Album. pt. „Tam, gdzie skakali nocą… Historia wybranych zrzutowisk cichociemnych na terenie Generalnego Gubernatorstwa” jest prawdziwym rarytasem, istotnie wzbogacającym naszą wiedzę o zrzutach ludzi i sprzętu dla Armii Krajowej.
Trzymam w ręku jeden z pierwszych egzemplarzy niezwykle starannie i piękne wydanego dwustustronicowego albumu pt. „Tam, gdzie skakali nocą… Historia wybranych zrzutowisk cichociemnych na terenie Generalnego Gubernatorstwa” (wyd. Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie, ISBN 978-83-8084-966-2). Album jest efektem pracy nad projektem naukowym – „GIS w historii. Możliwości wykorzystania i popularyzacji współczesnych narzędzi geoinformatycznych w naukach humanistycznych na przykładzie czynu zbrojnego cichociemnych”. Projekt realizowany był w latach 2018-2023 w ramach programu „Dialog” Ministerstwa Edukacji i Nauki, przez zespół naukowców: dr Agnieszka Polończyk, dr inż. Michał Lupa oraz prof. dr hab. inż. Andrzej Leśniak.
Recenzentem albumu był prof. dr hab. Jacek Tebinka, znany m.in. z fundamentalnej publikacji, napisanej wspólnie z dr hab. Anną Zapalec pt. „Polska w brytyjskiej strategii wspierania ruchu oporu. Historia Sekcji Polskiej Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE)”, wyd. „Neriton”, Warszawa 2021, ISBN 978-83-66018-94-5 (druk), ISBN 978-83-66018-95-2 (e-book). Moja recenzja tej pracy jest tutaj – Brytyjczycy wobec Polski – SOE i Cichociemni. Konsultantem merytorycznym albumu był natomiast dr hab. Krzysztof Mroczkowski, autor wielu publikacji „zrzutowych”, zastępca dyrektora ds. naukowych Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
Ktokolwiek sądziłby, że mamy do czynienia z typową „cegłą” naukową, najeżoną trudnymi terminami oraz nader nudną dla zwykłych ludzi, ten szybko zmieni opinię po otwarciu tego albumu. Jest pięknie wydany, bogato ilustrowany, spośród 200 stron tylko ok. 30 nie ma ilustracji, co zrekompensowano z nawiązką, ponieważ na pozostałych stronach opublikowano zwykle niejedno zdjęcie czy skan. Najbardziej istotne jest to, że tekst albumu został napisany żywo, w sposób bardzo interesujący, przyciągając Czytelnika frapującą treścią.
Tytuł albumu może być nieco mylący, z jego treści wynika bowiem, iż oferuje on solidną porcję wiedzy nie tylko o zrzutowiskach w Generalnej Guberni („Bat” / „Solnica”, „Imbryk”, „Kanapa”, „Koliber 2” / „Koliber 1”, „Kos”, „Mewa 1”, „Spodek”, „Wilga” / „Wilga 1”) – ale także o narodzinach idei Cichociemnych oraz początkach organizacji łączności lotniczej z okupowaną Polską. Album jest rarytasem, także i z tego powodu, że nie jest przeznaczony do „normalnej” sprzedaży, będzie więc dostępny raczej „tylko dla wtajemniczonych”, choć pewna jego ilość trafiła już do wybranych bibliotek publicznych. To dzieło waży 1,1 kg, opublikowano w nim w dobrej jakości nieprawdopodobnie dużą ilość map, skanów, zdjęć, dokumentów – w tym niektóre dotąd niepublikowane! To prawdziwa gratka dla osób zainteresowanych tematyką Cichociemnych.
Podejrzewam, a piszę to z wyraźną zazdrością, że dr Agnieszka Polończyk – wnuczka Cichociemnego kpt. Bolesława Polończyka – musiała chyba zaprzedać duszę diabłu, aby osiągnąć taki wspaniały efekt! Nawet trochę żałuję, że mój Dziadek skakał do Polski na placówkę odbiorczą poza zainteresowaniem tego projektu, co spowodowało, że nie miał szansy znaleźć się w tym albumie… Ale chwileczkę… okazuje się, że jest! Na stronie 147 opublikowano „Wykaz ekip operacyjnych” przebywających na stacji wyczekiwania „A” (STA 20A) Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka”. Na liście 18 skoczków którzy oczekiwali na skok do Polski, jest mój Dziadek – por. cc Józef Zając ps. Kolanko…
„U podstaw merytorycznych niniejszego opracowania – czytamy we wstępie albumu – leżała chęć odnalezienia, oznaczenia i przybliżenia historii wybranych zrzutowisk – miejsc wyznaczonych w okresie II wojny światowej na całym terenie Generalnego Gubernatorstwa, na które skakali przeszkoleni w Wielkiej Brytanii Cichociemni, spadochroniarze Armii Krajowej (AK) w służbie specjalnej, wywodzący się z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz Armii Polskiej gen. Andersa” (s.7). Mam nadzieję, że po publikacji tego albumu skończą się wreszcie kłamliwe opowieści, jakoby zrzuty dla Armii Krajowej organizowali nam rzekomo Brytyjczycy z SOE.
Autorzy tej niezwykle wartościowej publikacji: dr Agnieszka Polończyk, dr inż. Michał Lupa oraz prof. dr hab. inż Andrzej Leśniak podkreślają – „Jako autorzy albumu chcielibyśmy zwrócić uwagę na ogromną wartość historyczną pól zrzutowych jako elementów krajobrazu historycznego oraz podkreślić ich istotne znaczenie w całokształcie procesu działań wojennych w Polsce. Co prawda bezpośrednie ślady istnienia zrzutowisk są mniej namacalne aniżeli ślady innych obiektów inżynierii wojskowej, takich jak lotniska, fortyfikacje, mury, twierdze czy arsenały, tym bardziej jednak warto spojrzeć na nie jako na miejsca godne uwagi, ważne części większego procesu historycznego. Odczytując bowiem dziś historię terenów, na które skakali cichociemni, a lotnicy zrzucali zaopatrzenie dla Armii Krajowej, można zgłębiać ich militarną przeszłość i przyglądać się jej nie tylko z faktograficznej, ale i geograficznej perspektywy.” (s.8).
Album podzielony jest merytorycznie na dwie części. W pierwszej przedstawiono organizację łączności lotniczej i funkcjonowanie placówek odbiorczych na terenie GG, początki łączności lotniczej, organizację lotów, placówek, akcji zrzutowej, a także narodziny idei Cichociemnych. Część druga zawiera omówienie funkcjonowania niektórych placówek odbiorczych w centralnej oraz południowej części Generalnego Gubernatorstwa, tj. w okolicach Warszawy oraz Krakowa. Gdybym miał wpływ na układ treści albumu, narodziny idei Cichociemnych omówiłbym na samym początku, bo przecież najpierw była ta idea, a dopiero potem zrzuty ludzi i sprzętu dla Armii Krajowej. Ale takie umiejscowienie tego wątku w albumie nie jest wcale mankamentem, wynika po prostu z innej koncepcji prezentacji treści.
Autorzy albumu, wśród bardzo wielu źródeł z których korzystali, wymieniają m.in. fundamentalne prace m.in. Jędrzeja Tucholskiego, Krzysztofa Tochmana, Kajetana Bienieckiego, Jana Tarczyńskiego oraz Krzysztofa Mroczkowskiego (konsultanta tego projektu). Skorzystali też z wielu wspomnień samych skoczków. Życzliwie wskazują również na mój portal, który z założenia jest internetowym kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych. Jak podkreślają – „Album w znaczącej części opiera się na źródłach pierwotnych, tj. oryginalnych dokumentach opracowywanych przez Sztab NW w Londynie, które obecnie znajdują się w archiwach – Studium Polski Podziemnej oraz Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie.” Trzeba przyznać, że staranność i trafność w doborze źródeł, w tym ich ogrom oraz różnorodność, przyczyniły się w znaczącej mierze do wysokiej oceny wartości merytorycznej albumu, na którą to ocenę Autorzy w pełni zasłużyli.
Mam też dwie szczególne pochwały. Otóż dr Krzysztof Mroczkowski w swoim „słowie wstępnym” bardzo trafnie podkreśla kwestię zasadniczej rangi, cytując Helenę Szołdrską (autorkę m.in. fundamentalnej pracy „Lotnictwo Armii Krajowej”):
„Przykład polskiej armii podziemnej wywarł decydujący wpływ na SOE [Special Operations Executive – przyp. RMZ] w pierwszych stadiach jego formowania, gdyż właśnie model polskiego ruchu oporu stał się źródłem koncepcji powołania armii podziemnych (…) Polacy cieszyli się w Londynie wielkim uznaniem i zyskali uprzywilejowana pozycję wśród europejskich rządów emigracyjnych. Polski rząd emigracyjny utrzymywał własne radiostacje i wolno mu było samodzielnie utrzymywać łączność z Polską. Ponadto w ramach stosunków z SOE rząd polski miał wyłączne prawo wysyłania misji, a także wyboru agentów, w związku z czym SOE praktycznie ograniczyło się do roli agencji zaopatrzeniowej.”
Druga szczególna pochwała należy się dr Agnieszce Polończyk, za wyraźne stwierdzenie (rzadko obecne w publikacjach historycznych na ten temat), że „(…) Stanisław Mikołajczyk od samego początku wręcz sabotował pomoc lotniczą dla AK (jak i samą AK jako organizację zbrojną). Miał również swoich ludzi w strukturach brytyjskich – w Foreign Office, Air Ministry oraz SOE (tych proradzieckich) i dążył do tego, żeby nawiązać własną łączność lotniczą z krajem. Jej zadaniem byłoby zaopatrywanie w broń, materiały, pieniądze tzw. Chłostry (późniejszych Batalionów Chłopskich, BCh).” (s. 39)
Cytowana przez dr Mroczkowskiego Helena Szołdrska popełnia błąd, określając zadania Cichociemnych jako „misje”, a ich samych nazywając „agentami” (czyimi?). To oczywiście kalka brytyjskiego nazewnictwa stosowanego wobec wszystkich pozostałych „klientów” SOE. Ale ma stuprocentową rację, podkreślając wyjątkowość Polski oraz Cichociemnych. Można tylko dopowiedzieć, że to Anglicy uczyli się od Polaków m.in. dywersji i walki konspiracyjnej – a nie według urojonych „standardów SOE” szkoleni byli polscy Cichociemni – jak bredził publicznie Kacper Śledziński w wydanym przez „Znak” swoim śmieciu pseudohistorycznym pt. „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” (co najmniej 246 błędów i nieścisłości na 417 stronach) – tutaj moja errata do tego bubla (pdf). Warto w tym miejscu dodać, że Brytyjczycy nawet szefa SOE, gen. Collina Gubbinsa wybrali dlatego, że miał dobrą znajomość polskich realiów, co było dla nich kluczowe. Warto też podkreślić, że polska sekcja SOE powstała jako pierwsza.
Szczerze mówiąc, swoim zwyczajem sprawdziłem rzetelność publikowanych w albumie informacji, czyli zapolowałem na ewentualne byki. No i kilka znalazłem. Dr Mroczkowski pisząc o pierwszym skoku Cichociemnych (operacja Adolphus) napisał o starcie samolotu w tej operacji „z lotniska Leconfield niedaleko Stradishall w Wielkiej Brytanii” (s. 13). Wszystko można powiedzieć o RAF Leconfield, tylko nie to, że jest „niedaleko” od RAF Stradishall. Dzieli je bowiem ok. 180 mil (ok. 290 km), średnio ok. trzy i pół godziny jazdy samochodem przez A14 i A1 (można sprawdzić w mapach Google).
Nie wiem, jakie jest źródło informacji dr Mroczkowskiego o rzekomym starcie z RAF Leconfield. Według mjr / ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego, który był współorganizatorem oczywiście także tej, pierwszej operacji przerzutowej Cichociemnych, start nastąpił z lotniska „Stradishall pod New Market” (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom I s. 259). Polemizowałbym też z nadmiernie łagodnym określeniem, że w tej operacji „skoczków zrzucono w nieco innym miejscu”. W rzeczywistości błąd w nawigacji (brytyjskiego nawigatora) był koszmarny – wyniósł aż 130 km od planowanej placówki odbiorczej. Musiałbym się upewnić, ale to chyba rekordowo wysoki błąd nawigacyjny we wszystkich operacjach zrzutowych do Polski…
W mojej ocenie wysoce niewłaściwe jest także, użyte przez dr Mroczkowskiego, określenie lotników latających nad Polskę – „taksówkarzami cichociemnych”. Jest efektowne, jest łatwą kalką brytyjskiej frazy („Lysander – The Tempsford Taxi”) definiującej loty Lysanderów z agentami SOE do krajów zachodniej Europy – ale w przypadku Polski jest rażąco nieprawdziwym, krzywdzącym polskich pilotów uproszczeniem. Przede wszystkim nie sposób utożsamiać realiów okupacyjnych w Polsce z realiami okupacji w krajach zachodnich. Nie sposób też oczywiście utożsamiać skali trudności lotów do Europy Zachodniej – z lotami specjalnymi do Polski. Loty do naszego kraju były ekstremalnie trudne. Ponadto należy wspomnieć, że nie istniał, użyty przez dr Mroczkowskiego termin „placówka wyczekiwania” – istniały placówki odbiorcze (dla zrzutów) oraz stacje wyczekiwania (dla skoczków).
Za błędne należy uznać twierdzenie o rzekomo zauważalnym wzroście „zainteresowania Brytyjczyków operacjami specjalnymi w Polsce”. Po pierwsze, te operacje (czytaj: loty ze zrzutami) były efektem wytężonej pracy głównie mjr / ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego, który o każdy lot walczył z Brytyjczykami z SOE oraz polskimi „przeszkadzaczami” z rządu (Mikołajczyk, Kot i in.). Po drugie, to tylko loty specjalne samolotów SOE, w części loty wykonywane przez polskie załogi.
Po trzecie wreszcie, tezę o rzekomym „zainteresowaniu Brytyjczyków” zrzutami do Polski wprost miażdżą twarde dane statystyczne. Do Jugosławii SOE wysłało ponad sto dziesięć razy więcej zrzutów niż do Polski! Na 430 zaplanowanych (uzgodnionych z SOE) lotów do Polski wykonano tylko 229, czyli trochę ponad połowę. Zasadne jest zatem założenie, że wielkość zrzutów do Polski mogłaby być dwukrotnie większa, gdyby tylko Brytyjczycy dotrzymywali własnego słowa. W istocie Brytyjczycy nie byli zainteresowani wspieraniem Polski, zdefiniowali ją jako trzeciorzędny teren operacyjny. W zakresie zrzutów realizowali politykę, którą zdefiniowałem jako „kroplówka zrzutowa” dla Armii Krajowej…
W dalszej treści albumu jest także kilka nieścisłości. Nie jest prawdziwa teza, iż „jednym z głównych zadań Sztabu NW stało się nawiązywanie i utrzymywanie stałej łączności konspiracyjnej z okupowaną Polską”. Tym zadaniem obarczono wyłącznie Oddział VI (Specjalny), zaś pozostałe komórki sztabu Naczelnego Wodza zajmowały się głównie „dowodzeniem” (czytaj: przekazywaniem brytyjskich rozkazów) „wydzierżawionym wojskom”, jak Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie złośliwie zdefiniował po wojnie koleś zdrajcy sprawy polskiej gen. Tatara, płk Utnik (Sztab Polskiego Naczelnego Wodza w latach II wojny światowej, zakończenie, Wojskowy Przegląd Historyczny” nr 4 (74), s. 265-300, Warszawa 1975. Nota bene – też kiedyś uległem złudzeniu, że walka w okupowanej Polsce była priorytetem dla Naczelnego Wodza na emigracji, w istocie była – niestety – marginesem…
Przy okazji znanej narracji dot. łączności z Krajem, o trzech raportach Górskiego i Kalenkiewicza, można było wspomnieć (czego jednak zabrakło) o wcześniejszej o ok. trzy tygodnie inicjatywie mjr dypl. Włodzimierza Mizgier-Chojnackiego, który postulował „utworzenie naszych oddziałów desantowych” proponując 19 osób (w tym siebie) jako kadrę przyszłego polskiego ośrodka szkolenia spadochronowego.
Niestety, nie jest prawdziwe twierdzenie, że zaproponowana 14 lutego 1940, przez kpt. Kalenkiewicza i Górskiego, grupa szesnastu oficerów gotowych do desantowania się do Kraju, swą nazwę „chomiki” wzięła od pseudonimu Górskiego. Też tak kiedyś sądziłem, wprowadzony w błąd przez Jego wnuka. Jednak kpt. Jan Górski pseudonim „Chomik” obrał znacznie później, w połowie lipca 1941. Podczas wycieczki z kpt. Maciejem Kalenkiewiczem „gadali o wojnie, o desantach i o rodzinach, a obok kręcił się zapobiegliwy chomik, znosząc w pyszczku ziarno do swojej dziurki. Tak ich to miłe stworzonko ubawiło i wzruszyło, że Jan obrał go za swój pseudonim” (Jan Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 152).
Warto także w tym miejscu zauważyć, że w mojej ocenie należy też włożyć pomiędzy bajki dominującą dotąd tezę, iż w duecie Górski – Kalenkiewicz wiodąca rola przypadała Górskiemu. Jan Erdman w „Drodze do Ostrej Bramy” opisuje relacje pomiędzy przyjaciółmi: „Maciej i Janek – to był team, który Maciej prowadził. Mam głębokie przekonanie, że Maciej był twórcą projektów, a Janek pomagał w ich realizacji.” Ppłk dypl. Jan Jaźwiński (1976): – „Górski był cieniem Macieja”. Ppłk dypl. Aleksander Szendryk (1975): – „Maciej niósł w sobie płomień, Górski szedł za nim.” Ppłk dypl. Marian Utnik (1975): – „Maciej obmyślał, Górski wykonywał.”
Na str. 24 mamy znowu błędną informację dot. lotniska RAF, mianowicie, iż „W listopadzie 1941 roku No 138 Special Duty Squadron RAF przeniósł się na lotnisko polowe Leconfield niedaleko Stradishall (…)”. Po pierwsze, RAF Leconfield wcale nie znajduje się „niedaleko Stradishall” gdzie funkcjonowało odrębne lotnisko. Oba lotniska, odrębne przecież, dzieli spora odległość – ok. 290 km. Po drugie 138 Special Duty Squadron RAF nigdy nie stacjonował na lotnisku RAF Leconfield – lecz na lotnisku RAF Stradishall (które nie jest wcale „niedaleko”). Łatwo to zweryfikować, choćby w mapach Google, także np. w brytyjskiej Wikipedii,
Warto dodać, że początkowo Cichociemnych przerzucano z brytyjskich lotnisk RAF: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6). Kilku Cichociemnych prawdopodobnie przerzucono z lotniska RAF Grottaglie. W późniejszym okresie samoloty w lotach specjalnych do Polski startowały z lotniska RAF Tempsford, a następnie z Campo Casale niedaleko Brindisi (Włochy). Żaden samolot do Polski nie startował z RAF Leconfield. Kajetan Bieniecki w swej fundamentalnej publikacji „Lotnicze wsparcie Armii Krajowej” wymienia lotnisko RAF Leconfield trzy razy. Na str. 40 wskazuje iż 27/28 marca 1942 wylądował na nim awaryjnie F/O Ryszard Zygmuntowicz Halifaxem V-9976, wracając ze zrzutu w operacji „Boot” na placówkę „Trawa”. Na str. 63 podaje natomiast, że 3/4 marca 1943 lądował na nim powracający z Polski Halifax DT-727 „K” z brytyjską załogą, po zrzucie w operacji „Tulip” na placówkę „Ryba” 601.
W przypisie nr 41 (s. 503) do rozdziału „Okres próbny” Kajetan Bieniecki jednoznacznie wskazuje – „Pieniążek. Log Hook; Nowiński. Log Book; Garliński. op.cit., 248 błędnie podaje, że start odbył się z lotniska Leconfield k. Stradishall. Lotnisko Leconfield położone było k. Hull w Yorkshire i oddalone było o 190 km na północny zachód od Stradishall.” Nota bene, prostując ten błąd Bieniecki mylnie podał odległość w kilometrach, a nie w milach (faktycznie wynosi ona ok. 290 km).
Dr Krzysztof Mroczkowski podaje także nieprawdziwie, że lotnisko RAF Tempsford znajduje się „w hrabstwie Cambridge” (s. 24), podczas gdy znajduje się ono w hrabstwie Bedfordshire, choć graniczy z hrabstwem ceremonialnym Cambridgeshire. Sprawdziłem ten fakt także w dość fundamentalnej w tym zakresie pracy doktorskiej Gregory Derwin’a – Built to Resist. An Assessment of the Special Operations Executive’s Infrastructure in the United Kingdom durning the Second World War, 1940-1946 (Zbudowane dla oporu. Ocena infrastruktury Special Operations Executive w Wielkiej Brytanii podczas drugiej wojny światowej), vol. I, II, University of East Anglia, Norfolk 2015).
Źródło to potwierdza moje ustalenia – RAF Tempsford znajdował się w hrabstwie Bedfordshire; natomiast 138 Special Duty Squadron RAF został przebazowany na to lotnisko 14 marca 1942. Wg. tego źródła (t.I, s.172), 138 SDS RAF został utworzony 25 sierpnia 1941, po rozwiązaniu „1419 (Special Duties) Flight at RAF Stradishall, Suffolk”. Co więcej, lotnisko RAF Leconfield w ogóle nie było nigdy wykorzystywane przez SOE. Cytowane opracowanie jest dostępne w internecie, można je bez problemu pobrać. Dodam, że wskazuję je jako przykładowe, bowiem żadne z wielu dostępnych źródeł nie wskazuje RAF Leconfield jako miejsca startowego jakichkolwiek operacji do Polski, czy w ogóle jakiejkolwiek operacji specjalnej SOE…
W albumie czytam całkiem trafnie, że w związku z operacjami zrzutowymi Polacy mieli szczególną chrapkę na amerykańskie „Liberatory”, które miały większy udźwig (12 zasobników, 12 paczek). „Dlatego też postulowano o wprowadzenie tych maszyn do lotów specjalnych nad Polskę – z pozytywnym zresztą skutkiem” (s. 32). Niestety, jest to bardzo „grzeczna” wersja istotnego fragmentu historii operacji zrzutowych do Polski. Prawda jest bardziej bolesna. Niestety, większość autorów tekstów o zrzutach przemilcza brytyjskie podkładanie nogi polskim staraniom o Liberatory bezpośrednio u Amerykanów. Ponadto nagminnie przemilczane jest haniebne zachowanie gen Tatara (nota bene – przy bierności Naczelnego Wodza oraz jego sztabu), nadzorującego Oddział VI (Specjalny). Mjr naw. Stanisław Król, b. dowódca polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia nazwał je wprost sabotażem.
21 lipca 1944, podczas spotkania w G.B.P. w Latiano, z odlatującym do Polski wysłannikiem Naczelnego Wodza Cichociemnym Janem Nowakiem Jeziorańskim, w obecności uczestniczącego w tym spotkaniu komendanta Głównej Bazy Przerzutowej mjr / ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego, major nawigator Stanisław Król podkreślił:
„Mamy zgodę dowództwa brytyjskiego, że etatowy stan Liberatorów, to znaczy 21 maszyn możemy otrzymać, jeśli nasze władze polskie przyślą etatową ilość załóg, 27 przeszkolonych na Liberatorach. W wyniku starań Inspektora, a szczególnie Sztabu NW – gen. Tatara, nie tylko nie przysłane jest uzupełnienie załóg, ale też załogi, które wylatały swe tury nie są zastąpione. W rezultacie stan dyonu [dywizjonu – RMZ] polskiego wynosi obecnie 4 załogi i cztery Liberatory. (…) nazwał to po prostu sabotażem ze strony gen. Tatara”. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 106)
Krótko mówiąc – mieliśmy zaledwie cztery Liberatory zamiast (teoretycznie) możliwych do uzyskania dwudziestu jeden!!! Różnica zasadnicza, ale jakoś nikogo to nie obchodziło – ani Naczelnego Wodza, ani kogokolwiek w Sztabie Naczelnego Wodza, ani w Komendzie Głównej AK. Warto zauważyć, że dowódca AK został o tym (cztery Liberatory zamiast 21) powiadomiony tuż przed Powstaniem Warszawskim (w odpowiedzi na jego depeszę z postulatem zwiększenia ilości zrzutów) przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – depeszą L.Dz. 1061. Nikt nie zareagował. Czyżby siła konformizmu (albo biernej obojętności, co na jedno wychodzi) była aż tak wielka? Nota bene, w reakcji na tę depeszę, tego samego dnia prosowiecki gen. Stanisław Tatar odebrał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu realną możliwość kierowania przerzutem lotniczym do Polski, zabronił mu bowiem utrzymywania łączności operacyjnej z dowódcą AK oraz z Brytyjczykami z SOE, które użyczało Polakom samolotów do przerzutu. Spowodowało to rezygnację Jaźwińskiego z dowodzenia Główną Bazą Przerzutową…
W albumie czytam, że „pierwszą powołano w SOE sekcję francuską”. Jak wiadomo, współpracowała ona z ruchem oporu „Wolna Francja” (Francais Libres) gen. de Gaulle, który znacznie rozsądniej niż Polacy dbał o swój narodowy interes. Nie wskazano źródła informacji o tym „pierwszeństwie”, według moich źródeł jako pierwszą utworzono sekcję polską. Być może spór co do domniemanego pierwszeństwa wynika z użytej terminologii – sekcja francuska mogła być powołana jako pierwsza, ale na pewno pierwszą zorganizowaną (faktycznie działającą) była sekcja polska. Co interesujące, mjr dypl. Jan Jaźwiński nawiązał kontakt z brytyjskim wywiadem – kpt. Haroldem Perkinsem, nawet zanim jeszcze ten brytyjski oficer wywiadu został przydzielony do SOE oraz zanim został szefem sekcji polskiej SOE. Nasze ewidentne pierwszeństwo jest więc raczej niepodważalne…
Dość nieprecyzyjne jest odnoszące się do szkolenia Cichociemnych sformułowanie: „Najliczniejszą grupę stanowiły osoby szkolone do zadań bieżących, specjaliści w zakresie wywiadu, dywersji, mikrofotografii, fałszerstw oraz łączności.” (s. 39). Rzecz w tym, że może dotyczyć olbrzymiej większości z 316 Cichociemnych (169 dywersja, 50 łączność, 37 wywiad) – poza 57 CC: oficerami sztabowymi (24), specjalistami lotnictwa (22) oraz pancerniakami (11).
Nie są nadmiernie precyzyjne zdania „Po skoku oraz w czasie aklimatyzacji cichociemni rozpoczynali swoją działalność w szeregach ZWZ/AK. Skoczkowie przysposobieni do dywersji rozpoczynali służbę w „Wachlarzu” (…) (s. 43). Po pierwsze, służbę w ZWZ/AK Cichociemni rozpoczynali po zakończeniu aklimatyzacji, choć naturalnie w trakcie jej trwania mogli otrzymać konkretny przydział służbowy. Organizacja „Wachlarz” nie była wcale „obowiązkowa” dla wszystkich Cichociemnych – dywersantów; w lecie 1941 służyło w niej 27 CC, tj. połowa ze zrzuconych wówczas do Polski. Naturalnie po 1942, kiedy „Wachlarz” został rozwiązany, nie służył w nim żaden Cichociemny.
Historycznym nieporozumieniem jest teza, iż „późną jesienią 1942 rozpoczął się proces scalania tych organizacji [wskazano: Związek Odwetu oraz Organizację Specjalnych Akcji Bojowych „Osa” – przyp RMZ] z „Wachlarzem” (…)” (s. 43). Należy podkreślić, że „Wachlarz” (brytyjski kryptonim „Big Scheme”) utworzono na życzenie Brytyjczyków z SOE, którzy dali na ten cel pieniądze (3 mln USD kredytu), jego głównym celem było prowadzenie dywersji na szlakach zaopatrzeniowych niemieckiej armii walczącej w ZSRR. Zupełnie inne cele i obszar działania miały pozostałe organizacje dywersyjne.
„Kedyw” nie powstał ze „scalenia” z „Wachlarzem” – lecz wskutek działań KG AK zmierzających do „uporządkowania działalności dywersyjnej”, co wiązało się m.in. z reorganizacją w KG AK, w tym utworzeniem właśnie, w listopadzie 1942, Kierownictwa Dywersji. Formalnym początkiem „Kedywu” był rozkaz dowódcy AK z 22 stycznia 1943, nakazujący utworzenie w KG oraz w komendach Obszarów i Okręgów AK „komórek” o nazwie „Kedyw” (Kierownictwo Dywersji). Nie miało to nic wspólnego ze „scaleniem z Wachlarzem”.
„Na 37 osób przydzielonych do pracy w wywiadzie 15 cichociemnych aresztowano i zabito (…)” czytam w albumie (s. 54-56). Według moich danych, spośród 37 Cichociemnych ze specjalnością w wywiadzie, którzy na spadochronie skoczyli do okupowanej Polski, aż 26 doświadczyło okrutnych represji, w większości niemieckich, ale także sowieckiego NKWD oraz komunistycznej „Polski ludowej”. W dniu wybuchu wojny mieli średnio po 27 lat, najmłodszy był siedemnastolatkiem. W dacie skoku ze spadochronem do Polski mieli prawie 31 lat. Aż 11 spośród Nich zamordowano, tylko jeden „poległ normalnie” – w Powstaniu Warszawskim…
Niezgodne z prawdą jest zdanie, iż spośród 316 Cichociemnych „najmłodszy miał 17 lat, najstarszy 54” (s.45). Otóż w dniu wybuchu wojny najmłodszy był późniejszy Cichociemny Kazimierz Śliwa – miał zaledwie 13 lat i 9 miesięcy. Był także najmłodszym Cichociemnym w dacie swego skoku do Polski, miał wówczas 18 lat dziewięć miesięcy 28 dni. Najstarszym Cichociemnym w dacie rozpoczęcia wojny oraz w dacie skoku był gen. dyw. Tadeusz Kossakowski – 1 września 1939 miał ponad 51 lat i siedem miesięcy życia, w dacie przerzutu do Polski (w operacji „Most 2”) miał 56 lat.
Muszę przyznać, że z prawdziwą satysfakcją czytałem (i oglądałem) strony albumu zawierające jego „crème de la crème” czyli analizy oraz informacje dotyczące zrzutów, zrzutowisk oraz ich organizacji. Warto zacytować najistotniejszą informację, dotyczącą lokalizacji zrzutowisk – „Położenie placówek określano depeszami na podstawie map sztabowych w skali 1:300 000. Podawano w nich współrzędne prostopadłe wyrażane w milimetrach oraz dodatkowo określano współrzędne biegunowe wyrażone w kilometrach, dla których punktem odniesienia była miejscowość lub stacja kolejowa w pobliżu placówki. W archiwach londyńskich można znaleźć dla wybranych zrzutowisk karty ewidencyjne, czyli dokumenty opisowe zwierające informacje o położeniu placówek, adresach kontaktowych, ich okresie czuwania i przebiegu pracy.” (s. 56).
Trafnie autorzy albumu wskazują, że „przed rozpoczęciem każdego sezonu operacyjnego [zrzutowego – przyp. RMZ] pracownik specjalnej komórki Oddziału V (łączności) KG ZWZ/AK (…) wyjeżdżał jako „delegat KG” w teren i z pomocą osób z miejscowej siatki terenowej wytyczał konkretne pole zrzutowe. Lokalizację nanoszono na mapy i przystępowano do rekonesansu okolicy, ustalając lokalne obiekty zajmowane przez Niemców, tj. terenowe punkty obserwacji, placówki żandarmerii, artylerię przeciwlotniczą itp.
Ustalano również punkty kontaktowe dla skoczków w przypadku nieudanego zrzutu poza placówkę. Dowódca placówki kompletował załogę i wyznaczał żołnierzy do poszczególnych zadań: odbioru zrzutu, ewakuowania przyjętych skoczków z miejsca ich lądowania oraz do ich ubezpieczania. Po zaprzysiężeniu personelu placówki odbiorczej, przeprowadzeniu szkolenia i przećwiczeniu wszystkich czynności placówka była gotowa i przechodziła w okres czuwania.” (s. 56-57).
Warto dodać, co prawidłowo odnotowano w treści albumu, że „z placówką [odbiorczą – RMZ] związany jest system „melin”, który przygotowywał dowódca placówki jako przejściowe kwatery dla skoczków i materiału zrzutowego. Ponadto zorganizowana została sieć adresów kontaktowych w miejscowościach położonych w pobliżu placówki, przeznaczonych dla skoczków, którzy nie zdołali nawiązać kontaktu z placówką po zrzucie. Adresy te nie były znane personelowi placówki i nie mogły być mu ujawniane.” (s. 63).
W albumie odnotowano także zabawne historie związane z odtwarzaniem ustalonych melodii w audycjach polskiej sekcji radia BBC. Otóż – jak wspominał kpt. Jan Podoski (w albumie błędnie jako Podolski) – „jeśli mieliśmy tzw. lotną noc – tzn. jeśli była ona dostatecznie ciemna, a komunikat meteorologiczny zapowiadał dobra pogodę – jeśli mieliśmy samolot, gotowe zasobniki itp. gnaliśmy na lotnisko Tempsford, na północ od Londynu, załadowywaliśmy samolot, przewoziliśmy naszych skoczków z ośrodka oczekiwania [powinno być: stacji wyczekiwania – RMZ] na lotnisko i nadawaliśmy – o ile dobrze pamiętam – po audycji o godz. 18 melodię sygnałową. Była to zapowiedź lotu.
(…) wpadka wiązała się z osobą Stanisława Mikołajczyka, działacza ruchu ludowego i wówczas premiera. To było po jego powrocie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie m.in. zabiegał o pożyczkę. W dużej części audycji relacjonował on wyniki swojej podróży. W tym dniu melodią alarmową było „Miałeś chamie złoty róg…” – a noc, jak na nieszczęście, zdarzyła się lotna (…). (s. 65-66)
Opublikowane w albumie informacje na ten temat, stanowią fundament solidnej, źródłowej porcji wiedzy, w zakresie funkcjonowania czterech placówek odbiorczych w rejonie Warszawy oraz sześciu placówek w okolicach Krakowa. Przyjęto bardzo czytelny i logiczny schemat prezentacji tych informacji, mianowicie: komplet informacji ogólnych, głównie z karty ewidencyjnej danej placówki, następnie operacje zrzutowe, ze szczególnym uwzględnieniem operacji zrzutu Cichociemnych, wspomnienia lotników, skoczków, personelu placówek oraz organizatora zrzutów mjr dypl. Jana Jaźwińskiego. Dodano do tego informacje o losach Cichociemnych skaczących na daną placówkę, jak również sposobach powojennego upamiętnienia tych operacji zrzutowych.
Sprawdziłem dane wskazane w albumie z danymi zawartymi w mojej „Bazie zrzutów” oraz dla pewności także w fundamentalnej pracy Kajetana Bienieckiego „Lotnicze wsparcie Armii Krajowej”, z której głównie zaczerpnąłem dane opublikowane w „bazie zrzutów”. Wśród zauważonych nieścisłości muszę wymienić:
W pozostałym zakresie podano, dość szczegółowo, prawidłowe dane, choć nie wskazano różnicy pomiędzy „zwykłą” placówką odbiorczą a „bastionem”. Kto zna zagadnienie, wie o co chodzi. Szkoda też, że w niektórych przypadkach nie podano w odniesieniu do placówek brytyjskich „pinpoints”, czyli oznaczeń numerowych, stosowanych zamiast polskich kryptonimów. Te numery są bardzo często pomijane w „literaturze zrzutowej” – tak jakby znajomość języka polskiego (a zatem wymowa kryptonimów) wśród brytyjskich pilotów była powszechna. Warto jednak podkreślić, że album stanowi cenną, źródłową pracę, dzięki której można nie tylko zweryfikować, ale także uzupełnić istotne dane dotyczące zrzutów na wymienione w nim placówki. Z pewnością dzięki nim uzupełnię swoje informacje na portalu
Muszę podkreślić, że wskazując jednak bardzo nieliczne błędy czy nieścisłości w tekście albumu musiałem je dość dokładnie opisać, co wywołać może wrażenie (ze względu na objętość tych opisów), jakoby błędów tych było sporo. To nieprawda, przeczytałem prawie wszystkie publikacje „zrzutowe” jakie istnieją i muszę przyznać, że w porównaniu z nimi w albumie jest ich naprawdę niewiele. Warto też zaznaczyć, co jest w tym kontekście istotne, a na co zwracają uwagę sami autorzy, że recenzowany album jest „pierwszym, tak szczegółowym opracowaniem poświęconym wybranym zrzutowiskom”.
Podobne zadanie, również przy sporym stopniu szczegółowości faktograficzno – źródłowej (ale z użyciem nieco odmiennego instrumentarium badawczego), podjęli w ramach naszego społecznego projektu badawczo – edukacyjnego „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej” pasjonaci – dr Andrzej Borcz oraz Waldemar Natoński, a także Pan Konrad Kulig. Ich żmudna praca także stanowi istotne, wartościowe uzupełnienie dotychczasowej wiedzy zrzutowej, w zakresie dotyczącym zrzutów na terenie Podokręgu Rzeszów AK (placówki: Jaskółka, Jastrząb, Jerzyk, Papuga, Pardwa, Paszkot, Perkoz, Raszka) oraz na ziemi olkuskiej (placówka Kanarek).
Autorzy albumu: dr Agnieszka Polończyk, dr inż. Michał Lupa oraz prof. dr hab. inż. Andrzej Leśniak zasadnie zauważają na zakończenie, że zadanie Cichociemnych skaczących na spadochronie do okupowanej Polski „było tym trudniejsze, że wywiad niemiecki i Gestapo wiedziały o zrzutach do Polski. Jednemu z aresztowanych w Warszawie skoczków pokazano na Alei Szucha fotografię z kursu w Anglii, w którym brał udział. Ale pomimo znajomości celów, zakresu i sposobu działania cichociemnych Niemcy nigdy nie potrafili włączyć w ich szeregi swoich agentów ani tak rozszyfrować organizacji zrzutów do Polski, by móc je skutecznie zwalczać.” (s. 189).
Mogę w tym miejscu dodać, że w mojej ocenie wcale nie jest wykluczone, że źródłem informacji nt. Cichociemnych dla niemieckiego wywiadu mógł być… świadomy przeciek z sowieckiego NKWD. Otóż jednym z brytyjskich instruktorów w STS 34 (Bealieu) był niestety… Kim Philby, oficer brytyjskiej MI6-SOE, szpieg współpracujący z sowieckim wywiadem (co wydało się dopiero długo po wojnie). Celem Sowietów zawsze było zniszczenie Armii Krajowej, więc zapewne w tym kierunku mogli „zainspirować” niemiecki kontrwywiad.
Co do „rozpracowywania zrzutów”, niewątpliwie dla niemieckiej Abwehry największym sukcesem był plon ich operacji kontrwywiadowczej „Der Englandspiel” („Angielska Gra”). Szwaby przejęły całkowitą kontrolę nad siatką SOE w Holandii! Kontrolowali 30 placówek zrzutowych oraz 14 radiostacji utrzymujących łączność z SOE. Przechwycili 54 holenderskich agentów SOE (47 zamordowali) oraz tony sprzętu, ponadto zainkasowali jako swoistą „premię” aż pół miliona holenderskich guldenów. Niemieckie myśliwce zestrzeliły aż dwanaście samolotów RAF wracających po zrzucie znad Holandii. Niemcy aresztowali także byłego premiera tego kraju Koos’a Vorrink’a oraz ok. 150 liderów holenderskiego ruchu oporu. Przyczyny tej żenującej kompromitacji brytyjskiego SOE nigdy nie zostały wyjaśnione, bowiem po wojnie dokumentację holenderskiej sekcji „N” miał zniszczyć tajemniczy pożar, który uratował kariery brytyjskich „specjalistów” z SOE. W Polsce Niemcy nie mieli szans, może także dlatego, że zrzutów nie organizowało nam brytyjskie SOE…
W ostatnim zdaniu albumu, jego Autorzy wyrażają przekonanie, iż stanowić on będzie „asumpt do dalszego upamiętniania tych wszystkich miejsc, które przyjmowały dzielnych spadochroniarzy AK – miejsc niosących dla nich nadzieję do walki o lepsze jutro.” (s. 189).
Szczerze mówiąc, mam taką samą nadzieję – pomimo kilku mankamentów album jest publikacją niezwykłą, wręcz wyjątkową i może stanowić doskonały przykład rzetelnego, bogatego faktograficznie (również ilustracyjnie) opracowania zagadnienia zrzutów dla Armii Krajowej. Od czasów Kajetana Bienieckiego nikt dotąd nie napisał podobnie rzetelnie i szczegółowo quasi monograficznego opracowania dotyczącego zrzutowisk. Quasi, bo dotyczącego tylko dziesięciu wybranych, z kilkuset funkcjonujących w Polsce. Temat zrzutów dla Armii Krajowej wciąż czeka na dogłębne opracowanie przez rzetelnego oraz skrupulatnego badacza…
Ryszard M. Zając
21 grudnia 2023
Agnieszka Polończyk, Michał Lupa, Andrzej Leśniak – Tam, gdzie skakali nocą…Historia wybranych zrzutowisk cichociemnych na terenie Generalnego Gubernatorstwa, Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie, Kraków 2023, ISBN 978-83-8084-966-2
zobacz post na Facebooku
vel Elisabeth Kubitza, vel Elise Riviere, vel Elizabeth Watson, vel Elżbieta Grochowska, vel Elżbieta Nowak, vel Elizabeth van Braunug
nie przydzielono Znaku Spadochronowego
(podczas pobytu w Wielkiej Brytanii nie podała swoich danych osobowych oficerom Oddziału VI (Specjalnego)
zobacz – Kontrowersje: Elżbieta Zawacka – Cichociemna czy agent?
zobacz – Ogniska ignorancji oraz Lans na kłamstwach i po trupach…
Feministyczne kłamstwa
W latach 1915 – 1922 uczyła się w niemieckiej szkole wydziałowej, następnie w Miejskim Gimnazjum Żeńskim w Toruniu. W 1927 zdała egzamin dojrzałości, następnie na Wydziale Matematyczno – Przyrodniczym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W czerwcu 1935 zdobyła dyplom magistra filozofii w zakresie matematyki.
Od września 1931 nauczycielka matematyki, fizyki i ćwiczeń cielesnych w średniej szkole niemieckiej w Sompolnie k. Konina. Od września 1934 w szkole średniej sióstr Urszulanek w Otorowie (pow. Szamotuły). W latach 1935-1936 nauczycielka fizyki i gramatyki, opiekunka koła sportowego w Miejskim Gimnazjum Żeńskim w Toruniu. W latach 1936-1937 nauczycielka matematyki w Państwowym Gimnazjum Żeńskim i Liceum Raciborzanek w Tarnowskich Górach. Od 1930 społeczna instruktorka i komendantka Przysposobienia Wojskowego Kobiet, w powiatach: Koło, Szamotuły, Tarnowskie Góry. Od 1938 komendantka Rejonu Śląskiego PWK.
We wrześniu 1939 zmobilizowana jako instruktorka Przysposobienia Wojskowego Kobiet, 2 września wraz z drużyną instruktorek ewakuowana z Katowic. Pieszo, m.in. przez Olkusz, Racławice, Sandomierz, Kraśnik dotarła 8 września do Lublina. Przydzielona do Lwowa, początkowo jako komendantka Kobiecej Służby Przeciwlotniczej Komitetu Obywatelskiego Obrony Lwowa, następnie przy produkcji przeciwczołgowych butelek zapalających w drużynach ppanc. Lwowskiego Kobiecego Batalionu Pomocniczej Służby Wojskowej.
Po kapitulacji Lwowa, w październiku 1939 powróciła do Torunia. Pod koniec października dotarła do Warszawy, wstąpiła do Służby Zwycięstwu Polsce. Zaprzysiężona 2 listopada 1939, obrała pseudonim „Zelma”, przydzielona na Śląsk. Wraz z Organizacją Orła Białego współorganizatorka Zagłębiowskiego Podokręgu SZP-ZWZ, szef łączności w sztabie, następnie szef łączności Okręgu ZWZ Śląsk. Kurierka jego dowódcy, ppłk Henryka Kowalówki, ps. Oset, Topola. Współorganizowała tajne nauczanie w Zagłębiu Dąbrowskim.
Od grudnia 1940 w Dziale Łączności Zagranicznej Oddziału Łączności Konspiracyjnej Komendy Głównej ZWZ, pod pseudonimem „Zo”. Jako kurierka wyjeżdżała co jakiś czas do Berlina. Do kwietnia 1942 posługując się fałszywymi dokumentami przekroczyła granicę – wg. własnej relacji – ponad sto razy. W zdecydowanej większości była to granica Generalnego Gubernatorstwa pomiędzy Katowicami a Sosnowcem, którą przekraczała tramwajem. Podczas pobytów w Warszawie uczestniczyła w tajnym nauczaniu, w latach 1941 – 1942 studiowała pedagogikę społeczną na tajnych kompletach Wolnej Wszechnicy Polskiej. Od wiosny 1942 ponownie na Śląsku, objęła funkcję kierowniczki referatu WSK Okręgu Śląskiego Armii Krajowej. Pod ps. „Sulica” zorganizowała struktury obwodu WSK, rozpoczęła szkolenia.
Jako kurierka KG AK kontaktowała się z rezydentem polskiego wywiadu w Berlinie kpt. Alfonsem Jakubiańcem, ps. Kuba, ekspediującym przekazywaną pocztę przez Szwecję do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. 22 maja 1942 – wg. własnej, wewnętrznie sprzecznej relacji – ponoć śledzona przez agentów gestapo od Sosnowca wyskoczyła z pociągu w rejonie Żyrardowa. Poszukiwana listem gończym (Fahndungsbuch nr 237).
Od czerwca 1942 emisariuszka Komendanta Głównego AK, 20 grudnia wysłana do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie w celu „usprawnienia łączności kurierskiej” oraz unormowania sytuacji prawnej kobiet w AK. Zgodnie bowiem z ustawą z 1938 kobiety mogły służyć tylko w pomocniczej służbie wojskowej, nie mogły wydawać rozkazów ani być awansowane na stopnie wojskowe. Przez Berlin i Strasburg dotarła do Paryża, wobec „spalenia” trasy, w grudniu 1942 wróciła do Warszawy.
17 lutego 1943 wyruszyła ponownie z dwoma meldunkami KG AK dla Naczelnego Wodza. Dotarła do Paryża, następnie przez Vichy, Tuluzę, Foix i Tarascom do granicy z Andorą, następnie z Hiszpanią. 29 marca w konsulacie angielskim w Barcelonie nawiązała kontakt ze Sztabem NW w Londynie. Koleją dojechała do Bristolu, 4 maja 1943 zameldowała się w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Odmówiła podania danych personalnych, oficerowi Oddziału VI ewidentnie skłamała, że jest „żoną kapitana dyplomowanego służby stałej”…. Wbrew hagiograficznym wersjom biogramu Zawackiej, w rzeczywistości w najmniejszym stopniu nie zrealizowała zadania „usprawnienia łączności”, z wielu powodów. Głównym powodem była jej zarozumiałość, arogancja oraz ostry konflikt personalny pomiędzy nią a oficerami Oddziału VI (Specjalnego). W jego wyniku sformułowano nawet opinię o treści:
1. Mało inteligentna lecz bardzo sprytna; fantastyczny przerost ambicji osobistej. 2. Niczym nie skrępowana ciekawość i wścibskość. 3. Nielojalna i skłonna do nadużywania zaufania dla celów egoistycznych. 4. Nieprzytomna feministka i pionierka ruchu „wyzwolenia” i równouprawnienia kobiet. 5. Histeryczka. 6. Przyjechała i zameldowała się 3/4.V.1943. 7. Odmówiła złożenia pis.[emnego] meldunku i podania danych personalnych. 8. W pierwszej połowie maja przyjęta przez śp. N.W. [Naczelnego Wodza], na gros pytań odpowiadała „nie wiem” – wobec czego N.W. zrezygnował z rozmowy. 9. W końcu sierpnia przyjęta przez Szefa Sztabu – przedstawiła opracowany przez Bilskiego meldunek. 10. W pierwszych dniach września – u Min. O.N. Kukiela kilka razy przyszła ubrana w mundur z dystynkcjami of.[icera] – kapitana. 11. Zo 10/11 odleciała i wg. raportu lotnika wylądowała szczęśliwie.
Po wojnie, w oświadczeniu z 18 października 1976 przyznała, iż w/w opinia mogła zostać wywołana – „(…) moją – bynajmniej nie tajoną – a może zbyt ostro i emocjonalnie wyrażoną oceną efektywności pracy O.VI w zakresie łączności lądowej (…)” (Studium Polski Podziemnej w Londynie, sygn. Kol.023.0326.22). Hagiografka Zawackiej, Katarzyna Minczykowska w swej książce przyznaje jednym zdaniem (w… „Kalendarium życia Elżbiety Zawackiej”, sic!), że „skutkiem misji było nieznaczne usprawnienie łączności KG AK ze Sztabem Naczelnego Wodza w Londynie (…)” – jednak nie podaje, na czym ów rzekomy sukces „nieznacznego usprawnienia łączności” miał polegać. (Cichociemna. Elżbieta Zawacka. „Zelma”, „Sulica”, „Zo”, wyd. Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej, Toruń 2016, s.315)
Nie potrafiła się porozumieć z dwoma generałami pełniącymi funkcję Naczelnego Wodza. Szefowi Sztabu Naczelnego Wodza przedłożyła cudzy raport ws. łączności lądowej, opracowany przez mjr. dypl. Kazimierza Bilskiego. Według jej własnej relacji, podczas spotkania z gen. Władysławem Sikorskim, Naczelny Wódz „nie był zainteresowany jej raportem, a cały czas opowiadał jak to mu rzucają kłody pod nogi.” Według relacji oficerów Oddziału VI na wiele pytań Naczelnego Wodza odpowiadała „nie wiem”. Drugie spotkanie z Naczelnym Wodzem, którym po katastrofie w Gibraltarze został gen. Kazimierz Sosnkowski, również miało osobliwy przebieg. Według relacji oficerów Oddziału VI (Specjalnego) „audiencja u Naczelnego Wodza była właściwie jej monologiem, pełnym zarzutów, oskarżeń przeciw wszystkiemu i przeciw wszystkim”. Na audiencję u Naczelnego Wodza oraz spotkania z ministrem obrony narodowej Zawacka bezprawnie ubrała się w mundur kapitana, chociaż nie miała żadnego stopnia wojskowego (sic!). Według jej oświadczenia z 18 października 1976 – „(…) dystynkcje kapitana WP nie wydawały mi się przerostem ambicji (…)” (Studium Polski Podziemnej w Londynie, sygn. Kol.023.0326.22). Według jej własnej relacji miała otrzymać awans na stopień kapitana dopiero 2 października 1944, tj. ponad rok później…
Zawacka jak każdy kurier przybyły z kraju, udzielała informacji o aktualnych realiach okupacyjnych Polski w trakcie szkolenia Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej (kamuflaż szkoły wywiadu) w Glasgow. Po katastrofie w Gibraltarze wezwana do Oddziału VI w celu identyfikacji (na fotografii) towarzyszącego gen. Sikorskiemu kuriera KG AK Jana Gralewskiego ps. Pankrac. Fakt ten stał się podstawą do nieprawdziwych opowieści feministek wyolbrzymiających jej rolę, jakoby Zawacka rzekomo „zaangażowała się w pierwsze śledztwa po katastrofie w Gibraltarze”.
Przecz cztery miesiące pobytu w Wielkiej Brytanii głównym motywem jej działania było przekonywanie do uznania kobiet za żołnierzy służby zasadniczej, odwiedzała także kobiece jednostki angielskie i belgijskie. Pomimo iż nie podała w Oddziale VI (Specjalnym) nawet własnych danych personalnych, nie została zrekrutowana przez Oddział Specjalny, który nie przydzielił jej żadnych zadań wojskowych – jej hagiografka Katarzyna Minczykowska w swojej książce niedorzecznie wywodzi, iż „9 września 1943” Elżbieta Zawacka „wstąpiła do Cichociemnych”. W rzeczywistości rekrutacją do grona Cichociemnych zajmowali się oficerowie Sztabu Naczelnego Wodza – głównie Oddziału VI (Specjalnego). Nie można było „wstąpić do Cichociemnych”, nie istniała taka procedura…
Podkreślić także należy, że zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku wojskowym z 9 kwietnia 1938 kobiety w wojsku (także w Armii Krajowej) mogły służyć jedynie w pomocniczej służbie wojskowej, nie mogły wydawać rozkazów ani być awansowane na stopnie wojskowe. Opowieści, że Zawacka została rzekomo „cichociemną” podczas pobytu w Londynie są kompletną bzdurą także i z tego powodu, że zgodnie z ówczesnym prawem nie była nawet pełnoprawnym żołnierzem lecz służyła w formacji pomocniczej. Sytuację prawną kobiet unormował dopiero dekret Prezydenta R.P. z 27 października 1943 o ochotniczej służbie kobiet, dopuszczający je do pełnienia służby zasadniczej w Wojsku Polskim.
„Zo” Elżbieta Zawacka, IPN tv Bydgoszcz 2016 r.
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Elżbieta Zawacka nie była Cichociemną, lecz kurierką. Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza, który rekrutował, szkolił i ekspediował żołnierzy do służby specjalnej w Armii Krajowej nie mógł traktować jej jako „cichociemnej”, ponieważ jej nie zrekrutował, nie przeszkolił ani nie przydzielił żadnych zadań wojskowych. Co więcej – Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza nie znał nawet jej danych osobowych, bo… arogancko odmówiła ich podania, dodatkowo kłamiąc iż jest żoną oficera (kapitana).
Ponadto, zgodnie z prawem, Zawacka nie była nawet wówczas pełnoprawnym żołnierzem Armii Krajowej – lecz służyła w formacji pomocniczej. Sytuację prawną kobiet w wojsku unormował dopiero dekret Prezydenta R.P. z 27 października 1943 o ochotniczej służbie kobiet, dopuszczający je do pełnienia służby zasadniczej w Wojsku Polskim.
Uznawana jest grzecznościowo za Cichociemną, ponieważ po wojnie Cichociemni przyjęli Ją do swego grona. Ukończyła kurs spadochronowy. Wg. jej własnej relacji szkolenie spadochronowe „poszło jej dobrze”. W rzeczywistości to kłamstwo – „poszło” bowiem bardzo fatalnie – po pierwszym skoku ćwiczebnym skręciła obie kostki, bowiem skakała w nieodpowiednim (chybotliwym) obuwiu. Skręcenie obu kostek w normalnych warunkach spowodowałoby wyeliminowanie jej z kursu, ale w tym przypadku zakończyło się dla niej pomyślnie.
Oczekiwała na lot do Polski w ośrodku SOE w Pollards Park House, Chalfont, St. Giles, Buckinghamshire, gdzie znajdowały się: stacja wyczekiwania (na lot do Polski) „Marta” (STA XXA) oraz Specjalna Szkoła Treningowa (STS 20B), szkoląca m.in. w zakresie „czarnej propagandy”. Przez dziesięć dni mieszkała tam w jednym pokoju z Sue Ryder. Rzeczy osobiste (m.in. torebka, piżama, bielizna i in.) zdała do depozytu 14 grudnia 1943 w STS 46 (Chicheley) jako Elizabeth Watson. Przed odlotem jako „Zo” otrzymała odprawę pieniężną: zaliczkę na diety i koszty podróży – 20 złotych, 25 marek niemieckich, 40 dolarów USA oraz odprawę bezzwrotną – 50 dolarów USA w banknotach i 40 dolarów USA w złotych monetach. Na dokumencie odnotowano m.in. „(…) Ob. Zo jest na uposażeniu krajowym (…)” (Studium Polski Podziemnej w Londynie, sygn. Kol.023.0326.26).
Na skok do Polski ubrała się w sukienkę zakupioną w Wielkiej Brytanii, naturalnie z brytyjskimi potnikami, co mogło zdekonspirować ją podczas ewentualnego aresztowania i rewizji. Katarzyna Minczykowska – hagiografka Zawackiej – twierdzi w książce, nie podając racjonalnych podstaw tego wywodu, że nie były to brytyjskie potniki (wkładki pod pachami), lecz ponoć… brytyjska metka sukienki. Twierdzi także, że odpowiedzialna za to zagrożenie nie jest Zawacka, lecz… oficer który przed skokiem niewystarczająco dokładnie ją sprawdził. Jednym tchem hagiografka Zawackiej jednak przyznaje, że Zawacka nie chciała się ona poddać drobiazgowej rewizji przed skokiem… Czyli oficer rzekomo „niedokładnie sprawdził” chociaż Zawacka odmówiła poddania się takiemu sprawdzeniu… Podobnie winą za niewłaściwe obuwie podczas pierwszego, ćwiczebnego skoku spadochronowego (w konsekwencji za skręcenie obu kostek) obarczona została nie Zawacka, która założyła prywatne obuwie – lecz… prowadzący szkolenie spadochronowe…
Jak zauważa Józef Borzyszkowski – „skorzystała z jedynej możliwości powrotu do kraju – zrzutu lotniczego razem z „cichociemnymi” po wcześniejszym przeszkoleniu spadochronowym. Stąd jako jedyna kobieta zaistniała w naszej powojennej świadomości historycznej jako „cichociemny w spódnicy”, choć niezgodnie z rzeczywistością…” (Elżbieta Zawacka (1909-2009), Acta Cassubiana 2009, nr 11, s.486-487)
Skoczyła ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 9/10 września 1943 w sezonie operacyjnym „Riposta”, w operacji lotniczej „Neon 4” (dowódca operacji: S/L Stanisław Król, ekipa skoczków nr: XXIX), z samolotu Halifax JD-171 „P” (138 Dywizjon RAF, załoga: pilot – W/O Stanisław Kłosowski, pilot – W/O Wincenty Mąka / nawigator – S/L Stanisław Król / radiotelegrafista – W/O Henryk Ptasiewicz / mechanik pokładowy – Sgt. Stanisław Masłoń / strzelec – F/S Janusz Barcz / despatcher – W/O Józef Chodyra). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start o godz. 18.15 z lotniska RAF Tempsford, zrzut na placówkę odbiorczą „Solnica” 107 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), w okolicach miejscowości Osowiec, Podkowa Leśna, 7 km na południe od Grodziska Mazowieckiego. Razem z nią skoczyli: por. Bolesław Polończyk ps. Kryształ, ppor. Fryderyk Serafiński ps. Drabina. Skoczkowie przerzucili 252 tys. dolarów w banknotach oraz 100 tys. marek na potrzeby AK. Zrzucono także sześć zasobników i jedną paczkę. W drodze na zrzutowisko samolot został ostrzelany nad Danią przez niemiecką artylerie przeciwlotniczą, w drodze powrotnej zaatakowały go dwa niemieckie myśliwce – Messerschmitty. Podziurawiony Halifax, na resztkach paliwa, szczęśliwie powrócił jednak na tajne lotnisko RAF Tempsford.
Mechanik pokładowy Stanisław Masłoń: „Parę minut przed startem przyjechała limuzyna ze (…) skoczkami, w tym jedna kobieta, piękna blondynka. Cichociemni zajęli swoje miejsce i o godz. 18.15 nastąpił start (…) Mijaliśmy snem pogrążone wioski i miasteczka, aż dotarliśmy do miejsca placówki. Trzy światełka w trójkącie, wymiana sygnałów i przelot z zrzutami, najpierw skoczków, a za drugim zasobniki. Zadanie wykonane, ostry skręt na kurs do Anglii (…).
Trasa powrotna biegła przez Danię i tu rozpoczęły się kłopoty. Zostaliśmy zaatakowani przez dwa myśliwca (…) Strzelali jak do kaczki, pociski przeszywały kadłub i płaty skrzydeł, które miały dźwięk, jakby ktoś rzucał garściami grochu o ścianę. Lecieliśmy na resztkach paliwa i trzeba było przełączyć na zapasowe zbiorniki, by silniki nie przestały równo grać, co zrobiłem z dużym trudem, bo samolotem rzucało a zawory były umieszczone za tylnym wzmocnieniem skrzydeł. (…) Naszym ocaleniem były małe chmurki, umiejętność pilota i duża doza szczęścia. (…) Z trudnością dowlekliśmy się do bazy w Tempsford (…)”. Masłoń, „Królewska załoga”, Jednodniówka, XV Zjazd Lotników, 1984, w: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6, s. 86
Elżbieta Zawacka: „(…) Nad Danią nasz Halifax został ostrzelany przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą. Od wybrzeży szwedzkich zeszliśmy na wysokość około 300 metrów przelatując dawniejszą granicę Polski. Pod nami była wstęga Wisły, która miała nas doprowadzić do miejsca zrzutu. Wkrótce samolot zatoczył łuk, szukając świateł na polanie. Było nas troje „ptaszków”. Jako jedyna kobieta miałam skakać pierwsza. Otworzono klapę w podłodze, nad którą usiadłam oczekując rozkazu. Równocześnie z okrzykiem sierżanta: Go! zsunęłam się w ciemność. Po kilku sekundach, silne szarpnięcie i ujrzałam nad sobą olbrzymią czaszę spadochronu. Opadałam powoli w dół i wkrótce dotknęłam stopami polskiej ziemi. W ciemności słychać było głosy biegnących żołnierzy placówki AK. Dowódca (przyjętym zwyczajem) chwytał w objęcia ludzi stamtąd. Ściskając mnie odskoczył nagle z okrzykiem – Kobieta!” Kopf, „Zo”, Kobieta i życie 1981 nr 31, w: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6, s. 86-87
zobacz – Kontrowersje: Elżbieta Zawacka – Cichociemna czy agent?
zobacz – Ogniska ignorancji oraz Lans na kłamstwach i po trupach…
Feministyczne kłamstwa
W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczego wsparcia Armii Krajowej (zrzutów do Polski) odnotował:
„Dn. 9.IX. wszedł w życie Plan Startu – wariant 7 lotów – to zn. na wszystkie placówki przyjęte przez Air Min. na dzień 9.IX.43. Plan ten jest następujący: – op. Nr. 53/76, Neon 1 – (3-6-1), plac. odb. GARNEK lub SITO, nawig. kpt. ZBUCKI, op. Nr. 54/77, Neon 4 – (3-6-1), plac. odb. Solnica lub Latarnia II, nawig. mjr KRÓL, – op. Nr. 58/78, FLAT 1 – (0-6-6), plac. odb. KILIM lub SERWETKA, nawig. por. FREYER, – op. Nr. 59/79, FLAT 2 – (0-6-6), plac. odb. Lichtarz lub Łuczywo, nawig. por. KRYWDA. – op. Nr. 60/80, FLAT 6 – (0-6-6), plac. odb. Bast. RYGIEL lub Klamka, nawig. kpt. KUŹMICKI, – op. Nr. 61/81, FLAT 7 – (0-6-6), plac. odb. Bast. RYGIEL lub Klamka, nawig. por. MALINOWSKI, – op. Nr. 62/82, FLAT 8 – (0-6-6), plac. odb. POKRYWA lub OBRAZ, nawig. kpt. Gębik.
W czasie od godz. 18.05 do godz. 18.43 wystartowały wszystkie loty, za wyjątkiem lotu Nr. 61/81 – nawalili mechanicy bryt. – za późno przygotowali samolot. W ten sposób został niewykorzystany Bast. RYGIEL.
Dn. 10.IX. Wynik operacji: – wykonano loty Nr. 54/76, 58/78, 59/79 i 62/92. – na plac. odb. zasadn. SOLNICA, KILIM, LICHTARZ i POKRYWA. – zawrócił z drogi lot Nr. 60
/80 – rozbity zbiornik z benzyną – z konwoju na Baltyk o lot Nr. 53/76 – nawigator skalkulował, że braknie mu czasu na powrót w nocy. (…)
W ekipie Neon 1 przerzuceni zostali skoczkowie: Kryształ, Drabina i Zofja (1-sza kobieta – skoczek). Pieniądze – dol. am. 252000, rmk. 100000. .” (s. 191)
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Po skoku ponownie przydzielona do działu łączności Komendy Głównej AK. W marcu 1944 utworzona przez nią siatka uległa kompletnej dezorganizacji wskutek aresztowania przez gestapo jednej osoby, następnie aż ok. stu siedemdziesięciu osób (sic!). Jak można przypuszczać, sieć zorganizowana była z naruszeniem podstawowych zasad konspiracji oraz sygnalizacji, skoro aresztowanie zaledwie jednej osoby doprowadziło do tak gigantycznej fali aresztowań i paraliżu sieci. Zagrożona aresztowaniem ukryła się w klasztorze sióstr Niepokalanek w Szymanowie k. Sochaczewa. Od lipca 1944 ponownie w Warszawie, jako referentka w sztabie Wojskowej Służby Kobiet Komendy Głównej AK.
Aleksandra Pietrowicz – Legendarna „Zo”
w: Biuletyn informacyjny AK nr 11 (295) listopad 2014, s. 18 – 28
Elżbieta Skerska – Operacja „Neon 4”
w: Biuletyn Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej 2017 (nr 67), s. 86 – 91
W Powstaniu Warszawskim nadal jako referentka w sztabie Wojskowej Służby Kobiet KG AK (II rzut). Najpierw oczekiwała na jakikolwiek przydział bojowy, potem – także według własnej relacji – „kontrolowała kuchnie i punkty sanitarne”. Nie ma żadnej racjonalnej informacji gdzie i po co przeprowadzała te domniemane „kontrole”, ile ich było oraz co z nich miało wyniknąć. Według jej własnej relacji, udział Zawackiej w Powstaniu miał charakter „incydentalny”. Obecnie rozpowszechniane są rażąco nieprawdziwe opowieści, jakoby Elżbieta Zawacka rzekomo „odegrała wiodącą rolę w Powstaniu Warszawskim oraz wyzwoleniu Polski”… Fundacja gen. Zawackiej nie raczy prostować tych niedorzecznych enuncjacji… Zobacz artykuł – Lans na kłamstwach i po trupach.
Według jej własnej relacji awansowana na stopień kapitana 2 października 1944. Tego dnia wyruszyła z Warszawy do Krakowa, aby „odtworzyć łączność kurierską KG AK” (łączność radiowa funkcjonowała bez większych problemów). W grudniu 1944 zorganizowała przerzut do Szwajcarii emisariusza „Zycha”, czyli Zdzisława Jeziorańskiego vel Jana Nowaka oraz jego żony „Grety” (Jadwiga Wolska vel Zaleska). Wytyczyła szlak kurierski przez południowe Niemcy i Austrię do Szwajcarii. Dzięki koleżankom z WSK miała zorganizować pomocnicze placówki kurierskie w Katowicach, Sosnowcu i Wiedniu.
W ostatniej trasie kurierskiej w styczniu 1945, przewiozła pocztę Komendanta Głównego AK gen. Leopolda Okulickiego ps. Niedźwiadek do bazy w Kappel k. Freiburga. Powróciła z kurierką Wacławą Zastocką ps. Baśka, przez Wiedeń do Sosnowca, następnie do Częstochowy i Krakowa. Tam zdemobilizowana.
zobacz publikację IPN – Generał brygady Elżbieta Zawacka (1909 – 2009):
Zbigniew S. Siemaszko – Cichociemni Łącznościowcy
maszynopis w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu
W lutym 1945 powróciła do Torunia, następnie wyjechała do Warszawy. Nawiązała kontakt z mjr Zofią Franio ps. Doktor, szefową łączności i kolportażu Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Mianowana szefem łączności i kolportażu Obszaru Zachodniego DSZ, od marca 1945 w Poznaniu, zorganizowała komórkę DSZ, kolportaż prasy podziemia niepodległościowego m.in. w Ostrowie, Lesznie, Gnieźnie, Środzie, Wrześni, Łodzi, Gdyni, Toruniu, Bydgoszczy i Szczecinie. Na przełomie sierpnia i września 1945 podjęła nieudaną próbę wyjazdu do polskich środowisk kobiecych na Zachodzie. Do czerwca 1946 kolportowała niepodległościową prasę WIN.
Pod koniec 1946 podjęła studia z pedagogiki społecznej na Uniwersytecie Łódzkim. Od czerwca 1946 referentka szkolenia w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Gdańsku i Warszawie. Od 1947 komendantka Centrum Wyszkolenia Instruktorek. Od stycznia 1948 nauczycielka matematyki w szkołach dla dorosłych w Łodzi, Toruniu oraz w liceum w Olsztynie. W latach 1948 – 1951 podjęła studia doktoranckie.
Elżbieta Zawacka – „Przejście” (fragmenty wspomnień, Toruń czerwiec 2007 r.)
w: Biuletyn IPN nr 1 – 2 (96-97) styczeń – luty 2009, s. 176 – 183
Wojciech Markert – Służba kurierska Elżbiety Zawackiej ps. „Zo”
w: Biuletyn informacyjny AK nr 1 (321) styczeń 2017, s. 20 – 25
5 września 1951 aresztowana przez funkcjonariuszy UB w Olsztynie, po roku śledztwa oskarżona o kontakt z Cichociemnym mjr Andrzejem Czaykowskim ps. Garda, jako „jedna z agentek siatki szpiegowskiej Czaykowskiego”. Oskarżona także o… przechowywanie „banknotu 10-cio dolarowego”. 23 stycznia 1952 wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie skazana na pięć lat więzienia. Po rewizji Naczelnego Prokuratora Wojskowego oraz ponownym rozpatrzeniu sprawy 26 sierpnia skazana na 7 lat więzienia. Po skardze rewizyjnej obrońcy (na korzyść) oraz Naczelnej Prokuratury Wojskowej (na niekorzyść), 23 października ponownie uchylono wyrok.
Po rozpoznaniu sprawy po raz trzeci, wyrokiem z 28 listopada przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazana na dziesięć lat więzienia. Osadzona początkowo w więzieniu w Fordonie, następnie w Grudziądzu i Bojanowie. Po amnestii zwolniona 24 lutego 1955.
Do 1965 nauczycielka, min. w szkołach w Toruniu. W 1995 obroniła stopień doktora nauk humanistycznych, wykładowca, adiunkt w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku (późniejszy Uniwersytet Gdański). Do 1975 obroniła habilitację oraz zdobyła docenturę. Do sierpnia 1978 docent na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, Mianowana profesorem nauk humanistycznych w 1996. Represjonowana przez funkcjonariuszy bezpieki.
Od 1 września 1978 na emeryturze, zaangażowana w dokumentowanie wojennej historii konspiracji pomorskiej, głównie działań kobiet na frontach II wojny światowej. Od 1981 wiceprzewodnicząca Rady Kombatantów przy NSZZ „S” w Gdańsku, szefowa Komisji Historycznej. W stanie wojennym represjonowana.
W 1986 inicjatorka Klubu Historycznego AK, pod koniec 1988 współzałożycielka Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej, późniejszego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. W 1989 założycielka fundacji „Archiwum Pomorskie Armii Krajowej”, od 2002 pod nazwą Fundacja „Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek”, od marca 2002 Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej. Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek. Dożyła prawie stu lat, po śmierci pochowana na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu.
Uwaga – biografia Elżbiety Zawackiej (właściwie bardziej adekwatnym sformułowaniem byłoby: „hagiografia”) została napisana przez Katarzynę Minczykowską, jej podwładną w Fundacji Generał Zawackiej, w większości na podstawie (często wewnętrznie sprzecznych) niespójnych relacji ustnych Elżbiety Zawackiej oraz sfinansowana m.in. przez fundację imienia Zawackiej. Książka ta nie respektuje podstawowych zasad krytycznej analizy źródeł historycznych.
Również biogram Elżbiety Zawackiej w Wikipedii został napisany… przez wolontariusza Fundacji Generał Zawackiej, na podstawie tej samej książki K. Minczykowskiej (czyli na podstawie bezkrytycznego powtórzenia wewnętrznie sprzecznych opowieści Zawackiej). Reasumując – oba kluczowe biogramy powstały w znacznej mierze na podstawie niespójnych opowieści (nawet kłamstw) Elżbiety Zawackiej o niej samej.
Gdy relacje te są wzajemnie sprzeczne, zarówno Fundacja jak i Zawacka „wybierały” najbardziej korzystną dla niej wersję. Zawacka niejednokrotnie relacjonowała zupełnie odmiennie – sprzecznie ze sobą – różne wydarzenia ze swego życia lub też pomijała niekorzystne dla siebie wątki; w jej biografii nie zawsze to odnotowano.
Przez wiele lat podczas wojny oraz po wojnie Elżbieta Zawacka uważała samą siebie za „kogoś lepszego niż cichociemny”, gdy jednak opinia publiczna wyżej oceniała cichociemnych od kurierów, zaczęła uważać się za „cichociemną”…
Reasumując, biografia Elżbiety Zawackiej w sporej mierze jest efektem różnych zabiegów „koloryzacyjnych”, podkreślających jej domniemane zasługi. Nie odmawiając Zawackiej zasług należy podkreślić, że niestety, jej biografia nie jest napisana rzetelnie, a zasługi te są w dużym stopniu znacznie wyolbrzymione…
prof. zw. dr hab. Józef Półturzycki – Spór o Elżbietę Zawacką – żołnierza i pedagoga
[recenzja książki: Katarzyna Minczykowska, Cichociemna generał Elżbieta Zawacka Zo, OW Rytm, 2014]
w: Rocznik andragogiczny nr 21, Uniwersytet Warszawski, s. 317-331
Generał Elżbieta Zawacka
W styczniu 1993 Rada Miejska Torunia nadała Jej tytuł Honorowego Obywatela Miasta.
W 2002 otrzymała od prezesa IPN nagrodę „Kustosz Pamięci Narodowej”.
9 marca 2002 Fundacja „Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek”. przyjęła nazwę Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej. „Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek”.
W 2005 powstał film dokumentalny pt. „Elżbieta Zawacka. Miałam szczęśliwe życie” (zobacz film na You Tube) Fundacji Filmowej Armii Krajowej dla Muzeum Powstania Warszawskiego.
W 2008 została Honorowym Obywatelem Piastowa.
W 2009 imię gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej przyjęły: Biblioteka Pedagogiczna w Toruniu (4 listopada), Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych w Zegrzu (8 listopada); 19 marca 2010 Gimnazjum nr 2 w Toruniu oraz Zasadnicza Szkoła Zawodowa nr 1 i Technikum nr 1 w Zespole Szkół Ekonomicznych w Toruniu.
W 2013 Jej imię otrzymał Region Wsparcia Teleinformatycznego w Bydgoszczy (11 czerwca) oraz nowy most drogowy w Toruniu (24 października).
23 września 2014 odsłonięto w Toruniu pomnik Elżbiety Zawackiej ps. Zo. W tym samym roku Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej oraz Oficyna Wydawnicza „Rytm” opublikowała hagiograficzną „biografię” gen. Elżbiety Zawackiej, autorstwa jej podwładnej oraz wieloletniej współpracowniczki Katarzyny Minczykowskiej, w książce pt. Cichociemna. Generał Elżbieta Zawacka 1909-2009. Publikacja otrzymała nagrodę Klio I stopnia w kategorii autorskiej.
W 2014 w Toruniu odsłonięto pamiątkową tablicę na budynku przy ul. Gagarina 132-138, w którym mieszkała gen. prof. Elżbieta Zawacka.
We wrześniu 2016 IPN Bydgoszcz opublikował film pt. „Zo” Elżbieta Zawacka (zobacz na You Tube)
W grudniu 2016 Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych dla uczczenia pamięci 316 Cichociemnych wyprodukowała w limitowanej serii stu egzemplarzy paszport testowy „Cichociemni”.
W marcu 2018 Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej wyprodukowała poświęcony gen. Elżbiecie Zawackiej teaser pt. „Emisariuszka„, obecnie przygotowuje pełnometrażowy film fabularny (zobacz stronę Fundacji).
4 października 2018 Regionalne Centrum Informatyki Bydgoszcz przyjęło imię gen. Elżbiety Zawackiej ps. „Zo” jako patrona.
1 marca 2019 imię Generał Elżbiety Zawackiej nadano 8 Kujawsko – Pomorskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej.
Córka Władysława, urzędnika Sądu Powiatowego oraz Marii z domu Nowak. Rodziny nie założyła.
Miałam szczęśliwe życie
W 1989 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny „My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik „TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii
Zbigniew Edward Specylak po wojnie Specylak-Skrzypecki, vel Zbigniew Skrzypecki
Zwykły Znak Spadochronowy nr 4437
Od 1918 uczył się w szkole powszechnej we Lwowie, następnie w gimnazjum matematyczno – przyrodniczym, w 1931 zdał egzamin dojrzałości. W 1931 podjął studia na Wydziale Mechaniczno – Elektrycznym Politechniki Lwowskiej.
Od września 1933 uczestnik kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Wojsk Łączności w Zegrzu, po jej ukończeniu w lipcu 1934 przydzielony jako dowódca plutonu 3 kompanii telegraficznej 9 Pułku Piechoty Legionów w Zamościu. Od października 1934 słuchacz Oficerskiej Szkoły Artylerii w Toruniu, po jej ukończeniu awansowany na stopień podporucznika, ze starszeństwem od 17 października 1936. Przydzielony jako dowódca plutonu szkoły podoficerskiej, oficer ogniowy 1 baterii, pełniący obowiązki dowódcy 1 baterii 3 Pułku Artylerii Lekkiej Legionów w Zamościu.
W kampanii wrześniowej 1939 dowódca 1 baterii 54 Dywizjonu Artylerii Lekkiej, walczył na szlaku Brześć nad Bugiem – Pińsk – Złoczów oraz w obronie Lwowa. 16 września ciężko ranny, postrzelony w kręgosłup, do 26 września w 101 Szpitalu Polowym we Lwowie, następnie z obawy przed aresztowaniem leczony poza szpitalem.
15 grudnia 1939 wstąpił do Związku Walki Zbrojnej (ZWZ-2) ppłk. Jana Sokołowskiego ps. Trzaska. 24 marca 1940 aresztowany w lokalu konspiracyjnym (na punkcie kontaktowym) przez NKWD, osadzony we Lwowie, zesłany do łagru nad rzeką Onega. Pracował niewolniczo przy budowie Kanału Białomorskiego, 22 czerwca statkiem z Archangielska miał zostać zesłany do kolejnego łagru.
Po układzie Sikorski – Majski 16 marca 1942 zwolniony z łagru. 16 kwietnia w Guzar wstąpił do Armi Polskiej gen. Andersa, przydzielony jako adiutant dowódcy dywizjonu artylerii w Ośrodku Organizacyjnym Armii Zapasowej. Od 22 lipca jako oficer zwiadowczy 2 dywizjonu 7 Pułku Artylerii Ciężkiej.
Po ewakuacji armii do Iranu, od 12 sierpnia 1942 pod dowództwem brytyjskim w Iranie, Iraku, Palestynie, Egipcie. Od 12 sierpnia w obozie ewakuacyjnym w Pahlevi (Iran), od 2 października w związku z chorobą do 9 listopada w brytyjskim szpitalu nr 18 w Teheranie. Do 28 października 1943 dowódca 3 baterii 11 Pułku Artylerii Ciężkiej, także oficer zwiadowczy pułku, kwatermistrz oraz adiutant pułku. Awansowany na stopień porucznika ze starszeństwem od 1 stycznia 1943. Od 7 grudnia 1942 uczestnik kursu dowódców baterii oraz oficerów operacyjnych w Ośrodku Wyszkolenia Artylerii, po jego ukończeniu 28 stycznia 1943 przydzielony ponownie do 3 baterii 11 Pułku Artylerii Ciężkiej.
Grzegorz Skrukwa – Armia Andersa – nadzieja dla Polaków w ZSRR
w: Zesłaniec, 2008, nr. 34, s. 29 – 40
Andrzej Wojtaszak – Armia Polska w ZSRR
w: Zesłaniec, 2007, nr 32, s. 89 – 106
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Zgłosił się do służby w Kraju. Przeszkolony ze specjalnością w dywersji, zaprzysiężony na rotę ZWZ/AK 14 lutego 1944 w Ostuni (Włochy) przez komendanta bazy, oficera Oddziału VI (Specjalnego), płk Leopolda Krizara ps. Czeremosz. Awansowany na stopień kapitana ze starszeństwem od 31 maja 1944.
Skoczył ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 30/31 lipca 1944 w sezonie operacyjnym „Riposta”, w operacji lotniczej „Jacek 1” (dowódca operacji: F/L Stanisław Daniel, ekipa skoczków nr: LVIII), z samolotu Liberator KG-890 „S” (1586 Eskadra PAF, załoga: pilot – F/S Zbigniew Szostak / nawigator – F/L Stanisław Daniel / radiotelegrafista – F/S Józef Witek / strzelec – W/O Stanisław Malczyk / i in.). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi, zrzut na placówkę odbiorczą „Solnica” 110 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), w okolicach miejscowości Polana, 7 km od Grodziska Mazowieckiego. Razem z nim skoczyli: ppłk. Jacek Bętkowski ps. Topór 2, kpt. Franciszek Malik ps. Piorun 2, por. Stanisław Ossowski ps. Jastrzębiec 2, por. Julian Piotrowski ps. Rewera 2, ppor. Władysław Śmietanko ps. Cypr. Był to czwarty lot tej ekipy, w poprzednich (10/11 maja, 19/20 maja, 30/31 maja) nie można było wykonać zadania. Operacja zrzutowa w nocy 10/11 maja 1944 oznaczona była kryptonimem „Weller 28”, w składzie ekipy zamiast Cichociemnego Władysława Śmietanko był mjr Jan Szaciłło. Skoczkowie przerzucili 444,9 tys. dolarów w banknotach, 14,4 tys. dolarów w złocie oraz 260 tys. marek na potrzeby AK. Zrzucono także wraz ze skoczkami dwanaście zasobników oraz osiem paczek, w sześciu nalotach na placówkę odbiorczą, w godz. 00.52 – 01.10.
Tej nocy przeprowadzono także nieudaną operację „Jurek-1”, podczas której z samolotu „Halifax” JP-220 „C” (załoga: pilot – W/O Henryk Jastrzębski, pilot – W/O Jan Cholewa, nawigator – F/O Stanisław Kleybor, radiotelegrafista – W/O Edmund Marchlewski, despatcher – F/S Antoni Imielski, mechanik – F/S Emil Szczerba, strzelec – F/S Tadeusz Ruman) na bastion „Noteć” 117 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), położony w widłach Luciąży i Pilicy, 10 km od stacji kolejowej Piotrków, w okolicy miejscowości Łazy Duże, miało skoczyć 6 skoczków: ppor. mar Jerzy Straszak ps. Osęka, por. Stefan Mitan ps. Nemo, kpt. Stanisław Wieliczko ps. Czerwony oraz 3 skoczków, których dane nie są znane. Załoga nie odnalazła placówki i zawróciła do bazy, ta ekipa skoczków nie została przerzucona do Polski w innej operacji.
Tej nocy przeprowadzono również nieudaną operację „Staszek-1”, podczas której z samolotu „Liberator” KG-827 „U” (załoga: pilot – F/L Jan Mioduchowski, pilot – F/L Zygmunt Radecki, nawigator – F/L Edmund Helwig, radiotelegrafista – W/O Franciszek Obuch, mechanik – Sgt. Marian Baran, strzelec – W/O Edward Stasiak, strzelec – F/S Tadeusz Piziura) na bastion „Klosz” 108 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), położony 23 km na południe od Grójca, w okolicy miejscowości Przybyszew, Helenów, miało skoczyć 6 skoczków: por. mar Lech Buntkowski ps. Stanica, por. mar. Bernard Kierzkowski ps. Okoń, ppor. Kazimierz Czerwiński ps. Bryzga oraz 3 skoczków, których dane nie są znane. Mógł wśród nich być por. mar. Aleksander Charłoziński ps. Chart, który 6 lipca przeniesiony został na stację oczekiwania „A”. Załoga nie odnalazła placówki i zawróciła do bazy, ta ekipa skoczków nie została przerzucona do Polski w innej operacji, za wyjątkiem Cichociemnego Kazimierza Czerwińskiego, który skoczył do Polski w nocy 18/19 listopada 1944 w operacji lotniczej „Kazik 2”.
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Jacek Bętkowski: (…) Trzeci raz. (…) Musi się udać, bo już zaczynają się z nas koledzy nabijać, nazywając naszą ekipę „Latający Holender” (…) Po raz czwarty. (…) Jesteśmy w tym samym składzie: „Piorun”, „Jastrzębiec”, „Tur”, „Rewera” i radiotelegrafista. Zabieram także dwa pasy z dolarami i młynarkami. Sporo tego. Każdy z nas ma dwa steny. Przyrzekam sobie, że tym razem nie wrócimy. Lecimy wzdłuż Wisły. Wszędzie blackout. W Warszawie również. Ale wreszcie są światła. Samolot kołuje. Action Station – Go, Go, Go, Go! Skaczą wszyscy, jak było ustalone. Nareszcie i ja rzucam się w dziurę. Szarpnięcie – spadochron się otworzył i lekko opadam w dół. Rozglądam się, jest krzyż ze świateł, tylko dość daleko i w prawo w skos. Zniosło mnie poważnie od placówki. Patrzę pod nogi, ziemia zbliża się gwałtownie. Robię przewrotkę, zrzucam spadochron. Nareszcie stało się, jestem w kraju. Jacek Bętkowski – Do czterech razy sztuka?, w: Drogi Cichociemnych, Bellona Warszawa 2013, ISBN 978-83-11-11807-2, s. 105-108
Po skoku 1 sierpnia 1944 dotarł do Warszawy, do mieszkania Stefanii Dowgiałło ps. Stefa, przy ul. Natolińskiej 6/17.
por. cc Julian Piotrowski – Z Brindisi pod Grodzisk Mazowiecki
w: Biuletyn Stowarzyszenia Klub Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari
Warszawa, kwiecień – czerwiec 2004 r., nr 2, s. 40 – 43
W Powstaniu Warszawskim początkowo bez przydziału, następnie w Zgrupowaniu „Sławbora” Podobwodu Śródmieście – Południe. Od 13 sierpnia na Górnym Czerniakowie, jako zastępca mjr Zygmunta Netzera ps. Krystek, dowódcy Zgrupowania „Kryska” oraz dowódca 1 Batalionu „Tur” o liczebności ok. 680 żołnierzy. Walczył w Śródmieściu Południowym,m.in. w nocy 9/10 sierpnia na placówce przy ul. Wiejskiej 11, wraz z plutonem por. Józefa Romana ps. Ziuk odparł Niemców atakujących z Izby Przemysłowo – Handlowej. Uczestnik ciężkich walk w rejonie ulic: Okrąg, Ludna, Solec, Gwardzistów, Czerniakowska, Przemysłowa, Górnośląska. 12 września objął dowodzenie Zgrupowaniem”Kryska”, po ciężko rannym dowódcy.
13 września ciężko ranny w głowę, po wybuchu pocisku czołgowego w piwnicy domu na rogu ul. Czerniakowskiej i Łazienkowskiej, obok bursy im. G. Piramowicza (lub przy ul. Solec 1). Przez kilka dni w szpitalu powstańczym na ul. Zgórnej, w nocy 18/19 września wraz z innymi rannymi transportowany pontonem na drugi brzeg Wisły, ostrzelany przez Niemców, zniesiony pod most Poniatowskiego, 21 września uratowany przez piaskarzy z Pragi. Do 15 marca 1945 na leczeniu w sowieckim szpitalu polowym w Otwocku, następnie w 62 szpitalu polowym 1 Armii LWP w Lublinie, m.in. przeszedł operację trepanacji czaszki.
Od lutego 1946 do grudnia 1947 technik elektryk w Spółdzielni Budownictwa Przemysłowego w Sopocie, od 15 sierpnia 1948 do 3 września 1949 kierownik robót w Gdańsku. Aresztowany przez UB pod zarzutem organizowania przerzutów przez granicę, przez sześć miesięcy osadzony w więzieniu.
Od 1948 podjął studia na Wydziale Budownictwa Politechniki Gdańskiej, w 1957 obronił dyplom inżyniera elektryka na Politechnice Warszawskiej, w 1963 uzyskał uprawnienia budowlane w zakresie instalacji i urządzeń elektrycznych budownictwa przemysłowego. Od 1950 kierownik robót elektrycznych Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego nr 1, od 11 stycznia 1963 kierownik Wydziału Produkcji Pomocniczej, zastępca naczelnego inżyniera ds. produkcji pomocniczej, technolog, główny specjalista ds. technologii w Przedsiębiorstwie Produkcji i Montażu Urządzeń Elektrycznych Budownictwa „Elektromontaż” we Wrocławiu. Od 30 czerwca 1976 na rencie. Zmarł 27 kwietnia 1978 we Wrocławiu, pochowany na cmentarzu przy ul. Bujwida.
Syn Mariana, kasjera oraz Józefy z domu Lisieckiej. W 1945 zawarł związek małżeński z Jadwigą z domu Böchm (1912-1983), podporucznik, oficer oświatowy 62 szpitala wojennego 1 Armii LWP. Mieli syna Bogusława (ur. 1949) inżyniera architekta oraz córkę Joannę (ur. 1951) magister geologii.
W 1989 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny „My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik „TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii
ps.: „Drabina”, „Szkot”, „Arpad”
Fryderyk Marian Serafiński
vel Marian Skrocki, vel Stanisław Potocki, vel Stanisław Przybysiak
Zwykły Znak Spadochronowy nr 0141, Bojowy Znak Spadochronowy nr 1983
Uczył się w Państwowym Gimnazjum im. S. Staszica w Stanisławowie, w 1933 zdał egzamin dojrzałości. Od 17 września 1933 podjął naukę w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. Po jej ukończeniu przydzielony do 11 Pułku Artylerii Lekkiej w Stanisławowie.
Zatrudnił się jako urzędnik ds. ewidencji wojskowej w Starostwie Powiatowym w Stanisławowie. Od 1936 instruktor na powiat Kałusz w woj. stanisławowskim. Od 1937 instruktor pożarniczy Związku Straży Pożarnych. Uczestnik ćwiczeń rezerwy 11 Pułku Artylerii Lekkiej od lipca do sierpnia 1935 oraz w 1936. Współpracownik Oddziału II (wywiad, kontrwywiad) Sztabu Głównego Wojska Polskiego.
W kampanii wrześniowej 1939 nie zmobilizowany, jako ochotnik w obronie przeciwlotniczej, także przeciwpożarowej. 19 września 1939 przekroczył granicę z Węgrami, internowany w obozie Nagykanizsa. 10 października uciekł, dotarł do Budapesztu, po uzyskaniu paszportu w polskiej ambasadzie przez Jugosławię, Włochy dotarł do Francji.
6 listopada 1939 w Bessieres wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim, od 15 listopada 1939 uczestnik kursu oficerów artylerii. Po jego ukończeniu 8 stycznia 1940 przydzielony jako instruktor w Szkole Podchorążych Artylerii w Camp de Coëtquidan.
Maciej Szczurowski – Geneza formowania Armii Polskiej we Francji 1939 – 1940
w: Piotrkowskie Zeszyty Historyczne, 2002, nr 4 s. 115 – 143
Po upadku Francji, ewakuowany z Biaritz statkiem „Forbein”, dopłynął do Gibraltaru, następnie statkiem „P-44” do Liverpoolu (Wielka Brytania). 1 lipca 1940 w Douglas wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim, przydzielony do 1 Dywizjonu Artylerii Lekkiej 1 Brygady Strzelców. Od jesieni w obronie wybrzeża, na punkcie obserwacyjnym w Newport, następnie w St. Andrews.
Monika Bielak – Ewakuacja żołnierzy polskich z Francji do Wielkiej Brytanii
i Afryki Północnej w latach 1940-1941
w: IPN, Polska 1918-1989 – Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918-1989
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Zgłosił się do służby w Kraju. Od 11 września 1942 uczestnik szkoleń dla Cichociemnych, przeszkolony ze specjalnością w dywersji, przydzielony do Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Awansowany na stopień podporucznika, ze starszeństwem od 1 grudnia 1942, zaprzysiężony na rotę ZWZ/AK 4 marca 1943 w Audley End przez szefa Oddziału VI (Specjalnego), ppłk dypl. Michała Protasewicza ps. Rawa.
Skoczył ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 9/10 września 1943 w sezonie operacyjnym „Riposta”, w operacji lotniczej „Neon 4” (dowódca operacji: S/L Stanisław Król, ekipa skoczków nr: XXIX), z samolotu Halifax JD-171 „P” (138 Dywizjon RAF, załoga: pilot – W/O Stanisław Kłosowski, pilot – W/O Wincenty Mąka / nawigator – S/L Stanisław Król / radiotelegrafista – W/O Henryk Ptasiewicz / mechanik pokładowy – Sgt. Stanisław Masłoń / strzelec – F/S Janusz Barcz / despatcher – W/O Józef Chodyra). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start o godz. 18.15 z lotniska RAF Tempsford, zrzut na placówkę odbiorczą „Solnica” 107 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), w okolicach miejscowości Osowiec, Podkowa Leśna, 7 km na południe od Grodziska Mazowieckiego. Razem z nim skoczyli: por. Bolesław Polończyk ps. Kryształ, kpt. Elżbieta Zawacka ps. Zo. Skoczkowie przerzucili 252 tys. dolarów w banknotach oraz 100 tys. marek na potrzeby AK. Zrzucono także sześć zasobników i jedną paczkę. W drodze na zrzutowisko samolot został ostrzelany nad Danią przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą, w drodze powrotnej zaatakowały go dwa niemieckie myśliwce – Messerschmitty. Podziurawiony Halifax, na resztkach paliwa, szczęśliwie powrócił jednak na tajne lotnisko RAF Tempsford.
Mechanik pokładowy Stanisław Masłoń: „Parę minut przed startem przyjechała limuzyna z (…) skoczkami, w tym jedna kobieta, piękna blondynka. Cichociemni zajęli swoje miejsce i o godz. 18.15 nastąpił start (…) Mijaliśmy snem pogrążone wioski i miasteczka, aż dotarliśmy do miejsca placówki. Trzy światełka w trójkącie, wymiana sygnałów i przelot z zrzutami, najpierw skoczków, a za drugim zasobniki. Zadanie wykonane, ostry skręt na kurs do Anglii (…).
Trasa powrotna biegła przez Danię i tu rozpoczęły się kłopoty. Zostaliśmy zaatakowani przez dwa myśliwca (…) Strzelali jak do kaczki, pociski przeszywały kadłub i płaty skrzydeł, które miały dźwięk, jakby ktoś rzucał garściami grochu o ścianę. Lecieliśmy na resztkach paliwa i trzeba było przełączyć na zapasowe zbiorniki, by silniki nie przestały równo grać, co zrobiłem z dużym trudem, bo samolotem rzucało a zawory były umieszczone za tylnym wzmocnieniem skrzydeł. (…) Naszym ocaleniem były małe chmurki, umiejętność pilota i duża doza szczęścia. (…) Z trudnością dowlekliśmy się do bazy w Tempsford (…)”.
Masłoń, „Królewska załoga”, Jednodniówka, XV Zjazd Lotników, 1984, w: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6, s. 86
Elżbieta Zawacka: „(…) Nad Danią nasz Halifax został ostrzelany przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą. Od wybrzeży szwedzkich zeszliśmy na wysokość około 300 metrów przelatując dawniejszą granicę Polski. Pod nami była wstęga Wisły, która miała nas doprowadzić do miejsca zrzutu. Wkrótce samolot zatoczył łuk, szukając świateł na polanie. Było nas troje „ptaszków”. Jako jedyna kobieta miałam skakać pierwsza. Otworzono klapę w podłodze, nad którą usiadłam oczekując rozkazu. Równocześnie z okrzykiem sierżanta: Go! zsunęłam się w ciemność. Po kilku sekundach, silne szarpnięcie i ujrzałam nad sobą olbrzymią czaszę spadochronu. Opadałam powoli w dół i wkrótce dotknęłam stopami polskiej ziemi. W ciemności słychać było głosy biegnących żołnierzy placówki AK. Dowódca (przyjętym zwyczajem) chwytał w objęcia ludzi stamtąd. Ściskając mnie odskoczył nagle z okrzykiem – Kobieta!” Kopf, „Zo”, Kobieta i życie 1981 nr 31, w: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6, s. 86-87
W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczego wsparcia Armii Krajowej (zrzutów do Polski) odnotował:
„Dn. 9.IX. wszedł w życie Plan Startu – wariant 7 lotów – to zn. na wszystkie placówki przyjęte przez Air Min. na dzień 9.IX.43. Plan ten jest następujący: – op. Nr. 53/76, Neon 1 – (3-6-1), plac. odb. GARNEK lub SITO, nawig. kpt. ZBUCKI, op. Nr. 54/77, Neon 4 – (3-6-1), plac. odb. Solnica lub Latarnia II, nawig. mjr KRÓL, – op. Nr. 58/78, FLAT 1 – (0-6-6), plac. odb. KILIM lub SERWETKA, nawig. por. FREYER, – op. Nr. 59/79, FLAT 2 – (0-6-6), plac. odb. Lichtarz lub Łuczywo, nawig. por. KRYWDA. – op. Nr. 60/80, FLAT 6 – (0-6-6), plac. odb. Bast. RYGIEL lub Klamka, nawig. kpt. KUŹMICKI, – op. Nr. 61/81, FLAT 7 – (0-6-6), plac. odb. Bast. RYGIEL lub Klamka, nawig. por. MALINOWSKI, – op. Nr. 62/82, FLAT 8 – (0-6-6), plac. odb. POKRYWA lub OBRAZ, nawig. kpt. Gębik.
W czasie od godz. 18.05 do godz. 18.43 wystartowały wszystkie loty, za wyjątkiem lotu Nr. 61/81 – nawalili mechanicy bryt. – za późno przygotowali samolot. W ten sposób został niewykorzystany Bast. RYGIEL.
Dn. 10.IX. Wynik operacji: – wykonano loty Nr. 54/76, 58/78, 59/79 i 62/92. – na plac. odb. zasadn. SOLNICA, KILIM, LICHTARZ i POKRYWA. – zawrócił z drogi lot Nr. 60/80 – rozbity zbiornik z benzyną – z konwoju na Baltyk o lot Nr. 53/76 – nawigator skalkulował, że braknie mu czasu na powrót w nocy. (…) W ekipie Neon 1 przerzuceni zostali skoczkowie: Kryształ, Drabina i Zofja (1-sza kobieta – skoczek). Pieniądze – dol. am. 252000, rmk. 100000. .” (s. 191)
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Po skoku początkowo w majątku Zarybie, następnie aklimatyzacja do realiów okupacyjnych w Warszawie, mieszkał przy ul. Koszykowej 75. Od 1 października 1943 instruktor oraz współorganizator bazy kieleckiej „Start IV”, dowodzonej przez Cichociemnego Jana Rogowskiego ps. Czarka. Po Jego aresztowaniu przez gestapo 3 stycznia 1944 stracił kontakty organizacyjne.
Od marca 1944 w dyspozycji oddziału ewakuacyjnego w obwodzie Radomsko, Inspektorat Rejonowy Częstochowa Okręgu Radom-Kielce AK. Od 6 maja dowódca samodzielnego plutonu w oddziale partyzanckim por. Floriana Budniaka ps. Andrzej. Od 8 września 1944 do 19 stycznia 1945 dowódca 1 kompanii szturmowej 1 batalionu „Las”, dowodzonego przez por. Mieczysława Tarchalskiego ps. Marcin, 74 Pułku Piechoty 7 Dywizji Piechoty AK
Elżbieta Skerska – Operacja „Neon 4”
w: Biuletyn Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej 2017 (nr 67), s. 86 – 91
Uczestnik wielu bojowych akcji, m.im. zniszczenia tartaków Reschopa i Wunschego w Radomiu (w nocy 31 maja/1 czerwca), walce z oddziałami Wermachtu oraz SS w Lasach Przysuskich (26 września), pojmania 96 jeńców pod Krzepinem (27 września), zasadzki na drodze Włoszczowa – Przedbórz (10 października), zasadzki na oddział własowców w lesie pod Nieznanowicami (18 października), ataku na Garnik i majątek Lipno. Po demobilizacji zgrupowania 7 Dywizji Piechoty AK w rejonie miejscowości Pągów oraz Maluszyn. Po inspekcji przeprowadzonej przez dowódcę AK, Cichociemnego gen. Leopolda Okulickiego, awansowany na stopień porucznika ze starszeństwem od 1 stycznia 1945.
Rozformował oddział, pozostał w konspiracji. Od 10 marca 1945 w Krakowie, nawiązał kontakt z Delegaturą Sił Zbrojnych na Kraj w celu organizacji partyzantki niepodległościowej na Podhalu. 22 maja 1945 aresztowany przez UB w Częstochowie, osadzony w więzieniu, po amnestii 2 października zwolniony.
Podjął działalność w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość, 23 listopada 1945 w drodze do strefy okupacyjnej USA, z zamiarem emigracji z Polski wyjechał z Cieszyna, po przekroczeniu granicy polsko – czechosłowackiej aresztowany przez czechosłowackie służby bezpieczeństwa pod zarzutem szpiegostwa.
Osadzony w celi nr 12 aresztu Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Morawskiej Ostrawie przy ul. Hulczyńskiej pod fałszywym nazwiskiem Stanisław Przybysiak, w marcu 1946 przesłał gryps do polskich władz wojskowych w Londynie. Dzięki staraniom szefa sztabu Polskich Sił Zbrojnych oraz interwencji władz brytyjskich zwolniony 8 kwietnia 1946, odstawiony do stacji granicznej w Cieszynie, powrócił do Krakowa.
18 maja 1946 wraz z transportem UNRRA przekroczył granicę w Cieszynie, następnie 20 czerwca 1946 zameldował się w sztabie 1 Dywizji Pancernej, stacjonującej w Niemczech. Przez Amsterdam (Holandia) dopłynął do Hartwich (Wielka Brytania), 3 lipca 1946 zameldował się w Komisji Likwidacyjnej Specjalnej sztabu Polskich Sił Zbrojnych w Londynie. W sierpniu 1946 przydzielony do Centrum Wyszkolenia Artylerii, 15 września zdemobilizowany z PSS, następnie do 15 września 1948 w Polskim Krpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia.
Pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, mieszkał w Aberdeen, ukończył kurs rybacki. Od 1948 w Glasgow, w 1951 ukończył tam szkołę medyczną. Do końca 1987 prowadził w Londynie zakład masażu i leczenia stóp. W maju 1989 przyjechał do Polski, w sierpniu 1993 powrócił na stałe, zamieszkał w Podkowie Leśnej. Zmarł tam 31 maja 2006, pochowany na Cmentarzu Parafialnym w Grodzisku Mazowieckim, ul Montwiłła – Sektor III. Dziękuję Pani Monice Kuźnar za ustalenie lokalizacji grobu 🙂
Waldemar Grabowski – Podziemny rząd – Delegatura Rządu RP na Kraj
Walka cywilna Polskiego Państwa Podziemnego
w: Niepodległość i Pamięć, 2015 r., nr 22/1 (49), s. 143-168
Memoriał Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”
do Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych
Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2015
W 2023 podjęto starania, aby upamiętnić Cichociemnych – Strażaków. Wśród Cichociemnych w rodzinie strażackiej są: płk cc Adam Boryczka – od września 1936 strażak, następnie (po ukończeniu kursów pożarniczych w Łodzi) dowódca plutonu strażackiego Państwowych Zakładów Azotowych w Mościcach; ppłk cc Feliks Dzikielewski – od 18 lipca 1957 do 31 grudnia 1971 kierownik sekcji łączności w Wydziale Operacyjnym Komendy Głównej Straży Pożarnej; płk cc Stanisław Olszewski – naczelnik Straży Ogniowej w Szczuczynie; ppłk cc Fryderyk Serafiński – od 1937 instruktor Związku Straży Pożarnych; kpt. cc Henryk Zachmost – od 1959 w Związku Ochotniczych Straży Pożarnych oraz por. cc Józef Zając (mój Dziadek) – od 1933 do wybuchu wojny działacz Powiatowego Związku Straży Pożarnych w Kopyczyńcach (obecnie Ukraina), po wojnie m.in. sekretarz Koła Cichociemnych w Londynie. Trwają działania zmierzające do upamiętnienia Cichociemnych – Strażaków.
Syn Aleksandra, majstra w warsztatach kolejowych oraz Antoniny z domu Matolicz. W 1958 zawarł związek małżeński z Gretą z domu Fiszer (1922-1996), więźniarką obozu niemieckiego. Mieli syna Ryszarda (ur. 1959).
W 1993 zawarł związek małżeński z Krystyną z domu Szmajdowicz, primo voto Książkiewicz (ur. 1922), porucznik, sanitariuszką i łączniczką ZWZ-AK ps. Ewa.
W 1989 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny „My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik „TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii
Bolesław Jan Polończyk vel Bolesław Jan Górka
Zwykły Znak Spadochronowy nr 0152
Do 1925 mieszkał w Dobczycach, uczył się w szkole powszechnej, następnie zamieszkał w Krakowie, uczył się w gimnazjum w Myślenicach. W 1925 podjął studia w Akademii Górniczej w Krakowie, 3 lutego 1930 obronił dyplom inżyniera górnictwa. Interesował się motoryzacją, uprawiał narciarstwo. wioślarstwo, tenisa, jazdę konną. Pasjonował się motoryzacją.
Od 15 sierpnia 1931 w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, po jej ukończeniu w 1932 awansowany na stopień podporucznika ze starszeństwem od 1 stycznia 1934. Od 1932 sztygar, następnie technik strzelniczy, technik wentylacyjny, technik strzałowy, nadsztygar, asystent kierownika oraz kierownik w kopalni „Donnersmarck” w Chwałowicach (obecnie Rybnik).
24 sierpnia 1939 zmobilizowany, przydzielony do 5 Pułku Strzelców Konnych w Dębicy. W kampanii wrześniowej 1939 jako dowódca plutonu zwiadu 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Po agresji Sowietów na Polskę, schwytany w Rohatynie, osadzony w sowieckiej niewoli.
Uciekł, przez Przemyśl, Stanisławów, wieś Zatłucze – Śniatyn przedostał się do Rumunii. Przekroczył granicę 20 października 1939, internowany w Bacău. 14 listopada uciekł, statkiem m/s Pułaski z portu w Pireusie dotarł 10 grudnia 1939 do Marsylii (Francja). Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim, od grudnia 1939 w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Coëtquidan, następnie uczestnik szkolenia przeciwpancernego w Pléneuf-Val-André.
Maciej Szczurowski – Geneza formowania Armii Polskiej we Francji 1939 – 1940
w: Piotrkowskie Zeszyty Historyczne, 2002, nr 4 s. 115 – 143
Po upadku Francji ewakuowany z portu Bordeaux, 26 czerwca 1940 dotarł do Liverpoolu (Wielka Brytania). Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim. Od listopada 1940 przydzielony do 3 Dywizjonu Pociągów Pancernych, w składzie pociągu „B”, patrolującego szlak Manchester – Edynburg.
Później przydzielony do 1 Brygady Szkolnej, następnie 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Awansowany na stopień porucznika ze starszeństwem od 20 marca 1941.
Monika Bielak – Ewakuacja żołnierzy polskich z Francji do Wielkiej Brytanii
i Afryki Północnej w latach 1940-1941
w: IPN, Polska 1918-1989 – Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918-1989
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Zgłosił się do służby w Kraju. Przeszkolony ze specjalnością w dywersji (m.in. w Audley End), przydzielony do Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, zaprzysiężony na rotę ZWZ/AK 31 stycznia 1943 w Audley End przez szefa Oddziału VI (Specjalnego), ppłk dypl. Michała Protasewicza ps. Rawa.
Skoczył ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 9/10 września 1943 w sezonie operacyjnym „Riposta”, w operacji lotniczej „Neon 4” (dowódca operacji: S/L Stanisław Król, ekipa skoczków nr: XXIX), z samolotu Halifax JD-171 „P” (138 Dywizjon RAF, załoga: pilot – W/O Stanisław Kłosowski, pilot – W/O Wincenty Mąka / nawigator – S/L Stanisław Król / radiotelegrafista – W/O Henryk Ptasiewicz / mechanik pokładowy – Sgt. Stanisław Masłoń / strzelec – F/S Janusz Barcz / despatcher – W/O Józef Chodyra). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start o godz. 18.15 z lotniska RAF Tempsford, zrzut na placówkę odbiorczą „Solnica” 107 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), w okolicach miejscowości Osowiec, Podkowa Leśna, 7 km na południe od stacji kolejowej Grodzisk Mazowiecki. Wcześniejszy lot do Polski (operacja „Flax”), w nocy z 2 na 3 kwietnia 1943 nie powiódł się, z powodu awarii silnika samolot musiał zawrócić. Razem z nim skoczyli: ppor. Fryderyk Serafiński ps. Drabina oraz kpt. Elżbieta Zawacka ps. Zo. Skoczkowie przerzucili 252 tys. dolarów w banknotach oraz 100 tys. marek na potrzeby AK. Zrzucono także sześć zasobników i jedną paczkę. W drodze na zrzutowisko samolot został ostrzelany nad Danią przez niemiecką artylerie przeciwlotniczą, w drodze powrotnej zaatakowały go dwa niemieckie myśliwce – Messerschmitt’y. Podziurawiony Halifax, na resztkach paliwa, szczęśliwie powrócił jednak na tajne lotnisko RAF Tempsford.
Mechanik pokładowy Stanisław Masłoń: „Parę minut przed startem przyjechała limuzyna ze (…) skoczkami, w tym jedna kobieta, piękna blondynka. Cichociemni zajęli swoje miejsce i o godz. 18.15 nastąpił start (…) Mijaliśmy snem pogrążone wioski i miasteczka, aż dotarliśmy do miejsca placówki. Trzy światełka w trójkącie, wymiana sygnałów i przelot z zrzutami, najpierw skoczków, a za drugim zasobniki. Zadanie wykonane, ostry skręt na kurs do Anglii (…).
Trasa powrotna biegła przez Danię i tu rozpoczęły się kłopoty. Zostaliśmy zaatakowani przez dwa myśliwca (…) Strzelali jak do kaczki, pociski przeszywały kadłub i płaty skrzydeł, które miały dźwięk, jakby ktoś rzucał garściami grochu o ścianę. Lecieliśmy na resztkach paliwa i trzeba było przełączyć na zapasowe zbiorniki, by silniki nie przestały równo grać, co zrobiłem z dużym trudem, bo samolotem rzucało a zawory były umieszczone za tylnym wzmocnieniem skrzydeł. (…) Naszym ocaleniem były małe chmurki, umiejętność pilota i duża doza szczęścia. (…) Z trudnością dowlekliśmy się do bazy w Tempsford (…)”.
Masłoń, „Królewska załoga”, Jednodniówka, XV Zjazd Lotników, 1984, w: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6, s. 86
Elżbieta Zawacka: „(…) Nad Danią nasz Halifax został ostrzelany przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą. Od wybrzeży szwedzkich zeszliśmy na wysokość około 300 metrów przelatując dawniejszą granicę Polski. Pod nami była wstęga Wisły, która miała nas doprowadzić do miejsca zrzutu. Wkrótce samolot zatoczył łuk, szukając świateł na polanie. Było nas troje „ptaszków”. Jako jedyna kobieta miałam skakać pierwsza. Otworzono klapę w podłodze, nad którą usiadłam oczekując rozkazu. Równocześnie z okrzykiem sierżanta: Go! zsunęłam się w ciemność. Po kilku sekundach, silne szarpnięcie i ujrzałam nad sobą olbrzymią czaszę spadochronu. Opadałam powoli w dół i wkrótce dotknęłam stopami polskiej ziemi. W ciemności słychać było głosy biegnących żołnierzy placówki AK. Dowódca (przyjętym zwyczajem) chwytał w objęcia ludzi stamtąd. Ściskając mnie odskoczył nagle z okrzykiem – Kobieta!”
Kopf, „Zi”, Kobieta i życie 1981 nr 31, w: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6, s. 86-87
W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczego wsparcia Armii Krajowej (zrzutów do Polski) odnotował:
„Dn. 9.IX. wszedł w życie Plan Startu – wariant 7 lotów – to zn. na wszystkie placówki przyjęte przez Air Min. na dzień 9.IX.43. Plan ten jest następujący: – op. Nr. 53/76, Neon 1 – (3-6-1), plac. odb. GARNEK lub SITO, nawig. kpt. ZBUCKI, op. Nr. 54/77, Neon 4 – (3-6-1), plac. odb. Solnica lub Latarnia II, nawig. mjr KRÓL, – op. Nr. 58/78, FLAT 1 – (0-6-6), plac. odb. KILIM lub SERWETKA, nawig. por. FREYER, – op. Nr. 59/79, FLAT 2 – (0-6-6), plac. odb. Lichtarz lub Łuczywo, nawig. por. KRYWDA. – op. Nr. 60/80, FLAT 6 – (0-6-6), plac. odb. Bast. RYGIEL lub Klamka, nawig. kpt. KUŹMICKI, – op. Nr. 61/81, FLAT 7 – (0-6-6), plac. odb. Bast. RYGIEL lub Klamka, nawig. por. MALINOWSKI, – op. Nr. 62/82, FLAT 8 – (0-6-6), plac. odb. POKRYWA lub OBRAZ, nawig. kpt. Gębik.
W czasie od godz. 18.05 do godz. 18.43 wystartowały wszystkie loty, za wyjątkiem lotu Nr. 61/81 – nawalili mnechanicy bryt. – za późno przygotowali samolot. W ten sposób zostal niewykorzystany Bast. RYGIEL. Dn. 10.IX. Wynik operacji: – wykonano loty Nr. 54/76, 58/78, 59/79 i 62/92. – na plac. odb. zasadn. SOLNICA, KILIM, LICHTARZ i POKRYWA. – zawrócił z drogi lot Nr. 60/80 – rozbity zbiornik z benzyną – z konwoju na Baltyk o lot Nr. 53/76 – nawigator skalkulował, że braknie mu czasu na powrót w nocy. (…) W ekipie Neon 1 przerzuceni zostali skoczkowie: Kryształ, Drabina i Zofja (1-sza kobieta – skoczek). Pieniądze – dol. am. 252000, rmk. 100000. .” (s. 191)
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Po skoku aklimatyzacja do realiów okupacyjnych w Warszawie, mieszkał u p. Natanson, przy ul. Marszałkowskiej 92/4 oraz u p. Różyckich na Mokotowie. Po aklimatyzacji przydzielony do Okręgu Lublin AK jako zastępca kierownika Oddziału III Komendy Okręgu Lublin AK oraz kierownik komórki odbioru zrzutów. Oficjalnie urzędnik Polskiego Monopolu Tytoniowego, konspiracyjnie m.in. kontrolował magazyny broni AK w lubelskim, spotykał się z ordynatem Janem Zamoyskim.
Z dokumentów w tece personalnej wynika, iż miał na potrzeby dywersji m.in. zorganizować dostawy górniczych materiałów wybuchowych z kopalń węgla w Zagłębiu Dąbrowskim, Krakowskim i Śląskim oraz rozpoznać wielkie składnice paliw płynnych oraz głównych punktów rozdzielczych, w kilku lokalizacjach.
dr Agnieszka Polończyk (wnuczka kpt. cc. Bolesława Polończyka) – Cichociemni – dzieje elity polskiej dywersji
na kanwie życiorysu Bolesława Polończyka ps. Kryształ
w: w: Bezpieczeństwo. Teoria i Praktyka, Kraków 2016, nr 3/2016, s. 173 – 188.
Elżbieta Skerska – Operacja „Neon 4”
w: Biuletyn Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej 2017 (nr 67), s. 86 – 91
Pod koniec lipca 1944 aresztowany przez NKWD w zasadzce zorganizowanej w punkcie konspiracyjnym, w „melinie” w Lublinie przy ul. Bychawskiej. Aresztowany pod fałszywym nazwiskiem Bolesław Górka, podejrzewany o przynależność do AK. Więziony w siedzibie NKWD w Lublinie przy ul. Chopina 18, następnie od 15 listopada w transporcie 896 żołnierzy AK wywieziony 26 listopada do sowieckiego łagru Jogła nr 270 (Jegolsk), 18 km od miasta Borowicze (nowogrodzka obłast), w rejonie Swierdłowska (od 1991 Jekaterynburg).
W łagrze więziony m.in. z osadzonym tam Cichociemnym kpt. Janem Walterem ps. Cyrkiel. Ciężko pracował, pod nadzorem osadzonych tam więźniów – Niemców, m.in. w pralni, bunkrze ubraniowym oraz przy wyrębie lasu. Zwolniony z łagru 6 lutego 1946 w stanie skrajnego wycieńczenia.
Powrócił do Polski, zamieszkał w Warszawie u kolegi z łagru Władysława Trzcińskiego. Od 1947 m.in. kierownik oddziału planowania w kopalni „Chwałowice” (dawna kopalnia „Donnersmarck”) oraz zastępca dyrektora naczelnego ds. eksploatacji węgla w kopalni „Gliwice” w Gliwicach. W 1967 rozpracowywany przez SB w Tychach, podejrzany o „wrogą propagandę”, ujawnił się przed władzami PRL. Od 1972 na emeryturze. Zmarł 29 lutego 1996 w Myślenicach, pochowany na cmentarzu przy ul. Niepodległości, sektor 2, rząd 1 nr grobu 185.
Syn Jana rolnika oraz Agnieszki Lichoń. 25 listopada 1950 zawarł związek małżeński z Marią Piaskurą (1914-1992). Mieli dwoje dzieci: Małgorzatę, prawniczkę (ur. 1953) oraz Krzysztofa Piotra, mgr inż. hutnika (ur.1954).
Rodziny Cichociemnych o swoich Krewnych:
Józefie Zabielskim, Bolesławie Polończyku, Antonim Żychiewiczu, Romanie Wiszniowskim
Ewa Korsak, Magdalena Kowalska – Sendek „Gen Cichociemnego”
w: Polska Zbrojna nr 6 (842) czerwiec 2016 r., s.132 -138
Zobacz informację o cennej inicjatywie wnuczki kpt. Bolesława Polończyka, dr Agnieszki Polończyk – mapa zrzutów Cichociemnych
26 października 2016 w Gliwicach, od strony ul. Dworcowej odsłonięto ponad dwumetrowy pomnik z granitu.
Na tablicy umieszczono napis: „Gliwiccy cichociemni, spadochroniarze Armii Krajowej, elita Polski Walczącej” oraz imiona i nazwiska: Edward Kiwer ps. Biegaj, Bolesław Polończyk ps. Kryształ, Leszek Ratajski ps. Żal, Bogusław Wolniak ps. Mięta, Antoni Żychiewicz ps. Przerwa.
W 1989 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny „My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik „TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii
vel Julian Biodrowski
Zwykły Znak Spadochronowy nr 4447, Bojowy Znak Spadochronowy nr 1575
po wojnie wg. Tochmana tajny współpracownik UB, TW Rewera, Wanda
Uczył się w szkole powszechnej w Oskrzesińcach (pow. rohatyński), następnie przez rok w gimnazjum w Rohatynie, później w humanistycznym Gimnazjum im. J. Piłsudskiego w Stanisławowie. W 1938 zdał egzamin dojrzałości. Działał w Związku Harcerstwa Polskiego, grał w piłkę nożna w WCKS „Rewera”. Uprawiał kajakarstwo, turystykę górską.
Od września 1938 uczestnik Kursu Podchorążych Rezerwy przy 48 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych 11 Karpackiej Dywizji Piechoty, po jego ukończeniu w lipcu 1939 awansowany na stopień kaprala podchorążego, przydzielony jako dowódca drużyny.
W chwili wybuchu wojny we wrześniu 1939 na praktyce w 48 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych w Stryju, w Ośrodku Zapasowym 11 Karpackiej Dywizji Piechoty, nie uczestniczył w walkach. Po agresji ZSRR w nocy 17/18 września 1939 wraz z oddziałem przekroczył granicę z Węgrami, internowany m.in. w obozach Esztergom nad Dunajem i Siklos. Uciekł, po kilku próbach w rejonie Bares przekroczył granicę z Jugosławią 24 marca 1941. Dotarł do Salonik (Grecja), Istambułu (Turcja), następnie do portu Mersin, statkiem do Hajfy (Palestyna, obecnie Izrael).
1 maja 1941 wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, przydzielony jako dowódca drużyny 3 kompanii 1 batalionu piechoty Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w Latrun. Uczestnik walk na Pustyni Libijskiej, od 18 sierpnia do 19 grudnia 1941 w obronie Tobruku, 15 – 16 grudnia 1941 w bitwie pod Ghazalą. Za udział w walkach odznaczony Krzyżem Walecznych. Od drugiej połowy marca 1942 wraz z Brygadą przez Egipt, Palestynę, Jordanię dotarł do Iraku, po jej przeformowaniu w 3 Dywizję Strzelców Karpackich awansowany na stopień plutonowego podchorążego. Od 3 maja 1942 przydzielony jako dowódca 3 plutonu 3 kompanii kpt. Stanisława Trondowskiego (późniejszego Cichociemnego). 1 lipca 1943 awansowany na stopień podporucznika.
Kazimierz Stasierski – Polscy uchodźcy na Węgrzech w latach 1939 – 1945
w: Przegląd Historyczny 1961, nr 52/2, s. 247-273
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Zgłosił się do służby w Kraju. Przerzucony z Bliskiego Wschodu drogą morską, od listopada 1943 w Ostuni (Włochy). Przeszkolony ze specjalnością w dywersji, zaprzysiężony na rotę ZWZ/AK 16 lutego 1944 w Ośrodku Wyszkolenia (Baza nr 10, brytyjski kryptonim „Impudent”) w Ostunii przez komendanta bazy, oficera Oddziału VI (Specjalnego) płk Leopolda Krizara ps. Czeremosz. Awansowany na stopień porucznika ze starszeństwem od 1 sierpnia 1944. Od 2 kwietnia 1944 na stacji wyczekiwania „B” Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi, 7 maja 1944 przesunięty na stację wyczekiwania „A”. Od 2 czerwca czasowo ponownie na stacji wyczekiwania „B”, otrzymał urlop wypoczynkowy od 19 do 26 czerwca 1944. Od 6 lipca ponownie na stacji wyczekiwania „A”.
Skoczył ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 30/31 lipca 1944 w sezonie operacyjnym „Riposta”, w operacji lotniczej „Jacek 1” (dowódca operacji: F/L Stanisław Daniel, ekipa skoczków nr: LVIII), z samolotu Liberator KG-890 „S” (1586 Eskadra PAF, załoga: pilot – F/S Zbigniew Szostak / nawigator – F/L Stanisław Daniel / radiotelegrafista – F/S Józef Witek / strzelec – W/O Stanisław Malczyk / i in.). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi, zrzut na placówkę odbiorczą „Solnica” 110 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), w okolicach miejscowości Osowiec, 7 km od Grodziska Mazowieckiego. Razem z nim skoczyli: ppłk. Jacek Bętkowski ps. Topór 2, kpt. Franciszek Malik ps. Piorun 2, por. Stanisław Ossowski ps. Jastrzębiec 2, kpt. Zbigniew Specylak ps. Tur 2, ppor. Władysław Śmietanko ps. Cypr. Był to czwarty lot tej ekipy, w poprzednich (10/11 maja, 19/20 maja, 30/31 maja) nie można było wykonać zadania. Operacja zrzutowa w nocy 10/11 maja 1944 oznaczona była kryptonimem „Weller 28”, w składzie ekipy zamiast Cichociemnego Władysława Śmietanko był mjr Jan Szaciłło. Skoczkowie przerzucili 444,9 tys. dolarów w banknotach, 14,4 tys. dolarów w złocie oraz 260 tys. marek na potrzeby AK. Zrzucono także wraz ze skoczkami dwanaście zasobników oraz osiem paczek, w sześciu nalotach na placówkę odbiorczą, w godz. 00.52 – 01.10.
Tej nocy przeprowadzono także nieudaną operację „Jurek-1”, podczas której z samolotu „Halifax” JP-220 „C” (załoga: pilot – W/O Henryk Jastrzębski, pilot – W/O Jan Cholewa, nawigator – F/O Stanisław Kleybor, radiotelegrafista – W/O Edmund Marchlewski, despatcher – F/S Antoni Imielski, mechanik – F/S Emil Szczerba, strzelec – F/S Tadeusz Ruman) na bastion „Noteć” 117 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), położony w widłach Luciąży i Pilicy, 10 km od stacji kolejowej Piotrków, w okolicy miejscowości Łazy Duże, miało skoczyć 6 skoczków: ppor. mar Jerzy Straszak ps. Osęka, por. Stefan Mitan ps. Nemo, kpt. Stanisław Wieliczko ps. Czerwony oraz 3 skoczków, których dane nie są znane. Załoga nie odnalazła placówki i zawróciła do bazy, ta ekipa skoczków nie została przerzucona do Polski w innej operacji.
Tej nocy przeprowadzono również nieudaną operację „Staszek-1”, podczas której z samolotu „Liberator” KG-827 „U” (załoga: pilot – F/L Jan Mioduchowski, pilot – F/L Zygmunt Radecki, nawigator – F/L Edmund Helwig, radiotelegrafista – W/O Franciszek Obuch, mechanik – Sgt. Marian Baran, strzelec – W/O Edward Stasiak, strzelec – F/S Tadeusz Piziura) na bastion „Klosz” 108 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), położony 23 km na południe od Grójca, w okolicy miejscowości Przybyszew, Helenów, miało skoczyć 6 skoczków: por. mar Lech Buntkowski ps. Stanica, por. mar. Bernard Kierzkowski ps. Okoń, ppor. Kazimierz Czerwiński ps. Bryzga oraz 3 skoczków, których dane nie są znane. Mógł wśród nich być por. mar. Aleksander Charłoziński ps. Chart, który 6 lipca przeniesiony został na stację oczekiwania „A”. Załoga nie odnalazła placówki i zawróciła do bazy, ta ekipa skoczków nie została przerzucona do Polski w innej operacji, za wyjątkiem Cichociemnego Kazimierza Czerwińskiego, który skoczył do Polski w nocy 18/19 listopada 1944 w operacji lotniczej „Kazik 2”.
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Jacek Bętkowski: Trzeci raz. (…) Musi się udać, bo już zaczynają się z nas koledzy nabijać, nazywając naszą ekipę „Latający Holender” (…) Po raz czwarty. (…) Jesteśmy w tym samym składzie: „Piorun”, „Jastrzębiec”, „Tur”, „Rewera” i radiotelegrafista. Zabieram także dwa pasy z dolarami i młynarkami. Sporo tego. Każdy z nas ma dwa steny. Przyrzekam sobie, że tym razem nie wrócimy. Lecimy wzdłuż Wisły. Wszędzie blackout. W Warszawie również. Ale wreszcie są światła. Samolot kołuje. Action Station – Go, Go, Go, Go! Skaczą wszyscy, jak było ustalone. Nareszcie i ja rzucam się w dziurę. Szarpnięcie – spadochron się otworzył i lekko opadam w dół. Rozglądam się, jest krzyż ze świateł, tylko dość daleko i w prawo w skos. Zniosło mnie poważnie od placówki. Patrzę pod nogi, ziemia zbliża się gwałtownie. Robię przewrotkę, zrzucam spadochron. Nareszcie stało się, jestem w kraju.
Jacek Bętkowski – Do czterech razy sztuka, w: Drogi Cichociemnych, Bellona Warszawa 2013, ISBN 978-83-11-11807-2, s. 105-108
Po skoku dotarł 1 sierpnia 1944 ok. godz. 14 (trzy godziny przed wybuchem Powstania) do ustalonego lokalu konspiracyjnego w Warszawie, przy ul. Natolińskiej 6, u Stefanii Dowgiałło ps. Stefa.
W Powstaniu Warszawskim początkowo jako ochotnik w III Rejonie Śródmieście – Obwód I, dowodzonym przez mjr. Władysława Brzezińskiego ps. Ratusz, walczył w rejonie ulic na zachód od ul. Marszałkowskiej. Następnie w Zgrupowaniu „Kryska” na Czerniakowie. Od 7 sierpnia 1944 adiutant dowódcy odcinka taktycznego „Topór”, Cichociemnego ppłk. Jacka Bętkowskiego ps. Topór oraz oficer operacyjny, a także instruktor oddziałów szturmowych Odcinka. Uczestniczył w organizacji obrony i walkach w rejonie ulic: Wspólnej, Emilii Plater, gmachu Politechniki, ul. Noakowskiego, także w atakach na Niemców w gmachu Urzędu Telekomunikacji przy ul. Nowogrodzkiej. Za udział w tych walkach odznaczony Krzyżem Walecznych po raz drugi. Walczył w Śródmieściu Południowym.
Po kapitulacji Powstania w niemieckiej niewoli, w obozach i oflagach: Ożarów, Kostrzyń, Sandbostel, Murnau. 29 kwietnia 1945 wyzwolony przez żołnierzy oraz czołgi 3 Armii USA gen. George Pattona.
por. cc Julian Piotrowski – Z Brindisi pod Grodzisk Mazowiecki
w: Biuletyn Stowarzyszenia Klub Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari
Warszawa, kwiecień – czerwiec 2004 r., nr 2, s. 40 – 43
25 czerwca 1945 zameldował się w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Podjął studia ekonomiczne na Uniwersytecie Londyńskim w Londynie.
Po odnalezieniu matki we Wrocławiu, powrócił do Polski 29 października 1948, przez Gdynię i Poznań, zamieszkał wraz z matką we Wrocławiu.
Od września 1949 planista we Wrocławskiej Fabryce Pomp, od 1 marca 1951 w Społecznym Przedsiębiorstwie Budowlanym (późniejszym Zjednoczeniu Budownictwa Przemysłowego nr 1), kierownik działu, następnie zastępca dyrektora we Wrocławskim Zjednoczeniu Budownictwa Przemysłowego nr 1.
Na początku 1950 Rejonowa Komenda Uzupełnień we Wrocławiu „zweryfikowała” mu stopień porucznika na szeregowca (przywrócony przez Wojewódzki Sztab Wojskowy w 1985). Przez co najmniej trzy lata inwigilowany i szykanowany przez UB, wielokrotnie zatrzymywany i przesłuchiwany. 24 sierpnia 1950 zwerbowany do współpracy z UB jako TW Rewera, Wanda, nie stawiał się na niektóre spotkania agenturalne. 27 września 1956 napisał list do WUBP o zwolnienie go z współpracy ze względu na wyrzuty sumienia. Wyrejestrowany 4 kwietnia 1958.
W 1967 ukończył studia oraz obronił dyplom magistra prawa na Wydziale Prawa Administracyjnego Uniwersytetu Wrocławskiego. Od 1 stycznia 1971 naczelnik wydziału Zjednoczenia Budownictwa Przemysłowego „Zachód”, od czerwca 1978 kierownik działu spraw pracowniczych Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego nr 2. Od 1 lutego 1981 na emeryturze. Działał społecznie, m.in. w Związku Zawodowym Budowlanych, Polskim Klubie Działkowców, Stowarzyszeniu Kombatantów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Światowym Związku Żołnierzy AK, Kole i Zespole Cichociemnych w Warszawie. 15 sierpnia 1995 awansowany na stopień kapitana. Zmarł 18 maja 2008 we Wrocławiu.
Krzysztof A. Tochman – Rozpracowanie żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie
przez komunistyczny aparat represji na wybranych przykładach cichociemnych
w: Politycznie obcy!, IPN Szczecin, 2016, s. 131 – 157
Syn Józefa, technika, kierownika gorzelni oraz Marii z domu Bułki. W 1950 zawarł związek małżeński ze Stanisławą z domu Wesołowską (ur. 1927). Mieli córkę Mirosławę (ur. 1951) i syna Jerzego (ur. 1952).
Miał młodszych braci Mieczysława i Zbigniewa.
W 1989 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny „My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik „TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii