Spis treści:
Kiedy doszedłem do siebie (trochę to trwało) poprawiłem niektóre wpisy Wikipedystów (na szczęście mnie potem nie “poprawiono”), w tym hasło główne w tym temacie – Special Operations Executive
Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, jakimi motywami kierują się autorzy ahistorycznych (niezgodnych z prawdą historyczną) wywodów o “standardach SOE”, zwłaszcza zaś jakoby Cichociemni mieli działać według tych urojonych “standardów SOE”. Antypolonizmem? Polakożerstwem? Czy może tylko niechęcią do wszystkiego co rodzime (ojkofobią)? A może bezgranicznym uwielbieniem wszystkiego co angielskie (anglomanią)? Czy też zwykłą, dość powszechną ignorancją?
Tak czy inaczej wywody o “standardach SOE” to bzdura, na dodatek uwłaczająca Polakom oraz pamięci o Cichociemnych – żołnierzach Armii Krajowej w służbie specjalnej. Zaraz to wyjaśnię.
Zacznijmy od podstaw. Special Operations Executive (ang. Kierownictwo Operacji Specjalnych) – to brytyjska, ściśle tajna agencja rządowa, utworzona decyzją Winstona Churchilla z 19 lipca 1940, działająca do stycznia 1946. Dzięki niej możliwe było m.in. przeszkolenie i wysłanie do Polski Cichociemnych oraz sprzętu, broni i uzbrojenia dla Armii Krajowej. Zadania tej brytyjskiej agencji definiowała tzw. Karta SOE, uchwalona przez brytyjski Gabinet Wojenny 22 lipca 1940. Dokument ten do dzisiaj jest tajny.
W przestrzeni publicznej funkcjonuje uproszczona wersja polecenia brytyjskiego premiera Winstona Churchilla – agenci SOE mieli “podpalić Europę”. Zadaniem SOE było głównie prowadzenie dywersji, sabotażu, operacji specjalnych, koordynacja działań politycznych i propagandowych oraz wspieranie ruchu oporu w okupowanych przez hitlerowców podczas II wojny światowej krajach Europy oraz w państwach Osi.
W pewnym sensie powstanie SOE wymusili… hitlerowcy, którzy jeszcze przed wybuchem II wojny światowej prowadzili z użyciem wywiadu i służb specjalnych działania dywersyjno – wywrotowe na terenach podbijanych następnie krajów. W przypadku Polski była to m.in. piąta kolumna oraz prowokacja gliwicka. Taką “niedżentelmeńską walką” miało się zajmować SOE, tyle że na użytek dobrej sprawy oraz jednak przy respektowaniu podstawowych standardów etycznych.
Jak zauważa Lynne Olson w ciekawej i rzetelnej książce pod znaczącym tytułem “Wyspa ostatniej nadziei. Anglicy, Polacy i inni”:
“od samego początku nowa agencja [SOE – przyp. RMZ] miała do czynienia z przytłaczającą liczbą problemów i nie najmniej istotny z nich był fakt, że większość organizujących ją oficjeli nie miała najmniejszego pojęcia co robią” (s. 186).
Spowodowane to było głównie doborem ludzi do kierownictwa SOE – jak podkreśla Olson, wywodzili się oni z brytyjskiej śmietanki towarzyskiej, z elitarnych brytyjskich szkół, zwłaszcza z Eton, całe życie żyli pod kloszem i nie mieli bladego pojęcia o realnym życiu, zwłaszcza pod niemiecką okupacją. Na dodatek rekrutowali do pracy w SOE… prawników, bankowców i biznesmenów…
Jak pisze Olson – Colin Gubbins pierwszy dyrektor SOE ds. operacyjnych i szkoleniowych, “był anomalią w agencji ze względu na swe wojskowe doświadczenie (…) śmiały, otwarty umysł, był oczytany, wiele podróżował i mówił płynnie dwoma obcymi językami” (po niemiecku i francusku, znał też trochę polski). Krótko mówiąc SOE kierowali, nie mający pojęcia o tej robocie, amatorzy z wyższych sfer: sir Frank Nelson (sierpień 1940 – maj 1942) oraz sir Charles Hambro (maj 1942 – wrzesień 1943).
Dopiero od września 1943 (do końca, czyli do stycznia 1946) kierownictwo SOE objął bryg. Colin McVean Gubbins. Jak wspomina mjr. Peter Wilkinson, oficer SOE w Sekcji Force-139 (Polska i Czechy) – “przybycie Gubbinsa oznaczało, że SOE dostało profesjonalny kręgosłup” (Roderick Bailey, “Tajna wojna. Historia operacji specjalnych podczas II wojny światowej”, s.38).
Gubbinsa, oprócz wojskowego profesjonalizmu oraz obycia w świecie i znajomości języków (rzadkie cechy u ówczesnej brytyjskiej elity, tj. zadufanych brytyjskich wyspiarzy) wyróżniało coś jeszcze. Gubbins uczestniczył w starciach przeciwko walczącym od 1919 o niepodległość partyzantom z Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Bezpośrednio przed wybuchem wojny napisał nawet podręcznik wojny partyzanckiej oraz usiłował zainteresować nim brytyjskie elity wojskowe.
Dopóki SOE rządzili amatorzy, dopóki nie było więc żadnych “standardów SOE”, lecz personalne gierki towarzyskie na szczytach brytyjskich władz, w tym zwłaszcza krwiożercza rywalizacja SOE z brytyjską tajną służbą MI6. Dopiero Gubbins rozpoczął tworzenie czegoś na kształt “standardów SOE”.
Krótko i rzeczowo pisze o tym Lynne Olson:
“Collin Gubbins posłużył się Polską jako wzorcem w kwestii rodzaju i zakresu działań ruchu oporu, jaki chciałby wywołać w Europie. Jak się jednak wkrótce przekonał, Polska była jednak jedyna w swoim rodzaju w swojej woli do stawiania oporu i buntowania się. Krótko po wojnie Gubbins oświadczył słuchaczom, że o ile w Europie Zachodniej szok, jakim była niemiecka okupacja, oszołomił ludzi, o tyle ‘duch Polaków, zahartowanych przez wieki ucisku, pozostał niezłomny'” (“Wyspa ostatniej nadziei”, s. 189).
Olson także podkreśla:
“zanim kraj upadł, polskie władze położyły fundament pod rozległą organizację zbrojnego oporu. W kraju pozostało dziewięciuset Polaków wyszkolonych w walce partyzanckiej, a w trzystu podziemnych schronach w całym kraju zmagazynowano materiały wybuchowe, granaty, karabiny i pistolety. Polska spośród wszystkich okupowanych krajów najbardziej odrzuciła kolaborację. Jej Armia Krajowa (od 14 lutego 1942 roku, wcześniej od listopada 1939 – Związek Walki Zbrojnej) – największy, najbardziej zaawansowany i najlepiej zorganizowany ruch oporu w całej Europie – nie pozostawiła żadnej wątpliwości, że oczekuje od Polaków, że przeciwstawią się Niemcom w każdy możliwy sposób – poczynając od odmawiania współpracy, a kończąc na dywersji i sabotażu” (s. 188).
Więcej info o Armii Krajowej m.in. – tutaj
Dodać należy, że rzekome “standardy SOE” nie mogły też wywodzić się z działań brytyjskich agentów MI6, którzy częściowo znaleźli się w strukturach SOE. Rzecz w tym, że domniemaną potęgę brytyjskich służb specjalnych wykreowały przed wojną… powieści szpiegowskie. Nawet Hitler bredził o “sprycie i perfidii brytyjskiej Secret Service, znanej na całym świecie”.
Lynne Olson pisze – “Mi6 (…) było pod koniec lat trzydziestych niedofinansowane, cierpiało na niedobór personelu i rozpaczliwie brakowało mu zarówno utalentowanych ludzi jak i techniki. (…) W 1935 roku, dwa lata po dojściu Hitlera do władzy, (…) całoroczny budżet agencji wynosił tyle, co roczne utrzymanie jednego brytyjskiego nauczyciela” (“Wyspa” s. 165)
Było tak tragicznie, że ówczesny szef tajnych brytyjskich służb… pożyczał pieniądze od bogatych krewnych, aby utrzymać agencję… Jeszcze w 1942 roku (sic!) większość brytyjskich raportów wywiadowczych to były “duplikaty tych, które otrzymaliśmy od europejskich tajnych służb wywiadowczych” – wspominał Dawid Bruce, szef delegatury amerykańskiej agencji wywiadowczej OSS (“Wyspa”, s.171)
Znów Lynne Olson i swego rodzaju “kropka nad i”:
“Polacy po rozbiorach dokonanych przez trzy sąsiednie mocarstwa – Rosję, Prusy oraz Austro-Węgry – w wyniku trwającej sto dwadzieścia pięć lat obcej okupacji stali się mistrzami konspiracyjnych działań”.
Przytacza także dwie, bardzo wymowne opinie. Współpracujący z Polakami brytyjski oficer wywiadu Douglas Doods-Parker:
“Polacy mieli najlepsze służby specjalne w Europie (…) Ponieważ mieli za sobą całe pokolenia tajnej działalności, uczyli nas wszystkich”.
Zastępca szefa amerykańskiego wywiadu wojskowego w 1942:”
[Polacy] mieli najlepszy wywiad na świecie. Jego wartość dla nas była niezrównana”. (“Wyspa”, s. 174).
Wkład polskiego wywiadu w 1945 ocenił oficer łącznikowy MI6 (1940-1946) komandor Wilfred Dunderdale: “”Spośród 45 770 raportów wywiadowczych z okupowanej Europy, które dotarły w czasie wojny do aliantów, 22 047, czyli 48 procent pochodziło ze źródeł polskich (…) Wynika z tego, że w ciągu ostatnich pięciu lat polscy agenci w Europie pracowali bez przerwy i że dostarczyli oni, mimo wielkiego zagrożenia dla siebie i swoich rodzin, wielką ilość materiału wszelkiego rodzaju i obejmującego wiele tematów.”
W 2004 oraz w 2005 opublikowano obszerne ustalenia Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej pt.”Polsko – brytyjska współpraca wywiadowcza podczas II wojny światowej” (wyd. Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, Warszawa 2004, 2005 ISBN 83-89115-11-5 oraz ISBN 83-89115-37-9. W 2005 roku brytyjski rząd oficjalnie potwierdził że ok. połowa tajnych raportów dla aliantów z okupowanej Europy pochodziła od Polaków…
Polski wywiad współpracował z brytyjskimi służbami: SIS/MI6, Rządową Szkołą Kodów i Szyfrów (Goverment Code and Cypher School), później o zmienionej nazwie Rządowa Agencja Łączności (Government Communications Headquarters, odpowiadającą za szyfrowaną łączność Wielkiej Brytanii i państw trzecich), Służbą Bezpieczeństwa Radiowego (Radio Security Sevice, RSS), zajmujacą się podsłuchem (poprzez nią kontaktowali się też polscy kryptolodzy) oraz z Kierownictwem Operacji Specjalnych (Special Operation Executive, SOE). O “Enigmie” chyba nie ma potrzeby pisać? Więcej info – Cichociemni w wywiadzie
SOE przerzuciło ogółem do krajów okupowanych ok. 1,8 tys. agentów oraz 10 tys. ton sprzętu (868 lotów). Do Polski w czterech sezonach operacyjnych wysłano łącznie 316 Cichociemnych oraz 28 kurierów (jeden CC oraz jeden kurier skoczyli dwukrotnie), Węgra – radiotelegrafistę oraz 4 Anglików (operacja Freston). Ponadto zrzucono 670 ton zaopatrzenia, z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii 76.117 ton zaopatrzenia, do Francji 10.485 ton, a do Grecji 5.796 ton… Więcej informacji – Special Operations Executive oraz tutaj
SOE ściśle współpracowało z Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza w przerzucaniu do okupowanej Polski ludzi – 316 Cichociemnych oraz 28 kurierów, a także zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Nota bene, również instrukcje oraz techniki zrzutów zostały w większości przygotowane przez Polaków. Pierwszy zrzut Cichociemnych do okupowanej Polski (operacja “Adolphus”, 15/16 lutego 1941) był także pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren Europy okupowanej przez Niemców. To także przyczynek do bajek o rzekomych “standardach SOE”…
Pomimo swej początkowej nieporadności i dominującej w jego kierownictwie amatorszczyzny, SOE ma niewątpliwe zasługi dla wysiłku alianckiego podczas II wojny światowej. Ale z polskiego punktu widzenia te zasługi są znacznie mniejsze niż powinny być. We wrześniu 1941 roku SOE podpisało umowę o współpracy z… sowieckim NKWD.
Brytyjskie Foregin Office (odpowiednik polskiego MSZ – przyp. RMZ), podkreśla Hanna Świderska w publikacji w paryskiej “Kulturze”:
“nie miało ani jednego dyplomaty obznajmionego ze sprawami sowieckimi czy choć mówiącego po rosyjsku i informacje o Wielkim Aliancie czerpało ze sprawozdań sporządzanych przez Dział Badań FO (Research Department) obsadzony przez kryptokomunistów” sic! (Hanna Świderska, Z powiązań Polska – SOE – NKWD, Zeszyty Historyczne (zeszyt 12), tom 489, Biblioteka “Kultury”, Paryż: Instytut Literacki, 1995, s. 95-108).
Krótko mówiąc, alianci – głównie Brytyjczycy – zdradzili nas, amatorsko i naiwnie traktując Stalina i ulegając sowieckim agentom wpływu. Takie były wówczas ich “standardy”…
Wyraźnie różnicę między prezentowanymi podczas wojny postawami Polaków, a Brytyjczyków – nawet broniących własnej Ojczyzny – widać było w czasie tzw. bitwy o Anglię. Jak powiedział Churchill – “Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. Po prostu Polacy zawsze byli “rogatym narodem”.
Reasumując – jeżeli SOE czy MI6 miały jakiekolwiek dobre “standardy” – to w większości były nimi te, których nauczyli się od nas – Polaków. Przytaczałem obszernie relacje Lynne Olson, bo polscy autorzy, zwłaszcza komentatorzy, jakoś zawsze prezentują zbędny kompleks niższości, a nie chciałem wyjść na chwalipiętę…
O kwestiach dotyczących współpracy pomiędzy brytyjskim SOE a polskim Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza napiszę już wkrótce. Mam nadzieję, że da się to jakoś czytać 🙂
Ryszard M. Zając
Uzupełnienie do tekstu:
Z przykrością muszę zauważyć, że bajki o SOE rozpowszechnia także (co mnie zdumiało) Fundacja im Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej. Otóż 6 kwietnia 2020 opublikowała na swoim profilu post, w którym wywodzi m.in. iż polska sekcja SOE “miała swoją łączność, swoją kadrę instruktorską oraz kanał rekrutacyjny“.
Fakty są zaś takie, że:
Cała łączność wojskowa z Polską była niezależna od SOE, podlegała Oddziałowi VI (Specjalnemu) Sztabu Naczelnego Wodza, zaś 57 radiostacji Armii Krajowej obsługiwało w Polsce 50 Cichociemnych.
Polacy mieli nie tylko własną łączność, własnych radiotelegrafistów, ale nawet własne szyfry – do 1944 nie znane Brytyjczykom – oraz… sprzęt własnej konstrukcji, tj. radiostacje typu AP konstrukcji inż Tadeusza Heftmana, produkowane w Polskich Wojskowych Warsztatach Radiowych w Stanmore.
Opowieści o tym, że SOE miało “swoją łączność” w Polsce są kłamstwem – cała łączność w okupowanej Polsce była polska. Więcej informacji – Łączność z krajem, łącznościowcy
Brytyjczycy mieli jedynie swoich komendantów administracyjnych ośrodków szkoleniowych Polaków (Cichociemnych). Kadrę instruktorską stanowili w zdecydowanej większości Polacy (z nielicznymi wyjątkami np. instruktor walki z użyciem noża z Hongkongu itp.).
Niektóre ośrodki były całkowicie polskie, np. ośrodek szkolący łącznościowców (patrz powyżej). SOE użyczała Polakom obiekty (budynki itp.); na rzecz Polaków pracowała kadra administracyjna (gospodarcza) tych ośrodków. Opowieści, że SOE “miała swoją kadrę instruktorską” szkolącą Cichociemnych sa przekłamaniem. Warto zauważyć, że nawet w brytyjskiej szkole spadochronowej w Ringway instruktorami byli w znacznej części Polacy. Pierwszym komendantem jej sekcji polskiej (zastępcą brytyjskiego komendanta ośrodka) został por. pilot Jerzy Górecki, jego zastępcą i szefem wyszkolenia spadochronowego ppor. Julian Gębołyś – obaj najlepsi instruktorzy z przedwojennego Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy… Prawda jest taka, że dlatego Polacy mieli (jako jedyni) autonomię i bardzo dużą swobodę działania – bo SOE w większym stopniu uczyła się od nas, a nie my od SOE. Więcej informacji – szkolenie, ośrodki szkoleniowe, instruktorzy.
Cichociemni byli rekrutowani przez Polaków, oficerów Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, a niektórzy z Nich przez oficerów Oddziału II (wywiad) lub Oddziału III (lotnictwo). Polskich kurierów rekrutował polski MSZ. Opowieści o tym, że to SOE miała rzekomo “swój kanał rekrutacyjny” – są kłamstwem. Więcej informacji – rekrutacja.
Polacy – jako jedyni – mieli swoją łączność, własne szyfry, sprzęt swojej konstrukcji, sami rekrutowali Cichociemnych – którzy nie byli agentami SOE, lecz żołnierzami AK. Mieli też swój wywiad (także podlegał Oddziałowi VI SNW), który był jedynym wywiadem alianckim działającym w Polsce. Mieli też własne siatki agentów wywiadu, którzy działali w wielu krajach świata. “Polską specjalnością” – czyli terenami gdzie nie funkcjonowały inne siatki wywiadowcze aliantów – były: Polska, Niemcy, Zaolzie, Austria, okupowana część ZSRR, także Afryka Północna.
Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza ściśle współpracował z SOE, ale nie oznacza to że podlegał SOE, czy też że jego działania były działaniami SOE. Nie należy więc polskich zasług przypisywać Brytyjczykom…
Pierwszy zrzut Cichociemnych do okupowanej Polski (operacja “Adolphus”, 15/16 lutego 1941) był także pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren Europy okupowanej przez Niemców. Instrukcje oraz techniki zrzutów zostały w większości przygotowane przez Polaków. Polacy jako jedni z pierwszych zastosowali placówki odbiorcze przy zrzutach dywersyjnych. Z polskich doświadczeń korzystało później SOE przy organizowaniu zrzutów do innych krajów (Kajetan Bieniecki, Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana Kraków 1994, s. 16, ISBN 83-86225-10-6).
Dr Krzysztof Tochman w publikacji pt. “Ptaszki” i “Kociaki” tak pisze o polskiej sekcji SOE – “Głównym jej zadaniem było utrzymywanie łączności między Polakami a zainteresowanymi władzami angielskimi. Ze wszystkich narodowości, które przebywały wówczas na wyspie, tylko Polacy zachowali prawo do własnego kodu w łączności radiowej (szyfry), swoją sieć radiową, brak kontroli przesyłek, a nawet otrzymali bazy, ułatwienia treningowe i samoloty. Mieli własną służbę ekspedycji i odbioru zrzutów. Anglicy też nie nadzorowali działalności przyszłych “zrzutków” – cichociemnych, nie znając ich nazwisk, a nawet pseudonimów.” (w: Kombatant – biuletyn UdSKiOR, luty 2011, nr 2/242, s.16) Artykuł dostępny m.in.na stronie Cichociemni spadochroniarze AK
“Ingerencja SOE w sprawy polskie kończyła się na kontakcie z Oddziałem VI, który był tym samym pośrednikiem w kontaktach z Naczelnym Wodzem. Mimo swobody Polaków w tym zakresie, jednak trzeba było się liczyć również z pewną zależnością. A mianowicie Oddział VI, który miał organizować loty oraz pomoc materialną i pieniężną dla Polski, musiał współpracować w tym względzie z Anglikami, z SOE” – cytat za: Rafał Iwan, Cichociemni – rekrutacja, szkolenie i przerzut do Polski, Koło Historii: materiały Koła Naukowego Historyków Studentów Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, 10 (2008), Lublin: Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, 2008, s. 77-106, ISSN 1505-85-30. Artykuł dostępny m.in.na stronie Cichociemni spadochroniarze AK
Polacy wydatnie wsparli swoimi umiejętnościami proces szkolenia agentów SOE, a także rozwój sprzętu specjalnego: byli twórcami zapalników czasowych, zasobników towarowych, radiostacji typu AP (“polish spy radio”) konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana oraz urządzeń do szybkiej telegrafii. Siatki SOE w północno-zachodniej Europie działały w oparciu o tamtejszą Polonię.
17 polskich skoczków, agentów SOE zrzucono do Europy (poza Polskę), do Albanii, Francji, Grecji, Jugosławii oraz północnych Włoch. Jedną z najsłynniejszych agentek SOE była Krystyna Skarbek – Giżycka, która m.in. pomogła w ustaleniu daty ataku Niemiec na ZSRR.
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Wśród operacji lotniczych SOE organizowanych przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, w porozumieniu z tajną brytyjską agendą rządową Special Operations Executive, szczególny charakter miały dwustronne – połączone z lądowaniem – loty łącznikowe do okupowanej Polski. W 1944 przeprowadzono trzy operacje pod kryptonimem “MOST” (planowano jeszcze dwie kolejne), Brytyjczycy nadali im kryptonim “Wildhorn” oraz kolejne rzymskie numery. Jedna miała miejsce na terenie Okręgu Lublin AK, dwie na terenie Okręgu Kraków AK
Postulat takich “lotów dwustronnych” wysunął płk Stefan Rowecki już w 1940 roku. W jego ocenie miał to być podstawowy sposób łączności z okupowaną Polską. W depeszy z 7 maja 1942 gen. Rowecki proponował rozważenie możliwości użycia wodnosamolotów lądujących na polskich jeziorach, a także przylotu ze Szwecji lekkich samolotów pasażerskich z lądowaniem na polach dworskich w Polsce.
Brytyjski Komitet Szefów Sztabu uważał te pomysły za mało uzasadnione oraz raczej nierealne, ze względu na dużą odległość z Wielkiej Brytanii do Polski oraz znikomą ilość samolotów o krótkim starcie i dalekim zasięgu. W wysłanej do Polski depeszy 5256 przekazano opinię Brytyjczyków nt. tej koncepcji, czytamy w niej m.in. – Jedyny typ samolotu z wystarczającym zasięgiem do tego rodzaju zadań to Halifaxy, lecz te maszyny wymagają betonowych wybiegów o długości od 1 200 do 1 400 yardów. Wydaje się, że tego rodzaju wybiegów nie macie panowie do swojej dyspozycji w Polsce (…)
Jedyny wodnopłat z wystarczającym zasięgiem, który mógłby wodować w Polsce, to Catalina. Samolot ten jednak ma szybkość około 100 mil/godz. i z tego powodu nie jest odpowiedni ze względu na czas i godziny nocne (…). Samolotem nadającym się do tego zadania mógłby być Lockheed Hudson, jednak zasięg jego wynosi zaledwie 500 do 600 mil.” Anglicy nie dodali, że samolotów Lockheed Hudson potrzebowali do zwalczania niemieckich łodzi podwodnych oraz ochrony konwojów na Atlantyku.
W końcu wyrażono zgodę na pierwszą operację lotu z lądowaniem, pomiędzy 11 a 18 października 1943, na lotnisko polowe “Biedronka”, 5 km na północny wschod od mostu na Mogielance w Mogielnicy, pomiędzy miesjcowościami Dylew oraz Kozietuły. Później termin pierwszego “Mostu” przesunięto na marzec lub kwiecień 1944. Dzięki kapitulacji Włoch operacje były już możliwe do przeprowadzenia krótszą trasą z Brindisi. Wszystkie trzy “Mosty” zorganizowano w sezonie operacyjnym RIPOSTA.
Przygotowania do tych operacji z winy Anglików trwały długo. W “Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczych przerzutów do Polski odnotował:
“SPRAWA LOTU DWUSTRONNEGO (Wildhorn)
– L.dz. 2937/Sp. – SOE powiadamia, że Air Ministry zgodziło się na wykonanie operacji dwustronnej w październiku br. (10.IV.1943)
– L.dz. 3285/Sp. kryptonimy dla operacji dwustronnej
— L.dz. 3734/Sp. – pismo HBP/PD/4313 z dn. 5.VII.43 – wyznaczenie terminów operacji na bajor [polowe lądowisko – przyp. RMZ] MUCHA (3) i MRÓWKA (4). Depesza do Kraju z dn. 26.VII.43 (w załączeniu oryginalne foto bajorów MUCHA i MRÓWKA).
– L.dz. 4008/Sp. – Law.1228 z 23.VII – Położenie bajorów WAŻKA i BIEDRONKA
— L.dz. 4164/Sp. – Law. 1375 z 13.VIII. Potwierdzić terminy operacji – jak L.3734/Sp.
– L.dz. 4930/Sp. – z 14.IX.43 do O.SP. [do Oddziału VI (Specjalnego) – przyp RMZ] – HBP/PD/4706 – czy strona polska wyraża zgodę na przeprowadzenie operacji w październiku i czy potrzebne przygotowania są poczynione;
– z 16.IX – do S.O.E. – szczegółowa charakterystyka bajorów MUCHA, MRÓWKA, WAŻKA i BIEDRONKA – Nr. 34, 4, 5, 6 i system sygnalizacji na bajorach i dla uruchomienia bajorów – jak L.dz. 4974/Sp.
— L.dz. 4974/Sp. – Law. 1559 z 8.IX.43 SYGNALIZACJA ŚWIETLNA I OBSŁUGA BAJORA.
– L.dz. 5231/Sp. – z dn. 28.IX. – HBP/PD/4762 – komentarz Air Min. o przydatności bajorów Nr. 3, 4, 5, 6, – wszystkie nie przydatne. Fantastyczne żądanie, aby lądowisko prowizoryczne miało podejścia z 6 kierunków i długość do lądowania ok. 1000 m.,
z dn. 29.IX. – depesza do Lawiny [gen. Tadeusz Komorowski, dowódca AK – przyp. RMZ] o uzupełnienie danych i wyjaśnienie wątpliwości
— L.dz. 5423/Sp. – Law. 1710/1/2/3 z dn. 7.X. – Plan czuwania dla bajoru BIEDRONKA. (18-23.X.43). Wszystkie potrzebne dane.
– L.dz. 5452/Sp. – Law. 1709 z 9.X.43. Z pośród bajorów MUCHA, MRÓWKA, WAŻKA i BIEDRONKA możliwe jest do użycia tylko lądowisko BIEDRONKA,
– do SOE – podanie planu czuwania i żądanie odpowiedzi czy operacja będzie wykonana ( poufnie wiadomo, że nie poczyniono żadnych przygotowań)
– L.dz. 5587/Sp. – z dn. 15.X. – do Law. – Odwołanie operacji na BIEDRONKA – jak L.5423 – na podstawie telefonicznego oświadczenia ppłk Perkinsa (szef sekcji polskiej SOE – przyp RMZ],
– z dn. 18.X. (w pierwszy dzień operacji) – HBP/PD/4833/Sp. odwołanie operacji aż do wiosny 1944 r. Mętne i bez zobowiązania wywody.
W ten sposób jeszcze jedno zobowiązanie brytyjskie zostało nie dotrzymane…” (s. 234/252)
Kajetan Bieniecki – Wildhorn
w: Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne nr 188, s. 81-100, ISBN 2716801185
Dwusilnikowa Dakota FD-419 “I” została doposażona w osiem dodatkowych zbiorników na paliwo, umożliwiających 18 godzin lotu. W nocy z soboty na niedzielę 15/16 kwietnia 1944, po starcie z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi w okupowanej Polsce,o godz. 00.40 na polowym lądowisku “Bąk” (pole koniczyny, położenie: N51°11′ E22° 22′), w okolicach miejscowości Matczyn, 35 km od Lublina wylądował samolot Dakota FD-919 “I” z brytyjską załogą 267 Dywizjonu RAF, współpilotowany przez Bolesława Koprowskiego ze 1586 Eskadry PAF.
Samolotem przylecieli Cichociemni: rtm. Narcyz Łopianowski ps. Sarna oraz ppor. Tomasz Kostuch ps. Bryła. Cichociemni przerzucili dwie walizki z pocztą, dolarami w banknotach, blankietami Kennkart, aparatem filmowym oraz filmami. Z okupowanej Polski do Londynu odlecieli o godz. 00.55: gen. Stanisław Tatar ps. Turski, ppłk. Marian Dorotycz-Malewicz ps. Roch, por. Andrzej Pomian ps. Dowmuntt oraz wysłannik Delegata Rządu Zygmunt Berezowski i przedstawiciel Stronnictwa Ludowego Stanisław Ołtarzewski. Lądowisko obsługiwała radiostacja “Wanda 28”, kórej radiooperatorem był Cichociemny Piotr Nowak ps. Oko.
W nocy z poniedziałku na wtorek 29/30 maja 1944, po starcie z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi, na polowym lądowisku “Motyl”, w okolicach wsi Wał – Ruda, 18 km od Tarnowa, nad rzeczką Kisieliną (położenie: N50°08′ E20°47′), wylądował samolot Dakota KG-477 “V” z polską załogą ze 1586 Eskadry PAF. Samolot został dodatkowo wyposażony w cztery zbiorniki paliwa, umożliwiające ok. 14 godzin lotu. Lot miał się odbyć najpierw 24, potem 27 maja, jednak w obu terminach go odwołano z powodu braku eskorty myśliwców, niezbędnej dla bezbronnej “Dakoty” przez ok. dwie godziny lotu, do zapadnięcia zmroku.
Po starcie o godz. 19.35, do zapadnięcia zmroku nieuzbrojoną “Dakotę” eskortowały dwa Liberatory z polskimi załogami, nad Jugosławią samoloty ostrzelała niemiecka lekka artyleria przeciwlotnicza. Dakota uniknęła trafienia dzięki unikom i sprytowi pilota; wreszcie o godz. 00.07 wylądowała na łące porośniętej trawą do kolan. Samolotem przylecieli: Cichociemny mjr Romuald Bielski ps. Bej oraz najstarszy wiekiem Cichociemny gen. dyw. Tadeusz Kossakowski ps. Krystynek. Skoczkowie przerzucili 964 funty (ok. 487 kg) zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Po trwającym 7 minut rozładunku, samolot odlecieli do Londynu: Cichociemny płk Roman Rudkowski ps. Rudy, mjr Zbigniew Sujkowski ps. Wyga, emisariusz Stronnictwa Ludowego Jan Domański ps. Bartnicki. Samolot szczęśliwie powrócił do bazy o godz. 04.08, po locie trwającym osiem godzin 33 minuty.
W nocy z wtorku na środę 25/26 lipca 1944 przeprowadzono najsłynniejszą operację MOST III, podczas której samolot Dakota KG-477 “V” z polsko-brytyjską załogą z 267 Dywizjonu RAF oraz 1586 Eskadry PAF wylądował ponownie na polowym lądowisku “Motyl”. Głównym celem operacji było przerzucenie na Zachód z okupowanej Polski zdobytych przez wywiad AK informacji oraz części rakiety V2 (A-4).
Samolotem przylecieli Cichociemni: mjr. Bogusław Wolniak ps. Mięta, por. Kazimierz Bilski ps. Rum, pchor. Leszek Starzyński ps. Malewa, pchor. Zdzisław Jeziorański ps. Zych. Cichociemni przerzucili czternaście walizek oraz pięć paczek (łącznie 970 funtów, ok. 440 kg) z zaopatrzeniem dla Armii Krajowej. Do Londynu z Polski odlecieli: Tomasz Arciszewski ps. Stanisław, wysłannik polityczny: Józef Retinger vel Józef Brzoza, por. Jerzy Chmielewski ps. Rafał, por. Tadeusz Chciuk ps. Celt, por. Czesław Miciński.
Po pięciu minutach od wylądowania samolot był rozładowany i załadowany. Przy starcie w drogę powrotną, koła samolotu ugrzęzły w podmokłej ziemi, dopiero po czwartej próbie udało się wystartować. Samolot wylądował w Campo Casale szczęśliwie, choć bez hamulców, o godz. 05.43, po locie trwającym (wraz z postojem podczas lądowania) dziesięć godzin 15 minut. 28 lipca 1944 samolot z częściami rakiety wylądował na lotnisku RAF Hendon (obecnie siedziba muzeum RAF).
Jan Nowak – Jeziorański: “Rano o dziesiątej dostajemy komunikat meteorologiczny od Anglików, że wszystko jest OK. O dwunastej radiostacja lądowiska daje sygnał gotowości przyjęcia. Jeśli go powtórzy o siedemnastej, szykujecie się do drogi. O dwudziestej samolot idzie w górę z takim wyrachowaniem, by nad terytorium nieprzyjacielskim znaleźć się zaraz po zapadnięciu ciemności, a powrócić przed brzaskiem. Wysyłamy depeszę o waszym starcie, a BBC po dzienniku o godzinie dziewiętnastej potwierdza lot umówioną melodią. Po północy powinniście być na miejscu. Wtedy z kolei oni dają nam znać, że maszyna wystartowała, a my – w parę godzin później – że wróciła w porządku. Na tym kończy się cała historia. (…)
Mieliśmy lecieć nie Liberatorem czy Halifaxem jak skoczkowie, lecz dużo powolniejszą Dakotą, wybraną do tego celu, ponieważ samolot tego typu potrzebował bardzo krótkiego pasa do startu i lądowania. (…) Nasz samolot DC3 był zupełnie nie uzbrojony, miał bardzo małą szybkość. Obciążenie dodatkowymi zbiornikami z benzyną trzeba było zrekompensować nie tylko pozbyciem się uzbrojenia, ale zdjęciem nawet blach osłonowych. (…) wybrano Dakotę do tzw. “siadanych” operacji tylko ze względu na jej wyjątkowo krótki start. Wobec myśliwca była bezbronna jak dziecko. Każde spotkanie z nieprzyjacielem w powietrzu było dla niej śmiertelne. (…)
Z dala przed nami zapala się wreszcie długi, nieforemny prostokąt. Obok niego wielka świetlna strzała, utworzona z palących się ognisk, wskazuje kierunek wiatru. Ze środka prostokąta słabe światełko wysyła w naszym kierunku alfabetem Morse’a literę “M”. Dakota odpowiada literą “K” światłami pozycyjnymi na obu skrzydłach. A więc to już nasze lądowisko. Zataczamy ogromne koło nad cała okolicą i podchodzimy do lądowania. Spod obu skrzydeł maszyny buchnęły snopy oślepiającego światła dwóch potężnych reflektorów. (…)
Podchodzimy do lądowania po raz drugi. Tym razem wszystko odbywa się szczęśliwie. Czujemy dosyć mocny wstrząs. Dakota sunie chwilę po ziemi. Do kabiny wpada polski pilot i wywala drzwi. Wyciągają się z dołu ręce po dwa ciężkie, podłużne worki. Dziewiętnaście ciężkich waliz ze sprzętem wyrzucamy z samolotu w ciągu kilkunastu sekund. (…) Samolot otaczają chłopi, niektórzy na bosaka, uzbrojeni w karabiny, rozpylacze, błyskawice, steny. (…) Każą nam biec przez łąkę pod las w kierunku dwóch czekających furmanek. (…) nasz woźnica z prawdziwie chłopską flegmą objaśnia sytuację. – Tam dalej – wskazał batem kierunek – stoją we wiosce szkopy. Przyśli wczoraj rano, to pewno pójdą dalej o świtaniu. Będzie z dziesięć czołgów i kupa samochodów (…)
Po chwili ktoś do nas przylatuje. Koła samolotu ugrzęzły w ziemi zbyt miękkiej po niedawnym deszczu. Załoga i chłopi podkładają deski. Może za drugim razem uda się ruszyć. Mija minuta za minutą. Ustał wprawdzie hałas motorów, ale głosy i nawoływania ludzkie niesie daleko po nocnej rosie. Jeśli Niemcy są tuż, to dlaczego się nie ruszają? Nasz woźnica wzrusza ramionami – Bo po nocy mają pietra. Albo to mogą wiedzieć, ilu nas tu jest? (…) Tymczasem Dakota zapuszcza znowu motory i próbuje ruszyć, wypuszczając spod skrzydeł dwa snopy światła, które przecinając ostro ciemności sięgają chyba aż po horyzont. Ryk niesamowity. Pilot usiłuje wystartować całą mocą silników. Słuchamy w napięciu. Ruszy wreszcie, czy nie? (…) Niestety po paru minutach motory stanęły znowu. Okazało się, że podłożenie desek nic nie pomogło: maszyna nie może ruszyć. (…) Mija znowu kilkanaście minut i nagle wszyscy odstępują od samolotu. Widocznie załoga będzie próbowała po raz trzeci. Istotnie motory zawarczały znowu i samolot wniósł się wreszcie w powietrze. (…) Z powodu opóźnienia część trasy będą musieli przelecieć nad Bałkanami już przy dziennym świetle (…)”
Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, Res Publica, Znak, Warszawa – Kraków 1989, ISBN 8370460720, s. 300-308
F/L (kpt.) Kazimierz Szrajer, pilot: “(…) Poszedłem do pasażerów sprawdzić, czy wszystko jest w porządku i zademonstrować założenie pasów i użycie spadochronów w wypadku gdyby zaszła tego potrzeba .(…) Z powrotem w kabinie, zastąpiłem pilota i przejąłem stery. Piękna gwiaździsta noc, spokój. Co za kontrast z tym, co przeżywaliśmy tylko dwie godziny temu. Za trzy godziny będziemy z powrotem w bazie powracając do normalnego życia dywizjonowego we względnie bezpiecznej atmosferze pomiędzy lotami. Za sobą zostawiliśmy grupę ludzi żyjących w stałym niebezpieczeństwie, walczących już prawie od pięciu lat z okupantem w Kraju, ludzi, którzy od miesięcy przygotowywali się do operacji “Trzeci Most”. Nasz odlot z częściami rakiety V-2 był dla nich kulminacją sukcesu. (…)”
Kazimierz Szrajer – w: “Trzeci Most”, jednodniówka, XV Zjazd (1984), s. 60
W sezonie operacyjnym ODWET zaplanowano zorganizowanie dwóch “Mostów”, jednak żaden nie doszedł do skutku. Operacja Most 4 miała zostać przeprowadzona pod koniec września 1944, na żądanie gen. Tadeusza Bór – Komorowskiego. Planowano przerzucenie podczas tej operacji, z okupowanej Polski do Londynu: redaktora powstańczej radiostacji fonicznej “Błyskawica” – Cichociemnego Zdzisława Jeziorańskiego, oficera łącznikowego przy sztabie gen. Komorowskiego – mjr. dypl. Tadeusza Wardejn – Zagórskiego, zbiegłego z niewoli niemieckiej lotnika RAF, korespondenta “The Tiomes” – Johna Warda oraz jeszcze dwie osoby. W ocenie Kajetana Bienieckiego, “celem Mostu IV” było przekazanie na Zachód świadectwa o Powstaniu Warszawskim”.
Początkowo planowano wykorzystanie lądowiska “Giez” (kieleckie, 11 km na południowy wschód od Secemina) lub “Komar” (kieleckie, 1 km od Secemina). Później miejscem lądowania w tej operacji miało być lądowisko “Świetlik” ,12,75 km na południowy wschód od mostu na Pilicy w Sulejowie, pomiędzy miejscowościami: Ciechomin i Rożenek. Zmieniono także skład ekipy do podjęcia w tej operacji: Zdzisław Jeziorański, emisariusz Cichociemnego, gen. Leopolda Okulickiego oraz przedstawiciele czterech stronnictw politycznych. W tym czasie jednak, po politycznym przesileniu w polskim rządzie (odmowa uznania ustaleń konferencji w Teheranie ws. wschodniej granicy Polski), brytyjski rząd zawiesił loty do Polski w operacjach SOE.
Por Józef Zubrzycki, adiutant operacyjny Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) w Latiano – do 1 września 1944 dowodzonej przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – zanotował w swoim dzienniku (SPP, sygn. 16.7), że dowództwo brytyjskiego 267 Dywizjonu RAF… odmówiło przeprowadzenia Mostu nr 4. W tej sytuacji Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza wyznaczył jako dowódcę tego lotu F/L Kazimierza Suszczynskiego z polskiego 301 Dywizjonu Bombowego RAF, później przeniesionego do 267 Dywizjonu RAF w Bari.
Po interwencjach politycznych, 15 grudnia 1944 o godz. 13.45 samolot Dakota KG-446 “?”, wystartował z lotniska Campo Casale w operacji Wildhorn IV (Most 4), w całości z polską załogą z 301 Dywizjonu PAF: piloci F/L Kazimierz Suszczyński, A/C Ludomił Rayski, nawigator F/O Stanisław Kleybor oraz radiooperator W/O Dionizy Budnicki. Samolot miał zaplanowane międzylądowanie w Ankonie w celu uzupełnienia paliwa oraz start do Polski z Ankony o godz. 16.30.
O godz. 14.10 Roman Rudkowski nadał depeszę kodową 333/X w której zgłosił nagłe pogorszenie pogody. Samolot odwołano w trakcie lotu; okoliczności tej decyzji przedstawił później pilot F/L Kazimierz Suszczyński w tzw. “raporcie Suszczyńskiego” (patrz poniżej). W tym czasie w Polsce, lądowisko “Świetlik” będące zaplanowanym miejscem lądowania w tej operacji, ochraniało aż ok dwóch tysięcy żołnierzy AK!
Operacja miała być ponownie przeprowadzona w styczniu 1945, na lądowisko “Pająk” , 11 km na południowy wschód od stacji kolejowej Piotrków Trybunalski, nieopodal miejscowości Łazy – Dąbrowa. Okazała się niemożliwa do przeprowadzenia wskutek ofensywy Sowietów, rozpoczętej 15 stycznia 1945.
Raport F/L Kazimierza Suszczyńskiego dot. operacji Wildhorn IV (Most 4)
źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, sygn. LOT A.V. 64/4/62
Celem operacji Wildhorn V (Most 5) – amerykański kryptonim “Catfish” – miało być podjęcie (przez lotnictwo amerykańskie – 10 Amerykańską Flotę Taktyczną) z lądowiska “Mucha” k. Tymbarku, zestrzelonych alianckich oraz polskich lotników: 17 Amerykanów, 10 Brytyjczyków oraz 6 Polaków. Jeszcze 17 stycznia 1945 w depeszy 152/X informowano Okręg Kraków AK o planowanym wysłaniu po lotników trzech samolotów Dakota, które miały lądować w półgodzinnych odstępach. Jedna z Dakot miała zostać skierowana z Air Rescue Service, druga z 267 Dywizjonu RAF.
Także i ta operacja (podobnie jak Most 4) okazała się niemożliwa do przeprowadzenia wskutek ofensywy Sowietów, rozpoczętej 15 stycznia 1945; już 21 stycznia zajęli Tymbark. Lotnicy alianccy, po zgłoszeniu się do Sowietów, przez Lwów i Kijów zostali odesłani do obozu w Odessie, stamtąd brytyjskimi okrętami ewakuowano ich wiosną 1945.
Znikoma ilość operacji lotniczych połączonych z lądowaniem w Polsce świadczy o alianckich priorytetach oraz słabnącej pozycji Polski. We Francji czy Jugosławii w takich operacjach lądowały dziesiątki samolotów…
Krzysztof Mroczkowski – Mosty, które rozwiesiła noc…
w: Biuletyn informacyjny AK nr 1 (309) styczeń 2016, s. 39 – 44
Od 22 grudnia 1943 do końca 1944 z tego lotniska startowały samoloty w operacjach SOE, którymi przerzucono do okupowanej przez Niemców i Sowietów Polski 133 Cichociemnych oraz w kilkudziesięciu kolejnych operacjach lotniczych zaopatrzenie dla Armii Krajowej (zrzuty materiałowe).
W okresie niecałych czterech lat wystartowało do Polski 868 samolotów, w tym 483 wykonały zadanie zrzutem lub lądowaniem, stracono 70 samolotów. Przeprowadzono 81 operacji, podczas których przerzucono do Polski 316 Cichociemnych.
Początkowo Cichociemnych przerzucano z brytyjskich lotniosk RAF: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6). Kilku prawdopodobnie przerzucono z lotniska RAF Grottaglie. Od 27 marca 1942 do 21 września 1943 w 43 operacjach lotniczych z tajnego lotniska RAF Temspford przerzucono do Polski 158 Cichociemnych. W pozostałych operacjach lotniczych SOE Cichociemnych oraz zaopatrzenie dla Armii Krajowej przerzucano do okupowanej Polski z lotniska Campo Casale (Brindisi)
Z różnych powodów (technicznych, problemów nawigacyjnych i in.) część lotów ze skoczkami do Polski kończyła się niepowodzeniem i samoloty musiały zawracać do bazy. Niektóre ekipy CC zrzucono do Polski dopiero po trzecim, nawet po czwartym locie.
Z lotniska Campo Casale startowały samoloty 148 Special Duty Squadron (Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia) RAF oraz polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia do ALbanii, Austrii, Bułgarii, Czechosłowacji, Grecji, Jugosławii, Rumunii, Węgier, północnych Włoch oraz Polski.
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
zobacz:
Początkowo Cichociemnych przerzucano z brytyjskich lotnisk RAF: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6). Kilku Cichociemnych prawdopodobnie przerzucono z lotniska RAF Grottaglie.
Od 27 marca 1942 do 21 września 1943 z tego lotniska, w 43 operacjach lotniczych SOE startowały samoloty, którymi przerzucono do okupowanej przez Niemców i Sowietów Polski 158 Cichociemnych oraz w kilkudziesięciu kolejnych operacjach lotniczych zaopatrzenie dla Armii Krajowej (zrzuty materiałowe).
Ostatni lot ze zrzutem materiałowym z tego lotniska miał miejsce w nocy 20/21 października 1943 (operacja lotnicza Cottage 10) – Liberator BZ-860 “U” z polską załogą zrzucił 6 zasobników na placówkę odbiorczą (bastion) Chochla 507, zlokalizowaną w rejonie miejscowości Łubiec, 27 km od Warszawy, w Puszczy Kampinoskiej.
W pozostałych operacjach lotniczych SOE, od 22 grudnia 1943 do końca 1944, Cichociemnych oraz zaopatrzenie dla Armii Krajowej przerzucano do okupowanej Polski samolotami startującymi z lotniska Campo Casale (Brindisi)
Z różnych powodów (technicznych, problemów nawigacyjnych i in.) część lotów ze skoczkami do Polski kończyła się niepowodzeniem i samoloty musiały zawracać do bazy. Niektóre ekipy CC zrzucono do Polski dopiero po trzecim, nawet po czwartym locie.
Podczas II wojny światowej, we wsi Tempsford, 75 km na północ od centrum Londynu, w lipcu 1940 rozpoczęto budowę tajnego lotniska. Wg. źródeł brytyjskich, lotnisko zostało oddane do użytku 10 sierpnia 1941, było wyposażone w trzy pasy startowe, przy czym z najkrótszego pasa nie mógł wystartować samolot z pełnym obciążeniem.
W październiku 1941 gotowe lotnisko przejęła 3 Grupa RAF, odpowiedzialna za lotnicze operacje specjalne. Na lotnisku Tempsford od 14 marca 1942 stacjonował 138 oraz od 11 kwietnia 1942 – 161 Dywizjon Specjalnego Przeznaczenia RAF (138 and 161 Special Duty Squadron RAF). Lotnisko funkcjonowało jako obiekt SOE do 4 marca 1945.
Lotnisko RAF Tempsford było tajnym obiektem brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) którego zadaniem było wspieranie ruchów oporu w okupowanej Europie, aby “podpalić” okupowaną przez Niemców Europę.
Z Tempsford startowały samoloty RAF do Algieru, Austrii, Belgii, Czechosłowacji, Danii, Francji, Holandii, Norwegii, Prus Wschodnich, Włoch oraz do Polski. Aby wprowadzić w błąd niemieckie rozpoznanie lotnicze, w Tempsford wybudowano tzw. “Gibraltar Farm”. Budynek wyglądał jak zwykła brytyjska stodoła w gospodarstwie rolnym. Murowany budynek pokryto od zewnątrz drewnem.
Do okupowanej Polski przerzucano Cichociemnych spadochroniarzy AK oraz broń i zaopatrzenie dla Armii Krajowej samolotami Handley Page Halifax II oraz V 138 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia.
Lotnisko RAF Tempsford – Gibraltar Farm
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
Agnieszka Polończyk, Krzysztof Polończyk – Anglia i Szkocja. Śladami Cichociemnych
Dziękujemy za wyrażenie zgody na publikację 🙂
Zobacz także – RAF Tempsford
zobacz:
Polacy – jako jedyni – mieli znaczną autonomię w swojej współpracy z brytyjskim Special Operations Executive – SOE. Mieli swoją łączność, własne szyfry, sprzęt swojej konstrukcji, sami rekrutowali Cichociemnych – którzy nie byli agentami SOE, lecz żołnierzami AK, podlegającymi Komendzie Głownej AK.
Mieli też swój wywiad, który był jedynym wywiadem alianckim działającym w Polsce. Odpowiadał za to Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza).
Krzysztof Tochman w publikacji pt. “Ptaszki” i “Kociaki” tak pisze o polskiej sekcji SOE – Głównym jej zadaniem było utrzymywanie łączności między Polakami a zainteresowanymi władzami angielskimi.
Ze wszystkich narodowości, które przebywały wówczas na wyspie, tylko Polacy zachowali prawo do własnego kodu w łączności radiowej (szyfry), swoją sieć radiową, brak kontroli przesyłek, a nawet otrzymali bazy, ułatwienia treningowe i samoloty. Mieli własną służbę ekspedycji i odbioru zrzutów. Anglicy też nie nadzorowali działalności przyszłych “zrzutków” – cichociemnych, nie znając ich nazwisk, a nawet pseudonimów.” (w: Kombatant – biuletyn UdSKiOR, luty 2011 r., nr 2/242, s.16)
“Ingerencja SOE w sprawy polskie kończyła się na kontakcie z Oddziałem VI, który był tym samym pośrednikiem w kontaktach z Naczelnym Wodzem.
Mimo swobody Polaków w tym zakresie, jednak trzeba było się liczyć również z pewną zależnością. A mianowicie Oddział VI, który miał organizować loty oraz pomoc materialną i pieniężną dla Polski, musiał współpracować w tym względzie z Anglikami, z SOE” – cytat za: Rafał Iwan, Cichociemni – rekrutacja, szkolenie i przerzut do Polski, Koło Historii: materiały Koła Naukowego Historyków Studentów Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, 10 (2008), Lublin: Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, 2008, s. 77-106, ISSN 1505-85-30. Publikacja dostępna tutaj.
We wszystkich ośrodkach szkoleniowych Cichociemnych kadrę instruktorską stanowili w zdecydowanej większości (lub w całości) Polacy (z nielicznymi wyjątkami np. instruktorzy walki wręcz, z użyciem noża, strzelania instynktownego z Hongkongu itp.).
Brytyjczycy mieli jedynie swoich komendantów administracyjnych ośrodków szkolących Polaków (Cichociemnych). Niektóre ośrodki były całkowicie polskie, np. ośrodek szkolący łącznościowców, podlegający bezpośrednio Oddziałowi VI (Specjalnemu) Sztabu Naczelnego Wodza.
Niektórzy Cichociemni po swoim przeszkoleniu stawali się także instruktorami w ośrodkach szkoleniowych, niektórzy instruktorzy zostali Cichociemnymi (patrz wykaz poniżej). Wszyscy instruktorzy byli zazwyczaj wybitnymi specjalistami w swej dziedzinie. Zdecydowaną większość stanowili instruktorzy będący stałym personelem poszczególnych ośrodków szkoleniowych.
Instruktorami Cichociemnych byli także: William Ewart Fairbairn (trzeci stopień czarnego pasa Ju-jitsu) oraz Eric Anthony Sykes, przyjaciele, oficerowie i twórcy Shanghai Riot Squad (Reserve Unite) – jednostki sił specjalnych (pierwszej na świecie jednotki policyjnej typu SWAT) szanghajskiej policji Shanghai Municipal Police, walczącej m.in. z chińską mafią w najbardziej niebezpiecznym wtedy mieście na świecie – Szanghaju.
Cichociemni używali w walce sztyletu szturmowego Fairbairna-Sykesa (F&S), szkolili się w brytyjskim ośrodku SOE – Comando Basic Training Centre, Achnacarry House w Szkocji, jednym z najlepszych alianckich specjalnych centrów szkoleniowych podczas II wojny światowej. W ośrodku CBTC przeszkolono ogółem ok. 2,5 tys. żołnierzy z Wielkiej Brytanii, z USA, Francji, Holandii, Belgii, Polski, Norwegii.
Niestety, niewiele publikacji nt. Cichociemnych zawiera wartościowe informacje dotyczące instruktorów: Ich danych osobowych, biogramów, danych o specjalności, okresie pracy w ośrodku itp. Te informacje przez długi czas były ściśle tajne. Stąd trudność w sporządzeniu “listy instruktorów” szkolących Cichociemnych.
Publikujemy pierwszą wersję listy, będziemy ją stale aktualizować.
UWAGA! Tabela ma więcej niż jedną stronę, wyświetla 20 wierszy na stronie
(kliknij w wyróżnione nazwisko, aby przejść do strony z biogramem, wpisz w wyszukiwarkę, aby wyszukać)
Tabelę można przeszukiwać, wpisując dowolny ciąg znaków
Autor wykazu – Ryszard M. Zając, wnuk por. cc. Józefa Zająca
Na urządzeniach mobilnych aby zobaczyć całość należy przewinąć w poziomie
Stopień | Nazwisko imię | Pseudonim | Ośrodek / stacja | Funkcja, specjalność | |
---|---|---|---|---|---|
ppłk. | Bernacki Wiktor | Auchtertool Polmont | Komendant kursu łącznościowców, komendant Ośrodka Wyszkoleniowego Sekcji Dyspozycyjnej Oddziału Specjalnego Sztabu Naczelnego Wodza | ||
szer. | Bilewicz Kazimierz | Audley End / STS 43 | Pracownik: warsztaty, magazyny, motocykle | ||
por. | Bogucki | Ringway /STS 51 | instruktor kursu spadochronowego | ||
ppor. | Bratek Albin | Audley End / STS 43 | Instruktor kursu wywiadu: fałszowanie dokumentów | ||
por. | Budyn Z. | Audley End / STS 43 | Instruktor strzelania, prowadzenia pojazdów, mechaniki | ||
kpt. | Buryn Władysław | Komar, Burnus | Ringway, Apani, Brindisi | Instruktor spadochronowy pełnił obowiązki dowódcy Allied Parachute School | |
ppor. | Ciejko | Ringway /STS 51 | instruktor kursu spadochronowego | ||
inż | Ciepiela Michał | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | Instruktor madawania znaków Morse'a | ||
por. | Chmielewski Jerzy | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | Instruktor realiów w okupowanej Polsce | ||
(aktor) | Cwojdziński Antoni | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | Instruktor behawioryzmu, sztuki aktorskiej | ||
kpr. | Czarnecki Julian | Audley End / STS 43 | Pracownik: krawiec | ||
chor. | Ćwirko - Godycki Kazimierz | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca fotografii wywiadowczej (dokumenty, pieczątki, stemple itp.) | ||
por. | Dąbrowski Witold | Audley End / STS 43 | Instruktor dywersji, ćwiczenia terenowe | ||
ppor. | Drążyk Kazimierz | Włochy | |||
kpt. | Dubicki Bolesław | Zawrat | Ostuni k. Campo Casale, Brindisi (Włochy) | Wykładowca dywersji | |
mjr | Emir-Hassan Jerzy | Turek | Ostuni (Włochy) | Instruktor taktyki działań dywersyjnych | |
por. | Eysmont Mieczysław | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca fotografii wywiadowczej (mikrofotografia, dokumenty, pieczątki, stemple itp.) | ||
kpt. | Fairbairn William Ewart | Comando Basic Training Centre, Achnacarry House, Szkocja Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | instruktor walki wręcz, walki nożem, strzelania instynktownego | ||
por. | Gajdowski Klemens | Audley End / STS 43 Włochy | Instruktor fotografii | ||
kpt. | Garstecki Bronisław | Włochy | |||
kpt. pil. | Gębołyś Julian | Ringway /STS 51 | komendant (ze strony polskiej) kursu spadochronowego | ||
kpt. | Górski Jan | Audley End / STS 43 | komendant oraz instruktor kursu odprawowego (do lutego 1943) | ||
ppor. | Grocholski Stanisław | Audley End / STS 43 | |||
dr | Hartman Antoni | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca chemii wywiadowczej (atramenty specjalne, trucizny, narkotyki itp.) | ||
płk. | Hartman Józef | Roch, Sławek, Tata | Dowódca kursu w Briggens (1941-1942), komendant Audley End / STS 43 (1942-1945) | ||
ppor. | Hejnowicz Franciszek | Audley End / STS 43 | |||
kpt. | Hergesell Alfred | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca studium wywiadowczego Ukrainy | ||
mjr inż. | Ihnatowicz Aleksander | Ataman | Briggens / STS 38, Audley End / STS 43 Ostuni (Włochy) | Instruktor strzelania (point shooting) z wszystkich rodzajów broni | |
płk. dypl. | Iranek - Osmecki Kazimierz | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) Briggens / STS 38 - Kurs odprawowy | instruktor realiów w okupowanej Polsce (od grudnia 1941) Instruktor kursu odprawowego (do marca 1943) | ||
kmdr por. | Jabłoński Brunon | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca zagadnień marynarki wojennej | ||
kpt. | Jaculewicz Mieczysław | Audley End / STS 43 | Instruktor dywersji, nocne zrzuty | ||
por. | Janczyszyn Eugeniusz | Audley End / STS 43 | Instruktor kursu odprawowego, opracowywanie "legend" | ||
por. | Jakubowski | Ringway /STS 51 | instruktor kursu spadochronowego | ||
pchor. | Jankowski Zenon | Audley End / STS 43 | Instruktor minerstwa i pułapek minerskich | ||
por. | Kaczmarek Stefan | Fort William | |||
kpt. | Kaliszczak Witold | Audley End / STS 43, Włochy | |||
mjr | Kawalec Rajmund | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca studium wywiadowczego Niemiec | ||
por. | Kazimierski Jan | Audley End / STS 43 | |||
ppor. | Kerak | Ringway /STS 51 | instruktor kursu spadochronowego | ||
por./ kpt. | Kobus Jan | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca mechaniki wywiadowczej (zamki, klucze, skrytki) | ||
mjr. | Koprowski Franciszek | Briggens / STS 38 Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | komendant kursu walki konspiracyjnej instruktor zaprawy fizycznej, strzelectwa, samoobrony, pływania, boksu | ||
ppor. | Kozłowski Zygmunt | Briggens / STS 38, Włochy | |||
sierż. | Krajewski Władysław | Audley End / STS 43 | Pracownik: biuro i biblioteka | ||
mjr | Krizar Leopold | Baza nr 10 "Impudent", Ostuni (Włochy) | Komendant (1943-1944) | ||
kpt. | Kruczała Maksymilian | Audley End / STS 43, Włochy | Instruktor minerstwa, pułapek minerskich, wysadzania ciężkich obiektów | ||
pchor. | Kryszczukajtis Mirosław | Audley End / STS 43 | Instruktor sapersko - minerski | ||
sierż. | Krzanicki Władysław | Audley End / STS 43 | Pracownik: biuro i biblioteka | ||
pchor. | Kurowski Bohdan | Audley End / STS 43 | Instruktor konspiracji, Pracownik: tłumacz | ||
Laskowski Janusz | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca studium wywiadowczego ZSRR (do 1943) | |||
por. inż | Legin Aleksander | Fort William | |||
por. | Lemme Jerzy | Audley End / STS 43 | Instruktor walki konspiracyjnej, j. niemiecki | ||
plut. | Lesiuk Bronisław | Audley End / STS 43 | Pracownik: administracja | ||
kpt. | Lipiński Jan Maciej | Audley End / STS 43 | dowódca kursu odprawowego (od marca 1943) | ||
mjr | Lipiński Wojciech | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca organizacji, historii techniki wywiadu (od maja 1942) | ||
por. | Łysz Leonard | Audley End / STS 43 | Instruktor kursu wywiadu: chemia wywiadowcza, mikrofotografia, pismo utajnione, fotografia małoobrazkowa | ||
mjr | Mackus Adam | Prosty | Audley End / STS 43 | Instruktor konspiracji i taktyki | |
por. | Maćkowiak Alfons | Alma | Audley End / STS 43 | Instruktor strzelania z wszystkich rodzajów broni, zaprawa fizyczna | |
płk dypl. | Mayer Stefan | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | komendant wykładowca organizacji, historii wywiadu | ||
mjr / płk | Mrazek Stanisław | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca radiotechniki, instruktor nadawania techniką Morse'a, goniometrii, podsłuchów | ||
kpt | Niemiński Roman | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca radiotechniki (asystent ppłk. Mrazka) | ||
kpt. | Niezbrzycki Jerzy | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca studium wywiadowczego ZSRR (do 1942) | ||
mjr | Nowiński Tadeusz | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca techniki wywiadu (do maja 1942) | ||
chor. | Opolski Adam | Audley End / STS 43 | pracownik administracji | ||
kpt. | Oranowski Zygmunt | Włochy | |||
por. | Pietrzyk Zdzisław | Włochy | |||
ppłk. | Piotrowski Stefan | Audley End / STS 43 | |||
kpt. | Pospieszalski Antoni | Łuk | Audley End / STS 43 | Instruktor łączności radiowej, kodów i łączności ziemia-lotnik | |
rtm. | Raczkowski Stanisław | Bułany | Baza nr 10, Ostuni, Włochy | instruktor dywersji | |
ppor. | Rafalik Stanisław | Włochy | |||
ppor. | Różański Mieczysław | Audley End / STS 43 | Instruktor kursu wywiadu: fałszowanie podpisów, fotografia | ||
por. | Sapalski Tadeusz | Sarna | Audley End / STS 43 | Instruktor ds. języka i zagadnień niemieckich | |
ppor. | Sikorski Zenon | Ostuni / STS 10, Włochy | instruktor dywersji i ćwiczeń terenowych | ||
por. | Starzyński Tadeusz | Ślepowron, Narcyz, Gzyms, Stasia | Audley End / STS 43 | Instruktor ds. niemieckich, nstruktor ds. „legend” na kursie odprawowym | |
kpt | Stokłosa Stanisław | Largo House | Instruktor zaprawy fizycznej | ||
mjr | Strawiński Antoni | Fort William, Włochy Ostuni (Włochy) | instruktor minerstwa | ||
kpt. | Stronczak Czesław | Audley End / STS 43 | |||
rtm. | Szymański Jerzy | 1/ Briggens / STS 38 Audley End / STS 43 2/ Londyn | 1/ Instruktor kursu bytowania (tzw. kurs korzonkowy), 2/ Instruktor kursu wywiadu | ||
szer. | Swoboda Bernard | Audley End / STS 43 | Pracownik: magazyn umundurowania, j. niemiecki | ||
Sykes Eric Anthony | Comando Basic Training Centre, Achnacarry House, Szkocja | instruktor walki wręcz, walki nożem, strzelania instynktownego | |||
kpr. | Sylwestrowicz Szymon | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | instruktor jazdy samochodem i motocyklem | ||
kpt. | Szagon Karol | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca języka niemieckiego | ||
por. | Świtalski Waldemar | Włochy | |||
ppor. | Tatarski Roman | Ringway /STS 51 | instruktor kursu spadochronowego | ||
por. | Wandtke | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | instruktor radiotechniki | ||
mjr | Wejtko Antoni | Audley End / STS 43 | |||
ppłk | Wieroński Marian | Anstruther (hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania), przy 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej | Komendant szkoły dywersji i łączności | ||
por. | Winnicki Adam | Audley End / STS 43 | |||
ppor. | Wiśniewski Alfred | Audley End / STS 43 | Instruktor kursu wywiadu: chemia wywiadowcza, mikrofotografia, filmowanie | ||
mjr | Woroniec Mikołaj | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca studium wywiadowczego ZSRR, lektorat jęz. rosyjskiego | ||
por. | Wujek Leon | Anstruther (hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania), przy 1 SBS Audley End / STS 43 | Instruktor taktyki walki konspiracyjnej | ||
plut. | Wykrota Felicjan | Audley End / STS 43 | |||
rtm. | Zabielski Józef | Ostuni / STS 10, Włochy | Instruktor kursu bytowania (tzw. kurs korzonkowy), | ||
sierż. | Zając Gabriel | Audley End / STS 43 | Instruktor mechaniki, otwierania zamków, dorabiania kluczy, prowadzenie pojazdów i motocykli niemieckiech, francuskich | ||
chor. | Ziembiewicz Bolesław | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca mechaniki wywiadowczej (zamki, klucze, skrytki) | ||
chor. | Ziembiewicz Kazimierz | Glasgow - Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej (szkoła wywiadu) | wykładowca języka niemieckiego | ||
por. | Zubrzycki Jerzy | Audley End / STS 43 | organizacja dostaw sprzętu, broni, amunicji na potrzeby szkolenia |
Zobacz także:
Józef Sławomir Hartman
ps. “Roch”, “Sławek”, “Tata”
Zwykły Znak Spadochronowy nr 0010
W 1910 ukończył szkołę powszechną w Tarnawie k. Jędrzejowa, następnie rozpoczął naukę w gimnazjum w Szczekocinach. W roku szkolnym 1913-1914 uczęszczał na kursy pedagogiczne w Warszawie. W latach 1916 – 1917 uczył się w Publicznym Seminarium Nauczycielskim Męskim w Jędrzejowie. Ukończył je uzyskując uprawnienia nauczyciela “w publicznych szkołach ludowych z językiem wykładowym polskim”. Od czerwca 1917 do lipca 1920 kierował szkołą w Krzcięcicach.
Podczas nauki w gimnazjum w Jędrzejowie, jako szesnastolatek związał się z Polskimi Drużynami Strzeleckimi oraz ukończył w 1914 kurs strzelecki. 3 maja 1916 wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) w Jędrzejowie, przyjmując pseudonim Roch. W 1917 zdał maturę oraz ukończył kurs instruktorski POW w Kielcach, następnie w 1917 kurs podoficerski w Jędrzejowie.
17 listopada 1917, protestując przeciwko powołaniu Rady Regencyjnej zorganizował wraz z ok. 200 członkami POW demonstrację na rynku w Jędrzejowie. W starciu z oddziałami austriackimi i niemieckimi ranny (ugodzony bagnetem w nogę). Następnego dnia aresztowany przez komendanta żandarmerii w Sędziszowie i osadzony w więzieniu w Kielcach. Uciekł dzięki pomocy POW.
Wstąpił ochotniczo do wojska w lipcu 1920. Przydzielony do 25. Pułku Piechoty w Miechowie, na front wyruszył z 204 Batalionem Ochotniczym 4 Pułku Piechoty Legionów. Walczył w Bitwie Warszawskiej. Po rozwiązaniu batalionu, jego kompanię wcielono do 2 Pułku Strzelców Podhalańskich. Walczył z bolszewikami m.in. w Bitwie Nemeńskiej, bitwie pod Kockiem (14-16 sierpnia 1920). 22 września 1920 ranny podczas bolszewickiego kontrnatarcia wzdłuż linii kolejowej Grodno – Kuźnica. Po zakończeniu działań wojennych wraz z pułkiem dołączył do garnizonu w Krośnie.
Od 14 lutego do 30 czerwca 1921 w Szkole Podchorążych Piechoty w Warszawie. 11 lipca 1921 skierowany na staż w 1 Pułku Piechoty Legionów w Wilnie jako dowódca plutonu. Od lutego 1925 do marca 1931 w Batalionie Manewrowym przy Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie jako dowódca plutonu, dowódca plutonu szkoleniowego oraz w zastępstwie – dowódca kompanii.
W 1923 poznał marszałka Józefa Piłsudskiego, jako dowódca jego plutonu ochronnego podczas pobytu w Druskiennikach i Świątnikach. Od 1925 często bywał w dworku Piłsudskich w Sulejówku, opiekował się córkami, pomagał w ogrodzie. W czasie “przewrotu majowego” 1926 walczył po stronie Marszałka przeciwko wojskom rządowym, m.in. w okolicach mostu Kierbedzia i placu Zamkowego.
Od marca 1931 przez rok dowodził plutonem w Batalionie Podchorążych Rezerwy Piechoty 5A w Cieszynie. W 1932 przeniesiony do Departamentu Piechoty Ministerstwa Spraw Wojskowych. W 1934 ukończył kurs spadochronowy w Jabłonnie, zorganizowany przez 2 Batalion Balonowy.
Od 24 stycznia 1934, po rekomendacji Józefa Piłsudskiego adiutant przyboczny Prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego. Występował obok Prezydenta R.P. w mundurze Dywizji Górskiej, której był żołnierzem, stając się symbolem Wojska Polskiego. Weteran POW, wojny z bolszewikami był przystojnym blondynem mającym 190 cm wzrostu, władał biegle (w mowie i piśmie) językami: angielskim, francuskim i rosyjskim.
Po wybuchu wojny 17 września 1939 przekroczył granicę polsko – rumuńską wraz z Prezydentem RP. Zakończył służbę jako adiutant Prezydenta RP w grudniu 1939. Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim, od stycznia 1940 przydzielony jako dowódca kompanii oraz instruktor kursu broni przeciwpancernej w Nemours.
W lipcu ewakuowany wraz z polskimi żołnierzami do Wielkiej Brytanii. Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim. Jesienią odnowił przedwojenną znajomość z kursu spadochronowego z kpt. Maciejem Kalenkiewiczem. Jego przyjacielem był kpt. Jan Górski, obaj przedstawili gen. Władysławowi Sikorskiemu nowatorską koncepcję łączności lotniczej z Krajem. Za zgodą Naczelnego Wodza dołączył do Nich obu. Otrzymał zadanie wyszkolenia specjalistów różnego rodzaju, przeznaczonych do skoku do Polski, dla wsparcia Armii Krajowej.
Jako jeden z pierwszych odbył szkolenie dywersyjne, m.in. kurs strzelecki w Inverlochy Castle oraz kurs organizatorów walki konspiracyjnej w Briggens. 1 kwietnia 1941 zaprzysiężony jako żołnierz Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), przyjął pseudonim Sławek. Ukończył kurs spadochronowy (Znak Spadochronowy nr 0010) w STS 51 Ringway pod Manchesterem oraz rozpoczął kurs łączności w Dunkeld.
W jego trakcie przeniesiony do Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Nie został zrzucony do Polski ze względu na duże ryzyko dekonspiracji – był zbyt powszechnie znany jako długoletni adiutant Prezydenta Mościckiego (jego wizerunek był przed wojną publikowany w prasie). Gen. Sikorski miał powiedzieć – “zamiast wysyłać go do Polski, strzelcie mu od razu w łeb. Na jedno wyjdzie”…
W związku z ryzykiem dekonspiracji uczestniczył jedynie w dwóch wyprawach komandosów na wybrzeże Francji.
W latach 1941-1943 dowódca kursu walki konspiracyjnej w Briggens. Od lipca 1942 jako polski komendant Ośrodka Wyszkolenia Oddziału Specjalnego Sztabu Naczelnego Wodza (STS 43) w Audley End k. Saffron Walden, hrabstwo Essex (Wielka Brytania). Odpowiadał za szkolenie kandydatów na Cichociemnych; w ośrodku organizowano dwa kluczowe kursy specjalne: kurs walki konspiracyjnej oraz kończący cykl szkoleń kurs odprawowy. Ośrodkiem kierował wraz z komendantem brytyjskim – płk. Terrym Roper – Caldbeckiem, przy czym Brytyjczycy odpowiadali za administrację, zakwaterowanie, wyżywienie, zaopatrzenie i ochronę obiektu.
Kierownik Wydziału Wyszkolenia Sztabu Naczelnego Wodza, szef Wydziału w Oddziale Specjalnym Sztabu NW. Od lipca 1944 zastępca szefa Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Aktywnie uczestniczył w szkoleniu wszystkich cichociemnych. Za swój ojcowski stosunek nazywany “tatą” oraz “ojcem cichociemnych”…
Mówił o Cichociemnych:
Wszyscy nasi i moi chłopcy “sami wybierani” – najpiękniejszy kwiat wojska – byli innym, niezwykłym wojskiem! Ich zespoły nigdy nie stanęły na zbiórce w całości, nie defilowali przy dźwiękach orkiestr. Nie otrzymali sztandaru, nie mieli dnia swojego święta i nie weszli do boju całym oddziałem! “Sami wybierani” wchodzili do akcji bojowej indywidualnie, tracąc przy tym dotychczasową swoją osobowość cywilną i żołnierską. Śmierć czyhała na nich od chwili oderwania się od ziemi angielskiej, towarzyszyła długo na własnej ziemi, a gdy ich dosięgła była okrutna!
Katarzyna Brąkowska, Łukasz Karolewski – Pułkownik Józef Hartman
NAC, Fundacja im. Cichociemnych, Warszawa, 2018, ISBN 978-83-927590-8-9
2 grudnia 1945 przeniesiony do Oddziału Szkolenia Zawodowego Sztabu NW, w 1946 mianowany kierownikiem Komisji Likwidacyjnej Specjalnej Sztabu Głównego. Po rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, od stycznia 1947 w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Dokumentował przebieg służby, awansów, odznaczeń skoczków, emisariuszy, żołnierzy zdemobilizowanych pomagając im otrzymać prawo przebywania na terenie Wielkiej Brytanii.
13 sierpnia 1948 zakończył służbę wojskową, w 1964 mianowany przez gen. Władysława Andersa na stopień pułkownika. Pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, mieszkał w Londynie. Władze PRL pozbawiły go obywatelstwa, oskarżały m.in. o szpiegostwo. W 1959 przyjął obywatelstwo brytyjskie.
Schorowany, udzielał się w środowisku kombatanckim, działał w londyńskim Kole Cichociemnych Spadochroniarzy AK. Pracował w Głównej Komisji Weryfikacyjnej AK. Mój Dziadek Cichociemny był sekretarzem Koła Cichociemnych w Londynie oraz podwładnym płk Hartmana w Głównej Komisji Weryfikacyjnej AK, mieszkał w Londynie przy tej samej ulicy, nieopodal mieszkania płk Józefa Hartmana.
Do końca zajmował się losem Cichociemnych, pisał listy, zbierał publikacje o Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie i Armii Krajowej, spotykał się z byłymi podwładnymi. Po śmierci każdego Cichociemnego, dla uczczenia jego pamięci sadził w swym ogrodzie przed domem krzak róży (posadził ich ponad sto).
Utrzymywał kontakty z rodziną marszałka Józefa Piłsudskiego, także z prezydentem Ignacym Mościckim (do jego śmierci) i jego żoną. W latach 1956 – 1978 napisał 220 listów do Marii Mościckiej oraz otrzymał od niej 191 osobistych odpowiedzi. Gdy w 1965 uległ wypadkowi samochodowemu, na skutek czego odniósł ciężkie obrażenia i przebywał 8 miesięcy w szpitalu, otrzymał w prezencie od żony prezydenta futro prof. Mościckiego.
Nie mając prawa do brytyjskiej emerytury żył bardzo skromnie i podejmował się prostych prac, m.in. salowego w szpitalu oraz pomywacza naczyń w restauracji. Zmarł 24 kwietnia 1979 w swoim mieszkaniu przy 10 Ambassador Close w Londynie. Urnę z prochami pochowano na cmentarzu New Brentford Cemetery w Londynie.
Syn Karola Hartmana i Małgorzaty z domu Białek. Dziadkowie Fryderyk i Karolina byli niepiśmiennymi, bezrolnymi chłopami zamieszkującymi u gospodarzy, utrzymującymi się z pracy własnych rąk. Oboje byli luteranami pochodzenia niemieckiego. Rodzina przeszła na katolicyzm, ojciec Karol ochrzczony w obrządku rzymskim. Na początku XX w. Karol Hartman został leśniczym w majątku Bugaj. W podziękowaniu za wzorową służbę otrzymał od pracodawcy leśniczówkę w Szałasie oraz cztery hektary ziemi.
Miał czterech braci: Antoniego, Stanisława, Jana i Tadeusza oraz siostrę Jadwigę. 15 lutego 1947 zawarł związek małżeński z Grace Leborgne, wdową po angielskim pilocie doświadczalnym.
Tł.