• cichociemni@elitadywersji.org

Aktualności

Historia braci Wiechułów

Jakub Kowalski napisał, a Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Końskie wydała publikację pt. Cichociemni od „Szarego”. Historia braci Wiechułów. Należy z uznaniem odnotować wydawniczą aktywność władz biblioteki, od dawna dobrze rozumiejących ponadlokalną przecież, kulturotwórczą funkcję swej placówki. Wcześniej bowiem opublikowała słynnych „Robotowców” – monografię II Zgrupowania Cichociemnego Jana Piwnika.

Słowa uznania należą się także autorowi najnowszej publikacji, który podjął spory wysiłek, aby zgromadzić niemałą ilość relacji, fotografii, dokumentów obrazujących niezwykłe życie Cichociemnych – Bernarda i Ludwika Wiechułów.

 

Wiechula-Bernard-elitadywersji-org-188x250 Historia braci Wiechułów

kpt. cc Bernard Wiechuła
Fotografia z dokumentu urzędowego, edytowana cyfrowo, mojego autorstwa,
przekazana do domeny publicznej

© CC BY elitadywersji.org

Czterysta stron publikacji usystematyzowano chronologicznie w dziewięciu rozdziałach, przyjmując za cezurę istotne wydarzenia z życia braci: Bernarda Wiechuły oraz Ludwika Wiechuły. Jednak rozdział 2.11 rażąco błędnie zatytułowano „Cichociemni”, jak można sądzić, zapewne z powodu takiej oto tezy autora: „W dniach 13 czerwca – 28 lipca 1943 r. bracia Wiechułowie odbyli specjalny Kurs Nr 1, przy STS (Special Training School) w Audley End, tzw. kurs cichociemnych” (s. 115).

Należy wyrazić ubolewanie, iż wciąż osoby słabego intelektu infantylnie wywodzą, jakoby istniał jakiś „kurs cichociemnego”. Po pierwsze, teza, iż istniał jakikolwiek „kurs cichociemnych” jest rażąco błędna. Żaden z dwóch organizowanych w Audley End  kursów zasadniczych (walki konspiracyjnej oraz odprawowy) nie był i nie mógł być nazywany „kursem cichociemnego”. Rzecz w tym, że proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z wielu kursów specjalnych (zasadniczych, specjalnościowych, uzupełniających i in.).

Po drugie, nawet ukończenie wszystkich kursów oraz zakwalifikowanie do skoku (przerzutu) do Polski (szkolenie ukończyło 605 kandydatów z 2385 przyjętych, zakwalifikowano do skoku 579 żołnierzy) nie czyniło ze szkolonego kandydata jednego z 316 Cichociemnych. Przecież Cichociemnym zostawało się dopiero po skoku (przerzucie) do Kraju – a nie po ukończeniu któregokolwiek (czy nawet wszystkich) kursu specjalnego. Nota bene, kurs uznany przez autora za „tzw. kurs cichociemnego” (w istocie kurs walki konspiracyjnej) wcale nie był organizowany „przy STS” (43) ani też nie był kursem specjalnym, który ukończyli wszyscy Cichociemni (np. 50 CC łącznościowców czy 37 CC specjalizujących się w wywiadzie) – czyżby zatem nie zostali Oni Cichociemnymi?

Po trzecie, ani przed wojną, ani podczas wojny, ani obecnie, wyszkolenie żołnierza do zadań specjalnych nie było i nie jest możliwe na jakimś jednym kursie. Żołnierz w służbie specjalnej – a takimi byli przecież Cichociemni – oprócz naturalnych predyspozycji, sprawdzonych podczas selekcji, posiada wiele żołnierskich umiejętności oraz specjalności, których nie sposób nauczyć się na jednym kursie, nawet długotrwałym.

Po czwarte wreszcie – brak jakiegokolwiek źródła historycznego, które uzasadniałoby tezę autora, iż którykolwiek z kursów specjalnych w procesie szkolenia kandydatów na Cichociemnych, faktycznie określano mianem „kursu cichociemnego”. Autor nie powinien więc pisać, co mu się wydaje, zwłaszcza że wydaje mu się błędnie…

 

Nieścisłości
Wiechula-Ludwik-elitadywersji-org-180x250 Historia braci Wiechułów

por. cc Ludwik Wiechuła
Fotografia z dokumentu urzędowego edytowana cyfrowo, mojego autorstwa,
przekazana do domeny publicznej

© CC BY elitadywersji.org

Niestety, tego rodzaju istotnych nieścisłości nie brak w omawianej publikacji. Już jej tytuł wzbudził moją wątpliwość, bowiem nie jest możliwe, aby podczas wojny braci Wiechułów definiowano zwrotem „Cichociemni od Szarego”. Rzecz w tym, że każdy Cichociemny przed skokiem składał pisemną deklarację, zobowiązując się do zachowania do końca wojny „całkowitej tajemnicy co do drogi, jaką przerzucony zostałem do Kraju i co do charakteru mojej pracy. Zachowanie tajemnicy obowiązuje mnie również wobec wszystkich organów Armii w Kraju (…)”. Autor przytacza w całości treść tej deklaracji na str. 117. Rozumiem jednak, że tytuł (choć w mojej ocenie mylący) ma charakter współczesny, według autora był najbardziej odpowiedni dla zdefiniowania zawartości publikacji.

Na tej samej stronie, zaraz po zacytowanym fragmencie, czytamy: „Oto opinie polskiego Komendanta STS” (s. 115), dotyczące Wiechułów:” (s.115). Niestety, autor znów dopuścił się istotnych nieścisłości. Podkreślić należy, że nieprawidłowe (także ortograficznie) jest określenie  polski Komendant STS”. Rzecz w tym, że brytyjskie SOE dysponowało podczas wojny kilkudziesięcioma ośrodkami Special Training School (Specjalna Szkoła Treningowa) oznaczonych arabskim numerem, z których tylko kilka miało polskich komendantów. Niepełną ich listę można znaleźć w brytyjskiej Wikipedii, w miarę pełną – w pracy doktorskiej Gregory’ego Derwina „Bulit to Resist. An Assessment of the Special Operations Executive’s Infrastructure in the United Kingdom during the Second World War, 1940-1946, University of East Anglia, 2015 (można ją wyszukać w necie). Określenie „polski Komendant STS” musi zatem zostać uznane za oczywiście nieścisłe, jeśli brak w nim numeru (lub chociaż innego wskazania nazwy czy lokalizacji ośrodka SOE) – nie istniał bowiem jakiś jeden „polski Komendant STS” .

 

opinia-Bernard-Wiechula-300x114 Historia braci Wiechułów

Fragment kwestionariusza Cichociemnego Bernarda Wiechuły, SPP, Kol.023.0306.9

Równie niefrasobliwie autor traktuje zawartość cytowanych dokumentów. Bezpośrednio bowiem po frazie „Oto opinie polskiego Komendanta STS”  następuje sprzeczna z poprzednią fraza: „Ocena instruktorów”. Racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji wymagałby w tym przypadku zrozumienia treści cytowanego dokumentu oraz np. dostrzeżenie, iż wskazana w jego tytule fraza „Krótka opinia z Kursu nr 1” (kurs walki konspiracyjnej, Audley End, STS 43)  zawiera opinie różnych osób, tj. także kierownika kursu oraz instruktorów, natomiast opinia polskiego komendanta STS 43 jest wyartykułowana tylko w punkcie „D” cytowanego dokumentu, a nie – jak to błędnie przyjął autor – w całej jego treści (patrz w tym przypadku: SPP, Kol.023.0306.9 oraz SPP, Kol.023.0307.9).

 

Nierzetelne cytowanie

Przytoczone, krótkie fragmenty tekstu publikacji, ilustrują dość widoczną nieporadność autora w zrozumieniu istotnych okoliczności związanych z historią Cichociemnych. Chaos powiększa brak respektowania dość podstawowych zasad: obficie cytowane (zwykle w całości, choć nie jest to zaznaczone) dokumenty nie zawsze są oznaczone cudzysłowem, choć autor niekiedy wyróżnia je kursywą. Opuszczenia wewnątrz cytatów także nie zawsze są zaznaczone.

Co gorsza autor pozwala sobie na nierzetelne cytowanie – w tym przypadku np. opinii polskiego komendanta STS 43 – twierdząc, że „w opiniach polskiego Komendanta STS znajduje się taka sama adnotacja o treści” – tutaj niby „cytat” z dokumentu. Rzecz jednak w tym – pomijając osobliwą stylistykę o „adnotacji w opiniach” –  że wprawdzie treść tych opinii jest tożsama znaczeniowo, jednak wcale nie są one „takie same” – jak wywodzi autor.

przysiega-Wiechula-Ludwik-197x250 Historia braci Wiechułów

Fragment dokumentu nt. zaprzysiężenia Cichociemnego Ludwika Wiechuły, SPP, Kol.023.0307.20

Na str. 117 czytamy, że „4 sierpnia 1943 r. (…) obaj bracia zostali zaprzysiężeni przez „Rawę”, w obecności „Jaskrawego i „Kwarca”. Obaj bracia powoływali się na następujące osoby: st. strz. Bruna Falkusa, kpr. Tomasza Machalarka,  kpr. Kurzeję oraz na por. Miernickiego”.  To w istocie dezinformacja, bowiem Cichociemny Bernard Wiechuła wcale nie powoływał się na por. Miernickiego (SPP, sygn. Kol.23.0306.2), a Cichociemny Ludwik Wiechuła wcale nie powoływał się na kpr. Tomasza Machalarka (SPP, sygn. Kol.23.0306.4). Znacznie istotniejszy jest jednak fakt, iż owo „powoływanie się” nie miało żadnego związku ze złożeniem przysięgi na rotę Armii Krajowej – było natomiast informacją przekazaną w procesie rekrutacji.

Nota bene, informacje o „powoływaniu się” znajdują się na kartach nr 2 (Bernard Wiechuła) oraz 4 (Ludwik Wiechuła) – natomiast informacja o zaprzysiężeniu Bernarda Wiechuły na karcie nr 12, zaś Ludwika Wiechuły na karcie nr 20. Nie sposób więc zrozumieć, z jakiego powodu Jakub Kowalski połączył ze sobą informacje o „powoływaniu się” (czyli rekomendacji w procesie rekrutacji) z zaprzysiężeniem na rotę AK, kończącym proces wyszkolenia.

Z przykrością należy również odnotować, że wskazywane w publikacji źródła mają dość nietypową strukturę – prawidłowo podaje się w pierwszej kolejności nazwę archiwum oraz sygnaturę dokumentu. Autor bardzo licznie podaje najpierw błędną sygnaturę – całego zespołu akt, a nie konkretnego, cytowanego dokumentu – a na końcu skrót „SPP”. Jest więcej tego rodzaju potknięć, ale szkoda czasu na ich wskazywanie i opisywanie, aby nie wydłużać listy błędów. Warto jedynie ze smutkiem zauważyć, że w omawianej publikacji brak także wykazu ilustracji, indeksu osób itp.

 

Pozytywy

Autor publikacji zastrzega we wstępie, iż jego „książka nie ma charakteru naukowego. Zawiera obszerne fragmenty niepublikowanych wspomnień Bernarda Wiechuły oraz raport Ludwika Wiechuły. Uzupełnienie stanowią cytowane, publikowane wcześniej, wspomnienia obu braci” (s. 7). Należy wyrazić żal, że pomimo braku „charakteru naukowego” omawianej książki, jej autor nie uznał za stosowne poddać jej treści konsultacji przez kogokolwiek, kto posiada większą wiedzę nt. Cichociemnych. Niezrozumiały jest też dla mnie fakt, iż pomimo dwuosobowej korekty tekstu publikacji, nie do końca ujednolicono zastosowane w książce podstawowe reguły wydawnicze. Te mankamenty – połączone z nierzetelnym cytowaniem źródeł przez Autora – znacznie obniżają merytoryczną wartość tej publikacji, która miała szansę stać się wielce znaczącym przyczynkiem do historii obu braci Cichociemnych.

Warto jednak zauważyć pozytywne aspekty publikacji. Niewątpliwie należą do nich liczne fotografie i skany dokumentów. Szkoda jednak, że ich jakość nie jest przesadnie wysoka. Drugim niewątpliwie pozytywnym aspektem są nader obficie przytaczane przez autora, niepublikowane dotąd dokumenty. Niestety, w mojej ocenie brak im wystarczającego poziomu wiarygodności. Rzecz w tym, że zauważone przeze mnie nierzetelności w cytowaniu dokumentów historycznych przez autora – co m.in. ustaliłem dopiero po porównaniu przepisanej przezeń treści dokumentów ze zbiorów SPP z ich faktyczną treścią – budzą obawy co do rzetelności cytowania wszystkich dokumentów.

W szczególności należy wyrazić żal, że autor nie zechciał opublikować skanów np. niepublikowanego maszynopisu wspomnień Cichociemnego Bernarda Wiechuły. To cenne źródło historyczne zostało wprawdzie w bardzo obszernych fragmentach przepisane i opublikowane przez autora, a opuszczenia wewnątrz przepisanego tekstu zostały nawet zaznaczone trzema kropkami w kwadratowym nawiasie – ale nie sposób zweryfikować na ile tekst został przepisany rzetelnie. Skoro autor pozwolił sobie na nierzetelne cytowanie dokumentu z zasobów Studium Polski Podziemnej – musi to budzić uzasadnioną wątpliwość co do rzetelności wszelkich innych „cytatów”, w tym szczególnie takich, których nie ma jak zweryfikować w porządnym źródle historycznym.

Z przykrością odnotowuję, iż autor opublikował w swojej książce (str. 134) fotografie Cichociemnych: Bolesława Jackiewicza, Stanisława Raczkowskiego, Edwarda Kiwera – podpisując je „domena publiczna”. W mojej ocenie są to fotografie mego autorstwa. Owszem, przekazałem je do domeny publicznej, ale istotą licencji CC BY (Creative Commons Uznanie autorstwa) jest oznaczenie fotografii danymi autora oraz – jeśli to możliwe – linkiem. W tym przypadku autor pominął oznaczenie elitadywersji.org 🙁

 

Dzieło amatora

Dodam, że w pełni dostrzegam i rozumiem wstępne zastrzeżenie autora, iż „książka nie ma charakteru naukowego”. Wiadomo także, że autor nie jest historykiem ani dziennikarzem, lecz amatorem pasjonującym się losami dwóch Cichociemnych. Jednak umiejętność rzetelnego cytowania cudzych tekstów – zwłaszcza dokumentów o znaczeniu historycznym – jest elementarną umiejętnością, którą można opanować np. na licealnych lekcjach języka polskiego. W mojej ocenie nie ma usprawiedliwienia dla jakichkolwiek, choćby drobnych manipulacji treścią niby „cytowanych” dokumentów. Nieważne czy ma ona charakter świadomego działania, czy jest wynikiem infantylnej niefrasobliwości. Autor takimi nierzetelnościami zadziałał na własną szkodę, podważając swoją wiarygodność oraz powodując brak możliwości uznania jego publikacji za niewątpliwie rzetelne źródło wiedzy.

Być może akurat wspomnienia i inne niepublikowane dotąd dokumenty zostały przytoczone w omawianej publikacji rzetelnie, jednak nie sposób tego w jakikolwiek sposób zweryfikować. W mojej ocenie Jakub Kowalski skany tego rodzaju dokumentów powinien upublicznić (skoro ich nie opublikował w swojej książce), a może też przekazać ich cyfrowe kopie do odpowiedniego archiwum. Bardzo infantylne podejście polegające na swoistym ich „ukrywaniu” w jakimś prywatnym „zbiorze”, w istocie uniemożliwia ich rzeczową analizę innym, rzetelniejszym osobom, w szczególności badaczom historii Cichociemnych. Należy pamiętać, że historia nie jest przecież niczyją prywatną własnością, a wszelkie ustalenia w tym obszarze powinny być dokonywanie maksymalnie transparentnie oraz w sposób pozwalający na ich zweryfikowanie przez każdego, kto zechce się tego podjąć.

Rażąco nierzetelne oraz infantylne jest twierdzenie autora, jakoby po skoku Cichociemny Bernard Wiechuła rzekomo „został „adoptowany” przez „ciotkę” Frankę” (s. 125). Wprawdzie autor używa cudzysłowu, jednak zdefiniowanie żołnierza w służbie specjalnej jako „adoptowanego” czyli dziecka innych rodziców w mojej ocenie ma charakter ubliżający Cichociemnym. Prawie wszystko można powiedzieć o Cichociemnych – ale nie to, że byli dziećmi.

Również za infantylne należy uznać twierdzenie autora (s. 128), jakoby Cichociemny Ludwik Wiechuła miał otrzymać bojowy Znak Spadochronowy „Rozkazem Specjalnym nr 5 Sztabu Naczelnego Wodza”. W rzeczywistości, rozkaz gen. Władysława Sikorskiego z 20 czerwca 1941 stwierdzał jednoznacznie, iż „Znak Spadochronowy bojowy nadaje Naczelny Wódz (…)”; natomiast sztab NW był jednostką organizacyjną powołaną do jego obsługi.  

 

Podsumowanie

W omawianej publikacji pełno jest rozmaitych, oczywiście wadliwych „ustaleń” pseudohistorycznych autora; np. ręczny wpis Bernarda Wiechuły do kwestionariusza (SPP, sygn. Kol.23.0306.5) zawierający potoczną nazwę jednego z odbytych szkoleń, mianowicie „Kurs działań desantowych w R.E.”  autor rażąco nierzetelnie „awansował” (przypis 26, str. 103) do rzekomo „oficjalnej” nazwy tego szkolenia w postaci „Kurs Działań Desantowych „Comandos” w R.E.” (sic!). Rzecz jasna, wcale nie było kursu specjalnego o tego rodzaju – rzekomo oficjalnej – nazwie.

Reasumując, Jakub Kowalski zasługuje na słowa uznania za podjęcie się ogromnej pracy opisania losów dwóch braci Cichociemnych: Bernarda i Ludwika Wiechułów oraz widoczną troskę o umiejscowienie ich życiorysów w konkretnych realiach historycznych. Obfitość przytaczanych źródeł musi budzić podziw i respekt z powodu niewątpliwego wysiłku autora. Należy jednak wyrazić ubolewanie, iż Jakub Kowalski sam podważył wiarygodność własną oraz swej publikacji, niestety dopuszczając się dość licznych nierzetelności, zarówno w cytowaniu, jak i we wskazywaniu źródeł.

Publikację nt. historii braci Wiechułów można potraktować jako niezłe „czytadło” – opowieść popularyzującą losy tych dwóch Cichociemnych. Pamiętać jednak należy, że zawarte w niej niektóre tezy czy twierdzenia autora mogą być nieścisłe, a nawet nierzetelne. Wielka szkoda, że wydawca publikacji – Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Końskie – nie zechciała skłonić autora do konsultacji jego tekstu u dobrego historyka specjalizującego się w historii Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej. Przez wskazane mankamenty pożyteczna praca Jakuba Kowalskiego została bowiem – niestety – mocno poddana w wątpliwość i w jakiejś części zmarnowana, a szkoda. W skali od zera do sześciu oceniam pracę Jakuba Kowalskiego na mocne „trzy plus”; ocena byłaby znacznie wyższa, gdyby nie widoczne nieścisłości i nierzetelności. Zachęcam do lektury tej publikacji 🙂

 

Jakub Kowalski, Cichociemni od „Szarego”. Historia braci Wiechułów, Arslibris, Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Końskie, Końskie 2024 ISBN: 978-83-968653-2-8

 


 

Osobliwa reakcja na recenzję

hejt_stop-300x166 Historia braci WiechułówJakub Kowalski przysłał mi „oświadczenie”, które w znikomym stopniu odnosi się do mojej recenzji, natomiast „w ramach rewanżu” odnosi się do niektórych treści opublikowanych w portalu elitadywersji.org.  Kowalski zarzuca mi „chaos, nierzetelność i fikcje”, zbędnie dywaguje na temat mojego Dziadka Cichociemnego oraz wylicza swoje domniemane zasługi, medale i odznaki. Insynuuje przy tym, że moja „wiedza opiera się tylko i wyłącznie na lekturze posiadanych skanów dokumentów (…)”

Pod tym „oświadczeniem” opublikowanym na profilu Kowalskiego – odnoszącym się do mojej rzekomo „obraźliwej recenzji” – opublikowano komentarze jego kieleckich wielbicieli. Wszystkie zawierają prostackie, ewidentnie obraźliwe wyzwiska pod moim adresem, mają też charakter deptania pamięci mojego zmarłego Dziadka. Jeden z wielbicieli Kowalskiego – co podkreślił – moje imię i nazwisko napisał „celowo z małej litery”. Jakub Kowalski ten hejt oraz manifestację pogardy wobec mnie zaakceptował na swoim osobistym profilu. Zgodnie z sądowym orzecznictwem karnym i cywilnym oznacza to, że akceptuje te treści i ponosi za nie odpowiedzialność prawną.

Nie sądzę, aby nawet w zapewne wytwornym środowisku Jakuba Kowalskiego i jego wielbicieli – czyli koneserów wysokiej kultury oraz słowa pisanego – hejt był normalnym standardem odpowiedzi na jakąkolwiek recenzję. Wbrew niedojrzałemu oczekiwaniu autora nie należy oczekiwać, że recenzja zawsze będzie w pełni pozytywna. Dotąd uważałem Kowalskiego za kulturalnego oraz inteligentnego człowieka. Po jego reakcji, w tym po akceptacji hejtu, przyznaję że się pomyliłem. Sam sobie wystawił – marne – świadectwo 🙁

 

 

 

 

Na rozkaz Churchilla…

Rekord głupoty w opisywaniu historii Cichociemnych pobił „portal specjalny” Polskiego Radia. Otóż według jego kłamliwej tezy – „najbardziej elitarna jednostka komandosów – spadochroniarzy, zwanych cichociemnymi (…) została utworzona na rozkaz premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla”. Jak bardzo trzeba być słabym na umyśle anglofilem i ojkofobem, aby rozpowszechniać tak piramidalną brednię? To ewidentne fałszowanie historii…

 

PR-portal-specjalny-300x111 Na rozkaz Churchilla...Kłamliwe twierdzenie o utworzeniu Cichociemnych, rzekomo „na rozkaz Churchilla”, Polskie Radio opublikowało w swoim „portalu specjalnym Cichociemni” trzykrotnie: w artykule dot. Aleksandra Tarnawskiego, w artykule pt. Nazywano ich cichociemnymi oraz w artykule dot. Macieja Kalenkiewicza.. Tej kłamliwej rewelacji towarzyszyły bzdury, iż rzekomo Cichociemni „byli jednostką”, kandydaci na Cichociemnych „byli wyznaczani odgórnie”, kpt. Jan Górski i kpt. Maciej Kalenkiewicz „podjęli próbę organizacji powietrznej łączności z krajem”, utworzenie Cichociemnych było związane z „powołaniem organizacji Special Operation Executive” [tak w oryginale – powinno być Special Operations Executive].

JAN-JAZWINSKI-elitadywersji-org-180x250 Na rozkaz Churchilla...

ppłk dypl. Jan Jaźwiński

Oczywiście Cichociemni nie byli „jednostką komandosów – spadochroniarzy”, w ogóle nie byli żadną jednostką. Nie byli wcale „wyznaczani „odgórnie” – lecz byli ochotnikami, których rekrutował i szkolił Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Kapitanowie: Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz byli inicjatorami systemu łączności z Krajem, polegającego na zrzucaniu do Polski na spadochronach wszechstronnie przeszkolonych (głównie w dywersji, łączności i wywiadzie) spadochroniarzy, zwanych Cichociemnymi, ale „próbę organizacji powietrznej łączności z Krajem” podjął mjr dypl. Jan Jaźwiński, który od lipca 1940 do sierpnia 1944 organizował wsparcie lotnicze dla Armii Krajowej.

Oddział VI (Specjalny) przez całą wojnę musiał korzystać z użyczanych przez SOE samolotów przy przerzucie do Polski Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla AK, ponieważ Polska nie dysponowała własnymi samolotami, zwłaszcza dalekiego zasięgu. Nie oznacza to jednak, że Oddział VI był częścią SOE, albo że rozkazy Polakom wydawał brytyjski premier Churchill. Decyzja o powołaniu SOE nie miała nic wspólnego z „organizacją powietrznej łączności z krajem” i nie zależała od kpt. Jana Górskiego i Macieja Kalenkiewicza Nie jest też prawdą, zawarta w jednym z tych artykułów teza, iż „Polska była okupowana przez Niemców” – może to „specjalistów” z Polskiego Radia zdziwi, ale Polska była okupowana przez dwóch okupantów: Niemców i Sowietów…

W artykule pt. „Nazywano ich cichociemnymi” opublikowano także inne kłamstwa:

  • „Znamienny napis „Szukasz śmierci, wstąp na chwilę” witał w ośrodku szkoleniowym SOE tych, którzy zdecydowali się na służbę.” -Napis ten wisiał na bramie nie jakiegoś „ośrodka SOE” lecz ośrodka wstępnego szkolenia spadochronowego 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, zlokalizowanego w Upper Largo k. Leven (hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania).

  • „Kandydaci wpadali w wir szkoleń. Najróżniejszych. Od podstawowego szkolenia spadochronowego, dywersyjnego i strzeleckiego, po fachowe – z wywiadu, łączności czy broni pancernej”. Proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych polegał na szkoleniu takich specjalistów, których potrzebowała Armia Krajowa. Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów specjalnych. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy szkolonych to Cichociemni ze specjalnością w dywersji, łączności oraz wywiadzie.

  • CC_wykaz-1_20220602_115218-300x124 Na rozkaz Churchilla...

    Wykaz z akt Oddziału VI (Specjalnego) SNW
    sygn. CAW II.52.359 s. 27

    Przez cały czas szkolenia odbywały się też testy psychologiczne. Obserwowano kandydatów w każdej sytuacji. Często sprawdzano, czy budzeni ze snu, pamiętają swoje alter ego.”  Nieprawda, organizowany przez Anglików w  STS 7a w Guildford kurs badań psychotechnicznych nie odbywał się „przez cały czas szkolenia”. Budzenie ze snu i sprawdzanie tzw. „legendy” miało miejsce także nie „przez cały czas szkolenia” lecz podczas kursu odprawowego.

  • W sumie do szkolenia przystąpiło 2413 kandydatów: 1 generał, 112 oficerów sztabowych, 894 oficerów młodszych, 592 podoficerów, 771 szeregowych, 15 kobiet, 28 kurierów cywilnych.” Nieprawda – na szkolenia kandydatów na Cichociemnych zgłosiło się 2385 kandydatów: 1 generał (Tadeusz Kossakowski), 112 oficerów sztabowych, 894 oficerów młodszych, 592 podoficerów, 771 szeregowych. Podawana dotąd błędnie liczba 2413 wynikała z faktu, iż do żołnierzy, kandydatów na Cichociemnych błędnie doliczano 28 cywilnych kurierów politycznych. 

  • Do Polski [Cichociemni] byli zrzucani pojedynczo. Każdy miał swoją misję.” Nieprawda, Cichociemni skakali ze spadochronem do Polski (8 przerzucono samolotem, który wylądował na polowym lądowisku) w kilkuosobowych ekipach. Cichociemni nie mieli żadnych „misji” lecz byli przydzielani do służby specjalnej w Armii Krajowej.

  • Pracą tzw. „ciotek” kierowała kpt. Maria Szczurowska „Danka”. Informacja nieścisła – od 1943 jej obowiązki przejęła Michalina Wieszeniewska.

 

W artykule dot. Tadeusza Chciuka także nt. „akcji most III” opublikowano dezinformację, jakoby był on rzekomo „cichociemnym”podczas gdy był kurierem politycznym. Jakoś Józefa Retingera – który skakał razem z nim – nikt nie uważa za „cichociemnego”. W artykule dot. Elżbiety Zawackiej opublikowano dezinformację, jakoby  była ona „jedyną cichociemną”.  W rzeczywistości była kurierką KG AK, została uznana za cichociemną dopiero wiele lat po wojnie. Do października 1943 nie miała nawet praw żołnierza Armii Krajowej, służyła w formacji pomocniczej (Wojskowa Służba Kobiet). Sytuację kobiet unormował dopiero dekret Prezydenta R.P. z 27 października 1943 o ochotniczej służbie kobiet, dopuszczający je do pełnienia służby zasadniczej w Wojsku Polskim.

 

Przekłamane biogramy

41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Na rozkaz Churchilla...„Portal specjalny” Polskiego Radia opublikował także krótkie, dwuakapitowe biogramy Cichociemnych. Niestety, roi się w nich od podstawowych błędów: plagą są nieprawidłowe stopnie wojskowe, brak lub nieprawidłowe daty urodzenia lub śmierci, brak miejsc urodzenia lub zgonu i in. Można zrozumieć, że anonimowy autor tych „biogramów” nie opublikował wszystkich pseudonimów Cichociemnych, ukończonych przez Nich kursów specjalnych, pochodzenia społecznego, znajomości języków itp. Jeśli opierał się tylko na „Słowniku Biograficznym Cichociemnych” Krzysztofa Tochmana – to tam takich podstawowych informacji nie ma…

Ale nie sposób zrozumieć, dlaczego aż 153 Cichociemnych nie ma swojej fotografii w tym „portalu specjalnym”, dlaczego publikowane są w biogramach treści ewidentnie nieprawdziwe, dlaczego kompletnie pominięto Cichociemnego Stefana Ignaszaka, jednego z kluczowych autorów sukcesu rozpracowania niemieckich rakiet V1 i V2. Nie sposób także zrozumieć, dlaczego w czterech przypadkach przekręcono nawet… nazwiska Cichociemnych! 

Biogramy Cichociemnych na tymże „portalu specjalnym” Polskiego Radia otwierają biogramy dwóch niewątpliwych współpracowników bezpieki (Bałuk, Prus-Bogusławski), tylko w 3 przypadkach podano info o powojennej współpracy niektórych z UB (ale akurat nie tych dwóch). Jeśli podawać takie informacje, to dotyczące wszystkich tego rodzaju przypadków. Poza tym, oczywiście nie jest wskazane eksponowanie akurat takich osób jako rzekomo reprezentatywnych dla 316 Cichociemnych.

Ogółem w krótkich biogramach Cichociemnych opublikowanych przez Polskie Radio naliczyłem aż 319 błędów!

 


 

Ignaszak-Stefan-184x250 Na rozkaz Churchilla...

ppłk cc Stefan Ignaszak

Oto zauważone przeze mnie błędy w biogramach Cichociemnych, opublikowane na „portalu specjalnym” Polskiego Radia:

  • Florian Adrian„aresztowany przez Gestapo 24 czerwca 1944”powinno być: 23 czerwca 1944
  • Ignacy Bator„Zaginął w Powstaniu Warszawskim 3 sierpnia 1944”powinno być: Dzięki moim ustaleniom wiadomo że poległ po 5 sierpnia 1944
  • Stefan Bałuk – podporucznik,  powinno być: generał brygady
  • Leon Bazała – major,  powinno być: podpułkownik
  • Zbigniew Bąkiewicz„Przydział do „Wachlarza” jako dubler dowódcy III odcinka” – nie było takiego przydziału
  • Tadeusz Benedyk – podporucznik, powinno być: porucznik
  • Adam Benrad – podporucznik, powinno być: kapitan
  • Kazimierz Bernaczyk„Urodzony 28 lutego w Poznaniu”powinno być: ur. 28 lutego 1922 w Poznaniu
  • Jacek Bętkowski„Aresztowany przez NKWD i wywieziony na Kołymę”powinno być: 16 października 1940 osadzony w łagrze w Starobielsku, od 16 czerwca 1941 w obozach pracy na Kołymie
  • Jan Biały – awansowany na stopień pułkownika nie w dacie skoku, lecz 15 czerwca 1944, ze starszeństwem od 28 kwietnia 1944
  • Niemir Bidziński „Zmarł 3 stycznia 1988”powinno być: zm. 4 stycznia 1988
  • Stanisław Biedrzycki – sierżant, powinno być: starszy sierżant
  • Romuald Bielski – „Zginął w 1944 roku w Powstaniu Warszawskim”. powinno być: Wg. moich ustaleń poległ prawdopodobnie wiosną 1945 w KL Sachsenhausen
  • Jan Bienias – „Poległ 6 lub 7 września 1944″powinno być:   poległ 7 września 1944
  • Kazimierz Bilski – kapitan, powinno być: major dyplomowany
  • Boryczka-Adam-elitadywersji-org-185x250 Na rozkaz Churchilla...Adam Boryczka – porucznik, powinno być: pułkownik;  „od marca 1944 roku zastępca 6. Brygady Dyspozycyjnej” powinno być: dowódca 6 Brygady Partyzanckiej AK (zwanej także Wileńską, Samodzielną, Dyspozycyjną, tzw. mała 6 Brygada)
  • Adam Borys – kapitan, powinno być: podpułkownik
  • Tadeusz Burdziński – kapitan, powinno być: major;  „Zmarł w Szkocji 16 stycznia 1970” powinno być: zm. 16 stycznia 1970 w Glasgow  (Wielka Brytania)
  • Michał Busłowicz – podporucznik, powinno być: porucznik;  „Urodził się 27 maja 1912 w Krzemiennicy”, powinno być: ur. 9 czerwca 1912 w Hryckiewiczach (powiat Wołkowysk, obecnie Białoruś)
  • Przemysław Bystrzycki„Urodzony 23 maja 1923” powinno być: ur. 23 maja 1923 w Przemyślu; „Dowódca dyspozycyjnej radiostacji nr 06 Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza” powinno być:  Nie było „dyspozycyjnych radiostacji”, nie były to „radiostacje Oddziału VI”, radiostacje oznaczano kryptonimem, np. „Wanda 06”.
  • Teodor Cetys – kapitan, powinno być: major dyplomowany; „więziony w ZSRR”, powinno być: więzień sowieckich łagrów: Ostaszków, Morszańsk, Brześć (1944 1948)
  • Ryszard Chmieloch –  „Zginął pomiędzy 29 kwietnia a 17 czerwca 1944 rozstrzelany we Lwowie lub wywieziony do Dachau” powinno być: Osadzony w więzieniu we Lwowie przy ul. Łąckiego, skazany na śmierć. Jego nazwisko znajduje się na liście osób przewidzianych do rozstrzelania 20 kwietnia 1944 na Piaskach (piaszczysty teren za cmentarzem żydowskim we Lwowie, przy ul. Janowskiej). Według innej wersji, między 19 kwietnia a 17 czerwca 1944, wywieziony ze Lwowa do obozu koncentracyjnego KL Dachau. 
  • Antoni Chmielowski – porucznik, powinno być: major
  • Eugeniusz Chyliński – podporucznik, powinno być: porucznik
  • Franciszek Cieplik – podporucznik, powinno być: kapitan; „Poległ w walce stoczonej z oddziałami radzieckimi 21 sierpnia 1944 pod Surkontami” powinno być: zamordowany przez Sowietów
  • Czaykowski-Andrzej-elitadywersji-org-180x250 Na rozkaz Churchilla...Andrzej Czaykowski – rotmistrz, powinno być: major; „Przydział do Komendy Głównej AK, początkowo w Oddziale V jako oficer operacyjny „Komórki Zrzutów”, powinno być:   20 kwietnia 1944 przydzielony do Komendy Głównej AK, Oddziału V, jako zastępca kierownika Komórki Przerzutów Powietrznych “M II-Import”;  „Aresztowany w Częstochowie 28 lub 29 grudnia” powinno być: 29 grudnia 1944 aresztowany w Częstochowie przez gestapo, osadzony w więzieniu w Częstochowie, potem Tomaszowie Mazowieckim, następnie Montelupich w Krakowie. Nie został zdekonspirowany, w połowie stycznia 1945 wywieziony do obozu Gross-Rosen, następnie Mittelbau-Dora k. Nordhausen. 11 kwietnia 1945 uwolniony przez żołnierzy amerykańskich.
  • Bronisław Czepczak – podporucznik powinno być: porucznik;  „Urodził się 18 września 1922 w Stupkach”  powinno być: ur. 17 września 1922 w Stupkach (gmina Borki Wielkie, powiat tarnopolski, obecnie Ukraina)
  • Kazimierz Czerwiński – podporucznik powinno być: porucznik
  • Kazimierz Człapka – plutonowy powinno być: porucznik;  „W Powstaniu Warszawskim radiotelegrafista radiostacji nr 23A na Żoliborzu” powinno być:  radiotelegrafista radiostacji “Wanda 23A” na Żoliborzu
  • Józef Czuma „Urodził się w Niepołomicjach, powiat bocheński” powinno być: ur. 6 lutego 1915 w Niepołomicach (powiat wielicki)
  • Hieronim Dekutowski – podporucznik, powinno być: major; „Urodzony 24 września 1918 w Tarnobrzegu” powinno być: ur. 24 września 1918 w Dzikowie (obecnie Tarnobrzeg);  „Po wyzwoleniu dowódca oddziału, następnie zgrupowania oddziałów Wolność i Niezawisłość”  powinno być: po wkroczeniu wojsk sowieckich – to nie było żadne „wyzwolenie”;  „Stanął przed sądem RP, który skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano 7 marca 1949 w Warszawie”  powinno być: 23 maja 1994 Sąd Wojewódzki w Warszawie unieważnił wydane wyroki śmierci, podkreślając w uzasadnieniu: żołnierze AK działający później w organizacji WiN byli zmuszeni do przeciwstawienia się zbrojnej masowej eksterminacji, poprzez walkę zarówno z oddziałami NKWD, jak i wspierającymi je formacjami polskimi, tj. milicją, UB i tzw. Wojskami Wewnętrznymi. Była to walka potrzebna i celowa, polegająca na odbijaniu jeńców lub zapobieganiu morderstwom i aresztowaniom. Sąd Najwyższy określa to obecnie w swoim orzecznictwie jako prawo do zbiorowej obrony koniecznej. Nie ulega wątpliwości, że właśnie taki charakter miały działania zbrojne oddziału “Zapory”.
  • Stanisław Dmowski„Zmarł w 2002 roku” powinno być: zm. 6 marca 2002
  • Feliks Dzikielewski – major powinno być: podpułkownik
  • Jerzy Emir-Hassan – major powinno być: podpułkownik
  • Farenholc-Oskar-elitadywersji-org-176x250 Na rozkaz Churchilla...Oskar Farenholc –  „aresztowany przez SD (Służba Bezpieczeństwa Reichsführera) pod nazwiskiem Franz Henzel vel Jerzy Stawicki. W śledztwie, które trwało do lipca 1944 roku grał brytyjskiego agenta Johna Kennedy’ego. Prawdopodobnie wywieziony ostatnim transportem z Pawiaka do obozu Groß-Rosen. Odtąd zaginął” powinno być: według moich ustaleń oraz dr Bartłomieja Szyprowskiego, Oskar Farenholc został zamordowany (zastrzelony) w trakcie akcji “14f13” w kamieniołomie KL Mauthausen 5 kwietnia 1945, decyzją zbrodniarza hitlerowskiego SS-oberstumfuhrer Karl’a Schulz’a – szefa obozowego gestapo: Politische Abteilung (“Wydziału Politycznego”). W obozowych dokumentach przy nazwisku “John Kennedy” (Oskar Farenholc) wpisano adnotację “przeniesiony”. Dokładnie miesiąc później, 5 maja 1945, obóz został wyzwolony przez żołnierzy amerykańskich… 
  • Michał Fijałka – podporucznik powinno być: kapitan
  • Władysław Flont – sierżant powinno być: podporucznik
  • Kazimierz Fuhrman – podporucznik powinno być: porucznik
  • Adolf Gałacki – porucznik powinno być: kapitan
  • Marian Garczyński„Zmarł wskutek zakażenia (lub komplikacji pogrypowych) 13 listopada 1943 w Brześciu nad Bugiem” powinno być: Wg. Tochmana 13 listopada 1943 zmarł na skutek komplikacji pogrypowych (zakażenie krwi) w Brześciu nad Bugiem. Wg. metryki zgonu wystawionej przez biskupa polowego WP 14 lipca 1947, zmarł w styczniu 1944 w Białymstoku.
  • Tadeusz Gaworski – porucznik powinno być: kapitan
  • Stanisław Gilowski – porucznik powinno być: major
  • Władysław Godzik – podporucznik powinno być: porucznik
  • Marian Golarz – porucznik powinno być: kapitan
  • Marian Gołębiewski – podporucznik powinno być: podpułkownik
  • Norbert Gołuński„Zmarł w kwietniu 2000 roku” powinno być: zm. 23 kwietnia 2000
  • Jan Górski„instruktor w Oddziale VI”  powinno być: instruktor oraz komendant kursu odprawowego (STS 43, Audley End)
  • Stefan Górski – podporucznik powinno być: porucznik
  • Krzysztof Grodzicki – rotmistrz powinno być: major
  • Zygmunt Gromnicki – porucznik powinno być: kapitan
  • Bronisław Grun – porucznik powinno być: kapitan; „wykładowca w „Agrikoli” powinno być: instruktor w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty “Agrykola”
  • Jan Grycz„Urodził się 10 grudnia 1910 w Chomencicach”  powinno być: ur. 10 grudnia 1909 w Chomęcicach
  • Stanisław Harasymowicz – podporucznik powinno być: porucznik
  • Władysław Hauptman – plutonowy powinno być: podporucznik
  • Teodor Hoffman – kapitan powinno być: major
  • Iglewski-Antoni-179x250 Na rozkaz Churchilla...Antoni Iglewski – podporucznik powinno być: podpułkownik; „przeszedł szkolenie na cichociemnego” powinno być: ukończył kursy specjalne: m.in. zasadnicze: dywersyjno – strzelecki (STS 25, Inverlochy), spadochronowy, walki konspiracyjnej, odprawowy (STS 43, Audley End); uzupełniające: podstaw wywiadu (STS 31, Bealieu), oficerski kurs motoryzacji (Dowództwo I Dywizjonu Pociągów Pancernych), i in.
  • Wiesław Ipohorski – porucznik powinno być: kapitan; „Przyszedł na świat w Berezówce koło Bobrujska w Rosji” powinno być: ur. 19 grudnia 1910 w Berezówce k. Bobrujska (obecnie Białoruś)
  • Bolesław Jabłoński  – porucznik powinno być: major
  • Henryk Jachciński  – podporucznik powinno być: porucznik
  • Bolesław Jackiewicz – kapitan powinno być: major dyplomowany;  „Urodził się 15 lipca 1914 w Zakorzu” powinno być: ur. 28 lipca 1914 w majątku Zahorze (powiat mołodeczański, obecnie Litwa) – powielono błąd Tochmana, prawidłowa data urodzenia w dokumentach Oddziału VI (Specjalnego)
  • Stanisław Jagielski – podporucznik powinno być: porucznik;  „urodził się 8 września 1919 w Rozdzielach” powinno być: ur. 8 września 1919 w Rozdzielu (powiat bocheński) – powtórzono błąd Tochmana
  • Ewaryst Jakubowski – podporucznik powinno być: porucznik
  • Stanisław Jankowski – porucznik powinno być: kapitan
  • Henryk Januszkiewicz – podporucznik powinno być: kapitan
  • Janusz Jarosz – podporucznik powinno być: porucznik
  • Stefan Jasieński – podporucznik powinno być: porucznik
  • Tadeusz Stanisław Jaworski – podporucznik powinno być: kapitan
  • Jan Nowak-Jeziorański – porucznik powinno być: kapitan; „Urodził się 15 maja 1913” powinno być: ur. 2 października 1914 w Berlinie (Tochman podaje: 3 października 1914 w Berlinie lub 15 maja 1913 w Radości albo 2 października 1914)
  • Jan Jokiel – porucznik powinno być: major
  • Marian Jurecki„Poległ 28 grudnia 1941 w Brzozowie Starym” powinno być: poległ 28 grudnia 1941 w Chmielniku (obecnie Paulinka) k. Brzozowa Starego (powiat sochaczewski)
  • Jurkiewicz-Longin-189x250 Na rozkaz Churchilla...Longin Jurkiewicz – podporucznik powinno być: porucznik
  • Maciej Kalenkiewicz – major powinno być: podpułkownik dyplomowany
  • Jan Kamieński – major powinno być: podpułkownik dyplomowany;  „ps. Cozaś, Litwin, Konar”  powinno być: ps.: “Cozas”, “Frant”, “Chyży”, “Konar”, “Litwin”, “Klimaszewski”;  „Zmarł 29 maja 1987”  powinno być:  zm. 29 maja 1987 w Spring Hill (Floryda, USA)
  • Eugeniusz Kaszyński – porucznik powinno być: major
  • Stanisław Kazimierczak – plutonowy powinno być: sierżant; „W maju 1943 roku wyjechał z Warszawy i został aresztowany podczas przekraczania granicy Generalnego Gubernatorstwa na jednej z dwu tras: przez Małkinię lub Ostrołękę. Odtąd zaginął” powinno być: Od maja 1943 przydzielony do kompanii instruktorskiej “Omnibus” jako okręgowy instruktor łączności. Wyjechał z Warszawy do terenowej placówki radiołączności, prawdopodobnie w lipcu 1943 aresztowany przez gestapo w Białymstoku. Prawdopodobnie zamęczony na śmierć podczas przesłuchań. Według innej wersji, pod fałszywą tożsamością osadzony w obozie koncentracyjnym KL Auschwitz, następnie w obozie koncentracyjnym KL Neuengamme.
  • Edward Kiwer – podporucznik powinno być: porucznik
  • Władysław Klimowicz„Urodzony 3 lipca 1910 we Lwowie” powinno być: ur. 3 lipca 1910 w Szeptycach (woj, lwowskie, obecnie Ukraina)
  • Tadeusz Klimowski – porucznik powinno być: major
  • Maksymilian Klinicki – podporucznik powinno być: major
  • Włodzimierz Klocek – podporucznik powinno być: porucznik
  • Tadeusz Kobyliński – podporucznik powinno być: porucznik;  „Zmarł w 1961 roku w Londynie” powinno być: Zmarł w 1961 roku w Londynie.
  • Wacław Kobyliński – „W 1982 roku wyemigrował do USA, gdzie zmarł w 1987 roku” powinno być:  zm. 11 lipca 1987 w Butler (USA)
  • Jan Kochański – porucznik powinno być: kapitan
  • Władysław Kochański – porucznik powinno być: kapitan
  • Stanisław Kolasiński – porucznik powinno być: kapitan; „Zmarł 11 listopada 1996”  powinno być: zm. 19 listopada 1996 w Zbylitowskiej Górze (powiat tarnowski)
  • Bronisław Konik – porucznik powinno być: major;  „Urodzony 6 sierpnia 1913 w Przemyślu” powinno być:  ur. 6 sierpnia 1913 w Wilczy (powiat przemyski, obecnie Przemyśl)
  • Kontrym-Boleslaw-elitadywersji-org-176x250 Na rozkaz Churchilla...Bolesław Kontrym – kapitan powinno być: major;  „Przeszkolony w dywersji” powinno być: ukończył kursy specjalne: zasadnicze: dywersyjno-strzelecki (STS 25, Inverlochy), spadochronowy (STS 51, Ringway), walki konspiracyjnej, odprawowy (STS 43, Audley End); uzupełniające: podstaw wywiadu (STS 31, Bealieu), sabotażu przemysłowego (STS 17, Brickendonbury Manor), łączności (STS 35, Vineyards), łączności 1 SBS, i in.
  • Wacław Kopisto – porucznik powinno być: major
  • Franciszek Koprowski„Zmarł 2 czerwca 1967 w Zerżeniu (obecnie Warszawa)” powinno być: zm. 2 czerwca 1967 w Zerzeniu (obecnie Warszawa)
  • Tadeusz Kossakowski – generał powinno być: generał dywizji; „Urodzony 27 stycznia 1888 w Kiszyniowie, w Rosji (obecnie Mołdawia)” powinno być:  ur. 27 stycznia 1888 w Kiszyniowie (Besarabia, obecnie Mołdawia)
  • Tomasz Kostuch – porucznik powinno być: podpułkownik
  • Edward Kowalik – sierżant powinno być: porucznik;  „Urodzony 31 stycznia 1916 w Warszawie” powinno być:  ur. 3 stycznia 1916 w Warszawie
  • Henryk Kożuchowski – kapitan powinno być: kapitan dyplomowany
  • Henryk Krajewski„Zmarł 16 grudnia 1989” powinno być:  zm. 16 grudnia 1989 w Wołominie
  • Adam Krasiński – podporucznik powinno być: porucznik;  „Zginął w czerwcu 1945 roku na zesłaniu w łagrze w ZSRR” powinno być: poległ podczas sowieckiego zesłania prawdopodobnie w czerwcu 1945 w Reszotach (Kraj Krasnojarski, Rosja)
  • Walery Krokay – porucznik powinno być: kapitan
  • Kryszczukajtis-Miroslaw-elitadywersji-org-181x250 Na rozkaz Churchilla...Mirosław Kryszczukajtis – porucznik powinno być: kapitan;  „Przeszkolony w dywersji technicznej i kwatermistrzostwie” powinno być: ukończył kursy specjalne: m.in. zasadnicze: dywersyjno – strzelecki (STS 25, Inverlochy), spadochronowy, walki konspiracyjnej, odprawowy (STS 43, Audley End); uzupełniające: podstaw wywiadu (STS 31, Bealieu), sabotażu przemysłowego i komunikacyjnego (STS 17, Brickendonbury Manor), instruktor saperów, i in.
  • Stanisław Kujawiński – podporucznik powinno być: porucznik
  • Aleksander Kułakowski – porucznik powinno być: kapitan
  • Mieczysław Kwarciński – porucznik powinno być: kapitan
  • Bohdan Kwiatkowski – kapitan powinno być: major; „praca instruktorska na kursach o niemieckiej broni pancernej”  powinno być:  instruktor w ośrodku pancernym Komendy Obszaru Warszawa AK
  • Marian Leśkiewicz – podporucznik powinno być: kapitan
  • Aleksander Lewandowski – sierżant powinno być: starszy sierżant
  • Wojciech Lipiński – podporucznik powinno być: kapitan
  • Zdzisław Luszowicz – podporucznik powinno być: kapitan
  • Hieronim Łagoda – porucznik powinno być: kapitan
  • Benon Łastowski – kapitan powinno być: major;  „Urodzony 15 sierpnia 1913” powinno być: ur. 15 lipca 1913 w Hoduciszkach (obecnie Litwa)
  • Lopianowski-Narcyz-elitadywrsji-org-188x250 Na rozkaz Churchilla...Narcyz Łopianowski – major powinno być: podpułkownik; „Urodzony 29 października 1898 na Wileńszczyźnie” powinno być: ur. 29 października 1898 w Stokach (powiat wileński, obecnie Litwa)
  • Ezechiel Łoś – podporucznik powinno być: porucznik
  • Felicjan Majorkiewicz„Zmarł w Warszawie w 1975 roku” powinno być:  zm. 21 lutego 1975 w Warszawie
  • Aleksander Makagonow – kapral powinno być: porucznik
  • Anatol Makarenko – podporucznik powinno być: major;  „Zmarł w Szczecinie w 2004 roku” powinno być: zm. 27 października 2004 w Szczecinie
  • Władysław Maksyś – podporucznik powinno być: porucznik; „Urodzony 27 czerwca 1913” powinno być: ur. 27 czerwca 1913 w Lesku (wówczas woj. lwowskie);  „Zmarł 22 grudnia 1995” powinno być: zm. 22 grudnia 1995 w Warszawie
  • Franciszek Malik – kapitan powinno być: major; „Zmarł w Wielkiej Brytanii w 2006 roku” powinno być: zm. 24 sierpnia 2006 w Loughborough (Wielka Brytania)
  • Władysław Marecki – podporucznik powinno być: major;  „Zmarł w Sopocie w 1999 roku” powinno być: zm. 25 marca 1999 w Sopocie
  • Jan Marek – podporucznik powinno być: porucznik
  • Edmund Marynowski„zamieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie zmarł w 2014 roku” powinno być: zm. 9 czerwca 2014 w Sun City West (Arizona, USA)
  • Zbigniew Matula„31 października 1944 po rozproszeniu pułku, zginął w potyczce z Niermcami” powinno być: poległ w walce 31 października 1944 w Słonej (powiat tarnowski)
  • Jan Matysko – podporucznik powinno być: porucznik;  „Zmarł w Bydgoszczy w 1953 roku” powinno być: Zmarł 18 listopada 1953 w Bydgoszczy
  • Janusz Messing – podporucznik powinno być: porucznik
  • Stefan Mich – kapitan powinno być: major
  • Wincenty Michalczewski – porucznik powinno być: kapitan;  „Zmarł w 1999 roku” powinno być: zm. 8 listopada 1999 w Warszawie
  • Zygmunt Milewicz – kapitan powinno być: major;  „Urodzony 4 maja 1896 w Krasiłowie koło Starokonstantynowa” (wg. Tochmana ur 14) powinno być:  ur. 2 maja 1896 w Krasiłowie (Wołyń, powiat starokonstantynowski, obecnie Ukraina)
  • Zbigniew Mrazek – podporucznik powinno być: porucznik; „Zmarł 26 stycznia 1981 w Jeleniej Górze” powinno być: zm. 26 stycznia 1981 w Kowarach
  • Nadolczak-Bruno-179x250 Na rozkaz Churchilla...Bruno Nadolczak – porucznik powinno być: podpułkownik;  „Urodzony 30 marca 1913 w Hussen-Courl” (wg. Tochmana Husen-Kurl powinno być: w Kurl-Husen (obecnie dzielnica Dortmundu, Westfalia, Niemcy);  brak daty śmierci powinno być: zm. 11 września 2010 w Cape May (New Jersey, USA)
  • Jerzy Niemczycki – podporucznik powinno być: kapitan
  • Kazimierz Niepla – podporucznik powinno być: porucznik;  „urodzony 20 lutego 1922 w Łukowcu Żórawskim” powinno być: ur. 20 lutego 1922 w Łukowcu Żurowskim (obecnie obwód Iwanofankowski, Ukraina),
  • Antoni Nosek – porucznik powinno być: major
  • Józef Nowacki – podporucznik powinno być: kapitan
  • Piotr Nowak – sierżant powinno być: podporucznik; „Zmarł 14 października 1992 w Warszawie” powinno być: Zm. 14 października 1992 w Pruszkowie
  • Michał Nowakowski„Zginął w więzieniu w 1961 roku” powinno być: zm. 13 grudnia 1961 w Barczewie
  • Cezary Nowodworski – porucznik powinno być: kapitan
  • Ryszard Nuszkiewicz – porucznik powinno być: major
  • Bolesław Odrowąż-Szukiewicz – błąd w nazwisku: Szuszkiewicz powinno być: Szukiewicz; „Zginął w nocy 16/17 lutego 1943 podczas skoku do kraju, spadając w widłach rzek Pilicy i Czarnej” powinno być: poległ śmiercią spadochroniarza 17 lutego 1943 w Bratkowie nad Czarną (gm. Aleksandrów)
  • Leopold Okulicki – generał powinno być: generał brygady; „Urodzony 12 listopada 1898 w Bratucicach, powiat bocheński” powinno być: ur. 12 listopada 1898 (wg. wpisu w księgach parafialnych) lub 11 listopada 1898 (wg. własnych deklaracji oraz dokumentów SNW) we wsi Bratucice (pow. bocheński)
  • Stanisław Olszewski – porucznik powinno być: podpułkownik
  • Stanisław Ossowski – porucznik powinno być: kapitan
  • Alfred Paczkowski – kapitan powinno być: podpułkownik; „Urodzony 11 maja 1909” powinno być: ur. 11 maja 1909 w Brukowcach (powiat prużański, woj, poleskie, obecnie Białorus)
  • Michał Parada – plutonowy powinno być: sierżant
  • Jan Parczewski – kapral powinno być: plutonowy; „Urodzony 23 listopada 1923 w Szturmówce” powinno być: ur. 13 czerwca 1923 w Szturmówce (powiat sarneński, obecnie Białoruś); data urodzenia wg. własnoręcznie wypełnionego kwestionariusza, w dokumentach Oddziału VI
  • Feliks Perekładowski – błąd w nazwisku: „Przekładowski” – powinno być: Perekładowski; podporucznik powinno być: porucznik
  • Mieczysław Pękala„Urodzony 26 lipca 1898” powinno być: ur. 26 lipca 1898 w Nowym Sączu
  • Piasecki-Zbigniew-elitadywersji-org-185x250 Na rozkaz Churchilla...Zbigniew Piasecki„8 lutego 1945 przeniesiony z Gross-Rosen do Dora-Mittelbau. Prawdopodobnie tam został zamordowany” powinno być: poległ prawdopodobnie zamordowany przez Niemców w obozie koncentracyjnym po 24 marca 1945 w KL Mittelbau-Dora
  • Witold Pic„Urodzony 13 stycznia w Poznaniu” powinno być: ur. 13 stycznia 1918 w Poznaniu
  • Aleksander Piekarski – porucznik powinno być: kapitan
  • Czesław Pieniak – podporucznik powinno być: porucznik
  • Wacław Pijanowski – kapitan powinno być: major
  • Adolf Pilch – podporucznik powinno być:  major;  „Urodzony 22 maja w Wiśle” powinno być: ur. 22 maja 1914 w Wiśle.
  • Edward Piotrowski„Urodzony 31 stycznia 1989 w Nowosiółkach” powinno być: ur. 31 stycznia 1899 w Nowosiółkach (obecnie Ukraina)
  • Julian Piotrowski – porucznik powinno być: kapitan; „Urodzony 7 października w Mariampolu, powiat stanisławowski” powinno być: ur. 7 października 1920 w Mariampolu (powiat stanisławowski, woj. stanisławowskie, obecnie obwód iwanofrankowski, Ukraina)
  • Jan Piwnik – porucznik powinno być: pułkownik
  • Wilhelm Pluta – podporucznik powinno być: porucznik;  „Przeszkolony w dywersji oraz w fałszerwstwie dokumentów” powinno być: ukończył kursy specjalne: m.in. zasadnicze: dywersyjno – strzelecki (STS 25, Inverlochy), spadochronowy, walki konspiracyjnej, odprawowy (STS 43, Audley End); specjalnościowe:  wywiadu (Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej, Glasgow); uzupełniające: podstaw wywiadu (STS 31, Bealieu), i in.
  • Marian Pokładecki – podporucznik powinno być: porucznik
  • Alfred Pokultinis – porucznik powinno być: kapitan
  • Zygmunt Policiewicz„Skok 3/4 września 1942 jako emisariusz Najwyższego Wodza”  powinno być: nie było „Najwyższego Wodza”, nie był też emisariuszem Naczelnego Wodza
  • Jarosław Poliszuk – podporucznik powinno być: porucznik
  • Bolesław Polończyk – porucznik powinno być: kapitan
  • Antoni Pospieszalski – kapitan powinno być: major;  „instruktor w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza”  powinno być:   instruktor łączności STS 43 (Audley End);  „Zmarł w Londynie w 2008 roku”  powinno być: zm. 12 marca 2008 w Londynie (Wielka Brytania)
  • Janusz Prądzyński – porucznik powinno być: rotmistrz;  „Urodzony 29 listopada w Kaliszu”  powinno być: Urodzony 29 listopada w Kaliszu. „Zmarł 13 marca 1963 w Milanówku” powinno być: zm. 31 marca 1963 w Płocku
  • Andrzej Prus-Bogusławski – podporucznik powinno być: rotmistrz; „od 1981 roku we Francji, gdzie zmarł 26 października 2006” powinno być: zm. 26 października 2006 w Lailly-en-Val (Francja)
  • Przybylik-Stefan-elitadywersji-org-189x250 Na rozkaz Churchilla...Stefan Przybylik – podporucznik powinno być: kapitan
  • Mieczysław Psykała – starszy sierżant powinno być: podporucznik
  • Franciszek Pukacki – porucznik powinno być: major
  • Bronisław Rachwał„Urodzony 10 października w Wilkołazie” powinno być: ur. 10 października 1907 w Wilkołazie Pierwszym (powiat kraśnicki)
  • Stanisław Raczkowski„Urodzony 29 stycznia w Łodzi” powinno być: ur. 29 stycznia 1912 w Łodzi; „Poległ w starciu z Niemcami w Suchedniowie 29 sierpnia 1944” powinno być: poległ w walce z Niemcami 29 lipca 1944 w Suchedniowie
  • Jan Różycki – rotmistrz powinno być: major;  „Urodzony 21 marca 1901 w Klimkiewiczowie” powinno być: ur. 21 marca 1901 w Klimkiewiczowie (obecnie Ostrowiec Świętokrzyski)
  • Tadeusz Runge – major powinno być: podpułkownik
  • Franciszek Rybka – porucznik powinno być: kapitan
  • Lech Rydzewski – podporucznik powinno być: porucznik
  • Edwin Scheller – brak informacji o uczestnictwie w Powstaniu Warszawskim
  • Tadeusz Seeman – podporucznik powinno być: porucznik
  • Jan Serafin„Poległ śmiercią spadochroniarza w nocy 19/20 maja 1944 podczas skoku do Polski” powinno być: poległ tragicznie śmiercią spadochroniarza podczas skoku do Polski 20 maja 1944 w Opatkowicach (powiat puławski)
  • Fryderyk Serafiński – podporucznik powinno być: podpułkownik
  • Sedziak-Stanislaw-elitadywersji-org-184x250 Na rozkaz Churchilla...Stanisław Sędziak – porucznik powinno być: pułkownik dyplomowany; „Po wojnie działalność w organizację Wolność i Niepodległość”  powinno być:  Zastępca Prezesa d/s wojskowych i organizacyjnych III Zarządu WiN
  • Zenon Sikorski – podporucznik powinno być: porucznik;  „Zmarł 2 sierpnia 1981 w Pieszczanach w Czechosłowacji” powinno być:   zm. 2 sierpnia 1981 w Pieszczanach (Słowacja)
  • Ryszard Skowroński„Zginął nad Danią w nocy 14/15 września 1943 w czasie lotu do Polski” powinno być:   poległ 14 września 1943 nad Esbjerg (Dania). Można dodać, że samolot którym leciał został zestrzelony ok. godz. 20.40, podczas lotu nad wybrzeżem Danii, w okolicach miejscowości Esbjerg; płonący samolot spadł na tory kolejowe 6 km na północ od Esbjerg (Dania)
  • Stanisław Skowroński – podporucznik powinno być: kapitan;  brak daty urodzenia powinno być: ur. 13 listopada 1919 w Horodence (obecnie Ukraina);  „Zmarł 20 kwietnia 2016” powinno być: zm. 20 kwietnia 2016 w Rio Ceballos (Argentyna)
  • Jan Kanty Skrochowski – brak pełnego imienia: Jan Kanty
  • Leopold Skwierczyński – kapitan powinno być: major; „Urodził sie 24 grudnia 1915 w Husince, powiat bielskopodlaski” powinno być: ur. 24 grudnia 1905 w Husince (powiat bialski),
  • Jan Smela„Urodził się 3 października 1910 w Pstrągowej” powinno być: ur. 3 listopada 1910 w Pstrągowej (powiat strzyżowski)
  • Kazimierz Smolski – błąd w nazwisku: jest Smólski; porucznik powinno być: kapitan; „Urodzony 23 czerwca 1913 w Stolinie” powinno być: ur. 23 czerwca 1913 w Juzowce (obecnie Donieck, Ukraina); „Zmarł 18 sierpnia 1985 w Szczecinie” powinno być: zm. 18 lipca 1985 w Szczecinie
  • Jerzy Sokołowski – rotmistrz  powinno być: major;  „Urodził się 12 października 1910 w Naukat w Turkmenistanie (Rosja)” powinno być: ur. 12 października 1910 w Naukat (Turkiestan, ZSRR, obecnie Kazachstan);  „Zmarł w Warszawie w 1980 roku” powinno być: zm. 8 stycznia 1980 w Warszawie
  • Tadeusz Sokołowski – major powinno być: major dyplomowany; „Urodzony 25 września 1905 w Zemłosławiu (dzisiejsza Białoruś)” powinno być: ur. 25 września 1905 w Żemłosławiu k. Lidy (obecnie Białoruś)
  • Tadeusz Sokół„Urodzony 15 czerwca 1914 w Czaharach Hrycowieckich (dzisiejsza Ukraina)” powinno być: ur. 15 czerwca 1914 w Maksymówce (powiat zbaraski, obecnie Ukraina); błąd powtórzony za Tochmanem, prawidłowo w dokumentach Oddziału VI;  „Zmarł w 1980 roku w Warszawie” powinno być: zm. 21 czerwca 1980 w Warszawie
  • Stanisław Sołtys – podporucznik powinno być: porucznik
  • Zbigniew Specylak„Zmarł we Wrocławiu w 1978 roku” powinno być: zm. 27 kwietnia 1978 we Wrocławiu
  • Zdzisław Sroczyński„Od 1945 roku na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł w 1996 roku” powinno być: zm. 23 stycznia 1996 w Birmingham (Wielka Brytania)
  • Leszek Starzyński – podporucznik powinno być: porucznik; „Zmarł w Kanadzie w 1990 roku” powinno być: zm. 21 października 1990 w Kingston (Ontario, Kanada)
  • Tadeusz Starzyński – porucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w kwietniu 1970 w Warszawie” powinno być: zm. 26 kwietnia 1970 w Warszawie
  • Tadeusz Stocki„Zmarł w 1993 roku w Warszawie” powinno być: zm. 3 grudnia 1993 w Warszawie
  • Olgierd Stołyhwo„Prawdopodobnie kilka miesięcy później (ale jeszcze w 1943) został rozstrzelany w ruinach getta” powinno być: poległ zamordowany przez Niemców z gestapo 7 maja 1943 w Warszawie
  • Stpiczynski-Aleksander-elitadywersji-org-184x250 Na rozkaz Churchilla...Aleksander Stpiczyński„Zmarł w Warszawie w 1987 roku” powinno być: zm. 21 września 1987 w Warszawie.
  • Zdzisław Straszyński – podporucznik powinno być: porucznik; „W roku 1947 wyemigrował do Australii, tam zmarł 17 czerwca 2014” powinno być: zm. 17 czerwca 2014 w Melbourne (Australia)
  • Witold Strumpf – podporucznik powinno być: kapitan
  • Mieczysław Szczepański – porucznik powinno być: kapitan; brak kluczowej informacji – Zrehabilitowany i uniewinniony postanowieniem Izby Karnej Sądu Najwyższego z 11 maja 1990
  • Piotr Szewczyk – porucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w 1988 roku w swojej rodzinnej miejscowości” powinno być: zm. 28 stycznia 1988 w Oświęcimiu
  • Wiesław Szpakowicz„Zginął w czasie lotu do Polski w nocy 29/30 października 1942 w katastrofie samolotu, który rozbił się na Norwegią” powinno być: poległ tragicznie 30 października 1942 między Helleren a Refsland (Norwegia)
  • Kazimierz Szternal – major powinno być: pułkownik; „Zmarł w 1981 roku w Chicago w Stanach Zjednoczonych” powinno być: zm. 6 maja 1981 w Chicago (USA)
  • Jerzy Sztrom – podporucznik powinno być: porucznik; „Urodził się 6 czerwca 1923 w Starosielcach” powinno być: ur. 6 czerwca 1923 w Starosielcach (obecnie Białystok)
  • Władysław Szubiński„Jego dalsze losy są nieznane, prawdopodobnie został zamordowany na Pawiaku” powinno być: prawdopodobnie zamordowany przez gestapo w grudniu 1942 w Warszawie
  • Adam Szydłowski„Zmarł w 1960 roku w Gdyni” powinno być: zm. 4 października 1960 w Gdyni
  • Jerzy Szymański – major powinno być: podpułkownik dyplomowany; „Zmarł w Londynie w 1995 roku” powinno być: zm. 21 lutego 1995 w Londynie (Wielka Brytania)
  • Wincenty Ściegienny – major powinno być: podpułkownik dyplomowany; „Zmarł w 1968 roku w Warszawie” powinno być: zm. 12 listopada 1968 w Warszawie
  • Kazimierz Śliwa – plutonowy powinno być: major; „Zmarł 23 października 2015” powinno być: zm. 23 października 2015 w Gdańsku
  • Władysław Śmietanko„Od lipca 1945 w Wielkiej Brytanii” powinno być: zm. 29 lipca 1999 w Londynie (Wielka Brytania)
  • Tadeusz Śmigielski„2 października 1945 zameldował się w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza. Jego dalsze losy są nieznane” powinno być: zm. w 1999 w Cheltenham (Gloucestershire, Wielka Brytania)
  • Andrzej Świątkowski„Urodził się 14 stycznia 1906” powinno być: ur. 14 stycznia 1906 w Warszawie
  • Tarnawski-Aleksander-200x250 Na rozkaz Churchilla...Aleksander Tarnawski – podporucznik powinno być: pułkownik;  „Mieszka w Gliwicach. 7 września 2014, w wieku 93 lat, skoczył ze spadochronu z żołnierzami jednostki GROM. Obecnie jest honorowym kombatantem Jednostki Wojskowej GROM, która dziedziczy tradycje i obyczaje Cichociemnych” powinno być: zm. 4 marca 2022 w Gliwicach
  • Czesław Trojanowski – porucznik powinno być: kapitan; „Pozostał na emigracji w USA, gdzie zmarł w 1985 roku” powinno być: zm. 7 sierpnia 1985 w Albuquerque (Nowy Meksyk, USA)
  • Stanisław Trondowski„Zmarł w Warszawie w 1982 roku” powinno być: zm. 11 kwietnia 1982 w Warszawie
  • Adam Trybus – porucznik powinno być: major;
  • Zbigniew Twardy – podporucznik powinno być: porucznik;
  • Zygmunt Ulm – podporucznik powinno być: pułkownik; „Zmarł w Wielkiej Brytanii w 2011 roku” powinno być: zm. 12 grudnia 2011 w Wielkiej Brytanii
  • Jan Walter„Zmarł w lipcu 1976 w Warszawie” powinno być: zm. 19 lipca 1976 w Warszawie
  • Zbigniew Waruszyński – podporucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w lipcu 1987 roku w Wielkiej Brytanii” powinno być: zm. 28 grudnia 1987 w Wolverhampton (Wielka Brytania)
  • Wiktor Wiącek – podporucznik powinno być: porucznik;
  • Alfred Whitehead – przekręcone nazwisko, jest: Wihtehead; „W 1981 roku wrócił do Polski i osiedlił się w Zakopanem. Tam zmarł w 1984 roku” powinno być: zm. 22 marca 1984 w Zakopanem
  • Bernard Wiechuła – podporucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w 2000 roku w Kanadzie” powinno być: zm. 7 czerwca 2000 w Hamilton (Kanada)
  • Ludwik Wiechuła – podporucznik powinno być: porucznik; „Zmarł w 1987 roku w Ontario” powinno być: zm. 26 września 1987 w Montrealu (Kanada)
  • Tomasz Wierzejski – kapitan powinno być: major; „Zmarł w 1957 roku w Londynie” powinno być: zm. 25 czerwca 1957 w Londynie (Wielka Brytania)
  • Michał Wilczewski„Urodził się 4 listopada 1907 w Kurselówce (dzisiejsza Ukraina)” powinno być: ur. 4 listopada 1907 w Kurzelówce (woj. tarnopolskie, obecnie Ukraina);  „Popełnił samobójstwo przy próbie aresztowania przez NKWD. Jego miejsce spoczynku nie jest znane” powinno być: poległ 14 lutego 1945 we Lwowie (obecnie Ukraina), popełniając samobójstwo przy próbie aresztowania przez NKWD
  • Zdzisław Winiarski – podporucznik powinno być: porucznik; „Zmarł w 1979 roku” powinno być: zm. 1 września 1979
  • Stanisław Winter – porucznik powinno być: kapitan; „7 maja 1945 Sąd Wojskowy skazał go na karę śmierci. Wyrok został wykonany w ruinach pruskiego zamku w Poznaniu przez funkcjonariuszy NKWD” powinno być: poległ zamordowany przez NKWD 28 czerwca 1945 w Poznaniu 29 czerwca 1993 wyrokiem Sądu Najwyższego w Warszawie uniewinniony i zrehabilitowany. Sąd Najwyższy orzekł m.in., że wykonanie kary wobec kpt. Jana Hryniewicza [Stanisława Wintera] było sposobem na fizyczną eliminację osoby, która z uwagi na swoją przeszłość w Armii Krajowej i poglądy mogła być niewygodna dla powstającej wówczas rzeczywistości politycznej.
  • Otton Wiszniewski – podporucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w Warszawie w 1977 roku” powinno być: zm. 20 października 1977 w Warszawie
  • Roman Wiszniowski – podporucznik powinno być: porucznik;
  • Władysław Wiśniewski„Urodził się 1 września 1915 w Ciszycach Dolnych” powinno być: ur. 1 września 1915 w Ciszycy Dolnej (powiat opatowski); „Zmarł w listopadzie 1984 roku w Krakowie” powinno być: zm. 28 listopada 1984 w Krakowie
  • Ludwik Witkowski – porucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w Warszawie w 2004 roku” powinno być: zm. 23 lutego 2004 w Warszawie
  • Wolniak-Boguslaw-elitadywersji-org-195x250 Na rozkaz Churchilla...Bogusław Wolniak„potem na różnych stanowiskach w wojskach łączności” powinno być: dowódca kompanii szkolnej oraz instruktor ośrodka wyszkolenia Cichociemnych łącznościowców, dowódca ośrodka radiowego w Ośrodku Wyszkolenia nr 10 w Ostunii; „Zmarł w Gliwicach w 1986 roku” powinno być: zm. 31 marca 1986 w Gliwicach
  • Jan Woźniak – porucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w Bydgoszczy w 1984 roku” powinno być: zm. 19 marca 1984 w Bydgoszczy
  • Józef Zabielski – „przydzielony do Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza jako instruktor na kursach cichociemnych” powinno być: instruktor bytowania Ośrodka Wyszkoleniowego (bazy nr 10) w Ostuni (Włochy), jeden z dwóch pierwszych Cichociemnych którzy skoczyli ze spadochronem do Polski;  „Zmarł w Londynie w 1981 roku” powinno być: zm. 31 maja 1981 w Londynie (Wielka Brytania)
  • Lech Zabierek – podporucznik powinno być: porucznik; „Urodził się 23 listopada 1918 w Nadarzynie pod Warszawą” powinno być: ur. 3 listopada 1918 w Niedarzynie (pow. płoński); „Zmarł w Konstancinie w 2003 roku” powinno być: zm. 17 listopada 2003 w Konstancinie Jeziornej
  • Henryk Zachmost – podporucznik powinno być: kapitan; „Zmarł w Piotrkowie Trybunalskim w 1989 roku” powinno być: zm. 7 lutego 1989 w Piotrkowie Trybunalskim
  • ZAJAC-JOZEF-elitadywersji-org-182x250 Na rozkaz Churchilla...Józef Zając (mój Dziadek) – podporucznik powinno być: porucznik; „Osiedlił się w Wielkiej Brytanii” powinno być: brak istotnej informacji: sekretarz Koła Cichociemnych w Londynie; „Zmarł w Londynie w 1968 roku” powinno być: zm. 9 października 1968 (o godz. 11.30) w Londynie (Wielka Brytania)
  • Wacław Zaorski„Urodził się 3 marca 1908 w Warszawie” powinno być: ur. 3 marca 1908 w Bylinach Starych (powiat rawski, w niektórych dokumentach błędnie podawano jako miejsce urodzenia Warszawę)
  • Elżbieta Zawacka – kapitan powinno być: generał brygady; „W Powstaniu Warszawskim walczyła w Śródmieściu jako oficer sztabu WSK” powinno być: W Powstaniu Warszawskim jako referentka w sztabie Wojskowej Służby Kobiet KG AK (II rzut). Najpierw oczekiwała na jakikolwiek przydział bojowy, potem – także według własnej relacji – “kontrolowała kuchnie i punkty sanitarne”. Nie ma żadnej racjonalnej informacji gdzie i po co przeprowadzała te domniemane “kontrole”, ile ich było oraz co z nich miało wyniknąć. Według jej własnej relacji, udział Zawackiej w Powstaniu miał charakter “incydentalny”;  „Zmarła 9 stycznia 2009” powinno być: zm. 10 stycznia 2009 w Toruniu
  • Leonard Zub-Zdanowicz – porucznik powinno być: podpułkownik;  „Zmarł w 1982 roku w USA” powinno być: zm. 12 sierpnia 1982 w Waterbury (Connecticut, USA)
  • Ryszard Zyga – podporucznik powinno być: porucznik;
  • Franciszek Żaak„Urodził się 4 lipca 1919 we Lwowie” powinno być: ur. 4 sierpnia 1919 we Lwowie (obecnie Ukraina)
  • Józef Żakowicz – podporucznik powinno być: porucznik; „Zmarł w 1961 roku w Tuszynku pod Łodzią” powinno być: zm. 13 listopada 1961 w Tuszynku k. Tuszyna
  • Tadeusz Żelechowski„Zmarł w 1984 roku w Warszawie” powinno być: zm. 16 grudnia 1984 w Warszawie
  • Bronisław Żelkowski„Otruł się w drodze na przesłuchanie z Pawiaka na Aleję Szucha”  powinno być: poległ popełniając samobójstwo 11 listopada 1942 w Warszawie
  • Bogusław Żórawski„W 1969 roku wrócił do Polski. 4 lata później zginął w wypadku samochodowym pod Poznaniem” powinno być: zm. 17 lipca 1973 w wypadku samochodowym pod Poznaniem
  • Antoni Żychiewicz – podporucznik powinno być: porucznik;  „Zmarł w Polsce w 2005 roku” powinno być: zm. 25 sierpnia 2005 w Soli-Kiczorze (powiat żywiecki)

 

Ogółem 319 błędów 🙁  Polskie Radio zostało wpisane na listę fałszerzy historii


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Szlaki ignorancji

Mateusz Łabuz z miejscowości Lubień, od 2005 prowadzi portal warhist oraz fanpage na Facebooku Szlaki historii. Niestety, jego artykuł dot. Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej wiedzie raczej po szlakach ignorancji autora. Pomimo moich próśb o sprostowanie nieprawdziwych treści, autor tych nieprawdziwych dezinformacji nie raczył odpowiedzieć 🙁  Treści są nieprawdziwe w takim stopniu, że autor ze swym portalem – do czasu ich sprostowania – trafił na listę Fałszerzy Historii.

 

Portal warhist aspiruje do roli „najlepszego portalu poświęconego historii” II wojnie światowej. Niestety, jakość publikowanych na nim treści nie jest najwyższych lotów. Podobnie jak fanpage na Facebooku pomija także niektóre kluczowe aspekty tego konfliktu zbrojnego. Dla mnie jest bardzo istotne, że jedyny artykuł nt. Cichociemnych, pt. Cichociemni – na ratunek okupowanej Polsce – historia oddziału, zawiera rażące błędy merytoryczne:

  • spadochroniarze-WOS-kolor-Rafal-Kuzak-250x250 Szlaki ignorancjiAutor określa Cichociemnych nieprawdziwym mianem „doborowego oddziału spadochroniarzy”. To oczywista bzdura, bowiem Cichociemni nie byli wcale „oddziałem”, nie byli także „oddziałem spadochroniarzy”. Jednorazowy skok ze spadochronem (tylko jeden Cichociemny skakał dwukrotnie) był tylko skutecznym sposobem na przerzut Cichociemnych do okupowanej Polski. Nie miało to nic wspólnego z wykonywaniem desantu, czyli podstawowego zadania jednostek powietrznodesantowych (spadochronowych). Cichociemni nigdy nie byli żadnym „oddziałem”, a Ich zadania nie miały nic wspólnego z zadaniami spadochroniarzy. Zachęcam do lektury mojego artykułu – Kim byli Cichociemni?
  • Autor wywodzi, że „Polska nie miała silnych tradycji spadochroniarskich sprzed II wojny światowej”. Nieprawda, otóż miała – Polska przed II wojną św. propagowała spadochroniarstwo cywilne oraz organizowała spadochroniarstwo wojskowe – w czasie gdy np. w Wielkiej Brytanii czy USA ono nie istniało. Proszę poczytać: Spadochroniarstwo polskie oraz Prekursorzy Cichociemnych

  • Mateusz Łabuz publikuje rażącą nieprawdę, iż Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz  rzekomo „Skontaktowali się z Brytyjczykami, którzy wyrazili zainteresowanie wsparciem jednostki, także przy ewentualnym udziale brytyjskiego lotnictwa.” To oczywista bzdura. Po pierwsze nie chodziło o żadne „wsparcie [nieistniejącej] jednostki” – tylko o tzw. loty łącznikowe do Polski. Po drugie, Polacy nie zabiegali o „wsparcie brytyjskiego lotnictwa” – tylko o użyczenie brytyjskich samolotów o dużym zasięgu, których nie mieliśmy. Po trzecie, z Brytyjczykami (z przedstawicielami brytyjskiego wywiadu) kontakt w tej sprawie nawiązał polski oficer wywiadu, późniejszy organizator wsparcia lotniczego dla Armii Krajowej – mjr dypl. Jan Jaźwiński. Szczegółowo opisał, jak to przebiegało:
JAN-JAZWINSKI-elitadywersji-org-180x250 Szlaki ignorancji

ppłk dypl. Jan Jaźwiński
Londyn, 15 grudnia 1942

“począwszy od 1 lipca 1940 roku usiłuję nawiązać kontakt z władzami brytyjskimi, jakie mogą być zainteresowane istnieniem ZWZ (przyszłej AK). Idzie to bardzo trudno i opornie ze strony naszych władz. Nasz attache wojskowy przy ambasadzie polskiej w Londynie, któremu przedstawiłem swój projekt łączności lotniczej z Krajem odpowiedział: Panie kapitanie, pański projekt jest nierealny. Nie nadaje się nawet do dyskusji z władzami brytyjskimi. Musimy być poważni, inaczej ośmieszymy się!

Po parafowaniu umowy polsko – brytyjskiej, dotyczącej Polskich Sił Zbrojnych w W.Brytanii i sformowaniu Sztabu NW [Naczelnego Wodza] (31 lipca 1940 r.) rozpoczęła urzędowanie brytyjska 4-ta Misja Wojskowa, celem współpracy ze Sztabem N.W. W rozmowach z kilku oficerami tej Misji otrzymałem podobne informacje – taka sprawa nie jest wymieniona na liście zadań 4-tej Misji. (…)

Napisałem notatkę dla Anglików, podkreślając położenie strategiczne Polski i ogólne możliwości wywiadu polskiego. (…) 21 sierpnia zadzwonił do mnie kpt. Perkins z 4-tej Misji brytyjskiej (późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive, SOE). (…) Rozmowa z Perkinsem trwała przeszło trzy godziny. Miała charakter rozpoznawczy (…) Omawiając możliwość pomocy brytyjskiej w zakresie łączności lotniczej z ZWZ, Perkins powiedział: Zbadam te możliwości. Wątpię, aby dotąd ktokolwiek na taką ideę zwrócił uwagę (…)

25 sierpnia Perkins powiadomił mnie, że komendant 4-tej Misji wojskowej dał mu polecenie, aby podjąć doświadczenia związane z pionierskim lotem do Polski. Powiedziałem – musimy to zrobić tak dokładnie, aby lot był sukcesem. Perkins: tak, słyszałem już kilka opinii, że dla posiadanych obecnie samolotów lot taki jest nierealny. (…) W naszej pierwszej fazie pracy trzeba przekonać, że ZWZ istnieje w Polsce, że wsparcie ZWZ jest celowe z punktu widzenia planowania dalszej wojny oraz, że loty z W. Brytanii do Polski są realną operacją. Mamy przed sobą trudną, stopniową pracę. (…)
(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6 s. 254-257)

 

  • Autor wywodzi, iż w przypadku Cichociemnych rzekomo „Nazwa była pierwszym wyróżnikiem-symbolem. Drugi stanowił Znak Spadochronowy.”  Oczywista nieprawda. Początkowo żadnej nazwy nie było, potem Cichociemnych nazywano „ptaszkami” lub „zrzutkami”. Nazwa „cichociemni” powstała spontanicznie i nie była żadnym „wyróżnikiem”. Rekrutacja i szkolenie kandydatów na Cichociemnych były ściśle tajne. Znak Spadochronowy także nie był żadnym „wyróżnikiem” Cichociemnych – był bowiem odznaką (w wersji zwykłej i bojowej) dla wszystkich spadochroniarzy. Dopiero dziewięć lat po wojnie ustanowiono dla Cichociemnych odmianę tego Znaku – Znak dla Skoczków do Kraju.

  • W artykule warhist czytamy, że rzekomo Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza rzekomo był „departamentem”, natomiast zasobniki zrzutowe były „przesyłkami przenoszonymi dla Armii Krajowej”. Te infantylne określenia nie mają nic wspólnego z faktycznie stosowaną terminologią.
  • soe-tablica-296x300 Szlaki ignorancjiMateusz Łabuz publikuje ewidentne bzdury o treści – „Warto dodać, iż w związku z sojuszem polsko-brytyjskim Polacy uzyskali u od Brytyjczyków możliwość utworzenia własnej sekcji SOE”. To nadzwyczaj dziecinne założenie autora, że brytyjska służba specjalna (albo jakakolwiek inna) pozwoliłaby komukolwiek z zewnątrz (w tym przypadku – Polakom) na utworzenie wewnątrz ich struktury jakiegoś tworu organizacyjnego zarządzanego przez podmiot zewnętrzny. To oczywista bzdura – sekcja „polska” SOE przecież była „polską” tylko z nazwy, a nie strukturą utworzoną przez Polaków. Słowo „polska” w nazwie sekcji oznaczało obszar zainteresowania brytyjskiego wywiadu, a nie definiowało jej twórcę czy zarządcę. Była to oczywiście struktura wyłącznie brytyjska, zorganizowana przez Brytyjczyków. Zachęcam do lektury moich artykułów dot. SOE:  Special Operations Executive, Współpraca Polaków z SOE, Bajki o SOE i.in.

  • autor publikuje szereg nieprawd oraz oczywistych bzdur – „Współpraca ta rozwinęła się także w dziedzinie szkolenia cichociemnych. W pierwszej kolejności nadmienić należy, iż to Brytyjczycy dysponowali odpowiednim sprzętem i kadrą, które umożliwiały ćwiczenia grup bojowych przeznaczonych do zrzucenia nad Polską.”

    Po pierwsze Cichociemni nie byli wcale „grupami bojowymi przeznaczonymi do zrzucenia nad Polską”. Po drugie, brytyjski udział w szkoleniu CC był dość skromny – Brytyjczycy użyczali swoich obiektów oraz odpowiadali m.in. za wyżywienie szkolonych i ochronę ośrodków. Cichociemnych szkolono zgodnie z potrzebami Armii Krajowej; w większości szkolili Ich polscy instruktorzy; część Cichociemnych była szkolona w wyłącznie polskich ośrodkach. O skomplikowanym procesie szkolenia Cichociemnych można poczytać na tej stronie.

  • Autor publikuje oczywistą nieprawdę nt. rekrutacji kandydatów na Cichociemnych – „Z czasem system zmieniono na nieco bardziej weryfikujący umiejętności i pobudki, jakimi kierowali się kandydaci. Efekt był taki, iż przy rejestracji odrzucano część ochotników.” To oczywista bzdura, o wymagającym procesie rekrutacji oraz nieustannej selekcji można przeczytać na stronie Rekrutacja.
  • cc-commando_training-300x338 Szlaki ignorancjiAutor obnaża swoją niewiedzę, wywodząc – „Co ciekawe, Oddział Specjalny prowadził także akcję werbunkową w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Propozycji przeszkolenia składano najaktywniejszym żołnierzom. W razie decyzji pozytywnej, organizowano trening,” Po pierwsze, rekrutowano nie „także” – ale wyłącznie w PSZ, po drugie nie „składano propozycji najaktywniejszym żołnierzom” – ale żołnierzom najlepszym, wytypowanym przez dowódców ich oddziałów. Po trzecie, nader infantylne jest określenie o „organizowaniu treningu” Proces szkolenia był bardziej skomplikowany. Zachęcam do uważnej analizy artykułu nt. szkolenia Cichociemnych.

  • Oczywistą nieprawdą jest teza, jakoby „Pierwszą bazę dla polskich skoczków zorganizowano w Ringway (Central Landing School)”. To nie była żadna „baza dla polskich skoczków” tylko brytyjski ośrodek szkolenia spadochronowego. Szkolono w nim spadochroniarzy różnych narodowości, nie był też „pierwszy” – ani dla Polaków, ani dla kogokolwiek. Zachęcam do przeczytania artykułu nt. szkolenia Cichociemnych.

  • Nieprawdziwe jest twierdzenie, w odniesieniu do operacji zrzutowych – Statystyki maszyn latających do Polski są imponujące, gdyż do końca grudnia 1944 roku wykonano 858 startów, z czego 483 były udane.” Rzeczywistość była bardziej skomplikowana, niż to się wydaje panu Łabuzowi. Po pierwsze nie prowadzono statystyk „startów”, bo z faktu iż samolot wystartował wcale nie wynika, iż operacja lotnicza została zrealizowana (np. część samolotów wracała po starcie na lotnisko, m.in. z powodu awarii itp.) Po drugie, ogółem w czterech sezonach operacyjnych wykonano łącznie 868 lotów  (załogi polskie 439, brytyjskie i południowoafrykańskie 319, amerykańskie 110). Nie jestem w stanie odkryć, co autor miał na myśli pisząc o rzekomo 483 „udanych startach”. Podobnie tajemnicą autora są kryteria „udanego startu” – jeśli np. z samolotu skoczyli Cichociemni, ale nie zrzucono zasobników – to taki „start” należy zaliczyć do „udanych” czy też do „nieudanych”? Zachęcam do przeczytania artykułu nt. operacji zrzutowych oraz zrzutów.

  • Oczywistą nieprawdą jest twierdzenie dot. „Syreny” – wcale nie była „placówką” lecz komórką KG Armii Krajowej. Zachęcam do przeczytania artykułu nt. zrzutów.

  • Z przykrością czyta się treści tak rażąco infantylne i nieprawdziwe – „Sformowano specjalne grupy obsługujące prowizoryczne rejony zrzutu, które musiały zostać doskonale oznakowane, aby nie popełnić fatalnej w skutkach pomyłki. A te zdarzały się często ze względu na trudy podróży, kiepskie sygnały czy uciekający czas. Skoczków zrzucano w innych miejscach niż docelowe, przesyłki nie trafiały do adresatów. Ogółem utworzone zostały 642 placówki, z których część nie podjęła pracy lub została przez Niemców zniszczona.”  

    Mnóstwo tu bzdur, deprecjonujących służbę przyjmujących zrzuty żołnierzy Armii Krajowej. Nie było czegoś takiego jak „prowizoryczne rejony zrzutu” – były natomiast placówki odbiorcze, organizowane zgodnie z „Planem czuwania” – proszę przeczytać ów „plan” na tej stronieNie było potrzeby jakiegoś „doskonałego oznakowania”, wystarczały te sposoby i sygnały które ustalono w tym „Planie”. Nota bene sposób oznakowania w Polsce był najlepszy ze wszystkich oznakowań placówek zrzutowych w Europie.

    „Pomyłki” w zrzutach nie  były spowodowane „trudami podróży”, to jakiś dziecinny wymysł, mocno niestosowny w odniesieniu do wojska i operacji specjalnych 🙁  Głównym powodem były problemy z wyszukaniem ich lokalizacji, czyli z nawigacją wzrokową i odnalezieniem przez nawigatora samolotu placówki odbiorczej.

    „Przesyłki nie trafiały do adresatów” – to sformułowanie mocno infantylne – to były głównie zrzuty broni, uzbrojenia i zaopatrzenia dla Armii Krajowej, w niewielkiej części także pieniędzy (w pasach na skoczkach) dla AK oraz Delegatury Rządu na Kraj.

    Wyssany z palca jest, rażąco nieprawdziwy jest wywód, jakoby „część placówek odbiorczych została przez Niemców zniszczona”. Nie znam ani jednego takiego przypadku. Jak by to miało wyglądać w praktyce? Zaoranie polany w lesie? Którą placówkę odbiorczą rzekomo zniszczyli Niemcy?

  • CC-prezentacja_69-300x224 Szlaki ignorancjiOczywiście nieprawdziwy jest wywód pana Łabuza – „Działanie cichociemnych zapoczątkowano, jak wiemy, w lutym 1941 roku. W zasadzie zakończyły je dopiero grudniowe operacje z roku 1944, co zbiegło się w czasie z wyzwoleniem polskich ziem przez Armię Czerwoną.”  Po pierwsze Armia Czerwona nikogo nie „wyzwoliła” – tak się mogli poczuć jedynie nieliczni polscy komuniści. Po drugie kłamstwem jest twierdzenie, że Cichociemni rzekomo zaprzestali walki po grudniu 1944. Proszę przeczytać Cichociemni Żołnierze Wyklęci oraz Cichociemni w operacjach specjalnych.

  • Nieprawdziwy jest wywód autora o „(…) okresie próbnym, który w zasadzie obejmował pierwsze kilkanaście miesięcy funkcjonowania do kwietnia 1942 roku. Był to czas oswajania załóg z trudną trasą, wykonywaniem założeń operacyjnych, a także zbierania pierwszych doświadczeń z działalności cichociemnych w okupowanym kraju. Czas pokazał, iż były to niezwykle cenne uwagi, które uratowały życie wielu innym skoczkom. Był to zatem okres, w który dominowała metoda „prób i błędów”.”

    Po pierwsze w okresie próbnym miało miejsce tylko 9 pomyślnie zakończonych operacji  zrzutowych, po drugie składy załóg były zmienne, po trzecie od marca 1942 latano już inną trasą, więc „oswajanie załóg z trudną trasą” można włożyć między kiepskie bajki. Po czwarte, zwłaszcza podczas wojny, wszystkie istotne elementy operacji przerzutowych nie miały charakteru statycznego, wręcz przeciwnie, stale się zmieniały…  Po piąte, operacje przerzutowe  nie miały na celu „zbierania pierwszych doświadczeń z działalności Cichociemnych”. To ewidentna brednia – niby w jaki sposób załogi samolotów miały „zbierać doświadczenia” Cichociemnych i jakie?

  • Oczywiście nieprawdziwy jest wywód o treści – „Dalsza działalność operacyjna cichociemnych podzielona została na trzy tzw. sezony operacyjne, wśród których wyróżniamy: „Intonację”, „Ripostę” i „Odwet”.” To nie była żadna „działalność operacyjna Cichociemnych” – lecz działalność Oddziału VI (Specjalnego), komórki odbioru zrzutów KG AK oraz (w części) załóg samolotów. Zachęcam do przeczytania artykułu nt. zrzutów oraz nt. operacji zrzutowych organizowanych przez Oddział VI (Specjalny).

  • Nie wiem jakie jest źródło wywodu o rzekomej „konieczność zwiększenia przepustowości obozów treningowych dla cichociemnych.”  Po pierwsze nie było żadnych „obozów treningowych” lecz ośrodki szkoleniowe. Po drugie, nigdy nie wystąpił urojony problem „przepustowości”. Nota bene, przeszkolono i zaprzysiężono 533 spadochroniarzy, do Polski przerzucono tylko 316 Cichociemnych. Problem był nie w rzekomo za małej „przepustowości” ale w ograniczaniu lotów do Polski przez Brytyjczyków.

  • Nieścisłe jest twierdzenie – „W czerwcu 1944 roku opracowano ostatni z planów operacyjnych zakodowany jako „Odwet”. Zakładał głównie niesienie pomocy w sprzęcie i ekwipunku, które były niezbędne w organizowaniu powszechnego powstania.”  Po pierwsze, „pomoc w sprzęcie i ekwipunku” dla powstania powszechnego była od początku głównym celem wszystkich operacji przerzutowych – a nie tylko sezonu „Odwet”. Organizacja powstania powszechnego w końcowej fazie wojny była głównym cel;em ZWZ / AK. Po drugie, „pomoc w sprzęcie i ekwipunku”  dotyczyła w największym stopniu bieżących potrzeb Armii Krajowej. Proszę przeczytać artykuł o zaopatrzeniu AK.

  • Autor publikuje rażącą nieprawdę – „Z biegiem czasu i coraz dalej przesuwającym się na zachód frontem wschodnim operacje cichociemnych stawały się przeżytkiem. Armia Czerwona wyzwalała ogromne połacie polskiego terenu, co zmuszało Polaków i Brytyjczyków do weryfikowania celowości dalszego wsparcia dla Polskiego Podziemia (…).”  Po pierwsze Armia Czerwona niczego nie „wyzwalała” – wyzwoleni mogli się poczuć jedynie nieliczni polscy komuniści. Po drugie operacje przerzutowe nie były „operacjami Cichociemnych”, po trzecie nie były „przeżytkiem” – tylko wynikiem politycznych decyzji Brytyjczyków, którzy nadmiernie i naiwnie zaufali Stalinowi. Sytuacja ta była w największym stopniu wynikiem postawy zachodnich mocarstw wobec Polski.

  • Oczywistą brednią jest teza dot. decyzji o rozwiązaniu AK – „Decyzja Okulickiego w praktyce przesądziła o losie operacji powietrznych nad Polską, bowiem nie było już, przynajmniej formalnie, zorganizowanych grup niepodległościowych, które walczyły z Niemcami.” Po pierwsze, „decyzja Okulickiego” o rozwiązaniu AK była decyzją która oznaczała początek tzw. drugiej konspiracji – został wysłany do Polski właśnie po to, aby ją organizować, m.in. tworząc organizację „NIE”. Po to też dostał instrukcje i ok. 2 mln dolarów. Po drugie, wbrew wywodom autora były „zorganizowane grupy niepodległościowe” – ich liczebność szacuje się na ok. 150-200 tys. konspiratorów oraz ok. 20 tys. partyzantów w ponad setce oddziałów leśnych. Po trzecie decyzja o rozwiązaniu AK nie miała żadnego związku z decyzją o zakończeniu operacji zrzutowych, która nastąpiła przecież wcześniej…

  • CC-prezentacja_63-300x224 Szlaki ignorancjiRażąco nieścisłe jest twierdzenie – „Sowieci bezlitośnie prześladowali członków Armii Krajowych, cichociemnych w szczególności. W okresie Polski Ludowej bohaterstwo w walce przeciwko Niemcom niejednokrotnie było przyczynkiem do wyroku śmierci.”  Cichociemnych prześladowali nie tylko Sowieci, ale także – długie lata po wojnie – tzw. „władza ludowa”, z różnych powodów, głównie za sam fakt bycia CC. Proszę poczytać o represjach wobec Cichociemnych ze strony Sowietów oraz „władzy ludowej”

 

Niestety, Mateusz Łabuz w swojej recenzji na portalu rekomenduje książkę głównego fałszerza historii Cichociemnych, mianowicie „elitę dywersji” Kacpra Śledzińskiego. Wywodzi  – „Nie mam jednak wątpliwości, iż „Cichociemni” {nota bene, ta książka ma inny tytuł] książką wystarczająco dobrą, bym mógł ją swobodnie polecić”. 

Należy ze smutkiem zauważyć, że twórca portalu warhist  „swobodnie poleca” książkę będącą śmieciem pseudohistorycznym. Kacper Śledziński na 417 stronach opublikował przecież co najmniej 246 błędów i nieścisłości 🙁  Tutaj moja errata do książki Śledzińskiego i wydawnictwa „Znak” – plik pdf

 

retinger-bruxelles-march-1949-209x350 Szlaki ignorancji

Józef Retinger, 1949

Autor na swym portalu publikuje także głupoty dot. kuriera Tadeusza Chciuka, który skoczył do Polski z Józefem Retingerem. Co ciekawe, Retingera nikt nie uważa za cichociemnego, natomiast Chciuk sam siebie ogłosił – nieprawdziwe – „cichociemnym”. Mateusz Łabuz, na właściwym sobie poziomie „wiedzy historycznej” oraz „wnikliwości w analizie faktów” wywodzi – „Jego status emisariusza politycznego można postawić na równi ze statusem cichociemnego. Odbył bowiem specjalny kurs spadochroniarski i tak jak cichociemni ruszył na wschód ze specjalną misją zleconą mu przez Rząd RP na Emigracji.” 

Po pierwsze, Cichociemni nie byli kurierami – jeśli wg. Mateusza Łabuza żołnierz to to samo co cywil, to nie ma przestrzeni do żadnej dyskusji na tak dziecinnym „poziomie”. Po drugie Cichociemni wcale nie ruszali na wschód ze specjalną misją zleconą mu przez Rząd RP na Emigracji – jak to sobie uroił autor „największego portalu tematycznego” o II wojnie światowej. Po trzecie – i to chyba wystarczy za najlepszy komentarz – błędy w polskiej pisowni dyskwalifikują tego autora, nie tylko w tym wywodzie…

Autor portalu wywodzi także nieprawdziwie, jakoby Tadeusz Chciuk był rzekomo „jedynym który skakał dwukrotnie do okupowanej Polski”. Spośród kurierów – owszem. Ale nie spośród wszystkich spadochroniarzy – dwukrotnie skakał do Polski Cichociemny Roman Rudkowski .

 

Z przykrością odnotowuję, że pomimo kilkakrotnych moich prób zwrócenia autorowi uwagi na jego błędy, moje uwagi zostały arogancko zignorowane. Jeśli jednak autor zechce sprostować swoje błędy w publikacjach dot. Cichociemnych, niechlubny status „fałszerza historii” przestanie być w tym przypadku aktualny…

 

Elita polskiej konspiracji

Trójka pasjonatów historii, w ramach projektu „Okupowana Polska”, opublikowała na YouTube swój film pt. „Elita dywersji. Mordercze treningi i skoki do piekła. Kim byli Cichociemni?” W mojej ocenie całkiem niezły, zrobiony z pasją 🙂 Szkoda tylko, że w jego treści znalazło się niemało merytorycznych błędów…

 

Projekt „Okupowana Polska” (wcześniej pod nazwą „Okupowany Kraków”), obecny na YouTube od maja 2020 zainicjowali: Jan Jakub Grabowski (UJ) założyciel, historyk, przewodnik po Krakowie, Łukasz Szypulski kamerzysta, montażysta oraz Olga Jando – Dziedzic (UJ) odpowiedzialna za wizerunek, media, promocję. Autorzy definiują swój projekt jako historyczno-edukacyjno-naukowy. Mówią o sobie: „Jest nas troje i choć na co dzień zajmujemy się zupełnie innymi zajęciami, łączy nas jedno – poznawanie historii Polski podczas II wojny światowej. Z tego też powodu postanowiliśmy tworzyć filmy poświęcone tej najtrudniejszej historii naszego kraju.”  Na swoim profilu na YT opublikowali dotąd aż 211 filmów

Najnowszy klip trójki pasjonatów opowiada o Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej:

 

Okupowana-Polska-Szypulski-Jando-Grabowski-300x206 Elita polskiej konspiracji

Od lewej: Łukasz Szypulski, Olga Jando-Dziedzic, Jan Jakub Grabowski

Klip zrobiony w interesujący sposób, wartka narracja, sporo ciekawych informacji. Niewątpliwie może być inspirujący poznawczo. Problem w tym, że zawiera niemało istotnych błędów merytorycznych. Piszę o tym że smutkiem, bowiem klip miał szansę stać się jedną z najlepszych opowieści o Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej. Należy wyrazić Autorom podziękowanie za odważne podjęcie trudnego tematu. Niestety, temat okazał się dla Autorów dość trudny.

Jak powiedziano mi w komentarzu na facebookowym profilu Okupowanej Polski –  „korzystaliśmy z profesjonalnej literatury odrzucając tytuły, które są powszechnie krytykowane. Mimo to jednak niektóre informacje sporo się od siebie różniły, więc musieliśmy dokonać wyboru i własnej interpretacji.”  Szkoda, że przed publikacją tego filmu Autorzy nie zechcieli skonsultować go ze mną, uniknęlibyśmy wielu obecnych w nim błędów. Ostatnio dyskretnie konsultuję nawet niektóre publikacje IPN, więc „Okupowana Polska” znalazłaby się w całkiem dobrym towarzystwie 🙂

 

Potknięcia i błędy

Przejdźmy do rzeczy. Najpierw parę uwag ogólnych. Przede wszystkim brak podania źródeł wykorzystanych informacji oraz fotografii – ewidentnie narusza to zasady rzetelności oraz jest co najmniej niegrzeczne wobec Autorów, których prace wykorzystano. Prawnik zwróci uwagę na kwestię autorskich praw majątkowych i osobistych. Może to być także dla osób mniej zorientowanych w zagadnieniu przyczyną trudności ze zweryfikowaniem treści „obwieszczonych” w klipie przez narratora.

klip-spadochron-249x250 Elita polskiej konspiracjiParę tych narracji ma charakter infantylny, jak choćby opowieść o podporządkowaniu Naczelnemu Wodzowi konspiracyjnych organizacji w okupowanej Polsce – rzekomo ze względu na „bezpieczeństwo”. W istocie było to przecież  realizowanie w praktyce władzy politycznej Sikorskiego; z bezpieczeństwem nie miało to nic wspólnego. Podobnie dziecinna jest fraza o „dwóch pistoletach po pięćdziesiąt nabojów każdy” (15.50) – każdy kto ma odrobinę pojęcia o broni krótkiej zauważy to przekłamanie – Autorom chodziło zapewne o dwa pistolety z magazynkami na naboje o łącznej pojemności 50 szt.

W kategorii treści infantylnych mieści się z pewnością także zaprezentowany w filmie (7.28) sposób „zamaskowania” spadochronu przez skoczka. Być może niektórzy uznają to za mało znaczący szczegół, ale trzeba zwrócić uwagę, że jest to jeden z pierwszych kadrów dotyczących bezpośrednio Cichociemnych, stąd też rażący nieprofesjonalizm „zamaskowania” spadochronu trochę mnie zbulwersował. Domyślić się należy, że to tylko amatorska inscenizacja Autorów.

Na marginesie dodać też należy, że sporo fotografii, które pojawiły się w treści filmu nie ma nic wspólnego z Cichociemnymi, choć towarzyszy im narracja przekonująca że tak właśnie jest. W części te fotografie dotyczą szkolenia żołnierzy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Wprawdzie spośród żołnierzy 1 SBS wywodziło się aż 61 późniejszych Cichociemnych, jednak kadry ze szkolenia Cichociemnych były – z oczywistych powodów – zupełnie inne.

 

Spośród najważniejszych błędów merytorycznych należy ponadto wymienić (w kolejności chronologicznej):

  • 7.47 – błędna jest teza, iż Cichociemnych „czasami określano mianem chomików”, a także że miało to nawiązywać do przydomka kpt. Jana Górskiego. Po pierwsze „Chomik” to pseudonim – a nie przydomek. Zasadnicza różnica polega na tym, jak to ujął kiedyś jeden z sądów w procesie o ochronę dóbr osobistych, że „O ile bowiem pseudonim nadawany jest samodzielnie przez daną osobę, to przydomek nadają jej inne osoby”. Po drugie, określenie „chomiki” nie odnosiło się do Cichociemnych, ale do grupy 16 oficerów, zgłoszonych przez kpt. Górskiego i Kalenkiewicza w załączniku do raportu z 14 lutego 1940. Po trzecie wreszcie, ta nazwa  tej grupy nie nawiązywała do pseudonimu Górskiego. Taką nieprawdziwą narrację swego czasu upowszechnił wnuk mjr. dypl. Jana Górskiego. Jednak krewny Macieja Kalenkiewicza, w swej książce o Nim ujawnił, że Górski obrał taki pseudonim znacznie później, dopiero w połowie lipca 1941 (Jan Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 152)

 

  • 40_Znak-Spadochronowy-AK-187x300 Elita polskiej konspiracji8.07 „Głównym znakiem Cichociemnych był symbol „spadającego orła” zaprojektowany przez Mariana Walentynowicza. Warto jednak zaznaczyć, że był on wykorzystywany przez ogół sił spadochronowych, a nie tylko Cichociemnych”. Otóż Znak Spadochronowy nie był wcale „głównym znakiem Cichociemnych”. Czym był – wystarczy przeczytać tutaj.

 

  • 8.19 „Komandosi nie mieli nawet charakteru ściśle wojskowego, brakowało im mundurów, własnego sztandaru, (…) Nie było też wśród nich hierarchii stopni”. To oczywista bzdura, że Cichociemni „nie mieli nawet charakteru ściśle wojskowego” – byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej. To, że zazwyczaj większość z Nich nie nosiła munduru – w warunkach konspiracji przecież – nie ma tu nic do rzeczy. Podobnie kłamstwem jest twierdzenie, że rzekomo „Nie było też wśród nich hierarchii stopni”.

 

  • 9.12„Cichociemni podlegali KG AK oraz Naczelnemu Wodzowi”. Otóż niezupełnie – podlegali KG AK, ale nie podlegali (podobnie jak wszyscy inni żołnierze Armii Krajowej (oprócz jej dowódcy) Naczelnemu Wodzowi. Wynikało to wprost ze statusu prawnego Armii Krajowej. W skrócie – Dowódca Armii Krajowej miał wobec żołnierzy Armii Krajowej uprawnienia Naczelnego Wodza do czasu przybycia na terytorium RP NW funkcjonującego na obczyźnie – stanowił tak dekret Prezydenta RP z 1 września 1942 “O tymczasowej organizacji władz na ziemiach Rzeczpospolitej” (powtórzony ze zmianami 26 kwietnia 1944). Polscy żołnierze w okupowanej Polsce byli zatem żołnierzami Armii Krajowej, a nie żołnierzami PSZ; podlegali dowódcy AK. Z dekretu nie wynika, aby AK była częścią PSZ, natomiast wynika, że Dowódca AK podlegał Naczelnemu Wodzowi w Londynie (nota bene, był przezeń wyznaczony).

 

  • 9.13„wstąpienie w szeregi Cichociemnych odbywało się dobrowolnie lub w wyniku selekcji przez przełożonych szczególnie zdolnych i odważnych żołnierzy, co praktykował m.in. pułkownik Stanisław Sosabowski”. Nie było takiej alternatywy – wszyscy kandydaci na Cichociemnych zgłaszali się ochotniczo oraz wszyscy podlegali nieustannej selekcji. Po pierwsze nie było czegoś takiego jak „wstąpienie w szeregi Cichociemnych” – nie byli formalnie istniejącą jednostką, więc nie było do czego „wstąpić”. Po drugie rekrutacja na szkolenia dla kandydatów na Cichociemnych była ściśle tajna, więc trudno było się na nie samemu „zgłosić”. Po trzecie, o przyjęciu na takie szkolenie nie decydowało „zgłoszenie” lecz przełożeni, w tym przypadku decyzja należała głownie do szefa Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, który podejmował ją m.in. w oparciu o opinię kontrwywiadu. Po czwarte, Cichociemnym zostawało się nie po ukończonym szkoleniu, lecz dopiero po skoku do okupowanej Polski.

 

  • audley-end-29-250x181 Elita polskiej konspiracji 9.28„szkolenie w ośrodkach Brighton, Chalfont, Latimer w Inchmery, a po 1942 w Audley End koło Cambridge” (…) Na potrzeby szkoleń Cichociemnych zorganizowano 50 ośrodków”. Pierwsze słyszę o szkoleniach dla kandydatów na Cichociemnych organizowanych w „ośrodkach Brighton, Latimer”. Nie jest też prawdziwa teza o „zorganizowaniu 50 ośrodków”.

Nie znalazłem żadnych źródeł historycznych, które wskazywałyby takie lokalizacje. Próżno szukać nazw takich ośrodków na prawie kompletnej liście placówek SOE, opublikowanej w brytyjskiej Wikipedii. Próżno także szukać ich w zawierającej komplet ośrodków SOE pracy doktorskiej – Gregory Derwin’a pt. Built to Resist. An Assessment of the Special Operations Executive’s Infrastructure in the United Kingdom durning the Second World War, 1940-1946, vol. I, II University of East Anglia, 2015 (jest dostępna w necie). Co do pierwszej nazwy, Autorzy zapewne mieli na myśli Briggens (a nie turystyczny kurort Brighton). Można zapoznać się z wykazem ośrodków szkoleniowych kandydatów na Cichociemnych, opublikowanym na tej stronie. Proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych jest opisany tutaj. Co do ośrodka Chalfont, St. Giles, Buckinghamshire – nie był to typowy ośrodek szkoleniowy (STS) lecz stacja wyczekiwania „Marta”, wg. brytyjskich oznaczeń STA 20A oraz STA 20B, na której przeprowadzano szkolenie z zakresu „czarnej propagandy”. 

Co do ośrodków – Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 ośrodkach SOE (brytyjskich) oraz w kilku (ok. 6) ośrodkach polskich zorganizowanych przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Nie jest prawdą, że na potrzeby szkolenia kandydatów na Cichociemnych „zorganizowano 50 ośrodków”. Jest to prawda tylko w odniesieniu do kilku polskich ośrodków oraz w przypadku Audley End (częściowo także Briggens, zwłaszcza w początkowym okresie), także np. stacji wyczekiwania w Chalfont – oddanych przez SOE na wyłączne potrzeby Polaków (Oddziału VI). W pozostałych ośrodkach szkoleniowych SOE organizowano kursy specjalne dla kandydatów na Cichociemnych, ale nie organizowano wyłącznie dla Nich tych ośrodków; szkoliły się tam także inne nacje.

 

  • Briggens-House-1944-300x210 Elita polskiej konspiracji10.08„kurs dywersyjny w ramach którego prowadzono pięć kursów zasadniczych: zaprawowy, badań psychotechnicznych, spadochronowy, walki konspiracyjnej, odprawowy”. To oczywisty absurd, że „kurs dywersyjny” (faktycznie nosił nazwę dywersyjno – strzelecki) miał być rzekomo podzielony na pięć innych kursów. Kandydatów na Cichociemnych ze specjalnością w dywersji szkolono na wielu kursach, kurs dywersyjno – strzelecki był jednym z kilku tzw. kursów zasadniczych. W tej grupie kursów były także wymienione (ale odrębne) kursy. Nie oznacza to wcale, że te kursy były wyłącznie dla kandydatów na Cichociemnych ze specjalnością w dywersji. Np. kurs odprawowy był kursem kończącym cały cykl szkoleń; uczestniczyli w nim kandydaci na Cichociemnych wszystkich specjalności (nie tylko dywersji). Proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych jest opisany tutaj

 

  • 12.01„na tym nie kończyły się wymagania stawiane przyszłym dywersantom. Ochotnicy musieli jeszcze ukończyć kursy specjalnościowe: radiooperatorów. radiomechaników, wywiadu, służb lotniczych, pancernych, przeciwpancernych, kierowców i legalizacji”. Pomieszanie z poplątaniem. Kandydaci na Cichociemnych oczywiście szkolili się w specjalnościach, jakie były potrzebne Armii Krajowej. Nie oznacza to jednak, że każdy kandydat na Cichociemnego szkolił się na wszystkich możliwych kursach. Trzy największe grupy szkolonych to Cichociemni ze specjalnością w dywersji, łączności oraz wywiadzie. Szkolono także oficerów sztabowych, lotników, pancerniaków oraz kilku specjalistów “legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów). Proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych jest opisany tutaj

 

  • CC_wykaz-1_20220602_115218-300x124 Elita polskiej konspiracji12.28„na szkolenia zgłosiło się ogółem 2413 ochotników (w tym 28 cywilnych kurierów politycznych)”. Nieprawda. Uważny Czytelnik dostrzeże wewnętrzną sprzeczność w tym zdaniu – po co na szkolenia wojskowe mieliby się zgłaszać (i zostać przyjętym!) „28 cywilnych kurierów politycznych”? Po co wojsko miałoby marnować pieniądze, szkoląc cywilnych polityków w specjalnościach wojskowych? W rzeczywistości na szkolenia oraz do skoku do okupowanej Polski zgłosiło się 2385 kandydatów (żołnierzy): 1 generał (Tadeusz Kossakowski), 112 oficerów sztabowych, 894 oficerów młodszych, 592 podoficerów, 771 szeregowych. Podawana dotąd błędnie liczba 2413 wynikała z faktu, iż do żołnierzy, kandydatów na Cichociemnych błędnie doliczano 28 cywilnych kurierów politycznych. Niestety, ten oczywisty błąd był bezmyślnie powielany przez kolejne osoby publikujące nt. Cichociemnych…

 

  • 12.44„316 cichociemnych skierowano do Polski, w tym jedną kobietę Elżbietę Zawacką”. Nieprawda – do Polski nie „skierowano 316 Cichociemnych” w tym zwłaszcza nie „skierowano Elżbiety Zawackiej”. Rzecz w tym, że spośród 316 Cichociemnych dwójka: Jan Nowak Jeziorański oraz Elżbieta Zawacka nie była Cichociemnymi – zrekrutowanymi oraz wyszkolonymi przez Oddział VI (Specjalny). Ta dwójka była kurierami; dopiero po wojnie uznano ich za Cichociemnych. Nota bene, Elżbieta Zawacka nie mogła zostać Cichociemną i być „skierowaną do Polski” przez Oddział VI (Specjalny), z kilku powodów. Po pierwsze, nie podała nawet w Oddziale VI swoich personaliów (podała fałszywe); po drugie w dacie skoku do Polski (9/10 września 1943) nie miała nawet praw żołnierza Armii Krajowej (służyła w formacji pomocniczej – Wojskowej Służbie Kobiet). Sytuację prawną kobiet w AK unormował dopiero dekret Prezydenta R.P. z 27 października 1943 o ochotniczej służbie kobiet, dopuszczający je do pełnienia służby zasadniczej w Wojsku Polskim.

 

  • 17.27 – „operacja Adolphus będąca pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren okupowanej przez Niemców Europy (…) miała miejsce na lotnisku Stradishall”. Dwie nieprawdy. Operacja „Adolphus” nie była pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren Europy – pięć dni wcześniej zorganizowano operację „Colossus”, przeprowadzoną 10 lutego 1941 w Calitri we Włoszech. Nie ma sensu omawiać tej operacji – została przeprowadzona typowo „po brytyjsku”, czyli podobnie jak operacja „Market Garden” – zaplanowano i przeprowadzono je obie beznadziejnie nieudolnie. Po drugie, rzecz jasna operacji nie przeprowadzono na żadnym lotnisku, mógł tam być co najwyżej jej początek (start). Rzeczywiście, w operacji lotniczej „Adolphus” samolot  Armstrong Whitworth Whitley Z-6473  (419 Special Duty Squadron RAF, załoga: pilot – F/L F. Keast, pilot – F/O Baker / nawigator – P/O McMurdie / radiotelegrafista – Sgt. Davies D.W. / strzelec – Sgt. Bernard D.H. / despatcher – Cpt. Cameron A.) wystartował o godz. 18.20 z lotniska 419 Eskadry do Zadań Specjalnych RAF w Stradishall pod Newmarket. 

 

  • Baza-zrzutow-1-250x250 Elita polskiej konspiracji21.09„od 1 września 1942 do 30 kwietnia 1943 zorganizowano 29 kursów, podczas których zrzucono 119 spadochroniarzy”. Błędnie, pomieszanie z poplątaniem. Po pierwsze nie było takiego sezonu operacyjnego: „od 1 września 1942 do 30 kwietnia 1943„, bowiem sezon operacyjny „Intonacja” trwał od sierpnia 1942 do kwietnia 1943. Nie organizowano „kursów” lecz operacje lotnicze; nie było wcale „29 kursów”  lecz start 65 samolotów (49 załóg polskich, 16 brytyjskich), z których 42 wykonały zadanie (29 polskich, 13 brytyjskich). Podczas tego sezonu operacyjnego stracono 6 samolotów, poległy 3 załogi. 17 samolotów zawróciło lub nie odnalazło placówki odbiorczej. Przerzucono 119 skoczków, 4 nie przeżyło. Zginęło 12 osób z placówek odbiorczych. Zrzucono 49,5 tony zaopatrzenia, z tego 41,4 tony odebrano. Przerzucono na walkę w Kraju 13 022 000 dolarów, 5 158 000 marek, 10 000 peset oraz 700 000 “młynarek” (okupacyjna waluta, emitowana na terenie Generalnego Gubernatorstwa). Więcej informacji – zrzuty

 

  • 21.19„zrzucono 9 kurierów politycznych, w tym „emisariusza węgierskiego”. Podczas sezonu operacyjnego „Intonacja” wcale nie przerzucono „kuriera politycznego” będącego „emisariuszem węgierskim”. W rzeczywistości w operacji lotniczej „Door” (13/14 marca 1943) przerzucono  węgierskiego radiotelegrafistę Ivana Szabo ps. Hun. 

 

  • 21.54„za sukcesami Cichociemnych stał cały sztab ludzi (…) Niemałą odwagą wykazywali się piloci – Anglicy, Australijczycy Nowozelandczycy”.  To prawda, że na sukces przerzutu Cichociemnych do Polski pracowało wielu ludzi. Autorzy filmu spłycają trochę zagadnienie, tworząc wrażenie iż zagadnienie Cichociemnych sprowadza się tylko do ich zrekrutowania, wyszkolenia i przerzutu do Polski. Wśród wymienionych brak załóg samolotów, wbrew pozorom samolotami nie latali tylko piloci (było Ich zwykle dwóch z ok 7 osobowej załogi). Autorzy nie wymienili polskich załóg samolotów, choć to Ich wysiłek w przerzucie Cichociemnych do Polski był najbardziej znaczący. Autorzy wskazali instruktorów, tzw. ciotki – ale nie wymienili kluczowej osoby, która organizowała wsparcie lotnicze dla Armii Krajowej, w tym przerzut Cichociemnych – mjr dypl. Jana Jaźwińskiego. Uważam to za istotny błąd merytoryczny.

 

  • 23.28„9 spadochroniarzy zginęło podczas lotu lub w trakcie skoku, a 103 straciło życie w walce z Niemcami”. Informacja nieścisła. Nie sposób uznać, że „w walkach z Niemcami” poległo 103 Cichociemnych, skoro do tej liczby poległych już wliczono:  9 CC którzy zginęli w samolocie lub podczas skoku bojowego; 8 CC, którzy zażyli truciznę po aresztowaniu przez gestapo, 11 CC lub 13 CC których zamordowano w niemieckich obozach koncentracyjnych, 6 CC, którzy stracili życie w sowieckich łagrach. Wojenna rzeczywistość była bardziej skomplikowana. Jako jedyny ustaliłem skalę represji wobec Cichociemnych. Otóż organy represji Niemiec (III Rzeszy), głównie gestapo i abwehra, aresztowały 129 Cichociemnych, 43 straciło życie, w tym 8 zażyło truciznę. 31 więziono w obozach koncentracyjnych (w tym 25 w niemieckich, 6 we frankistowskim Miranda de Ebro). W obozach koncentracyjnych zamordowano 11 (lub 13) Cichociemnych. Spośród 316 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej niemieckie organy represji: gestapo, Abwehra, SD, żandarmeria, Kriminalpolizei i in. pozbawiły wolności aresztując lub osadzając w swoich katowniach, obozach i więzieniach aż 129 Cichociemnych (w tym 44 CC w obozach jenieckich). 

 

  • 23.45 „Cichociemni (…) byli szykanowani przez nowe, powojenne komunistyczne władze, część z nich została aresztowana jeszcze podczas akcji „Burza”. Dwie istotne uwagi – po pierwsze, w mojej ocenie sformułowanie „szykana” jest zbyt łagodne na określenie tego, co wyprawiały władze „Polski ludowej” wobec Cichociemnych. Po drugie, również pojęcie „aresztowania” nie jest właściwe na określenie np. zsyłki do sowieckich łagrów. Po trzecie wreszcie, niewłaściwe jest łączenie „szykan władzy ludowej”  oraz „aresztowań podczas akcji „Burza”. Za te pierwsze odpowiadali komuniści polscy, za te drugie ich towarzysze z NKWD.

 

CC-prezentacja_66-300x224 Elita polskiej konspiracjiNależy podkreślić, że organy represji “Polski Ludowej” (od 1952 PRL), głownie UB, SB, represjonowały 103 Cichociemnych, w procesach będących parodią prawa skazano 40 Cichociemnych, 15 torturowano, 9 (lub 10) zamordowano (6 w więzieniu Warszawa-Mokotów, 3 w więzieniu na Zamku w Lublinie), 77 aresztowano (w tym 13 aresztowało NKWD, 5 wspólnie NKWD i UB), 19 skazano na śmierć, co najmniej 2 na dożywotnie pozbawienie wolności, 22 na więzienie.

Czasy powojenne nie były dla Nich wcale lepsze: 32 Cichociemnych pozostało na emigracji poza Polską (głównie w Wielkiej Brytanii), aż 59 zmuszonych było uciekać z PRL (po jakimś czasie 21 powróciło). Cichociemnych pozostałych w Polsce ścigały organy represji, niejednokrotnie wraz z sowieckim NKWD. Po wojnie w Polsce (od 1952 PRL) represjonowano aż 103 Cichociemnych, aresztowano 77 Cichociemnych, w tym 13 aresztowało NKWD i przekazało UB, 5 CC aresztowało wspólnie UB i NKWD. Niektórzy Cichociemni doświadczali represji kolejno: od Niemców, Sowietów, funkcjonariuszy “Polski Ludowej”…

W polskich więzieniach (w tym Warszawa Mokotów) pozbawiono wolności 58 Cichociemnych, w procesach będących parodią prawa skazano 40 Cichociemnych, w tym aż 20 CC skazano na śmierć, co najmniej 2 skazano na dożywocie, co najmniej 15 torturowano, 9 (lub 10) zamordowano. Nieliczni Cichociemni byli “tylko” szykanowani przez PRL-owską bezpiekę…

 

CC-prezentacja_63-300x224 Elita polskiej konspiracjiOrgany represji ZSRR, głównie NKWD, pozbawiły wolności aż 122 Cichociemnych (2 SMIERSZ), w tym do sowieckich łagrów zesłano aż 83 Cichociemnych (7 dwukrotnie), 6 zamordowano. Gen. Leopold Okulicki ps. Niedźwiadek był aresztowany dwukrotnie (1941, 1945), po drugim aresztowaniu zamordowany w moskiewskim więzieniu NKWD na Łubiance.

Do sowieckich łagrów bezpośrednio przed II wojną światową, w trakcie wojny oraz po wojnie, według niepełnych danych zesłano 153 tys. Polaków! Wśród nich zesłano aż 83 Cichociemnych, aż 7 dwukrotnie! Część z nich aresztowano jeszcze zanim zostali Cichociemnymi, w latach 1939 – 1941: przy próbie przekroczenia granicy z Rumunią lub po zajęciu Kresów przez Armię Czerwoną. Odzyskiwali wolność dzięki układowi Sikorski – Majski wstępowali do Armii Andersa, zgłaszali się do służby w Kraju. Druga fala aresztowań i zsyłek miała miejsce pod koniec wojny oraz po jej zakończeniu, wraz z przejmowaniem Polski jako obszaru sowieckiej strefy wpływów…

CC-prezentacja_67-300x224 Elita polskiej konspiracjiNależy dodać, że 4 Cichociemni byli represjonowani zarówno przez Niemców, Sowietów oraz władze „Polski ludowej”. 24 Cichociemnych represjonowali najpierw Niemcy, potem Sowieci, spośród Nich dwóch zamordowano, dwóch popełniło samobójstwo. 19 Cichociemnych represjonowali podczas wojny Niemcy, a po wojnie funkcjonariusze “Polski Ludowej”, spośród Nich dwóch straciło życie. Aż 38 Cichociemnych doświadczyło represji ze strony zarówno Sowietów jak i funkcjonariuszy “Polski Ludowej”. Spośród Nich 5 CC straciło życie, w tym dwóch zamordowano na Zamku w Lublinie, katyńskim strzałem w tył głowy. Represji co najmniej od dwóch wrogów: Niemców i/lub Sowietów i/lub funkcjonariuszy “Polski Ludowej” doświadczyło aż 85 Cichociemnych…

 

Film obejrzało dotąd (18-09-2024) ok. 26 tys. osób. Mam nadzieję, że liczba ta znacząco wzrośnie, bowiem pomimo wykazanych mankamentów, film jest wart uważnego obejrzenia oraz ma charakter inspirująco – poznawczy. Autorom gratuluję, że pomimo złożoności zagadnienia, dość szczęśliwie przebrnęli przez większość merytorycznych pułapek, w które wpadają (nawet i obecnie) zawodowi historycy. Zachęcam do obejrzenia filmu, z przedstawionym przeze mnie wykazem błędów pod ręką 🙂 

 

AKTUALIZACJA:

Pierwszy komentarz ze strony Autorów filmu – „Bardzo dziękuję za uwagi i mimo wszystko pozytywy odbiór naszego materiału! Mam jednak jedną uwagę: niezbyt sprawiedliwym jest wskazywanie, że nie podajemy pochodzenia źródeł, ponieważ wszystkie cytaty oraz zdjęcia na ekranie są podpisane (może poza niektórymi współczesnymi nagraniami, ale ich charakter nie wymaga podpisu, o czym informują ich twórcy). Bibliografia zaś znajduje się w opisie do filmu
Uwagi naprawdę cenne i wnikliwe. Aż dziw mnie bierze, że we współczesnej literaturze wciąż można odnaleźć informacje, które nie są poprawne.”

PS.
Jest szansa na wspólne przygotowanie filmu w wersji „bezbłędnej”. Bardzo mnie to cieszy 🙂

 

 

Dziurawa monografia…

Niecodzienna codzienność funkcjonowania podczas wojny Komendy Głównej Armii Krajowej oraz wypełnione rozlicznymi obowiązkami życie jej pracowników, to aspekty dość słabo znane przeciętnym zjadaczom chleba. Dzięki najnowszej książce prof. Marka Ney-Krwawicza mamy szansę zrozumieć, jak wyglądały realia konspiracyjnego życia w KG AK, dzień po dniu, niemalże godzina po godzinie…

 

Prof. dr hab. Marek Ney-Krwawicz jest znanym historykiem z Instytutu Historii PAN, specjalizującym się w okresie II wojny św., w szczególności w zagadnieniach związanych z Armią Krajową oraz Polskim Państwem Podziemnym. Jest autorem bardzo wielu publikacji; spośród nich cenię tego Autora zwłaszcza za publikacje będące wynikiem gruntownego zbadania fundamentalnej koncepcji powstania powszechnego.

W 2019 prof. Ney-Krwawicz opublikował obszerny artykuł (dostępny także w necie) pt. „Bezpieczeństwo służby a życie codzienne żołnierza Armii Krajowej na przykładzie Komendy Sił Zbrojnych w Kraju” (w: Dzieje Najnowsze, rocznik LI – 2019, nr 3, s. 179-209, ISSN 0419-8824). W pewnym sensie kontynuacją tej publikacji jest wydana właśnie przez Instytut Historii PAN niezwykła książka pt. „Karność, odwaga i ostrożność, koleżeństwo i ofiarność – to naczelne zasady”. Życie codzienne a służba żołnierzy – pracowników Komendy Armii Krajowej 1939-1944″ ISBN 978-83-66911-43-7. Książka ma 777 stron plus 110 najlepszej jakości stron zawierających ilustracje: fotografie i skany dokumentów.

 

Historia nie na koturnach…

zezwolenie-policyjne-173x250 Dziurawa monografia...Przede wszystkim pragnę podkreślić moją radość z widocznej ostatnio tendencji historyków, aby nawet najtrudniejsze fragmenty polskiej historii ukazywać poprzez pryzmat osobistych losów postaci uczestniczących w ówczesnych wydarzeniach historycznych. Mało tego! – pisać o Ich losach w sposób przystępny, zrozumiały dla każdego, bez zbędnego puszenia się oraz bez stawiania cokołów na co drugiej stronie. Ten „ludzki wymiar” historii niewątpliwie pozwala nam, szarym zjadaczom chleba, lepiej zrozumieć koincydencje rozmaitych zdarzeń, pozwala nam lepiej zrozumieć naszą historię.

Pragnę bardzo podziękować prof. dr hab. Markowi Ney-Krwawiczowi za tego rodzaju właśnie styl narracji historycznej, który ułatwia zrozumieć istotne aspekty naszej historii, pozwala spojrzeć na nie poprzez losy pojedynczych osób. Dzięki doskonałym, barwnym i szczegółowym opisom pozwala także wchłonąć klimat tamtych czasów, poznać ówczesne realia, poczuć się rzeczywiście jak w okupowanej Polsce.

 

Zanim przejdę do innych aspektów książki, zatrzymajmy się na chwilę przy ludziach właśnie. Indeks nazwisk i pseudonimów osób opisanych w książce jest imponujący, bez wątpienia to plejada najwybitniejszych postaci związanych z Komendą Główną Armii Krajowej.

Mnie oczywiście najbardziej interesowali Cichociemni. Jest Ich w książce całkiem sporo (alfabetycznie): Stefan Bałuk, Leon Bazała, Zbigniew Bąkiewicz, Adam Borys, Feliks Dzikielewski, Antoni Iglewski, Stefan Ignaszak, Kazimierz Iranek-Osmecki, Bolesław Jabłoński, Stanisław Jankowski, Stefan Jasieński, Jan Jokiel, Maciej Kalenkiewicz, Jan Kochański, Bolesław Kontrym, Franciszek Koprowski, Tomasz Kostuch, Julian Kozłowski, Henryk Krajewski, Walery Krokay, Mirosław Kryszczukajtis, Bronisław Lewkowicz, Jan Nowak-Jeziorański, Felicjan Majorkiewicz, Janusz Messing, Zygmunt Milewicz, Zbigniew Mrazek, Ryszard Nuszkiewicz, Leopold Okulicki, Jan Piwnik, Zygmunt Policiewicz, Janusz Prądzyński, Jan Rogowski, Józef Spychalski, Leszek Starzyński, Tadeusz Starzyński, Aleksander Stpiczyński, Adam Szydłowski, Józef Zabielski, Elżbieta Zawacka (kurierka KG AK, uznana za cichociemną po wojnie), Leonard Zub-Zdanowicz.

 

W okładkowej nocie od wydawcy czytamy, że ównym celem książki jest ukazanie życia codziennego żołnierzy pracowników Komendy Głównej Armii Krajowej w latach 1939-1944, czyli w warszawskim okresie jej działania. Dotychczasowe spojrzenie na Komendę Główną koncentrowało się przede wszystkim na odtworzeniu struktury organizacyjnej tego centralnego aparatu dowodzenia podziemnej armii i jego funkcjonowaniu. W przedkładanym opracowaniu to ludzie stali się bohaterami pierwszego planu. Przyjęta koncepcja oddania głosu uczestnikom wydarzeń poprzez przywoływanie ich wspomnień i relacji, a także dokumentów konspiracyjnych pozwoliła na uzyskanie dynamicznego opisu przeszłości, w którym, jak na dokumentalnym filmie, przesuwają się obrazy z życia bohaterów, chociaż nie wszystkie fragmenty owego „filmu” są jednakowo ostre. (…) Zaprezentowany w książce „katalog zagadnień” mieszczących się w pojęciu „życie codzienne” ujmuje w zasadzie najważniejsze kwestie.”

 

Monografia niezbyt wyczerpująca

rota-przysiegi-AK_ozn-300x157 Dziurawa monografia...Książka „(…) ujmuje w zasadzie najważniejsze kwestie” twierdzi wydawca (zapewne także Autor). Otóż w mojej ocenie nie ujmuje kwestii najważniejszych – relacji ze Sztabem Naczelnego Wodza w Londynie, w tym łączności radiowej. Całkowicie pomija kształtowanie się poglądów wewnątrz KG AK na „sprawę polską”, a także kompletnie nie zauważa zagadnienia dowodzenia terenowymi strukturami Armii Krajowej. A przecież to były kluczowe efekty istnienia KG AK jako głównego ośrodka kształtowania się „sprawy polskiej”. Powie ktoś, że nie są to elementy „codzienności” KG AK – w mojej ocenie jest to stanowisko oczywiście błędne. Czyż istotą codziennego istnienia KG AK nie było dowodzenie strukturami Armii Krajowej w łączności z Naczelnym Wodzem w Londynie? To było przecież sedno codziennej służby oficerów Komendy Głównej.

Sprowadzanie „codzienności” KG AK wyłącznie do kwestii „technicznych”, bez uwzględnienia wskazanych powyżej aspektów, w mojej ocenie może być nawet uznane za deprecjonowanie KG AK. Armia Krajowa nie istniała po to, aby budować skrytki oraz wytwarzać fałszywe papiery. To były tylko pomocnicze środki wiodące do celu. O tym, że tym strategicznym celem były przygotowania do powstania powszechnego w końcowej fazie wojny, z tej książki się nie dowiemy, bowiem Autor nie zechciał napisać o tych najistotniejszych kwestiach nawet pół rozdziału.

 

Orzel_AK-244x300 Dziurawa monografia...W każdym bądź razie ukazanie funkcjonowania Komendy Głównej AK jako quasi autarkicznej struktury, zależnej jedynie od siebie samej oraz skupionej na (głównie własnych) problemach wewnętrznych, w mojej ocenie jest wypaczeniem obiektywnego obrazu rzeczywistości. Oczywiście przedstawione przez Autora ujęcie zagadnienia funkcjonowania KG AK ma cenny oraz niewątpliwy walor poznawczy, jest też niezwykle atrakcyjne dla czytelnika. Ale pomijanie „polskiego Londynu” w funkcjonowaniu KG AK jest kreowaniem nieobiektywnej rzeczywistości, w której Komenda Główna sama sobie była sterem, żeglarzem i okrętem, nie będąc w ogóle uwikłaną w ówczesną bardzo złożoną rzeczywistość społeczno – polityczną. To oczywiście nadzwyczaj fałszywa perspektywa. Przypomina różne wcześniejsze publikacje i „monografie”, np. nt. „Wachlarza”, bez podania fundamentalnej informacji, że była to (nieco „spolszczona” koncepcyjnie) operacja zainicjowana na wyraźne życzenie Brytyjczyków („Big Scheme”) oraz przez nich wstępnie opłacona (3 mln dolarów kredytu)…

 

W „Uwagach wstępnych” Autor podkreśla m.in. – „Dotychczasowa literatura dotycząca Polskiego Państwa Podziemnego i jego armii koncentrowała się przede wszystkim na odtworzeniu struktur organizacyjnych, ich obsady personalnej oraz efektów działań, gubiąc tym samym tych, którzy te struktury wypełniali. Przedstawiana czytelnikowi monografia wybija natomiast na pierwszy plan właśnie ludzi konspiracji, pokazując ich życie codzienne, a ściślej – wpływ służby w podziemnej armii na ich codzienność.” Szkoda tylko, że można odnieść wrażenie, iż ci ludzie byli całkowicie wyprani z poglądów, nie mając żadnych koncepcji co do sensu istnienia AK oraz fundamentalnego celu walki Armii Krajowej…

 

Mozaika wspomnień

W dalszej części swych uwag Autor zaznacza, że „(…) w pracy wykorzystano 150 relacji i wspomnień. Według obecnego stanu wiedzy, przez Komendę Główną w całym jej historycznym rozwoju od roku 1939 do 1945 przeszło ok. 4800 osób (nie licząc oddziałów bojowych).” Zauważa też, iż z pracy świadomie wyłączono obszar psychologicznych aspektów życia codziennego, wobec podjęcia tej tematyki w publikacjach Tomasza Strzembosza. O innych aspektach, których w książce nie ma, Autor milczy. Nie wiadomo zatem, czy także wyłączono je świadomie, czy też nie zostały dostrzeżone.

Książka podzielona jest na dwanaście rozdziałów, ułożonych logicznie, od „drogi do konspiracji” aż po „opiekę nad aresztowanymi, rodzinami aresztowanych i zabitych” i in. Całkiem trafnie książkę otwiera obszerny wątek „dróg do konspiracji”, przy czym Autor słusznie podkreśla, że „ilu było żołnierzy, tyle było ścieżek do konspiracji”.

 

O Cichociemnych Autor pisze tak – „W stosunku do stanów osobowych Armii Krajowej była to bardzo nieliczna grupa. Jej znaczenie polegało jednak nie na liczbie, ale na znakomitym wyszkoleniu i usytuowaniu we wszystkich strukturach podziemnej armii, od Komendy Głównej poczynając (…)”. Autor podkreśla bardzo istotny aspekt, wielokrotnie pomijany niesłusznie przez publicystów i historyków – „(…) cichociemni przerzucani byli do Kraju na wyraźne zapotrzebowanie KG ZWZ/AK, wynikające z przyjętej koncepcji walki Sił Zbrojnych w Kraju, która zakładała okres konspiracji, powstania powszechnego, a po nim etap Odtwarzania Sił Zbrojnych. (…)”

 

Autor przytacza błędnie za S. Bałukien „Polską Szkołę Wywiadu” jako nazwę własną (s. 52), choć była to nazwa potoczna, a kurs wywiadu nosił kamuflującą nazwę „Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej”. Również błędnie autor określa ośrodek szkoleniowy STS 43 Audley End jako „stację wyczekiwania” (s. 52).

 

Schaboszczak i ćwiartka jałowcówki
Ignaszak-Stefan-184x250 Dziurawa monografia...

ppłk cc Stefan Ignaszak
  © CC BY elitadywersji.org

Niezwykły walor mają przytaczane przez Autora osobiste relacje żołnierzy AK, w tym także Cichociemnych. Mnie utkwiło w pamięci szczere wyznanie mjr / ppłk cc Feliksa Dzikielewskiego„Jeżeli ktoś panu powie, że się nigdy nie bał, to znaczy że łże.” I opowiedział, jak strasznie się bał, gdy przenosząc radiostację, natknął się na niemiecki patrol. Skończyło się na strachu…” (s. 341).

Barw ówczesnego życia konspiracyjnego dopełnia np. relacja Cichociemnego, oficera wywiadu ppłk cc Stefana Ignaszaka„W określonych terminach spotykaliśmy się z „Maksem” [kierował jedną z siatek wywiadu, nazwisko nieznane – przyp. RMZ] u Wasilewskiego, za kościołem św. Karola Boromeusza, na schaboszczaka i ćwiartce jałowcówki. Uzupełniał wówczas istotne szczegóły, na które nie było miejsca w rutynowych meldunkach” (s. 586). O rutynowych obyczajach panujących w konspiracji wspominał Cichociemny ppłk cc Henryk Krajewski„Na ulicy znajomi nie pozdrawiają się, a w rozmowach nie wymienia się nazwisk, tylko imiona (…) Ciągle musiałem być czujny, aby się nie zdradzić słowem lub gestem. Stale musiałem udawać. (…)” (s. 599).

 

Zebrany w książce collage czy też mozaika bardzo wielu rozmaitych opowieści niewątpliwie buduje złożony obraz funkcjonowania głównego ośrodka kierowania wojskową strukturą Polskiego Państwa Podziemnego. Szkoda tylko, że ten obraz jest nieco chaotyczny oraz mocno niepełny. Określenie książki mianem „monografii” w mojej ocenie jest trochę na wyrost. Nawet niektóre z tematów uwzględnionych przez Autora jako element „codzienności” KG AK, jak np. bardzo słabo znany aspekt funkcjonowania „ośrodków wypoczynkowych” KG AK zostały potraktowane powierzchownie. W książce znajdziemy jedynie nieuporządkowane po kilka zdań na ten temat – jak na „monografię” to zdumiewająco zbyt mało.

 

Reasumując – ogrom pracy Autora zasługuje na podziw, szacunek i podziękowania. W skali od zera do dziesięciu oceniłbym publikację na mocną „siódemkę”. Szkoda, że „monografia” wydaje się być w niemałej części „dziurawa”, czymś w rodzaju publicystyczno-dokumentalnego opisu, pomijającego istotne aspekty funkcjonowania Komendy Głównej Armii Krajowej. Na kompletną monografię, uwzględniającą rzeczywiście wszystkie istotne aspekty funkcjonowania KG AK musimy zatem jeszcze poczekać.

 

Marek Ney-Krwawicz, „Karność, odwaga i ostrożność, koleżeństwo i ofiarność – to naczelne zasady”. Życie codzienne a służba żołnierzy – pracowników Komendy Armii Krajowej 1939-1944″ ISBN 978-83-66911-43-7.

Walka zamiast kolaboracji

Koniec II wojny światowej oraz sowietyzacja Polski przyniosły ze sobą konieczność rozstrzygnięcia paskudnego dylematu: kolaboracja czy walka? Wybór pomiędzy współpracą z PKWN albo zbrojną konspiracją przeciwko sowieckiej władzy nie był łatwy ani oczywisty. Wielu „stuliło uszy”, ale też niemało wybrało walkę o wolną Polskę.

 

niezlomni-172x250 Walka zamiast kolaboracjiW miarę syntetyczną, quasi monograficzną, historyczną opowieść o Ich losach napisali właśnie: prof. dr hab. Rafał Wnuk (KUL, obecnie dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku) oraz dr Sławomir Poleszak (Instytut Studiów Politycznych PAN,  Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie). Obaj są uznanymi naukowcami, m.in. współredaktorami Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956. Publikacja została zatytułowana – „Niezłomni czy realiści? Polskie podziemie antykomunistyczne bez patosu. Historia ludzi, którym przyszło wybierać w sytuacji, gdy każdy wybór był zły.” (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024, ISBN: 978-83-08-08422-9, ISBN e-book: 978-83-08-07950-8, 872 str.)

W opisie wydawniczym czytamy m.in. – „Niezłomni czy realiści? to przykład tego, jak powinno się pisać dziś historię Polski – rzetelnie i w nowoczesnym ujęciu. (…) Książka historyków Wnuka i Poleszaka pokazuje, że jakkolwiek wyobrażamy sobie antykomunistyczne podziemie po wojnie, prawda wygląda jeszcze inaczej. Autorzy nie stronią od bezpośrednich polemik, piszą o swoich bohaterach z pasją, ale klarownie i precyzyjnie. Demontują mit o „podziemnej wspólnocie”, pokazując rywalizujące lub zwalczające się nurty podziemia. Wyjaśniają też, dlaczego nie zgadzają się na używanie terminu „Żołnierze Wyklęci”.”

 

Okulicki-Leopold-elitadywersji-org-191x250 Walka zamiast kolaboracji

gen. bryg. cc Leopold Okulicki

© CC BY elitadywersji.org

Wszystko można powiedzieć o tej publikacji, tylko nie to, że jest suchą, naukową monografią. Niewątpliwie ma walor umiejętnego, syntetycznego spojrzenia na powojenne losy Polski, ale też spojrzenie to przybrało postać relacji z życiorysów konkretnych osób, zaangażowanych w powojenną walkę z komunistami. W książce obecni są zatem m.in. Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, Józef Kuraś ,,Ogień”, Cichociemny Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, Emilia Marcelina Malessa „Marcysia” oraz inni „leśni”, których nazwiska nie są powszechnie znane. Książkę czyta się z zainteresowaniem, niemalże jak utwór literacki, a nie historyczny. To oczywiście spory plus!

Choć publikacja jest całkiem zgrabną syntezą, jednak nie można jej uznać za kompletną monografię. Nie wyczerpuje bowiem zagadnienia. Historyk dr Tomasz Krok (IPN Warszawa), autor m.in. znakomitych publikacji dot. Cichociemnego mjr Andrzeja Czaykowskiego i jego siatki teozofów, w komentarzu do mojego posta na Facebooku trafnie zauważył, że autorzy całkowicie pominęli np. osoby prowadzące działalność wywiadowczą w Polsce po 1945. Dodał słusznie, że jeden rtm. Witold Pilecki nie wyczerpuje tematu, bowiem do 1956 za szpiegostwo skazano ponad 1,8 tys.  osób, w tym aż 150 na śmierć. Oczywiście nie sposób więc uznać, że była to jakaś marginalna kategoria oporu wobec „nowej władzy” w powojennej Polsce. Niewątpliwie zatem to pominięcie jest mankamentem, nie jest też jedynym.

 

Autorzy mieli bez wątpienia trudne zadanie. Jak czytamy na okładce – „W 1945 roku z antykomunistyczną konspiracją związanych było ponad 100 tysięcy kobiet i mężczyzn, a w oddziałach biło się 15-17 tysięcy zbrojnych. Dlaczego po wkroczeniu sowietów do Polski nie złożyli broni? Jak wyglądało ich życie codzienne? Jak zakończyła się walka? Autorzy odpowiadają na te pytania w oparciu o historie konkretnych ludzi.”  Umiejętne poprowadzenie narracji pozwala nam samodzielnie wysnuć kluczowe wnioski. Książka ma więc charakter intelektualnie inspirujący. Podzielono ją na szesnaście rozdziałów, przy czym ostatni jest jak gdyby odautorskim podsumowaniem.

Co do „zarzutu” mało monograficznego charakteru książki, warto podkreślić, iż historycy wciąż nie opublikowali nawet cząstkowych monografii choćby tylko najważniejszych organizacji powojennej konspiracji antykomunistycznej; brak także monografii wielu innych istotnych struktur, choć mających charakter lokalny. Skoro więc „cząstkowe” monografie są wciąż w sferze naszych oczekiwań, nie sposób jednak wymagać – zwłaszcza wobec złożoności i rozległości zagadnienia – aby wcześniej pojawiła się kompletna monografia całości.

 

Boryczka-Adam-193x250 Walka zamiast kolaboracji

płk. cc Adam Boryczka

© CC BY elitadywersji.org

Zanim przejdziemy do odautorskich enuncjacji, jeszcze o mankamentach książki. Rzecz jasna, najbardziej interesowało mnie rzetelne przedstawienie losów Cichociemnych, którzy walczyli po wojnie w antykomunistycznych strukturach. Według moich danych, było Ich co najmniej 63. Książka przedstawia losy (w części bardzo wyrywkowo) kilkunastu (16) Cichociemnych (alfabetycznie): płk cc Adama Boryczki, mjr cc Hieronima Dekutowskiego, płk cc Mariana Gołębiewskiego, ppłk dypl. cc Macieja Kalenkiewicza, ppłk dypl. cc Jana Kamieńskiego, kpt. cc Mieczysława Kwarcińskiego, por. cc Jana Matysko, płk cc Przemysława Nakoniecznikoff-Klukowskiego, kpt. cc Jana Nowaka-Jeziorańskiego, gen. bryg. cc Leopolda Okulickiego, mjr cc Adolfa Pilcha, płk pil. dypl. cc Romana Rudkowskiego, ppłk dypl. cc Stanisława Sędziaka, mjr cc Adama Trybusa, gen. bryg. cc Elżbiety Zawackiej, ppłk cc Leonarda Zub-Zdanowicza. Nota bene, kolejnym niewątpliwym mankamentem książki jest brak indeksu nazwisk. W wersji elektronicznej książki brak również… paginacji stron (sic!).

 

Rozumiem, że opisanie losów tylko 63 Cichociemnych, zaangażowanych w powojenną konspirację antykomunistyczną, wymagałoby napisania odrębnej książki. Ale niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego Autorzy pominęli całkowicie Cichociemnych: kpt. cc Mieczysława Szczepańskiego oraz ppor. cc Czesława Rossińskiego, którzy planowali zamach na przewodniczącego KRN Bolesława Bieruta oraz przewodniczącego PKWN Edwarda Osóbkę-Morawskiego. Choć go zaniechali, obaj zostali zamordowani 12 kwietnia 1945 po północy, na schodach podziemi Zamku w Lublinie.Byłoby niezwykle interesujące poznać szczegółowe okoliczności tych Ich działań, w tym także przyczyny decyzji o zaniechaniu organizacji zamachu.

Nadolczak-Bruno-179x250 Walka zamiast kolaboracji

płk cc Bruno Nadolczak

© CC BY elitadywersji.org

Podobnie nie rozumiem całkowitego pominięcia Cichociemnego ppłk. cc Bruno Nadolczaka – był przecież m.in. autorem raportu Zrzeszenia WiN o sowieckim ludobójstwie i zsyłkach Polaków. To on zdemaskował renegatów z grupy Tatara (Tatar, Utnik Nowicki), jako tych, którzy londyńskim przedstawicielom władz „Polski ludowej” cynicznie „sypali własne podziemie w kraju”. To wciąż bardzo słabo zbadane oraz mało znane istotne fragmenty polskiej historii, ale właśnie rtm. Witold Pilecki kpt. Jerzy Żuralski – kurier do Jana Rzepeckiego, także Cichociemni: kpt. Adam Boryczka – kurier WiN, mjr Bolesław Kontrym, rtm Andrzej Czaykowski, również kurier Jan Błaszczyk ps. Kret – jak podkreśla historyk Zbigniew S. Siemaszko  – „padli ofiarą brytyjskich czy też polskich donosów”. Siemaszko wskazuje jako donosicieli sowieckiego agenta w brytyjskich służbach specjalnych Kima Philby’ego oraz prosowieckiego gen. Stanisława Tatara, niegdyś nadzorującego Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza.

 

Książka zupełnie nietrafnie bardzo powierzchownie opisuje (w zaledwie kilku zdaniach) rolę gen. Stanisława Tatara. Autorzy piszą – „Polski Londyn potęgował zamęt. (…) Przemożny wpływ na decyzje dotyczące AK wywierał zastępca szefa Sztabu NW do Spraw Krajowych gen. Stanisław Tatar. Ten bliski Stanisławowi Mikołajczykowi oficer był niechętny gen. Leopoldowi Okulickiemu  „Niedźwiadkowi” i jego koncepcjom. 7 października 1944 Kopański wysłał do kraju rozkaz, w myśl którego Tatar miał dowodzić okręgami [Armii Krajowej – przyp. RMZ] na odległość, z Londynu”  (s. 153) I tyle.

stanislaw-tatar-zdrajca-204x250 Walka zamiast kolaboracjiTo oczywiście prawda, ale szkodliwą rolę prosowieckiego gen. Tatara nie sposób sprowadzić tylko do jego ambicji dowodzenia Armią Krajową z Londynu. Jego działania miały przecież kluczowy wpływ na szybkie zdławienie przez komunistów powojennej konspiracji przeciwnej sowietyzacji Polski. To Tatar przecież zdewastował operacje zrzutowe dla AK, podżegał do Powstania Warszawskiego, zaplanował samobójczą „akcję Burza” dekonspirującą struktury oporu, założył fałszywą „centralę konspiracyjną Hel”, zdefraudował miliony dolarów przeznaczone dla konspiracyjnych struktur antykomunistycznych, „sypał podziemie w Kraju” oraz przekazał władzom „Polski ludowej” ok. 3 tys. teczek dokumentów Oddziału VI (Specjalnego) wskutek czego bezpieka zidentyfikowała aż 12.516 osób niechętnych „nowej władzy”. Pominięcie niechlubnej roli Tatara w tej książce jest w mojej ocenie kluczowym jej mankamentem.

 

Są też mankamenty nieco mniejszej rangi. W opisie losów Cichociemnego gen. bryg. cc Leopolda Okulickiego czytamy np. „(…) oficer ten do samolotu wsiadł jako pułkownik, w momencie postawienia nogi na polskiej ziemi automatycznie otrzymał awans na generała brygady”. To oczywiście powielana od lat bzdura nt. rzekomych „automatycznych awansów” Cichociemnych – których nie było. Nie było żadnego „automatyzmu”, jedni CC otrzymywali awans przed skokiem, inni po przerzucie do Polski, niektórzy wcale nie otrzymali awansu. Zwykle decydował o tym szef Oddziału VI (Specjalnego), a nie żaden automat. Doprawdy, w publikacji tak znakomitych Autorów tego rodzaju błąd nie powinien się pojawić.

W opisie losów ppłk dypl. cc Jana Kamieńskiego czytamy, że „został skierowany do pracy w okupowanym kraju i oddelegowany na szkolenie cichociemnych”. Rzecz jasna, nie było żadnego „skierowania” ani „oddelegowania”. Wszyscy kandydaci na Cichociemnych byli ochotnikami, sami podejmowali decyzję o zgłoszeniu się do służby w konspiracyjnej Armii Krajowej.

 

Warto podkreślić, że pomimo tych mankamentów książka jest niezwykle ożywcza oraz inspirująca intelektualnie. Narracja jest logiczna, spójna i toczy się niezwykle wartko. Można czytać niemal z wypiekami na twarzy. Dziejowe dylematy i wybory ukazane przez pryzmat osobistych decyzji kluczowych postaci antykomunistycznego podziemia pozwalają zrozumieć ich samych oraz przyczyny takich a nie innych rozstrzygnięć. To doskonały „patent” na zrozumiałą dla każdego wielką historię, którą autorzy nie umieszczają ani na cokole, ani choćby na koturnach. Za tego rodzaju sposób prezentacji skomplikowanych powojennych losów Polaków należą się obu Autorom wyrazy najwyższego uznania.

W książce nie opisano losów przedstawicieli wszystkich antykomunistycznych organizacji konspiracyjnych, funkcjonujących po 1945 roku. Nie sposób czynić z tego Autorom zarzutu, choćby z tego powodu, że wówczas objętość książki musiałaby zapewne zwiększyć się dwu- a może i trzykrotnie. Ale mamy czytelne i przejmujące „spojrzenie od środka” na organizację „NIE”, Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj, Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” oraz inne antykomunistyczne organizacje. W rozdziale zatytułowanym „Jaszczurowcy” (nawiązanie do istniejącego do 1942 Związku Jaszczurczego) czytamy o zrzutach „29 przeszkolonych przez niemieckich instruktorów „cichociemnych” (z Brygady Świętokrzyskiej).

Choć Autorzy ujęli słowo w cudzysłów, to porównanie jest nadzwyczaj niewłaściwe oraz wysoce nietrafne oraz wynika z prostackiej wizji świata, w myśl której każdy spadochroniarz, który nie skakał wraz ze swoją jednostką, ale „pojedynczo” – to właśnie „cichociemny”. To oburzające, że Autorzy pozwolili sobie na tego rodzaju bluźniercze utożsamienie czy porównanie. Może wg. nich zrzucani do Polski agenci NKWD – spadochroniarze Stalina – także byli „cichociemnymi”? Trudno o bardziej obraźliwą insynuację. Użyte przez Autorów sformułowanie świadczy o ich bardzo kiepskiej znajomości realiów dotyczących prawdziwych Cichociemnych… Autorzy rygorystycznie przestrzegający standardów naukowych powinni zrozumieć, iż taką analogią sami się dyskwalifikują, bowiem nie respektuje ona ani standardów naukowych, ani nawet standardów zwykłej logiki. Nota bene, o spadochroniarzach Stalina, infiltrujących struktury AK oraz antykomunistów walczących o wolną Polskę, nie znalazłem w książce ani jednego słowa – to kolejny, istotny jej mankament.

 

Zub-Zdanowicz-Leonard-elitadywersji-org-174x250 Walka zamiast kolaboracji

ppłk. cc Leonard Zub – Zdanowicz

© CC BY elitadywersji.org

W odniesieniu do Cichociemnego ppłk cc Leonarda Zub-Zdanowicza. Autorzy wywodzą (przypis 53), że „w kilka miesięcy po skoku do kraju zerwał kontakt z AK i wstąpił do NSZ, co AK potraktowała jako dezercję”. Twierdzenie to jest sprzeczne z najnowszymi ustaleniami badaczy, zwłaszcza dr Ewy Rzeczkowskiej (Sprawa Leonarda Zub-Zdanowicza w dokumentacji 14 Sądu Polowego Dowództwa 2 Korpusu Polskiego i 12 Sądu Polowego Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia w latach 1945-1947, w: Przegląd Historyczno-Wojskowy 2019 nr 1, wyd. Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej, Warszawa 2019, s. 157-191, publikacja dostępna m.in. na stronie z biogramem). Podobne ustalenia przyjął znacznie wcześniej znakomity dr Bartłomiej Szyprowski (Ze wszech miar żołnierz. Przypadek przejścia do NSZ cc Leonarda Zub-Zdanowicza „Dora”, „Zęba”, w: „Inne Oblicza Historii, Wiedza i życie” 2014, nr 3, s. 20-29 – publikacja także dostępna m.in.  na stronie z biogramem). Wymieni badacze już dawno jasno udowodnili, że nie było żadnej „dezercji”, a w marcu 1944 (po podpisaniu umowy scalającej AK i NSZ) Cichociemny Leonard Zub-Zdanowicz wraz z oddziałem podporządkował się dowódcy Okręgu Lublin AK.

 

W ostatnim rozdziale książki, zatytułowanym „Interpretacje, definicje, kontrowersje” Autorzy m.in. przedstawiają swój pogląd na dwa kluczowe pojęcia, używane w publicznej narracji w kontekście powojennej aktywności konspiracji niepodległościowej. Trafnie zauważają, że „model interpretacyjny przyjmowany przez historyka wpływa decydująco na to, jak traktuje on aktywność powojennego podziemia”. Podkreślają, że „Polska powojenna w niczym nie przypominała II RP. Wszystko było nowe: terytorium, skład narodowościowy, stosunki społeczne, ustrój polityczny, oficjalny kanon wartości, ład gospodarczy, usytuowanie i status państwa w systemie międzynarodowym. Choć inicjatorem i motorem zmian byli Sowieci, choć nie towarzyszyła im masowa mobilizacja społeczna, to tempo, zakres i głębokość przemian miały charakter rewolucyjny”.

 

Autorzy książki polemizują z twierdzeniem – podnoszonym przez wielu badaczy IPN oraz warszawskie Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL – iż w powojennej Polsce miało miejsce „powstanie antykomunistyczne”. Podnoszą całkiem trafnie, iż „W polskim przypadku nie ma ani dowództwa „powstania”, ani stojącej za nim reprezentacji politycznej, nie wiadomo również kiedy miało się ono zacząć i kiedy skończyć. Rzetelne porównanie powstań paryskiego i praskiego do polskiego podziemia powojennego prowadzi do wniosku, że powstania antykomunistycznego nie było. (…) Ani jeden partyzant lub działacz podziemia w pisanych na bieżąco dziennikach, notatkach, późniejszych wspomnieniach czy wywiadach nie określał siebie mianem powstańca, wydarzeń zaś, w których uczestniczył, nie nazwał powstaniem. Termin „powstanie antykomunistyczne” stoi w sprzeczności z autodefinicją powojennych konspiratorów.”

 

Przywołując ówczesne stanowiska rządu polskiego na uchodźstwie, prezydenta, Naczelnego Wodza oraz kluczowych środowisk emigracyjnych (które wzywały do porzucenia zbrojnego oporu w Polsce), Autorzy podkreślają trafnie i dobitnie – „wszyscy potencjalni przywódcy „powstania antykomunistycznego” zdecydowanie sprzeciwiali się wszelkim insurekcyjnym pomysłom, a żaden konspirator nie uważał się za uczestnika antysowieckiej insurekcji. Teza mówiąca o „antykomunistycznym powstaniu” mogła powstać dzięki odrzuceniu przez badacza obowiązku budowania twierdzeń na podstawie źródeł. Tak „wyzwolonego” historyka ograniczają jedynie jego własne przekonania i wyobraźnia”.

 

ipn-propaganda-300x126 Walka zamiast kolaboracjiDodam od siebie, że upolityczniona tendencja do mitologizacji polskiej historii – w części oderwana od źródeł historycznych – jest obecnie silnie obecna w grupie badaczy IPN skupionych wokół jego prezesa dr Karola Nawrockiego. Od dawna lansują oni pozbawioną sensu teorię o rzekomej „niezwyciężoności”  Polaków oraz budują publiczną narrację historyczną w istotnej części wokół fałszywych tez. Ich działalność sprowadza się, w skrócie, do propagandowego lukrowania wszystkiego co się da oraz wciągania na cokoły rozmaitych faktów i postaci, bez oglądania się na źródła historyczne. Taka niedorzeczna „polityka historyczna” wyraża się m.in. właśnie lansowaniem tezy o „powstaniu antykomunistycznym”, prezentowaniem Powstania Warszawskiego jako pasma nieustających sukcesów (może nie militarnych ale na pewno politycznych), bzdurnym gloryfikowaniu oczywiście błędnej, dekonspirującej AK „akcji Burza”, czy niedorzecznym przekonywaniem że zbrodnie Niemców były rzekomo „ceną oporu” jaką musieliśmy zapłacić za konspiracyjną walkę. O nadzwyczaj silnej autopromocji samego IPN (jako najwspanialej funkcjonującego) nawet szkoda wspominać. Wolałbym zdecydowanie bardziej rzetelną politykę historyczną, przede wszystkim opartą o historyczne źródła, nie zaś o fantazję czy wyobraźnię np. prezesa IPN. 

 

Autorzy książki demitologizują także drugie kluczowe pojęcie w narracji dotyczącej powojennej konspiracji – pojęcie „żołnierzy wyklętych”. Podnoszą, iż pojęcie to „dezinformuje na kilku poziomach. Formuła wyklętych/niezłomnych sprawia, że AK, WiN, NZW, NSZ i mniejsze organizacje lokalne tracą indywidualne oblicza ideowe i zostają zredukowane do ujednoliconej wspólnoty bojowników – straceńców. (…) Formuła wyklętej wspólnoty zaciera fundamentalne niekiedy różnice dzielące poszczególne nurty podziemia, czyniąc jednością zjawisko, którego istota była różnorodność.”

Autorzy przywołują opinie innych historyków, m.in. dr hab. Mariusza Mazura, który całkiem zasadnie podnosi, iż poprzez używanie tego pojęcia „(…) dochodzi do postrzegania żołnierzy i partyzantów powojennego podziemia niepodległościowego z perspektywy narzuconej im przez komunistów. Patrzenie na nich z takiego punktu widzenia, nadanie im nazwy (!) konotującej propagandowy pryzmat autorstwa ich wrogów jest deprecjonujące i wydawałoby się naganne moralnie”. Prof dr hab. Grzegorz Motyka równie trafnie zauważa, że używanie tego pojęcia jest wyrazem skłonności do bezkrytycznego spojrzenia na powojenna partyzantkę – „W tego rodzaju heroicznej wizji „wyklęci” byli rycerzami bez skazy, którzy nie splamili się złymi czynami. (…) Każda próba zakłócenia tego sielankowego obrazu jest dla jego wyznawców bez mała obrazoburstwem, zasługującym na potępienie. Dla naukowców takie heroiczne przedstawienie „żołnierzy wyklętych” w sposób oczywisty oderwane jest od historycznych faktów.” 

W takim właśnie kontekście Autorzy trafnie podsumowują swoją pracę włożoną w napisanie omawianej książki – „Dziejów powojennego podziemia antykomunistycznego nie da się zamknąć w formułach typu „żołnierze wyklęci” czy „żołnierze upadli”. Dla nas historia tej konspiracji to nade wszystko historia ludzi, którym przyszło wybierać w sytuacji, gdy każdy wybór był zły”.

Trudno odmówić racji tej konstatacji. Zachęcam do inspirującej intelektualnie lektury!

 

Rafał Wnuk, Sławomir Poleszak – Niezłomni czy realiści? Polskie podziemie antykomunistyczne bez patosu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024, ISBN 978-83-08-08422-9, ISBN (e-book) 978-83-08-07950-8