotne są tylko, powtarzam tylko, żądania dowódcy AK, sytuacja aktualna w Kraju, oraz zdolność Jutrzenki do wykonania zadań, a więc istotna jest współpraca i jej zakres z władzami brytyjskimi. Ani ja ani pan ani też Tatar nic nie zrobią jeśli władze brytyjskie odmówią współpracy. (…) Czy pan to rozumie, że ja nie dopuszczę ani też nie wezmę udziału w żadnym usiłowaniu osłabienia względnie przerwania pomocy dla Kraju, jaka jest możliwa z Bazy Jutrzenka?”
(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. t II, s. 114-123)
30 sierpnia 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński opuścił Główną Bazę Przerzutową „Jutrzenka” w Latiano nieopodal Brindisi. Od 3 września 1944 przeniesiony do 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa, przydzielony do brytyjskiego Centrum Wyszkolenia Saperów, następnie od 24 września 1944 na stażu liniowym, na frontowym szlaku 5 Batalionu Saperów 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Od marca 1945 przydzielony do Oddziału III (operacyjnego) sztabu 2 Korpusu, od czerwca 1945 do kwietnia 1947 w Oddziale Informacyjnym Sztabu 2 Korpusu gen. Władysława Andersa.
A propos funkcjonowania bazy „Jutrzenka” po odejściu mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – fragment wymownej depeszy dowódcy Armii Krajowej: (nr 65/R2/XXX/999) – „Zaopatrywanie nas przez Jutrzenkę wygląda na sabotaż. W zapowiedzianych terminach [zrzuty] nie przychodzą, placówki zrzutowe się dekonspirują przez ciągłe i bezskuteczne czuwanie. W ostatnich dwu miesiącach były tylko cztery pojedyńcze zrzuty dzikie bez zapowiedzi w odległości do 35 km od placówek. Częściowo odebrano sprzęt od chłopów, część zrzucono na sygnały żandarmów na torach kolejowych. Interwencje w Jutrzence o przyspieszenie nakazanych przez KG zrzutów nie skutkują.”
29 września 1945 ściśle tajnym rozkazem gen. Władysław Anders polecił mu jednostronnie przejąć akta, szyfry, radiostacje oraz wszelkie skrytki dawnej Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) w związku z wyjaśnianiem defraudacji ponad miliona dolarów przez gen. Tatara, znajdujących się w dyspozycji ppłk. Mariana Dorotycz-Malewicz ps. Hańcza.
Mjr dypl. Jan Jaźwiński dość szybko wpadł na trop skrzyni z dolarami Bazy nr 11, ukrytej w szpitalu Bonifratrów na wyspie Isola Tibertina. Już 2 października 1945, od dwóch byłych swoich podwładnych, dowiedział się, że słyszeli nazwę „Tiberina” w rozmowie „Hańczy” z Micińskim (Pamiętnik, tom. II, s. 340). Adiutant „Hańczy” por. Miciński podczas przesłuchania początkowo zaprzeczał istnieniu skrytek, w końcu przyznał że przewiózł pieniądze do klasztoru na wyspie Tiberina. Po przesłuchaniu Micińskiego, mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał notatkę dla szefa sztabu 2 Korpusu (do rąk własnych), w której podkreślił:
„(…) główny wysiłek Hańczy i Tatara był skoncentrowany na problemie jak i gdzie pieniądze A.K. przerzucić z Włoch do Niemiec względnie Francji. Odchodząc z Bazy Jutrzenka przekazałem Hańczy ok. 12 milionów dolarów przeznaczonych dla A.K., których do Polski nie można było przerzucić.”
Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom II, s. 345, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6
Podpisany przez komisję – w tym mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego – „Protokół znalezienia, odebrania i otwarcia zawartości skrytki, założonej przez płk. Hańcza Ryszarda i por. Miciński Czesława, w Ospedale dei Fatebenefratelli na wyspie Tiberina w Rzymie, spisanego w Kancelarii Placówki „R” dnia 5.X.1945″ zawiera informację, że komisja udała się na to miejsce tego dnia w samo południe, z pomocą ślusarza otworzyła skrzynię i zabrała z niej dwie mniejsze drewniane skrzynki, zostawiając zakonnikowi, O. Maurycemu pokwitowanie.
W rzymskiej placówce II Oddziału (wywiadu) 2 Korpusu Polskiego komisja otworzyła skrzynkę oznaczoną numerem „5” oraz znajdującą się w niej „walizkę nr 5”, w której znaleziono 12 pasów sześciokieszeniowych z dolarami oraz paczkę 5.638 dolarów. Komisja otworzyła też drugą skrzynkę, oznaczoną nr „4”, w której była walizka z numerem „4”, ale walizki tej nie otworzono.
Dolary przerzucane przez Cichociemnych pakowane były w parciane pasy z sześcioma kieszeniami, do których wkładano zwykle po trzy paczki banknotów. Pasy oklejone były impregnowanym płótnem z okienkami, pozwalającymi sprawdzić zawartość bez otwierania. Paczki banknotów były opieczętowane, kieszenie przeszywano grubą, mocną, jedwabną nicią, której końce plombowano. Każdy pas posiadał numer; jeśli zawierał banknoty 10-dolarowe, jego wartość wynosiła 18 tys.; jeśli 20-dolarowe – 36 tys. USD. Jeśli w pasie były złote monety 10-dolarowe, mieścił 2,4 tys. USD; jeśli złote monety 20-dolarowe – 3,6 tys. USD.
Później w sprawozdaniu mjr dypl. Jana Gorzko wskazano, że w obu tych walizkach znajdowały się dolary papierowe, łącznie na kwotę 1.136.638 (milion sto trzydzieści sześć tysięcy sześćset trzydzieści osiem) dolarów papierowych. 9 października 1945, o godz. 9.30 ppłk Marian Dorotycz – Malewicz ps. Hańcza – który na polecenie Tatara ukrył (czyli ukradł) pieniądze przed legalnymi władzami R.P. oraz swoimi przełożonymi – strzelił sobie w głowę z posiadanej broni służbowej, zmarł w nocy 9/10 października 1945, nie odzyskawszy przytomności. Pozostawił dwa pożegnalne listy, w tym szczegółowe dyspozycje co do rozdysponowania jego rzeczy. Więcej info – Stanisław Tatar – generał zdrajca.
Protokół i in. dokumenty komisji mjr dypl. Jana Jaźwińskiego ws. przejęcia depozytu dolarowego
(Dokumenty z teczki „Sprawa ś.p. płk Hańcza – Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 26/39)
Andrzej Sucholtz – Dziennik czynności mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku
Lotnicze wsparcie Powstania Warszawskiego
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1988, zeszyt 83, s. 148-177
Od 27 września 1947 w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. 27 września 1947 awansowany na stopień podpułkownika. 31 stycznia 1948 zdemobilizowany, podjął studia, w 1950 absolwent kursu inżynierii lądowej Polish University College w Londynie. Członek Institution of Civil Engineers.
W 1952 wyemigrował do Kanady, członek Association of Professional Engineers of Ontario.
W 1955 wyjechal do USA, pracował w Detroit, od 1960 do połowy 1979 jako inżynier lądowy w stanie Kalifornia.
Zmarł 25 sierpnia 1985 w Los Angeles (USA), pochowany na Cmentarzu Park Lawn w Toronto (Ontario, Kanada), sekcja „O”, grób 312.
Syn Wincentego, ziemianina, pochodzącego ze wsi Jaźwiny Koczoty koło Czyżewa, właściciela majątku Kutyłowo – Skupie (ówczesny powiat zambrowski), następnie majątku Stokowisko (powiat Wysokie Mazowieckie) i Józefy Włodkowskiej.
Miał dwóch braci: starszego Tadeusza, w 1939 wachmistrza 1 Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego, najmłodszego Henryka, w 1939 porucznika w niewoli niemieckiej oraz trzy siostry: Irenę, Eugenię i Marię. Syn najstarszej z nich podczas wojny służył jako pilot RAF, poległ nad Kanałem La Manche. Po wojnie majątek Stokowisko rozparcelowano dekretem PKWN, rodzina rozproszyła się po Polsce.
W 1936 zawarł związek małżeński z Wandą Janiną Goethel, prawniczką.
25 sierpnia 2021 prezes Fundacji dla Demokracji i autor portalu Ryszard M. Zając zwrócił się do Pana Andrzeja Dudy, Prezydenta R.P. listem otwartym / petycją o godne upamiętnienie ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora przerzutu lotniczego Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej.
W petycji podkreślono, że pomimo swych ogromnych zasług ppłk dypl. Jan Jaźwiński jest obecnie prawie całkowicie zapomniany, a Jego zasługi przypisywane są… brytyjskiej agendzie rządowej Special Operations Executive (SOE). Dodać należy, że jest także przemilczany m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej, który wpisaliśmy m.in. za to na listę fałszerzy historii.
8 września 2021 Pan Roman Kroner, ówczesny dyrektor Biura Odznaczeń i Nominacji Kancelarii Prezydenta R.P. pismem znak BON.0600.497.2021 był uprzejmy poinformować, iż zainteresował sprawą Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
19 stycznia 2023 odbyła się uroczystość przekazania Rodzinie ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, nadanego pośmiertnie 7 lipca 2022, przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudę, za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej (M.P.2022.931).
Dziękujemy Panie Prezydencie 🙂
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów – BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Zobacz także:
Urodziła się 3 lipca 1923 w szpitalu miejskim w Leeds, w rodzinie ziemiańskiej. Dom rodzinny sąsiadował ze slumsami, rodzice wspierali potrzebujących, ubogich i chorych i tak samo wychowali swoją córkę.
Po wybuchu II wojny światowej, jako szesnastolatka (fałszując swoją datę urodzin) wstąpiła do założonej w 1907 roku brytyjskiej organizacji charytatywnej F.A.N.Y. (First Aid Nursing Yeomanry, pol. Korpus Pielęgniarek Pierwszej Pomocy), która podczas wojen światowych angażowała się nie tylko w aktywność pielęgniarską, ale także wywiadowczą. Wcześniej, przez kilka miesięcy pracowała w miejscowym szpitalu jako asystentka pielęgniarska, opiekując się głównie dziećmi oraz mieszkańcami slumsów.
Zgłosiła się do pracy w SOE (Special Operations Executive, pol. Kierownictwo Operacji Specjalnych), została przeszkolona w zakresie m.in. musztry przeciwpożarowej i ratowniczej, wyższego kursu pielęgniarstwa ratunkowego, prowadzenia ciężarówek w konwoju, zasad mechaniki i zabezpieczenia pojazdu, orientacji w terenie w dzień i w nocy, czytania map, używania broni, sygnalizacji.
Przydzielona do polskiej sekcji SOE, pracowała jako szyfrantka, jej zadaniem było także m.in. przewożenie kandydatów na Cichociemnych do „polskich” ośrodków szkoleniowych SOE. Pracowała w ośrodku (Stacji) STA XVII / STS 17 w Brickendonbury Manor, Brickendon, Hertford, Hertfordshire, gdzie znajdowały się: stacja wyczekiwania (na lot do Polski) oraz Specjalna Szkoła Treningowa (STS 17), szkoląca m.in. w zakresie „czarnej propagandy”.
Dominik Kaźmierski, Małgorzata Łętowska – Pani na Warszawie
w: Kombatant 2010 nr 11 (239), s. 34-36
Sue Ryder przewoziła Cichociemnych z ośrodka szkoleniowego STS 17 na kursy spadochronowe do STS 51 Ringway, a także ze stacji wyczekiwania STA XVII na lot do Polski z lotnisk: Hertsfordshire, Cambridgeshire lub Suffolk. Przed odlotem m.in. sprawdzała czy Cichociemny nie posiada przy sobie (lub w odzieży na sobie) czegokolwiek, co mogłoby zdradzić jego tożsamość lub pobyt w Wielkiej Brytanii. Kontrolowała czy zabrał broń, fałszywe dokumenty, kompas, pieniądze oraz kapsułkę z trucizną (cyjankali). Na czas lotu do Polski dziewczęta z FANY (zwane przez Cichociemnych „Fankami”) przygotowywały Im kanapki oraz napoje.
Od 1943 Sue Ryder pracowała w ośrodku SOE w Pollards Park House, Chalfont, St. Giles, Buckinghamshire, gdzie znajdowały się: stacja wyczekiwania (na lot do Polski) „Marta” (STA XXA) oraz Specjalna Szkoła Treningowa (STS 20B), szkoląca m.in. w zakresie „czarnej propagandy”. We wrześniu 1943 przez dziesięć dni mieszkała tam w jednym pokoju z kurierką, uznaną za jedyną Cichociemną – Elżbietą Zawacką. Pozostały przyjaciółkami do końca życia.
Często słuchałam wieczorami, jak [Cichociemni] mądrze i rozsądnie rozmawiali o życiu: o błędach, które popełniono, i co będzie trzeba zrobić, kiedy nastanie pokój. Zaczęłam wówczas zastanawiać się nad tym, jak można utrwalić te cechy, które posiadali i okazywali: tolerancję, wiarę, odwagę, poczucie humoru i wesołe usposobienie. Pomyślałam, że zamiast wznosić płyty pamiątkowe lub pomniki tym wszystkim, którzy padli w walce lub zginęli w obozach, powinno się przychodzić z pomocą chorym, nieszczęśliwym i będącym w potrzebie, gdziekolwiek by byli, niezależnie od narodowości i religii, tworząc w ten sposób coś w rodzaju „Żywego Pomnika” dla zmarłych.
(Sue Ryder, Jutro należy do nich, przeł. Tadeusz Szafrański, Warszawa 1978)
Pod koniec września wraz z trzema koleżankami z F.A.N.Y. Sue Ryder została przeniesiona służbowo do bazy w Latiano (Włochy) – prawdopodobnie do bazy nr 11 – gdzie Cichociemni oczekiwali na lot do Polski (od połowy września 1943 startowano z lotniska Campo Casale w Brindisi we Włoszech).
Podobnie jak inne dziewczęta z F.A.N.Y. otrzymała rozkaz, aby na mundurze nosić polskiego orzełka! W 1944 roku, doświadczając wcześniej żarliwej wiary, jaka cechowała prawie wszystkich Cichociemnych, przeszła na wiarę katolicką.
Po zakończeniu wojny zaangażowała się w działalność charytatywną i pomoc humanitarną, głównie na rzecz Polski, byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. W 1953 założyła Sue Ryder Foundation, w 1998 Fundację Bouverie (obecnie Lady Ryder Memorial Fund). W 1991 założyła w Polsce Fundację Sue Ryder.
Otrzymała honorowe obywatelstwo Warszawy (1993), Gdyni (1994) oraz Konstancina – Jeziorny (1997). Jej imieniem nazwano skwer w Warszawie Ochocie, 2 lutego 2006, w obecności m.in. Jej Książęcej Wysokości, Księżniczki Anny oraz małżonki Prezydenta R.P. Pani Marii Kaczyńskiej. 10 września 2007 Jej imieniem nazwano skwer w Gdyni, w obecności m.in. syna Sue – Jeromy’ego Cheshire. W Konstancinie Jeziornej jedną z ulic nazwano Jej imieniem. Obecnie wiele organizacji charytatywnych noszących Jej imię działa w Wielkiej Brytanii, Europie oraz Afryce. Według szacunków, Sue Ryder pomogła ok. 500 tys. osobom ponad 50 narodowości. Zmarła 2 listopada 2000 w Burdy St. Edmunds, pochowana na cmentarzu Cavendish, St. Edmundsbury Borough (Sufolk, Wielka Brytania).
Sue Ryder – „Czuję, że należę do Polski. To barwny kraj, tak często źle rozumiany, stosunkowo mało znany i ze względu na położenie geograficzne narażony przez całą swoją długą historię na ataki ze strony silniejszych sąsiadów.
To kraj, z którym jestem blisko związana od ponad 40 lat. Dzięki tradycji ludowej oraz wyrażanej kulturze regionalnej, a także nieugiętemu duchowi, Polska, pomimo częstych inwazji i rozbiorów, nigdy nie utraciła swojej niezależności i woli przetrwania.”
5 kwietnia 1959, w prywatnej kaplicy kardynała Valeriana Graciasa w Bombaju (Indie), zawarła związek małżeński z Leonard’em Cheshire’m, brytyjskim lotnikiem, bohaterem wojennym, po wojnie także działaczem charytatywnym. Oboje przeszli na katolicyzm, podjęto starania o wszczęcie ich procesu beatyfikacyjnego.
Mieli dwoje dzieci: syna Jeromy’ego Cheshire (1960-2019) i córkę Elizabeth Cheshire (ur. 1962).
Żródła:
Zobacz:
(najważniejsze informacje – ostatnia aktualizacja: 20 stycznia 2024)
Foto: digitalizacja archiwaliów Cichociemnych w JW GROM
Od 8 stycznia 2016 (ponad osiem lat) realizuję projekt „CICHOCIEMNI”. Przedstawiam skondensowaną, skróconą informację – co dotąd zrobiłem:
1/ Za zgodą Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych R.P. oraz na podstawie „Porozumienia”, podpisanego z Dowódcą Jednostki Wojskowej GROM, wraz z dwoma wolontariuszami przeprowadziłem digitalizację archiwaliów dot. Cichociemnych, znajdujących się w Sali Tradycji JW GROM. Dzięki temu, po półtora roku pracy, uzyskaliśmy ok. 4,5 tys. plików o łącznej objętości ok. 700 GB. Są to dokumenty, zdjęcia oraz inne artefakty, dotąd nigdzie nie publikowane oraz niedostępne dla wszystkich (znajdowały się w tajnej jednostce wojskowej). Prawie wszystkie pliki zostały udostępnione na stronach portalu elitadywersji.org Więcej info o digitalizacji – digitalizacja w JW GROM
2/ Od stycznia 2016 buduję portal elitadywersji.org – kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach, żołnierzach Armii Krajowej w służbie specjalnej. Obecnie zawartość portalu to zaplanowane 570 stron, w tym 542 wypełnionych treścią: ponad pół tysiąca artykułów napisanych i zredagowanych przeze mnie – zwłaszcza biogramy 316 Cichociemnych oraz dotyczące Ich artefakty. Spis treści portalu – SPIS TREŚCI. Ponadto zebrałem dane i sporządziłem 35 baz danych, niektóre o charakterze unikalnym, nigdzie indziej nie publikowane. Zawartość portalu to także 16 recenzji książek i artykułów, również 71 artykułów – wpisów, w tym wiele o fundamentalnym znaczeniu (m.in. Historia Cichociemnych na slajdach, Bajki o SOE, Współpraca Polaków z SOE, Cichociemni, IRA, chińska mafia, Cichociemni w operacjach specjalnych SIS/CIA, Kultywowanie pamięci Cichociemnych, Okradanie Cichociemnych, Z Polską w sercu, Elżbieta Zawacka – cichociemna czy agent? i in.).W ubiegłym roku portal odwiedziło prawie dwieście tysięcy osób (ok. 540 – 2 tys. dziennie).
3/ Od 14 lipca 2016 prowadzę na Facebooku fanpage Cichociemni Spadochroniarze Armii Krajowej oraz grupę „Tobie Ojczyzno” na których codziennie publikowane są istotne treści upamiętniające Cichociemnych o charakterze edukacyjnym. Dzięki Waszemu zainteresowaniu fanpage ma obecnie ponad 5,8 tys. obserwujących, do grupy zgłosiło się ponad 1,5 tys. osób. Stronę na Facebooku obserwują głównie Polacy, głownie z Warszawy, ale również (kolejność wg. liczebności fanów) z Krakowa, Łodzi, Wrocławia, Lublina, Poznania, Szczecina, Gdańska, Sosnowca oraz Rzeszowa. Fanpage jest także obserwowany przez ponad 300 osób z Wielkiej Brytanii, ponad 100 osób z USA oraz (kolejność wg. liczebności fanów) po kilkadziesiąt osób z Niemiec, Norwegii, Holandii, Francji, Belgii, Irlandii oraz Australii. Największy zasięg strony na Facebooku – ponad 202 tys. odbiorców 🙂
4/ Opracowałem wykaz znaczących publikacji nt. Cichociemnych, obecnie zawiera ok. 732 pozycje i stale rośnie… (prawie wszystkie zakupiłem, są przydatne m.in. do kwerend przy tworzeniu autorskich publikacji, w tym rekordów baz danych)
5/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł opracowałem unikalny wykaz zrzutów Cichociemnych
6/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł opracowałem unikalny wykaz Cichociemnych uczestniczących w Powstaniu Warszawskim. Ustaliłem, że w Powstaniu Warszawskim uczestniczyło 95 Cichociemnych – a nie 91, jak niezgodnie z faktami podaje IPN.
7/ W oparciu o kwerendę z rożnych źródeł opracowałem unikalną bazę danych: wykaz Cichociemnych aresztowanych przez gestapo, Abwehrę, SD i in. osadzonych w obozach koncentracyjnych, niemieckich więzieniach, obozach jenieckich. Ustaliłem, że w niemieckich obozach koncentracyjnych więziono 31 Cichociemnych – dotąd podawano, że „od 17 do 24” CC
8/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł opracowałem unikalną bazę danych: wykaz Cichociemnych zesłanych do sowieckich łagrów oraz więzień, aresztowanych przez Sowietów, NKWD. Ustaliłem (dotąd podawano różne liczby) że do sowieckich łagrów zesłano 83 Cichociemnych, w tym 10 dwukrotnie. Udało mi się także ustalić, m.in. w oparciu o kwerendę z różnych źródeł oraz indeks represjonowanych także miejsca zsyłki niektórych Cichociemnych.
9/ Ustaliłem skalę represji wobec Cichociemnych – w oparciu o kwerendę z różnych źródeł ustaliłem dane nt. CC represjonowanych przez Niemców, CC represjonowanych przez Sowietów oraz CC represjonowanych w „Polsce Ludowej” Zebrane przeze mnie dane zostały opublikowane m.in. w Wikipedii.
10/ Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej podała, że o niepodległość Polski w latach 1918 – 1921 walczyło 38 CC – w oparciu o kwerendę z różnych źródeł ustaliłem że o niepodległość Polski walczyło 40 Cichociemnych
11/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł ustaliłem że co najmniej 62 Cichociemnych było harcerzami
12/ Dotąd podawano, że najmłodszy CC miał 19 lat – ustaliłem że najmłodszy Cichociemny miał 18 lat, był nim CC Kazimierz Śliwa, w chwili wybuchu wojny miał zaledwie 13 lat i 9 miesięcy. Starszy od niego o kilka dni był CC Rafał Niedzielski, który zawyżył swój wiek, aby zostać Cichociemnym.
13/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł sporządziłem wykaz lokali konspiracyjnych Cichociemnych (głównie w Warszawie)
14/ Ustaliłem nieznane dotąd dane dot. inżyniera Tadeusza Heftmana, wybitnego konstruktora m.in. radiostacji typu AP. Dzięki uprzejmości Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego otrzymałem (i udostępniłem w portalu) fotografie radiostacji AP-4 oraz odbiornika OSB). Dzięki uprzejmości prof. dr hab. inż Krzysztofa Zaremby, Rektora Politechniki Warszawskiej uzyskałem dokumenty z akt osobowych, ustaliłem nieznaną dotąd datę Jego urodzenia. Dzięki uprzejmości Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu zeskanowałem (i udostępniłem w portalu) unikalną instrukcję radiostacji AP-5 – na stronie z biogramem
15/ Dzięki uprzejmości Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu zdigitalizowałem oraz udostępniłem w portalu unikalne, dotąd nigdzie nie publikowane, maszynopisy Zbigniewa S. Siemaszko dot. Cichociemnych łącznościowców
16/ Dzięki uprzejmości wielu Osób oraz instytucji, m.in. Pana Michała Górskiego, wnuka współtwórcy Cichociemnych oraz dzięki władzom Narodowego Archiwum Cyfrowego, Muzeum Powstania Warszawskiego, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila”, Muzeum Gross-Rosen, Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki, Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i in. pozyskałem i udostępniłem w portalu rozmaite artefakty oraz publikacje dotyczące Cichociemnych
17/ Jako redaktor Wikipedii podjąłem także zadanie naprawy haseł Wikipedii dot. CC, bo treść niektórych z nich zawierała zasadnicze błędy. Dzięki pracy również innych Wikipedystów, w tym dr Wacława Iszkowskiego, naprawiliśmy główne hasło Cichociemni.
Dodałem hasła których dotąd nie było (sic!!!) m.in.
poprawiłem i uzupełniłem inne hasła m.in.:
Łącznie mam już za sobą ponad tysiąc dwieście edycji oraz nowych haseł w Wikipedii, w zdecydowanej większości dotyczących Cichociemnych i tematów pokrewnych.
18/ Codziennie przez wiele godzin (od kilku do kilkunastu) pracuję nad Projektem: uzupełniam i aktualizuję treści na portalu, poszukuję nowych, nieznanych informacji, publikuję posty dotyczące Cichociemnych na stronie Fb – Cichociemni Spadochroniarze Armii Krajowej
19/ Podjąłem się – także dzięki nawiązaniu życzliwej współpracy z Panem Piotrem Hodyra, realizującym fundamentalny projekt Lista Krzystka – kompleksowego pozyskania na potrzeby Projektu informacji oraz artefaktów dotyczących personelu Polskich Sił Powietrznych, zaangażowanego w loty specjalne SOE ze zrzutami Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. M.in. zredagowałem podstronę w portalu oraz dodałem hasło w Wikipedii dot. niezwykle zasłużonego dla Polski oficera Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza – mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, zredagowałem podstawowe informacje nt. zasłużonego dla Polski, dla AK oraz dla Cichociemnych pilota – Stanisława Kłosowskiego.
20/ Opracowałem i sporządziłem nowe bazy danych: wykaz operacji lotniczych (zrzuty osobowe i materiałowe), wykaz zrzutów dla Powstania Warszawskiego, wykaz załóg samolotów uczestniczących w operacjach zrzutu Cichociemnych. Pracuję nad wykazem załóg samolotów we wszystkich operacjach lotniczych do Polski. Opracowałem wykaz placówek odbiorczych zrzutów dla Armii Krajowej.
21/ Udało mi się ustalić prawdopodobną siedzibę szkoły szpiegów w Glasgow, tj. polskiej szkoły wywiadu, w której Cichociemni byli szkoleni w specjalności wywiadowczej podczas kursu o kamuflażowej nazwie Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej. Wiadomo było, że początkowo funkcjonowała w tajnym lokalu przy Kensington Park Road W.11, w dzielnicy Bayswater w Londynie, a następnie w Glasgow. Ustaliłem, że prawdopodobnie w budynku przy ul. 1 Horselethill Street (patrz zdjęcie). Udało mi się także pozyskać i udostępnić na portalu rozmaite dokumenty „szkoły szpiegów”.
22/ Dzięki życzliwości prof. dr hab. Michała Jerzego Zasady, Rektora Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: kpt. cc Wiesława Ipohorskiego – Lenkiewicza ps. Zagroda, por. cc Janusza Messinga ps. Bekas, kpt. cc Wacława Zaorskiego ps. Ryba. Dzięki życzliwości prof. dr. hab. inż. kpt. ż.w. Adama Weintrit Rektora Uniwersytetu Morskiego w Gdyni pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: por. cc Norberta Gołuńskiego ps. Bombram, kpt. cc Bogusława Żórawskiego ps. Mistral. Dzięki życzliwości prof. dr hab. inż. Jerzego Lisa Rektora Akademii Górniczo – Hutniczej, pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: kpt. cc Bronisława Gruna ps. Szyb, mjr cc Wacława Pijanowskiego ps. Dym. Dzięki życzliwości prof. dr hab. Macieja Żukowskiego, Rektora Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnego kpt. cc Henryka Januszkiewicza ps. Spokojny.
23/ Dzięki życzliwości prof. dr hab. Jacka Popiela, Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz prof. dr hab. Krzysztofa Ożoga, dyrektora Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, wykonałem zdjęcia z rejestrów uczelni oraz dwóch świadectw dojrzałości Cichociemnych – studentów UJ: Władysława Godzika, Henryka Jachcińskiego, Ignacego Konstanty, Walerego Krokay, Zbigniewa Mrazka, Piotra Szewczyka, Adama Szydłowskiego, Zbigniewa Waruszyńskiego, Stanisława Wintera
24/ Podjąłem prace (m.in. kwerendy) dotyczące początków spadochroniarstwa polskiego, prekursorów Cichociemnych z Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy oraz 16 oficerów zgłoszonych przez kpt. dypl. Jana Górskiego oraz kpt dypl. Macieja Kalenkiewicza zgłaszających gotowość desantowania się do okupowanej Polski. Dotychczasowe ustalenia oraz źródłowe publikacje udostępniłem na stronach: Łączność z Krajem oraz Prekursorzy Cichociemnych.
25/ Dzięki życzliwej uprzejmości dr Marcina Krupy, prezydenta Katowic oraz Zofii Kusztal, kierownika Archiwum Urzędu Miasta Katowice udało mi się pozyskać zdigitalizowaną dokumentację wieży spadochronowej w Katowicach. Dokumentację wraz z opisem opublikowałem na stronie Wieża spadochronowa Katowice.
26/ Coraz częściej udzielam rozmaitych informacji, jestem konsultantem Osób przygotowujących własne projekty związane z historią Cichociemnych, w tym doktorantów piszących swoje prace doktorskie, niekiedy także Osób związanych z JW GROM. Staram się ponadto interweniować i prostować rozmaite nieścisłości w publikacjach (zwłaszcza internetowych) dotyczących Cichociemnych (tylko w ostatnim miesiącu wysłałem sześć maili w tej sprawie). Interweniowałem także w bulwersującej sprawie publicznego przekłamania historii CC przez dr Arkadego Rzegockiego, ambasadora R.P. w Wielkiej Brytanii (sprawa została przez władze zignorowana).
27/ W reakcji na nierzetelną publikację Instytutu Pamięci Narodowej – dr Krzysztofa A. Tochmana, pt. Cichociemni 1941 – 1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski (plik pdf), IPN Oddział w Rzeszowie, 2021 zmuszony byłem sporządzić Erratę do tej publikacji (plik pdf) oraz skierować List otwarty / Petycję w sprawie tej nierzetelnej publikacji do prezesa IPN oraz prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu – zobacz Rocznica pełna błędów.
W jej treści podniosłem także problem niewłaściwej polityki historycznej, w tym pomijanie od lat ludzi najbardziej zasłużonych dla sprawy Cichociemnych – patrz treść petycji.
Czekam na rozwiązanie problemu. Są pierwsze pozytywne efekty:
28/ W reakcji na nierzetelne artykuły: dr Andrzeja Chmielarza pt. „Prawdziwa historia Cichociemnych” (pdf) oraz dr hab. Jacka Sawickiego pt. „Cichociemni – nowa jakość na polu walki” (pdf), opublikowane w „Biuletynie Informacyjnym nr 02 (368), luty 2021, zmuszony byłem sporządzić sprostowania / erraty do tych tekstów:
Więcej informacji w publikacji pt. „Historie prawdziwe i nieprawdziwe…”
29/ Zredagowałem nowe treści na portalu, m.in. dot. Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, dzięki dotarciu do źródłowej pracy (w Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego) nt. Centrali Zaopatrzenia Terenu pracuję nad podstroną – Zaopatrzenie Armii Krajowej. Wciąż walczę z bajkami o SOE oraz prezentuję fakty nt. współpracy Polaków ze Special Operations Executive. Opracowałem kolejną bazę danych – ekipy skoczków. Kończę opracowywać wykaz ok. tysiąca miejscowości (w Polsce i na świecie) związanych z historią Cichociemnych. Uporządkowałem strukturę portalu, w tym menu główne, dodałem spisy treści do dłuższych artykułów, obecnie dodaję je do biogramów 316 Cichociemnych. Redaguję treści nt. ważniejszych akcji, m.in. zamachu na Kutscherę, akcji „Góral”, pod Baranowską Górą, skoku na kasę w Hrubieszowie i in. Uzupełniłem hasło Armia Krajowa w Wikipedii o treści: status prawny AK, wywiad Armii Krajowej, Finanse AK, Łączność Armii Krajowej, Zaopatrzenie AK w środki walki i in.
30/ 25 sierpnia 2021 wystąpiłem do Pana Andrzeja Dudy, Prezydenta R.P. listem otwartym / petycją o godne upamiętnienie ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora przerzutu lotniczego Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. W petycji podkreślono, że pomimo swych ogromnych zasług ppłk dypl. Jan Jaźwiński jest obecnie prawie całkowicie zapomniany, a Jego zasługi przypisywane są… brytyjskiej agendzie rządowej Special Operations Executive (SOE). 8 września 2021 Pan Roman Kroner, dyrektor Biura Odznaczeń i Nominacji Kancelarii Prezydenta R.P. pismem BON.0600.497.2021 był uprzejmy poinformować, iż zainteresował tą sprawą Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
19 stycznia 2023 odbyła się uroczystość przekazania Rodzinie ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, nadanego pośmiertnie 7 lipca 2022, przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudę, za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej (M.P.2022.931). Dziękujemy Panie Prezydencie
31/ 10 lutego 2021 zwróciłem się do Rady Miejskiej Sosnowca z petycją w sprawie upamiętnienia Stanisława Kłosowskiego – wybitnego pilota lotnictwa bombowego i transportowego oraz lotnictwa specjalnego przeznaczenia w operacjach lotniczych Special Operations Executive (SOE), wykonującego m.in. zrzuty Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. 28 października 2021 Rada Miejska Sosnowca jednogłośnie podjęła uchwałę o nadaniu imienia Stanisława Kłosowskiego skwerowi u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Wygoda – w rodzinnej dzielnicy Niwka, niedaleko kościoła, w którym wybitny pilot z Sosnowca został ochrzczony. Wszyscy obecni radni głosowali za uchwałą, ponad podziałami politycznymi. Bardzo dziękuję🙂
8 listopada 2021 wystąpiłem do prezydenta Sosnowca z prośbą upamiętnienia na skwerze imienia Stanisława Kłosowskiego także 105 osób personelu lotniczego Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii urodzonych w Sosnowcu. Listę tych osób ustalił portal ListaKrzystka.pl Według moich informacji, władze miasta mają zamiar pozytywnie zareagować, czekamy na decyzje…
32/ W związku z opublikowaniem książki Wojciecha Markiewicza pt. „Cichociemny Przybylik” opublikowałem na Facebooku recenzję tej publikacji dotyczącej Cichociemnego Stefana Przybylika. (Wojciech Markiewicz, „Cichociemny Przybylik”, Katowice 2021, Wydawnictwo Sonia Draga, ISBN 978-83-8230-193-9)..
Po opublikowaniu wartościowej publikacji Pana Michała Oltona pt. „Cichociemna elita” opublikowałem na Facebooku recenzję tej cennej publikacji, dotyczącej głównie procesu narodzin idei Cichociemnych, rekrutacji oraz szkolenia żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej. (Michał Olton – Cichociemna elita, wyd. Graf_ika, Warszawa 2021, ISBN 978-83-8244-042-3). Wszystkie recenzje dostępne na stronie – Recenzje
33/ W związku z różną pisownią słowa * Cichociemni * (z cudzysłowem i bez) zwróciłem się do kilku poradni uniwersyteckich z prośbą o autorytatywne wyjaśnienie prawidłowej pisowni słowa. Pani Agata Hącia, doktor językoznawstwa z Poradni Językowej Uniwersytetu Warszawskiego wyjaśniła, że słowa >cichociemni< nie należy ujmować w cudzysłów. Opublikowałem to wyjaśnienie także w haśle głównym Wikipedii – Cichociemni.
34/ W związku z opublikowaniem przez Instytut Pamięci Narodowej kolejnych istotnych błędów w materiale edukacyjnym IPN, 30 listopada 2021 wystąpiłem do prezesa IPN dr Karola Nawrockiego oraz do prof. dr hab. Tadeusza Wolszy, przewodniczącego Kolegium IPN z prośbą o poprawienie tych kompromitujących IPN błędów. Rzecz w tym, że na ostatniej planszy „wystawy elementarnej” dot. Cichociemnych opublikowano:
Po pierwsze – nie byli to Cichociemni, tylko polscy skoczkowie, agenci SOE i OSS. Lista 316 Cichociemnych jest zamknięta, jest to lista 316 skoczków odznaczonych „Znakiem [Spadochronowym] dla Skoczków do Kraju”. Przeciwko tej liście nie protestował nikt, w tym żaden z kilkudziesięciu żyjących wtedy Cichociemnych. To jest też stanowisko Studium Polski Podziemnej. Więcej info – Kontrowersje wokół liczby Cichociemnych OKRADANIE CICHOCIEMNYCH
Po drugie, liczba polskich spadochroniarzy zrzuconych w operacjach specjalnych poza Polską jest znacznie większa:
35/ Po dokonanej kwerendzie oraz analizie biogramów Cichociemnych opracowałem 29 bazę danych – Cichociemni z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej.
36/ Po dokonanej kwerendzie publikacji i dokumentów oraz ich analizie zredagowałem podstronę nt. gen. Stanisława Tatara, centrali konspiracyjnej „Hel”, złota FON, funduszu „Drawa”. Przeredagowałem oraz utworzyłem odpowiednie hasła w Wikipedii – Stanisław Tatar, Centrala konspiracyjna „Hel”, fundusz „Drawa”, Stanisław Nowicki, Marian Utnik.
37/ 10 grudnia 2021 skierowałem do Sejmu R.P. (petycja nr BKSP-144-IX-554/21) oraz do Senatu R.P. (petycja nr 636) petycję w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 grudnia 1998 o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz.U. z 2021 r. poz. 177). Proponowana nowelizacja ma doprowadzić do większego niż dotąd „uspołecznienia” działań edukacyjnych IPN, poprzez doprecyzowanie zadań Instytutu w zakresie współpracy z organizacjami pozarządowymi oraz innymi podmiotami społeczeństwa obywatelskiego.
Petycja proponuje wprowadzenie możliwości zlecania przez IPN organizacjom pozarządowym (w formie tzw. małych grantów) realizacji zadań publicznych – na zasadach określonych w ustawie o działalności pożytku publicznego i wolontariacie – w formie projektów o charakterze ponadlokalnym, dotyczących podtrzymywania i upowszechniania tradycji i pamięci narodowej oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej.
W petycji zaproponowano zdefiniowanie zadań IPN w zakresie ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego, a także w zakresie reagowania na nierzetelne treści rozpowszechniane publicznie. Postuluję wprowadzenie do ustawy obowiązku monitoringu treści rozpowszechnianych narzędziami społeczeństwa informacyjnego. Obecnie ten obowiązek, choć w niepełnym zakresie, jest zdefiniowany na poziomie wewnętrznym tj. w regulaminie organizacyjnym IPN.
Ponadto, w mojej ocenie niezbędne jest wprowadzenie zmian w przepisach odnoszących się do obowiązku składania corocznych sprawozdań z działalności IPN Sejmowi, poprzez dodanie obowiązku opiniowania części dotyczącej działalności edukacyjnej przez właściwą komisję sejmową, zajmującą się edukacją oraz młodzieżą. Wnioskuję również o wprowadzenie szczególnego trybu składania do Prezesa IPN skarg w związku z nieprawdziwymi lub nieścisłymi informacjami i krzywdzącymi treściami historycznymi, co pozwoli także reagować na takie treści rozpowszechniane również przez IPN. Niestety petycja w tej sprawie nie zyskała akceptacji PiS…
38/ Opracowałem recenzję książek:
Wszystkie recenzje dostępne są na tej stronie.
39/ Po moim proteście oraz interwencji, brytyjska organizacja pozarządowa English Heritage opiekująca się zabytkami budownictwa w Anglii należącymi do „zbioru dziedzictwa narodowego” (National Heritage Collection) – sprostowała swój merytoryczny błąd na stronie internetowej dotyczący Cichociemnych
English Heritage przyznała, że Cichociemni nie byli „agentami SOE” (Special Operations Executive) lecz żołnierzami polskiej Armii Krajowej. Więcej info we wpisie pt. Interwencja w 80 rocznicę Audley End
40/ Na prośbę Pana Radosława Kotowicza, studenta Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, udzieliłem odpowiedzi na pytania do wywiadu, mającego być częścią pracy licencjackiej pt. „Rola Cichociemnych podczas II wojny światowej, kultywowanie pamięci oraz przejęcie tradycji przez JW GROM”, promotor: dr Paweł Łubiński. Więcej info – Kultywowanie pamięci Cichociemnych.
41/ Przeprowadziłem kwerendy teczek personalnych studentów, późniejszych 34 Cichociemnych w archiwach warszawskich uczelni: Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Handlowej oraz Uniwersytetu Warszawskiego, uzyskując cyfrowe artefakty dotyczące Cichociemnych: Stefan Bałuk (UW), Leon Bazała (UW), Kazimierz Bernaczyk – Słoński (SGH), Jerzy Bichniewicz (PW), Andrzej Prus – Bogusławski (SGH), Jerzy Emir – Hassan (UW), Jan Górski (PW), Tadeusz Burdziński (UW), Teodor Hoffman (PW), Bolesław Jabłoński (UW), Stanisław Jankowski (UW), Stefan Jasieński (PW), Jan Jokiel (UW), Longin Jurkiewicz (SGH), Maciej Kalenkiewicz (PW), Bohdan Kwiatkowski (PW), Władysław Maksyś (PW), Zygmunt Milewicz (UW), Jan Rogowski (PW), Jan Rostworowski (UW), Jan Różycki (PW), Zygmunt Sawicki (UW), Zenon Sikorski (UW), Leopold Skwierczyński (UW), Kazimierz Smolski (UW), Tadeusz Starzyński (UW), Aleksander Stpiczyński (PW), Witold Strumpf (PW), Wiesław Szpakowicz (UW), Waldemar Szwiec (UW), Andrzej Świątkowski (PW), Czesław Trojanowski (UW), Jan Walter (PW), Józef Zabielski (UW).
42/ Przeprowadziłem pierwszą kwerendę w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie wybranych 29 jednostek archiwalnych akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949 (sygn. II.52). Kwerenda będzie kontynuowana, cały zasób obejmuje 21,3 m.b. akt, tj. 502 teczki dokumentów Oddziału VI (Specjalnego) oraz 152 teczki depesz KG AK. Więcej info nt. tego zespołu akt – Wanda Roman „Dzieje i zawartość zespołu akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949” (plik pdf).
43/ Na zaproszenie red. Beaty Majchrowskiej, 27 maja 2022 w Pałacyku Konopackiego w Warszawie uczestniczyłem w promocji książki „Kurier na równiku” Cichociemnego Aleksandra Stpiczyńskiego. Spotkanie było wydarzeniem artystyczno-intelektualnym: w promocji uczestniczyli: aktor teatralny i filmowy, muzyk i wokalista Reda Haddad oraz Filip Kamizela i Zygmunt Kandora z 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich. Miałem okazję opowiedzieć – jak szkolono Cichociemnych. Zobacz recenzję tej książki.
44/ Wreszcie ukazała się porządna monografia polskiej sekcji brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE). Jej autorami są: prof dr hab. Jacek Tebinka oraz dr hab. Anna Zapalec, a publikację starannie i ładnie wydało warszawskie wydawnictwo „Neriton”. ISBN 978-83-66018-94-5 (druk), ISBN 978-83-66018-95-2 (e-book). Całkiem serio i krótko – ta publikacja to intelektualne frykasy dla wszystkich zainteresowanych polskimi operacjami specjalnymi podczas II wojny światowej. Są w niej drobne mankamenty, ale te nieścisłości nie mają zasadniczego znaczenia dla oceny niezwykle wysokiej wartości poznawczej publikacji. Publikacja stanowić będzie z pewnością solidny fundament pod kompendium rzetelnej wiedzy o 316 Cichociemnych – spadochroniarzach Armii Krajowej. Dziękuję i polecam Zobacz moją recenzję.
45/ Rozpocząłem kwerendę w Arolsen Archives – największym na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób. W pierwszej fazie tej kwerendy udało mi się pozyskać 442 skany dokumentów dotyczących 9 spośród 13 Cichociemnych, zamordowanych przez Niemców w obozach koncentracyjnych: Tadeusz Benedyk, Oskar Farenholc, Jan Górski, Tadeusz Jaworski, Hieronim Łagoda, Zbigniew Piasecki, Adam Riedl, Jan Rostworowski, Józef Spychalski. Wymagają one pracy, m.in. weryfikacji…
W drugiej fazie kwerendy postaram się wyszukać dokumenty dotyczące pozostałych Cichociemnych osadzonych w obozach koncentracyjnych. W trzeciej fazie kwerendy wyszukam dokumenty dotyczące pozostałych spośród 129 Cichociemnych, których podczas II wojny św. pozbawiły wolności niemieckie organy represji: gestapo, Abwehra, SD, żandarmeria, Kriminalpolizei i in. Dokumenty zostaną wykorzystane do aktualizacji biogramów oraz udostępnione na naszym portalu.
46/ W wyniku kwerendy w Arolsen Archives – największym na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób – udało mi się ustalić nowe fakty nt. Oskara Farenholca. Dotąd sądzono, że w lipcu 1944 został wywieziony ostatnim transportem z Pawiaka do obozu koncentracyjnego KL Gross-Rosen lub zginął 3 sierpnia 1944.
Według dokumentów pozyskanych z Arolsen Archives Cichociemny por. Oskar Farenholc, jako John Oskar Kennedy został wywieziony do obozu koncentracyjnego KL Mauthausen – prawdopodobnie tam zginął po 15 grudnia 1944. Dokumenty z Arolsen Archives opublikowałem na stronie z biogramem.
47/ Dzięki uprzejmości dyrektora Archiwum Uniwersyteckiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego miałem możliwość przeprowadzenia „zdalnej kwerendy” dokumentów studentów KUL – późniejszych Cichociemnych. W jej wyniku, Pan Dyrektor Marek Pawelec zechciał udostępnić na potrzeby Projektu skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: Kazimierza Osuchowskiego oraz Leonarda Zub-Zdanowicza.
48/ Dwukrotnie przeprowadziłem wielodniową kwerendę w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie kolejnych 60 jednostek archiwalnych akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949 (sygn. II.52). Cały zasób obejmuje 21,3 m.b. akt, tj. 502 teczki dokumentów Oddziału VI (Specjalnego) oraz 152 teczki depesz KG AK. Więcej info nt. tego zespołu akt – Wanda Roman „Dzieje i zawartość zespołu akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949” (plik pdf). W wyniku kwerendy pozyskałem cyfrowe kopie 117 teczek dokumentów, łącznie kilka tysięcy cyfrowych kopii dokumentów. „Obróbka” oraz analiza tych „zdobyczy” potrwa zapewne wiele tygodni, ale dzięki tej pracy możliwe będzie wykorzystanie pozyskanych treści w rzetelnych publikacjach nt. Cichociemnych.
49/ Podczas kwerendy w zasobie archiwalnym Archiwum Akt Nowych znalazłem odpis dokumentu (patrz obok) z 29 września 1946, sporządzonego przez notariusza Juliana Siennickiego, który pozwala ustalić nowe okoliczności śmierci Cichociemnego Romualda Bielskiego.
Według tej relacji mjr Romuald Bielski przebywał wiosną 1945 w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu – Sachsenhausen (obecnie dzielnica Oranienburga) pod fałszywymi danymi Jan Banasiak. Po dwóch tygodniach od przybycia do KL Sachsenhausen mjr Romuald Bielski zachorował na różę „i po paru dniach zmarł” w szpitalu obozowym. W celu zweryfikowania tej informacji, skierowałem zapytanie do Arolsen Archives – największego na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób.
50/ Podczas przeprowadzanej kwerendy w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie udało mi się „odkryć” fałszywkę bezpieki. Mianowicie znajdująca się w zasobach archiwalnych CAW teczka oznaczona sygn. II.52.405 dotycząca Powstania Warszawskiego, była opisana: „Powstanie Warszawskie – broszura Jaźwińskiego o wywołaniu Powstania Warszawskiego”. Również jej „opis zawartości”, sporządzony przez funkcjonariusza bezpieki, prawdopodobnie przez Stefana Szmita, szefa „grupy specjalnej” MBP wprowadzał w błąd. W „opisie” teczki sygn. II.52.405 czytamy: „Koperta znaleziona wśród korespondencji płk. Chojeckiego zawiera 34 kartki fotografii broszury. Kartki są fotografiami stronic od 7 – 40. Brak 1 – 6. (…) Z treści wynika, iż broszura wydana została w r. 1945 lub później,w każdym bądź razie po zakończeniu wojny. Z treści broszury można określić autora, na podstawie danych, które on daje mówiąc o sobie. Jest nim mjr dypl. Jaźwiński [podkreśl RMZ], który od 1940 r. jeszcze we Francji pracował w Oddz. Spec. na odcinku krajowym. Spełniał on funkcję oficera łączności lotniczej z krajem oraz oficera grupującego w swym ręku wszystkie kontakty z Anglikami (w/g Utnika str. 6) odpowiada to danym o autorze broszury str. 9. Później został on pierwszym komendantem bazy przerzutowej Oddz. VI we Włoszech (…)” (CAW sygn. II.52.405).
W rzeczywistości mjr dypl. Jan Jaźwiński nie jest jej autorem. Udało mi się ustalić, że autorem broszury znajdującej się w teczce sygn. II.52.405, przechowywanej w Centralnym Archiwum Wojskowym, opisanej jako „Powstanie Warszawskie – broszura Jaźwińskiego o wywołaniu Powstania Warszawskiego” jest kpt. Zbigniew Oranowski. Był oficerem Oddziału VI (Specjalnego), szefem referatu S2 w Wydziale Specjalnym tego oddziału, odpowiadał za zaopatrzenie materiałowe. Jego broszura została wydana w lipcu 1945 przez Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik” pt. „W oczach Londynu. Materiały do dziejów Powstania Warszawskiego”. Wydawca opatrzył ją wstępem, w którym w pierwszym zdaniu cytuje… Władysława Gomułkę. Komunistyczna bezpieka fałszywie przypisała autorstwo tej propagandowej broszury mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu, licząc zapewne na uwiarygodnienie jej treści. Poinformowałem o swoich ustaleniach dyrektora Wojskowego Biura Historycznego; pismem z 19 sierpnia WBH podziękowało oraz poinformowało mnie o zmianie nieprawidłowego opisu. Więcej info – „Fałszywka” bezpieki w Centralnym Archiwum Wojskowym.
51/ Dzięki życzliwości władz Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu oraz uczelnianego Archiwum, przeprowadziłem kwerendę w aktach personalnych studentów Wydziału Rolno – Leśnego, późniejszych Cichociemnych: Adama Borysa oraz Czesława Rossińskiego. Pozwoliło to pozyskać na potrzeby Projektu Cichociemni cyfrowe kopie artefaktów dotyczących tych Cichociemnych.
52/ Także dwukrotnie przeprowadziłem (w sumie kilkudniową) kwerendę w Archiwum Akt Nowych w Warszawie w jednostkach archiwalnych zasobu AAN, pozyskując cyfrowe kopie kilkuset dokumentów. Ich obróbka oraz analiza także potrwa jakiś czas, ale ta praca przysłuży się do pozyskania rzetelnych treści na potrzeby popularnonaukowych publikacji w ramach Projektu Cichociemni.
53/ Nie miałem innej możliwości, musiałem udać się aż na drugi koniec Polski, aby w Archiwum Państwowym w Koszalinie przeprowadzić kwerendę znajdującego się tam zasobu archiwalnego, w szczególności „Kolekcji Stanisława Ossowskiego” (zespół nr 1114). Dzięki przeprowadzonej kwerendzie pozyskałem kolejne kilkaset cyfrowych kopii dokumentów, głównie dotyczących Cichociemnego Stanisława Ossowskiego.
54/ Dzięki życzliwej zgodzie ppłk SOP Pawła Olszewskiego, komendanta Służby Ochrony Państwa, miałem rzadką sposobność odwiedzenia Sali Tradycji SOP. Warto zauważyć, że SOP kultywuje tradycje Oddziału Dyspozycyjnego „B” Kedywu Okręgu Warszawa AK, który podczas Powstania Warszawskiego ochraniał Dowództwo Powstania oraz realizował zadania wymagające szczególnych umiejętności i predyspozycji. Dowódcą tego oddziału był Cichociemny Ludwik Witkowski ps. Kosa.
55/ Podjąłem interwencję, wysyłając e-maile do autora, wydawnictwa oraz projektanta okładki, także m.in. na Facebooku interwencję w reakcji na skandalicznie nierzetelną publikację wydawnictwa „Znak” autorstwa Kacpra Śledzińskiego pt. „Cichociemni. Elita polskiej dywersji”. Napisałem także recenzję tej nierzetelnej książki. Post w tej sprawie dotarł aż do ponad 97 tys. osób.
Niestety, wydawnictwo „Znak” wciąż uchyla się od dostrzeżenia, że Kacper Śledziński jest nierzetelnym pseudohistorykiem, który rozpowszechnia półprawdy lub całe kłamstwa na temat Cichociemnych. Wydawnictwo wciąż też nie zamierza sprostować publikowanych przez siebie nierzetelności i kłamstw oraz udaje, że w tej sprawie spór dotyczy tylko kłamliwej okładki. Autor półprawd i kłamstw nabrał wody w usta. W związku z tym niezbędne będą kolejne działania, uświadamiające temu rażąco nierzetelnemu wydawnictwu, że nie ma społecznej akceptacji dla handlarzy pseudohistoryczną tandetą
56/ Dzięki „zdalnej kwerendzie” w zasobach Studium Polski Podziemnej, po przeglądnięciu teczki sygn. Kol.023.0003, ustaliłem prawdopodobną datę śmierci Cichociemnego Ignacego Batora ps. Opór. Dotąd sądzono, że zginął w walkach z Niemcami przy ul. Chałubińskiego, podczas Powstania Warszawskiego. Dotąd sądzono (wg. relacji przytoczonych przez Jędrzeja Tucholskiego) że mógł zaginąć 3 sierpnia 1944 pomiędzy ul. Świętokrzyską i Polną.
Dzięki moim ustaleniom (patrz dokument obok, ze zbiorów Studium Polski Podziemnej) wiadomo obecnie, poległ po 5 sierpnia 1944. Według relacji Cichociemnego Władysława Hauptmana, potwierdzonej przez mjr. J. Kwiecińskiego, 5 sierpnia 1944 o godz. 11 wyszedł z jego bronią z miejsca nadawania radiostacji, poszedł do gmachu Lardellego przy ul. Polnej 30, róg Piłsudskiego. Wkrótce budynek ten opanowali Niemcy. Ewakuował się na ul. Chałubińskiego. Prawdopodobnie tam poległ w walce lub został zamordowany.
W celu ostatecznego potwierdzenia tego odkrycia wysłałem już zapytanie do Arolsen Archives – największego na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób. Wcześniej, dzięki życzliwości pracowników tego Archiwum udało mi się pozyskać 442 skany dokumentów dotyczących 9 spośród 13 Cichociemnych, zamordowanych przez Niemców w obozach koncentracyjnych – patrz pkt. 45. Mam nadzieję, że pomogą także w tej sprawie.
57/ Po licznych kwerendach, zwłaszcza digitalizacjach w rozmaitych instytucjach i miejscach (patrz punkty powyżej) powstało cyfrowe archiwum portalu elitadywersji.org. W styczniu 2016 zaczynałem od jednego folderu, w którym było ledwo kilkanaście plików zeskanowanych dokumentów i fotografii dotyczących mojego Dziadka – Cichociemnego. Później, głównie wskutek digitalizacji w JW GROM cyfrowe archiwum portalu znacznie zwiększyło swoją objętość.
Obecnie to już nie jeden czy kilkanaście folderów – ale cały dysk CICHOCIEMNI, zawierający kilkadziesiąt tysięcy plików rozmaitych skanów oraz innych cyfrowych kopii dokumentów, zdjęć, teczek personalnych, artykułów, książek, także archiwaliów znajdujących się m.in. w aktach Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949 (CAW sygn. II.52). Archiwum portalu to obecnie ok. jeden terabajt (TB) danych! Oczywiście kopia znajduje się na drugim dysku podobnej wielkości. Znaczna część tych plików wciąż wymaga wielotygodniowej (nawet wielomiesięcznej) uważnej eksploracji oraz merytorycznej analizy. Będzie źródło do kolejnych publikacji 🙂
58/ Pomimo podjętej interwencji (patrz pkt. 54) ani Kacper Śledziński ani Wydawnictwo „ZNAK” nie raczyło rzeczowo zareagować. Od ponad dziesięciu lat sprzedają nierzetelne treści pseudohistoryczne nt. Cichociemnych, udające „książkę popularnonaukową”. Nie zamierzają naprawić krzywd wyrządzonych pamięci narodowej oraz oszukanym Czytelnikom. Nie chcą nawet podjąć żadnego dialogu w sprawie tego oszustwa intelektualnego!
Błędów, przekłamań i nieścisłości w tej książce tak wiele – 189 błędów na 417 stronach! – że musiałem je wskazać aż w czterech artykułach:
W reakcji na intelektualne oszustwo Śledzińskiego i wydawnictwa „Znak” rozpocząłem kampanię społeczną: NIE KUPUJ ŚMIECI udających książki popularnonaukowe!
Na miano „śmieci” zasłużyły oba wydania pseudohistorycznej tandety Śledzińskiego i „Znaku”, z 2012 oraz z 2022 (Kacper Śledziński, Cichociemni. Elita polskiej dywersji, Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8). Warto zauważyć, że historyk, prawnik i publicysta dr Bartłomiej Szyprowski znalazł w tej książce aż 152 błędy i niedokładności. Ogółem ta nierzetelna publikacja zawiera aż 246 błędów!
59/ W oparciu o dane zebrane z teczek personalnych 316 Cichociemnych podjąłem wysiłek aktualizacji biogramów wszystkich Cichociemnych. Biogramy uzupełniane są o dane dotyczące znajomości języków obcych oraz uczestnictwa w szkoleniach, kursach. Takie dane są w zdecydowanej większości akt personalnych, chociaż – niestety – nie we wszystkich. W kilku przypadkach udało mi się brakujące dane z akt uzupełnić o dane z literatury wspomnieniowej. Przeprowadziłem pod tym kątem także kompleksową kwerendę kilkuset posiadanych publikacji. Wyniki tej „kwerendy językowej” budzą respekt – okazuje się Cichociemni byli poliglotami – statystycznie prawie każdy Cichociemny znał przynajmniej dwa języki obce.
W trakcie zbierania źródłowych informacji do aktualizacji biogramów powstała – już trzydziesta – baza danych: Cichociemni poligloci. To kolejne moje własne ustalenia badawcze oraz kolejna moja autorska baza – takie dane nigdzie nie były dotąd publikowane. Są dostępne na tej stronie.
60/ W związku z publikacją interesującego artykuł Łukasza Płatka pt. Cichociemni, broń i pieniądze. Łączność lotnicza z krajem w latach 1941-1944 – Biuletyn IPN, wrzesień 2022 nr 9 (202), s. 38-49, ISSN 1641-9561 opublikowałem zredagowaną przez siebie recenzję tego artykułu. Wszystkie recenzje dostępne są na stronie – Recenzje.
W recenzji po raz pierwszy od dłuższego czasu zdecydowałem się podziękować IPN oraz Autorowi za treści zawarte w tym artykule. Bodaj po raz pierwszy w jakiejkolwiek publikacji IPN zauważono mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, także konstruktora „pipsztoków” inż. Tadeusza Heftmana, chyba pierwszy raz dostrzeżono że Cichociemnych szkolili w większości Polacy, czy wspomniano o początkach spadochroniarstwa w Polsce – ponadto te wszystkie pomijane dotąd informacje w jednym tekście! Wygląda na to, że mamy już – nareszcie! – za sobą lata przemilczania tych czterech kluczowych informacji z historii Cichociemnych Moja praca popularyzatorska nabiera większego sensu
W artykule Łukasza Płatka nie znalazłem poważniejszych błędów merytorycznych, znalezione nieścisłości wskazałem w treści recenzji.
61/ W oparciu kwerendę w wielu publikacjach źródłowych opracowałem podstronę nt. Akcji Kontynentalnej oraz zebrałem w 31 bazie danych dane nt. spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej, zrzuconych poza Polskę, do państw zachodnich, głownie Francji.
Zredagowałem także nowe hasło w Wikipedii – Akcja Kontynentalna oraz rozpoczęłem prace nad zredagowaniem biogramów 77 spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej. Ponadto – wobec braku podjęcia przez kogokolwiek jakichkolwiek dzialań upamiętniających tych spadochroniarzy zdecydowałem o utworzeniu na Facebooku strony Spadochroniarze Akcji Kontynetalnej.
62/ Opracowałem dla celów edukacyjnych nową, odświeżoną i uzupełnioną prezentację historii Cichociemnych – można ją zobaczyć na stronie Historia Cichociemnych na slajdach. Prezentacja została także udostępniona nauczycielom w nowo utworzonej przeze mnie grupie na Facebooku – Cichociemni dla nauczycieli.
63/ Podjąłem interwencję w sprawie nierzetelnych treści Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila” w Krakowie, mianowicie przygotowanych kosztem aż 43 tys. złotych (dotacja Narodowego Centrum Kultury) materiałów edukacyjnych nt. Cichociemnych:
Niestety, wskutek postawy dyrektora Muzeum AK dr Marka Lasoty, interwencja okazała się nieskuteczna. Więcej informacji – Dezinformacja Muzeum AK.
64/ Publiczna pamięć o Cichociemnych jest tego rodzaju, że coraz więcej bzdur rozpowszechnianych jest – pod pozorem prawdy – przez tzw. „autorytety”. Niestety, w tym niechlubnym gronie są także autorytety prawdziwe, które rozpowszechniają brednie na temat Cichociemnych pod zazwyczaj wiarygodnym szyldem. Tym bardziej takie kłamstwa są niebezpieczne.
Dlatego opracowałem listę fałszerzy historii Cichociemnych. Będziemy publicznie piętnować szczególnie rażące kłamstwa. Każdy, kto znajdzie się na tej niechlubnej liście ma szansę na poprawę – wystarczy opublikować sprostowanie albo poprawić błędne treści… Lista będzie weryfikowana oraz aktualizowana.
65/ Podjąłem próbę zmierzenia się z trudnym tematem – ustaleniem wszelkich możliwych informacji dotyczących „spadochroniarzy Stalina”, tj. skoczków (na ogół Polaków z komunistycznym rodowodem lub komunistycznymi sympatiami) – będących agentami NKWD – których zrzucano podczas II wojny światowej na teren Polski. Udało mi się ustalić smutną prawdę – pomiędzy pierwszym a drugim zrzutem Cichociemnych brytyjska Special Operations Executive – jeszcze przed zawarciem umowy z sowieckim NKWD – wykonała co najmniej trzy zrzuty do Polski co najmniej dziewięciu sowieckich agentów. Tak bardzo Brytyjczycy pomagali Polsce...
Pierwsze informacje zawarłem w publikacji Spadochroniarze Stalina, który wywołał znaczne poruszenie wśród odbiorców na Facebooku…
66/ Na przełomie czerwca i lipca 1943 Wojskowy Sąd Specjalny Państwa Podziemnego Okręgu Łódź AK skazał na śmierć Cichociemnego kpt. dypl. cc Henryka Kożuchowskiego ps. Hora. Skazano Go zaocznie za zdradę Narodu Polskiego. Zastrzelono na początku lipca 1943 w rejonie wsi Michałów k. Czarnocina (powiat Tomaszów Mazowiecki). Zreabilitowano 19 stycznia 1980.
W oparciu o dokumenty, do których dotarłem, w artykule Skazany za uczciwość opisałem niezwykle smutną i przykrą sprawę niesłusznego pozbawienia życia Cichociemnego kpt. dypl. cc Henryka Kożuchowskiego ps. Hora. Niestety, nie jest On jedynym, niesłusznie skazanym przez konspiracyjny sąd (patrz także informacje nt. sprawy Cichociemnego Zbigniewa Piaseckiego), choć tylko Jego niesłusznym wyrokiem pozbawiono życia. Wkrótce podejmę sprawę innego Cichociemnego, krzywdząco osądzonego przez podziemny wymiar sprawiedliwości…
67/ W sierpniu 1942 w słynnym ośrodku szkoleniowym Cichociemnych Audley End (STS 43) Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski odznaczył Krzyżem Virtuti Militari Cichociemnego Michała Fijałki ps. Kawa. Na tej historycznej fotografii, obok Cichociemnego Bolesława Kontryma widać niewielkiego wzrostem Cichociemnego, którego tożsamość nie została niepodważalnie ustalona:
W związku z tą istotną wątpliwością, problemem z ustaleniem tożsamości zwróciłem się do Narodowego Archiwum Cyfrowego (zdjęcie sygn.37-552-3) z prośbą o pomoc. Niestety NAC nie posiadało wiarygodnych informacji na temat zdjęcia znajdującego się w jego zasobach. Zwróciłem się więc do Komendanta Głównego Policji oraz do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji o przeprowadzenie antroposkopijnych badań porównawczo-identyfikacyjnych tych dwóch Cichociemnych, w celu ustalenia który z nich znajduje się na historycznej fotografii. CLKP odmówiło przeprowadzenia badań. W tej sytuacji zwróciłem się do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej z prośba o wystąpienie do policyjnego Laboratorium, aby zechcieli jednak przeprowadzić antroposkopijne badania porównawczo-identyfikacyjne. Śledztwo trwa, podejmowane działania opisuję w artykule Policja na tropie Cichociemnego. Aktualizacja – niestety „Instytut Pamięci Narodowej” oraz CLKP odmówiły pomocy 🙁
68/ Dzięki informacjom zebranym z teczek personalnych 316 Cichociemnych znajdujących się w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza, obecnie w archiwum Studium Polski Podziemnej w Londynie, kolekcja sygn. Kol.023, a także w oparciu o dane zebrane z opublikowanych wspomnień Cichociemnych, po żmudnej analizie dokumentów i życiorysów 316 Cichociemnych opracowałem 32 bazę danych, zawierającą informacje o pochodzeniu społecznym Cichociemnych.
Spośród 316 Cichociemnych brak źródłowych danych o pochodzeniu 69 Cichociemnych. Spośród pozostałych (czyli 247) aż 65 (ok. 26,4 proc.) wywodziło się z wyższej grupy społecznej (synowie ziemian, przemysłowców, oficerów, uznanych absolwentów uczelni itp.). 86 (ok. 35,4 proc.) wywodziło się ze średniej warstwy społecznej – byli to głównie synowie (1 córka) urzędników, nauczycieli, także działaczy społecznych i politycznych. Zaskakujące może być to, że (spośród 246) najwięcej, aż 97 Cichociemnych (ok. 38,9 proc.) wywodziło się z niższej warstwy społecznej (głownie synowie rolników i robotników).
69/ Dotąd nie wiedzieliśmy, ile lat mieli Cichociemni w chwili wybuchu wojny oraz w dacie skoku do Polski. Nie wiedzieliśmy nawet jaka była średnia wieku Cichociemnych. Spędziłem trochę godzin nad arkuszem kalkulacyjnym, wykonałem stosowne analizy. Dzięki temu powstała kolejna, już 33 unikalna baza danych. Można w niej odszukać odpowiedzi na powyższe pytania – w odniesieniu do każdego z 316 Cichociemnych. Dzięki informacjom zebranym przeze mnie z teczek personalnych 316 Cichociemnych znajdujących się w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza – archiwum Studium Polski Podziemnej, kolekcja sygn. Kol.023, po analizie dokumentów 316 Cichociemnych opracowałem 33 bazę danych, zawierającą informacje o wieku Cichociemnych.
1 września 1939 spośród późniejszych Cichociemnych 11 miało ukończone siedemnaście lat. Spośród 316 przyszłych Cichociemnych w chwili wybuchu wojny aż 23 było niepełnoletnich. Największą grupą byli właśnie młodzi, w wieku do 25 lat – aż 164, czyli sporo ponad połowa (ok. 51,9 proc.). Nie więcej niż 25 lat życia miało w dacie swojego skoku ze spadochronem do Polski aż 86 (ok. 27 proc.) Cichociemnych. Najliczniejszą grupę stanowili Cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej w wieku od 26 do 34 lat, bo aż 160 (ponad 50 proc.) CC. Więcej informacji nt. wieku Cichociemnych – zobacz 33 unikalną bazę danych.
70/ Rozpocząłem realizację unikalnego, społecznego projektu badawczo – edukacyjnego pt. Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej, do którego na moje zaproszenie dołączyli jako współinicjatorzy: dr Andrzej Borcz i Waldemar Natoński. Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.
W ustaleniu precyzyjnych lokalizacji placówek odbiorczych (zrzutowisk) pomoże „odkryty” przeze mnie w Centralnym Archiwum Wojskowym archiwalny „Wykaz placówek”, sporządzony przez oficerów Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Pomocna będzie również „Instrukcja dekodowania”, sporządzona przez Waldemara Natońskiego, który wraz z dr Andrzejem Borczem ustalił nieznaną dotąd lokalizację placówki odbiorczej „Paszkot 2”.
Projekt uzyskał pozytywną opinię siedmiu wybitnych historyków (alfabetycznie): prof. Norman Davies, prof. dr hab. Maciej Franz, prof. dr hab. Wojciech Krawczuk, prof. dr hab. Grzegorz Mazur, ks. dr Marcin Nabożny, prof. dr hab. Grzegorz Ostasz, prof. dr hab. Rafał Wnuk.
Wybitny historyk, prof dr hab. Grzegorz Ostasz był uprzejmy bardzo życzliwie ocenić Projekt:
Społeczny projekt badawczo-edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”, to bardzo wartościowa, w zasadzie bezprecedensowa inicjatywa dla najnowszej historii Polski.
Pomysłodawcy projektu – dr Andrzej Borcz oraz Ryszard M. Zając – mają spore, udokumentowane doświadczenie w badaniach nad dziejami Polskiego Państwa Podziemnego. Jestem przekonany, że projekt „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej” przyniesie nie tylko nowe spojrzenie i szczegóły związane z akcjami zrzutowymi, ale również pozwoli w praktyczny sposób zweryfikować dotychczasowe ustalenia, a w rezultacie odtworzyć kompletną listę oraz lokalizację akowskich placówek odbiorczych i bastionów.
Projekt został nominowany w kategorii „Innowacyjne formy edukacji historycznej” do finałowej piątki Konkursu o Nagrody Przeszłość / Przyszłość 2023 Fundacji im. Janusza Kurtyki. Niestety, ostatecznie za rzekomo „innowacyjną formę” uznano… tzw. debatę oksfordzką, od ponad dziesięciu lat przeprowadzaną w wielu szkołach…
71/ Rozpoczynam realizację projektu, pod roboczą nazwą „316 WIKI”. Jego istotą jest aktualizacja biogramów 316 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej oraz udostępnienie w Wikipedii Ich fotografii a także skanów itp. dotąd niedostępnych publicznie, choć znajdujących się w domenie publicznej.
Planowałem wykonać tę pracę w porozumieniu ze stowarzyszeniem Wikimedia Polska ale dyrektor operacyjny tej organizacji Pan Grzegorz Kopaczewski napisał mi m.in. „W przypadku Pana zainteresowań mamy bardzo wąską specjalizację. W tym roku nie zdołamy włączyć do naszych działań nowego projektu.” – czyli odmówił współpracy. Dodatkowo pracę utrudnia fakt, że lewaccy redaktorzy „Wikipedii” (np. niejaki kerim) wciąż usuwają prawdziwe informacje np. nt. współpracy niektórych dygnitarzy z bezpieką 🙁
Docelowo postaram się uzupełnić Wikipedię o treści zawarte na portalu elitadywersji.org – kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej – w tym szczególnie o wyniki moich prac badawczych związanych z Cichociemnymi, zawierających treści dotąd nigdzie nie publikowane 🙂👍 Trochę to potrwa, bowiem przeznaczam na realizację tego projektu wszystkie moje wolne chwile, a jest ich niestety niewiele
72/ Ponad 3,3 tysiąca rekordów, 546 placówek odbiorczych. Właśnie ukończyłem 34 unikalną bazę danych – wykaz placówek odbiorczych (zrzutowisk) Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Baza jest wersją elektroniczną „Wykazu placówek”, wyszperanego przeze mnie w Centralnym Archiwum Wojskowym (sygn. CAW II.52.242). Wykaz ten w wersji elektronicznej dostępny jest dla wszystkich na stronie Projektu oraz na stronie Zrzuty – sezony operacyjne, placówki odbiorcze
Wykaz będzie niezwykle pomocny w działaniach podejmowanych przez wszystkich Tropicieli w ramach realizowanego przez nas od lutego 2023 niezwykłego, społecznego projektu badawczo – edukacyjnego „NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ”. Przede mną kolejne działania, zmierzające do kompleksowego ustalenia wszystkich zrzutowisk Armii Krajowej na terenie Polski 🙂👍 Trochę to potrwa, bo pracy jest bardzo dużo.
73/ Ponad dziesięć i pół tysiąca (10660) rekordów (w wersji bazy 2.0 z 12 sierpnia 2023), kilkaset lotów specjalnych SOE, placówek odbiorczych. 12 sierpnia 2023 ukończyłem 35 unikalną bazę danych – nt. skoków Cichociemnych, zrzutów, placówek odbiorczych (zrzutowisk) Armii Krajowej oraz lotów specjalnych SOE do Polski ze zrzutami Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla AK – organizowanych przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Zrzuty te organizował głównie oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) – mjr / ppłk dypl. Jan Jaźwiński.
Uff… Aby sporządzić tą unikalną – jedyną istniejącą, najbardziej kompleksową bazę informacji o zrzutach dla Armii Krajowej – wziąłem sobie „wolne” i pracując (z przerwami na sen i posiłki) przez dwadzieścia dni zagrzebałem się „po uszy” we wszelkiej dostępnej „literaturze zrzutowej”. Było mi trochę łatwiej dzięki temu, że skorzystałem z wcześniej już opracowanych przez siebie baz danych (kolejność chronologiczna):
Przez kilkadziesiąt powojennych lat nikt nie sporządził dotąd takiej bazy danych, do tego dostępnej publicznie! To może wydawać się niewiarygodne, ale właśnie opracowana przeze mnie elektroniczna baza zrzutów dla AK jest rzeczywiście unikalną, najbardziej kompleksową bazą danych o lotniczym wsparciu Armii Krajowej. Można ją przeszukiwać, sortować itp. Baza jest jeszcze aktualizowana, kolejne wersje będą sukcesywnie publikowane. Jeśli ktoś chce zgłosić jakieś uzupełnienie, bardzo proszę o kontakt. Od teraz baza zrzutów dla AK jest dostępna publicznie, za darmo – dla wszystkich, na stronie BAZA ZRZUTÓW
Przede mną kolejne działania, aby kompleksowo zaktualizować wiedzę o zrzutach dla Armii Krajowej 🙂👍 Trochę to potrwa, bo pracy jest bardzo, bardzo dużo. 14 grudnia 2023 baza została ostatecznie zaktualizowana i zweryfikowana. W wersji finalnej zawiera ponad jedenaście tysięcy (11440 rekordów w finalnej wersji bazy 4.5 z 14 grudnia 2023) rekordów. W najbardziej ostatecznej wersji cała baza zrzutów powinna zostać zweryfikowana w oparciu o dane zawarte w „kartach placówek”, znajdujące się w Studium Polski Podziemnej w Londynie. Z tym może być problem, bo nie mam dostępu do kompletu tych kart. Być może trzeba będzie pojechać na kilka dni do Londynu, ale na razie moje skromne środki finansowe na to nie pozwalają…
74/ Zabrałem głos ws. kontrowersji dotyczących Cichociemnej Elżbiety Zawackiej. Podjąłem interwencję ws. kłamstwa Polskiej Agencji Prasowej nt. pomocy dla Powstania Warszawskiego. Opublikowałem m.in. dwie recenzje artykułów naukowych z publikacji IPN pt. Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej – Waldemara Grabowskiego – Gubbins a Polska. SOE a Polacy oraz Declan’a O’Reilly’ego – Zarząd Operacji Specjalnych, polski rząd emigracyjny i Armia Krajowa – logistyka i finanse w polskiej tajnej wojnie 1940-1945. Ponadto przedstawiłem autorską analizę plusów i minusów statusu Armii Krajowej.
75/ Dzięki rzeczowej kwerendzie w Mauthausen Memorial dr Bartłomieja Szyprowskiego – bardzo dziękuję – oraz przy mojej niewielkiej współpracy, 13 września 2023 ustaliliśmy nowe fakty ws. śmierci Cichociemnego Oskara Farenholca.
Dotąd sądzono, że w lipcu 1944 został wywieziony ostatnim transportem z Pawiaka do obozu koncentracyjnego KL Gross-Rosen lub zginął 3 sierpnia 1944. W czerwcu 2022 ustaliłem (patrz pkt. 46), dzięki kwerendzie w Arolsen Archives, że Cichociemny por. Oskar Farenholc, jako John Oskar Kennedy został wywieziony do obozu koncentracyjnego KL Mauthausen – prawdopodobnie tam zginął po 15 grudnia 1944.
Według informacji pozyskanych w wyniku kwerendy w Mauthausen Memorial udało się ustalić, że wg. relacji współwięźnia Milosa Stransky’ego (Czechosłowaka), Cichociemny Oskar Farenholc jako więzień polityczny pracował przez kilka miesięcy w karnej kompanii (Strafkompanie), następnie został zamordowany (zastrzelony) w trakcie akcji „14f13” w kamieniołomie KL Mauthausen 5 kwietnia 1945, decyzją zbrodniarza hitlerowskiego SS-oberstumfuhrer Karl’a Schulz’a – szefa obozowego gestapo: Politische Abteilung („Wydziału Politycznego”). Potwierdzające te fakty dokumenty zostały przeze mnie opublikowane na stronie – Oskar Farenholc.
Pan Jarosław Selin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, był uprzejmy podziękować mi za „zaangażowanie w pielęgnowanie pamięci o bohaterach narodowych, którzy walczyli dla Ojczyzny w czasie II wojny światowej. (…) projekt „Cichociemni” jest cenną inicjatywą z uwagi na dokumentacyjny i popularyzatorski charakter (podkreśl. RMZ). Życiorysy Cichociemnych (…) powinny zostać gruntownie przebadane w oparciu o dokumenty archiwalne i inne źródła historyczne, aby przyszłym pokoleniom przekazać wiedze o Ich chwalebnych czynach i pełnej poświęcenia służbie dla Ojczyzny, Zebrane i udostępnione w Internecie przez Pana Fundację biografie, relacje i dokumenty mogą posłużyć nie tylko badaczom zagadnienia dywersji Polskiego Państwa Podziemnego, ale również pasjonatom historii, szukającym informacji o dokonaniach poszczególnych Cichociemnych.”
76/ Podjąłem interwencję ws. sporu pomiędzy zasłużonymi instytucjami polonijnymi – Studium Polski Podziemnej oraz Instytutem Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego, prosząc o podjęcie działań w tej sprawie ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof dr hab. Piotra Glińskiego. Niestety, ten minister nawet nie raczył odpowiedzieć 🙁
W mojej ocenie rzeczywistym właścicielem cennych artefaktów przechowywanych w SPP oraz w IPMS jest Rzeczpospolita Polska – wszyscy Polacy, a nie tylko grupy polonijnych aktywistów. Jakiekolwiek struktury zarządzania gdziekolwiek należy upraszczać, a nie dodatkowo komplikować. Mam nadzieję, że znajdzie się rozsądne rozwiązanie sporu pomiędzy SPP a IPMS, ale w największym stopniu zależy to od Studium Polski Podziemnej, które w mojej ocenie stawia nierealne żądania. Po uzyskaniu dodatkowych informacji z IPMS opublikowałem artykuł pt. Spór w rodzinie polonijnej – trzymajmy się faktów!
77/ Według wyceny portalu cubestat.pl wartość portalu elitadywersji.org jak wynika z szacunkowej analizy wynosi aż 423 tys. 136,90 złotych (sic!). Niestety, nie znam szczegółowej metodologi wyliczenia tej kwoty określającej wartość portalu, więc nie potrafię zweryfikować, na ile jest realna. Wprawdzie cubestat.pl podaje, że przy wycenie „analizuje statystyki strony, ilość linków przychodzących i wychodzących, ilość zaindexowanych w wyszukiwarkach stron (Google, Bing i Yahoo), statystyki social media i wiele innych” – ale nie wiadomo jakie są korelacje pomiędzy tymi wartościami itp. itd.
Z pewnością portal elitadywersji.org ma niezłe statystyki stron, ogromną ilość linków przychodzących i wychodzących (wg. mojego wewnętrznego narzędzia ponad 50 tys. linków), bardzo wysoką pozycję w wyszukiwarkach (w końcu jest portalem specjalistycznym) itp. Jego obecna pozycja to efekt ogromnej ilości godzin mojej pracy, średnio ok. 3-6 godz dziennie prawie codziennie przez prawie osiem lat…
78/ Po wielu godzinach wytężonej pracy udało mi się zebrać i opublikować w dniu 9 listopada – w którym przypada Europejski Dzień Wynalazcy – artykuł pt. Zapomniani polscy wynalazcy. Od II wojny światowej upłynęło już sporo czasu. Czas zaciera pamięć. Warto więc przypomnieć już prawie zapomnianych polskich wynalazców, których wkład w pokonanie hitlerowskich Niemiec był co najmniej tak samo istotny, jak rozpracowanie przez polski wywiad niemieckiej „Enigmy” oraz „broni odwetowej” V-1 i V-2. IPN o nich zapomniał. To niedopuszczalne, że my też o Nich zapominamy…
Jak wiadomo z filmów o Jamesie Bondzie, wszystkie „szpiegowskie gadżety” wymyślał dla niego tajemniczy „Q”. Polskich „Q”, czyli wynalazców niezwykłych konstrukcji i rozwiązań technicznych – także do zastosowań specjalnych – było znacznie więcej, część z Nich związana jest z historią Cichociemnych. W artykule zaprezentowałem Ich niepełna listę…
79/ Niestety, w dniu 10 listopada br. portal elitadywersji.org uległ poważnej awarii, m.in. „zniknęła” część kodu php, co powodowało rażąco niewłaściwe wyświetlanie się strony w przeglądarkach oraz olbrzymią ilość błędów w tekście na stronach, m.in. brak wyświetlania niektórych znaków (cudzysłów, myślnik) lub wyświetlanie zamiast nich dużej liczby zbędnych pytajników. Średnio było ok. 20-30 takich błędów na stronie, co przy liczbie kilkuset stron powodowało konieczność żmudnego, ręcznego poprawienia aż kilkunastu tysięcy znaków (sic!).
Musiałem także ponieść hostingowe koszty przywrócenia wcześniejszej wersji portalu (sprzedałem skaner, aby podołać finansowo). Ponadto jedna z wtyczek obsługujących stronę z danymi nt. zrzutów uległa awarii, która spowodowała „wykasowanie” jej wewnętrznej bazy danych. Zdecydowałem się całkowicie usunąć wtyczkę oraz utworzyć ok. 80 nowych stron (wciąż nad nimi pracuję) dotyczących operacji zrzutowych, w których przerzucano Cichociemnych do Polski. Niestety, mocno się napracowałem, a prace nad usuwaniem awarii wciąż jeszcze trwają…
80/ Niejako w ramach usuwania skutków poważnej awarii portalu oraz porządkowania wszystkich stron, dodałem brakującą stronę Główna Baza Przerzutowa, zawierającą kompendium wiedzy nt. „Jutrzenki” (Bazy nr 11) w Latiano nieopodal Brindisi. Opublikowałem także – nigdzie dotąd nie publikowany – plan „Jutrzenki” wraz z zaznaczonymi rejonami i obiektami, pochodzący z archiwum portalu.
Opublikowałem także – również nigdzie dotąd nie publikowany – „Rozkaz organizacyjny i instrukcja specjalna dla dowódcy Głównej Bazy Przerzutowej do Kraju”, z „Dziennika czynności” mjr / ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, także z archiwum portalu. Oprócz tych działań zredagowałem i opublikowałem nowe hasło w Wikipedii – Główna Baza Przerzutowa
81/ Dzięki życzliwej uprzejmości władz Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku: dr hab. Grzegorza Berendt oraz dr Marka Grzegorza Szymaniaka, którzy zechcieli pozytywnie odpowiedzieć na moją prośbę, podpisałem z Muzeum umowę licencji, na mocy której bezpłatnie udostępniono mi na potrzeby Projektu Cichociemni dwie cenne fotografie z zasobów Muzeum. Na jednej z tych fotografii (patrz obok), w mojej ocenie, prawdopodobnie utrwalono Cichociemnego por. Jana Matysko podczas pracy na radiostacji zrzutowej typu AP.
Obie pozyskane fotografie udostępniłem na stronie Cichociemni łącznościowcy. „Przy okazji” przeredagowałem treści na tej stronie. Obie fotografie w symboliczny sposób „zamykają” tematycznie proces pozyskiwania przeze mnie artefaktów z tym zakresie. Dotąd nie istniały żadne informacje (ani artefakty) dotyczące pracy Cichociemnych ze specjalnością w łączności. Dzięki mojej pracy pozyskałem m.in. unikalne – nigdzie dotąd nie publikowane – źródłowe publikacje Zbigniewa S. Siemaszko oraz unikalną instrukcję radiostacji AP-5, które zostały przeze mnie zdigitalizowane dzięki życzliwości Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu (patrz pkt. 14).
Na moją prośbę zechciała także pozytywnie odpowiedzieć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, udostępniając mi unikalne zdjęcia radiostacji AP-4 oraz odbiornika OSB, konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana. Moja analiza innych źródeł, w tym biogramów Cichociemnych łącznościowców pozwoliła niejako „dopełnić” ten zakres poszukiwań o Cichociemnych.
Przede mną jeszcze wiele pracy m.in. w oparciu o kwerendę z rozmaitych źródeł, uzupełnienie brakujących treści w portalu elitadywersji.org oraz stała aktualizacja i weryfikacja biogramów Cichociemnych (wbrew pozorom, wciąż można odkryć nieznane dotąd fakty).
Ostatnio podjąłem wielotygodniową kwerendę w Centralnym Archiwum Wojskowym, w archiwach uczelnianych, w różnych archiwach państwowych. Potrzebne jest przeprowadzenie podobnej kwerendy w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej – wciąż znajduje się tam całkiem sporo archiwaliów dotyczących Cichociemnych, które mogą być przydatne dla ustalenia nieznanych dotąd okoliczności lub do zweryfikowania oraz doprecyzowania już ustalonych faktów. Pracy będzie mnóstwo…
Chciałbym zaangażować się jeszcze bardziej w realizację Projektu, ostatnio skupiłem się na działaniach poszukiwawczych oraz kwerendach w polskich (zwłaszcza Archiwum Akt Nowych oraz Centralne Archiwum Wojskowe) archiwach. Planuję przeprowadzić kwerendy w archiwach zagranicznych (m.in. w Wielkiej Brytanii, m.in. Studium Polski Podziemnej, Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, Instytut Piłsudskiego; także we Włoszech), wreszcie zebrać wszelkie dane (w tym zdjęcia, lokalizacje) nt. kilkuset zrzutowisk w Polsce.
Planuję digitalizację (przeniesienie na nośniki cyfrowe) całej posiadanej wiedzy oraz wszelkich artefaktów dotyczących Cichociemnych oraz wykorzystanie tego bogatego oraz inspirującego materiału w multimedialnej formie, w szczególności m.in. opracowanie i udostępnienie multimedialnego Słownika Cichociemnych, opracowanie i udostępnienie multimedialnej Bazy Zrzutów Cichociemnych, również tworzenie multimedialnych podcastów (klipów filmowych, audio) Projektu.
Finalnym celem Projektu byłoby zbudowanie atrakcyjnej w formie i bogatej w treść cyfrowej platformy – WIRTUALNEGO MUZEUM CICHOCIEMNYCH – multimedialnego centrum edukacji o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej. W Polsce nie ma ani jednego ośrodka (w tym typu naukowego czy muzealnego), który zajmowałby się systematycznie pozyskiwaniem oraz udostępnianiem (w tym edukacją) wiedzy oraz archiwaliów dotyczących Cichociemnych. Niewielkie elementy zbiorów muzealnych rozproszone są po wielu placówkach. Całkiem spore zbiory archiwaliów (głównie dokumentów) zgromadzone są w kilku miejscach, nie zostały dotąd nawet porządnie skatalogowane! Wciąż w przestrzeni publicznej powielane są nieprawdziwe treści nt. Cichociemnych – najbardziej wymownym tego przykładem jest skandalicznie nierzetelna książka Kacpra Śledzińskiego, wydana bez rzetelnej weryfikacji przez wydawnictwo „ZNAK” (Ignorancji) 🙁 Realizacja Projektu umożliwiłaby kompleksowe rozwiązanie tego problemu.
Przede wszystkim moglibyśmy upamiętnić naszych Bohaterów – Cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej zasługują na to!
Z efektów wszystkich działań w ramach Projektu CICHOCIEMNI można już bezpłatnie korzystać, m.in. w portalu elitadywersji.org. Projekt wciąż jest realizowany, żmudne prace trwają. Nie są prowadzone tak szybko, jak bym chciał – ale ogranicza mnie brak funduszy. Wszystkie dotychczasowe działania w Projekcie zostały sfinansowane przeze mnie z własnych (bardzo skromnych) środków.
Mam nadzieję na życzliwość Wszystkich pamiętających o Bohaterach – Cichociemnych Spadochroniarzach Armii Krajowej.
Proszę – WESPRZYJ PROJEKT CICHOCIEMNI!
Autor portalu, realizator Projektu Cichociemni – Ryszard M. Zając, wnuk Cichociemnego, dziennikarz, były poseł na Sejm R.P. II kadencji (1993-1997), były franciszkanin – reformata (1985-1987), pierwszy więzień polityczny III R.P. (1992), b. działacz opozycji demokratycznej, redaktor i wydawca pisma młodzieży solidarnej BAJTEL (wszystkie numery do pobrania – baza ośrodka „Karta”), wyróżnionego przez nielegalne wtedy Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich Nagrodą im. Po prostu za rok 1987, w kategorii gazet „wolnych ptaków”.
Twórca oraz autor portalu jest wnukiem Cichociemnego por. Józefa Zająca (1902-1968) ps. Kolanko, Rozdzielacz, Zawór, vel Józef Synek, uczestnika wojny polsko – bolszewickiej, kampanii francuskiej, Powstania Warszawskiego, odznaczonego Srebrnym Krzyżem Zasługi, czterokrotnie Medalem Wojska, czterokrotnie Krzyżem Walecznych.
Czy istnieją jakiekolwiek związki pomiędzy Cichociemnymi – żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej a terrorystyczną organizacją o nazwie „Irlandzka Armia Republikańska”? Czy istnieją jakiekolwiek związki pomiędzy Cichociemnymi a Triadą – osławioną chińską mafią?
Na oba pytania należy odpowiedzieć twierdząco. Istnieją, choć może nie takie, jakie się niektórym kojarzą…
Jak powszechnie wiadomo, IRA była wojskowym skrzydłem irlandzkiego ruchu niepodległościowego. W latach 1919-1921 prowadziła z Brytyjczykami wojnę o niepodległość Irlandii, zakończoną sukcesem. Pomimo uzyskania niepodległości część działaczy IRA działała nadal w podziemiu przeciwko Brytyjczykom. Wypracowywała nowe metody skutecznej walki partyzanckiej, w tym miejskiej, także dzięki swemu udziałowi w hiszpańskiej wojnie domowej.
Nie wszyscy wiedzą (w polskiej „wikipedii” są o tym dwa krótkie zdania), ale IRA skumała się nawet z niemieckimi narodowymi socjalistami! Według danych brytyjskiego wywiadu, działacze IRA nawiązali kontakt z nazistami już w latach dwudziestych, po uzyskaniu niepodległości.
Bezpośrednio przed wybuchem II wojny światowej, niemiecki admirał Wilhelm Canaris, szef Abwehry (wywiadu i kontrwywiadu wojskowego), bez wiedzy Hitlera rozpoczął budowanie w Wielkiej Brytanii siatki Irlandczyków z IRA sympatyzujących z nazistami. Bojownicy IRA dostali z Niemiec pieniądze, broń, materiały wybuchowe, środki łączności. 15 stycznia 1939 IRA… wypowiedziała Wielkiej Brytanii wojnę. 25 sierpnia 1939 przeprowadziła dzięki nazistowskiemu wsparciu pierwszy zamach terrorystyczny inspirowany przez Niemców.
Według danych brytyjskiego wywiadu, członkowie IRA współpracowali z nazistami m.in. podczas bombardowania przez Luftwaffe Belfastu oraz szacowania jego skutków. Po wybuchu wojny ok. 2 tys. członków IRA przygotowywało w Irlandii lądowiska dla planowanego niemieckiego desantu!
Spora część historyków uważa, że to właśnie tego rodzaju działania irlandzkiej „piątej kolumny” skłoniły premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchill’a do powołania SOE – Special Operations Executive (Kierownictwa Operacji Specjalnych). Jej zadaniem miało być właśnie prowadzenie skutecznej wojny nieregularnej, dywersji, sabotażu, operacji specjalnych, wspomaganie ruchów oporu w krajach okupowanych przez Niemcy i państwa „Osi”.
Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej, po skoku do Polski podlegali Komendzie Głównej AK. Byli wyjątkiem wśród innych „agentów specjalnych” w Europie – jako jedyni nie byli agentami SOE, ale żołnierzami polskiej podziemnej armii. Ale to dzięki współpracy z SOE polskiego Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie oraz KG AK mogli skakać do okupowanej Polski.
Choć ingerencja SOE w sprawy polskich Cichociemnych kończyła się na kontakcie z Oddziałem VI (Specjalnym) SNW, Brytyjczycy mieli jednak wpływ na szkolenie Cichociemnych. W dużej mierze korzystali z polskich wzorców (pisałem o tym w tekście pt. Bajki o SOE) ale również Polacy korzystali z niektórych dobrych brytyjskich rozwiązań.
I tu właśnie widać bardziej namacalny ślad związku z IRA. Otóż Colin Gubbins (od października 1940 dyrektor ds. operacji i wyszkolenia SOE, od września 1943 szef SOE) miał osobiste doświadczenia związane ze swoim udziałem w rosyjskiej wojnie domowej oraz wojnie brytyjsko-irlandzkiej (z IRA). Stał się specjalistą od wojny nieregularnej. Jako oficer brytyjskiego wywiadu uczestniczył w tropieniu ukrytych bojowników IRA, poznał wartość fundamentalnych zasad konspiracji. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Gubbins był współautorem podręcznika taktyki wojny nieregularnej, konsultował się też w tej sprawie w Warszawie z polskim Sztabem Generalnym Wojska Polskiego.
Po wybuchu II wojny światowej Gubbins przyjechał 3 września 1939 do Polski, zaraz po wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Wielką Brytanię. Po utworzeniu na emigracji Polskich Sił Zbrojnych pod dowództwem francuskim, Colin Gubbins został szefem brytyjskiej misji wojskowej w Paryżu, utrzymującej kontakty z dowództwem PSZ we Francji.
Zanim został szefem SOE, odpowiadał w nim za szkolenie, od października 1940 był dyrektorem ds. operacji i wyszkolenia SOE. Organizowane pod nadzorem Gubbinsa w ośrodkach SOE kursy walki konspiracyjnej oparte były m.in. o podręcznik wojny nieregularnej jego autorstwa.
Warto byłoby dokonać analizy tego podręcznika, a także sięgnąć do dokumentów Sztabu Generalnego WP oraz wciąż tajnych dokumentów SOE z tamtego okresu. Wtedy można byłoby w miarę precyzyjnie ustalić – ile jest w podręczniku Gubbinsa doświadczeń z wojny brytyjsko-irlandzkiej, a ile polskich doświadczeń wojny partyzanckiej. Colin Gubbins z pewnością poznawał je przed wojną, podczas konsultacji w Warszawie. Jest jednak pewne, że doświadczenia walki z IRA także były obecne podczas szkolenia Cichociemnych…
Triada, czyli bezwzględna chińska mafia, narodziła się w XVII wieku, a jej potęga wyrosła na kontrolowaniu upraw i handlu opium. W czasach współczesnych ta przestępcza organizacja dorobiła się fortuny zwłaszcza na handlu heroiną. Obecnie, według szacunków, zarabia ok miliona dolarów tygodniowo tylko na przemycie i wymuszaniu haraczy. A zajmuje się jeszcze m.in. handlem narkotykami, prostytucją, hazardem, handlem bronią, praniem brudnych pieniędzy. Znana jest z niezwykłej sprawności, osławionej bezwzględności oraz brutalności.
Jaki to ma związek z Cichociemnymi? Już wyjaśniam. Dzięki trafnej uwadze jednego z moich Czytelników (bardzo dziękuję) dotyczącej szkolenia Cichociemnych, podążyłem tropem dwóch instruktorów walki wręcz i nożem, ukrytych pod niewiele mówiącym sformułowaniem „policjanci z Szanghaju”. W niektórych publikacjach nt. Cichociemnych pojawia się nawet dezinformacja, iż byli oni Chińczykami…
Przedwojenny Szanghaj był światową stolicą zbrodni, pełną gangsterów i zabójców. Od 1907 do 1940 roku w International Police Force w Szanghaju służył Brytyjczyk, kpt. William Ewart Fairbairn. Miał za sobą doświadczenia ze służby w brytyjskiej Royal Marines, tam nauczył się walki wręcz oraz bagnetem. W latach 1901 – 1907 służył w British Legation Guard w Korei, gdzie uczył się różnych sztuk walki wręcz.
Jako policjant, podczas pieszego patrolu w „dzielnicy burdeli” w Szanghaju stał się ofiarą napadu gangsterów z grupy Tong, podczas którego walcząc z wieloma napastnikami, pomimo swych niemałych umiejętności ledwo uszedł z życiem. Zyskał silną motywację do pogłębienia swych kwalifikacji w sztukach walki, bo chciał przeżyć w świecie rządzonym przez chińską mafię.
Ćwiczył Kung Fu z uczniem mistrza i autora stylu Baguazhang – Dong Hai Chuan’a, osobistego ochroniarza cesarza Chin – ekspertem Luohan Shaolin i twórcą Yin Baguazhang – Yin Fu. Od 1908 w szkole profesora Okada O-sensei przez trzy i pół roku trenował Ju-jitsu. Przez dziesięć lat trenował też „chiński boks” Pa-Kua i Chin-Na, pod kierunkiem Tsai Ching Tung (Cui Jingdong).
W 1918 podjął naukę w Kōdōkan Judo w Tokio, w styczniu 1919 uzyskał brązowy pas, siedem lat później (w lutym 1926) czarny pas 1 stopnia, pięć lat później (w lutym 1931) czarny pas 2 stopnia. Był drugim białym na świecie, któremu czarny pas w Judo i Jujitsu osobiście wręczył twórca judo – Jigaro Kano. Ponadto dobrze znał inne techniki walki – angielski boks, zapasy kornwalijskie i francuskie Savate.
Kpt. William Ewart Fairbairn, wraz ze swoim przyjacielem Eric’em Anthony’m Sykes’em założył w Szanghaju pierwszą na świecie jednostkę sił specjalnych szanghajskiej policji typu SWAT – Shanghai Riot Squad. Jej głównym zadaniem była właśnie walka z chińską mafią.
Razem ze swoim przyjacielem Eric’em Anthony’m Sykes’em, profesorem Okadą oraz Tsai Ching Tung’iem napisali pierwszy podręcznik samoobrony dla szanghajskiej policji (patrz foto).
W 1925 napisał pierwszą książkę o używaniu w walce pistoletu samopowtarzalnego Colt M1911 kalibru 45. Rok później książkę o walce wręcz pt. Defendu – zawierała opis jego systemu walki, łączącego elementy samoobrony i ataku z innych stylów i sztuk walki, jego priorytetem było zakończenie starcia szybko i skutecznie oraz przetrwanie. Książka stała się podręcznikiem treningu dla policji.
W tym czasie kpt. Fairbairn oraz kpt. Sykes pracowali także nad wydaną później książką „Shooting to Live”, pol. „Strzelaj aby przeżyć” (patrz foto). Stali się prekursorami nowatorskiej techniki „strzelania instynktownego” (w biegu, w zwarciu, bez celowania), zwanej później „Point Shooting”. To obecnie jedna z podstawowych technik wszystkich służb specjalnych świata.
Po wybuchu II wojny światowej Fairbairn uczył walki wręcz, nożem i strzelania instynktownego brytyjskich komandosów oraz żołnierzy jednostek desantowych w Special Training Center w Lachailort. Szkolił m.in. Secret Service, kanadyjską Special Service, amerykańskie OSS, amerykańskich Marines.
Dla potrzeb służb specjalnych opracował sześciosegmentowy kurs cichego zabijania bez broni. Wraz ze swoim przyjacielem Sykes’em opracował także bojowy sztylet szturmowy F&S (Fairbairn-Sykes), produkowany m.in. przez brytyjską firmę Wilkinson Sword. Trochę informacji w wikipedii (trochę też przekłamań).
Fairbairn stał się legendą, najbardziej znanym i cenionym na świecie instruktorem walki w kontakcie bezpośrednim – wręcz, nożem i strzelania instynktownego dla elitarnych służb specjalnych.
Uczniami Fairbairn’a byli także polscy Cichociemni! Według danych, które udało mi się ustalić, Cichociemni szkolili się w walce wręcz, nożem i strzelaniu instynktownym wg. technik Fairbarna, w brytyjskim ośrodku SOE – Comando Basic Training Centre, w Achnacarry House w Szkocji. Także podczas tzw. Kursu Wielkiej Dywersji w STS 25 (Inverlochy). Oczywiście używali w walce sztyletu szturmowego Fairbairna-Sykesa (F&S), widać go na fotografii przy kaburze z bronią.
Wątki wykorzystywania doświadczeń w walce z IRA czy chińską mafią w szkoleniu polskich Cichociemnych wymagają dalszych badań. Ale już na podstawie tych fragmentarycznych informacji można łatwo zauważyć, że naszych Cichociemnych szkolono naprawdę porządnie i profesjonalnie, aby mogli stać się w okupowanej Polsce żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej. 🙂👍
Te dumne tradycje kontynuuje Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej..