społeczny projekt badawczo – edukacyjny
zobacz – Dlaczego tropimy?
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Od lutego 2023 realizujemy społeczny projekt badawczo – edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Informacje nt. Projektu, opinie wybitnych historyków, podstawowe informacje – są dostępne na tej stronie. Wciąż można się zgłaszać do uczestnictwa w Projekcie. Uzasadnienie naszych działań można przeczytać w artykule – Dlaczego tropimy?
Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.
Przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk bardzo ważna jest analiza dotychczasowych publikacji na ten temat oraz relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Prezentujemy ustalenia dokonane w Projekcie oraz czekamy na kolejne, nowe odkrycia. Zachęcamy, aby zachować racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji…
Placówka odbiorcza: RASZKA-2 107, RASZKA-1
Raszka 2 – GPS: N 49° 58′ 42″ E 21° 31′ 38″
W sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 30/31 maja1944, zrzut materiałowy przyjęła placówka odbiorcza (bastion) Raszka-2 107, zlokalizowana 27 km na północny wschód od dworca kolejowego w Jaśle, w rejonie miejscowości Niedźwiada, Mała.
Podkreślić należy, że Panowie: Andrzej Borcz oraz Waldemar Natoński, działając w ramach naszego Projektu, ustalili prawidłowe dane tej placówki. Dotąd podawano (również K. Bieniecki) że zrzut został przyjęty przez placówkę Raszka 1, zlokalizowaną w rejonie miejscowości Nawsie. Dzięki ustaleniom obu Panów, m.in. zebraniu relacji świadków, wiadomo obecnie, iż zrzut nastąpił na placówkę „Raszka-2 107”.
Placówka Raszka-2 107 przyjęła zrzut zaopatrzenia dla AK (materiałowy):
We wtorek 30 maja 1944 wystartowało do okupowanej Polski piętnaście samolotów, w tym jedenaście polskich i cztery brytyjskie. Warto zauważyć w związku z tym zrzutem zaopatrzenia, że chwalebną rolę odegrał ppor. Wilhelm Jaki ps. „Korab”, który był zakonspirowanym oficerem AK w strukturach miejscowej żandarmerii. Najpierw wprowadził w błąd dyżurnego żandarma w Dębicy, jakoby bombardowano Rzeszów, co zapewniło „ochronę” samolotom nadlatującym nad zrzutowisko. Po zrzucie, następnego dnia odebrał od miejscowych zagubioną paczkę zrzutową z amunicją, zdołał ją podmienić i napisać raport o znalezieniu… skrzynki z masłem i serami, rzekomo zagubionej przez przemytników. („Korab” zapewnia bezpieczeństwo zrzutom lotniczym – Szymon Pacyna przybliża naszą historię, cz. 2, 20 kwietnia 2022, Gazeta Reporter).
Tej samej nocy, 30/31 maja 1944, na placówkę Raszka-2 nadleciał z sześcioosobową grupą skoczków – Cichociemnych oraz ze zrzutem zaopatrzenia dla AK (12 zasobników oraz 4 paczki):
Tak wspominał ten nieudany lot Cichociemny mjr / ppłk cc Jacek Bętkowski ps. Topór: „Tym razem zapowiada się jak najlepiej. Pogoda w kraju poprawiła się. Musi się udać, bo już zaczynają się z nas koledzy nabijać, nazywając naszą ekipę „Latający Holender”. Już jesteśmy nad Tatrami. Lecimy w kierunku Rzeszowa. Nagle jasno w samolocie – schwytały nas reflektory i prowadzą. Słychać strzały artylerii przeciwlotniczej – kropią w nas zdrowo. (…) Lekki wstrząs, oberwaliśmy. Pilot rozpaczliwie próbuje wyrwać się ze świateł (…) Raptem gwałtownie pikujemy w dół. To chyba już koniec. Rąbniemy w ziemię, ani chybi. Ale nie, podrywamy się w górę znowu i wynurzamy poza światła. Wiejemy na południe. (…) pilot był z myśliwców i zdecydował się na ryzyko poderwania ciężkiej maszyny. Był to wyczyn nie łada! Po lądowaniu oglądamy samolot. Są widoczne ślady ostrzeliwania.”
Wg. powojennej relacji Cichociemnego ppor. /kpt cc Juliana Piotrowskiego – „Naliczyli później w kadłubie czterdzieści dziur po odłamkach i pociskach.”
Według relacji Kajetana Bienieckiego (s. 116) placówka odbiorcza Raszka była prawdopodobnie celem zrzutu materiałowego w nocy 17/18 marca 1944:
Antoni Stańko ps. Pożoga – Placówka nr 1 o kryptonimie Raszka I znajduje się na płaskowzgórzu między Niedźwiadą i Małą?. Placówka zapasowa Raszka II jest zlokalizowana na Budziszu koło Wielopola [numeracja placówek o kryptonimie Raszka w Wykazie placówek Oddziału VI (Specjalnego) jest odwrotna – przyp. Andrzej Borcz].
(…) w niedługim czasie znaleźliśmy się w szkole w Niedźwiadzie Górnej, gdzie zastaliśmy grupę oficerów przeznaczoną do odbioru zrzutu. Nie zwlekając wyruszyliśmy na miejsce zrzutu. Szliśmy na przełaj. Trasa była uciążliwa, stale pnąca się pod górę, wiodła przez polne ścieżki, koryto małej rzeczki, chłopskie pola i miedze. Niebawem znaleźliśmy się na obszernym płaskowzgórzu, pokrytym uprawami rolnymi. Na łące opodal lasu kpt. Zbroja (Ludwik Marszałek) ustawił strzałę, kierując jej grot na zachód, gdyż w tym czasie wiał umiarkowany wiatr od strony wschodniej. Każdy uczestnik strzały trzymał w obu rękach po jednej latarce elektrycznej. W lewej światło białe, w prawej światło czerwone, zwrócone ku niebu. W odległości kilku metrów od czoła strzały znajdował się reflektor służący do nadawania znaków rozpoznawczych dla lotnika. Strzałą i reflektorem dowodził kpt. Zbroja. (…) Na placówce zrzutowej znajdowały się już patrole zbiorcze, furmanki do przewozu materiałów zrzutowych oraz ubezpieczenie wewnętrzne, które tym razem przypadło oddziałowi Dzwon pod dowództwem ppor. Turka (Zygmunt Pawlus). Noc była gwiaździsta, księżyc w pełni. W bladej poświacie księżyca widoczność była bardzo dobra.(…)
Około godziny pierwszej po północy dał się słyszeć od strony południowej daleki pomruk wielosilnikowego samolotu. Pomruk stawał się coraz wyraźniejszy, aż przeszedł w ogłuszający huk silników samolotowych, a na niebie, na dość znacznej wysokości, ukazał się samolot zataczając koło nad placówką zrzutową. Kpt. Klamra [Adam Lazarowicz – przyp. Andrzej Borcz] natychmiast nawiązał z nim łączność świetlną, a kpt. Zbroja dał rozkaz zapalenia strzały. Lotnik odpowiedział sygnałem swoich świateł, obniżył lot i zatoczył kilka kół. Wreszcie złapał kierunek wiatru, zgodnie z ustawioną strzałą, i za moment znalazł się tuż nad naszymi głowami. Nagle na ciemnym tle nieba rozkwitły wspaniałe czasze białych spadochronów, pod którymi zwisały ciężkie zasobniki metalowe. Szał radości ogarnął czekających, gdy zobaczyli spływającą z nieba upragnioną broń. (…?)
Niemal w tej samej chwili przyleciał drugi samolot, powtórzył te same czynności i dalsza partia spadochronów wylądowała na zrzutowisku. Zasobniki, które lądowały na nieuszkodzonych spadochronach, były znoszone przez wiatr i osiadały miękko, z dala od strzały, wśród wysokich zbóż. Te zaś, których spadochrony nie wytrzymały ciężaru i pękły, opadały prostopadle, zakopując się głęboko w ziemię. Praca patroli zbiorczych była ciężka i odpowiedzialna, bo zasobniki niejednokrotnie lądowały w miejscach zasłoniętych, lub porosłych zbożem i trudno było je znaleźć. (…) Świtało, kiedy obciążone wozy wyruszyły w kierunku leśnych schronów. (Gdzie Karpat progi – Armia Krajowa w powiecie dębickim)
Jan Łopuski ps. Mariusz – Przyjęcie przerzutu miało nastąpić na otwartym terenie – rozległym polu łagodnie opadającym w kierunku szosy Ropczyce-Wielopole – i tylko częściowo od strony zachodniej stykającym się z lasem. Zapasowa placówka zrzutowa znajdowała się w rejonie miejscowości Wielopole, a całość miała kryptonim Raszka. (Opowiadania wojenne. W niemieckich i sowieckich kleszczach)
Miały przyjść trzy maszyny ze sprzętem i sześcioma skoczkami. Ze względu na ciężkie warunki terenowe (Raszka leży w górach) zmobilizowaliśmy 30 furmanek i około 150 ludzi uzbrojonych w 10 % w broń maszynową. Jako delegat zrzutowy był wtedy Krzysztof. O godzinie 1-szej przyleciał pierwszy samolot, który po paru okrążeniach nie odpowiadając na sygnały, odleciał. O godzinie 1.30 i 1.45 przyszły kolejno dwa samoloty i dokonały zrzutu łącznie dwudziestu czterech zestawników (zasobników) i dwudziestu czterech paczek. Warunki zrzutu były b. ciężkie ze względu na wczesny świt, pagórkowaty teren i wiatr, który porozrzucał spadochrony na dużej przestrzeni. Już dobrze dniało, gdy wozy ze sprzętem opuszczały zrzutowisko. Sprzęt został od razu przerzucony do leśnych schronów. (Sprawozdanie z akcji przerzutów powietrznych na terenie Inspektoratu AK Rzeszów -Rzemiosło).
Konstanty Łubieński ps. Zbigniew – Teren dla zrzutów został już wytypowany i mieścił się w rejonie Niedźwiady na polach sąsiadujących z dużymi kompleksami leśnymi, łagodnie opadającymi pomiędzy szosami Dębica-Wielopole i Ropczyce-Wielopole. Ustalono też teren zapasowy na górze Budzisz koło Wielopola. Całość akcji nosiła kryptonim Raszka. (Kartki z wojny)
Grzegorz Ostasz – Alianckie wsparcie lotnicze w podokręgu AK Rzeszów
w: Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, Ekonomia i Nauki Humanistyczne
2005, nr 224, zeszyt 15, s. 113-131
społeczny projekt badawczo – edukacyjny
zobacz – Dlaczego tropimy?
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Od lutego 2023 realizujemy społeczny projekt badawczo – edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Informacje nt. Projektu, opinie wybitnych historyków, podstawowe informacje – są dostępne na tej stronie. Wciąż można się zgłaszać do uczestnictwa w Projekcie. Uzasadnienie naszych działań można przeczytać w artykule – Dlaczego tropimy?
Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.
Przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk bardzo ważna jest analiza dotychczasowych publikacji na ten temat oraz relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Prezentujemy ustalenia dokonane w Projekcie oraz czekamy na kolejne, nowe odkrycia. Zachęcamy, aby zachować racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji…
Placówka odbiorcza: PAPUGA 114, PAPUGA 226
GPS: N 50° 07′ 28″ E 21° 13′ 32″
(wg. Kajetana Bienieckiego – N 50° 07′ E 21° 12′)
Uwaga: wg. Panów: Waldemara Natońskiego oraz dr Andrzeja Borcza, w „Wykazie placówek” Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, w zakresie dotyczącym placówki odbiorczej „Papuga” jest błąd we wskazaniu długości geograficznej – „zamiast 110 od lewej powinno być 210. Szerokość 44 od dołu pasuje do centrum Jastrząbki St. (na kościół). Pierwsza czerwona linia od lewej to długość dla 110, druga czerwona to 210 i pasuje jak ulał na centrum Jastrząbki”.
W sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 30/31 lipca 1944, placówka odbiorcza „Papuga 114”, położona ok. 20 km na północny wschód od stacji kolejowej Tarnów (w rejonie miejscowości: Jastrząbka Stara), woj. podkarpackie, powiat dębicki, gmina Czarna, przyjęła zrzut materiałowy:
Zrzut przyjęli żołnierze placówki AK Zassów – „Zapalnik”, Obwodu Dębica AK. Przed zrzutem rekonesans przeprowadził wachm. pchor. Alfred Łubieński ps. „Iwo” z Zassowa, proponując na teren zrzutu obszar Wielkich Łąk w Jastrząbce Starej. W zasobnikach i paczkach znajdowała się m.in. brytyjska broń: ręczne karabiny maszynowe Bren, pistolety maszynowe Sten, granatniki przeciwpancerne Piat wz. 43. Ponadto: radiostacja AP-5, amunicja, granaty ręczne, pistolety, materiały wybuchowe (plastyk), mundury. Do transportu zasobników i paczek zrzutowych z miejsca zrzutu do magazynów użyto kilkunastu furmanek parokonnych.
W niedzielę 30 lipca 1944 poleciało do okupowanej Polski 11 samolotów: pięć polskich oraz sześć brytyjskich.
W nocy 12/13 maja 1944, na placówkę „Papuga 226” leciały także ze zrzutami zaopatrzenia dla AK (materiałowymi):
W piątek 12 maja 1944, w godz. od 19.50 do 20.06, wystartowało do okupowanej Polski z lotniska Campo Casale 16 samolotów, w tym dziesięć polskich oraz sześć brytyjskich.
Wg. relacji Aleksandra Kabary ps. Grom – dotyczącej nieudanego zrzutu – „Najbardziej zawiedzeni byli żołnierze Placówki „ZAPALNIK”. Większość ze stanu 150 partyzantów ze wsi Jastrząbka Str. nie posiadało żadnego uzbrojenia. Niewielkie ilości produkowanych chałupniczo „samopałów” przez rusznikarzy w Przerytym Borze, Borowej i Czarnej były kroplą w morzu potrzeb.(…) Duże zasługi w „dozbrajaniu” pododdziału mieli bracia Smagaczowie z Jastrząbki Str., absolwenci Szkoły Mechanicznej w Dębicy. W latach 1941-44 pracowali w zakładach niemieckiej „Zbrojowni” przy ul. Rakowieckiej w Krakowie, skąd z narażeniem życia „przemycali” potrzebne części i materiały do produkcji broni oraz innego zbrojenia. Bolesław Smagacz ps.” Motyl” i Antoni Smagacz ps. „Laska” byli doskonałymi konstruktorami i „producentami” tak potrzebnej broni. Obaj byli strzelcami drużyny „Olszyny” Batalionów Chłopskich w Jastrząbce Str., wchodzącej w skład Placówki AK -„ZAPALNIK”.” (Zapalnik. Z walk AK i BCh na Płaskowyżu Tarnowskim w latach 1939-44)
Wg. relacji Aleksandra Kabary ps. Grom – Teren zrzutowy „Papuga 2” zajmował kilkunastu ha obszar pól i łąk, położony na zachodniej stronie pól Dolnego Końca Jastrząbki Starej. Z powodu ograniczonych sił obstawiono ruchomymi patrolami i wystawionymi czujkami oraz czatami newralgiczne punkty drogi i skrzyżowania dróg na pograniczu Jastrząbki Starej oraz wystawiono posterunki obserwacyjne na wieży kościelnej i szczycie Tarniej Góry. (…) Centralnym miejscem zrzutu były „Wielkie Łąki” w Soszynach – (przecięte kanałem melioracyjnym) – w środku dolnego końca Jastrząbki Starej Granice bezpośredniego obszaru zrzutowego obstawiono zamkniętym szpalerem partyzantów w sile 60 ludzi ustawionych w odstępach 50-100 m. (…) Noc była pogodna i bezchmurna, księżyc i gwiazdy świeciły pełnym blaskiem. Teren wybrany do zrzutu broni był idealnym miejscem zarówno pod względem topograficznym, hydrogeologicznym, obserwacyjnym, jak i taktycznym. Był doskonale widoczny z samolotu i z ziemi, co znacznie ułatwiało kierowanie akcją. Jedynym mankamentem były gęsto stojące mendle zbóż, przypominające podczas jasnej nocy pomniki cmentarne. Kpr. pchor. „Szyszka” ze swoją kilkunastoosobową grupą sygnalizacyjną trenował ustawianie „strzały świetlnej” skierowanej na zachód, gdyż od strony wschodniej wiał w tym czasie lekki wiatr. (…)
Setki oczu uporczywie wpatrywało się w gwiaździste niebo, gdy wreszcie od strony Podlesia usłyszeliśmy tak oczekiwany warkot silników. W chwilę później ogłuszył nas ryk silników samolotu zataczającego koło nad Żarówką i Przerytym Borem. Lotnik odpowiedział na światła strzały sygnałem białego światła z reflektora. Obniżając lot zatoczył kilka kręgów. Wykonał manewr nad Jastrząbką Starą, a następnie ustawił się w kierunku wiatru zgodnie z kierunkiem świecącej strzały. Po chwili z samolotu zaczęły spadać, dobrze widoczne w świetle księżyca, pojemniki, które na tle bezchmurnego, gwiaździstego nieba zaczęły rozkwitać jak białe lilie wodne na lustrze wody – były to białe czasze rozwijających się spadochronów. (…) Lotnik z wielką precyzją wykonał powierzone mu zadanie.. (Zapalnik. Z walk AK i BCh na Płaskowyżu Tarnowskim w latach 1939-44)
Interesujące jest współczesne wyjaśnienie istotnych okoliczności dotyczących zrzutu – Pan Stanisław Cichoń zauważa – „Wnikliwy czytelnik książki [Aleksandra Kabary – przyp. RMZ] może się zastanawiać, jak to możliwe, że kilka km od ruchliwej trasy Tarnów-Mielec mogła przebiegać spokojnie, wielogodzinna akcja przyjmowania zrzutu alianckiego. Obecnie taka sytuacja jest mało prawdopodobna, wtedy, jak pokazała historia, były to fakty częste w tamtym rejonie. (…)
Droga biegnąca przez wieś Żarówka, to wstęga białego piasku z głębokimi koleinami kół furmanek. Niektórzy gospodarze żartowali, że wracając z targu w Radomyślu, z chwilą zjazdu z szosy tarnowskiej, mogli spokojnie uciąć sobie drzemkę do momentu zatrzymania furmanki. To oznaczało, że koń doprowadził pojazd jak po szynach, do domu. Krótko mówiąc, był to teren bardzo trudny dla pojazdów mechanicznych. (…) tereny wiejskie pow. mieleckiego i dębickiego do lat 50-tych ubiegłego stulecia były obszarami nie dotkniętymi piętnem cywilizacji. Ludzie żyli w warunkach skrajnie prostych (…)”
A propos tego zrzutu warto zauważyć, że także w skali lokalnej istniało zjawisko „przejmowania (czytaj: kradzieży) broni” przez działaczy ludowych (patrz artykuł pt. Chytre chłopy z partii ludowej). Jak relacjonuje Aleksander Kabara ps. Grom – „Podczas zrzutu broni niektórzy żołnierze BCh [Batalionów Chłopskich – RMZ] próbowali nielegalnie pozyskać część broni zrzutowej dla swoich partyzantów „Ludowej Straży”. W składzie oddziału zbiorczego zrzutu broni znaleźli się członek „Trójki politycznej” strz. „Dąbal” (Paweł Derus), kpr. rez. „Rinaldo” (Franciszek Żmuda) – partyzanci BCh. Po przystąpieniu do zbierania oraz przenoszenia pojemników na punkt zbiorczy strz. „Dąbal” i strz. „Rinaldo” skrycie otworzyli jeden z nich i zabrali dwie skrzynki z bronią, które ukryli w snopkach kop żyta. Po całkowitym zakończeniu akcji zrzutowej zamierzali je zabrać, a broń przekazać swoim żołnierzom „Ludowej Straży”.
Ten oszukańczy manewr nie udał się, ponieważ ktoś zauważył to (…) Wachm. pchor. rez. „Iwo” podejrzanych (…) wezwał do siebie, oskarżając ich o dywersję i grożąc sądem polowym, a nawet rozstrzelaniem, jeśli obie zabrane skrzynki nie znajdą się na punkcie zbiorczym. Ten incydent załagodził uczestniczący w akcji sołtys Jastrząbki Starej strz. „Sokół” (Franciszek Baran) który nakazał natychmiast zwrócić skrzynki na punkt zbiorczy. Ostatecznie wachm. pchor. rez. „Iwo” uległ prośbom wstawiających się za sprawcami i oprócz reprymendy nie zastosował wobec nich żadnych sankcji karnych”. (Zapalnik. Z walk AK i BCh na Płaskowyżu Tarnowskim w latach 1939-44, s. 101-102)
Grzegorz Ostasz – Alianckie wsparcie lotnicze w podokręgu AK Rzeszów
w: Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, Ekonomia i Nauki Humanistyczne
2005, nr 224, zeszyt 15, s. 113-131
społeczny projekt badawczo – edukacyjny
zobacz – Dlaczego tropimy?
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Od lutego 2023 realizujemy społeczny projekt badawczo – edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Informacje nt. Projektu, opinie wybitnych historyków, podstawowe informacje – są dostępne na tej stronie. Wciąż można się zgłaszać do uczestnictwa w Projekcie. Uzasadnienie naszych działań można przeczytać w artykule – Dlaczego tropimy?
Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.
Przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk bardzo ważna jest analiza dotychczasowych publikacji na ten temat oraz relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Prezentujemy ustalenia dokonane w Projekcie oraz czekamy na kolejne, nowe odkrycia. Zachęcamy, aby zachować racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji…
Placówka odbiorcza: KANAREK-1 122, KANAREK-2 211
Kanarek 122, Kanarek 211 – GPS: N 50° 28′ 13.2″ E 19° 57′ 32.6″
W sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 10/11 maja 1944, placówka Kanarek 122, zlokalizowana 13 km na północ od Miechowa, w rejonie miejscowości Przysieka, przyjęła zrzut zaopatrzenia dla AK (materiałowy):
Tej samej nocy placówka miała przyjąć zrzut osobowy:
Podczas pierwszego nalotu na placówkę wygaszono światła sygnalizacyjne, pomimo krążenia nad zrzutowiskiem przez godzinę i szesnaście minut świateł nie wyłożono, samolot nie wykonał zadania, powrócił na lotnisko Campo Casale po 9 godzinach 50 minutach lotu.
10 maja 1944 wystartowało do okupowanej Polski dwadzieścia samolotów: po dziesięć polskich i brytyjskich.
W sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 4/5 sierpnia 1944, placówka Kanarek 211 przyjęła zrzut zaopatrzenia dla AK (materiałowy):
Samolot w drodze powrotnej został zestrzelony w rejonie Wojnarowej, 37 km na południe od Tarnowa, przez niemiecki myśliwiec ME-110. Z płonącej maszyny uratowało się czterech lotników, wyskakując ze spadochronem, trzech poległo w płonącym samolocie. Zostali pochowani na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
4 sierpnia 1944 wystartowało do okupowanej Polski czternaście samolotów, w tym trzy pomimo zakazu brytyjskiego ministra lotnictwa zrzuciły broń i amunicję dla Powstania Warszawskiego.
ppłk cc Jacek Bętkowski – Rano, jak zwykle czekamy na telefon… dzwoni… Karol podniósł słuchawkę. Patrzę na niego wyczekująco, gdyż rozmawia dłużej niż zwykle. … Tak – dzisiaj – lecą (…). Przebieramy się na cywili, pobieramy nasze „dokumenty” i walizeczki. Podjeżdża samochód, wsiadamy i jedziemy na lotnisko (…). Pogoda wymarzona, niebo bez chmur. Spokój i cisza. Wojna gdzieś daleko. (…) Zakładamy spadochrony i wchodzimy do samolotu. (…) Szum silników i odrywamy się od bieżni. Wyglądam oknem, ziemia ucieka do tyłu. Opuszczamy Włochy. Lecimy samotnie, słychać tylko pracę motorów. (…) Zapada zmrok i robi się ciemno. Mijamy Adriatyk. „Jugosławia” zapowiada nawigator.
Staram się coś zobaczyć, ale wszędzie blackout. „Węgry” – wtem spokój i ciszę przerywa przytłumiony huk artylerii przeciwlotniczej. Widzę przez okno, jakby na dalekim ekranie, dwie wiązki świateł i w ich skrzyżowaniu mały punkcik, koło którego co chwila wytryskają kłębki brudnej waty. To nasza druga ekipa. (…) Nas nie wykryto. Lecimy dalej. Tatry – Wisła. Szukamy świateł. Są. Action station. Pilot zatacza koło. Nagle wszystko gaśnie, ciemno. W dole zamieszanie, słychać strzelaninę. To Niemcy nakryli placówkę, która się wycofuje. Pilot wyrównuje. (…) Wracamy. Świt zastaje nas nad Jugosławią. Lądujemy bez przeszkód. (…)
(Jacek Bętkowski, Do czterech razy sztuka, Drogi Cichociemnych, III, s. 75-76)
Konrad Kulig – Placówki zrzutowe Armii Krajowej na ziemi olkuskiej
w: Ilcusiana nr 28, maj 2023, s. 69-82,
Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu ISSN 2080-9859
społeczny projekt badawczo – edukacyjny
zobacz – Dlaczego tropimy?
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Od lutego 2023 realizujemy społeczny projekt badawczo – edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Informacje nt. Projektu, opinie wybitnych historyków, podstawowe informacje – są dostępne na tej stronie. Wciąż można się zgłaszać do uczestnictwa w Projekcie. Uzasadnienie naszych działań można przeczytać w artykule – Dlaczego tropimy?
Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.
Przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk bardzo ważna jest analiza dotychczasowych publikacji na ten temat oraz relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Prezentujemy ustalenia dokonane w Projekcie oraz czekamy na kolejne, nowe odkrycia. Zachęcamy, aby zachować racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji…
Placówka odbiorcza: JASTRZĄB 105, JASTRZĄB 401
Jastrząb 105 – GPS: N 49° 39′ 54″ E 21° 30′ 56″
W sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 30/31 maja 1944, placówka Jastrząb 105, zlokalizowana 7 km na południe od stacji kolejowej Jasło, w rejonie miejscowości Zarzecze, przyjęła zrzuty zaopatrzenia dla AK (materiałowe):
30 maja 1944 wystartowało do okupowanej Polski piętnaście samolotów, w tym jedenaście polskich i cztery brytyjskie.
Antoni Stal ps. Cwik – Odebraliśmy z tego zrzutu 24 kontenery z bronią, amunicją, granatami i innym sprzętem potrzebnym do walki z Niemcami. Część broni schowaliśmy w lesie Świerchowskim, a resztę zawieźliśmy do lasu łubienowskiego. Później, po niedługim czasie, część tej broni z lasu łubienowskiego przewieźliśmy do Świerchowej i schowaliśmy w stodole u Staszka F., syna Andrzeja (mojego szwagra). (Zawołasz wnuki, opowiesz im. Wspomnienia Antoniego Stala i jego córki Marii, oprac. ks. Stanisław Nabywaniec, Rzeszów 2010)
W nocy 18/19 sierpnia 1944, na placówkę Jastrząb105 leciały także ze zrzutem zaopatrzenia dla AK (materiałowe):
Grzegorz Ostasz – Alianckie wsparcie lotnicze w podokręgu AK Rzeszów
w: Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, Ekonomia i Nauki Humanistyczne
2005, nr 224, zeszyt 15, s. 113-131
społeczny projekt badawczo – edukacyjny
zobacz – Dlaczego tropimy?
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Od lutego 2023 realizujemy społeczny projekt badawczo – edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Informacje nt. Projektu, opinie wybitnych historyków, podstawowe informacje – są dostępne na tej stronie. Wciąż można się zgłaszać do uczestnictwa w Projekcie. Uzasadnienie naszych działań można przeczytać w artykule – Dlaczego tropimy?
Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.
Przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk bardzo ważna jest analiza dotychczasowych publikacji na ten temat oraz relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Prezentujemy ustalenia dokonane w Projekcie oraz czekamy na kolejne, nowe odkrycia. Zachęcamy, aby zachować racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji…
Placówka odbiorcza: PERKOZ 103
Perkoz 103 – GPS: N 50° 16′ 10″ E 22° 14′ 34″
W sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 30/31 maja1944, placówka odbiorcza (bastion) Perkoz 103, zlokalizowana 31 km na północny wschód od dworca kolejowego w Rzeszowie, w rejonie miejscowości Wola Żarczycka, przyjęła zrzut zaopatrzenia dla AK (materiałowy):
We wtorek 30 maja 1944 wystartowało do okupowanej Polski piętnaście samolotów, w tym jedenaście polskich i cztery brytyjskie.
W nocy 30/31 maja 1944, na placówkę Perkoz 103 leciał także ze zrzutem zaopatrzenia dla AK (materiałowy):
Tomasz Maruszak ps. Szarski – Zadanie przygotowanie zrzutowiska i jego obrony zostało powierzone d-cy Placówki nr 8 w Woli Zarczyckiej Józefowi Siuzdakowi ps. Zatorski. Zatorski przy współudziale Komendanta Obwodu miał wybrać teren jak najdalej od skupiska Wehrmachtu i od osady zamieszkałej przez volksdeutschów w przysiółku Woli Zarczyckiej – Königsberg. Ostatecznie wyznaczony został rejon pod zrzutowisko pod lasem zwanym Potoki. Placówka od chwili wyznaczenia terenu, przygotowała żołnierzy do ochrony i obsłużenia odbioru broni.
Do zabezpieczenia łączności został wyznaczony na d-cę drużyny łączności Józef Molenda ps. Zarzycki, który odgrywał zasadniczą rolę przy nawiązaniu i utrzymaniu łączności z samolotem. Współpracował w tajemnicy z ks. Janem Dudziakiem ps. Sardos – kapelanem wojskowym przy odbiorze sygnałów nadawanych drogą radiową przez Londyn o wylocie samolotu z ładunkiem do Polski na wyznaczone miejsce. O zrzucie z Komendy Głównej przychodziło awizo, kiedy odleci samolot do Polski.
Ksiądz Jan Dudziak ps. Sardos słuchał wieczornej audycji radiowej, która dotyczyła zrzutu. Hasłami wylotu samolotów z ładunkiem w różnych terminach były słowa melodii ,,Maryś moja Maryś już nie Marysia”, ,,Zasiali górale żyto, żyto”, ,,Umówiłem się z nią na dziewiątą”. Po wysłuchaniu hasła było wiadomo, że samolot jest przygotowany do wylotu. (…)
Wszyscy biorący udział w zrzucie byli zaopatrzeni w latarki i na sygnał zajmowali swoje stanowiska, czekając na komendę oświetlenia znaku kierunkowego, który wyznaczała litera ,,V”. Zrzutowisko było chronione siłami Kompani, która była zorganizowana z bliskich placówek. Warty, patrole wystawione były wokół pola zrzutowego, domami na drogach, podejściach, każda drożyna, ścieżka, linie leśne, dukty, którymi mogło nastąpić zaskoczenie ze strony Wermachtu. Do szybkiego przekazania informacji o zagrożeniu byli wyznaczeni łącznicy, którzy swoje zadanie wykonywali wg. opracowanych planów. Na samoloty służba konspiracyjna oczekiwała kilkanaście godzin. Wszyscy byli gorączkowo nastawieni oczekując niebezpieczeństwa ze strony okupanta i w oczekiwaniu na szczęśliwy przylot samolotów. Ten nasłuch był zakłócany szumem gałęzi drzew, co wzmacniało podniecenie oczekujących na przylot samolotów.
Po podaniu sygnału rozpoznawczego, samolot odpowiedział odzewem, zapalał się znak kierunkowy, wszyscy zajmowali swoje stanowiska i z sercem na ramieniu oczekiwali co nastąpi, gdzie spadną ładunki. (…) Jeden zasobnik ważył 100 kg, był ochroniony metalowymi prętami, zaopatrzony w dźwignie, które zwalniały uchwyt metalowych prętów. W zasobniku było pięć celek o wadze 20 kg. każda. Z otrzymanych zrzutów oprócz broni, ubrań była żywność. (…) Po dokonaniu zrzutu gasło oświetlenie i przystąpiono do czynności likwidacyjnych, aby nie pozostawić śladów, że coś się tu działo. Podstawione furmanki załadowano materiałem i wywożono do przygotowanych schronów – magazynów. (Wspomnienia T. Maruszaka, zbiory Andrzeja Borcza)
Grzegorz Ostasz – Alianckie wsparcie lotnicze w podokręgu AK Rzeszów
w: Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, Ekonomia i Nauki Humanistyczne
2005, nr 224, zeszyt 15, s. 113-131
społeczny projekt badawczo – edukacyjny
zobacz – Dlaczego tropimy?
Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ
Od lutego 2023 realizujemy społeczny projekt badawczo – edukacyjny „Na tropie zrzutowisk Armii Krajowej”. Informacje nt. Projektu, opinie wybitnych historyków, podstawowe informacje – są dostępne na tej stronie. Wciąż można się zgłaszać do uczestnictwa w Projekcie. Uzasadnienie naszych działań można przeczytać w artykule – Dlaczego tropimy?
Istotą Projektu jest aktualizacja oraz ustalenie precyzyjnych lokalizacji (współrzędnych GPS) kilkuset zrzutowisk Armii Krajowej, na których żołnierze podczas II wojny św. odbierali lotnicze zrzuty Cichociemnych, broni i zaopatrzenia dla AK.
Przy ustalaniu lokalizacji zrzutowisk bardzo ważna jest analiza dotychczasowych publikacji na ten temat oraz relacji uczestników odbioru zrzutów osobowych i materiałowych. Wciąż jest wiele do wytropienia, a ostatnie słowo wcale nie zostało powiedziane. Prezentujemy ustalenia dokonane w Projekcie oraz czekamy na kolejne, nowe odkrycia. Zachęcamy, aby zachować racjonalny krytycyzm wobec wszelkich źródeł informacji…
Placówka odbiorcza: PARDWA-1 110, PARDWA-2
GPS: N 49°59’22” E 20°19’53”
W sezonie operacyjnym „Riposta”, w nocy 5/6 stycznia 1944, placówka odbiorcza „Pardwa 110”, położona ok. 15 km na południowy zachód od stacji kolejowej Przeworsk (w rejonie miejscowości: Lipnik, Sietesz, Chodakówka), woj. podkarpackie, powiat przeworski, gmina Kańczuga, przyjęła zrzut materiałowy:
Według ustaleń Waldemara Natońskiego, w tym rejonie funkcjonowały dwie placówki zrzutowe: „Pardwa 1” w rejonie wsi Lipnik oraz „Pardwa 2” w rejonie wsi Chodakówka, obie w gminie Kańczuga. W jego ocenie zrzut ten inaugurował południową drogę z Campo Casale do Polski. Warto dodać, że przeprowadzone tego samego dnia trzy inne operacje zrzutowe na placówki lotnicze: „Zenon 108”, „Stolnica 106” oraz „Wydra 113” były nieudane.
W nocy ze środy na czwartek 5/6 stycznia 1944 „Liberator” BZ-185 „J” wykonał pomyślnie zrzut zaopatrzenia, jako jedyny z czterech startujących tego dnia do Polski. Niestety, wg. Kajetana Bienieckiego: „po wykonaniu zadania dostał się pod ogień artylerii przeciwlotniczej w okolicy placówki i jeden z silników został trafiony. W drodze powrotnej leciano na trzech silnikach w bardzo złych warunkach atmosferycznych. W rejonie Brindisi F/L Bohuszewicz krążył przez godzinę. Na wołanie radiotelegrafisty F/S Taczalskiego lotnisko nic odpowiadało, wystrzelono więc rakietę i F/L Bohuszewicz próbował lądować. Podszedł do lądowania źle, więc dodał gazu i, przy skręcie na stronę jednego pracującego silnika, Liberator wpadł w porcie do morza. Wszyscy zginęli z wyjątkiem F/L Dobrowolskiego, którego uratowała wysłana łódź ratunkowa. Lot trwał 10.50 godzin. Z Kraju gen. Bór-Komorowski depeszą 60 potwierdził odbiór 12 zasobników i tylko 10 paczek”.
Depesza potwierdzająca odbiór 10 paczek może być nieścisła, bowiem wg. Teodora Gąsiorowskiego, następnego dnia po zrzucie znaleziono dwie paczki. Załogę samolotu pochowano na cmentarzu OO Kapucynów w Brindisi, po wojnie prochy ekshumowano i przeniesiono na Cmentarz Wojskowy w Casamassi k. Bari.
Wg. Teodora Gąsiorowskiego, przed zrzutem do ochrony zrzutowiska ściągnięto ok. 200 żołnierzy. Część z nich ubezpieczała pole zrzutowe w Żurawiczkach. Zapasowe zrzutowisko znajdowało się w Lipniku, 400 metrów od zabudowań majątku. Zaopatrzenie zrzutowe: m.in. ręczne karabiny maszynowe brem, pistolety maszynowe sten, pistolety colt, dwa granatniki przeciwpancerne FIAT, granaty, amunicję, materiały wybuchowe oraz wyposażenie polowego szpitala trafiły do Obwodu Przeworsk AK.
Według relacji Kajetana Bienieckiego (s. 116) placówka odbiorcza Pardwa była prawdopodobnie celem zrzutu materiałowego w nocy 17/18 marca 1944:
Grzegorz Ostasz – Alianckie wsparcie lotnicze w podokręgu AK Rzeszów
w: Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej, Ekonomia i Nauki Humanistyczne
2005, nr 224, zeszyt 15, s. 113-131
Andrzej Borcz – Tragiczna misja „Liberatora”
w: Biuletyn Informacyjny AK, styczeń 2024
nr 01 (405), s. 19-21