vel Kuba
Urodził się we wsi Niwka, od 1916 gminie Niwka, od 1953 dzielnicy Sosnowca. Ochrzczony w rzymskokatolickiej parafii pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Uczył się w szkole powszechnej oraz w gimnazjum w Niwce (obecnie dzielnica Sosnowca), w 1930 podjął naukę w Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy. Po jej ukończeniu awansowany na stopień plutonowego pilota, w 1933 uczestnik kursu podstawowego pilotażu, następnie przydzielony do 22 Eskadry Bombowej 2 Pułku Lotniczego w Krakowie.
W 1934 uczestnik Kursu Wyższego Pilotażu w Grudziądzu, od kwietnia 1939 uczestnik szkolenia na samolotach bombowych PZL-37 „Łoś” w 1 Pułku Lotniczym w Warszawie. Po jego ukończeniu przydzielony wraz z 10 innymi pilotami, do sformowanej w marcu 1939 nowej 216 Eskadry Bombowej w Warszawie. Eskadra dysponowała 9 bombowcami PZL-37 B „Łoś” oraz 2 samolotami transportowymi Fokker F.VIIB/3m.
Po wybuchu II wojny światowej, w składzie 216 Eskadry Bombowej (po wybuchu wojny pod nazwą 16 Eskadra Bombowa), w 215 Dywizjonie Bombowym (po wybuchu wojny pod nazwą XV Dywizjon Bombowy), walczył w kampanii wrześniowej 1939. Jego eskadra m.in. bombardowała nacierające niemieckie kolumny pancerne. 3 września jako jedyny z eskadry, pomimo trudnych warunków atmosferycznych wylądował na lotnisku w Starej Wsi k/ Węgrowa. 15 września po południu, wraz z pchor. obs. Tadeuszem Srzednickim, samolotem PWS-26 przeprowadził lotnicze rozpoznanie rejonu Brześcia.
17 września 1939, na rozkaz szefa sztabu naczelnego dowódcy lotnictwa i OP gen. Stanisława Ujejskiego ewakuował się samolotem PZL-37 B „Łoś” do Rumunii. Przez Jugosławię i Grecję dotarł do Francji, następnie w Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w bazie lotniczej w Lyon-Bron.
Pod koniec grudnia 1939 jako jeden z pierwszych zgłosił się do Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (numer służbowy RAF: 780172). W styczniu 1940 awansowany na stopień sierżanta pilota.
Początkowo uczestnik wstępnego szkolenia naziemnego w Centrum Wyszkolenia Lotnictwa (Eastchurch), później w bazie lotniczej RAF Bramcote przeszkolony na lekkich bombowcach Fairey Battle, w 18 OTU (No 18 Operational Training Unit RAF), w składzie RAF Bomber Command.
Od 23 lipca 1940 przydzielony do 301 Dywizjonu Bombowego (później pod nazwą „Ziemi Pomorskiej im. Obrońców Warszawy”). Od 23 sierpnia 301 dywizjon wraz z personelem, także z polskim 300 Dywizjonem Bombowym, przeniesiony do bazy RAF Swinderby i włączony w skład No 1 RAF Bomber Command.
W nocy 17/18 września 1940 wystartował w pierwszym locie bojowym, uczestniczył w bombardowaniu przez polskie bombowce barek desantowych zakotwiczonych w Boulogne.
Wykazał się mistrzostwem w pilotażu, gdy po powrocie z bombardowania Bremy jako jedyny wylądował w śnieżycy, przy kiepskiej widoczności, na lotnisku RAF Swinderby. W składzie 301 DB wykonał 31 lotów bojowych nad terytorium wroga, m.in. w nocy 11/12 czerwca uczestniczył w bombardowaniu Düsseldorfu. Po ukończeniu tury lotów w lotnictwie bombowym (30 operacji bojowych) zgłosił się jako pilot do wykonywania lotów specjalnych do okupowanej Polski.
Franciszek Kalinowski – Działania na rzecz Kraju
w: Lotnictwo polskie w Wielkiej Brytanii 1940 – 1945
Instytut Literacki, Paryż, 1969, s. 249 – 284
Przeszkolony w pilotażu samolotów Handley Page Halifax II, po zakończeniu szkolenia od 1 kwietnia 1941 przydzielony do 138 Dywizjonu do Zadań Specjalnych RAF (138 Special Duty Squadron RAF).
Od października 1941, wraz z 161 SDS RAF, jego dywizjon stacjonował 75 km na północ od centrum Londynu, na tajnym lotnisku RAF Tempsford, będącym w dyspozycji 3 Grupy RAF, odpowiedzialnej za lotnicze operacje specjalne.
Lotnisko RAF Tempsford było tajnym obiektem brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) którego zadaniem było wspieranie ruchów oporu w okupowanej Europie. Startowały z niego samoloty 138 i 161 dywizjonów specjalnych RAF do Belgii, Holandii, Niemiec, Czechosłowacji oraz do Polski.
Aby wprowadzić w błąd niemieckie rozpoznanie lotnicze, w Tempsford wybudowano tzw. „Gibraltar Farm”. Obiekt wyglądał jak zwykła brytyjska stodoła w gospodarstwie rolnym. Murowany budynek pokryto od zewnątrz drewnem.
Od 27 marca 1942 do 21 września 1943 w 43 operacjach lotniczych
z tajnego lotniska RAF Tempsford przerzucono do okupowanej Polski
158 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej
Cichociemni przerzucani byli do Polski także po starcie z innych lotnisk: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6). Kilku prawdopodobnie przerzucono z lotniska RAF Grottaglie. Potem przerzucano Cichociemnych z lotniska RAF Tempsford (158). Od 1944 lecieli do Polski po starcie z lotniska Campo Casale (133) nieopodal Brindisi (Włochy). Z lotniska RAF Tempsford przeprowadzono ponadto, od 17 marca 1942 do 21 października 1943 90 operacji zrzutów materiałowych zaopatrzenia dla AK oraz w nocy 29/30 października 1942 operację „Wrench”, w której miano zbombardować siedzibę gestapo w Warszawie.
Loty ze zrzutami Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej odbywały się m.in. dzięki zaangażowaniu mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, odpowiedzialnego za organizację lotów specjalnych SOE do Polski.
Lotnisko RAF Tempsford – Gibraltar Farm
Stanisław Kłosowski ogółem pilotował samolot w ok. 70 tajnych operacjach specjalnych brytyjskiego Special Operation Executive (SOE), w tym 33 do Polski, wykonując 12 zrzutów Cichociemnych oraz 6 kurierów a także 20 zrzutów zaopatrzenia (zasobniki, paczki) dla Armii Krajowej. Z lotniska RAF Tempsford (oraz pobliskich: RAF Stradishall i RAF Lakenheath) do okupowanej Polski przerzucił 40 Cichociemnych (kolejnych 5 CC z lotniska Campo Casale pod Brindisi), w 10 operacjach lotniczych SOE: Jacket (27/28-12-1941), Shirt 6/7-01-1942), Collar (25/26-02-1942, 3/4-03-1942), Belt (30/31-03-1942), Cravat (8/9-04-1942), Rheumatism (1/2-09-1942, 3/4-09-1942), Chisel (1/2-10-1942) oraz Neon 4. Wśród Nich byli m.in.: Adam Boryczka, Maciej Kalenkiewicz, Eugeniusz Kaszyński, Henryk Krajewski, Stefan Mich, Bolesław Polończyk, Stanisław Sędziak, Waldemar Szwiec oraz uznana po wojnie za Cichociemną Elżbieta Zawacka.
Pierwszy swój lot w operacji specjalnej zrzutu Cichociemnych, wykonał w nocy z 27 na 28 grudnia 1941, wraz z Julianem Pieniążkiem (obaj w stopniu sierżanta pilota) jako pilot samolotu Halifax L-9618 „W”, w pierwszym (próbnym) sezonie operacyjnym. Była to trzecia operacja lotnicza SOE, o kryptonimie „Jacket„, w której na teren okupowanej Polski zrzucono czterech Cichociemnych, w tym współtwórcę Cichociemnych, wówczas kpt. Macieja Kalenkiewicza. Start o godz. 21.20 z lotniska RAF Lakenheath, zrzut o godz. 4.10 „na dziko”, wskutek błędu nawigatora (F/O Mariusz Wodzicki), poza planowaną placówkę odbiorczą, w okolicach miejscowości Brzozów Stary, na las Paulinka – Załusków, przy drodze Sochaczew – Gąbin (22 km od Łowicza), ok. 22 km. od granicy z Generalną Gubernią.
W nocy 1/2 października 1942, wraz z pilotem W/O Franciszkiem Zarembą oraz załogą: F/O Mariusz Wodzicki (nawigator), F/O Franciszek Pantkowski (radiotelegrafista), F/S Tadeusz Madejski (strzelec), Sgt. Czesław Kozłowski (mechanik), Sgt. Czesław Nowiński (despatcher) wystartowali z lotniska RAF Tempsford Halifaxem W-7776 „U” (138 Dywizjon RAF), w operacji lotniczej „Chisel”. Na placówkę odbiorczą „Rak”, w okolicach miejscowości Łupiny, 11 km od Siedlec zostali zrzuceni czterej Cichociemni: mjr Eugeniusz Kaszyński, por. Artur Linowski, ppor. Waldemar Szwiec, por. Adam Trybus oraz zaopatrzenie dla AK.
W drodze powrotnej, już nad brzegiem Wielkiej Brytanii, w rejonie przylądka Flamborough (hrabstwo York), silniki lecącego samolotu zatrzymały się z braku benzyny, po locie trwającym 13 godzin i 30 minut. F/S Stanisław Kłosowski mistrzowsko wylądował na kamienistym terenie. Samolot rozbił się, ale cała załoga szczęśliwie ocalała.
W Dzienniku bojowym 138 Eskadry odnotowano: „St. sierż Kłosowski w tym wypadku wykazał dużo odwagi i przytomności oraz umiejętności powzięcia decyzji w trudnej sytuacji ratując całą załogę”. (LOT.A.V.35/10A, IPiMS)
W nocy 29/30 października 1942, jako drugi pilot wraz z pilotem P/O Kazimierzem Szrajerem oraz załogą: F/L Stanisław Król (nawigator), F/S Walenty Wasilewski (radiotelegrafista), F/S Rudolf Mol (strzelec), Sgt. Jerzy Sołtysiak (mechanik), wystartowali z lotniska RAF Tempsford Halifaxem W-7774 „T” (138 Dywizjon RAF), w operacji lotniczej „Wrench”, z dwiema bombami 500 funtowymi (ok. 230 kg) oraz czterema 250 funtowymi, w celu zbombardowania siedziby gestapo w Warszawie przy al. Szucha 25. Tego bombardowania od prawie roku domagał się gen. Stefan Rowecki, komendant główny ZWZ-AK.
W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, wówczas kierownik Samodzielnego Referatu S (Specjalnego), organizator lotniczych przerzutów do Polski odnotował:
„19.X. (…) Dziś nadeszła depesza od Kaliny [gen. Rowecki] L.dz. 4379/VI z żądaniem bombardowania siedziby gestapo w Warszawie, lotniska Okęcie i lotniska w Rakowicach. Jest to już 6-ta czy 7-ma depesza na przestrzeni ostatniego roku. Kier. Sam. Ref. „S” poprosił Szefa O.VI [Oddziału VI (Specjalnego)] o interwencję wprost u N.W. [Naczelnego Wodza], aby starania u Anglików [SOE] prowadzić na najwyższym szczeblu. (…)
22.X. (…) Air Ministry [brytyjskie ministerstwo lotnictwa] zgodziło się na wysłanie jednego samolotu na bombardowanie Gestapo w Warszawie – zgodę tę traktują jako wyjątek – zasadniczo są zdania, że bombardowania takie są niecelowe. (…)
Dnia 29.X. – o godz. 11.oo – „żółty alarm”, gotowość dla ekip „Brace” (lotnicza) i „Pliers” (poczta i instrukcje specjalne) oraz dla ekspedycji „Wrench” (bombardowanie). (…) godz. 18.oo – lot Nr 20/25 – eksp. „Wrench” – bomby 2 po 500 i 4 po 250 funtów – cel – Kw.Gł. Gestapo w Warszawie (…). 31.X. (…) sprawozdanie z lotu w dniu 29/30.X.42 r.: – operacja „Wrench” – kpt. Król – osiągnęła Warszawę, jednak okazało się, że tak wielką maszyną trudno wycelować na budynek Gestapo. Po nieudanej próbie, kpt. Król zrzucił bomby na lotnisko Okęcie. (Pilot dał znak, że podchodzi do lądowania, Niemcy wyłożyli pełne światła i nawigator wysłał im 2000 funtów bomb). Niemcy odpowiedzieli ogniem artylerii przeciwlotniczej – bezskutecznie.
W drodze powrotnej, kiedy samolot wynurzył się na zachodnim skraju chmur, wiszących nad Danią, został nagle zaatakowany przez dwóch myśliwców niemieckich. Jeden silnik i hydraulika uszkodzone, klapy bombowe wypuszczone, samolot zaczął tracić na szybkości i wysokości i tylko dzięki wytrwałej i zgranej pracy pilotów i nawigatora udało się utrzymać stery i doprowadzić samolot prawie do brzegu. Samolot wodował około 500 yardów [ok. 460 metrów] od brzegu Anglii w okolicy Cromer. Załoga opuściła samolot i w łodzi ratunkowej dobiła do brzegu. (…) Kiedy na lotnisko Tempsford doszła wiadomość, że załoga kpt. Króla pływała, jeden z sierżantów wysłał koledze z załogi (…) pantofle sportowe i majteczki kąpielowe. Bóg Wielki raczył zachować świetną naszą załogę przy życiu.” (s. 100-103)
Według późniejszej relacji załogi, pilot P/O Kazimierz Szrajer znał Warszawę od dziecka, podchodził do bombardowania trzykrotnie, lecz przy prędkości 200 km/godz. oraz ograniczonej widoczności w nocy, za każdym razem siedziba gestapo była widoczna za późno, aby mieć pewność trafienia po zwolnieniu bomb. Dlatego po trzecim nalocie, gdy odezwała się już artyleria przeciwlotnicza z Bielan, załoga zdecydowała zrzucić bomby na cel zapasowy – lotnisko Okęcie. Po nalocie nad lotnisko, przed zrzuceniem bomb, zapalono światła pozycyjne, symulując lądowanie – po czym Niemcy oświetlili pas startowy. Zrzucono wszystkie bomby na dobrze oświetlony cel.
W drodze powrotnej Halifax W-7774 „T” został ostrzelany przez niemiecki myśliwiec JU-88, który uszkodził jeden silnik, ster kierunku i system kontroli paliwa. Samolot był cieżko sterowny, szybko tracił prędkość i wysokość. Radiotelegrafista do ostatniej chwili nadawał położenie oraz SOS, a przed wodowaniem spiął klucz telegraficzny. Ciężkim samolotem na Morzu Północnym F/S Stanisław Kłosowski wodował po mistrzowsku, tak że jeszcze przez prawie dwie godziny samolot utrzymywał się na wodzie (!). Po ok. dwóch godzinach załogę wyłowiono wraz z nadmuchiwaną dinghy ratunkową, a samolot doholowano do brzegu!.
W Dzienniku bojowym 138 Eskadry odnotowano: „St. sierż. Kłosowski zaraz po ataku zrobił unik i lekki skręt w lewo (…). Na wysokości około 6000 stóp stanął drugi silnik po tej samej stronie, ale dzięki sierż. Sołtysiakowi, który z przytomnością przełączył na inny zbiornik, ten sam silnik zaczął ponownie pracować i st. sierż Kłosowski wyprowadził samolot do lotu na wysokości około 2000 stóp. Od tej pory samolot to nabierał wysokości, to znowu tracił, piloci obaj pracowali, pomagając sobie nawzajem (…) Tak załoga leciała przez dwie godziny, aż do chwili kiedy wszystkie silniki stanęły i st. sierż Kłosowski wodował na morzu i cała załoga się uratowała, będąc wzięta w 2 godz. później przez łódź motorową ratowniczą.” (LOT.A.V.35/10A, IPiMS)
W styczniu 1943, po zakończeniu II tury bojowej (60 lotów) pozostał w 138 Dywizjonie RAF jako instruktor pilotażu, oczekiwał także na zgodę Naczelnego Wodza na kontynuowanie lotów bojowych po zakończeniu drugiej tury operacyjnej. Od połowy sierpnia 1943 skierowany do 1 OTU, No 1 (Coastal) Operational Training Unit RAF, na szkolenie z pilotażu samolotów Consolidated B-24 Liberator. Po pomyślnym jego ukończeniu ponownie przydzielony do wykonywania lotów bojowych.
1 kwietnia 1943 utworzono w 138 Dywizjonie polską eskadrę C, zwaną przez Polaków 301 Dywizjonem. W jej składzie było 6 polskich załóg, 1 zapasowa oraz w 81 proc. polska obsługa naziemna. W drugiej połowie kwietnia Polacy otrzymali sześć nowych Halifaxów. W maju zostały też wymienione prawie wszystkie załogi. W 1943 w związku z intensyfikacją zrzutów oraz wzrostem zagrożenia przelotów trasą północną, pojawiła się konieczność wyznaczenia nowej trasy lotów do Polski. Zanim to jednak nastąpiło, we wrześniu 1943 polska eskadra otrzymała dwa samoloty Consolidated B-24 Liberator. Wyznaczono także nowy wariant trasy nad Szwecją, dłuższy o ok. 200 km
W nocy 20/21 października 1943, w tajnej operacji lotniczej SOE o kryptonimie „Cottage 10” wykonał Liberatorem BZ-860 „U”, lot trasą liczącą ok. 4,5 tys. km. Był to najdłuższy lot w historii lotów specjalnych do Polski oraz jeden z najdłuższych w historii RAF – trwał aż 16 godzin i 30 minut! Był to także ostatni lot specjalny z lotniska RAF Tempsford do Polski.
F/S Stanisław Kłosowski wystartował o godz. 16.50 z 6 zasobnikami z zaopatrzeniem dla Armii Krajowej, na placówkę odbiorczą Kufer 513, położoną w rejonie wsi Ruda, 11 km od stacji kolejowej Ostrów Mazowiecka. Placówka jednak nie odpowiadała, ani nie wyłożyła żadnego znaku świetlnego. Liberator poleciał zatem na placówkę zapasową i zrzucił zasobniki na bastion (placówkę zdolną przyjąć zrzut z kilku samolotów) Chochla 507, zlokalizowaną w rejonie miejscowości Łubiec, ok. 27 km od Warszawy, w Puszczy Kampinoskiej.
3 listopada 1943 funkcjonująca w brytyjskim 138 Dywizjonie RAF polska eskadra „C” została wydzielona oraz przeformowana na polską 1586 Eskadrę Specjalnego Przeznaczenia. W jej skład wchodziło 10 załóg – w ich składzie m.in. F/S Stanisław Kłosowski – oraz 6 samolotów: po 3 Halifaxy i Liberatory. Część personelu eskadry przetransportowano z Tempsford trzema samolotami, lądując kolejno na lotniskach: Hurn, Gibraltar oraz Blida pod Algierem.
Pozostały personel polskiej 1586 eskadry przetransportowano koleją do Liverpoolu, następnie od 14 listopada 1943 brytyjskim transportowcem „Duke of Lincoln”, z silną eskortą lotniczą i morską w konwoju do portu Philippeville (obecnie Skikda) w Algierze. Stamtąd transportem kolejowym do Bizerty, następnie znów w konwoju morskim do włoskiego portu Taranto; później kolumną samochodów na miejsce. Ośmioma samolotami (po cztery Halifaxy i Stirlingi) przerzucono z Wielkiej Brytanii do Włoch osiem oczekujących na zrzut do Polski ekip, tj. 45 skoczków – przyszłych Cichociemnych.
Początkowo bazą polskiej eskadry miało być lotnisko Sidi Amor w rejonie Tunisu. Stamtąd F/S Stanisław Kłosowski wykonał dwa loty specjalne w operacjach zrzutów materiałowych dla Armii Krajowej. W nocy 15/16 grudnia 1943 w operacji lotniczej „Ohio 3”, wraz z m.in. Stanisławem Królem, poleciał Liberatorem BZ-860 „U” z 6 zasobnikami i 6 paczkami na placówkę odbiorczą (bastion) Topola 14, zlokalizowaną w rejonie Tyńca, ok. 11 km od Jędrzejowa. Z powodu fatalnej pogody operacja nie zakończyła się sukcesem, lądował w Sidi Amor po czternastu godzinach lotu.
Ponownie poleciał na ten bastion w nocy 18/19 grudnia 1943, także z 6 zasobnikami i 6 paczkami zaopatrzenia dla AK. Z powodu zbliżających się Świąt, personel obsługi naziemnej oraz piloci dołączyli do paczek kartki świąteczne, opłatki oraz drobne prezenty dla żołnierzy AK. F/S Stanisław Kłosowski, wraz z m.in. S/L Stanisławem Królem jako nawigatorem, wystartowali z Sidi Amor o godz. 17.50 Liberatorem BZ-860 „U”, w operacji lotniczej „Ohio 1”. Tym razem lot specjalny zakończył się pomyśnie, wykonano zrzut, samolot powrócił na lotnisko po locie trwającym 13 godzin i 10 minut.
Lotnisko Sidi Amor dla Halifaxów wracających z Polski było zbyt oddalone. 19 grudnia 1943 dowódca polskiej 1586 eskadry otrzymał zgodę na jej przebazowanie na dawne lotnisko Reggia Aeronautica w Campo Cassale nieopodal Brindisi we Włoszech. Pięć samolotów eskadry wylądowało na tym lotnisku 22 grudnia 1943.
Nad ranem 6 stycznia 1944, z powodu bardzo złych warunków atmosferycznych w rejonie lotniska Campo Casale pod Brindisi aż dwie polskie załogi zginęły podczas lądowania po powrocie z lotów specjalnych SOE. F/S Stanisław Kłosowski wylądował dopiero po trzecim podejściu. W „Dzienniku bojowym Eskadry” odnotowano: „St. sierż Kłosowski jako pilot w locie tym pokazał, że nie tylko w dobrą pogodę może latać, ale i w najgorszą, która właśnie była w tę noc. Uratował on całą załogę, a tym samym samolot.”
Z lotniska Campo Casale pod Brindisi przerzucił do okupowanej Polski, w kolejnych operacjach specjalnych SOE 5 Cichociemnych (łącznie 45 CC) oraz zaopatrzenie dla Armii Krajowej. Pilotował samolot Liberator EV-978 „R” (1586 Eskadra PAF), z którego w nocy 27/28 kwietnia 1944, w sezonie operacyjnym „Riposta”, w operacji lotniczej „Weller 21” skoczyli do okupowanej Polski, specjalizujący się w lotnictwie Cichociemni: płk. Jan Biały ps. Kadłub, mjr Jerzy Iszkowski ps. Orczyk, mjr Bronisław Lewkowicz ps. Kurs, kpt. Edmund Marynowski ps. Sejm.
Na placówkę odbiorczą „Koza”, w okolicach miejscowości Bychawka, Bystrzyca, 18 km od Lublina, zrzucono także 12 zasobników oraz 6 paczek, wraz ze skoczkami w trzech nalotach na placówkę od godz. 01.15. Z drugiego samolotu – Halifaxa JP-171 „P” zrzucono 9 zasobników oraz 12 paczek w trzech nalotach w godz. 00.57 – 01.05. Oba samoloty szczęśliwie powróciły do bazy Campo Casale we Włoszech, po locie trwającym (odpowiednio) dziewięć godzin i 40 minut oraz 9 godzin i 45 minut.
W maju 1944 awansowany na stopień chorążego, wielokrotnie odmawiał uczestnictwa w kursie oficerskim. W nocy 24/25 maja 1944 wykonał swój ostatni lot bojowy. Niezwykle skromny, lubiany przez załogi i personel naziemny. We wniosku o odznaczenie Go Złotym Krzyżem Virtuti Militari podkreślono:
Był pierwszym pilotem załogi, która rozpoczęła loty specjalne. Mimo ciężkich przejść w poprzednich latach bojowych wykazywał stale wielką ofiarność i poświęcenie dla służby, wykonując do tej pory największą ilość zadań bojowych w lotnictwie polskim.
Nie pozwolono Mu pozostać w Campo Casale w Brindisi jako instruktor. Po zakończeniu ostatniej tury lotów bojowych powrócił do Wielkiej Brytanii, przydzielony do Ośrodka Zapasowego Lotnictwa w Blackpool.
Od października 1944 instruktor pilotażu 18 Jednostki Wyszkolenia Bojowego. Na jego wniosek, od lutego 1945 przeniesiony do lotnictwa transportowego, przydzielony do 45 Grupy Transportowej w Kanadzie.
Pod koniec stycznia 1946 formalnie przydzielony do odtworzonego 301 Dywizjonu, przeformowanego w jednostkę transportową. Od grudnia 1946 w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia.
Pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, zamieszkał w Londynie. Odniósł poważne obrażenia 17 września 1971 w wypadku samochodowym. Według jednej z relacji kierowany przez pakistańskiego kierowcę samochód uderzył w budkę telefoniczną, z której prowadził rozmowę.
Zmarł 24 września 1971 w St. Leonard Hospital w Londynie, pochowany w Streatham Park Cemetery, Rodwan Road – Sq. 33A, gr. 59 641.
10 lutego 2021 zwróciłem się do Rady Miejskiej Sosnowca z petycją w sprawie upamiętnienia Stanisława Kłosowskiego – wybitnego pilota lotnictwa bombowego i transportowego oraz lotnictwa specjalnego przeznaczenia w operacjach lotniczych Special Operations Executive (SOE), wykonującego m.in. zrzuty Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej.
Pismem z 21 czerwca 2021 naczelnik Wydziału Geodezji i Kartografii Urzędu Miejskiego w Sosnowcu poinformował, iż „była ona przedmiotem spotkania Miejskiego Zespołu Nazewnictwa Ulic i Obiektów Publicznych, Zespół pozytywnie zaopiniował wniosek zawarty w petycji. Odrębną kwestią pozostaje sposób upamiętnienia”.
28 października 2021 Rada Miejska Sosnowca jednogłośnie podjęła uchwałę o nadaniu imienia Stanisława Kłosowskiego skwerowi u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Wygoda – w rodzinnej dzielnicy Niwka, niedaleko kościoła, w którym wybitny pilot z Sosnowca został ochrzczony. Wszyscy obecni radni głosowali za uchwałą, ponad podziałami politycznymi. Bardzo dziękuję 🙂
8 listopada 2021 wystąpiłem do prezydenta Sosnowca z prośbą upamiętnienia także 105 osób – personelu lotniczego Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii – urodzonych w Sosnowcu. Listę tych osób ustalił portal ListaKrzystka.pl Odtąd czekam na odpowiedź…
stopnie brytyjskie:
stopnie polskie:
Dziennik lotów polskiej sekcji SOE 1943 – 1945
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów – BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Zobacz także:
22 września 2020, dr hab. Arkady Rzegocki ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Wielkiej Brytanii raczył odsłonić na terenie dawnego lotniska RAF Tempsford (Wielka Brytania) tablicę, mającą upamiętnić 158 Cichociemnych.
Okazuje się, że można mieć tytuł doktora, a nawet być wykładowcą akademickim, a pomimo tego publicznie uwiarygadniać – nota bene w imieniu R.P. – ewidentne bzdury.
W reakcji na ten skandal, Ryszard M. Zając, prezes Fundacji dla Demokracji, wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko, skierował petycję do właściwych władz Rzeczpospolitej Polskiej.
Petycja adresowana jest do prezydenta R.P. Andrzeja Dudy, Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, Marszałek Sejmu R.P. Elżbiety Witek, Marszałka Senatu R. P. Tomasza Grodzkiego oraz Marka Kuchcińskiego, przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych a także Bogdana Klicha, przewodniczącego senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej.
W treści petycji prezes Fundacji dla Demokracji domaga się usunięcia tablicy z kłamliwą treścią, zastąpienie jej tablicą z treścią zawierającą rzetelną prawdę historyczną oraz wprowadzenia systemowych rozwiązań zapobiegających zakłamywaniu naszej historii przez przedstawicieli R.P. Postuluje także podjęcie odpowiednich działań przez ministra spraw zagranicznych wobec Arkadego Rzegockiego – ambasadora publicznie fałszującego polską historię…
Poniżej pełna treść pisma:
Szanowny Pan Andrzej Duda
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Szanowny Pan Mateusz Morawiecki
Prezes Rady Ministrów
Szanowna Pani Elżbieta Witek
Marszałek Sejmu R.P.
Szanowny Pan Tomasz Grodzki
Marszałek Senatu R.P.
Szanowny Pan Marek Kuchciński
Przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych
Szanowny Pan Bogdan Klich
Przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej
P E T Y C J A
w sprawie upamiętnienia 158 Cichociemnych
przerzuconych do okupowanej Polski z lotniska Tempsford
Szanowna Pani, Szanowni Panowie
Jako wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko oraz prezes Fundacji dla Demokracji, od 2016 realizującej projekt CICHOCIEMNI – mający na celu godne upamiętnienie 316 Cichociemnych spadochroniarzy – żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej, zmuszony jestem zaprotestować wobec skandalicznego sposobu „upamiętnienia” Cichociemnych przez ambasadora R.P. w Wielkiej Brytanii Pana Arkadego Rzegockiego.
Pismem z 19 listopada 2019 składałem do Pana Prezydenta i Pana Premiera petycję ws. upamiętnienia Cichociemnych z Tempsford, która została w istocie zignorowana. Nikt nie raczył też zauważyć, że wśród jej inicjatorów znajduje się m.in. wnuk współtwórcy Cichociemnych mjr dypl. cc Jana Górskiego ps. Chomik
W sprawie upamiętnienia Cichociemnych przerzucanych do okupowanej Polski po starcie z lotniska RAF Tempsford pisaliśmy także do ambasady R.P. w Londynie, z prośbą o pomoc. Pan Ambasador R.P. Arkady Rzegocki także nas zignorował, by po kilku miesiącach 22 września 2020, w medialnym blasku, na miejscu dawnego lotniska RAF Tempsford, uroczyście odsłonić tablicę mającą upamiętnić 158 Cichociemnych z Tempsford.
To smutne wydarzenie, bowiem Pan Ambasador bardziej zaszkodził niż pomógł. Jako inicjatorzy upamiętnienia 158 Cichociemnych z Tempsford prosiliśmy go o pomoc, ale nie o taką. Pan Ambasador nie tylko nas zignorował – nawet nie powiadomił Rodzin Cichociemnych o uroczystości odsłonięcia tablicy.
W mojej ocenie Pan Ambasador Arkady Rzegocki wykorzystał Cichociemnych do medialnej promocji samego siebie. Po odsłonięciu tablicy prowadziłem korespondencję mailową z ambasadą w celu wyjaśnienia problemu, ale jedynym jej efektem było wyrażenie opinii, że zignorowanie Rodzin Cichociemnych jest efektem… pandemii covid.
Uważam za skandal, że na uroczystość odsłonięcia tablicy nie zaproszono nawet wnuka współtwórcy Cichociemnych mjr dypl. Jana Górskiego, który skakał do Polski właśnie po starcie z RAF Tempsford! A przecież można było zaprosić 1-2 osoby reprezentujące środowisko Rodzin Cichociemnych oraz np. zorganizować transmisję przez internet.
Jeszcze większym skandalem są fundamentalne błędy merytoryczne w treści odsłoniętej przez Pana Ambasadora tablicy. Na temat tych błędów merytorycznych ambasada milczy, uważając zapewne, że wszystko jest OK i nie trzeba niczego prostować...
W mojej ocenie odsłonięta przez Pana Ambasadora Rzegockiego tablica powinna zostać niezwłocznie zdjęta oraz zstąpiona inną, zawierającą historycznie prawdziwą treść.
Treść tablicy odsłoniętej przez ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Wielkiej Brytanii urąga prawdzie historycznej oraz jest przejawem ojkofobii (niechęć do wszystkiego co rodzime) oraz / lub anglomanii (uwielbienie wszystkiego co angielskie). Niewykluczone, że są one tylko podłożem, zasadniczym zaś powodem fundamentalnych błędów jest „zwykła” ignorancja historyczna
Tablica o takiej treści fałszuje historię, obraża pamięć o Cichociemnych oraz o Armii Krajowej!
Okazuje się, że można mieć tytuł doktora, a nawet być wykładowcą akademickim – jak ambasador R.P. w Wielkiej Brytanii – a pomimo tego publicznie uwiarygadniać nota bene w imieniu R.P., ewidentne bzdury.
Z przykrością zmuszony jestem powiadomić, że tablica zakłamuje historię R.P. oraz przemilcza istotne aspekty działania Armii Krajowej – najliczniejszej, najdłużej działającej, a także stosującej najbardziej zróżnicowane formy walki konspiracyjnej formacji zbrojnej w okupowanej Europie.
Gdzie na tablicy jest mowa o Armii Krajowej? Ano właśnie – nigdzie. Według Ambasadora i autorów tablicy Armia Krajowa nie istniała i nie ma nic wspólnego z Cichociemnymi. Sądząc z treści tej tablicy można nawet przypuszczać, że Cichociemni to np. zasługa „aliantów” – a nie efekt działań Polaków…
Według Pana Ambasadora i autorów tablicy, Cichociemni byli „żołnierzami Wydziału Specjalnego Sztabu Naczelnego Wodza”. To piętrowe, fundamentalne kłamstwo.
Po pierwsze – Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem treść Ich przysięgi, gdzie jest o tym mowa. Dodać tylko można, że część z Nich (nie wszyscy) mieli przydział do Oddziału VI (zwanego specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza – ale na okres szkolenia. Po przeszkoleniu składali przysięgę AK, skakali do okupowanej Polski jako żołnierze Armii Krajowej, po skoku i aklimatyzacji do realiów okupacyjnych dostawali przydziały do jednostek Armii Krajowej. Podlegali wyłącznie dowództwu AK, nie byli „agentami SOE”.
Po drugie, Ambasador i autorzy tablicy mieli zapewne na myśli to, że Cichociemni byli „żołnierzami Oddziału VI (zwanego także specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza„. Takie twierdzenie także jest oczywistą bzdurą. Jeszcze większym kłamstwem jest zawarte na tablicy twierdzenie, że „Cichociemni byli żołnierzami Wydziału Specjalnego„…
Trzeba odróżniać >Oddział VI (Specjalny)< od >Wydziału Specjalnego< będącego częścią tego Oddziału. Wydział Specjalny istniał jedynie jako część Oddziału VI, w składzie którego utworzono z czasem osiem wydziałów.
Oddział VI (Specjalny) był przede wszystkim instytucją łącznikową Naczelnego Wodza (w Londynie) z Komendantem Głównym AK (w kraju). Twierdzenie, że miał własnych „żołnierzy” mogło zrodzić się tylko w głowie kompletnego ignoranta. Dodać należy, że Oddział VI (Specjalny) traktowany był jako część składowa Armii Krajowej, szef oddziału jako rzecznik Komendy Głównej Armii Krajowej, a wszyscy pracownicy Oddziału VI składali przysięgę na Rotę Armii Krajowej. Oddział VI (Specjalny) administrował całością spraw Armii Krajowej, w tym środkami finansowymi i sprzętem dla AK.
Zadaniem Wydziału Specjalnego (jako części Oddziału VI, zwanego specjalnym) było wyłącznie organizowanie (w porozumieniu z brytyjskim SOE) lotniczych operacji przerzutowych do Polski oraz kompletowanie zestawów zaopatrzenia zrzucanego w zasobnikach, bagażnikach i paczkach do okupowanej przez Niemców i Sowietów Polski. Oficerowie i pracownicy tego Wydziału (poza ścisłym kierownictwem) nie mieli żadnego kontaktu z Cichociemnymi…
Dodam, że sprawami Cichociemnych w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza zajmowały się bezpośrednio dwa wydziały: Wydział Wyszkoleniowy (W) – m.in. rekrutacja i szkolenie Cichociemnych wg. zgłaszanego zapotrzebowania Armii Krajowej oraz Wydział Personalno – Organizacyjny (PO) – całość spraw kadrowych, bazy, ośrodki, placówki (także łączności radiowej), stacje wyczekiwania, również depozyty Cichociemnych.
Jedyna Cichociemna, prof. gen. Elżbieta Zawacka ps. Zo (zrzucona po starcie z lotniska RAF Temsford) zapewne ogromnie by się zdziwiła, gdyby ktoś nazwał ją „żołnierzem wydziału specjalnego” – została wysłana przez KG AK z okupowanej Polski do Londynu, aby właśnie skontrolować pracę Oddziału VI (Specjalnego) oraz wprowadzić usprawnienia w łączności Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie z Komendą Główną AK w okupowanej Polsce…
Według Ambasadora oraz autorów tablicy, Cichociemni odlatywali „na swoje tajne misje do Polski„. To kolejna brednia. Cichociemni odlatywali do Polski, aby walczyć w szeregach Armii Krajowej. Nie mieli żadnych „tajnych misji”, ale konkretne przydziały do konkretnych jednostek podziemnej Armii Krajowej. Tajne, nawet ściśle tajne były „wszystkie czynności związane z lotem do Kraju” – patrz rozkaz Naczelnego Wodza L.dz.2525/tjn.43. „Tajne misje”, tj. ściśle określone zadania do wykonania mieli agenci SOE, zrzucani w innych okupowanych krajach Europy (wśród nich było także 17 Polaków).
Zadaniem Cichociemnych było wsparcie Armii Krajowej, udział w działaniach przygotowujących planowane powstanie powszechne w Polsce oraz uczestnictwo w odtworzeniu Wojska Polskiego, po zakończeniu wojny.
Według Ambasadora oraz autorów tablicy, Cichociemni byli „zrzucani i zaopatrywani z powietrza„. To częściowe kłamstwo. Po pierwsze, zrzuty zaopatrzenia nie były dla Cichociemnych, ale dla Armii Krajowej. Po drugie, Cichociemni także sami przerzucali zaopatrzenie (w tzw. bagażnikach, zakładanych przez skoczków) a zwłaszcza środki finansowe (w parcianych pasach) dla Armii Krajowej.
Dla ścisłości należy dodać, że w późniejszym okresie nie wszyscy Cichociemni byli „zrzucani z powietrza”, niektórzy z Nich wylądowali na polowych lotniskach.
Według Ambasadora oraz autorów tablicy, Cichociemni zrzucani po starcie z lotniska RAF Tempsford „stali na czele alianckich operacji wojennych„. To oczywista brednia.
Po pierwsze Cichociemni kierowali oraz brali udział w „operacjach wojennych” Armii Krajowej. Alianci nie prowadzili na terenie Polski „operacji wojennych”, nie mieli tu nawet ani jednego agenta wywiadu. Po drugie, spośród 158 Cichociemnych z Tempsford część pracowała w łączności, część w wywiadzie, więc nie mogli kierować jakimikolwiek „operacjami wojennymi”.
Wreszcie najważniejsze – Cichociemni walczyli m.in. w „Wachlarzu”, „Związku Odwetu”, „Kedywie”, walczyli w „Akcji Burza”, także w największej „bitwie” Armii Krajowej – Powstaniu Warszawskim. Nie były to jednak wcale „alianckie operacje wojenne”…
Warto dodać, że zanim powstała brytyjska SOE, istniała i działała polska Armia Krajowa. SOE uczyło się od nas – Polaków oraz przyjęła w swych działaniach polskie wzorce. Więcej info – Bajki o SOE
Alianci, w tym Brytyjczycy – zapatrzeni w Stalina – nas zdradzili. ?Dzięki? zachodnim mocarstwom, także kiepskiej polityce rodzimych decydentów, Polska na długie lata stała się łupem ZSRR. To oczywiście uwaga, choć istotna, ale na marginesie.
Najważniejsze jest to, że tablica mająca upamiętnić Cichociemnych nie może zakłamywać historii oraz przemilczać podstawowych faktów, w tym istnienia i działania Armii Krajowej. Cichociemni byli przecież żołnierzami AK w służbie specjalnej!
Zwracam się do kompetentnych władz Rzeczypospolitej Polskiej o podjęcie działań mających wyeliminować przejawy tego rodzaju ignoranckiej „polityki historycznej”.
Byłoby wielce wskazane, aby każdy przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej, zanim autorytetem swego urzędu wesprze jakiekolwiek działania mające upamiętnić fakty historyczne, skonsultował je z odpowiednią placówką naukową, np. z IPN.
Jak się bowiem okazuje, nawet osoby z tytułem naukowym doktora oraz będące wykładowcami akademickimi – jak ambasador Rzegocki – mogą publicznie zakłamywać historię Rzeczypospolitej Polskiej. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca – jesteśmy winni potomnym rzetelną prawdę o naszej historii.
Zwracam się z prośbą o wprowadzenie systemowych rozwiązań zapobiegających zakłamywaniu naszej historii przez przedstawicieli Rzeczpospolitej Polskiej. Ośmielam się także prosić o niezwłoczne zdjęcie tablicy z kłamliwą treścią na terenie byłego lotniska RAF Tempsford oraz zastąpienie ją treścią rzetelną, zgodną z prawdą historyczną.
Sądzę także, że Minister Spraw Zagranicznych powinien podjąć odpowiednie kroki wobec ambasadora publicznie fałszującego polską historię, w tym tak piękne jej karty jak historia Cichociemnych oraz Armii Krajowej.
z wyrazami szacunku
Ryszard M. Zając
wnuk Cichociemnego por cc Józefa Zająca ps. Kolanko
prezes Fundacji dla Demokracji
Informacja o realizacji projektu CICHOCIEMNI
Redaktor Wikipedii, autor lub współautor haseł m.in.:
Cichociemni
Lista Cichociemnych
Cichociemni w powstaniu warszawskim
Oddział VI Sztabu Naczelnego Wodza
Powstanie powszechne
Special Operations Executive
Jan Jaźwiński
—
Zapraszamy na stronę https://elitadywersji.org/ – kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej
Zapraszamy do naszej grupy na Fb – Cichociermni Spadochroniarze Armii Krajowej
Aktualizacja – 16 grudnia 2020
Pod koniec listopada 2020 otrzymałem pismo Sławomira Kowalskiego, dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Oto streszczenie jego treści:
Po otrzymaniu w/w pisma – na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej – zwróciłem się o udostępnienie wyników tych domniemanych „konsultacji” oraz ujawnienie nazwisk „historyków z Instytutu Pamięci Narodowej i Wojskowego Biura Historycznego”. Dyrektor Departamentu – wbrew prawu – nie odpowiedział – chociaż minął już ustawowy termina na odpowiedź.
Pan Dyrektor Kowalski zachował się jak szatniarz w „Misiu” Barei – „ja tu jestem kierownikiem tej szatni! Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi!”
16 grudnia 2020 otrzymałem pismo Pana dr Arkadego Rzegockiego, ambasadora R.P. w Wielkiej Brytanii. Oto jego streszczenie:
Jak łatwo zauważyć, oba pisma zawierają podobne, w niektórych miejscach identyczne sformułowania, nawet ten sam błąd w nazwie Wojskowego Biura Historycznego…
Pisma Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ambasadora R.P. w Londynie:
Pozwoliłem sobie przesłać Panu Ambasadorowi Arkademu Rzegockiemu swoją odpowiedź. Ponieważ już dotarła, publikuję ją tutaj w całości:
Szanowny Panie Ambasadorze,
Dziękuję za odpowiedź. Jej treść jest dla mnie bardzo przykra – świadczy bowiem, że skala ignorancji jest znacznie większa niż przypuszczałem.
Lubię dr Rowińskiego i uważam, że Jego fundacja [Fundacja im Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej – przyp. red.] często podejmuje dobre działania. Niestety, to nie pierwszy przypadek rozpowszechniania nieprawdy – https://elitadywersji.org/bajki-o-soe/
Nigdy prawda o historycznych dokonaniach Polaków nie zajaśnieje pełnym blaskiem, gdy sami będziemy ją zaciemniać historycznymi – mniej lub bardziej istotnymi – fałszerstwami. Niestety, także uznani historycy (dr Grabowski) piszą czasem ewidentne głupoty (Kontrowersje dot. liczby CC – na dole strony) – https://elitadywersji.org/cichociemni-nazwa-przysiega-znak/
Ufam, że zechce Pan podjąć działania propagujące prawdę o Cichociemnych, chętnie się w nie włączę.
z wyrazami szacunku
Ryszard M. Zając
Ponowiłem wniosek o udostępnienie informacji publicznej – chcę się dowiedzieć imion i nazwisk „historyków z Instytutu Pamięci Narodowej i Wojskowego Biura Historyczne”… Wniosek został skierowanytakże do rzecznika prasowego MSZ, który zajmuje się udostępnianiem informacji publicznej na wniosek. W przypadku braku odpowiedzi sprawa trafi do sądu administracyjnego z wnioskiem o nakazanie udzielenia tej odpowiedzi.
Niestety, ale będzie ciąg dalszy tej żenującej historii niekompetencji oraz próby jej zatuszowania… Nadal też nie ma rozwiązania systemowego – o co wnioskowałem w petycji do prezydenta i premiera – aby obowiązkowo konsultować treść wszelkich form upamiętniania Polaków – by nie rozpowszechniać kłamstw historycznych. Mam nadzieję, że ci „historycy z IPN oraz WBH” którzy rzekomo potwierdzili iż tablica powieszona w Temspford nie zawiera kłamstw historycznych, to zwykła ściema, a niekompetencja oraz ignorancja nie sięgnęła także i tam…
RMZ
Tutaj link do postu w tej sprawie na Facebooku
Początkowo Cichociemnych przerzucano z brytyjskich lotnisk RAF: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6). Kilku Cichociemnych prawdopodobnie przerzucono z lotniska RAF Grottaglie.
Od 27 marca 1942 do 21 września 1943 z tego lotniska, w 43 operacjach lotniczych SOE startowały samoloty, którymi przerzucono do okupowanej przez Niemców i Sowietów Polski 158 Cichociemnych oraz w kilkudziesięciu kolejnych operacjach lotniczych zaopatrzenie dla Armii Krajowej (zrzuty materiałowe).
Ostatni lot ze zrzutem materiałowym z tego lotniska miał miejsce w nocy 20/21 października 1943 (operacja lotnicza Cottage 10) – Liberator BZ-860 „U” z polską załogą zrzucił 6 zasobników na placówkę odbiorczą (bastion) Chochla 507, zlokalizowaną w rejonie miejscowości Łubiec, 27 km od Warszawy, w Puszczy Kampinoskiej.
W pozostałych operacjach lotniczych SOE, od 22 grudnia 1943 do końca 1944, Cichociemnych oraz zaopatrzenie dla Armii Krajowej przerzucano do okupowanej Polski samolotami startującymi z lotniska Campo Casale (Brindisi)
Z różnych powodów (technicznych, problemów nawigacyjnych i in.) część lotów ze skoczkami do Polski kończyła się niepowodzeniem i samoloty musiały zawracać do bazy. Niektóre ekipy CC zrzucono do Polski dopiero po trzecim, nawet po czwartym locie.
Podczas II wojny światowej, we wsi Tempsford, 75 km na północ od centrum Londynu, w lipcu 1940 rozpoczęto budowę tajnego lotniska. Wg. źródeł brytyjskich, lotnisko zostało oddane do użytku 10 sierpnia 1941, było wyposażone w trzy pasy startowe, przy czym z najkrótszego pasa nie mógł wystartować samolot z pełnym obciążeniem.
W październiku 1941 gotowe lotnisko przejęła 3 Grupa RAF, odpowiedzialna za lotnicze operacje specjalne. Na lotnisku Tempsford od 14 marca 1942 stacjonował 138 oraz od 11 kwietnia 1942 – 161 Dywizjon Specjalnego Przeznaczenia RAF (138 and 161 Special Duty Squadron RAF). Lotnisko funkcjonowało jako obiekt SOE do 4 marca 1945.
Lotnisko RAF Tempsford było tajnym obiektem brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) którego zadaniem było wspieranie ruchów oporu w okupowanej Europie, aby „podpalić” okupowaną przez Niemców Europę.
Z Tempsford startowały samoloty RAF do Algieru, Austrii, Belgii, Czechosłowacji, Danii, Francji, Holandii, Norwegii, Prus Wschodnich, Włoch oraz do Polski. Aby wprowadzić w błąd niemieckie rozpoznanie lotnicze, w Tempsford wybudowano tzw. „Gibraltar Farm”. Budynek wyglądał jak zwykła brytyjska stodoła w gospodarstwie rolnym. Murowany budynek pokryto od zewnątrz drewnem.
Do okupowanej Polski przerzucano Cichociemnych spadochroniarzy AK oraz broń i zaopatrzenie dla Armii Krajowej samolotami Handley Page Halifax II oraz V 138 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia.
Lotnisko RAF Tempsford – Gibraltar Farm
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
Agnieszka Polończyk, Krzysztof Polończyk – Anglia i Szkocja. Śladami Cichociemnych
Dziękujemy za wyrażenie zgody na publikację 🙂
zobacz:
Kandydatów na Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE – Special Training School (Specjalna Szkoła Treningowa) oznaczonych arabskim numerem, także w polskich bazach, m.in. we włoskiej Ostuni.
Ośrodki szkoleniowe, także te zlokalizowane w obiektach SOE oddanych do dyspozycji Oddziału VI (Specjalnego), funkcjonowały według polskich zasad oraz polskich programów szkoleniowych, w części miały polsko-brytyjskie dowództwo. Szkoleniem zajmowali się wyłącznie (z nielicznymi wyjątkami) polscy instruktorzy. Brytyjski personel odpowiadał za kwestie gospodarcze, w tym zaopatrzenie i ochronę obiektów, natomiast Polacy odpowiadali za wszelkie kwestie związane z wyszkoleniem kandydatów na Cichociemnych. Niektóre ośrodki były wyłącznie polskie, bez brytyjskiego personelu (bez brytyjskiego nadzoru). Niektórzy kandydaci na Cichociemnych byli kierowani także dodatkowo na kursy brytyjskie, prowadzone przez brytyjskich instruktorów, w brytyjskich ośrodkach SOE.
Najsłynniejszym „flagowym” polskim ośrodkiem był oczywiście STS 43 Audley End, na wyłączność oddany na potrzeby polskiej sekcji Special Operations Executive (ang. Kierownictwo Operacji Specjalnych). Organizowano w nim kurs walki konspiracyjnej oraz kończący proces szkolenia kurs odprawowy, nazywany też „Wyższą Szkołą Kłamstwa”. Mało kto ma świadomość, że największa liczba kandydatów na Cichociemnych nie była szkolona w Audley End, ale w ośrodku wstępnego szkolenia spadochronowego 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej – w Largo House (Upper Largo k. Leven, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania) z tzw. „małpim gajem”.
Trzecim wyłącznie polskim ośrodkiem szkoleniowym dla kandydatów na Cichociemnych był ośrodek szkolący radiotelegrafistów i radiomechaników. Początkowo w rybackiej wiosce Anstruther (Szkocja), przy 1 SBS, potem w Auchtertool, później w Polmont. Czwartym wyłącznie polskim ośrodkiem szkoleniowym była polska szkoła wywiadu, zakamuflowana pod nieciekawą nazwą „Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej” (Cichociemni nazywali ten kurs „szkołą gotowania na gazie”). Szkolenie odbywało się początkowo w tajnym lokalu przy Kensington Park Road W.11, w dzielnicy Bayswater w Londynie, a następnie w Glasgow – jak udało mi się ustalić – w budynku przy ul. 1 Horselethill Street. Paradoksalnie, obecnie stosunkowo najmniej znanym, wyłącznie polskim ośrodkiem szkoleniowym dla kandydatów na Cichociemnych jest baza nr 10, czyli Ośrodek Wyszkolenia w Ostuni (Włochy) funkcjonujący tam od 1944.
Początkowo także wyłącznie polskim był ośrodek STS 38 w Briggens, pracujący wówczas wyłącznie na polskie potrzeby. Szkolono w nim kandydatów na Cichociemnych specjalizujących się w legalizacji (czytaj: fałszowaniu dokumentów itp.). Był to także ośrodek fałszowania dokumentów (także pieniędzy, w tym okupacyjnych złotych), m.in. pod okiem doświadczonego polskiego fałszerza Jerzego Maciejewskiego, przedwojennego pracownika Samodzielnego Referatu Technicznego Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP. Ogółem podczas wojny w tym ośrodku wytworzono ok. 275 tysięcy (sic!) różnych dokumentów dla ruchów oporu w okupowanej Europie.
W kilku innych lokalizacjach, na tzw. stacjach wyczekiwania, przeszkoleni i zaprzysiężeni kandydaci na Cichociemnych oczekiwali na skok do Kraju. W innych fałszowano niezbędne dokumenty (także pieniądze), przygotowywano zasobniki zrzutowe itp. W jeszcze innych pracowały urządzenia do łączności z okupowaną przez Niemców i Rosjan Polską.
W Stanmore, na północny zachód od Londynu, w 1940 zlokalizowano, „pod opieką” brytyjskiej służby specjalnej Radio Security Service:
Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza dysponował komórkami organizującymi kursy wyszkoleniowe Cichociemnych oraz tzw. stacjami wyczekiwania dla skoczków lecących do Kraju (patrz wykaz poniżej). Kluczowe znaczenie mała funkcjonująca od początku 1944, podległa Oddziałowi VI (Specjalnemu) Główna Baza Przerzutowa (baza nr 11) w Latiano nieopodal Brindisi (Włochy).
(baza obejmuje ośrodki i placówki związane z historią Cichociemnych)
Tabelę można przeszukiwać, wpisując dowolny ciąg znaków
Autor wykazu – Ryszard M. Zając, wnuk por. cc. Józefa Zająca
Na urządzeniach mobilnych aby zobaczyć całość należy przewinąć w poziomie
Zobacz także: Wikipedia (eng) – ośrodki SOE
W początkowym okresie Cichociemnych po przeszkoleniu przerzucano do Polski także z brytyjskich lotnisk: Foulsham, Linton in Ouse, Lakenheath, Newmarket, Stradishall. Początkowo ośrodek szkoleniowy łącznościowców zlokalizowany był (1941-1942) w Anstruther (hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania), przy 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. W latach 1942 – 1943 szkolono łącznościowców w budynkach browaru Auchtertool (hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania), później (1943-1944) w budynkach Saint Margaret’s School for Girls w Polmont (Stirlingshire, Szkocja, Wielka Brytania).
Oczywiście nie było ani jednego Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy – każdy Cichociemny uczestniczył w kilku – kilkunastu kursach które były potrzebne do wyszkolenia go w jego specjalności oraz do przygotowania do działań specjalnych w okupowanej przez Niemców i Rosjan Polsce. Dopiero po pomyślnym ukończeniu wszystkich wymaganych kursów, przeszkolony kandydat miał szansę zostać zakwalifikowanym do skoku, następnie skoczyć na spadochronie do okupowanej Polski i zostać Cichociemnym.
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Po zakończeniu wszystkich szkoleń oraz zakwalifikowaniu do skoku, kandydat na Cichociemnego składał przysięgę na rotę Armii Krajowej, wybierał pseudonim oraz wyjeżdżał na tzw. stację wyczekiwania, gdzie oczekiwał na skok do kraju.
Na szkolenia oraz do skoku do okupowanej Polski przyjęto 2385 kandydatów na Cichociemnych – 1 generała (Tadeusz Kossakowski), 112 oficerów sztabowych, 894 oficerów młodszych, 592 podoficerów, 771 szeregowych.
Na szkolenia dla Cichociemnych przyjęto 2385 kandydatów
Jedynie 605 z nich pomyślnie ukończyło szkolenia
Spośród nich tylko 579 zakwalifikowano do skoku do Kraju
Do okupowanej Polski zrzucono 316 Cichociemnych
zobacz – 316 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej
Leon Bazała (1918-1920) | Jacek Bętkowski (1920) | Jan Biały (1918-1920) | Niemir Bidziński (1920) | Romuald Bielski (1919-1920) | Adolf Gałacki (1918-1920) | Stanisław Gilowski (1918-1920) | Jan Górski (1919-1920) | Antoni Iglewski (1915-1920) | Kazimierz Iranek-Osmecki (1913, 1916, 1920) | Wacław Kobyliński (1918-1920) | Bolesław Kontrym (1917-1918) | Franciszek Koprowski (1919-1920) | Tadeusz Kossakowski (1909-1920) | Julian Kozłowski (1918-1919) | Henryk Krajewski (1918-1920) | Leopold Krizar (1918-1920) | Stanisław Krzymowski (1914-1920) | Adolf Łojkiewicz (1918-1920) | Narcyz Łopianowski (1918-1920) | Zygmunt Milewicz (1918-1920) | Przemysław Nakoniecznikoff-Klukowski (1913-1921) | Leopold Okulicki (1914-1920) | Mieczysław Pękala-Górski (1918-1920) | Edward Piotrowski (1918-1920) | Jan Różycki (1917-1920) | Roman Rudkowski (1914-1920) | Tadeusz Runge (1917-1920) | Józef Spychalski (1916-1920) | Tadeusz Starzyński (1920) | Tadeusz Stocki (1920) | Aleksander Stpiczyński (1917-1920) | Witold Strumpf (1920) | Adam Szydłowski (1918-1920) | Wincenty Ściegienny (1918-1920) | Witold Uklański (1917-1921) | Józef Zabielski (1920) | Józef Zając (1920) | Wiktor Zarembiński (1920) | Bronisław Żelkowski (1920)
Projekt realizowany w ramach obchodów stulecia odzyskania niepodległości oraz odbudowy polskiej państwowości
Grupa czterech osób, w tym dwóch wnuków Cichociemnych (także piszący te słowa) oraz dwóch Polaków mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii, podjęła inicjatywę upamiętnienia 158 Cichociemnych, którzy od 27 marca 1942 r. do 21 września 1943 r., w 43 operacjach lotniczych, zostali przerzuceni z brytyjskiego lotniska RAF Tempsford pod Londynem do okupowanej Polski, aby walczyli w Armii Krajowej.
Chcą w marcu 2020 r. zorganizować na terenie tzw. Gibraltar Farm (dawne lotnisko Tempsford) uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej 158 Cichociemnych, zaprosić na nią Rodziny Cichociemnych. Chcą także odszukać i odnowić groby Cichociemnych pochowanych w Wielkiej Brytanii, a także podjąć inne działania, mające upamiętnić Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej, którzy z oddaniem służyli Rzeczpospolitej Polskiej.
Inicjatorzy uruchomili zbiórkę funduszy na te cele oraz zwrócili się o pomoc w realizacji tej inicjatywy do prezydenta R.P. Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego oraz marszałków Sejmu – Elżbiety Witek oraz Senatu – Tomasza Grodzkiego.
Grupę inicjatorów tego przedsięwzięcia tworzą:
– Michał Górski, wnuk współtwórcy Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej mjr. dypl. cc Jana Górskiego ps. Chomik przedstawiciel środowiska Rodzin Cichociemnych, administrator grupy Fb ? Stowarzyszenie Rodzin Cichociemnych
– Marcin Kunicki, pomysłodawca tej inicjatywy, mieszkający oraz pracujący w Wielkiej Brytanii, zaangażowany w upamiętnienie Polaków na terytorium Wielkiej Brytanii, administrator grupy Fb ? Polskie Miejsca W Wielkiej Brytanii
? Amadeusz Lange, mieszkający oraz pracujący w Wielkiej Brytanii, student Uniwersytetu Chichester, autor pracy magisterskiej pt. ?The Silent Unseen, Poland?s Elite Special Force. A study of training methods and resistance activities, 1939-1945?, tłumacz portalu elitadywersji.org ? kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej,
? Ryszard M. Zając ? wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko, autor portalu elitadywersji.org ? kompendium wiedzy o 316 Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej, administrator grupy Fb ? Cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej poseł na Sejm R.P. II kadencji (1993-1997), prezes Fundacji dla Demokracji.
Strona inicjatywy – InicjatywaTempsford.pl
Kontakt z organizatorami – contact (at) inicjatywatempsford.pl
Kontakt z grupą inicjatywną:
AKTUALIZACJA
Otrzymaliśmy do wiadomości pismo Pana Ministra Michała Dworczyka w sprawie upamiętnienia Cichociemnych przerzucanych z b. lotniska RAF Tempsford do Polski.
Pan Minister przekazał naszą petycję do:
Czekamy zatem na decyzję władz, mamy nadzieję, że zechcą wesprzeć naszą inicjatywę.
Więcej informacji na stronie inicjatywy ? InicjatywaTempsford.pl
vel Otton Powiertowski, vel Otton Tapecki
Zwykły Znak Spadochronowy nr 1766, Bojowy Znak Spadochronowy nr 1647
Był jednym z 26 spośród 316 Cichociemnych, urodzonych poza granicami II R.P. W 1920 powrócił wraz z rodziną do Polski, zamieszkał w Warszawie, uczył się w Gimnazjum im św. Stanisława Kostki w Warszawie, od 1926 przez rok w Korpusie Kadetów w Rawiczu. W 1932 zdał egzamin dojrzałości jako ekstern w Brześciu nad Bugiem. Od 1928 do wybuchu wojny pracował jako kancelista, m.in. jako kierownik kancelarii Starostwa Powiatowego w Kamieniu Koszyrskim (obecnie Ukraina).
W kampanii wrześniowej 1939 nie zmobilizowany, wyreklamowany jako urzędnik. 17 listopada 1939 przekroczył granicę z Węgrami, przez Jugosławię, Włochy dotarł 2 stycznia 1940 do Francji. Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim, od 8 stycznia przydzielony do 3 batalionu 2 Pułku Piechoty 1 Dywizji Grenadierów, w stopniu kaprala wraz z jednostką walczył w kampanii francuskiej.
Od 23 czerwca 1940 w niewoli niemieckiej, osadzony w twierdzy Belfort. 24 lutego 1941 uciekł, dotarł do nieokupowanej części Francji, do 10 sierpnia w rejonie Marsylii.
Maciej Szczurowski – Geneza formowania Armii Polskiej we Francji 1939 – 1940
w: Piotrkowskie Zeszyty Historyczne, 2002, nr 4 s. 115 – 143
Przekroczył granicę z Hiszpanią, Od 1 sierpnia 1941 w drodze do Gibraltaru, wraz z grupą polskich żołnierzy, w tym późniejszymi Cichociemnymi: Kazimierzem Rzepką, Ryszardem Nuszkiewiczem, Janem Serafinem. Przekroczyli granicę z Hiszpanią, 1 września 1941 dotarł do Madrytu (Hiszpania), 4 października do Lizbony (Portugalia).
Od 2 listopada wyruszył morzem do Gibraltaru, następnie na początku stycznia 1942 statkiem m/s Batory dotarł do Greenock (Szkocja, Wielka Brytania). Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim, od 14 marca przydzielony do 2 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej Przeciwlotniczej.
Zbigniew S. Siemaszko – Ośrodek Cichociemnych Łącznościowców
Anstruther – Auchtertool – Polmont
maszynopis w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Zgłosił się do służby w Kraju. Przeszkolony ze specjalnością w radiotelegrafii, przydzielony do Sekcji Dyspozycyjnej Sztabu Naczelnego Wodza. Od 5 października 1942 w Szkole Podchorążych Rezerwy Łączności, po jej ukończeniu 17 kwietnia 1943 awansowany na podchorążego. Zaprzysiężony na rotę ZWZ/AK 26 czerwca 1943 w Londynie przez szefa Oddziału VI (Specjalnego), ppłk dypl. Michała Protasewicza ps. Rawa. Awansowany na stopień podporucznika ze starszeństwem od 16 września 1943.
Skoczył ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 16/17 września 1943 w sezonie operacyjnym „Riposta”, w operacji lotniczej „Neon 2” (dowódca operacji: F/O Antoni Freyer, ekipa skoczków nr: XXXI), z samolotu Halifax JN-911 „Z” (138 Dywizjon RAF, załoga: pilot – F/S Henryk Bober, pilot – F/S Stanisław Kozłowski / nawigator – F/O Antoni Freyer / radiotelegrafista – Sgt. Andrzej Pawlitta / mechanik pokładowy – Sgt. Jan Prymus / strzelec – Sgt. Jan Wernikowski / despatcher – Sgt. Stanisław Gojdź). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start o godz. 18.20 z lotniska RAF Tempsford, zrzut na placówkę odbiorczą „Wieszak” 105 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), w okolicach miejscowości Siodło, 14 km od Mińska Mazowieckiego. Razem z nim skoczyli: ppor. mar. Norbert Gołuński ps. Bombran, kpt. mar. Bogdan Żórawski ps. Mistral (podczas lądowania złamał kość śródstopia).
Skoczkowie przerzucili 252 tys. dolarów w banknotach oraz 240 tys. marek na potrzeby AK. Zrzucono także 6 zasobników i 1 paczkę. Zrzutu dokonano po trzecim nalocie nad celem, bo przy pierwszych dwóch placówka nie odpowiadała na nadawany sygnał. Samolot szczęśliwie powrócił do bazy po locie trwającym 13 godzin 20 minut.
W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczego wsparcia Armii Krajowej (zrzutów do Polski) odnotował:
„Dn. 16.IX. uruchomiony został następujący plan startu – (4): Lot Nr. 76/97, zawartość 3-6-1, placówka zasadnicza OBRAZ, zapasowa Zegar, nawigator por. Wasilewski (T), pieniądze 247.500 dol. 120.000 rmk., zestaw OWB-SA-SF-SF, godz. startu 18.29, Lot Nr. 77/98, zawartość 0-6-6, placówka zasadnicza OBRAZ, zapasowa Zegar, nawigator B/O Trotter (W), zestaw MD-X2, godz. startu 18.26, Lot Nr. 53/76, zawartość 3-6-1, placówka zasadnicza GARNEK, zapasowa Sito, nawigator por. Krywda (D), pieniądze 162.000 dol. 160.000 rmk. i DR 53/16, zestaw OW-PLT, godz. startu 18.50, Lot Nr. 75/96, zawartość 3-6-1, placówka zasadnicza WIESZAK, zapasowa Rama, nawigator por. Freyer (Z), pieniądze 252.000 dol. 240.000 rmk., zestaw OWB-SA -EU, godz. startu 18.22.
Dn. 17.IX. Wynik lotu – bardzo nieszczęśliwy (Nr. lotu – plac. odb.):
– w y k o n a n e: 53/76/95 – GARNEK i 75/96 – WIESZAK (załogi wróciły z meldunkiem, że wszystko w porządku – plac. odb. działały doskonale i nie zauważyli działalności niemieckiej).
– z a g i n ę ł y: 76/97 – OBRAZ i 77/98 – OBRAZ. Samolot znad plac. GARNEK widział samolot idący w kier plac. OBRAZ i nadający hasło – literę „R” ważną na ten okres. Wg. depeszy L.dz. 6519/Sp/43 – samolot Nr. 76/97 – zestrzelony nad Danią. Por. Wasilewski i dwóch członków załogi zginęło. Strzelec wzięty do niewoli. Sierż. Tadeusz Miecznik ucieka do Szwecji. (…)
Straty obecne nie są zaskoczeniem – Szef. Wydz. „S” wielokrotnie meldował, że na jedynej „nitce” trasy północnej grożą bardzo poważne straty i za wszelką cene należy starać się o uruchomienie polskiej bazy przerzutowej na Sycylii lub jeszcze bliżej, gdy tylko sytuacja wojenna pozwoli. Za zaniechania – płacimy teraz słono i będziemy płacić. Jedyny wniosek – utrzymać możliwie duże nasilenie lotów na trasie północnej i usilnie starać się o bazę na Sycylii. Starania takie może podjąć N.W. i Rząd. (…)” (s. 196)
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Po skoku aklimatyzacja do realiów okupacyjnych w Warszawie, mieszkał przy ul. Chmielnej 18 u p. Rządkowskiej.
Od 10 października 1943 przydzielony jako dowódca 3 plutonu kompanii radiołączności „Kram” batalionu „Iskra” Oddziału V (łączność) Komendy Głównej AK oraz zastępca dowódcy kompanii radiotelegraficznej Komendy Okręgu Warszawa (Wołomin – Otwock – Piaseczno). M.in. w czerwcu 1944 pracował na radiostacji w lasach w rejonie Karczewa.
Stanisław Chojnowski – Operacje lotnicze – zrzuty cichociemnych
w Obwodzie „Mewa-Kamień” podczas drugiej wojny światowej
w: Rocznik Mińsko-Mazowiecki 2012, nr 20 s. 59-75
W Powstaniu Warszawskim dowódca plutonu kompanii „Radio” Komendy Okręgu Warszawskiego, następnie dowódca radiostacji nr 265, pracującej w Śródmieściu przy ul. Moniuszki 2a, Boudena, Złotej 7/9, Wilczej 54.
Od 8 sierpnia dowódca radiostacji nr 266 (Legionowo), 267 (Rembertów), 268 (Otwock). Walczył w Śródmieściu, awansowany na stopień porucznika 15 sierpnia 1944. Na rozkaz opuścił Warszawę przed kapitulacją Powstania.
Zbigniew S. Siemaszko – Łączność radiowa Sztabu N.W. w przededniu Powstania Warszawskiego
w: Instytut Literacki Paryż, 1964 r., Zeszyty Historyczne nr. 6, s. 64 – 116
Pozostał w konspiracji, działał w Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj. W maju 1945 aresztowany przez UB, po amnestii zwolniony 30 września. Po zwolnieniu szykanowany, nakłaniany do współpracy.
Od czerwca 1946 kierownik referatu ogólnego w Starostwie Powiatowym w Ostródzie, następnie sekretarz Zarządu Miejskiego w Braniewie, potem kierownik Zarządu Nieruchomościami Miejskimi.
Od 1 kwietnia 1950 w Przedsiębiorstwie Budownictwa Ogólnego „Miastoprojekt” w Warszawie, od 2 maja 1952 jako starszy asystent w zespole kosztorysów budowlanych w Biurze Projektów Typowych i Studiów Budownictwa Miejskiego w Warszawie. Od kwietnia 1958 starszy magazynier i kierownik bazy materiałowej na budowie Huty „Warszawa” w Warszawskim Przedsiębiorstwie Budowy Pieców Przemysłowych. Od 1 lipca 1967 na rencie. Zmarł 20 października 1977 w Warszawie.
Zbigniew S. Siemaszko – Cichociemni Łącznościowcy
maszynopis w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu
Krzysztof A. Tochman – Rozpracowanie cichociemnych przez komunistyczny aparat represji
w: Biuletyn informacyjny AK nr 11 (295) listopad 2014, s. 60 – 72
Syn Michała, urzędnika oraz Janiny z domu Tokarskiej. Miał brata Stanisława, porucznika, pozostał po wojnie w Wielkiej Brytanii. W 1945 zawarł związek małżeński z Ireną z domu Kołakowską (1913-1974), właścicielką cukierni, łączniczką w Oddziale V KG AK ps. Henryka. Mieli trzy córki: Joannę (ur. 1946) mgr pedagogiki, zamężną Brejnak, Marię (ur. 1947) nauczycielkę WF i trenerkę wioślarstwa, zamężną Mazgajską oraz Katarzynę Annę (ur. 1956) technika ekonomistę, zamężną Nowicką.
W 1989 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny „My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik „TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii