18 stycznia 1943 o godz. 17 rozpoczęła się jedna z najbardziej zuchwałych i brawurowych akcji Armii Krajowej – z udziałem czterech Cichociemnych – uwolnienie z więzienia gestapo w Pińsku ok. 40 więźniów – w tym żołnierzy “Wachlarza”.
Akcją dowodził Cichociemny por. Jan Piwnik ps. Ponury (wówczas pod ps. Donat), wzięli w niej także udział Cichociemni: por. Jan Rogowski ps. Czarka. por. Wacław Kopisto ps. Kra, ppor. Michał Fijałka ps. Kawa oraz kilkunastu żołnierzy AK. W tym czasie w Pińsku obecne były poważne siły niemieckie, liczące łącznie ok. 3 tys. żołnierzy: batalion Wehrmachtu, batalion kozaków, kompania Schutzpolizei, stu żandarmów, trzystu białoruskich milicjantów, dywizjon marynarki rzecznej.
Dawne miasto królewskie Pińsk, położone jest nad rzeką Piną, przy jej ujściu do Prypeci, 29 km od kanału Dniepr – Bug, w dawnym województwie poleskim. Od 1316 w Wielkim Księstwie Litewskim, w 1823 podarowane królowej Bonie, w 1581 król Stefan Batory nadał mu prawa miejskie. Do 1939 należało do Polski, po wybuchu wojny zagarnięte przez Sowietów. Przed wojną miało ok. 36 tys. mieszkańców, obecnie ponad 130 tys., od 1991 należy do Białorusi.
20 listopada 1942 żołnierze “Wachlarza”, Cichociemni: kpt. Alfred Paczkowski ps. Wania oraz por. Mieczysław Eckhardt ps. Bocian, a także st. strzelec z cenzusem Piotr Downar ps. Azor wyruszyli z kilkutysięcznewgo miasteczka Dawidgródek (obecnie Białoruś) na akcję bojową – wysadzenie mostu. Niestety, prześladował ich pech. Przy przechodzeniu przez zamarzniętą rzekę pod kpt. Paczkowskim załamał się lód, przy czym złamał nogę. Koledzy umieścili go w opuszczonej smolarni, rozpalili male ognisko, aby nie zamarzł i ruszyli do Dawidgródka po pomoc.
W miasteczku i jego okolicach Niemcy przeprowadzali łapankę Żydów. Obaj żołnierze AK zostali aresztowani, w plecakach mieli dywersyjne wyposażenie, w tym ładunki wybuchowe. Nad ranem aresztowano także “Wanię”, którego wytropili ukraińscy policjanci. Zdradził go dym z komina nieczynnej smolarni.
Aresztowaną trójką natychmiast “zajęło się” gestapo. Byli brutalnie przesłuchiwani, torturowani. Alfred Paczkowski wspominał później, że był nawet bity metalowym prętem po głowie! Tortury nic nie dały, żaden z żołnierzy nikogo nie wydał. Informacja o Ich aresztowaniu dotarła do Komendy Głównej AK w połowie grudnia. Żona por. Mieczysława Eckhardta interweniowała u adiutanta generała Roweckiego. W sylwestra 1942 por. Jan Piwnik otrzymał nietypowe “zaproszenie na bal” – rozkaz uwolnienia żołnierzy “Wachlarza” z więzienia w Pińsku.
Przygotowania do akcji trwały kilkanaście dni. Rozważano możliwość wykupienia więźniów za łapówkę – 60 tys. marek. Nie było to jednak realne, bo nie było odpowiedniego “dojścia” do więziennych władz. Było też mało prawdopodobne, że ktokolwiek z Niemców zaryzykuje za łapówkę ułatwienie ucieczki trójce więźniów gestapo. Frontalny atak na więzienie oczywiście nie był możliwy – w Pińsku stacjonowało wówczas ok. 1,5 tys. żołnierzy okupanta. Jedyną realną możliwością było sięgnięcie po fortel.
W Nowy Rok grupa bojowa liczyła już kilku wybranych żołnierzy. W jej skład wchodzili czterej Cichociemni: por. Jan Piwnik ps. Donat, por. Jan Rogowski ps. Czarka, por. Wacław Kopisto ps. Kra, ppor. Michał Fijałka ps. Kawa oraz pchor. Zygmunt Sulima ps. Esesman (na akcje zakładał mundur SS). Transport miał zapewnić osobowy Opel Kadett kierowany przez Władysława Hackiewicza ps. MSZ oraz dwa samochody ciężarowe (Ford, Chevrolet), prowadzone przez kpr. Edwarda Pubudkiewicza ps. Monter i Antoniego Langnera ps. Duglas.
2 stycznia 1943 żołnierze AK wyruszyli całą ekipą z Warszawy do Brześcia. Kpr. Pobudkiewicz ps. Monter przewiózł Fordem 3 steny, 9 coltów, 2 nagany, granaty, 2 kg plastiku, spłonki i lonty. Pchor. Hackiewicz ps. MSZ wiózł oplem Cichociemnych: por. Piwnika ps. Ponury, por. Rogowskiego ps. Czarka, a także ubranego w złowrogi mundur pchor. Sulimę ps. Esesman.
W Pińsku por. Piwnik ps. Ponury nawiązał kontakt z kierownictwem lokalnej konspiracji AK – Bronisławem Posłusznym ps. Drucik i Michałem Paszkowiczem ps. Jelina. Jednym z warunków udziału w akcji było biegłe posługiwanie się językiem rosyjskim (kamuflaż akcji). Po naradzie, do grupy bojowej dołączono 9 żołnierzy AK z Brześcia. Założono podsłuch na liniach telefonicznych w Pińsku i Brześciu. W położonym nad Bugiem folwarku Eleonory Paszkiewiczowej ps. Biała Pani zorganizowano polowy szpital dla rannych. Wraz z lekarzem na potencjalnych rannych czekała pielęgniarka Zofia Tuszkowska. Melinę na przedmieściach Brześcia zorganizowano w mieszkaniu Jadwigi Hołub, w budynku u zbiegu ulic Niskiej i Zgody.
18 stycznia 1943, w chwili zmiany więziennych strażników – o godz. 17, pod bramę więzienia podjechał z impetem czarny Opel, wyglądający jak pojazd gestapo. Dowodzący całą akcją oraz pierwszą grupą bojową Cichociemny por. Jan Piwnik zażądał otwarcia bramy. Ponieważ strażnik nie zrobił tego natychmiast, pchor. Sulima wyśmienitym niemieckim sklął go tak dosadnie, że ten zdecydowanie przyspieszył. Żołnierze AK dwoma samochodami wjechali na teren więzienia. Strażnika unieszkodliwiono, zamknięto bramę, opanowano więzienną kancelarię. Po odnalezieniu kluczy do cel rozpoczęło się uwalnianie więźniów, w akompaniamencie rosyjskich okrzyków.
Czterech żołnierzy grupy drugiej, dowodzonej przez Cichociemnego por. Jana Rogowskiego ps. Czarka, po sforsowaniu ogrodzenia, używając drabinki sznurowej, wdarło się do środka więzienia przez pięciometrowy mur na tyłach domu mieszkalnego przy ul. Cegielnianej. Trzecia grupa, także czteroosobowa, pod dowództwem Cichociemnego ppor. Michała Fijałki ps. Kawa sforsowała wysoki więzienny mur, zaatakowała budynek administracji.
Tam żołnierze AK napotkali komendanta więzienia, oberwachmeistera Hellingera oraz jego zastępcę wachtmeistera Zollnera, ci próbowali stawiać opór, zostali zastrzeleni. Sierż. Władysław Ilczuk (nazwisko nie potwierdzone) ps. Wrona wraz z szer. Westwalewiczem ps. Płomień opanowali wartownię i rozbroili strażników, następnie obezwładniali i związywali kolejnych, przychodzących na swoją zmianę.
Wszyscy żołnierze AK podczas akcji w więzieniu używali języka rosyjskiego, aby wywołać wrażenie, że akcję przeprowadzili sowieccy partyzanci. Miało to uchronić mieszkańców Pińska przed niemieckim odwetem. Kierowcy pojazdów: kpr. Edward Pobudkiewicz ps. Monter oraz szer. Henryk Fedorowicz ps. Pakunek szykowali pojazdy do pospiesznego odwrotu. Druga z ciężarówek, ze specjalnie przygotowaną skrytką dla więźniów, oczekiwała w umówionym miejscu pod miastem. Działająca poza więzieniem szósta grupa bojowa, składająca się z żołnierzy Inspektoratu Zachodniego (Brześć) AK, dowodzona – wg. Wojciecha Königsberga – przez ppor./por. Witolda Kalinowskiego ps. Drucik (wcześniej podawano, iż był nim Bronisław Posłuszny), tuż przed atakiem na więzienie zerwała wszelką łączność w Pińsku.
Po kilkunastu minutach akcji w więzieniu, AK-owcy odnaleźli uwięzionych żołnierzy “Wachlarza”. Według jednej z relacji, Cichociemny por. Mieczysław Eckhardt ps. Bocian, straszliwie skatowany przez gestapo, kilkanaście godzin przed akcją na więzienie popełnił samobójstwo. Według innej wersji został zastrzelony natychmiast po aresztowaniu. W wyniku akcji uwolniono trzech aresztowanych żołnierzy “Wachlarza” oraz ok. 40 więźniów.
Cichcociemny kpt. Paczkowski wspominał – “(…) leżałem jak zwykle na betonie. Od kilku dni nie miałem przesłuchań i teraz dopiero stwierdzałem, jak mnie wszechstronnie pobito. Byłem bardzo słaby i miałem dreszcze. (…) usłyszałem jakiś hałas (…) Z rozmachem otworzyły się drzwi i zobaczyłem “Czarkę” z “Motorem”. Obaj trzymali w rękach pistolety maszynowe. Rogowski w rosyjskiej czapce na głowie krzyczał nienaturalnie głośno: Wo imieni Stalina wy swobodny, wychoditie…
Dwadzieścia pięć minut – relacja z akcji na więzienie w Pińsku
w: “Biuletyn Informacyjny” z 27 maja 1943, nr 21 (176), s.7-8
Uwolnieni żołnierze “Wachlarza” – “Wania”, “Ryś” i “Azor” odjechali oplem w stronę Janowa Poleskiego. Za nimi jechał ciężarowy Ford, kierowany przez “Montera”. Po drodze przesiedli się do ciężarowego Chevroleta ze skrytką. Niestety, w Oplu pękła opona. Nie było czasu na zmianę koła, samochód podpalono. Część żołnierzy pojechała Chevroletem w stronę Drohiczyna, część Fordem w stronę Brześcia, pozostali rozproszyli się pieszo, z zadaniem powrotu pojedynczo do stolicy. W obawie przed pościgiem, na drodze rozrzucono kolce do przebijania opon. Wszyscy szczęśliwie dotarli do Warszawy, choć niektórzy dopiero po kilku dniach.
Niemcy zostali kompletnie zaskoczeni, nikt z zewnątrz więzienia nie zareagował. To przesądziło o sukcesie akcji, bowiem zaledwie sto metrów dalej, w pobliskiej szkole, zakwaterowany był batalion żołnierzy Wermachtu. Wieść o udanej akcji dotarła do Niemców dopiero kilka godzin po uwolnieniu więźniów. Akcja w Pińsku uważana jest za wzorcowo przeprowadzoną akcję bojową – spośród atakujących więzienie nikt nie zginął, tylko jeden z żołnierzy AK został lekko ranny. Plan i opis przebiegu akcji posłużyły później jako materiał dydaktyczny na szkoleniach SOE.
Uczestników akcji odpowiednio uhonorowano: Cichociemni Jan Piwnik i Jan Rogowski zostali odznaczeni orderami Virtuti Militari, piętnastu żołnierzy odznaczono Krzyżami Walecznych, dwóch awansowano na kolejne stopnie oficerskie.
Niestety, Niemcy w odwecie za sprawnie przeprowadzoną, udaną akcję, 22 stycznia w Janowie Poleskim zamordowali trzydziestu mieszkańców Pińska…