Historia złamania niemieckiej maszyny szyfrującej “Enigma” jest związana z historią Cichociemnych. Otóż w ścisłym gronie kilku osób – pogromców “Enigmy” jest inż. Tadeusz Heftman – współkonstruktor “sobowtórów Enigmy” (wersji wojskowej), konstruktor radiostacji dla Cichociemnych oraz Sztabu Naczelnego Wodza.
Warto też zauważyć, że radiowywiad podlegał szefowi polskiego wywiadu i kontrwywiadu, płk dypl. Stefanowi Mayerowi. Podczas II wojny św. był szefem polskiej szkoły wywiadu (w Londynie, później w Glasgow), szkolił m.in. Cichociemnych ze specjalnością w wywiadzie.
Spis treści:
Walka o złamanie kodu “Enigmy” toczyła się pomiędzy polskim Biurem Szyfrów a niemieckim “Schiffrierstelle”. Polacy odnosili w niej kolejne zwycięstwa – aż do tego najważniejszego. Ich praprzyczyną był respekt wojskowych władz II R.P. wobec osiągnięć nauki i techniki oraz nowatorska koncepcja podejścia do dekryptażu przez Biuro Szyfrów.
Od 1933 funkcjonował Komitet Doradczo-Naukowy, skupiający przedstawicieli Sztabu Głównego Wojska Polskiego, biura organizacyjnego armii Ministerstwa Spraw Wojskowych oraz wybitnych naukowców z różnych dziedzin nauki i techniki. Zagadnieniami szyfrowania i deszyfrażu wiadomości zajmował się Wydział Wojskowy Państwowego Instytutu Telekomunikacyjnego, kierowany przez prof. Janusza Groszkowskiego. Bezpośrednio kryptologią zajmował się w tym wydziale Oddział Radiotechniki Wojskowej, kierowany przez dr inż. Tadeusza Lisickiego.
Polscy kryptolodzy czytali szyfry sowieckie co najmniej od sierpnia 1919; szyfry niemieckie jeszcze wcześniej, od listopada 1918. Rozszyfrowywanie sowieckich depesz jeszcze tego samego dnia umożliwiło nam wygranie wojny polsko – bolszewickiej. Naczelne Dowództwo miało więc pełną świadomość, jak ważna jest praca kryptologów.
“Enigmę” wynalazł dr inż Arthur Scherbus, niemiecki wynalazca z Dusseldorfu. Początkowo gwarantowała niemieckim firmom zachowanie tajemnicy handlowej. Już kilka lat po zakończeniu w listopadzie 1918 pierwszej wojny światowej niemiecka Reischwehra rozpoczęła szyfrowanie maszyną “Enigma” wiadomości przekazywanych radiowo. W 1926 wprowadzono ją do Kriegsmarine (marynarki), od 15 lipca 1928 do Wehrmachtu (wojsk lądowych), od 1 sierpnia 1935 do Luftwaffe (lotnictwa). Dwa lata później wprowadzono “Enigmę” do policji oraz SD (Sicherheitsdienst des Reichsführers SS, pol. Służby Bezpieczeństwa Reichsführera SS).
Nowe, maszynowe sposoby szyfrowania niemieckich depesz uniemożliwiły polskiemu wywiadowi ich odczytywanie. Zawiodły dotychczasowe metody kryptologiczne, polegające na wyłapywaniu przez lingwistów prawidłowości wynikających z cech danego języka oraz wyliczeniach statystycznych (np. częstotliwość występowania danej litery). W 1928 zakupiono “Enigmę” w wersji handlowej, ale nie pomogło to w złamaniu szyfru. Podjęto wówczas strategicznie istotną, genialną decyzję, która później umożliwiła aliantom wygranie II wojny światowej. Postawiono wyszkolić jako kryptologów wolnych od rutyny, młodych, zdolnych matematyków. To było nowatorskie podejście w historii światowej kryptologii – prawdopodobnie z inicjatywy kpt. Maksymiliana Ciężkiego. Warto zauważyć, że Niemcy nakazali swoim matematykom w komórkach kryptologicznych sprawdzenie możliwości matematycznego złamania “Enigmy”. Niemieccy matematycy obliczyli gigantyczną liczbę kombinacji elementów szyfru, zapewniając że wobec jej ogromu złamanie jest w praktyce niemożliwe..
Enigma. Mamy nowiny – polsko-brytyjsko-francuski film dokumentalny
scenariusz i reżyseria: Norbert Rudaś
W roku akademickim 1928/29, ówczesny szef Biura Szyfrów mjr Franciszek Pokorny zaproponował wybitnemu matematykowi, prof. Zdzisławowi Krygowskiemu z Uniwersytetu Poznańskiego, zorganizowanie tajnego kursu kryptologicznego w kierowanym przezeń Instytucie Matematyki. Prof. Krygowski wytypował do udziału w nim ok. 20 swych najlepszych studentów, perfekcyjnie znających język niemiecki. Kurs trwał od stycznia do maja 1929, uczestniczyło w nim 26 wyselekcjonowanych osób. Zajęcia prowadzono wieczorami, dwa razy w tygodniu, w pomieszczeniach uczelni (obecnie obiekt Collegium Historicum Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza). Wykładowcami na kursie byli mjr Franciszek Pokorny, jego zastępca i szef referatu kpt. Maksymilian Ciężki oraz przyjaciel ich obydwu, kryptolog inż Antoni Palluth.
Po zakończeniu kursu, z grupy uczestników wybrano 8 najlepszych. Był wśród nich Marian Rejewski, młodszy asystent w Instytucie Matematycznym prof. Krygowskiego, który kursu jednak nie ukończył (z powodu wyjazdu). Zatrudniono ich w poznańskiej ekspozyturze Biura Szyfrów. Według relacji Henryka Zygalskiego, w 1931 na poznańskim kursie dla kandydatów na szyfrantów wśród wykładowców byli m.in. Maksymilian Ciężki oraz Antoni Palluth; wśród słuchaczy m.in. Marian Rejewski oraz Jerzy Różycki.
Po likwidacji ekspozytury poznańskiej, we wrześniu 1932 trójka najlepszych z najlepszych: Marian Rejewski, Henryk Zygalski, Jerzy Różycki podjęła pracę w Referacie Szyfrów Niemieckich (BS-4) Biura Szyfrów Oddziału II, w Pałacu Saskim w Warszawie. Mieli tam do dyspozycji “czarny pokój”, a ściślej – pokój za czarną kotarą. Łamali szyfry ręczne, ale ich głównym zadaniem było złamanie maszynowego szyfru “Enigmy”. Najpierw złamali kod morski używany przez niemiecką Kriegsmarine. Prace radiowywiadu prowadzono pod kryptonimem “Wicher”.
Karol Nawrocki – Sukces, który skrócił wojnę
Witold Sobócki – Klucz do Enigmy, Nie tylko matematycy
w: “Enigma” bez tajemnic, dodatek IPN “Gazeta Polska”, 19 października 2022
“Enigma” jest przenośną maszyną elektromechaniczną z kilkoma wirnikami do szyfrowania wiadomości. Część mechaniczna to 26 znakowa alfabetyczna klawiatura, zestaw od trzech do ośmiu wirników obracających się na jednej osi oraz mechanizm ich obrotu po każdym naciśnięciu klawisza klawiatury. Każdy wirnik miał ruchome ebonitowe pierścienie z 26 literami. Skrajny lewy był nieruchomym, tzw. wirnikiem odwracającym (Umkehrwalze).
Część elektryczną tworzą m.in. stałe i ruchome łącza i styki klawiatury oraz wirników a także łącznica kablowa. Wędrujący skomplikowanym połączeniem sygnał elektryczny zamieniał literę wybraną na klawiaturze na literę szyfrogramu, wyświetlaną (później drukowaną) na odpowiednim panelu maszyny.
Maszyna szyfrująca “Enigma” była urządzeniem stosującym tzw. szyfr podstawieniowy. Literę alfabetu tekstu otwartego zamieniała na jedną z 26 liter alfabetu w tekście szyfrowanym. “Sposób działania Enigmy, można w przybliżeniu objaśnić, porównując ją do elektrycznej maszyny do pisania, z tym, że zamiast czcionek po naciśnięciu klawiszy, zapalały się światełka, oznaczające litery. [Później dodano małą drukarkę Schreibmax, którą montowano zamiast panelu ze światełkami, drukowała tekst na wąskiej taśmie papierowej – przyp. RMZ].
Obsługa składała się z dwu ludzi [przy zastosowaniu Schreibmax z jednej osoby – przyp. RMZ], jeden wybijał na klawiszach tekst otwarty, drugi pisał szyfrogram, odczytując litery w okienkach. Przy naciśnięciu np. klawisza “C” zapalało się światełko (żaróweczka) w okienku z literą “T”, ale przy powtórnym naciśnięciu klawisza “C” zmieniały się wewnętrzne połączenia elektryczne i zapalała się juz inna litera na przykład “F”. (ppłk. dypl. inż. Tadeusz Lisicki – Historia i metody rozwiązania niemieckiego szyfru maszynowego “ENIGMA”, s.3-4)
Szyfr taki nazywa się szyfrem podstawieniowym. Pomiędzy okienkami a klawiszami znajdowało się coś w rodzaju łącznicy telefonicznej, gdzie przy pomocy wtyczek, można było zmieniać połączenia prowadzące do trzech bębenków [wirników – RMZ] z kontaktami [później liczbę wirników zwiększono – przyp. RMZ]. Bębenki [wirniki – RMZ] te przy każdorazowym naciśnięciu klawisza przekręcały się, zmieniając w skomplikowany sposób, obwody elektryczne, pomiędzy klawiszami a żaróweczkami.
Klawiszy było 26 (tylko litery) i ilość możliwych kombinacji połączeń pomiędzy nimi a okienkami przez urządzenie szyfrujące wyrażała się liczbą 70 cyfrową. Niemcy okresowo zmieniali miejscami bębenki [wirniki – RMZ], w późniejszych modelach ilość ich została powiększona z trzech do pięciu [jeszcze później do ośmiu – przyp. RMZ] oraz nastawienia wewnętrznych połączeń każdego bębenka [wirnika – RMZ] i połączenia wtyczkowe.
Tak szyfrant, jak i deszyfrant, używali tych samych maszyn jednakowo ustawionych i rozpoczynali szyfrowanie i deszyfrowanie indywidualnego klucza każdego telegramu z góry narzuconej pozycji wyjściowej bębenków [wirników – RMZ]. Klucz do każdego telegramu był szyfrowany dwukrotnie, co było kardynalnym błędem i ułatwiło “złamanie” szyfru”. (T. Lisicki, Historia… s. 3-4)
Klucz szyfrujący “Enigmy” składał się z kilku części. Pierwsza oznaczała kolejność (Walzenlage) umieszczenia na osi wirników szyfrujących (Chiffriewalzen). Druga ustawienie pierścieni wirników (Ringstellung). Trzecia kolejność połączeń wtyczkowych (Steckerberbindungen). Dwa ostatnie elementy klucza to ustawienie maszyny do pozycji zasadniczej, rozpoczynającej szyfrowanie (Grundstellung) oraz indywidualny klucz szyfranta dla każdej depeszy (Spruchschsohlussel).
“Do pokonania “Enigmy” nie wystarczała wiedza matematyczna nabyta na studiach uniwersyteckich, czy istniejąca w podręcznikach. Należało rozwinąć pewne działy wyższej matematyki, a przede wszystkim teorii grup, a właściwie jej części zwanej grupami permutacji. Mgr Rejewski opracował nowe twierdzenie matematyczne “iloczynu permutacji”. Twierdzenie to, dla czystej matematyki nie było zbyt ważne, natomiast dla rozwiązania Enigmy miało znaczenie zasadnicze.” (T. Lisicki, Historia… s. 3-4). Było to twierdzenie z zakresu kombinatoryki mechanicznej; złamanie teoretycznych podstaw szyfru “Enigmy” było wstępem do praktycznego odczytywania szyfrowanych nią depesz.
Całkowita liczba możliwych ustawień tylko samej łącznicy kablowej wynosi aż 532 985 208 200576 jednak ta teoretyczna możliwość nie była wykorzystywana, bo niemieckie przepisy przewidywały wykorzystanie 10 kabli w łącznicy kablowej, co dawało 150 738 274 937 250 możliwych ustawień. Liczba wszystkich możliwych połączeń “Enigmy” wynosi 50.329.146.112.605.635.584.000 do trzeciej potęgi x 7.905.875.085.625 x 100.391.791.500. Ta astronomiczna liczba powoduje, że odtworzenie właściwych połączeń (odszyfrowanie) metodą prób i błędów jest niemożliwe. Szyfrowanie “Enigmy” z punktu widzenia matematyki jest wynikiem permutacji, czyli funkcji wzajemnie jednoznacznego przekształcania pewnego zbioru na siebie. Prościej to ujmując – ustawianiem elementów zbioru w określonej kolejności. Wynik tej operacji matematycznej można wyrazić równaniem
E=PRMLUL-1 M-1 R-1 P-1
Jerzy Gawinecki, Kamil Kaczyński – “Enigma”, nauka, kryptologia
w: Polska myśl techniczna w II wojnie światowej
w 70 rocznicę zakończenia działań wojennych w Europie. Materiały pokonferencyjne.
Centralna Biblioteka Wojskowa, ISBN 978-83-63050-28-3, Warszawa 2015, s. 53-65
W 1928, utworzono spółkę, z kapitałem zakładowym 7 tys. zł, pod nazwą Wytwórnia Radiotechniczna AVA. Jej założycielami byli: oficer Sztabu Głównego WP inż. Antoni Palluth (podczas wojny polsko-bolszewickiej prowadził podsłuch radiostacji sowieckich) oraz b. starszy majster wojsk łączności Edward Fokczyński, ponadto uzdolnieni inżynierowie: bracia Ludomir i Leonard Danilewiczowie. Nazwę firmy utworzyły połączone elementy krótkofalarskich znaków wywoławczych braci Danilewiczów (TPAV) oraz inż. Pallutha (TPVA).
Kierownikiem technicznym w spółce został Tadeusz Heftman, także wielbiciel radia oraz krótkofalarstwa. Podobnie jak bracia Danilewiczowie urodził się w Sosnowcu, razem uczyli się w liceum Staszica. Niejawnym udziałowcem spółki był Sztab Główny WP. Początkowo siedzibą firmy był mały warsztat radiotechniczny Edwarda Fokczyńskiego w Warszawie, przy ul. Nowy Świat 43. Później przeniosła się do większego lokalu pod numerem 34. Po pięciu latach działania, w 1936 AVA wybudowała na siedzibę firmy własny obiekt (o powierzchni ok. 800 m.kw.) przy ul. Stępińskiej 25. Jak zauważa ppłk. dypl. inż. Tadeusz Lisicki:
“Wytwórnia radiotechniczna AVA prawie od czasu swego powstania była głównym dostawcą sprzętu radiowego i specjalnego dla Sztabu Głównego i odegrała znaczną rolę w rozwiązaniu “Enigmy”.
Tadeusz Lisicki – AVA (maszynopis / rękopis)
w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu, sygn. K 1074
Krzysztof Dąbrowski – W kręgu zakładów AVA
w: Polska myśl techniczna w II wojnie światowej
w 70 rocznicę zakończenia działań wojennych w Europie. Materiały pokonferencyjne.
Centralna Biblioteka Wojskowa, ISBN 978-83-63050-28-3, Warszawa 2015, s.117-126
Pierwszy egzemplarz “Enigmy” (w wersji handlowej) polski wywiad skopiował prawdopodobnie w styczniu 1929, w niecałe dwie doby, po tajnym przechwyceniu niemieckiej przesyłki na lotnisku Okęcie. Ludomir Danilewicz maszynę rozebrał na części, zrobił ich fotografie oraz pomiary, po zmontowaniu maszynę dostarczono do niemieckiego adresata.
Według relacji Mariana Rejewskiego – W końcu 1927, lub może na początku roku 1928, nadeszła z Rzeszy Niemieckiej do Urzędu Celnego w Warszawie przesyłka mająca, według deklaracji, zawierać sprzęt radiowy. Przedstawiciel niemieckiej firmy domagał się bardzo usilnie zwrotu tej przesyłki do Rzeszy jeszcze przed odprawą celną, jako wysłanej omyłkowo z innym sprzętem. Jego nalegania były tak natarczywe, że wzbudziły czujność urzędników celnych, którzy zawiadomili Biuro Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego, instytucję zainteresowaną wszelkimi nowościami w dziadzinie radiosprzętu. A ponieważ była to przypadkowo sobota po południu, więc wydelegowani przez Biuro pracownicy mieli czas spokojnie sprawę zbadać. Skrzynię otworzono i przekonano się, że istotnie sprzętu radiowego nie zawierała, była w niej natomiast maszyna do szyfrowania. Maszynę bardzo dokładnie zbadano, po czym skrzynię znów starannie zamknięto. (Marian Rejewski – Jak matematycy polscy rozszyfrowali Enigmę, Wiadomości Matematyczne XXIII (1980), s. 1-28)
“W ciągu kilku miesięcy zespół mgr Rejewskiego odtworzył połączenia wewnętrzne Enigmy i opracował jej “model matematyczny”. Na jego podstawie został skonstruowany “sobowtór” Enigmy, zresztą znacznie lepszy i wydajniejszy niż niemiecki oryginał. Praca ta została wykonana w Warszawskiej Wytwórni Radiotechnicznej AVA. Razem zbudowano 15 takich zrekonstruowanych maszyn “Enigma”. (T. Lisicki, s. 5)
Kiedy Polacy szykowali się do złamania “Enigmy”, Niemcy aż do października 1934 nieustannie ją udoskonalali. Droga do ich pokonania była długa i kręta. Referat Szyfrów Niemieckich polskiego Biura Szyfrów kupił handlową wersję Enigmy, różniącą się znacznie od wersji wojskowej. Zebrano sporą ilość niemieckich radiotelegramów, szyfrowanych “Enigmą”. Przechwyciły je polskie radiostacje podsłuchowe: nr 5 w Starogardzie, nr 4 w Poznaniu i nr 3 w Krzesławicach k. Krakowa. Ok. 50 szt. urządzeń do radiopodsłuchu, tj. odbiorniki CW1-4, wyprodukowała w latach 1934-1939 Wytwórnia Radiotechniczna AVA.
Analizując zebrane niemieckie szyfrogramy, zespół Rejewskiego opracował tzw. teorię cyklów, wykorzystującą fakt dwukrotnego szyfrowania klucza depeszy. Dzięki niemu było wiadomo, że muszą istnieć zależności pomiędzy pierwszymi sześcioma literami depeszy, definiującymi ów klucz.
W październiku 1931 francuski wywiad złowił do współpracy Hansa-Thilo Schmidta, młodszego brata Rudolfa Schmidta z niemieckiej “Chiffrierstelle”. Pracował w biurze szyfrów niemieckiego Reichswehrministerium. Sprzedawał informacje, m.in. pozwalając po kryjomu fotografować dokumenty wykradzione bratu. Francuzi nadali mu kryptonim “Asche”. Zwerbował go francuski agent Rudolf Stallman, niemiecki bywalec kasyn. Asche dziewiętnaście razy przyjeżdżał do różnych miejsc Europy, na ogół do miasteczek w pobliżu niemieckiej granicy. Francuskiemu wywiadowi Deuxieme Bureau sprzedał m.in. zdjęcia wojskowej wersji “Enigmy”, opis sposobu używania “Enigmy”, instrukcję posługiwania się kluczami szyfrującymi oraz tablice miesięczne kluczy. Ujawnił to po wojnie kpt./gen. Gustave Bertrand, wówczas oficer łącznikowy pomiędzy radiowywiadem francuskim i polskim.
Bertrand 8 grudnia 1931 przekazał kopie pozyskanych niemieckich dokumentów do Polski; przyjęli je od niego Gwido Langer oraz Stefan Mayer. Wcześniej dał je brytyjskim kryptologom. Przyspieszyły złamanie “Enigmy”, ale potrafili je wykorzystać tylko Polacy. Nie potrafili ich użyć do dekryptażu Francuzi oraz Brytyjczycy. Polacy jako jedyni uzyskali też cenny sygnał od naszego agenta w sekcji radiowej jednej z jednostek Luftwaffe. Raportował, że przed wybuchem wojny Niemcy wprowadzą do “Enigmy” dwa dodatkowe wirniki szyfrujące. Kiedy 15 sierpnia 1938 polski wywiad zauważył istotną zmianę szyfrowania, było jasne że wojna niebawem wybuchnie.
Posiadanie sobowtóra wojskowej wersji “Enigmy” oraz znajomość zasad jej funkcjonowania i sposobów użycia nie rozwiązywały podstawowego problemu. Fundamentalne było bowiem pytanie – jak poznać nastawienia maszyny oraz indywidualne klucze każdej radiodepeszy? Klucz tworzyły: nastawienia wirników, ich kolejność oraz pary liter na łącznicy kablowej. Problem odnalezienia klucza utrudniały okresowe zmiany (najpierw co 3 miesiące, później aż trzy razy dziennie!) początkowych ustawień wirników oraz połączeń.
Ustawienia te polscy kryptolodzy najpierw obliczali ręcznie, tzw. metodą rusztu. Stosowano ją do 15 września 1938, bazowała na założeniu, że na łącznicy kablowej zamienionych jest tylko sześć par liter, a pozostałe czternaście nie. Potem Różycki wymyślił metodę zegarową, pomagającą ustalić który wirnik maszyny jest danego dnia na prawej skrajnej pozycji. Jeszcze później Rejewski wymyślił cyklometr, a potem tzw. bombę kryptologiczną. Gdy Niemcy wprowadzili kolejne zmiany w szyfrowaniu, Zygalski wymyślił tzw. płachty. Te pomocnicze urządzenia do złamania “Enigmy” wyprodukowała wytwórnia AVA.
składał się z dwóch zestawów wirników “Enigmy” i pomagał obliczyć długość i liczbę cykli permutacji generowanych przez “Enigmę”. Każda z 17 576 pozycji połączeń maszyny mogła mieć sześć możliwych sekwencji wzajemnego ustawienia wirników, co dawało 105 456 ustawień ogółem.
Opracowanie pierwszego katalogu połączeń zajęło trzem matematykom ponad rok. Ale dzięki tej pracy, od 1935 polscy kryptolodzy znajdowali klucz dzienny “Enigmy” w zaledwie ok. dwadzieścia minut. Od listopada 1937 Niemcy zmienili metodę szyfrowania tzw. wirnikiem odwracającym, co spowodowało konieczność ponownego opracowania katalogu połączeń.
była unikalnym urządzeniem mechaniczno-elektrycznym skonstruowanym wyłącznie do automatycznego łamania szyfru “Enigmy”. Tworzył ją zespół sześciu “sobowtórów Enigmy” (jej wojskowej wersji), czyli zestaw bębenków szyfrujących sześciu maszyn. “Bombę” wyprodukowała wytwórnia “AVA”. Jak wspominał potem Marian Rejewski “fabryka AVA zbudowała w niewiarygodnie krótkim czasie – bo już w listopadzie 1938 – sześć takich urządzeń… nazwanych przez nas “bombami”. Pierwszą “bombę” AVA wyprodukowała w kilka tygodni, koszt jednej “bomby” oszacowano na sto tysięcy przedwojennych złotych (obecnie ponad milion PLN).
“Bomba” umożliwiała rozpoznanie klucza szyfrującego średnio w czasie ok dwóch godzin. Jej nazwa wzięła się od kawiarnianego deseru pod nazwą “bomba lodowa”. Rejewski, Różycki, Zygalski oraz Lisicki właśnie jedli “bombę lodową”, gdy Tadeusz Lisicki omawiał z kryptologami swój pomysł na taką maszynę deszyfrującą.
tworzył je zestaw 26 perforowanych płacht papieru milimetrowego dla każdej z sześciu możliwych sekwencji ustawień trzech wirników Enigmy. Ułatwiały one odszukanie klucza zaszyfrowanej depeszy. Zestaw do deszyfracji składał się łącznie z 156 arkuszy: sześciu kompletów 26 płacht, z ponad tysiącem otworów każda. Do 15 grudnia 1938 przygotowano dwa komplety “płacht”. Jednak właśnie wtedy Niemcy zwiększyli ilość wirników “Enigmy” do pięciu, co spowodowało konieczność zwiększenia aż do 60 kompletów “płacht” oraz obliczenia (i wycięcia) ponad 1,5 mln. otworów (połączeń).
Polskie Biuro Szyfrów nie miało technicznych i finansowych możliwości wykonania tak ogromnej pracy. W związku ze zbliżającym się wybuchem wojny brakowało także czasu. Na podstawie polskich obliczeń pracę tę wykonali dopiero Anglicy (Zygalski Sheets), na początku wojny. Zajęło to im trzy miesiące, przy wykorzystaniu specjalnej maszyny do perforacji arkuszy oraz kilkuset matematyków…
Pierwszą depeszę “Enigmy” Marian Rejewski odczytał w grudniu 1932 lub w drugiej połowie stycznia 1933. Pomogło mu w tym trafne założenie, że w okresie świątecznym załogi niemieckich okrętów będą sobie w krótkich, szyfrowanych depeszach życzyć “eine fröhliche Weihnachtszeit” (wesołych świąt Bożego Narodzenia). Gdy Niemcy składali sobie nawzajem życzenia, Rejewski przez cały świąteczny okres pracował. Genialny matematyk wykorzystał teorię permutacji do zbudowania zespołu sześciu równań z czterema niewiadomymi, dzięki czemu tylko za pomocą wyników rozwiązywanych równań odtworzył wewnętrzne połączenia bębenków (walców) “Enigmy”. Założył, że klawiatura “Enigmy” wojskowej jest identyczna z klawiaturą zwykłej maszyny do pisania, czyli ma układ QWERTZU, wiedział też, że niemiecka marynarka wojenna Kriegsmarine używa “Enigmy” z 29 klawiszami. To wszystko złożyło się na niemiecką klęskę oraz sukces złamania maszyny szyfrującej “Enigma”.
Dzięki pracy trzech genialnych matematyków, Biuro Szyfrów od stycznia 1938 czytało ok. 75 proc. zaszyfrowanych “Enigmą” depesz niemieckiego wojska, lotnictwa, SS i organizacji paramilitarnych. Wg. Rejewskiego, gdyby zwiększono nieznacznie liczbę personelu, możliwe byłoby odszyfrowanie ok. 90 proc. depesz. Niestety, polski radiowywiad nie miał większych funduszy…
Katarzyna Dzierzbicka – Zanim było Bletchley Park
w: Pamięć.pl – 2015, nr 7-8, s. 96-100
9 i 10 stycznia 1939 w Paryżu, w gmachu francuskiego wywiadu przy Avenue de Tourville 2 bis spotkali się spece od kryptologii i radiowywiadu trzech państw. Na konferencji “X-Y-Z” Polskę reprezentowali: płk Gwido Langer i mjr Maksymilian Ciężki; Francję mjr Gustave Bertrand i kpt. Henri Braguenie; Wielką Brytanię komandorzy: Alastair Dennistor, Hugh Foss oraz Dillwyn Knox. Ustalono zasady współpracy, Polacy mieli rozkaz ujawnienia postępów własnej pracy kryptologicznej jedynie w przypadku uzyskania jakichś wartościowych informacji od pozostałych uczestników. Okazało się,że sojusznicy byli daleko w tyle.
Następne spotkanie “X-Y-Z” odbyło się w dniach 24 – 26 lipca 1939 w ośrodku Biura Szyfrów BS-4 w Pyrach pod Warszawą. Były tam zlokalizowane cztery radiostacje krótkofalowe dużej mocy (dalekiego zasięgu), konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana, wyprodukowane przez Wytwórnię Radiotechniczną “AVA”. Jest prawie pewne, że wyprodukowała ona także siedem stacji Biura Szyfrów do radiopodsłuchu: w Warszawie, Lidzie, Równem, Kołomyji, Starogardzie, Poznaniu oraz Krzesławicach k. Krakowa. Dzięki nim m.in. wyłapywano z eteru niemieckie depesze szyfrowane “Enigmą”…
We wtorek i środę 25 i 26 lipca 1939 w Pyrach, do wymienionej wcześniej grupy szpiegów dołączył wiceszef brytyjskiego wywiadu płk Stewart Menzies. Polacy przekazali osłupiałym ze zdumienia Francuzom i Anglikom metody rozwiązywania nastawień i kluczy oraz wręczyli po egzemplarzu sobowtóra wojskowej wersji “Enigmy”, wyprodukowanego przez wytwórnię “AVA”. Bezczelny Knox w raporcie dla swych przełożonych z brytyjskiego wywiadu napisał, że “Polacy mieli szczęście” oraz że “przypadkowo rozwiązali zagadkę”…
Grzegorz Nowik – Najcenniejsze źródło Churchilla – największy polski sukces światowej kryptologii
w: Polska myśl techniczna w II wojnie światowej
w 70 rocznicę zakończenia działań wojennych w Europie. Materiały pokonferencyjne.
Centralna Biblioteka Wojskowa, ISBN 978-83-63050-28-3, Warszawa 2015, s. 67-69
Po wybuchu wojny polscy kryptolodzy z BS-4 ewakuowali się do Rumunii, stamtąd z pomocą francuskiego attache wojskowego do Paryża. Francuzi nie zgodzili się na zorganizowanie polsko-francusko-brytyjskiego ośrodka kryptologicznego. Polskie władze “wypożyczyły” więc Francuzom piętnastu kryptologów ppłk Langera. Francuzi nadali im kryptonim “Ekipa Z”. Ośrodek dekryptażu, kierowany przez mjr Bertranda, zlokalizowano 35 km od Paryża, w willi Chateau de Vignolles w Gretz-Armainvilliers. Miała tam siedzibę francuska jednostka kryptologiczna (kryptonim “P.C.Bruno”, Poste de Commandement Bruno). Do ekipy dołączył brytyjski oficer łącznikowy kpt. Kenneth MacFarlan.
Ekipę tworzyli: ppłk dypl. Gwido Langer (kierownik); współpracował z mjr Bertrandem (F) oraz kpt. MacFarlanem (GB). Łamaniem szyfrów niemieckich zajmowali się: mjr Maksymilian Ciężki (kierownik); współpracował z mjr Renardem (F). Szyfry ręczne łamał kpt. Wiktor Michałowski, Larcher (F), por. Antonii Palluth. Szyfry maszynowe – Marian Rejewski, kpt Braquenie (F) oraz kryptolodzy: Jerzy Różycki, Henryk Zygalski; deszyfranci: ppor. Kazimierz Gaca, Ryszard Krajewski, Sylwester Palluth (bratanek Antoniego), por. Henryk Paszkowski. Szyfry sowieckie łamali: kpt. Jan Graliński, por. dr Stanisław Szachno, Piotr Smoleński. Za technikę odpowiedzialny był st. majster Edward Fokczyński.
Od 20 października 1939 Polacy wzięli się do pracy. Zespół dysponował trzema sobowtórami wojskowej wersji “Enigmy”, w tym jednym przekazanym wcześniej Francji. Z Wielkiej Brytanii przychodziły do rozszyfrowania depesze dostarczone przez Bletchley Park (“Station X”). Polaków odwiedzał też Alan Turing, najpierw przywiózł 60 kompletów brytyjskich “płacht”, później przyjeżdżał na konsultacje. 17 stycznia 1940 Polacy złamali pierwszy klucz dzienny “Enigmy” używanej przez Wehrmacht. Później liczba odnalezionych nastawień i kluczy wzrosła do 126. Niestety czasem nie było to przydatne, bo francuskie służby nie zdążyły na czas przechwycić niemieckich depesz. Jednak do czerwca 1940 odczytano ponad osiem tysięcy (8.335) zaszyfrowanych depesz “Enigmy”. Ekipa pracowała do 14 czerwca 1940. Od 8 kwietnia 1940 brytyjski ośrodek dekryptażu Bletchley Park rozszyfrowywał już w miarę regularnie niemieckie depesze. Po upadku Francji polską ekipę przerzucono 24 czerwca do Tuluzy, stamtąd samolotami 3 lipca do Oranu, potem do Algieru.
Po kilku dniach zaakceptowano plan mjr Bertranda (F) kontynuowania pracy na nieokupowanym terenie Francji. Od lipca 1940 do ok. 12 listopada 1942 ekipa pracowała w Chateau des Fouzes (kryptonim “Cadix”) w Uzes niedaleko Nantes. Ekipa polskich kryptologów, podlegała Oddziałowi II Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie, nadano jej kryptonim “Ekspozytura 300”. Miała sprawną łączność z centralą łączności Sztabu Naczelnego Wodza, zlokalizowaną w Wielkiej Brytanii: w Chipperfield Lodge (centrala nadawcza) oraz Barnes Lodge (centrala odbiorcza). Depesze ekipy szyfrowano polską maszyną szyfrującą “Lacida”. W dekryptażu “Enigmy” pracowano na trzech egzemplarzach sobowtórów wojskowej wersji “Enigmy”. Dopiero w maju 1940 Francuzom udało się wyprodukować kolejne cztery. Odczytano 1045 depesz (w tym 673 operacyjne) zaszyfrowanych “Enigmą”. Józef Garliński w książce “Politycy i żołnierze” wspomina, że w tym czasie przed londyńską siedzibą Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, stale oczekiwali na odszyfrowane depesze motocykliści brytyjskiego SOE (Special Operations Executive).
Ze ścisłego grona polskich kryptologów wojnę przeżyli: Marian Rejewski oraz Henryk Zygalski. Niestety, Jerzy Różycki oraz Jan Graliński i Piotr Smoleński stracili życie 6 stycznia 1942 w pobliżu Balearów, po zatopieniu statku G.G. Lamoriciere. Trójka polskich kryptologów wracała z Posterunku Oficerskiego nr 1 (francuski kryptonim “Post Z”) w willi Kouba na przedmieściach Algieru (w rzeczywistości stacji radionasłuchu), gdzie – na trzymiesięczne turnusy – przydzielano kryptogów z “Cadix’u”.
Wskutek francuskiej nieudolności w ewakuacji, 13 marca 1943 w okolicy Perpignan Niemcy aresztowali płk dypl. Gwido Langera, mjr Maksymiliana Ciężkiego, ppor. Antoniego Pallutha, Edwarda Fokczyńskiego oraz ppor. Kazimierza Gacę. Antoni Palluth stracił życie 18 kwietnia 1944, podczas alianckiego bombardowania fabryki Heinkla. Edward Fokczyński zmarł z wycieńczenia w obozie 26 lipca 1944. Obu Niemcy osadzili w obozie koncentracyjnym KL Sahsenhausen – Oranienburg. Płk dypl. Gwido Langer oraz mjr Maksymilian Ciężki zostali osadzeni w Stalagu 122 w Compiegne, później w zamku Eisenberg, w którym mieścił się obóz SS Sonderkommando. Wszyscy byli brutalnie przesłuchiwani, ale nie ujawnili faktu złamania “Enigmy”. Antoni Palluth nie ujawnił także, że osobiście złamał szyfr szpiegów niemieckiego wywiadu wojskowego, używany do kontaktu z centralą Abwehry w Stuttgarcie. Ci, którzy przeżyli, dotarli do Wielkiej Brytanii dopiero po wojnie.
Marian Rejewski oraz Henryk Zygalski w styczniu 1943 zostali aresztowani na granicy francusko – hiszpańskiej, wydani przez hiszpańskiego przemytnika. W maju odzyskali wolność oraz dołączyli do kompanii radiowywiadowczej batalionu łączności Sztabu Naczelnego Wodza w Felden. Łamali tam depesze SS oraz SD. Marian Rejewski w październiku 1943 został awansowany na stopień podporucznika czasu wojny, był zastępcą kierownika referatu kompanii radiowywiadu Batalionu Łączności, w styczniu 1945 awansowany na stopień porucznika czasu wojny. Ukończył kurs wywiadu, zakamuflowany jako Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej.
Niedaleko, w Stanmore pod Londynem działała polska radiostacja “Marta”; batalionem dowodził Tadeusz Lisicki. Konstruktor i kierownik techniczny spółki “AVA” inż. Tadeusz Heftman objął kierownictwo zlokalizowanych tam Polskich Wojskowych Warsztatów Radiowych, które od września 1940 funkcjonowały jako “zaplecze” Ośrodka Radio Sztabu Naczelnego Wodza. Warsztaty produkowały niewielkie stacje nadawczo-odbiorcze, oznaczone A (AP) i B (BP). Miały zwartą konstrukcję, niewielkie rozmiary (280 x 210 x 100 mm) i wagę (6 kg), były solidnie wykonane oraz trudne do wykrycia podczas pracy. Zyskały opinię najlepszych tego typu urządzeń na świecie! Radiostacje Heftmana nazywane “polish spy radio”, a w kraju “pipsztokami” przerzucano do Polski; pracowali na nich Cichociemni, stanowiły fundament łączności Armii Krajowej. Radiostacje te kupowało od PWWR brytyjskie Special Operations Executive oraz amerykańskie Biuro Służb Strategicznych (późniejsze CIA). Używane były w operacjach na Dalekim Wschodzie i w Europie, na wyspach Pacyfiku, także przez polską konspirację Akcji Kontynentalnej we Francji. Więcej informacji – na stronie Tadeusz Heftman.
Adam Gwiazdowicz – Fundamenty polskiego sukcesu
w dekryptażu niemieckiej maszyny szyfrującej “Enigma”
w: Polska myśl techniczna w II wojnie światowej
w 70 rocznicę zakończenia działań wojennych w Europie. Materiały pokonferencyjne.
Centralna Biblioteka Wojskowa, ISBN 978-83-63050-28-3, Warszawa 2015, s. 71-73
Korzystając z osiągnięć Polaków, Brytyjczycy od lipca 1939 poczynili znaczne postępy. Polską bombę kryptologiczną oraz płachty zastąpili nowocześniejszymi urządzeniami deszyfrującymi: “Robinson” oraz “Collossus”. Ich ośrodek dekryptażu w Bletchley Park pod Londynem w chwili upadku Francji już odczytywał depesze, zaszyfrowane ulepszoną wersją “Enigmy”. Ośrodkiem kierował płk. Winterbotham, miał bezpośrednią łączność z premierem Churchillem. Do deszyfrażu Brytyjczycy używali bomby Turinga – Welchmana, zupełnie innej konstrukcji niż bomba kryptologiczna Rejewskiego.
Znajomość niemieckich depesz szyfrowanych niemiecką “Enigmą” (Brytyjczycy nadali jej kryptonim “Ultra”) dała Brytyjczykom niewiarygodną przewagę, którą skutecznie wykorzystano m.in. w przygotowaniach do bitwy o Anglię, walkach o Atlantyk, kampanii włoskiej, operacji “Overlord”, zwycięstwie pod Falaise czy do pokonania Afrika Korps. Po raz pierwszy w historii świata, zanim dowódca sił wroga otrzymał rozkaz swego zwierzchnika, przeczytał ją dowódca walczących z nim wojsk. Zanim gen. Rommel dostał odpowiedź Hitlera, odmawiającego zgody na wycofanie – przeczytał ją już Churchill…
Informacje “Ultry” były także udostępniane na bieżąco Rosjanom, przyczyniając się do wojennych zwycięstw Armii Czerwonej. Gen. Dawid Eisenhower, Naczelny Dowódca Alianckich Ekspedycyjnych Sił Zbrojnych, ocenił w lipcu 1945, że złamanie “Enigmy” było decydujące dla zwycięstwa aliantów w II wojnie światowej.
W listopadzie 1974 w Wielkiej Brytanii, USA i Kanadzie opublikowano książkę płk Winterbothama “The Ultra Secret”. Podano w niej zmyśloną relację, jakoby “Enigmę” złamano dzięki informacjom “Polaka pracującego w niemieckiej fabryce”. Po proteście wobec tego kłamstwa, przesłanym przez Tadeusza Lisickiego do redakcji “The Guardian”, z autorami: książki oraz listu przeprowadził wywiad “The Times”.
Po rozmowie z Lisickim, Zygalskim, gen. Bertrandem, w recenzji książki opublikowanej 29 grudnia 1974 przez “New York Times”, dr Kahnn napisał:
“Twierdzenie Winterbothama, że rozwiązanie Enigmy nastąpiło na podstawie informacji uzyskanych od Polaka, pracownika w niemieckiej fabryce, okrada polskich kryptologów z jednego z największych osiągnięć w historii łamania szyfrów”.
Najlepszy był chyba komentarz Ascherson’a w “The Scotsman”, opublikowany 26 lipca 1975:
“Operacja Enigma, w której polscy eksperci grali główną rolę w złamaniu niemieckiego szyfru, przyczyniła się w bardzo dużym stopniu do ostatecznego pokonania Niemców na polach bitew.
My często myślimy o Polsce jako o narodzie, który bohatersko walczył z Hitlerem szarżując kawalerią na czołgi [to fake news Goebbelsa – przyp. RMZ] i który został pokonany. Ale historia Enigmy jest historią o innej Polsce, kraju z pierwszej klasy tradycją narodową i dużych osiągnięciach w technice i matematyce, który pobił Niemców w dziedzinach w których przodowali: precyzji, mechaniki i uporczywości”.
Gen. bryg. dr inż. Tadeusz Lisicki, który także miał swój osobisty wkład w złamanie “Enigmy”, po wojnie był szefem osobistego sztabu gen. Władysława Andersa. Kompletnie zapomniany w Polsce, nie miał nawet hasła w Wikipedii, musiałem je napisać… Dziękuję szefowej biblioteki Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu za nieocenioną pomoc w napisaniu Jego biogramu.
Nota bene, w sprawie “Enigmy” Anglicy kłamią nadal – zobacz Bletchley Park
Ppłk. dypl. inż. Tadeusz Lisicki – Historia i metody rozwiązania niemieckiego szyfru maszynowego “ENIGMA”
źródło: Instytut Piłsudskiego w Londynie, Kolekcja akt Stefana Mayera, zespół nr 100, teczka nr 709/100/53
Tadeusz Heinrich – Jeszcze o “Enigmie”
w: Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne 54, 1980 s. 195-198
POLSKA: Teoria cykli | Teoria podstawień | połączenia wirników I-III i reflektora A | Metoda rekonstrukcji walca wejściowego | Metoda rekonstrukcji połączeń łącznicy | Metoda charakterystycznych kluczy depesz | Metoda statystyczna | Metoda nierównych liter | Określanie prawego wirnika. Ruszt i katalog F | Cyklometr (urządzenie i katalog) | Odtwarzanie tekstu jawnego | Połączenie reflektora B | Połączenia wirników IV i V | Analiza drugiej procedury szyfrowania | Bomby kryptologiczne | Płachty Zygalskiego (projekt) | Katalogi do płacht (projekt) | Analiza trzeciej procedury szyfrowania | Sieć radiowa SD | Enigma Kriegsmarine z 29 klawiszami | Połączenia wirników IVM i VM | Analiza procedury szyfrowania Kriegsmarine od 1 maja 1937
WIELKA BRYTANIA: Płachty Zygalskiego (Zygalski Sheets, wykonanie) | Katalogi do płacht (wykonanie) | Metoda Jeffreysa | Metoda Knoxa | Metoda Herivela | Wirniki VI i VII (znalezione na pokładzie U-Boota)
FRANCJA: Dostarczenie dwóch ważnych dokumentów: instrukcji posługiwania się kluczami szyfrującymi, tablic miesięcznych kluczy
ps.: “Wicher”, “Eryk”, “Bąk”, “Trzaska”, “Leśny”
vel Henryk Turowski, vel Henryk Jezierski, vel Henryk Rogowski, vel Wasyl Biszko, vel Hieronim Kalendak
Zwykły Znak Spadochronowy nr 0050
Do 1913 uczył się w szkole początkowej w Janowcu Kościelnym. Podczas nauki założył tajną drużynę skautową. Podjął naukę w Seminarium Nauczycielskim im. S. Konarskiego w Warszawie, po jego ukończeniu we wrześniu 1918 zdobył dyplom nauczyciela szkoły powszechnej. W latach 1917 – 1918 członek Polskiej Organizacji Wojskowej.
6 listopada wstąpił w Mławie jako ochotnik do Wojska Polskiego, od 11 listopada w Szkole Podchorążych Piechoty w Warszawie. W dniach 11 – 13 listopada uczestniczył w rozbrajaniu Niemców w Warszawie. Od 26 czerwca 1919 przydzielony do 2 kompanii Batalionu Zapasowego 31 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich. Od 24 lipca instruktor Szkoły Podoficerskiej oraz zastępca komendanta szkoły.
Od 11 grudnia 1919 dowódca kompanii Batalionu Zapasowego 31 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich, od 23 kwietnia 1920 dowódca 4 kompanii marszowej, następnie dowódca 2 kompanii ciężkich karabinów maszynowych 31 PPSK 10 Dywizji Piechoty. Uczestniczył w walkach z bolszewikami w składzie 31 PP, 2 sierpnia 1920 ciężko ranny pod Kurkami nad Bugiem. Powrócił po leczeniu do jednostki 13 grudnia, awansowany na stopień porucznika 1 marca 1921, dowódca plutonu, następnie kompanii, adiutant 31 Pułku Piechoty Strzelców Kaniowskich. Awansowany na stopień kapitana, ze starszeństwem od 1 stycznia 1932.
Od 1 września 1933 dowódca kompanii karabinów maszynowych 63 Pułku Piechoty w Toruniu, od listopada 1937 instruktor oraz dowódca kompanii Korpusu Kadetów nr 2 w Chełmie. Od maja 1938 dowódca 2 batalionu 67 Pułku Piechoty 4 Dywizji Piechoty w Brodnicy, komendant dywizyjnej Szkoły Podchorążych Piechoty. Awansowany na stopień majora, ze starszeństwem od 19 marca 1939.
29 sierpnia 1939 mianowany dowódcą formowanego Ośrodka Zapasowego 4 Dywizji Piechoty w Rzeszowie, dotarł do Rzeszowa 28 sierpnia, ewakuowany wraz z Ośrodkiem 5 września do Przemyśla, następnie do Nadwórnej. 18 września wraz z Ośrodkiem przekroczył w rejonie Jabłonnicka (Przełęcz Tatarska) granicę z Węgrami, internowany w Visegradzie nad Dunajem. 11 grudnia 1939 wraz z późniejszym Cichociemnym kpt. dypl. Janem Kamieńskim ps. Cozas oraz 2 oficerami uczestniczył w nieudanej ucieczce Dunajem. Po ostrzelaniu łodzi oraz śmierci przewodnika aresztowany, osadzony w twierdzy w Budzie (obecnie Budapeszt), następnie ponownie w Visegradzie nad Dunajem. Uciekł 26 stycznia 1940, dotarł do Budapesztu.
Przez Jugosławię i Włochy dotarł 3 stycznia do granicy włosko – francuskiej w Modane, następnie do koszar Bessieres w Paryżu. Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim. Od 18 lutego w obozie w Châteaubrian, przydzielony jako dowódca 3 batalionu 8 Pułku Piechoty 4 Dywizji Piechoty w Plélan-le-Grand (Bretania, Francja). Od kwietnia do maja uczestnik kursu dowódców batalionów w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Mourmelon-le-Grand (Szampania, Francja).
Maciej Szczurowski – Geneza formowania Armii Polskiej we Francji 1939 – 1940
w: Piotrkowskie Zeszyty Historyczne, 2002, nr 4 s. 115 – 143
Po upadku Francji i rozwiązaniu jednostki wraz z grupą oficerów wyruszył w kierunku portu Saint – Nazaire, ewakuowany z portu La Turballe angielskim kontrtorpedowcem, 21 czerwca dotarł do Plymouth (Wielka Brytania). Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim. Od 3 lipca w obozie pod Crawford oraz Biggar, przydzielony do oddziału rozpoznawczego 4 Brygady Kadrowej Strzelców, następnie na stażu w First Lancashire Regiment (angielski batalion piechoty). Od jesieni w oddziale nr 114 w obronie wybrzeża morskiego nad zatoką Firth of Forth, następnie od stycznia 1941 w oddziale nr 116 w Lundin Links k. Leven oraz Anstruther.
Monika Bielak – Ewakuacja żołnierzy polskich z Francji do Wielkiej Brytanii
i Afryki Północnej w latach 1940-1941
w: IPN, Polska 1918-1989 – Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918-1989
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów “legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – “Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Zgłosił się do służby w Kraju. Przeszkolony ze specjalnością w dywersji, m.in. w marcu 1941 na kursie dywersyjnym w Fort William, kursie szoferskim (kierowców) oraz w maju na kursie spadochronowym. Zaprzysiężony na rotę ZWZ/AK 29 października 1941 w Londynie, przydzielony do Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Awansowany na stopień podpułkownika ze starszeństwem od 6 stycznia 1942. Opinia przełożonych: “Bardzo lojalny i zdyscyplinowany o bardzo wysokim poziomie godności osobistej. Ideowy i oddany służbie. O dużym temperamencie i rzutkości umysłu. W pracy sumienny i bardzo pilny. Wyniki w pracy bardzo dobre.”
Skoczył ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 6/7 stycznia 1942 w okresie próbnym, w operacji lotniczej “Shirt” (dowódca operacji: F/O Mariusz Wodzicki, ekipa skoczków nr: III), z samolotu Halifax L-9618 “W” (załoga: pilot – Sgt. Julian Pieniążek, pilot – Sgt. Stanisław Kłosowski / nawigator – F/O Mariusz Wodzicki / radiotelegrafista – P/O Ignacy Bator / mechanik pokładowy – Sgt. Czesław Kozłowski / strzelec – Sgt. Zdzisław Nowiński, F/O Michał Tajchman / despatcher – Sgt. Bronisław Karbowski). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start z lotniska RAF Lakenheat (obecnie lotnisko USAF) o godz. 19.55, zrzut o godz. 02.10 na placówkę odbiorczą “Kocioł”, w okolicach miejscowości Cegłów, Stefanówka, 7 km od Mińska Mazowieckiego. Razem z nim skoczyli: por. Tadeusz Klimowski ps. Klon, ppor. Jan Marek ps. Walka, por. Zbigniew Piasecki ps. Orlik, kpt. Jan Smela ps. Wir oraz kurier Delegatury Rządu na Kraj ppor. Benedykt Moszyński ps. Andrzej. Zrzucono także trzy zasobniki (czwarty pozostał w samolocie, z powodu usterki wyrzutnika), wraz ze skoczkami, o godz. 02.55. Samolot szczęśliwie (choć na resztkach paliwa) powrócił na lotnisko RAF Attlebridge w hrabstwie Norfolk (Wielka Brytania), po locie trwającym 12 godzin 45 minut.
Henryk Krajewski: “Nareszcie w dniu 6 stycznia 1942 roku rano powiadomiono nas telefonicznie z Londynu, że będzie odlot. Wcześniej podano nam obiad i zaraz wyjeżdżamy na lotnisko. Po drodze kapitan Jaźwiński powiedział mi poufnie, że poprzedni lot był nieudany. Samolot nie trafił na placówkę odbiorczą. Dokładnych wiadomości brak, ale wiadomo, że są straty. Pytał: czy mimo to skoczymy? Odpowiedziałem tak, i żeby o poprzednim skoku nie mówił. Dodałem, że nawet gdy nie znajdziemy placówki odbiorczej, będziemy skakać. Na lotnisku już czekali na nas gotowi do odlotu lotnicy Polscy. To dobrze!
Wypiliśmy tylko herbatę, bo w hangarze nic więcej do jedzenia nie było. Jeszcze ostatnia drobiazgowa rewizja, aby nawet angielskiego kurzu nie wywieźć z Anglii. Oddajemy swoje dokumenty osobiste wojskowe oraz gotówkę w funtach, którą mieliśmy przy sobie. Odbieramy pasy i gwoździe [specjalne metalowe pojemniki w kształcie stożka, pozwalające na wkopanie ich nogą w ziemię – przyp. RMZ] z pieniędzmi dla władz konspiracyjnych w kraju. Każdy dostaje pas wyładowany dolarami i po kilka “gwoździ”, to jest pudełek z grubej blachy, aby je w przypadku nietrafienia na placówkę odbiorczą czasowo ukryć w ziemi. W pasach jest nam niewygodnie, gwoździe ciążą. Ubieramy się w kombinezony spadochronowe. Ostatnie pożegnanie i zaraz odlatujemy. (…)
Zbudził nas lotnik, mówiąc, że jesteśmy nad Polską. Odsłaniam otwór do skoku i z zainteresowaniem patrzymy na ziemię. Białe, ledwo dostrzegalne światełka (…) Wyraźnie widać na rynku miasta samochody nakryte plandekami. Po przelocie za miasto lotnik podaje, że widzi sygnały (…) Samolot zatoczył koło. Pogotowie! “Baczność” i zaraz zielone światełko “go” (skok). Momentalnie znikł w dziurze Vir i za nim Klon i ja. Po twarzy powiało mroźne powietrze. Głośno huknął nad głową rozwijający się spadochron, poczułem lekkie poderwanie i zaraz zobaczyłem pod sobą białe gołe pole. Lądowałem twardo, szybko ściągnąłem linki i zwinąłem spadochron.”
Henryk Krajewski w: Eugeniusz Hull – Państwowość podziemna w narracjach cichociemnych. Wspomnienia wojenne z lat 1939-1945 Henryka Krajewskiego, wyd. Adam Marszałek Toruń, ISBN 978-83-7780-980-8, s. 133-134
W “Dzienniku czynności” mjr Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, szef samodzielnego Referatu “S”, organizator lotniczych przerzutów do Polski odnotował:
“Dnia 9.I. – depesza od Wartskiego, drogą przez MSWewn. treści następującej: “Z paczki Michała (3-ci lot) jeden lekko ranny w rękę, dalsi dwaj są już u nas. (…).
L.dz. 121/VI – od Kaliny L.9, – Zrzut 6/7 nastąpił na wieś Stefanówka, poza godziną czuwania placówki, przy dwukrotnym alarmie w Wacławie [Warszawie]. 8 osób przybyło, lecz Wicher się jeszcze do nas nie zgłosił. Containery i pieniądze zostawiono u chłopów. Adres w Cegłowie i Wacławie …… spalone. Aktualny adres …… Dalsze szczegóły zrzutów później. Kalina 8.I.42 r.
L.dz. 145/VI, od Kaliny L.19 z dn. 12.I.42 r. używajcie zasobników przedzielnych, zrzucone koło kotła były b. ciężkie. Wydłużcie zasięg na płdn., w płnc. części GG robi się ciasno. Niestosowanie się do naszych warunków może łączność lotniczą zupełnie położyć.” (s. 33)
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Stanisław Chojnowski – Operacje lotnicze – zrzuty cichociemnych
w Obwodzie “Mewa-Kamień” podczas drugiej wojny światowej
w: Rocznik Mińsko-Mazowiecki 2012, nr 20 s. 59-75
Po skoku dotarł na punkt kontaktowy w Cegłowie, następnie wraz z Cichociemnym Zbigniewem Piaseckim ps. Orlik oraz Janem Markiem ps. Walka dotarli do miejscowości Dębe Wielkie. Przez Mińsk Mazowiecki wyruszył do Warszawy, wobec “spalenia” punktów kontaktowych (ul. Krucza 22/34 oraz pl. Zbawiciela) dotarł do mieszkania rodziców żony (Wilanowska 8), następnie nawiązał kontakt z ZWZ poprzez żonę gen. bryg. Mikołaja Bołtucia.
Aklimatyzacja do realiów okupacyjnych w Warszawie, w tym czasie wyruszył po zakopane w rejonie zrzutu pasy z pieniędzmi dla AK oraz spotkał się z zastępcą Komendanta Głównego ZWZ-AK gen. bryg. Tadeuszem Komorowskim ps. Bór, przekazując mu rozkazy oraz instrukcje Naczelnego Wodza.
Od lutego 1942 przydzielony jako zastępca szefa Związku Odwetu Komendy Głównej ZWZ-AK płk Franciszka Niepokólczyckiego ps. Szubert, Teodor oraz jako “Eryk”, oficer wyszkoleniowy Związku Odwetu, także jako konsultant w Biurze Studiów i Dziale Produkcji. Ukończył kurs dywersyjny ZO, prowadził sprawy operacyjne ZO, uczestniczył w odprawach szefów Okręgów ZO. W nocy 7/8 października 1942 uczestniczył w dywersyjnej akcji bojowej o kryptonimie “Wieniec”, m.in. w zdetonowaniu ładunku wybuchowego pod Płudami, na szlaku kolejowym Warszawa – Modlin.
Od listopada 1942 szef Oddziału IV Wyszkoleniowego KG AK. W grudniu 1942 zorganizował szkołę dywersji o kryptonimie “Zagajnik”, dowodził całością działań szkoły, był też autorem używanego podczas szkoleń podręcznika pt. „Partyzantka”. Wydano ponadto podręczniki: kpt. inż Zbigniewa Lewandowskiego ps. Szyna pt. „Dywersja” oraz inż. Mirosława Panufnika ps. “Jan”, “Tel-1”, “Wilhelm”, pt. „Teletechnik”. Szkoła funkcjonowała do lipca 1944, po zakończeniu szkolenia każdy kursant zdawał egzamin. W konspiracyjnej szkole dywersji “Zagajnik” przeszkolono aż ok. 1200 żołnierzy AK.
Zadaniem “Zagajnika” było szkolenie sabotażystów i dywersantów Kedywu KG AK oraz instruktorów i specjalistów dywersji Okręgów AK. Według dostępnych danych, w lipcu 1943 Oddział dysponował 8 wykładowcami oraz 12 łączniczkami. Jak wspomina “Urszula”, Stanisław Tyski ps. “Stefan”, “Tomek”, w porozumieniu z “Erykiem”, później z mjr Wiktorem Marcinkowskim ps. “Grań” – “organizował łączność tej komórki, ustalał pracę lokali, montował grupy słuchaczy, układał harmonogramy zajęć i zestawy eksponatów ćwiczeniowych, prowadził powielanie instrukcji i podręczników”.
Do podstawowych zadań “Zagajnika” należało prowadzenie kursów szkolenia dywersyjnego dla Komendy Głównej AK i podległych jej organizacji terenowych (…) cały zespół ludzi – kierownictwo, wykładowcy, łączniczki. Związani byliśmy wzajemną ufnością i szacunkiem, a każdy z poczucia obowiązku starał się wnieść własny wkład w ulepszenie naszej pracy (…) Wśród wykładowców byli pracownicy wyższych uczelni: doc. dr Stanisław Bretsznajder (“Robert”), eks-nauczyciele szkół średnich (prof. Kazimierz Dembowski, “Chemik 2”), specjaliści z różnych resortów (inż. Zbigniew Lewandowski – “Szyna”), wyżsi wojskowi, często zajmujący przed wojną wysokie, kluczowe stanowiska …” (Halina Czermińska-Żelaźniewicz, Ludzie z „Zagajnika” 1942-1944, w: Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej, 492/WSK, s. 11-40)
Byli wśród nich także dwaj inżynierowie Politechniki Warszawskiej: inż Kazimierz Koterba ps. “M-1”, po wojnie rektor Politechniki Gliwickiej oraz inż Stanisław Lisowski ps. “As”, “M-2”.
Każdy kurs trwał od jednego do trzech tygodni, uczestniczyło w każdym z nich zazwyczaj 3-4 słuchaczy, równolegle przeprowadzano sześć szkoleń. Wykład trwał z reguły ok. czterech godzin. Szkolenia odbywały się w kilkunastu warszawskich mieszkaniach osób zaangażowanych w konspirację. Pierwszym lokalem, w którym dokonywano “podjęcia” kandydatów na szkolenie było “skromne mieszkania krawcowej w robotniczej dzielnicy Warszawy, na Karolkowej, na Woli.”
Wśród wykładowców przeważali Cichociemni. por. Jan Piwnik ps. “Donat” oraz por. Jan Rogowski ps. “Czarka” prowadzili zajęcia z taktyki. “Donat” relacjonował dowodzoną przez siebie akcję na więzienie w Pińsku, “Urszula” robiła notatki, później przygotowała konspekt dla innych wykładowców. Patrząc na nią Cichociemny Jan Piwnik żartował – “Dobrze, że to wszystko sama pani pisze, bo ja miałem zawsze dwójkę z polskiego”. Cichociemny por. Stanisław Kotorowicz ps. Crown od listopada 1942 wykładał minerstwo, najczęściej w mieszkaniu p. Gomólińskich, w “Szklanych Domach” na Żoliborzu. Minerstwa uczył także mjr Wiktor Marcinkowski ps. Grań”.
Podstaw sabotażu i dywersji uczyli Cichociemni: od wiosny 1943 rtm Jerzy Sokołowski ps. “Mira” oraz por. Jan Marek ps. “Walka”, “Bebi”, który wcześniej był instruktorem w “Wachlarzu”. Cichociemny por. Zbigniew Bąkiewicz ps. “T-2”, “Zabawka” od marca 1943 nauczał podstawowych technik judo w mieszkaniu na ul. Czerniakowskiej, gdzie szkolili się pełni entuzjazmu chłopcy z Powiśla. Wykładowcami “Zagajnika” byli również Cichociemni: por. Ewaryst Jakubowski ps. Brat, a także pełny werwy por. Zbigniew Piasecki ps. “Orlik”. Cichociemny kpt. Alfred Paczkowski ps. “Wania” prowadził zajęcia medyczne, pierwszy raz miało to miejsce w położonej na Żoliborzu willi płk Stanisława Sosabowskiego. Jednym ze słuchaczy był syn pułkownika – student medycyny, pchor. Stanisław Sosabowski.
Każda z 12 łączniczek miała przydzielone (zwykle w swoim rejonie zamieszkania) zespoły kilkunastu lokali, w których odbywały się zajęcia szkoleniowe. W grupie łączniczek była m.in. polonistka Joanna Dembowska ps. “Teresa”, dyrektor świetnego prywatnego gimnazjum Krystyny Malczewskiej w Warszawie. Jej mąż chemik był wykładowcą “Zagajnika”, a jego dwaj bratankowie żołnierzami AK. Ponadto: Jadwiga Zylberowa ps. “Ewa”, Joanna Zeltzer ps. “Danuta”, Cezaria Iljin-Szymańska ps. “Kaja”, siostra jednego z “Hubalczyków”, inż. Julia Doktorowicz-Hrebnicka-Reymanowa ps. “Elżbieta”, Julia Kindlerowa-Hłasko ps. “Julia”, Maria Włodarska-Rybicka ps. Mysz.
W mieszkaniu przy ul. Wilanowskiej 18/20 szkolili się chłopcy z “Parasola”. Do przeprowadzania szkoleń wykorzystywano także mieszkania: na Rakowieckiej, na Fortach Mokotowskich, na ul. Jotejki.
Zgodnie z zasadami konspiracji, odrębne lokale miały grupy kursantów spoza AK, m.in. w mieszkaniu w okolicy pl. Żelaznej Bramy szkolono żołnierzy Konfederacji Narodu. Być może szkolenie przeprowadzał, także związany z Konfederacją, Cichociemny por. Jan Marek ps. “Walka”, “Bebi”. Wszystkich obowiązywały bardzo surowe reguły konspiracyjnego bezpieczeństwa. Sprawdziły się, bo choć przeszkolono az ok. 1,2 tys. osób, nigdy nie było żadnej “wsypy”.
Łączniczką mocno zaangażowaną w działalność “Zagajnika” była Halina Czermińska – Żelaźniewicz ps. Urszula, zaprzyjaźniona od lat dziecięcych z Cichociemnym rtm. Andrzejem Czaykowskim ps. Garda. Poniżej Jej relacja (bardzo dziękujemy Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej za życzliwą zgodę na publikację):
Halina Czermińska-Żelaźniewicz ps. Urszula – Ludzie z “Zagajnika” 1942-1944
w: Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej,
teczka 492/WSK: Czermińska-Żelaźniewicz Halina ps. Urszula, s. 11 – 40
Kujawsko – Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Od sierpnia 1943 jako “Trzaska” kierownik Centrali Zaopatrzenia Terenu o kryptonimach “Zegar”, “Stadion”, “Czata”. Funkcjonowała ona w Warszawie, podlegała KG AK, podlegały jej cztery ekspozytury (tzw. bazy) okręgów wschodnich: Wołyń AK (kryptonim: “Godzina 1”), Brześć AK (“Godzina 2”), Nowogródek AK (“Godzina 3”) oraz okręgu Kielce AK. Zaopatrzeniem dla oddziałów Zgrupowania por. Jana Piwnika ps. Ponury, we współpracy z CZT zajmował się Cichociemny por. Jan Rogowski ps. Czarka.
Zadaniem CZT było wsparcie jednostek bojowych, zwłaszcza Kedywu AK poprzez zaopatrywanie ich w ludzi, broń, sprzęt, lekarstwa itp. Funkcjonowała także odrębna (nie podporządkowana CZT) piąta baza – ekspozytura Okręgu Wilno AK. Bazy zajmowały się m.in. odbiorem zrzutów (Cichociemnych oraz zaopatrzenia), a także zakupem broni, werbunkiem, transportem i in. Bazy terenowe funkcjonowały pod kryptonimem “Zagroda”, od września 1943 pod kryptonimem “Start”, od stycznia 1944 “Godzina”. Każda z baz miała własny, kilkuosobowy personel (m.in. komendant, zastępca, oficer materiałowy, oficer transportowy), lokal konspiracyjny oraz magazyny. Więcej info – Centrala Zaopatrzenia Terenu.
Od maja do lipca 1944, w związku z przygotowaniami do akcji “Burza”, CZT zasilała w ludzi oraz sprzęt okręgi: Polesie AK, Nowogródek AK, Lublin AK. W związku z przygotowaniami do Powstania Warszawskiego, w lipcu 1944 z personelu Centrali Zaopatrzenia Terenu sformowano batalion “Czata 49”, w sile ok. 120 żołnierzy w 6 plutonach (później wzmocniony do ok. 300 żołnierzy).
Bartosz Nowożycki – Centrala Zaopatrzenia Terenu 1943-1944 r.
w: Biuletyn informacyjny AK nr 12 (212), grudzień 2007, s. 49-52
Grzegorz Rutkowski – Techniki przerzutu zaopatrzenia dla AK
w: Biuletyn informacyjny AK nr 1 (309), styczeń 2016, s. 13 – 19
Na przełomie kwietnia i maja 1944 przydzielony jako komendant Okręgu Polesie AK (Brześć) o kryptonimie “Twierdza”, kierownikiem “Czaty” mianowano Cichociemnego mjr. Tadeusza Runge ps. Witold. Od czerwca jako “Leśny” dowódca 30 Dywizji Piechoty AK, formowanej z oddziałów partyzanckich Okręgu Polesie AK. W skład dywizji włączono:
Podczas pierwszej koncentracji w lipcu 1944, oddziały liczyły ok 270 – 280 żołnierzy, w tym 40 z oddziałów Konfederacji Narodu. Do końca lipca liczebność dywizji wzrosła do ok. tysiąca żołnierzy, w tym oddział Uderzeniowych Batalionów Kadrowych AK z obwodu Sokołów Podlaski ppor. Czesława Grądzkiego oraz prawdopodobnie oddział Narodowych Sił Zbrojnych ppor. F. Malinowskiego ps. Buksa. W sztabie Dywizji funkcję oficera operacyjnego pełnił Cichociemny por. Alfred Whitehead ps. Dolina.
Żołnierze 30 Dywizji Piechoty AK uczestniczyli w wielu walkach z Niemcami, m.in. atakowali transporty na szlaku Wysokie Litewskie – Drohiczyn, pod Adamowem, Wilanowem, w rejonie stacji kolejowej Nurzec, pod Boratyńcem Lackim oraz Boratyńcem Ruskim. Opanowali w całości Lasy Nurzeckie. Gdy pułk żołnierzy sowieckich obsadził w nich drogę Wysokie Litewskie – Drohiczyn, żołnierze 82 Pułku Piechoty osłaniali ich pozycje w rejonie miejscowości Wilanowo. Nawiązano kontakt taktyczny z oddziałami III Korpusu Kawalerii Sowieckiej gen. Plijewa.
Spotkał się z dowódcą sił sowieckich, gen. Florenkowem, w celu utrzymania łączności ustalono wymianę oficerów łącznikowych przy obu sztabach. Na prośbę gen. Florenkowa 7 patroli 82 Pułku Piechoty rozpoznało umocnienia niemieckie wzdłuż rzeki Bug, na odcinku od Mielnika do Drohiczyna. Dwa patrole z rozpoznania nie powróciły. Wobec braku łączności z KG AK, wysłał do sąsiedniego Okręgu Białystok AK Cichociemnego st. sierż. Aleksandra Lewandowskiego ps. Wiechlina, po kilku dniach powrócił z informacją o wstrzymaniu mobilizacji do akcji “Burza” wobec wrogiego nastawienia Sowietów do AK.
30 lipca otrzymał od dowództwa 65 Armii Czerwonej polecenie przejścia z Tokar do Orzeszkowa koło Hajnówki. Po opóźnieniu wymarszu o dobę nakazał zwolnienie każdego żołnierza, który nie chciał się temu podporządkować. 31 lipca ok. 200 żołnierzy udało się we wskazany rejon. Po drodze wyzwolili kilka miejscowości, m.in. Sarnaki. Podjęto próbę marszu na pomoc Powstaniu Warszawskiemu, docierając do miejscowości Siwianka oraz Glinianka w rejonie Otwocka.
W czasie gdy poszukiwał kwater dla żołnierzy w Otwocku, gdzie udał się wraz Cichociemnym por. Marianem Golarzem vel Teleszyńskim ps. Góral 2, dwiema łączniczkami oraz żołnierzami osłony, 19 sierpnia żołnierze zostali w Siwiance rozbrojeni przez Sowietów. Po przewiezieniu do miejscowości Dębe Wielkie pod Warszawą, żołnierzy wywieziono do obozu w Majdanku k. Lublina, oficerów w głąb Rosji.
Pozostał w Otwocku, nawiązał kontakt z miejscowymi dowódcami AK, na naradzie 24 sierpnia 1944 w Świdrze porzucono nierealny zamiar dotarcia ze zbrojną pomocą do Warszawy. Dotarł do stolicy, zamieszkał przy ul. Żurawiej 18, współorganizował wydawanie na powielaczu konspiracyjnej gazetki “Alarm”. W wynajmowanym przez Cichociemnego, por. Bronisława Konika ps. Sikora, mieszkaniu w Warszawie przy ul. Zamienieckiej, uczestniczył w naradach z udziałem oficerów 27 Dywizji Piechoty AK, w celu ustalenia sposobu przedarcia się na pomoc Powstaniu Warszawskiemu.
11 grudnia 1944 aresztowany pod fałszywą tożsamością Henryk Jezierski, w “kotle” zorganizowanym przez por. UB i NKWD Józefa Światło, w mieszkaniu przy ul. Zamienieckiej. W “kotle” aresztowano 17 osób, w tym także Cichociemnych: por. Bronisława Konika ps. Sikora, ppor. Zdzisława Luszowicza ps. Szakal, por. Mariana Golarza ps. Góral 2.
Osadzony w najcięższym więzieniu karno – śledczym nr III, tzw. “Toledo” lub “11 listopada” w Warszawie przy ul. Namysłowskiej 6, bestialsko przesłuchiwany w ciężkim śledztwie, torturowany przez funkcjonariuszy UB oraz NKWD kopaniem po nerkach, głowie, piszczelach, biciem gumowymi pałkami po całym ciele (m.in. połamane żebra). Nie ujawnił że jest Cichociemnym, nikogo nie wydał.
23 kwietnia 1945 wyrokiem Wojskowego Sądu Okręgowego Warszawa – Praga skazany za przynależność do AK na 10 lat więzienia. Spośród ok. stu aresztowanych w sprawie, większość zesłano do obozów pracy za Ural, ponad 1/3 nigdy nie wróciła.
28 lipca 1945 w rejonie stacji kolejowej Bąkowiec uwolniony z transportu ok. 120 osób do więzienia we Wronkach, przez żołnierzy Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, z oddziału por. Zygmunta Kęski ps. Świt. Ukrywał się przez kilka tygodni w Otwocku, następnie ujawnił przed Komisją Likwidacyjną AK w Warszawie. 6 listopada 1945 prezydent KRN warunkowo zawiesił wykonywanie wyroku na dwa lata, 12 września 1950 szef Najwyższego Sądu Wojskowego uznał wyrok za niebyły.
Od lutego 1946 we Wrocławiu, kierownik ekspozytury Zjednoczenia Energetycznego Okręgu Dolnośląskiego, od 1 marca 1946 kierownik zaopatrzenia Rejonowego Centrum Aprowizacji ZAOD. Pracował m.in. do 30 grudnia 1965 jako zastępca kierownika zaopatrzenia w Zakładach Sprzętu Motoryzacyjnego WSK Wrocław – Techniczna Obsługa Rolnictwa. Do 31 grudnia 1969 jako kierownik działu zaopatrzenia w Zakładzie Produkcji Uszczelnień Technicznych ZZG “INCO”, 1 stycznia 1970 przeszedł na emeryturę.
Mieszkał z córką w Wołominie, napisał “Wspomnienia wojenne 1939 – 1945” (cz. I i II, Wrocław – Wołomin 1973). Zostały opublikowane w książce Eugeniusza Hula pt. Państwowość podziemna w narracjach cichociemnych (wyd. Adam Marszałek, Toruń 2014). Zmarł w Wołominie 16 grudnia 1989, pochowany na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach – kw. H III rz. 3 gr. 23.
Syn Teofila oraz Marianny z domu Turowskiej. W 1930 zawarł związek małżeński z Mirosławą z domu Wodzinowską (1908-1970). Mieli dwie córki: Marię (ur. 1931) inż elektryka po mężu Borkowską oraz Joannę (ur. 1939) mgr geologii po mężu Stolarczyk.
Leon Bazała (1918-1920) | Jacek Bętkowski (1920) | Jan Biały (1918-1920) | Niemir Bidziński (1920) | Romuald Bielski (1919-1920) | Adolf Gałacki (1918-1920) | Stanisław Gilowski (1918-1920) | Jan Górski (1919-1920) | Antoni Iglewski (1915-1920) | Kazimierz Iranek-Osmecki (1913, 1916, 1920) | Wacław Kobyliński (1918-1920) | Bolesław Kontrym (1917-1918) | Franciszek Koprowski (1919-1920) | Tadeusz Kossakowski (1909-1920) | Julian Kozłowski (1918-1919) | Henryk Krajewski (1918-1920) | Leopold Krizar (1918-1920) | Stanisław Krzymowski (1914-1920) | Adolf Łojkiewicz (1918-1920) | Narcyz Łopianowski (1918-1920) | Zygmunt Milewicz (1918-1920) | Przemysław Nakoniecznikoff-Klukowski (1913-1921) | Leopold Okulicki (1914-1920) | Mieczysław Pękala-Górski (1918-1920) | Edward Piotrowski (1918-1920) | Jan Różycki (1917-1920) | Roman Rudkowski (1914-1920) | Tadeusz Runge (1917-1920) | Józef Spychalski (1916-1920) | Tadeusz Starzyński (1920) | Tadeusz Stocki (1920) | Aleksander Stpiczyński (1917-1920) | Witold Strumpf (1920) | Adam Szydłowski (1918-1920) | Wincenty Ściegienny (1918-1920) | Witold Uklański (1917-1921) | Józef Zabielski (1920) | Józef Zając (1920) | Wiktor Zarembiński (1920) | Bronisław Żelkowski (1920)
Projekt realizowany w ramach obchodów stulecia odzyskania niepodległości oraz odbudowy polskiej państwowości
W 1989 roku powstał film dokumentalny “Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny “My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny “Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik “TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii