• cichociemni@elitadywersji.org

Tag Archives: Wydawnictwo Znak

FAŁSZERZE HISTORII

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 FAŁSZERZE HISTORIISpis treści:


zobacz także – Ogniska ignorancji  |  Cichociemna czy agent?

 

 

Publiczna pamięć o Cichociemnych jest tego rodzaju, że coraz więcej bzdur rozpowszechnianych jest – pod pozorem prawdy – przez tzw. „autorytety”. Niestety, w tym niechlubnym gronie są także autorytety prawdziwe, które rozpowszechniają brednie na temat Cichociemnych pod zazwyczaj wiarygodnym szyldem. Tym bardziej takie kłamstwa są niebezpieczne.

Dlatego nasz portal publikuje listę fałszerzy historii Cichociemnych. Będziemy publicznie piętnować szczególnie rażące kłamstwa. Każdy, kto znajdzie się na tej niechlubnej liście ma szansę na poprawę – wystarczy opublikować sprostowanie albo poprawić błędne treści…

Lista będzie weryfikowana oraz aktualizowana.

 


 

Miejsce pierwsze:

41a__ERRATA-sledzinski-znak-nie-kupuj-smieci-300x220 FAŁSZERZE HISTORIIEx aequo:  Kacper Śledziński  (autor)
oraz  Wydawnictwo „ZNAK”

 

za wydanie w 2012 oraz 2022 książki: „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” zawierającej co najmniej 246 błędów i nieścisłości na 417 stronach  (ISBN 978-83-240-87-47-1)

Rozpowszechnianie od 2012 roku (w dwóch wydaniach) rekordowej liczby błędów i nieścisłości – ostatnie wydanie „wyróżnia się” hitlerowskim skoczkiem spadochronowym na okładce „w roli cichociemnego, elity polskiej dywersji” (sic!!!) – jest rekordowym pokazem ignorancji autora oraz wydawnictwa. Te nierzetelne treści pseudohistoryczne, udające „książkę popularnonaukową” powinny być natychmiast usunięte z obiegu publicznego. 

NIE KUPUJ ŚMIECI udających książki popularnonaukowe!

 

Więcej info:

 

Artykuły:


 

 

Miejsce drugie:

IPN_Cichociemni_broszura_500px-205x300 FAŁSZERZE HISTORIIEx aequo:  dr Krzysztof Tochman  (autor)
oraz  IPN Oddział w Rzeszowie  (wydawca)

 

za wydanie w 2021 broszury „Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski” ISBN 978-83-8229-075-2, zawierającej co najmniej 36 błędów, w tym kłamliwe określanie jako „cichociemnych” spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej.

 

Więcej info:

 

Artykuły:


 

 

Miejsce trzecie:

SPADOCHRONIARZE-DO-ZADAN-SPECJALNYCH__2-190x250 FAŁSZERZE HISTORIIEx aequo:  dr Krzysztof Tochman
oraz dr Waldemar Grabowski

 

za uporczywą, prowadzoną od wielu lat istotną dezinformację, sprzeczną także ze stanowiskiem Studium Polski Podziemnej w Londynie polegającą na kłamliwym określaniu jako „cichociemnych” spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej.

 

Dr Krzysztof Tochman – opublikował dwie broszury o fałszywych tytułach: „Cichociemni na Bałkanach we Włoszech i we Francji” (to nie złośliwość, naprawdę w tytule nie ma znaków interpunkcyjnych – RMZ) oraz jeszcze bardziej niedorzecznym: „Zapomniani Cichociemni z Wydziału Spraw Specjalnych MON PSZ na Zachodzie” (nie było czegoś takiego jak „MON PSZ”, ani na wschodzie, ani na zachodzie, ani w innych stronach świata). W rzeczywistości nie są to cichociemni, ale spadochroniarze Akcji Kontynentalnej.

Dr Waldemar Grabowski propaguje od lat kłamliwą teorię, że nie było 316 Cichociemnych, ale więcej – ilu, tego sam nie wie. Zastanawia się, czy za „cichociemnych” (cudzysłów użyty świadomie) nie należałoby uznać „spadochroniarzy zrzuconych w Polsce, ale wysłanych przez MSW, a także spadochroniarzy zrzuconych zarówno przez MON, jaki i MSW w innych krajach europejskich (Francja, Albania, Jugosławia, Włochy, Niemcy i Austria)” – patrz m.in. post z dnia 28 września 2014 na stronie Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, Facebook  [dostęp 2020-02-16]

 

Artykuł:


 

 

Miejsce czwarte:

IPN-plansza-blad__210-620627-1-240x200 FAŁSZERZE HISTORIIInstytut Pamięci Narodowej

 

za nierzetelną „wystawę elementarną” Cichociemni, w tym szczególnie za:

a także za:

  • uporczywe utrzymywanie, że w Powstaniu Warszawskim uczestniczyło 91 Cichociemnych, podczas gdy faktycznie uczestniczyło 95 Cichociemnych a także za przeczącą faktom odmowę uznania za uczestnika Powstania m.in. Cichociemnego Edwina Scheller-Czarnego, oznaczonego orderem Virtuti Militari właśnie za udział w Powstaniu Warszawskim;
  • uporczywe uchylanie się od upowszechniania informacji o skali represji wobec Cichociemnych: niemieckich, sowieckich oraz „władzy ludowej”,
  • uporczywe uchylanie się od upamiętnienia Cichociemnych – Żołnierzy Wyklętych,
  • krzyz-oficerski2-1-265x250 FAŁSZERZE HISTORIIuporczywe pomijanie faktów dotyczących mjr / ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego – organizatora lotniczego przerzutu Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej, również dotyczących konstruktora radiostacji dla Cichociemnych Tadeusza Heftmana, a także przypisywanie polskich zasług Brytyjczykom…
    Nota bene, w reakcji na moją petycję, 19 stycznia 2023 Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Pan Andrzej Duda nadał ppłk dypl. Janowi Jaźwińskiemu  (pośmiertnie) Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, za wybitne zasługi położone w służbie państwu i społeczeństwu. Dziękujemy Panie Prezydencie 1f642 FAŁSZERZE HISTORII

 

 

Miejsce piąte:

muzeum-ak-cichociemni-300x172 FAŁSZERZE HISTORIIEx aequo: Mirosław Brach (autor)
Muzeum Armii Krajowej (wydawca)
Narodowe Centrum Kultury (sponsor)

 

za co najmniej 33 błędy w materiałach edukacyjnych:

dotowanych przez Narodowe Centrum Kultury kwotą aż 43 tys. złotych

 

Artykuł;


 

Zobacz – post na Facebooku

 

Zobacz także: 

CICHOCIEMNI – NAJCZĘŚCIEJ POPEŁNIANE BŁĘDY

 

 

 

 

Nie kupuj śmieci – errata: książka Śledziński, „Znak”

 

Odcinek 3

417 stron – 189 błędów…

czyli errata do książki – „Cichociemni. Elita polskiej dywersji”

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-errata-300x208 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"Pseudohistoryk Kacper Śledziński napisał, a nierzetelne wydawnictwo „Znak” wydało książkę „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” (Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

Uff, nareszcie zakończyłem wielogodzinna pracę nad wyszukaniem błędów w tym pseudohistorycznym gniocie. Na początku był skandal z okładką – SKANDALICZNE SZYDERSTWO – kiepski autor oraz szmatławe wydawnictwo umieściło tam hitlerowskiego skoczka jako rzekomego „cichociemnego” oraz „elitę polskiej dywersji”…

Zaraz potem okazało się, że w tej pseudo „popularnonaukowej” publikacji aż roi się od błędów. Dotąd Śledzińskiemu i „Znakowi” udawało się tą tandetę pseudohistoryczną prezentować jako pełnowartościową publikację. Wydawnictwo kłamało w żywe oczy o rzekomych procedurach weryfikacji”, które niby zawiodły. W rzeczywistości wcale ich nie ma. Gdyby były, byłby ślad w tzw. metryce wydawniczej. Niestety, to co sobie Śledziński nawypisywał – pseudowydawnictwo „Znak” bezkrytycznie opublikowało. 189 błędów na 417 stronach to niewątpliwie nie tylko krajowy rekord ignorancji. To intelektualne oszustwo….

AKTUALIZACJA – historyk dr Bartłomiej Szyprowski znalazł w tej książce K. Śledzińskiego aż 152 błędy i niedokładności. Po odliczeniu tych samych błędów (tj. znalezionych przeze mnie i dr Szyprowskiego), w książce znaleziono łącznie aż 246 błędów i nieścisłości!!!

 


 

Kacper Śledziński oraz wydawnictwo „Znak” od ponad dziesięciu lat
sprzedaje nierzetelne treści pseudohistoryczne
udające „książkę popularnonaukową”.
 

Trwa kampania społeczna:  NIE KUPUJ ŚMIECI udających książki popularnonaukowe!

 

pobierz – ERRATA DO KSIĄŻKI ŚLEDZIŃSKI, ZNAK  (plik pdf)

 


 

ERRATA-sledzinski-znak-nie-kupuj-smieci-300x220 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"Błędów, przekłamań i nieścisłości w tej książce tak wiele, że musiałem je wskazać i skomentować już w trzech artykułach:

Dzisiaj – na szczęście – odcinek ostatni. W tej publikacji wskażę błędy, które znalazłem w pozostałej części książki. Wszystkie błędy (wskazane w w/w publikacjach) zebrałem w jedną całość w postaci wygodnego pliku pdf do pobrania (patrz link powyżej)

 

W pierwszym odcinku tej „epopei o pseudorzetelności” wskazałem 58 błędów z 55 stron, w drugim 155 błędów z 312 stron, w tym odcinku 189 błędów znalezionych w książce (417 stron).

 

37-982-280x400 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

kpt. Henryk Januszkiewicz
źródło: NAC

156/ str. 313 – w kontekście akcji likwidacji agenta gestapo Michała Pankowa jest: „Powolny” stał jeszcze chwilę nad konfidentem, chcąc się upewnić, że nie żyje. „Dość. Wiejemy!”, usłyszał stanowczy głos „Spokojnego”. Śledziński relacjonuje zachowanie dwóch Cichociemnych: Henryka Januszkiewicza ps. Powolny oraz Ryszarda Nuszkiewicza ps. Spokojny. W zasadzie przepisuje relację Ryszarda Nuszkiewicza – ale nie wskazuje źródła oraz istotnie ją modyfikuje. W oryginale jest bowiem: „Kobieta odskoczyła, nie podniosła jednak krzyku. Pies skomlał obok swego zabitego pana. Przechodnie przyspieszyli (…) Teraz stałem przez chwilę w pogotowiu czekając na reakcję kobiety i ewentualny atak psa. Zachowanie kobiety było dziwne. Odskoczyła nieco w bok i bez słowa ruszyła dalej. Wilczur zaś, jak gdyby wstydząc się swego pana, zaskowyczał i umknął w rozpraszający się tłum przechodniów. – Dość! – usłyszałem głos „Spokojnego” przypominający o odwrocie.” (Ryszard Nuszkiewicz, Uparci, s. 173).

 

157/ str. 314 – jest: „Będzie pan dowódcą tego oddziału” powiedział do podporucznika Adolfa Pilcha „Góry” porucznik Aleksander Warakomski „Świr”, dowódca Obwodu Stołpce AK”. (…). Kończył się dopiero trzeci dzień pobytu cichociemnego wśród partyzantów.” Śledziński pomija, że Cichociemny Adolf Pilch został do tego obwodu przydzielony decyzją Komendy Głównej AK. Pilch nie pojechał sobie na wycieczkę do lasu – bez decyzji KG AK nie mógłby samowolnie opuścić Warszawy (gdzie przebywał na aklimatyzacji) – bo zostałby oddany pod sąd ze dezercję. Nota bene wcześniej Śledziński wywodził, że „odstawiony na boczny tor” przedwojenny szef kontrwywiadu i wywiadu Sztabu Generalnego WP, płk dypl. Stefan Mayer założył sobie szkołę wywiadu (bez akceptacji Naczelnego Wodza). Tak sobie Kacperek Śledziński wyobraża wojsko – nie wiadomo, śmiać się – czy płakać…

 

158/ str. 314 – w kontekście zastrzeżeń Cichociemnego Adolfa Pilcha co do objęcia dowództwa jest: „(…) zaczął „przedkładać swoje obiekcje”: nie znał „w ogóle Kresów, tutejszych ludzi ani problemów partyzantki”. Śledziński wskazuje jako źródło ksiązkę Adolfa Pilcha („Patryzanci trzech puszcz, s. 59) ale cytuje nierzetelnie. Mianowicie Cichociemny Adolf Pilch wskazuje jeszcze dwa, istotne powody: był najmłodszym (stopniem i wiekiem) oficerem na tym terenie, a ponadto – jak podkreślał – „(…) nie znam tak potrzebnego tu języka białoruskiego lub rosyjskiego” (także str. 59).

 

159/ str. 315-316 – w odniesieniu do Batalionu Stołpeckiego AK oraz postawy Sowietów jest: „Wiadomości o pojawieniu się w szeregach partyzantów trzech skoczków dotarły również do pułkownika Grigorija Sidoroka vel Dubowa. Postanowił on oficjalnie podporządkować sobie Polski Oddział Partyzancki (…).”  Faktycznie od tego, co sobie „postanowił” rosyjski pułkownik istotniejsze jest, że 12 października 1943 wydał rozkaz – o czym Śledziński milczy – podporządkowywujący polski oddział im. T. Kościuszki dowództwu sowieckiego zgrupowania (Rozkaz pełnomocnika KC KP(b)B G. Sidoruka „Dubowa” na centrum międzyrejonowe Iwieniec nr 038 z 12 października 1943, ANRB, f. 3602 op.1, d.2, k.49)

 

 

PILCH-Adolf-ppor-piech-rez-300x377 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Cichociemny Adolf Pilch

160/ str. 317 – jest: „Żaden z oficerów: (…) [tu nazwiska] nie wybierał się dobrowolnie do Sojedninienia Iwienieckiego Rajona” – Ani na tej, ani na następnej stronie Śledziński nie wyjaśnia, że 27 listopada 1943 dowódca sowieckiej partyzantki zaprosił oficerów AK na rzekomą  ?naradę wojenną? 1 grudnia 1943. Warto dodać, że w drodze zostali w zasadzce aresztowani przez partyzantów sowieckich. Następnie rozbrojono i aresztowano 135 żołnierzy AK, część zamordowano w trakcie stawiania oporu. Oficerów przetransportowano samolotem do Moskwy, osadzono w więzieniu NKWD na Łubiance żołnierzy przumusowo wcielono do oddziałów sowieckich (potem z nich uciekali). U Śledzińskiego nie ma o tym ani słowa, jest tylko niejasne sformułowanie – patrz błąd 161.

 

 

161/ str. 317 – w kontekście Cichociemnego Adolfa Pilcha jest: „Pilch natomiast widział, jak partyzanci weszli na teren obozu, jak Miłaszewski tłumaczył coś Wasilewiczowi. Wreszcie zauważył przechodzącego obok szefa kancelarii Jana Orlinę. „Biegnij do kompanii porucznika Groma – polecił mu Pilch – i zamelduj, że delegacja jadąca na naradę wojenną została rozbrojona, a bolszewicy są już w obozie”. Śledziński nie podaje źródła tego cytatu, ale znalazłem fragment w książce Adola Pilcha, z której Śledziński niechlujnie przepisał.

Tak wygląda oryginalna relacja Cichociemnego Adolfa Pilcha: „Zatrzymali się kilka kroków ode mnie i Wasilewicz [rosyjski major, zastępca Dubowa – przyp. RMZ] zwrócił się do Miłaszewskiego: – Nu, a teraz zrób mi zbiórkę waszego oddziału. Miłaszewski odpowiedział, że skoro jest rozbrojony, nie ma prawa wydawać rozkazów. W tym czasie przymaszerowała cała kolumna sowieciarzy. Szli czwórkami czy szóstkami i zatrzymali się przy Wasilewiczu i Miłaszewskim. W tej chwili z ziemianki dowództwa wyszedł Janek Orlina, kancelista. Zblizyłem się do niego i szepnąłem: – Jasiu, biegnij do „Groma” i zamelduj, że nasza delegacja jadąca na naradę została w drodze rozbrojona i sowieciarze są już w obozie.” („Patryzanci trzech puszcz, s. 101).  Frazę „Miłaszewski tłumaczył coś Wasilewiczowi” Śledziński też przepisał z relacji Adolfa Pilcha, ale w oryginale jest „Lewald” coś tłumaczył Wasilewiczowi” („Drogi Cichociemnych”, s. 182)

Gdyby Śledziński był rzetelnym historykiem, to choćby w przypisie podałby informację, że rozkaz do sowieckiej napaści na Zgrupowanie Stołpecko – Nalibockie AK wydał 30 listopada 1943 płk Dubow, czyli Grigorij Sidoruk, po otrzymaniu radiodepeszy od Ponomarienki (NA RB. F.3602, op. I.s.36)

 

162/ str. 319 – w kontekście napaści Rosjan na obóz partyzantów AK jest: „[Bolszewicy] plądrowali baraki, szukając dokumentów, złota, skarbów, a przede wszystkim zegarków. Wyrywali bierwiona ze ścian, małe okienka i drzwi. Wszędzie ich było pełno. Każdy szukał co by zagrabić. Wyglądało na to, że nie ma tu żadnego dowódcy”. Nie wiadomo dlaczego Śledziński nierzetelnie pominął następne zdanie: „Porządek panował tylko w szeregu, który pilnował naszych rozbrojonych chłopaków”. Śledziński nierzetelnie pominął także liczebność napastników – Adolf Pilch relacjonował – „Liczbę bolszewików w obozie oceniałem na półtora tysiąca ludzi. A to jeszcze nie było wszystko. Sporo ich stało na ubezpieczeniach”… (Drogi cichociemnych, s. 183)

 

163/ str. 319 – jest: „Wymykanie się podporucznika Pilcha czy to poprzednio do „Groma” czy za drugim razem do wilnian robi takie wrażenie, jakby za wszelką cenę chciał się wydostać z matni”. Śledziński najpierw przemilcza istotne fakty, w tym fundamentalny o ogromnej przewadze Rosjan, a potem opluwa Cichociemnego. Łaskawie w następnym zdaniu Go usprawiedliwia: „nie miał wyboru” –  ale istotną wątpliwość zasiał… Śledziński nierzetelnie pominął też wyjaśnienie Cichociemnego Adolfa Pilcha„Na placu stały trzy szeregi naszych żołnierzy, a przed nimi o kilkanaście kroków szereg sowieciarzy z bronią maszynową gotową do strzału. W tej chwili padło kilka strzałów od strony, gdzie znajdowali się mołodeczanie. Wasilewicz krzyknął donośnym głosem, że jeśli jeszcze ktoś strzeli, każe otworzyć ogień do naszych ludzi stojących w szeregach. Wobec tej straszliwej groźby nie zdecydowałem się na podjęcie akcji (…)”. („Patryzanci trzech puszcz, s. 102)

 

soe-london-baker-street-64-1-240x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

w tym budynku w Londynie mieściła się w latach 1940 – 46 centrala SOE

164/ str. 323 – jest: „Pod koniec 1943 podział Europy został dokonany. W szarym budynku na Baker Street [siedziba centrali SOE – przyp RMZ] zrozumiano, że o strategicznym wsparciu Armii Krajowej będą decydować Rosjanie. Minister spraw zagranicznych Anthony Eden domagał się kontroli nad depeszami wysyłanymi przez Oddział VI do okupowanego kraju. Oczywiście nie chodziło tylko o teksty, lecz o narzucenie reguł postępowania względem radzieckiego sojusznika. Dostawy broni i sprzętu ograniczono niemal do zera”. Bzdury do kwadratu, Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze.

Po pierwsze, o wsparciu dla AK nigdy nie decydowali Rosjanie. Po drugie, akurat 30 października 1943 miała miejsce ważna konferencja z udziałem przedstawicieli brytyjskiego SOE oraz polskiego Oddziału VI, dotycząca właśnie reorganizacji dotychczasowego wsparcia lotniczego dla AK. Było to związane głównie z przebazowaniem polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia na lotnisko Sidi Amor w rejonie Tunisu (zaraz potem na Campo Cassale). Szef polskiej sekcji SOE kpt. Harold Perkins zaoferował na tej konferencji podwojenie liczby samolotów do zrzutów do Polski. 3 listopada 1943 mjr dypl. Jan Jaźwiński został komendantem nowo tworzonej Głównej Bazy Przerzutowej; od 22 grudnia 1943 do końca 1944 z tej bazy przerzucono do Polski 133 Cichociemnych. W dwóch ostatnich sezonach operacyjnych przerzucono do Polski 620 ton zaopatrzenia (w ostatnim 355 ton); w dwóch pierwszych – tylko 51,5 tony…

Po trzecie, Brytyjczycy domagali się prawa kontroli depesz (przychodzących i wychodzących) z bazy „Jutrzenka” nie „pod koniec 1943” – ale w kwietniu 1944. Nie miało to nic wspólnego z rzekomymi „regułami postępowania względem radzieckiego sojusznika” – jak bredzi Śledziński – ale związane było z przygotowaniami do zbliżającej się inwazji. Oficjalnie poinformował o tym mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego m.in. brytyjski dowódca bazy Campo Cassale ppłk Threfall – w piśmie CE/63 z 6 maja 1944; w pkt. 1 podkreśla: „Jak Pan wie, bardzo ostre przepisy bezpieczeństwa wprowadzone zostały w Anglii (…) aby zapobiec przeciekaniu do nieprzyjaciela wiadomości o znaczeniu wojskowym, a szczególnie wiadomości dotyczących inwazji” (Dziennik czynności, sygn. SK 16.9, CAW ? 1769/89, s. 295/290/317)

Po czwarte, w grudniu 1943 przeprowadzono osiem operacji zrzutowych, już po przebazowaniu, częściowo z Sidi Amor, częściowo już z Campo Casaale; w styczniu 1944 cztery, w lutym 1944 dwanaście, w marcu 1944 jedenaście, w kwietniu 1944 aż sto, w maju 1944 także sto itd.! Spadek ilości zrzutów na początku 1944 związany był z przebazowaniem eskadry oraz organizacją tworzonej dopiero Głównej Bazy Przerzutowej, nie miał nic wspólnego z działaniami „radzieckiego sojusznika” jak określa Rosjan Śledziński…

Po piąte, rzekome „ograniczenie do niemal do zera” zrzutów w grudniu 1943 jest brednią nie tylko w świetle faktów, czy negocjacji na konferencji z SOE. Np. brytyjski brig. H. Redman w memorandum z 18 stycznia 1944 pisał do płk Mitkiewicza, polskiego oficera łącznikowego przy Połączonym Komitecie Szefów Sztabów – „konieczne jest dalsze zwiększenie dostaw drogą powietrzną (…) w Londynie (…) rozważa się wzmożenie rozmiarów wsparcia lotniczego” (Armia Krajowa w dokumentach 1939 ? 1945, wyd. Studium Polski Podziemnej, Gryf Printers, wyd. II, Londyn 1984,tom III: kwiecień 1943 ? lipiec 1944, s. 251-154).

 

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"165/ str. 323 – jest: „Z drugiej strony SOE musiało realizować ustalone z Oddziałem VI dostawy, co też wynikało ze zobowiązań Zjednoczonego Królestwa wobec polskiego sojusznika. Pośrednio była to również pomoc dla sojusznika radzieckiego”. Znowu bzdury do kwadratu, Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Po pierwsze uzgodnienia pomiędzy brytyjską sekcją SOE, nazywaną „polską sekcją” (kpt. Perkins) a polskim Oddziałem VI (mjr dypl. Jan Jaźwiński) wcale nie były „zobowiązaniem Zjednoczonego Królestwa”  lecz ustaleniami między służbami specjalnymi.

Po drugie, SOE niczego nie „musiało” – Brytyjczycy stale – przez całą wojnę –  nie dotrzymywali własnych ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym) ws. lotów ze zrzutami do Polski. W sezonie operacyjnym 1941/42 zaplanowano 30 lotów do Polski, wykonano tylko 11. W sezonie 1942/43 zaplanowano 100, wykonano zaledwie 46. W sezonie 1943/44 zaplanowano 300, wykonano tylko 172.

Po trzecie – zrzuty dla Armii Krajowej, poza związanymi z „Wachlarzem”, nie były „pośrednią pomocą dla sojusznika radzieckiego”. SOE nie chciało zaopatrywać AK w większe ilości broni, gdyż obawiało się że ta broń zostanie użyta przeciwko Rosjanom. Z drugiej strony Stalin nie chciał wspierania zrzutami – lecz zniszczenia Armii Krajowej, najlepiej przez Niemców,…

 

166/ str. 324 – w odniesieniu do Cichociemnego Józefa Spychalskiego jest: „(…) najpierw kierował Okręgiem Lubelskim, a od września 1940 – Okręgiem Białostockim”. W rzeczywistości Cichociemny Józef Spychalski od października 1940 kierował Obszarem II ZWZ Białystok, w skład którego wchodziły okręgi: białostocki, nowogródzki oraz poleski. Okręg Białystok jako samodzielna struktura podporządkowana KG AK funkcjonował dopiero od 24 marca 1944.

 

Krakow-bernardynska-smocza-300x227 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

„Wieża Śledzińskiego”…

167/ str. 325 – w kontekście planowania zamachu na Hansa Franka jest: „Powolny zwrócił uwagę na dom na rogu ulic Bernardyńskiej i Smoczej. Do kamienicy dobudowano wieżę. To właśnie ją chcieli wykorzystać (…)”. Nierzetelna relacja ze wspomnień Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza, do tego bez podania źródła. „Dobudowana do kamienicy wieża” powstała wyłącznie w wyobraźni Śledzińskiego. Ryszard Nuszkiewicz relacjonuje – „Upatrzyliśmy narożny dom nr 12 przy zbiegu Bernardyńskiej i Smoczej. Wysoka wieżyczka, wznosząca się ponad mury Wawelu wydawała się dobrym punktem do ostrzelania Franka (…)” („Uparci”, s. 161).  W rzeczywistości „dobudowana wieża” jest wieżyczką na dachu kamienicy. Można ją dostrzec na mapie Google, po wpisaniu tego krakowskiego adresu…

 

168/ str. 326 – Śledziński „cytuje”: (jak zwykle niedokładnie) – bez podania źródła – słowa Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza nt. „wojskowej zasady ekonomii sił”, przepisane z książki „Uparci” (s. 187). Na kolejnych stronach powtarza ten proceder.

 

169/ str. 326 – w kontekście planowania zamachu na Hansa Franka, w odniesieniu do 25 żołnierzy Armii Krajowej jest: „stan wyekwipowania i morale przeciwnika jeszcze powiększał tę różnicę”. W mojej ocenie to niebywała bezczelność ze strony Śledzińskiego, aby insynuować, że rzekomo kiedykolwiek, zwłaszcza na początku 1944 „morale” niemieckich żołnierzy było wyższe niż morale żołnierzy Armii Krajowej.

 

170/ str. 330 – jest: „(…) sztab AK musiał dostosować swe metody i zasady do (…) stosunków z SOE.” Śledziński bredzi, Komenda Główna AK („sztab”) nie miał i nie mógł mieć żadnych „stosunków z SOE”, co więcej nie istniały żadne bezpośrednie możliwości kontaktu. KG AK kontaktowała się wyłącznie z Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza.

 

37-1127-286x400 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Franciszek Rybka

171/ str. 360 – w odniesieniu do relacji Cichociemnego Franciszka Rybki z odprawy w dniu 17 czerwca 1944 Śledzński nierzetelnie pomija główny powód przyjęcia broni oraz oferty zawieszenia broni złożonej przez Niemców. Oprócz podstępnego aresztowania polskich oficerów a także rozbrojenia żołnierzy AK przez Sowietów, głównym powodem była „ochrona miejscowej ludności polskiej przed terrorem partyzantki sowieckiej”.

 

172/ str. 360 – w odniesieniu do odprawy prowadzonej przez Cichociemnego Macieja Kalenkiewicza jest: „Nie zadawał już więcej pytań na ten temat przeszedł natomiast do operacji „Ostra Brama”. Porucznik Rybka powiedział wtedy, że radziecki sojusznik zablokował drogi (…)”. Określenie „radziecki sojusznik” jako pochodzące rzekomo od Cichociemnego Franciszka Rybki jest wymysłem Śledzińskiego, to jego autorska fraza – rażąco nierzetelna – którą powtarza wielokrotnie w książce – jakby ZSRR kiedykolwiek był sojusznikiem Armii Krajowej albo Cichociemnych… W rzeczywistości Cichociemny Franciszek Rybka mówił właśnie nie o „sojuszniku radzieckim” lecz o „terrorze partyzantki sowieckiej”.

 

173/ str. 370 – w kontekście Cichociemnego Adolfa Pilcha oraz przyjazdu do Dziekanowa kpt. Józefa Krzyczkowskiego, przekazującego decyzje KG AK, jest: „Góra” miał się zatrzymać w Puszczy Kampinowskiej. To była dobra wiadomość, jaką „Szymon” przywiózł do Dziekanowa. Druga była zła. W KG zdecydowano, że porucznik Pilch powinien zostać oddany pod sąd. Chodziło o sprawę rotmistrza Świdy.”  Pięć zdań i kilka błędów.

Po pierwsze, nie było takich „decyzji KG” AK, tj. przejścia do Puszczy oraz decyzji o sądzie. Cichociemny Adolf Pilch relacjonuje co się działo po przejściu mostu na Wiśle: „Nazajutrz w cywilnym ubraniu, udałem się do Warszawy celem nawiązania kontaktu z Komendą Główną AK (…) W tym samym dniu na kwatery naszego zgrupowania w Dziekanowie Polskim przybył komendant VIII Rejonu AK kapitan ?Szymon? ? Józef Krzyczkowski. (…) W dniu 26 lipca do Warszawy pojechał porucznik Kula – Franciszek Rybka. Nazajutrz obaj przywieźli decyzje centrali, która dla żołnierzy tego zgrupowania była wręcz tragiczna. Wraz z oddziałem miałem się udać do Borów Tucholskich, a po drodze częściowo się rozpraszać.” (Marian Podgóreczny, Zgrupowanie Stołpecko – Nalibockie Armii Krajowej: oszczerstwa i fakty. Wywiad z dowódcą Zgrupowania, cichociemnym, mjr Adolfem Pilchem ps. ?Góra?, ?Dolina?, Sopot, 11 czerwca 2010, s. 99). Co do „oddania pod sąd” także nie było decyzji KG AK, kpt. Krzyczkowski mógł jedynie zrelacjonować krążące plotki, bo takiej decyzji KG oraz takiej sprawy sądowej nigdy nie było. „Sprawa rotmistrza Świdy” nie miała związku z Cichociemnym Adolfem Pilchem, rozstrzygnął ją sąd m.in. z udziałem Cichociemnego Macieja Kalenkiewicza.

 

Cetys_Teodor-254x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"174/ str. 372 – w kontekście aresztowania przez Sowietów płk Aleksandra Krzyżanowskiego oraz Cichociemnego mjr Teodora Cetysa jest: „Około 18 lipca, choć ta data dzienna nie jest pewna, pułkownik Krzyżanowski z szefem sztabu majorem Cetysem (…)”. Otóż jest „pewna data” – w teczce personalnej Cichociemnego Teodora Cetysa znajduje się m.in. własnoręcznie spisany (po wojnie) życiorys, w którym można przeczytać: „17.07.44 rozbrojony podstępnie wraz z kom. Okręgu „Wilkiem” (…) Od 17.07.44 więzienie na Ofiarnej w Wilnie” (SPP.Kol.023.0028.21)

 

175/ str. 376 – w kontekście Stalina jest: „Stalin podpisał się pod Manifestem PKWN. Soso dbał o pozory”. Po pierwsze, w mojej ocenie nie jest właściwe określanie mordercy milionów ludzi pieszczotliwym sformułowaniem „Soso”, używanym przez jego matkę i kolegów ze szkoły. Po drugie, Śledziński zaprzecza sam sobie. Właśnie dlatego, że dbał o pozory, Stalin choć zatwierdził tekst „manifestu PKWN” oficjalnie się pod nim nie podpisał – podpisali się członkowie PKWN…

 

176/ str. 377 – jest: „Nie mógł natomiast marzyć Kaszyński o artylerii. W tym wypadku musiał liczyć na wsparcie sojusznika. Sojusznik zaś nie zamierzał oszczędzać partyzantów i kilka dni później Kaszyński dostał rozkaz zaatakowania i opanowania Ostrowca. Wymigiwał się od wykonania tego rozkazu (…) Rosjanie jednak nie przyjmowali do wiadomośći argumentów cichociemnego.”  Nie jest znane źródło „ustalenia” przez Śledzińskiego, że Cichociemny Eugeniusz Kaszyński rzekomo wykonywał rozkazy Rosjan albo się od ich wykonania „wymigiwał”. Śledziński nie podał żadnego źródła tej rewelacji, więc zapewne jest to kolejna jego autorska „zardzewiała złota myśl”, przekłamująca fakty historyczne.

37-995-1-300x360 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

mjr Eugeniusz Kaszyński
źródło: NAC

W tym kontekście rzeczowy fragment: „(…) na początku sierpnia 1944 r. doszło do pierwszego kontaktu żołnierzy ?Nurta? z oddziałami sowieckimi. Współpraca bojowa początkowo była poprawna. Oddziały AK wspomagały wojska sowieckie, wykonując wspólne rozpoznanie w kierunku na Piórków, Nieskurzów i Łagów. Po 6 sierpnia 1944 r., gdy strona sowiecka próbowała wymusić na dowództwie 2 pp Leg. AK podporządkowanie się rozkazom Armii Czerwonej nastąpił kryzys. W trudnych rozmowach z gen. W. A. Mitrofanowem (?Muratowem?), dowódcą 7 Korpusu Pancernego Gwardii, stronę polską reprezentował dowódca pułku mjr Antoni Wiktorowski ?Kruk?. (…) Po rozmowie z ppłk. Żółkiewskim zdecydowano odskoczyć od jednostek Armii Czerwonej i przejść całym pułkiem przez linię frontu na stronę niemiecką, by dołączyć do oddziałów AK, które realizowały plan ?Burza?.” (Marek Jedynak, Renata Ściślewska Skrobisz, Major Eugeniusz Gedymin Kaszyński ?Nurt?, ?Mur?, ?Zygmunt? (1909?1976), s. 24).

 

177/ str. 378 – w kontekście zamachu na Koppego jest: „Pierwsze strzały z broni maszynowej komandosów AK rzuciły generała SS na podłogę samochodu i to ocaliło mu życie”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Nie było „komandosów z AK” lecz grupa harcerzy – żołnierzy wydzielonych z batalionu AK „Parasol”. Życie SS-mana uratował jego kierowca, który wyminął ciężarówkę usiłującą zatarasować przejazd. Wskutek nieporozumienia, ostrzał rozpoczął się dopiero po tym wyminięciu.

 

178/ str. 382 – w kontekście Stalina jest: „Musiał zachować pozory sprawiedliwego demokraty. To nie przeszkadzało mu jednak w eliminowaniu pojedynczych oddziałów AK. Taktyka ta sprawdzała się doskonale na Białorusi, na Wołyniu i w Wilnie.” Śledziński ordynarnie fałszuje historię. Sowieckie służby bezpieczeństwa, głównie NKWD, osadziło w więzieniach i obozach ok. 50 tys. żołnierzy AK, uczestniczących w „Akcji Burza”. Towarzyszył temu terror wobec Polaków zamieszkałych na Kresach, kilkanaście tysięcy wymordowano. Tylko z Wilna przymusowo deportowano 35 tys. mieszkających tam Polaków. Tak wyglądało „eliminowanie pojedynczych oddziałów” – jak wywodzi Śledziński.

 

179/ str. 382 – w kontekście sowieckiej ofensywy i Powstania Warszawskiego jest: „(…) chciał, by warszawiacy posłuchali i bezbronni rzucili się na Niemców. Wówczas do miasta miały wejść z odsieczą bataliony radzieckie, a zwycięski Stalin oddałby miasto Polakom, naturalnie Polakom lubelskim.”  Nie jest znane źródło tych „ustaleń” Śledzińskiego. Tak sobie Kacperek wyobraża plany Stalina.

 

ABW-455E_00004-266x350 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Radiostacja AP-4 źródło: ABW

180/ str. 384 – w kontekście wybuchu Powstania Warszawskiego jest: „Już 2 sierpnia udało się połączyć z Londynem”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Latem 1944 roku nie było jakichś nadzwyczajnych problemów z łącznością. Cała łączność Armii Krajowej była oparta o pracę 50 Cichociemnych łącznościowców. Także wszystkie radiostacje Powstania Warszawskiego, o kryptonimach: Wanda 1, 2, 3, 4, 7, 9, 13, 23, 23A, były obsługiwane przez 12 Cichociemnych.

Jak ustalił historyk Zbigniew S. Siemaszko, wówczas łącznościowiec w centrali Barnes Lodge – „(…) latem 1944 r. w okresie popołudniowym istniały najbardziej znośne warunki korespondencji radiowej pomiędzy Warszawą i Londynem i akurat w czasie rozpoczęcia walki w Warszawie 1 sierpnia, któraś z Wand warszawskich korespondowała z Barnes Lodge. Trudno się dziwić warszawskiemu radiotelegrafiście, że nadał tekstem otwartym po polsku wiadomość, która brzmiała mniej więcej tak: „Już walczymy. Flaga biało – czerwona powiewa nad Warszawą” (Zbigniew S. Siemaszko ? Łączność radiowa Sztabu N.W. w przededniu Powstania Warszawskiego, Zeszyty Historyczne 1964 nr. 6, s. 113). Naturalnie łączność funkcjonowała także normalnie przed Powstaniem…

 

181/ str. 386 – w kontekście hipotetycznego przerzucenia 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej do walczącej Warszawy w sierpniu 1944 jest: „Brygada musiałaby wystartować z Wielkiej Brytanii, podobnie jak Cichociemni, przelecieć nad Danią i na wysokości Władysławowa skręcić nad ląd (…)”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze.

Po pierwsze 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa znajdowała się od 18 marca 1944 pod komendą brytyjską. Po drugie, od stycznia 1944 Cichociemnych nie przerzucano do Polski z Wielkiej Brytanii, lecz z Włoch. Po trzecie, trasy nad Danią (trasa nr 2) nie używano już od grudnia 1943. Po czwarte, nie było wystarczającej liczby samolotów transportowych do jednoczesnego przerzutu ponad trzech tysięcy spadochroniarzy 1 SBS (ze sprzętem). Po piąte wreszie, Śledziński nie wyjaśnił, w jakim celu samoloty transportowe w dużej operacji powietrznej (osłanianej przecież przez myśliwce) miałyby lecieć okrężną trasą nad Danią „(…) i na wysokości Władysławowa skręcić nad ląd (…)”.

W przypadku pojedyynczych samolotów wykonujących loty specjalne było to zrozumiałe, nastomiast w przypadku zorganizowania dużej operacji zrzutowej byłby to absurd. Warto zauważyć, że w operacji lotniczej „Frantic VII” z brytyjskich lotnisk wystartowało 101 fortec ? amerykańskich samolotów Boening B-17 ze zrzutem dla powstańczej Warszawy. Jakoś nie skorzystali z „porad” Śledzińskiego i nie skręcili nad ląd „na wysokości Władysławowa”...

 

37-982-280x400 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

kpt. Henryk Januszkiewicz
źródło: NAC

182/ str. 390 – jest: „Jednodaniowe obiady, mimo dość dużej ilości gotowanego mięsa, nie bardzo smakowały”. Kapitan „Powolny” przyznał, że nie może patrzeć „na wciąż suchy chleb”. To był impuls do skoku na mleczarnię w Racławicach.” Śledziński jest rażąco nierzetelny w tym opisie, wynika bowiem z niego, iż powodem „skoku na mleczarnię” był kaprys dowódcy, który chciał się lepiej odżywiać.

Śledziński podał, że opis pochodzi z relacji Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza, ale zacytował – jak zwykle nierzetelnie. Bez zaznaczenia swej ingerencji w cytat opuścił bowiem dalszą część opisu nt. wyżywienia – „na śniadania i kolacje dawaano przeważnie suche pieczywo i niekiedy kawałek kiełbasy. Do tego zdarzały się zakłócenia w dostawach i to przeważnie chleba. Pomny wojennych doświadczeń bytowałem na równi z podwładnymi. Odczuwałem zatem tak jak oni żołądkowe niedostatki i rozumiałem dobrze narzekania większych od siebie żarłoków. Trzeba temu jakoś zaradzić – pomyślałem i wezwałem do siebie podoficera żywnościowego. (…) Wiesz gdzie znajdują się niemieckie mleczarnie?  – Najbliższa i to duża jest w Racławicach. Wybierz się tam. Zaświadczenie podbijesz pieczątką „Błyskawicy”, bo innej na razie nie ma.”  Do tej mleczarni pojechał pięcioosobowy patrol żołnierzy. (Uparci, s 258-259). Śledziński zatem nie tylko fałszywie przedstawił motywację Cichociemnego ws. mleczarni, ale także fałszywie nazwał „skokiem” zwykłą rekwizycję.

 

183/ str. 391 – w odniesieniu do Cichociemnego Adolfa Pilcha jest: „(…) szła za nim opinia KG AK, że jest godny „tylko sądu i kuli w łeb”. Śledziński opluwa Bohatera, ponadto nie podaje źródła tej rewelacji. W rzeczywistości nie było takiej „opinii KG AK”, nota bene, gdyby KG AK faktycznie tak zdecydowała, nie byłoby żadnego problemu z oddaniem jakiegokolwiek żołnierza (w tym oficera) pod sąd.

 

184/ str. 391 – w odniesieniu do Cichociemnego Adolfa Pilcha oraz jego dowództwa Pułkiem „Palmiry – Mlociny” jest: „Kotowski nie miał zamiaru liczyć się ze zdaniem Pilcha. Odsunął go od dowództwa”. Śledziński bajdurzy, za taką samowolę właśnie można byłoby oddać pod sąd. W rzeczywistości – „W dniu 2 sierpnia 1944 ranny w bitwie o lotnisko Bielańskie kpt. Szymon przekazał dowództwo ?Grupy Kampinos? A. Pilchowi, który z kolei w dniu 23 sierpnia 1944 r. na podstawie rozkazu mjr Żywiciela ? Mieczysława Niedzielskiego przekazał dowództwo Grupy Kampinos mjr Okoniowi – Alfonsowi Kotowskiemu, pozostając dowódcą Pułku Palmiry (…).” (Marian Podgóreczny, Zgrupowanie…, s. 8) . Czyli: nie odsunął od dowodzenia, nadto dotyczyło to innego oddziału…

 

Kalenkiewicz-Maciej-206x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Maciej Kalenkiewicz

185/ str. 397 – w odniesieniu do śmierci Cichociemnego ppłk Macieja Kalenkiewicza Śledziński (podobnie jak na poprzednich stronach) przepisuje, modyfikując, relację z ksiązki Erdmana. Przy opisie śmierci Cichociemnego jest jednak rażąco nierzetelny – nie dość, że ukrył prawdziwe źródło i przepisuje z cudzej pracy, to jeszcze pominął, że nie było świadków śmierci mjr Kalenkiewicza, zaś podany przez niego opis (przepisany od Erdmana) jest „pogłoską, którą ludzie powtarzaja od kilkudziesięciu lat”  (Jan Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 416). Wyjątkowo podła nierzetelność Śledzińskiego.

 

186/ str. 398 – w kontekście śmiałego wypadu na Truskaw, jest: „Porucznik Adolf Pilch z grupy sześciuset ochotniników wybrał osiemdziesięciu wyborowych żołnierzy, ostrzelanych weteranów, uzbrojonych w najlepszą broń pułku „Palmiry – Młociny”. Śłedziński znowu nie trzyma się faktów. Cichociemny Adolf Pilch nie wybrał 80 „wyborowych żołnierzy” lecz 70 z oddziałów liniowych oraz 10 z „kwatermistrzostwa, żandarmerii, gońców, kancelistów itp”. (Adolf Pilch, Partyzanci trzech puszcz, s. 198, identycznie w „Drogach Cichociemnych” s. 444). Nie jest znane źródło „ustalenia” przez Śledzińskiego, że byli oni „uzbrojeni w najlepszą broń pułku”. To pewnie taka sama „prawda” jak z „wyborowymi żołnierzami”

 

187/ str. 416 – w kontekście powojennych losów Cichociemnego Alfreda Paczkowskiego Śledziński znowu nierzetelnie „cytuje” list żony tego Cichociemnego – „do Londynu” – wskazując jako źródło „kopię w archiwum autora” (tj. Śledzińskiego). W rzeczywistości list znajduje się w teczce personalnej w Studium Polski Podziemnej (SPP.Kol.023.0198.46-47) i nie jest zaadresowany „do Londynu” lecz do Cichociemnego, płk. Kazimierza Iranka – Osmeckiego. Wbrew wywodom Śledzińskiego nie chodziło tylko o zaległą gażę. W ogóle Śledziński tworzy wokól tego listu atmosferę jakiejś nadzwyczajności, podczas gdy nie było niczym wyjątkowym, że po wojnie Cichociemni (lub Ich rodziny) odbierali pozostawione w Oddziale VI własne depozyty, w tym dokumenty i pieniądze.

 

188/ str. 417 – w odniesieniu do Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza jest: „Po 1945 r. został aresztowany przez UB, osadzony w więzieniu na Montelupich, ustawicznie przesłuchiwany, inwigilowany, wreszcie zwolniony.”  Jak to u Śledzińskiego – poplątanie faktów. W rzeczywistości Cichociemny Ryszard Nuszkiewicz był po wojnie aresztowany dwukrotnie przez UB: w czerwcu 1945 aresztowany przez UB w Krakowie, osadzony przy pl. Inwalidów. W grudniu 1955 ponownie aresztowany, osadzony w więzieniu w Krakowie przy ul. Montelupich. Intensywnie rozpracowywany (w tym inwigilowany) przez UB od marca 1953 do aresztowania, później m.in. od września 1957, następnie od 15 czerwca 1964 co najmniej do listopada 1974.

 

189/ – str. 417-418 – Na zakończenie Śledziński przywołuje płk Józefa Hartmana i jego zwyczaj sadzenia róży (miał ich ponad sto) dla upamiętnienia poległego Cichociemnego. Ale pomija Jego ważne i znane słowa o Cichociemnych:

Józef_Sławomir_Hartman-228x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Józef Hartman

„Wszyscy nasi i moi chłopcy ?sami wybierani? ? najpiękniejszy kwiat wojska ? byli innym, niezwykłym wojskiem! Ich zespoły nigdy nie stanęły na zbiórce w całości, nie defilowali przy dźwiękach orkiestr. Nie otrzymali sztandaru, nie mieli dnia swojego święta i nie weszli do boju całym oddziałem!

?Sami wybierani? wchodzili do akcji bojowej indywidualnie, tracąc przy tym dotychczasową swoją osobowość cywilną i żołnierską. Śmierć czyhała na nich od chwili oderwania się od ziemi angielskiej, towarzyszyła długo na własnej ziemi, a gdy ich dosięgła była okrutna!”

W mojej ocenie uchylenie się od zacytowania tych pięknych słów jest błędem nierzetelności Kacpra Śledzińskiego, „specjalisty od Cichociemnych”…

 

Jestem szczęśliwy, że wreszcie analizę tego pseudo „popularnonaukowego” gniota mam już za sobą. Czuję się w obowiązku zaznaczyć, że pod koniec nie byłem już tak uważny w tropieniu błędów i nieścisłości w książce udającego historyka Kacpra Śledzińskiego. Byłem bowiem znużony wieloma godzinami pracy przy sprawdzaniu pokrętnych treści – w większości nierzetelnie przepisanych od innych autorów – opublikowanych jako „dzieło” Śledzińskiego.

Lista błędów może więc okazać się niekompletna; nawet jednak gdyby było ich tylko ćwierć z tych wskazanych – to ich liczba i ranga kompromitują Kacpra Śledzińskiego oraz wydawnictwo „Znak”. Nie słyszałem dotąd o choćby trochę podobnym przypadku tak skandalicznie rażącej nierzetelności…

 

 


 

W reakcji na intelektualne oszustwo Śledzińskiego i wydawnictwa „Znak” trwa kampania społeczna:

 

 

NIE  KUPUJ  ŚMIECI 

udających książki popularnonaukowe!

 

Na miano „śmieci” zasłużyły oba wydania pseudohistorycznej tandety Śledzińskiego i „Znaku”, z 2012 oraz z 2022 (Kacper Śledziński, Cichociemni. Elita polskiej dywersji, Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-errata-300x208 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"Nie dajmy się oszukiwać

nie kupujmy książek

nierzetelnych, nawet kłamliwych!

Kampania będzie prowadzona dotąd, dopóki wydawnictwo „Znak” nie naprawi szkód spowodowanych dziesięcioletnim rozpowszechnianiem bzdur na temat Cichociemnych – elity Armii Krajowej oraz dopóki nie wprowadzi procedur weryfikacji publikowanych treści.

 

Wzywam wydawnictwo ?Znak? – przestańcie być znakiem ignorancji!

Ryszard M. Zając
wnuk  Cichociemnego

cichociemni (at) elitadywersji.org


 

 

 

 

NIe kupuj śmieci – odcinek drugi

 

Odcinek 2   (312 stron z ok. 400): 

312 stron – 155 błędów…

czyli errata do ok. 3/4 książki – „Cichociemni. Elita polskiej dywersji”

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak__-300x208 NIe kupuj śmieci - odcinek drugiPseudohistoryk Kacper Śledziński napisał, a nierzetelne wydawnictwo „Znak” wydało książkę „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” (Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

Skandal z okładką – zobacz SKANDALICZNE SZYDERSTWO – na której kiepski autor oraz szmatławe wydawnictwo umieściło hitlerowskiego skoczka – przesłonił niektórym nader istotny fakt, mianowicie iż w tej pseudo „popularnonaukowej” publikacji aż roi się od błędów. Od wielu dni jestem przytłoczony tym nadmiarem bezrozumnej treści, ale dotarłem już do ok. 3/4 objętości tego „dzieła”. Do tej pory Śledzińskiemu i „Znakowi” udawało się tą tandetę pseudohistoryczną prezentować jako pełnowartościową publikację. 

Mój pierwszy post w sprawie tego skandalicznego bubla dotarł na Facebooku do ok. 97 tys. osób (aktualnie ponad 99 tys.). Autor milczy, wydawnictwo bajdurzyo o „procedurach weryfikacji”, które niby zawiodły – a których wcale nie ma. Gdyby były, byłby ślad w tzw. metryce wydawniczej. Niestety, to co sobie Śledziński nawypisywał – pseudowydawnictwo „Znak” bezkrytycznie opublikowało

 


ERRATA-sledzinski-znak-nie-kupuj-smieci-300x220 NIe kupuj śmieci - odcinek drugizobacz:


 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-odc-2-1-300x208 NIe kupuj śmieci - odcinek drugiAle do rzeczy – oto druga część erraty z najważniejszymi błędami merytorycznymi, zawartymi w książce Śledzińskiego. Dotyczy ona obu wydań, tj. z 2012 oraz 2022, bowiem tegoroczne wznowienie tej książki zawiera prawie identyczną treść. Od dziesięciu lat nierzetelny „Znak” (ignorancji) oraz pseudohistoryk Śledziński, ujmując to kolokwialnie, „robią ludziom wodę z mózgu”. Wcale też nie chcą naprawić wyrządzonych ogromnych szkód w świadomości społecznej, pamięci narodowej…

Opublikowałem wcześniej artykuły:
Skandaliczne szyderstwo – głównie nt. skandalu z „hitlerowską” okładką
Odc. 1: Nie kupuj śmieci – wykaz 58 błędów na 55 stronach (1/8) książki.

 

Dotychczas na 55 stronach (ok. 1/8 objętości książki) znalazłem aż 58 blędów. Oto kolejne (pomijam mniej istotne) błędy, nieścisłości, przekłamania:

Briggens-House-1944-300x192 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi59/ str 52 – jest: „Kursy w Briggens, gdzie mieściła się Specjalna Stacja Treningowa nr 38 (Special Training Station, STS 38)” – powinno być Specjalna SZKOŁA Treningowa (Special Training School, STS 38). Śledziński bezkrytycznie przepisuje nazwę za Tucholskim, który wydał swą ksiązkę kilkadziesiąt lat temu i nie miał dostępu do znacznej części dokumentów źródłowych, w tym dokumentów SOE. Choć skrót (STS), a czasem nawet numer (w tym przypadku STS 38) był taki sam, istniała zasadnicza różnica pomiędzy szkołą a „stacją”. Szkolono w szkołach – a nie na stacjach, które służyły do celów innych niż szkoleniowe. W tym przypadku, w Briggens był zarówno ośrodek szkoleniowy STS 38 jak i stacja STS 38. W późniejszym czasie, dla uporządkowania pewnego bałaganu z nazewnictwem, stacje określano skrótem „STA”, lub „Sta.” oraz oznaczano rzymskim a nie arabskim numerem. Tutaj wykaz ośrodków szkoleniowych, w których szkolili się Polacy.  Tutaj – wykaz większości ośrodków szkoleniowych i stacji SOE (ang.)

W ośrodku STS 38 szkolono (m.in. strzelanie instynktowne), natomiast na stacji zlokalizowany był brytyjski ośrodek fałszowania dokumentów (też oznaczony jako STS 38). Choć był stacją, jednak przeszkolono w nim (tylko) trzech Cichociemnych ze specjalnością legalizacja (nie był to jednak kurs, o którym pisze Śledziński). Początkowo pracował tylko na polskie potrzeby, pracował w nim doświadczony polski fałszerz Jerzy Maciejewski, przedwojenny pracownik Samodzielnego Referatu Technicznego Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP. Zespół znakomitych fałszerzy, kreślarzy, techników, ekspertów grafologii, przy użyciu różnych specjalistycznych urządzeń, w tym ok. 50 rodzajów drukarek, wytwarzał dla wszystkich agentów SOE dokumenty (w tym m.in. paszporty, prawa jazdy, banknoty) takiej jakości, że były nie do odróżnienia od prawdziwych. Podczas wojny w tym ośrodku wytworzono ok. 275 tysięcy (sic!) różnych dokumentów dla ruchów oporu w okupowanej Europie. Oczywiście o tym nie ma słowa w książce…

 

60/ str. 53 – jest: „na kolejny turnus (…) wysłano piętnastu elewów”. Nieprawidłowo użyto pojęć: „turnus” oraz „elew” (oba wielokrotnie także na innych stronach). Programy kursów przez cały okres wojny stale modyfikowano, zmieniał się ich program, nawet nazwy; użycie pojęcia „turnus” – w odniesieniu do szkoleń specjalnych – sugerującego powtarzalne, takie same kursy (nawet wypoczynek) jest nieprawidłowe. Ponadto większość uczestników była oficerami, więc nie mogli być elewami, czyli żołnierzami szkolącymi się na szeregowych. Śledziński używa wielokrotnie tego deprecjonującego żołnierzy sformułowania… Także wielokrotnie – rażąco błędnie – Śledziński nazywa szkolonych żołnierzy, kandydatów na Cichociemnych… „agentami„…

 

61/ str. 55 – jest „seria z tommygun” – powinno być: seria z „Tommy gun” lub „tommy gun”. Błędnie przytoczona potoczna nazwa pistoletu Thompson. Śledziński przepisał ją (niepoprawnie) z relacji Władysława Stasiaka – tam jest: „Tommy gun” (W locie szumią spadochrony, s.51)

 

62/ str. 57 – w kontekście uczestników szkoleń jest: „Przyswojenie sobie umiejętności (…) nie decydowały o przydatności cichociemnego w ruchu oporu”. Szkoleni żołnierze nie byli Cichociemnymi, ale kandydatami na Cichociemnych. Różnica zawiera się m. in. w liczbach: 2413 kandydatów przyjęto na szkolenia dla Cichociemnych 605 je ukończyło, 579 zakwalifikowano do skoku do Polski, Cichociemnymi zostało 316. Istotne jest też, że Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej – a nie np. cywilnymi konspiratorami ruchu oporu.

 

KOL_023_0321-Zając-Józef-deklaracja-300x188 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

Zgłoszenie cc Józefa Zająca do służby w okupowanym kraju. Źródło: Studium Polski Podziemnej, Londyn

63/ str. 57 – jest: „W kraju potrzebowano specjalistów z różnych dziedzin, w tym oficerów dywersji, wywiadu, oficerów sztabowych itd. itp. Dlatego każdy z uczestników walki konspiracyjnej musiał umieć poradzić sobie jako dowódca grupy”. Istotny błąd logiczny – z faktu iż Armia Krajowa potrzebowała „specjalistów z różnych dziedzin” wcale nie wynika, że musieli to być „dowódcy grupy”. Śledziński błędnie określa szkolonych żołnierzy jako oficerów. Nota bene wcześniej definiował ich jako elewów, czyli żołnierzy szkolonych na szeregowców. Otóż spośród 2413 kandydatów na szkolenia zgłosiło się aż 1363 podoficerów i szeregowych. Zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza SNW L.dz.780/tjn./V/41), na szkolenia dla kandydatów na Cichociemnych można było przyjmować „od szeregowca z cenzusem do pułkownika”.

 

64/ str. 57 – jest, w odniesieniu do szkolonych w Briggens: „Żołnierze wracali do swoich jednostek i do codziennego rytmu służby jako pełnowartościowi kandydaci na agentów specjalnych SOE”. Śledziński opowiada bajki, żaden z Cichociemnych nie był „agentem SOE”, nadto nie było czegoś takiego jak „agent specjalny SOE”. Śledziński chyba za dużo naoglądał się filmów o FBI…

 

65/ str. 57 – jest: „Paczkowski (…) powrócił na Stację 38, gdzie odbył kurs odprawowy (…)”. Śledziński bezkrytycznie przepisał z książki Paczkowskiego, gdzie cudzysłowem oznaczono słowo „odprawowy” – tylko Śledziński nie zrozumiał dlaczego. Otóż w zorganizowanej formie pierwszy kurs odprawowy przeprowadzono w lipcu 1942 w STS 43 w Audley End niedaleko Cambridge, po 15 lipca 1943 szkolono także w STS 46 w Michley k. Newport oraz w Chichely Hall (Buckinghamshire, w marcu 1944), od 1944 w polskiej bazie nr 10 w Ostuni k. Brindisi (Włochy). Kurs odprawowy był ostatnim kursem każdego cyklu szkoleniowego kandydatów na Cichociemnych. Paczkowski nie mógł go ukończyć – jak wywodzi Śledziński, bo wtedy jeszcze takiego kursu nie było, dlatego ujął w cudzysłow swój ostatni kurs…

 

Ringway-300x220 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

Ringway

66/ str. 58 – jest: „(…) Paczkowski, Świątkowski i Jurecki – wylądowali „na lotnisku w okolicy Manchesteru jako stażyści w angielskiej jednostce komandosów”. Śledziński bezkrytycznie przepisuje błąd z książki Paczkowskiego. W Ringway pod Manchesterem wymienieni Cichociemni byli szkoleni na kursie spadochronowym w brytyjskim ośrodku spadochronowym ? Parachute Training School. Nie byli „stażystami”, ani „w jednostce komandosów”. Podkreślić należy, że w ich teczkach personalnych także brak jakiejkolwiek wzmianki o „stażu” czy „brytyjskiej jednostce komandosów„.

 

67/ str. 58 – jest: „(…) zaprawa, będąca wstępem do skoków z balonu czy samolotu, trwała zaledwie tydzień. (…) w późniejszym czasie (…) czas kursu zaprawowego przedłużono do czterech tygodni”. Śledziński poplątał pojęcia. Kurs zaprawowy (nie mylić z odprawowym), otwierał cykl szkolenia i obejmował m.in. zaprawę fizyczną, szkolenia z dywersji, minerstwa, strzelectwa, terenoznawstwa, walki wręcz. Natomiast zaprawa spadochronowa – bezpośrednio przygotowująca do skoków – była wstępnym elementem innego kursu spadochronowego.

 

68/ str. 58 – w odniesieniu do lotu do Polski, który miał nastąpić 20 grudnia 1940 – „Ktoś zdecydował, że whitley jednak nie nadaje się do tej misji.” – Nie ktoś, tylko brytyjski pilot tego samolotu odmówił startu, po wyliczeniu zużycia paliwa na tej trasie. (m.in. Kajetan Bieniecki, Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, s. 21)

 

69/ s. 59 – jest: „podczas szkolenia skakano przez dziurę wyciętą w podłodze samolotu”. Warto dodać, że tylko w początkowym okresie, później skakano przez dziurę dwu- oraz trzymetrowego ?podium?, udającego podłogę samolotu, a nawet przez dziurę w suficie… stajni…

 

Józef_Sławomir_Hartman-228x300 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

Józef Hartman

70/ s. 67 – w odniesieniu do mjr Hartmana –„Czy to ta kontuzja wykluczyła go ze skoku do Polski, czy przyczyny były inne, różne na ten temat krążą opinie. (…) generał Sikorski (…) powiedział: Zamiast wysyłać, strzelcie mu od razu w łeb. Na jedno wyjdzie”. Śledziński opowiada bajki, że powodem nie wysłania ppłk. Józefa Hartmana do Polski miała być „kontuzja” albo iż rzekomo „różne na ten temat krążą opinie”. Śledziński po prostu nie wie do dzisiaj, że ppłk Józef Hartman – zwany „ojcem Cichociemnych” – najpierw był dowódcą plutonu ochronnego Józefa Piłsudskiego, a następnie wieloletnim adiutantem Prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego. Występował obok Prezydenta R.P. publicznie, w charakterystycznym, rzucającym się w oczy mundurze Dywizji Górskiej. Ponadto był przystojnym blondynem i miał 190 cm wzrostu. Jego zdjęcia często przed wojną publikowano w prasie polskiej oraz zagranicznej. Ze wszystkich tych powodów był łatwo zauważalny i rozpoznawalny – dlatego właśnie nie został wysłany do okupowanej Polski. Śledziński najwyraźniej nie ma pojęcia, kim On był.

 

71/ str. 67 – jest: „Kurs zakończył się wręczeniem znaku spadochronowego tym, którzy zaliczyli pięć skoków”. Śledziński znów poplątał – prawo do noszenia (zwykłego) Znaku Spadochronowego mieli ci, którzy ukończyli szkolenie spadochronowe. Nie decydowała o tym ilość skoków.

 

72/ str. 67 – jest: „20 czerwca 1941 generał Sikorski zatwierdził wzór znaku „w kształcie spadającego do walki orła”. Śledziński poplątał – gen. Sikorski 20 czerwca 1941 wydał rozkaz ustanawiający Znak Spadochronowy, projekt Znaku został zatwierdzony wcześniej, zamówił go w sierpniu 1940 Jan Górski; referentem projektu Znaku gen. Sikorski wyznaczył kpt. Macieja Kalenkiewicza.

 

73/ str. 69 – jest: „W początkach czerwca 1941 roku zainaugurował działalność ośrodek wstępnego szkolenia spadochronowego w Largo House pod Leven przy 4. Brygadzie Kadrowej, tzw. Małpi Gaj.”  Niestety, jak to często u Śledzińskiego – co fraza to błąd. Ośrodek w Largo House rozpoczął działalność nie w czerwcu, ale 1 marca 1941. Brygada nosiła nazwę 4 Brygada Kadrowa Strzelców, jesienią 1941 została przeformowana na 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową. O formowaniu polskiej jednostki spadochronowej Brytyjczyków 8 kwietnia 1941 poinformował Szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. Tadeusz Klimecki; 12 maja 1941 poinformował ich o utworzeniu polskiego ośrodka szkoleniowego, który faktycznie działał od 1 marca 1941.

Warto też dodać, że elementem polskiego ośrodka spadochronowego w Largo House była funkcjonująca od 25 sierpnia 1941 24-metrowa wieża spadochronowa – pierwsza w Wielkiej Brytanii – nazywaną przez Brytyjczyków ?polską wieżą?. Wybudowano ją kilka kilometrów od ośrodka, w Lundin Links.

 

The-Polish-Parachute-Training-Centre-at-Largo-House-Fifeshire-267x350 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi(błąd oznaczony wcześniej jako nr 50/ str. 70 ? Śledziński wywodzi, w kontekście ośrodka szkolenia spadochronowego 1 SBS w Largo House pod Leven (Largo Low, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania) oraz polskiej techniki lądowania po skoku ? ?Ten styl opracował podporucznik Julian Gębołyś, zastępca porucznika Jerzego Góreckiego, szefa polskiej sekcji służby spadochronowej?. To dość zabawne, że wg. Śledzińskiego w polskim ośrodku spadochronowym 1 SBS istniała rzekomo jakaś ?polska sekcja?. W istocie Śledzińskiemu poplątały się przygotowane do kompilacji treści od innych autorów. Sekcja polska istniała w brytyjskim ośrodku szkolenia spadochronowego w Ringway, natomiast ośrodek w Largo House był polski w całości.

 

74/ str. 74 – jest: „Kursy specjalistyczne nie były obowiązkowe, dotyczyły zatem tylko grupy ochotników. Zwykle kończyło się na jednym lub dwóch dodatkowych szkoleniach uzupełniających umiejętności cichociemnego, na przykład z prowadzenia samochodu (…)”. Śledzińskiemu znowu się wszystko całkiem poplątało. Ochotnikami byli wszyscy kandydaci na Cichociemnych. Nie było kursów „specjalistycznych” lecz kursy specjalnościowe: radiotelegrafistów, radiomechaników, wywiadu, lotnicze, pancerne, motorowe, legalizacji (dla fałszerzy). Na kursy specjalnościowe kierował Oddział VI (Specjalny), w pozostałej części – na kurs wywiadu Oddział II (wywiad), na kursy lotnicze Oddział III. Nigdzie na świecie na szkolenia specjalne nie kieruje się sam uczestnik.

Z kolei szkolenia „uzupełniające” to m.in. kursy: walk ulicznych, domowego wyrobu materiałów wybuchowych, mikrofotografii, przetrwania (tzw. korzonkowy), szturmowy, czarnej propagandy, zmiany wyglądu zewnętrznego, tworzenia „legendy”, a także praktyki w „zawodach z legendy”: kolejowe, spawalnicze, piekarskie, cukiernicze, na fermach ogrodniczych czy w fabrykach samochodów. Oczywiście kandydaci na Cichociemnych kończyli więcej niż „jeden, dwa kursy” specjalnościowe. Mój Dziadek Cichociemny ukończył łącznie co najmniej dziesięć kursów…

 

75/ str. 75 – jest: „Wysyłano więc oficerów na zajęcia motorowe, pancerne i lotnicze, na zasadzie: im więcej umiesz, tym większa jest twoja wartość”. Śledziński kompletnie nie ma pojęcia o czym pisze. Po pierwsze w kursach dla kandydatów nie uczestniczyli wyłącznie oficerowie. Spośród 2413 kandydatów na szkolenia zgłosiło się aż 1363 podoficerów i szeregowych. Po drugie, np. w szkoleniach dla radiotelegrafistów i radiomechaników w zdecydowanej większości uczestniczyli właśnie podoficerowie i szeregowcy. Po trzecie, Śledziński uroił sobie nieprawdziwą „zasadę„, którą się rzekomo kierowano przy wyznaczaniu na kursy. Podstawową zasadą było szkolenie według zapotrzebowania Armii Krajowej – szkolono takich specjalistów, jakich brakowało w okupowanej Polsce. Oczywiste było także szkolenie zgodne z dotychczasowymi umiejętnościami oraz naturalnymi predyspozycjami kandydatów. W żadnym wojsku np. pancerniaków nie wysyła się na szkolenia lotnicze…

 

76/ str. 75 – jest: „Odstawiony na boczny tor mjr Mayer zajął się Kursem Doszkalającym Administracji Wojskowej. A ponieważ uznał, że administracja wojskowa może mieć wpływ na strategię aliantów, postanowił kandydatów dobierać osobiście.” – Kompletne brednie. Po pierwsze kurs nosił nazwę: „Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej”. Po drugie, ppłk dypl. Stefan Mayer nie został „odstawiony na boczny tor” lecz mianowany przez gen. Sikorskiego komendantem polskiej szkoły wywiadu. Po trzecie, szkoła ta została zorganizowana pod kamuflażem „Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej”. Po czwarte, płk Mayer nie dlatego osobiście werbował kandydatów na to szkolenie, bo uznał że „administracja wojskowa może mieć wpływ na strategię aliantów” – jak bredzi Śledziński – ale dlatego, że podstawą pracy każdego wywiadu na świecie jest człowiek – agent. Osobiste dobieranie kandydatów na szkolenie było pierwszym etapem psychologicznej weryfikacji. Zachęcam do przeczytania np. wykładów ppłk dypl. Stefana Mayera o psychologii wywiadu…

 

77/ str. 75 – W przypisie 23 podano jako sygnaturę teczki personalnej Paczkowskiego – „SPP, kol. 23”, faktycznie poprawna sygnatura to Kol.23.198. Gdyby Śledziński rzeczywiście widział tą teczkę, raczej by się nie pomylił. Tak się kończy przepisywanie od innych…

 

Glasgow-szkola-szpiegow-300x204 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

Prawdopodobna siedziba szkoły wywiadu w Glasgow

78/ str. 76 – jest: „W styczniu ruszył pierwszy turnus szkoły przy Bayswater Street w Londynie”. Znowu ten „turnus„, ponadto Śledzińskiemu poplątały się przygotowane do kompilacji treści z innych książek. Kurs przygotowujący (m.in. kandydatów na Cichociemnych) do pracy w wywiadzie zorganizowano pod kamuflażem ?Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej?, początkowo w tajnym lokalu przy Kensington Park Road W.11, w dzielnicy Bayswater w Londynie, a następnie w Glasgow, (prawdopodobnie) w budynku przy ul. 1 Horselethill Street. Po lutym 1946 szkołę przeniesiono do Kirkadly k. Edynburga, pod koniec 1946 na krótko do Londynu. W żadnym z tych miejsc szkoła nie mieściła się przy ulicy „Bayswater Street” w Londynie, co więcej nie ma tam wcale takiej ulicy, jest Bayswater Road. Śledziński przepisywał z książki Jankowskiego, gdzie jest informacja, że „szkoła oficerów wywiadu mieściła się w okolicy Bayswater” – tylko nie zrozumiał, że to nazwa dzielnicy – a nie ulicy…

 

79/ str. 80 – w kontekście „przeglądu przyszłej strategii” w oparciu o „założenia generała Gubbinsa” z 16 czerwca 1941 Śledziński bajdurzy o „przesłankach odsunięcia Polski na margines strategii SOE”. To „odsunięcie na margines” przez SOE zapewne polegało na tym, że 14 sierpnia 1943 SOE wystosowało list do brytyjskiego Foreign Office (Ministerstwa Spraw Zagranicznych) oraz do Ministra Wojny Ekonomicznej barona Hugo Daltona.

List był osobliwy, bowiem to Minister Wojny Ekonomicznej sprawował nadzór nad SOE, zaś od Ministra Spraw Zagranicznych SOE było uzależnione politycznie. Według relacji Kajetana Bienieckiego: ?w liście tym proszono o pilne skonkretyzowanie stanowiska rządu Wielkiej Brytanii do sprawy polskiej. Podkreślono w nim, że traktowanie sprawy polskiej w różnych departamentach rządowych [brytyjskiego rządu ? RMZ] jest zależne od reakcji Sowietów i że stan ten powstał na skutek silnej propagandy sowieckiej, mimo że faktem jest Katyń i eksterminacja ludności polskiej. Konieczność decyzji, jaka ma być polityka W. Brytanii do Polski jest ważna, ze względu na potrzebę wyposażenia Armii Krajowej w sprzęt do powstania.? (?Lotnicze wsparcie Armii Krajowej?, Arcana, Kraków 1994, s. 84).

Polska sekcja SOE od początku swego powstania aż do końca wojny wspierała Polaków oraz Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Oficerowie wywiadu: brytyjskiego kpt. Harold Perkins (szef polskiej sekcji SOE) oraz polskiego: mjr dypl. Jan Jaźwiński (Oddział VI) zaprzyjaźnili się ze sobą. Prawdziwe przyczyny bezruchu w brytyjskim „wsparciu” dla Polski – w tym dla lotniczego przerzutu do Polski – zawiera wspomniany list SOE. Oprócz sowieckich wpływów w brytyjskim rządzie były też inne przyczyny, wskazał je mjr dypl. Jan Jaźwiński w notatce nt. przerzutu lotniczego do Polski – dla polskiego premiera i Naczelnego Wodza Władysława Sikorskiego, który miał o tym rozmawiać z brytyjskim premierem Winstonem Churchillem.

Kluczową przeszkodą był opór brytyjskiego Air ministry (ministerstwa lotnictwa) – ale także… podkładanie nogi przez polskie ministerstwo spraw wewnętrznych (prosowiecki Mikołajczyk). Był też inny problem – ówczesny szef Oddziału VI (Specjalnego) ppłk. dypl. Tadeusz Rudnicki ? jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński ? ?był przykro posłuszny Anglikom i interesował się głównie spelunkami Londynu.” Pełna treść tej notatki dla Naczelnego Wodza na stronie Współpraca Polaków z SOE W istocie zmiana postawy Brytyjczyków wobec Polski wynikały ze zmiany zdania Churchilla oraz nowej dyrektywy dla SOE z marca 1943 (a nie z czerwca 1941)…

 

80/ str. 80 – w kontekście „przeglądu przyszłej strategii” Śledziński opowiada bajki – „Koszty maksymalnego zaangażowania SOE we wsparcie ZWZ były niepomiernie wyższe od przewidywanych korzyści. A na to organizacji nie było stać.” Otóż aż do kwietnia 1942, tj. w próbnym sezonie operacyjnym wysłano do Polski zaledwie… 12 samolotów! Koszty były więc znikome, ponadto finansował je brytyjski rząd. Brytyjczycy nie dotrzymywali własnych ustaleń z Oddziałem VI ws. lotów ze zrzutami do Polski. W sezonie operacyjnym 1941/42 zaplanowano 30 lotów do Polski, wykonano tylko 11. W sezonie 1942/43 zaplanowano 100, wykonano zaledwie 46. W sezonie 1943/44 zaplanowano 300, wykonano tylko 172. Według moich obliczeń cała pomoc zaopatrzeniowa SOE dla Armii Krajowej zmieściłaby się w jednym pociągu towarowym. Do Polski przez całą wojnę zrzucono ledwo 670 ton zaopatrzenia, obecnie jeden pociąg towarowy jest w stanie przewieźć ok. 6 tys. ton! Do Jugosławii zrzucono 76117 ton zaopatrzenia, do Francji 10485 ton, a do Grecji 5796 ton. Zrzucono zaledwie 316 Cichociemnych, choć Polacy przeszkolili do zadań specjalnych 533 spadochroniarzy. Ogółem wszystkie koszty brytyjskiego wsparcia dla Polski podczas wojny wyniosły zaledwie 2/3 brytyjskich wydatków wojennych ponoszonych w ciągu JEDNEGO DNIA.

 

81/ str. 80 – w kontekście tej urojonej zmiany strategii SOE oraz rzekomych wysokich kosztów jest: „Wobec tak postawionej kwestii nic nie stało na przeszkodzie utrzymaniu autonomii polskiej sekcji SOE” – kolejne bajki Śledzińskiego. Rzekomo wysokie koszty nie miały nic wspólnego z autonomią Polaków (a nie „polskiej sekcji SOE) w relacjach z SOE, utrzymaną do końca wojny. Polska sekcja SOE była tylko pośrednikiem w kontaktach polskiego Oddziału VI (Specjalnego) z odpowiednimi komórkami brytyjskich władz.

 

82/ str. 81 – w kontekście brytyjskiego 138 Dywizjonu do Zadań Specjalnych RAF (138 Special Duty Squadron RAF) Śledziński nadał bajdurzy o rzekomej „zmianie strategii SOE” oraz twierdzi: „(…) w dywizjonie latały również trzy polskie załogi, co z racji specyfiki misji było dobrym rozwiązaniem”. Otóż nie było to dobre rozwiązanie, co zgodnie podkreślają wszyscy rzetelni historycy. Od początku wojny polskie władze walczyły właśnie – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – o samodzielny polski flight. Polskie załogi w składzie brytyjskich dywizjonów zdecydowaną większość lotów w operacjach specjalnych wykonywały bowiem do innych krajów. W 1944 roku na 1282 wykonane loty Polacy polecieli tylko w 339 lotach do Polski. Wbrew temu, co wypisuje Śledziński – nie było to wcale „dobre rozwiązanie„. Niestety, dopiero 3 listopada 1943 utworzono polską 1586 Eskadrę Specjalnego Przeznaczenia, a w styczniu 1944 także całkowicie polską Główną Bazę Przerzutową. Wg. Śledzińskiego zapewne nie było to dobre rozwiązanie…

 

83/ str. 82 – jest: „Zmiana strategii SOE nie wpłynęła na tempo szkolenia cichociemnych”. Znowu dyrdymały – nie było żadnej „zmiany strategii SOE”; nie mogło to mieć żadnego wpływu na „tempo szkolenia” bo SOE nie zajmowała się szkoleniem kandydatów na Cichociemnych.

 

84/ str. 83 – jest „Znalazł się w dywizjonie również oficer łącznikowy z Oddziału VI podpułkownik pilot Roman Rudkowski”. Śledziński kompletnie nie rozumie instytucji „oficerów łącznikowych” – nigdy nie są włączeni w skład struktur, przy których działają, ich zadaniem bowiem jest pośredniczenie w kontaktach, nie mogą być podwładnymi w strukturze przy której pełnią funkcję łącznikową. Cichociemny Roman Rudkowski wcale nie „znalazł się” w składzie brytyjskiego dywizjonu.

 

85/ str. 83 – jest: „(…) odbiorcza komórka transportu lotniczego z Oddziału V KG ZWZ „Syrena”, bo taki był jej kryptonim prawdopodobnie od 1941 roku, pierwsze zadania otrzymała jeszcze w roku 1940″. Śledzińskiemu się poplątało. To nie była „komórka transportu lotniczego z Oddziału V” ale komórka odbioru zrzutów, do połowy 1942 był to referat w Szefostwie Lotnictwa, od wiosny 1943 wydział w Oddziale V KG AK, a nie KG ZWZ.

 

wykaz-melodii-sygnalowych-ozn-250x167 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

Wykaz melodii sygnałowych

86/ str. 85 – jest: „Chodziło o zastrzeżone melodie nadawane przez BBC o godzinie trzynastej czterdzieści pięć, informujące ruch oporu z Polsce o planowanym zrzucie”. Brak wystarczającej precyzji, informacje o starcie skoczków i / lub zaopatrzenia przekazywano na antenie radiowej zaraz po zakończeniu polskiej audycji BBC, poprzez odtworzenie określonej melodii sygnałowej oraz tzw. ?kaczki?, czyli jednej z szeregu trzycyfrowych liczb (wskazujących placówkę odbiorczą). Pierwsza taka transmisja (zwykle po godz. 15) oznaczała gotowość, druga (zwykle po godz. 19, 21) wylot skoczków. Po tym sygnale obsługa oraz ochrona placówki odbiorczej wyruszała na miejsce zrzutu. Trzecia transmisja (zwykle po godz. 23) oznaczała iż samolot ze skoczkami jest w drodze.

 

87/ str. 86 – jest: „Oficerowie dwóch ekip: „Jacket” i „Shirt” czekali na rozkaz startu. Trzecia, „Collar” siedziała w bazie (…)”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Ekipę stanowił zespół osób (Cichociemnych, także kurierów) zestawiony do przerzutu jednym samolotem. Ekipy nie miały nazw, oznaczano je kolejnymi numerami rzymskimi. Ostatnią ekipę (misja brytyjska) jednak wyjątkowo oznaczono nie numerem, ale nazwą: Freston, tożsamą z kryptonimem operacji lotniczej. Podane kryptonimy to nazwy operacji lotniczych: w operacji „Jacket” zrzucono ekipę II, „Shirt” – ekipę III, „Collar” – ekipę IV.

 

88/ str. 89 – w kontekście rozmów gen. Sikorskiego ze Stalinem oraz prosowieckiej postawy Stanisława Kota, który usilnie suflował mu „lojalną współpracę z Rosją” – Śledziński rozpływa się w niemądrych pochwałach – „To była polska wersja Realpolitik. Mądra i rozważna, nastawiona na wyzyskanie korzystnej koniunktury międzynarodowej dla uratowania niepodległości państwa z zawieruchy wojennej”. Tfu!

Przypomnieć należy, że minister Stanisław Kot, obsesyjnie podejrzliwy intrygant, był nie tylko miłośnikiem wszelkiej maści socjalistów, w tym Stalina, ale także doskonale rozumiał się z prosowieckimi ugodowcami: Mikołajczykiem czy ze swoim przyjacielem Retingerem, pewnie także z Tatarem. Był za oddaniem ZSRR znacznej części wschodnich terenów R.P. Po konferencji w Jałcie gardłował za porozumieniem z PPR, po podstępnym aresztowaniu i porwaniu szesnastu polskich przywódców nadal naiwnie wyczekiwał zaproszenia do Moskwy dla Mikołajczyka. Pragnąc powrotu do władzy w komunistycznej Polsce zatajał przed swoim emigracyjnym środowiskiem polityczne aresztowania i zabójstwa ludowców w Polsce. Jeszcze we 1947 roku, gdy PPR agresywnie zwalczała PSL w kampanii wyborczej wciąż chciał współpracy z komunistami, choć w jego własnym ministerstwie już żądano jego wystąpienia z PSL. Zapewne Śledziński ze swymi poglądami doskonale by się odnalazł w tej prosowiecko intensywnie różowej zgrai naiwniaków oraz „pożytecznych idiotów”.

 

89/ s. 90 – w kontekście Stalina jest: „(…) wiedział też, że za wyprowadzeniem armii z ZSRR stał Churchill”. Stalin nie mógł nie wiedzieć o przyczynach wyjścia Armii Anfersa z ZSRR, bo przecież – w tajemnicy przed Polakami – rozmawiał z nim o tym Churchill. Kilkadziesiąt lat po wojnie również Śledziński powinien o tym wiedzieć.

 

90/ s. 90 – jest: „Bez wątpienia Sikorski występował wobec Stalina w roli petenta. Nie on stawiał warunki, lecz mu je narzucano. To była pierwsza rata zapłaty za zwolnienie Polaków z łagrów”. Śledziński kompletnie nie rozumie istoty sowieckiej dyktatury oraz postawy Stalina. Dyktator zawsze stara się narzucić swoje warunki, panie „historyku”…

 

91/ s. 92 – w kontekście operacji lotniczej „Jacket” jest: „(…) halifax prowadzony przez porucznika nawigatora Mariusza Wodzickiego, szefa czteroosobowej załogi ze 138 Dywizjonu Specjalnego”. Śledziński znów poplątał – załoga liczyła nie cztery lecz dziewięć osób: piloci Sgt. Julian Pieniążek, Sgt. Stanisław Kłosowski, nawigator F/O Mariusz Wodzicki, radiotelegrafista P/O Ignacy Bator, mechanicy pokładowi: F/O Henryk Busen-Schmitz, Sgt. Czesław Kozłowski, strzelcy: Sgt. Zdzisław Nowiński, F/O Michał Tajchman, despatcher Sgt. Bronisław Karbowski. Dywizjon nosił nazwę: 138 Dywizjonu do Zadań Specjalnych RAF (138 Special Duty Squadron RAF). 

 

92/ str. 96 – w kontekście operacji lotniczej „Jacket” jest zarzut wobec „oficerów „szóstki” (Oddziału VI): „(…) dlaczego zdecydowano się przyspieszyć ten lot o jeden dzień i zrzucić cichociemnych poza placówką”. Śledziński znów bezkrytycznie przepisuje, tym razem wskazując na meldunek gen. Roweckiego nr 133/42 z 1 lipca 1942, w którym jest fraza „zarządzono lot poza placówkę, dzień przed okresem czuwania”. Otóż lot do Polski zarządziło brytyjskie ministerstwo lotnictwa – a nie polski Oddział VI. Zrzut poza placówkę odbiorczą nie był wynikiem czyjejś świadomej decyzji lecz skutkiem fatalnego błędu nawigatora. Obwinianie za jedno i drugie polskiego Oddziału VI jest bezpodstawne.

 

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

93/ str. 96 – w kontekście zrzutów lotniczych jest: „Pułkownik Smoleński oraz służący mu pomocą kapitan Jaźwiński (…).” Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze. Smoleński nie zajmował się zrzutami, a Jan Jaźwiński był w swoich działaniach prawie autonomiczny. To Smoleński, gdy była taka potrzeba, „służył pomocą” Jaźwińskiemu…

 

94/ str. 96 – jest: „(…) zrzutów można było dokonywać tylko podczas pełni księżyca lub kilka dni przed nia albo po niej (…)”. Kolejna „zardzewiała złota myśl” Śledzińskiego – faktycznie w noce księżycowe latano ze zrzutami tylko początkowo. Po urządzanych przez Niemców „polowaniach myśliwców” organizowano loty ze zrzutami podczas „ciemnych nocy”, tj. bezksiężycowych

 

95/ str. 106 – w kontekście Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza„Kończył właśnie wędrówkę rozpoczętą 22 czerwca 1940 roku w miasteczku Saint Die”. Nie zgadza się ani data, ani miejscowość. Cichociemny Ryszard Nuszkiewicz „rozpoczął wędrówkę” 23 września 1939, przekraczając granicę z Węgrami. Co do Saint Die – Ryszard Nuszkiewicz nie był w tym miasteczku, stacjonował w pobliżu. Po kampanii francuskiej „rozpoczął wędrówkę” 21 (a nie 22) czerwca 1940.

 

96/ str. 107 – jest: „Referat „Ewa-Pers”, czyli tzw. ciotki, zaczął działalność w sezonie operacyjnym „Intonacja” – w sierpniu 1942 roku”. Nieprawda, „Ewa-Pers” utworzono wiosną 1942 – a nie w sierpniu (Halszka Szołdrska, Lotnictwo Armii Krajowej, s. 92-93).

 

97/ str. 109 – jest:  „(…)” Erazm rozpoczął prace nad Raportem Operacyjnym nr 54″. W rzeczywistości nosił nazwę ?Meldunek Operacyjny nr 54?.

 

98/ str. 109 – w kontekście „Meldunku Operacyjnego nr 54” jest: „grupa oficerów Oddziału III ZWZ wyznaczała fundamenty przyszłej walki zbrojnej z okupantami”. Nieprawda, „Meldunek operacyjny nr 54”, a później „Raport Operacyjny nr 154” oraz „Instrukcja dla Kraju” dotyczyły wyłącznie przygotowania powstania powszechnego, planowanego w ostatniej fazie wojny; koncepcji tej nigdy nie zrealizowano.

 

99/ str. 110 – jest: „Wachlarz” czerpał z raportów nr 54 i 154 oraz pomysłów Grocholskiego”. Organizację „Wachlarz” utworzono w lecie 1941, po agresji Niemiec na ZSRR, w porozumieniu z Brytyjczykami, którzy uruchomili 3 mln dolarów kredytu na finansowanie dywersji na szlakach wschodnich. „Meldunek operacyjny nr 54” oraz „Raport Operacyjny nr 154”  (wysłany do Londynu we wrześniu 1942) dotyczyły powstania powszechnego, zaś celem Wachlarza była dywersja bieżąca na zapleczu frontu wschodniego. Tylko początkowo jego celem miała być osłona planowanego powstania.

 

100/ str. 113 – w odniesieniu do skoczków, jest: „Z każdej ekip od numeru 1 do 12 skaczących od 7 listopada 1941 do 4 września 1942 (…)”. Nie było ekip skoczków o takich numerach, ekipy oznaczano numerami rzymskimi – a nie arabskimi.

 

101/ str 113 – jest: „Grupa Cichociemnych (…) przydzielonych do „Wachlarza” zamknęła się w liczbie dwudziestu sześciu”. Nieprawda, do „Wachlarza” przydzielono 27 Cichociemnych, kierowali wszystkimi Odcinkami.

 

800px-Papeteria_oficera-spadochroniarza--215x350 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi(błąd oznaczony wcześniej jako nr 58/ str. 113 ? jest piramidalna bzdurą: ?Cichociemni należeli do międzynarodowej grupy agentów SOE (?) istotą ich działania były szeroko pojęte operacje specjalne na terenie różnych krajów Europy, Afryki i Azji? (?) mieli do wykonania konkretną misję. Zespół agentów był dobierany pod kątem tego jednego zadania. (?) Na wykonanie tego zadania zazwyczaj mieli kilka dni, po czym wracali ?do domu?. Nie sposób rzeczowo odnieść się do takich urojeń Śledzińskiego; ale można poprosić, aby wskazał choć jednego Cichociemnego ?z Europy, Afryki i Azji? albo choć jednego Cichociemnego, który skoczył do Polski aby ?wykonać jedno zadanie? ? a potem ?po kilku dniach? rzekomo wrócił do domu. Śledzińskiemu Cichociemni ewidentnie pomylili się z agentami SOE.

Warto w tym kontekście zacytować słowa uczestnika pierwszego ?Kursu Wielkiej Dywersji? w Inverloche Władysława Stasiaka, nt. sytuacji zaraz po powrocie z tego kursu do 4 BKS ? ?(?) przyszedł do mnie jeden z kolegów z innego oddziału ppor. Józef Wija ? znany w brygadzie dowcipniś i złośliwiec (?) zaczął mnie męczyć pytaniami, gdzie byliśmy? Co robiliśmy? Odpowiedziałem mu, że przecież dobrze wie, że mamy cicho siedzieć i nic o kursie nie mówić, bo to jest tajemnica. On złośliwie, rysując palcem kółko na czole, powiedział: ?ty ciemniaku, nawet mnie nie ufasz? Taki jesteś cicho-ciemniak!?. Ppor. Wija nawet nie przypuszczał, że jego słowa zrobią wielką karierę. Wszystkich uczestników kursu z biegiem czasu zaczęto nazywać ?Cichociemnymi?, a w przyszłości tych, którzy byli zrzucani na spadochronach w Polsce? (s.41-42).

Dodać należy, że po raz pierwszy nazwa ?Cichociemni? została oficjalnie użyta w instrukcji szkoleniowej Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza z września 1941 pt. ?Codzienne życie w Kraju. Szkic dla skoczków do września 1941 r.?. W pierwszym zdaniu czytamy: ?Praca niniejsza ma za zadanie ułatwienie ?cicho-ciemnym? zaaklimatyzowanie się w Kraju (?)? (źródło: Jędrzej Tucholski, Cichociemni, PAX, Warszawa 1985, s.75, przypis 81, ISBN 83-211-0537-8).

Dziewięć lat po wojnie (5 lutego 1954) ówczesny szef Ministerstwa Obrony Narodowej gen. Tadeusz Malinowski ustanowił dla 316 Cichociemnych pamiątkową odznakę kombatancką ? Znak dla Skoczków do Kraju.

 

102/ str. 113 – w odniesieniu do Cichociemnych jest: „Misje specjalne wykonywali na rozkaz miejscowych przełożonych”. Kolejne bajki, z kontekstu wynika, iż pojęciem „misja specjalna” Śledziński określa normalną działalność dywersyjną. Rzecz jasna, niektóre akty dywersji miały charakter śmiałych akcji bojowych. Zadania dywersyjne wykonywała większość Cichociemnych – ale nie wszyscy. Nie zawsze też decydowali o tym „miejscowi przełożeni”. Nota bene, Śledziński zaprzecza sam sobie, bowiem wcześniej twierdził, że Cichociemni byli agentami SOE, które rzekomo koordynowało te działania.

 

zzz-Brogowski-Tadeusz-KOL_023_0021-191x250 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi103/ str. 127 – jest: „(…) sześciu cichociemnych z ekipy „Collar”. Ekipy skoczków nie miały nazw – tylko rzymskie numery. „Collar” to kryptonim operacji lotniczej, a nie „ekipy skoczków”. Śledziński powiela ten podstawowy błąd wielokrotnie…

 

104/ s. 128 – w przypisie nr 21 jest: „Cichociemni byli awansowani automatycznie po skoku o stopień (…)”. Śledziński powiela rozpowszechniany od dawna mit. Nie było żadnego „automatyzmu”, zwyczajowo większość CC awansowano o jeden stopień; ale niektórych awansowano o więcej niż „jeden stopień”, innych awansowano jeszcze przed skokiem, a niektórych wcale nie awansowano.

 

105/ str. 130 – jest: „(…)” dostał rozkaz wyjazdu na kurs szturmowy do Aper Largo”. Śledziński bezkrytycznie przepisuje od innych. Miejscowości podanej przez Śledzińskiego nie ma w Wielkiej Brytanii; w rzeczywistości nazywa się ona Upper Largo. Znajdował się tam ośrodek szkolenia spadochronowego 1 SBS Largo House.

 

Minist-wojny-ekonom-20220519_102738-209x250 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

Pismo z Ministerstwa Wojny Ekonomicznej z podanym adresem siedziby…

106/ str. 144 – w kontekście brytyjskiego ministra wojny ekonomicznej Daltona jest: „W jego gabinecie na Baker Street (…)”. Niejasne jest źródło „ustalenia” przez Śledzińskiego, że jawnie przecież działający minister w brytyjskim rządzie nie miał swego gabinetu w ministerstwie, natomiast miał rzekomo „gabinet” w podległej mu tajnej agendzie rządowej, jaką była SOE…

 

107/ str. 148 – w kontekście Cichociemnych Jerzego Sokołowskiego oraz Tadeusza Sokołowskiego jest: „(…) trafili do cichociemnych z 1. Polskiej Dywizji Pancernej (…)”. Cichociemni nie byli oddziałem wojskowym, więc wymienieni nie mogli doń „trafić”. Nie było jednostki wojskowej o podanej przez Śledzińskiego nazwie, była natomiast 1 Dywizja Pancerna.

 

108/ str. 155 – jest: „Alianccy szefowie sztabów za pośrednictwem Oddziału VI nadal naciskali, by Secret Army „zintensyfikowała sabotaż kolei oraz innych środków komunikacyjnych prowadzących do frontu rosyjskiego”, Śledziński podaje w przypisie nr. 24, że konkluzja ta ma pochodzić z dokumentu zawartego w publikacji „Armia Krajowa w dokumentach. 1939-1945”, t. 2, s 353. Otóż Śledziński albo kłamie, albo nie umie przeczytać ze zrozumieniem kilku zdań. Oryginalny dokument znajduje się na stronie 352, na str. 353 jest jego tłumaczenie na język polski.

Dokument w w/w publikacji oznaczono numerem 348 oraz tytułem niewątpliwie ułatwiającym zrozumienie: „Min. Selborne do gen. Sikorskiego – podziękowanie dla dowódcy AK za skuteczną akcję dywersyjną”. Nie jest to więc pismo „alianckich szefów sztabów” – lecz ministra wojny ekonomicznej Selborne. Nie jest adresowane do Oddziału VI – lecz do gen. Sikorskiego. Nie jest to „nacisk” – ale podziękowanie.

Oto jego treść: „Pan Generał pamięta zapewne, że za namową Szefów Sztabów zwróciłem się przed kilkoma miesiącami z prośbą o wysłanie rozkazu do Dowódcy Polskiej Armii Tajnej, by zintensyfikowała sabotaż kolei oraz innych środków komunikacyjnych prowadzących do frontu rosyjskiego. Z informacji obecnie otrzymanych od Oddziału VI wynika, że te ataki odniosły ostatnio duże sukcesy. Pragnąłbym skorzystać z tej okazji, by powinszować Panu Generałowi odniesionych powodzeń i byłbym wdzięczny, gdyby Pan Generał zechciał zadepeszować do Dowódcy Tajnej Armii, wyrażając nasze podziękowania oraz nasze współczucie dla rodzin tych, którzy stracili życie w trakcie tych operacji oraz w represjach, które były ich następstwem. (…)” Śledziński zrozumiał z tego tyle, że rzekomo „szefowie sztabów za pośrednictwem Oddziału VI nadal naciskali” na Armię Krajową…

 

109/ str. 170 – jest: „Wczesną jesienią 1942 roku przyszłość „Wachlarza” była już w zasadzie przesądzona. Skutkiem niezadowolenia z wyników dywersji i zrozumienia trudności z jakimi spotykały się patrole na terenach radzieckich, był projekt likwidacji „Wachlarza”. Nie pomógł nawet list szefa SOE lorda Selborne (…)”. Jak widać, wspomnianym wcześniej listem ministra Selborne Śledziński potrafi uzasadnić każdą wydumaną tezę swojego autorstwa. Po pierwsze Selborne był ministrem wojny ekonomicznej, a nie szefem SOE. Po drugie, „Wachlarz” miał słabe wyniki, bo Polacy nie chcieli umierać za ZSRR. Po trzecie, konieczność likwidacji „Wachlarza” wynikała głównie z postępów Armii Czerwonej, przesuwającej się na tereny jego działania. Po czwarte, drugim głównym czynnikiem przemawiającym za likwidacją był brak wystarczających sił i środków oraz wynikający z tego słaby stan organizacji. List Selborne z podziękowaniami nie miał nic do rzeczy.

 

raport-154-234x300 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

Pierwsza strona „Raportu 154”, z archiwum SPP

110/ str. 170 – w kontekście likwidacji „Wachlarza” jest: „Major Kalenkiewicz na zlecenie pułkownika Tatara „Erazma” zaczął przygotowywać nową strategię dywersji”. Śledziński opowiada bajki, w istocie mjr dypl. Maciej Kalenkiewicz pracował nad koncepcją powstania powszechnego – a nie nad „strategią dywersji”. Nota bene, od 1941 roku płk Tatar kierował Oddziałem III a KG ZWZ, który w odróżnieniu od Oddziału III nie zajmował się bieżącą działalnością operacyjną (walką zbrojną) – ale planami przyszłego powstania. Koncepcja powstania powszechnego nie była tożsama ze „strategią dywersji” i nie miała związku z likwidacją „Wachlarza”.

 

111/ str. 174 – jest: „Wydział Legalizacji i Techniki (kryptonimy „198”, WD68″, „C8”, „Agaton”).” Niestety, Śledziński niepoprawnie podaje niektóre kryptonimy: „Wd-68”, „C-8” ponadto niektóre pomija: „518”, „218”.

 

112/ str. 175 – jest: „Obiecuję to zmienić”, zapewnił „Danutę” podczas jednego ze spotkań „Mak”. Śledziński podaje jako źródło tych rzekomych słów Cichociemnego kpt. Bohdana Piątkowskiego przypis nr 183 na str. 207 „Wachlarza” Chlebowskiego. Po sprawdzeniu tego źródła okazuje się, że nie było takiej dosłownej wypowiedzi kpt. Piątkowskiego – Śledziński przypisał Cichociemnemu wypowiedź… Chlebowskiego.

 

113/ str. 181 – w kontekście por. inż. Aleksandra Ihnatowicza Śledziński cytuje fragmenty dwóch raportów nt. negatywnego zachowania oraz informuje o przejściu do armii brytyjskiej – ale pomija że por. inż. Ihnatowicz miał dyplom inżyniera, a także że we wrześniu 1943 odmówił udziału w stażu w brytyjskiej jednostce przy budowie lotnisk – „Ponieważ nie zmieniam swojej decyzji co do poświęcenia się pracom w Oddz. [oddziale] Spec. [Specjalnym]” (SPP, Kol.023.0077.15). Nota bene, treść pisma zaprzecza wcześniejszym wywodom Śledzińskiego, jakoby rzekomo „nie przyjęła się” nazwa Oddziału Specjalnego.

 

114/ str. 182 – w kontekście por. inż. Aleksandra Ihnatowicza jest: „W latach 1943-1944 uczestniczył w czterech akcjach: jednej w północnych Włoszech i trzech w Jugosławii.” W rzeczywistości por. inż. Aleksander Ihnatowicz, jako agent SOE został zrzucony: 3/4-07-1944 Płn. Włochy, 5/6-10-1944, 17/18-03-1944 Jugosławia, 29/30-03-1945 Włochy.

 

115/ str. 181 – w kontekście por. inż. Aleksandra Ihnatowicza, bez zaznaczenia swojej ingerencji, Śledziński pominął nieobiektywnie ponad połowę opinii ppłk dypl. Mariana Utnika na Jego temat, zawierającej wysoką ocenę wytrzymałości, pracowitości, patriotyzmu, obowiązkowości, fachowości w zakresie lotniczych prac inżynierskich oraz wyszkolenia strzeleckiego (SPP, Kol.023.0077.30). Zacytował natomiast wybrany końcowy fragment opinii o pejoratywnej treści.

 

116/ str. 192 – w kontekście aresztowania m.in. Cichociemnego Bohdana Piątkowskiego, powołując się na relację Bogusława Galanta, opublikowaną przez Cezarego Chlebowskiego („Wachlarz”, str. 137) Śledziński podaje, że gestapowcy „Wyważyli drzwi i wpadli do niewielkiej sieni, skąd od razu skręcili do pokoju.” W rzeczywistości drzwi były otwarte, bo jak wynika z relacji Galanta, „Zdziś” – syn Nurkiewicza z Nieświeża, posługujący się papierami „Jaskólskiego” – „(…) wyszedł do ustępu drewnianego w podwórzu.” Nota bene, dzięki temu ocalał i nie został aresztowany. Jak może Śledziński – mający ponoć wykształcenie historyczne – zmyślać istotne szczegóły aresztowania Cichociemnego?

 

117/ po str. 192 – wkładka ilustracyjna, zdjęcie 1 – „Skok z wieży spadochronowej w Largo House. Tutaj trenowali cichociemni”. W rzeczywistości wieża została zbudowania nie w Largo House, ale w pobliżu – w Lundin Links; tam właśnie skoki z wieży trenowali Cichociemni.

 

118/ po str. 192 – wkładka ilustracyjna, zdjęcie 10 – „B-24 Liberator. Takimi samolotami cichociemni byli przerzucani do Polski”. Opis nieprecyzyjny: samolot to Consolidated B-24 Liberator; Cichociemni byli przerzucani do Polski głównie samolotami Handley Page Halifax. Z „Liberatora” skoczyło tylko 14 ekip CC oraz brytyjska misja wojskowa, z „Halifaxa” wszystkie inne ekipy Cichociemnych (poza pierwszą).

 

Audley-End--250x168 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi119/ po str. 192 – wkładka ilustracyjna, zdjęcie 12 – „Wywalcz Jej wolność lub zgiń. Napis na mapie w świetlicy w Audley End”. Śledziński powtarza bezkrytycznie informację ze wspomnień Nuszkiewicza – w rzeczywistości mapa znajdowała się w sali wykładowej.

 

120/ str. 193 – w kontekście aresztowania m.in. Cichociemnego Bohdana Piątkowskiego, Śledziński pisze: „(…) to wystarczyło do zaaresztowania Karpińskiego [Cichociemnego kpt. Piątkowskiego] i jego dwóch towarzyszy.” W następnym akapicie: „To był Jaskólski, czwarty z grupy kapitana Piątkowskiego”. Wygląda na to, że Śledziński nie potrafi policzyć do pięciu; Chlebowski wyraźnie podaje, że kpt. Piątkowskiemu towarzyszyli: Galant, Karczewski oraz „Zdziś” (…) a także Kazimierz Chocianowicz (…)”. Aresztowano zatem czterech – a nie trzech, piąty ocalał (wyszedł do ubikacji na podwórzu).

 

121/ str. 193 – w kontekście strzelania instynktownego, jest: „Piękny (…) ogród Audley End”. Śledziński wywodzi, że to szkolenie ze strzelania instynktownego odbywało się w ogrodzie. To oczywiście absurd, bo ogród znajdował się bezpośrednio na tyłach Audley End House. Cichociemny Ryszard Nuszkiewicz relacjonuje: „Nie zaniedbywano na tym kursie także strzelania instynktownego. Przyległy park rozbrzmiewał codziennie kanonadą krótkich, podwójnych, prawie niezawodnych strzałów” („Uparci” s. 121)

 

122/ str. 193 – jest: „Podporucznikowi Nuszkiewiczowi najbardziej przypadło do gustu „noszenie broni na brzuchu (…)”. Słedziński wskazuje jako rzekome źródło tego ustalenia słowa Nuszkiewicza. Nierzetelnie, bo Cichociemny Nuszkiewicz niczego takiego nie powiedział, stwierdził tylko, że taki sposó noszenia broni wydawał się „najmniej skomplikowany” („Uparci” s. 121).

 

123/ str. 193 – jest: „Zaczynał się kolejny dzień dopracowania płynności wyciągania broni z oddaniem natychmiastowego strzału”. Śledziński przepisuje niedokładnie po Nuszkiewiczu („Uparci” s. 121) ale nie ma kompletnie pojęcia o czym pisze. Nie chodziło tylko o „płynność wyciągania” czy „natychmiastowy strzał” – w szkoleniu ze strzelania instynktownego (wówczas prawie nieznanego na świecie) podstawowym zadaniem jest nauka celności strzelania. Szybkie użycie broni to tylko wstęp do tego właśnie celu.

 

124/ str. 193 – w kontekście Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza jest: „Dwutygodniowy kurs odprawowy zbliżał się do końca”. Natomiast Cichociemny Ryszard Nuszkiewicz w swych wspomnieniach podaje, że uczestniczył w kursie odprawowym od 6 do 22 grudnia 1942, zatem w jego przypadku trwał nie dwa, lecz trzy tygodnie („Uparci” s. 119)

 

125/ str. 194 – w odniesieniu do Cichociemnego rtm. Józefa Zabielskiego Śledziński napisał z emfazą: „Ten pionier skoków spadochronowych (…)”. Cichociemny Józef Zabielski skoczył do okupowanej Polski jako jeden z pierwszych (był drugi) spośród Cichociemnych, ale wcale nie był „pionierem skoków spadochronowych”. Spośród Polaków, prawie pięćdziesiąt lat wcześniej, w drugiej połowie 1890 jako pierwszy skoczył ze spadochronem Józef M. Dzikowski. 25 sierpnia 1893 jako pierwsza Polka skoczyła Janina Mey; w listopadzie 1914 Polak Włodzimierz Mazurkiewicz został instruktorem w armii chińskiej. Za pioniera można też uznać Józefa Drewnickiego, który do 1914 wykonał ponad 400 skoków na spadochronach własnej konstrukcji, początkowo z bratem Stanisławem, później z żoną Olgą. Cichociemny Józef Zabielski po szkoleniu spadochronowym skoczył tylko raz, jako drugi. Nie sposób też uznać go za „pioniera skoków spadochronowych” wśród Cichociemnych, bowiem zadaniem Cichociemnych nie były skoki spadochronowe – ale walka w kraju. Nota bene podczas kursu odprawowego rtm. Józef Zabielski instruował szkolonych w zakresie „warunków bytowania w Kraju”.

 

126/ str. 194 – jako cytat z wypowiedzi instruktora por. Eugeniusza Janczyszyna jest: „Konspirator musi w każdej sytuacji mieć legendę (…)” itd. W rzeczywistości nie są to słowa instruktora, ale relacja z jego wykładów Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza („Uparci” s. 20).

 

127/ str. 195 – w kontekście przewiezienia grupy kandydatów na Cichociemnych z Audley End na stację wyczekiwania, jest: „(…) sprzed pałacu odjechała kolumna pojazdów. Były to zwykłe samochody osobowe, z tym że wszystkie miały zasłonięte tylne okna. Cel tej maskarady był oczywisty. Cichociemni nie mogli zapamiętać drogi, którą zamierzano ich zawieźć na stację wyczekiwania (…).” Tak sobie Kacperek Śledziński to wyobraża. Nie jest znane źródło rzekomego ustalenia, iż „wszystkie miały zasłonięte tylne okna”. Ponadto należy zauważyć, że byłby to kiepski sposób osiągnięcia rzekomego celu: braku możliwości zapamiętania „drogi, którą zamierzano ich zawieźć”. Po pierwsze, błąd logiczny: nie sposób zapamiętać drogi, którą dopiero ma się w przyszłości jechać. Po drugie, bardzo zabawne jest twierdzenie Śledzińskiego, że samochód osobowy z zasłoniętą tylną szybą (wg. Śledzińskiego – „tylnym oknem„) rzekomo utrudnia pasażerom zapamiętanie drogi – przecież widać ją doskonale na wprost oraz po bokach…

 

128/ str. 199 – jest: „(…) „Wachlarz” i tak nie przetrzymałby zimy. W zderzeniu z rzeczywistością zaplecza frontu wschodniego ten skądinąd oryginalny pomysł się nie sprawdził. (…) To decyzje Naczelnego Wodza przekreśliły pierwotny projekt, nie pozwalając rozwinąć się akcji „Osłona”. „Wachlarz” nigdy nie miał okazji działać w warunkach do których był stworzony, bo niecierpliwość Naczelnego Wodza i podległego mu Oddziału Specjalnego sprawiła, że Grocholski musiał się skupić na zorganizowaniu tak zwanej dywersji bieżącej. Wydaje się, że winą za rzucenie nieprzygotowanej organizacji do walki należy obarczyć „szóstkę”. Warto jednak zaznaczyć, że była to nieświadoma wina, gdyż ta decyzja była podjęta pod naciskiem strony brytyjskiej, naciskanej z kolei przez Rosjan.”

Sądziłem w pierwszej chwili, że te dywagacje Śledzińskiego nt. „Wachlarza” są cytatem z pracy jakiegoś sowieckiego publicysty. Ale nie – to oryginalny „tok myślowy” Śledzińskiego. Nie ma się więc co dziwić, że nie zrozumiał podstawowej przyczyny niewydolności „Wachlarza”. Była nią niechęć Polaków do poświęcania swojego życia w imię korzyści dla ZSRR – drugiego okupanta Polski. Drugą podstawową przyczyną był brak wystarczających sił i środków oraz powolna budowa struktur konspiracyjnych.. Wywody Śledzińskiego o rzekomej „nieświadomej winie” Naczelnego Wodza czy Oddziału VI (Specjalnego) rzekomo z powodu tego, że „Wachlarz” nigdy nie miał okazji działać w warunkach do których był stworzony” to bezsensowne opowieści. „Wachlarz” jeszcze (w sensie organizacyjnym) nie istniał gdy wyznaczono mu zadania które Śledziński wskazuje. Dziwić się też należy, że obarczając rzekomą winą Polaków w Londynie, Śledziński nie zauważa, iż decyzje dotyczące „Wachlarza” podejmowano w znacznej części w Komendzie Głównej Armii Krajowej.

 

129/ str. 199 – jest: „Nie udało się znaleźć jasnych dowodów na przeniknięcie radzieckiego wywiadu do struktur „Wachlarza” Nie zmienia to jednak faktu, iż zmuszenie organizowanej sieci „Wachlarza” do walki było logiczną konsekwencją strategii radzieckiej”. Pominę opublikowane dalej bezpodstawne pochlebstwo Śledzińskiego wobec Stalina, bo szkoda czasu. Warto jednak zauważyć, że Śledziński sam sobie zaprzecza – w tym samym akapicie obciąża winą – za rzekome „zmuszenie do walki” – Brytyjczyków, Naczelnego Wodza oraz Oddział VI (Specjalny) by zaraz potem twierdzić, że winę za to ponoszą sowieccy agenci w strukturach „Wachlarza”, które dopiero tworzono. Nikt ani jednego takiego agenta nie znalazł, ale Śledziński twierdzi że byli, choć „nie udało się znaleźć jasnych dowodów”. Ujawnię domniemaną tajemnicę – powstanie „Wachlarza” było konsekwencją strategii brytyjskiej, którzy naciskali na jego uruchomienie oraz dali na to pieniądze…

 

130/ str. 200 – w kontekście pobytu Cichociemnych w więzieniu w Pińsku jest: „W połowie grudnia informację o miejscu przetrzymywania oficerów przekazał Michał Paszkowicz. Dowiedział się o tym od kasjera administracji więziennej w Pińsku, żołnierza AK znanego pod pseudonimem „Jelina” (…)”. Śledziński opisuje niezwykły przypadek rzekomego przekazania informacji… samemu sobie – otóż owym „kasjerem administracji więziennej” był właśnie Michał Paszkowicz ps. Jelina.

 

131/ str. 200 – w kontekście tej rewelacji, że Paszkowicz dowiedział się o więźniach od samego siebie, Śledziński wywodzi, że „To jemu udało się nawiązać kontakt z więźniami”. Śledziński ukrył, że przepisuje tą kolejną rewelację od Paczkowskiego („Lekarz nie przyjmuje” s. 205) ale podczas przepisywania od Chlebowskiego nie zauważył z kolei jego przypisu nr 146: „(…) autor dysponuje kopią relacji samego „Jeliny” – Michała Paszkowicza z dnia 12 VII 1973 r., udostępniona mu przez Czesława Hołuba, z której wynika, że „Jelina” – Paszkowicz – w tym czasie kasjer administracji więziennej – nigdy się osobiście z więźniami nie stykał (…).” (Wachlarz, s.136)

 

132/ str. 201 – w kontekście organizowania odbicia żołnierzy AK z więzienia w Pińsku, jest: „Nie było więc czasu na wykonanie dokładnych zdjęć ani żmudne ćwiczenie wybranej do zadania ekipy, tak jak to robiło SOE w wypadku zakładów Norsk Hydro w Norwegii.” Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, porównuje nieporównywalne: akcję odbicia więźniów z akcją sabotażu w zakładach chemicznych.

 

133/ str. 201 – jest: „Kapitan Bolesław Kontrym był dowódcą ekipy XI pod kryptonimem „Smallpox” (…).” Ekipy nie miały kryptonimów, tylko rzymskie numery. „Smalpox” to był kryptonim operacji lotniczej.

 

cc-Zub-Zdanowicz-04-250x288 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi134/ str. 202 – w odniesieniu do Cichociemnego ppłk Leonarda Zub – Zdanowicza jest: „(…) przydzielono go do 3. Brygady Kadrowej Strzelców. Zgłosił się do cichociemnych (…)”. Przyszły Cichociemny, Leonard Zub – Zdanowicz był szefem bezpieczeństwa 3 Brygady Kadrowej Strzelców oraz dowódcą 15 plutonu żandarmerii polowej do maja 1941, później przydzielony do Oddziału Rozpoznawczego 8 Brygady Kadrowej, następnie do 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Dopiero potem zgłosił się do służby w Kraju.

 

135/ str. 202 – w odniesieniu do Cichociemnego ppłk Leonarda Zub – Zdanowicza j jest: „(…) nawiązał kontakt z Narodowymi Siłami Zbrojnymi. Nie przeszedł jednak w ich szeregi. Zrobił to dopiero po kilkutygodniowym leczeniu w Warszawie. Postąpił zgodnie ze swoim sumieniem. (…) Uznano go za dezertera.” Przy powielaniu tego kłamstwa Śledziński powołuje się na publikację Tucholskiego „Cichociemni” z 1988 roku. Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze. Tak to jest, gdy pseudohistoryk przepisuje bezkrytycznie akapity cudzych tekstów.

Sprawę rzekomej dezercji z AK do NSZ Cichociemnego Zub Zdanowicza zbadał szczegółowo niezwykle rzetelny historyk dr Bartłomiej Szyprowski. Bodaj w 2014 opublikował swoje rzetelne ustalenia w tej sprawie – B. Szyprowski, Ze wszech miar żołnierz. Przypadek przejścia do NSZ cc Leonarda Zub – Zdanowicza „Dora”, „Zęba”, „Inne oblicza historii” 2014 nr 3, s. 20-29. Pięć lat później wyniki swoich badań sprawy „dezercji” opublikowała także dr Ewa Rzeczkowska –Sprawa Leonarda Zub-Zdanowicza w dokumentacji 14 Sądu Polowego Dowództwa 2 Korpusu Polskiego i 12 Sądu Polowego Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia w latach 1945-1947, w: Przegląd Historyczno-Wojskowy 2019 nr 1, wyd. Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej, Warszawa 2019, s. 157 ? 191). Badacze zgodnie konkludują, że nie było żadnej dezercji.

Rażąco nieprawdziwe jest twierdzenie Śledzińskiego, iż rzekomo Cichociemnego Zub – Zdanowicza „uznano za dezertera”. Śledziński dołączył do długiej listy szkalujących Bohatera, publikuje to kłamstwo o Cichociemnym Zub – Zdanowiczu w 2022 roku, bo od 2014 – po ośmiu latach – nie dotarły do niego jeszcze ustalenia historyków…

 

136/ str. 203 – jest: „Kto krył się pod pseudonimem „Drucik” dokładnie nie wiadomo”. Wiadomo – szef lokalnej komórki AK Bronisław Posłuszny.

 

137/ str. 251 – w kontekście Cichociemnych: Jana Piwnika oraz Piotra Szewczyka, jest: „Na Wyspach trafili do tej samej 4. Brygady Kadrowej”. Po pierwsze, jednostka nosiła nazwę 4 Brygada Kadrowa Strzelców, po drugie nieprawdą jest, że „trafili do tej samej”. Cichociemny Jan Piwnik został przydzielony w czerwcu 1940 do 4 Dywizjonu Artylerii Lekkiej 4 Brygady Kadrowej Strzelców, 9 października 1941 przemianowanej na 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową. Cichociemny Piotr Szewczyk został przydzielony od 16 stycznia 1942 do 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Obaj byli więc w 1 SBS, a tylko pierwszy w 4 BKS.

 

138/ str. 251 – jest: „Porucznik Nuszkiewicz (…) wpadł w wir pracy konspiracyjnej w niedzielę 21 lutego 1943 roku. Anglię opuścił dzień wcześniej (…)”. Nieprawda, skoczył ze spadochronem w nocy 20/21 lutego 1943, a dokładniej w niedzielę 21 lutego 1943 około godz. 1 w nocy (start o godz. 18.50). Do Warszawy dotarł 23 lutego 1943, następnie – jak wszyscy Cichociemni, czego nie wie Śledziński – aklimatyzował się do realiów okupacyjnych. Nota bene, na str. 251 Śledziński twierdzi że Cichociemny Nuszkiewicz już 21 lutego 1943 „wpadł w wir pracy konspiracyjnej”, a dwie strony dalej, na str. 253: „Zbliżała się połowa kwietnia, a Nuszkiewicz nadal nie znał czasu ani miejsca rozpoczęcia służby w AK (…)”.

 

139/ str. 252 – w kontekście Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza jest: „Leciał w dwudziestej trzeciej ekipie o kryptonimie „File”. W rzeczywistości był to kryptonim operacji lotniczej – a nie ekipy skoczków.

 

140/ str. 255 – w kontekście gen. Roweckiego, Śledziński „cytuje” jego depeszę do Naczelnego Wodza z 21 lipca 1942: „(…) Ta rzekoma akcja sprowadza się raczej do aktów bandytyzmu i rabowania mienia obywateli polskich (…)” W rzeczywistości treść depeszy jest inna: „(…) Ta rzekoma dywersja sowiecka [podkreślenie RMZ] sprowadza się raczej do aktów bandytyzmu i rabowania mienia obywateli polskich (…)” (Armia Krajowa w dokumentach 1939 ? 1945, wyd. Studium Polski Podziemnej, Gryf Printers, wyd. II, Londyn 1989, tom II: czerwiec 1941 ? kwiecień 1943, s. 289)

 

141/ str. 255 – jest: „(…) ZO [Związek Odwetu] został powołany do prowadzenia dywersji bieżącej. „Wachlarz” zaś był dopasowywany na siłę” – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, „Wachlarz” nigdy nie osiągnął pełnej gotowości bojowej, przez większość czasu był w fazie organizacji. Nie wiadomo, co Śledziński uważa za rzekome „dopasowywanie na siłę”, bo poza tym pustym frazesem tego nie ujawnił.

 

142/ str. 255 – w kontekście „Wachlarza” jest: „Pojawienie się Rosjan i partyzantki komunistycznej (…) było ostrzeżeniem (…) Rowecki przestraszył się, że może stracić kontrolę nad potencjałem militarnym społeczeństwa. A to groziło napływem aktywniejszych grup społecznych do partyzantki komunistycznej.” Nie wiem, czy Śledziński wie, co to jest „potencjał militarny społeczeństwa”. To funkcja m.in. posiadanej broni, jej sprawności, organizacji, a także wypadkowa strategicznych, operacyjnych i taktycznych działań oraz planów. Istotne znaczenie ma zwłaszcza gotowość bojowa oraz morale żołnierzy, w tym ich patriotyzm – także w odniesieniu do takich czynników po stronie wroga. Nie ma czegoś takiego jak „kontrola nad potencjałem militarnym społeczeństwa”, można natomiast w znacznym stopniu wpływać na własny potencjał (częściowo także na potencjał wroga). Insynuowanie przez Śledzińskiego potencjalnej gotowości Polaków do zdrady na rzecz ZSRR jest bezpodstawne. Marginalne przypadki zgłaszania się Polaków do partyzantki komunistycznej wynikały głównie z powodu masowych zrzutów broni przez Sowietów dla tych oddziałów.

 

Leven-szkocja-1sbs-sosabowski-250x180 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi

1 SBS, Leven (Szkocja), 1943

143/ str. 257-258 – w kontekście obecności Amerykanów i Brytyjczyków w Austrii i na Bałkanach jest: „Nic nie stanęłoby już na przeszkodzie wysłaniu do Polski Samodzielnej Brygady Spadochronowej. (…) wyszkolona w skokach spadochronowych polska kompania commando kapitana Władysława Smrokowskiego również bez przeszkód mogła się znaleźć nad Wisłą.”  Fantazje Śledzińskiego nie mają nic wspólnego z realiami. W 1942 roku Brytyjczycy dysponowali zaledwie kilkudziesięcioma samolotami transportowymi, które były wykorzystywane do zaopatrzenia wojsk walczących z Niemcami w Arfyce. Niemożliwe było przerzucenie do Polski w 1941 czy 1942 roku nawet tylko jednej 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, której etat wynosił ponad 3,1 tys. żołnierzy. O dodatkowym czy osobnym przerzucie 1 Samodzielnej Kompanii Commando (z której tylko połowa żołnierzy była spadochroniarzami) oczywiście także nie można było marzyć.

 

144/ str. 258 – w kontekście tych swoich bezsensownych fantazji Śledziński zastrzega: „Oczywiście wysłanie tych oddziałów miałoby sens tylko w przeddzień powstania. Ponadto alianci musieliby zagwarantować systematyczne dosyłanie broni i amunicji.” Tak sobie Kacperek Śledziński naiwnie wyobraża wojnę – wg. niego Polska mogła zostać wyzwolona przez dwie polskie spadochronowe jednostki wojskowe, dzięki którym powstanie powszechne w kraju zakończyłoby się sukcesem…

 

145/ str. 262 – w kontekście sierpnia 1942 oraz szkoły dywersji „Zagajnik” jest: „(…) podlegał IV Wyszkoleniowemu Oddziałowi sztabu Kedywu. Kierował nim major cichociemny Henryk Krajewski” (…). Jesienią 1942 roku przeszedł do „Zagajnika”. W rzeczywistości Oddział IV nie miał w nazwie słowa „Wyszkoleniowy”, Cichociemny Henryk Krajewski od 6 stycznia 1942 był podpułkownikiem. Nigdzie nie „przeszedł”, bo kierował oddziałem wyszkoleniowym oraz był komendantem „Zagajnika”.

 

146/ str. 263-264 – w kontekście Cichociemnego Jana Marka jest: „(…) organizował Uderzeniowy Batalion Szturmowy.” W rzeczywistości wstąpił do Uderzeniowych Batalionów Kadrowych, 27 października 1942 jako „Spad” w ramach UBK objął dowództwo Uderzeniowego Batalionu Specjalnego. (teczka personalna, SPP, Kol.023.0165.27).

 

147/ str. 267 – w kontekście Cichociemnych Waldemara Szwieca oraz Eugeniusza Kaszyńskiego jest: „Obaj przylecieli nocą z 1 na 2 października 1942 jako piętnasta ekipa „Chisel”. W rzeczywistości kryptonimem „Chisel” oznaczona była operacja lotnicza, a nie ekipa skoczków.

 

148/ str.175 – 176 – jest: „Kraków zyskał sobie fatalną opinię na Wyspach Brytyjskich, zarówno wśród polskich decydentów wojskowych i politycznych, jak i w komentarzach zwykłych żołnierzy”. To charakterystyczne zdanie jest ewidentnym plagiatem, zostało słowo w słowo przepisane z cudzej książki – bez zaznaczenia cudzego autorstwa. Nie jedyne zresztą. Śledziński znaczną część swej narracji opiera na cudzych tekstach, nie zawsze podając ich źródło.

 

149/ str. 277 – w odniesieniu do Cichociemnego Henryka Januszkiewicza jest: „(…) skoczył na terytorium Polski (…) w grupie „Saw”. Nie było żadnej „grupy” o takiej nazwie, „Saw” to kryptonim operacji lotniczej.

 

soe-bron-204x300 NIe kupuj śmieci - odcinek drugi150/ str. 288 – w odniesieniu do Cichociemnego Rafała Niedzielskiego jest: „Już w 1941 poszedł na kurs cichociemnych”. Nie było takiego kursu, w ogóle nie było jednego „kursu cichociemnych”, lecz cztery grupy szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów.

 

151/ str. 288 – w odniesieniu do Cichociemnego Rafała Niedzielskiego jest: „W drodze z Warszawy do Lwowa wpadł w ręce Gestapo”. W rzeczywistości został aresztowany w Zagnańsku przez niemiecką żandarmerię.

 

152/ str. 291 – w kontekście Cichociemnego Jana Piwnika jest: „Pułkownik „Daniel” ujrzał przed sobą oficera w mundurze Wojska Polskiego, z błyszczącym znaczkiem cichociemnych nad lewą piersią.” W rzeczywistości nie istniał nigdy żaden „znaczek Cichociemnych”. Jan Piwnik miał zwykły Znak Spadochronowy (nr 0013), taki sam jaki przyznawano wszystkim spadochroniarzom po ukończeniu szkolenia spadochronowego. „Znak dla Skoczków do Kraju”, zwany też „Znakiem Spadochronowym AK” albo „Znakiem Cichociemnych” ustanowiono dziewięć lat po wojnie.

 

153/ str. 291-292 – w kontekście Cichociemnego Jana Piwnika jest: „Porucznik Piwnik dawał wyraźny sygnał, że do konspiracji przejść nie zamierza. Trzymał się własnej filozofii walki, w której działania partyzanckie zajmowały pierwsze miejsce”. To kolejna „zardzewiała złota myśl” Śledzińskiego, przecież działania partyzanckie są elementem konspiracji.

 

154/ str. 294 – w odniesieniu do Cichociemnego Rafała Niedzielskiego jest: „(…) wymagał ułańskiej fantazji, której byłemu oficerowi 10. Brygady Kawalerii Pancernej nie brakowało”. W rzeczywistości Cichociemny Rafał Niedzielski został przydzielony do 10 Brygady jako podchorąży, został mianowany na pierwszy stopień oficerski dopiero po skoku do Polski. 10 Brygada Kawalerii Pancernej – jak wprost wynika z jej nazwy – nie miała nic wspólnego z ułanami, była to bowiem brygada zmechanizowana.

 

155/ str. 312 – jest: „(…) bardzo dobrze orientowano się w stosunku sił Kedywu i SS. Każde ostre wystąpienie nieprzygotowanych oddziałów dywersyjnych mogło zakończyć się tragicznie.” Śledziński plecie jak małe dziecko: „Stosunek sił Kedywu i SS” nie miał nic do rzeczy. Tak sobie Kacperek Śledziński wyobraża wojnę…

(dokończenie niebawem)

 


 

W reakcji na intelektualne oszustwo Śledzińskiego i wydawnictwa „Znak” trwa kampania społeczna:

 

 

NIE  KUPUJ  ŚMIECI 

udających książki popularnonaukowe!

 

Na miano „śmieci” zasłużyły oba wydania pseudohistorycznej tandety Śledzińskiego i „Znaku”, z 2012 oraz z 2022 (Kacper Śledziński, Cichociemni. Elita polskiej dywersji, Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-300x208 NIe kupuj śmieci - odcinek drugiNie dajmy się oszukiwać

nie kupujmy książek

nierzetelnych, nawet kłamliwych!

Kampania będzie prowadzona dotąd, dopóki wydawnictwo „Znak” nie naprawi szkód spowodowanych dziesięcioletnim rozpowszechnianiem bzdur na temat Cichociemnych – elity Armii Krajowej oraz dopóki nie wprowadzi procedur weryfikacji publikowanych treści.

 

Wzywam wydawnictwo ?Znak? – przestańcie być znakiem ignorancji!

Ryszard M. Zając
wnuk  Cichociemnego

cichociemni (at) elitadywersji.org


 

 

Nie kupuj śmieci – książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak

 

Odcinek 1   (55 stron z ok. 400): 

55 stron – 58 błędów

czyli errata do 1/8 książki – „Cichociemni. Elita polskiej dywersji”

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak__-300x208 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo ZnakPseudohistoryk Kacper Śledziński napisał, a nierzetelne wydawnictwo „Znak” wydało książkę „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” (Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

Skandal z okładką – zobacz SKANDALICZNE SZYDERSTWO – na której kiepski autor oraz szmatławe wydawnictwo umieściło hitlerowskiego skoczka – przesłonił niektórym nader istotny fakt, mianowicie iż w tej pseudo „popularnonaukowej” publikacji aż roi się od błędów. Szukanie ich oraz wskazywanie jest zajęciem żmudnym i mało ciekawym – jest ich bowiem tak wiele i są aż tak istotne, że nadmiar bezrozumnej treści musi działać obezwładniająco na każdego kto historię własnego kraju traktuje choć trochę poważnie.

 


ERRATA-sledzinski-znak-nie-kupuj-smieci-300x220 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znakzobacz:


 

Do tej pory Śledzińskiemu i „Znakowi” udawało się tą tandetę prezentować jako pełnowartościową publikację. Przede wszystkim rzuca się w oczy rażąca nierzetelność oraz brak wystarczającej precyzji. Rzetelni historycy nie komentowali dotąd zawartych w niej treści, zapewne bowiem nikt z nich jej uważnie nie przeczytał. To prawie pewne, bo jest to lektura tego rodzaju, że nawet łysemu zjeżyłaby włosy na głowie – roi się w niej od merytorycznych, istotnych błędów…

 

skandal-97-tys-238x250 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo ZnakMój pierwszy post w sprawie tego skandalicznego bubla pseudohistorycznego dotarł na Facebooku do ok. 97 tys. osób (aktualnie ponad 99 tys.). Autor tego gniota tchórzliwie nie zabrał głosu, wydawnictwo zaś coś tam bajdurzyło o rzekomych „procedurach weryfikacji”, które niby zawiodły. Postawmy sprawę po męsku – wydawnictwo „Znak” od początku bezczelnie oszukuje swych Czytelników, nazywając publicznie tą książczynę „publikacją popularnonaukową”. Kłamie też w żywe oczy, opowiadając o rzekomo istniejących w nim  mechanizmach merytorycznej weryfikacji treści przed publikacją książki. Gdyby choć jedna osoba faktycznie weryfikowała, czy autor czegoś nie przeinaczył albo się nie pomylił – nazwisko takiej osoby widniałoby w tzw. metryce wydawniczej książki. Tymczasem nie ma w niej nikogo, kto choćby udawałby, że był „konsultantem historycznym”.

Niestety fakty są takie – to co sobie Śledziński nawypisywał – pseudowydawnictwo „Znak” bezkrytycznie opublikowało. W przypadku tej akurat książki ma to prawie taką „wartość historyczną” jak napisy na płocie…

Ale do rzeczy – oto errata najważniejszych błędów merytorycznych, zawartych w książce Śledzińskiego. Dotyczy ona obu wydań, tj. z 2012 oraz 2022, bowiem tegoroczne wznowienie tej książki zawiera prawie identyczną treść. Od dziesięciu lat nierzetelny „Znak” (ignorancji) oraz pseudohistoryk Śledziński, ujmując to kolokwialnie, „robią ludziom wodę z mózgu”…

 

Oto wykaz zauważonych błędów w 1/8 książki:

1/ Okładka – Skandaliczne zdjęcie hitlerowca, zbrodniczego fanatyka Adolfa Hitlera w roli „cichociemnego, elity polskiej dywersji”. Zdjęcie bezczelnie skradzione z internetu, dostępne m.in. na stronach:

 

41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak2/ Okładka – ewidentne brednie, jest: „BYŁO ICH 300” – było 316 Cichociemnych

 

3/ Okładka – jest: „Najlepiej wyszkolona formacja w historii” – powinno być: najlepiej wyszkolona grupa żołnierzy w historii. Cichociemni nie byli „formacją”, nie stanowili oddziału wojskowego. Byli grupą żołnierzy do zadań specjalnych.

 

4/ Okładka – jest: „Wywalcz Polsce wolność lub zgiń” – powinno być: „Wywalcz Jej wolność lub zgiń”. Nierzetelny cytat maksymy Cichociemnych.

 

5/ Okładka – jest: „Najlepiej wyszkoleni sabotażyści w historii” – powinno być: najlepiej wyszkoleni żołnierze do zadań specjalnych. Kłamstwem jest wywód, że 300 Cichociemnych było ?sabotażystami?; w ogóle spłycanie Cichociemnych do roli sabotażystów jest nierzetelnym wymysłem autora. Proponuję sprawdzić znaczenie słowa sabotaż. Cichociemni byli szkoleni w ok. 30 specjalnościach: dywersja i partyzantka (169), łączność (50), wywiad (37), oficerowie sztabowi (24), służby lotnicze (22), pancerniacy (11), legalizacja (3). Wśród trzystu szesnastu Cichociemnych zaledwie kilku było faktycznie sabotażystami.

 

6/ Okładka – ewidentne brednie: „przygotowywali się, aby w pojedynkę zmienić bieg historii” – powinno być: byli szkoleni do pracy zespołowej w konspiracji.

 

7/ Okładka – jest: „Zrzuceni na spadochronach do okupowanej Polski” – brak precyzji, powinno być: przerzuceni drogą lotniczą do okupowanej Polski. Nie wszyscy Cichociemni skakali na spadochronach, ośmiu wylądowało na polowych lotniskach, zostało przerzuconych w operacjach „Most”.

 

okladka-tyl-167x250 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak8/ Okładka – ewidentne brednie: „podejmowali samobójcze misje” – powinno być np.: uczestniczyli w śmiałych akcjach bojowych. Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze. Cichociemni byli świetnie wyszkoleni, nie byli bezrozumnymi samobójcami.

 

9/ Okładka – bezczelne prosowieckie kłamstwo: „Nieliczni, którzy przeżyli, trafili po wojnie do piekła komunistycznych więzień” – powinno być: z Tych, którzy przeżyli, większość osadzono w komunistycznych więzieniach oraz łagrach. Z 316 wojnę przeżyło 214; spośród nich część przebywała na Zachodzie, 59 musiało tam uciekać z okupowanej przez komunistów Polski. Organy represji ?Polski Ludowej? represjonowały aż 103 Cichociemnych w komunistycznych więzieniach osadzono aż 56 Cichociemnych. Organy represji ZSRR robiły to samo ? pod koniec wojny oraz po wojnie ? w sowieckich łagrach osadzono aż 35 Cichociemnych.

Ogółem do łagrów zesłano aż 83 Cichociemnych, w tym siedmiu dwukrotnie! Łącznie w komunistycznych więzieniach osadzono 91 Cichociemnych, prawie połowę z tych którzy przeżyli. Jeśli odliczyć Tych, którzy pozostali na Zachodzie lub tam uciekli ? w więzieniach i łagrach osadzono zdecydowaną większość Cichociemnych, spośród Tych którzy byli „w zasięgu” komunistycznej władzy. Ostatni Cichociemny wyszedł z łagru w 1956.

 

10/ str. 6 – jest: ?(?) wszyscy byliśmy przygotowani do podróży przez Wschód i Bałkany? – powinno być: ?(?) wszyscy byliśmy przygotowani do podróży przez Wschód: Turcję i Bałkany?, nierzetelny cytat z książki Cichociemnego Alfreda Paczkowskiego (Ankieta Cichociemnego, 1984).

 

40_Znak-Spadochronowy-AK-187x300 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak11/ str. 12 – w odniesieniu do CC Jana Piwnika jest: „ukończył Szkołę Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, uczelnię o wysokim poziomie nauczania” – Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze – nie było szkoły o takiej nazwie, nie była to uczelnia; powinno być „ukończył Wołyńską Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim„. Nie była to „uczelnia”, byłby to bowiem chyba pierwszy w historii przypadek lokalizacji ośrodka akademickiego w koszarach…

 

12/ str. 12 – w odniesieniu do CC Bohdana Piątkowskiego jest: „w 1930 roku ukończył Oficerską Szkołę Artylerii i otrzymał przydział do 1. Dywizjonu Artylerii Konnej im. Gen. [tak w oryginale] Józefa Bema” – powinno być: w 1930 ukończył Szkołę Podchorążych Artylerii w Toruniu, przydzielony jako młodszy oficer 3 baterii 7 Dywizjonu Artylerii Konnej w Poznaniu. (…) Od 2 maja 1935 przydzielony do 1 Dywizjonu Artylerii Konnej w Warszawie.

 

13/ str. 13 – w odniesieniu do CC Eugeniusza Kaszyńskiego jest: „przed wojną był instruktorem wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego w Horodence (…). Zanim przyjął wspomniana funkcję instruktora, był oficerem kontraktowym w 49 Pułku Piechoty Strzelców Huculskich w Kołomyi” – powinno być: od 1937 członek Związku Strzeleckiego, instruktor (odznaka PW II stopnia) Przysposobienia Wojskowego oraz WF, od 1 kwietnia 1938 powołany do wojska jako oficer kontraktowy w 49 Pułku Piechoty Strzelców Huculskich 11 Dywizji Piechoty w Kołomyi, mianowany na stopień porucznika. Od 17 kwietnia 1939 komendant powiatowy PW oraz WF w Horodence (rejon kołomyjski).

 

14/ str. 13 – w odniesieniu do CC Ryszarda Nuszkiewicza jest: „rozpoczął wojnę w 6 Pułku Strzelców Podhalańskich” – powinno być: w kampanii wrześniowej 1939 w składzie batalionu ?Brąglewicz?, improwizowanej taktycznej Grupy ?Stryj? na szlaku w rejonie Sambora, Drohobycza, Stryja, Synowódzka.

 

15/ str. 14 – w odniesieniu do CC Ryszarda Nuszkiewicza jest: „Ostatnie dwa miesiące 1941 roku porucznik Nuszkiewicz spędził w Gibraltarze, skąd 30 grudnia 1941 wypłynął do Wielkiej Brytanii” – powinno być: podporucznik Nuszkiewicz (awansowany na porucznika w październiku 1942), dotarł do Gibraltaru 30 grudnia 1941, następnie na początku stycznia 1942 statkiem m/s Batory dotarł do Greenock (Szkocja, Wielka Brytania).

 

16/ str. 14 – w odniesieniu do CC Henryka Januszkiewicza jest: „we wrześniu 1939 jako świeżo upieczony plutonowy podchorąży walczył w 15. Pułku Artylerii Lekkiej” – powinno być: awansowany na stopień plutonowego podchorążego w czerwcu 1938, w kampanii wrześniowej 1939 nie zmobilizowany, od 7 września 1939 walczył w obronie Warszawy jako ochotnik w 1 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej im. Marszałka Edwarda Rydza ? Śmigłego.

 

17/ str. 14 – w odniesieniu do CC Henryka Januszkiewicza jest: „Skakał na terytorium Polski 16 lutego 1943 roku w czteroosobowej ekipie dowodzonej przez podporucznika Adolfa Pilcha” – Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze, powinno być: skakał w nocy 16/17 lutego 1943 (skok nastąpił po północy, 17 lutego) w czteroosobowej ekipie skoczków, którą sam dowodził.

 

18/ str. 14 – w odniesieniu do CC Adolfa Pilcha jest: „ukończył szkołę podchorążych w Skierniewicach. Nie został jednak zawodowym żołnierzem – wybrał studia budowlane na Politechnice Warszawskiej” – Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze, powinno być: Od 20 września 1935 do 31 maja 1926 uczestnik Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy Piechoty przy 26 Dywizji Piechoty w Skierniewicach. Był to kurs dla rezerwistów, po którym nie zostawało się żołnierzem zawodowym. W 1935 zdał egzamin dojrzałości i uzyskał uprawnienia technika budowlanego w Państwowej Szkole Budownictwa w Warszawie. Nigdy nie rozpoczynał ani nie ukończył studiów, w szczególności „na Politechnice Warszawskiej”.

 

19/ str. 14 – w odniesieniu do CC Adolfa Pilcha jest: „Na Wyspach podporucznik Pilch zerwał kontakty z piechotą i przemienił się w kawalerzystę 24 Pułku Ułanów” – Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze, powinno być: 17 lipca 1940 przydzielony do 2 szwadronu 24 Pułku Ułanów 10 Brygady Kawalerii Pancernej w Douglas, następnie Johnstone, Arbroadth. Nie „został kawalerzystą”, bowiem od maja 1940 brygada była formowana jako jednostka zmechanizowana, kompletowała motocykle, samochody, transportery opancerzone. Awansowany na stopień podporucznika ze starszeństwem od 16 lutego 1943, zatem prawie dwa lata później.

 

Audley-End--250x168 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak20/ str 14 – jest: „(…) słowa „Wywalcz Jej wolność lub zgiń” wypisane na mapie w świetlicy w ośrodku szkoleniowym w Audley End (…)”  –  powinno być: „(…) słowa „Wywalcz Jej wolność lub zgiń!” wypisane na mapie w sali wykładowej ośrodka szkoleniowego STS 43 w Audley End (…)”

 

21/ str 15 – ewidentne brednie, jest: ?Szkolenie prowadzone zgodnie z najwyższymi standardami Special Operations Executive i brytyjskich oddziałów commando (?)? – powinno być: ?Szkolenie prowadzone zgodnie z najwyższymi standardami wypracowanymi przez przedwojenny Sztab Główny Wojska Polskiego, Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza, w późniejszym okresie także przez brytyjskie Special Operations Executive”. Szkolenie Cichociemnych w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 ośrodkach SOE prowadzone było zgodnie z zapotrzebowaniem zgłoszonym przez Armię Krajową, w zdecydowanej większości według polskich programów szkoleniowych oraz przez polskich instruktorów. SOE w sporej mierze działało według polskich wzorców.

 

22/ str. 15, 48, 53, 57, 70, 179, 180, 182 – jest, użyte w odniesieniu do Cichociemnych sformułowanie: „elew” – powinno być: uczestnicy szkoleń, kursanci itp. Pojęcie „elew” oznacza żołnierza służby przygotowawczej, szkolącego się na szeregowego. Nigdy wcześniej pojęcie to nie oznaczało oficerów uczestniczących w szkoleniach. Zdecydowana większość Cichociemnych była oficerami.

 

23/ str. 21 – jest: ?Czyż mogło budzić zaufanie wojsko obwieszone bidonami, pod ustawicznym rauszem i wiecznie rozdyskutowane? – powinno być: ?Czyż mogło budzić zaufanie wojsko obwieszone bidonami, pod ustawicznym rauszem, okręcone szalami, rozchełstane, z rękami w kieszeniach i wiecznie rozdyskutowane?, nierzetelny cytat z książki Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza (Uparci, 1983, s.13)

 

800px-Papeteria_oficera-spadochroniarza--215x350 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak24/ str. 22  – w kontekście tworzenia wojsk spadochronowych jest: „(…) brakowało otwartych na nowości umysłów. Sztab był zajęty bieżącymi sprawami” – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, Oprócz Niemiec i Rosji Polska była w ścisłej światowej elicie państw tworzących wojska powietrznodesantowe. Pierwsza publikacja nt. ofensywnego wykorzystania spadochronu ukazała się w Polsce, dziesięć lat przed wojną – w 1929. Już 1 kwietnia 1929, w Jabłonnej pod Warszawą rozpoczęto produkcję licencyjnych spadochronów Polski Irvin. Spadochroniarstwo rozpoczęło się w Polsce na dobre od 1936, uruchomiono sześciostopniowe szkolenie spadochronowe w czterech ośrodkach: Bydgoszcz, Bezmiechowa, Biała Podlaska, Legionowo. W 1937 wykonano w kraju łącznie aż 31.440 skoków. Polscy skoczkowie do 1938 wykonali ok. 25 mniejszych oraz 4 większych (40-60 skoczków) desantów. Zorganizowali ponadto także pokazy spadochronowe w Holandii, Luksemburgu, na Łotwie, na Węgrzech. W Polsce wybudowano 16 wież spadochronowych. Pierwszy wojskowy kurs spadochronowy (raczej o charakterze sportowym) zorganizowano w 1937 w Legionowie, dla wybranych słuchaczy Szkół Podchorążych wszystkich rodzajów broni – rozpoczął on tworzenie oddziałów spadochronowych w przedwojennym Wojsku Polskim.

We wrześniu 1938 przeprowadzono ćwiczenia międzydywizyjne na Wołyniu, w planie ćwiczeń przewidziano zrzut na spadochronach grup dywersyjnych. Wiosną 1939, w reakcji na agresywne działania Niemiec oraz narastającą groźbę wojny, w Sztabie Głównym Wojska Polskiego przyjęto, iż jednym z elementów planu przeciwdziałania niemieckiej agresji będzie zrzucanie na teren Prus Wschodnich bojowych grup desantowych. Tajnym rozkazem WSWojsk. L.dz. 2676/tjn. z 10 listopada 1938 rozpoczęto formowanie Wydzielonego Dywizjonu Towarzyszącego z 4 Pułku Lotniczego w Toruniu; jego zadaniem było lotnicze wsparcie polskiego Korpusu Interwencyjnego w przypadku próby zajęcia Gdańska przez Niemców. W maju 1939 w Bydgoszczy, przy 4 Pułku Lotniczym, utworzono Wojskowy Ośrodek Spadochronowy. Jego zadaniem było szkolenie grup desantowych do wykonywania na tyłach wroga zadań specjalnych. Planowano w lutym 1940 sformowanie pierwszego polskiego batalionu spadochronowego. Na początku czerwca 1939 uruchomiono pierwszy, zaraz potem drugi kurs dla spadochroniarzy do zadań specjalnych. Trzeci kurs nie rozpoczął się z powodu wybuchu wojny.

Śmiała i nowatorska koncepcja rozwoju polskich wojsk powietrznodesantowych była rozwijana pomimo przegranej we wrześniu 1939. M.in. na konferencji w Belgradzie (29 maja ? 2 czerwca 1940) z udziałem reprezentantów Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej z Paryża, konspiracji krajowej oraz baz łączności w Budapeszcie i Bukareszcie dyskutowano nad dwiema koncepcjami wykorzystania formacji spadochronowych. Generałowie: Sikorski, Sosnkowski, Tokarzewski oraz płk. Rowecki opowiadali się za wykorzystaniem spadochroniarzy do łączności z okupowana Polską. Grupa oficerów, tzw. ?Chomików?, reprezentowana przez (także związanych z WOS) późniejszych współtwórców Cichociemnych ? kpt. dypl. Jana Górskiego oraz kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza postulowała użycie skadrowanych jednostek powietrznodesantowych do wsparcia powstania powszechnego w okupowanej Polsce, w ostatniej fazie wojny. W październiku 1940 w Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza powstał Wydział Studiów i Szkolenia Wojsk Spadochronowych. Idea nawiązania łączności z Krajem stała się początkiem historii 316 Cichociemnych ? żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej?

 

25/ str. 23 – jest: „Dzwoniły telefony, stukały klawisze maszyn do pisania. Generał Juliusz Rómmel wolnym krokiem obchodził stół, dyktując adiutantowi treść oświadczenia: „Dane mi przez Naczelnego Wodza w porozumieniu z rządem pełnomocnictwo dowodzenia w wojnie z najazdem na całym obszarze Państwa przekazuję gen. bryg. Michałowi Tadeuszowi Tokarzewskiemu ? Karaszewiczowi z zadaniem prowadzenia dalszej walki o utrzymanie niepodległości i całości granic” – nierzetelny cytat, ponadto Śledziński pominął istotny fakt, że to „pełnomocnictwo” dotarło do dowódcy garnizonu warszawskiego gen. Romla nie przez telefon – lecz w wyniku pierwszej polskiej operacji specjalnej podczas II wojny św.

Mianowicie, 26 września 1939 na Polu Mokotowskim w Warszawie wylądował samolot ? prototyp polskiego lekkiego bombowca PZL 46 ?Sum?, wykradziony z lotniska w Bukareszcie (Rumunia), którym z takim rozkazem (pełnomocnictwem) przyleciał do walczącej Warszawy wysłannik Naczelnego Wodza, przedwojenny organizator polskiej siatki dywersyjnej w Niemczech, mjr Edmund Galinat.

 

Szesnastu-248x300 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak

Lista szesnastu „chomików”

26/ str 26 – jest: „Kapitan Górski chodził po pokoju (…) zatrzymał się i wskazując palcem maszynę do pisania, po wiedział szybko: – Proszę pisać. „Przedstawiam grupę oficerów, wychowanków Wyższej Szkoły Wojennej, pragnących wziąć udział w desantach spadochronowych w Kraju. (…) Wziął kartkę z rąk sekretarki (…) zwrócił się do siedzącego obok Kalenkiewicza (…) – Jeszcze tylko trzeba przygotować listę szesnastu oficerów gotowych do skoku w kraju – powiedział Kalenkiewicz” – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, lista szesnastu oficerów powstała jako pierwsza, zgłoszenie napisał Jan Górski własnoręcznie, a nie na maszynie do pisania, bez udziału Kalenkiewicza i urojonej przez Śledzińskiego „sekretarki”. Zgłoszenie było załącznikiem do raportu pt. ?Użycie lotnictwa dla łączności i transportów wojskowych drogą powietrzną do Kraju oraz dla wsparcia powstania. Stworzenie jednostek wojsk powietrznych? – co Śledziński nierzetelnie przemilczał…

 

27/ str. 27 – jest, w kontekście w/w raportu: „od wiosny 1940 roku (…) Polska dysponowała konkretnym planem organizacji wojsk powietrznodesantowych” – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Takim planem „Polska dysponowała” od 1937 roku, później, m.in. w związku z wojną, plan był modyfikowany. Wbrew wywodowi Śledzińskiego wiosna nie rozpoczyna się 14 lutego (data złożenia raportu), ale 21 marca…

 

28/ str. 28 – jest, w kontekście działań Polaków oraz Armii Krajowej: „osaczeni szybko pokazali kły” – chamskie określenie przez Śledzińskiego Polaków – obrońców Ojczyzny.

 

29/ str 31 – jest nierzetelna, skrajnie prorosyjska opinia Śledzińskiego: ?Rząd JKM nie mógł i nie chciał narażać swoich obywateli na konsekwencje wmieszania Wielkiej Brytanii w spór o polskie Kresy Wschodnie? – powinno być rzetelne wskazanie, że rząd brytyjski był bezczynny po agresji Sowietów 17 września 1939 na Polskę, pomimo iż był związany umową z Polską. Osobliwy „patriotyzm” Śledzińskiego wyraża się usprawiedliwianiem rosyjskiej agresji, brytyjskiej bierności oraz lekceważeniem dramatycznego dla Polaków faktu, iż ZSRR zagarnął siłą około połowy (42,1 proc.) ówczesnego terytorium naszej Ojczyzny oraz pozbawił wolności 13,7 mln obywateli II Rzeczpospolitej…

 

30/ str. 34 – jest: ?Latem 1940 roku Górski i Kalenkiewicz zasypali sztab projektami budowy ?ośrodków wyszkolenia desantowego dla grupy oficerów łączności z Krajem (?)? – powinno być: złożyli memorandum (jedno, a nie ?projekty zasypujące sztab?) dotyczyło ono: 1/ Zorganizowania eskadry łączności z Krajem, 2/ Stworzenia ośrodków wyszkolenia desantowego dla: grupy oficerów łączności z Krajem, grupy dywersyjnej, oddziałów spadochronowych, dowódców oddziałów transportowych drogą lotniczą do Kraju (np. Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 113)

 

31/ str. 34-35 – jest: „Stagnacja trwała do opublikowania przez Kalenkiewicza artykułu „O zdobywczą postawę polskiej polityki” – Śledziński pominął istotne fakty: autorów było więcej, artykuł był pisany wspólnie przez Jana Górskiego oraz Macieja Kalenkiewicza – patrz wpis w pamiętniku Kalenkiewicza: „5.XI.40 (…) Mój artykuł „O zdobywczą postawę polskiej polityki” – mocny i dobry. Co najtęższe myśli podchodzą w nim od Jana Górskiego”. W nocie końcowej artykułu podkreślono: „jest to wynik pracy myślowej całego zespołu kolegów, wspólnej wymiany zdań i poglądów”.

 

37-550-1-1-232x300 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak

skoczek po wylądowaniu, plik NAC

32/ str. 35 – jest: „Na zakończenie śniadania gen. Sikorski poinformował Kalenkiewicza o formowaniu polskiej jednostki spadochronowej i rozpoczęciu przygotowań do lotów do kraju”. Nie jest znane źródło takiego „poinformowania” Kalenkiewicza przez Sikorskiego. Faktycznie to Kalenkiewicz zaprezentował gen. Sikorskiemu koncepcję lotniczej łączności z Krajem, w tym utworzenia jednostki powietrznodesantowej.

Bezpośrednim skutkiem śniadania u Sikorskiego było utworzenie w październiku 1940 Wydziału studiów i szkolenia wojsk spadochronowych w Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza oraz wydanie rozkazu L.408/II w sprawie przygotowania Polskich Sił Zbrojnych do możliwości przerzucenia transportem lotniczym do kraju, do bezpośredniego wsparcia i osłony Powstania. 4 listopada 1940 ppłk. dypl. Wilhelm Heinrich, szef tego Wydziału otrzymał rozkaz opracowania zasad organizacji i wyposażenia wojsk spadochronowych oraz instrukcji dla oddziałów spadochronowych (desantowych). 5 listopada 1940 Naczelny Wódz rozkazał Inspektorowi Polskich Sił Powietrznych przygotowanie niezbędnego sprzętu i personelu.

21 stycznia 1941 rozkazem nr 126/III/ Szef Sztabu Naczelnego Wodza wyznaczył do działań dywersyjnych 4 Brygadę Kadrową Strzelców. 18 lutego 1941 rozkazem nr 262/III/ zdecydował utworzyć bataliony strzelców spadochronowych w 1 Brygadzie Strzelców oraz Brygadzie Kawalerii. 1 marca 1941 utworzono polski ośrodek spadochronowy w Largo House pod Leven (Largo Low, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania). Rok po śniadaniu u Sikorskiego, rozkazem z 23 września 1941 (formalnie wydanym 9 października) Naczelny Wódz utworzył jednostkę powietrznodesantową ? 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową. Warto dodać, że przed wojną Sztab Główny Wojska Polskiego zaplanował sformowanie pierwszego batalionu spadochronowego na luty 1940.

 

Colin-Gubbins-257x350 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak

Colin Gubbins

33/ str 38-39 – jest: „Podziemna wojna była sztuką nie znaną w Anglii w 1940 r. Nie było żadnych podręczników dla nowo zwerbowanych funkcjonariuszy [SOE]” – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Zarówno polskie jak i brytyjskie koncepcje działań sabotażowo ? dywersyjnych (nazywanych ?wojną nieregularną?, ?dywersją pozafrontową?) pojawiły się jeszcze przed II wojną św., współpraca polsko ? brytyjska w tym zakresie także została nawiązana przed wybuchem wojny. Brytyjski podręcznik wojny partyzanckiej jeszcze przed wybuchem wojny w 1939 napisał Collin Gubbins, pierwszy dyrektor SOE ds. operacyjnych i szkoleniowych, późniejszy szef SOE.

 

34/ str. 39 – jest: „Powierzenie Gubbinsowi stanowiska szefa wyszkolenia i operacji nadało SOE „wojskową precyzję” (…)”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, w rzeczywistości chodziło nie o jakąś „precyzję” – ale o profesjonalizm działania. ?Przybycie Gubbinsa oznaczało, że SOE dostało profesjonalny kręgosłup? (Roderick Bailey, ?Tajna wojna. Historia operacji specjalnych podczas II wojny światowej?, s.38). Przed przybyciem Gubbinsa SOE rządzili bowiem cywile – amatorzy z brytyjskich wyższych sfer, pogrążeni w personalnych intrygach…

 

35/ str 39 – jest: „(…) Harold Perkins. Wojna zaskoczyła go w Polsce, gdzie był przedsiębiorcą w Bielsku – Białej. Znał dobrze język polski i Polaków, stąd jego funkcja szefa polskiej sekcji SOE.” Śledziński nie ma pojęcia o kim pisze – kpt. Harold Perkins był przed wojną rezydentem brytyjskiego wywiadu w Polsce, rola „przedsiębiorcy” była jego „przykrywką” wywiadowczą. Dlatego został szefem polskiej sekcji SOE, bo znał polskie realia (a nie tylko język, jak naiwnie wywodzi Śledziński) – jako przedwojenny rezydent brytyjskiego wywiadu w Polsce.

 

soe-tablica-296x300 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak36/ str. 40 – jest: „SOE odpowiadało za 'koordynowanie wszystkich akcji dywersji i sabotażu’, a 'generalny plan partyzanckich operacji ofensywnych’ musiał być zgodny z 'generalnymi planami strategicznymi prowadzenia wojny’. To zaś znaczyło, że Dalton powinien informować szefów sztabów o zamiarach SOE. Ponieważ do tego samego zobowiązano szefów sztabów, Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Secret Intelligence Service, współpraca tych instytucji zapowiadała się wzorowo. Zapomniano jednak ustalić ich hierarchię, co szybko doprowadziło do rywalizacji” – Śledziński, sądząc po tym, bełkocie, nie ma pojęcia o czym pisze, zwłaszcza o tym jak funkcjonują struktury jakiegokolwiek państwa, w tym rząd oraz służby specjalne.

Po pierwsze rażącym absurdem jest rzekome zobowiązanie SOE do rzekomego „koordynowania wszystkich akcji dywersji i sabotażu” np. w Polsce. Tak sobie mały (intelektualnie) Kacper wyobraża wojnę… Przecież w latach 1942 ? 1945 tylko w Polsce oddziały żołnierzy Polski Walczącej przeprowadziły ponad 110 tys. akcji zbrojnych oraz dywersyjnych, w tym ponad 2,3 tys. na transport (m.in. wykolejono 1,3 tys. pociągów z wojskiem i uzbrojeniem). Zabito w walce ponad 150 tys. niemieckich żołnierzy i policjantów oraz kolaborantów. 110 tys. akcji czyli przez 4 lata statystycznie ponad 75 dziennie. Ciekaw jestem niezmiernie, kto w Londynie czy gdziekolwiek indziej mógłby to rzekomo „koordynować”. Takie „ręczne zarządzanie” nie jest możliwe nawet na poziomie większej jednostki taktycznej…

Po drugie idiotyzmem jest wywód Śledzińskiego, iż rzekomo zobowiązano „szefów sztabów” do informowania… „szefów sztabów”; sami siebie raczej nie mieli potrzeby informować. Po trzecie, Śledziński nie rozumie, że „szefowie sztabów” – od przełomu 1941/1942 to najwyższe dowództwo sił alianckich ? CCS (Combined Chiefs of Staff, Połączeni Szefowie Sztabów) nie było strukturą tylko brytyjską, było najwyższym dowództwem aliantów i nie potrzebowało żadnego „ustalenia hierarchii”.

Po czwarte, wśród brytyjskich struktur hierarchia też była ustalona SOE podlegało brytyjskiemu ministrowi wojny ekonomicznej. Wywody Śledzińskiego, że np. brytyjski MSZ miałby być podporządkowany np. brytyjskim służbom specjalnym (SIS), albo że miałby o wszystkich swoich działaniach informować te służby (podległe przecież rządowi, którego MSZ był elementem) – są infantylną brednią.

Po piąte, gry personalne, intrygi itp. są immanentnym elementem składowym każdych działań w obszarze polityki; wyciąganie z tego wniosku, że jakieś ministerstwo, będące częścią rządu, rzekomo „rywalizuje” z podległymi temu rządowi strukturami jest wywodem dziecinnie głupim.

 

37/ str. 40 – jest: „Kiedy podczas wojny okazało się, że SOE musi walczyć nawet o najdrobniejszy sprzęt, rywalizacja nie była już tylko kwestią kaprysu (…)” – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze; po pierwsze intrygi w środowiskach rządowych czy służb specjalnych zwykle są emanacją rozmaitych interesów, rzadko „kwestią kaprysu”. Po drugie, nie było żadnej urojonej rywalizacji, w szczególności SOE nie „walczyło nawet o najdrobniejszy sprzęt” – jak to wywodzi Śledziński – zwłaszcza z brytyjskim MSZ czy „szefami sztabów”.

 

Pol-bryt-wywiad-1_500px-235x350 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak 38/ str. 40 – w kontekście „żądania karabinów maszynowych, materiałów wybuchowych, karabinów i innej broni” oraz urojonej „rywalizacji” jest: „Pewnym sposobem zaradzenia tej sytuacji było nawiązanie kontaktu z rządami emigracyjnymi. Oczywiście nie rozwiązywało to wszystkich problemów, jednak dawało pojęcie o armiach podziemnych czy nastrojach społecznych na okupowanych terenach” – Śledziński nie ma kompletnie pojęcia o czym pisze.

Według niego zdobywanie informacji wywiadowczych (danych o konspiracyjnym wojsku i nastrojach na okupowanych terenach) przez tajne służby polega na… „nawiązaniu kontaktu z rządami”. To zupełnie nowatorska – i to na skalę światową – koncepcja działań wywiadowczych. Według Śledzińskiego niepotrzebni są do zbierania takich danych agenci (szpiedzy), wysyłani przez służby na miejsce rozpoznawanych terenów (lub tam werbowani) – wystarczy zapytać o te informacje… rządowego urzędnika albo ministra. Założenie, że te osoby ze struktur rządowych zdobywają tego rodzaju informacje poprzez np. telepatię, obserwowanie gwiazd albo wysyłanie swoich sekretarek na miejsce wywiadowczej penetracji jest oczywiście bzdurą do kwadratu. Nigdy w dziejach i nigdzie na świecie mozolna praca wywiadowcza nie była, nie jest i nie może być prowadzona bezpośrednio przez jakikolwiek rząd.

Nie martwi mnie, że Śledziński takimi dziecinnymi teoriami publicznie obnaża swoją głupotę, w końcu każdy ma prawo zrobić samemu z siebie durnia. Przykro mi jednak, że Śledziński haniebnie i publicznie depcze zasługi polskiego wywiadu. W 2005 roku brytyjski rząd publicznie przyznał, że ok. połowa tajnych raportów dla aliantów z okupowanej Europy (ponad 22 tys., tj. 48 proc.) pochodziła od Polaków (a nie od emigracyjnych rządów, jak bredzi Śledziński). W zasięgu polskich struktur wywiadowczych była cała Europa, Ameryka Północna i Południowa, Bliski, Środkowy i część Dalekiego Wschodu, Afryka Północna. Regularne meldunki otrzymywano z Polski, Niemiec, Austrii, Czechosłowacji, Francji, Belgii, Hiszpanii, Holandii, Portugalii, Rumunii, Szwecji, Szwajcarii, Węgier, okupowanych części ZSRR i obu Ameryk. ?Polską specjalnością? ? czyli terenami gdzie nie funkcjonowały inne siatki wywiadowcze aliantów ? były: Polska, Niemcy, Zaolzie, Austria, okupowana część ZSRR, także Afryka Północna. Ale Śledziński opowiada dyrdymały, że SOE pozyskiwała informacje wywiadowcze od rządów na emigracji….

 

39/ str. 41 – w tym kontekście, jest wywód, że „współpraca SOE z rządami”:  „Zmuszała jednak SOE do liczenia się z opinią rządów emigracyjnych, które z obawy przed represjami na ludności cywilnej były zazwyczaj przeciwne przesadnie nasilonej akcji dywersyjnej” – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, po pierwsze polityką zagraniczną Wielkiej Brytanii zajmował się brytyjski premier i rząd (głównie MSZ) – a nie podległa mu agenda rządowa SOE. Szef brytyjskiego Special Operations Executive nie mógł samodzielnie współpracować z obcymi rządami.

 

40/ str. 41 – jest infantylna opowieść dziwnej treści o współpracy SOE z Polakami: ?Przede wszystkim Brytyjczycy nie wtrącali się do planowania i wykonywania akcji, choć czasem proponowali zadania wynikające ze strategii aliantów. Niemniej decyzje zapadały zwykle w KG ZWZ, a szczegóły wykonania pozostawiano oficerom bezpośrednio odpowiedzialnym za wynik akcji. Ta niezależność operacyjna wymagała samodzielnej sieci radiowej, szyfrów i decydowania o charakterze i liczbie zrzutów, co udało się uzyskać”.

Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Podstawowym zadaniem Cichociemnych było wsparcie Armii Krajowej w konspiracyjnej walce w okupowanej Polsce, także przygotowywanie powstania powszechnego, które planowano rozpocząć w ostatniej fazie wojny w Polsce oraz odtworzenie Sił Zbrojnych R.P. po wojnie ? także w Polsce. Owszem, byli organizatorami oraz uczestnikami śmiałych akcji bojowych w Polsce, ale nie planowano ich w alianckich (czy tylko brytyjskich) sztabach. Nie jest też tak, jak dziecinnie bajdurzy Śledziński, że ?szczegóły wykonania pozostawiano oficerom bezpośrednio odpowiedzialnym za wynik akcji?. Akcje starannie planowano, a ?szczegóły wykonania? ? jak to jest w każdym wojsku ? musiały być zaakceptowane przez dowódcę odpowiedniego szczebla. O zasadach oraz praktyce współpracy pomiędzy polskim Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza oraz brytyjskim SOE można poczytać np. tutaj.

 

spadochroniarze-01-250x184 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak41/ str. 41 – jest: „(…) polskiej sekcji SOE pozostało zadanie pomocnicze, lecz niezwykle ważne: organizacja wszelkiego rodzaju szkoleń dla polskich agentów i dostarczanie sprzętu.? – Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, polska sekcja SOE tylko pośredniczyła w kontaktach pomiędzy Oddziałem VI (Specjalnym) a odpowiednimi komórkami brytyjskich władz. Cichociemni w zdecydowanej większości (z nielicznymi wyjątkami) byli szkoleni w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 ośrodkach SOE, a także w kilku ośrodkach polskich przez Polaków, Anglicy odpowiadali za sprawy administracyjno ? gospodarcze, m.in. za utrzymanie, ochronę oraz zaopatrzenie ośrodków szkoleniowych SOE; szkolono zgodnie z zapotrzebowaniem Armii Krajowej.

„Dostarczanie sprzętu”, ściślej: zaopatrzenie Armii Krajowej (uzbrojenie, wyposażenie, sprzęt, środki łączności, pieniądze itp.) było jednym z zadań Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Owszem, w części broń palną, lekki sprzęt przeciwpancerny, amunicję, materiały wybuchowe Oddział VI otrzymywał z brytyjskich magazynów wojskowych, za pośrednictwem polskiej sekcji SOE, która dostarczała go do tzw. stacji pakowania lub magazynów Oddziału VI. Ale od 1943 Oddział VI zaopatrywał się także w zdobyty przez aliantów poniemiecki sprzęt, broń i amunicję bezpośrednio w brytyjskich magazynach przyfrontowych, a także poprzez zakupy w Wielkie Brytanii oraz USA. Radiostacje przekazywane do kraju były całkowicie polskiej produkcji, były tak dobre, że kupowali je od nas także… Anglicy z SOE, SIS oraz Amerykanie z OSS.

Nota bene, poziom anglosaskich służb specjalnych był tego rodzaju, że nawet dla pozyskania danych wywiadowczych z terytorium zdobywanych w 1944 i 1945 Niemiec wysłano… polskich wywiadowców (tzw. Project Eagle). Współpracujący z Polakami brytyjski oficer wywiadu Douglas Doods ? Parker ujawnił po wojnie: ?Polacy mieli najlepsze służby specjalne w Europie (?) Ponieważ mieli za sobą całe pokolenia tajnej działalności, uczyli nas wszystkich”. Podobną opinię prezentował zastępca szefa amerykańskiego wywiadu wojskowego w 1942 ? ?[Polacy] mieli najlepszy wywiad na świecie. Jego wartość dla nas była niezrównana?. (Lyne Olson „Wyspa ostatniej nadziei. Anglicy, Polacy i inni” s. 174). ?Wywiad polski dostarcza zupełnie nowych i wysokowartościowych informacji. Na ogół sprawozdania polskie są doskonałe ze względu na duży zakres zagadnień, jakie obejmują i ze względu na ich pierwszorzędne znaczenie. Wywiad polski stawiany jest na pierwszym miejscu jako źródło wiadomości dostarczanych sztabowi amerykańskiemu?. (John S. Micgiel ?Project Eagle? s. 42-43). A mały Kacper (Śledziński) opowiada dziecinne bajki o zdobywaniu przez SOE informacji wywiadowczych w emigracyjnych rządach….

 

Oddz-VI-01-250x220 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak

Siedziba Oddziału VI

42/ str. 41 – jest wywód, iż Oddział VI został „przemianowany później na Oddział Specjalny, jednak nowa nazwa nie przyjęła się i do końca wojny używano starej” – nie jest znane źródło tego wywodu Śledzińskiego, powszechnie (również w rozkazach i dokumentach), do końca wojny oraz po jej zakończeniu – do likwidacji Oddziału i później, aż do dzisiaj używano nazw: „oddział szósty” oraz „oddział specjalny”.

 

43/ str. 41 – w kontekście Oddziału VI (Specjalnego) jest informacja iż był „zarządzany przez pułkownika dyplomowanego Józefa Smoleńskiego” – w rzeczywistości płk. dypl. Smoleński kierował Oddziałem VI tylko od czerwca 1940 do 15 grudnia 1941, po nim było jeszcze trzech szefów; najdłużej sprawował tą funkcję ppłk dypl. Michał Protasewicz – od 27 marca 1942 do 10 lipca 1944.

 

44/ str. 41 – w kontekście Komendy Głównej ZWZ jest: ?rozkazem z 30 czerwca została przeniesiona do okupowanego kraju?. W rzeczywistości KG ZWZ rozwiązano, a nie przeniesiono„(?) Naczelny Wódz zdecydował utworzyć Komendę ZWZ w Kraju (?) sztab dotychczasowej Kmdy Gł. ZWZ zostaje z dniem. 29.VI.1940 rozwiązany, a w jego miejsce zostaje utworzony przy Sztabie Gł. Naczelnego Wodza ?Samodzielny Wydział Krajowy? (?)” (Armia Krajowa w dokumentach 1939 ? 1945, wyd. Studium Polski Podziemnej, Gryf Printers, wyd. II, Londyn 1984,tom I: wrzesień 1939 ? czerwiec 1941, s. 261). Błędna jest też data podana przez Śledzińskiego – KG ZWZ rozwiązano rozkazem Naczelnego Wodza z 29 czerwca 1940 (który wysłano do Polski radiodepeszą z 30 czerwca ? stąd zapewne błędna data Śledzińskiego).

 

Tebinka-historia-SOE_1100px-169x250 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak45/ str. 42 – jest: ?(?) współpracę między SOE a Sztabem Naczelnego Wodza nawiązano dopiero w grudniu 1940?. Brednie ? współpracę nawiązano już w lipcu 1940, jeszcze w fazie organizacji SOE. Mjr dypl. Jan Jaźwiński, organizator wsparcia lotniczego dla Armii Krajowej, szczegółowo opisuje początki tej współpracy; w sierpniu 1940 prowadził już rozmowy z kpt. Perkinsem, którego wkrótce Brytyjczycy mianowali szefem polskiej sekcji Special Operations Executive. współpracę z SOE nawiązano (za zgodą szefa Oddziału VI (Specjalnego) SNW ppłk dypl. Jana Smoleńskiego) bezpośrednio po utworzeniu Oddziału Specjalnego (zwanego także Samodzielnym Wydziałem Krajowym) w Sztabie Naczelnego Wodza, nota bene jeszcze przed podpisaniem 31 lipca 1940 polsko ? brytyjskiej umowy w sprawie utworzenia Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii oraz sformowania Sztabu Naczelnego Wodza. Ale Śledziński wywodzi, że ?dopiero w grudniu 1940??

W kontekście tego kłamstwa Śledzińskiego nt. współpracy Polaków z SOE warto też przytoczyć opinię prof dr hab. Jacka Tebinki oraz dr hab. Anny Zapalec: ?Polsko-brytyjska współpraca w czasie drugiej wojny światowej obejmowała cały wachlarz spraw, począwszy od kontaktów politycznych poprzez prowadzone działania zbrojne i wywiadowcze, jak również sabotaż i dywersję. (?) Polski ruch oporu zaczął kształtować się pod koniec września 1939 r. jako jeden z pierwszych w Europie. Od początku miał unikalny charakter na tle podziemia w innych krajach podbijanych przez państwa Osi. Polacy i Brytyjczycy współpracowali ze sobą jeszcze zanim powstało SOE, mające zajmować się wojną nieregularną oraz organizacjami podziemnymi w Europie. (?) Gdy powstało SOE było niemal rzeczą naturalną, że relacje Brytyjczyków z Polakami w zakresie działań konspiracyjnych będą kontynuowane (?)? (Polska w brytyjskiej strategii wspierania ruchu oporu. Historia Sekcji Polskiej Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE), Neriton, Warszawa 2021, ISBN 978-83-66018-94-5 (druk), ISBN 978-83-66018-95-2 (e-book), str.9-10) Zobacz moją recenzję tej książki

 

46/ str. 43 – jest: ?(?) koncepcja wojsk spadochronowych wśród aliantów była praktycznie nieznana. Kursy w Legionowie czy Wojskowy Ośrodek Spadochronowy otwarty w Bydgoszczy w maju 1939 roku były tylko skromnymi próbami (…)”. Cóż za wyjątkowo haniebny przykład publicznego deptania szczytnych polskich osiągnięć! Polska była w ścisłej światowej czołówce państw tworzących przed II wojną św. wojska powietrznodesantowe ? oprócz nas robili to wówczas jedynie Niemcy i Rosja. Byliśmy przykładem dla Europy i świata ? nasz dorobek spadochronowy był pionierski, na tyle, że zastępcą pierwszego komendanta brytyjskiego ośrodka szkolenia spadochroniarzy w Ringway (komendantem sekcji polskiej) mianowano por. pilota Jerzego Góreckiego, właśnie z Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy. Jego zastępcą i szefem wyszkolenia spadochronowego został ppor. Julian Gębołyś (także z WOS). Znaczną część instruktorów w Ringway stanowili Polacy z WOS. Brytyjczycy chcieli nawet utworzyć brytyjsko ? polską dywizję spadochronową i powierzyć jej dowództwo Stanisławowi Sosabowskiemu (dowódcy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej). Zapewne dlatego ? jak kłamliwie twierdzi autor ? że polskie doświadczenia ?były tylko skromnymi próbami.”

Nota bene, te rzekome „skromne próby” definiują także trzy istotne fakty: 1/ współtwórca Cichociemnych, kpt. dypl. Jan Górski to „twórca projektu opanowania całej Europy poprzez działania armii alianckich, przerzucanych transportem powietrznym” (płk dypl. Leon Mitkiewicz, przedstawiciel Polski w Międzyalianckiej Najwyższej Radzie Wojennej); 2/ kpt. Lucjan Fijuth już w maju 1940 proponował utworzenie Brygady Lotniczo ? Desantowej, 3/ współtwórca Cichociemnych kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz postulował przekształcenie całości Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w ?Polski Korpus Desantowy i Lotnictwo Wsparcia Powstania?

 

47/ str. 43 – po kłamstwie ws. polskich sukcesów spadochronowych i zdeprecjonowaniu ich mianem „skromnych prób” Śledziński wywodzi, że „zginęły w huku wybuchów wojny polskiej?. Ta ?wojna polska? Śledzińskiego to zupełnie nowe określenie quasi historyczne, mające ?definiować? wojnę obronną Polski 1939. Dziwne, że nie ma w tej definicji Niemców, że to była ?wojna polska? ? a nie wojna Niemców z Polską?

 

Uroczystosci_3_Maja_w_Warszawie_-_skoczkowie_LOPP_1939-250x144 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak

Spadochroniarze WOS podczas defilady, 3 maja 1939

48/ str. 43 – jest: „Brytyjczycy (…) z niemieckich oddziałów [spadochronowych] czerpali pierwsze wzory. Dopiero w latach 1941 -1942 rozwinęła się brytyjska szkoła skoków oraz powstała 1. Dywizja Powietrznodesantowa.” Śledziński znowu, po raz kolejny haniebnie przemilcza polskie sukcesy, które były także wzorem dla aliantów. Już w styczniu 1941 płk dypl. (później generał) Stanisław Sosabowski rozpoczął formowanie polskiej 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. 18 lutego 1941 powstały polskie bataliony strzelców spadochronowych w 1 Brygadzie Strzelców i Brygadzie Kawalerii. Brytyjski 1 Batalion Spadochronowy utworzono dopiero 15 września 1941, a brytyjską 1 Dywizję Powietrznodesantową dopiero pod koniec 1941. Amerykańska 1 Brygada Piechoty Spadochronowej powstała jeszcze później, bo 30 lipca 1942. Tego, że Polacy byli jednymi z pierwszych na świecie Śledziński nie chce albo nie potrafi zauważyć.

 

49/ str. 44 – jest: „Drzwi Central Landing School, z czasem przemianowanej na Parachute Training School, były otwarte dla ochotników i żołnierzy oddziałów spadochronowych wszystkich alianckich armii. Tak więc praktycznie szkoła działała na okrągło, przyjmując Brytyjczyków, Norwegów, Czechów, Holendrów, Francuzów i oczywiście Polaków” – Śledziński przemilczał, że zastępcą brytyjskiego komendanta ośrodka został por. pilot Jerzy Górecki, jego zastępcą i szefem wyszkolenia spadochronowego ppor. Julian Gębołyś ? obaj najlepsi instruktorzy z WOS w Bydgoszczy. Polacy, żołnierze bydgoskiego WOS byli też instruktorami, przeszkolili 4825 spadochroniarzy ? Belgów, Francuzów, Norwegów, Czechów, Polaków.

 

The-Polish-Parachute-Training-Centre-at-Largo-House-Fifeshire-267x350 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak50/ str. 70 – Śledziński wywodzi, w kontekście ośrodka szkolenia spadochronowego 1 SBS w Largo House pod Leven (Largo Low, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania) oraz polskiej techniki lądowania po skoku – „Ten styl opracował podporucznik Julian Gębołyś, zastępca porucznika Jerzego Góreckiego, szefa polskiej sekcji służby spadochronowej”. To dość zabawne, że wg. Śledzińskiego w polskim ośrodku spadochronowym 1 SBS istniała rzekomo jakaś „polska sekcja”. W istocie Śledzińskiemu poplątały się przygotowane do kompilacji treści od innych autorów. Sekcja polska istniała w brytyjskim ośrodku szkolenia spadochronowego w Ringway, natomiast ośrodek w Largo House był polski w całości.

 

51/ str. 46 – w kontekście komendanta STS 25 jest: „majora Staceya, noszącego na rękawie naszywki 6. Commando” – w rzeczywistości była to naszywka „six commando” – nie oznaczała przynależności do jednostki komandosów, lecz oznaczała wydział specjalny w brytyjskim ministerstwie wojny…

 

52/ str 46 – w kontekście ośrodka szkoleniowego Inverlochy (STS 25) jest: „(…) Ben Nevis, najwyższy szczyt gór Grampian, wznoszący się na 1344 m. n.p.m, obowiązkowy cel wycieczek szkolonych w zamku oficerów.” – powinno być: „(…) Ben Nevis, najwyższy szczyt Szkocji (w paśmie gór Grampian), zaliczony do Korony Europy, wznoszący się na 1345 m. n.p.m. Był obowiązkowym celem dla szkolonych oficerów.” Warto dodać, że jednym z zadań podczas kursu w STS 25 było? samotne zdobycie tego szczytu (od strony stromego, północno ? wschodniego stoku). Cichociemny Antoni Pospieszalski wspominał, że zajęło mu to sześć godzin.

Inicjatorem tego kursu (tzw. Kurs Wielkiej Dywersji, nazwa Śledzińskiemu nieznana) był płk Stanisław Sosabowski, uczestniczyło w nim 46 oficerów oraz dwóch podchorążych 4 BKS. Śledziński wymienia jako uczestników kursu Cichociemnych: Jana Piwnika oraz Eugeniusza Kaszyńskiego, ale pomija (w całej książce) także w nim uczestniczącego, niezwykle zasłużonego Cichociemnego Adama Boryczkę. Z dość szczegółowego opisu tego kursu, opublikowanego w znakomitej książce przez (szefa grupy kursantów) Władysława Stasiaka „W locie szumią spadochrony” Śledziński niezbyt dużo zrozumiał. Stasiak pisze m.in. o „zdobywaniu odpowiedniej kondycji fizycznej, (…) zajęciach w terenie (…) marszach po górach”. Pisze jednoznacznie: „(…) obowiązywała nas wspinaczka na na najwyższy szczyt w Wielkiej Brytanii – Ben Nevis.” (s. 36) Śledziński kłamliwie pisze zaś nie o wspinaczce, lecz o „obowiązkowym celu wycieczek szkolonych oficerów”...

cc-commando_training-300x338 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo ZnakŚledziński pomija też fascynujący, mało znany publicznie fragment nowatorskiego szkolenia cichociemnych w walce wręcz oraz nożem, które prowadzili – jak to ujął Stasiak – „dwaj Brytyjczycy, byli policjanci zatrudnieni niegdyś (…) w południowo – wschodniej Azji”. Stasiak pisze o tym jednym zdaniem, a Śledziński wcale. A szkoda, bo to niezwykle ciekawe – mowa o kpt. Williamie E. Faibarn’ie oraz Eric’u A. Sykes’ie, policjantach z Szanghaju, przedwojennej światowej stolicy zbrodni, twórcach pierwszej na świecie jednostki sił specjalnych szanghajskiej policji typu SWAT ? Shanghai Riot Squad. Zachęcam do przeczytania mojego artykułu na ten temat – Cichociemni, IRA i chińska mafia

 

53/ str. 47 – Śledziński przepisuje słowa z książki Stasiaka nt. szkolenia strzeleckiego – „szybkiego oddawania celnych strzałów bez użycia przyrządów celowniczych” ale nie zrozumiał, że była to awangardowa wówczas na świecie technika strzelania instynktownego, nazwana później Point Shooting (też uczyli jej Fairbairn i Sykes). W całej książce Śledzińskiego żadne z tych pojęć czy nazwisk wcale nie występuje. Nota bene, Cichociemni uczyli się strzelać celnie z różnej broni, z rozmaitych miejsc oraz z „dziwnych” pozycji: np. w biegu, podczas wchodzenia czy schodzenia po linie, strzelania z biodra, czy z podrzutu…

 

54/ str. 47 – w odniesieniu do w/w kursu jest (przepisane z Tucholskiego): „kurs zaprawy dywersyjno – minerskiej, strzeleckiej i fizycznej”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze, poplątał pojęcia – to był kurs dywersyjno – strzelecki; w jego programie była m.in. zaprawa fizyczna oraz zajęcia z uzbrojenia, minerstwa, sabotażu, walki wręcz. Nie ma w ogóle czegoś takiego jak „zaprawa dywersyjna” albo „zaprawa minerska”, choć niektórzy takich niepoprawnych określeń wciąż używają.

 

55/ str. 47 – w kontekście „programów kursów” jest: „trzymano się raz wytyczonych celów, dostosowując szczegóły do wymagań kursantów”. To oczywiście urojenie Śledzińskiego – to kursanci musieli się dostosować do wymogów szkolenia specjalnego, a nie odwrotnie. Rzecz jasna zbierano opinie, co w programie kursu zmienić i jak go ulepszyć – ale dopiero po zakończeniu kursu, a nie w jego trakcie. Dość zabawny jest dziecinny wywód Śledzińskiego, że żołnierze podczas szkolenia rzekomo mogli wymagać od przełożonych czego by się chcieli uczyć…

 

56/ str. 48 – w kontekście szkolenia strzeleckiego (Śledziński dotąd nie wie, że instynktownego) jest: „Huk wystrzałów zagłuszał szum przebijających się przez krzaki tarcz, zresztą te pojawiały się błyskawicznie, jedna po drugiej”. Nie wiem, przez jakie krzaki Śledziński się przebijał, ale kilkadziesiąt lat temu ruchomych tarcz nie było nawet na najbardziej zaawansowanych szkoleniach strzeleckich podczas wojny. Systemy szkoleniowe do strzelań sytuacyjnych, z ruchomymi celami, trenażery, symulatory interaktywne itp. wymyślono znacznie później.

 

Orzel_AK-244x300 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo Znak57/ str. 51, 54 (Piwnik), 57, 66 – jest określenie Cichociemnych jako „agentów SOE?. To oczywiste brednie – Cichociemni byli żołnierzami (w służbie specjalnej) konspiracyjnej Armii Krajowej, a nie czyimiś ?agentami?. Podlegali wyłącznie Komendzie Głównej Armii Krajowej ? a nie brytyjskiej SOE. Co więcej, Anglicy nie byli nawet w stanie w jakikolwiek sposób nadzorować Cichociemnych, bo zwykle nie znali nawet ich nazwisk, a nawet pseudonimów! Poza tym w okupowanej Polsce nie działał ani jeden aliancki agent – w Polsce funkcjonowały wyłącznie siatki wywiadowcze Armii Krajowej.

 

58/ str. 113 – jest piramidalna bzdura: „Cichociemni należeli do międzynarodowej grupy agentów SOE (…) istotą ich działania były szeroko pojęte operacje specjalne na terenie różnych krajów Europy, Afryki i Azji” (…) mieli do wykonania konkretną misję. Zespół agentów był dobierany pod kątem tego jednego zadania. (…) Na wykonanie tego zadania zazwyczaj mieli kilka dni, po czym wracali „do domu”. Nie sposób rzeczowo odnieść się do takich urojeń Śledzińskiego; ale można poprosić, aby wskazał choć jednego Cichociemnego „z Europy, Afryki i Azji” albo choć jednego Cichociemnego, który skoczył do Polski aby „wykonać jedno zadanie” – a potem „po kilku dniach” wrócił do domu. Śledzińskiemu Cichociemni ewidentnie pomylili się z agentami SOE.

Warto w tym kontekście zacytować słowa uczestnika pierwszego „Kursu Wielkiej Dywersji” w Inverloche Władysława Stasiaka, nt. sytuacji zaraz po powrocie z tego kursu do 4 BKS – „(…) przyszedł do mnie jeden z kolegów z innego oddziału ppor. Józef Wija – znany w brygadzie dowcipniś i złośliwiec (…) zaczął mnie męczyć pytaniami, gdzie byliśmy? Co robiliśmy? Odpowiedziałem mu, że przecież dobrze wie, że mamy cicho siedzieć i nic o kursie nie mówić, bo to jest tajemnica. On złośliwie, rysując palcem kółko na czole, powiedział: „ty ciemniaku, nawet mnie nie ufasz? Taki jesteś cicho-ciemniak!”. Ppor. Wija nawet nie przypuszczał, że jego słowa zrobią wielką karierę. Wszystkich uczestników kursu z biegiem czasu zaczęto nazywać „Cichociemnymi”, a w przyszłości tych, którzy byli zrzucani na spadochronach w Polsce” (s.41-42).

Dodać należy, że po raz pierwszy nazwa „Cichociemni” została oficjalnie użyta w instrukcji szkoleniowej Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza z września 1941 pt. ?Codzienne życie w Kraju. Szkic dla skoczków do września 1941 r.?. W pierwszym zdaniu czytamy: ?Praca niniejsza ma za zadanie ułatwienie ?cicho-ciemnym? zaaklimatyzowanie się w Kraju (?)? (źródło: Jędrzej Tucholski, Cichociemni, PAX, Warszawa 1985, s.75, przypis 81, ISBN 83-211-0537-8).

Dziewięć lat po wojnie (5 lutego 1954) ówczesny szef Ministerstwa Obrony Narodowej gen. Tadeusz Malinowski ustanowił dla 316 Cichociemnych pamiątkową odznakę kombatancką – Znak dla Skoczków do Kraju.

 

znak-ignorancji-300x187 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo ZnakWskazane błędy w pseudohistorycznej tandecie Śledzińskiego i „Znaku” – udającej „książkę popularnonaukową – to tylko zauważone najistotniejsze błędy z 1/4 książki – lecz nie wszystkie. Wkrótce omówię błędy z pozostałem części książki. Jestem porażony skalą kłamstw, nieścisłości i przeinaczeń. Przede wszystkim zdumiewająco istotną rangą błędów merytorycznych, których dopuściło się wydawnictwo ?Znak? oraz autor Kacper Śledziński. To nie są drobne nieścisłości, podobnie jak w przypadku okładki książki ? to są błędy fundamentalne!

Wydawnictwo ?Znak? oraz autor Kacper Śledziński wspólnie i w porozumieniu stawiają znak równości pomiędzy hitlerowskimi zbrodniarzami a polskimi Bohaterami. Wybielają zbrodniarzy komunistycznych. Wywodzą że Cichociemnych było 300 ? a nie 316. Kłamią, że Cichociemni byli agentami SOE, zadaniowanymi przez Brytyjczyków. Usprawiedliwiają zaniechania Brytyjczyków. Przyjmują sowiecką optykę. Fałszują fakty, manipulują cytatami, stawiają zdumiewająco ahistoryczne tezy. Kolokwialnie rzecz ujmując ? ?robią ludziom wodę z mózgu??

 

 


 

W reakcji na intelektualne oszustwo Śledzińskiego i wydawnictwa „Znak” rozpoczynamy kampanię społeczną:

 

 

NIE  KUPUJ  ŚMIECI 

udających książki popularnonaukowe!

 

Na miano „śmieci” zasłużyły oba wydania pseudohistorycznej tandety Śledzińskiego i „Znaku”, z 2012 oraz z 2022 (Kacper Śledziński, Cichociemni. Elita polskiej dywersji, Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-300x208 Nie kupuj śmieci - książka Śledzińskiego, wydawnictwo ZnakNie dajmy się oszukiwać

nie kupujmy książek

nierzetelnych, nawet kłamliwych!

Kampania będzie prowadzona dotąd, dopóki wydawnictwo „Znak” nie naprawi szkód spowodowanych dziesięcioletnim rozpowszechnianiem bzdur na temat Cichociemnych – elity Armii Krajowej.

Dopóki nie wprowadzi procedur weryfikacji publikowanych treści.

 

Wzywam wydawnictwo ?Znak? – przestańcie być znakiem ignorancji!

Ryszard M. Zając
wnuk  Cichociemnego

cichociemni (at) elitadywersji.org


 

 

Skandaliczne szyderstwo

sledzinski-elita-2022-171x250 Skandaliczne szyderstwoPo prostu brak słów – to najczęstszy komentarz do okładki tej książki. „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” – to wspólne, najnowsze „dzieło” krakowskiego wydawnictwa „Znak” oraz autora, którym jest uważający się za znakomitego historyka Kacper Śledziński. W książce jest też niemało  dziwnych, ahistorycznych treści, jakby z osobliwej antologii czarnego humoru zeszytów szkolnych…

 


ERRATA-sledzinski-znak-nie-kupuj-smieci-300x220 Skandaliczne szyderstwozobacz:


 

Nie jest mi do śmiechu. Brak słów, ale przecież pomimo dotkliwego bólu należy publicznie zabrać głos w tej bulwersującej sprawie. To bardzo trudne, ale muszę. Jestem wnukiem jednego z 316 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej. Czuję się jakby ktoś publicznie, z wielkim impetem splunął mi w twarz, podeptał moją godność, dotkliwie ugodził w mój osobisty kult pamięci po zmarłym Dziadku Cichociemnym. Splunął w twarz wszystkim Rodzinom Cichociemnych, wszystkim Polakom dla których Cichociemni wciąż słusznie stanowią wzór bohaterstwa i patriotyzmu.

skoczek-luftwaffe-300x233 Skandaliczne szyderstwoW mojej ocenie ta książka – szczególnie jej okładka – jest skandalicznym szyderstwem z pamięci o Bohaterach, elicie Armii Krajowej – Cichociemnych spadochroniarzach AK. Co gorsza, autor, projektant okładki oraz wydawnictwo już od kilku tygodni wiedzą, jak straszny popełnili błąd (napisało do nich w tej sprawie co najmniej kilka osób). I co? – i… nic. Chcą skandal przemilczeć?! Czy obłuda, ignorancja oraz chciwość mają zwyciężyć? Czy dla nich liczą się tylko zyski ze sprzedaży, a nie jakaś tam prawda historyczna…? Mam nadzieję, że to nie są pytania retoryczne i jakąś odpowiedź jednak usłyszymy.

Wzburzenie i rozpacz nie pozwalają mi pisać. Sądziłem dotąd, że po skandalicznej książce Krzysztofa Tochmana, wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej (sic!), w której aż roiło się od merytorycznych błędów już nic gorszego stać się nie może. A jednak stało się – autor Kacper Śledziński, projektant okładki Marcin Słociński oraz zasłużone (dotąd) wydawnictwo „Znak” publicznie zadrwili sobie z Cichociemnych, podeptali wciąż żywą (jeszcze?) pamięć o Nich…

 

Bezczelnie fałszywy symbol

info-zdjecia-176x250 Skandaliczne szyderstwoZacznijmy od początku – okładka. Jak czytamy w tzw. metryce wydawniczej książki, autorem okładki jest Marcin Słociński. Po wiadomości ode mnie już usunął ze swojej strony internetowej (oraz z Instagrama) własny projekt tej okładki – może zrozumiał, że nie ma się czym chwalić. W metryce książki znajduje się także – fałszywie uwiarygadniająca skandaliczną okładkę – informacja: „Fotografie wykorzystane na okładce i w książce pochodzą z archiwum generała Stefana Starby Bałuka i zostały pozyskane za pośrednictwem Narodowego Archiwum Cyfrowego lub bezpośrednio od właściciela”.

Ringway-2-300x216 Skandaliczne szyderstwoDla każdego, kto ma choćby odrobinę wiedzy o spadochroniarstwie – a zwłaszcza o Cichociemnych – jest jasne, że okładkowe zdjęcie tej książki nie ma i nie może mieć nic wspólnego z polskimi spadochroniarzami, a zwłaszcza z Cichociemnymi.

Po pierwsze: typ spadochronu – ewidentnie nie jest to spadochron plecowy typu Irwin QD, z którym skakali Cichociemni. Po drugie: umundurowanie nie przypomina ani trochę kombinezonu w którym skakali Cichociemni. Wreszcie po trzecie: Cichociemni nie skakali przez drzwi samolotu lecz przez „dziurę” w jego podłodze. Jedynym wyjątkiem był skok dwóch Cichociemnych z  samolotu Armstrong Whitworth Whitley.

Stało się coś skandalicznie odrażającego, szyderczego i strasznego – symbolem Cichociemnych uczyniono hitlerowskiego strzelca spadochronowego, zbrodniczego fanatyka Adolfa Hitlera…

 

Napisałem do autora okładki:

„Zmuszony jestem poinformować, że jako wnuk Cichociemnego jestem głęboko dotknięty Waszym projektem okładki do książki: Kacper Śledziński. Elita polskiej dywersji, Znak 2022. W szczególności nie uważam za prawdziwy opis, jakoby zdjęcie okładkowe miało zostać pozyskane „z archiwum generała Stefana Starby Bałuka” a nawet „za pośrednictwem Narodowego Archiwum Cyfrowego”. Nie przedstawia ono bowiem żadnego z polskich skoczków, a zwłaszcza żadnego Cichociemnego.

W mojej ocenie naruszono moje dobra osobiste, tj. kult pamięci zmarłej osoby – mojego Dziadka Cichociemnego – poprzez skandalicznie szyderczą treść w/w okładki. 

Proszę o wskazanie rzeczywistego źródła zdjęcia skoczka spadochronowego z okładki oraz udzielenie stosownych wyjaśnień. Brak reakcji na niniejszy mail może spowodować wystąpienie przeze mnie do sądu z pozwem o ochronę dóbr osobistych.

Informuję, że z podobnej treści wezwaniem zwróciłem się także do Wydawnictwa Znak oraz Narodowego Archiwum Cyfrowego. Znany jest mi zbiór zdjęć Stefana Bałuka, jednak nie zauważyłem w nim przedstawionej na okładce książki fotografii skoczka. Oczekuję niezwłocznej odpowiedzi.”

 

Projektant okładki Marcin Słociński. odpowiedział: „Przykro nam że poczuła się Pan urażony [tak w oryginale – RMZ] wspomnianym projektem. Nie było naszym założeniem by szydzić z kogokolwiek/czegokolwiek.

Nie do końca jednak rozumiemy w którym miejscu niniejsza okładka jest skandalicznie szydercza. Jej zamierzenie nie było dosłowne przedstawienie któregokolwiek z Cichociemnych tylko raczej spadochroniarza jako symbolu tej formacji funkcjonującego w świadomości społecznej.

Okładka powstała na zamówienie wydawnictwa i na podstawie wytycznych które otrzymaliśmy. Była konsultowana z autorem.” Projektant okładki nie ujawnił źródła pozyskania fotografii użytej do zmajstrowania fałszywego „symbolu Cichociemnych”. Poza tą jedną odpowiedzią nie było żadnych wyjaśnień – ani przeprosin.

 

Skradzione zdjęcie?

NAC-logo-300x210 Skandaliczne szyderstwoKilka lat temu, prawie na początku realizacji Projektu Cichociemni w swojej pracy nad upamiętnianiem Cichociemnych, do Narodowego Archiwum Cyfrowego zwróciłem się z prośbą o pomoc. Dzięki życzliwości ówczesnego dyrektora NAC życzliwie udostępniono mi setki cyfrowych artefaktów dotyczących głównie Cichociemnych oraz 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, a także wyrażono zgodę na ich udostępnienie w portalu elitadywersji.org – kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej.

Od lat uważam NAC za najbardziej nowoczesne i otwarte dla społeczeństwa polskie archiwum państwowe (stosujący cenzurę dyrektor WBH ma się od kogo uczyć). Narodowe Archiwum Cyfrowe świetnie realizuje swoją misję publiczną, choć ma wciąż za skromny budżet.

 

Odpowiedz-OKiU.630.29.2022_Strona_1-178x250 Skandaliczne szyderstwoW bulwersującej sprawie szyderczej okładki poprosiłem obecnego dyrektora Narodowego Archiwum Cyfrowego o pomoc w identyfikacji – w mojej ocenie skandalicznego – „okładkowego zdjęcia”. Bardzo dziękuję Panu Dyrektorowi Piotrowi Zawilskiemu – niezwłocznie otrzymałem rzeczową odpowiedź:

„(…) fotografia zamieszczona na okładce książki Kacpra Śledzińskiego „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” (wydanie z roku 2022) nie pochodzi z zasobu Narodowego Archiwum Cyfrowego, w szczególności z zespołu archiwalnego Archiwum Fotograficzne Stefana Bałuka z lat 1939-1945″

 

Nadal szukałem więc źródła pozyskania przez współtwórców książki skandalicznego „okładkowego zdjęcia”. Na szczęście istnieje mechanizm wyszukiwania w Google za pomocą obrazu, przy czym można również wyszukiwać za pomocą zdjęcia dodanego z dysku własnego komputera. W ten sposób dotarłem do zdjęcia, umieszczonego w rosyjskiej domenie, ale z prawidłowym opisem, na prywatnym koncie James Simko (pinterest.ru).

Ostatecznie potwierdziły się najstraszniejsze przypuszczenia – „historyk” Kacper Śledziński, projektant okładki Marcin Słociński oraz wydawnictwo „Znak” utożsamili hitlerowskiego strzelca spadochronowego (Fallschirmjäger)  z Cichociemnym spadochroniarzem Armii Krajowej! Jako symbol bohaterskich Cichociemnych wykreowano zbrodniarza, fanatycznego hitlerowca…!!!  Szok i niedowierzanie…

 

Fallschirmjager-300x222 Skandaliczne szyderstwoDalsze wyszukiwania w internecie doprowadziły mnie do przypuszczalnego źródła zdjęcia. W mojej ocenie zdjęcie prawdopodobnie zostało pierwotnie opublikowane w książce Bruce’a Quarriego pt. Fallschirmjäger. Spadochroniarz niemiecki 1935-1945.

Wybitnych „ekspertów” wydawnictwa Znak i „historyka” Kacpra Śledzińskiego zapraszam zatem do… księgarni wydawnictwa „Znak”, gdzie można kupić książkę Quarriego.  Kupiłem ją gdzie indziej (czekam właśnie na dostawę), aby ponad wszelką wątpliwość ustalić źródło pochodzenia zdjęcia, wykorzystanego na okładce skandalicznej książki. Już teraz jest wysoce prawdopodobne, że ten bulwersujący przypadek historycznej ignorancji może mieć także inny wymiar, związany z cudzą własnością intelektualną. Tak czy inaczej, zapewnienie z metryki książki, jakoby zdjęcie spadochroniarza na okładce pochodziło rzekomo „ze zbiorów NAC”, albo „bezpośrednio od właściciela” wydaje się być kłamstwem.

hitlerowski-skoczek-178x250 Skandaliczne szyderstwoZapraszam także współtwórców skandalicznej okładki, aby spojrzeli w mordę hitlerowskiego zbrodniarza, z którego uczynili „symbol Cichociemnego”. To jego zdjęcie en face pochodzi właśnie z książki Bruce’a Quarriego i jest dostępne także w internecie.

Okładka jest graficzną emanacją książki – ma zachęcać do jej lektury oraz informować o treści. Według projektanta skandalicznej okładki fanatyczny nazista w hitlerowskim mundurze jest… symbolem Cichociemnych, „funkcjonującym w świadomości społecznej”. Co za bezczelność! Dla wszystkich, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o II wojnie światowej, zwłaszcza o wojskach spadochronowych – gigantyczna skala żenującej kompromitacji „Znaku” i Śledzińskiego jest oczywista. Dla każdego interesującego się tematem II wojny światowej jest oczywiste, że Niemcy w mundurach popełniali niewiarygodne, najbardziej odrażające zbrodnie. Niemieccy strzelcy spadochronowi Fallschirmjäger byli elitą Niemiec, elitą zbrodniczej armii Hitlera. Byli hitlerowskimi fanatykami, zaciekle walczącymi dla swojego parszywego führera.

 

Znak szyderstwa oraz ignorancji

Według Kacpra Śledzińskiego i Wydawnictwa „Znak” ci hitlerowscy fanatycy byli… (jak wynika z treści okładki) „Elitą polskiej dywersji”, a ich maksymą rzekomo było „Wywalcz Polsce wolność lub zgiń”… Wydawnictwo Znak oraz Kacper Śledziński publicznie splunęli w twarz wszystkim Cichociemnym, wszystkim Rodzinom Cichociemnych, wszystkim Polakom dla których Cichociemni wciąż słusznie stanowią wzór bohaterstwa i patriotyzmu. Odtąd wydawnictwo powinno raczej nosić nazwę „Znak Szyderstwa oraz Ignorancji”…

Tak oto dokonała się osobliwa, odrażająca inkorporacja niemieckich zbrodni oraz nazistowskiej symboliki do polskiego dziedzictwa narodowego… To już nie tylko „polskie obozy koncentracyjne” – to my, Polacy, według „Znaku” i Śledzińskiego, wywołaliśmy II wojnę światową, mordowaliśmy niewinnych ludzi, gwałciliśmy kobiety i dzieci, uruchamialiśmy fabryki śmierci, chciwie okradaliśmy wszystkich, nawet trupy, popełnialiśmy najokrutniejsze i najstraszliwsze zbrodnie w imię nazistowskiego fanatyzmu. To Cichociemni przecież, elita Armii Krajowej – według Śledzińskiego i „Znaku” – byli hitlerowskimi zbrodniarzami…

Można by napisać taką to oto lewacką opowieść: „Znak” oraz Śledziński są krytykami przestarzałej, ewidentnie anachronicznej historycznej formy, która zbyt nadmierną wagę przywiązuje do faktów, dowodów, relacji, w ogóle do obiektywnej prawdy. „Znak” oraz Śledziński wypowiadają wojnę tradycyjnie pojmowanej spuściźnie historycznej oraz pamięci narodowej. Ich ekstrapolacyjna rozprawa z formą skupia się na skruszeniu fundamentalnych dotąd podwalin historycznego dziedzictwa – wierności faktom, relacjom, artefaktom. Świadectwo historii lepiej zastąpić świadectwem właściwie uświadomionego historyka. Deptanie imponderabiliów ma niezwykle ożywczy intelektualnie efekt, musi też wzbudzać skrajne emocje. W tych działaniach chodzi przecież o to, aby skompromitować tradycję, zrównać kata z ofiarą, doprowadzić do emancypacji rozumu w zderzeniu ze zbędnym konserwatyzmem. To pozwala na budowanie Nowego Społeczeństwa, wolnego od historycznych uprzedzeń…”.

 

Ufff, zauważcie proszę, że to lewackie gadanie powyżej jest tylko moją próbą ukazania możliwej narracji „postępowych” w „obronie” straszliwego, publicznego szyderstwa, jakiego dopuścili się (świadomie lub nieświadomie) „Znak” oraz Śledziński. Oczywiście nie sposób tego szyderstwa obronić, to jest przecież dewastacja historii, kompromitacja wydawnictwa i autora, wreszcie – sponiewieranie godności oraz rozumu. Gdyby głupota umiała fruwać, wydawnictwo i autor dawno już byliby na odległych bezkresach przynajmniej naszej galaktyki…

sledzinski-elita-2022-1-300x173 Skandaliczne szyderstwoW obecnych realiach publicznego dyskursu nie ma, niestety, większego znaczenia, czy znak równości pomiędzy nazistowskimi zbrodniarzami – a bohaterskimi Cichociemnymi, wydawnictwo „Znak” oraz Śledziński postawili świadomie, np. z chciwości (może to wredna prowokacja mająca zwiększyć sprzedaż?), czy „tylko” z bezdennej głupoty połączonej z ignorancją. Faktem jest, że zamiast popularyzować – dezinformują; faktem jest, że publicznie podeptali pamięć elity Armii Krajowej, zbrukali Bohaterów, napluli na Ich groby.

Utożsamienie najeźdźców z obrońcami Ojczyzny dotyka do żywego – odwieczne role kata i ofiary są bowiem najstarszymi (i najstraszniejszymi) więziami relacyjnymi ludzkości. Utożsamianie kata z ofiarą, czy trafniej – narzucenie ofierze wizerunku (twarzy) okrutnego kata jest drastycznym zakłóceniem podstawowego porządku świata, w którym dobro jest dobrem – a zło nazywane jest złem. To nie żaden „syndrom sztokholmski” – to gwałt na rozumie, gwałt na istocie człowieczeństwa.

 

Intryga, prowokacja, historyczna ignorancja?

Projektant okładki ujawnił – „Okładka powstała na zamówienie wydawnictwa i na podstawie wytycznych które otrzymaliśmy. Była konsultowana z autorem.” Chciałbym poznać treść tego „zamówienia wydawnictwa”, owe „wytyczne”, a także wyniki „konsultacji z autorem” – wzywam do ich ujawnienia! Dopiero wówczas będzie można z większą pewnością ustalić rzeczywiste podłoże i kontekst tego skandalicznego szyderstwa. Jeśli nawet to „tylko” ignorancja – Putin (oraz inni destruktorzy społecznej świadomości) zapewne ucieszyłby się z tak pożytecznych idiotów…

Nie można wykluczyć intrygi czy prowokacji, ale możliwe jest też, że wydawnictwo i autor padli ofiarą własnej głupoty oraz historycznej ignorancji. Mogą o tym świadczyć nader liczne merytoryczne błędy i nieścisłości, obecne w tej skandalicznie nierzetelnej publikacji. Ale widać też pewną złowieszczą logikę tych historycznych fałszerstw, więc może to jednak działanie z premedytacją? Przede wszystkim rzuca się w oczy rażąca nierzetelność oraz brak wystarczającej precyzji autora.

Zacznijmy znów od okładki – „zacytowana” tam rzekoma maksyma Cichociemnych faktycznie ma nieco inną treść – „Wywalcz Jej wolność lub zgiń” – a nie: „Wywalcz Polsce wolność lub zgiń”. Powie ktoś, że o to przecież chodziło – „wywalcz Jej”, czyli Wywalcz Polsce. Owszem, ale jakim prawem wydawnictwo „Znak” oraz Kacper Śledziński „przerabiają” maksymę autorstwa Cichociemnego Floriana Adriana?  Amerykański pisarz, dziennikarz i felietonista Jeffrey Zaslow trafnie podkreśla – „Rzetelność to cecha osób, które robią to, co należy, nawet wtedy, gdy nie jest im to na rękę” (Jeffrey Zaslow, Sully. W poszukiwaniu tego, co naprawdę ma znaczenie, nota bene – wydawnictwo „Znak”). Właśnie z rzetelności podjąłem się tej krytyki – gdy wszyscy milczą…

 

Półprawda czy całe kłamstwo?

Jeśli publikuje się książkę mającą uchodzić za historyczną, zaś jej autor jest (ponoć) historykiem – zasadnie można oczekiwać, że treści w książce przekazywane są możliwie precyzyjnie, że są zgodne z obiektywną prawdą, że są rzetelne. Niestety, „Znak” oraz Śledziński wydają się dokonywać osobliwej, komercyjnej „prywatyzacji historii”, zapewne z chęci zysku depcząc obiektywną prawdę, nierzetelnie przytaczając fakty, relacje, wypowiedzi, wreszcie dopuszczając się zdumiewających wolt stylistycznych, zawierających ćwierć- oraz półprawdy. Ale półprawda zawsze jest całym kłamstwem…

Na okładce czytamy: „Było ich 300. Najlepiej wyszkoleni sabotażyści w historii! Gotowi poświęcić wszystko dla idei „Wywalcz Polsce wolność lub zgiń”. (…) Zrzuceni na spadochronach do okupowanej Polski podejmowali samobójcze misje. Nieliczni z nich, którzy przeżyli, trafili po wojnie do piekła komunistycznych więzień” (…)

Każde zdanie nieścisłe lub kłamliwe, wymagające wielu wyjaśnień – takich zdań jest zbyt wiele w tej książce!

Po pierwsze, było 316 Cichociemnych – a nie 300. Po drugie przytoczono nierzetelnie słowa maksymy (wyjaśniłem to wcześniej). Po trzecie, kłamstwem jest wywód, że 300 Cichociemnych było „sabotażystami”; w ogóle spłycanie Cichociemnych do roli sabotażystów jest nierzetelnym wymysłem autora. Proponuję sprawdzić znaczenie słowa sabotaż. Cichociemni byli szkoleni w ok. 30 specjalnościach: dywersja i partyzantka (169), łączność (50), wywiad (37), oficerowie sztabowi (24), służby lotnicze (22), pancerniacy (11), legalizacja (3). Wśród trzystu szesnastu Cichociemnych zaledwie kilku było faktycznie sabotażystami. Po czwarte, nie wszyscy byli „zrzucani na spadochronach” (nota bene – wg. mnie sami skakali) – ośmiu przerzucono do Polski w operacjach lotniczych „Most”  z lądowaniem na polowym lotnisku w okupowanej Polsce. Po piąte, pisanie z emfazą iż Cichociemni rzekomo „podejmowali samobójcze misje” nie ma nic wspólnego z historyczną rzetelnością – czyni z Bohaterów nieobliczalnych szaleńców…

Po szóste, bezczelnym kłamstwem jest stwierdzenie: „nieliczni z nich, którzy przeżyli, trafili po wojnie do (…) komunistycznych więzień”.  Z trzystu szesnastu Cichociemnych wojnę przeżyło 214; spośród nich część przebywała na Zachodzie, 59 musiało tam uciekać z okupowanej przez komunistów Polski. Organy represji „Polski Ludowej” represjonowały aż 103 Cichociemnych, w komunistycznych więzieniach osadzono aż 56 Cichociemnych. Organy represji ZSRR robiły to samo – pod koniec wojny oraz po wojnie – w sowieckich łagrach osadzono aż 35 Cichociemnych. Ogółem do łagrów zesłano aż 83 Cichociemnych, w tym siedmiu dwukrotnie!

 

Łącznie w komunistycznych więzieniach osadzono 91 Cichociemnych, prawie połowę z tych którzy przeżyli; jeśli odliczyć Tych, którzy pozostali na Zachodzie lub tam uciekli – w więzieniach i łagrach osadzono zdecydowaną większość Cichociemnych. Ostatni Cichociemny wyszedł z łagru w 1956. Wydawnictwo „Znak” i autor Kacper Śledziński bezczelnie kłamią, że do komunistycznych więzień trafili „nieliczni”. Prawie połowa lub większość – to są „nieliczni”? Łagier to nie jest więzienie? Jakim prawem „Znak” oraz Śledziński wybielają komunistycznych zbrodniarzy? Co to ma wspólnego z popularyzacją historii?

 

Być może Śledziński ma żenujące problemy ze składaniem wyrazów w zdania i nie odróżnia podmiotu od orzeczenia. Być może w zdaniu: Nieliczni z nich, którzy przeżyli, trafili po wojnie do piekła komunistycznych więzień”  chodziło mu „tylko” o to, że „nieliczni Cichociemni” przeżyli. Nawet gdyby przyjąć taką interpretację – przeczy jej jednak składnia tego zdania – także jest rażąco fałszywa, bo z 316 Cichociemnych przeżyło wojnę 214 – nie sposób uznać, że ponad 2/3 to są „nieliczni”…

 

„Po Znakowemu i Śledzińskiemu”…

Z treścią książki również nie jest najlepiej. Już na początku (str. 6) mamy nierzetelny cytat. Śledziński „cytuje” fragment z książki Cichociemnego Alfreda Paczkowskiego (Ankieta Cichociemnego, 1984) – „(…) wszyscy byliśmy przygotowani do podróży przez Wschód i Bałkany”. Faktycznie końcowy fragment tego cytatu brzmi  (…)  przez Wschód: Turcję i Bałkany”. Różnica znaczeń kolosalna…

Później, na str. 15 taki oto kwiatek, już autorstwa Śledzińskiego – „Szkolenie prowadzone zgodnie z najwyższymi standardami Special Operations Executive i brytyjskich oddziałów commando (…)”  Wreszcie odnalazł się autor bredni o „standardach SOE”. Kolejny „ekspert od Cichociemnych”, który nie zna do dzisiaj kilku podstawowych kwestii:

  1. nie było jednego szkolenia Cichociemnych (szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 ośrodkach SOE); nota bene – choćby dlatego wszyscy Cichociemni nie mogli być „sabotażystami”
  2. Cichociemni w zdecydowanej większości (z nielicznymi wyjątkami) byli szkoleni przez Polaków, Anglicy odpowiadali za sprawy administracyjno – gospodarcze, m.in. za utrzymanie, ochronę oraz zaopatrzenie ośrodków szkoleniowych; szkolono zgodnie z zapotrzebowaniem Armii Krajowej,
  3. Jakież to „najwyższe standardy” mogła mieć SOE oraz brytyjskie oddziały commando, które tworzono dopiero od czerwca 1940, kiedy rozpoczynały się pierwsze szkolenia Cichociemnych?
  4. SOE powstało w bardzo dużym stopniu w oparciu o polskie wzorce (można je nazwać standardami).
  5. Polacy rozpoczęli szkolenie dywersantów oraz tworzenie wojsk specjalnych oraz powietrznodesantowych jeszcze przed wojną
  6. Zarówno polskie jak i brytyjskie koncepcje działań sabotażowo – dywersyjnych  (nazywanych „wojną nieregularną”, „dywersją pozafrontową”) pojawiły się jeszcze przed II wojną św., współpraca polsko – brytyjska w tym zakresie także została nawiązana przed wybuchem wojny…

Nota bene, wcześniej inny „specjalista od Cichociemnych” dr Krzysztof Tochman z IPN wywodził (w „Słowniku Biograficznym Cichociemnych”), że szkolenia Cichociemnych były rzekomo „konspiracyjne” – choć zarówno Wielka Brytania (nigdy) jak i Włochy (podczas tych szkoleń) nie były pod okupacją. Chodziło mu o to, że szkolono Cichociemnych do pracy w konspiracji...

A propos „standardów SOE” warto zauważyć, co napisała Lynne Olson w ciekawej i rzetelnej książce pod znaczącym tytułem ?Wyspa ostatniej nadziei. Anglicy, Polacy i inni?:

?od samego początku nowa agencja [SOE ? przyp. RMZ] miała do czynienia z przytłaczającą liczbą problemów i nie najmniej istotny z nich był fakt, że większość organizujących ją oficjeli nie miała najmniejszego pojęcia co robią? (s. 186).

?Collin Gubbins [szef SOE – przyp. RMZ] posłużył się Polską jako wzorcem w kwestii rodzaju i zakresu działań ruchu oporu, jaki chciałby wywołać w Europie. Jak się jednak wkrótce przekonał, Polska była jednak jedyna w swoim rodzaju w swojej woli do stawiania oporu i buntowania się. Krótko po wojnie Gubbins oświadczył słuchaczom, że o ile w Europie Zachodniej szok, jakim była niemiecka okupacja, oszołomił ludzi, o tyle 'duch Polaków, zahartowanych przez wieki ucisku, pozostał niezłomny'” (?Wyspa ostatniej nadziei?, s. 189).

 

Dalej w tej książce z hitlerowcem na okładce też jest „po Znakowemu i Śledzińskiemu” – czytamy że to szkolenie Cichociemnych „skończyło sześciuset sześciu elewów”. W odniesieniu do Cichociemnych autor używa sformułowania elew także na str. 48, 53, itd. Łaska pańska, że nie nazwał Cichociemnych np. kadetami, choć nie wiadomo, czemu nie zasłużyli na tytuł podchorążego, skoro byli przecież w większości oficerami. Każdy kto ma minimalne pojęcie o wojsku, wie kim jest elew, jakie było i jest znaczenie tego słowa.

Na str. 21 mamy kolejny nierzetelny cytat, podobno z książki Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza (Uparci, 1983, s.13) – „Czyż mogło budzić zaufanie wojsko obwieszone bidonami, pod ustawicznym rauszem i wiecznie rozdyskutowane”. Faktycznie zaś wypowiedź Ryszarda Nuszkiewicza ma w przeinaczonym fragmencie taką treść: „obwieszone bidonami, pod ustawicznym rauszem, okręcone szalami, rozchełstane, z rękami w kieszeniach i wiecznie rozdyskutowane”… Abecadło rzetelności nakazuje zaznaczyć wszelkie ingerencje w cytowaną treść…

 

„Wmieszanie w spór o Kresy Wschodnie”

Na str. 31 Kacper Śledziński – który wraz z wydawnictwem „Znak” bezczelnie kłamali na okładce książki, że rzekomo do komunistycznych więzień „trafili nieliczni” Cichociemni – wyraża zapewne swoje osobiste poglądy wywodem: „Rząd JKM nie mógł i nie chciał narażać swoich obywateli na konsekwencje wmieszania Wielkiej Brytanii w spór o polskie Kresy Wschodnie” (s. 31) To zdanie, według Śledzińskiego, doskonale wyjaśnia – nawet usprawiedliwia – ówczesną postawę Wielkiej Brytanii, tj. dlaczego była bezczynna po agresji Sowietów 17 września 1939 na Polskę.

W mojej ocenie świadczy też wymownie o osobliwie pojmowanym „patriotyzmie” autora. Według Kacpra Śledzińskiego agresja ZSRR na Polskę, czyli zagarnięcie przez Sowietów siłą około połowy (42,1 proc.) ówczesnego terytorium naszej Ojczyzny (II Rzeczpospolitej) oraz pozbawienie wolności 13,7 mln polskich obywateli to tylko… „spór o polskie Kresy Wschodnie”.  No cóż, każdy ma prawo do własnej opinii, nawet bezdennie głupiej… Ale niech nie udaje wtedy obiektywnego historyka – skrajnie prosowieckie sympatie są zbyt dobrze widoczne…

Czy dzisiaj Śledziński odważyłby się powiedzieć publicznie, że polski rząd „wmieszał Polskę w spór pomiędzy Rosją a Ukrainą o obwody ługański i doniecki”? Zapewne tak, skoro takie pojmowanie historii uważa za właściwe – choć nieobiektywne, skrajnie prosowieckie. Analogia wydaje się oczywista. Jednak ani Polska, ani USA, ani inne cywilizowane europejskie kraje – w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii w 1939 – nie miały przed 24 lutego 2022 żadnych formalnych zobowiązań do obrony Ukrainy przed rosyjską agresją. A zatem – „wmieszały się w spór”…

Na str. 34 Śledziński wywodzi, że „Latem 1940 roku Górski i Kalenkiewicz zasypali sztab projektami budowy „ośrodków wyszkolenia desantowego dla grupy oficerów łączności z Krajem (…)” W rzeczywistości memorandum (a nie „projekty zasypujące sztab”) dotyczyło: 1/ Zorganizowania eskadry łączności z Krajem, 2/ Stworzenia ośrodków wyszkolenia desantowego dla: grupy oficerów łączności z Krajem, grupy dywersyjnej, oddziałów spadochronowych, dowódców oddziałów transportowych drogą lotniczą do Kraju (np. Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 113). Kolejny dowód wątpliwej rzetelności autora.

 

soe-tablica-296x300 Skandaliczne szyderstwoNa str. 41 możemy poczytać kiepskie, infantylne opowieści dziwnej treści o współpracy SOE z Polakami:

„Przede wszystkim Brytyjczycy nie wtrącali się do planowania i wykonywania akcji, choć czasem proponowali zadania wynikające ze strategii aliantów. Niemniej decyzje zapadały zwykle w KG ZWZ, a szczegóły wykonania pozostawiano oficerom bezpośrednio odpowiedzialnym za wynik akcji. Ta niezależność operacyjna wymagała samodzielnej sieci radiowej, szyfrów i decydowania o charakterze i liczbie zrzutów, co udało się uzyskać. Tak więc polskiej sekcji SOE pozostało zadanie pomocnicze, lecz niezwykle ważne: organizacja wszelkiego rodzaju szkoleń dla polskich agentów i dostarczanie sprzętu.” Dalej, na str. 51 pisze o Cichociemnych – „elementarną cechą agenta SOE (…)”

Pomieszanie z poplątaniem, brednie do kwadratu. Śledziński usiłuje tworzyć wrażenie, jakby był historykiem światowego (albo chociaż europejskiego) formatu, w rzeczywistości formułując zdania jak mały Jaś w szkolnym wypracowaniu: „żołnierz był uzbrojony po pas”. Mógłby to być humor zeszytów, ale to wcale nie jest śmieszne.

Przede wszystkim należałoby spytać o jakie „akcje” chodzi? Inni, podobni „znawcy” bredzą również o „misjach Cichociemnych” a nawet „kierowaniu operacjami alianckimi”. Zadaniem Cichociemnych nie było przeprowadzanie „akcji” czy „misji”, nie podlegali też „aliantom” (czyli komu? Churchillowi, Rooseveltowi, Stalinowi? 26 państwom z Deklaracji Narodów Zjednoczonych?).

 

Podstawowym zadaniem Cichociemnych było wsparcie Armii Krajowej w konspiracyjnej walce w okupowanej Polsce, także przygotowywanie powstania powszechnego, które planowano rozpocząć w ostatniej fazie wojny w Polsce oraz odtworzenie Sił Zbrojnych R.P. po wojnie ? także w Polsce. Owszem, byli organizatorami oraz uczestnikami śmiałych akcji bojowych w Polsce, ale nie planowano ich w alianckich (czy tylko brytyjskich) sztabach. Nie jest też tak, jak dziecinnie bajdurzy Śledziński, że „szczegóły wykonania pozostawiano oficerom bezpośrednio odpowiedzialnym za wynik akcji”. Akcje starannie planowano, a „szczegóły wykonania” – jak to jest w każdym wojsku – musiały być zaakceptowane przez dowódcę odpowiedniego szczebla. O zasadach oraz praktyce współpracy pomiędzy polskim Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza oraz brytyjskim SOE można poczytać np. tutaj – Oddział VI (Specjalny)

Nie nadają się do rzeczowego skomentowania infantylne wywody autora, że „decyzje zapadały zwykle w KG ZWZ, a szczegóły wykonania pozostawiano oficerom bezpośrednio odpowiedzialnym za wynik akcji” czy też że „niezależność operacyjna wymagała samodzielnej sieci radiowej”, albo że SOE organizowało „szkolenia dla polskich agentów”, czy wreszcie że Cichociemni byli rzekomo „agentami SOE”. Zbyt wiele elementarnych kwestii trzeba by było wyjaśniać, a objętość tego tekstu już jest spora. Podkreślę tylko jedno – pojęcia „agent” i „żołnierz” nie są tożsame. Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej – a nie czyimiś „agentami”. Podlegali wyłącznie Komendzie Głównej Armii Krajowej – a nie brytyjskiej SOE czy „aliantom”.

 

Pokrętne ahistoryczne opowieści

okladka-tyl-167x250 Skandaliczne szyderstwoIm dłużej się czyta książkę „Znaku” i Śledzińskiego, tym więcej dostrzec można różnych pokrętnych, ahistorycznych opowieści, niewiele mających wspólnego z obiektywną prawdą historyczną. Na str. 41 autor np. wywodzi, że komenda główna ZWZ „rozkazem z 30 czerwca została przeniesiona do okupowanego kraju”.

Krzysztof Tochman (historyk z IPN) niedawno wywodził, że KG AK „przeniosła się do Wielkiej Brytanii”, a potem tłumaczył, że „KG ZWZ na terenie Wielkiej Brytanii nie została definitywnie rozwiązana, a przekształcona?. Obaj plotą co im ślina na język przyniesie.

Wystarczy zajrzeć do sześciotomowej publikacji Studium Polski Podziemnej – „Armia Polska w dokumentach”. Czytamy w treści tego rozkazu Naczelnego Wodza z 29 czerwca 1940 (który wysłano do Polski radiodepeszą z 30 czerwca – stąd błędna data Śledzińskiego):

(…) Naczelny Wódz zdecydował utworzyć Komendę ZWZ w Kraju (…) sztab dotychczasowej Kmdy Gł. ZWZ zostaje z dniem. 29.VI.1940 rozwiązany, a w jego miejsce zostaje utworzony przy Sztabie Gł. Naczelnego Wodza „Samodzielny Wydział Krajowy” (…) (Armia Krajowa w dokumentach 1939 – 1945, wyd. Studium Polski Podziemnej, Gryf Printers, wyd. II, Londyn 1984,tom I: wrzesień 1939 – czerwiec 1941, s. 261)

 

Na str. 42 czytamy o kolejnym odkryciu Śledzińskiego „(…) współpracę między SOE a Sztabem Naczelnego Wodza nawiązano dopiero w grudniu 1940”. Brednie – współpracę nawiązano zaraz po powstaniu SOE w lipcu, a już w październiku 1940 rozpoczęły się pierwsze szkolenia. Czyżby bez „nawiązania współpracy”? Special Operations Executive (pol. Kierownictwo Operacji Specjalnych) ? brytyjską, ściśle tajną agencję rządową utworzono decyzją Winstona Churchilla z 19 lipca 1940 (niektóre źródła podają inne lipcowe daty). Współpracę z SOE nawiązano niezwłocznie, już w lipcu 1940, jeszcze w fazie organizacji SOE…

Jan-Jazwinski-251x350 Skandaliczne szyderstwoMjr dypl. Jan Jaźwiński, organizator wsparcia lotniczego dla Armii Krajowej, szczegółowo opisuje początki tej współpracy: ?począwszy od 1 lipca 1940 roku usiłuję nawiązać kontakt z władzami brytyjskimi, jakie mogą być zainteresowane istnieniem ZWZ (przyszłej AK) Idzie to bardzo trudno i opornie ze strony naszych władz. Nasz attache wojskowy przy ambasadzie polskiej w Londynie, któremu przedstawiłem swój projekt łączności lotniczej z Krajem odpowiedział: Panie kapitanie, pański projekt jest nierealny. Nie nadaje się nawet do dyskusji w władzami brytyjskimi. (…)  21 sierpnia zadzwonił do mnie kpt. Perkins z 4-tej Misji brytyjskiej [późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive, SOE – przyp. RMZ] (…) 25 sierpnia Perkins powiadomił mnie, że komendant 4-tej Misji wojskowej dał mu polecenie, aby podjąć doświadczenia związane z pionierskim lotem do Polski. Powiedziałem – musimy to zrobić tak dokładnie, aby lot był sukcesem. Perkins: tak, słyszałem już kilka opinii, że dla posiadanych obecnie samolotów lot taki jest nierealny. (…) W naszej pierwszej fazie pracy trzeba przekonać, że ZWZ istnieje w Polsce, że wsparcie ZWZ jest celowe z punktu widzenia planowania dalszej wojny oraz, że loty z W. Brytanii do Polski są realną operacją. Mamy przed sobą trudną, stopniową pracę. (…) [Jaźwiński:] W październiku pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju rozpoczęło kurs przygotowawczy do odlotu do Kraju. Dla nich opracowałem szczegółowy program kursu (?).”  (Jan Jaźwiński ? Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6 s. 254-257)

 

Podkreślić należy, że współpracę z SOE nawiązano (za zgodą szefa Oddziału VI (Specjalnego) ppłk dypl. Jana Smoleńskiego) bezpośrednio po utworzeniu Oddziału Specjalnego (zwanego także Samodzielnym Wydziałem Krajowym) w Sztabie Naczelnego Wodza, nota bene jeszcze przed podpisaniem 31 lipca 1940 polsko ? brytyjskiej umowy w sprawie utworzenia Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii oraz sformowania Sztabu Naczelnego Wodza. Ale Śledziński wywodzi, że „dopiero w grudniu”

 

Tebinka-historia-SOE_1100px-169x250 Skandaliczne szyderstwoW kontekście kłamstwa Śledzińskiego nt. współpracy Polaków z SOE warto też przytoczyć opinię prof dr hab. Jacka Tebinki oraz dr hab. Anny Zapalec?Polsko-brytyjska współpraca w czasie drugiej wojny światowej obejmowała cały wachlarz spraw, począwszy od kontaktów politycznych poprzez prowadzone działania zbrojne i wywiadowcze, jak również sabotaż i dywersję. (?) Polski ruch oporu zaczął kształtować się pod koniec września 1939 r. jako jeden z pierwszych w Europie. Od początku miał unikalny charakter na tle podziemia w innych krajach podbijanych przez państwa Osi. Polacy i Brytyjczycy współpracowali ze sobą jeszcze zanim powstało SOE, mające zajmować się wojną nieregularną oraz organizacjami podziemnymi w Europie. (?) Gdy powstało SOE było niemal rzeczą naturalną, że relacje Brytyjczyków z Polakami w zakresie działań konspiracyjnych będą kontynuowane (?)? (Polska w brytyjskiej strategii wspierania ruchu oporu. Historia Sekcji Polskiej Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE), Neriton, Warszawa 2021, ISBN 978-83-66018-94-5 (druk), ISBN 978-83-66018-95-2 (e-book), str.9-10) Zobacz recenzję tej książki

 

Na str. 43 mamy kolejną rewelację „(…) koncepcja wojsk spadochronowych wśród aliantów była praktycznie nieznana. Kursy w Legionowie czy Wojskowy Ośrodek Spadochronowy otwarty w Bydgoszczy w maju 1939 roku były tylko skromnymi próbami i zginęły w huku wybuchów wojny polskiej”. Cóż za wyjątkowo haniebny przykład publicznego deptania szczytnych polskich osiągnięć!

cichociemni-wieza-Largo-House-249x350 Skandaliczne szyderstwoWbrew temu co wypisuje Kacper Śledziński oraz wielu innych, Polska była w ścisłej światowej czołówce państw tworzących przed II wojną św. wojska powietrznodesantowe ? oprócz nas robili to wówczas jedynie Niemcy i Rosja. Byliśmy przykładem dla Europy i świata – nasz dorobek spadochronowy był pionierski, na tyle, że zastępcą pierwszego komendanta brytyjskiego ośrodka szkolenia spadochroniarzy w Ringway (komendantem sekcji polskiej) mianowano por. pilota Jerzego Góreckiego, właśnie z Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy. Jego zastępcą i szefem wyszkolenia spadochronowego został ppor. Julian Gębołyś (także z WOS). Znaczną część instruktorów w Ringway stanowili Polacy z WOS. Brytyjczycy chcieli nawet utworzyć brytyjsko ? polską dywizję spadochronową i powierzyć jej dowództwo Stanisławowi Sosabowskiemu (dowódcy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej). Zapewne dlatego – jak kłamliwie twierdzi autor – że polskie doświadczenia „były tylko skromnymi próbami i zginęły w huku wybuchów wojny polskiej”. Zastanawia mnie też ta „wojna polska” Śledzińskiego, nowe określenie quasi historyczne, mające „definiować” wojnę obronną Polski 1939. Dziwne, że nie ma w tej definicji Niemców, że to była „wojna polska” – a nie wojna Niemców z Polską…

W Lundin Links (choć wg. książki w Largo House, fot. 1 po str. 192) Polacy wybudowali pierwszą w Wielkiej Brytanii wieżę spadochronową. W Polsce przed wojną wybudowano 16 wież spadochronowych W 1937 wykonano w Polsce łącznie aż 31.440 skoków. Polscy skoczkowie do 1938 wykonali ok. 25 mniejszych oraz 4 większych (40-60 skoczków) desantów. Zorganizowali ponadto także pokazy spadochronowe w Holandii, Luksemburgu, na Łotwie, na Węgrzech? Jeśli według Śledzińskiego utworzenie WOS, rozpoczęcie formowania specjalnego wydzielonego dywizjonu (jego dowódcą był późniejszy Cichociemny Roman Rudkowski) oraz szkolenia pierwszych spadochroniarzy do zadań specjalnych to były zaledwie „skromne próby” – to kto oprócz Niemców i Rosjan miał większe doświadczenie od Polaków? Nota bene, już w maju 1940 kpt. Lucjan Fijuth proponował utworzenie Brygady Lotniczo ? Desantowej, natomiast współtwórca Cichociemnych kpt. Maciej Kalenkiewicz (obaj ze Sztabu Naczelnego Wodza) postulował przekształcenie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w ?Polski Korpus Desantowy i Lotnictwo Wsparcia Powstania?

 

Kłamstwa, nieścisłości, przeinaczenia

Z nieco ponad czterystu stron treści nowego wydania tej książki przeczytałem dość uważnie ledwo 53 strony (potem zajmę się resztą). Jestem porażony skalą kłamstw, nieścisłości i przeinaczeń. Przede wszystkim zdumiewająco istotną rangą błędów merytorycznych, których dopuściło się wydawnictwo „Znak” oraz autor Kacper Śledziński. To nie są drobne nieścisłości, podobnie jak w przypadku okładki książki – to są błędy fundamentalne!

Wydawnictwo „Znak” oraz autor Kacper Śledziński wspólnie i w porozumieniu stawiają znak równości pomiędzy hitlerowskimi zbrodniarzami a polskimi Bohaterami. Wybielają zbrodniarzy komunistycznych. Wywodzą że Cichociemnych było 300 – a nie 316. Kłamią, że Cichociemni byli agentami SOE, zadaniowanymi przez Brytyjczyków. Usprawiedliwiają zaniechania Brytyjczyków. Przyjmują sowiecką optykę. Fałszują fakty, manipulują cytatami, stawiają zdumiewająco ahistoryczne tezy. Kolokwialnie rzecz ujmując – „robią ludziom wodę z mózgu”…

 

Wzywam wydawnictwo „Znak”, aby przestało być znakiem szyderstwa oraz ignorancji – a stało się znakiem pokoju. Zgodnie z normami kodeksu cywilnego, krzywda wymaga przeprosin oraz zadośćuczynienia. Zadośćuczynić kłamstwu może tylko prawda. Wydawnictwo powinno natychmiast przeprosić, wycofać książkę z publikacji do czasu poprawienia błędów, także wydatnie wesprzeć upowszechnianie prawdy o Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej.

Cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej nie mają własnego muzeum, nie mają ani jednego archiwum z dotyczącymi Ich artefaktami, ani jednej placówki badawczej. Instytut Pamięci Narodowej – niestety – pamięci o Cichociemnych bardziej szkodzi niż pomaga.

W Polsce funkcjonują obecnie dwa główne ośrodki rzeczywiście upamiętniające Cichociemnych – Fundacja im. Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej oraz „jednoosobowa placówka edukacyjno – badawcza”, czyli mój portal. Jest też Stowarzyszenie Rodzin Cichociemnych, które nie jest jednak jakoś zauważalnie aktywne na niwie edukacyjno – popularyzatorskiej, zapewne z braku wystarczających środków. W mojej ocenie, w ramach przeprosin i stosownego zadośćuczynienia, wydawnictwo „Znak” powinno wydatnie wesprzeć rzetelne działania upamiętniające Cichociemnych. Zapraszam do ugody – chcę ufać, że nie musimy się spotykać w sądzie.

Ryszard M. Zając

cichociemni (at) elitadywersji.org

PS.

Nie mam pewności, czy sprawcy zachowają się honorowo. Dlatego proszę dobrego prawnika, który chciałby poprowadzić sprawę pro bono o kontakt ze mną.


 

„Przeprosiny” wydawnictwa „Znak”

25 lipca 2022 otrzymałem maila z wydawnictwa „Znak” o treści:

niby-przeprosiny-300x200 Skandaliczne szyderstwo„Przeprosiny. Przepraszamy za zaistniałą sytuację. Naszym celem nie było propagowanie nazizmu lub szkalowanie pamięci Cichociemnych, lecz zaprezentowanie okładki, która zainteresowałaby czytelnika. Książka jest wznowieniem – obowiązują inne procedury weryfikacji merytorycznej i doszło do ludzkiego błędu. Zdanie ze strony redakcyjnej wskazujące źródło fotografii a dotyczące okładki I wydania wskutek przeoczenia nie zostało skorygowane. Nowe wydanie będzie miało już inną okładkę. Jeszcze raz przepraszamy za zaistniałą sytuację.
W dniu dzisiejszym zamieścimy też wyjaśnienie na naszej stronie internetowej www.wydawnictwoznak.pl

Z poważaniem, Magdalena Reputakowska-Madej
Dyrektor Wydawnicza/Publishing Director

 
Moja odpowiedź:

Obawiam się, że nie zrozumiała Pani mojego tekstu pt. „Skandaliczne szyderstwo”

Próba udawania, że chodzi tylko o okładkę, w tym ograniczenie się do tych niby „przeprosin” to w mojej ocenie tylko żałosna próba uniknięcia odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych, a także za ewidentne, rozpowszechniane publicznie, wasze ahistoryczne kłamstwa 🙁

Właśnie pracuję nad dokończeniem recenzji tego waszego „dzieła” które nazywacie „popularnonaukowym”. Obawiam się, że aby dojść do prawdy należy sprawdzić wszystkie fakty także w innych waszych tego rodzaju „popularnonaukowych dziełach” p. Śledzińskiego (i może nie tyko w tych).

Obawiam się że wasze rzekome „procedury weryfikacji merytorycznej” to, kolokwialnie rzecz ujmując, zwykła ściema, podobna do treści tych „przeprosin”. (…) W mojej ocenie, przynajmniej w jakiejś części produkujecie wysoce szkodliwą dla pamięci narodowej nierzetelną tandetę pseudohistoryczną. Mam nadzieję, że gniota tej treści nie będziecie już wznawiać nigdy… (…)

Sądziłem, że jakieś polubowne rozwiązanie jest możliwe. Przykro mi, że nadal chcecie być „znakiem ignorancji” a może nawet „znakiem kłamstwa” 🙁

skandal-97-tys-238x250 Skandaliczne szyderstwoNiestety, po wysłaniu tego maila otrzymałem automatyczną odpowiedź:
„W dniach 25 lipca do 7 sierpnia jestem na urlopie. W ważnych sprawach proszę o kontakt z [tu imiona, nazwiska i maile].  Po przesłaniu odpowiedzi pod te adresy mailowe otrzymałem automatyczną odpowiedź:  „w dniach 18 ? 31 lipca przebywam poza redakcją.” 

 

Na Facebooku post w tej sprawie dotarł do ponad 97 tys. osób. Wydawnictwo „Znak” wciąż uchyla się od dostrzeżenia, że Kacper Śledziński jest nierzetelnym pseudohistorykiem, który rozpowszechnia półprawdy lub całe kłamstwa na temat Cichociemnych. Wydawnictwo wciąż też nie zamierza sprostować publikowanych przez siebie nierzetelności i kłamstw oraz udaje, że w tej sprawie spór dotyczy tylko kłamliwej okładki. Autor półprawd i kłamstw nabrał wody w usta. W związku z tym niezbędne będą kolejne działania, uświadamiające temu rażąco nierzetelnemu wydawnictwu, że nie ma społecznej akceptacji dla handlarzy pseudohistoryczną tandetą 🙁

 

 

 

Informacja o realizacji projektu

 

(najważniejsze informacje – ostatnia aktualizacja: 20 stycznia 2024)
Foto: digitalizacja archiwaliów Cichociemnych w JW GROM

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Informacja o realizacji projektuSpis treści:

  1. Digitalizacja w JW GROM
  2. Budowa portalu elitadywersji.org
  3. Fanpage na Facebooku
  4. Wykaz publikacji dot. Cichociemnych
  5. Wykaz zrzutów Cichociemnych
  6. Wykaz Cichociemnych w Powstaniu Warszawskim
  7. Wykaz Cichociemnych represjonowanych przez gestapo i in. niemieckie organy represji
  8. Wykaz Cichociemnych represjonowanych przez NKWD i in. sowieckie organy represji
  9. Wykaz Cichociemnych represjonowanych w „Polsce Ludowej” oraz przez wielu wrogów
  10. Wykaz Cichociemnych walczących o niepodległość
  11. Wykaz Cichociemnych – harcerzy
  12. Ustalenie najmlodszego i najstarszego Cichociemnego
  13. Wykaz lokali konspiracyjnych Cichociemnych
  14. Kwerenda i redakcja treści biogramu Tadeusza Heftmana
  15. Digitalizacja w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu
  16. Współpraca z Osobami oraz Instytucjami, kwerendy i pozyskiwanie artefaktów dot. Cichociemnych
  17. Redakcja haseł Wikipedii dot. Cichociemnych
  18. Aktualizacja portalu, kwerendy, poszukiwanie artefaktów
  19. Współpraca dot. Polskich Sił Powietrznych, biogramy Jana Jaźwińskiego, Stanisława Kłosowskiego
  20. Wykazy: operacji lotniczych, zrzutów dla Powstania, załóg samolotów, placówek odbiorczych
  21. Ustalenie siedziby „polskiej szkoły szpiegów” w Glasgow
  22. Współpraca z uczelniami, pozyskanie artefaktów dot. 8 Cichociemnych
  23. Współpraca z uczelniami, pozyskanie artefaktów dot. 9 Cichociemnych
  24. Kwerendy, redakcja treści dot. m.in. Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy
  25. Współpraca z UM Katowice, pozyskanie dokumentacji wieży spadochronowej w Katowicach
  26. Konsultacje ws. publikacji dot. Cichociemnych, sprostowania nierzetelnych publikacji w mass-mediach
  27. Sprostowanie publikacji IPN, petycja do władz, reakcja Muzeum Powstania Warszawskiego 
  28. Sprostowanie nieścisłych publikacji „Biuletynu Informacyjnego”  ŚZŻAK  dot. Cichociemnych
  29. Wykaz tysiąca miejscowości, redakcja nowych treści w portalu, m.in. współpraca Polaków z SOE
  30. Wystąpienie do Prezydenta R.P. ws. ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego
  31. Wystąpienie do Rady Miejskiej Sosnowca ws. upamiętnienia  Stanisława Kłosowskiego
  32. Recenzje dwóch publikacji dot. Cichociemnych
  33. Pisownia słowa * Cichociemny *
  34. Interwencja w sprawie kolejnego istotnego błędu w materiale edukacyjnym IPN
  35. 29 baza danych – Cichociemni z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej
  36. Stanisław Tatar, centrala „Hel”, złoto FON, fundusz „Drawa”
  37. Petycja do Sejmu i Senatu R.P. w sprawie nowelizacji ustawy o IPN
  38. Recenzja książek: nt. Znaku Spadochronowego oraz Aleksandra Stpiczyńskiego „Kurier na równiku”
  39. Interwencja w 80 rocznicę Audley End
  40. Wywiad do pracy licencjackiej – Kultywowanie pamięci Cichociemnych
  41. Kwerendy w archiwach warszawskich uczelni: SGH, PW oraz UW
  42. Kwerenda w Centralnym Archiwum Wojskowym
  43. Promocja książki „Kurier na równiku”
  44. Recenzja publikacji dot. historii polskiej sekcji SOE
  45. Kwerenda w Arolsen Archives
  46. Niezwykłe odkrycie – nowe ustalenia ws. śmierci Cichociemnego Oskara Farenholca
  47. Kwerenda w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim
  48. Kwerendy w Centralnym Archiwum Wojskowym
  49. Ustalenie okoliczności śmierci Cichociemnego Romualda Bielskiego
  50. „Fałszywka” bezpieki w Centralnym Archiwum Wojskowym
  51. Kwerenda w Archiwum Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu
  52. Kwerendy w Archiwum Akt Nowych w Warszawie
  53. Kwerenda w Archiwum Państwowym w Koszalinie
  54. Wizyta w Sali Tradycji Służby Ochrony Państwa
  55. Interwencja w sprawie skandalicznie nierzetelnej ksiązki Wydawnictwa „Znak” oraz Kacpra Śledzińskiego
  56. Ustalenie daty śmierci Cichociemnego Ignacego Batora
  57. Archiwum portalu elitadywersji.org
  58. NIE KUPUJ ŚMIECI – kampania społeczna + errata do książki: Śledziński, ZNAK
  59. Aktualizacja biogramów 316 Cichociemnych + baza Cichociemni poligloci
  60. Recenzja artykułu w Biuletynie IPN
  61. Akcja Kontynentalna + baza danych spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej
  62. Historia Cichociemnych na slajdach
  63. Interwencja w sprawie nierzetelnych treści edukacyjnych Muzeum AK
  64. FAŁSZERZE HISTORII
  65. Spadochroniarze Stalina
  66. Skazany za uczciwość
  67. Śledztwo w sprawie Cichociemnego
  68. Pochodzenie społeczne Cichociemnych
  69. Już 33 baza danych – wiek Cichociemnych
  70. Projekt – Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej
  71. Projekt – „316 WIKI” (Cichociemni w Wikipedii)
  72. Projekt – WYKAZ PLACÓWEK ODBIORCZYCH Oddziału VI (Specjalnego)
  73. Projekt – BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
  74. Kontrowersje wokół Cichociemnej Elżbiety Zawackiej, interwencja ws. kłamstwa PAP, recenzje, analiza statusu AK
  75. Odkrycie ws. śmierci Cichociemnego Oskara Farenholca
  76. Interwencja ws. sporu pomiędzy Studium Polski Podziemnej  a Instytutem i Muzeum Polskim im. gen. Sikorskiego
  77. Wycena portalu elitadywersji.org
  78. Zapomniani polscy wynalazcy
  79. Awaria portalu
  80. Główna Baza Przerzutowa
  81. Cichociemni łącznościowcy

 


 

Od 8 stycznia 2016 (ponad osiem lat) realizuję projekt „CICHOCIEMNI”. Przedstawiam skondensowaną, skróconą informację – co dotąd zrobiłem:

 

17-06-06_GROM_protokol-podziekowanie-300x140 Informacja o realizacji projektu1/ Za zgodą Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych R.P. oraz na podstawie „Porozumienia”, podpisanego z Dowódcą Jednostki Wojskowej GROM, wraz z dwoma wolontariuszami przeprowadziłem digitalizację archiwaliów dot. Cichociemnych, znajdujących się w Sali Tradycji JW GROM. Dzięki temu, po półtora roku pracy, uzyskaliśmy ok. 4,5 tys. plików o łącznej objętości ok. 700 GB. Są to dokumenty, zdjęcia oraz inne artefakty, dotąd nigdzie nie publikowane oraz niedostępne dla wszystkich (znajdowały się w tajnej jednostce wojskowej). Prawie wszystkie pliki zostały udostępnione na stronach portalu elitadywersji.org Więcej info o digitalizacji – digitalizacja w JW GROM

 

2/ Od stycznia 2016 buduję portal elitadywersji.org – kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach, żołnierzach Armii Krajowej w służbie specjalnej. Obecnie zawartość portalu to zaplanowane 570 stron, w tym 542 wypełnionych treścią:  ponad pół tysiąca artykułów napisanych i zredagowanych przeze mnie  – zwłaszcza biogramy 316 Cichociemnych oraz dotyczące Ich artefakty. Spis treści portalu – SPIS TREŚCI. Ponadto zebrałem dane i sporządziłem 35 baz danych, niektóre o charakterze unikalnym, nigdzie indziej nie publikowane. Zawartość portalu to także 16 recenzji książek i artykułów, również 71 artykułów – wpisów, w tym wiele o fundamentalnym znaczeniu (m.in. Historia Cichociemnych na slajdach, Bajki o SOE, Współpraca Polaków z SOE, Cichociemni, IRA, chińska mafia, Cichociemni w operacjach specjalnych SIS/CIA, Kultywowanie pamięci Cichociemnych, Okradanie Cichociemnych, Z Polską w sercu, Elżbieta Zawacka – cichociemna czy agent? i in.).W ubiegłym roku portal odwiedziło prawie dwieście tysięcy osób (ok. 540 – 2 tys. dziennie).

 

Znak-Spadochronowy-AK-219x350 Informacja o realizacji projektu

Znak Spadochronowy AK

3/ Od 14 lipca 2016 prowadzę na Facebooku fanpage Cichociemni Spadochroniarze Armii Krajowej oraz grupę „Tobie Ojczyzno” na których codziennie publikowane są istotne treści upamiętniające Cichociemnych o charakterze edukacyjnym. Dzięki Waszemu zainteresowaniu fanpage ma obecnie ponad 5,8 tys. obserwujących, do grupy zgłosiło się ponad 1,5 tys. osób. Stronę na Facebooku obserwują głównie Polacy, głownie z Warszawy, ale również (kolejność wg. liczebności fanów) z Krakowa, Łodzi, Wrocławia, Lublina, Poznania, Szczecina, Gdańska, Sosnowca oraz Rzeszowa. Fanpage jest także obserwowany przez ponad 300 osób z Wielkiej Brytanii, ponad 100 osób z USA oraz (kolejność wg. liczebności fanów) po kilkadziesiąt osób z Niemiec, Norwegii, Holandii, Francji, Belgii, Irlandii oraz Australii. Największy zasięg strony na Facebooku – ponad 202 tys. odbiorców 🙂

 

4/ Opracowałem wykaz znaczących publikacji nt. Cichociemnych, obecnie zawiera ok. 732 pozycje i stale rośnie… (prawie wszystkie zakupiłem, są przydatne m.in. do kwerend przy tworzeniu autorskich publikacji, w tym rekordów baz danych)

 

5/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł opracowałem unikalny wykaz zrzutów Cichociemnych

 

6/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł opracowałem unikalny wykaz Cichociemnych uczestniczących w Powstaniu Warszawskim. Ustaliłem, że w Powstaniu Warszawskim uczestniczyło 95 Cichociemnych – a nie 91, jak niezgodnie z faktami podaje IPN.

 

7/ W oparciu o kwerendę z rożnych źródeł opracowałem unikalną bazę danych: wykaz Cichociemnych aresztowanych przez gestapo, Abwehrę, SD i in. osadzonych w obozach koncentracyjnych, niemieckich więzieniach, obozach jenieckich. Ustaliłem, że w niemieckich obozach koncentracyjnych więziono 31 Cichociemnych – dotąd podawano, że „od 17 do 24” CC

 

8/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł opracowałem unikalną bazę danych: wykaz Cichociemnych zesłanych do sowieckich łagrów oraz więzień, aresztowanych przez Sowietów, NKWD. Ustaliłem (dotąd podawano różne liczby) że do sowieckich łagrów zesłano 83 Cichociemnych, w tym 10 dwukrotnie. Udało mi się także ustalić, m.in. w oparciu o kwerendę z różnych źródeł oraz indeks represjonowanych także miejsca zsyłki niektórych Cichociemnych.

 

9/ Ustaliłem skalę represji wobec Cichociemnych – w oparciu o kwerendę z różnych źródeł ustaliłem dane nt. CC represjonowanych przez Niemców, CC represjonowanych przez Sowietów oraz CC represjonowanych w „Polsce Ludowej”  Zebrane przeze mnie dane zostały opublikowane m.in. w Wikipedii.

 

10/ Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej podała, że o niepodległość Polski w latach 1918 – 1921 walczyło 38 CC – w oparciu o kwerendę z różnych źródeł ustaliłem że o niepodległość Polski walczyło 40 Cichociemnych

 

krzyz-harcerski-zhp-300x301 Informacja o realizacji projektu11/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł ustaliłem że co najmniej 62 Cichociemnych było harcerzami

 

12/ Dotąd podawano, że najmłodszy CC miał 19 lat – ustaliłem że najmłodszy Cichociemny miał 18 lat, był nim CC Kazimierz Śliwa, w chwili wybuchu wojny miał zaledwie 13 lat i 9 miesięcy.  Starszy od niego o kilka dni był  CC Rafał Niedzielski, który zawyżył swój wiek, aby zostać Cichociemnym.

 

13/ W oparciu o kwerendę z różnych źródeł sporządziłem wykaz lokali konspiracyjnych Cichociemnych (głównie w Warszawie)

 

14/ Ustaliłem nieznane dotąd dane dot. inżyniera Tadeusza Heftmana, wybitnego konstruktora m.in. radiostacji typu AP. Dzięki uprzejmości Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego otrzymałem (i udostępniłem w portalu) fotografie radiostacji AP-4 oraz odbiornika OSB). Dzięki uprzejmości prof. dr hab. inż Krzysztofa Zaremby, Rektora Politechniki Warszawskiej uzyskałem dokumenty z akt osobowych, ustaliłem nieznaną dotąd datę Jego urodzenia. Dzięki uprzejmości Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu zeskanowałem (i udostępniłem w portalu) unikalną instrukcję radiostacji AP-5 – na stronie z biogramem

 

ABW-455E_00004-266x350 Informacja o realizacji projektu

Radiostacja AP-4 inż. Tadeusza Heftmana

źródło: ABW

15/ Dzięki uprzejmości Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu zdigitalizowałem oraz udostępniłem w portalu unikalne, dotąd nigdzie nie publikowane, maszynopisy Zbigniewa S. Siemaszko dot. Cichociemnych łącznościowców

 

16/ Dzięki uprzejmości wielu Osób oraz instytucji, m.in. Pana Michała Górskiego, wnuka współtwórcy Cichociemnych oraz dzięki władzom Narodowego Archiwum Cyfrowego, Muzeum Powstania Warszawskiego, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila”, Muzeum Gross-Rosen, Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki, Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i in. pozyskałem i udostępniłem w portalu rozmaite artefakty oraz publikacje dotyczące Cichociemnych

 

17/ Jako redaktor Wikipedii podjąłem także zadanie naprawy haseł Wikipedii dot. CC, bo treść niektórych z nich zawierała zasadnicze błędy. Dzięki pracy również innych Wikipedystów, w tym dr Wacława Iszkowskiego, naprawiliśmy główne hasło Cichociemni.

Dodałem hasła których dotąd nie było (sic!!!) m.in.

wikipedia-tysiac-edycji-300x129 Informacja o realizacji projektupoprawiłem i uzupełniłem inne hasła m.in.:

Łącznie mam już za sobą ponad tysiąc dwieście edycji oraz nowych haseł w Wikipedii, w zdecydowanej większości dotyczących Cichociemnych i tematów pokrewnych.

 

18/ Codziennie przez wiele godzin (od kilku do kilkunastu) pracuję nad Projektem: uzupełniam i aktualizuję treści na portalu, poszukuję nowych, nieznanych informacji,  publikuję posty dotyczące Cichociemnych na stronie Fb – Cichociemni Spadochroniarze Armii Krajowej

 

05_szachownica-lotnicza-250x250 Informacja o realizacji projektu19/ Podjąłem się – także dzięki nawiązaniu życzliwej współpracy z Panem Piotrem Hodyra, realizującym fundamentalny projekt Lista Krzystka – kompleksowego pozyskania na potrzeby Projektu informacji oraz artefaktów dotyczących personelu Polskich Sił Powietrznych, zaangażowanego w loty specjalne SOE ze zrzutami Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. M.in. zredagowałem podstronę w portalu oraz dodałem hasło w Wikipedii dot. niezwykle zasłużonego dla Polski oficera Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza – mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, zredagowałem podstawowe informacje nt. zasłużonego dla Polski, dla AK oraz dla Cichociemnych pilota – Stanisława Kłosowskiego.

 

20/ Opracowałem i sporządziłem nowe bazy danych: wykaz operacji lotniczych (zrzuty osobowe i materiałowe), wykaz zrzutów dla Powstania Warszawskiego, wykaz załóg samolotów uczestniczących w operacjach zrzutu Cichociemnych. Pracuję nad wykazem załóg samolotów we wszystkich operacjach lotniczych do Polski. Opracowałem wykaz placówek odbiorczych zrzutów dla Armii Krajowej.

 

Glasgow-szkola-szpiegow-300x204 Informacja o realizacji projektu

Prawdopodobna siedziba szkoły wywiadu w Glasgow

21/ Udało mi się ustalić prawdopodobną siedzibę szkoły szpiegów w Glasgow, tj. polskiej szkoły wywiadu, w której Cichociemni byli szkoleni w specjalności wywiadowczej podczas kursu o kamuflażowej nazwie Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej. Wiadomo było, że początkowo funkcjonowała w tajnym lokalu przy Kensington Park Road W.11, w dzielnicy Bayswater w Londynie, a następnie w Glasgow. Ustaliłem, że prawdopodobnie w budynku przy ul. 1 Horselethill Street (patrz zdjęcie). Udało mi się także pozyskać i udostępnić na portalu rozmaite dokumenty „szkoły szpiegów”.

 

22/  Dzięki życzliwości prof. dr hab. Michała Jerzego Zasady, Rektora Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: kpt. cc Wiesława Ipohorskiego – Lenkiewicza ps. Zagroda, por. cc Janusza Messinga ps. Bekas, kpt. cc Wacława Zaorskiego ps. Ryba. Dzięki życzliwości prof. dr. hab. inż. kpt. ż.w. Adama Weintrit Rektora Uniwersytetu Morskiego w Gdyni pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: por. cc Norberta Gołuńskiego ps. Bombram, kpt. cc Bogusława Żórawskiego ps. Mistral.  Dzięki życzliwości prof. dr hab. inż. Jerzego Lisa Rektora Akademii Górniczo – Hutniczej, pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: kpt. cc Bronisława Gruna ps. Szyb, mjr cc Wacława Pijanowskiego ps. Dym. Dzięki życzliwości prof. dr hab. Macieja Żukowskiego,  Rektora Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu pozyskałem skany źródłowych dokumentów Cichociemnego kpt. cc Henryka Januszkiewicza ps. Spokojny.

 

koperta-O6-Stocki-Tadeusz-KOL_023_0271-2-300x171 Informacja o realizacji projektu

Koperta potwierdzająca prawidłowość ustalonego przeze mnie adresu siedziby Oddziału VI (Specjalnego) SNW

23/ Dzięki życzliwości prof. dr hab. Jacka Popiela, Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz prof. dr hab. Krzysztofa Ożoga, dyrektora Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, wykonałem zdjęcia z rejestrów uczelni oraz dwóch świadectw dojrzałości Cichociemnych – studentów UJ: Władysława Godzika, Henryka Jachcińskiego, Ignacego Konstanty, Walerego Krokay, Zbigniewa Mrazka, Piotra Szewczyka, Adama Szydłowskiego, Zbigniewa Waruszyńskiego, Stanisława Wintera

 

24/  Podjąłem prace (m.in. kwerendy) dotyczące początków spadochroniarstwa polskiego, prekursorów Cichociemnych z Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy oraz 16 oficerów zgłoszonych przez kpt. dypl. Jana Górskiego oraz kpt dypl. Macieja Kalenkiewicza zgłaszających gotowość desantowania się do okupowanej Polski. Dotychczasowe ustalenia oraz źródłowe publikacje udostępniłem na stronach: Łączność z Krajem oraz Prekursorzy Cichociemnych.

 

25/  Dzięki życzliwej uprzejmości dr Marcina Krupy, prezydenta Katowic oraz Zofii Kusztal, kierownika Archiwum Urzędu Miasta Katowice udało mi się pozyskać zdigitalizowaną dokumentację wieży spadochronowej w Katowicach. Dokumentację wraz z opisem opublikowałem na stronie Wieża spadochronowa Katowice.

 

26/ Coraz częściej udzielam rozmaitych informacji, jestem konsultantem Osób przygotowujących własne projekty związane z historią Cichociemnych, w tym doktorantów piszących swoje prace doktorskie, niekiedy także Osób związanych z JW GROM. Staram się ponadto interweniować i prostować rozmaite nieścisłości w publikacjach (zwłaszcza internetowych) dotyczących Cichociemnych (tylko w ostatnim miesiącu wysłałem sześć maili w tej sprawie). Interweniowałem także w bulwersującej sprawie publicznego przekłamania historii CC przez dr Arkadego Rzegockiego, ambasadora R.P. w Wielkiej Brytanii (sprawa została przez władze zignorowana).

 

Strony-od-IPN_Cichociemni_broszura_druk_04-205x300 Informacja o realizacji projektu27/ W reakcji na nierzetelną publikację Instytutu Pamięci Narodowej – dr Krzysztofa A. Tochmana, pt. Cichociemni 1941 – 1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski (plik pdf), IPN Oddział w Rzeszowie, 2021 zmuszony byłem sporządzić Erratę do tej publikacji (plik pdf) oraz skierować List otwarty / Petycję w sprawie tej nierzetelnej publikacji do prezesa IPN oraz prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu – zobacz Rocznica pełna błędów.

W jej treści podniosłem także problem niewłaściwej polityki historycznej, w tym pomijanie od lat ludzi najbardziej zasłużonych dla sprawy Cichociemnych – patrz treść petycji.

Strony-od-IPN_Cichociemni_broszura_druk_04-1-204x300 Informacja o realizacji projektuCzekam na rozwiązanie problemu. Są pierwsze pozytywne efekty:

  • Muzeum Powstania Warszawskiego zwróciło się do mnie o wskazanie źródła informacji o odznaczeniu Virtuti Militarii Cichociemnego Edwina Scheller – Czernego, który był jednym z czterech Cichociemnych od lat pomijanych przez MPW oraz IPN jako uczestnik Powstania Warszawskiego. Jest szansa, że trzej inni, od lat pomijani Cichociemni doczekają się zauważenia – patrz treść petycji oraz Cichociemni w Powstaniu Warszawskim
  • Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej oficjalnie poinformował mnie, że przyjrzy się sprawie publikacji IPN. Niestety, nic w tej sprawie zrobiono, rzecznik prasowy najpierw nie zechciał odpowiedzieć, potem napisał, aby… sprostowania do tekstow w „Biuletynie Informacyjnym” (patrz pkt. 28 poniżej) wysłać do jego redakcji (wcale nie zrozumiał treści petycji)…
  • Przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej prof. dr hab. Tadeusz Wolsza był uprzejmy poinformować mnie, iż poruszy problem na najbliższym posiedzeniu Kolegium IPN. Niedawno przekazał mi informację, że mam otrzymać pisemną odpowiedź od IPN, nadal czekam. Miałem nadzieję, że będzie możliwe wypracowanie systemowych rozwiązań, pozwalających uniknąć nierzetelnych publikacji IPN w przyszłości. Niestety, nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. Warto jednak odnotować, że prywatnie nawiązali ze mną kontakt niektórzy pracownicy naukowi IPN, którzy starają się poprawiać błędne treści rozpowszechniane przez Instytut Pamięci Narodowej nt. Cichociemnych.

 

28/ W reakcji na nierzetelne artykuły: dr Andrzeja Chmielarza pt. „Prawdziwa historia Cichociemnych” (pdf) oraz dr hab. Jacka Sawickiego pt. „Cichociemni – nowa jakość na polu walki” (pdf), opublikowane w „Biuletynie Informacyjnym nr 02 (368), luty 2021, zmuszony byłem sporządzić sprostowania / erraty do tych tekstów:

Więcej informacji w publikacji pt. „Historie prawdziwe i nieprawdziwe…”

 

29/ S25C-921091012270-212x300 Informacja o realizacji projektuZredagowałem nowe treści na portalu, m.in. dot. Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, dzięki dotarciu do źródłowej pracy (w Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego) nt. Centrali Zaopatrzenia Terenu pracuję nad podstroną – Zaopatrzenie Armii Krajowej. Wciąż walczę z bajkami o SOE oraz prezentuję fakty nt. współpracy Polaków ze Special Operations Executive. Opracowałem kolejną bazę danych – ekipy skoczków. Kończę opracowywać wykaz ok. tysiąca miejscowości (w Polsce i na świecie) związanych z historią Cichociemnych. Uporządkowałem strukturę portalu, w tym menu główne, dodałem spisy treści do dłuższych artykułów, obecnie dodaję je do biogramów 316 Cichociemnych. Redaguję treści nt. ważniejszych akcji, m.in. zamachu na Kutscherę, akcji „Góral”, pod Baranowską Górą, skoku na kasę w Hrubieszowie i in. Uzupełniłem hasło Armia Krajowa w Wikipedii o treści: status prawny AK, wywiad Armii Krajowej, Finanse AK, Łączność Armii Krajowej, Zaopatrzenie AK w środki walki i in.

 

30/ 25 sierpnia 2021 wystąpiłem do Pana Andrzeja Dudy, Prezydenta R.P. listem otwartym / petycją o godne upamiętnienie ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora przerzutu lotniczego Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. W petycji podkreślono, że pomimo swych ogromnych zasług ppłk dypl. Jan Jaźwiński jest obecnie prawie całkowicie zapomniany, a Jego zasługi przypisywane są… brytyjskiej agendzie rządowej Special Operations Executive (SOE). 8 września 2021 Pan Roman Kroner, dyrektor Biura Odznaczeń i Nominacji Kancelarii Prezydenta R.P. pismem BON.0600.497.2021 był uprzejmy poinformować, iż zainteresował tą sprawą Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

19 stycznia 2023 odbyła się uroczystość przekazania Rodzinie ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego  Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, nadanego pośmiertnie 7 lipca 2022, przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudę, za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej (M.P.2022.931). Dziękujemy Panie Prezydencie 1f642 Informacja o realizacji projektu

 

uchwala-nr-824_Klosowski_-250x191 Informacja o realizacji projektu31/ 10 lutego 2021 zwróciłem się do Rady Miejskiej Sosnowca z petycją w sprawie upamiętnienia Stanisława Kłosowskiego – wybitnego pilota lotnictwa bombowego i transportowego oraz lotnictwa specjalnego przeznaczenia w operacjach lotniczych Special Operations Executive (SOE), wykonującego m.in. zrzuty Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. 28 października 2021 Rada Miejska Sosnowca jednogłośnie podjęła uchwałę o  nadaniu imienia Stanisława Kłosowskiego skwerowi u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Wygoda – w rodzinnej dzielnicy Niwka, niedaleko kościoła, w którym wybitny pilot z Sosnowca został ochrzczony. Wszyscy obecni radni głosowali za uchwałą, ponad podziałami politycznymi. Bardzo dziękuję🙂 

8 listopada 2021 wystąpiłem do prezydenta Sosnowca z prośbą upamiętnienia na skwerze imienia Stanisława Kłosowskiego także 105 osób personelu lotniczego Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii urodzonych w Sosnowcu. Listę tych osób ustalił portal ListaKrzystka.pl Według moich informacji, władze miasta mają zamiar pozytywnie zareagować, czekamy na decyzje…

 

Cichociemna-elita_500-211x300 Informacja o realizacji projektu32/ W związku z opublikowaniem książki Wojciecha Markiewicza pt. „Cichociemny Przybylik” opublikowałem na Facebooku recenzję tej publikacji dotyczącej Cichociemnego Stefana Przybylika. (Wojciech Markiewicz, „Cichociemny Przybylik”, Katowice 2021, Wydawnictwo Sonia Draga, ISBN 978-83-8230-193-9)..

Po opublikowaniu wartościowej publikacji Pana Michała Oltona pt. „Cichociemna elita” opublikowałem na Facebooku recenzję tej cennej publikacji, dotyczącej głównie procesu narodzin idei Cichociemnych, rekrutacji oraz szkolenia żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej. (Michał Olton – Cichociemna elita, wyd. Graf_ika, Warszawa 2021, ISBN 978-83-8244-042-3). Wszystkie recenzje dostępne na stronie – Recenzje

 

33/ W związku z różną pisownią słowa * Cichociemni * (z cudzysłowem i bez) zwróciłem się do kilku poradni uniwersyteckich z prośbą o autorytatywne wyjaśnienie prawidłowej pisowni słowa. Pani Agata Hącia, doktor językoznawstwa z Poradni Językowej Uniwersytetu Warszawskiego wyjaśniła, że słowa >cichociemni< nie należy ujmować w cudzysłów. Opublikowałem to wyjaśnienie także w haśle głównym Wikipedii – Cichociemni.

 

IPN-plansza-blad__210-620627-1-240x200 Informacja o realizacji projektu34/ W związku z opublikowaniem przez  Instytut Pamięci Narodowej kolejnych istotnych błędów w materiale edukacyjnym IPN, 30 listopada 2021 wystąpiłem do prezesa IPN dr Karola Nawrockiego  oraz do prof. dr hab. Tadeusza Wolszy, przewodniczącego Kolegium IPN z prośbą o poprawienie tych kompromitujących IPN błędów. Rzecz w tym, że na ostatniej planszy „wystawy elementarnej” dot. Cichociemnych opublikowano:

  • nieprawdziwą dezinformację o treści: „10 cichociemnych zostało skazanych na karę śmierci przez władze Polski Ludowej”.  To nieprawda – władze PL skazały na śmierć DZIEWIĘTNASTU Cichociemnych.
  • nieprawdziwą dezinformację o treści: „605 żołnierzy ukończyło kurs cichociemnych”. To nieprawda, nie było jednego „kursu cichociemnego” lecz cztery grupy szkoleń, każdy po kilka kursów. 
  • nieprawdziwą dezinformację o treści: „46 cichociemnych wzięło udział w akcjach na terenie innych państwa (Francji, Włoch, Grecji, Jugosławii, Albanii”. Nieprawda – to byli spadochroniarze Akcji Kontynentalnej.

    Po pierwsze – nie byli to Cichociemni, tylko polscy skoczkowie, agenci SOE i OSS. Lista 316 Cichociemnych jest zamknięta, jest to lista 316 skoczków odznaczonych „Znakiem [Spadochronowym] dla Skoczków do Kraju”. Przeciwko tej liście nie protestował nikt, w tym żaden z kilkudziesięciu żyjących wtedy Cichociemnych. To jest też stanowisko Studium Polski Podziemnej. Więcej info – Kontrowersje wokół liczby Cichociemnych OKRADANIE CICHOCIEMNYCH

    1-SBS-1-152x300 Informacja o realizacji projektuPo drugie, liczba polskich spadochroniarzy zrzuconych w operacjach specjalnych poza Polską jest znacznie większa:

    • 17 agentów SOE zrzuconych do Europy od czerwca 1942 do kwietnia 1945
    • 24 skoczków Samodzielnej Kompanii Grenadierów, zrzuconych na teren Francji od lutego 1943 do września 1944
    • 32 spadochroniarzy (Joes) zrzuconych od stycznia 1944 do kwietnia 1945 na teren Niemiec, w ramach „Projec Eagle”
    • 26 spadochroniarzy prawdopodobnie zrzuconych na teren ZSRR w 1945 (brak bliższych danych). 
      Razem co najmniej 99 skoczków.   Więcej info – Nie tylko CichociemniOKRADANIE CICHOCIEMNYCH

 

35/ Po dokonanej kwerendzie oraz analizie biogramów Cichociemnych opracowałem 29 bazę danych – Cichociemni z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej.

 

36/ Po dokonanej kwerendzie publikacji i dokumentów oraz ich analizie zredagowałem podstronę nt. gen. Stanisława Tatara, centrali konspiracyjnej „Hel”, złota FON, funduszu „Drawa”. Przeredagowałem oraz utworzyłem odpowiednie hasła w Wikipedii – Stanisław Tatar, Centrala konspiracyjna „Hel”, fundusz „Drawa”, Stanisław Nowicki, Marian Utnik.

 

IPN-logo-250x110 Informacja o realizacji projektu37/ 10 grudnia 2021 skierowałem do Sejmu R.P. (petycja nr BKSP-144-IX-554/21) oraz do Senatu R.P. (petycja nr 636) petycję w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 grudnia 1998 o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (Dz.U. z 2021 r. poz. 177). Proponowana nowelizacja ma doprowadzić do większego niż dotąd „uspołecznienia” działań edukacyjnych IPN, poprzez doprecyzowanie zadań Instytutu w zakresie współpracy z organizacjami pozarządowymi oraz innymi podmiotami społeczeństwa obywatelskiego.

Petycja proponuje wprowadzenie możliwości zlecania przez IPN organizacjom pozarządowym (w formie tzw. małych grantów) realizacji zadań publicznych – na zasadach określonych w ustawie o działalności pożytku publicznego i wolontariacie – w formie projektów o charakterze ponadlokalnym, dotyczących podtrzymywania i upowszechniania tradycji i pamięci narodowej oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej.

recenzjaZnak-142x200 Informacja o realizacji projektuW petycji zaproponowano zdefiniowanie zadań IPN w zakresie ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego, a także w zakresie reagowania na nierzetelne treści rozpowszechniane publicznie. Postuluję wprowadzenie do ustawy obowiązku monitoringu treści rozpowszechnianych narzędziami społeczeństwa informacyjnego. Obecnie ten obowiązek, choć w niepełnym zakresie, jest zdefiniowany na poziomie wewnętrznym tj. w regulaminie organizacyjnym IPN.

Ponadto, w mojej ocenie niezbędne jest wprowadzenie zmian w przepisach odnoszących się do obowiązku składania corocznych sprawozdań z działalności IPN Sejmowi, poprzez dodanie obowiązku opiniowania części dotyczącej działalności edukacyjnej przez właściwą komisję sejmową, zajmującą się edukacją oraz młodzieżą. Wnioskuję również o wprowadzenie szczególnego trybu składania do Prezesa IPN skarg w związku z nieprawdziwymi lub nieścisłymi informacjami i krzywdzącymi treściami historycznymi, co pozwoli także reagować na takie treści rozpowszechniane również przez IPN. Niestety petycja w tej sprawie nie zyskała akceptacji PiS…

recenzja-Majchrowicz-141x200 Informacja o realizacji projektu

38/ Opracowałem recenzję książek:

  • Rafał Niedziela – „Tobie Ojczyzno.Znaki spadochronowe i szybowcowe w Polskich Siłach Zbrojnych (1941-1947), monografia historyczna, m.in. nt. Znaku Spadochronowego, wyd. Fundacja Sprzymierzeni z GROM, Warszawa 2021, ISBN 978-83-942317-2-9
  • „Kurier na równiku” – wspomnienia oficera wywiadu, Cichociemnego Aleksandra Stpiczyńskiego, oprac. Beata Majchrowska, wyd. Verena Beata Majchrowska, Warszawa 2021, ISBN 978-83-962828-1-1.

Wszystkie recenzje dostępne są na tej stronie.

 

Audley-End-3-300x200 Informacja o realizacji projektu

Audley End (od strony ogrodu)

39/ Po moim proteście oraz interwencji, brytyjska organizacja pozarządowa English Heritage opiekująca się zabytkami budownictwa w Anglii należącymi do „zbioru dziedzictwa narodowego” (National Heritage Collection) – sprostowała swój merytoryczny błąd na stronie internetowej dotyczący Cichociemnych 1f642 Informacja o realizacji projektu

English Heritage przyznała, że Cichociemni nie byli „agentami SOE” (Special Operations Executive) lecz żołnierzami polskiej Armii Krajowej. Więcej info we wpisie pt. Interwencja w 80 rocznicę Audley End

 

40/ Na prośbę Pana Radosława Kotowicza, studenta Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, udzieliłem odpowiedzi na pytania do wywiadu, mającego być częścią pracy licencjackiej pt. „Rola Cichociemnych podczas II wojny światowej, kultywowanie pamięci oraz przejęcie tradycji przez  JW GROM”, promotor: dr Paweł Łubiński. Więcej info – Kultywowanie pamięci Cichociemnych.

 

PW-wwa-250x177 Informacja o realizacji projektu41/ Przeprowadziłem kwerendy teczek personalnych studentów, późniejszych 34 Cichociemnych w archiwach warszawskich uczelni: Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Handlowej oraz Uniwersytetu Warszawskiego, uzyskując cyfrowe artefakty dotyczące Cichociemnych: Stefan Bałuk (UW), Leon Bazała (UW), Kazimierz Bernaczyk – Słoński (SGH), Jerzy Bichniewicz (PW), Andrzej Prus – Bogusławski (SGH), Jerzy Emir – Hassan (UW), Jan Górski (PW), Tadeusz Burdziński (UW), Teodor Hoffman (PW), Bolesław Jabłoński (UW), Stanisław Jankowski (UW), Stefan Jasieński (PW), Jan Jokiel (UW), Longin Jurkiewicz (SGH), Maciej Kalenkiewicz (PW), Bohdan Kwiatkowski (PW), Władysław Maksyś (PW), Zygmunt Milewicz (UW), Jan Rogowski (PW), Jan Rostworowski (UW), Jan Różycki (PW), Zygmunt Sawicki (UW), Zenon Sikorski (UW), Leopold Skwierczyński (UW), Kazimierz Smolski (UW), Tadeusz Starzyński (UW), Aleksander Stpiczyński (PW), Witold Strumpf (PW), Wiesław Szpakowicz (UW), Waldemar Szwiec (UW), Andrzej Świątkowski (PW), Czesław Trojanowski (UW), Jan Walter (PW), Józef Zabielski (UW).  

 

CAW-250x165 Informacja o realizacji projektu42/ Przeprowadziłem pierwszą kwerendę w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie wybranych 29 jednostek archiwalnych akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949 (sygn. II.52). Kwerenda będzie kontynuowana, cały zasób obejmuje 21,3 m.b. akt, tj. 502 teczki dokumentów Oddziału VI (Specjalnego) oraz 152 teczki depesz KG AK. Więcej info nt. tego zespołu akt – Wanda Roman „Dzieje i zawartość zespołu akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949”  (plik pdf).

 

43/ Na zaproszenie red. Beaty Majchrowskiej, 27 maja 2022 w Pałacyku Konopackiego w Warszawie uczestniczyłem w promocji książki „Kurier na równiku” Cichociemnego Aleksandra Stpiczyńskiego. Spotkanie było wydarzeniem artystyczno-intelektualnym: w promocji uczestniczyli: aktor teatralny i filmowy, muzyk i wokalista Reda Haddad oraz Filip Kamizela i Zygmunt Kandora z 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich. Miałem okazję opowiedzieć – jak szkolono Cichociemnych. Zobacz recenzję tej książki.

 

Tebinka-historia-SOE_1100px-169x250 Informacja o realizacji projektu44/ Wreszcie ukazała się porządna monografia polskiej sekcji brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE). Jej autorami są: prof dr hab. Jacek Tebinka oraz dr hab. Anna Zapalec, a publikację starannie i ładnie wydało warszawskie wydawnictwo „Neriton”. ISBN 978-83-66018-94-5 (druk), ISBN 978-83-66018-95-2 (e-book). Całkiem serio i krótko – ta publikacja to intelektualne frykasy dla wszystkich zainteresowanych polskimi operacjami specjalnymi podczas II wojny światowej. Są w niej drobne mankamenty, ale te nieścisłości nie mają zasadniczego znaczenia dla oceny niezwykle wysokiej wartości poznawczej publikacji. Publikacja stanowić będzie z pewnością solidny fundament pod kompendium rzetelnej wiedzy o 316 Cichociemnych – spadochroniarzach Armii Krajowej. Dziękuję i polecam 1f642 Informacja o realizacji projektu  Zobacz moją recenzję.

 

Narodowy-dzien_pamieci_ofiar_obozow-250x158 Informacja o realizacji projektu45/ Rozpocząłem kwerendę w Arolsen Archives – największym na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób. W pierwszej fazie tej kwerendy udało mi się pozyskać 442 skany dokumentów dotyczących 9 spośród 13 Cichociemnych, zamordowanych przez Niemców w obozach koncentracyjnych: Tadeusz Benedyk, Oskar Farenholc, Jan Górski, Tadeusz Jaworski, Hieronim Łagoda, Zbigniew Piasecki, Adam Riedl, Jan Rostworowski, Józef Spychalski. Wymagają one pracy, m.in. weryfikacji…

W drugiej fazie kwerendy postaram się wyszukać dokumenty dotyczące pozostałych Cichociemnych osadzonych w obozach koncentracyjnych. W trzeciej fazie kwerendy wyszukam dokumenty dotyczące pozostałych spośród 129 Cichociemnych, których podczas II wojny św. pozbawiły wolności niemieckie organy represji: gestapo, Abwehra, SD, żandarmeria, Kriminalpolizei i in. Dokumenty zostaną wykorzystane do aktualizacji biogramów oraz udostępnione na naszym portalu.

 

Farenholc-Oskar_Strona_1-177x250 Informacja o realizacji projektu

Dokument z Arolsen Archives

46/ W wyniku kwerendy w Arolsen Archives – największym na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób – udało mi się ustalić nowe fakty nt. Oskara Farenholca.  Dotąd sądzono, że w lipcu 1944 został wywieziony ostatnim transportem z Pawiaka do obozu koncentracyjnego KL Gross-Rosen lub zginął 3 sierpnia 1944.

Według dokumentów pozyskanych z Arolsen Archives  Cichociemny por. Oskar Farenholc, jako John Oskar Kennedy został wywieziony do obozu koncentracyjnego  KL Mauthausen – prawdopodobnie tam zginął po 15 grudnia 1944. Dokumenty z Arolsen Archives opublikowałem na stronie z biogramem.

 

47/ Dzięki uprzejmości dyrektora Archiwum Uniwersyteckiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego  miałem możliwość przeprowadzenia „zdalnej kwerendy” dokumentów studentów KUL – późniejszych Cichociemnych. W jej wyniku, Pan Dyrektor Marek Pawelec zechciał udostępnić na potrzeby Projektu skany źródłowych dokumentów Cichociemnych: Kazimierza Osuchowskiego oraz Leonarda Zub-Zdanowicza.

 

CAW-250x165 Informacja o realizacji projektu48/ Dwukrotnie przeprowadziłem wielodniową kwerendę w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie kolejnych 60 jednostek archiwalnych akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949 (sygn. II.52). Cały zasób obejmuje 21,3 m.b. akt, tj. 502 teczki dokumentów Oddziału VI (Specjalnego) oraz 152 teczki depesz KG AK. Więcej info nt. tego zespołu akt – Wanda Roman „Dzieje i zawartość zespołu akt Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949”  (plik pdf). W wyniku kwerendy pozyskałem cyfrowe kopie 117 teczek dokumentów, łącznie kilka tysięcy cyfrowych kopii dokumentów. „Obróbka” oraz analiza tych „zdobyczy” potrwa zapewne wiele tygodni, ale dzięki tej pracy możliwe będzie wykorzystanie pozyskanych treści w rzetelnych publikacjach nt. Cichociemnych.

 

Bielski-20220729_094035-162x250 Informacja o realizacji projektu49/ Podczas kwerendy w zasobie archiwalnym Archiwum Akt Nowych znalazłem odpis dokumentu (patrz obok) z 29 września 1946, sporządzonego przez notariusza Juliana Siennickiego, który pozwala ustalić nowe okoliczności śmierci Cichociemnego Romualda Bielskiego.

Według tej relacji mjr Romuald Bielski przebywał wiosną 1945 w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu – Sachsenhausen (obecnie dzielnica Oranienburga) pod fałszywymi danymi Jan Banasiak. Po dwóch tygodniach od przybycia do KL Sachsenhausen mjr Romuald Bielski zachorował na różę „i po paru dniach zmarł” w szpitalu obozowym.  W celu zweryfikowania tej informacji, skierowałem zapytanie do  Arolsen Archives – największego na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób.

 

50/ Podczas przeprowadzanej kwerendy w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie udało mi się „odkryć” fałszywkę bezpieki. Mianowicie znajdująca się w zasobach archiwalnych CAW teczka oznaczona sygn. II.52.405 dotycząca Powstania Warszawskiego, była opisana: „Powstanie Warszawskie – broszura Jaźwińskiego o wywołaniu Powstania Warszawskiego”. Również jej „opis zawartości”, sporządzony przez funkcjonariusza bezpieki, prawdopodobnie przez Stefana Szmita, szefa „grupy specjalnej” MBP wprowadzał w błąd. W „opisie” teczki sygn. II.52.405 czytamy:  „Koperta znaleziona wśród korespondencji płk. Chojeckiego zawiera 34 kartki fotografii broszury. Kartki są fotografiami stronic od 7 – 40. Brak 1 – 6. (…) Z treści wynika, iż broszura wydana została w r. 1945 lub później,w każdym bądź razie po zakończeniu wojny. Z treści broszury można określić autora, na podstawie danych, które on daje mówiąc o sobie. Jest nim mjr dypl. Jaźwiński [podkreśl RMZ], który od 1940 r. jeszcze we Francji pracował w Oddz. Spec. na odcinku krajowym. Spełniał on funkcję oficera łączności lotniczej z krajem oraz oficera grupującego w swym ręku wszystkie kontakty z Anglikami (w/g Utnika str. 6) odpowiada to danym o autorze broszury str. 9. Później został on pierwszym komendantem bazy przerzutowej Oddz. VI we Włoszech (…)” (CAW sygn. II.52.405).

CAW_6398_22-162x250 Informacja o realizacji projektuW rzeczywistości mjr dypl. Jan Jaźwiński nie jest jej autorem. Udało mi się ustalić, że  autorem broszury znajdującej się w teczce sygn. II.52.405, przechowywanej w Centralnym Archiwum Wojskowym, opisanej jako „Powstanie Warszawskie – broszura Jaźwińskiego o wywołaniu Powstania Warszawskiego” jest kpt. Zbigniew Oranowski. Był oficerem Oddziału VI (Specjalnego), szefem referatu S2 w Wydziale Specjalnym tego oddziału, odpowiadał za zaopatrzenie materiałowe. Jego broszura została wydana w lipcu 1945 przez Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik” pt. „W oczach Londynu. Materiały do dziejów Powstania Warszawskiego”. Wydawca opatrzył ją wstępem, w którym w pierwszym zdaniu cytuje… Władysława Gomułkę. Komunistyczna bezpieka fałszywie przypisała autorstwo tej propagandowej broszury mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu, licząc zapewne na uwiarygodnienie jej treści. Poinformowałem o swoich ustaleniach dyrektora Wojskowego Biura Historycznego; pismem z 19 sierpnia WBH podziękowało oraz poinformowało mnie o zmianie nieprawidłowego opisu. Więcej info – „Fałszywka” bezpieki w Centralnym Archiwum Wojskowym.

 

51/ Dzięki życzliwości władz Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu oraz uczelnianego Archiwum, przeprowadziłem kwerendę w aktach personalnych studentów Wydziału Rolno – Leśnego, późniejszych Cichociemnych: Adama Borysa oraz Czesława Rossińskiego. Pozwoliło to pozyskać na potrzeby Projektu Cichociemni cyfrowe kopie artefaktów dotyczących tych Cichociemnych.

 

aan-300x211 Informacja o realizacji projektu52/ Także dwukrotnie przeprowadziłem (w sumie kilkudniową) kwerendę w Archiwum Akt Nowych w Warszawie w jednostkach archiwalnych zasobu AAN, pozyskując cyfrowe kopie kilkuset dokumentów. Ich obróbka oraz analiza także potrwa jakiś czas, ale ta praca przysłuży się do pozyskania rzetelnych treści na potrzeby popularnonaukowych publikacji w ramach Projektu Cichociemni.

 

53/ Nie miałem innej możliwości, musiałem udać się aż na drugi koniec Polski, aby w Archiwum Państwowym w Koszalinie przeprowadzić kwerendę znajdującego się tam zasobu archiwalnego, w szczególności „Kolekcji Stanisława Ossowskiego” (zespół nr 1114). Dzięki przeprowadzonej kwerendzie pozyskałem kolejne kilkaset cyfrowych kopii dokumentów, głównie dotyczących Cichociemnego Stanisława Ossowskiego.

 

SOP_identyfikator-250x250 Informacja o realizacji projektu54/ Dzięki życzliwej zgodzie ppłk SOP Pawła Olszewskiego, komendanta Służby Ochrony Państwa, miałem rzadką sposobność odwiedzenia Sali Tradycji SOP. Warto zauważyć, że  SOP kultywuje tradycje Oddziału Dyspozycyjnego „B” Kedywu Okręgu Warszawa AK, który podczas Powstania Warszawskiego ochraniał Dowództwo Powstania oraz realizował zadania wymagające szczególnych umiejętności i predyspozycji. Dowódcą tego oddziału był Cichociemny Ludwik Witkowski ps. Kosa.

 

55/ Podjąłem interwencję, wysyłając e-maile do autora, wydawnictwa oraz projektanta okładki, także m.in. na Facebooku interwencję w reakcji na skandalicznie nierzetelną publikację wydawnictwa „Znak” autorstwa Kacpra Śledzińskiego pt. „Cichociemni. Elita polskiej dywersji”. Napisałem także recenzję tej nierzetelnej książki. Post w tej sprawie dotarł aż do ponad 97 tys. osób.

Niestety, wydawnictwo „Znak” wciąż uchyla się od dostrzeżenia, że Kacper Śledziński jest nierzetelnym pseudohistorykiem, który rozpowszechnia półprawdy lub całe kłamstwa na temat Cichociemnych. Wydawnictwo wciąż też nie zamierza sprostować publikowanych przez siebie nierzetelności i kłamstw oraz udaje, że w tej sprawie spór dotyczy tylko kłamliwej okładki. Autor półprawd i kłamstw nabrał wody w usta. W związku z tym niezbędne będą kolejne działania, uświadamiające temu rażąco nierzetelnemu wydawnictwu, że nie ma społecznej akceptacji dla handlarzy pseudohistoryczną tandetą 1f641 Informacja o realizacji projektu

 

Bator-Ignacy-KOL_023_0003-300x145 Informacja o realizacji projektu56/ Dzięki „zdalnej kwerendzie” w zasobach Studium Polski Podziemnej, po przeglądnięciu teczki sygn. Kol.023.0003, ustaliłem prawdopodobną datę śmierci Cichociemnego Ignacego Batora ps. Opór. Dotąd sądzono, że zginął w walkach z Niemcami przy ul. Chałubińskiego, podczas Powstania Warszawskiego. Dotąd sądzono (wg. relacji przytoczonych przez Jędrzeja Tucholskiego) że mógł zaginąć 3 sierpnia 1944 pomiędzy ul. Świętokrzyską i Polną.

Dzięki moim ustaleniom (patrz dokument obok, ze zbiorów Studium Polski Podziemnej) wiadomo obecnie, poległ po 5 sierpnia 1944. Według relacji Cichociemnego Władysława Hauptmana, potwierdzonej przez mjr. J. Kwiecińskiego, 5 sierpnia 1944 o godz. 11 wyszedł z jego bronią z miejsca nadawania radiostacji, poszedł do gmachu Lardellego przy ul. Polnej 30, róg Piłsudskiego. Wkrótce budynek ten opanowali Niemcy. Ewakuował się na ul. Chałubińskiego. Prawdopodobnie tam poległ w walce lub został zamordowany.

W celu ostatecznego potwierdzenia tego odkrycia wysłałem już zapytanie do Arolsen Archives – największego na świecie archiwum ofiar niemieckiego bestialstwa, zawierającego dokumenty dotyczące ok. 17,5 mln osób. Wcześniej, dzięki życzliwości pracowników tego Archiwum udało mi się pozyskać 442 skany dokumentów dotyczących 9 spośród 13 Cichociemnych, zamordowanych przez Niemców w obozach koncentracyjnych – patrz pkt. 45. Mam nadzieję, że pomogą także w tej sprawie.

 

Toshiba-dysk-300x189 Informacja o realizacji projektu57/ Po licznych kwerendach, zwłaszcza digitalizacjach w rozmaitych instytucjach i miejscach (patrz punkty powyżej) powstało cyfrowe archiwum portalu elitadywersji.org. W styczniu 2016 zaczynałem od jednego folderu, w którym było ledwo kilkanaście plików zeskanowanych dokumentów i fotografii dotyczących mojego Dziadka – Cichociemnego.  Później, głównie wskutek digitalizacji w JW GROM cyfrowe archiwum portalu znacznie zwiększyło swoją objętość.

Obecnie to już nie jeden czy kilkanaście folderów – ale cały dysk CICHOCIEMNI, zawierający kilkadziesiąt tysięcy plików rozmaitych skanów oraz innych cyfrowych kopii dokumentów, zdjęć, teczek personalnych, artykułów, książek, także archiwaliów znajdujących się m.in. w aktach Oddziału VI Sztabu Głównego Naczelnego Wodza z lat 1940-1949 (CAW sygn. II.52). Archiwum portalu to obecnie ok. jeden terabajt (TB) danych! Oczywiście kopia znajduje się na drugim dysku podobnej wielkości. Znaczna część tych plików wciąż wymaga wielotygodniowej (nawet wielomiesięcznej) uważnej eksploracji oraz merytorycznej analizy. Będzie źródło do kolejnych publikacji 🙂

 

ERRATA-sledzinski-znak-nie-kupuj-smieci-300x220 Informacja o realizacji projektu58/ Pomimo podjętej interwencji (patrz pkt. 54) ani Kacper Śledziński ani Wydawnictwo „ZNAK” nie raczyło rzeczowo zareagować. Od ponad dziesięciu lat sprzedają nierzetelne treści pseudohistoryczne nt. Cichociemnych, udające „książkę popularnonaukową”.  Nie zamierzają naprawić krzywd wyrządzonych pamięci narodowej oraz oszukanym Czytelnikom. Nie chcą nawet podjąć żadnego dialogu w sprawie tego oszustwa intelektualnego!

Błędów, przekłamań i nieścisłości w tej książce tak wiele – 189 błędów na 417 stronach! – że musiałem je wskazać aż w czterech artykułach:

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-errata-300x208 Informacja o realizacji projektuW reakcji na intelektualne oszustwo Śledzińskiego i wydawnictwa „Znak” rozpocząłem kampanię społeczną: NIE  KUPUJ  ŚMIECI udających książki popularnonaukowe! 

Na miano „śmieci” zasłużyły oba wydania pseudohistorycznej tandety Śledzińskiego i „Znaku”, z 2012 oraz z 2022 (Kacper Śledziński, Cichociemni. Elita polskiej dywersji, Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8). Warto zauważyć, że historyk, prawnik i publicysta dr Bartłomiej Szyprowski znalazł w tej książce aż 152 błędy i niedokładnościOgółem ta nierzetelna publikacja zawiera aż 246 błędów!

Nie dajmy się oszukiwać nie kupujmy książek nierzetelnych, nawet kłamliwych! Kampania będzie prowadzona dotąd, dopóki wydawnictwo „Znak” nie naprawi szkód spowodowanych dziesięcioletnim rozpowszechnianiem bzdur na temat Cichociemnych – elity Armii Krajowej oraz dopóki nie wprowadzi procedur weryfikacji publikowanych treści.  Wzywam wydawnictwo „Znak” – przestańcie być znakiem ignorancji!

 

CC-poligloci-243x250 Informacja o realizacji projektu59/ W oparciu o dane zebrane z teczek personalnych 316 Cichociemnych podjąłem wysiłek aktualizacji biogramów wszystkich Cichociemnych. Biogramy uzupełniane są o dane dotyczące znajomości języków obcych oraz uczestnictwa w szkoleniach, kursach. Takie dane są w zdecydowanej większości akt personalnych, chociaż – niestety – nie we wszystkich. W kilku przypadkach udało mi się brakujące dane z akt uzupełnić o dane z literatury wspomnieniowej. Przeprowadziłem pod tym kątem także kompleksową kwerendę kilkuset posiadanych publikacji. Wyniki tej „kwerendy językowej” budzą respekt – okazuje się Cichociemni byli poliglotami – statystycznie prawie każdy Cichociemny znał przynajmniej dwa języki obce.

W trakcie zbierania źródłowych informacji do aktualizacji biogramów powstała – już trzydziesta – baza danych: Cichociemni poligloci. To kolejne moje własne ustalenia badawcze oraz kolejna moja autorska baza – takie dane nigdzie nie były dotąd publikowane. Są dostępne na tej stronie.

 

skan_00166_1000px-181x250 Informacja o realizacji projektu60/ W związku z publikacją interesującego artykuł Łukasza Płatka pt. Cichociemni, broń i pieniądze. Łączność lotnicza z krajem w latach 1941-1944 – Biuletyn IPN, wrzesień 2022 nr 9 (202), s. 38-49, ISSN 1641-9561 opublikowałem zredagowaną przez siebie recenzję tego artykułu. Wszystkie recenzje dostępne są na stronie – Recenzje.

W recenzji po raz pierwszy od dłuższego czasu zdecydowałem się podziękować IPN oraz Autorowi za treści zawarte w tym artykule. Bodaj po raz pierwszy w jakiejkolwiek publikacji IPN zauważono mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, także konstruktora „pipsztoków” inż. Tadeusza Heftmana, chyba pierwszy raz dostrzeżono że Cichociemnych szkolili w większości Polacy, czy wspomniano o początkach spadochroniarstwa w Polsce – ponadto te wszystkie pomijane dotąd informacje w jednym tekście! Wygląda na to, że mamy już – nareszcie! – za sobą lata przemilczania tych czterech kluczowych informacji z historii Cichociemnych 1f642 Informacja o realizacji projektu Moja praca popularyzatorska nabiera większego sensu 1f642 Informacja o realizacji projektu

W artykule Łukasza Płatka nie znalazłem poważniejszych błędów merytorycznych, znalezione nieścisłości wskazałem w treści recenzji.

 

POWN-pluton-Zachwieja-300x223 Informacja o realizacji projektu61/ W oparciu kwerendę w wielu publikacjach źródłowych opracowałem podstronę nt. Akcji Kontynentalnej oraz zebrałem w 31 bazie danych dane nt. spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej, zrzuconych poza Polskę, do państw zachodnich, głownie Francji. 

Zredagowałem także nowe hasło w Wikipedii – Akcja Kontynentalna oraz rozpoczęłem prace nad zredagowaniem biogramów 77 spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej. Ponadto – wobec braku podjęcia przez kogokolwiek jakichkolwiek dzialań upamiętniających tych spadochroniarzy zdecydowałem o utworzeniu na Facebooku strony Spadochroniarze Akcji Kontynetalnej.

 

CC-prezentacja_01-300x224 Informacja o realizacji projektu62/ Opracowałem dla celów edukacyjnych nową, odświeżoną i uzupełnioną prezentację historii Cichociemnych – można ją zobaczyć na stronie Historia Cichociemnych na slajdach. Prezentacja została także udostępniona nauczycielom w nowo utworzonej przeze mnie grupie na Facebooku – Cichociemni dla nauczycieli.

 

63/ Podjąłem interwencję w sprawie nierzetelnych treści  Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila” w Krakowie, mianowicie przygotowanych kosztem aż 43 tys. złotych (dotacja Narodowego Centrum Kultury) materiałów edukacyjnych nt. Cichociemnych:

Niestety, wskutek postawy dyrektora Muzeum AK dr Marka Lasoty, interwencja okazała się nieskuteczna. Więcej informacji – Dezinformacja Muzeum AK.

 

FALSZERZE-HISTORII_-266x250 Informacja o realizacji projektu64/ Publiczna pamięć o Cichociemnych jest tego rodzaju, że coraz więcej bzdur rozpowszechnianych jest – pod pozorem prawdy – przez tzw. „autorytety”. Niestety, w tym niechlubnym gronie są także autorytety prawdziwe, które rozpowszechniają brednie na temat Cichociemnych pod zazwyczaj wiarygodnym szyldem. Tym bardziej takie kłamstwa są niebezpieczne.

Dlatego opracowałem listę fałszerzy historii Cichociemnych. Będziemy publicznie piętnować szczególnie rażące kłamstwa. Każdy, kto znajdzie się na tej niechlubnej liście ma szansę na poprawę – wystarczy opublikować sprostowanie albo poprawić błędne treści… Lista będzie weryfikowana oraz aktualizowana.

 

65/ Podjąłem próbę zmierzenia się z trudnym tematem – ustaleniem wszelkich możliwych informacji dotyczących „spadochroniarzy Stalina”, tj. skoczków (na ogół Polaków z komunistycznym rodowodem lub komunistycznymi sympatiami) – będących agentami NKWD – których zrzucano podczas II wojny światowej na teren Polski. Udało mi się ustalić smutną prawdę – pomiędzy pierwszym a drugim zrzutem Cichociemnych brytyjska Special Operations Executive – jeszcze przed zawarciem umowy z sowieckim NKWD – wykonała co najmniej trzy zrzuty do Polski co najmniej dziewięciu sowieckich agentów. Tak bardzo Brytyjczycy pomagali Polsce...

Pierwsze informacje zawarłem w publikacji Spadochroniarze Stalina, który wywołał znaczne poruszenie wśród odbiorców na Facebooku…

 

Kozuchowski-Henryk-KOL_023_0125-196x250 Informacja o realizacji projektu

kpt. dypl. Henryk Kożuchowski

66/ Na przełomie czerwca i lipca 1943 Wojskowy Sąd Specjalny Państwa Podziemnego Okręgu Łódź AK skazał na śmierć Cichociemnego kpt. dypl. cc Henryka Kożuchowskiego ps. Hora. Skazano Go zaocznie za zdradę Narodu Polskiego. Zastrzelono na początku lipca 1943 w rejonie wsi Michałów k. Czarnocina (powiat Tomaszów Mazowiecki). Zreabilitowano  19 stycznia 1980.

W oparciu o dokumenty, do których dotarłem, w artykule Skazany za uczciwość opisałem niezwykle smutną i przykrą sprawę niesłusznego pozbawienia życia Cichociemnego kpt. dypl. cc  Henryka Kożuchowskiego ps. Hora. Niestety, nie jest On jedynym, niesłusznie skazanym przez konspiracyjny sąd (patrz także informacje nt. sprawy Cichociemnego Zbigniewa Piaseckiego), choć tylko Jego niesłusznym wyrokiem pozbawiono życia. Wkrótce podejmę sprawę innego Cichociemnego, krzywdząco osądzonego przez podziemny wymiar sprawiedliwości…

 

Fijalka-odznaczenie-VM-300x241 Informacja o realizacji projektu67/ W sierpniu 1942 w słynnym ośrodku szkoleniowym Cichociemnych Audley End (STS 43) Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski odznaczył Krzyżem Virtuti Militari Cichociemnego Michała Fijałki ps. Kawa. Na tej historycznej fotografii, obok Cichociemnego Bolesława Kontryma widać niewielkiego wzrostem Cichociemnego, którego tożsamość nie została niepodważalnie ustalona:

  • wg. Jędrzeja Tucholskiego (Cichociemni, wyd. 1988 fot. 94, w innych wydaniach pod innym numerem) – jest nim Cichociemny Jan Woźniak ps. Kwaśny
  • wg. Cezarego Chlebowskiego (Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie, wyd. 1993 fot. 12)  – jest nim Cichociemny Wincenty Ściegienny ps. Las

W związku z tą istotną wątpliwością, problemem z ustaleniem tożsamości zwróciłem się do Narodowego Archiwum Cyfrowego (zdjęcie sygn.37-552-3) z prośbą o pomoc. Niestety NAC nie posiadało wiarygodnych informacji na temat zdjęcia znajdującego się w jego zasobach. Zwróciłem się więc do  Komendanta Głównego Policji oraz do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji o przeprowadzenie antroposkopijnych badań porównawczo-identyfikacyjnych tych dwóch Cichociemnych, w celu ustalenia który z nich znajduje się na historycznej fotografii. CLKP odmówiło przeprowadzenia badań. W tej sytuacji zwróciłem się do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej z prośba o wystąpienie do policyjnego Laboratorium, aby zechcieli jednak przeprowadzić antroposkopijne badania porównawczo-identyfikacyjne. Śledztwo trwa, podejmowane działania opisuję w artykule Policja na tropie Cichociemnego.  Aktualizacja – niestety „Instytut Pamięci Narodowej” oraz CLKP odmówiły pomocy 🙁

 

Grupy-spoleczne-290x250 Informacja o realizacji projektu68/ Dzięki informacjom zebranym z teczek personalnych 316 Cichociemnych znajdujących się w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza, obecnie w  archiwum Studium Polski Podziemnej w Londynie, kolekcja sygn. Kol.023,  a także w oparciu o dane zebrane z opublikowanych wspomnień Cichociemnych, po żmudnej analizie dokumentów i życiorysów 316 Cichociemnych opracowałem 32 bazę danych, zawierającą informacje o pochodzeniu społecznym Cichociemnych.

Spośród 316 Cichociemnych brak źródłowych danych o pochodzeniu 69 Cichociemnych. Spośród pozostałych (czyli 247) aż 65 (ok. 26,4 proc.) wywodziło się z wyższej grupy społecznej (synowie ziemian, przemysłowców, oficerów, uznanych absolwentów uczelni itp.). 86 (ok. 35,4 proc.) wywodziło się ze średniej warstwy społecznej  – byli to głównie synowie (1 córka) urzędników, nauczycieli, także działaczy społecznych i politycznych. Zaskakujące może być to, że (spośród 246) najwięcej, aż 97 Cichociemnych (ok. 38,9 proc.) wywodziło się z niższej warstwy społecznej (głownie synowie rolników i robotników).  

 

37-1121-281x400 Informacja o realizacji projektu

por. Jan Rostek
źródło: NAC

69/  Dotąd nie wiedzieliśmy, ile lat mieli Cichociemni w chwili wybuchu wojny oraz w dacie skoku do Polski. Nie wiedzieliśmy nawet jaka była średnia wieku Cichociemnych. Spędziłem trochę godzin nad arkuszem kalkulacyjnym, wykonałem stosowne analizy. Dzięki temu powstała kolejna, już 33 unikalna baza danych. Można w niej odszukać odpowiedzi na powyższe pytania – w odniesieniu do każdego z 316 Cichociemnych. Dzięki informacjom zebranym przeze mnie z teczek personalnych 316 Cichociemnych znajdujących się w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza – archiwum Studium Polski Podziemnej, kolekcja sygn. Kol.023,  po analizie dokumentów 316 Cichociemnych opracowałem 33 bazę danych, zawierającą informacje o wieku Cichociemnych.

1 września 1939 spośród późniejszych Cichociemnych 11 miało ukończone siedemnaście lat. Spośród 316 przyszłych Cichociemnych w chwili wybuchu wojny aż 23 było niepełnoletnich. Największą grupą byli właśnie młodzi, w wieku do 25 lat – aż 164, czyli sporo ponad połowa (ok. 51,9 proc.).  Nie więcej niż 25 lat życia miało w dacie swojego skoku ze spadochronem do Polski aż 86 (ok. 27 proc.) Cichociemnych. Najliczniejszą grupę stanowili Cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej w wieku od 26 do 34 lat, bo aż 160 (ponad 50 proc.) CC. Więcej informacji nt. wieku Cichociemnych – zobacz 33 unikalną bazę danych.  

 

PASZKOT2-LOKLIZACJA-300x175 Informacja o realizacji projektu70/  Rozpocząłem realizację unikalnego, społecznego projektu badawczo – edukacyjnego pt. Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej, do którego na moje zaproszenie dołączyli jako współinicjatorzy: dr Andrzej Borcz i Waldemar Natoński. Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.

W ustaleniu precyzyjnych lokalizacji placówek odbiorczych (zrzutowisk) pomoże „odkryty” przeze mnie w Centralnym Archiwum Wojskowym archiwalny „Wykaz placówek”, sporządzony przez oficerów Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Pomocna będzie również „Instrukcja dekodowania”, sporządzona przez Waldemara Natońskiego, który wraz z dr Andrzejem Borczem ustalił nieznaną dotąd lokalizację placówki odbiorczej „Paszkot 2”.

Projekt uzyskał pozytywną opinię siedmiu wybitnych historyków (alfabetycznie): prof. Norman Davies, prof. dr hab. Maciej Franz, prof. dr hab. Wojciech Krawczuk, prof. dr hab. Grzegorz Mazur, ks. dr Marcin Nabożny, prof. dr hab. Grzegorz Ostasz, prof. dr hab. Rafał Wnuk.

Wybitny historyk, prof dr hab. Grzegorz Ostasz był uprzejmy bardzo życzliwie ocenić Projekt:

Społeczny projekt badawczo-edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”, to bardzo wartościowa, w zasadzie bezprecedensowa inicjatywa dla najnowszej historii Polski.

  Pomysłodawcy projektu – dr Andrzej Borcz oraz Ryszard M. Zając – mają spore, udokumentowane doświadczenie w badaniach nad dziejami Polskiego Państwa Podziemnego. Jestem przekonany, że projekt „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej” przyniesie nie tylko nowe spojrzenie i szczegóły związane z akcjami zrzutowymi, ale również pozwoli w praktyczny sposób zweryfikować dotychczasowe ustalenia, a w rezultacie odtworzyć kompletną listę oraz lokalizację akowskich placówek odbiorczych i bastionów.

Projekt został nominowany w kategorii „Innowacyjne formy edukacji historycznej” do finałowej piątki Konkursu o Nagrody Przeszłość / Przyszłość 2023  Fundacji im. Janusza Kurtyki.  Niestety, ostatecznie za rzekomo „innowacyjną formę” uznano… tzw. debatę oksfordzką, od ponad dziesięciu lat przeprowadzaną w wielu szkołach…

 

Wikipedia_logo-218x250 Informacja o realizacji projektu71/  Rozpoczynam realizację projektu, pod roboczą nazwą „316 WIKI”. Jego istotą jest aktualizacja biogramów 316 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej oraz udostępnienie w Wikipedii Ich fotografii a także skanów itp. dotąd niedostępnych publicznie, choć znajdujących się w domenie publicznej.

Planowałem wykonać tę pracę w porozumieniu ze stowarzyszeniem Wikimedia Polska ale dyrektor operacyjny tej organizacji Pan Grzegorz Kopaczewski napisał mi m.in. „W przypadku Pana zainteresowań mamy bardzo wąską specjalizację. W tym roku nie zdołamy włączyć do naszych działań nowego projektu.” – czyli odmówił współpracy. Dodatkowo pracę utrudnia fakt, że lewaccy redaktorzy „Wikipedii” (np. niejaki kerim) wciąż usuwają prawdziwe informacje np. nt. współpracy niektórych dygnitarzy z bezpieką 🙁

Docelowo postaram się uzupełnić Wikipedię o treści zawarte na portalu elitadywersji.org – kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej – w tym szczególnie o wyniki moich prac badawczych związanych z Cichociemnymi, zawierających treści dotąd nigdzie nie publikowane 🙂👍 Trochę to potrwa, bowiem przeznaczam na realizację tego projektu wszystkie moje wolne chwile, a jest ich niestety niewiele

 

 

WYKAZ-ZRZUTOWISKA_Strona_01-300x190 Informacja o realizacji projektu72/  Ponad 3,3 tysiąca rekordów, 546 placówek odbiorczych. Właśnie ukończyłem 34 unikalną bazę danych – wykaz placówek odbiorczych (zrzutowisk) Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Baza jest wersją elektroniczną „Wykazu placówek”, wyszperanego przeze mnie w Centralnym Archiwum Wojskowym (sygn. CAW II.52.242). Wykaz ten w wersji elektronicznej dostępny jest dla wszystkich na stronie Projektu oraz na stronie Zrzuty – sezony operacyjne, placówki odbiorcze

Wykaz będzie niezwykle pomocny w działaniach podejmowanych przez wszystkich Tropicieli w ramach realizowanego przez nas od lutego 2023 niezwykłego, społecznego projektu badawczo – edukacyjnego „NA TROPIE ZRZUTOWISK ARMII KRAJOWEJ”.  Przede mną kolejne działania, zmierzające do kompleksowego ustalenia wszystkich zrzutowisk Armii Krajowej na terenie Polski 🙂👍 Trochę to potrwa, bo pracy jest bardzo dużo.

 

Baza-zrzutow-1-250x250 Informacja o realizacji projektu73/  Ponad dziesięć i pół tysiąca (10660) rekordów (w wersji bazy 2.0 z 12 sierpnia 2023), kilkaset lotów specjalnych SOE,  placówek odbiorczych. 12 sierpnia 2023 ukończyłem 35 unikalną bazę danych – nt. skoków Cichociemnych, zrzutów, placówek odbiorczych (zrzutowisk) Armii Krajowej oraz lotów specjalnych SOE do Polski ze zrzutami Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla AK – organizowanych przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Zrzuty te organizował głównie oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) – mjr / ppłk dypl. Jan Jaźwiński.

Uff… Aby sporządzić tą unikalną – jedyną istniejącą, najbardziej kompleksową bazę informacji o zrzutach dla Armii Krajowej – wziąłem sobie „wolne” i pracując (z przerwami na sen i posiłki) przez dwadzieścia dni zagrzebałem się „po uszy” we wszelkiej dostępnej „literaturze zrzutowej”. Było mi trochę łatwiej dzięki temu, że skorzystałem z wcześniej już opracowanych przez siebie baz danych (kolejność chronologiczna):

Przez kilkadziesiąt powojennych lat nikt nie sporządził dotąd takiej bazy danych, do tego dostępnej publicznie! To może wydawać się niewiarygodne, ale właśnie opracowana przeze mnie elektroniczna baza zrzutów dla AK jest rzeczywiście unikalną, najbardziej kompleksową bazą danych o lotniczym wsparciu Armii Krajowej. Można ją przeszukiwać, sortować itp. Baza jest jeszcze aktualizowana, kolejne wersje będą sukcesywnie publikowane. Jeśli ktoś chce zgłosić jakieś uzupełnienie, bardzo proszę o kontakt. Od teraz baza zrzutów dla AK jest dostępna publicznie, za darmo – dla wszystkich, na stronie BAZA ZRZUTÓW

Przede mną kolejne działania, aby kompleksowo zaktualizować wiedzę o zrzutach dla Armii Krajowej 🙂👍 Trochę to potrwa, bo pracy jest bardzo, bardzo dużo.  14 grudnia 2023 baza została ostatecznie zaktualizowana i zweryfikowana. W wersji finalnej zawiera ponad jedenaście tysięcy (11440 rekordów w finalnej wersji bazy 4.5 z 14 grudnia 2023) rekordów. W najbardziej ostatecznej wersji cała baza zrzutów powinna zostać zweryfikowana w oparciu o dane zawarte w „kartach placówek”, znajdujące się w Studium Polski Podziemnej w Londynie. Z tym może być problem, bo nie mam dostępu do kompletu tych kart. Być może trzeba będzie pojechać na kilka dni do Londynu, ale na razie moje skromne środki finansowe na to nie pozwalają…

 

74/  Zabrałem głos ws. kontrowersji dotyczących Cichociemnej Elżbiety Zawackiej. Podjąłem interwencję ws. kłamstwa Polskiej Agencji Prasowej nt. pomocy dla Powstania Warszawskiego. Opublikowałem m.in. dwie recenzje artykułów naukowych z publikacji IPN pt. Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej –  Waldemara Grabowskiego – Gubbins a Polska. SOE a Polacy oraz Declan’a O’Reilly’ego – Zarząd Operacji Specjalnych, polski rząd emigracyjny i Armia Krajowa – logistyka i finanse w polskiej tajnej wojnie 1940-1945. Ponadto przedstawiłem autorską analizę plusów i minusów statusu Armii Krajowej.

 

METADB_FARENHOLC-Oskar-alias-KENNEDY_koment-300x86 Informacja o realizacji projektu

Informacja z bazy danych Mauthausen Memorial, 13-09-2023

75/ Dzięki rzeczowej kwerendzie w Mauthausen Memorial dr Bartłomieja Szyprowskiego  – bardzo dziękuję 1f642 Informacja o realizacji projektu – oraz przy mojej niewielkiej współpracy, 13 września 2023 ustaliliśmy nowe fakty ws. śmierci Cichociemnego Oskara Farenholca

Dotąd sądzono, że w lipcu 1944 został wywieziony ostatnim transportem z Pawiaka do obozu koncentracyjnego KL Gross-Rosen lub zginął 3 sierpnia 1944. W czerwcu 2022 ustaliłem (patrz pkt. 46), dzięki kwerendzie w Arolsen Archives, że Cichociemny por. Oskar Farenholc, jako John Oskar Kennedy został wywieziony do obozu koncentracyjnego  KL Mauthausen – prawdopodobnie tam zginął po 15 grudnia 1944.

MKiDN-ws-cc-Falenholca-177x250 Informacja o realizacji projektuWedług informacji pozyskanych w wyniku kwerendy w Mauthausen  Memorial  udało się ustalić, że wg. relacji współwięźnia Milosa Stransky’ego (Czechosłowaka), Cichociemny Oskar Farenholc jako więzień polityczny pracował przez kilka miesięcy w karnej kompanii (Strafkompanie), następnie został zamordowany (zastrzelony) w trakcie akcji „14f13” w kamieniołomie KL Mauthausen 5 kwietnia 1945, decyzją zbrodniarza hitlerowskiego SS-oberstumfuhrer Karl’a Schulz’a – szefa obozowego gestapo:  Politische Abteilung („Wydziału Politycznego”). Potwierdzające te fakty dokumenty zostały przeze mnie opublikowane na stronie – Oskar Farenholc.

Pan Jarosław Selin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, był uprzejmy podziękować mi za „zaangażowanie w pielęgnowanie pamięci o bohaterach narodowych, którzy walczyli dla Ojczyzny w czasie II wojny światowej. (…) projekt „Cichociemni” jest cenną inicjatywą z uwagi na dokumentacyjny i popularyzatorski charakter (podkreśl. RMZ). Życiorysy Cichociemnych (…) powinny zostać gruntownie przebadane w oparciu o dokumenty archiwalne i inne źródła historyczne, aby przyszłym pokoleniom przekazać wiedze o Ich chwalebnych czynach i pełnej poświęcenia służbie dla Ojczyzny, Zebrane i udostępnione w Internecie przez Pana Fundację biografie, relacje i dokumenty mogą posłużyć nie tylko badaczom zagadnienia dywersji Polskiego Państwa Podziemnego, ale również pasjonatom historii, szukającym informacji o dokonaniach poszczególnych Cichociemnych.”

 

76/  spor-SPP-IPMS_fin-300x176 Informacja o realizacji projektuPodjąłem interwencję ws. sporu pomiędzy zasłużonymi instytucjami polonijnymiStudium Polski Podziemnej oraz Instytutem Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego, prosząc o podjęcie działań w tej sprawie ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof dr hab. Piotra Glińskiego. Niestety, ten minister nawet nie raczył odpowiedzieć 🙁

W mojej ocenie rzeczywistym właścicielem cennych artefaktów przechowywanych w SPP oraz w IPMS jest Rzeczpospolita Polska – wszyscy Polacy, a nie tylko grupy polonijnych aktywistów. Jakiekolwiek struktury zarządzania gdziekolwiek należy upraszczać, a nie dodatkowo komplikować. Mam nadzieję, że znajdzie się rozsądne rozwiązanie sporu pomiędzy SPP a IPMS, ale w największym stopniu zależy to od Studium Polski Podziemnej, które w mojej ocenie stawia nierealne żądania. Po uzyskaniu dodatkowych informacji z IPMS opublikowałem artykuł pt. Spór w rodzinie polonijnej – trzymajmy się faktów!

 

wycena-elitadywersji-org-300x202 Informacja o realizacji projektu77/  Według wyceny portalu cubestat.pl  wartość portalu elitadywersji.org jak wynika z szacunkowej analizy wynosi aż 423 tys. 136,90 złotych (sic!). Niestety, nie znam szczegółowej metodologi wyliczenia tej kwoty określającej wartość portalu, więc nie potrafię zweryfikować, na ile jest realna. Wprawdzie cubestat.pl podaje, że przy wycenie „analizuje statystyki strony, ilość linków przychodzących i wychodzących, ilość zaindexowanych w wyszukiwarkach stron (Google, Bing i Yahoo), statystyki social media i wiele innych” – ale nie wiadomo jakie są korelacje pomiędzy tymi wartościami itp. itd. 

Z pewnością portal elitadywersji.org ma niezłe statystyki stron, ogromną ilość linków przychodzących i wychodzących (wg. mojego wewnętrznego narzędzia ponad 50 tys. linków), bardzo wysoką pozycję w wyszukiwarkach (w końcu jest portalem specjalistycznym) itp. Jego obecna pozycja to efekt ogromnej ilości godzin mojej pracy, średnio ok. 3-6 godz dziennie prawie codziennie przez prawie osiem lat…

 

polscy-wynalazcy-3-300x174 Informacja o realizacji projektu78/  Po wielu godzinach wytężonej pracy udało mi się zebrać i opublikować w dniu 9 listopada – w którym przypada Europejski Dzień Wynalazcy – artykuł pt. Zapomniani polscy wynalazcy. Od II wojny światowej upłynęło już sporo czasu. Czas zaciera pamięć. Warto więc przypomnieć już prawie zapomnianych polskich wynalazców, których wkład w pokonanie hitlerowskich Niemiec był co najmniej tak samo istotny, jak rozpracowanie przez polski wywiad niemieckiej „Enigmy” oraz „broni odwetowej” V-1 i V-2. IPN o nich zapomniał. To niedopuszczalne, że my też o Nich zapominamy…

Jak wiadomo z filmów o Jamesie Bondzie, wszystkie „szpiegowskie gadżety” wymyślał dla niego tajemniczy „Q”. Polskich „Q”, czyli wynalazców niezwykłych konstrukcji i rozwiązań technicznych – także do zastosowań specjalnych – było znacznie więcej, część z Nich związana jest z historią Cichociemnych. W artykule zaprezentowałem Ich niepełna listę…

 

AWARIA-300x164 Informacja o realizacji projektu79/  Niestety, w dniu 10 listopada br. portal elitadywersji.org uległ poważnej awarii, m.in. „zniknęła” część kodu php, co powodowało rażąco niewłaściwe wyświetlanie się strony w przeglądarkach oraz olbrzymią ilość błędów w tekście na stronach, m.in. brak wyświetlania niektórych znaków (cudzysłów, myślnik) lub wyświetlanie zamiast nich dużej liczby zbędnych pytajników. Średnio było ok. 20-30 takich błędów na stronie, co przy liczbie kilkuset stron powodowało konieczność żmudnego, ręcznego poprawienia aż kilkunastu tysięcy znaków (sic!).

Musiałem także ponieść hostingowe koszty przywrócenia wcześniejszej wersji portalu (sprzedałem skaner, aby podołać finansowo). Ponadto jedna z wtyczek obsługujących stronę z danymi nt. zrzutów uległa awarii, która spowodowała „wykasowanie” jej wewnętrznej bazy danych. Zdecydowałem się całkowicie usunąć wtyczkę oraz utworzyć ok. 80 nowych stron (wciąż nad nimi pracuję) dotyczących operacji zrzutowych, w których przerzucano Cichociemnych do Polski. Niestety, mocno się napracowałem, a prace nad usuwaniem awarii wciąż jeszcze trwają…

 

GBP-Latiano-fin-2-300x244 Informacja o realizacji projektu

Plan GBP w Latiano z zaznaczonymi rejonami i obiektami

80/  Niejako w ramach usuwania skutków poważnej awarii portalu oraz porządkowania wszystkich stron, dodałem brakującą stronę Główna Baza Przerzutowa, zawierającą kompendium wiedzy nt. „Jutrzenki” (Bazy nr 11) w Latiano nieopodal Brindisi. Opublikowałem także – nigdzie dotąd nie publikowany – plan „Jutrzenki” wraz z zaznaczonymi rejonami i obiektami, pochodzący z archiwum portalu.

Opublikowałem także – również nigdzie dotąd nie publikowany – „Rozkaz organizacyjny i instrukcja specjalna dla dowódcy Głównej Bazy Przerzutowej do Kraju”, z „Dziennika czynności” mjr / ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, także z archiwum portalu. Oprócz tych działań zredagowałem i opublikowałem nowe hasło w Wikipedii – Główna Baza Przerzutowa

 

MJ_8_radiostacja_Krakowskie-300x186 Informacja o realizacji projektu

Radiostacja Okręgu Kraków AK podczas nadawania, źródło: Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

81/  Dzięki życzliwej uprzejmości władz Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku: dr hab. Grzegorza Berendt oraz dr Marka Grzegorza Szymaniaka, którzy zechcieli pozytywnie odpowiedzieć na moją prośbę, podpisałem z Muzeum umowę licencji, na mocy której bezpłatnie udostępniono mi na potrzeby Projektu Cichociemni dwie cenne fotografie z zasobów Muzeum. Na jednej z tych fotografii (patrz obok), w mojej ocenie, prawdopodobnie utrwalono Cichociemnego por. Jana Matysko podczas pracy na radiostacji zrzutowej typu AP.

Obie pozyskane fotografie udostępniłem na stronie Cichociemni łącznościowcy. „Przy okazji” przeredagowałem treści na tej stronie. Obie fotografie w symboliczny sposób „zamykają” tematycznie proces pozyskiwania przeze mnie artefaktów z tym zakresie. Dotąd nie istniały żadne informacje (ani artefakty) dotyczące pracy Cichociemnych ze specjalnością w łączności. Dzięki mojej pracy pozyskałem m.in. unikalne – nigdzie dotąd nie publikowane – źródłowe publikacje Zbigniewa S. Siemaszko oraz unikalną instrukcję radiostacji AP-5, które zostały przeze mnie zdigitalizowane dzięki życzliwości Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu (patrz pkt. 14).

Na moją prośbę zechciała także pozytywnie odpowiedzieć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, udostępniając mi unikalne zdjęcia radiostacji AP-4 oraz odbiornika OSB, konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana. Moja analiza innych źródeł, w tym biogramów Cichociemnych łącznościowców pozwoliła niejako „dopełnić” ten zakres poszukiwań o Cichociemnych.

 


Projekt CICHOCIEMNI – co dalej?

 

CC-PROJEKT_opinia-Michal-Gorski-300x224 Informacja o realizacji projektu

Komentarz Michała Górskiego, wnuka współtwórcy Cichociemnych

41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Informacja o realizacji projektuPrzede mną jeszcze wiele pracy m.in. w oparciu o kwerendę z rozmaitych źródeł, uzupełnienie brakujących treści w portalu elitadywersji.org oraz stała aktualizacja i weryfikacja biogramów Cichociemnych (wbrew pozorom, wciąż można odkryć nieznane dotąd fakty).

Ostatnio podjąłem wielotygodniową kwerendę w Centralnym Archiwum Wojskowym, w archiwach uczelnianych, w różnych archiwach państwowych. Potrzebne jest przeprowadzenie podobnej kwerendy w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej – wciąż znajduje się tam całkiem sporo archiwaliów dotyczących Cichociemnych, które mogą być przydatne dla ustalenia nieznanych dotąd okoliczności lub do zweryfikowania oraz doprecyzowania już ustalonych faktów. Pracy będzie mnóstwo…

Chciałbym zaangażować się jeszcze bardziej w realizację Projektu, ostatnio skupiłem się na działaniach poszukiwawczych oraz kwerendach w polskich (zwłaszcza Archiwum Akt Nowych oraz Centralne Archiwum Wojskowe) archiwach. Planuję przeprowadzić kwerendy w archiwach zagranicznych (m.in. w Wielkiej Brytanii, m.in. Studium Polski Podziemnej, Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, Instytut Piłsudskiego; także we Włoszech), wreszcie zebrać wszelkie dane (w tym zdjęcia, lokalizacje) nt. kilkuset zrzutowisk w Polsce.

Planuję digitalizację (przeniesienie na nośniki cyfrowe) całej posiadanej wiedzy oraz wszelkich artefaktów dotyczących Cichociemnych oraz wykorzystanie tego bogatego oraz inspirującego materiału w multimedialnej formie, w szczególności m.in. opracowanie i udostępnienie multimedialnego Słownika Cichociemnych, opracowanie i udostępnienie multimedialnej Bazy Zrzutów Cichociemnych, również tworzenie multimedialnych podcastów (klipów filmowych, audio) Projektu.

Znak-Spadochronowy-AK-219x350 Informacja o realizacji projektu

Znak Spadochronowy AK

Finalnym celem Projektu byłoby zbudowanie atrakcyjnej w formie i bogatej w treść cyfrowej platformy – WIRTUALNEGO MUZEUM CICHOCIEMNYCH – multimedialnego centrum edukacji o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej. W Polsce nie ma ani jednego ośrodka (w tym typu naukowego czy muzealnego), który zajmowałby się systematycznie pozyskiwaniem oraz udostępnianiem (w tym edukacją) wiedzy oraz archiwaliów dotyczących Cichociemnych. Niewielkie elementy zbiorów muzealnych rozproszone są po wielu placówkach. Całkiem spore zbiory archiwaliów (głównie dokumentów) zgromadzone są w kilku miejscach, nie zostały dotąd nawet porządnie skatalogowane! Wciąż w przestrzeni publicznej powielane są nieprawdziwe treści nt. Cichociemnych – najbardziej wymownym tego przykładem jest skandalicznie nierzetelna książka Kacpra Śledzińskiego, wydana bez rzetelnej weryfikacji przez wydawnictwo „ZNAK” (Ignorancji) 🙁  Realizacja Projektu umożliwiłaby kompleksowe rozwiązanie tego problemu.

Przede wszystkim moglibyśmy upamiętnić naszych Bohaterów – Cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej zasługują na to!

Z efektów wszystkich działań w ramach Projektu CICHOCIEMNI można już bezpłatnie korzystać, m.in. w portalu elitadywersji.org. Projekt wciąż jest realizowany, żmudne prace trwają. Nie są prowadzone tak szybko, jak bym chciał – ale ogranicza mnie brak funduszy. Wszystkie dotychczasowe działania w Projekcie zostały sfinansowane przeze mnie z własnych (bardzo skromnych) środków.

Mam nadzieję na życzliwość Wszystkich pamiętających o Bohaterach – Cichociemnych Spadochroniarzach Armii Krajowej.

 

Proszę – WESPRZYJ PROJEKT CICHOCIEMNI!

pixel Informacja o realizacji projektu

 

Ryszard-M-Zajac Informacja o realizacji projektuCC-prezentacja-059-300x224 Informacja o realizacji projektuAutor portalu, realizator Projektu Cichociemni – Ryszard M. Zając, wnuk Cichociemnego, dziennikarz, były poseł na Sejm R.P. II kadencji (1993-1997), były franciszkanin – reformata (1985-1987), pierwszy więzień polityczny III R.P. (1992), b. działacz opozycji demokratycznej, redaktor i wydawca pisma młodzieży solidarnej BAJTEL (wszystkie numery do pobrania – baza ośrodka „Karta”), wyróżnionego przez nielegalne wtedy Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich Nagrodą im. Po prostu za rok 1987, w kategorii gazet „wolnych ptaków”.

Twórca oraz autor portalu jest wnukiem Cichociemnego por. Józefa Zająca (1902-1968) ps. Kolanko, Rozdzielacz, Zawór, vel Józef Synek, uczestnika wojny polsko – bolszewickiej, kampanii francuskiej, Powstania Warszawskiego, odznaczonego Srebrnym Krzyżem Zasługi, czterokrotnie Medalem Wojska, czterokrotnie Krzyżem Walecznych.

 

Bohdan-Gorski-1024x527 Informacja o realizacji projektu

dedykacja prof. Bohdana Górskiego, syna współtwórcy Cichociemnych, dla Ryszarda M. Zająca.
Profesor jest wybitnym szwajcarskim ekonomistą i politologiem, był doktorantem oraz współpracownikiem Fridricha A. von Hayeka, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii


Sosab_Karykatury-700x501 Informacja o realizacji projektu

Dedykacja Hal Sosabowski, prawnuka gen. Stanisława Sosabowskiego, dla Ryszarda M. Zająca


dedykacja-A-Tarnawski-R-Zajac-s-300x157 Informacja o realizacji projektu

dedykacja Cichociemnego ppłk cc Aleksandra Tarnawskiego dla Ryszarda M. Zająca

 

 

1