• cichociemni@elitadywersji.org

Tag Archives: przejmowanie zrzutów

Zrzutowisko Papuga

 

NA TROPIE ZRZUTOWISK
ARMII KRAJOWEJ

społeczny projekt badawczo – edukacyjny

zobacz – Dlaczego tropimy?


Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ

 

Halifax-II-300x194 Zrzutowisko Papuga

Handley Page Halifax II

Od lutego 2023 realizujemy społeczny projekt badawczo – edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Informacje nt. Projektu, opinie wybitnych historyków, podstawowe informacje – są dostępne na tej stronie. Wciąż można się zgłaszać do uczestnictwa w Projekcie. Uzasadnienie naszych działań można przeczytać w artykule – Dlaczego tropimy?

Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.

Przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk bardzo ważna jest analiza dotychczasowych publikacji na ten temat oraz relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Prezentujemy ustalenia dokonane w Projekcie oraz czekamy na kolejne, nowe odkrycia. Zachęcamy, aby zachować racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji…

 

Placówka odbiorcza:    PAPUGA 114, PAPUGA 226

GPS:  N 50° 07′ 28″  E 21° 13′ 32″

(wg. Kajetana Bienieckiego – N 50° 07′  E 21° 12′)

 

Papuga-blad_1100px-wyjasn-300x143 Zrzutowisko PapugaUwaga: wg. Panów: Waldemara Natońskiego oraz dr Andrzeja Borcza, w „Wykazie placówek” Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, w zakresie dotyczącym placówki odbiorczej „Papuga” jest błąd we wskazaniu długości geograficznej – „zamiast 110 od lewej powinno być 210. Szerokość 44 od dołu pasuje do centrum Jastrząbki St. (na kościół). Pierwsza czerwona linia od lewej to długość dla 110, druga czerwona to 210 i pasuje jak ulał na centrum Jastrząbki”.

 

PAPUGA-1938-POPRAWIONA-165x250 Zrzutowisko PapugaW sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 30/31 lipca 1944, placówka odbiorcza „Papuga 114”, położona ok. 20 km na północny wschód od stacji kolejowej Tarnów (w rejonie miejscowości: Jastrząbka Stara), woj. podkarpackie, powiat dębicki, gmina Czarna, przyjęła zrzut materiałowy:

  • „Halifax” JP-248 „H” z brytyjską załogą 148 Dywizjon RAF, start z lotniska Campo Casale, zrzut 12 zasobników i 12 paczek, w godz. 01.26 – 01.32, w trzech nalotach, z wysokości 1000/1200 stóp. Samolot powrócił szczęśliwie, wylądował w bazie o godz. 04.55, po ośmiu godzinach i 25 minutach lotu.

Zrzut przyjęli żołnierze placówki AK Zassów – „Zapalnik”, Obwodu Dębica AK. Przed zrzutem rekonesans przeprowadził wachm. pchor. Alfred Łubieński ps. „Iwo” z Zassowa, proponując na teren zrzutu obszar Wielkich Łąk w Jastrząbce Starej. W zasobnikach i paczkach znajdowała się m.in. brytyjska broń: ręczne karabiny maszynowe Bren, pistolety maszynowe Sten, granatniki przeciwpancerne Piat wz. 43. Ponadto: radiostacja AP-5, amunicja, granaty ręczne, pistolety, materiały wybuchowe (plastyk), mundury. Do transportu zasobników i paczek zrzutowych z miejsca zrzutu do magazynów użyto kilkunastu furmanek parokonnych.

W niedzielę 30 lipca 1944 poleciało do okupowanej Polski 11 samolotów: pięć polskich oraz sześć brytyjskich.

 

W nocy 12/13 maja 1944, na placówkę „Papuga 226” leciały także ze zrzutami zaopatrzenia dla AK (materiałowymi):

  • „Halifax” JP-236 „A” z polską załogą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, po starcie z lotniska Campo Casale. Był nad placówką zasadniczą „Warta 224” w godz. 23.44 – 00.10, ale placówka nie sygnalizowała odzewu i nie wyłożyła świateł – poleciał więc na placówkę zapasową „Papuga 226”.  Nad tą placówką był od 00.45 do 00.55 – ale do zrzutu nie doszło, bowiem nie dostrzegł świateł placówki – nad oboma było silne  zachmurzenie. Samolot nie wykonał zadania, szczęśliwie powrócił do bazy o godz. 04.25, po ośmiu godzinach i 30 minutach lotu.
  • „Liberator” EV-978 „R” z polską załogą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, po starcie z lotniska Campo Casale. Był nad placówką zasadniczą „Warta 224” w godz. 00.14 – 00.46, ale placówka nie sygnalizowała odzewu i nie wyłożyła świateł – poleciał więc na placówkę zapasową „Papuga 226”.  Nad tą placówką był od 01.28 do 01.48 – ale do zrzutu nie doszło, bowiem nie dostrzegł świateł placówki. Samolot szczęśliwie powrócił z ładunkiem do bazy po dziesięciu godzinach 20 minutach lotu.

 

PAPUGA-2023-POPRAWIONA-163x250 Zrzutowisko PapugaW piątek 12 maja 1944, w godz. od 19.50 do 20.06, wystartowało do okupowanej Polski z lotniska Campo Casale 16 samolotów, w tym dziesięć polskich oraz sześć brytyjskich.

Wg. relacji Aleksandra Kabary ps. Grom – dotyczącej nieudanego zrzutu – „Najbardziej zawiedzeni byli żołnierze Placówki „ZAPALNIK”. Większość ze stanu 150 partyzantów ze wsi Jastrząbka Str. nie posiadało żadnego uzbrojenia. Niewielkie ilości produkowanych chałupniczo „samopałów” przez rusznikarzy w Przerytym Borze, Borowej i Czarnej były kroplą w morzu potrzeb.(…)  Duże zasługi w „dozbrajaniu” pododdziału mieli bracia Smagaczowie z Jastrząbki Str., absolwenci Szkoły Mechanicznej w Dębicy. W latach 1941-44 pracowali w zakładach niemieckiej „Zbrojowni” przy ul. Rakowieckiej w Krakowie, skąd z narażeniem życia „przemycali” potrzebne części i materiały do produkcji broni oraz innego zbrojenia. Bolesław Smagacz ps.” Motyl” i Antoni Smagacz ps. „Laska” byli doskonałymi konstruktorami i „producentami” tak potrzebnej broni. Obaj byli strzelcami drużyny „Olszyny” Batalionów Chłopskich w Jastrząbce Str., wchodzącej w skład Placówki AK -„ZAPALNIK”.” (Zapalnik. Z walk AK i BCh na Płaskowyżu Tarnowskim w latach 1939-44)

 

12_zrzut-pojemnikow-belgia-300x218 Zrzutowisko Papuga

Zrzut zasobników z zaopatrzeniem

Wg. relacji Aleksandra Kabary ps. Grom –  Teren zrzutowy „Papuga 2” zajmował kilkunastu ha obszar pól i łąk, położony na zachodniej stronie pól Dolnego Końca Jastrząbki Starej. Z powodu ograniczonych sił obstawiono ruchomymi patrolami i wystawionymi czujkami oraz czatami newralgiczne punkty drogi i skrzyżowania dróg na pograniczu Jastrząbki Starej oraz wystawiono posterunki obserwacyjne na wieży kościelnej i szczycie Tarniej Góry. (…)  Centralnym miejscem zrzutu były „Wielkie Łąki” w Soszynach – (przecięte kanałem melioracyjnym) – w środku dolnego końca Jastrząbki Starej Granice bezpośredniego obszaru zrzutowego obstawiono zamkniętym szpalerem partyzantów w sile 60 ludzi ustawionych w odstępach 50-100 m. (…) Noc była pogodna i bezchmurna, księżyc i gwiazdy świeciły pełnym blaskiem. Teren wybrany do zrzutu broni był idealnym miejscem zarówno pod względem topograficznym, hydrogeologicznym, obserwacyjnym, jak i taktycznym. Był doskonale widoczny z samolotu i z ziemi, co znacznie ułatwiało kierowanie akcją. Jedynym mankamentem były gęsto stojące mendle zbóż, przypominające podczas jasnej nocy pomniki cmentarne. Kpr. pchor. „Szyszka” ze swoją kilkunastoosobową grupą sygnalizacyjną trenował ustawianie „strzały świetlnej” skierowanej na zachód, gdyż od strony wschodniej wiał w tym czasie lekki wiatr. (…)

Setki oczu uporczywie wpatrywało się w gwiaździste niebo, gdy wreszcie od strony Podlesia usłyszeliśmy tak oczekiwany warkot silników. W chwilę później ogłuszył nas ryk silników samolotu zataczającego koło nad Żarówką i Przerytym Borem. Lotnik odpowiedział na światła strzały sygnałem białego światła z reflektora.  Obniżając lot zatoczył kilka kręgów. Wykonał manewr nad Jastrząbką Starą, a następnie ustawił się w kierunku wiatru zgodnie z kierunkiem świecącej strzały. Po chwili z samolotu zaczęły spadać, dobrze widoczne w świetle księżyca, pojemniki, które na tle bezchmurnego, gwiaździstego nieba zaczęły rozkwitać jak białe lilie wodne na lustrze wody – były to białe czasze rozwijających się spadochronów. (…) Lotnik z wielką precyzją wykonał powierzone mu zadanie.. (Zapalnik. Z walk AK i BCh na Płaskowyżu Tarnowskim w latach 1939-44)

 

Halifax-mk3-300x225 Zrzutowisko Papuga

Handley Page Halifax

Interesujące jest współczesne wyjaśnienie istotnych okoliczności dotyczących zrzutu – Pan Stanisław Cichoń zauważa – „Wnikliwy czytelnik książki [Aleksandra Kabary – przyp. RMZ] może się zastanawiać, jak to możliwe, że kilka km od ruchliwej trasy Tarnów-Mielec mogła przebiegać spokojnie, wielogodzinna akcja przyjmowania zrzutu alianckiego. Obecnie taka sytuacja jest mało prawdopodobna, wtedy, jak pokazała historia, były to fakty częste w tamtym rejonie. (…)

Droga biegnąca przez wieś Żarówka, to wstęga białego piasku z głębokimi koleinami kół furmanek. Niektórzy gospodarze żartowali, że wracając z targu w Radomyślu, z chwilą zjazdu z szosy tarnowskiej, mogli spokojnie uciąć sobie drzemkę do momentu zatrzymania furmanki. To oznaczało, że koń doprowadził pojazd jak po szynach, do domu. Krótko mówiąc, był to teren bardzo trudny dla pojazdów mechanicznych. (…)  tereny wiejskie pow. mieleckiego i dębickiego do lat 50-tych ubiegłego stulecia były obszarami nie dotkniętymi piętnem cywilizacji. Ludzie żyli w warunkach skrajnie prostych (…)”

 

zasobnik-2-297x300 Zrzutowisko PapugaA propos tego zrzutu warto zauważyć, że także w skali lokalnej istniało zjawisko „przejmowania (czytaj: kradzieży) broni” przez działaczy ludowych (patrz artykuł pt. Chytre chłopy z partii ludowej). Jak relacjonuje Aleksander Kabara ps. Grom –   „Podczas zrzutu broni niektórzy żołnierze BCh [Batalionów Chłopskich – RMZ] próbowali nielegalnie pozyskać część broni zrzutowej dla swoich partyzantów „Ludowej Straży”. W składzie oddziału zbiorczego zrzutu broni znaleźli się członek „Trójki politycznej” strz. „Dąbal” (Paweł Derus), kpr. rez. „Rinaldo” (Franciszek Żmuda) – partyzanci BCh. Po przystąpieniu do zbierania  oraz przenoszenia pojemników na punkt zbiorczy strz. „Dąbal” i strz. „Rinaldo” skrycie otworzyli jeden z nich i zabrali dwie skrzynki z bronią, które ukryli w snopkach kop żyta. Po całkowitym zakończeniu akcji zrzutowej zamierzali je zabrać, a broń przekazać swoim żołnierzom „Ludowej Straży”.

Ten oszukańczy manewr nie udał się, ponieważ ktoś zauważył to (…) Wachm. pchor. rez. „Iwo” podejrzanych (…) wezwał do siebie, oskarżając ich o dywersję i grożąc sądem polowym, a nawet rozstrzelaniem, jeśli obie zabrane skrzynki nie znajdą się na punkcie zbiorczym. Ten incydent załagodził uczestniczący w akcji sołtys Jastrząbki Starej strz. „Sokół” (Franciszek Baran) który nakazał natychmiast zwrócić skrzynki na punkt zbiorczy. Ostatecznie wachm. pchor. rez. „Iwo” uległ prośbom wstawiających się za sprawcami i oprócz reprymendy nie zastosował wobec nich żadnych sankcji karnych”.  (Zapalnik. Z walk AK i BCh na Płaskowyżu Tarnowskim w latach 1939-44, s. 101-102)

 

Grzegorz Ostasz – Alianckie wsparcie lotnicze w podokręgu AK Rzeszów
w: Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, Ekonomia i Nauki Humanistyczne
2005, nr 224, zeszyt 15, s. 113-131

 

więcej info:

 

Bibliografia:
  • Kajetan Bieniecki – Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
  • Andrzej Paweł Przemyski – Z pomocą żołnierzom Podziemia, WKŁ Warszawa 1991, ISBN 83-206-0833-3
  • Grzegorz Ostasz – Alianckie wsparcie lotnicze w podokręgu AK Rzeszów, w: Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, Ekonomia i Nauki Humanistyczne, 2005, nr 224, zeszyt 15, s. 113-131
  • Jan Tarczyński (oprac.) – Organizacja wysyłki i odbioru zrzutów materiałowych dla Armii Krajowej w wybranych dokumentach, Londyn 2001
  • Krzysztof Mroczkowski – Lotnicze wsparcie oddziałów ZWZ-AK i funkcjonowanie terenów odbioru zrzutów w Małopolsce i na ziemi tarnowskiej w okresie II wojny światowej,
  • Ryszard Pajura – Zagłada i walka. Druga wojna światowa w Dębicy i powiecie dębickim, Dębica 2022
  • Antoni Stańko – Gdzie Karpat progi. Armia Krajowa w powiecie dębickim, Warszawa 1990
  • Aleksander Kabara – Zapalnik. Z walk AK i BCh na Płaskowyżu Tarnowskim w latach 1939-44, Warszawa 1997
  • Grzegorz Rutkowski – Udział Batalionów Chłopskich w odbiorze zrzutów lotniczych z Zachodu na terenie okupowanej Polski, w: Materiały Zimowej Szkoły Historii Najnowszej, 27 lutego – 3 marca 2012, pod redakcją Łukasza Kamińskiego i Grzegorza Wołka, Warszawa 2012, s. 15-25

 

 

Chytre chłopy z partii ludowej

Nie wszyscy mają świadomość, że polityczne afiliacje rozmaitych organizacji i środowisk miały bardzo silny wpływ na funkcjonowanie „polskiego Londynu” oraz krajowej konspiracji. Najostrzejsze spory stale wywoływali ludowcy – w tym Kot i Mikołajczyk, którzy mieli zasadniczy wpływ na cywilne struktury łączności z Krajem.

Podczas wojny podejmowano nie tylko walkę z okupantem – toczyła się również ostra wewnętrzna walka – głównie ludowców – o polityczne wpływy. Wplątano w nią Oddział VI (Specjalny) oraz lotnicze wsparcie AK, okradano Armię Krajową…

 

Nie zamierzam opisywać politycznych rozgrywek w „polskim Londynie” oraz w okupowanej Polsce podczas wojny – to temat na odrębną publikację i to sporej objętości. Warto jednak zwrócić uwagę na niemądre działania ludowców, których skutkiem była nawet realna groźba zbrojnej walki Armii Krajowej z Batalionami Chłopskimi…

Po Armii Krajowej największą konspiracyjną formacją zbrojną były właśnie Bataliony Chłopskie – partyjne wojsko ruchu ludowego. Utworzono je wbrew ZWZ, aby zapewnić chłopskim politykom wpływ na podziemie w okupowanej Polsce oraz pozycję do współdecydowania o kształcie przyszłej Polski. Przez całą wojnę chytre chłopy z ruchu ludowego podejmowały szereg działań zmierzających do zawłaszczenia kolejnych obszarów funkcjonowania Polskiego Państwa Podziemnego. Działania te zmierzały wprost do podporządkowania ludowcom konspiracji zbrojnej w Kraju, zmierzały do likwidacji Oddziału VI (Specjalnego) oraz zaprzestania akcji zrzutowej Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej.

Stanislaw_Kot_1933-216x250 Chytre chłopy z partii ludowej

Stanisław Kot

Wkrótce po ewakuacji rządu do Wielkiej Brytanii, w lipcu 1940 prezydent R.P. Władysław Raczkiewicz w liście do gen. Sikorskiego domagał się m.in. odwołania z rządu Stanisława Kota, oskarżając go o ?brak umiaru, taktu i karności obywatelskiej, oraz tendencje do wykraczania poza swoje kompetencje?. To była w zupełności prawda, jednak Kot w rządzie pozostał. Prezydent zdymisjonował Sikorskiego, ale po brytyjskich naciskach Sikorski i jego rząd jednak ocalał. Silne spory polityczne w emigracyjnym rządzie trwały niemal przez cały okres jego istnienia. Dla naszych rozważań najistotniejsze są kwestie dotyczące łączności z okupowaną Polską.

 

Łączność z Krajem

Rząd Sikorskiego zorganizował dwie struktury łączności z okupowaną Polską – cywilną i wojskową. Początkiem struktury wojskowej były dwie placówki wywiadu: w Bukareszcie (Bolek) oraz w Budapeszcie (Romek). Później dołączono do niej kolejne placówki, które potem podporządkowano utworzonemu 28 czerwca 1940 Oddziałowi VI (Specjalnemu) Sztabu Naczelnego Wodza.

Organizację cywilnych struktur łączności z Krajem, po decyzji Rady Ministrów z 6 października 1939, rozpoczął minister Aleksander Ładoś. Na posiedzeniu Komitetu Ministrów ds. Kraju (KSK) 9 stycznia 1940 obowiązki te przejął Stanisław Kot, któremu KSK 2 lutego 1940 powierzył zadanie organizacji cywilnej struktury łączności. Miał zajmować się tym Wydział Polityczny Prezydium Rady Ministrów, później Wydział Społeczny MSW. Minister Kot zorganizował 16 przedstawicielstw konsularnych R.P. w: Belgradzie (Bogumił 2), Bemie (Bronisław), Budapeszcie (?Bolesław?), Bukareszcie (?Bogumił 1?), Jerozolimie (?Janusz?), Kairze (?Karol?), Kujbyszewie (?Krystyna?), Lizbonie (?Leon?), Madrycie (?Marceli?), Rzymie (?Roman?), Sofii (?Sonia?), Stambule (?Stefan?), Sztokholmie (?Adam?), Teheranie (?Teresa?), USA (?Urszula?), Vichy (?Wojciech?). W okupowanej Polsce funkcjonowała Delegatura Rządu na Kraj.

Zadaniem tych cywilnych placówek było przekazywanie pomiędzy emigracyjnym rządem a Polską informacji, ludzi (emisariuszy i kurierów), paczek oraz pieniędzy. W łączności korzystano z kurierów (zwanych kociakami) oraz poczty dyplomatycznej, później także z szyfrowanej łączności radiowej. Działająca od lipca 1941 na potrzeby Kota centrala radiowa zlokalizowana była na przedmieściu Londynu, w Mill Hill. Miała jedną stałą radiostację nadawczo – odbiorczą i kilka przenośnych; w połowie 1942 uruchomiono drugą radiostację z antenami kierunkowymi. MSW miało stałą, codzienną łączność z podległymi placówkami, w tym własną (odrębną od wojskowej) łączność z Delegatem Rządu na Kraj w okupowanej Polsce.

Struktury cywilnej łączności z Polską zostały zdominowane przez ludowców, a postawa ministra Kota doprowadziła do tego, że realizowały w znacznej części wyłącznie interesy partyjne. Chytre chłopy w wewnętrznych relacjach w rządzie (czytaj: w swoich intrygach) dla wsparcia własnych pomysłów wykorzystywali nawet rzekome „zdanie Kraju” (w istocie opinie inicjowane na ich życzenie) a nawet… przedstawicieli brytyjskich struktur rządowych, w tym SOE.

Bezpardonowość poczynań ludowców dobrze ilustruje meldunek komendanta głównego Związku Walki Zbrojnej z 30 listopada 1940, o działaniach podległej Kotowi placówki w Budapeszcie: ?przekupuje kurierów, bazy i wchodzi na trasy przez ZWZ zorganizowane, dezorganizując na nich ruch naszych kurierów” chociaż ?wszystkie agendy Nacz. Wodza i Premiera, tak w Kraju, jak i za granicą winny z sobą przecież ściśle współpracować”. Szef polskiego wywiadu płk. dypl. Stanisław Gano z obawy przed dekonspiracją własnych siatek wywiadowczych, w połowie 1943 wprost zakazał używania radiostacji ekspozytur wywiadu do łączności z opanowanym przez ludowców Wydziałem Spraw Specjalnych MON. 

26 września 1940, po naiwnym memorandum gen. Sikorskiego do premiera Churchilla, nadzorujący SOE brytyjski minister Hugh Dalton spotkał się z ministrem Stanisławem Kotem. To był wstęp do łatwego rozgrywania polskich sporów przez Brytyjczyków, nota bene najczęściej z inicjatywy Kota.

Jak to ujął Dalton w notatce do Churchilla – ?Kot jest protegowanym Sikorskiego, ale nie jest w dobrych stosunkach z innymi Polakami, w tym z Sosnkowskim. […] Na szczęście moje osobiste stosunki z Polakami są od dawna dobre, znacznie lepsze niż między nimi samymi?.

Zastępca, później szef Oddziału VI (Specjalnego) mjr Marian Utnik w swoim powojennym opracowaniu nt. funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie kilkakrotnie wspomina Stanisława Kota. Zauważa, że „monopolizując wspieranie akcji cywilnej na Kraj dbał przede wszystkim o utrzymanie prymatu swego stronnictwa” (Stronnictwa Ludowego). Podkreśla także:

„Sikorskiemu stwarzano klopoty i trudności wewnątrz samego obozu rządowego. Na odcinku współpracy z krajem dywersję uprawiał min. Kot nie tylko tym, że organizował niezależny kanał cywilnej łączności, ale przede wszystkim dlatego, że wysyłał sprzeczne z zamierzeniami premiera Sikorskiego wytyczne dla swojego stronnictwa w Polsce. Drugą kwestią kłopotliwą dla naczelnego wodza były ataki na (…) na politykę personalną w wojsku. Przewodził tej akcji Mikołajczyk, a sekundowali mu socjaliści z lewego skrzydła. Żądali usuwania oficerów zawodowych, szczegółnie wyższych stopni (…)”

Wymowną opinię o Stanisławie Kocie i jego intrygach miał Stanisław Mackiewicz

„Dziwne było działanie tego człowieka – kraj byl okupowany, sprawa polska wisiała na włosku,  a on się zajmował personaliami w biurach polskiego rządu. Wypędzał jednych, wprowadzał innych, tylko to go interesowało. U Kota zawziętość współżyla z głębokim zaufaniem do niektórych ludzi.”

Ludowcy, w tym głównie Stanisław Kot, później także Stanisław Mikołajczyk, wciąż podejmowali próby podporządkowania swym partyjnym celom wszelkich możliwych struktur. Zawłaszczyli dla siebie tzw. Akcję Kontynentalną, czyli tworzoną od 1941 w krajach Europy, Skandynawii, Ameryki Południowej sieć struktur  polityczno ? wywiadowczych, w niewielkiej części także sabotażowo ? dywersyjnych. Mizerne efekty wojskowe tych działań „dywersyjnych” dobrze ilustrują, co stałoby się z Armią Krajową dowodzoną przez polityków ze środowiska ludowego. Oczywiście to nie umniejsza w żadnym stopniu bohaterstwa ok. 45 spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej, którzy jako agenci SOE wykonywali zadania wywiadowcze, łącznościowe, także dywersyjne; nota bene – po nieudolnych działaniach „cywilów” – organizowane przez „pion wojskowy” Akcji.

W mojej ocenie Stanisław Kot był bardzo blisko uzyskania pozycji większego szkodnika w „polskim Londynie” niż generał – zdrajca Stanisław Tatar, z tą różnicą, że w odróżnieniu od Tatara minister Kot (także Mikołajczyk) zawłaszczyłby złoto FON oraz miliony dolarów pozostałe po likwidacji Oddziału VI (Specjalnego) nie dla osobistych korzyści, ale dla swojej partii. Ich wszystkich łączyło nadzwyczajne zamiłowanie do personalnych intryg oraz faktyczne lekceważenie „sprawy polskiej”…

 

Lotnicze wsparcie partii ludowej
PRM_106-PL-1943-O-VI_1-300x187 Chytre chłopy z partii ludowej

Źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego,m sygn. PRM.106.12

Jak dość powszechnie wiadomo, „ambasada Armii Krajowej” ulokowana w Sztabie Naczelnego Wodza w Londynie – czyli Oddział VI (Specjalny) – całą swą aktywność podporządkowała wsparciu wysiłku zbrojnego Armii Krajowej w okupowanej Polsce. Istotnym narzędziem tego wsparcia były zrzuty Cichociemnych i zaopatrzenia dla AK, organizowane przez oficera wywiadu z Oddziału VI – mjr / ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego

Lotnicze wsparcie Armii Krajowej zawsze było solą w oku londyńskich ludowców. Już na początku organizowania akcji zrzutowej, w sierpniu 1940, Jan Jaźwiński powiedział w rozmowie z kpt. Haroldem Perkinsem, późniejszym szefem polskiej sekcji Special Operations Executive:

(?) Trudności są tu w Londynie. Jak pan wie, źródłem tych trudności jest prof. Kot i Mikołajczyk oraz dywersja, jaką prowadzi w wojsku Modelski. KotMikołajczyk i Modelski zgodnie argumentują, że mają zrozumienie i poparcie grupy polityków brytyjskich, który mają duże wpływy w Foreign Office. (?)? 
(Jan Jaźwiński ? Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6 s. 254-257)

Jak to ujął płk dypl. Józef Smoleński, szef Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza ? ?Gra ich [Mikołajczyk, Kot, Modelski] ma na celu, aby pozbawić ZWZ wszelkiej pomocy z Londynu. Chcą zlikwidować O.VI Sztabu NW i otworzyć komórkę specjalną dla łączności z organizacją Mikołajczyka w Kraju (?)? (ibidem, s. 261)

 

prm106-oVI-215x250 Chytre chłopy z partii ludowej

Źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, sygn. PRM.106.12

Nie zachowało się zbyt wiele dokumentów ilustrujących w istocie wrogie działania ludowców wobec Armii Krajowej. Brak jest też porządnych, a nie przyczynkarskich badań naukowych dotyczących tego zagadnienia. Temat wciąż jest uważany za „niewygodny”.

Charakterystyczna dla perfidnych działań ludowców jest treść depeszy MON nr 5501 z końca 1942 w sprawie „stopniowego odciążenia oparatu Sił Zbrojnych od agend i prac, które właściwie winny leżeć w kompetencji władz cywilnych”. To „odciążenie” miało polegać na faktycznym przejęciu przez działaczy Stronnictwa Ludowego kontroli nad istotnymi strukturami wojskowymi, w tym Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej (oraz komend okręgów i obwodów) Armii Krajowej.

Ciekawym dokumentem jest odpowiedż na taką bezczelną próbę zawłaszczenia, wyrażona depeszą dowódcy AK z 23 grudnia 1942, w której na „polecenie odciążenia” odpowiada – „Wykluczam możliwość podporządkowania komukolwiek właściwych organów wojskowych. Jeśli Delegat Rządu potrzebuje podobnego organu – niech go sobie utworzy.”

W dokumencie „Wewnętrzne zagadnienia polityczne” dowódca Armii Krajowej gen. Stefan Rowecki zaapelował do Naczelnego Wodza – „Proszę Pana Generała o poparcie mego stanowiska i ograniczenie ciągłych apetytów odcinka cywilnego – brania gotowych z takimi ofiarami i trudem budowanych komórek pracy wojska w Kraju.”

 

Dowódca Armii Krajowej gen. Stefana Roweckiego do Naczelnego Wodza
„O wewnętrznych zagadnieniach politycznych”, 20 kwietnia 1943
źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, sygn. PRM.106.12

Ludowcy jednak wciąż zamierzali brać dla siebie, co się dało. Dlatego oddziały „Chłostry” (późniejszych Batalionów Chłopskich) chętnie włączyły się w odbiór zrzutów. Ludowcom brakowało broni oraz innego zaopatrzenia; możliwość pozyskania go ze zrzutów była także silną motywacją do włączenia się w akcję scalenia z AK. Aparat odbioru zrzutów we wszystkich okręgach AK objętych akcją zrzutową oparty był na strukturach AK. Jednak we wschodnich obwodach Obszaru Warszawskiego AK z konieczności (brak struktur własnych) oparto się na strukturach Stronnictwa Ludowego. Od jesieni 1942 do wiosny 1943 ok. 25 proc. wszystkich zrzutów odebrały oddziały Batalinów Chłopskich, dzieląc się pozyskaną w ten sposób bronią i sprzętem z oddziałami Armii Krajowej.

W połowie 1943, zapewne na polecenie ludowców w rządzie Sikorskiego, Bataliony Chłopskie rozpoczęły organizowanie w okupowanej Polsce własnych zrzutowisk do podejmowania zrzutów lotniczych; m.in. w Małopolsce oraz w obwodach dębickim i jasielskim. Komendant główny AK, gen. Tadeusz Komorowski, raportował w depeszy z 5 sierpnia 1943 do Naczelnego Wodza:

?Na terenie kraju zjawiły się pierwsze niejasne oznaki zamierzeń M[inisterstwa] S[praw] Wewn[ętrznych] w postaci pogłosek ze strony Trójkąta [Stronnictwa Ludowego – przyp. RMZ], że będą mieli własne loty przerzutowe. Przygotowań konkretnych jeszcze nie stwierdzono. Zrealizowanie takich zamierzeń uważać bym musiał za akt dywersyjny w stosunku do Sił Zbrojnych w Kraju i najkategoryczniej mu się przeciwstawić. (…) Na pewno będziemy zmuszeni do walki o zapewnienie sobie odbioru. Wszelki odbiór w terenie niekontrolowany przez nas zmuszeni będziemy traktować jako obcy, to znaczy bolszewicki i będę go zwalczać. (?) Uruchomienie osobnych lotów przez M[inisterstwo] S[praw] Wewn[ętrznych] niezależnie od przerzutu wojskowego na pewno rozłoży nasz system przyjęcia przerzutu w sezonie 1943/44 i niechybnie doprowadzi do starć zbrojnych w terenie między nami?

Krzyz_Batalionow_Chlopskich-250x250 Chytre chłopy z partii ludowejWkrótce, po odrzuceniu pomysłu ludowców o własnych zrzutach oraz odcięciu Batalionów Chłopskich od udziału w przyjmowaniu zrzutów dla AK rozpoczeły się… kradzieże broni Armii Krajowej oraz wrogie przejęcia zrzutów przez działaczy i żołnierzy ruchu ludowego. Na szczęście, nie były to działania powszechne i miały miejsce prawdopodobnie tylko w 1-2 okręgach AK. Co najmniej trzy takie przypadki miały miejsce w Okręgu Radom-Kielce AK. W nocy 9/10 kwietnia 1944 oddział BCh Józefa Sygieta ps. Jan, dowodzony przez Kazimierza Musiała ps. ?Groźny? odebrał zrzut dla AK, po zmyleniu załogi samolotu fałszywą sygnalizacją świetlną. Przejęto przeznaczone dla Armii Krajowej: 12 erkaemów, 50 pistoletów maszynowych, 60 pistoletów, ok. 300 granatów oraz amunicję. W nocy 24/25 maja 1944 chłopi z Turska przejęli zrzut dla AK, który miał trafić na położone ok. 5 km obok zrzutowisko „Palma 2”. Broń zawłaszczył oddział Batalionów Chłopskich dowodzony przez Mariusza Zembrzuckiego ps. Jacek; który miał część zrzutu zwrócić AK. W nocy 28/29 maja 1944 żołnierze BCh, także po zmyleniu załogi samolotu sygnalizacją świetlną, w rejonie wsi Oblekoń i Rataje odebrali cały zrzut broni przeznaczony dla Armii Krajowej.

Również w okręgu Radom-Kielce AK miały miejsce rabunkowe napady Batalionów Chłopskich na magazyny broni Armii Krajowej. Po zrzucie wiosną 1943 na placówkę odbiorczą „Sokół” w rejonie Garwolina i zamelinowaniu broni u komendanta rejonu BCh Kłoczew, żołnierze BCh upozorowali napad na ten magazyn AK, kradnąc jego zawartość. Pomimo interwencji komendy obwodu AK skradzionej broni nie zwrócono. Jesienią 1943 i wiosną 1944 żołnierze BCh okradli kilka wykrytych przez siebie magazynów broni Armii Krajowej, m.in. w: kamieniołomie w Maksymowie, Wiślicy, Sępichowie, Nisku. W kwietniu 1944 stuosobowy oddział BCh dowodzony przez Aleksandra Liszaja ps. Tomczyk zuchwale okradł magazyn broni AK w Ocisękach, przywłaszczając sobie m.in. 50 pistoletów maszynowych, 4 erkaemy, 1 granatnik przeciwpancerny ?Piat?, 50 pistoletów, dużą ilość amunicji. Pomimo akcji oddziału AK „Wybranieccy” i rewizjach w chłopskich domach (ze zrywaniem podłóg włącznie) w dwóch wsiach (Życin, Korytnica) odzyskano tylko niewielką część zrabowanej broni. Oddział Armii Krajowej został nawet w rejonie Oględowa ostrzelany przez „nieznanych sprawców”, wskutek ostrzału poległ jeden żołnierz AK. Z rozkazu komendy obwodu AK Busko zlikwidowano Aleksandra Liszaja, dowódcę akcji rabunkowej, wskutek czego w obwodzie Busko nie było scalenia BCh z AK. Według ustaleń historyków, większość powstałych w 1944 oddziałów BCh na Kielecczyźnie była uzbrojona w broń zrzutową, w części skradzioną Armii Krajowej.

 

Walka ludowców z Armią Krajową
Mikolajczyk-178x250 Chytre chłopy z partii ludowej

Stanisław Mikołajczyk

Od początku organizacji cywilnej struktury łączności z Krajem, Stanisław Kot nie tylko zawłaszczył te struktury rządowe dla partyjnych celów własnej partii (Stronnictwa Ludowego), ale stale podejmował ze Stanisławem Mikołajczykiem nieustanne próby zawłaszczania kolejnych obszarów działalności dla partyjnych celów ludowców.

Początkowo aktywiści ludowi usiłowali uzyskać większy wpływ na konspirację wojskową, wprowadzając swoich ludzi do kierownictwa struktur Służby Zwycięstwa Polski oraz Związku Walki Zbrojnej. Gdy zamiar ten się nie powiódł, ewidentnie w opozycji do Związku Walki Zbrojnej działacze Stronnictwa Ludowego utworzyli swe partyjne wojsko – „Chłopską Straż” („Chłostrę”, późniejsze Bataliony Chłopskie). Podjęli przy tym wiele działań, zmierzających do uzyskania przez nie statusu „wojsk rządowych”.

W praktyce chcieli pieniędzy i zrzutów broni i zaopatrzenia dla swojego partyjnego wojska. Nie respektowali rozkazu gen. Władysława Sikorskiego o utworzeniu Armii Krajowej; nie chcieli uczestniczyć w działaniach scalających polską konspirację wojskową.

1 marca 1942 dowódca AK gen. Stefan Rowecki meldował w depeszy do Naczelnego Wodza: „Zarysowujące się w poprzednim okresie pogorszenie lojalnej współpracy przerodziło się w wręcz nieprzychylny stosunek Trójkąta [Stronnictwa Ludowego – przyp. RMZ]  do PZP [Polskiego Związku Powstańczego, kryptonim AK – RMZ]. Wzmogła się znacznie działalność organizacyjna Batalionów Chłopskich przy jednoczesnej nielojalnej agitacji przeciwko naszym oddziałom, aż do przeciągania naszych ludzi włącznie”

Grzegorz Rutkowski – Udział Batalionów Chłopskich
w odbiorze zrzutów lotniczych z Zachodu na terenie okupowanej Polski
w: „Zimowa Szkoła Historii Najnowszej 2012. Referaty”, IPN, Warszawa 2012, s. 15 – 25

 

W sierpniu 1942 w partyjnym organie ludowców „Żywią i bronią” opublikowano artykuł „Dwa etapy walki”, w którym partyjni działacze Stronnictwa Ludowego obwieścili – „żadne dzisiaj zaklęcia i posądzenia nas o partyjnictwo ani żadne zwodnicze hasła jedności narodowej, za którymi kryje się obrona całkiem przyziemnych interesów: władzy i posiadania nie zawrócą nas z drogi walki o Polskę ludową”. Chodziło im o nieco inną „Polskę ludową” niż działaczom PPR, ale częściowa zbieżność celów była oczywista – podobnie jak komuniści chcieli „nowego ustroju” Polski. Jednak zarówno w kierownictwie partii, jak i wśród szeregowych członków dominowała niechęć wobec komuny, głównie z powodów światopoglądowych. Dzięki temu nie doszło wówczas do sojuszu ludowców z komunistami.

Odpowiedzią na ten partyjny rokosz ludowców był rozkaz gen. Sikorskiego z 15 sierpnia 1942, rozpoczynający się od zdania – „Wszystkie organizacje wojskowe istniejące na terenie kraju i których celem jest współdziałanie w walce z nplem lub w pomocniczej służbie wojskowej, podporządkowuję dowódcy Armii Krajowej”. Rozkaz był jednoznaczny, zapowiadał, że wszystkie organizacje wojskowe uchylające się od scalenia z AK nie będą uznane, należącym do nich żołnierzom AK grozi odpowiedzialność sądowo-karna. Ponadto Delegat Rządu w okupowanej Polsce został zobowiązany do udzielenia „wszelkiej możliwej pomocy” dowódcy AK w akcji scaleniowej.

Urzędujący w Londynie Stanisław Mikołajczyk kilka dni później wysłał do Delegata Rządu list, w którym… zakwestionował rozkaz gen. Sikorskiego, twierdząc że nie został o nim poinformowany, a jego wykonanie według niego jest „jednak niemożliwe”. Ale stanowisko Sikorskiego poparły inne partie, domagając się, aby „wojska partyjne” podporządkowały się Armii Krajowej. W styczniu 1943 „Chłostra” formalnie podjęła więc rozmowy scaleniowe, faktycznie starając się scalenie odwlec. Jeszcze w lipcu 1943, już po katastrofie gibraltarskiej, nowy premier rządu, ludowiec Stanisław Mikołajczyk usiłował wymusić na prezydencie R.P. zmianę decyzji o mianowaniu Naczelnym Wodzem gen. Kazimierza Sosnkowskiego, sugerując „Chłostrze” zerwanie umowy scaleniowej z AK.

Wskutek bardziej ugodowej postawy AK wobec BCh proces scalenia postępował, choć jeszcze w 1944 ludowcy lokalnie zrywali umowy scaleniowe, oskarżając AK że jest „wojskiem pańskim”. AK-owcy meldowali Komendzie Głównej, że najlepsi ludzie „Chłostry” wciąż pozostają poza AK, samowolnie dzielą ziemię dworską, a także iż komunizując stanowią oparcie dla „desantów bolszewickich”. Spory pomiędzy ludowcami a Armią Krajową miały więc wciąż także fundamentalny charakter. Ludowcy wyłączyli z procesu scaleniowego ponad połowę struktur Batalionów Chłopskich (ponad 60 tys. osób), tworząc z nich tzw. Ludową Straż Bezpieczeństwa a także podlegający Delegaturze Rządu na Kraj Państwowy Korpus Bezpieczeństwa oraz „Straż Samorzadową”.

Teza o prokomunistycznych poglądach ludowców nie była całkiem pozbawiona podstaw. Dówódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór Komorowski depeszował do Londynu 23 maja 1944 – SL jest w całej Polsce centralnej największą i niekwestionowaną siłą. W terenie jednak niejednolitą i nie zdyscyplinowaną. Kierownictwo stronnictwa musi się liczyć z radykalizacją mas, która w niektórych okolicach przybiera niepokojący charakter nie tylko społeczny, ale ze względu na zbyt przychylny stosunek do dywersji sowieckiej (Podlasie, zachodnia Lubelszczyzna). Separatyzm BCh i tendencje rewolucyjne dołów powodują w terenie liczne konflikty z AK.”

Charakterystyczna jest treść depeszy z obwodu Busko-Borsuk AK – „L.563/2274 D.St. Sprawa broni 2 ostatniego top. Melduję, że broń otrzymaną z top przydzieliłem grupie do ochrony dalszych zrzutów w ilości podanej w załączeniu. Zrobiłem to dlatego, że na tym terenie gdzie jest czuwanie nie stacjonuje silny grupa PPR w sile 200 ludzi, wszyscy posiadają broń maszynową lekką i ciężką. Obecnie grupa PPR zwiększyła się do 300 ludzi przez połączenie z Dziekanem grupą specjalną LSB [Ludowej Straży Bezpieczeństwa – RMZ]. Grupa ta i cała BCH czycha z namiętnością zawodowych złodziei na sposobność odebrania.

Warto zauważyć, że choć pod koniec 1944 (sic!) scalenie części (niespełna połowy) oddziałów ludowców z AK nabrało tempa, to praktycznie do końca wojny ludowcy usiłowali stać się jakąś „trzecią siłą” pomiędzy lewicą a prawicą. Po wojnie ludowcy z Mikołajczykiem na czele dołączyli do obozu „jałtańczyków” (akceptujących ustalenia Jałty) co dla Polski i dla samych ludowców skończyło się bardzo fatalnie…

Na zakończenie warto zauważyć, że w latach 1942-1945 oddziały ok. 390 tys. żołnierzy Polski Walczącej – głównie Armii Krajowej – przeprowadziły ponad 110 tys. akcji zbrojnych oraz dywersyjnych. Liczba akcji bojowych i dywersyjnych Batalionów Chłopskich liczących ponoć 170 tys. żołnierzy, wynosi niespełna 4-5 tys. …

 

PS.

Zdaję sobie sprawę że ten post może wywołać kontrowersje. Przy całym szacunku dla ruchu ludowego – takich faktów nie można ukryć…

Dla znających nakreślony skrótowo powyżej kontekst polityczny, niebywale niedorzeczne muszą wydawać się próby utożsamienia politycznych działań ludowców z MSW, MON ze ściśle wojskowymi działaniami podejmowanymi przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Próby zakłamywania historii poprzez wywody, jakoby spadochroniarze organizowanej przez ludowców „Akcji Kontynentalnej” (zapewne zbieżność skrótu „Akcji” – AK, z Armią Krajową nieprzypadkowa) zrzucani przez SOE do państw europejskich byli rzekomo także Cichociemnymi, czyli spadochroniarzami Armii Krajowej, przerzucanymi do Kraju przez wojsko…

Dodam, że nikt nie ma prawa odmawiać spadochroniarzom Akcji Kontynentalnej bohaterstwa oraz niekiedy bardzo spektakularnych sukcesów. Jest jednak faktem, iż nie działali w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego.

 

Zobacz także – Zasobnik pełen złota…

 

Źródła:

  • Magdalena Hulas – Goście czy intruzi? Rząd polski na uchodźstwie wrzesień 1939 – lipiec 1943, Instytut Historii PAN, Warszawa 1996, ISBN 83-86301-20-1
  • Alina Fita – Akcja scaleniowa Batalionów Chłopskich z Armią Krajową. (Geneza, zasady, przebieg), w: Rocznik naukowo – dydaktyczny WSP w Krakowie. Prace ekonomiczno – społeczne, zeszyt 53, Kraków 1974
  • Grzegorz Rutkowski – Udział Batalionów Chłopskich w odbiorze zrzutów lotniczych z Zachodu na terenie okupowanej Polski, Instytut Historii, Polska Akademia Nauk, w: Zimowa Szkoła Historii Najnowszej, Warszawa 2012, t. 1, ISBN 978-83-7629-394-3
  • Żołnierze Batalionów Chłopskich o Polsce i o sobie (pamiętniki żołnierzy BCH), Prace naukowe  Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, Pedagogika nr 20, Częstochowa 2011, s. 307-317
  • Alina Fitowa – Bataliony chłopskie w Małopolsce 1939-1945, PWN, Warszawa 1984
  • Marian Utnik ? Sztab polskiego Naczelnego Wodza w II wojnie światowej, część I, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1971, nr 2 s. 218 ? 248
  • Marian Utnik ? Sztab polskiego Naczelnego Wodza w II wojnie światowej, część II, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1972, nr 2 s. 293 ? 321
  • Marian Utnik ? Sztab polskiego Naczelnego Wodza w II wojnie światowej, część III, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1973, nr 2 s. 202 ? 235
  • Marian Utnik ? Sztab polskiego Naczelnego Wodza w II wojnie światowej, część IV, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1973, nr 4 s. 174 ? 200
  • Marian Utnik ? Sztab polskiego Naczelnego Wodza w II wojnie światowej, część V, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1974, nr 1 s. 225 ? 257
  • Marian Utnik ? Sztab polskiego Naczelnego Wodza w II wojnie światowej, część VI, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1975, nr 4 s. 264 ? 300

 

1