• cichociemni@elitadywersji.org

Tag Archives: pipsztok

Lans na kłamstwach i po trupach

 

Feministyczna pisarka Clare Mulley oraz Fundacja Generał Zawackiej mają konkretny cel – książka Mulley pod nieprawdziwym tytułem „Agent Zo” ma osiągnąć poczytność „jak Harry Potter”. Czyli potrzeba im jakieś pół miliarda Czytelników. W dążeniu do tego komercyjnego celu – jak można zauważyć – sięga się po kłamstwa oraz bezcześci groby bohaterów Powstania Warszawskiego oraz Armii Krajowej… 

 

Mulley-3-190x250 Lans na kłamstwach i po trupach

Clare Mulley

Od sierpnia 2023 trwa festiwal coraz głupszych postów, głównie w mediach społecznościowych, ale nie tylko, usilnie promujących rzekomo rewelacyjną książkę feministycznej aktywistki Clare Mulley, która zapewne z założenia uważa, że faceci mogą być tylko podnóżkiem kobiet, będących jak wiadomo mistrzami świata i okolic. Współczesna poprawność polityczna nakazuje propagowanie kłamliwej tezy, jakoby kobiety np. podczas II wojny światowej odegrały rolę jeśli nie przełomową, to przynajmniej wiodącą. To, że we wszystkich ówczesnych armiach kobiety odgrywały role pomocnicze jest jednak faktem – smutnym, ale prawdziwym. Oczywiście zdarzały się też kobiety, których rola była bardziej znacząca niż pozostałych. Warto jednak opisując ich losy trzymać się ściśle historycznych realiów.

Książki Clare Mulley nikt jeszcze nie czytał, na razie możemy sobie jedynie polizać okładkę, zawierającą nieprawdziwy tytuł. Pisałem o tym w artykule Elżbieta Zawacka – cichociemna czy agent?  Jak można mniemać, z wypowiedzi samej autorki oraz rozmaitych enuncjacji promocyjnych, żwawo nakręca ona zainteresowanie swym towarem, nie zważając zbędnie na coś takiego jak prawda historyczna. Np. świadomie kłamie w tytule książki, jakoby Elżbieta Zawacka była czyjąkolwiek „agentką”. Do tego kłamstwa autorka bez żenady przyznała się w rozmowie ze mną – patrz artykuł. Jak jest z treścią książki – nie wiadomo, ale z tego co wypisuje Mulley i jej bezmyślni akolici, może być równie „rzetelnie”. Pisałem o tym w artykule „Ogniska ignorancji”.

 
Sławni „po znajomości”

fundacja-zawackiej-300x112 Lans na kłamstwach i po trupachFundacja Generał Zawackiej istnieje od 2001, są w niej przedstawiciele lokalnej, toruńskiej elity. Rok w rok obraca setkami tysięcy złotych. Pieniądze pozyskuje z dotacji władz gminy Toruń, starostwa powiatowego, zarządu województwa kujawsko – pomorskiego oraz z innych źródeł. Z pewnością nie należy to tych organizacji pozarządowych, które mają problem z utrzymaniem się, ostatnio zatrudniała 3 osoby na umowę o pracę i 14 osób na umowę o dzieło / zlecenie. W sprawozdaniu czytamy, że sekretariat fundacji w 2022 (nowszego sprawozdania nie ma) odebrał średnio statystycznie ok. 9 maili dziennie. Dla porównania – odbieram prawie tyle samo maili, choć nikt mnie nie dotuje, a całą pracę związaną z upamiętnianiem 316 Cichociemnych wykonuję samotnie, za własne (bardzo skromne) prywatne pieniądze (obecnie już emeryta z maleńką emeryturką).

Nie zazdroszczę ani niczego nie wytykam Fundacji, tylko zwracam uwagę na bezsporny fakt, że od blisko ćwierć wieku buduje ona wielkość Elżbiety Zawackiej która z rzeczywistej roli kurierki KG AK awansowała do roli „jedynej Cichociemnej”, a być może nawet „najlepszej Cichociemnej”. Kiedyś sama Elżbieta Zawacka przyznała – „Cichociemną nie byłam, wykonałam tylko skok”, manifestując przez całe swe życie rzekomą wyższość kurierów nad Cichociemnymi – żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej. Dopiero gdy okazało się, że opinia publiczna wyżej ceni sobie Cichociemnych niż kurierów – Elżbieta Zawacka przyjęła zdecydowanie korzystniejszą dla siebie wersję co do „bycia cichociemną”.

ABW-455E_00004-266x350 Lans na kłamstwach i po trupach

Radiostacja AP-4 źródło: ABW

Podobną postawę wydaje się prezentować obecnie Fundacja imienia „jedynej Cichociemnej”, która raczej nie wykazuje minimum szacunku wobec Cichociemnych, ostatnio – w poście na Fb z 24 stycznia 2024 – kłamiąc w żywe oczy na temat radiostacji konstrukcji Tadeusza Heftmana oraz produkcji Polskich Wojskowych Warsztatów Radiotechnicznych w Stanmore pod Londynem. Za to rażące kłamstwo, przypisujące polskie zasługi Brytyjczykom, będę zmuszony wpisać fundację na listę fałszerzy historii.

To bardzo smutne, że najlepsza podczas II wojny światowej radiostacja do pracy konspiracyjnej – nazywana „polish spy radio” –  skonstruowana i wyprodukowana przez Polaków, używana przez Cichociemnych łącznościowców oraz służby specjalne: brytyjskie, amerykańskie, francuskie – od lat jest niezauważona przez IPN, a polskie zasługi przypisywane są kłamliwie Brytyjczykom…

 

cc-najlepszy-300x220 Lans na kłamstwach i po trupachW artykule Najlepszy Cichociemny pisałem, że „sława” niektórych bardzo znanych Cichociemnych czasem wynika bardziej ze splotu różnych okoliczności, nawet „układów” czy „znajomości” Ich krewnych niż – obiektywnie na to patrząc – z Ich rzeczywistych zasług. Nie chcę tu podawać nazwisk, aby nie wzniecać świętego oburzenia. Życie jest jednak rażąco niesprawiedliwe. Są Cichociemni, którzy mają „swoją” ulicę, albo „swoją” tablicę pamiątkową – bo krewni są lub byli znajomymi lokalnych władz albo byli z „właściwej” opcji politycznej. Nie twierdzę, że ta ulica czy tablica Im się nie należy. Ale przykro zauważyć, że obok Nich są też „zapomniani” Cichociemni – nawet tacy, którzy zapłacili własnym życiem za swoje bohaterstwo – a ulic, tablic, pomników nie mają, nawet są mało znani…

 

Lans na kłamstwach

FAKE_agent-zo-okladka-162x250 Lans na kłamstwach i po trupachŻycie jest rażąco niesprawiedliwe, ale każdy może lansować kogo zechce, a jeśli znajduje na to duże pieniądze, to należy mu się podziw za sprawne działanie. Jest jednak jeden fundamentalny warunek – nie wolno kłamać! W procesie natrętnego lansowania Elżbiety Zawackiej właśnie przekraczana jest ta ostatnia czerwona linia. Otóż wmawia się wszystkim,  że Elżbieta Zawacka pojechała w maju 1943 do Wielkiej Brytanii po to, aby „wstąpić do elitarnych oddziałów Cichociemnych”. To pierwsze kłamstwo.

Cichociemni nie byli oddziałem wojskowym i nie można było do nich „wstąpić”. Do elitarnego grona 316 Cichociemnych rekrutował, a później Ich w długim procesie szkolił Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza, który potem ekspediował żołnierzy do służby specjalnej w Armii Krajowej. Podczas wojny nikt Elżbiety Zawackiej nie traktował jako „cichociemnej” – bowiem była kurierką – Oddział VI (Specjalny) jej nie zrekrutował, ani nie przeszkolił na kursach specjalnych dla kandydatów na Cichociemnych, ani nie przydzielił żadnych zadań. Została tylko przeszkolona na kursie spadochronowym oraz wykonała tylko skok razem z Cichociemnymi. Dopiero po wojnie uznano ją za Cichociemną – w uznaniu Jej zasług kurierskich – ponieważ po wojnie Cichociemni przyjęli Ją do swego grona.

Clare Mulley już w tytule swej książki bezczelnie kłamie, jakoby Elżbieta Zawacka była „agentką”. Kłamstwom tym nie zaprzecza Fundacja Generał Zawackiej. Katarzyna Minczykowska z tejże fundacji, autorka książki o Zawackiej, nawet wspiera to kłamstwo Mulley, dodając własne, jakoby Zawacka rzekomo w Audley End doskonaliła się właśnie w kwestiach wywiadowczych, nie dla Brytyjczyków (bo – jak  mawiała – za Anglików nie chciała umierać), ale na potrzeby KG AK”patrz artykuł. To drugie kłamstwo.

Elżbieta Zawacka nie była niczyją „agentką”, a takie twierdzenie nawet ubliża pamięci o Niej, gdyż sugeruje że zdradziła własną Ojczyznę. Fundacja Generał Zawackiej gładko przełyka to kłamstwo i produkuje własne, wspierające je, bo przecież najważniejsze, że powstaje opowieść o gen. Zawackiej, adresowana nie tylko do polskiego czytelnika. I tym się zachwycamy.” Otóż nie – w pierwszej kolejności najważniejsza jest prawda historyczna.  Opowieści o Zawackiej jako „agentce” – to echo brytyjskiego fałszowania historii, w myśl której „Enigmę” złamali Brytyjczycy, a cały europejski ruch oporu rzekomo był wynikiem działań brytyjskiego Special Operations Executive (SOE). Tego, że SOE uczyło się od Polaków i zostało zmajstrowane w oparciu o polskie wzorce – zadufani Brytyjczycy nigdy nie przyznają. Oczywiście naturalną konsekwencją tego rażącego łgarstwa Brytyjczyków jest kłamstwo, iż Cichociemni byli „agentami SOE” oraz rzekomo działali pod brytyjskie dyktando, będąc właśnie agentami obcych  (brytyjskich) służb specjalnych.

Bezrozumnie rozpowszechniający tę brednię zwolennicy Zawackiej nie potrafią jednak zrozumieć, iż bezczelnie kłamliwe twierdzenie jakoby Cichociemni – w tym Elżbieta Zawacka, która faktycznie nawet nie była Cichociemną (była kurierką) – byli rzekomo agentami, urąga obiektywnej prawdzie historycznej, także w przykry sposób urąga pamięci o 316 Cichociemnych Spadochroniarzach Armii Krajowej.

 

Lans po trupach…
Flaga-Powstanie-Warszawskie-250x253 Lans na kłamstwach i po trupach

Oryginalna flaga z Powstania…

Spoceni w pogoni za pół miliardem potencjalnych czytelników Clare Mulley oraz różni, dla Brytyjczyków „pożyteczni idioci” (jak choćby były pupil PiS, Arkady Rzegocki, ambasador R.P. w Irlandii), wspierający feministyczno – ideologiczne opowieści o Elżbiecie Zawackiej przekroczyli już także granice absurdu. Otóż lansuje się obecnie brednię, jakoby Elżbieta Zawacka… „odegrała wiodącą rolę w Powstaniu Warszawskim i wyzwoleniu Polski”. To trzecie i czwarte kłamstwo oraz haniebny lans „po trupach” na grobach poległych Bohaterów.

Przyszywana Cichociemna, agentka brytyjskiego SOE, zwyciężczyni Powstania Warszawskiego oraz wyzwolicielka Polski – to stek bzdur, którymi uwłacza się pamięci poległych i zmarłych Bohaterów Powstania Warszawskiego oraz Armii Krajowej.

Oprócz Powstańców Warszawskich i cywilnej ludności Warszawy NIKT nie odegrał „wiodącej roli w Powstaniu Warszawskim”. Każdy, kto usiłuje się lansować na tragedii Powstania Warszawskiego, na grobach zmarłych i poległych – ubliża pamięci rzeczywistym Bohaterom.

 

Minczykowska-Cichociemna-Zawacka-167x250 Lans na kłamstwach i po trupachRzekomo „wiodącą rolę” Elżbiety Zawackiej w Powstaniu Warszawskim – na podstawie jej własnych relacji – opisuje Katarzyna Minczykowska w wydanej przez wspomnianą wcześniej fundację książce pt. „CICHOCIEMNA. Generał Elżbieta Zawacka „Zo”„Powstanie wybuchło niespodziewanie, także dla „Zo”, do której nie dotarł wyczekiwany rozkaz o zameldowaniu się w umówionym wcześniej punkcie zbornym przy ul. Senatorskiej. Trwało 63 dni. W tym czasie Elżbieta Zawacka (…) oczekiwała na konkretne zadania.  W trakcie powstania kilkakrotnie też stawała do „raportu o przydział frontowy”. Niestety, bezskutecznie (…) Początkowo załatwiała „jakieś sprawy w siedzibie KG w gmachu PKO, później przyjmowała ludzi wychodzących z kanałów, dokonywała inspekcji kuchni powstańczych , punktów sanitarnych, szpitali. Aby być jak najbliżej walki, przenosiła też powstańcze granaty (…)

Mimo czynnego udziału w powstaniu warszawskim, swój udział w nim Elżbieta Zawacka nazwała incydentalnym, co najprawdopodobniej wynikało z tego, że „Zo”, mimo jednak przyjętego przydziału do Szefostwa WSK [Wojskowej Służby Kobiet], była jednak niezadowolona z otrzymanych zadań (…)”.

 

Absurd wywodu, jakoby Elżbieta Zawacka „odegrała wiodącą rolę w wyzwoleniu Polski” jest oczywisty dla każdego Polaka. Przecież II wojna światowa nie zakończyła się zwycięstwem Polski – co gorsza, nasza Ojczyzna nie została w 1945 roku „wyzwolona”. Taka jest jednak rażąco nieprawdziwa brytyjska narracja historyczna. Już 2 sierpnia 1944 brytyjski premier Winston Churchill bredził w brytyjskim parlamencie – „Armie rosyjskie stoją obecnie u wrót Warszawy. Przynoszą one za sobą oswobodzenie Polski. Ofiarują Polakom wolność, suwerenność, niepodległość.” W takich realiach historycznych, jeśli Elżbieta Zawacka miałaby odegrać jakąkolwiek (już nawet nie wiodącą) rolę w tego rodzaju „wyzwoleniu Polski” – musiałaby być agentem NKWD… 🙁

 

Pismo do wydawcy

carmelite-house-300x169 Lans na kłamstwach i po trupachSprawdziłem, kto zamierza wydać drukiem kłamliwe rewelacje Clare Mulley, ochoczo wspierane przez Fundację Generał Zawackiej. Napisałem do wydawcy maila oraz list polecony, właśnie otrzymałem potwierdzenie, że mój list dotarł i jest analizowany. Oto jego treść:

 

Szanowni Państwo,

Jestem wnukiem jednego z 316 Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, twórcą portalu elitadywersji.org, fanpage Cichociemni Spadochroniarze Armii Krajowej oraz jednym z redaktorów polskiej Wikipedii. Piszę do Państwa w związku z przygotowywaną na maj 2024 publikacją książki: Clare Mulley pt. „Agent ZO. The Untold Story of Fearles WW2 Resistance Fighter Elżbieta Zawacka”, wyd. Weidenfeld & Nicolson.

Rzecz w tym, że tytuł tej książki jest nieprawdziwy, sądząc po tym, co podaje Clare Mulley, także treść książki może być rażąco nierzetelna i niezgodna z prawdą historyczną.

Przede wszystkim Elżbieta Zawacka nie była agentem, nie była też Cichociemną. Sformułowanie „agent” odnosi się zapewne do rażąco błędnego przekonania, iż Cichociemni rzekomo byli agentami SOE. Otóż – jako jedyni – NIE BYLI, byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej, byli rekrutowani, szkoleni oraz ekspediowani do okupowanej Polski przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. Ani przez chwilę nie podlegali SOE.

Proponuję skontaktować się np. z dr Andrew Hann z English Heritage, który rok temu po mojej interwencji był uprzejmy sprostować nieprawdziwą informację dot. Audley End, jakoby Cichociemni byli „agentami SOE”.

Elżbieta Zawacka podczas wojny nie była jedną z Cichociemnych, była kurierką, którą dopiero po wojnie, w uznaniu jej zasług, Cichociemni grzecznościowo uznali ją, podobnie jak kuriera Jana Nowaka Jeziorańskiego, za „cichociemną”. Faktycznie nie została zrekrutowana, wyszkolona i przerzucona do Polski przez Oddział VI (Specjalny). Jedyny jej „związek” z Cichociemnymi polegał na tym, że uczestniczyła w jednym kursie spadochronowym oraz skoczyła ze spadochronem do Polski wraz z grupą Cichociemnych. Po skoku nadal pełniła służbę jako kurierka – nie była ani cichociemną, ani niczyim agentem.

Niestety, Clare Mulley, jak można sądzić, historii Cichociemnych oraz skojarzeń z wywiadem używa w celu wzbudzenia zainteresowania swą książką, choć jest to rażąco niezgodne z prawdą historyczną. Nie jest prawdą twierdzenie Mulley, jakoby Zawacka „w Wielkiej Brytanii dołączyła do elitarnych polskich sił specjalnych” (Cichociemnych). Nie „dołączyła”, w ogóle nikt nie mógł sam „dołączyć” – o tym decydował Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza.

Oprócz tego podstawowego kłamstwa, zawartego w tytule, jakoby Elżbieta Zawacka była czyimś „agentem”, rozpowszechniane są jeszcze bardziej niedorzeczne tezy, m.in. jakoby Zawacka „odegrała wiodącą rolę w Powstaniu Warszawskim i wyzwoleniu Polski”. Jest to nieprawda. Po pierwsze, Polska nie została, jak się uważa na Zachodzie, „wyzwolona” w 1945 roku. Zostaliśmy uwolnieni od Niemców, ale zniewoleni przez Rosjan, którzy na długie lata narzucili nam rządy moskiewskich marionetek.

W tym kontekście niedorzeczne twierdzenie Mulley, jakoby Zawacka „odegrała wiodącą rolę w wyzwoleniu Polski” jest nie tylko nieprawdziwe, ale nawet absurdalne. Niestety, za sprawą zachodnich „sojuszników”, w tym polityki Wielkiej Brytanii, walka polskiej Armii Krajowej zakończyła się przegraną, a Polska została oddana przez Churchilla do sowieckiej strefy wpływów.

Niezgodne z prawdą jest też niedorzeczne twierdzenie Mulley, jakoby Elżbieta Zawacka „odegrała wiodącą rolę w Powstaniu Warszawskim”. W tym Powstaniu wiodącą rolę odegrali bohaterscy żołnierze Armii Krajowej oraz innych formacji wojskowych, w tym Narodowych Sił Zbrojnych. Podczas Powstania Elżbieta Zawacka była jedną z kilku referentek w sztabie Wojskowej Służby Kobiet. Była to pomocnicza formacja, głównie dla łączniczek i sanitariuszek. Ogółem kobiety stanowiły ok. 20 proc. walczących Powstańców. Odegrały znaczącą rolę w Powstaniu, ale kłamstwem jest twierdzenie, iż ich rola była bardziej „wiodąca” od żołnierzy walczących z bronią w ręku.

Rola Elżbiety Zawackiej w Powstaniu Warszawskim jest jeszcze bardziej skromna. Jak wynika z biografii napisanej przez dr Katarzynę Minczykowską – przebywała w mieszkaniu przy ul. Gęstej, później Szczygła, gdzie „oczekiwała na konkretne zadania”. Potem „przyjmowała ludzi wychodzących z kanałów, kontrolowała kuchnie i punkty sanitarne dla powstańców, przenosiła granaty”. Kluczowa jest opinia samej Zawackiej nt. swojego udziału w Powstaniu – „swój udział w nim Elżbieta Zawacka nazywała incydentalnym” (Cichociemna generał Elżbieta Zawacka Zo, OW Rytm 2014, s. 153-155) Obecnie Clare Mulley kłamie w żywe oczy, jakoby Elżbieta Zawacka „odegrała wiodącą rolę w Powstaniu Warszawskim”.

W 1990 roku powstała Fundacja Generał Zawackiej, kierowana przez jej krewną. Od tego czasu, dzięki ogromnym publicznym środkom finansowym fundacja ta dokumentuje i upamiętnia m.in. kobiety działające w polskiej konspiracji, w tym także dba o szczególne upamiętnienie gen. Zawackiej. Jak można przypuszczać, nie jest to dbałość szczególnie rzetelna historycznie, skoro obecnie fundacja ta popiera niedorzeczne kłamstwa Clare Mulley, a nawet przypisuje polskie zasługi w skonstruowaniu „polish spy radio” Brytyjczykom.

Szacunek dla walczących o wolność Polski żołnierzy Armii Krajowej, w tym Cichociemnych – elity AK – nakazuje, aby wszelkie publikacje odnoszące się do Ich historii, były zgodne z obiektywną prawdą.

Bardzo Państwa proszę o usunięcie słowa „agent” z tytułu książki Clare Mulley oraz o zweryfikowanie treści zawartych w tej książce, m.in. w porozumieniu np. z Instytutem Polskim i Muzeum im. Sikorskiego w Londynie. Chętnie także włączę się w takie działania weryfikujące. Zasługi Elżbiety Zawackiej są zbyt duże, aby jeszcze propagandowo dopisywać jej cudze dokonania. Proszę także o zapoznanie się z moją argumentacją, zawartą w artykule – Elżbieta Zawacka – cichociemna czy agent?

z wyrazami szacunku
Ryszard M. Zając

 

Czekamy na odpowiedź. W 2024 roku przypada 80 rocznica Powstania Warszawskiego. Uczestniczył w nim także mój Dziadek – Cichociemny. Nie tylko w tę rocznicę niepotrzebne jest publikowanie niedorzecznych kłamstw, jakoby zwycięzcą Powstania Warszawskiego była rzekoma agentka brytyjskiego Special Operations Executive, rzekoma wyzwolicielka Polski Elżbieta Zawacka…

Trzeba zatrzymać haniebne lansowanie Zawackiej na kłamstwach i po trupach rzeczywistych Bohaterów…

 

PS.

Wśród udających książki popularnonaukowe śmieci pseudohistorycznych mamy już – wpisaną na listę fałszerzy historii – wydaną przez nierzetelne, krakowskie wydawnictwo „ZNAK” książkę pseudohistoryka Kacpra Śledzińskiego pt. „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” zawierającą co najmniej 246 błędów i nieścisłości na 417 stronach.

Więcej info:

Wydawnictwo „ZNAK” wciąż zarabia pieniądze na sprzedaży kłamstw Kacpra Śledzińskiego. Niektóre wydawnictwa z chciwości są gotowe do naprawdę wielkich poświęceń, w tym także do poświęcenia prawdy

 

 

 

Kamienie milowe idei Cichociemnych

 

Milliarium czyli kamień milowy był w czasach Imperium Rzymskiego znakiem kamiennym oznaczającym rzymską milę (1478,5 metra). Współcześnie to pikietaż, czyli kilometracja – oznaczenie dystansu na danej drodze. Pojęcia „kamień milowy” używa się też do oznaczenia szczególnie ważnych wydarzeń, jakiejś cezury w dziejach. W zarządzaniu projektem pojęcie „kamień milowy” stosuje się do oznaczenia jakiegoś istotnego terminu zwieńczającego podjęte wcześniej zadania.

Dosyć więc pojemne pojęcie kamienia milowego użyłem dla wyznaczenia etapów w realizacji idei Cichociemnych, ale także dla wskazania kluczowych elementów tej drogi, bez których ta idea nie ziściłaby się w praktyce. „Kamienie milowe Cichociemnych” to w istocie krótki, przewodnik po drodze która mogła się zakończyć znacznie wcześniej lub zupełnie inaczej. Bez tych „kamieni” Cichociemnych po prostu by nie było…

 

Pierwszy kamień milowy: grupa destrukcyjna Wawelberga

CC-prezentacja_04-300x224 Kamienie milowe idei CichociemnychOd 3 maja do 5 lipca 1921 zespoły dywersyjne dowodzone przez kpt. Tadeusza Puszczyńskiego ps. Wawelberg uczestniczyły w działaniach specjalnych, zorganizowanych przez Oddział II (Wywiad) Sztabu Generalnego WP. Dzięki 46 żołnierzom uniemożliwiono Niemcom transport żołnierzy na Śląsk do walki z powstańcami. Dzieki temu wygraliśmy III Powstanie Śląskie. W mojej ocenie powstanie pierwszej polskiej jednostki specjalnej specjalizującej się w tzw. dywersji pozafrontowej, miało istotny wpływ na późniejszą koncepcję Cichociemnych.

 

Drugi kamień milowy: piechota powietrzna

Po sukcesie grup dywersyjnych Wawelberga, utworzono w Oddziale II SG WP ściśle tajną komórkę zajmującą się przygotowywaniem działań z zakresu dywersji pozafrontowej (wojny nieregularnej). Polska była jednym z pierwszych krajów na świecie, które przygotowywały się do takich działań.

We wrześniu 1938 przeprowadzono ćwiczenia międzydywizyjne na Wołyniu, w planie ćwiczeń przewidziano zrzut na spadochronach grup dywersyjnych. W Legionowie oraz Rembertowie zorganizowano tygodniowy kurs dywersyjno ? spadochronowy dla wybranych 25 oficerów i podoficerów piechoty, saperów i łączności.

Wiosną 1939, w reakcji na agresywne działania Niemiec oraz narastającą groźbę wojny, w Sztabie Głównym Wojska Polskiego przyjęto, iż jednym z elementów planu przeciwdziałania niemieckiej agresji będzie zrzucanie na teren Prus Wschodnich bojowych grup desantowych. Ich zadaniem miała być dywersja, ale także eliminacja wysokich przedstawicieli niemieckich władz, w tym funkcjonariuszy NSDAP oraz wysokich rangą oficerów Wehrmachtu.

Tajnym rozkazem WSWojsk. L.dz. 2676/tjn. z 10 listopada 1938 rozpoczęto formowanie Wydzielonego Dywizjonu Towarzyszącego z 4 Pułku Lotniczego w Toruniu; w jego skład włączono m.in. dwie (46 oraz 49) eskadry towarzyszące. Dowódcą 49 eskadry został kpt. obs. Franciszek Rybicki. Dowódcą wydzielonego dywizjonu mianowano późniejszego Cichociemnego, mjr. pil. Romana Rudkowskiego. To był drugi, istotny kamień milowy idei Cichociemnych.

 

Trzeci kamień milowy: Wojskowy Ośrodek Spadochronowy w Bydgoszczy
Uroczystosci_3_Maja_w_Warszawie_-_skoczkowie_LOPP_1939-250x144 Kamienie milowe idei Cichociemnych

Spadochroniarze WOS podczas defilady, 3 maja 1939

W maju 1939 w Bydgoszczy, przy 4 Pułku Lotniczym, utworzono Wojskowy Ośrodek Spadochronowy. Jego zadaniem miało być szkolenie grup desantowych do wykonywania na tyłach wroga zadań specjalnych ? oficerów i podoficerów piechoty, saperów, łączności. W ramach przygotowań do zadań specjalnych pracowano nad nowymi konstrukcjami radiostacji, wyprodukowano materiały wybuchowe o zwiększonej sile rażenia, także nowy rodzaj miny kolejowej (mniejszej od szerokości stopy szyny) do niszczenia torów, zaprojektowana przez płk. S. Stelmachowskiego. Opracowano projekty pokrowców dla zrzucanego sprzetu oraz wykonano zasobniki towarowe (o ładowności 120 kg) z amortyzatorami (tzw. odbojnikami).

Na początku czerwca 1939 uruchomiono pierwszy kurs dla spadochroniarzy do zadań specjalnych. Uczestniczyło w nim 80 żołnierzy, po 40 oficerów i podoficerów przeszkolonych na podstawowym kursie spadochronowym LOPP (Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej). Podczas kwalifikacji na kurs preferowano żołnierzy ze znajomością języka niemieckiego lub rosyjskiego. Program szkolenia obejmował m.in. walkę wręcz, intensywną zaprawę fizyczną, zajęcia z dywersji, składanie spadochronu, obsługę sprzętu ?desantowego?, skoki ze spadochronem Irvin w różnych warunkach, kontrolowanie lotu na spadochronie, uwalnianie z uprzęży w wodzie lub w terenie bagnistym, gaszenie czaszy spadochronu oraz jego maskowanie po wylądowaniu, przygotowywanie i oznaczanie zrzutowisk.

Po zakończeniu pierwszego kursu 5 sierpnia 1939, niezwłocznie rozpoczęto drugi kurs, 7 sierpnia 1939 dla 40 uczestników. Jednym z jego uczestników był późniejszy Cichociemny ? Benon Łastowski. Zaplanowano trzeci kurs od 9 października do 18 listopada 1939. Podczas drugiego kursu zmniejszono liczbę godzin zajęć teoretycznych na rzecz szkolenia praktycznego w terenie. W trakcie kursu m.in. doskonalono skoki spadochronowe w trudnych warunkach oraz ćwiczono skoki z opóźnionym otwarciem spadochronu. Zajęcia szkoleniowe przerwano 28 sierpnia, w związku ze zbliżającym się wybuchem wojny. W mojej ocenie to był trzeci kamień milowy.

 

Czwarty kamień milowy: Wytwórnia Radiotechniczna „AVA” oraz Tadeusz Heftman
ABW-455E_00004-266x350 Kamienie milowe idei Cichociemnych

Radiostacja AP-4 źródło: ABW

Dzięki wsparciu ?dwójki? (Oddziału II SG WP), w 1928 utworzono spółkę, z kapitałem zakładowym 7 tys. zł, pod nazwą Wytwórnia Radiotechniczna AVA. Jej zalożycielami byli bracia Danielewiczowie, oficer Sztabu Głównego WP inż. Antoni Palluth oraz b. starszy majster wojsk łączności Edward Fokczyński. Nazwę firmy utworzyły połączone krótkofalarskie znaki wywoławcze braci Danilewiczów (TPAV) oraz inż. Pallutha (TPVA). Dyrektorem wytwórni został Antoni Palluth (podczas wojny polsko-bolszewickiej obsługiwał radiostację w pociągu Naczelnego Wodza i prowadził podsłuch radiostacji bolszewickich), jego zastępcą Ludomir Danilewicz. Kierownikiem technicznym został inż. Tadeusz Heftman. Niejawnym udziałowcem spółki był Sztab Główny WP.

Wytwórnia radiotechniczna AVA prawie od czasu swego powstania była głównym dostawcą sprzętu radiowego i specjalnego dla Sztabu Głównego i odegrała znaczną rolę w rozwiązaniu ?Enigmy?. Kod ?Enigmy? złamali trzej polscy matematycy ? Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski, ale korzystanie z tego odkrycia było możliwe dzięki wyprodukowaniu udoskonalonych kopii ?Enigmy? przez Wytwórnię AVA. Ponadto AVA wyprodukowała urządzenia pomocnicze do złamania szyfru ?Enigmy?, m.in. tzw. cyklometr. Tadeusz Heftman zaprojektował m.in. radiostacje typu AP-1 dla polskiego wywiadu (tzw. pipsztoki) oraz cztery radiostacje krótkofalowe dużej mocy (dalekiego zasięgu) dla Sztabu Głównego WP w Pyrach pod Warszawą

Gdyby nie było sukcesu złamania „Enigmy” Brytyjczycy nie pozwoliliby na tak szczególną pozycję (prawie autonomię) Polaków wśród innych „emigracyjnych nacji” na Wyspach. Gdyby nie byli tak chętni na polskie raporty wywiadowcze, prawdopodobnie nie byłoby szkolenia Cichociemnych oraz zrzutów dla Armii Krajowej. Gdyby nie było „pipsztoków” – wówczas najlepszych na świecie „polskich radiostacji szpiegowskich” konstrukcji Tadeusza Heftmana – nie byłoby szans na sprawną łączność pomiędzy Sztabem Naczelnego Wodza w Londynie a Komendą Główną Armii Krajowej w okupowanej Polsce.

Piąty kamień milowy: koncepcja powstania powszechnego
powstanie-powszechne-227x350 Kamienie milowe idei Cichociemnych

„Zasady walki powstańczej”

Idea przeprowadzenia w Kraju powszechnego powstania zbrojnego, mającego bezpośrednio poprzedzić wkroczenie na terytorium R.P. regularnych wojsk polskich, pojawiła się już w listopadzie 1939. Od tego czasu była fundamentalną koncepcją strategiczną najpierw Związku Walki Zbrojnej, później Armii Krajowej. Trzeba jasno powiedzieć, że w ówczesnych realiach techniczno – logistycznych była to koncepcja utopijna, obarczona dwoma zasadniczo błędnymi założeniami.

Po pierwsze, nierealne były plany przygotowania Armii Krajowej do powstania zbrojnego na terenie całego kraju lub choćby tylko jego istotnych obszarów. To założenie okazało się błędne wskutek postawy Brytyjczyków, którzy przez cztery lata zrzutów do Polski potrafili przerzucić tylko 316 Cichociemnych oraz zapewnić Armii Krajowej kiepskie zaopatrzenie o tonażu nieprzekraczającym możliwości jednego pociągu towarowego.

Drugim fundamentalnie błędnym założeniem były polskie kalkulacje sztabowe dotyczące przerzucenia dziesiątków tysięcy spadochroniarzy których nie mieliśmy i których nie było czym przerzucić. Owszem, operacja powietrznodesantowa o skali „Market-Garden” miałaby szansę realnie wpłynąć na szybsze wyzwolenie Polski przez aliantów. Tyle tylko, że Polska była trzeciorzędnym teatrem alianckich działań wojennych. Koncepcja powstania powszechnego, zwana przez anglosaskich aliantów „polskim planem” albo „koncepcją detonatora” w praktyce nie ziściła się nigdzie na świecie, w tym także w Polsce. Okazała się ułudą, ale przez długi czas była motorem napędowym w polskim Sztabie Naczelnego Wodza.

Szósty kamień milowy: Górski, Kalenkiewicz, Jaźwiński
Gorski-Jan-Kalenkiewicz-Michal-300x258 Kamienie milowe idei Cichociemnych

kpt. dypl. Jan Górski oraz kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz, współtwórcy Cichociemnych

Trzej wychowankowie Korpusu Kadetów nr 2 w Modlinie – to „święta trójca” koncepcji Cichociemnych, to Ich współtwórcy. Kapitanowie dyplomowani saperów: Jan Górski i Maciej Kalenkiewicz nie byli pierwsi ze swoją koncepcją spadochroniarzy do zadań specjalnych. Ale dzięki Ich uporowi oraz zabiegom wśród oficerów sztabowych; dzięki przekonaniu Naczelnego Wodza, w Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza utworzono Wydział Studiów i Szkolenia Wojsk Spadochronowych. Wydział planował użycie wojsk powietrznodesantowych w przygotowywanym powstaniu powszechnym w Polsce. Przygotował utworzenie 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Przygotował podstawy koncepcji użycia Cichociemnych do wsparcia powstania powszechnego w okupowanej Polsce.

Mjr dypl. Jan Jaźwiński, dzięki swemu doświadczeniu pracy w wywiadzie, potrafił przekonać kpt. Harolda Perkinsa (późniejszego szefa polskiej sekcji Special Operations Executive) do idei „lotów łącznikowych” do Polski jako istotnego elementu polskich działań wywiadowczych na rzecz aliantów. Od początku organizował zrzuty ludzi (Cichociemnych) oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Gdyby nie Jego upór i determinacja, tych zrzutów by nie było, a przeszkoleni Cichociemni zostaliby wykorzystani do działań specjalnych w innych krajach, podobnie jak spadochroniarze Akcji Kontynentalnej oraz „Project Eagle”

 

Siódmy kamień milowy: Oddział VI (Specjalny)
JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Kamienie milowe idei Cichociemnych

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

Utworzono go w Sztabie Naczelnego Wodza 29 czerwca 1940, po rozwiązaniu Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej na obczyźnie (we Francji). Jego podstawowym zadaniem było utrzymanie łączności radiowej i kurierskiej Naczelnego Wodza w Londynie z Komendantem Głównym Armii Krajowej w okupowanej Polsce. Podlegała mu cała wojskowa łączność z okupowaną Polską, w tym zrzuty sprzętu i pieniędzy oraz rekrutacja, szkolenie i zrzuty Cichociemnych dla Armii Krajowej.

Niektórzy historycy obecnie bajdurzą, że Armia Krajowa była rzekomo częścią Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W rzeczywistości wszyscy żołnierze (w czynnej służbie wojskowej) w okupowanej Polsce będący Armią Krajową (choć nie wszyscy się podporządkowali AK, nie wszystkie organizacje scalono) podlegali dowódcy AK – a nie bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi, dowodzącemu PSZ na Zachodzie. Przesądzał o tym dekret Prezydenta RP z 1 września 1942 ?O tymczasowej organizacji władz na ziemiach Rzeczpospolitej? (powtórzony ze zmianami 26 kwietnia 1944). Polscy żołnierze w okupowanej Polsce byli żołnierzami Armii Krajowej, a nie żołnierzami PSZ; podlegali dowódcy AK. Z dekretu nie wynika, aby AK była częścią PSZ, natomiast wynika, że Dowódca AK podlegał Naczelnemu Wodzowi w Londynie (nota bene, był przezeń wyznaczony).

Oddz-VI-01-250x220 Kamienie milowe idei Cichociemnych

Siedziba Oddziału VI

W ówczesnych realiach technicznych nierealne było dowodzenie Armią Krajową w Polsce z Londynu. Nota bene, droga do ostatecznego przyjęcia tego dekretu znakomicie ilustruje realność ?dowodzenia Armią Krajową? przez Naczelnego Wodza w Londynie ? otóż Prezydent RP podpisał ten dekret 1 września 1942, w październiku1942 został wysłany do Delegata Rządu na Kraj, po otrzymaniu poprawek z okupowanej Polski dekret został wydany? 26 kwietnia 1944, tj. po prawie dwudziestu miesiącach?

Niezależnie od statusu prawnego AK oraz realności „zdalnego” dowodzenia konspiracyjnymi działaniami, wydaje się być oczywiste, że bez wyodrębnionej struktury – Oddziału VI (Specjalnego) – do utrzymania łączności Naczelnego Wodza z okupowaną Polską, wsparcie dla AK byłoby coraz słabsze. Świadczy o tym „rozpolitykowanie” oraz wielka aktywność Sztabu Naczelnego Wodza na rozmaitych polach oraz dość dziwaczny w praktyce status PSZ jako „wojsk wydzierżawionych”. W mojej ocenie, gdyby nie było Oddziału VI (Specjalnego) nie byłoby także Cichociemnych – zamiast Nich byliby tylko i wyłącznie polscy spadochroniarze do zadań specjalnych, zrzucani do innych krajów poza Polskę…

Ósmy kamień milowy: polscy lotnicy

CC-prezentacja_45-300x224 Kamienie milowe idei CichociemnychLoty specjalne ze zrzutami Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej były w ówczesnych realiach technicznych ekstremalnie trudne i niebezpieczne. Od początku istotną część tych lotów wykonywali polscy lotnicy, którzy motywowani ideowo prezentowali wyżyny swych umiejętności pilotażu, w tym nieznaną w lotnictwie brytyjskim umiejętność nawigacji wzrokowej. Asem wśród Nich był pilot Stanisław Kłosowski.

W mojej ocenie, do względnego sukcesu zrzutów ludzi i zaopatrzenia dla Armii Krajowej przyczynili się wspólnie: organizator wsparcia lotniczego AK mjr dypl. Jan Jaźwiński wraz z podległym mu personelem oraz polscy lotnicy, wykonujący loty specjalne SOE do Polski najpierw w ramach brytyjskiego 138 Special Duty Squadron RAF, później w strukturze polskiej eskadry „C”, nastepnie 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Gdyby nie było polskich lotników oraz polskich struktur, bardzo szybko lotnicze wsparcie Armii Krajowej zostałoby zepchnięte przez brytyjskie ministerstwo lotnictwa jeszcze bardziej na margines, albo nawet „zawieszone” na dłużej niż na kilka miesięcy. Rzecz jasna, bez lotniczego przerzutu Cichociemni staliby się szybko pewnego rodzaju efemerydą bez większego znaczenia.

Dziewiąty kamień milowy: Cichociemni

41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Kamienie milowe idei CichociemnychW mojej subiektywnej ocenie istotnym – może najistotynejszym – kamieniem milowym koncepcji Cichociemnych byli Oni sami. Doskonale wyszkoleni – potrafili wszystko i byli zdolni do wszystkiego. Nader imponujący jest Ich „dorobek wojenny” – zważywszy choćby tylko na fakt iż byli trzystuszesnastoosobową grupą żołnierzy w służbie specjalnej wśród 390 tys. żołnierzy Armii Krajowej. Ich skuteczność działania oraz przydatność w walce okazała się na tyle wysoka, że choć przeszli do Historii z racji swych dokonań, nie stali się ostatnim kamieniem milowym tej niezwykłej koncepcji. Kontynuatorami tradycji i dokonań Cichociemnych są współcześnie bezpośrednio żołnierze JW GROM, ale także żołnierze innych polskich jednostek kompnentu wojsk specjalnych. To Oni wyznaczać będą kolejne kamienie milowe pięknej i użytecznej idei Cichociemnych – żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej…

 

 

 

Tadeusz Heftman – konstruktor

 

Heftman_14_grupa-AVA_Enigma_017_ozn-184x250 Tadeusz Heftman - konstruktor

Tadeusz Stefan Heftman, ur. 9 maja 1906 w Sosnowcu, zm. prawdopodobnie w styczniu 1995 w Londynie (Brent, Middlesex, Wielka Brytania) – inżynier radiotechnik, pionier krótkofalarstwa w Polsce, absolwent Institut National Polytechnique de Grenoble (Francja), wybitny konstruktor radiostacji wojskowych, m.in. dla Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego WP, Sztabu Naczelnego Wodza, współdziałał w złamaniu niemieckiej maszyny szyfrującej  Enigma.
Główny konstruktor Polskich Wojskowych Warsztatów Radiowych (Polskich Wojskowych Zakładów Radiotechnicznych) w Stanmore, konstruktor radiostacji typu AP i odbiorników OSB dla Cichociemnych oraz agentów Special Operations Executive (SOE) w okupowanej Europie.

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Tadeusz Heftman - konstruktorSpis treści:


 

Heftman-001-sw-urodz-300x313 Tadeusz Heftman - konstruktor

Świadectwo urodzenia
Źródło: akta sygn. 9499, Politechnika Warszawska

Urodził się w rodzinie sosnowieckiego adwokata Józefa Eugeniusza Heftmana oraz Anieli Adeli z Bobowskich, w parafii Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu, mieszkał wraz z rodzicami na ul. Wspólnej 36, później przy ul. Piłsudskiego 16.

Heftman-002-sw-dojrzalosci-252x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Świadectwo dojrzałości
Źródło: akta sygn. 9499, Politechnika Warszawska

Uczył się początkowo w domu, w 1915 podjął naukę w prywatnym gimnazjum Karola Araszkiewicza w Sosnowcu, od 1920 uczył się w Państwowym Gimnazjum im. S. Staszica (obecnie IV LO) w Sosnowcu.

Do „Staszica” uczęszczali też bracia Danilewiczowie: przyjaciel Heftmana Ludomir oraz jego młodszy brat Leonard Danilewicz. Wszyscy trzej byli pasjonatami krótkofalarstwa. Tadeusz i Leonard produkowali dość prymitywne, dwulampowe odbiorniki krótkofalarskie, które sprzedawali kolegom w gimnazjum.

 

Radiofile i współpraca z wywiadem
Danilewicz-Ludomir-Leonard-300x222 Tadeusz Heftman - konstruktor

Bracia Danilewicz, od prawej: Ludomir, Leonard

Pasjonaci krótkofalarstwa byli – jak to wówczas mówiono – „radiofilami”. Bracia Danielewiczowie (także urodzeni w Sosnowcu) używali znaku wywoławczego TPAV, później SP3AV. W spisie krótkofalowców z 1931 Ludomir ma znak  nasłuchowy PL6, Leonard PL7. W maju 1925 Tadeusz Heftman zdał w „Staszicu” egzamin dojrzałości, razem z Ludomirem Danilewiczem

radiostacja-TPAX-1924-300x173 Tadeusz Heftman - konstruktor

Radiostacja TPAX konstrukcji Tadeusza Heftmana, 1924

Po maturze w 1925, podobnie jak Ludomir Danielewicz, od 29 września 1925 podjął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej. Od 1929 studiował w Institut National Polytechnique de Grenoble (Francja), uzyskując dyplom inżyniera elektronika. Nadawał stamtąd pod znakiem F8TPAX.

koszary-sosnowiec-nowa-300x187 Tadeusz Heftman - konstruktorOd założenia w 1924 członek Komitetu Szkolenia Młodzieży w Radjotechnice w Sosnowcu (jego współzałożycielem był Jego ojciec), jednej z najstarszych organizacji radioamatorskich w Polsce. Konstruował wtedy swoje pierwsze odbiorniki i nadajniki radiowe.

Siedzibą Komitetu była kancelaria Rady Wychowania Fizycznego i Wojskowego powiatu będzińskiego, znajdująca się w koszarach im. Romualda Traugutta, przy ul. Nowej (obecnie Hanki Ordonówny) w Sosnowcu. W II Powstaniu Śląskim koszary były siedzibą 73 Pułku Piechoty; w 1939 miejscem zbiórki m.in. Batalionu Obrony Narodowej „Sosnowiec”.

 

Heftman-Tadeusz_1925-006-256x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Tadeusz Heftman, 1925
Źródło: akta sygn. 9499, Politechnika Warszawska

Jako  pierwszy Polak radioamator (znak wywoławczy TPAX), przy pomocy radiostacji własnej konstrukcji nawiązał z Sosnowca (udokumentowaną) łączność z zagranicą: 6 grudnia 1925 z Holandią (z Ten Kate, znak wywoławczy N-0PM). Stał się tym samym pionierem krótkofalarstwa polskiego.

heftman_schemat_TPAX-300x319 Tadeusz Heftman - konstruktorRadiostacja Heftmana (patrz obok) dzięki której uzyskał te połączenia to 1-lampowy nadajnik telegraficzny o mocy 3 W z lamp RT pracujący w układzie Hartleya na fali ok. 110 m (zasilany przez transformator z sieci prądu zmiennego nie prostowanego) i 2-lampowy odbiornik reakcyjny. Odbiornik Heftmana pracował w popularnym wówczas układzie Reinartza.

Radiostacje (nadajniki) konstrukcji: braci Danielewiczów, a także Heftmana zdobyły złote medale na Pierwszej Ogólnokrajowej Wystawie Radiowej w Warszawie, zorganizowanej w dniach od 15 do 24 maja 1926.

 

Pierwsza-wystawa-245x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Ze zbiorów Biblioteki Narodowej

heftman-kartyQSL-300x204 Tadeusz Heftman - konstruktorZaraz potem ich radiostacje zostały przez władze państwowe… skonfiskowane, jako nielegalne. A były „nielegalne”, bo konstruktorzy nadajników nie mieli państwowych licencji. Tyle tylko, że w tym czasie nikomu jeszcze nie wydano takiej licencji…

W kwietniu 1926 Tadeusz Heftman nawiązał jako pierwszy łączność międzykontynentalną z USA (z krótkofalowcem znak wywoławczy U-1AAO) oraz Y-2PM w Rawalpindi (obecnie Pakistan). Wszystkie połączenia zostały udokumentowane kartami QSL, opublikowanymi w jubileuszowym, grudniowym numerze „Krótkofalowca Polskiego”

Fokczynski-Edward-234x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Edward Fokczyński

Już podczas studiów, z uzdolnionym Ludomirem Danilewiczem nawiązał współpracę Oddział II Sztabu Głównego WP (wywiad, radiowywiad, kontrwywiad, radiokontrwywiad, dywersja, kryptologia), włączając go do prac nad konstrukcją urządzeń specjalnych dla wojska, w tym maszyn szyfrujących.

Jeden z tej trójki pasjonatów Leonard Danilewicz – jak wynika z relacji (patrz poniżej) ppłk. dypl. inż. Tadeusza Lisickiego, wybitnego konstruktora [m.in. polskiego wykrywacza min] – ujawnił, co wpłynęło na ich decyzję:

„Przyjazd do Sosnowca por. J.Groszkowskiego  [prof. dr inż. Janusz Groszkowski m.in. pomógł rozpracować tajną broń Hitlera] z odczytem o radiu ostatecznie zadecydował o naszej przyszłości. Nasza grupka została zaproszona przez por. Groszkowskiego do Warszawy gdzie zwiedziliśmy radiostację w Cytadeli, Centralne Biuro Operacyjne i radiostację pod Wawrzyszewem. Także skromne laboratorium radiowe Politechniki Warszawskiej. (…) od tego czasu zachował dla nas życzliwość i zrozumienie dla naszych poczynań i zawsze był gotów służyć radą i pomocą”

AVA-ogloszenie-1-300x56 Tadeusz Heftman - konstruktorWarto zauważyć, że kpt Tadeusz Lisicki był przed wojną dowódcą kompanii radiowywiadu; jego zadaniem było również rozszyfrowywanie niemieckich szyfrów: kluczy ręcznych i maszynowych. Wiosną 1940 w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) opracowano „Sonderfahndungliste GB” (specjalny list gończy), znany jako „Czarna lista Hitlera” (zobacz także tutaj). Zawiera nazwiska i dane osobowe 2820 osób, które po inwazji na Wielką Brytanię miały zostać wytropione i aresztowana przez jednostki specjalne SS. Pod numerem L101 widnieje tam nazwisko oraz dane Tadeusza Lisickiego. Wspomniana wcześniej przez Danilewicza „radiostacja pod Wawrzyszewem” to Transatlantycka Radiotelegraficzna Centrala Nadawcza (Babice) Boernerowo. Jej fascynującą historię można przeczytać na tej stronie.

 


 

Wytwórnia Radiotechniczna AVA

Enigma-263x350 Tadeusz Heftman - konstruktor14_grupa-AVA_Enigma_017_ozn-300x195 Tadeusz Heftman - konstruktorDzięki wsparciu „dwójki” (Oddziału II SG WP), w 1928 utworzono spółkę, z kapitałem zakładowym 7 tys. zł, pod nazwą Wytwórnia Radiotechniczna AVA. Jej założycielami byli bracia Danielewiczowie, oficer Sztabu Głównego WP inż. Antoni Palluth oraz b. starszy majster wojsk łączności Edward Fokczyński. Nazwę firmy utworzyły połączone znaki wywoławcze braci Danilewiczów (TPAV) oraz inż. Pallutha (TPVA).

Dyrektorem wytwórni został Antoni Palluth (podczas wojny polsko-bolszewickiej obsługiwał radiostację w pociągu Naczelnego Wodza i prowadził podsłuch radiostacji bolszewickich), jego zastępcą Ludomir Danilewicz. Kierownikiem technicznym został Tadeusz Heftman. Niejawnym udziałowcem spółki był Sztab Główny WP.

AVA-Wwa-Stepinska-25-300x194 Tadeusz Heftman - konstruktor

AVA – Warszawa, ul. Stępińska 25

Początkowo siedzibą firmy był mały warsztat radiotechniczny Edwarda Fokczyńskiego, zlokalizowany w Warszawie, przy ul. Nowy Świat 43, później przeniosła się do większego lokalu, pod numer 34. Po pięciu latach działania, w 1936 AVA wybudowała własny obiekt (o powierzchni ok. 800 m.kw.) na siedzibę firmy, na ul. Stępińskiej 25. 

Heftman-podpis2-005-300x95 Tadeusz Heftman - konstruktorBracia Danielewiczowie oraz Palluth wnieśli jako wkład do nowej spółki siedem tysięcy złotych jako kapitał założycielski. Fokczyński wniósł do spółki aport rzeczowy – swój warsztat. Bracia zajmowali się sprawami technicznymi i konstrukcjami, Palluth sprawami handlowymi (głównie zlecenia dla wojska i wywiadu), Fokczyński odpowiadał za organizację produkcji.

 

Wytwórnia radiotechniczna AVA prawie od czasu swego powstania była głównym dostawcą sprzętu radiowego i specjalnego dla Sztabu Głównego i odegrała znaczną rolę w rozwiązaniu „Enigmy”.

ppłk. dypl. inż. Tadeusz Lisicki

Krzysztof Dąbrowski – W kręgu zakładów AVA
w: Polska myśl techniczna w II wojnie światowej
w 70 rocznicę zakończenia działań wojennych w Europie. Materiały pokonferencyjne.
Centralna Biblioteka Wojskowa, ISBN 978-83-63050-28-3, Warszawa 2015, s.117-126

 

Heftman-zyciorys-005-253x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

życiorys, 1925, Źródło: akta sygn. 9499, Politechnika Warszawska

Heftman-politechnika-004-251x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Podanie ws. studiów
Źródło: akta sygn. 9499, Politechnika Warszawska

Od chwili powstania firma produkowała stacje krótkofalarskie oraz części radiotechniczne dla potrzeb cywilnych i wojskowych. Już na początku ok. 60 proc. produkcji przeznaczonych było dla wojska.

AVA produkowała m.in. radiostacje lotnicze i morskie, a także sprzęt łączności oraz radiopodsłuchu dla Biura Szyfrów (m.in. ośrodka w Lesie Kabackim). Produkowała również sprzęt łączności m.in. dla Policji oraz Straży Granicznej.

Głównym inżynierem, konstruktorem Wytwórni AVA został inż. Tadeusz Heftman. Zaprojektował m.in. radiostacje typu AP-1 dla polskiego wywiadu (tzw. pipsztoki) oraz cztery radiostacje krótkofalowe dużej mocy (dalekiego zasięgu) dla Sztabu Głównego WP w Pyrach pod Warszawą (obecnie w dzielnicy Ursynów). Oprócz niego AVA zatrudniała w zespole konstrukcyjnym jeszcze 8 inżynierów.

Tadeusz Lisicki – AVA  (maszynopis / rękopis)
w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu, sygn. K 1074

 

Złamanie „Enigmy”
Enigma_900px-274x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Jedna z wersji „Enigmy”

W Wytwórni AVA złamano konstrukcję pierwszych wersji niemieckiej maszyny szyfrującej „Enigma” oraz wyprodukowano jej 15 ulepszonych „sobowtórów” (wojskowej wersji), dla Biura Szyfrów. W roku akademickim 1928/29 mjr Franciszek Pokorny zaproponował wybitnemu matematykowi, prof. Zdzisławowi Krygowskiemu z Uniwersytetu Poznańskiego, zorganizowanie tajnego kursu kryptograficznego. Prof. Krygowski wytypował do udziału w nim ok. 20 swych najlepszych studentów. Wykładowcami byli mjr. Franciszek Pokorny, jego zastępca kpt. Maksymilian Ciężki oraz inż Antoni Palluth. Z grupy kursantów wybrano 8 najlepszych, których zatrudniono w poznańskiej ekspozyturze Biura Szyfrów.  Po jej likwidacji, trójka najlepszych studentów: Marian Rejewski, Henryk Zygalski, Jerzy Różycki została zatrudniona w Biurze Szyfrów Oddziału II w Warszawie. Według relacji Henryka Zygalskiego, na zorganizowanym w 1931 w Poznaniu kursie dla kandydatów na szyfrantów wśród wykładowców byli m.in. Maksymilian Ciężki oraz Antoni Palluth, a wśród słuchaczy m.in. Marian Rejewski oraz Jerzy Różycki.

 

W ciągu kilku miesięcy zespół mgr Rejewskiego odtworzył połączenia wewnętrzne Enigmy i opracował jej „model matematyczny”. Na jego podstawie został skonstruowany „sobowtór” Enigmy, zresztą znacznie lepszy i wydajniejszy niż niemiecki oryginał. Praca ta została wykonana w Warszawskiej Wytwórni Radiotechnicznej AVA. Razem zbudowano 15 takich zrekonstruowanych maszyn „Enigma”…

Ppłk. dypl. inż. Tadeusz Lisicki – Historia i metody rozwiązania niemieckiego szyfru maszynowego „ENIGMA”

 

 

AVA-radionadajnik-III-B-13-213x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Radionadajnik AVA III B.13

Pierwszy egzemplarz „Enigmy” (w wersji handlowej) polski wywiad skopiował prawdopodobnie w styczniu 1929, w niecałe dwie doby, po tajnym przechwyceniu niemieckiej przesyłki na lotnisku Okęcie. Ludomir Danilewicz maszynę rozebrał na części, zrobił ich fotografie oraz pomiary, po zmontowaniu maszynę dostarczono do niemieckiego adresata…

Według relacji Mariana Rejewskiego„W końcu 1927, lub może na początku roku 1928, nadeszła z Rzeszy Niemieckiej do Urzędu Celnego w Warszawie przesyłka mająca, według deklaracji, zawierać sprzęt radiowy. Przedstawiciel niemieckiej firmy domagał się bardzo usilnie zwrotu tej przesyłki do rzeszy jeszcze przed odprawą celną, jako wysłanej omyłkowo z innym sprzętem.  Jego nalegania były tak natarczywe, że wzbudziły czujność urzędników celnych, którzy zawiadomili Biuro Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego, instytucję zainteresowaną wszelkimi nowościami w dziadzinie radiosprzętu. A ponieważ była to przypadkowo sobota po południu, więc wydelegowani przez Biuro Pracownicy mieli czas spokojnie sprawę zbadać. Skrzynię otworzono i przekonano się, że istotnie sprzętu radiowego nie zawierała, była w niej natomiast maszyna do szyfrowania. Maszynę bardzo dokładnie zbadano, po czym skrzynię znów starannie zamknięto”. (Marian Rejewski – Jak matematycy polscy rozszyfrowali Enigmę, Wiadomości Matematyczne XXIII (1980), s. 1-28)

Enigma-replika-150x127 Tadeusz Heftman - konstruktor

Według projektu Mariana Rejewskiego skonstruowano i wyprodukowano także maszyny szyfrujące LACIDA. Jej nazwa była skrótem dwóch pierwszych liter nazwisk: ppłk. Gwido LAngera, szefa operacji (szefa Biura Szyfrów), por. Maksymiliana CIężkiego oraz por. Leonarda DAnielewicza.

Zespół sześciu „sobowtórów Enigmy” (w wersji wojskowej) tworzył tzw. bombę kryptologiczną do łamania szyfrów, zawierającą zestaw wirników szyfrujących sześciu „Enigm”. „Bomba” umożliwiała rozpoznanie klucza szyfrującego średnio w czasie ok dwóch godzin. Jej nazwa wzięła się od… kawiarnianego deseru pod nazwą „bomba lodowa”. Rejewski, Różycki, Zygalski oraz Lisicki właśnie jedli „bombę lodową”, gdy Tadeusz Lisicki omawiał z kryptologami swój pomysł na taką maszynę deszyfrującą… (David Link: Resurrecting Bomba Kryptologiczna: Archaeology of Algorithmic Artefacts, I, Cryptologia, 33:2, 168, 2009; Władysław Kozaczuk: Enigma: How the German Machine Cipher Was Broken and How It Was Read by the Allies in World War Two. Praeger, S. 63, 1984, ISBN 0-313-27007-4)

Kod „Enigmy” złamali trzej polscy matematycy – Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski, ale korzystanie z tego odkrycia było możliwe dzięki wyprodukowaniu udoskonalonych kopii „Enigmy” przez Wytwórnię AVA. Ponadto AVA wyprodukowała urządzenia pomocnicze do złamania szyfru „Enigmy”, m.in. tzw. cyklometr oraz bombę kryptologiczną.

Ppłk. dypl. inż. Tadeusz Lisicki – Historia i metody rozwiązania niemieckiego szyfru maszynowego „ENIGMA”
źródło: Instytut Piłsudskiego w Londynie, Kolekcja akt Stefana Mayera, zespół nr 100, teczka nr 709/100/53

więcej informacji – ENIGMA

 

Produkcja dla wojska
Enigma-A-300x227 Tadeusz Heftman - konstruktor

pierwsza Enigma A

Wytwórnia Radiotechniczna AVA wyprodukowała m.in. radionadajniki III B.13 dla niszczycieli „Wicher”, „Grom”, „Nurza”, Błyskawica” oraz okrętów podwodnych ORP „Orzeł” i „Sęp”, ok. 200 samolotowych stacji radiotelefonicznych typu N2L/O, goniometry stałe, ruchome, samochodowe i samolotowe do radionawigacji oraz radionamierzania, a także części i podzespoły elektroniczne, w tym rezonatory kwarcowe m.in. dla Polskiego Radia.

CC-prezentacja_11-300x224 Tadeusz Heftman - konstruktor

W 1930 Wytwórnia AVA otrzymała zamówienie na cztery radiostacje krótkofalowe dużej mocy i dalekiego zasięgu dla Sztabu Głównego WP (w Pyrach) o wartości ok. 360 tys. zł. Ich produkcję rozpoczęto w wynajętym lokalu w przy ul. Nowy Świat 34.

LACIDA-300x249 Tadeusz Heftman - konstruktor

LACIDA

Prawdopodobnie AVA także skonstruowała i wyprodukowała sprzęt do radionasłuchu dla siedmiu stacji Biura Szyfrów: w Warszawie, Lidzie, Równem, Kołomyji, Starogardzie, Poznaniu oraz Krzesławicach k. Krakowa.

Po wybudowaniu własnej siedziby firmy AVA – w Warszawie przy ul Stępińskiej 25, część maszyn i sprzętu laboratoryjnego przeniesiono do tajnego ośrodka łącznościowo – kryptologicznego (BS-4) w Lesie Kabackim (niedaleko Pyr) o kryptonimie „Wicher”. Obecnie jest to obiekt Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwa Komponentu Powietrznego.

AVA-Wroclaw-1937-300x268 Tadeusz Heftman - konstruktor

Pyry-Biuro-Szyfrow-BS-4-300x141 Tadeusz Heftman - konstruktor

Pyry, ośrodek Biura Szyfrów BS-4

Radiostację umiejscowioną w podziemnym schronie zaprojektował inż. Tadeusz Heftman, za stronę techniczną i konstrukcyjną ośrodka odpowiadał Ludomir Danilewicz.

Wytwórnia Radiotechniczna AVA sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie przy ul. Stępińskiej 25, oficjalnie oferowała: „krótkofalowe radiostacje nadawczo – odbiorcze, naziemne i samolotowe, odbiorniki i urządzenia radiowe do celów technicznych, sprzęt nadawczy”. Takiej treści ofertę opublikowała w reklamie (patrz obok) w przewodniku po Ogólnopolskiej Wystawie Radiowej w Bydgoszczy, którą zorganizowano od 30 października do 14 listopada 1937.

Palluth-Antoni-240x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Antoni Palluth

BI9a_Ava_1-300x205 Tadeusz Heftman - konstruktor

Płk. dypl. Heliodor Cepa – Uwagi nt. przygotowania łączności w czasie pokoju i jej działania w czasie wojny
źródło: IPMS, B.I.9a s. 44

W 1937 roku AVA złożyła wniosek patentowy, uzyskując w 1939 patent nr 28 638 na konstrukcję laryngofonu elektromagnetycznego.

W wytwórni pracowano także, na zlecenie Sztabu Głównego, nad  wykrywaczem min. Projekty firmy AWA zostały wykorzystane przez por. inź Józefa Kosackiego (vel Józef Kos, Józef Kosecki) w skonstruowanym przez niego w 1941 rewelacyjnym wykrywaczu min „Mine Detector Polish Mark I”. Wynalazek nie został opatentowany, inż Kosacki podarował go armii brytyjskiej.

BI9a_Ava_2-300x184 Tadeusz Heftman - konstruktor

Płk. dypl. Heliodor Cepa – Uwagi nt. przygotowania…
źródło: IPMS, B.I.9a s. 56

AVA skonstruowała także, dla Państwowego Instytutu Meteorologicznego, w oparciu o projekt prof. Jana Lugeona, odbiornik rejestrujący zakłócenia atmosferyczne o nazwie „Armoradiograf”. Pracowały one w obserwatoriach w Polsce (Jabłonna, Gdynia, Rabka, Hala Gąsienicowa) oraz w Szwajcarii, na wyspach Azorskich a także w Norwegii: w Tromso i na Wyspie Niedźwiedziej.

Kapitał zakładowy spółki podniesiono do 40 tys. zł; spółka zatrudniała wówczas ok. 20 pracowników umysłowych oraz ok. 80 pracowników fizycznych. Obrót spółki za 1936 – ok. 600 tys. zł. W 1938 roku spółka zatrudniała ogółem 250 osób, przed wybuchem wojny już ok. 300. Ówczesna wartość majątku spółki wynosiła ok. 400 tys. zł.

inz-Rola-250x94 Tadeusz Heftman - konstruktor

mjr dypl. Tadeusz Rola – Uzupełnienie o stanie przygotowania łączności, źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego sygn. B.I.9b s. 240

Po wojnie w b. siedzibie wytwórni AVA rozpoczął działalność w 1958 Zakład Podzespołów Radiowych OMIG (przedsiębiorstwo państwowe,  produkujące filtry, rezonatory i generatory kwarcowe, podzespoły elektroniczne i przez krótki czas odbiorniki tranzystorowe.

AVA-samolotowa-stacja-radio-300x121 Tadeusz Heftman - konstruktor

AVA samolotowa stacja radiotelefoniczna

Od 1989 profil produkcji kontynuuje OMIG spółka akcyjna, która jest jednym z większych producentów wyrobów kwarcowych w Europie, mających wszechstronne, profesjonalne zastosowanie, m.in. w radiokomunikacji, telekomunikacji,w produkcji generatorów, elektronicznych urządzeń pomiarowych, komputerów, motoryzacji i in.

 

Wykaz konstrukcji Wytwórni AVA

Na urządzeniach mobilnych aby zobaczyć całość należy przewinąć w poziomie

OznaczenieNazwaWyprodukowanoOkres
radiostacje krótkofalowe dużej mocy dalekiego zasięgu dla SG WP4 szt.1930
N2/Mradiostacja dla myśliwców230 szt.1934-1939
N1L/Lradiostacja dla lotnictwa towarzyszącego2 szt.1934-1939
N1L/Gradiostacja lotniskowa samochodowa1 szt.1934-1939
PGgoniometry lotnicze samolotowe7 szt.1934-1939
ROK/Sgoniometry stałe 14 szt.1934-1939
ROKgoniometry ruchome15 szt.1934-1939
CW1-4odbiorniki podsłuchowe50 szt.1934-1939
300 W/POsprzęt dla Marynarki Wojennej5 szt.1934-1939
AW1-4radiostacja kutrowa20 szt.1934-1939
MPradiostacje dla ORP "Grom", "Gryf" oraz "Błyskawicy"3 szt.1934-1939
MGgoniometry dla Marynarki Wojennej6 szt.1934-1939
odbiorniki uniwersalne3 szt. 1934-1939
rezonatory kwarcowe oraz wyposażenie dla Polskiego Radia1934-1939
A1 (AP-1)radiostacje "agencyjne" dla wywiadu tzw. pipsztokiprzed 1939
kopie niemieckiej maszyny szyfrującej "ENIGMA"15 szt.przed 1939
LACIDApolska maszyna szyfrująca80 szt.przed 1939
W2/4Bradiostacja dla bombowcówprototyp1939

 

Katarzyna Dzierzbicka – Zanim było Bletchley Park
w: Pamięć.pl – 2015, nr 7-8, s. 96-100

 


 

 Polskie Wojskowe Warsztaty Radiowe

CC-prezentacja-010-popr-300x224 Tadeusz Heftman - konstruktorW związku z wybuchem II wojny światowej, Wytwórnia AVA została ewakuowana. W sierpniu 1939 wywieziono do Wiązownej części produkowanych radiostacji lotniczych. Władze wytwórni przedostały się do Francji, po kampanii wrześniowej 1939 dołączył do nich inż. Tadeusz Heftman wraz z grupą polskich radiotechników. Zabrał ze sobą prototyp „pipsztoka” – konspiracyjnej radiostacji małej mocy, pierwotnie oznaczonej KP 10W.

ABW-134E_00034-300x319 Tadeusz Heftman - konstruktor

Odbiornik OSB inż Tadeusza Heftmana
źródło: ABW

Polskie Wojskowe Warsztaty Radiowe (właściwie: Polskie Wojskowe Warsztaty Radiotechniczne) od września 1940 funkcjonowały jako „zaplecze” Ośrodka Radio Sztabu Naczelnego Wodza. Ośrodek zlokalizowany był w Stanmore pod Londynem, gdzie działała także polska radiostacja „Marta” oraz polska sekcja radiowywiadu. Jego siedzibą były baraki przy Gordon Avenue: Instead House oraz Herendile House.

PWWR kierował inż. Tadeusz Heftman, jego „prawą ręką” był radioamator krótkofalowiec sierż. Stefan Włodarczyk. Pracownikami PWWR było ok. kilkudziesięciu polskich żołnierzy. Produkowano tam stacje nadawczo-odbiorcze, oznaczone A (AP) i B (BP). Miały zwartą konstrukcję, niewielkie rozmiary (280 x 210 x 100 mm) i wagę (6 kg), były solidnie wykonane oraz trudne do wykrycia podczas pracy. Zyskały opinię najlepszych tego typu urządzeń!

ABW-455E_00004-266x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Radiostacja AP-4 inż. Tadeusza Heftmana
źródło: ABW

W połowie 1942 brytyjski rząd uznał PWWR za placówkę wojskową, podporządkowano ją wspólnemu polsko – brytyjskiemu kierownictwu; łącznikiem z Brytyjczykami był J.A.D. Timms, który odpowiadał za kwestie bezpieczeństwa. Dzięki temu PWWR otrzymywała od Brytyjczyków przydziały niezbędnych podzespołów.

odbiornik-Heftman-muzeumAK-2-300x280 Tadeusz Heftman - konstruktor

odbiornik OP3

Od lutego 1943, po reorganizacji, w związku z likwidacją Ośrodka Radio Sztabu Naczelnego Wodza, PWWR rozpoczęły działalność jako autonomiczny ośrodek produkcyjny. 29 kwietnia 1943 w hotelu „Rubens” miała miejsce polsko-brytyjska konferencja, na której przedstawiciele SOE zaakceptowali propozycję współpracy.

W myśl ustaleń polsko-brytyjskich, PWWR kierował dyrektor i 12 osobowa Rada Nadzorcza, w skład której wchodziło sześciu przedstawicieli Sztabu Naczelnego Wodza, jeden przedstawiciel Instytutu Badań nad Telekomunikacją (Telecommunications Research Estabilishment) oraz po dwóch przedstawicieli SIS oraz brytyjskiej organizacji rządowej Special Operations Executive (SOE). Po podpisaniu umowy rozpoczęło budowę warsztatów o powierzchni 10 000 stóp kwadratowych (929,03 m. kw.) na terenie Wykeham House przy Gordon Avenue w Stanmore. Budowa została częściowo sfinansowana przez SOE. (Gregory Derwin – Built to Resist. An Assessment of the Special Operations Executive’s Infrastructure in  the United Kingdom durning the Second World War, 1940-1946, vol. I, II University of East Anglia, 2015 (praca doktorska), s. 106-108)

PWWR-Wykeham-House-300x243 Tadeusz Heftman - konstruktor

Wykeham House, siedziba PWWR

PWWR po rozbudowie dysponowało  własnym laboratorium, biurem, dwoma warsztatami: mechanicznym oraz elektrycznym, a także zapleczem inspekcyjnym. Warsztat mechaniczny wyposażony był w kilka obrabiarek; warsztat elektryczny dysponował wyposażeniem umożliwiającym montaż oraz sprawdzenie  gotowych radiostacji. Dział kontroli używał do swych zadań precyzyjnych przyrządów. W dziale badawczym pracowali odpowiedni fachowcy, wszyscy z wyższym wykształceniem. (Gregory Derwin – Built to Resist. An Assessment of the Special Operations Executive’s Infrastructure in  the United Kingdom durning the Second World War, 1940-1946, vol. I, II University of East Anglia, 2015 (praca doktorska), s. 106-108)

PWPR_Wykeham-House-300x202 Tadeusz Heftman - konstruktor

Wykeham House, Stanmore, widok współczesny

W PWWR pracowało  wtedy 7 inżynierów, 5 techników i ok. 50 robotników. Działalność miała charakter ściśle tajny, produkowano bowiem radiosprzęt komunikacyjny do celów specjalnych („Notatka w sprawie działalności Polskich Wojskowych Warsztatów Radiotechnicznych w 1943, Instytut Polski i Muzeum gen. Sikorskiego, IPMS A.XII.69/5 s. 96)

Niezwykle udaną konstrukcją była radiostacja AP, zwana „polish spy radio”. W małej, aluminiowej skrzynce z odchylaną pokrywą, znajdowały się wszystkie podzespoły i akcesoria oraz instrukcja obsługi. Klucz telegraficzny montowano zwykle na płycie czołowej, jego naciśnięcie przerywało nasłuch, rozpoczynało nadawanie. Zamiast wskaźników wychyłowych były wskaźniki świetlne: żarówki i neonówki.

b_bp-300x281 Tadeusz Heftman - konstruktorRadiostacja była zasilana z sieci prądu zmiennego o napięciu 120/220V, z baterii akumulatorów i przetwornicy wibratorowej, z ręcznego generatora. W zasilaczu użyto lampy 5Z4. Radiostacje Heftmana stale doskonalono, za najlepszy uznaje się model AP-5 o maksymalnym zasięgu do 1,5 tys. km! W wersji dla Polaków radiostacja pracowała w zakresie 12-14 MHz, w wersji dla Brytyjczyków (mniejszy zasięg) wystarczał zakres do 8 MHz.

Odbiornik to superheterodyna na 3 lampach 6K8, 6SJ7, 6SC7, z częstotliwością pośrednią 1,5 MHz. Czułość na CW – 2-3 mikrovolty, szerokość pasma dla -6 dB wynosiła 2 kHz, transmisji słuchano na słuchawkach. Nadajnik wyposażono w jedną lampę 6L6 co dawało moc ok. 8-20 W. Jako antenę stosowano anteny typu long wire o długości 13 m z przeciwwagą oraz dipole o długości 2×5 m lub 2×7 m.

 

Produkcja PWWR

CC-prezentacja_50-300x224 Tadeusz Heftman - konstruktor

W 1940 wyprodukowano 5 szt. „pipsztoków”, w 1941 – 50 szt. Problemem był brak niezbędnych części, które kupowano na „czarnym rynku” oraz sprowadzano pocztą z USA. Do końca 1942 wyprodukowano ok. 200 radiostacji, wg. relacji Zbigniewa S. Siemaszko – 183 typu A-1 oraz A-2. Jeden z pierwszych egzemplarzy zabrał ze sobą gen. Władysław Anders w kwietniu 1942, w podróży z Londynu do Uzbekistanu. Posłużyła m.in. do łączności pomiędzy podlondyńskim Stanmore a Taszkientem.

radiostacja-AP-4-ABW-455E_00010-297x350 Tadeusz Heftman - konstruktor

Radiostacja AP-4 inż. Tadeusza Heftmana
źródło: ABW

W 1943 PWWR zreorganizowano. Szefem technicznym pozostał inż. Tadeusz Heftman, nadal wojskowym dowódcą był por. Józef Kruczek, jednak powołano naczelnego dyrektora – kpt. inż Antoniego Jakubielskiego oraz utworzono zarząd PWWR, któremu szefował płk. inż Witkowski.

Tego roku wyprodukowano 543 radiostacje (wg. relacji Zbigniewa S. Siemaszko – 538 radiostacji typu: A-1, A-2, A-3 oraz A-4); w 1944 aż 1000 radiostacji różnych typów. Co najmniej 600 przekazano brytyjskiemu wywiadowi wojskowemu MI6 oraz SOE, trafiły także do francuskiego Resistance oraz francuskich służb specjalnych DSR/SM. W imieniu SOE radiostacje odbierał brytyjski oficer łącznikowy MI6 Wilfred Dunderdale. Ok. 400 radiostacji zrzucono na potrzeby Armii Krajowej, dzięki współpracy z SOE Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza.

radiostacja_bp5-300x289 Tadeusz Heftman - konstruktor

Radiostacja BP-5 konstrukcji inż. Heftmana
źródło: Radioelektronicy polscy

W 1944 Polskie Wojskowe Warsztaty Radiowe rozpoczęły także produkcję małych odbiorników OP3 (początkowo oznaczonych 30/1), dla brytyjskich agentów SOE i polskich Cichociemnych. Pracowały one w zakresach 200-500 kHz, 2-5 MHz i 5-12 MHz, na baterii anodowej 60 V oraz żarzeniowej 1,4 V, były niezwykle małe (175 x 125 x 40 mm). 

Ogółem PWWR wyprodukowały co najmniej ok. 1 – 1,4 tys. radiostacji zwanych „pipsztokami”: AP-1, AP-2, AP-4, AP-5 oraz typu B1 (BP3). Większość z nich miała brytyjskie oznaczenia MR-2, MR-3 (brytyjskiej firmy Monitor Radio, Stechford, Birningham), była rozdzielana przez SOE. Pod koniec wojny inż Tadeusz Heftman skonstruował miniaturową radiostację AP-7 o wymiarach zaledwie 90 x 60 x 10 mm!. Składała się z odbiornika (3 lampowej superheterodyny) oraz nadajnika o mocy 3 W.

Według Zbigniewa S. Siemaszko, „pipsztoki” używane były m.in. podczas akcji dywersyjnych na tyłach sił japońskich na Bliskim Wschodzie, przez wojska amerykańskie podczas zdobywania wysp na Pacyfiku, a także w polskiej konspiracji we Francji.

radiostacja_a1_schemat-300x148 Tadeusz Heftman - konstruktor

Schemat radiostacji AP-1
źródło: Radioelektronicy polscy

 

Od 1942 PWWR wyprodukowała 5 modeli radiostacji serii B (od 1943 oznaczane BP, ostatni model BP-5), umożliwiające łączność telegraficzną oraz telefoniczną. Egzemplarze radiostacji tej konstrukcji używane były przez brytyjskie służby specjalne w operacjach na Dalekim Wschodzie i w Europie, a także przez Amerykanów w operacjach na wyspach Pacyfiku. Radiostacja BP-5 pracowała emisjami CW oraz AM w zakresie od 2 do 8 MHz, miała moc użyteczną 50-70 W, przy pracy w modulacji AM – ok. 15 W. Konstrukcja umieszczona była w metalowej skrzynce o wymiarach 280 x 210 x 95 mm, ważyła 6 kg.

Heftman-bp-5_01-300x236 Tadeusz Heftman - konstruktor

Płyta czołowa radiostacji BP-5

Nadajnik zbudowano z generatora kwarcowego pracującego w układzie siatka-katoda na lampie 6V6 oraz  wzmacniacza mocy w układzie przeciwsobnym na podwójnej tetrodzie 829. Modulacja amplitudy stopnia końcowego odbywała się w siatce sterującej. Posiadał wbudowany lub zewnętrzny klucz włączony w obwód katody generatora kwarcowego.

heftman_odbiornik_1942-300x141 Tadeusz Heftman - konstruktor

Schemat odbiornika, 1942
źródło: Radioelektronicy polscy

Odbiornik to 4-lampowa superheterodyna o częstotliwości pośredniej 1,5 MHz. Układ składał się z mieszacza i heterodyny na lampie stalowej 6K8, wzmacniacza p.cz. na lampie stalowej 6SK7, detektora i wzmacniacza m.cz. na lampie stalowej 6SQ7 oraz stopnia końcowego m.cz. i generatora dudnieniowego na lampie stalowej 6SC7.  Radiostacja zasilana była z sieci (zasilacz na lampie prostowniczej 5Z3), opcjonalnie mógł być zasilany z akumulatora 12 V/120 Ah oraz jednej lub dwóch przetwornic maszynowych.

Do łączności na fali przyziemnej używano niesymetrycznej anteny z promiennikiem długości 15 m oraz 14 m przeciwwagi. Radiostacja zapewniała niezawodną łączność na odległość 70 km dla telegrafii oraz 25 km na AM. Do łączności na falach odbitych, na odległość powyżej 70 km stosowano antenę dipolową długości 2 x 10 m, zasilaną linią symetryczną 5 m.

 


 

CSLI_INSTRUKCJA-AP-5_schemat-300x243 Tadeusz Heftman - konstruktor

Schemat radiostacji AP-5 źródło: skan w zbiorach autora portalu, oryginał w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu

Radiostacje znakomitej konstrukcji inż. Tadeusza Heftmana umożliwiły łączność Armii Krajowej w okupowanej Polsce, także podczas Powstania Warszawskiego. Spośród 57 radiostacji ogółem pracujących podczas wojny (9 w Powstaniu) w sieci łączności Armii Krajowej w Polsce, aż 50 radiostacji obsługiwali Cichociemni – łącznościowcy

Podczas wojny współzałożyciele Wytwórni Radiotechnicznej AVA, Antoni Paluth oraz Edward Fokczyński zostali zamordowani w obozie koncentracyjnym KL Oranienburg. Po wojnie Ludomir Danilewicz, jego brat Leonard Danilewicz oraz Tadeusz Heftman pozostali na emigracji, zamieszkali w Londynie (Wielka Brytania). Ludomir Danilewicz zmarł w Londynie na atak serca, 25 lutego 1971, Leonard Danilewicz w 1976.

 

Heftman-bp-5_04-300x215 Tadeusz Heftman - konstruktor

Fragment płyty czołowej radiostacji BP-5

Po wojnie PWWR rozwiązano, zaraz potem w siedzibie PWWR Tadeusz Heftman wraz z brytyjskim oficerem bezpieczeństwa J. Timsem założył firmę British Communication Corporation Ltd. Pracowało w niej wielu Polaków, w tym m.in. gen. Michał Karaszewicz – Tokarzewski oraz gen. Wacław Przeździecki.

BCC produkowała głównie sprzęt radiowy przeznaczony dla wojska, w tym. m.in. uznaną radiostację czołgową WS C13. Znacznie później, została spółką zależną Racal Electronics PLC, następnie przeistoczyła się w Vodafone, brytyjskiego potentata telefonii komórkowej, obecnie drugą na świecie (po China Mobile) firmą telekomunikacyjną…

Tadeusz Heftman zmarł w Londynie w 1995.

 

INSTRUKCJA RADIOSTACJI AP-5
skan w zbiorach autora portalu, oryginał w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu
digitalizacja: własna, skan w archiwum portalu

 

Wykaz konstrukcji PWWR

Na urządzeniach mobilnych aby zobaczyć całość należy przewinąć w poziomie

TypUrządzenieLampyZakres częstotliwości (MHz)Moc wyjściowa (W)
A1 (AP-1)TX - RX6L6, 6K8, 6SC7, 5Z43,5 - 9,58 - 20
A2 (AP-2)TX - RX6L6, 6K8, 6SJ7, 6SC7, 5Z44,0 - 168 - 20
A3 (AP-3)TX - RX6L6, 6K8, 6SC7, 5Z42,0 - 8,08 - 20
AP-4TX - RX6L6, 6K8, 6SJ7, 6SC7, 5Z42,0 - 8,08 - 20
AP-5TX - RX6L6, 6K8, 6SJ7, 6SC7, 5Z42,0 - 168 - 20
AP-7TX - RX117L7, 4x 9001, 90024,5 - 8,03
BP-3TX - RX6V6, 829, 6K8, 6SK7, 6SQ7, 6SC72,0 - 8,050 - 70
BP-4TX - RX6V6, 829, 6K8, 6SK7, 6SQ7, 6SC74,0 - 1650 - 70
BP-5TX - RX6V6, 829, 6K8, 6SK7, 6SQ7, 6SC72,0 - 8,050 - 70
NP-3TX 2x 1J6G3,5 - 9,03
NP-3ATX3A53,5 - 9,03
OP-3RX1R5, 2x1T4, 1S50,5 - 1,5; 2,0 - 12

 

Zbigniew S. Siemaszko – Pipsztoki
w:  Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne 98, 1991 s. 37-56 

 

Dziękujemy prof. dr hab. inż. Krzysztofowi Zaremba, rektorowi  Politechniki Warszawskiej
za życzliwe udostępnienie źródłowych dokumentów dotyczących Tadeusza Heftmana

 

 

Upamiętnienie

Wyborcza-Heftman-278x250 Tadeusz Heftman - konstruktor

Artykuł na portalu „Wyborczej”, szybko usunięty….

Wyborcza-Heftman-2-157x250 Tadeusz Heftman - konstruktor

Artykuł na portalu „Wyborczej”, szybko usunięty…

W 2019 oraz w 2020 roku wystąpiłem do prezydenta Sosnowca Arkadiusza Chęcińskiego z wnioskiem o godne uhonorowanie Tadeusza Heftmana. Niestety, bezskutecznie, podobnie bezskuteczne okazało się wystąpienie w tej sprawie do radnych Rady Miejskiej w Sosnowcu.

29 stycznia 2021 Rada Miejska Sosnowca – po osobistej interwencji (na niekorzyść) partyjnego prezydenta miasta Arkadiusza Chęcińskiego („Platforma Obywatelska”) – w istocie zakpiła sobie z mojego wniosku o godne uhonorowanie Tadeusza Heftmana.

Otóż radni planowali uczynić Tadeusza Heftmana patronem ronda u zbiegu ulic Ostrogórskiej i Jagiellońskiej w Sosnowcu. Niestety, godną pochwały inicjatywę zablokował… partyjny prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Radni wycofali się więc z tej inicjatywy, chociaż usłużna wobec PO „Gazeta Wyborcza” zdążyła już opublikować artykuł o zmianie nazwy ronda na swoim portalu (patrz screeny obok). Został zdjęty z portalu |Wyborczej” bodaj po godzinie…

sosnowiczanie-300x82 Tadeusz Heftman - konstruktorRadni zdecydowali także, iż w peryferyjnej dzielnicy „aby upamiętnić Tadeusza Heftmana oraz Ludomira i Leonarda Danilewiczów zostanie ulokowana – w pobliżu ul. Kryptologów – tablica poświęcona ww. osobom wraz z ich biogramem i wizerunkiem.” Tak oto pionier polskiego krótkofalarstwa, konstruktor słynnych „polish spy radio” (radiostacji typu AP) został – w mniemaniu radnych – kryptologiem…. 🙁  

Moje protesty w grupie wielbicieli prezydenta Chęcińskiego skończyły się… odebraniem mi prawa głosu na miesiąc… 🙁  Nota bene – tablicy nie ma do dzisiaj…

 

Zobacz także:

 

Źródła:
  • informacje własne (archiwum portalu)
  • Politechnika Warszawska – akta osobowe studenta Tadeusza Heftmana, sygn. akt 9499
  • Notatka w sprawie działalności Polskich Wojskowych Warsztatów Radiotechnicznych, Instytut Polski i Muzeum gen. Sikorskiego, IPMS A.XII.69/5 s. 96
  • Siemaszko Zbigniew S. – Pipsztoki, w:  Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne 98, 1991 s. 37-56 
  • Siemaszko Zbigniew S. – Wojenne kontakty z Krajem, w: Instytut Literacki Paryż, Kultura, 1959, nr 5/139, s. 135-141
  • Zbigniew S. Siemaszko – Łączność i polityka, wyd. 2, s. 399, 436-437
  • Siemaszko Zbigniew S. – Łączność radiowa Sztabu Naczelnego Wodza w przededniu powstania warszawskiego, w: Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne nr 6, s. 64-116
  • Siemaszko Zbigniew S. – Ośrodek Cichociemnych Łącznościowców Anstruther – Auchtertool – Polmont, w: Londyn, 1994 (maszynopis), digitalizacja własna, skan w zbiorach autora portalu, oryginał w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki Zegrze
  • Marian Rejewski – Jak matematycy polscy rozszyfrowali Enigmę, Wiadomości Matematyczne XXIII (1980), s. 1-28
  • Ppłk. dypl. inż. Tadeusz Lisicki – Historia i metody rozwiązania niemieckiego szyfru maszynowego „ENIGMA”, źródło: Instytut Piłsudskiego w Londynie, Kolekcja akt Stefana Mayera, zespół nr 100, teczka nr 709/100/53
  • Tadeusz Lisicki – AVA  (maszynopis / rękopis), w zbiorach Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu, sygn. K 1074
  • Gregory Derwin – Built to Resist. An Assessment of the Special Operations Executive’s Infrastructure in  the United Kingdom durning the Second World War, 1940-1946, vol. I, II University of East Anglia, 2015 (praca doktorska), s. 106-108
  • Krzysztof Dąbrowski – W kręgu zakładów AVA, w: Polska myśl techniczna w II wojnie światowej. Materiały pokonferencyjne. Warszawa, 2015 s. 117-126 , ISBN 978-83-63050-28-3
  • Beata Majchrowska – Więcej niż Enigma. Historia Antoniego Pallutha. Klinika Języka,  Szczęsne 2020, ISBN 978-83-64197-87-1
  • Radioelektronicy polscy – Tadeusz Heftman
  • Andrzej Marusak – Tadeusz Heftman (1906-1995), prezentacja na XXIV Seminarium WEP
  • Krzysztof Leszczyński – Ludomir Danilewicz (1904-1971), prezentacja na XXVI Seminarium WEP
  • Krzysztof Leszczyński – Wojskowy sprzęt łączności z firmy AVA, prezentacja na XXVI Seminarium WEP
  • Prof. Grzegorz Łukomski – Poznańskie początki „Enigmy”, w: „Mars”, Problematyka i Historia Wojskowości, t. 10, Warszawa-Londyn 2001, s. 49-68
  • Instytut Piłsudskiego w Londynie –  AVA  gniazdo pogromców Enigmy
  • David Link – Resurrecting Bomba Kryptologiczna, Archaeology of Algorithmic Artefacts, I, Cryptologia, 33:2, 168, 2009
  • Władysław Kozaczuk – Enigma: How the German Machine Cipher Was Broken and How It Was Read by the Allies in World War Two, Praeger, 1984, ISBN 0-313-27007-4

 

1