Pierwsi Cichociemni zostali zrzuceni do Polski w nocy z 15 na 16 lutego 1943 w operacji lotniczej „Adolphus„.
Samolot RAF Armstrong Whitworth Whitley wystartował o godz. 18.20 z lotniska Stradishall we wschodniej Anglii. Sześcioma osobami załogi z brytyjskiej 1419 Eskadry do Zadań Specjalnych dowodził kpt. Francis Keast.
Trasa wiodła nad Kanałem LaManche, następnie nad krajami Beneluxu, potem Niemcami i kończyła się na Śląsku Cieszyńskim. Ze względu na długość trasy, samolot wrócił do bazy na resztkach paliwa.
Dowódcą misji był mjr. pil. Stanisław Krzymowski ps. Kostka. Razem z nim mieli skoczyć: rtm. Józef Zabielski ps. Żbik oraz kurier polskiego rządu Czesław Raczkowski ps. Orkan. Zrzucone miały być także cztery zasobniki ze sprzętem.
Zaplanowanym miejscem zrzutu miały być okolice Włoszczowej, gdzie czekała grupa zabezpieczająca żołnierzy AK. Wskutek pomyłki w nawigacji, skoczkowie oraz sprzęt zrzuceni zostali ponad 130 km dalej na południe, w okolicy wsi Dębowiec.
Był to pierwszy skok aliantów poza linię frontu do okupowanej przez hitlerowców Europy.
Używana od 1941, wylot z lotniska RAF Newport, od 14 marca 1942 z tajnego lotniska RAF Tempsford.
Prowadziła na północ od wyspy Sylt, przez Danię, na wysokości Bornholmu skręt na południe i opuszczenie Bałtyku. Nad Polską lot na południe, nad jeziorami Bukowo, Jamno oraz charakterystyczne jezioro Charzykowskie, nad Toruniem w rejon Płocka. Stąd samoloty kierowały się do placówek odbiorczych.
Od 20 sierpnia 1940 w Newmarket stacjonował 1419 Dywizjon Specjalny (1419 Special Duty Flight), wykonujący zadania dla SOE. W lipcu 1940 rozpoczęto budowę tajnego lotniska, we wsi Tempsford, 75 km na północ od centrum Londynu. W październiku 1941 gotowe lotnisko przejęła 3 Grupa RAF, odpowiedzialna za lotnicze operacje specjalne. Na lotnisku Tempsford stacjonował 138 oraz 161 Dywizjon Specjalny RAF (138 and 161 Special Duty Squadron RAF). Z Tempsford startowały samoloty RAF do Belgii, Holandii, Niemiec, Czechosłowacji oraz do Polski. Aby wprowadzić w błąd niemieckie rozpoznanie lotnicze, w Tempsford wybudowano tzw. „Gibraltar Farm”. Budynek wyglądał jak zwykła brytyjska stodoła w gospodarstwie rolnym. Murowane budynki pokryto od zewnątrz drewnem (patrz film poniżej).
Czas lotu do Polski: 10 – 14 godzin. Odległość w obie strony: 3200 km.
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
Używana od 12 października do grudnia 1943, z powodu silniejszej obrony przeciwlotniczej wroga. Wylot z tajnego lotniska RAF Tempsford, tzw. trasa północna.
Omijała od północy Danię i nad Szwecją skręt w kierunku Polski, wlot nad Kraj na odcinku Koszalin-Słupsk, dalej nad Bydgoszcz. Nawet dla Liberatorów ta trasa znajdowała się na krawędzi zasięgu, ale prowadziła tylko w 38 proc. nad terytorium nieprzyjaciela.
1 kwietnia 1943, po rozwiązaniu 301 Dywizjonu Bombowego Ziemi Pomorskiej, sformowano polską eskadrę C (6 załóg + 1 zapasowa), w 81 proc. dysponowała polską obsługa naziemną. 14 listopada 1943 eskadrę przemianowano na 1586 Eskadrę Specjalnego Przeznaczenia, wchodzącą w skład 334 Special Duty Wing RAF
Czas lotu do Polski: 14 – 16 godzin. Odległość w obie strony: 3400 km.
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
Lotnisko RAF Tempsford – Gibraltar Farm
zobacz także – RAF Tempsford
Używana od 22 grudnia 1943 do połowy 1944. Wylot z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), tzw. trasa południowa.
Prowadziła przez Adriatyk, Dalmację, Chorwację, Balaton, nad Węgrami, na zachód od Budapesztu, przez Tatry do Polski. Była to trudna trasa, w 84 proc. nad terytorium nieprzyjaciela, wymagała pokonania dwóch pasm górskich. oraz silnej, skoncentrowanej obrony przeciwlotniczej.
Początkowo 1586 Eskadra startowała z lotniska Regia Aeronautica w Sidi Amor w Tunisie. Po miesiącu przeniesiono ją na lotnisko Campo Casale w okolicach Brindisi. Od lutego 1944 eskadra liczyła 18 samolotów i 16 załóg.
Czas lotu do Polski: 9 – 11 godzin. Długość trasy: 1400 km. Zobacz także – Campo Casale
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
Używana od połowy 1944, po wzmocnieniu niemieckiej obrony przeciwlotniczej w rejonie Budapesztu.
Prowadziła z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), nad dalmatyńskimi miejscowościami Bar i Kotor (ówczesna Jugosławia), Czarnogórę, Węgry (na wschód od Budapesztu) i dalej do Polski, na wschód od Tatr.
Długość trasy: ok. 1400 km.
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
Wylot z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), przelot nad albańskim miastem Durras, dalej nad Serbią, następnie od Bazias (na granicy Rumunii i Jugosławii) skręt w kierunku Lwowa.
Długość trasy: 1100 km.
Dziennik lotów polskiej sekcji Special Operations Executive
– loty z Tunisu i Brindisi, 1943 – 1945:
źródło: Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana, Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
STS – Special Training School (pol. Specjalna Szkoła Treningowa)
Tutaj w latach 1941 – 1942 zorganizowano dwa kursy walki konspiracyjnej dla kandydatów na Cichociemnych.
Podczas wojny tutaj zlokalizowany był także brytyjski ośrodek fałszowania dokumentów (także pieniędzy, w tym okupacyjnych złotych), który początkowo pracował tylko na polskie potrzeby.
Kandydatów na Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE – Special Training School (Specjalna Szkoła Treningowa) oznaczonych arabskim numerem, także w polskich bazach, m.in. we włoskiej Ostuni.
Podstawowym celem kursu walki konspiracyjnej było przygotowanie Cichociemnego do prowadzenia walki niewielką grupą żołnierzy – kilkuosobowym zespołem dywersyjno – sabotażowym działającym w warunkach konspiracji. Zaprawę fizyczną wyrabiano m.in. na torze przeszkód, na przeprawie linowej przez rzekę, a także podczas kilkunastokilometrowych biegach przełajowych ze sprzętem. Doskonalono umiejętności strzeleckie oraz minerskie, m.in. z użyciem „plastiku” oraz zapalników czasowych typu ołówkowego, także podkładania ładunków wybuchowych „domowej roboty”.
Uczono posługiwania się łącznością, planowania oraz przeprowadzania akcji bojowych. Szkolono w zakresie sposobów nawiązywania kontaktów oraz zbierania i przekazywania informacji, łączności i szyfrów. Organizowano „marsze na orientację”, uczące orientacji w terenie oraz szybkiego dotarcia do wyznaczonego celu. Strzelano z różnych odległości do tarcz, manekinów, w ciemnościach, w ruchu, podczas przeprawy przez tor przeszkód czy… wspinania się po linie. Kandydaci uczyli się podstaw zwiadu, czytania map, prowadzenia wszelkich pojazdów, ale także… taktyki działania SS.
Na dwóch kursach walki konspiracyjnej w Briggens przeszkolono łącznie 27 kandydatów na Cichociemnych, na kursie legalizacji (fałszowania dokumentów) – trzech Cichociemnych.
W ośrodku w Briggens zespół znakomitych fałszerzy, kreślarzy, techników, ekspertów grafologii, przy użyciu różnych specjalistycznych urządzeń, w tym ok. 50 rodzajów drukarek, wytwarzał dla wszystkich agentów SOE dokumenty (w tym m.in. paszporty, prawa jazdy, banknoty) takiej jakości, że były nie do odróżnienia od prawdziwych.
Brytyjski ośrodek fałszowania dokumentów (także pieniędzy, w tym okupacyjnych złotych), pracował pod kierownictwem Cpt. Morton Bisset’a początkowo pracował tylko na polskie potrzeby. Pracował w nim doświadczony polski fałszerz Jerzy Maciejewski, przedwojenny pracownik Samodzielnego Referatu Technicznego Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP.
W lipcu 1943 przez kuriera dostarczono do Wielkiej Brytanii klisze banknotów 50, 100 i 500 zł, próby papierów, znaków wodnych oraz farb, co umożliwiło wyprodukowanie w ośrodku SOE – STS 38 w Briggens ok. 50 mln okupacyjnych złotych dla Armii Krajowej.
Ogółem podczas wojny w tym ośrodku wytworzono ok. 275 tysięcy (sic!) różnych dokumentów dla ruchów oporu w okupowanej Europie.
zobacz:
STS – Special Training School (pol. Specjalna Szkoła Treningowa)
Tutaj, w Inverlochy Castle k. Fort Wiliam, hrabstwo Highland (Wielka Brytania) jesienią 1940 rozpoczęły się pierwsze kursy kandydatów na Cichociemnych: kurs dywersyjno – strzelecki oraz minerski.
Kandydatów na Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE – Special Training School (Specjalna Szkoła Treningowa) oznaczonych arabskim numerem, także w polskich bazach, m.in. we włoskiej Ostuni.
Zamek Inverlochy, wybudowany w 1866, posadowiony został nieopodal najwyższego szczytu Szkocji – Ben Nevis. Jednym z zadań podczas kursu było… samotne zdobycie tego szczytu. Cichociemny Antoni Pospieszalski wspominał, że zajęło mu to sześć godzin.
Okolica idealnie nadawała się do szkoleń żołnierzy wojsk specjalnych: lasy, góry, jeziora, plaże… Zajęcia praktyczne z uzbrojenia, materiałów wybuchowych, walki wręcz zaplanowano na ok. 90 godzin, zajęcie teoretyczne nt. organizacji sił wroga zaplanowano na cztery godziny.
Na kursie dywersyjno – strzeleckim oraz sabotażu przeszkolono 74 kandydatów, głównie oficerów z 4 Brygady Kadrowej Strzelców. Więcej info – Szkolenie Cichociemnych
Agnieszka Polończyk, Krzysztof Polończyk – Anglia i Szkocja. Śladami Cichociemnych
Dziękujemy za wyrażenie zgody na publikację 🙂
zobacz:
W Largo House (Upper Largo k. Leven, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania) znajdował się polski ośrodek szkolenia spadochroniarzy – 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz Cichociemnych.
Kursy spadochronowe dla polskich spadochroniarzy oraz kandydatów na Cichociemnych prowadzono także w brytyjskim ośrodku szkolenia spadochroniarzy – Parachute Training School – w Ringway pod Manchesterem, od stycznia 1944 także w polskiej bazie w Ostunii.
Kandydatów na Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE – Special Training School (Specjalna Szkoła Treningowa) oznaczonych arabskim numerem, także w polskich bazach, m.in. we włoskiej Ostuni.
Agnieszka Polończyk, Krzysztof Polończyk – Anglia i Szkocja. Śladami Cichociemnych
Dziękujemy za wyrażenie zgody na publikację 🙂
Szkolenie spadochronowe w brytyjskim ośrodku trwało tydzień, w polskim od dwóch do czterech tygodni. Podstawą kursu były intensywne ćwiczenia fizyczne: codzienne długie biegi, marsze, pokonywanie specjalnego toru przeszkód, zrzucanie z wiszących trapezów, wreszcie skoki z dwu- oraz trzymetrowego „podium”.
Skoki ćwiczono najpierw skacząc z wybudowanej przez Polaków w Lundin Links, niedaleko Largo House, 24-metrowej wieży spadochronowej (pierwszej w Wielkiej Brytanii).
W kolejnym etapie szkolenia kandydaci skakali ze spadochronem z samolotu oraz z balonu. Używano spadochronu desantowego typu Irvin QD, każdy kandydat miał obowiązek oddania kilku skoków (5-8) w dzień i jednego nocą.
Polski ośrodek szkoleniowy w Largo House kandydaci na Cichociemnych nazywali „Małpim Gajem”, ponieważ zlokalizowany był wśród starych dębów, tworzących atmosferę „gaju”, natomiast od szkolonych kandydatów wymagano małpiej wręcz zręczności, m.in. wymagano przechodzenia z drzewo na drzewo bez użycia jakiegokolwiek sprzętu, tylko przy użyciu gałęzi drzew.
Na bramie ośrodka widniał napis: „Szukasz śmierci – wstąp na chwilę”. Kurs spadochronowy w Ringway, Largo House oraz Ostuni ukończyło ogółem 703 kandydatów.
Więcej info – Szkolenie Cichociemnych
„Najkrótszą drogą” – fragment jednodniówki 4 BK
Largo House współcześnie. Fot. Marcin Kunicki
Polskie Miejsca w Wielkiej Brytanii
Dziękujemy za wyrażenie zgody na publikację 🙂
zobacz:
STS – Special Training School (pol. Specjalna Szkoła Treningowa)
W Ringway pod Manchesterem od 21 czerwca 1940 funkcjonował brytyjski ośrodek szkolenia spadochroniarzy – Parachute Training School.
Szkolono tu (oraz w polskim ośrodku Largo House, od stycznia 1944 także w polskiej bazie w Ostunii) na kursie spadochronowym kandydatów na Cichociemnych.
Kandydatów na Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE – Special Training School (Specjalna Szkoła Treningowa) oznaczonych arabskim numerem, także w polskich bazach, m.in. we włoskiej Ostuni.
Szkolenie w brytyjskim ośrodku trwało tydzień, w polskim od dwóch do czterech tygodni. Podstawą kursu były intensywne ćwiczenia fizyczne: codzienne długie biegi, marsze, pokonywanie specjalnego toru przeszkód, zrzucanie z wiszących trapezów, wreszcie skoki z dwu- oraz trzymetrowego „podium”.
Skoki ćwiczono najpierw skacząc z wybudowanej przez Polaków w Lundin Links, niedaleko Largo House, 24-metrowej wieży spadochronowej (pierwszej w Wielkiej Brytanii). W kolejnym etapie szkolenia kandydaci skakali ze spadochronem z samolotu oraz z balonu. Używano spadochronu desantowego typu Irvin QD, każdy kandydat miał obowiązek oddania kilku skoków (5-8) w dzień i jednego nocą.
Kurs spadochronowy w Ringway, Largo House oraz Ostuni ukończyło ogółem 703 kandydatów. Więcej info – Szkolenie Cichociemnych
Szkolenie brytyjskich spadochroniarzy, 1941
podobnie szkolono polskich spadochroniarzy oraz Cichociemnych
zobacz:
Special Operations Executive (pol. Kierownictwo Operacji Specjalnych) – to brytyjska, ściśle tajna agencja rządowa, utworzona decyzją Winstona Churchilla z 19 lipca 1940 (niektóre źródła podają inne lipcowe daty), działająca do stycznia 1946. Dzięki niej – oraz pracy mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – możliwe było m.in. przeszkolenie i wysłanie do Polski 316 Cichociemnych, 31 kurierów oraz sprzętu, broni i uzbrojenia dla Armii Krajowej.Brytyjskie SOE spełniało funkcję „:agencji transportowej” dla polskiego Oddziału VI (Specjalnego).
Jej zadania definiowała tzw. Karta SOE, uchwalona przez brytyjski Gabinet Wojenny 22 lipca 1940. Dokument ten do dzisiaj jest tajny. W przestrzeni publicznej funkcjonuje uproszczona wersja polecenia brytyjskiego premiera Winstona Churchilla – agenci SOE mieli „podpalić Europę”.
Powstanie SOE poprzedził memoriał z 25 maja 1940 przedstawiony brytyjskiemu rządowi przez szefa Imperialnego Sztabu Generalnego (ang. Chief of the Imperial General Staff). Postulował w nim m.in. ataki na cele gospodarcze, osłabianie morale Niemców oraz wywołanie powstania w krajach okupowanych przez Niemców. Do realizacji takich celów potrzebna była specjalna organizacja. O utworzeniu, zadaniach i strukturze SOE czytaj tutaj.
W pewnym sensie powstanie SOE wymusili hitlerowcy, którzy jeszcze przed wybuchem II wojny światowej prowadzili z użyciem wywiadu i służb specjalnych działania dywersyjno – wywrotowe na terenach podbijanych następnie krajów. W przypadku Polski była to m.in. piąta kolumna oraz prowokacja gliwicka.
Decyzją Winstona Churchilla z 19 lipca 1940 (podawane są także inne daty, np. 22 lipca) powołano ściśle tajną brytyjską agencję rządową – Kierownictwo Operacji Specjalnych (SOE). Nadzór nad SOE sprawował minister wojny ekonomicznej Hugh Dalton. SOE współpracowało z Royal Navy, dzięki której okrętami nawodnymi i podwodnymi przerzucano agentów i zaopatrzenie do krajów okupowanych. Ponadto SOE korzystało także z samolotów 138, 148 oraz 161 dywizjonów specjalnego przeznaczenia RAF. SOE współpracowało również z utworzonym w czerwcu 1942 Biurem Służb Strategicznych (OSS – Office of Strategic Services), amerykańską agencją wywiadowczą.
SOE utworzono z połączenia trzech istniejących agend rządowych, w tym dwóch powstałych po zajęciu Austrii przez Niemcy w marcu 1938 – departamentu Electra House zajmującego się propagandą oraz Sekcji D (ang. Destruction) w strukturze Secret Intelligence Service, mającej zająć się sabotażem i dywersją. Trzecią była utworzona w 1936 w brytyjskim Ministerstwie Wojny komórka Generall Staff (Research), przemianowana w 1939 na Millitary Intelligence (Research), zajmująca się wywiadem wojskowym. Więcej informacji – zobacz SOE.
Special Operations Executive nie była w pełni samodzielna – uzależniona była operacyjnie od brytyjskiego lotnictwa i marynarki, materiałowo od ministerstwa wojny, politycznie od ministerstwa spraw zagranicznych, strategicznie podlegała Komitetowi Szefów Sztabu Imperialnego. Centrala SOE mieściła się w Londynie, początkowo zajmowała trzy piętra St. Ermin’s Hotel, następnie przeniosła się do budynku przy Baker Street nr 64 pod nazwą Union Trading Company, działała pod przykrywkową nazwą Inter Services Research Bureau.
SOE jako agenda brytyjskiego rządu musiała respektować jego polityczne decyzje. Od początku istnienia była skonfliktowana z brytyjskim Foreign Office, które zwłaszcza po przyłączeniu się ZSRR do koalicji aliantów zabiegało o jego przychylność. Niewiele pomogła ugoda z maja 1942, zobowiązująca SOE do uzyskiwania zgody FO na operacje mogące mieć charakter polityczny. Brytyjscy dygnitarze usadowieni w FO sympatyzowali ze Stalinem, stale zabiegali o to, aby nie przeszkadzać w realizacji jego planów. Interesy Polski nie miały prawie żadnego znaczenia, a Anglicy dopiero wiele lat po wojnie przekonali się, jak bardzo byli naiwni.
Brytyjskie Foreign Office (odpowiednik polskiego MSZ – przyp. RMZ), podkreśla Hanna Świderska w publikacji w paryskiej „Kulturze”:
nie miało ani jednego dyplomaty obznajmionego ze sprawami sowieckimi czy choć mówiącego po rosyjsku i informacje o Wielkim Aliancie czerpało ze sprawozdań sporządzanych przez Dział Badań FO (Research Department) obsadzony przez kryptokomunistów – sic! (Hanna Świderska, Z powiązań Polska – SOE – NKWD, Zeszyty Historyczne (zeszyt 12), tom 489, Biblioteka „Kultury”, Paryż: Instytut Literacki, 1995, s. 95-108).
SOE przerzuciło ogółem do krajów okupowanych ok. 1,8 tys. agentów oraz 10 tys. ton sprzętu (868 lotów). Dzięki użyczeniu samolotów przez SOE, do Polski w czterech sezonach operacyjnych Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza wysłał łącznie 316 Cichociemnych oraz 31 kurierów (jeden CC oraz jeden kurier skoczyli dwukrotnie), Węgra – radiotelegrafistę oraz 4 Anglików (operacja Freston). Jeden z kurierów – Józef Retinger, w zasadzie „wysłał się sam”, dzięki protekcji u szefa SOE. Ponadto zrzucono 670 ton zaopatrzenia, z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii 76.117 ton zaopatrzenia, do Francji 10.485 ton, a do Grecji 5.796 ton…
Warto dodać, że według moich obliczeń cała pomoc zaopatrzeniowa SOE dla Armii Krajowej zmieściłaby się w jednym pociągu towarowym. Do Polski zrzucono ledwo 670 ton zaopatrzenia (4802 zasobniki, 2971 paczek, 58 bagażników), z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii ponad sto dziesięć razy więcej, tj. 76117 ton zaopatrzenia, do Francji 10485 ton, a do Grecji 5796 ton…
Całe wsparcie finansowe Brytyjczyków dla Polski stanowiło zaledwie ok. 2/3 wydatków Wielkiej Brytanii na wojnę, poniesionych (statystycznie) JEDNEGO dnia. Przerzucono do Polski 316 Cichociemnych, choć przeszkolono do zadań specjalnych 533 spadochroniarzy. Tak bardzo Brytyjczycy wspierali Polaków oraz pomagali Polsce…
Współpraca z Anglikami – raport sprawozdawczy
dotyczący koncepcji dywersyjnych na terenie Polski
w: Akta Szefa Sztabu Armii Polskiej we Francji
Źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, sygn. A.IV.-1/1a, 15
Dyrektor SOE ds. operacyjnych i szkoleniowych Colin Gubbins (późniejszy szef operacyjny) – jak podkreśla Lynne Olson w ciekawej i rzetelnej książce pod znaczącym tytułem „Wyspa ostatniej nadziei. Anglicy, Polacy i inni” – posłużył się Polską jako wzorcem w kwestii rodzaju i zakresu działań ruchu oporu, jaki chciałby wywołać w Europie. Jak się jednak wkrótce przekonał, Polska była jednak jedyna w swoim rodzaju w swojej woli do stawiania oporu i buntowania się. Krótko po wojnie Gubbins oświadczył słuchaczom, że o ile w Europie Zachodniej szok, jakim była niemiecka okupacja, oszołomił ludzi, o tyle „duch Polaków, zahartowanych przez wieki ucisku, pozostał niezłomny (s. 189)
Polacy wydatnie wsparli swoimi umiejętnościami proces szkolenia agentów SOE, m.in. por. Jerzy Górecki z Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy został zastępcą komendanta utworzonej przez brytyjski RAF w Ringway pod Manchesterem Szkoły Treningu Spadochronowego (eng. Parachute Training School); większość jej instruktorów stanowili polscy spadochroniarze. Przeszkolili 4825 spadochroniarzy – Belgów, Francuzów, Norwegów, Czechów oraz Polaków – Cichociemnych.
Warto podkreślić, że działania podjęte przed wojną przez Sztab Główny Wojska Polskiego, w tym uruchomienie produkcji spadochronów Polski Irvin, otwarcie Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy, testy sprzętu i wyposażenia, szczególnie zaś rozpoczęcie szkolenia spadochroniarzy – komandosów, nie miały wpływu na przebieg kampanii wrześniowej 1939, jednak sytuowały Polskę w ścisłej światowej elicie państw tworzących wojska powietrznodesantowe. Polacy w działaniach SOE wsparli także rozwój sprzętu specjalnego: byli twórcami zapalników czasowych, zasobników towarowych, radiostacji typu AP („polish spy radio”) konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana oraz urządzeń do szybkiej telegrafii.
Późnym latem 1940 jako jedna z pierwszych (po francuskiej) rozpoczęła działalność sekcja polska SOE Kierował nią początkowo Bickham Sweet Escott, następnie przedwojenny rezydent brytyjskiego wywiadu w Polsce kpt. Harold Perkins. Pochodził z rodziny przemysłowców, płynnie mówił po polsku, mieszkał niegdyś w Bielsku. Więcej info – Współpraca Polaków z SOE
Polacy jako jedyni z kilkunastu wspieranych przez SOE mieli bardzo dużą autonomię. Jako jedyna, polska sekcja SOE ograniczała się wyłącznie do kontaktów z Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza oraz pośredniczenia w świadczeniu usług: użyczania samolotów, organizowania zaopatrzenia do przerzutu. Tylko Polacy samodzielnie wyszukiwali emisariuszy, kurierów i skoczków. Polacy stanowili także większość kadry instruktorów, szkolących Cichociemnych w ośrodkach SOE. Mieliśmy również własną radiową sieć łączności oraz używaliśmy własnych szyfrów, aż do połowy 1944 nieznanych Brytyjczykom. Polski wybitny konstruktor, inż. Tadeusz Heftman skonstruował rewelacyjną radiostację dalekiego zasięgu, której produkcją na potrzeby SOE, a także Cichociemnych zajęły się Polskie Wojskowe Warsztaty Radiowe (Polish Wireless Research Unit) w Stanmore pod Londynem, funkcjonujące jako wspólne przedsięwzięcie polsko – brytyjskie. Zobacz – łączność z Krajem.
Polska sekcja SOE współpracowała z polskim Sztabem Naczelnego Wodza, zwłaszcza z utworzonym w tym celu w czerwcu 1940 Samodzielnym Wydziałem Krajowym – posługującym się zakamuflowaną nazwą Oddział VI – przemianowanym później na Oddział Specjalny. Podlegał bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi. Szefem Wydziału VI (Specjalnego) został ppłk. dypl. Michał Protasewicz. W wydziale tym wyodrębniono początkowo referat S, następnie utworzono Wydział S, zajmujący się przerzutem lotniczym ludzi i sprzętu do Polski. Jego szefem został mjr. dypl. Jan Jaźwiński.
Polacy – jako jedyni – mieli swoją łączność, własne szyfry, sprzęt swojej konstrukcji, sami rekrutowali Cichociemnych – którzy nie byli agentami SOE, lecz żołnierzami Armii Krajowej. Mieli też swój wywiad (także podlegał Oddziałowi VI SNW), który był jedynym wywiadem alianckim działającym w Polsce. Mieli też własne siatki agentów wywiadu, którzy działali w wielu krajach świata. „Polską specjalnością” – czyli terenami gdzie nie funkcjonowały inne siatki wywiadowcze aliantów – były: Polska, Niemcy, Zaolzie, Austria, okupowana część ZSRR, także Afryka Północna. W 2004 oraz w 2005 opublikowano obszerne ustalenia Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej pt. Polsko – brytyjska współpraca wywiadowcza podczas II wojny światowej (wyd. Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, Warszawa 2004, 2005 ISBN 83-89115-11-5 oraz ISBN 83-89115-37-9). W 2005 roku brytyjski rząd oficjalnie potwierdził że ok. połowa tajnych raportów dla aliantów z okupowanej Europy pochodziła od Polaków.
Zorganizowany przy współpracy SOE oraz Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza pierwszy zrzut cichociemnych do okupowanej Polski (operacja „Adolphus”, 15/16 lutego 1941) był także pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren środkowej Europy okupowanej przez Niemców. Instrukcje oraz techniki zrzutów, wzory zasobników zrzutowych zostały w większości przygotowane przez Polaków. Także Polacy jako jedni z pierwszych zastosowali placówki odbiorcze przy zrzutach dywersyjnych. Z polskich doświadczeń korzystało później SOE przy organizowaniu zrzutów do innych krajów. Więcej info – Bajki o SOE
Ok. 45 polskich skoczków, agentów SOE zrzucono do Europy (poza Polskę) w ramach Akcji Kontynentalnej, do Albanii, Francji, Grecji, Jugosławii, północnych Włoch. Więcej info – Nie tylko Cichociemni oraz Akcja Kontynentalna, Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza.
Jacek Tebinka, Anna Zapalec – Początki współpracy brytyjskich instytucji
zajmujących się operacjami specjalnymi z polskim wywiadem wojskowym w 1939
w: „Dzieje Najnowsze., Studia i Materiały”, rocznik LI – 2019, nr 4, s. 5-25, ISSN 0419-8824
Zbigniew S. Siemaszko – Brytyjczycy zaangażowani w sprawy polskie
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1995, zeszyt 112, s. 77-94
Odtajniony raport ppłk. H.M. Threlfall’a z 30 maja 1945 r. nt. operacji specjalnych SOE dla Polski:
(ze zbiorów brytyjskiego National Archives)
Po zakończeniu II wojny światowej pojawiły się opinie, że tajna brytyjska organizacja rządowa Special Operations Executive wydatnie wsparła tworzenie przez Stalina reżimów komunistycznych na terytoriach zajmowanych („wyzwalanych”) przez Armię Czerwoną. To spore nieporozumienie. SOE nie była w swoich działaniach samodzielna, była podporządkowana brytyjskiemu rządowi oraz musiała respektować jego polityczne decyzje. Stalinowi pomogło brytyjskie Foreign Office czyli rządowa agenda odpowiedzialna za politykę zagraniczną Wielkiej Brytanii (odpowiednik polskiego MSZ). Personalnie – Winston Churchill oraz jego kiepski minister Anthony Eden.
Brytyjscy dygnitarze usadowieni w FO zapałali wielką sympatią do Stalina i stale zabiegali o to, aby nie przeszkadzać w realizacji jego planów. Interesy Polski nie miały prawie żadnego znaczenia, a Anglicy dopiero wiele lat po wojnie przekonali się, jak bardzo byli naiwni.
Jak podkreśla Hanna Świderska w publikacji w paryskiej „Kulturze”, brytyjski odpowiednik polskiego MSZ:
Foreign Office „nie miało ani jednego dyplomaty obznajmionego ze sprawami sowieckimi czy choć mówiącego po rosyjsku i informacje o Wielkim Aliancie czerpało ze sprawozdań sporządzanych przez Dział Badań FO (Research Department) obsadzony przez kryptokomunistów” sic! (Hanna Świderska, Z powiązań Polska – SOE – NKWD, Zeszyty Historyczne (zeszyt 12), tom 489, Biblioteka „Kultury”, Paryż: Instytut Literacki, 1995, s. 95-108).
Krótko mówiąc, alianci – głównie Brytyjczycy – zdradzili nas, amatorsko i naiwnie traktując Stalina i ulegając sowieckim agentom wpływu. Wielka Brytania oddała Polskę do sowieckiej strefy władzy. Oprócz tego fundamentalnego ograniczenia politycznego istniały także bariery techniczne – ówczesne samoloty miały zbyt mały zasięg, aby ich loty do Polski nie były postrzegane jako spore ryzyko. W miarę postępów Armii Czerwonej malała chęć Brytyjczyków, aby bardziej niż dotąd wesprzeć wysiłek wojenny Armii Krajowej. Charakterystycznym tego sygnałem było zabieganie przez prawie rok (!) o zgodę FO na wysłanie do Polski brytyjskiej misji wojskowej. Brytyjczycy skoczyli do Polski w ostatnim zrzucie, kiedy nie miało to już większego znaczenia. Nota bene, zostali aresztowani przez NKWD (potem z Moskwy odesłano ich do Anglii)…
Pod koniec września 1941 pomiędzy SOE a NKWD zawarto umowę o współpracy. NKWD miało zaprzestać działań w państwach Wspólnoty Brytyjskiej, Arabii Saudyjskiej, Egipcie, Iraku, Jemenie oraz Syrii. SOE miała pomóc w zrzucaniu rosyjskich agentów do państw okupowanej Europy – wszystkich nie należących do ZSRR albo Wspólnoty Brytyjskiej. Po pierwszym zrzucie Cichociemnych do Polski SOE pomogła w zrzuceniu do naszego kraju kilkudziesięciu agentów NKWD. Potem zasady współpracy SOE-NKWD skorygowano – sowieccy agenci mieli działać w okupowanych krajach – uwaga: dotyczyło to tylko Europy Zachodniej – za zgodą ich emigracyjnych rządów. Zrzucono kilkudziesięciu sowieckich agentów. W kilku zrzutach uczestniczyły także polskie załogi samolotów oddanych do dyspozycji SOE. Na terenach Polski i innych krajów Europy Środkowo – Wschodniej Stalin miał całkowicie wolną rękę. Przyzwyczajał się do tego, że te państwa są pod jego całkowitą kontrolą…
Winston Churchill miał jednak świadomość, że Polska została skrzywdzona. W jednym ze swych wystąpień w Izbie Gmin (popisując się niebywałą hipokryzją) powiedział:
Polsce odmówiono wszystkiego; wolnego wyrażania jej narodowej woli… Trzymana jest pod ścisłą kontrolą rządu zdominowanego przez Sowietów, który nawet nie odważy się przeprowadzić wolnych wyborów pod obserwacją przedstawicieli trzech z czterech wielkich światowych mocarstw. Los Polski zdaje się być niekończącą się tragedią, a my, którzy poszliśmy na wojnę nie dość dobrze przygotowani, by Polsce pomóc, przyglądamy się ze smutkiem tym dziwnym rezultatom naszych starań
Od zwycięstwa Armii Czerwonej pod Stalingradem sojusz Wielkiej Brytanii z ZSRR umacniał się, a sprawy Polski schodziły na dalszy plan. Wypadkową tej postawy były działania jednej z agend brytyjskiego rządu – SOE. Wciąż nie odtajniono zdecydowanej większości dokumentów, dotyczących jej współpracy z NKWD. Poniżej prezentujemy jeden z tych nielicznych, które już nie są tajne…
zobacz także: SOE