zobacz także – Ogniska ignorancji | Cichociemna czy agent?
Publiczna pamięć o Cichociemnych jest tego rodzaju, że coraz więcej bzdur rozpowszechnianych jest – pod pozorem prawdy – przez tzw. „autorytety”. Niestety, w tym niechlubnym gronie są także autorytety prawdziwe, które rozpowszechniają brednie na temat Cichociemnych pod zazwyczaj wiarygodnym szyldem. Tym bardziej takie kłamstwa są niebezpieczne.
Dlatego nasz portal publikuje listę fałszerzy historii Cichociemnych. Będziemy publicznie piętnować szczególnie rażące kłamstwa. Każdy, kto znajdzie się na tej niechlubnej liście ma szansę na poprawę – wystarczy opublikować sprostowanie albo poprawić błędne treści…
Lista będzie weryfikowana oraz aktualizowana.
Miejsce pierwsze:
Ex aequo: Kacper Śledziński (autor)
oraz Wydawnictwo „ZNAK”
za wydanie w 2012 oraz 2022 książki: „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” zawierającej co najmniej 246 błędów i nieścisłości na 417 stronach (ISBN 978-83-240-87-47-1)
Rozpowszechnianie od 2012 roku (w dwóch wydaniach) rekordowej liczby błędów i nieścisłości – ostatnie wydanie „wyróżnia się” hitlerowskim skoczkiem spadochronowym na okładce „w roli cichociemnego, elity polskiej dywersji” (sic!!!) – jest rekordowym pokazem ignorancji autora oraz wydawnictwa. Te nierzetelne treści pseudohistoryczne, udające „książkę popularnonaukową” powinny być natychmiast usunięte z obiegu publicznego.
NIE KUPUJ ŚMIECI udających książki popularnonaukowe!
Więcej info:
Artykuły:
Miejsce drugie:
Ex aequo: dr Krzysztof Tochman (autor)
oraz IPN Oddział w Rzeszowie (wydawca)
za wydanie w 2021 broszury „Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski” ISBN 978-83-8229-075-2, zawierającej co najmniej 36 błędów na 45 stronach, w tym kłamliwe określanie jako „cichociemnych” spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej.
Więcej info:
Artykuły:
Miejsce trzecie:
Ex aequo: dr Krzysztof Tochman
oraz dr Waldemar Grabowski
za uporczywą, prowadzoną od wielu lat istotną dezinformację, sprzeczną także ze stanowiskiem Studium Polski Podziemnej w Londynie polegającą na kłamliwym określaniu jako „cichociemnych” spadochroniarzy Akcji Kontynentalnej.
Dr Krzysztof Tochman – opublikował dwie broszury o fałszywych tytułach: „Cichociemni na Bałkanach we Włoszech i we Francji” (to nie złośliwość, naprawdę w tytule nie ma znaków interpunkcyjnych – RMZ) oraz jeszcze bardziej niedorzecznym: „Zapomniani Cichociemni z Wydziału Spraw Specjalnych MON PSZ na Zachodzie” (nie było czegoś takiego jak „MON PSZ”, ani na wschodzie, ani na zachodzie, ani w innych stronach świata). W rzeczywistości nie są to cichociemni, ale spadochroniarze Akcji Kontynentalnej.
Dr Waldemar Grabowski propaguje od lat kłamliwą teorię, że nie było 316 Cichociemnych, ale więcej – ilu, tego sam nie wie. Zastanawia się, czy za „cichociemnych” (cudzysłów użyty świadomie) nie należałoby uznać „spadochroniarzy zrzuconych w Polsce, ale wysłanych przez MSW, a także spadochroniarzy zrzuconych zarówno przez MON, jaki i MSW w innych krajach europejskich (Francja, Albania, Jugosławia, Włochy, Niemcy i Austria)” – patrz m.in. post z dnia 28 września 2014 na stronie Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, Facebook [dostęp 2020-02-16]
Artykuł:
Miejsce czwarte:
za nierzetelną „wystawę elementarną” Cichociemni, w tym szczególnie za:
a także za:
Miejsce piąte:
Ex aequo: Mirosław Brach (autor)
Muzeum Armii Krajowej (wydawca)
Narodowe Centrum Kultury (sponsor)
za co najmniej 33 błędy w materiałach edukacyjnych:
dotowanych przez Narodowe Centrum Kultury kwotą aż 43 tys. złotych
Artykuł;
Miejsce szóste:
Polskie Radio
portal Cichociemni
za fundamentalne kłamstwo, jakoby Cichociemnych utworzono „na rozkaz Churchilla” oraz za co najmniej 319 błędów w publikacjach:
Artykuł;
Miejsce siódme:
Mateusz Łabuz (autor)
portal warhist
za co najmniej 25 błędów w dwóch publikacjach:
Tutaj moja errata do książki Śledzińskiego i Znaku (plik pdf)
Artykuł;
CICHOCIEMNI – NAJCZĘŚCIEJ POPEŁNIANE BŁĘDY
Publiczna pamięć o Cichociemnych jest tego rodzaju, że coraz więcej bzdur rozpowszechnianych jest – pod pozorem prawdy – przez tzw. „autorytety”. Ostatnio dołączyło do tego niechlubnego grona fałszywych autorytetów Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila” w Krakowie.
Łagodnie rzecz ujmując, bajki (by nie użyć ostrzejszego słowa) nt. Cichociemnych rozpowszechnia nie tylko pseudohistoryk Kacper Śledziński w swojej skandalicznie nierzetelnej książce, ale nawet… Instytut Pamięci Narodowej czy czołowy niegdyś specjalista IPN „od Cichociemnych” dr Krzysztof Tochman. Tutaj wykaz 36 błędów w publikacji IPN / Tochmana. Tutaj moja errata do książki Śledzińskiego (do pobrania w pdf). Tu wykaz błędów w książce Śledzińskiego, wskazanych przez dr Bartłomieja Szyprowskiego (do pobrania w pdf ze strony).
Muzeum Armii Krajowej uzyskało aż 43 tys. złotych dotacji od Narodowego Centrum Kultury i opracowało „materiały edukacyjne” nt. Cichociemnych:
Oto film mający „edukować”:
Oto „Prezentacja” mająca „edukować”:
Oto „Karta zadań” mająca „edukować”:
To mają być fundamenty „akademii on-line” Muzeum Armii Krajowej nt. Cichociemnych. Niestety, są to fundamenty bardzo kiepskiej jakości – te materiały „edukacyjne” obarczone są fundamentalnymi błędami merytorycznymi. Napisałem o tym do dyrektora Muzeum AK dr Marka Lasoty – ale nie raczył dotąd odpowiedzieć ☹️ Zmuszony jestem zatem publicznie wytknąć najważniejsze błędy tych „materiałów edukacyjnych”, głównie materiału video (pozostałe powielają te same błędy).
Autorem tego „dzieła” jest Mirosław Brach.
Szczerze mówiąc, najbardziej rozbawiła mnie w tym filmie prezentacja zdjęcia samolotu Farman F-68 Goliath (bez ujawniania, co to za samolot), z narracją (ok. 1,25 min. filmu) iż żołnierze tworzonych przed wojną jednostek mieli być przerzucani „przy pomocy desantu lotniczego”.
To oczywiście nieprawda, że do tego celu miałby być wykorzystany akurat ten samolot, ale dość zabawna. Rzecz w tym, że te akurat samoloty nie tylko nigdy nie były brane pod uwagę w planach wykorzystania do celów specjalnych. Można sobie poczytać np. w Wikipedii – były tak kiepskie, że nie nadawały się nawet jako… samoloty rolnicze do oprysków
Mgr Brach błędnie uważa, że miały rzekomo służyć do desantu i to swoje błędne mniemanie upowszechnia jako „materiał edukacyjny” Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Litości! Gorsze chyba mogłyby być współcześnie też francuskie Caracale, które Francja chciała nam wcisnąć, a które nie latają nawet we francuskim wojsku. Podobno pogłoski, że w ogółe latają są przesadzone… 🤣🤣🤣😎
1/ W czołowce filmu (ok. 1.05 min) niezgodnie z zasadami polskiej pisowni ujęto słowo Cichociemni w cudzysłów – jest to niezgodne z zasadami polskiej pisowni; więcej info – poradnia językowa Uniwersytetu Warszawskiego
2/ (ok. 1.52 min) Podano błędną informację, iż „do września 1939 nie udało się wyszkolić spadochronowej grupy dywersyjnej, zdolnej w realiach wojennych dokonać akcji na zapleczu wojsk nieprzyjaciela”.
Co prawda pierwszy wojskowy kurs spadochronowy zorganizowany w 1937 w Legionowie, dla wybranych słuchaczy Szkół Podchorążych wszystkich rodzajów broni miał charakter raczej sportowy. Ale później zorganizowano szkolenia grup bojowych spadochroniarzy: w 1937 w Jabłonnie, następnie w Legionowie i Rembertowie. 15 września 1938 z lotniska Skniłowo k. Lwowa przeprowadzono z dwóch samolotów Fokker ćwiczebny desant bojowy oddziału pod dowództwem por. sap. Antoniego Mokrzeckiego.
W maju 1939 w Bydgoszczy, przy 4 Pułku Lotniczym, utworzono Wojskowy Ośrodek Spadochronowy. Jego zadaniem miało być szkolenie grup desantowych do wykonywania na tyłach wroga zadań specjalnych ? oficerów i podoficerów piechoty, saperów, łączności. Część przeszkolonych żołnierzy miała stanowić zalążek polskich wojsk powietrznodesantowych. Planowano w lutym 1940 sformowanie pierwszego polskiego batalionu spadochronowego.
Na początku czerwca 1939 uruchomiono pierwszy kurs dla spadochroniarzy do zadań specjalnych. Uczestniczyło w nim 80 żołnierzy, po 40 oficerów i podoficerów przeszkolonych na podstawowym kursie spadochronowym LOPP. Po zakończeniu pierwszego kursu 5 sierpnia 1939, niezwłocznie rozpoczęto drugi kurs, 7 sierpnia 1939 dla 40 uczestników. Jednym z jego uczestników był późniejszy Cichociemny ? Benon Łastowski. Więcej info – Prekursorzy Cichociemnych
3/ (4.36 min.) Nieścisła jest informacja, iż w Ringway „pod okiem brytyjskich instruktorów, polscy żołnierze nabywali umiejętności wykonywania skoków spadochronowych”.
Do czasu utworzenia STS 51 Ringway, jednostki spadochronowe (także szkolenie) organizowały jedynie Niemcy, Rosja oraz – w skromniejszym wymiarze – Polska! Wielka Brytania nie miała żadnych doświadczeń spadochronowych – korzystała m.in. z doświadczeń polskich oraz polskiej kadry!. Zastępcą komendanta STS 51 Ringway oraz komendantem istniejącej w tym ośrodku „sekcji polskiej” był por. pilot Jerzy Górecki, jego zastępcą i szefem wyszkolenia spadochronowego ppor. Julian Gębołyś ? obaj najlepsi instruktorzy z WOS w Bydgoszczy. Polacy, żołnierze bydgoskiego WOS byli też w niej instruktorami, przeszkolili 4825 spadochroniarzy ? Belgów, Francuzów, Norwegów, Czechów, Polaków ? Cichociemnych.
Pierwszy ?polski? kurs spadochronowy rozpoczął się 17 lutego 1941. Od 1 marca 1941 polskich spadochroniarzy, w tym Cichociemnych, szkolono także w Largo House pod Leven (Largo Low, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania). Także Polacy wybudowali w Lundin Links, niedaleko Largo House, funkcjonującą od 25 sierpnia 1941 24-metrową wieżę spadochronową, pierwszą w Wielkiej Brytanii (nazywano ją polską wieżą). Więcej info – Spadochroniarstwo polskie
Byłbym wdzięczny, gdyby Muzeum AK polskie – pionierskie – doświadczenie spadochronowe nie przypisywało Brytyjczykom 🙁 Zachęcam do przeczytania sekcji „Geneza” w haśle Wikipedii mojego autorstwa.
4/ (4.55 min.) Nie jest prawdziwa informacja Muzeum AK, jakoby STS 38 Briggens był rzekomo „ośrodkiem szkolenia spadochronowego”. Autor w tym miejscu także „przeoczył” polski ośrodek szkolenia spadochronowego Largo House – patrz hasło w Wikipedii mojego autorstwa.
Nie ma śladu informacji o rzekomym szkoleniu spadochronowym w Briggens w jakichkolwiek dokumentach, w tym w teczkach personalnych Cichociemnych. Nie może być, bo ten obiekt nie był przystosowany do takiego szkolenia. W rzeczywistości w STS 38 Brigens, oddanym do użytku Polakom, organizowano kursy walki konspiracyjnej (a nie spadochronowe) – zobacz Szkolenie Cichociemnych. Znajdował się tam także ośrodek fałszowania dokumentów, nota bene początkowo pracował tylko na polskie potrzeby, jego kluczową kadrę także stanowili Polacy, w tym doświadczony polski fałszerz Jerzy Maciejewski, przedwojenny pracownik Samodzielnego Referatu Technicznego Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP.
5/ (5.19 min.) Nieprawdziwa jest fraza o „intensywnych treningach szkoleniowych organizowanych dla Polaków przez szereg brytyjskich ośrodków”.
Niestety, to powtarzana od lat nieprawdziwa, ojkofobiczna / anglomańska oraz ignorancka teza. To nie Brytyjczycy organizowali Polakom szkolenie kandydatów na Cichociemnych. Brytyjczycy udostępniali nam ośrodki SOE oraz prowadzili część szkoleń. Głównie odpowiadali za sprawy administracyjno – gospodarcze oraz… ochronę obiektów.
W rzeczywistości za zasadnicze szkolenie Polaków – kandydatów na Ciochociemnych odpowiadał Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza, szkolenie w większości przeprowadzali polscy instruktorzy. Szkolenie Cichociemnych ze specjalnością w wywiadzie i łączności odbywało się w całkowicie polskich ośrodkach, z udziałem polskich instruktorów. Co więcej wszystkie programy szkoleń kandydatów na Cichociemnych były stale modyfikowane przez Polaków zgodnie z oczekiwaniami oraz wyraźnie zgłaszanymi sugestiami przez Komendanta Głownego AK.
Więcej info:
6/ (5.39 min.) uważam za wysoce niestosowne – nawet obraźliwe – użycie przez Muzeum AK frazy o przygotowywaniu żołnierzy „do roli cichociemnych”’. To nie była żadna „rola„. Autor używa sformułowania rażąco nieadekwatnego do wojennej rzeczywistości. Ponadto nie wspomniał o podstawowym zadaniu Cichociemnych: przygotowaniu i przeprowadzeniu powstania powszechnego w Kraju.
7/ (5.31 min.) Nieścisłe sformułowanie o treści: „Largo House, gdzie funkcjonował ośrodek szkolenia, nazywany „Małpim Gajem”. Otóż właśnie ten ośrodek nosił nazwę oficjalną „Largo House”, potocznie nazywany był „Małpim Gajem”, a funkcjonował w miejscowości Largo Low w hrabstwie Fife. Zapraszam do przeczytania hasła w Wikipedii mojego autorstwa.
8/ (5.54 min.) Użyta w „materiale edukacyjnym” fraza „pierwszym obowiązkowym dla wszystkich kandydatów był kurs spadochronowy” jest rażąco nieprawdziwa. Pierwszym obowiązkowym z kursów zasadniczych (obowiązkowych dla wszystkich) był kurs zaprawowy.
9/ (6.05 min.) Nie słyszałem dotad o szkoleniu kandydatów na Cichociemnych w zakresie skoków spadochronowych „przy różnej prędkości przelotowej samolotu”. Wydaje się to nawet sprzeczne z logiką, ponieważ tylko stała, ustalona prędkość przelotowa oraz odpowiednia wysokość pozwala skoczkom na oddanie skoków bez zbędnego rozrzutu… Będę wdzięczny za wskazanie źródła tej „informacji” (podobnie jak pozostałych, kwestionowanych przeze mnie).
10/ (6.12 min.) Nieprawdziwa jest teza „kursantów uczono różnych technik opuszczania pokładu z różnych typów samolotów”. Technika była jedna – skok przez „dziurę” w podłodze (za wyjątkiem pierwszego zrzutu); Cichociemni skakali (poza pierwszym zrzutem) tylko z dwóch typów samolotów: Halifaxów i Liberatorów. Nie było żadnych innych „technik opuszczania pokładu” samolotu – poza „techniką” wysiadania z samolotu lądującego na polowym lotnisku, ale tego akurat nikt nie musiał się uczyć…
11/ (6.19 m,in.) Rażąco nieprawdziwa jest teza Muzeum AK, iż „wstępem do spadochroniarskiej przygody była seria skoków z wieży spadochronowej”. „Wstępem” był najpierw kurs zaprawowy, podnoszący ogólną sprawność fizyczną, następnie zaprawa spadochronowa, przygotowująca bezpośrednio do skoków. Dopiero później szkolono z użyciem wieży spadochronowej…
12/ (6.23 min.) Rażąco nieprawdziwa jest fraza nt. „drugiego obowiązkowego dla wszystkich kursu odprawowego”. Kurs odprawowy nie był drugi – tylko ostatni, kończył cały cykl szkoleń. Kursów obowiązkowych było więcej niż dwa.
13/ (7.07 min.) Nieprawdziwym uproszczeniem jest teza, iż „kandydaci na cichociemnych przechodzili dwuetapowe szkolenie specjalistyczne, którego pierwszą część stanowił kurs strzelecki, drugą podstawowy kurs posługiwania się materiałami wybuchowymi.”
Szkolenie kandydatów na Cichociemnych było bardziej złożone i wcale nie „dwuetapowe”. Nie było odrębnych kursów „strzeleckich” oraz minerskich; były one fragmentem m.in. kursów dywersyjnych oraz walki konspiracyjnej. Więcej info – szkolenie Cichociemnych
14/ (od 7.21 min.) Treści dotyczące rzekomo „pozostałej części szkolenia” są rażąco infantylne, w mojej ocenie dezinformujące, ponadto ich poziom merytoryczny jest żenująco niski.
15/ (7.58 min.) Dezinformująca w istocie jest fraza „uczono walki wręcz, posługiwania się nożem wojskowym oraz technik unieszkodliwiania przeciwnika bez użycia broni palnej”.
Po pierwsze, w części to tautologia (walka wręcz = techniki unieszkodliwiania), po drugie Autorzy materiału akurat „przeoczyli” najbardziej ekscytujące większość ludzi elementy szkolenia kandydatów na Cichociemnych:
16/ (8.16 min) Kompletnie niezrozumiała jest fraza „część cichociemnych moigła w swych życiorysach zapisać uczestnictwo w szkoleniach szturmowych w warunkach zbliżonych z tymi, jakie panowały na prawdziwym polu walki”.
Zupełnie nie wiadomo co Autor miał na myśli, zwłaszcza, że frazę zilustrowano zdjęciem ćwiczeń żołnierzy 1 SBS. Spadochroniarze do zadań specjalnych mieli do wykonania zupełnie inne zadania niż jednostki liniowe… Nie wiadomo też, co Autor miał na myśli używając pojęcia „szkolenie szturmowe”...
17/ (8.55 min.) Nieprawdziwa jest teza, iż „pomyślnie zakończony cykl szkoleń (…) zwieńczony był zakwalifikowaniem się do przerzutu do kraju”.
To były kwestie odrębne. Do zakwalifikowania się do skoku do Polski wymagano ukończenia całego cyklu szkoleń, ale ukończenie wszystkich szkoleń nie dawało „automatycznie” zakwalifikowania się do zrzutu. Nota bene, spośród 2413 kandydatów szkolenia ukończyło 605, natomiast do skoku zakwalifikowano 579 kandydatów; ostatecznie do Polski skoczyło 316 Cichociemnych.
18/ (9.15 min.) Błędna nazwa stacji – nie było „stacji wyczekiwań”, były „stacje wyczekiwania”
19/ (9.48 min.) Rażąco nieprawdziwa jest fraza – „osoba przerzucana była zaopatrzona w specjalny pas ze schowkami na złoto i pieniądze”.
W rzeczywistości to nie osoba przerzucana „była zaopatrzona” – pasy służyły do przerzutu środków pienięznych dla Armii Krajowej oraz Delegatury Rządu na Kraj. Nie miały żadnych „schowków na złoto i pieniądze” tylko kieszenie.
Były to parciane pasy z sześcioma kieszeniami, do których wkładano zwykle po trzy paczki banknotów. Pasy z pieniędzmi oklejone były impregnowanym płótnem z okienkami, pozwalającymi sprawdzić zawartość bez otwierania. Paczki banknotów były opieczętowane, kieszenie przeszywano grubą, mocną, jedwabną nicią, której końce plombowano. Każdy pas posiadał numer; jeśli zawierał banknoty 10-dolarowe, jego wartość wynosiła 18 tys.; jeśli 20-dolarowe ? 36 tys. USD. Jeśli w pasie były złote monety 10-dolarowe, mieścił 2,4 tys. USD; jeśli złote monety 20-dolarowe ? 3,6 tys. USD. Skoczkowie przekazywali pasy z pieniędzmi upoważnionej osobie bezpośrednio po wykonaniu skoku.
20/ (10.11 min.) – Nieprawdziwa jest teza, iż wyposażeniem Cichociemnego była rzekomo „przenośna radiostacja”. Cichociemni nie mieli takiego wyposażenia. Wyposażenie skoczka regulowała „Instrukcja dla zołnierzy przerzucanych drogą lotniczą do kraju”.
21/ (10.49 min.) Nieścisła jest fraza „każdorazowo przylot [skoczków – porzyp. RMZ] zapowiadała ustalona melodia sygnałowa nadawana przez polską sekcję rozgłośni radiowej BBC”
Rzecz w tym, że melodię nadawano trzykrotnie. Informacje o starcie skoczków i / lub zaopatrzenia przekazywano na antenie radiowej zaraz po zakończeniu polskiej audycji BBC, poprzez odtworzenie określonej melodii sygnałowej oraz tzw. „kaczki”, czyli jednej z szeregu trzycyfrowych liczb (wskazujących placówkę odbiorczą). Pierwsza taka transmisja (zwykle po godz. 15) oznaczała gotowość, druga (zwykle po godz. 19, 21) wylot skoczków. Po tym sygnale obsługa oraz ochrona placówki odbiorczej wyruszała na miejsce zrzutu. Trzecia transmisja (zwykle po godz. 23) oznaczała iż samolot ze skoczkami jest w drodze.
22/ (12.27 min.) W mojej ocenie wysoce niewłaściwa, w części nieprawdziwa, jest użyta w treści filmu nowomowa mająca odnosić się do Cichociemnych – „byli kierowani na odcinki walki bieżacej na płaszczyźnie dywersji i sabotażu”. Tekst o „odcinkach na płaszczyźnie” mógł powstać w głowie osoby, która niewiele ma pojęcia o wojsku oraz nic nie wie o służbie specjalnej…
23/ (12.38 min.) W mojej ocenie dezinformująca jest fraza „Cichociemni również angażowali się w działalność oddziałow partyzanckich”.
Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej, wykonywali rozkazy, a nie „angażowali się w działalność”. Ich przydziały służbowe do struktur AK nierzadko były ustalone wcześniej, jeszcze przed Ich skokiem do kraju. Cała narracja filmu tworzy błędne wrażenie, jakby Cichociemni działali w jakichś cywilnych grupach i sami sobie wybierali zadania…
24/ (13.02 min.) Nieprawdziwa jest teza, iż więżniów z więzienia w Pińsku rzekomo odbił „oddział Jana Piwnika Ponurego”.
W rzeczywistości akcję przeprowadziło sześć grup bojowych Armii Krajowej, doraźnie sformowanych na czas akcji:
Całą akcją dowodził Cichociemny Jan Piwnik ps. Ponury. Więcej info – Akcja na więzienie w Pińsku
25/ (14.15 min.) Uważam za wysoce niewłaściwe „skwitowanie” udziału 95 Cichociemnych w Powstaniu Warszawskim sformułowaniem: „wielu cichociemnych wzięło udział w walkach podczas operacji militarno-politycznej, która otrzymała kryptonim akcja „Burza” oraz w Powstaniu Warszawskim”.
26/ (14.23 min.) Uważam za wysoce niewłaściwe, nawet dezinformujące „skwitowanie” walki Cichociemnych jako Żołnierzy Wyklętych oraz w strukturach antykomunistycznych w kraju i za granicą zdaniem „Dla części z nich walka nie skończyła się wraz z zakończeniem okupacji naszego kraju przez Niemców”
Proszę poczytać:
27/ (15.30 min.) Nieścisła jest fraza „Do przerzutu używano początkowo samolotów Whitley, z czasem zastąpiono je nowszymi Halifaxami oraz Liberatorami”.
Samolotu Whitley uzyto tylko jeden raz, podczas pierwszego skoku Cichociemnych – https://elitadywersji.org/wykaz-zrzutow-cichociemnych/
28/ (15.39 min.) Nieprawdziwa jest teza, iż „Cichociemnych początkowo nazywano „chomikami”.
Tym określeniem nazwano 16 kandydatów gotowych do desantowania się do kraju, zgłoszonych 21 stycznia 1940 gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu przez kpt Jana Górskiego oraz kpt. Macieja Kalenkiewicza. Cichociemnych początkowo nazywano „ptaszkami” i „zrzutkami”.
29/ (14.45 min.) Nie jest prawdą, że „nie zostało ostatecznie rozstrzygnięte (…) źródło pochodzenia nazwy cichociemni”.
Źródło wskazano w publikacji Władysława Stasiaka ?W locie szumią spadochrony?, IW PAX, Warszawa 1991, s.41-42, ISBN 83-211-1153-X. Więcej info – zobacz tutaj
30/ (16.20 min.) Nieprawdziwa i dezinformująca jest fraza „Od października 1944 r. cichociemnych dekorowano Bojowym Znakiem Spadochronowym”
Po pierwsze, Znak Spadochronowy to nie dekoracja.
Po drugie, oba rodzaje Znaku Spadochronowego: bojowy i zwykły, ustanowiono rozkazem Naczelnego Wodza z 20 czerwca 1941; prawo noszenia znaku w wersji bojowej mieli wszyscy spadochroniarze (nie tylko Cichociemni) którzy brali udział w bojowej akcji spadochronowej. Więcej info – zobacz tutaj
31/ (16.37 min.) Istotna nieścisłość, 5 lutego 1954 zarządzeniem nr L.dz. 72/54 Kierownika Ministerstwa Obrony Narodowej gen. Tadeusza Malinowskiego ? na wniosek skoczków zrzeszonych w londyńskim Kole Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, ustanowiono dla nich Znak dla Skoczków do Kraju. Potocznie nazywano go „Znakiem Spadochronowym AK”.
32/ (17.22 min.) Uważam za wysoce niestosowne wskazanie Fundacji im. Cichociemnych przy równoczesnym pominięciu Stowarzyszenia Rodzin Cichociemnych. Byłoby też pożądane, aby Autor materiału wskazał w istocie jedyne i zawierające unikalne treści internetowe kompendium wiedzy nt. Cichociemnych – tj. nasz portal
33/ Uważam za wysoce niewłaściwe pominięcie w „materiale edukacyjnym” Muzeum AK skali represji niemieckich, sowieckich oraz „władzy ludowej” wobec Cichociemnych oraz pominięcie informacji o uhonorowaniu 316 Cichociemnych 221 Orderami Virtuti Militari oraz 595 Krzyżami Walecznych.
Więcej info:
W mojej ocenie nierzetelny materiał „edukacyjny” Muzeum AK (głównie film) powinien być gruntownie przeredagowany, aby nie wprowadzał w błąd.
Zachęcam do skorzystania z informacji znajdujących się w zasobach portalu – a także do zapoznania się z treścią głównego hasła Wikipedii, w znacznej części przeze mnie poprawionego i rozbudowanego.
Ryszard M. Zając
AKTUALIZACJA
16 listopada 2022 otrzymałem maila od Pana Dyrektora Muzeum AK dr Marka Lasoty o treści:
Szanowny Panie,
dziękuję za sformułowanie licznych uwag, dowodzących krytycznej wnikliwości, z jaką prześledził Pan treści materiałów przygotowanych przez Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, tj.: filmu ?Cichociemni? i związanych z nim pomocy dydaktycznych.
Pozwolę sobie zauważyć, że treści te zostały rzetelnie oparte na istniejącej fachowej literaturze przedmiotu.
Pańskie spostrzeżenia z pewnością posłużą w przyszłości do jeszcze bardziej szczegółowej prezentacji tak interesującego i ważnego zjawiska, jakim była formacja Cichociemnych.
Z ukłonami
dr Marek Lasota
Pal licho, że nawet w tej odpowiedzi Pan Dyrektor popełnił kolejny błąd merytoryczny, wywodząc, że Cichociemni byli „formacją” (nie byli), a nawet mało przytomnie nazwał żołnierzy „zjawiskiem„…
Szczerze mówiąc, nie wytrzymałem po przeczytaniu fragmentu o „fachowej literaturze przedmiotu”. Taka – jak to mówi młodzież – ściema może przekonałaby bardzo naiwnych. Na pewno nie jest to merytoryczna reakcja na wytknięcie błędów.
Pracownik Muzeum AK popełnił żenujące błędy merytoryczne, a jego przełożony – kolokwialnie rzecz ujmując – wciska mi kit, że jest jakaś „literatura przemiotu” potwierdzająca brednie Pana Magistra, że np. w STS 38 Briggens było szkolenie spadochronowe Cichociemnych, czy też jakoby „wstępem do spadochroniarskiej przygody była seria skoków z wieży spadochronowej”. Pomijam przy tym, że pisanie o Cichociemnych – żołnierzach AK w służbie specjalnej – dziwnych opowieści o „spadochroniarskiej przygodzie” jest żenująco infantylne 🙁
Moja odpowiedź dla Pana Dyrektora Muzeum AK Doktora Marka Lasoty (mam nadzieję, że wystarczająco uniżenie odpowiadam):
Szanowny Panie,
Proszę mnie nie obrażać tego rodzaju odpowiedzią. Nie jestem tak naiwny aby uwierzyć w bajki o „fachowej literaturze przedmiotu”. W żadnej publikacji którą znam, a mam ok. 800 pozycji, w tym np. wymienione tutaj – nie ma potwierdzenia dla opowieści o „odcinkach na płaszczyźnie” i innych tego typu rewelacjach, świadczących o żenująco niskim poziomie wiedzy nt. Cichociemnych autora tego „materiału edukacyjnego” 🙁
Prosze sobie poczytać moje recenzje, np. ksiązki autorstwa prof dr hab. Jacek Tebinka oraz dr hab. Anna Zapalec – ?Polska w brytyjskiej strategii wspierania ruchu oporu. Historia Sekcji Polskiej Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE)? Tutaj pozostałe recenzje
Ubolewam nad poziomem Pana odpowiedzi 🙁 Nie spotkałem się dotąd z tego rodzaju arogancją 🙁
Ryszard M. Zając
To bardzo przykre, że publiczna placówka muzealna, utrzymywana z naszych podatków, nie dość że popełnia żenujące błędy w „materiale edukacyjnym” to jeszcze nie tylko nie potrafi przyznać się do błędu, ale nawet jej dyrektor po prostu kłamie o rzekomym potwierdzeniu nierzetelnych pseudoinformacji Muzeum AK w „fachowej literaturze przedmiotu”… (oczywiście nie wskazując nawet pół zdania jakiejkolwiek publikacji).
Brawo Panie Dyrektorze Marku Lasota!
Swoją arogancją przebił Pan nawet cały IPN 🙁 Akurat nierzetelne „materiały edukacyjne” które Pana Muzeum wyprodukowało, były dość suto dofinansowane z pieniędzy publicznych. „Dziękując” za tego rodzaju arogancję sprawdzę dokładnie ile poszło pieniędzy na ten pseudoedukacyjny bubel [Aktualizacja – 43 tys. złotych dotacji NCK] i postaram się, aby Pana Muzeum zwróciło te pieniądze do publicznej kasy.
I jeszcze jedno – proszę sobie wyobrazić, że Muzeum jest dla ludzi, odbiorców kultury, a nie odwrotnie. To Wy – muzealnicy – jesteście dla nas… (przynajmniej powinniście)… Jeśli zatem ktokolwiek zgłasza jakiekolwiek wątpliwości co do publikowanych przez Muzeum treści – zwłaszcza nazwanych „materiałem edukacyjnym – powinniście rzeczowo wyjaśnić wszystkie kwestie, wskazując konkretne źródła.
Obwieszczanie, że Muzeum rzekomo ma rację ex cathedra, bez rzeczowego wskazania źródeł jest lekceważeniem odbiorcy oraz brakiem szacunku dla prawdy obiektywnej a także wyniosłym ignorowaniem zadań jakie powinny być realizowane przez każdą placówkę muzealną…
Ryszard M. Zając
Dezinformację Muzeum Armii Krajowej opisałem także na Facebooku, w postach z dnia 14 listopada 2022 oraz 17 listopada 2022