strona w budowie
Sytuacja Polaków mieszkających na wschodzie była tragiczna. Przeprowadzona od 11 sierpnia 1937 do 17 listopada 1938 operacja polska NKWD (rozkaz specjalny nr 00485) doprowadziła do represji wobec 139.835 Polaków. Co najmniej 111.091 skazano na śmierć (zamordowano), 28.744 zesłano do łagrów tylko z powodu narodowości. W innych „operacjach” NKWD represje dotknęły ok. 65 tys. Polaków.
Po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 miała miejsce kolejna fala represji. W lutym 1940 zesłano na Sybir oraz do Kazachstanu ok. 220 tys. Polaków, w kwietniu 1940 – 320 tys. Polaków, od czerwca do lipca 1940 – 240 tys. Polaków, w czerwcu 1941 – 200 tys. Polaków.
W latach 1944-46 zesłano na Syberię ok. 50 tys. Polaków, wysiedlono z Litewskiej SRR 148 tys. Polaków, z Białoruskiej SRR 226,3 tys. Polaków, z Ukraińskiej SRR 792,7 tys. Polaków.
Obywatelami przedwojennej Polski było ok. 5 mln Ukraińców, stanowiących 16 proc. obywateli kraju. Ponad 90 proc. z nich mieszkało na wsi, ok. 1 proc. stanowiła inteligencja. Na Wołyniu (przedwojenne województwo wołyńskie), spośród ok 2.085.000 mieszkańców aż 63,9 proc. było Ukraińcami, ok. 340 tys. Polaków stanowiło tylko 15,6 proc. mieszkańców tego województwa.
Relacje pomiędzy Polakami a większością ukraińską były fatalne, również z winy Polaków (m.in. niedotrzymywanie zobowiązań przez rząd). Od 1929 działała Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), jej bojówki m.in. w 1934 zamordowały ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej niemiecka Abwehra przeszkoliła i uzbroiła 600-osobowy Oddział Wojskowy Nacjonalistów, zwany Legionem Ukraińskim.
Po wybuchu wojny, a zwłaszcza po agresji ZSRR 17 września 1939 na Polskę wzmógł się nacjonalistyczny terror ukraiński. Po 17 września 1939, podczas okupacji sowieckiej, Polaków dotknęły w największym stopniu sowieckie represje. Po agresji Niemiec na Sowietów – represje niemieckie. Z okupantem niemieckim współpracowali ukraińscy nacjonaliści, m.in. wstępowali do batalionów Abwehry „Roland” i „Nachtigall”, ok. 5 tys. bojówkarzy OUN wstąpiło do ukraińskiej policji pomocniczej. Uczestniczyli w represjach wobec Polaków i Żydów.
W lipcu 1940 powstała frakcja OUN, zwana od nazwiska jej przywódcy Stepana Bandery frakcją banderowców, OUN-B. Już w 1942 Dmytro Myron krajowy przewodniczący OUN-B na terenie Generalnego Gubernatorstwa w swej publikacji „Idea i czyn Ukrainy” wzywał do „oczyszczenia rasy ukraińskiej z Moskali, Żydów, Polaków, Madziarów, Tatarów i wielu innych ludów.”
Organizacją zbrojną frakcji banderowskiej została Ukraińska Powstańcza Armia, utworzona pod koniec 1942. Jej celem było doprowadzenie do utworzenia jednonarodowego państwa ukraińskiego. OUN-B oraz UPA uznały za drogę do realizacji tego celu ludobójstwo polskiej ludności cywilnej – rzeź wołyńską oraz eksterminację Polaków w Małopolsce Wschodniej.
Zagłada mieszkańców Wołynia – polskich obywateli narodowości żydowskiej, była dla UPA inspiracją do masowego mordowania Polaków w celu budowy państwa ukraińskiego.
W połowie 1942 miały miejsce pierwsze zabójstwa Polaków na Wołyniu, pod koniec 1942 masowe zbiorowe morderstwa Polaków. Świadoma tego zagrożenia dla ludności polskiej, Komenda Główna AK, w sierpniu 1942 wydzieliła z Obszaru Lwów – Okręg Wołyń AK. Wobec zagrożenia napadami oddziałów UPA na Polaków, na przełomie 1942/1943 powstawały polskie oddziały samoobrony na Wołyniu, ale nieliczne i słabo uzbrojone. Do końca 1942 na Wołyniu nie istniała siatka konspiracyjna ZWZ/AK, do połowy 1943 na terenie Wołynia nie działał ani jeden oddział partyzancki AK. Pod koniec 1943 oddziały UPA liczyły ok. 35-40 tys. Ukraińców, oddziały Armii Krajowej zaledwie ok. 1,3 tys…
Po represjach NKWD w 1943 Polacy stanowili już tylko ok. 10-12 proc. ludności Wołynia. Od lutego 1943 UPA przeprowadzała akty ludobójstwa Polaków, określone później mianem rzezi wołyńskiej.
Polaków – także dzieci, kobiety i starców – tylko z powodu polskiej narodowości Ukraińcy, fanatyczni banderowcy, bestialsko mordowali: siekierami, widłami, piłami, maczugami, kosami, młotami, nożami; ludzi palili żywcem, dzieci nabijali na pale, sztachety, roztrzaskiwali ich główki o ścianę; ofiarom wydłubywali oczy, grabili ich dobytek. Dopuszczali się niebywałych okropności: m.in. wbijali Polakom w głowę gwoździe, wlekli końmi aż do zgonu, odcinali głowy, ręce i nogi, nawet profanowali ludzkie zwłoki…
Zbrodniom banderowców towarzyszyła antypolska indoktrynacja oraz terror, a także… błogosławieństwa i wsparcie duchownych prawosławnych oraz grekokatolickich. Podżegali do zbrodni w swoich kazaniach, a nawet… święcili noże i inne narzędzia, którymi barbarzyńsko mordowano Polaków…
Ludność polska w większości była zdezorganizowana i bezbronna – prawie wszyscy liderzy polskich społeczności wcześniej padli ofiarą sowieckich deportacji oraz eksterminacji.
Znawca problematyki ukraińskiej, prof. Grzegorz Motyka podkreśla że Cichociemny Lech Łada ps. Żagiew udając gruzińskiego dezertera nawiązał kontakt z UPA. Przekazał do Komendy Głównej AK meldunek wywiadowczy – ostrzegał że banderowcy z UPA chcą wymordować Polaków na Wołyniu. Niestety, dowództwo AK wątpiło w taki rozwój wydarzeń, m.in. dlatego zbyt późno utworzono 27 Wołyńską Dywizję AK. Zginął (być może z powodu Jego działalności wywiadowczej) wskutek zatargu z dowódcą Gruzinów, pod koniec 1942 lub na początku 1943.
10 lipca 1943, na rozkaz KG AK, na rozmowy z dowództwem UPA na Wołyniu, w sprawie wspólnej walki z Niemcami, udali się: komendant Okręgu Wołyń Batalionów Chłopskich Zygmunt Rumel ps. Mały oraz Krzysztof Markiewicz ps. Czort z Komendy Okręgu AK. Wraz z woźnicą Witoldem Dobrowolskim zostali przez Ukraińców z UPA zamordowani w okrutny sposób – przez rozerwanie końmi.
Lipcowy numer gazety UPA – „Do zbroji” zapowiadał „haniebną śmierć” wszystkim Polakom, którzy zostaną na Ukrainie. 11 lipca 1943 miała miejsce krwawa niedziela – Ukraińcy: banderowcy z OUN-B, UPA, SKW oraz cywile, w 99 miejscowościach głównie powiatów: włodzimierskiego i horochowskiego, zaatakowali Polaków, w części zgromadzonych na mszach w kościołach. W nocy 11/12 lipca 1943 UPA napadła Polaków w 167 miejscowościach. W następnych dniach ataki były kontynuowane. Ogółem w lipcu 1943 Ukraińcy napadli 520 polskich wsi i osad, zamordowali ok. 10-11 tys. Polaków.
Dariusz Faszcza – Polskie państwo podziemne na Wołyniu
w: biuletyn IPN, tom 10, nr 7-8 (2010), s. 95-107
20 lipca 1943 komendant Okręgu Wołyń AK płk Kazimierz Bąbiński rozkazał utworzenie 9 oddziałów AK, operujących na terenie Wołynia, dla obrony ludności polskiej. Do Okręgu Wołyń AK przydziały dostało 11 Cichociemnych.
Największym oddziałem partyzanckim AK na Wołyniu „Bomba”, liczącym ok. 500 żołnierzy, dowodził Cichociemny Władysław Kochański ps. Bomba, od lutego 1943 dowódca polskiej samoobrony w miejscowości Wyrka (ok. 2 tys. Polaków), następnie Huta Stepańska (ok. 3 tys. Polaków).
16 lipca 1943 oddziały UPA oraz ukraińscy chłopi z SKW przeprowadzili atak, m.in. z użyciem artylerii, na Polaków zamieszkałych w rejonie Huty Stepańskiej. Podpalono wsie: Temne, Użanie, Wyroki, Ziwka, Własowe, Soszniki, Kubło, Siedliska, Wyrka. Następnego dnia kilka tysięcy atakujących starło się z kilkusetosobową grupą, w tym ok. stu żołnierzy – obrońców Huty Stepańskiej.
Trzykrotnie wypierano napastników z centrum wsi, dochodziło do walk wręcz, poległo łącznie ok. pół tysiąca Polaków. Po trzech dniach heroicznych walk, nad ranem 18 lipca, pod osłoną porannej mgły Polacy ewakuowali ludność w kolumnie liczącej ok. 3 km długości. Ranny w rękę por. Władysław Kochański ps. Bomba, na tyłach uciekającej kolumny uchodźców zorganizował zasadzkę na ścigających ich banderowców, co zatrzymało pościg.
Wkrótce, pomimo strat rozbudował oddział do siły ok. 700 żołnierzy. Na skraju lasu w rejonie Starej Huty, Moczulanki i Głuszkowa zbudowano ufortyfikowany stały obóz dla nich, z własną masarnią, rusznikarnią, piekarnią oraz kuźnią. Więcej informacji – na stronie z biogramem.
Ponadto, dowódcami oddziałów partyzanckich AK, operujących na terenie Okręgu Wołyń AK zostali dwaj Cichociemni: ppor. Michał Fijałka ps. Sokół – oddział „Sokół’ (ok. 120 żołnierzy) oraz por. Franciszek Pukacki ps. Gzyms – oddział „Gzyms” (ok. 80 żołnierzy).
28 stycznia 1944 utworzono 27 Wołyńską Dywizję Piechoty AK, w sile ok. 6-7 tys. żołnierzy. Jej podstawowym zadaniem była ochrona polskiej ludności przed UPA, od stycznia 1944 także udział w realizacji planu „Burza” na Wołyniu. W jej skład włączono wszystkie istniejące na tym terenie oddziały partyzanckie AK.
W rejonie Kowla utworzono zgrupowanie pułkowe Gromada, w składzie: 50 Pułk Piechoty z trzema batalionami piechoty: I – Cichociemnego por. Michała Fijałki ps. Sokół, II – por. Władysława Czermińskiego ps. Jastrząb, III – Cichociemnego por. Zbigniewa Twardego ps. Trzask oraz 43 Pułk Piechoty z dwoma batalionami piechoty: I – por. Kazimierz Filipowicz ps. Kord oraz II – Cichociemny Walery Krokay ps. Siwy. W skład zgrupowania włączono także szwadron kawalerii.
W rejonie Włodzimierza Wołyńskiego utworzono zgrupowanie pułkowe Osnowa, w składzie: 23 Pułk Piechoty z trzema batalionami piechoty: I – por. Sylwester Brokowski ps. Bogoria, II – por. Jerzy Krasowski ps. Lech, szkieletowy III – ppor. Jeremi Witkowski ps. Sokół II. W skład zgrupowania włączono także szwadron kawalerii. Ponadto zorganizowano dowództwo i sztab dywizji, sztaby i kwatermistrzostwa dywizji oraz zgrupowań, dwa szpitale. Dowództwu dywizji podlegał, jako oddział dyspozycyjny, samodzielny batalion piechoty Cichociemnego por. Franciszka Pukackiego ps. Gzyms.
Damian Markowski – Wołyńskie powstanie
epopeja 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK (styczeń – kwiecień 1944)
w: Niepodległość i Pamięć 2013 nr 20/3-4 (43-44) s. 114-182
Album 27. WDP AK udostępniony przez inicjatora jego digitalizacji
mgr inż Grzegorza Fijałkę – syna Cichociemnego Michała Fijałki
Kalendarium działań 27 WDP AK
Tylko od stycznia do marca 1944 oddziały 27 WDP AK starły się 10 razy z oddziałami niemieckimi oraz 17 razy z oddziałami UPA, zadając im dotkliwe straty.
Cichociemny Michał Fijałka m.in. w nocy 29/30 stycznia 1944, z oddziałami partyzanckimi: Cichociemnych por. Walerego Krokay ps. Siwy oraz por. Zbigniewa Twardego ps. Trzask, a także por. Władysława Czermińskiego ps. Jastrząb oraz N.N. ps. Łuny, w akcji obronnej przeciw Ukraińcom we wsi Babie pod Szczurzynem, następnie 2 lutego 1944 w ataku na wieś Budyszcze przeciwko silnym oddziałom UPA. Więcej informacji – na stronie z biogramem.
Cichociemny Franciszek Pukacki m.in. zorganizował ośrodki dywersyjne w rejonie linii kolejowej Szepietówka – Berdyczów – Koziatyn – Kijów, m.in. w rejonie Sławut, Szepietówki, Płoskirowa, Połonne, Miropola, Borszczówki. Objął dowództwo ośrodka w Szepietówce. Uczestnik wielu bojowych akcji dywersyjnych, m.in. na początku marca 1942 wysadził dwa transporty kolejowe pod Szepietówką i Berdyczowem. Od 15 maja do czerwca 1943, używając mieszanki karbonitu, pyłu szklanego i metalowego doprowadził do zniszczenia pięciu bombowców nurkujących Junkers Ju-87D na lotnisku w rejonie Charkowa, które po starcie nie powróciły z lotów bojowych przeciwko Rosji. Od 29 lipca 1943 wraz ze swoim oddziałem w Lasach Sławucko – Zasławskich, m.in. wspierał polską samoobronę oraz chronił Polaków przed działaniami UPA. Więcej informacji – na stronie z biogramem.
W Okręgu Wołyń AK walczył także Cichociemny por. Zbigniew Twardy ps. „Trzask”, od lipca 1943 oficer Komendy Okręgu Wołyń AK oraz Inspektoratu Rejonowego Kowel. Od stycznia 1944 dowódca partyzanckiego batalionu „Błyskawica”, utworzonego z oddziału partyzanckiego operującego w rejonie miejscowości Kowel oraz oddziałów samoobrony Zielonej, Zasmyk i Dąbrowy, później pod nazwą 3 batalionu 50 Pułku Piechoty 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK (zgrupowanie „Gromada”), liczącego ok. 400 żołnierzy. M.in. uczestniczył z oddziałem w akcji obronnej przeciw Ukraińcom we wsi Babie pod Szczurzynem, następnie 2 lutego 1944 w ataku na wieś Budyszcze przeciwko silnym oddziałom UPA. Więcej informacji – na stronie z biogramem.
Cichociemny kpt. Walery Krokay ps. Siwy, od marca 1943 walczył jako oficer Kedywu Komendy Okręgu Wołyń AK, oficer dywersji Inspektoratu Rejonowego Kowel oraz Obwodu Kowel – Miasto AK, a także oficer operacyjny i wyszkolenia w oddziale partyzanckim por. Kazimierza Filipowicza ps. Korda. Od 15 stycznia 1944 dowódca 2 batalionu 43 Pułku Piechoty 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, m.in. uczestniczył w akcji obronnej przeciw Ukraińcom we wsi Babie pod Szczurzynem, następnie 2 lutego 1944 w ataku na wieś Budyszcze przeciwko silnym oddziałom UPA. Więcej informacji – na stronie z biogramem.
Cichociemny kpt. Tadeusz Klimowski ps. Klon, od lipca 1942 był dowódcą II Odcinka Wachlarza, następnie od lutego 1943 komendantem Inspektoratu Rejonowego Równe AK. Od 13 lipca 1943 szef Oddziału III (operacyjnego) Komendy Okręgu Wołyń AK, od 15 stycznia 1944 oficer operacyjny, od 18 kwietnia lub 3 maja 1944 szef sztabu 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Więcej informacji – na stronie z biogramem.
Cichociemny Wacław Kopisto ps. Kra, w chwili wybuchu sowieckiej rewolucji miał zaledwie sześć lat, musiał wraz z rodziną uciekać z majątku Józin hr. Józefa Potockiego, gdzie się urodził, przed narastającą wrogością Ukraińców. Od lutego 1943 dowódca Kedywu Inspektoratu Rejonowego Łuck Okręg Wołyń. Szkolił i organizował samoobronę polskiej ludności (stanowiła ok. 20 proc. mieszkańców) przed bandami UPA, w rejonie Łucka, Włodzimierza Wołyńskiego, Horochów, Przebraża oraz Antonówki, położonej 20 km od Łucka. Uczestniczył w akcjach bojowych, m.in. 11 i 27 lipca 1943 w obronie Antonówki przed atakiem UPA, organizował akcje bojowe przeciwko Niemcom. Formował i szkolił patrole dywersyjne oraz oddziały partyzanckie „Drzazgi”, „Piotrusia Małego”, „Krwawej Łuny”, przeprowadził akcje likwidacyjne, m.in. szefa ukraińskiej policji w Łucku, zastępcy burmistrza Skorobogatowa. 19 stycznia 1944 stoczył ciężką walkę z Ukraińcami w rejonie Kraki, 10 km od Bielin. Więcej informacji – na stronie z biogramem.
Cichociemny Ryszard Kowalski ps. Benga od października 1942 był instruktorem w Okręgu Wołyń AK. Od połowy 1943 komendant Obwodu Zdołbunów (Inspektorat Rejonowy Równe). Cichociemny Zdzisław Luszowicz ps. Szakal od 17 lipca 1943 walczył w składzie 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Cichociemny por. Kazimierz Fuhrman ps. Zaczep, od października 1943 został przydzielony do Oddziału V Okręgu Wołyń AK jako oficer radiołączności, od 16 stycznia 1944 szef łączności taktycznej 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Od 18 kwietnia 1944 dowódca 3 batalionu 50 Pułku Piechoty AK 27 WDP AK. Cichociemny Tadeusz Seeman ps. Garbus od listopada 1943 był oficerem łączności Inspektoratu Rejonowego Łuck AK. 29 marca 1944 aresztowany przez NKWD w Nowym Musorze k. Holob, w trakcie marszu na koncentrację 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Osadzony w więzieniu NKWD w Łucku, brutalnie przesłuchiwany, skazany na dożywotnie zesłanie, wywieziony do łagrów m.in. w Workucie.
Podczas niespełna dwóch pierwszych lat władzy sowieckiej na terenach zagarniętych Polsce różnymi represjami: śmierć, więzienie, zesłanie do łagru, praca przymusowa – objęto ponad milion Polaków.
W latach 1942-1944 na Wołyniu okupowanym przez Niemców działały oddziały partyzanckie: sowieckie, ukraińskie, w tym najliczniejsi banderowcy OUN-B i UPA (ok. 35-40 tys) oraz polskie oddziały Armii Krajowej; wszystkie walczyły z Niemcami oraz pomiędzy sobą. Stacjonowały tam także oddziały węgierskie, które bezinteresownie pomagały Polakom. Później, podczas akcji Burza, polskie oddziały AK nie atakowały oddziałów węgierskich, omijając je w przypadku napotkania na polu walki.
Ponadto, na terenie Wołynia operowały rozmaite uzbrojone bandy, m.in. zbiegów z armii niemieckiej i jej formacji pomocniczych, białogwardyjskie oddziały rosyjskie oraz „zwykłe” bandy rabunkowe. Wszystkie napadały na zamieszkałą tam ludność cywilną, w tym Polaków.
1 9 4 0
1 9 4 1
1 9 4 2
1 9 4 3
1 9 4 4
Kalendartium opracowane na podstawie: Władysław Filar – Eksterminacja ludności polskiej na Wołyniu w drugiej wojnie światowej, Warszawa, 1999
Jan Łukaszów – Walki polsko – ukraińskie 1943-1947
w: Zeszyty Historyczne Instytut Literacki Paryż 1989, zeszyt 90, s. 159-199
Tł..
strona w budowie
Coroczne Zjazdy Cichociemnych i Ich Rodzin to wieloletnia tradycja! Pierwszy Zjazd Cichociemnych zorganizowano w 1957 w Poznaniu, z inicjatywy Cichociemnych: Bernarda Bzdawki, Józefa Nowackiego oraz Przemysława Bystrzyckiego. Działało wówczas w Londynie (Wielka Brytania) Koło Cichociemnych (jego sekretarzem koledzy CC wybrali mojego Dziadka – Cichociemnego por. cc Józefa Zająca).
W Polsce powstał Zespół Historyczny Cichociemnych. Najwięcej, 40 żyjących wtedy Cichociemnych, spotkało się na Zjeździe Cichociemnych i Ich Rodzin w 1992. W styczniu 1995 na wspólne ćwiczenia JW GROM oraz brytyjskiego 22. Pułku Special Air Service zaproszono Cichociemnego Bronisława Czepczak – Góreckiego z Zespołu Historycznego Cichociemnych.
4 sierpnia 1995 Jednostka Wojskowa GROM otrzymała imię Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej.
Przez długi czas Zjazdy organizowano w rocznicę pierwszego skoku Cichociemnych do Polski (15/16 lutego 1941). Od lat dziewięćdziesiątych Zjazdy organizowane są co rok w trzecią niedzielę maja. Po śmierci ostatniego żyjącego Cichociemnego, w formule – Dni Cichociemnych. Rodziny CC spotykają się dzięki stałemu wsparciu Jednostki Wojskowej GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej. Stałymi punktami programu każdego spotkania są m.in.: uczczenie pamięci Cichociemnych pod pomnikiem Cichociemnych przy ul. Matejki (naprzeciw Sejmu R.P.), pod pomnikiem 1 SBS oraz odwiedziny grobów Cichociemnych na warszawskich Powązkach Wojskowych. Rodziny uczestniczą w mszy św. w kościele OO Dominikanów św. Jacka w Warszawie. Jest też zazwyczaj sporo czasu na przypomnienie historii Cichociemnych, także na spotkania i rozmowy we wspólnym gronie: czasem na Zamku Królewskim, a czasem gdzie indziej, ostatnio – dzięki Fundacji Sprzymierzeni z GROM – w Wojskowej Akademii Technicznej 🙂
Cichociemni należeli do najwybitniejszych oficerów Polski Walczącej, kierowali oddziałami podziemia, szkolili kadry żołnierskie, wykonywali szczególnie trudne zadania specjalne.
Zapisali wiele spośród najpiękniejszych kart w księdze chwały oręża polskiego. Walczyli na całym obszarze II Rzeczypospolitej z obydwoma okupantami: nazistowskimi Niemcami i sowiecką Rosją, po wojnie zaś także w drugiej konspiracji, jako Żołnierze Wyklęci – Niezłomni. Prawie co trzeci z nich oddał życie za wolną Polskę. I dlatego jesteśmy im winni wieczną cześć i wdzięczność.Prezydent R.P. Andrzej Duda – fragment listu do uczestników Zjazdu
Przez lata Cichociemni byli wymazywani z pamięci społecznej, Rodziny bohaterskich spadochroniarzy Armii Krajowej starały się temu przeciwdziałać. Pierwszy zjazd CC i Ich Rodzin miał miejsce w 1957 w Poznaniu, spotkali się wówczas Cichociemni: Przemysław Bystrzycki, Józef Nowacki oraz Bernard Bzdawka. Następne Zjazdy organizowano w Warszawie. Za czasów PRL Zjazdy Cichociemnych i Ich Rodzin były traktowane przez władze państwowe jako działalność podejrzana, nawet antypaństwowa. Uczestnikami Zjazdów interesowała się prl-owska bezpieka, prowadzono wobec Nich działania operacyjne…
Obecnie Zjazdy Cichociemnych i Ich Rodzin to uroczyste (w części także nieformalne) spotkania przyjaciół: głównie Rodzin CC oraz żołnierzy JW GROM, także z udziałem przedstawicieli władz państwowych. W związku ze śmiercią 4 marca 2022 ostatniego żyjącego CC płk cc Aleksandra Tarnawskiego, Zjazdy organizowane są obecnie w zmienionej formule – jako Dni Cichociemnych.
Wspominamy naszych Krewnych – Cichociemnych, żołnierzy w służbie specjalnej Armii Krajowej. Prezentujemy rozmaite inicjatywy zmierzające do Ich godnego upamiętnienia. Jest to też dobra sposobność, aby przypomnieć historię Cichociemnych – piękny szczegół naszej historii polskiej – jak mawiał papież Jan Paweł II.
2024
Przed zjazdem pisałem: Tradycyjnie, w trzecią niedzielę maja 2024 ma mieć miejsce Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin. 17 stycznia 2024 zwróciłem się do nowego ministra obrony narodowej Pana Władysława Kosiniak-Kamysza z prośbą o włączenie tradycji Cichociemnych do procesu kształtowania postaw proobronnych i propatriotycznych, a także o połączenie corocznych Zjazdów Cichociemnych i Ich Rodzin z piknikami wojskowymi. Moja prośba była spowodowana tym, że ostatnio organizacja Zjazdów jakby obumierała, o czym świadczy znikoma ilość Rodzin Cichociemnych jako uczestników.
Niestety, minister pisma nie czytał. Otrzymałem uprzejmą, ale formalną odpowiedź Pana płk Sławomira Karwowskiego, informującą o zasadach współpracy „z partnerami społecznymi”. Poza gotowością do ewentualnego podjęcia współpracy, niewiele z tego pisma wynika. Pismo poddaję pod rozwagę Organizatorom Zjazdu. Zobaczymy, jak będzie w maju tego roku. Mam nadzieję, że wieloletnia tradycja nie upadnie, choć bardzo niewiele brakuje, aby tak się stało…
W 2024 roku nie było patronatu żadnego ministra czy premiera, władze państwowe całkiem o nas zapomniały. Rzecznik prasowy MON nawet nie raczył odpowiedzieć na dwa proste pytania…
Dzięki ogromnemu zaangażowaniu Pana Grzegorza Wydrowskiego, prezesa Fundacji „Sprzymierzeni z GROM” – zjazd Rodzin CC 2024 w nowej formule został sprawnie zorganizowany jako DNI CICHOCIEMNYCH na WAT. Było bardzo ciekawie, ekscytująco emocjonalnie, sprawnie organizacyjnie, wartościowo poznawczo, przede wszystkim zaś z udziałem „cichociemnej” młodzieży 🙂
Bardzo dziękujemy Panu Rektorowi – gen. bryg. prof. dr hab. inż Przemysławowi Wachulakowi, Komendantowi Wojskowej Akademii Technicznej.
Bardzo dziękujemy obecnym i byłym żołnierzom JW GROM za Ich działania, dzięki którym „Dni Cichociemnych” 2024 były czasem respektu i uznania wobec naszej wspólnej, chwalebnej tradycji. Dzięki nam pamięć o Cichociemnych nie zginie!
Zobacz – DNI CICHOCIEMNYCH na WAT.
2023
Tradycyjnie, w trzecią niedzielę maja miał miejsce Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin. W tym roku patronat nad Zjazdem objął wicepremier, minister obrony narodowej Pan Mariusz Błaszczak.
Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin 2023 współorganizowało kilka podmiotów: Fundacja Sprzymierzeni z GROM, w porozumieniu z Wojskową Akademią Techniczną, która zechciała udzielić nam gościny, a także: Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, Stowarzyszenie Rodzin Cichociemnych, Stowarzyszenie „Thunder Independent”, Fundacja „Teraz Wojsko Polskie”, Związek Polskich Spadochroniarzy, Sekcja Skoków Spadochronowych WAT im. Cichociemnego Jana Piwnika ps. Ponury (mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem). Oczywiście mogliśmy też liczyć na niezawodną obecność żołnierzy oraz dowództwa zaprzyjaźnionej Jednostki Wojskowej GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej.
Zgodnie z wieloletnią tradycją rozpoczęliśmy od złożenia kwiatów i wieńcy pod Pomnikiem Cichociemnych w Warszawie, przy ul Matejki (naprzeciwko Sejmu R.P.). Wszystkich zgromadzonych powitał niestrudzony dr Bogdan Rowiński z Fundacji im. Cichociemnych. Oprawę honorową zapewniło nam jak zwykle Dowództwo Garnizonu Warszawa. O godz. 10.3o, zgodnie z tradycją rozpoczęła się uroczysta ceremonia przed pomnikiem 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej na Cmentarzu Powązki Wojskowe. Później uczestnicy Zjazdu mieli możliwość uczestnictwa w mszy św. w kościele OO Dominikanów pw. św. Jacka w Warszawie przy ul. Freta 8/10.
Finalnym punktem programu było spotkanie w Klubie WAT oraz pokaz – na pasie taktycznym WAT – skoku spadochronowego w wykonaniu Weteranów Jednostki Wojskowej GROM.Niestety, w spotkaniu uczestniczyło niewiele Rodzin…
2022
Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią wróciliśmy do tej wieloletniej tradycji, kontynuowanej od kilkudziesięciu lat. W tym roku Zjazd zorganizowano w nieco skromniejszym wymiarze, ale jak zwykle z niezawodną obecnością żołnierzy i dowództwa Jednostki Wojskowej GROM.
O godz. 8.30 złożyliśmy wieńce i wiązanki kwiatów przed Pomnikiem Cichociemnych w Warszawie, przy ul Matejki (naprzeciwko Sejmu R.P.). O godz. 10.oo rozpoczęła się uroczysta ceremonia przed pomnikiem 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej na Cmentarzu Powązki Wojskowe. W składaniu wieńcy i kwiatów uczestniczył Poczet Sztandarowy Jednostki Wojskowej GROM. Wysłuchaliśmy krótkich wystąpień: zastępcy dowódcy JW GROM oraz dr Bogdana Rowińskiego, prezesa Fundacji im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej. Oprawę honorową zapewniło nam Dowództwo Garnizonu Warszawa.
Symboliczne znicze żołnierze GROM oraz harcerze zapalili także na grobach Cichociemnych, znajdujących się na Powązkach Wojskowych. Minutą ciszy uhonorowaliśmy pamięć zmarłego niedawno płk cc Aleksandra Tarnawskiego.
2020
Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin, Warszawa 2020, przed Pomnikiem CC przy ul. Matejki
2019
2018
2017
W niedzielę 21 maja 2017 po raz sześćdziesiąty odbył się coroczny Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin. Organizatorem Zjazdu była Jednostka Wojskowa GROM oraz Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej.
Tradycyjnie już rozpoczęliśmy od pomnika Cichociemnych obok Sejmu R.P., gdzie żołnierze JW GROM, oficjalne delegacje, także harcerze oraz Rodziny CC złożyli kwiaty.
Potem udaliśmy się na warszawski Cmentarz Wojskowy na Powązkach. Po skromnej uroczystości pod pomnikiem 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej i Cichociemnych oddano salwy honorowe. Delegacje m.in. Prezydenta R.P., JW GROM, władz wojewódzkich i in., a także Rodzin CC złożyli kwiaty. Wśród Rodzin CC byli m.in. Michał Górski – wnuk mjr. dypl. cc Jana Górskiego oraz Danuta Wolągiewicz – córka ppłk. dypl. cc Macieja Kalenkiewicza.
Po mszy w kościele św. Jacka, Rodziny CC udały się na doroczne spotkanie na Zamku Królewskim, tym razem w Arkadach Kubickiego. Uroczystości zakończyły się zasadzeniem pamiątkowego dębu w Alei Drzew Pamięci przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
2016
Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin, Warszawa, Zamek Królewski, 2016
2015
Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin, Warszawa, Powązki, pomnik 1 SBS i Cichociemnych
2014
Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin, przed Pomnikiem 1 SBS i Cichociemnych
2006
1981
Zjazd Cichociemnych i Ich Rodzin, Jasna Góra
1974
1969
Akcja „Góral” była jedną z najważniejszych akcji zbrojnych Armii Krajowej. Historyk Tomasz Strzembosz uważa ją za jedną z najlepiej przeprowadzonych konspiracyjnych akcji zbrojnych w okupowanej przez Niemców Europie. Miała miejsce 12 sierpnia 1943 w Warszawie, jej celem było pozyskanie znaczących środków finansowych na potrzeby Armii Krajowej.
Akcję przygotowywano przez prawie 14 miesięcy, trwała ok. dwie i pół minuty, w jej wyniku Armia Krajowa zdobyła aż 105 mln zł, równowartość ok. miliona dolarów po czarnorynkowym kursie.
Warto zaznaczyć, że do sierpnia 1943, w dwóch zrzutowych sezonach operacyjnych: okresie próbnym (luty 1941 – kwiecień 1942) oraz „Intonacji” (sierpień 1942 – kwiecień 1943), Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza zorganizował na potrzeby Armii Krajowej oraz przerzucił do Polski w operacjach lotniczych SOE, za pośrednictwem Cichociemnych łącznie 14 563 450 dolarów, 119 400 dolarów w złocie, 6 070 000 marek niemieckich, 700 000 „młynarek” (okupacyjna waluta, emitowana na terenie Generalnego Gubernatorstwa), 1775 funtów brytyjskich oraz 10 000 peset. Przesłane 700 tys. złotych nie wprowadzono jednak do obiegu, ze względu na ich kiepską jakość wykonania. Część pieniędzy „londyńskich” utracono w drodze do kraju, także podczas transportu ze zrzutowisk i wskutek denuncjacji skrytek i magazynów AK. Tylko w próbnym sezonie operacyjnym (zrzutowym) AK straciła 95 165 USD oraz 4 422 dolarów w złocie.
Pieniądze ze zrzutów docierały do Oddziału IV (kwatermistrzostwo) Komendy Głównej AK dopiero po kilku tygodniach. Kwoty w obcych walutach wymagały powolnej wymiany na „czarnym rynku”, aby nie doprowadzić do znacznej obniżki cen. Ogółem przerzucane przez kurierów oraz Cichociemnych kwoty nie wystarczały na potrzeby konspiracyjnej Armii Krajowej. W szczytowym okresie swego istnienia AK liczyła aż 390 tys. żołnierzy! Budżet ZWZ w 1941 wynosił ok. 517 tys. USD, w 1942 wydatki oszacowano na kwotę 4 mln USD! W 1943 budżet AK wynosił ok. 10 mln USD, w 1944 ok. 20 mln USD…
Od wiosny 1940 do końca 1942 w kontrolowanej przez Niemców Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych w Warszawie, produkującej dla niemieckiego okupanta banknoty i inne dokumenty, funkcjonowała Podziemna Wytwórnia Banknotów (PWB). Grupa pracowników PWPW, dowodzona przez ppor Czesława Lecha ps. Biały, na potrzeby Polskiego Państwa Podziemnego produkowała w konspiracji banknoty, dokumenty legalizacyjne, kartki żywnościowe, talony na obuwie itp. Według historyków, do końca 1942 PWB „wyprodukowała” dla AK (właściwie przejęła z produkcji PWPW dla Niemców) aż ok. 20 milionów (!!!) „młynarek” (potoczna nazwa banknotów od nazwiska prezydenta Banku Emisyjnego w Polsce Feliksa Młynarskiego).
W kwietniu 1942 skończył się pierwszy (próbny) sezon zrzutowy, podczas którego Cichociemni przerzucili na potrzeby walki w Kraju 1 541 450 dolarów, 119 400 dolarów w złocie, 1775 funtów brytyjskich, 885 000 marek niemieckich. Były to kwoty niewystarczające, ponadto część tych pieniędzy stracono. Konspiracyjna Armia Krajowa miała problemy finansowe. Według relacji mjr. Emila Kumora – „Grot” biadał nad tym, że wciąż rosną potrzeby finansowe, a tymczasem wskutek przerwania zrzutów odczuwa się coraz bardziej brak pieniędzy”.
Podczas narady z dowódcą AK gen. Stefanem Roweckim ps. Grot, mjr Emil Kumor ps. Krzyś, szef Wydziału Inwestycji i Zakupów w Biurze Finansów i Kontroli Komendy Głównej AK zaproponował przeprowadzenie zbrojnej akcji zdobycia pieniędzy z niemieckiego Banku Emisyjnego w Polsce, emitującego okupacyjną walutę.
Początkowo planowano zabranie pieniędzy z pociągu jadącego z Warszawy do Krakowa (gdzie mieściła się centrala banku) – albo podczas jazdy, albo w czasie postoju na bocznicy kolejowej. Później rozważano włamanie do skarbca oddziału Banku Emisyjnego w Warszawie. Przed wojną nie udało to się nawet najsłynniejszemu polskiemu kasiarzowi „Szpicbródce”. Ostatecznie zaakceptowano jako najlepszy wariant przejęcie transportu worków banknotów z banku przy ul. Bielańskiej 1, w drodze do centrali banku w Krakowie.
Pieniądze były przewożone na Dworzec Wschodni w Warszawie, a następnie koleją do Krakowa. Możliwe były trzy warianty trasy z banku na dworzec. Most Poniatowskiego został zamknięty na czas remontu, co wykluczyło jeden z nich. Na miejsce zasadzki na konwój z pieniędzmi wybrano ulicę Senatorską, jej jedna strona była gruzowiskiem, od zbombardowania we wrześniu 1939. Dzięki temu planowano uniknąć ofiar wśród mieszkańców Warszawy. Zdecydowano o wykluczeniu innej trasy przejazdu konwoju przez ustawienie znaków informujących o remoncie drogi.
Kluczowe było nawiązanie współpracy z dwoma pracownikami Banku Emisyjnego: Ferdynandem Żyłą ps. Michał I oraz Janem Wołoszynem ps. Michał II, którzy mieli z niewielkim wyprzedzeniem informacje o planowanych transportach bankowych pieniędzy. Do transportu Niemcy wykorzystywali ciężarówkę warszawskiego Zakładu Oczyszczania Miasta. W ciężarówce jechali czterej strażnicy oraz pracownicy banku. Towarzyszył jej samochód osobowy z uzbrojonymi Niemcami jako ochrona.
Rozkaz przeprowadzenia akcji otrzymał utworzony w maju 1942, podporządkowany bezpośrednio Komendantowi Głównemu Armii Krajowej, oddział do zadań specjalnych – Organizacja Specjalnych Akcji Bojowych o kryptonimie OSA. Jednak 5 czerwca 1943 gestapo, prawdopodobnie wskutek denuncjacji, aresztowało kilkudziesięciu żołnierzy tego oddziału, uczestniczących w ślubie kolegi (por. Mieczysława Uniejewskiego) w warszawskim kościele św. Aleksandra. Ocalało tylko kilkunastu. Do akcji włączono zatem także żołnierzy wydzielonego oddziału Kedywu „Motor”.
Plan akcji przewidywał udział 43 żołnierzy AK, 2 łączniczek oraz dwóch samochodów ciężarowych. Żołnierzy podzielono na trzy grupy: pierwsza miała zlikwidować ochronę transportu, druga przejąć pieniądze, a trzecia zabezpieczać miejsce akcji. Łączniczki miały przed akcją odebrać od żołnierzy wszelkie dokumenty, a po akcji zebrać broń uczestników. Każdy z żołnierzy otrzymał ściśle określone zadanie. Uzbrojenie stanowiło ok. 20 pistoletów, 4 „Steny”, granaty; na czas odwrotu przygotowano stalowe kolce do przebijania opon pojazdów ew. pościgu. Akcję osłaniało 7 patroli po 4 osoby, każdy patrol uzbrojony w pistolet maszynowy oraz pistolety.
ul. Senatorska 3, na błotniku ciężarówki Ford AA:
ul. Senatorska 3, na skrzyni ciężarówki Ford AA:
ul. Senatorska 3:
ul. Senatorska 5, na schodkach sklepu elektrotechnicznego:
ul. Senatorska 7, w sklepie warzywnym:
korytarz domu ul. Senatorska 7:
herbaciarnia ul. Senatorska 11:
ul. Miodowa, róg Senatorskiej:
Pl. Zamkowy, ul. Miodowa, grupa osłonowa akcji:
Pl. Zamkowy:
Róg Krakowskiego Przedmieścia, Piwnej, Podwala:
Łączniczki:
ul. Sowińskiego 47, gospodarstwo ogrodnicze
Na początku sierpnia Jan Wołoszyn ps. Michał II przekazał informację o przygotowywanym na 5 sierpnia 1943 konwoju z bankowymi pieniędzmi.Po telefonie z umówionym hasłem „ciocia zajechała” przystąpiono do realizacji akcji. Wyznaczony zespół m.in. odciął kable telefoniczne, łączące bank z policją i gestapo. Wywołało to alarm wśród Niemców: straż bankową postawiono w stan pogotowia, do banku przyjechali policjanci z bronią maszynową oraz jednostka alarmowa żandarmerii Überfallkommando.
Do realizacji zasadniczej części akcji nie doszło – trzej żołnierze ze Stenami, którzy mieli zaatakować ciężarówkę z pieniędzmi, nie zostali na czas powiadomieni przez łącznika i nie stawili się na miejscu. Akcję odwołano. Po pewnym czasie nadeszła informacja, iż w tym konwoju transportowano ok. 50 milionów złotych.
Po nieudanej akcji dowodzenie nią przekazano Romanowi Kiźnemu, dotychczasowy dowódca został jego zastępcą. Zrezygnowano także ze zbędnego przecinania kabli telefonicznych.
Tak opisywał swoje włączenie do tej akcji Cichociemny kpt. Bronisław Grun ps. Szyb, we wspomnieniach opublikowanych w książce Drogi cichociemnych (Londyn 1954, Warszawa 2010): Express Warszawa-Berlin, pt. Bank na kółkach:
Szkolenie owszem, rzecz ważna, ale całe pół roku uczyć cudze dzieci wojny podziemnej – to już trochę za dużo. Dostałem przydział do podchorążówki „Agrykola”. Bractwo miłe, chłopaki wyśmienite. Sami harcerze, nazywali się bardzo ładnie: Szare Szeregi. Wszystko to pięknie, ale ja jednak nie po to uczyłem się w Szkocji dywersji, minerki, dżiu-dzitsu – żeby w Warszawie bawić się w „profesora”. Właśnie wtedy spotkałem przypadkowo „Oliwę” – „Rudzkiego”. Poprosiłem go o przydział bojowy. „Oliwa” od razu zabrał mnie na odprawę. Zapytał tylko przezornie: – Czy jest Pan gotów pójść do akcji jutro?…
12 sierpnia 1943 o godz. 11.17 ciężarówka warszawskiego ZOM, jadąca z workami pieniędzy Banku Emisyjnego w Polsce z oddziału banku na Dworzec Wschodni wjechała w ul. Senatorską. Wcześniej minęła ustawione przez żołnierzy grupy bojowej znaki drogowe, zakazujące wjazdu w ul. Miodową.
Jeden pas ruchu ul. Senatorskiej zajęty był przez zaparkowaną ciężarówkę grupy uderzeniowej. Był to prawdopodobnie Ford AA, zwany potocznie „Kitajcem”. Omijając go, bankowy konwój zwolnił i zjechał na lewy pas jezdni. Wtedy przed ciężarówkę z pieniędzmi wjechał ręczny wózek ze skrzynkami i zatarasował przejazd.
Dowódca akcji strzelił z pistoletu w kabinę ciężarówki. Ze skrzyni Forda AA zeskoczyli trzej żołnierze AK. Jeden z nich głośno krzyknął: „Polacy, padnij! Zaczęli strzelać ze „Stenów” do obstawy konwoju.
Jeden z AK-owców, Stanisław Żupański wspominał:
„Wszyscy czterej policjanci, trafieni czy nie, natychmiast zniknęli za ścianami skrzyni. Tylko jeden z nich strzelał na ślepo w kierunku atakujących. Równocześnie zaatakowało sześciu żołnierzy „Kosy” i szybko (bez oporu ze strony policjantów) opanowali skrzynię [ciężarówki – przyp RMZ] zaczynając wyrzucać policjantów na ulicę”.
Cichociemny kpt. Bronisław Grun ps. Szyb, we wspomnieniach opublikowanych w książce Drogi cichociemnych (Londyn 1954, Warszawa 2010): Express Warszawa-Berlin, pt. Bank na kółkach tak opisywał przebieg akcji:
„Wreszcie usłyszeliśmy bezładną początkowo strzelaninę. Zapomniałem o kapeluszu, wyskoczyliśmy na ulicę. Wszystko się zgadzało. Zacząłem „rąbać” wraz ze swym towarzyszem do Opelka. Nasz szofer skoczył do ciężarówki. Wyrzucił na głowę niemieckiego kierowcę. Działał jak błyskawica. W takich sytuacjach nie ma się co cackać.. Należy wykorzystać zaskoczenie. Szybkość i zdecydowanie rozstrzygają o sukcesie lub niepowodzeniu.
Samochód banku zahamowany został zatarasowaniem wąskiej ulicy przez naszą ciężarówkę i ów śmieszny, ręczny wózek. Nasi prali niemiłosiernie, obezwładniając z miejsca całą załogę i ochronę transportu. Chociaż było nas we właściwej akcji tylko siedmiu, szybko daliśmy sobie radę. Niemcy zupełnie zgłupieli. Z przerażenia powyciągali jak najwyżej ręce z karabinami na znak poddania. (…) Mogliśmy być z siebie zadowoleni. Akcja trwała niewiele więcej jak dwie minuty, a łup był przecież niebywały”
Wyznaczona grupa żołnierzy AK zlikwidowała Niemców z obstawy bankowego konwoju, jadących samochodem osobowym. Przypadkowy oficer Wermachtu otwiera ogień do żołnierzy AK, ginie od serii z Thompsona. Od strony pałacu Bruhla nadbiega dwóch niemieckich policjantów. Także oni zostają zabici przez Wiesława Krajewskiego ps. Semen. Ogółem zabito sześciu Niemców eskorty, dwóch niemieckich policjantów oraz oficera Wermachtu.
Podczas akcji poległo trzech pracowników banku: Tadeusz Buczek, Mieczysław Wachniewski, Władysław Pyrzanowski. Czterech innych zostało rannych.
Ranni zostali także dwaj uczestnicy akcji Stefan Smarzyński ps. Balon (postrzał w pachwinę) oraz Stanisław Zołociński ps. Doman (postrzał w udo). „Balon” zostaje przewieziony przez „Leona” do Szpitala Wolskiego. Po operacji zostaje umieszczony w osobnej sali z tabliczką na drzwiach: „Uwaga! Gruźlica!”
Po trwającej dwie i pół minuty akcji, ciężarówkę z workami pieniędzy Banku Emisyjnego sierż Stanisław Matych ps. Mila poprowadził w kierunku gospodarstwa ogrodniczego Bronisława Ruchowskiego ps. Bratek w Warszawie – Woli. Tam worki z pieniędzmi złożono najpierw w wykopanym dole, potem w rowie w szklarni oraz zasypano ziemią. Następnego dnia worki z pieniędzmi zostają przewiezione do opustoszałego sklepu przy ul. Śliskiej i przekazane mjr Emilowi Kumorowi ps. Krzyś z Biura Finansów i Kontroli Komendy Głównej AK. Po przeliczeniu okazuje się, że wskutek akcji Armia Krajowa zdobyła ok. 105 mln. zł, równowartość ok. miliona dolarów po czarnorynkowym kursie!
W związku ze śmiercią Polaków, Niemcy nie byli pewni, czy napad na konwój bankowy był konspiracyjną akcją zbrojną czy też miał charakter napadu kryminalnego. Po akcji rozkleili w Warszawie ogłoszenia, oferując pięć milionów złotych nagrody za wskazanie tropu śledczym. AK uruchomiła akcję pisania donosów z fałszywymi tropami, jednym z najzabawniejszych było doniesienie od „naocznego świadka”, który podał swój adres: Warszawa, Plac Zamkowy 1. Pod tym adresem znajduje się… pomnik króla Zygmunta III Wazy… Ponadto, na niemieckich ogłoszeniach o nagrodzie doklejano paski papieru, z ofertą 10 milionów złotych – „za wskazanie następnego, podobnego transportu”…
Sukces akcji „Góral” (ok. 105 mln zł) spowodował wzrost wydatków Kedywu z 77.198,35 zł w styczniu 1943 oraz 1.272.311,12 zł w lipcu 1943 do aż 5.263.837,95 zł i 1,5 tys. marek w grudniu 1943.
Źródła:
Byli i tacy cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej, których pamiętamy z zażenowaniem, bowiem splamili się, z różnych powodów, niegodnymi czynami. Na szczęście byli wyjątkiem.
Z akt IPN wynika, że niektórzy z cichociemnych, kierowani różnymi motywami, mogli podjąć współpracę z komunistycznymi służbami specjalnymi „Polski Ludowej” – m.in. UB, SB, IW, GZI, lub WSW czy wywiadem PRL.
Niektórzy dokonali własnego wyboru, innych złamano szantażem i groźbami. Bez znajomości wszystkich towarzyszących temu okoliczności (kontekstu osobistego i społecznego) łatwo dzisiaj wystawiać oceny moralne, zapominając że wówczas Cichociemni obawiali się o życie własne oraz swoich bliskich. Rzeczywistość tamtych lat jest bardzo skomplikowana, nie sposób jej zrozumieć, posługujac się wyłącznie czarno – białymi okularami…
Na ile to możliwe, warto wnikliwie spojrzeć na życiorysy kontrowersyjnych cichociemnych. Nie po to, aby usprawiedliwiać, ale po to, aby zrozumieć, dla niektórych bardzo trudne, czasem wymuszone decyzje o podjęciu współpracy, bardzo często wynikające wprost z obawy o własne życie… Warto także zauważyć, że niektórzy podejmowali swoistą grę z bezpieką – zobowiązując się do współpracy, ale nie przekazując żadnych informacji albo przekazując informacje bezwartościowe. Niestety, niektórzy historycy w pogoni za sensacją naciągają fakty albo interpretują je w sposób sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem.. Wiadomo także, że wiarygodność zapisów w rejestrach służb nie jest nadmiernie wysoka – np. powszechnym procederem było umieszczanie w dokumentacji i rejestrach rzekomych współpracowników w celu wyłudzenia pieniędzy z budżetu służb, rzekomo przekazywanych tym „współpracownikom”…
UWAGA – dane osobowe CC mających współpracować ze służbami specjalnymi „Polski Ludowej”
pochodzą z mało rzetelnej publikacji dr Krzysztofa A. Tochmana (patrz poniżej)
nie sposób ich zweryfikować (autor tylko w kilku przypadkach podał bliższe dane)
brak podanego kontekstu społecznego i osobistego ewentualnego podjęcia takiej współpracy
ponadto rzetelność tego autora może budzić uzasadnione wątpliwości:
patrz Rocznica pełna błędów, Odpowiedź na artykuł Krzysztofa Tochmana
Podane osoby mogą być bezpodstawnie wskazane jako współpracownicy służb…
„Lista Tochmana” – Cichociemnych posądzonych
o współpracę ze służbami „Polski Ludowej”:
(Kliknięcie w nazwisko prowadzi do strony z biogramem)
UWAGA! – lista w trakcie weryfikacji, niektóre dane mogą być błędne…
Bardziej szczegółowe dane znajdują się na stronach z biogramem
Stopień | Nazwisko imię | Pseudonim TW |
---|---|---|
gen. bryg. | Bałuk Stefan | TW Jerzy |
por. | Buyno Jerzy | TW Mieczysławski |
kpt. | Fijałka Michał | TW Osiecki |
kpt. piech. | Fortuna Ludwik | TW Snarski |
por. łączn. | Fuhrman Kazimierz | TW Kazik Marek Lachowicz |
ppor. | Gołuński Norbert | TW Jan |
ppor. | Heczko Kalinowski Gustaw | TW Powada |
por. piech. | Kiwer Edward | TW Ksawery |
por. | Klocek Niewęgłowski Włodzimierz | właściciel lokalu kontaktowego SB o kryptonimie „Lipa” |
ppor. piech. | Konstanty Ignacy | TW Wiśniewski |
por. łączn. lot. | Kowalik Edward | TW Bil, Bill |
mjr | Krzymowski Stanisław | TW wywiadu PRL |
kpt. piech. | Lipiński Wojciech | TW Set, Heros |
ppłk. | Majorkiewicz Felicjan | TW Jaworski |
ppor. łączn. | Makagonow Makagon Aleksander | TW Janek |
kpt. | Nowacki Józef | TW Walewski |
ppor. kaw. | Nowobilski Tadeusz | TW Dzwon |
ppłk. | Paczkowski Alfred | TW Jan |
kpt. piech. | Piotrowski Julian | TW Rewera, Wanda |
rtm. kaw. | Prądzyński Janusz | TW Wanda |
rotm. | Prus Bogusławski Andrzej | TW Andrzej Bogusławski |
mjr | Pukacki Franciszek | TW Cichy |
por. piech. | Rydzewski Lech | TW Kret |
por. piech. | Sikorski Zenon | TW Tadeusz Ciekański, Zen KO Pilot |
kpt. art. | Smolski Kazimierz | TW WUBP Szczecin |
ppłk. | Szymański Jerzy | TW Pucz, Bober KO Konarski |
ppor. | Żelechowski Tadeusz | TW Ptak |
Wg. mało wiarygodnej publikacji Krzysztofa A. Tochmana, od 16 lutego 1956 do 14 grudnia 1965 Cichociemny Michał Fijałka miał współpracować jako tajny informator ps. Osiecki ze Służbą Bezpieczeństwa. Autor tej publikacji skompromitował się rażącą nierzetelnością m.in. w publikacji pt. Cichociemni 1941 – 1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski, IPN Oddział w Rzeszowie, Rzeszów 2021 – patrz Rocznica pełna błędów.
Grzegorz Fijałka – Odpowiedź na artykuł Krzysztofa Tochmana
Michał Fijałka (1915-1983), tajny współpracownik UB-SB o pseudonimie „Osiecki”,
w: Aparat represji w Polsce Ludowej 1944 – 1989, Warszawa 2020, nr 1 (18)/2020 – pdf do pobrania
Krzysztof A. Tochman – Michał Fijałka (1915-1983), cichociemny, żołnierz AK,
tajny współpracownik UB-SB o pseudonimie „Osiecki”
w: IPN, Aparat Represji w Polsce Ludowej 1944-1989 /1(7), s. 483-493
Krzysztof A. Tochman – Rozpracowanie cichociemnych przez komunistyczny aparat represji
w: Biuletyn informacyjny AK nr 11 (295) listopad 2014, s. 60 – 72
Filip Musiał – Trudna prawda
w: Biuletyn informacyjny AK nr 11 (295) listopad 2014, s. 54 – 59
Krzysztof A. Tochman – Rozpracowanie żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie
przez komunistyczny aparat represji na wybranych przykładach cichociemnych
w: Politycznie obcy!, IPN Szczecin, 2016, s. 131 – 157
Zdarzały się także inne, związane z Cichociemnymi, zdecydowanie niehonorowe sytuacje:
Bartłomiej Szyprowski – Kradzież pieniędzy cichociemnych z placówki „Pole” pod Wyszkowem.
Wyrok Wojskowego Sądu Specjalnego na Władysława Wysockiego
w: Rocznik Wołomiński t. VII, 2011, s. 211 – 227
Bartłomiej Szyprowski – Sprawa kradzieży pieniędzy cichociemnych z placówki „Trawa”
i rozwiązanie jej przez podziemny wymiar sprawiedliwości
w: Przegląd Historyczno – Wojskowy nr 16 (67)1 (351), 2015, s. 158 – 178
Bartłomiej Szyprowski – Kradzież pieniędzy zrzutowych z placówki „Kopyto”.
Sprawa karna pchor. Tadeusza Szatkowskiego przed Wojskowym Sądem Specjalnym
Komendy Głównej Armii Krajowej
w: Dzieje Najnowsze, Instytut Historii PAN, nr 2/2018, s. 21 – 47
Dwaj „historycy IPN” niezgodnie z obiektywną prawdą historyczną kwestionują liczbę 316 Cichociemnych. Obaj: Krzysztof Tochman i Waldemar Grabowski zostali wpisani na listę FAŁSZERZY HISTORII. Jeden z nich, dr Waldemar Grabowski podnosi, że:
Dr Waldemar Grabowski wymyślił sobie trzy różne definicje Cichociemnych i krytykuje fakty, że do niej nie pasują. Sam się zaplątał w te definicje, bowiem wywodzi np. „w przypadku przyjęcia definicji CC jako żołnierza PSZ zaprzysiężonego na rotę przysięgi ZWZ-AK i zrzuconego na spadochronie w Polsce” – „czy jako CC nie należałoby również uznać spadochroniarzy zrzuconych w Polsce, ale wysłanych przez MSW, a także spadochroniarzy zrzuconych zarówno przez MON, jaki i MSW w innych krajach europejskich (Francja, Albania, Jugosławia, Włochy, Niemcy i Austria). Byli Oni w dużej mierze zaprzysięgani na rotę przysięgi ZWZ-AK”.
Jego wywody są więc wewnętrznie sprzeczne, bowiem:
Najistotniejsza jest jednak kwestia fundamentalna – dr Grabowski nie jest przez nikogo upoważniony do decydowania o tym, kto był – a kto nie był Cichociemnym. Jego wewnętrznie sprzeczne spekulacje nie mają znaczenia w świetle faktów historycznych.
Listę 316 Cichociemnych spisano wprawdzie dopiero po wojnie – jako listę skoczków odznaczonych „Znakiem [Spadochronowym] dla Skoczków do Kraju” – ale uczynił to Kierownik Ministerstwa Obrony Narodowej zarządzeniem z 7 lutego 1954.
Przeciwko kształtowi tej listy nie protestował nikt, w tym żaden z kilkudziesięciu żyjących wtedy Cichociemnych. Wtedy nie było kontrowersji – te tworzone obecnie przez dr Grabowskiego można śmiało wyrzucić do kosza.
Rzekomy problem z liczbą Cichociemnych polega na tym, że dr Grabowski wymyślił sobie różne definicje „cichociemnego” a potem liczy spadochroniarzy, którzy mu pasują do wydumanej niby „definicji”.
Faktycznie zaś Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza w porozumieniu z SOE wysłał do Polski 316 spadochroniarzy, których z czasem nazwano „cichociemnymi”…
Panom: Grabowskiemu i Tochmanowi wydaje się, że lepiej od oficerów Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza wiedzą, kogo Oddział VI zrekrutował, przeszkolił i wyekspediował do okupowanej Polski… 🙁
Krzysztof Tochman oraz Waldemar Grabowski z premedytacją KŁAMIĄ, twierdząc jakoby polscy skoczkowie do innych krajów rzekomo byli „cichociemnymi’. Faktycznie byli to spadochroniarze Akcji Kontynentalnej. Za to fundamentalne kłamstwo zostali wpisani na listę FAŁSZERZY HISTORII.
Jak podkreśla jeden z twórców Akcji Kontynentalnej, Jan Librach – „nie było, poza ogólnymi założeniami walki z wrogiem, związku organizacyjnego pomiędzy Akcją Kontynentalną a kierowanymi z Londynu pracami krajowymi”, tj. organizowanymi przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza lotniczymi zrzutami Cichociemnych, broni, sprzętu i pieniędzy dla Armii Krajowej. (Jan Librach, Nota o „Akcji Kontynentalnej”, Zeszyty Literackie 1973, nr 73, s. 162).
Ryszard M. Zając
Polscy spadochroniarze do zadań specjalnych:
Zobacz także:
zobacz – Okradanie Cichociemnych