• cichociemni@elitadywersji.org

Tag Archives: Harold Perkins

Polska sekcja SOE – „agencja transportowa”

 

Najnowsza publikacja IPN – „Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej” ma nieprzesadną wartość poznawczą. Ale można w niej natrafić na interesujące, a nawet – w świetle tego co dotąd publikowano – dość odkrywcze elementy…

 

Polacy-Brytyjczycy-176x250 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"Instytut Pamięci Narodowej wydał właśnie (w formie książkowej) zbiór artykułów pt. Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej (Red. Waldemar Grabowski, IPN, Warszawa 2023, ISBN 978-83-8229-797-3). Publikację wydano w ramach Centralnego Projektu Badawczego: II wojna światowa i okupacje ziem polskich 1939-1944/45. Książka jest plonem międzynarodowej konferencji pod tym właśnie tytułem, która miała miejsce 27 i 28 września 2019 (sic!) – cztery lata temu – w Londynie. Publikacja ukazała się pod redakcją dr Waldemara Grabowskiego. Nie wiem, czy w IPN proces wydawniczy trwa tak długo, czy też dr Grabowski tak wnikliwie czytał jedenaście tekstów, że potrzebował czterech lat. Redaktor tej publikacji dodał do zbioru (nt. Gubbinsa), swój – jak wyjaśnił „nieznacznie zmieniony tekst przygotowany w 2013 r. na konferencję w Londynie, która jednak się nie odbyła” (czyli sprzed dziesięciu lat)…

Jeśli komuś wydawało się, że Instytut Pamięci Narodowej pod śmiałym tytułem opublikował dość stare, ale jednak fundamentalne i ponadczasowe teksty – zapewne może być  rozczarowany. Ja trochę byłem. Dostaliśmy bowiem „odgrzewane kotlety” o nieprzesadnej wartości poznawczej. Do zagadnienia „Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu II wojny” Pan Redaktor Grabowski zaliczył też artykuły zupełnie nie związane z tym tematem – np. „zdobywanie informacji przez Gestapo na ziemiach polskich”, „zwalczanie Polski podziemnej na Pomorzu” czy też „komórka legalizacji w Wilnie”. Domyślam się, że trzeba było zapewne wspomóc kolegów w potrzebie…

 

Niemniej najnowsza (z tekstami sprzed czterech lat) publikacja IPN zawiera – choć w raczej skromnym stopniu – interesujące elementy. Żałuję jednak, że o łączności lotniczej z okupowaną Polską nie napisał nic jakiś porządny fachowiec „lotniczy”. Wbrew pozorom, wciąż nie wszystko zostało na ten fundamentalny przecież temat powiedziane…

W tym zbiorze zwróciły moją uwagę cztery teksty:

  1. Waldemar Grabowski – Gubbins a Polska. SOE a Polacy
  2. Declan O’Reilly – Zarząd Operacji Specjalnych, polski rząd emigracyjny i Armia Krajowa – logistyka i finanse w polskiej tajnej wojnie 1940-1945
  3. Andrzej Chmielarz – Sprawa uruchomienia łączności lotniczej z krajem (październik 1939 – maj 1940)
  4. Waldemar Grabowski – Stracona szansa – LOT w początkowym okresie II wojny światowej

 

Kilka dni temu opublikowałem recenzję tekstu pierwszego, bowiem dla tego zbioru wydaje się być kluczowy. W tej recenzji skupię się na drugim, bo także wydaje się być niezwykle istotny, może nawet fundamentalny. Kolejne recenzje wkrótce.

 

Znikome wsparcie SOE
soe-london-baker-street-64-1-240x300 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"

w tym budynku w Londynie mieściła się w latach 1940 – 46 centrala SOE

Doktor Declan O’Reilly z King’s College London (jeden z dziesięciu najlepszych uniwersytetów brytyjskich) był łaskaw napisać artykuł pt. Zarząd Operacji Specjalnych, polski rząd emigracyjny i Armia Krajowa – logistyka i finanse w polskiej tajnej wojnie 1940-1945. Autor jest historykiem politycznym i gospodarczym specjalizującym się m.in. w historii międzynarodowej, jednak zakres jego zainteresowań jest niezwykle szeroki. Ostrzyłem sobie zęby na ten akurat artykuł i prawie się nie zawiodłem, choć niektóre zagadnienia zostały potraktowane – niestety – dość powierzchownie.

W zasadzie powinienem zacząć od razu od podziękowań, bowiem brytyjski Autor już na wstępie daje mi oręż do ręki pisząc prawdę – nieznaną różnym polskim pseudohistorykom i pseudodziennikarzom – że „polska” (tylko z nazwy), ledwo kilkuosobowa sekcja SOE niczego w Polsce nie organizowała. Autor zauważa w pierwszym akapicie – „W przeciwieństwie do działań, jakie SOE podejmowało w innych miejscach w okupowanej Europie, jego współpraca z Polską dotyczyła logistyki raczej niż wspierania ruchu oporu (…)”. Dodaje także obiektywnie – „Polacy, od samego początku wojny aktywnie walczący z Niemcami, oczekiwali większego wsparcia ze strony Wielkiej Brytanii, ta nie chciała jednak lub nie była w stanie sprostać ich oczekiwaniom.”

W tej samej publikacji, kilkanaście stronic wcześniej dr Waldemar Grabowski (IPN) twierdzi, że istniała „rozbieżność pomiędzy polskimi oczekiwaniami a możliwościami aliantów (…)” – w istocie zakłamując historię. Po pierwsze, nieprawdziwe jest twierdzenie, że polskie oczekiwania jakoby osiągnęły próg „możliwości aliantów”. Te „możliwości” w większym stopniu były ograniczane przez polityków niż przez obiektywne przeszkody. Po drugie, polskie „oczekiwania” adresowane były nie do wszystkich „aliantów”, lecz głównie do Wielkiej Brytanii (przez krótki czas także do USA). Dobrze że choć brytyjski historyk – skoro polski badacz „pamięci narodowej” nie potrafi – publicznie przyznał, że Wielka Brytania nie chciała jednak lub nie była w stanie sprostać” polskim oczekiwaniom.

 

Autor trafnie wskazuje, że „polskie interesy stanowiły tylko jeden z licznych aspektów” dla Wielkiej Brytanii, choć zapomina dodać, że tylko Polska została aż tak dramatycznie skrzywdzona, również przez angielskich polityków – spośród wielu ofiar tej wojny szukających pomocy na „wyspie ostatniej nadziei”, jak nazywano wówczas Wielką Brytanię. Declan O’Reilly, w kontekście zrzucenia do Polski przez pięć lat wojny zaledwie 600 ton zaopatrzenia (dla Armii Krajowej),  zasadnie przyznaje, że „nie był to duży tonaż”. Według moich obliczeń była to zawartość jednego (niedużego) pociągu towarowego. Ale nie ujawnia, że pod tym eufemizmem kryje się bardzo smutny dla Polaków fakt – to było ponad STO DZIESIĘĆ RAZY MNIEJ niż zrzucono np. do Jugosławii.

 

Pieniądze „brytyjskie” – czyli polskie

funty__-300x187 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"O’Reilly dopowiada zaraz ochoczo, że – „Polska otrzymała jednak znaczne fundusze – ponad 34,8 mln dolarów (w gotówce i złocie), 18 mln prawdopodobnie sfałszowanych marek (do użytku na ziemiach polskich włączonych do Rzeszy po 1939 r.) oraz 40,5 mln złotych okupacyjnych” (tzw. młynarek). Nie jest mi znany powód, dla którego Autor wskazane środki finansowe traktuje jak prezent Wielkiej Brytanii (SOE) dla Polski. Przecież po wojnie Polska musiała Wielkiej Brytanii zwrócić znaczną kwotę pieniędzy (także złota) za to, że Polacy pomagali wojskowo Anglikom. Tylko (niewielka) część pieniędzy (np. kwartalne dotacje na wywiad, łącznie ok. 3 mln dolarów) była brytyjską dotacją, większość stanowiły przecież kredyty… 

 

Do dzisiaj, kilkadziesiąt lat po wojnie (sic!!!), nie doczekaliśmy się rzetelnej publikacji o brytyjsko – polskich finansach: kredytach, dotacjach i ich spłacie, a także rachunku zysków i strat po obu stronach: Wielkiej Brytanii i Polski. Samo złamanie przez Polaków „Enigmy” czy rozszyfrowanie sekretów tajnej „broni odwetowej” Hitlera (V-1 i V-2) były zdecydowanie wielokrotnie więcej warte niż suma brytyjsko – amerykańskiej „pomocy dla Polski”, nawet gdyby nieprawdziwie założyć, że były to prezenty, a nie kredyty – za które Polska po wojnie słono zapłaciła. Przypomnę jeszcze tylko, że prawie połowa wszystkich raportów wywiadowczych, jakie dotarły do aliantów podczas wojny pochodziła od Polaków (dopiero w 2005 roku przyznał to oficjalnie brytyjski rząd).

Czy ktoś choćby próbował  policzyć, ile zarobiła (oraz nie straciła) Wielka Brytania – także alianci (również Sowieci korzystali np. ze złamania „Enigmy”) – dzięki polskiemu „wkładowi” w II wojnę światową? Nie pytam tylko o polskie lotnictwo w bitwie o Anglię czy o polskie dywizje krwawiące na prawie wszystkich frontach. Czy ktoś próbował policzyć, ile podczas wojny oraz po wojnie zarobiła Wielka Brytania dzięki np. przejętym za darmo polskim wynalazkom? Opowieści o tym, że Polska dostała mało zrzutów zaopatrzenia dla Armii Krajowej, ale za to dużo pieniędzy są po prostu wierutnym kłamstwem. Mało kto w to uwierzy, ale grubo ponad połowa środków  finansowych wydanych na konspirację w okupowanej Polsce pochodziła nie od Brytyjczyków, ale ze środków własnych rządu R.,P.  (napiszę niebawem tekst o finansach). Nie wiadomo więc dlaczego, Pan Doktor O’Reilly uważa całość środków finansowych przerzuconych do Polski za pieniądze z „brytyjskiej pomocy”. Poza tym – nie była to żadna „pomoc” tylko pożyczka, w interesie Wielkiej Brytanii…

Ponoć mamy „Instytut Pamięci Narodowej” – czy kiedykolwiek, ktokolwiek podjął się zbadania tych zagadnień, w imię choćby właśnie „pamięci narodowej”? Pytanie retoryczne, bo naukowcy z IPN wolą opowiadać bajki o tym, jak to rzekomo Anglicy organizowali Polakom zrzuty dla Armii Krajowej, jak to rzekomo szkolono Cichociemnych na jednym kursie (pewnie dwudniowym) albo jak to rzekomo Cichociemni skakali do innych krajów i realizowali jakieś „misje”….

Trochę mnie poniosło w powyższym wywodzie, oddaliłem się nieco od treści artykułu, ale ileż można słuchać (także czytać) o nadzwyczajnym dobrodziejstwie Brytyjczyków oraz polskie (sic!) kłamstwa jakoby to Polacy mieli wygórowane oczekiwania, a Brytyjczycy bardzo, ale to bardzo chcieli pomóc, ale nie mogli… W tego rodzaju kłamliwą narrację wpisuje się nie tylko dr Waldemar Grabowski (co mnie nie dziwi). Także Pan Declan O’Reilly który wywodzi np. że „przystąpienie ZSRS i Stanów Zjednoczonych do wojny skomplikowało politykę brytyjską” ale ani słówkiem nie pisnął o nadzwyczajnej miłości brytyjskiego Foreign Office do Józefa Stalina czy na temat umowy o współpracy podpisanej przez SOE z sowieckim NKWD. Kilkadziesiąt lat po wojnie warto byłoby też przestawać udawać, że na decyzje brytyjskie oraz amerykańskie rzekomo nie mieli wpływu sowieccy agenci, usytuowani w najwyższych kręgach władzy (choćby piątka z Cambridge z Kimem  Phlilbym czy sowieccy „doradcy” (czytaj: sowieccy agenci) u boku prezydenta USA. Wspomniałem o tym w artykule pt. Cichociemni w operacjach specjalnych SIS/CIA.

 

SOE – agencja transportu i niemożliwości

soe-tablica-296x300 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"Autor całkiem trafnie zauważa, że „(…) Brytyjczycy nigdy nie kontrolowali polskiej polityki wywiadowczej. Polska sekcja SOE stała się agencją transportową współpracującą z RAF, który miał jedynie ograniczoną liczbę przestarzałych samolotów do operacji specjalnych, mogących dostarczać agentów [określenie błędne, polscy Cichociemni i kurierzy nie byli niczyimi „agentami” – RMZ] i zaopatrzenie do miejsc wskazanych przez Oddział VI” (s. 123)

Autor trafnie przytacza tezy z brytyjskiej historii SOE – „Polityka ograniczonego zaangażowania SOE, nakładająca wyłączną odpowiedzialność za działania wojskowe w Polsce na rząd RP na uchodźstwie i AK, sprawiała, że zadanie jego sekcji polskiej sprowadzało się właściwie do przekazywania dalej decyzji podjętych przez inne organy. SOE skwapliwie przyznało, że Armia Krajowa była najskuteczniejsza w Europie, lecz źle wykorzystywana, trudno sobie jednak wyobrazić, by mogło być inaczej (Historia sekcji polskiej SOE, 1945, s. 70, TNA, HS 7/183)

 

Declan O’Reilly – który wcześniej, w tym samym artykule, przyznał, że Wielka Brytania mogła nie chcieć sprostać „polskim oczekiwaniom” – po kilkunastu akapitach wywodzi już inaczej – Polacy oczekiwali masowego uzbrojenia AK tysiącami ton sprzętu, co przy brytyjskich zasobach nie było możliwe. Szczupłe siły powietrzne Wielkiej Brytanii były też potrzebne gdzie indziej, przede wszystkim do bombardowań Niemiec i bitwy o Atlantyk. Biorąc pod uwagę jej uzbrojenie, akcje sabotażowe AK biły wszelkie rekordy, osiągnięcie niemożliwe bez wcześniejszej czteroletniej pomocy SOE. Polska otrzymywała tak małą w porównaniu z innymi krajami pomoc materialną z powodu położenia geograficznego i ograniczeń techniki lat czterdziestych.” (s. 146)

12_zrzut-pojemnikow-belgia-300x218 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"

Zrzut zasobników z zaopatrzeniem

Całkowicie nie zgadzam się z wywodem, jakoby Wielka Brytania nie miała możliwości przerzutu większej ilości zaopatrzenia do Polski, a wynikać to miało jakoby z „położenia geograficznego i ograniczeń techniki”. Owszem, te czynniki miały istotny wpływ na realność zwiększenia przerzutu do Polski, istotnie go ograniczając. Ale nie tylko położenie i technika były winne – głównym ogranicznikiem była naiwna (częściowo sterowana z Moskwy przez agentów wpływu) prosowiecka polityka anglo – amerykańska.

Na każdej skali, pomiędzy minimum a maksimum, istnieje przestrzeń pośrednia. Zgoda, polskie oczekiwania od pewnego pułapu były niemożliwe do zrealizowania. Ale jeśli SOE uzgadnia z Oddziałem VI (Specjalnym) określoną ilość lotów i tonaż zrzutów (nieduży), to ten realny poziom dostaw, te polsko-brytyjskie ustalenia powinny być respektowane. Niestety, Anglicy nie dotrzymywali słowa. Dwustronne ustalenia nie były respektowane NIGDY, w żadnym sezonie operacyjnym (zrzutowym); w najlepszym 1943/44 na zaplanowanych 300 lotów wykonano tylko 172. Szacunkowa liczba żołnierzy Armii Krajowej w Polsce wynosiła w szczytowym momencie ok. 390 tys. żołnierzy, tylko kilkadziesiąt tysięcy z Nich miało broń. Czy rzeczywiście nic więcej nie dało się zrobić?  Czy decydujące były obawy, formułowane wyraźnie zwłaszcza pod koniec wojny, że żołnierze AK skierują swoją broń przeciwko Sowietom? Pytanie w mojej ocenie retoryczne…

 

Polskie (czytaj: Brytyjskie) Siły Zbrojne

Poland-GB-1-300x171 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"W rozdziale „Finansowanie polskich operacji wojskowych i wywiadowczych dr Declan O’Reilly przyznaje wreszcie – choć pokrętnie i nieprecyzyjnie – że „Londyn udzielał pożyczek umożliwiających funkcjonowanie rządom emigracyjnym różnych państw, zwykle za obietnicę spłaty po wojnie.”  W przypadku Polski nie były to pieniądze tylko na „funkcjonowanie rządu”, choć polscy dygnitarze rządowi w Londynie podczas wojny nie byli – niestety – nadmiernie oszczędni (temat na osobny artykuł). Były to głownie pieniądze na Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim.

Warto w tym miejscu zauważyć, że ten istotny aspekt – pod czyim dowództwem były PSZ – jest wciąż w polskiej narracji historycznej wstydliwie (i kłamliwie) pomijany. Tworzy się nawet piramidalnie idiotyczną narrację (m.in. dr Krzysztof Tochman), jakoby istniało coś takiego jak „PSZ/AK”. W istocie Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie był czymś w rodzaju „wydzierżawionych (aliantom) wojsk”, przy czym za ową „dzierżawę” zapłacili nie ci, którzy odnieśli z tego korzyść – ale Polacy! Rodzimi historycy jakoś omijają ten temat, więc przytoczę może dr O’Reilly’ego, który bez żenady (choć tylko cząstkowo dostrzegając zagadnienie)  pisze wprost – „W lutym 1941 r. podpisano angielsko – polską umowę finansową, która zapewniła środki na opłacenie ponad 24 tys. Polaków służących w brytyjskich siłach wojskowych. Żołnierze ci zdążyli się już wyróżnić, zwłaszcza lotnicy w bitwie o Anglię.” Czyli trochę jak w starym dowcipie o powojennej „wymianie handlowej z Sowietami” – „my im dajemy węgiel i w zamian za to oni nam zabierają zboże…”  Tak na marginesie – Wielka Brytania ma długą tradycję polityki kolonialnej, także wyciągania kasztanów z ognia cudzymi rękami…

Autor artykułu, powołując się na W. Rogalskiego (Divided Loyalty, London 2017, s. 188), szacuje, że „rządowi RP na uchodźstwie pożyczono 120 mln funtów”. Polska badaczka, dr Magdalena Hułas z Instytutu Historii PAN przedstawia nieco bardziej precyzyjne rachunki –  „120,5 mln funtów, z czego 47,5 mln to koszty utrzymania armii, uposażenia itp., a 73 mln to koszty uzbrojenia i innych materiałów natury wojskowej”, wskazując publikację K. Sword, Norman Davies, Jan Ciechanowski (The Formation of the Polish Community in Great Britain. 1939-1950, London 1090, s. 30-31 i 460-461). Wbrew zapowiedzi zawartej w tytule, z artykułu niewiele dowiemy się jednak o finansowaniu działań Armii Krajowej, czy emigracyjnego rządu. Sporo jest natomiast – dość chaotycznie zaprezentowanych – informacji o finansach Akcji Kontynentalnej, która była prawie wyłączną domeną działań ludowców (prof.  Kot, Mikołajczyk, Librach i in.)

 

Oczekiwania, możliwości, kompromitacja

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"Doktor Declan O’Reilly przywołuje także, podobnie jak dr Grabowski, fatalny okres przerzutu lotniczego do Polski w ostatnim kwartale 1943 – „Stosunki między Polakami a rządem brytyjskim były bardzo napięte. W październiku 1943 r. mjr Jan Jaźwiński sporządził raport o współpracy z SOE. Podkreślił, że w poprzednich dwóch latach obiecano 430 ton sprzętu, a dostarczono tylko 60 ton. Winę ponosiło według niego SOE, które blokowało bezpośredni kontakt polskich przedstawicieli z Ministerstwem Lotnictwa [które decydowało każdorazowo o locie do Polski – RMZ]. Jaźwiński proponował zrezygnowanie z SOE jako pośrednika w kontaktach z Komitetem Szefów Sztabu (Chiefs of Staff, COS). (Notatka dot. współpracy z SOE ws. przerzutu lotniczego, SPP, A 101.24)

W odróżnieniu od dr Grabowskiego, który wskazywał rzekomą „różnicę między oczekiwaniami (polskimi) a możliwościami („aliantów”) –   O’Reilly podaje niespotykany w polskiej narracji powód ograniczenia ilości lotów przez SOE do Polski, pod koniec 1943.  W artykule czytamy – „W grudniu 1943 r. minister wojny ekonomicznej Roundell Palmer, Lord Selborne, chwaląc AK za rozległe akcje sabotażowe wymierzone w niemiecką sieć kolejową, poinformował Churchilla, że trudności „operacyjne” związane ze spóźnionym wykryciem operacji „Englandspiel” (niemiecka penetracja holenderskich sieci SOE) spowodowały odwołanie wszystkich lotów do Polski”. Jako źródło tej informacji O’Reilly wskazuje kwartalne raporty SOE dla brytyjskiego premiera, z okresu październik – grudzień 1943 (TNA, PREM 3/408/1. s. 56). Niestety nie mam możliwości wglądu w te raporty, więc nie mogę tego sprawdzić. Ale informacja wydaje się prawdopodobna. Oznaczałoby to jednak, że (uznawane dotąd za powód ograniczenia wtedy zrzutów do Polski) nasilenie aktywności niemieckiej artylerii przeciwlotniczej i związane z tym straty samolotów  – były tylko pretekstem.

 

Można zrozumieć Brytyjczyków, że nie chcieli wtedy (także później) przyznać się do gigantycznej kompromitacji SOE, eufemistycznie określanej przez dr. O’Reilly’ego jako „niemiecka penetracja”. To było znacznie więcej niż normalna szpiegowska penetracja, Otóż przez ponad półtora roku, od marca 1942 do grudnia 1943, niemiecki kontrwywiad – Abwehra – prowadził operację pod kryptonimem Der Englandspiel (Angielska Gra). W jej trakcie przejął zupełną i całkowitą (sic!) kontrolę nad siatką SOE w Holandii, w tym wszystkie radiostacje i placówki odbierające zrzuty, pół miliona holenderskich guldenów, setki ton dywersyjnego zaopatrzenia. Wskutek nieudolności SOE, Niemcy mieli całą holenderską „konspirację” w garści. Aresztowali 54 holenderskich agentów – skoczków SOE (47 zamordowali), byłego premiera Koos’a Vorrink’a oraz ok. 150 liderów tamtejszego ruchu oporu. Jakby tego było mało, niemieckie myśliwce zestrzeliły aż 12 samolotów RAF wracających po zrzutach nad Holandią. Pisałem o tym  w haśle Wikipedii, w sporej części mojego autorstwa – Special Operations Executive. Tak właśnie wyglądał w praktyce „profesjonalizm” brytyjskiego SOE oraz jego ponoć najwyższe „standardy”, o których bredził pseudohistoryk Kacper Śledziński

 

Brytyjskie rachunki…
V2-33-250x253 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"

Start rakiety V-2

W kontekście wcześniejszych uwag dotyczących finansów, warto podkreślić, jak Autor ocenił sukces polskiego wywiadu w zakresie rozpracowania rakiet V-1 i V-2 – Z brytyjskiej perspektywy operacja „Wildhorn III”, w połączeniu z polskimi działaniami wywiadowczymi dotyczącymi rakiety V-1, warta była wszystkich inwestycji SOE w sprawę polską w latach 1942-1945″ (s.138-139). Dodać jednak należy, że była to osobliwa (albo rzekoma) „inwestycja” – przecież „sprawę polską” finansowała Polska, tyle że z brytyjskich pożyczek i kredytów (które po wojnie spłaciła, raczej z nawiązką).

W odróżnieniu od polskiego „historyka”, dr Waldemara Grabowskiego (z IPN, sic!) który po prostu mija się z prawdą, iż Polacy osiągnęli rzekomo szczyt brytyjskich możliwości w zaspokajaniu zrzutowych potrzeb Armii Krajowej, oficjalny historyk SOE William Mackenzie (którego opinię przytacza O’Reilly) przyznaje – „Polska otrzymała bardzo niewiele – poza pieniędzmi – jak na swoje ówczesne potrzeby” (The Secret History of SOE, s. 314). Ale znów – nieprawdziwie – tworzy się wrażenie, jakoby te pieniądze były brytyjskim prezentem, a nie pożyczką, spłaconą po wojnie…

Jeśli ktoś sądzi, że moje poglądy mają charakter skrajny, a ocena działań SOE jest zbyt radykalna, mocno przesadzona, temu rekomenduję lekturę np. artykułu E.D.R. Harrisona z University of Salford (Manchester) pt. The British Special Operations Executive and Poland  (Brytyjskie Kierownictwo Operacji Specjalnych i Polska). Harrison  pisze wprost – „(…) poziom dostaw zrzucanych przez RAF dla polskiego ruchu oporu był rozczarowujący. Szefowie sztabu zepchnęli polski ruch oporu do drugorzędnej roli sabotażu i dywersji (…) Gubbins gorzko przewidywał, że Wielka Brytania porzuci Polskę po wojnie. Ogólnie rzecz biorąc, wkład SOE w polski ruch oporu przyniósł więcej szkody niż pożytku” (The Historical Journal, 43, 4 (2000), str. 1071-1091, wyd. 2000, Cambridge University Press). To oczywiście brytyjska perspektywa i ocena brytyjskiego naukowca. Moja ocena nie byłaby aż tak surowa, SOE ma spore zasługi dla „sprawy polskiej” – choć bardzo niewystarczające i o wiele mniejsze niż mogłaby realnie mieć. Oczywiście po konfrontacji z E.D.R. Harrisonem zupełnie inaczej odbieramy ugrzeczniono – konformistyczne wywody dr Waldemara Grabowskiego, jakoby SOE zrobiła wszystko co mogła, tylko Polacy mieli wygórowane oczekiwania…

 

„Natychmiastowa pomoc”
Halifax-mk3-300x225 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"

Handley Page Halifax

W kontekście decyzji AK o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego dr Declan O’Reilly zauważa – „Według oficjalnych danych gen. Tadeusz Komorowski „Bór” do 1 sierpnia zebrał 25 tys. żołnierzy. Trzy dni wcześniej wystąpił do Londynu z szeregiem żądań: obszarowego zbombardowania Warszawy, przylotu polskich pilotów do Warszawy i włączenia ich do walki, natychmiastowego przetransportowania do stolicy polskiej samodzielnej brygady spadochronowej i wreszcie olbrzymiego zwiększenia dostaw broni. Armia Krajowa w Warszawie dysponowała tylko 6 tys. pistoletów oraz około 2,5 tys. pistoletów maszynowych Sten i MP 40. Co gorsza, miała tez niewiele amunicji – nie więcej niż na trzy, cztery dni walki. Garnizon niemiecki pod dowództwem generała SS Ericha von dem Bacha-Zelewskiego liczył 16 tys. żołnierzy, głównie batalionów SS i policji.” (s.140)

Niestety, Autor nieco mija się z prawdą wywodząc, że „Gdy wybuchło powstanie SOE natychmiast wysłało AK wszystkie dostępne samoloty”. SOE wysłało natychmiast nie samoloty, lecz… depeszę do swej placówki we Włoszech (baza Campo Casale, nieopodal Brindisi). Nakazywała ona ?zrzucanie ładunku na czuwające placówki nawet wtedy, gdy Rosjanie przekroczą Wisłę. (?) Bądźcie przygotowani, w każdej chwili, na użycie waszych wszystkich zapasów (?) Polacy oceniają potrzebę zaopatrzenia 50 batalionów po 10 ton na każdy (?)? (Kajetan Bieniecki, Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, s.220). Owszem, 1 sierpnia 1944 wystartowało do Polski 11 samolotów – ale tylko dwa ze zrzutami dla Obszaru Warszawa AK – były to loty zaplanowane dużo wcześniej.Żaden zrzut do Powstańców nie dotarł.

 

Baza-zrzutow-1-250x250 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"W sporządzonej przeze mnie bazie wszystkich zrzutów dla Armii Krajowej podczas wojny, próżno szukać udanych zrzutów dla Warszawy w pierwszych dniach Powstania. Kajetan Bieniecki, w swej fundamentalnej pracy „Lotnicze wsparcie Armii Krajowej” przytacza treść kolejnych, dramatycznych depesz dowództwa AK z wołaniem o zrzuty. Częściowo winna była fatalna pogoda, ale nie tylko. 4 sierpnia 1944 brytyjski marszałek lotnictwa John Slessor? zakazał zrzutów na Warszawę!  (Bieniecki, 227 i nast.). Pomimo tego zakazu, cztery samoloty ze zrzutami dla Powstańców (trzy Halifaxy i jeden Liberator) poleciały w tajemnicy przed Anglikami, bo wysłał je organizator zrzutów do Polski mjr dypl. Jan Jaźwiński. Opowieści o „natychmiastowym wysłaniu przez SOE wszystkich dostępnych samolotów ze zrzutami dla Powstańców” można włożyć pomiędzy kiepskiej jakości brytyjskie bajki. Niestety, te bajki wzmacnia np. kłamstwo Polskiej Agencji Prasowej o „pomocy dla Powstania”.

Pisałem o kluczowym znaczeniu pierwszych zrzutów – których NIE BYŁO – m.in. w kontekście sporu o Powstanie Warszawskie. Warto tu dodać interesującą, choć smutną informację dotyczącą – niestety ZA DŁUGO ODWLEKANEGO – masowego zrzutu w amerykańskiej operacji FRANTIC VII.  Declan O’Rally zauważa – „Lecąca z Anglii 8. Armia Powietrzna USA wysłała 108 bombowców B-17, które z 3048 metrów zrzuciły sto z planowanych 130 ton zaopatrzenia (1284 paczki z lekką bronią, żywnością i lekarstwami) – tylko po to, by 85 proc. z nich zostało zniesionych na teren okupowany przez Niemców” (J. Radziłowski, J. Szcześniak, Frantic 7: The American Effort to Aid the Warsaw Uprising and the Origins of the Col War, 1944, Philadelphia – Oxford 2017, s. 61; M.J. Conversino, Fighting With the Soviets: The Failure of Operation Frantic, 1944-45, Lawrence 1997, s. 151). Nawet przy zrzucie jednego zasobnika na sekundę z ok. 150 metrów SOE szacowało rozrzut na ok. 900 metrów (TNA, HS 4/177, AL do MP, Rozrzut zasobników, 28.05.1943).

 

Konkluzja – jednak finanse

funty__-300x187 Polska sekcja SOE - "agencja transportowa"W zakończeniu artykułu Autor znów powraca do finansowych (po)rachunków.  Przytacza opinię szefa SOE – „Mimo porażki w Warszawie [czytaj: upadku Powstania Warszawskiego – RMZ] Gubbins bardzo podkreślał osiągnięcia Armii Krajowej w stosunku do kosztów jej utrzymania, wskazując że całe wsparcie dla AK kosztowało Wielką Brytanię mniej niż jeden polski dywizjon.” W zdaniu tym zawarto jednak dwa fundamentalne kłamstwa – koszty utrzymania Armii Krajowej oraz koszty utrzymania dywizjonu w Wielkiej Brytanii poniosła Polska – a nie Wielka Brytania!!! Zagadnienie rachunków brytyjsko – polskich wciąż wymaga rzeczowego. kompleksowego i pogłębionego zbadania…

 

Autor dość enigmatycznie oraz nie do końca zgodnie z prawdą obiektywną wspomina o defraudacji przez gen. Tatara milionów dolarów, będących własnością polskiego rządu – „Pełny zakres planów polskiej armii dotyczących kontynuowania walki po zakończeniu wojny poznano dopiero w 1952 r., kiedy śledztwo ujawniło, że dowódcy wojskowi wykorzystali fundusze przyznane podczas wojny na działania „niesankcjonowane” przez żadnego z przywódców politycznych na emigracji. Latem 1945 r. ok. 6 mln dolarów zniknęło z polskiej szkoły sygnalizacyjnej w Rzymie, której komendant popełnił samobójstwo w tajemniczych okolicznościach.” W tym jednym zdaniu  mnóstwo niedomówień i nieścisłości. O defraudacji przez gen. Tatara rządowych pieniędzy na walkę o niepodległość Polski pisałem już sporo w artykule Stanisław Tatar – generał zdrajca, więc nie będę dodatkowo strzępił języka.

 

Generalnie, artykuł Declana O’Reilly’ego ma zauważalny walor poznawczy, wyzwala też wiele cennych refleksji wobec istotnych kwestii w ówczesnych relacjach polsko – brytyjskich. Szkoda jednak, że Autor, pisząc ponoć o „logistyce i finansach”, przyjął w niektórych miejscach swojej publikacji styl „opowieści przy kominku”. Zgoda, jego rozważania są o niebo bardziej uporządkowane niż chaotyczny tekst dr Grabowskiego z IPN. Ale brakuje choćby wyraźnego wyspecyfikowania istotnych elementów (po obu stronach: brytyjskiej i polskiej) zarządzania procesem planowania,  realizowania oraz kontrolowania przerzutu „wsparcia dla Armii Krajowej”.

Autor w tytule artykułu – Zarząd Operacji Specjalnych, polski rząd emigracyjny i Armia Krajowa – logistyka i finanse w polskiej tajnej wojnie 1940-1945 zawarł bardzo wiele jednak niespełnionych tym tytułem obietnic poznawczych. Temat zatem nadal czeka na historyka, który zechce go zaprezentować w sposób bardziej pogłębiony, rzetelny i uporządkowany.

Ryszard M. Zając

 

Declan O’Reilly, Zarząd Operacji Specjalnych, polski rząd emigracyjny i Armia Krajowa – logistyka i finanse w polskiej tajnej wojnie 1940-1945. w: (red. Waldemar Grabowski) Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej, Warszawa, IPN, s. 119-147 ISBN 978-83-8229-797-3

 

Zobacz:

 

Zobacz także:

Polacy i SOE – rekord rozczarowań…

 

Najnowsza publikacja IPN – „Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej” ma nieprzesadną wartość poznawczą. Ale można w niej natrafić na interesujące, a nawet – w świetle tego co dotąd publikowano – dość odkrywcze elementy…

 

Polacy-Brytyjczycy-176x250 Polacy i SOE - rekord rozczarowań...Instytut Pamięci Narodowej wydał właśnie (w formie książkowej) zbiór artykułów pt. Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej (Red. Waldemar Grabowski, IPN, Warszawa 2023, ISBN 978-83-8229-797-3). Publikację wydano w ramach Centralnego Projektu Badawczego: II wojna światowa i okupacje ziem polskich 1939-1944/45. Książka jest plonem międzynarodowej konferencji pod tym właśnie tytułem, która miała miejsce 27 i 28 września 2019 (sic!) – cztery lata temu – w Londynie. Publikacja ukazała się pod redakcją dr Waldemara Grabowskiego. Nie wiem, czy w IPN proces wydawniczy trwa tak długo, czy też dr Grabowski tak wnikliwie czytał jedenaście tekstów, że potrzebował czterech lat. Redaktor tej publikacji dodał do zbioru (nt. Gubbinsa), swój – jak wyjaśnił „nieznacznie zmieniony tekst przygotowany w 2013 r. na konferencję w Londynie, która jednak się nie odbyła”.

Jeśli komuś wydawało się, że Instytut Pamięci Narodowej pod śmiałym tytułem opublikował dość stare, ale jednak fundamentalne i ponadczasowe teksty – zapewne może być  rozczarowany. Ja trochę byłem. Dostaliśmy bowiem „odgrzewane kotlety” o nieprzesadnej wartości poznawczej. Do zagadnienia „Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu II wojny” Pan Redaktor Grabowski zaliczył też artykuły zupełnie nie związane z tym tematem – np. „zdobywanie informacji przez Gestapo na ziemiach polskich”, „zwalczanie Polski podziemnej na Pomorzu” czy też „komórka legalizacji w Wilnie”. Domyślam się, że trzeba było zapewne wspomóc kolegów w potrzebie…

 

Niemniej najnowsza (z tekstami sprzed czterech lat) publikacja IPN zawiera – choć w raczej skromnym stopniu – interesujące elementy. Żałuję jednak, że o łączności lotniczej z okupowaną Polską nie napisał nic jakiś porządny fachowiec „lotniczy”. Wbrew pozorom, wciąż nie wszystko zostało na ten fundamentalny przecież temat powiedziane…

W tym zbiorze zwróciły moją uwagę cztery teksty:

  1. Waldemar Grabowski – Gubbins a Polska. SOE a Polacy
  2. Declan O’Reilly – Zarząd Operacji Specjalnych, polski rząd emigracyjny i Armia Krajowa – logistyka i finanse w polskiej tajnej wojnie 1940-1945
  3. Andrzej Chmielarz – Sprawa uruchomienia łączności lotniczej z krajem (październik 1939 – maj 1940)
  4. Waldemar Grabowski – Stracona szansa – LOT w początkowym okresie II wojny światowej

W tej recenzji skupię się na pierwszym, bowiem dla tego zbioru wydaje się być kluczowy. Kolejne wkrótce.

 

Waldemar Grabowski – Gubbins a Polska. SOE a Polacy

Z przykrością należy od razu stwierdzić że – niestety – narracja tego artykułu dr Waldemara Grabowskiego jest dość chaotyczna i „przyczynkarska”, na dodatek w stylu opowieści: kto, co, gdzie, kiedy – ale bez jakiejkolwiek próby choćby cząstkowej syntezy czy uporządkowania zagadnienia. Potok słów dr Grabowskiego nie jest uporządkowany ani chronologicznie, ani tematycznie, ani problemowo. Po prostu pisze tak, jak mu się kolejny akapit kojarzy z poprzednim. Przedstawia kompilację różnych (cudzych) opinii (jakby dobranych na „chybił – trafił”), rzecz jasna wskazując ich źródło, ale na ogół unikając sformułowania własnej oceny. Tam gdzie odważnie wyartykułował kilka kluczowych ocen – trafił jak kulą w płot. Zaraz do tego dojdziemy.

Colin-Gubbins-257x350 Polacy i SOE - rekord rozczarowań...

Colin Gubbins

Autor opisuje dość dobrze znany (zorientowanym w temacie) przedwojenny przyjazd Gubbinsa do Polski, w związku z polską „dywersją pozafrontową”. Niestety, w swej narracji podnosi także różne kwestie w ówczesnych relacjach polsko-brytyjskich, nie mające nic wspólnego ani z Gubbinsem ani z SOE, zatem dość luźno związane z tematem artykułu. Opisując SOE, brytyjską agendę rządową która miała „podpalić Europę”, wspierając ruchy oporu w krajach okupowanych, wspomina najpierw w jednym zdaniu o Oddziale VI (Specjalnym), ale więcej uwagi poświęca „Akcji Kontynentalnej” (o której kiedyś napisał także przyczynkarskie teksty).

Nie wiadomo, dlaczego dr Grabowski uczynił z „Akcji Kontynentalnej” organizację jakby pierwszoplanową. W ten sposób odwraca kota ogonem – z punktu widzenia interesów Polski, ale także pod każdym innym względem, to działania Oddziału VI (Specjalnego) miały fundamentalny charakter. Polityczne przedsięwzięcie pod nazwą „Akcja Kontynentalna”, zmajstrowane przez prof. Kota i ludowców było używane jako oręż w wewnętrznej walce w emigracyjnym rządzie R.P. Ale na duży plus należy odnotować, że tym razem dr Grabowski nie opowiada bajek o rzekomych „cichociemnych do innych krajów”, za co został wpisany na listę FAŁSZERZY HISTORII

 

Agenci sekcji polskiej

W kontekście „polskiej” sekcji SOE (była „polską” tylko z nazwy) autor bezkrytycznie powiela opinię, że „niemal wszyscy agenci sekcji polskiej byli Polakami” – podczas gdy sekcja polska SOE w ogóle nie miała żadnych „agentów”. Polacy wysyłani do Polski, czyli Cichociemni nie byli oczywiście agentami brytyjskimi. Brytyjskimi agentami (w sensie formalnym, częściowo także faktycznym) byli natomiast polscy spadochroniarze „Akcji Kontynentalnej” – tyle że wysyłała ich odrębna, druga sekcja (bardziej „ludowa” niż „polska”) nazwana – dla odróżnienia –  sekcją EU/P.

SPADOCHRONIARZE-DO-ZADAN-SPECJALNYCH__2-190x250 Polacy i SOE - rekord rozczarowań...To, że obie – odrębne przecież – sekcje SOE miały kontakt z Polakami, nie oznacza że wolno je ze sobą utożsamiać. Sekcja „polska” SOE współpracowała z Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego, głównie użyczając nam samolotów do przerzutu Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Odrębna, utworzona później sekcja EU/P SOE współpracowała z ludowcami (prof. Kot, Mikołajczyk, Librach i inni) finansując ich pomysł na polityczno – wywiadowcze działania poza Polską oraz zrzucając tam polskich spadochroniarzy jako brytyjskich agentów SOE.

Nie rozumiem, dlaczego dr Waldemar Grabowski, w końcu nie urodzony przedwczoraj, zachowuje się tak jakby chciał postawić znak równości pomiędzy Polskim Państwem Podziemnym a częściowo wspieranymi przez Polaków strukturami zachodnich „ruchów oporu”. Przede wszystkim nie sposób utożsamić realiów okupacyjnych w Polsce z warunkami życia w okupowanych krajach zachodnich. Przypomnę tylko, że Polacy (Słowianie) w Generalplan Ost byli następni na liście zagłady, zaraz po zakończeniu Holokaustu.

 

Duży plus zyskał u mnie dr Waldemar Grabowski, przytaczając jednak także końcowy fragment cytowanej wcześniej opinii – „SOE miało szczególne długi wdzięczności wobec swych polskich partnerów w wielu sprawach – zwłaszcza w dziedzinie wywiadu na kontynencie [np. Enigma, ale nie tylko – RMZ], w tajnym projektowaniu i produkcji radioodbiorników [Tadeusz Heftman – RMZ] oraz w wyrabianiu fałszywych dokumentów [polscy fałszerze w STS 38 Briggens – RMZ]”. Ostatnio mamy jakiś wysyp różnej maści anglofilów i ojkofobów, którzy bezmyślnie (albo może jednak z premedytacją?) odbierają Polakom wszelkie możliwe zasługi (jak choćby organizowanie zrzutów dla Armii Krajowej), przypisując je Brytyjczykom.

 

Polska podobna do innych państw…

Nie wiadomo co dr Grabowski ma na myśli w użytej w jego tekście frazie „Zgodnie z podstawowym zadaniem SOE – „podpalenia Europy” – Brytyjczycy wspomagali istniejące organizacje konspiracyjne. W odniesieniu do Polaków, podobnie jak w przypadku innych państw, sprawa była skomplikowana: (..)” Dalej Waldemar Grabowski wskazuje fakty, które nie świadczyły o żadnym rzekomym „podobieństwie”, ale zasadniczo odróżniały Polskę od „innych państw” (doświadczenie konspiracyjne, zadania Polskiego Państwa Podziemnego, przygotowywanie powstania powszechnego, budowa konspiracyjnej armii).

Nie sposób zatem twierdzić, iż w Polsce było „podobnie jak w przypadku innych państw”. Jeśli Waldemar Grabowski miał na myśli „skomplikowalność” sprawy polskiej – także nie ma żadnego podobieństwa. Jeśli Autor dostrzega jednak jakieś podobieństwa – powinien je wskazać, bowiem przykłady które powołał świadczą o braku podobieństw. No chyba, że właśnie dr Grabowski odkrył struktury państwa podziemnego w jakimś zachodnim kraju, ale zapomniał napisać w jakim…

 

Oczekiwania a możliwości
Halifax-II-300x194 Polacy i SOE - rekord rozczarowań...

Handley Page Halifax II

Waldemar Grabowski śmiało wywodzi „Jak ogromne różnice występowały pomiędzy polskimi oczekiwaniami a możliwościami aliantów, obrazuje stan realizacji lotów w okresie od września do grudnia 1943 r. Wystartowało 39 samolotów, ale do Polski doleciało tylko 27”.  Niestety, dr Waldemar Grabowski ma słabe pojęcie o czym pisze.

  • Po pierwsze, pisząc o „oczekiwaniach Polaków” należałoby wspomnieć nie przypadkowo wybrany kilkomiesięczny okres z ponad pięcioletniej wojny, lecz np. rozbieżność pomiędzy ustaleniami SOE z Oddziałem VI a ich faktyczną realizacją. W sezonie operacyjnym 1941/42 zaplanowano 30 lotów do Polski, wykonano tylko 11. W sezonie 1942/43 zaplanowano 100, wykonano zaledwie 46. W sezonie 1943/44 zaplanowano 300, wykonano tylko 172. Oczekiwania Polaków były znacznie większe, bowiem brytyjska „kroplówka zrzutowa” zaspokajała zaledwie ok. 10-15 proc. zapotrzebowania AK. Te fakty mogłyby zostać uznane za przykład „ogromnych różnic (…) pomiędzy polskimi oczekiwaniami a możliwościami aliantów” – gdyby rzeczywiście barierą w realizacji tych ustaleń były „możliwości aliantów”.
  • Po drugie, w tym przypadku wcale nie jest to przykład na rzekome „możliwości aliantów” czy „rozbieżność z polskimi oczekiwaniami”. W podanym okresie czasu, na używanej wówczas trasie przelotu (tzw. trasa północna) Niemcy znacznie wzmocnili obronę przeciwlotniczą. Ta właśnie – większa skuteczność artylerii plot. – spowodowała straty w samolotach – a nie jakieś „różnice pomiędzy polskimi oczekiwaniami a możliwościami aliantów”. Nota bene, była to jedna z zasadniczych przyczyn (drugą była znaczna odległość) dla której od 22 grudnia 1943 rozpoczęto loty do Polski tzw. trasą południową. Używano jej później do połowy 1944, po wzmocnieniu niemieckiej obrony plot. skorygowano jej przebieg i latano trasą nr 4.

Wywody dr Grabowskiego w tym zakresie można skonfrontować nie tylko z moją opinią. W fundamentalnej pracy prof dr hab. Jacka Tebinki oraz dr hab. Anny ZapalecPolska w brytyjskiej strategii wspierania ruchu oporu. Historia Sekcji Polskiej Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE) – czytamy: „Fiasko planu zwiększenia zrzutów nie było winą SOE i RAF, które podeszły poważnie do sprawy, ale skuteczności niemieckiej obrony przeciwlotniczej.” (s.333).

 

Lanczyk czyli narada

Dr Waldemar Grabowski w swoim artykule bezkrytycznie przytacza, bez podania źródła (w przypisie jest tylko informacja dotycząca mianowania Gubbinsa na szefa SOE), iż „7 października 1943 r. podczas narady u Gubbinsa i płk Perkinsa z Naczelnym Wodzem Polacy zostali poinformowani, że liczba lotów z zaopatrzeniem do Polski może zostać zwiększona pod warunkiem podjęcia przez Armię Krajową walk na takim poziomie jak prowadzone przez partyzantów w Jugosławii. Jak podkreślali Brytyjczycy, partyzanci wiążą tam dwanaście dywizji niemieckich.”

Pomimo braku przypisu (braku wskazania źródła) znalazłem historyczne, źródłowe dokumenty na ten temat. Pan Grabowski niestety relacjonuje mocno nieściśle. Po pierwsze nie była to „narada” lecz lunch (drugie śniadanie). Po drugie, należałoby wskazać, że to żądanie było powtórzeniem żądań sowieckich. Po trzecie Perkins miał stopień podpułkownika (ppłk).

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Polacy i SOE - rekord rozczarowań...Tak opisuje to np. organizator zrzutów do Polski mjr dypl. Jan Jaźwiński w swoim „Dzienniku czynności” – 7.X ma miejsce „lunch” w składzie: N.W., szef Sztabu N.w., szef O.Sp., gen. Gubbins i ppłk. Perkins. (…) 8 .X. w/g oświadczenia Szefa O. Sp. „lunch” w dn. 7.X dał – nic konkretnego – tylko wyjaśnił pewne aspekty, dla nas niekorzystne: – gen. GUBBINS oświadczył, jak powiedział – „szczerze”, ze K.S.S [Komitet Szefów Sztabu – RMZ] zgodzi się na nasilenie lotów do Polski, jeżeli N.W. zarządzi aby A.K. podjęła już walkę zbrojną z Niemcami, przynajmniej na skalę taką jak to ma miejsce w JUGOSŁAWII – gdzie partyzanci trzymają w szachu ok. l2 dyw. niemieckich. (…) Jest to lansowanie przez Anglików żądań sowieckich – mimo, że dobrze rozumieją, że jest to dla nas wybitnie szkodliwe.” (Dziennik czynności, s.206/224) Warto w tym miejscu przypomnieć sowieckie podżegania do rozpoczęcia Powstania Warszawskiego…

 

„Starania polskich władz”

Dr Waldemar Grabowski w swoim artykule twierdzi, że „choć praktycznie przez całą wojnę trwały starania polskich władz o większą liczbę samolotów brytyjskich przydzielanych do tych zadań [przerzut lotniczy do Polski – RMZ], RAF i SOE, zaangażowane na wielu frontach nie były w stanie zaspokoić polskich oczekiwań.”   Jak się stawia tego rodzaju tezę na niekorzyść Polski i Polaków, wypadałoby ją uzasadnić choćby kilkoma zdaniami. Uzasadnienia brak, a twierdzenie Grabowskiego jest w połowie kłamliwie, w połowie wątpliwe. Kłamstwem jest twierdzenie, jakoby „praktycznie przez całą wojnę trwały starania polskich władz” o większą liczbę samolotów (także o „polski Flight”, czego dr Grabowski wcale nie zauważył). 

tatar-229x300 Polacy i SOE - rekord rozczarowań...

Stanisław Tatar

Starania te trwały tylko do momentu, w którym nadzór nad Oddziałem VI (Specjalnym) objął prosowiecki gen. Tatar, czyli do maja 1944. Wojna trwała jeszcze ponad rok, do września 1945. W wyniku konfliktu z gen. Tatarem, w sierpniu 1944 odszedł organizator zrzutów dla AK mjr dypl.. Jan Jaźwiński. Od maja 1944 nie było żadnych „starań polskich władz”,  a wymowną ocenę jakości prowadzonego przerzutu lotniczego – po odejściu mjr Jaźwińskiego – przedstawił dowódca Armii Krajowej w depeszy  (nr 65/R2/XXX/999) ? ?Zaopatrywanie nas przez Jutrzenkę wygląda na sabotaż. W zapowiedzianych terminach [zrzuty] nie przychodzą, placówki zrzutowe się dekonspirują przez ciągłe i bezskuteczne czuwanie. W ostatnich dwu miesiącach były tylko cztery pojedyńcze zrzuty dzikie bez zapowiedzi w odległości do 35 km od placówek. Częściowo odebrano sprzęt od chłopów, część zrzucono na sygnały żandarmów na torach kolejowych. Interwencje w Jutrzence o przyspieszenie nakazanych przez KG zrzutów nie skutkują.? 

Warto też podkreślić, że dr Grabowski zaprzecza sam sobie, wywodząc jakoby „RAF i SOE, zaangażowane na wielu frontach nie były w stanie zaspokoić polskich oczekiwań.”  Przytoczył bowiem kilka opinii, w tym historyka prof. Normana Daviesa – o porzuceniu przez Wielką Brytanię Polski, „pierwszego sojusznika”. Przytacza też – znającego przecież brytyjskie realia i „możliwości” – gorzką opinię szefa SOE gen. Collina Gubbinsa nt. stosunku Wielkiej Brytanii do Polaków – „Mamy nadzieję wycisnąć z nich ile się da, a potem ich porzucimy”. Warto tu dodać, że Anglia ma dość długą kolonialną „tradycję” walki o brytyjskie interesy cudzą krwią oraz uchylania się od płacenia rachunków za taką walkę. W tym przypadku, oszukiwana przez całą wojnę Polska zapłaciła po wojnie (m.in. własnym złotem) za to, że wojskowo pomagała Wielkiej Brytanii…

 
Utracona wyłączność…

Waldemar Grabowski wspomina o „zrozumiałych zabiegach Polaków o przydzielenie do ich wyłącznej dyspozycji pewnej liczby samolotów o stosownym zasięgu i udźwigu”, ale nie raczył zauważyć, że taką właśnie wyłączność Polacy przez pewien (początkowy) okres mieli (trzy Halifaxy)! Mjr dypl. Jan Jaźwiński  w swoim ?Dzienniku czynności? podaje nawet powód utraty tej wyłączności – otóż kilkumiesięczny szef Oddziału VI (Specjalnego) ppłk. dypl. Tadeusz Rudnicki ?był przykro posłuszny Anglikom i interesował się głównie spelunkami Londynu. W wyniku tego utraciliśmy wyłączność na używanie przydzielonych nam trzech samolotów? Dodać należy, że nie mając upoważnienia Naczelnego Wodza zgodził się na oddanie „polskich” samolotów (?Dziennik czynności?, s. 126/128-136/138)

 

Szczerze mówiąc, w mojej ocenie artykuł dr Waldemara Grabowskiego jest żenująco chaotyczny, nieuporządkowany, przyczynkarski, nadto obarczony kilkoma zasadniczymi błędami merytorycznymi. Nie kończy się też żadną istotną refleksją – lecz banalną informacją o tym, gdzie miało po wojnie siedzibę „stowarzyszenie SOE” oraz o odznaczeniach Gubbinsa, Wilkinsona i Perkinsa (czyli całej „polskiej” sekcji SOE). Więcej niż żenujące, jak na podsumowanie bombastycznego tematu – Gubbins a Polska. SOE a Polacy. Tekst może być uznany za przykład rekordu rozczarowań. Poziom trochę lepszy od wypracowania przeciętnego licealisty. W tekście mnóstwo chaosu, a jakiekolwiek „syntezy” formułowane są – niestety – z lotnością furmanki załadowanej węglem…

Ryszard M. Zając

 

Waldemar Grabowski, Gubbins a Polska. SOE a Polacy, w:  Waldemar Grabowski (redakcja), Polacy i Brytyjczycy w obliczu wybuchu drugiej wojny światowej, s. 99-118, wyd. IPN, Warszawa 2023, ISBN 978-83-8229-797-3

 

Zobacz:

 

Zobacz także:

 

Zasobnik pełen złota…

 

O tym nie przeczytacie w publikacjach historycznych… W styczniu 1942, po zaledwie trzeciej operacji zrzutowej do Polski, w relacjach pomiędzy Polakami z Oddziału VI (Specjalnego) a Brytyjczykami ze Special Operations Executive (Kierownictwo Operacji Specjalnych, SOE) pojawił się dość istotny temat – zasobnik zrzutowy pełen złota…

 

ZLOTO--250x160 Zasobnik pełen złota...Dodam w tym w miejscu, że średnia waga zasobnika zrzutowego (zasobnik C.L.E. Mark I) wynosiła: zasobnika pustego – ok. 103,5 funta, z maksymalnym obciążeniem 350 funtów. Czyli zawartość mogła ważyć (350-103,5) ok. 240-250 funtów, tj. ok. 108 – 113 kg. Przyjmijmy w uproszczeniu 110 kg. Wartość złota tej wagi w 1942 to ok. 125 tys. dolarów. Obecnie kg złota kosztuje ok. 258 tys. zł, czyli 110 kg złota warte byłoby współcześnie (szacunkowo) ponad 28 mln złotych.

Przy okazji – załączona fota jest oczywiście fantazją, nie wysyłano sztabek złota, lecz złote monety. Były one pakowane w parciane (brezentowe) pasy z impregnowanego gorącym woskiem płótna, o długości ok. 120 cm i szerokości ok. 18 cm, z sześcioma kieszeniami. Do tych kieszeni wkładano zwykle po trzy paczki banknotów lub rulony monet. Paczki banknotów były opieczętowane, kieszenie przeszywano grubą, mocną, jedwabną nicią, której końce plombowano. Każdy pas posiadał numer; jeśli zawierał banknoty 10-dolarowe, jego wartość wynosiła 18 tys.; jeśli 20-dolarowe ? 36 tys. USD. Jeśli w pasie były złote monety 10-dolarowe, mieścił 2,4 tys. USD; jeśli złote monety 20-dolarowe ? 3,6 tys. USD.

 

Dywersja Mikołajczyka

Oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, mjr dypl. Jan Jaźwiński, organizator zrzutów Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej, w swoim „Dzienniku czynności” pod datą „2 stycznia 1942” zanotował:

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Zasobnik pełen złota...

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

mikolajczyk-300x187 Zasobnik pełen złota...„UWAGA: Minister Spraw Wewnętrznych – Mikołajczyk wszedł w sprawy wewnętrzne Armii interweniując w sprawach personalnych – składu ekip O.VI. Szt. N.W. [Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – przyp RMZ] wysyłanych do Kraju – L.dz. 20/VI i 21/VI.

Kier. Ref. „S” [ Kierownik Referatu „S” w Oddziale VI, mjr. dypl. Jan Jaźwiński – RMZ] nie ma żadnego wpływu na dobór kandydatów [na Cichociemnych – RMZ]. Kandydaci dobierani są na podstawie opinii dowódców, sprawdzanych w Oddz. V. Szt.N.W., Biurze Rejestracji (gen. Modelski) i na podstawie danych kontrwywiadowczych. Procedura ta ma miejsce przed powołaniem kandydatów na kurs „0” [w tym przypadku był to pierwszy kurs dywersyjno – strzelecki – RMZ]. Zastrzeżenia min. Mikołajczyka – bez podania powodów zrobiona została [pisownia oryginału] w stosunku do dwóch kandydatów O.VI.Szt.N.W., którzy ukończyli kurs „0” z wynikiem „bdb” i zgłosili chęć do pracy w Kraju bez zastrzeżeń.

soe-brickendonbury-manor-300x210 Zasobnik pełen złota...

SOE, STA XVII – stacja wyczekiwania skoczków, Brickendonbury Manor, Brickendon, Hertford, Hertfordshire, Wielka Brytania

Interwencja Min. Mikołajczyka ujawniona została na st. XVII [stacji wyczekiwania przed odlotem do Polski – RMZ] tak ze strony zainteresowanych – zatrzymanych [Cichociemnych – RMZ] jak i ze strony emisariuszy min. Mikołajczyka [kurierów politycznych – RMZ]. Wywołało to oburzenie wśród pozostałych oficerów – kandydatów do Kraju.

Interwencja min. Mikołajczyka została wycofana w stosunku do jednego z zatrzymanych i ten poleciał do Kraju w dniu 27.XII. [1941 – RMZ] Drugi oficer – zatrzymany został w dn. 3.I. [1942 – RMZ] wycofany został do Londynu. Naprężenie trwające na st. XVII rozgorzało na nowo.

Poza nastrojami ekip, wypadek interwencji politycznej w wewnętrzne sprawy wojska postawił nas w przykrej sytuacji wobec władz angielskich. Brig. Gubbins [Colin Gubbins, wówczas dyrektor ds. operacyjnych i szkoleniowych, później szef SOE] zaprotestował przeciw zmianie kmdta ekipy „w ostatniej minucie” – L.dz. 22/VI. Taki wypadek odbija się szkodliwie na i tak bardzo trudnej pracy”. (Jan Jaźwiński, „Dziennik czynności”, niepublikowany, Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW ? 1769/89, s.32)

 

Zrzuty-sprawozdanie-Podoski__Strona_04__JAZ-300x165 Zasobnik pełen złota...

Fragment sprawozdania kpt. Podoskiego, CAW II-52.356

W tym miejscu niezbędne są trzy istotne wyjaśnienia:

  1. Nie wszyscy mają świadomość, że polityczne afiliacje rozmaitych organizacji i środowisk miały bardzo silny wpływ na funkcjonowanie ?polskiego Londynu? oraz krajowej konspiracji. Najostrzejsze spory stale wywoływali ludowcy ? w tym Kot i Mikołajczyk, którzy mieli zasadniczy wpływ na cywilne struktury łączności z Krajem. Podczas wojny podejmowano nie tylko walkę z okupantem ? toczyła się również ostra wewnętrzna walka ? głównie ludowców ? o polityczne wpływy. Wplątano w nią Oddział VI (Specjalny) oraz lotnicze wsparcie AK, okradano Armię Krajową? Pisałem o tym m.in. w artykule pt. „Chytre chłopy z partii ludowej”.
  2. „Zastrzeżenia” Mikołajczyka, czyli odwołanie z lotu do Polski już wyszkolonych oficerów, dotyczyło kpt. Tadeusza Runge oraz… współtwórcy Cichociemnych, mjr Macieja Kalenkiewicza. Obaj dosłużyli się później stopnia podpułkownika, co dobrze świadczy o Ich bojowych umiejętnościach.
  3. Współpraca polsko – brytyjska, jak to zwykle bywa wśród oficerów wywiadu, miała charakter wzajemnego świadczenia sobie usług. Wszelkie uzgodnienia pomiędzy polskim Oddziałem VI (Specjalnym) a brytyjskim SOE dokonywane były na dwustronnych konferencjach lub w rozmowach pomiędzy oficerami (Brytyjczykami i Polakami), co potem potwierdzano w formie pisemnej. W toku dwustronnych ustaleń, już na samym początku współpracy ustalono, że to Polacy z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – a nie Anglicy z SOE – są odpowiedzialni za organizowanie zrzutów Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej.
    Podoski-SOE_20220727_093829-300x130 Zasobnik pełen złota...

    Fragment sprawozdania kpt. Podoskiego, CAW II-52.356


    Po stronie polskiej były wszystkie związane z tym kwestie, w tym selekcja i wyszkolenie kandydatów na Cichociemnych, a także planowanie lotów oraz organizowanie odbioru zrzutów w okupowanej Polsce.
    Po stronie angielskiej były kwestie związane z udostępnieniem samolotów – bowiem Polacy przez całą wojnę nie dysponowali samolotami o takim zasięgu. Nawet te samoloty w późniejszej „polskiej” 1586 Eskadrze Specjalnego Przeznaczenia – to były samoloty brytyjskie, użyczone Polakom przez SOE.

 

„Agenci antyrządowi”
Kalenkiewicz-Maciej-206x300 Zasobnik pełen złota...

Maciej Kalenkiewicz

W swoim pamiętniku (Dramat dowódcy: pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego. Tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, ISBN 978-09-868-8513-6), organizator zrzutów do Polski, mjr dypl. Jan Jaźwiński podaje więcej szczegółów politycznej akcji Mikołajczyka:

2 stycznia 1942 roku ppłk Rudnicki [ppłk dypl. Tadeusz Rudnicki, od 15 grudnia 1941 do 27 marca 1942 szef Oddziału VI (Specjalnego) – RMZ] wręczył mnie swoją notatkę z rozmowy z ppłk. Wilkinsonem [z SOE – RMZ]:

(…) 4. Wilkinson zakomunikował, że bryg. Gubbins jest zaniepokojony odwołaniem kpt. Runge z ekipy do Polski, gdyż nie jest dopuszczalne, aby dowódca ekipy był zmieniany w przeddzień lotu. Wyjaśniłem, że tą sprawą zajmuję się osobiście i przesunąłem kpt. Runge do innej ekipy, aby wyjaśnić i zlikwidować tę sprawę. (…)

6. Wspomniałem Wilkinsonowi, że skoro broń dywersyjna nie może być dostarczona przerzutem, potrzebne jest pół miliona funtów, zmienione na dolary, aby tę broń zakupić u Niemców, co jest możliwe. Również powiedziałem, że Kraj żąda złotych monet i mam możność zakupienia tej ilości złota w Portugalii. Podkreśliłem, że chcę wysłać jak najszybciej container złota.” (s. 329-330)

 

49-Runge-Tadeus-204x250 Zasobnik pełen złota...

Tadeusz Runge

Na szczęście mjr dypl. Jan Jaźwiński nie był naiwniakiem i posiadał notatkę SOE z tej samej rozmowy – po porównaniu treści obu notatek wydało się, że ppłk Rudnicki go okłamał! W notatce SOE tak zapisano bowiem wyjaśnienia Rudnickiego dot. odwołania z lotu Cichociemnych:

„Ad. 4 i 5. Rudnicki oświadczył: Odwołanie kpt. Runge i Kalenkiewicza zarządziłem sam, na żądanie ministra Mikołajczyka, aby nie dopuścić do Kraju ,,agentów antyrządowych?. Wilkinson podkreślił, że bryg. Gubbins zastrzega się na przyszłość zmianie dowódcy ekipy w zbyt krótkim czasie przed odlotem.” (s. 330)

 

Mjr dypl. Jan Jaźwiński zauważył, „Z porównania tych dwóch notatek wynika: (…)
b/ propozycja Rudnickiego odnośnie container-a złota, budzi poważne znaki zapytania. Słyszałem już parę niedomówień odnośnie czarnego rynku w Lizbonie.
c/ notatka Rudnickiego dla szefa Sztabu jest wyraźnie sfałszowana. Rudnicki nie miał kompetencji, ani uprawnień do zmiany decyzji NW, aby decydować o bezwarunkowym oddaniu polskiej eskadry na cele obce. Czy container złota jest zapłatą na którą liczy. Wiadomo dla najgłupszego, że zrzut container-a nie może być kontrolowany, praktycznie przez nikogo.” (s. 331)

 

Złoto dla zuchwałego?

Bardzo interesująca jest treść następnych wpisów mjr dypl. Jana Jaźwińskiego w jego pamiętniku:

Harold-Perkins-242x350 Zasobnik pełen złota...

kpt. Harold Perkins, SOE

„4 stycznia przyjechał do mnie mjr Perkins [kpt. Harold Perkins, szef sekcji „polskiej” SOE – RMZ]: Jaz, niech mi pan wyjaśni sprawę złota i jak pan myśli przesłać to złoto do Kraju. Mam wątpliwości co do tranzakcji złotem w Portugalii?  Popatrzyłem na niego i zapytałem: Harold, jakie złoto, dla kogo i co ma to wspólnego z Portugalią?

Perkins: Rudnicki sugeruje, że dowódca ZWZ potrzebuje złota na zakup materiałów dywersyjnych, że chce wysłać jak najprędzej to złoto container-em. Chce wymienić funty brytyjskie na monety złote na czarnym rynku w Portugalii w Lizbonie.

Powiedziałem: Dotąd nie miałem zapotrzebowania dowódcy ZWZ na monety złote. Trzeba go o to zapytać. Jeśli tak to przerzut złota nie może mieć miejsca containerem. Myślę, że taka wymiana powinna być dokonana przez Bank of England, chyba, że SOE ma w tym jakiś cel. Myślę, że taka rola dla O.VI jest nie właściwa i bardzo ryzykowna. Dodałem: Jeśli dowódca ZWZ zapotrzebuje złoto jako niezbędne dla skutecznej wymiany z personelem niemieckim broń za złoto, to obmyślimy sposób zapakowania. W każdym razie nie będzie to container. Kto może kontrolować taką pocztę?

Perkins: Ja też tak myślę. Powiem panu otwarcie. Rudnicki jest bardzo zainteresowany tranzakcją w Lizbonie, rzadko jest w O.VI, ma jakieś kontakty, prowadzi bardzo kosztowne życie w najdroższych lokalach Londynu w towarzystwie kosztownych kobiet. Wątpię, aby gaża nawet brytyjskiego generała pozwoliła na takie wydatki. Moja gaża jest większa, ale stać mnie tylko na jeden, dwa drinki w pubie lub w klubie, gdzie jest stosunkowo tanio. (…)

Żegnając się dodałem:Trzeba mieć otwarte oczy na Rudnickiego i jego protektora. Perkins: Tak, już nad tym pracuję.” (s. 331)

Nota bene, ta ostatnia wypowiedź Perkinsa świadczy o tym, że brytyjski kontrwywiad dobrze wykonywał swoją robotę, prowadząc dyskretną obserwację szefa Oddziału VI (Specjalnego)…

Dalej czytamy w pamiętniku mjr Jaźwińskiego – „W ciągu najbliższych dwóch tygodni Rudnicki nadal przychodzi do O.VI w różnych porach dnia na 1-2 godziny tygodniowo. O ruchach Rudnickiego wiem dość dużo. Często siedzi w MSWewn. z Siudakiem [sekretarz Mikołajczyka – RMZ], Librachem [m.in. inicjator „Akcji Kontynentalnej” – RMZ], Ulmanem [wszyscy ludowcy z partii Mikołajczyka – przyp. RMZ] ? to znaczy w Biurze Krajowym i wywiadu Mikołajczyka. (…)

gen-Tadeusz-Klimecki-186x250 Zasobnik pełen złota...

gen. Tadeusz Klimecki

W połowie stycznia Rudnicki sprowadził do O.VI sekretarkę – maszynistkę. Przedstawił ją jako bardzo dobrą siłę fachową dodając: Udało mi się uzyskać tą panią od mego przyjaciela Libracha. Zaostrzyłem uwagę mego personelu i kwatermistrza O.VI, człowieka pewnego. W zakresie Ref. ,,S? wszelki dostęp do korespondencji i depesz jest ograniczony do trzech pewnych oficerów. Każdy z nich używa sam maszyny do pisania. (s. 332)

Dzięki czujności mjr Jaźwińskiego nie powiodła się infiltracja działań dotyczących zrzutów przez podstawioną sekretarkę – wtyczkę Mikołajczyka. Wkrótce nastąpił frontalny atak – Jaźwiński rzekomo był pilnie potrzebny ambasadorowi Kotowi w Moskwie. Gdyby miał tam wyjechać, oznaczałoby to, że przestałby organizować zrzuty do Polski. Sprzeciwił się gen. Tadeusz Klimecki, który stwierdził wprost – „Ta machlojka się im nie uda.”

 
Zatrzymać zrzuty dla Armii Krajowej!
12_zrzut-pojemnikow-belgia-300x218 Zasobnik pełen złota...

Zrzut zasobników z zaopatrzeniem

Potem były kolejne działania. Mjr Jaźwiński wspomina:

„Wieczorem, kiedy wracałem z biura do domu, dołączył do mnie ppłk dypl. Iranek-Osmecki, obecnie w O.IV Sztabu NW. Zagaił: Modelski zdecydował, że pan jest niezbędnie potrzebny gen. Andersowi, który zaproponował pana drogą przez ambasadora Kota?
Powiedziałem: Jedno jest tylko pewne, że tzw. ambasador Polski w Moskwie szuka wszelkich pozorów, aby ułatwić Mikołajczykowi robotę przeciw ZWZ.
Iranek: Tak, łobuzy chcą zniszczyć przerzut dla ZWZ.” (s.333)

 

Jazwinski-Jan-199x250 Zasobnik pełen złota...

Jan Jaźwiński

W pamiętniku mjr Jaźwiński odnotował:

„W związku z pogarszaniem stosunku Air Ministry do przerzutu do Kraju zachodzi konieczność wprowadzenia gen. Klimeckiego do aktualnych, faktycznych warunków mojej pracy. Przygotowałem teczkę dokumentów: (…)
2. Przebieg dywersji Mikołajczyka w SOE. Stwierdzone fakty fabrykacji depesz Mikołajczyk – jego agent w Kraju, i definitywna likwidacja dywersji Mikołajczyka przez bryg. Gubbinsa. [Mikołajczyk zlecał wysyłanie depesz z przygotowaną przez siebie treścią, które potem przedstawiał jako rzekome „żądania Kraju” – RMZ]
3. Dalsze usiłowania Mikołajczyka celem likwidacji O.VI Sztabu NW, celem objęcia przerzutu do kraju przez Biuro Krajowe Mikołajczyka. Rola i poczynania Rudnickiego. Dokumenty: fałszywy meldunek Rudnickiego dla szefa Sztabu, oddanie bezprawne i bezwarunkowe polskiej eskadry do dyspozycji SOE oraz kryminalna sprawa poczynań Rudnickiego w użyciu pieniędzy ZWZ dla malwersacji na czarnej giełdzie.

Podkreśliłem, że SOE wszczęła już obserwacje kontrwywiadu brytyjskiego, odnośnie pieniędzy, przeznaczonych dla ZWZ na drogach ich przerzutu oraz podejrzanych kontaktów Rudnickiego i jego życia nocnego. Liczyć się trzeba z interwencją brytyjską w stosunku do oficera Sztabu NW.” (s. 334)

 

Jaźwiński spotkał się z gen. Klimeckim prywatnie w jego mieszkaniu, tam wręczył mu teczkę z dokumentami. Zanotował w pamiętniku – „Dodałem: Nie użyję telefonu, gdyż mogę być podsłuchiwany.  Generał: Tak i ja muszę na to zwrócić uwagę. Skończyliśmy kieliszkiem wina. Rozmowa trwała około trzy godziny.” (s.334).

Z przykrością trzeba podkreślić, że polityczne intrygi Mikołajczyka miały miejsce akurat wtedy, gdy Anglicy coraz bardziej „zaprzyjaźniali się” ze Stalinem. Jaźwiński odnotowuje w pamiętniku – „W okresie od drugiego lotu do Polski w nocy z 7/8 listopada przejawia się coraz bardziej niechęć Air Ministry, aby wykonać program lotów do Kraju. (…) 20 grudnia Perkins powiedział: Bryg. Gubbins uważa dalsze interwencje za nie celowe. Sprawa lotów do Polski jest bardzo delikatna w okresie rozmowy Sikorski-Stalin. Dalsze loty ruszą jeśli Foreign Office zmieni stanowisko.” (s. 334)

 

Colin-Gubbins-257x350 Zasobnik pełen złota...

Colin Gubbins

Szef Oddziału VI – „kompletny dureń”…

Choć to jednak bardzo przykre, pamiętnik mjr Jaźwińskiego czyta się jak scenariusz sensacyjnego filmu:

„26 stycznia Air Ministry zapowiedziało jeden lot do Polski. Udałem się z Perkinsem z pocztą, pieniędzmi na stację wyczekiwania. Tuż po naszym przybyciu Rudnicki zadzwonił: Niech pan poda mjr Perkinsowi mój rozkaz: Odwołuję loty do Polski. List do bryg. Gubbinsa jest w opracowaniu.
Perkins zadzwonił do bryg. Gubbinsa. Gubbins powiedział spokojnie: kontynuować odprawę skoczków. Wilkinson jedzie do Rudnickiego.
O godz. 13.00 Rudnicki dzwoni: Odwołuję moją decyzję wstrzymania lotów. Niech pan pozostanie na stacji wyczekiwania aż do odwołania. Odparłem: Wrócę kiedy tu zrobię wszystko co do mnie należy. Położyłem słuchawkę, wyłączając telefon. Kompletny dureń. Dotychczas nic nie wie co trzeba zrobić dalej aż do odlotu samolotu.

O godz. 16.00 mój oficer dyżurny Ref. ,,S? dzwoni i melduje: Dzwonię z innej linii, gdyż telefon Ref. ,,S? jest włączony na podsłuch. Rudnicki jest u Mikołajczyka. (…)  O godz. 17.00 zadzwonił do Perkinsa dowódca lotniska, że Air Ministry odwołało dzisiejszy lot. O godz. 17.30 zadzwonił ppłk Rudnicki: Lot został odwołany bez podania powodów.” (s. 337)

Potem była wykwintna kolacja, wydana przez Rudnickiego dla oficerów SOE: Gubbinsa i Wilkinsona, w której uczestniczyli oficerowie Oddziału VI: Jaźwiński, Rudkowski i Zubrzycki. Oficerowie SOE potraktowali Rudnickiego chłodno i szybko wyszli, zaraz potem wyszli oficerowie O.VI.

Jaźwiński odnotował w swym pamiętniku –Rudnicki został z nie dokończoną kolacją. Wyszedłem z Rudkowskim, tuż po wyjściu Anglików. Zapytałem Rudkowskiego: Co pan myśli?
Rudkowski: Rudnicki jest zbyt głupi, aby zrozumieć, że Gubbins uważa go durnia!
Dodałem: Jak pan ocenia, czy wstrzymanie lotu 26 stycznia było ukartowane przez Air Ministry przy pomocy Rudnickiego?
Rudkowski: Tak, na pewno inaczej Air Ministry miałoby argument, że my nie wykorzystujemy naszych lotów. Tu chodzi o nacisk Mikołajczyka, aby loty dla ZWZ wstrzymać lub ograniczyć do kilku lotów, potrzebnych dla Mikołajczyka.” (s.338)

 

Retinger-Jozef-300x302 Zasobnik pełen złota...

Józef Retinger

stanislaw-mikolajczyk-203x250 Zasobnik pełen złota...

Stanisław Mikołajczyk

W partyjnej grze ludowców o kontrolę nad łącznością z okupowaną Polską, w tym szczególnie nad zrzutami do Kraju, ludowcy bez żenady wykorzystywali swoje kontakty z Anglikami. Major Jaźwiński odnotował – „30 stycznia wieczorem przyszedł Rudnicki do mego biura mówiąc: Retinger [Józef Retinger, działający w interesie Anglików doradca gen. Sikorskiego, zwany „kuzynkiem diabła” – RMZ] rozmawiał w sprawie przerzutu do Kraju z synem Churchilla i uzyskał jego zainteresowanie się tą sprawą.” (.s 339)

Tak właśnie, przy pomocy intryg, również z wykorzystaniem Brytyjczyków, prowadzona była antypolska partyjna gra ludowców Mikołajczyka przeciwko zrzutom dla Armii Krajowej. Mikołajczyk i Kot chcieli zrzutów dla swoich „Batalionów Chłopskich”. Nie obchodził ich interes Polski – dbali o interes swojej partii.

 
Złoto nadal w grze…
stanislaw-kot-176x250 Zasobnik pełen złota...

Stanisław Kot

Z pamiętnika mjr Jaźwińskiego – „7 lutego [1942 – RMZ] Rudnicki przyszedł do mnie: Niech pan przeprowadzi lot bez księżyca na rejon na ,,dziko?. Jak pan ustali rejon, dam ekipie hasło i adresy kontaktowe. Samolot uzyskam sam od Air Ministry.  Pomyślałem: Czyje to będą adresy kontaktowe?” (s. 339)

 

Oddz-VI-01-250x220 Zasobnik pełen złota...

Siedziba Oddziału VI

Wskutek kreciej roboty ppłk Tadeusza Rudnickiego – będącego na usługach ministra Stanisława Mikołajczyka – ograniczano loty do Polski w okresie jego szefowania Oddziałowi VI (Specjalnemu). Realizowano zaledwie ok. 5-10 proc. potrzeb zgłaszanych przez dowódcę Armii Krajowej. Oddział VI nie tylko nie starał się o przydzielenie dodatkowych samolotów – do Polski latały tylko trzy Halifaxy – al;e nawet zgodził się, aby te trzy samoloty latały ze zrzutami także do innych krajów!

Mjr dypl. Jan Jaźwiński w tym czasie zgłaszał, że plan przerzutu może być zrealizowany polskim dywizjonem w składzie 12+4 Liberatorów… (s. 344). Jak to ujął w swoim „Dzienniku czynności” – ppłk. dypl. Tadeusz Rudnicki ?był przykro posłuszny Anglikom i interesował się głównie spelunkami Londynu. W wyniku tego utraciliśmy wyłączność na używanie przydzielonych nam trzech samolotów? („Dziennik czynności”, s. 126/128-136/138)

 

W marcu 1942, po fatalnym dla Polski przebiegu konferencji przedstawicieli O.VI z SOE, zdenerwowany sytuacją ppłk Roman Rudkowski (późniejszy Cichociemny) zdecydował się złożyć meldunek wprost do szefa sztabu Naczelnego Wodza. Wcześniej uzgodnił jego treść z mjr. dypl. Janem Jaźwińskim. Raporty obu oficerów przeczytał gen. Tadeusz Klimecki.

Jaźwiński odnotował: Generał przestudiował i powiedział: Niech pan utrzyma w tajemnicy ten raport i fakt złożenia mnie obu raportów. Wielki czas, aby zlikwidować tę dywersję. (…)
Wieczorem jadłem kolację z płk. Spychalskim. Powiedział mnie: Rozmawiałem dziś po południu z płk. Mitkiewiczem. Ma już raport kontrwywiadu o życiu nocnym Rudnickiego. Rozmawiałem też z Mikołajczykiem. Jest on przeciwny rozbudowie AK i wysyłaniu z Londynu wszelkiej pomocy dla AK. [podkreślenie RMZ]  Dodał: Pana ocena afery Mikołajczyk – Rudnicki jest całkowicie uzasadniona. Hańbą jest, aby minister rządu RP używał pomocy obcego państwa przeciw własnej Ojczyźnie. [podkreślenie RMZ]

Żegnając się powiedział: Jutro rano przyjdę do pana, aby opracować mój raport dla gen. Sikorskiego. (…) O godz. 11.30 raport był gotowy ? bez osłonek. W raporcie tym znalazł też wyraz meldunek kwatermistrza O.VI dotyczący tzw. funduszu reprezentacyjnego szefa O.VI oraz ciągłych nacisków, aby Rudnicki mógł użyć monety złote, przeznaczone do Kraju, dla manipulacji na czarnym rynku. Płk Spychalski doręczył ten raport szefowi Sztabu.” (s. 345-346)

 

gen-Wladyslaw-Sikorski-185x250 Zasobnik pełen złota...

gen. Władysław Sikorski

Zanim Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski podjął konieczną decyzję, „kompletny dureń”, czyli ppłk Tadeusz Rudnicki (wciąż jeszcze szef Oddziału VI) wydał 17 marca 1942 „rozkaz reorganizacyjny” który odbierał mjr. Jaźwińskiemu prawo kontaktów z dowódcą AK oraz SOE, oraz dzielił jego referat na trzy części.

W reakcji na ten rozkaz, Jaźwiński złożył meldunek do szefa sztabu Naczelnego Wodza, podkreślając m.in.

„Melduję, że nie wezmę udziału w dalszym niszczeniu akcji przerzutowej do Kraju. Kontynuowanie tej akcji wymaga ściśle określonego mego zakresu pracy w formie czy Wydziału ,,S? czy też Samodzielnego Referatu ,,S?. Droga służbowa do Pana Generała musi być skrócona, gdyż w operacjach tych decydującym jest czynnik czasu.” (Pamiętnik, s. 346)

W bezpośredniej rozmowie z Rudnickim Jaźwiński dodał, że „opóźnianie decyzji i depesz jest po prostu zbrodnią!”.

 

dolary-250x140 Zasobnik pełen złota...18 marca 1942 o godz. 10 brytyjskie SOE powiadomiło kwatermistrza Oddziału VI, że przekazywanie pieniędzy dla Oddziału VI zostało wstrzymane. Zaraz potem kpt. Harold Perkins w osobistej rozmowie zapytał Jaźwińskiego„Czy pan może dać osobistą gwarancję, że pieniądze te dojdą do dowódcy AK w Polsce?” Mjr Jaźwiński odparł – „Moją osobistą gwarancję dam, jeśli pieniądze dla AK wyślę drogą lotniczą na placówki odbiorcze AK. Nie gwarantuję, jeśli przerzut będzie wykonany na dziko (…) Perkins: Myślę, że taka gwarancja będzie przyjęta przez SOE.” (Pamiętnik, s. 347)

Tego samego dnia wieczorem Roman Rudkowski przekazał Jaźwińskiemu, że na kolacji z Perkinsem dowiedział się, że „bryg. Gubbins uznał, że dalsza współpraca z Rudnickim nie jest możliwa. Gubbins czeka na powrót szefa Sztabu ze Szkocji.” (Pamiętnik, s. 347)

Następnego dnia brytyjski kwatermistrz SOE oraz polski kwatermistrz Oddziału VI (Specjalnego) dokonali analizy pieniędzy przekazywanych przez SOE i wysyłanych do okupowanej Polski. Znaleźli wątpliwą transakcję – przerzut pieniędzy na placówkę O.VI w Sztokholmie, w koronach szwedzkich, na osobiste polecenie ppłk. Rudnickiego – ponoć dla dowódcy AK.

 

Także w marcu pojawiły się kontrowersje w związku z akcją dywersyjną „Wachlarza” – według Mikołajczyka oraz… ambasady sowieckiej, zadania „Wachlarza” sprawniej od Armii Krajowej miałaby przeprowadzić „inna organizacja zbrojna w okupowanej Polsce” (czytaj: Bataliony Chłopskie).

 

Mjr dypl. Jan Jaźwiński zanotował w pamiętniku – „26 marca o godz. 08.30 doręczyłem Spychalskiemu notatkę dla szefa Sztabu. Podałem dane o ostatniej interwencji SOE w sprawie pieniędzy do Kraju o manipulacji dolarami w Sztokholmie oraz sugestie Mikołajczyka przez Foreign Office podważające możliwość wykonanie Wachlarza przez AK.” (s. 350)

 

Oddz-VI-03-250x220 Zasobnik pełen złota...Nazajutrz ppłk Tadeusz Rudnicki został wreszcie odwołany z funkcji szefa Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Szef sztabu N.W. polecił mjr Jaźwińskiemu, aby przygotował reorganizację swojego referatu zgodnie z potrzebami przerzutu do Polski oraz wytyczne „dla reszty O.VI w zakresie współpracy z Sam. Ref. „S””. (s.351).

 

churchill-287x350 Zasobnik pełen złota...Dzień wcześniej obradował brytyjski Gabinet Wojenny pod przewodnictwem premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla. Tym razem zachował się wobec Polaków w miarę przyzwoicie. Zapewne pod wpływem treści nieznanego nam raportu SOE o zrzutach do Polski, Churchill powiedział podczas posiedzenia – „lepiej jest zrzucić 5 ton materiału dywersyjnego w Polsce, aniżeli 10 ton bomb w Reich-u”.

Brytyjczycy zdecydowali o zwiększeniu z trzech do pięciu Halifaxów wykonujących loty do Polski oraz o przesunięciu ich na lotnisko położone bliżej Polski. SOE zmieniło też swój limit finansowy dla Oddziału VI – kwotę 200 tys. dolarów do przerzucenia w jednej operacji przerzutowej do Polski zwiększono do pół miliona USD. Wbrew pozorom, nie skończyły się jednak problemy ze zrzutami do Polski. Do końca wojny nadal torpedowali je zgodnie zwłaszcza Brytyjczycy z Foreign Office oraz Air Ministry oraz… Polacy z „ekipy antypolskiej”: Modelski, Kot, Mikołajczyk. Później zyskali nowego sojusznika – zdrajcę polskiej racji stanu, generała Stanisława Tatara

A zasobnik ze złotem? W mojej ocenie była to nieudolna próba „skoku ludowców na kasę”, której próbowała dokonać ekipa dowodzona przez Kota i Mikołajczyka. Nie udała się, bo nie mieli pojęcia o organizacji zrzutów. Ich człowiek, ppłk Rudnicki chętnie uczestniczył w tej intrydze, licząc zapewne na możliwość „uszczknięcia” jakiejś części złota na własne potrzeby. Życie nocne w Londynie, także podczas wojny, bywa nader kosztowne…

Ryszard M. Zając

 

FALSZERZE-HISTORII_-266x250 Zasobnik pełen złota...PS.
Niezupełnie na marginesie – kłamliwe historycznie wywody dr Krzysztofa Tochmana oraz dr Waldemara Grabowskiego, jakoby „cichociemnymi” (cudzysłów użyty świadomie) byli także… spadochroniarze do innych krajów – zwłaszcza wysyłani z inicjatywy prof. Kota (w rządach: Sikorskiego i Mikołajczyka) do Europy spadochroniarze „Akcji Kontynentalnej” – należy uznać za współczesny „ciąg dalszy” antypolskiej dywersji partyjnej Kot – Mikołajczyk.

Nie jest w najmniejszym stopniu uzasadnione utożsamianie partyjnej gry ludowców z działaniami w interesie Polski. Nie ma i nie może być żadnego uzasadnienia dla fałszywego historycznie utożsamiania Cichociemnych – żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej – z polskimi spadochroniarzami oddanymi (jako ich agenci) do dyspozycji brytyjskiego SOE (Akcja Kontynentalna) oraz amerykańskiego OSS (Project Eagle). Dlatego Krzysztof Tochman i Waldemar Grabowski są na niechlubnej”czarnej liście” FAŁSZERZY HISTORII.

 

Zobacz także – Chytre chłopy z partii ludowej

 

Źródła:

  • Jan Jaźwiński – Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, niepublikowany, Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW ? 1769/89, kopia cyfrowa w zbiorach portalu
  • Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy: pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego. Tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, ISBN 978-09-868-8513-6
  • Jan Jaźwiński – notatka dla Naczelnego Wodza na rozmowę z W. Churchillem z 19 stycznia 1943 dotycząca przerzutu lotniczego do Polski w sezonie 1942/43
    w: Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 16.9,Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW ? 1769/89, s. 126/128 ? 136/138
  • Jan Podoski ? ?Sprawozdanie z działalności Wydziału ?S? Oddziału Spec. Sztabu N.W. za okres 1941 r. ? 1945 r.?, Londyn 28 lutego 1946, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II-52.356
  • Operacje przerzutowe do Kraju ? sprawozdania (wszystkie sezony operacyjne), w: Sprawozdanie z działalności Wydziału ?S? Oddz. Specj. N.W. 1942-1944
    Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353
  • Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza ? Plan czuwania w: Sprawozdanie z działalności Wydziału ?S? Oddz. Specj. N.W. 1942-1944 Wojskowe Biuro Historyczne ? Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353
  • Marian Utnik ? Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część III,
    w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1982, nr 1 s. 188 ? 210

 

Stanisław Tatar – generał zdrajca

ps. „Erazm”, „Tabor”, „Turski”, „Warta”

 

Tatar-1-168x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Stanisław Tatar

ur. 3 października 1896 w Biórkowie Wielkim, zm. 16 grudnia 1980 w Warszawie – oficer armii carskiej, Wojska Polskiego, Armii Krajowej, Sztabu Naczelnego Wodza, fałszywy działacz antykomunistyczny w „centrali konspiracyjnej „Hel”, generał brygady Ludowego Wojska Polskiego, prawdopodobnie inspirowany przez Józefa Retingera.
Od 1947 do 1949 tajny (prawdopodobnie nieformalny) współpracownik komunistycznego wywiadu wojskowego (gen. Wacław Komar, Oddział II SG WP) „Polski Ludowej”…

Uwaga – informacja o współpracy Tatara z komunistycznym wywiadem wojskowym została usunięta z Wikipedii, choć pochodzi z publikacji historyka IPN Dawid Koreś,  U źródeł afery TUN: generał Stanisław Tatar, rozpad Komitetu Trzech i przekazanie komunistycznemu wywiadowi wojskowemu funduszu „Drawa” 1947-1949, w: Przegląd Historyczno – Wojskowy, Warszawa, 2021, nr 1/2021 s. 69-71…

 

Defraudant funduszy emigracyjnego rządu R.P. oraz zdrajca polskiej racji stanu…

Odpowiedzialny za:

  • memoriał do KG AK ws, „kompromisu” z ZSRR oraz rezygnacji z połowy obszaru II RP
  • zdewastowanie operacji zrzutowych lotniczego wsparcia dla Armii Krajowej
  • cenzurowanie łączności Naczelnego Wodza z KG AK w okupowanej Polsce
  • samobójczą „akcję Burza”, po której NKWD represjonowało ok. 50 tys. żołnierzy AK
  • manipulacje decyzjami Naczelnego Wodza oraz KG AK dot. Powstania Warszawskiego
  • inspirowanie nieracjonalnej decyzji KG AK o wybuchu Powstania Warszawskiego
  • defraudację i zmarnowanie państwowych pieniędzy tzw. funduszu „Drawa”
  • defraudację i zmarnowanie części Funduszu Obrony Narodowej (ok. 350 kg złota)
  • pozorowanie wsparcia dla formacji antykomunistycznych w „Polsce Ludowej”
  • pomoc bezpiece „Polski Ludowej” w infiltracji i rozbiciu konspiracyjnych struktur antykomunistycznych
  • uniemożliwienie zjednoczenia polskiej emigracji politycznej w konsekwencji tzw. „afery Bergu”
  • uwikłanie ppłk Mariana Dorotycza-Malewicza w nielegalne działania oraz samobójstwo
  • przekazanie władzom „Polski Ludowej” tzw. funduszu Drawa (ok. 2,5 mln USD) oraz kilku nieruchomości
  • podarowanie władzom „Polski Ludowej” części przedwojennego „złotego FON” (ok. 350 kg złota)
  • przekazanie władzom „Polski Ludowej” ok. 3 tys. teczek dokumentów Oddziału VI (Specjalnego), wskutek czego bezpieka zidentyfikowała aż 12.516 osób…
  • fałszywe i haniebne oskarżanie w procesach stalinowskich kilkudziesięciu oficerów Wojska Polskiego II R.P.

 


Spis treści:Dzialalnosc-Tatara_500px-244x350 Stanisław Tatar - generał zdrajca


 

stanislaw-tatar-zdrajca-204x250 Stanisław Tatar - generał zdrajcaUrodził się 3 października 1896 w Biórkowie Wielkim (powiat miechowski) jako syn Wojciecha Tatara, nauczyciela szkoły powszechnej oraz Marii z Grzybowskich. W 1915  ukończył z wyróżnieniem obecne VIII Liceum Ogólnokształcące w Warszawie im. Władysława IV. Podjął studia na Wydziale Matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego, ewakuowany wraz z uczelnią latem 1915 do Rostowa nad Donem.

 

Armia Imperium Rosyjskiego

sztandar-carski-250x236 Stanisław Tatar - generał zdrajcaJesienią 1915 powołany do carskiej armii.  Od grudnia 1915 w Oficerskiej Szkole Artylerii w Odessie, po jej ukończeniu w połowie 1916  awansowany na stopień chorążego rezerwy (praporszczik zapasa), później na stopień podporucznika. Jako delegat baterii w czerwcu 1917 uczestniczył w Zjeździe Wojskowych Polaków z armii rosyjskiej w Piotrogrodzie.

 

Wojsko Polskie
Odznaka_I_korpus_w_Rosji Stanisław Tatar - generał zdrajca

Odznaka I Korpusu Polskiego

Od jesieni 1917 dowódca baterii artylerii ciężkiej w rejonie Bobrujska, w składzie I Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbora – Muśnickiego. Po rozwiązaniu Korpusu od maja 1918 w centralnej Polsce, awansowany na stopień porucznika. Po 11 listopada organizator 8 Pułku Artylerii Polowej w Płocku. Wraz z pułkiem jako dowódca plutonu, później baterii uczestnik wojny polsko – bolszewickiej (1918-1919). 1 czerwca 1919 awansowany na stopień kapitana. Po wojnie dowódca grupy manewrowej artylerii w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. w 1923 uczestnik kursu dowódców dywizjonów w Toruniu, po ukończeniu, od października 1923 dowódca szkolnej 2 baterii podchorążych w Oficerskiej Szkole Artylerii w Toruniu. w sierpniu 1924 awansowany na stopień majora. Od marca 1927 dowódca 1 dywizjonu 17 Pułku Artylerii Ciężkiej w Gnieźnie.

wyzsza-szkola-wojenna-250x250 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Wyższa Szkoła Wojenna, Warszawa

Od 20 grudnia 1929 uczestnik X kursu Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie, po roku skierowany do Ecole Superieure de Guerre w Paryżu (Francja). 1 stycznia 1932 awansowany na stopień podpułkownika. Po powrocie do kraju, od października 1932 przydzielony do Wydziału Operacyjnego Sztabu Generalnego. Od września 1933 wykładowca, następnie kierownik katedry taktyki artylerii w Wyższej Szkole Wojennej.

odznaka-wyzszej-szkoly-wojennej-250x298 Stanisław Tatar - generał zdrajcaTam poznał późniejszych swych współpracowników: Mariana Utnika oraz Stanisława Nowickiego (potem preferował otaczać się artylerzystami). Od stycznia 1938 dowódca 3 Pułku Artylerii Lekkiej Legionów w Zamościu (w składzie 3 Dywizji Piechoty Legionów), 19 marca 1939 awansowany na stopień pułkownika. Po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 rozwiązał resztki dywizji, wraz z dwójką oficerów schwytany na granicy po denuncjacji przewodnika, trafili do szpitala. Po dotarciu w lubelskie za zgodą hr. Jana Zamoyskiego (później utrzymywał, że był jego przyjacielem, hr. Zamoyski temu zaprzeczył), w nadleśnictwie lasów ordynacji zamojskiej w Lipie, od zimy 1939/40 w leśniczówce Flisy.

 

Związek Walki Zbrojnej / Armia Krajowa

Orzel_AK-244x300 Stanisław Tatar - generał zdrajcaW styczniu 1940 odszukany przez łączniczkę dowódcy Związku Walki Zbrojnej płk. Stefana Roweckiego, po rozmowie z nim organizator Oddziału Operacyjnego KG ZWZ, m.in. opracowywał plany powstania powszechnego. Od 1941 kierował Oddziałem IIIa KG ZWZ; w Oddziale pracowali m.in. ppłk. dypl. Jerzy Kirchmayer  oraz współtwórca Cichociemnych, mjr dypl. Maciej Kalenkiewicz. 1 października 1943 awansowany na stopień generała brygady. W drugiej połowie 1943 opracowywał plany operacyjne, zakładające ujawnienie się Armii Krajowej wobec Sowietów – tzw. akcja Burza. Zarządzał farmą, która była zakonspirowanym ośrodkiem wypoczynkowym Komendy Głównej AK, miał z tego powodu znakomite relacje z oficerami KG AK. 

katyn-ekshumacja-250x165 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Ekshumacja zamordowanych w Katyniu

Po ujawnieniu zbrodni katyńskiej 25/26 kwietnia 1943 Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne z rządem RP. Ale Tatar w listopadzie 1943, wygłosił na tej farmie wobec kilku wyższych oficerów, byłych wykładowców WSW, m. in. Cichociemnego płk dypl. Kazimierza Iranka – Osmeckiego tekst swojego kapitulanckiego memorandum do dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza Bór – Komorowskiego. Głosiło ono, iż zwycięzcą wojny będzie Rosja, okupacja Polski jest nieunikniona, należy zawrzeć z Sowietami „kompromis”, zrezygnować z ok. połowy terytorium Polski, w tym z Kresów. Memoriał był oczywistą zdradą polskiej racji stanu, która nakazywała – zwłaszcza armii – stać na straży suwerenności i nienaruszalności państwa. Warto dodać, że ZSRR przywłaszczył sobie 42,1 proc. terytorium przedwojennej Polski oraz pozbawił wolności 13,7 mln Polaków…

W reakcji na to defetystyczne memorandum – zamiast oddać Tatara pod sąd wojenny – gen. Tadeusz Bór – Komorowski oraz gen. Tadeusz Pełczyński ograniczyli się jedynie do udzielenia mu ostrej reprymendy słownej. Obowiązujący kodeks karny przewidywał za kolaborację z wrogiem karę śmierci. Według późniejszej relacji Cichociemnego, szefa wywiadu ofensywnego AK, płk Kazimierza Iranka – Osmeckiegogen. Stefan Rowecki oddałby Tatara pod sąd lub kazałby go „rozwalić”. Wskazuje, że gdy szef sztabu Roweckiego, płk dypl. Janusz Albrecht, aresztowany przez Niemców, podjął się pośredniczenia w pertraktacji z Niemcami – gen. Stefan Rowecki zasugerował mu samobójstwo, co ten uczynił.

Tatar miał niebywałe szczęście – przełożeni zignorowali go, nie zaproponowali honorowego rozwiązania. Został zlekceważony, zdążył także uciec przed prawdopodobnym wyrokiem konspiracyjnego podziemia. Kilka miesięcy później, latem 1944 dokonano w Polsce kilku politycznych morderstw „żydokomuny”, tj. osób podejrzewanych o ugodową postawę wobec ZSRR. Akcje likwidacyjne miał organizować referat 996, także kierowana przez Witolda Bieńkowskiego ps. Kalski (z Delegatury Rządu), grupa Aleksandra Kelusa, współpracująca z komórką 999 (tzw. „Korwetą”).  13 czerwca 1944 zlikwidowano mjr Jerzego Makowieckiego i jego żonę, zastrzelono Ludwika Widerszala. 25 czerwca zabito wolnomularza Jana Czarnomskiego, podjęto próbę likwidacji Kazimierza Moczarskiego. Na początku lipca 1944, po donosie do gestapo zostali aresztowani: Marceli HandelsmanHalina Krahelska

retinger_en-249x350 Stanisław Tatar - generał zdrajcaDoradca Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego, prosowiecki Józef Retinger nazywany „kuzynkiem diabła”, miał sposobność spotkać się z Tatarem w okupowanej Polsce. Miał przylecieć z Wielkiej Brytanii do Polski w  lutym 1944 lotem specjalnym SOE, w operacji Wildhorn I (Most 1), w której Tatar odleciał do Londynu, ale wskutek jej opóźnienia (doszła do skutku 15/16 kwietnia 1944), przyleciał nieco wcześniej w operacji „Salamander” 3/4 kwietnia 1944. Po jego przybyciu do Warszawy, oddział likwidacyjny KG AK (tzw. „Wapiennik”) kryptonim 993/W, otrzymał depeszę płk Franciszka Demela z poleceniem likwidacji Retingera jako niebezpiecznego agenta obcego wywiadu, agitującego za ugodą z ZSRR (Rosją). Adresat depeszy, płk. Kazimierz Iranek-Osmecki ponoć nie wykonał zadania, miał oczekiwać wyraźnego rozkazu od przełożonego. Gen. Tadeusz Bór-Komorowski był zdecydowanie przeciw. Pomimo tego podjęto co najmniej dwie próby przeprowadzenia zamachu na Retingera.

Por. Izabela Horodecka ps. Teresa z oddziału 993/W uczestniczyła w ok. 20 akcjach likwidacyjnych. W kwietniu 1944 jej szef mjr Stefan Ryś ps. Fischer wraz z szefem II Oddziału (wywiad) KG AK płk Kazimierzem Irankiem-Osmeckim zaproponował jej asystowanie Retingerowi w oczekiwaniu na odlot samolotem oraz przed odlotem zasypanie białym proszkiem (wąglikiem?) rzeczy w walizce Retingera. Proszek miał spowodować po kilku tygodniach śmierć. Zapewniono ją, że to rozkaz Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego.

Podjęto także próbę otrucia. Wg. historyka Normana Davies’aNiedoszła zabójczyni dostała się do apartamentu Retingera, zaprawiła trucizną butelkę z lekarstwem, którą tam znalazła, po czym się wycofała, żeby z daleka obserwować efekty. Retinger wrócił, zażył lekarstwo i dostał gwałtownych torsji. Ale ponieważ po chwili przyszedł do siebie, nie podejrzewał niczego poza kłopotami żołądkowymi. Historyk Władysław Bułhak przeanalizował w Wojskowym Biurze Badań Historycznych „Receptę na trucie” opracowaną w przez Wydział Legalizacji i Techniki Oddziału II KG AK dla kontrwywiadu AK. W jego ocenie Retingerowi podano, pozbawioną smaku i zapachu, truciznę „sacharyna Q”. Wywołuje ostry atak polyneuritis, powoduje postępujący paraliż, po kilku dniach śmierć, jest bardzo trudna do wykrycia podczas sekcji zwłok. Kontrwywiad AK dysponował 20 fiolkami tej trucizny. W późniejszej rozmowie w Londynie z Naczelnym  Wodzem Tatar nazwał zamach na Retingera „gestapowskimi metodami”…

Wg. relacji płk. Tadeusza Boguszewskiego, wyrok na Retingera wydała także Grupa Szańca oraz władze Narodowych Sił Zbrojnych, do akcji likwidacyjnej jednak nie doszło. Po przeprowadzonych później śledztwach ustalono, że likwidację Makowieckiego, Widerszala i  Czarnomskiego prawdopodobnie przeprowadziła grupa Andrzeja Popławskiego (Odolińskiego), „Andrzeja Sudeczki”, przekonana że likwiduje agentów gestapo. Według niektórych historyków te likwidacje organizowali członkowie NSZ.

 

Dakota_III_Douglas-C-47-300x233 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Douglas C-47 Skytrain Dakota

Tatar zgłosił się na wyjazd do Londynu, zapewniając iż nie ujawni tam swoich silnie prosowieckich poglądów. Szef wywiadu ofensywnego AK, Cichociemny płk Kazimierz Iranek – Osmecki dwukrotnie interweniował aby Tatara nie wysyłać – bezskutecznie. Generałowie: Pełczyński i Komorowski uznali, że wobec wkroczenia armii sowieckiej na teren Polski, ze swą kapitulancką postawą Tatar nie może pozostać w składzie Komendy Głównej AK. Zdecydowali naiwnie, że w Londynie będzie „pilnować potrzeb AK”. Nie poinformowali Naczelnego Wodza o wyrażonej w „memorandum” ochotniczej gotowości Tatara do zdrady Polski.

W nocy 15/16 kwietnia 1944, w sezonie operacyjnym „Riposta”, w tajnej operacji brytyjskiego Specjal Operatons Executive (SOE), w operacji lotniczej „Wildhorn I” (Most 1), po starcie z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi, w okupowanej Polsce o godz. 00.40 na polowym lądowisku „Bąk” (N51°11′ E22°22′), w okolicach miejscowości Matczyn, 35 km od Lublina wylądował samolot Dakota FD-919 „I” z brytyjską załogą 267 Dywizjonu RAF, współpilotowany przez Bolesława Koprowskiego ze 1586 Eskadry PAF.  Nikt nie wiedział, że właśnie nastąpiła symboliczna „wymiana” – do Polski przyleciał m.in. Cichociemny rtm. Narcyz Łopianowski ps. Sarna, który nie dał się zwerbować Sowietom nawet w „willi szczęścia” w Małachówce. Natomiast z okupowanej Polski do Londynu o godz. 00.55 odleciał Stanisław Tatar, który Sowietom gotów był chętnie nieba uchylić…  

 

Przylot do Wielkiej Brytanii
Brindisi_1-300x199 Stanisław Tatar - generał zdrajca

lotnisko w Brindisi (Włochy)

Żadna relacja o Polsce skrzywdzonej w II wojnie światowej, o zrzutach do Polski Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej nie może pominąć destrukcyjnej, szkodliwej, zdradzieckiej roli gen. Stanisława Tatara. Odpowiedzialny za organizację zrzutów do Kraju oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – mjr / ppłk dypl. Jan Jaźwiński w swych relacjach („Dziennik czynności” oraz „Pamiętnik”) wielokrotnie przytacza przykłady poczynań Tatara, których skutkiem było blokowanie ilości zrzutów oraz zwiększania ilości polskich załóg samolotów wykonujących loty specjalne SOE. To były jednak „tylko” szkody o charakterze raczej „taktycznym” – znacznie większe znaczenie miały poczynione przez Tatara szkody „strategiczne”.

 

Pierwszy kontakt z Tatarem, po wylądowaniu w Brindisi 18 kwietnia 1944, odpowiedzialny za zrzuty Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej oficer wywiadu mjr. dypl Jan Jaźwiński tak opisuje:

„Na sygnał lądowania dany przez pilota wyszliśmy do Dakoty. Pilot zameldował wykonanie zadania. Z Kraju przybyło trzech oficerów AK: gen. Tatar, ppłk Hańcza [Marian Dorotycz-Malewicz – RMZ] i por. [Dowmuntt – K.B.] [Andrzej Pomian vel Bohdan Sałaciński – RMZ]  oraz dwóch cywilnych: delegat Rady Jedności Narodowej w kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ] oraz reprezentant delegata Rządu na Kraj [Zygmunt Berezowski – RMZ]. Po śniadaniu skierowałem obie ekipy cywilną i wojskową na stację wyczekiwania, aż do odlotu do Londynu, jaki przygotuje ppłk Threlfall samolotem brytyjskim z Bari do Londynu. Z uwagi na zapowiedzianą następną operację przerzutową do Kraju i konferencję z MAAF [alianckie Dowództwo Sił Powietrznych Obszaru Morza Śródziemnego – RMZ] pojechałem na rozmowę z gen. Tatarem i politykami 18 kwietnia.

34_Pamietnik_Jan-Jazwinski-215x300 Stanisław Tatar - generał zdrajcaRozpocząłem rozmowę z gen. Tatarem, którą zagaiłem: Prawdopodobnie jutro po południu cała ekipa z Kraju odleci samolotem brytyjskim do Londynu, gdzie będzie przyjęta przez oficera O.Sp. Sztabu NW. Gen. Tatar oznajmił, że przybywa w charakterze pełnomocnika dowódcy AK wraz z dwoma oficerami, którzy pracować będą w O.Sp. jako eksperci znający możliwości przyjęcia zrzutów lotniczych w Kraju.

Zaproponowałem: Chciałbym zapoznać pana generała z możliwościami Bazy Jutrzenka [Główna Baza Przerzutowa w Latiano], która obecnie i w najbliższych miesiącach jest jedynym źródłem przerzutu do AK. Gen. Tatar odpowiedział: Nie jestem zainteresowany ani Bazą Jutrzenka, ani też możliwościami przerzutu lotniczego w ogóle. Przybywam z misją. [Podkreślenie RMZ] W wykonaniu mojej misji zrobię wszystko co uważam za celowe dla Polski.

Dodał: zadam panu kilka pytań, na które da mi pan odpowiedź. W ciągu następnej półtorej godz. Tatar wygłosił tyradę zarzutów w stosunku do polityki rządu RP przed wojną oraz rządu RP na emigracji. (…) Nie przerywałem tej tyrady, gdyż Tatar operował ogólnikami bez podania konkretnych faktów. Cała ta tyrada ujawniła dwa istotne punkty. Jest zupełnie ciemny politycznie oraz jest zdecydowanie pod wpływem agentur prosowieckich [Podkreślenie RMZ]. Jego formułowanie zarzutów przypominają często dosłownie oświadczenia Majskiego, Litwinowa, Mołotowa oraz Bogomołowa jakie dawali i dają prasie brytyjskiej i amerykańskiej w stosunku do Polski. Zarzuca Anglikom ich dwuznaczną grę, nie zarzuca nic Amerykanom. (…) Wyszedłem zmęczony tą sowiecką propagandą wyrażoną przez pełnomocnika dowódcy AK. Postanowiłem wyjaśnić tę „misję Tatara” nim sformułuję konkretne wnioski. Pojechałem do stacji wyczekiwania polityków przybyłych z Kraju.

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Stanisław Tatar - generał zdrajcaTrafiłem dobrze, gdyż na stacji zastałem tylko reprezentanta delegata Rządu w Kraju [Zygmunt Berezowski – RMZ].  Drugi polityk był na dłuższym spacerze. Będę mógł rozmawiać z nimi kolejno. (…) Zapytałem: Jako dowódca Bazy Jutrzenka, czy mogę pana zapytać, w jakim charakterze przybył gen. Tatar? Zamieniłem z nim kilka słów. Mówi on o misji. Na czym polega jego misja nie określił. Chcę z nim rozmawiać głębiej. Czy jest on naprawdę pełnomocnikiem dowódcy AK? Delegat: Znam pana majora z opinii, jaką dał mnie o panu dowódca AK Powiem panu szczerze, że dowódca AK i delegat Rządu w Kraju są zadowoleni, że pozbyli się z Kraju Tatara. Tatar ma zbyt przeciwne poglądy dotyczące stosunku do Sowietów. Praca z nim na terenie Kraju nie jest teraz możliwa. Zresztą jest on bardzo trudny we współpracy nawet w normalnych warunkach.

(…) Rozmowę przerwał na chwilę delegat Rady Jedności Narodowej w Kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ], który wrócił ze spaceru. Mój rozmówca – możemy rozmawiać otwarcie, pan major zna dość dobrze sytuację polityczną i wojskową w Kraju (…) Dodałem: Pytałem panów, na czym polega „misja” Tatara. Z odpowiedzi panów odnoszę wrażenie, że jest zbyt duża różnica poglądów Tatara w stosunku do poglądów dowódcy AK i delegata Rządu. Rozumiem, że najłatwiej było pozbyć się jego z Kraju. Jeżeli jednak ta różnica poglądów polega na stosunku do Sowietów to zjawienie się Tatara w Londynie może mieć bardzo poważne i nieobliczalne skutki. Tatar może działać w Londynie jako pełnomocnik dowódcy AK [Podkreślenie RMZ]. Obawiam się, że Tatar może najłatwiej porozumieć się z Mikołajczykiem, który od dłuższego już czasu idzie po linii przypodobania się Sowietom względnie prosowieckim grupom brytyjskim i amerykańskim, aby uzyskać uznanie rządów obu aliantów, a w szczególności Roosevelta. Mikołajczyk i Tatar są podobni, politycznie ciemni, żądni władzy. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. t II, s. 36-40) 

 

Opinia SOE – generał głupi jak but
Harold-Perkins-242x350 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Harold Perkins

Mjr / ppłk dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) relacjonuje –  „25 maja otrzymałem pocztę prywatną, drogą przez kuriera SOE z Londynu we Włoszech. Jeden list od Wandy [żony – RMZ], wypełniony ściśle prywatnymi sprawami, drugi list od Podoskiego [oficera Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza]. (…) [Harold] Perkins [szef polskiej sekcji brytyjskiego Special Operations Executive – RMZ] rozmawiał dwukrotnie z Tatarem. Ja tłumaczyłem. Perkins powiedział mnie: Wystarczą te dwa razy. Tatar damned fool [głupi jak but – tłumaczenie Kajetan Bieniecki] nie ma pojęcia o roli A.K., albo usiłuje zniszczyć A.K. w oczach Aliantów albo, na co wskazują dane z wywiadu brytyjskiego, kontaktuje się ze znanym nam agentem ambasady sowieckiej. (…)

W kilka dni potem, będąc w Torre a Mare, czytałem minutes  [protokół, zapis rozmowy – RMZ]  z prezentacji Churchillowi [premierowi Wielkiej Brytanii] delegacji przybyłej z Polski w składzie Berezowski i Tatar, jaką przedstawił Churchillowi [premier R.P.] Mikołajczyk i [prezydent R.P.] Raczyński. Berezowski zwrócił się do Churchilla krótko i rzeczowo z apelem Polski Walczącej, która ma głęboką wiarę, że Churchill zabezpieczy granice Polski Niepodległej. Podkreślił, że linia Curzona prowadzi do uniemożliwienia Federacji krajów między Bałtykiem i Adriatykiem w przymierzu z W. Brytanią. Prowadzi to więc do utraty Europy Środkowej, na korzyść Sowietów. (…) [Churchill] Zapytał Mikołajczyka o AK Sytuację AK referował Tatar. Rozpoczął referat opisem plutonu samodzielnego AK określając ilość tych plutonów na 6500. Robiło to wrażenie, że tak zwana Armia Krajowa jest niezorganizowanym zlepkiem małych, lokalnych grupek ludzi. Churchill słuchał tego referatu kilka minut, wstał i wychodząc powiedział Mikołajczykowi: Podobną relację o AK słyszałem już w Moskwie.(…)

Threlfall [płk Henry McLeod Threfall, oficer SOE] dając mi te minutes [protokół, zapis spotkania – RMZ] powiedział: Otrzymałem to z Londynu, dotyczy to ekipy, jaka przybyła z Polski drogą Wildhorn I. Nie rozumiem co oznacza uwaga Churchilla. Wiem, że w Moskwie Sowiety uparcie powtarzali, że nie ma co liczyć się z AK, gdyż jest to tylko luźne nie zorganizowane zbiorowisko drobnych band leśnych. Niezgodne to jest z opinią SOE wielokrotnie sprawdzaną. Jest to niewątpliwie dobrze i całkowicie zorganizowana siła zdolna do walki. Potwierdza tę opinię sprawne przyjęcie lotów zrzutowych na całym terenie, do którego sięgamy z Włoch. (…) Powiedziałem: Tatar zrobił już dużą szkodę. Niewątpliwie udało mu się wstrzymać polskie załogi tak bardzo nam potrzebne dla polskiego dyonu. [dywizjonu specjalnego wykonującego zrzuty do okupowanej Polski – RMZ] (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. tom II, s. 56-58)

 

Sztab Naczelnego Wodza
Rubens-900-300x166 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Siedziba Naczelnego Wodza – hotel Rubens, Londyn

Szczęśliwym dla siebie trafem, bezpośrednio po przylocie do Wielkiej Brytanii Tatar uniknął tzw. Patriotic School, tj. szczegółowych pytań brytyjskiego wywiadu; później (po spotkaniu Tatara z Churchillem) było to już niemożliwe. Tatara skierowano na stację wyczekiwania skoczków pod Londynem. Spotkali się tam z nim: szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. Stanisław Kopański oraz szef Oddziału VI (Specjalnego) ppłk dypl. Michał Protasewicz.

Tatar chciał złożyć raport Naczelnemu Wodzowi oraz wracać do Kraju. Z właściwą sobie arogancją zaatakował gen. Stanisława Kopańskiego za mizerne działania na rzecz Kraju. Był to pretekst, mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu Tatar oznajmił, że wcale nie jest zainteresowany przerzutem lotniczym (wsparciem dla Polski) bowiem przybył z polityczną misją, krytycznie oceniając działania emigracyjnego rządu R.P.  Kopański i Tatar znali się od 1924, obaj byli wykładowcami Oficerskiej Szkoły Artylerii. Po spotkaniu, gen. Kopański, naiwnie interpretując arogancję Tatara jako jego zaangażowanie w sprawy krajowe, wysłał do niego (znanego mu wcześniej) Mariana Utnika, wówczas zastępcę szefa Oddziału VI (Specjalnego). Złożył koledze z uczelni propozycję objęcia funkcji… zastępcy do spraw krajowych szefa Sztabu Naczelnego Wodza…

Andrzej Pomian vel Bohdan Sałaciński „Tatar był człowiekiem brutalnym i prymitywnym. (…) Przez ponad pół roku razem jadaliśmy codziennie śniadanie. Wyłuszczał mi wtedy swoje poglądy. Uważał, że Związek Sowiecki stanie się niebawem na wszystkich ziemiach polskich decydującym czynnikiem siły. Tak samo i ja oceniałem, na tym jednak kończyły się podobieństwa. Tatar był bowiem zdania, że w tych warunkach Polska powinna wejść w układy z Moskwą, poczynić na jej rzecz ustępstwa i zmienić orientację z prozachodniej na prosowiecką.” 

 

winston_churchill-300x280 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Winston Churchill

25 kwietnia 1944, już cztery dni po swoim przylocie do Wielkiej Brytanii, wraz z wicepremierem Stanisławem Mikołajczykiem oraz Zygmuntem Berezowskim Tatar został przyjęty przez premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, jako rzekomo „trzecia osoba z dowództwa Armii Krajowej”. Wtedy też opowiadał Churchillowi bajki, jakoby Armia Krajowa byla zlepkiem lokalnych grup partyzanckich.  Ale potem, dowartościowany Tatar przyjął propozycję posady od Kopańskiego.

W ten sposób prosowiecki i kapitulancki ignorant, za swą kapitulancką postawę wobec ZSRR (Rosji) „zesłany do Londynu za karę” – o czym nie wiedział Naczelny Wódz – nagle stał się w Londynie jedną z najważniejszych postaci dla okupowanej Polski. Arogancki, żądny władzy lis był już w kurniku. Tatar miał znakomitą pozycję: znakomite relacje z premierem, zaufanie szefa sztabu NW, kierował najważniejszym Oddziałem VI (Specjalnym), a Mikołajczyk planował mianowanie go ministrem obrony narodowej. Miał uprzywilejowaną pozycję jako rzekomy osobisty wysłannik generałów: Bora i Pełczyńskiego. Od Tatara stała się zależna Armia Krajowa oraz lotnicze wsparcie (zrzuty) dla AK, które uważał za… nieistotne. Spięcie aroganckiego, prosowieckiego Tatara z patriotycznym mjr dypl. Janem Jaźwińskim było nieuniknione.

Zaufany człowiek Tatara, płk Stanisław Nowicki –  Tatar  „jest  to człowiek bardzo ambitny, zarozumiały, despotyczny, a przy tym uparty, żądny władzy, człowiek o zacięciu dyktatorskim”

Roosevelt-250x290 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Franklin D. Roosevelt

W pierwszej połowie czerwca 1944 z premierem Stanisławem Mikołajczykiem Tatar pojechał w delegacji rządu R.P. do USA. Premier Mikołajczyk spotkał się z prezydentem USA Franklinem Roseveltem. Jak to ocenia historyk prof. Wojciech RoszkowskiPrezydent Stanów Zjednoczonych zaprezentował cały kunszt swej dwulicowości. Mikołajczyk był przezeń przekonywany do przyjęcia sowieckich żądań (uzgodnionych na konferencji w Teheranie) w sprawie granicy Polski i ZSRR według tzw. linii Curzona. Mikołajczyk w USA, z inicjatywy Departamentu Stanu, spotkał się też z amerykańskim wykładowcą ekonomii Oskarem Langiem (agentem NKWD), który również nakłaniał do rezygnacji z ok. połowy terytorium II R.P.

CCS-250x171 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Jedno z posiedzeń CCS

Na spotkaniu w najwyższym dowództwie sił alianckich – CCS (Combined Chiefs of Staff, Połączeni Szefowie Sztabów) gen. Stanisław Tatar jako domniemany przedstawiciel Armii Krajowej opowiadał rewelacje, które zaskoczyły wszystkich: że „Armia Krajowa będzie współdziałała w pobiciu Niemców z pierwszym z aliantów, który się zbliży odpowiednio do obszarów Polski”; rozpowszechnił także kłamstwa: „współpraca nasza z Rosjanami na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej była pod względem wojskowym zadowalająca. W niektórych wypadkach wspólne działania oddziałów polskich i sowieckich były uzgodnione i dały pomyślne rezultaty.” Faktycznie zaś żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK zostali wrogo rozbrojeni przez sowietów, część AK-owców rozstrzelano, pozostałych NKWD osadziło w więzieniach lub zesłało do sowieckich lagrów. Podobnie było w Małopolsce Wschodniej, w szczególności we Lwowie. W najwyższym alianckim dowództwie Tatar ochoczo zdradził Armię Krajową, ale zachwyceni jego prosowiecką postawą Brytyjczycy następnego dnia po powrocie do Londynu odznaczyli go Orderem Łaźni….

Sprawozdanie ze spotkania Roosevelt, Mikołajczyk, Tatar (lipiec 1944)
źródło: Centralne Archiwum Wojskowe, CAW sygn. II.52.395

 

Historyk Władysław Pobóg Malinowski„[Tatar] był to oficer łączący przeciętną inteligencję z nadmiarem ambicji osobistej i dużą energią; arbitralny w stosunkach z otoczeniem, bezwzględny w dążeniu do swych celów; tupetem, pewnością siebie, kategorycznym tonem onieśmielał także i przełożonych; ziemie wschodnie uważał za „raka” od wieków toczącego Polskę; głosił konieczność wyrzeczenia się ich (…)”

 

stempel-O-VI-250x239 Stanisław Tatar - generał zdrajcaBaza-11-Brindisi-fin-250x140 Stanisław Tatar - generał zdrajcaPo powrocie do Londynu Tatar zaczął wprowadzać swoje „porządki” w podległym mu Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza. 26 czerwca 1944 utworzył we Włoszech zbędne „dowództwo „Elba”, mianując jego szefem ppłk Dorotycz – Malewicza ps. Roch, Hańcza. Ppłk dypl. Tadeusz Rola, szef Wydziału Łączności Oddziału VI oceniał go jako „oficera o przeciętnych zdolnościach”. Tatar podporządkował „Hańczy” placówki Oddziału VI (Specjalnego): ośrodek szkoleniowy Cichociemnych – bazę nr 10 w Ostuni, bazę „Capri” oraz Główną Bazę Przerzutową „Jutrzenka” (bazę nr 11) w Latiano, nieopodal Brindisi, dowodzoną przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego.

Jak zauważył później Władysław Michniewicz – „Hańcza dysponował znacznymi środkami i ciążyła na nim duża odpowiedzialność. W skład bazy wchodziło paruset oficerów i około tysiąca szeregowych; zarządzał on materiałem technicznym, zapasami broni, stacjami radio i całą siecią łączności, kolumnami samochodów oraz miał pod ręką eskadry samolotów na pobliskich lotniskach”...

 

B-24_Liberator-300x147 Stanisław Tatar - generał zdrajcaPo objęciu przez prosowieckiego gen. Stanisława Tatara funkcji zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza, nadzorującego Oddział VI (Specjalny), nastąpiło faktyczne blokowanie przerzutu lotniczego dla Armii Krajowej. Miało to istotne znaczenie dla zaopatrzenia AK także podczas Powstania Warszawskiego. Cichociemny Jan Nowak – Jeziorański na polecenie Naczelnego Wodza miał dostarczyć do KG AK rozkaz o niewszczynaniu Powstania Warszawskiego. Został przerzucony  do Polski, w nocy 25/26 lipca 1944 w sezonie operacyjnym „Riposta”, podczas operacji lotniczej „Wildhorn III” („Most 3”). Przed odlotem, 21 lipca 1944 spotkał się w Głównej Bazie Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi z organizatorem przerzutu lotniczego dla AK,  mjr dypl. Janem Jaźwińskim.

37-1078-285x400 Stanisław Tatar - generał zdrajca

kpt. Jan Nowak-Jeziorański
źródło: NAC

Jan Nowak – Jeziorański zrelacjonował mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu tragiczny stan Oddziału VI pod rządami gen. Tatara„Personel O.Sp. [ Oddziału Specjalnego – RMZ] zredukowany do kilku osób, sterroryzowanych przez Tatara. Nikt nie ma określonych zadań, brak jakiejkolwiek współpracy. Jedynie Pod, [kpt. dypl. Jan Podoski – RMZ]  były zastępca pana w Wydziale „S”, widzi i zdaje sobie sprawę, że Tatar dąży jedynie do zniszczenia przerzutu do Kraju. Tatar kontroluje radiostację i zastrzegł sobie wyłącznie wymianę depesz z dowódcą AK. Treści tych depesz nikt tam nie zna. Nie ma też żadnej współpracy z SOE. Po prostu Tatar jest źródłem informacji dla dowódcy AK, NW i rządu RP.”  (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 104)

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Stanisław Tatar - generał zdrajca

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

Obydwaj spotkali się z mjr naw. Stanisławem Królem, b. dowódcą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia„Mjr Król naświetlił warunki techniczne wykonania lotów do Polski, strefy klimatyczne, zależność warunków meteorologicznych, widoczność i zreasumował przeciętną ilość dni dostatecznie pogodnych, aby można było wykonać zadanie. Mówił jasno unikając terminologii technicznej wskazując na zasadnicze trudności nawigacji. Porównał typy używanych samolotów, Halifaxów i Liberatorów, ich zasięg, szybkość operacyjną oraz nośność przerzutową. Przechodząc do załóg porównał możliwości pracy załóg polskich i brytyjskich, podkreślił ich zainteresowanie oraz znajomość terenów. Porównał załogi młode i doświadczone. Uzupełniłem tę charakterystykę procentowym wykonaniem zadań. Szczególnie uwagę poświęcił własnemu dyonowi polskiemu, sprawie uzupełnienia i wymiany załóg. 

Podkreślił wymownie: Mamy zgodę dowództwa brytyjskiego, że etatowy stan Liberatorów, to znaczy 21 maszyn możemy otrzymać, jeśli nasze władze polskie przyślą etatową ilość załóg, 27 przeszkolonych na Liberatorach. W wyniku starań Inspektora, a szczególnie Sztabu NW – gen. Tatara, nie tylko nie przysłane jest uzupełnienie załóg, ale też załogi, które wylatały swe tury nie są zastąpione. W rezultacie stan dyonu polskiego wynosi obecnie 4 załogi i cztery Liberatory. Porównał możliwości wykonania zadań przez dyon etatowy i obecny. Naświetlił uporczywe starania o załogi, przyjmowane bez odpowiedzi i nazwał to po prostu sabotażem ze strony gen. Tatara. 

 


Wskutek sabotażu Tatara Polacy mieli ledwo cztery „Liberatory” – choć Brytyjczycy obiecali nam 21 samolotów – tj. ponad pięć razy więcej!  Brytyjską „kroplówkę zrzutową” definiuje zwłaszcza fakt, iż na 430 zaplanowanych (uzgodnionych z SOE) lotów do Polski wykonano tylko 229 – trochę ponad połowę.

Gdyby Brytyjczycy dotrzymywali słowa – Armia Krajowa mogłaby otrzymać dwa razy więcej zaopatrzenia. Gdyby nie było sabotażu Tatara – Armia Krajowa dostałaby ok. dziesięć razy więcej zrzutów…


 

powstanie-warszawskie-pw-300x295 Stanisław Tatar - generał zdrajca17 lipca 1944 dowódca Armii Krajowej, w związku z rozważaną decyzją o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego wysłał do mjr Jaźwińskiego, komendanta Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka” (brytyjski kryptonim „Impudent”) w Latiano niedaleko Brindisi depeszę L.dz. 1333 – Sopja podajcie na jaki wysiłek Jutrzenki możemy liczyć w decydującej chwili podjęcia silnej akcji, co może nastąpić w początkach sierpnia. 

W odpowiedzi mjr dypl. Jan Jaźwiński nadał do dowódcy AK depeszę L.Dz. 1061 o treści:  Lawina do rąk własnych. Na Waszą 1333 melduję:

  1. Jutrzenka nie ma środków, aby zapewnić przerzut dla Waszej silnej akcji, ani w sierpniu, ani we wrześniu b.r.,
  2. Anglicy w pełni odpowiedzialni za przerzut do Polski oświadczyli dzisiaj, że wsparcie Powstania, ani też nasilonej akcji dywersyjnej Burza nie jest, powtarzam, nie jest przewidziane i nie celowe w tej fazie wojny.
  3. Przerzut bieżący jest ograniczony tylko, powtarzam tylko, dla potrzeb prowadzonej dotąd akcji Burza na małą skalę, na komunikacjach niemieckich. Obszar zrzutów w Kraju jest ograniczony od wschodu pasem 80 km na zachód od linii frontu sowieckiego.
  4. Stan polskiego dyonu spadł do 4 samolotów Liberator. Moje usilne zapotrzebowania o załogi polskie do stanu 27 załóg i 21 Liberatorów przyznanych etatem nie są realizowane przez Centralę. Współpracujący dyon brytyjski dać może tylko wysiłek ograniczony i często zmienny. Podkreślam, że powyższe dane są sprawdzone. Sopja 1061, 21 lipca 1944 r. 

(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 105, 107)

W reakcji na tę depeszę, tego samego dnia gen. Stanisław Tatar odebrał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu realną możliwość kierowania przerzutem lotniczym do Polski, zabronił mu bowiem utrzymywania łączności operacyjnej z dowódcą AK oraz z Brytyjczykami z SOE, które użyczało Polakom samolotów do przerzutu… 

22 lipca 1944 Tatar zarządził, że tylko Hańcza ma prawo kontaktowania się z Brytyjczykami (SOE) i dowódcą AK. Następnego dnia zakazał mjr dypl Janowi Jaźwińskiemu wysyłania depesz do Polski (KG AK) i do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty do Polski nagle stracił realną możliwość działania. W tej sytuacji, 25 lipca 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał do Naczelnego Wodza prośbę o zwolnienie go z funkcji dowódcy Bazy nr 11. Drugiego sierpnia Tatar wezwał do siebie… żonę mjr dypl. Jaźwińskiego – Wandę Jaźwińską oraz zagroził jej – jeśli mąż się nie podporządkuje, to… „na dłoni wyrosną mi włosy jeśli kiedykolwiek on wróci do Pani…” 

Oddz-VI-01-250x220 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Siedziba Oddziału VI

3 sierpnia 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński wysłał telegram do Tatara, żądając wszczęcia przeciwko sobie dochodzenia. Na zakończenie dodał – „Pozwoli Pan, że wyrażę swoją osobistą opinię w sprawie oceny mojego dorobku dla kraju. Wyrażę to w sposób dla Pana zrozumiały. Mam w d… Pańskie oceny.” Tatar stchórzył – nie było żadnego postępowania sądowego przeciwko podwładnemu, oficerowi niższemu stopniem, który go w telegramie obraził…

Mikolajczyk-Liebermanowa-206x300 Stanisław Tatar - generał zdrajcaWcześniej, bo 10 lipca 1944, za sprawą Tatara zmieniono szefa Oddziału VI (Specjalnego), został nim mjr Marian Utnik. Prawie wszystkie najważniejsze stanowiska Oddziału VI w Londynie, we Włoszech, w strukturach łączności itp. zostały obsadzone przez zaufanych ludzi Tatara. Według szefa wywiadu Komendy Głównej AK, Cichociemnego Kazimierza Iranka Osmeckiego  zgrupowani wokół gen. Tatara oficerowie artylerii naiwnie składali mu nawet jakąś odrębną przysięgę lojalnościową.

Tatar nie ustawał w prymitywnych intrygach, zmierzających do wzmocnienia swej megalomanii oraz realnej władzy. W przewidywaniu konieczności „zagospodarowania majątku” likwidowanego Oddziału VI (Specjalnego), jego zaufani ludzie objęli nawet funkcje kwatermistrzów 2 Korpusu Polskiego oraz 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Póżniej nieformalnie podlegali Tatarowi w jego „organizacji konspiracyjnej”, przekonani że współdziałają na rzecz akceptowanej przez władze R.P. opcji niepodległościowej dla Polski. W intrygach o umocnienie swej władzy Tatar zacieśnił swe relacje z naiwnym premierem rządu R.P. Stanisławem Mikołajczykiem.  Najbardziej zażyłe relacje miał z sekretarką premiera Stefanią Liebermanową, która na bieżąco donosiła mu o posunięciach Mikołajczyka. Kilku osobom pokazała wykonane przez siebie szkice nagiego Tatara; jej nie tylko pozował. Franciszek Wilk, następca Mikołajczyka w emigracyjnym PSL po wojnie potwierdził, że Liebermanowa była metresą Tatara [była także kochanką premiera Mikołajczyka – przyp. RMZ]. O poglądach Tatara powiedział tak: „myślałem, że to przyjaciel PSL i Mikołajczyka, a tymczasem stwierdziłem, że to przyjaciel Gomułki i PPR”

Jan Nowak Jeziorański: „Tatar (…) miał opinię zdolnego oficera sztabowego, lecz rozpierała go ambicja i żądza władzy (…)  Podwładnych terroryzował sposobem bycia. Oficerów Oddziału VI traktował jak „feldfebel” szeregowców. Od początku nie ukrywał żywiołowej nienawiści do Sosnkowskiego i kompleksu antysanacyjnego, graniczącego z aberracją (…) Tatar dyszał nienawiścią do piłsudczyków (…) Niestety, wygórowane ambicje Tatara nie miały żadnego pokrycia w jego inteligencji politycznej. Był pod tym względem naiwnym prymitywem (…) To człowiek o ponurym, złym spojrzeniu”

 

Akcja Burza i Powstanie Warszawskie
Flaga-Powstanie-Warszawskie-250x253 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Oryginalna flaga z Powstania…

Akcja-Burza-297x300 Stanisław Tatar - generał zdrajcaSześć tygodni po przylocie Tatara do Londynu, drugim „Mostem” z 29/30 maja 1944, ostrzeżenie przed nim dla Naczelnego Wodza przywiózł mjr Zbigniew Leliwa Sujkowski. Zanim jednak dotarł, Tatar był rozreklamowany jako przedstawiciel dowódcy AK, ponadto był już zastępcą szefa sztabu NW do spraw krajowych i… przełożonym Leliwy. Ostrzeżenie do Naczelnego Wodza nie zostało więc przekazane. Wcześniejsi przełożeni Tatara – generałowie  Tadeusz Bór – Komorowski oraz gen. Tadeusz Pełczyński znowu popisali się infantylną naiwnością. Wcześniej bowiem zobowiązali… Tatara, aby Naczelnemu Wodzowi doniósł sam na siebie. Oczywiście tego nie zrobił, zatem nikt z najwyższych władz R.P. w Londynie nie wiedział, że Tatar był od dawna gotowy do zdrady wobec Sowietów, nikt nie znał  treści defetystycznego memorandum Tatara, w tym jego chęci rezygnacji z ok. połowy terytorium R.P..

„Akcja Burza” – zgodnie z planami operacyjnymi opracowanymi przez gen. Tatara oraz ppłk. dypl. Kirchmayera zakładała rozpoczęcie przez Armię Krajową działań dywersyjnych wobec Niemców, bezpośrednio przed wkroczeniem Armii Czerwonej oraz ujawnianie się oddziałów AK przed wkraczającymi oddziałami sowieckimi. Zakazano działań zbrojnych przeciwko Rosjanom, według planów Tatara – Kirchmayera: „Miejscowy dowódca polski winien zgłosić się wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń„. Ujawniania się wobec Sowietów delegatów rządu w Londynie oraz dowódców lokalnych struktur Armii Krajowej – nawet pomimo braku stosunków dyplomatycznych z ZSRR – nie przewidywała Instrukcja dla Kraju – na której ponoć całkowicie oparto plany „akcji Burza”.

Zbigniew S. Siemaszko – Okoliczności rozpoczęcia Powstania Warszawskiego
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1985, zeszyt 72, s. 159-176

 

Oddz-VI-03-250x220 Stanisław Tatar - generał zdrajcaZanim doszło do „Burzy”, Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski 26 marca 1943 depeszował z Londynu do dowódcy Armii Krajowej gen. Stefana Roweckiego ostrzegając, że gdyby stosunek Sowietów „okazał się wyraźnie wrogi, wówczas wskazane byłoby ujawnić tylko administrację cywilną, a siły Armii Krajowej wycofać w głąb kraju, aby uchronić je przed zniszczeniem przez Rosjan. W tym kierunku polecam zmodyfikować swoje przewidywania i wydać odpowiednie instrukcje”. W czerwcu 1943 Rowecki prosił o zgodę na zajęcie przez AK „obronnej postawy wobec Rosji” oraz „pozostawienie Sił Zbrojnych w konspiracji, gotowych do wystąpienia przeciw Rosji w odpowiedniej chwili na rozkaz Naczelnego Wodza”. Takiej zgody nie dostał. 23 czerwca 1943 gen. Władysław Sikorski depeszował do dowódcy Armii Krajowej – „naszym nakazem chwili musi być oszczędność w szafowaniu zorganizowanymi siłami kraju, które będą niezbędne na etapie końcowym i w okresie powojennej odbudowy”.

soe-tablica-296x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

tablica upamiętniająca wszystkich agentów SOE, na budynku jej dawnej siedziby w Londynie

Tatar miał gdzieś rozsądny postulat chronienia sił AK przed zniszczeniem przez Rosjan – uważał, że żołnierze mają walczyć bez względu na szanse zwycięstwa. Chciał realizacji swoich planów „Burzy”. Aby doprowadzić do realizacji swoich zachcianek, nie tylko odpowiednio inspirował Naczelnego Wodza oraz Komendę Główną AK. Dopuścił się nawet… cenzurowania depeszy pomiędzy Londynem a Warszawą. Za sprawą Tatara nie dotarła do Naczelnego Wodza depesza KG AK o zarządzeniu czujności do powstania powszechnego. Do KG AK nie przekazano depeszy NW z 21 lipca 1944 w której czytamy m.in. „W obliczu sowieckiej polityki gwałtów i faktów dokonanych, powstanie zbrojne byłoby faktem pozbawionym politycznego sensu mogącym za sobą pociągnąć niepotrzebne ofiary”.

odznaka-NKWD-245x350 Stanisław Tatar - generał zdrajcaWkraczający do Polski Rosjanie realizowali własne, zbrodnicze plany. Sowieckie służby bezpieczeństwa: NKWD oraz kontrwywiad wojskowy Smiersz dokonywały aresztowań i rozbrojeń oddziałów AK. Żołnierzy Armii Krajowej rozstrzeliwano (m.in. w Rozryszczu, Przebrażu, Łozowie i Antonówce) bądź wcielano do armii Berlinga. Oficerów AK wywożono w głąb Rosji. Po zdobyciu Wilna z udziałem ok. 5,5 tys. żołnierzy AK, ich dowódców podstępnie zaproszono na „negocjacje”, aresztowano i wywieziono do ZSRR. Na żołnierzy zorganizowano obławę, osadzono ich w obozie w Miednikach, a po odmowie wstąpienia do armii Berlinga wywieziono do łagrów ZSRR, głównie w rejonie Kaługi. Podobne działania NKWD miały miejsce wobec żołnierzy AK z okręgu lwowskiego. W okręgu lubelskim 3 dywizje AK podczas wspólnej ofensywy w kierunku Warszawy zostały otoczone przez wojska sowieckie i rozbrojone. Żołnierzy AK wysłano transportami w głąb Rosji, a 2,7 tys. z nich do obozu koncentracyjnego na Majdanku. Swoją tragiczną daninę krwi wskutek kretyńskich rozkazów z Londynu oddali także Cichociemni. Ogółem sowieckie służby bezpieczeństwa, głównie NKWD, osadziły w więzieniach i obozach ok. 50 tys. żołnierzy AK, uczestniczących w Akcji Burza. Towarzyszył temu terror wobec Polaków zamieszkałych na Kresach, kilkanaście tysięcy wymordowano. Tylko z Wilna przymusowo deportowano ok. 35 tys. mieszkających tam Polaków.

PW-depesza6288-300x157 Stanisław Tatar - generał zdrajcaTatar nadal realizował swoją zbrodniczą politykę – intensywnie inspirował nie tylko samobójczą „Burzę” w wersji naiwnego ujawniania się Sowietom przez oddziały AK, usilnie zabiegał  także o rozpoczęcie Powstania Warszawskiego. 11 lipca 1944 Naczelny Wódz wyjechał w zaplanowaną wcześniej podróż do 2 Korpusu Polskiego we Włoszech. Z inspiracji Tatara gen. Kopański ocenzurował kluczową depeszę Naczelnego Wodza z 24 lipca 1944. Usunięto z niej sformułowania o unikaniu walki AK z Sowietami i wycofaniu oddziałów Armii Krajowej na zachód, o nakazie „oszczędzania substancji biologicznej narodu”, „wycofania młodzieży na zachód i ku granicy słowacko – węgierskiej”. Gdy Naczelny Wódz zdecydował o wysłaniu do okupowanej Polski – do dowódcy AK gen. Tadeusza Komorowskiego – swego emisariusza, Cichociemnego Jana Nowaka – Jeziorańskiego, z rozkazem niewszczynania Powstania, Tatar sabotował tę decyzję. Usiłował znacznie opóźnić wylot do kraju Jeziorańskiego, chciał go nawet wysłać do Polski… konwojem morskim (co potrwałoby ok. dwa miesiące).

Zbigniew S. Siemaszko – Łączność radiowa Sztabu N.W. w przededniu Powstania Warszawskiego
w: Instytut Literacki Paryż, 1964, Zeszyty Historyczne nr. 6, s. 64 – 116

 

Warszawa-ruiny-250x176 Stanisław Tatar - generał zdrajcaTatar nie przekazał Naczelnemu Wodzowi m.in. kluczowej depeszy dowódcy Armii Krajowej z 25 lipca 44 – „Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę. Przybycie do tej walki Brygady Spadochronowej będzie miało olbrzymie znaczenie polityczne i taktyczne. Przygotujcie możliwość bombardowania na nasze żądanie lotnisk pod Warszawą. Moment rozpoczęcia walki zamelduję.” Przed dowódcą Armii Krajowej Tatar zataił, że z powodów techniczno – operacyjnych niemożliwe było zrzucenie do walki o Warszawę żołnierzy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Tatar zataił też przed dowódcą AK, że 24 maja 1944 sam postulował oddanie 1 SBS do dyspozycji Brytyjczykom, co stało się jeszcze przed wybuchem Powstania.

Po rozpoczęciu Powstania Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski przebywał w Ankonie (Włochy), powrócił do Londynu dopiero 6 sierpnia. Królem politycznych gier oraz intryg nadal był Tatar. Ceniony historyk Zbigniew S. Siemaszko (b. łącznościowiec, miał skoczyć do Polski jako Cichociemny) podkreśla – „łączność pomiędzy dowódcą A.K. w Warszawie a Naczelnym Wodzem przebywającym we Włoszech, biegła przez Londyn i była bardzo powolna. Pomiędzy wysłaniem depeszy a otrzymaniem jej przez adresata upływały 3-4 dni; to samo dotyczyło odpowiedzi”. Można przyjąć, że ta łączność w sporej mierze była fikcją – jakie znaczenie mogły mieć decyzje Naczelnego Wodza przesłane do walczącej Warszawy po tygodni od wysłania depeszy z pola walki? Jedno było pewne – całość korespondencji kontrolował Tatar…

Powstanie-Warszawskie-po-kapitulacji-300x118 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Po kapitulacji Powstania – wymarsz oddziałów AK…

Gdy 3 października 1944 Powstanie Warszawskie upadło, dowódca Armii Krajowej gen. dyw. Tadeusz Komorowski udał się do niemieckiej niewoli, wyznaczając jako komendanta AK Cichociemnego gen. Leopolda Okulickiego. Intrygował przeciwko niemu w Londynie Tatar, który… chciał zostać komendantem Armii Krajowej w Wielkiej Brytanii, kierując strukturami AK w Polsce poprzez swego delegata „Sławbora”. Przez jakiś czas rozważano ochotnicze zgłoszenie Tatara jako dowódcy AK, dlatego Okulickiego mianowano dopiero w grudniu 1944. Gen Kazimierz Sosnkowski w odnalezionym w 2020 liście (z 1945) do płk dypl. Franciszka Demela wymienia nawet Tatara jako… ochotniczego, potencjalnego kandydata na Naczelnego Wodza…

Historyk Stanisław Salmonowicz w publikacji pt. „Powstanie Warszawskie: refleksje w 60. rocznicę” podkreśla – „najnowsze badania naukowe grzebią obraz generała Tatara jako realisty; w istocie był u boku S. Mikołajczyka głównym protagonistą idei powstania, dla niej wstrzymał bezprawnie depeszę Naczelnego Wodza wzywającego do ostrożności, a po klęsce sprytnie tuszował swoją rolę inspiratora” (s.10). Jeśli w sporze o Powstanie szukamy winnego nierealistycznych decyzji – bez wątpienia jest nim właśnie Tatar

Warto zauważyć, że od wiosny 1944, do czasu wybuchu Powstania Warszawskiego, centrala łączności Oddziału VI Barnes Lodge nawiązała oraz systematycznie prowadziła łączność – wysyłając i odbierając depesze, zaszyfrowane nieznanym szyfrem – z radiostacją spoza krajowej sieci „Wand”, zlokalizowaną na polskich Kresach (zajętych przez Sowietów). Zaszyfrowane depesze z centrali przekazywano do ppłk Mariana Utnika – podwładnego Tatara. Historyk Zbigniew S. Siemaszko podejrzewa, że Tatar nawiązał i prowadził łączność z nieznaną radiostacją sowiecką.

29 listopada 1944 utworzył się w Londynie rząd Tomasza Arciszewskiego (po dymisji Sosnkowskiego). Nowy premier zaproponował tekę ministra obrony Tatarowi, ale ten odmówił – wg. własnej relacji arogancko odparł, że „nie jest pewny czy Arciszewski potrafiłby spełniać obowiązki wójta, a cóż dopiero premiera”… Z całą pewnością od daty powołania rządu Arciszewskiego, Tatar wraz z raczej nieświadomymi tego współpracownikami podjął nielegalną, zdradziecką, zdecydowanie podwójną grę wobec legalnych władz R.P. oraz wobec Sztabu NW. Miał przecież swoją „misję”…

 

Złoto Funduszu Obrony Narodowej
fon-02-213x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Dokumenty ws. FON

gold-250x175 Stanisław Tatar - generał zdrajcaJuż pod koniec maja 1944 gen. Marian Kukiel, minister obrony narodowej rządu R.P. na emigracji, wtajemniczył Tatara w sprawę złota FON przetrzymywanego w piwnicach hotelu Rubens,

Fundusz Obrony Narodowej (FON) utworzono dekretem Prezydenta R.P. Ignacego Mościckiego – 9 września 1936 zarządził ogólnonarodową zbiórkę na wzmocnienie obronności Polski. Kierowani patriotyzmem Polacy przekazywali na obronę Polski m.in. gotówkę, papiery wartościowe, wyroby złote, srebrne, cenne obrazy, monety, nieruchomości. Po roku zebrano ok. 128 mln zł (ówczesną równowartość 25 mln USD), 18 kg brylantów i 36,6 kg monet numizmatycznych.

W pierwszych dniach wojny podjęto decyzję o ewakuacji wartościowych przedmiotów ze zbiórki FON. Przez Lwów trafiły 17 września do ambasady RP w Bukareszcie. Tam je spisano i podzielono na srebrne i złote. Srebrna część FON dotarła w grudniu 1939 do Marsylii, powróciła do Polski w 1971. Złoty FON wędrował przez Rumunię, Francję, później ambasada R.P. w Paryżu za pośrednictwem ambasady francuskiej w Bukareszcie przerzuciła 11 skrzynek ze złotem i kosztownościami do Keys (Sudan). Do 7 grudnia 1944 „złoty FON” przechowywany był w Dakarze. Wreszcie przejął go rząd gen. Władysława Sikorskiego, dzięki umowie z niepodległościowym rządem francuskim („Komitet Wolnej Francji”) W tajemnicy – także przed Anglikami – przetransportowano złoto FON do Londynu i złożono w podziemiu hotelu „Rubens”, m.p. Sztabu Naczelnego Wodza.

fon-01-216x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Dokumenty ws. FON

Wg Tatara „Złoty FON był przechowywany w jedenastu artyleryjskich skrzyniach, które zostały zaplombowane po komisyjnym przebadaniu, posegregowaniu i sporządzeniu dokładnych wykazów, dla każdej skrzyni osobny wykaz z wyszczególnieniem ścisłej wagi każdego przedmiotu. Łączna waga wszystkich złotych przedmiotów wynosiła 350 kg.”

FON-20220728_102335-200x250 Stanisław Tatar - generał zdrajca

dokumenty FON w Centralnym Archiwum Wojskowym

Sztab Naczelnego Wodza (i MON) jeszcze w 1944 przeniesiono z hotelu Rubens do St. Paul’s School for Boys w Londynie, przy Hammersmith Road; prawdopodobnie w 1945 do budynków 7, 8 i 91 Achley Gardens (74). Przy pomocy gen. Kukiela, Tatar przejął ze Sztabu Naczelnego Wodza część Funduszu Obrony Narodowej, tzw. złoty FON, zawierający 350 kg precjozów ze złota, 18 kg brylantów oraz 36,6 kg monet numizmatycznych, w jedenastu skrzyniach. Przechowywał skarb w willi, w której mieszkał, z dużym ogrodem i garażem w Londynie przy 6 Montepelier Avenue. Miała zainstalowany system alarmowy. Ponadto pilnował go (częściowo wtajemniczony), por. Alfred Wiśniewski ps. As, jeden z 217 przeszkolonych kandydatów na Cichociemnego, których nie zrzucono do Polski. Według szacunkowych obliczeń, ówczesna wartość złota wynosiła ok. czterystu tysięcy dolarów. Według innej wersji, złoto FON było przechowywane w dwóch kasach pancernych w domu przy Cornwall Gardens 11.

Szef MON gen. Marian Kukiel, rozporządzeniem z 10 lutego 1945, także pismem z 23 kwietnia 1945 do Tatara, zdecydował, że „złoty FON” ma zostać przeznaczony „na wydatki wojskowe związane z dalszą walką o niepodległość Polski” oraz „na pomoc dla żołnierzy byłej Armii Krajowej, pozostających w Polsce lub deportowanych” (CA MSW, III PN 41/56/II, t. 15, k. 122, protokół przesłuchania M. Utnika)

Marek Gieleciński –  Wojenne i powojenne losy FON
w: Biuletyn Wojskowej Służby Archiwalnej, 2000 nr 23

 

Centrala konspiracyjna „Hel”
siedziba-Hel-Utnik_2-250x242 Stanisław Tatar - generał zdrajca

siedziba centrali „Hel”

W związku ze zbliżającym się zakończeniem II wojny św., na początku 1945 rozpoczęto likwidację Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Likwidacją Oddziału VI i jego aktywów w Wielkiej Brytanii i za granicą kierował powołany na szefa Komisji Likwidacyjnej mjr Marian Utnik, dotychczasowy szef Oddziału, mianowany na tę funkcję z rekomendacji gen. Stanisława Tatara, nota bene – jego zaufany człowiek (oczywiście artylerzysta).

Przy akceptacji ówczesnego premiera Stanisława Mikołajczyka oraz szefa sztabu Naczelnego Wodza gen. dyw. Stanisława Kopańskiego przyjęto taką formułę likwidacji Oddziału VI, aby przejąć jego aktywa na potrzeby działalności konspiracyjnej na rzecz Polski. Nikomu nie przyszło do głowy, że pozbawiony nadzoru Tatar będzie dysponował ogromnymi aktywami według własnego widzimisię. Centrala „Hel” utrzymywała łączność z działającymi w Polsce resztkami struktur AK, organizacji „NIE” oraz Zrzeszenia WiN.

Dla przejęcia aktywów likwidowanego Oddziału VI (Specjalnego) utworzono dwie struktury: 

  • niejawną centralę konspiracyjną „Hel”, kierował nią podwładny gen. Tatara – płk Stanislaw Nowicki.
  • formalnie jawną, ale przykrywkową Fundację Drawa

 

KONSPIRACJA_1200px_ozn-250x204 Stanisław Tatar - generał zdrajcaCentrala „Hel” od Komisji Likwidacyjnej Oddziału VI przejęła w całości jego dwa Wydziały: Łączności (Ł), nadzorujący łączność radiową oraz Łączności Lądowej (A) nadzorujący kurierów, zamierzała przejąć bazy i placówki Oddziału VI (Specjalnego) m.in. w Rzymie, Paryżu, Atenach, Sztokholmie, Lizbonie, Egipcie, Turcji, Luksemburgu, Niemczech oraz na Węgrzech. Najistotniejsze było oczywiście przejęcie majątku funkcjonującej w Latiano, nieopodal Brindisi (Włochy) Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) o kryptonimie „Jutrzenka” – niegdyś dowodzonej przez organizatora zrzutów Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej mjr / ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego.

Według ustaleń historyka Zbigniewa S. Siemaszko, w Głównej Bazie Przerzutowej (bazie nr 11) z dotacji prezydenta USA Roosevelta na wsparcie konspiracji w Polsce pozostało  6.451 tys. USD (sześć milionów czterysta pięćdziesiąt jeden tysięcy dolarów). Pieniądze te rozdysponowano następująco:

  • 1 mln 136 tys. USD oddano do dyspozycji ppłk Mariana Dorotycza – Malewicz ps. Hańcza, byłego dowódcy „Elby” we Włoszech (podlegały mu bazy O.VI:  nr 11 (GBP) w Latiano, nr 10 w Ostunii oraz „Capri”
  • 2 mln 669 tys. USD przesłano do Niemiec do placówek Oddziału VI (Specjalnego) przy 1 Dywizji Pancernej oraz 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej
  • 2 mln 250 tys. USD przewieziono do placówki w Paryżu
  • 396 tys. USD wysłano do placówki w Brukseli.

 

dolary-250x233 Stanisław Tatar - generał zdrajcaDepozyty w Paryżu i Brukseli nie były znane legalnym władzom RP: Prezydentowi, Naczelnemu Wodzowi czy szefowi sztabu NW gen. Kopańskiemu. Centrala „Hel” dzięki mjr. Utnikowi przejęła także 99 tys. USD z bazy O.VI w Szwajcarii. Ponadto centrala „Hel” Tatara przejęła liczne nieruchomości będące własnością O.VI. oraz zakupiła nowe, m.in:

  • dom z dużym ogrodem i garażem w Londynie przy 6 Montepelier Avenue (kupiony wiosną 1945, sprzedany we wrześniu 1949), zamieszkał tam Tatar
  • trzy kamienice w Londynie przy Cornwall Gardens nr 11 (kupiona w czerwcu 1945, sprzedana w listopadzie 1950) = zamieszkał w niej Utnik; przy Cornwall Gardens nr 13 – zamieszkał w niej Nowicki (kupiona 15 kwietnia 1946, sprzedana 9 sierpnia 1951); przy Cornwall Gardens nr 15 (kupiona 23 października 1946, przekazana 29 sierpnia 1947 ambasadorowi PRL  (siedziba wojskowego attachatu) Jerzemu Michałowskiemu
  • posiadłość wiejska Manor Farm pod Londynem (Northcray k. Sidcup)
  • dom w Paryżu przy 74 rue Lauriston (kupiony na nazwisko Franciszka Prochaski, później PRL-owskie Ognisko Polskie),
  • posiadłość Chateau Presles en Brie pod Paryżem (kupione na nazwisko Franciszka Prochaski)
  • dwa zamki we Francji
  • dom w Luksemburgu

 

Delegatura_SZ_1945-300x317 Stanisław Tatar - generał zdrajcaW tym czasie w sowietyzowanej siłą Polsce wykrwawiali się żołnierze wyklęci organizacji „NIE”, Delegatury Sił Zbrojnych, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oraz innych formacji antykomunistycznych. W emigracyjnych środowiskach niepodległościowych w Wielkiej Brytanii działały antykomunistyczne struktury wspierające walkę w Kraju, m.in: Delegatura Zagraniczna WiN, Polski Ruch Wolnościowy Niepodległość i Demokracja i in.

organizacja-NIE-250x253 Stanisław Tatar - generał zdrajcaWobec braku środków finansowych na działalność konspiracyjną w Polsce, środowiska emigracyjne zmuszone były korzystać z pomocy zachodnich służb specjalnych (SiS, OPC, CIA), które przekazały im ok. miliona dolarów. Po roku 1952 było to przyczyną ostrych kontrowersji znanych jako afera Bergu oraz uniemożliwiło zjednoczenie struktur polskiej emigracji. Tatar nie wsparł antykomunistycznej walki, uważał że może swobodnie dysponować państwowymi pieniędzmi, dlatego ostatecznie je zdefraudował…

 

Do sierpnia 1945 Tatar gładko i werbalnie pozorował wsparcie opcji niepodległościowej, z DSZ bardzo krótko współpracowała założona przez Tatara centrala konspiracji „Hel”Potem otwarcie – choć także na krótko – Tatar wsparł zwolenników postanowień z Jałty, w tym Mikołajczyka. Według ustaleń historyka Zbigniewa S. Siemaszko, Tatar przekazał Mikołajczykowi i jego ludziom zaledwie ok. 270 tys. dolarów. Finalnie Tatar oszukał własny rząd i prezydenta R.P., rozpoczął negocjacje z wywiadem „Polski Ludowej”, licząc na intratną posadę po powrocie do Polski. Swój prywatny interes uznał za najważniejszy – centrala konspiracyjna „Hel” posłużyła mu do bezczelnego przywłaszczenia majątku będącego w dyspozycji emigracyjnego rządu R.P.

dyplom-FON-224x300 Stanisław Tatar - generał zdrajcaTatar był szefem efemerycznej organizacji „Niepodległość i Wolność„, której ekspozyturą była właśnie „centrala Hel”.  We władzach tej organizacji mieli być – według jego opowieści – on sam (ps. Gruda), prezydent Władysław Raczkiewicz (ps. Atut), premier Kwapiński (ps. Dukat), Naczelny Wódz (ps. Hetman), gen Kopański szef sztabu NW (ps. Namiestnik), „szef sztabu centrali Hel” Nowicki (ps. Sternik); naturalnie w depeszach posługiwano się odrębnym szyfrem. Zbigniew S. Siemaszko podkreśla – „tajna organizacja montowana przez Tatara i jego głównych pomocników Nowickiego i Utnika była oparta na fałszerstwie. Polegało ono na tym, iz na zewnątrz występowali oni jako niepodległościowcy, działający zgodnie z legalnymi władzami znajdującymi się na emigracji, natomiast w rzeczywistości byli zdecydowanymi zwolennikami uległości, którą wprowadzał Mikołajczyk”.

Udało się ustalić nazwiska 23 osób, które – w większości w dobrej wierze – działały w „konspiracji tatarowskiej’. Był wśród nich m.in. płk dypl. Leon Mitkiewicz, oficer łącznikowy Sztabu Naczelnego Wodza przy Połączonym Komitecie Szefów Sztabów (Combined Chief of Staff) w Waszyngtonie. Na polecenie Tatara zorganizował tam dwuosobową placówkę „Star”. Tatarowska centrala „Hel” miała także placówki w Niemczech: „Knieja” przy 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka w Meppen (kpt. dypl. Jan Krzyżanowski), oraz „Kartel” (kpt. dypl. Jan Podoski) przy 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej gen. Sosabowskiego, także placówkę „Niebo” w Rzymie, kierowaną przez „Hańczę” oraz placówki w Paryżu, Luksemburgu i Brukseli. „Hel” miał trzy radiostacje: przy Cornwall Gardens 11, na której pracował cichociemny Leszek Starzyński, przy Montpelier Avenue 6 (kpr Jan Leszczyński) oraz w Dyrham Park k. High Barnet (plut. Kazimierz Janke). Finalnie, z całej „konspiracji tatarowskiej” tylko czterech oficerów powróciło do „Polski Ludowej”. Pozostali twierdzili (w większości prawdziwie) że zostali oszukani. Historycy do dzisiaj nie odnaleźli cienia śladu jakiejkolwiek pożytecznej działalności „tatarowskiej konspiracji” w interesie Rzeczpospolitej…

 

37-1069-284x400 Stanisław Tatar - generał zdrajca

płk Bruno Nadolczak

Cichociemny płk cc Bruno Nadolczak relacjonuje otwarcie i jednoznacznie: Z końcem grudnia 1944 Brytyjczycy zawiesili operacje do Polski z powietrza. Kurierzy dochodzili drogą naziemną i z reguły wpadali w ręce UB na melinach kontaktowych (…) Doszliśmy w kraju do przekonania, że Londyn jest źródłem wsyp. Między innymi w tej sprawie wybrałem się do Londynu. W Kopenhadze poprosiłem brytyjską misję wojskową o przekazanie wiadomości do O. Spec. celem odebrania mnie. Odpowiedź przyszła, a w jej wyniku zostałem osadzony w twierdzy. I pewnie długo wygrzewałbym się na jej blankach, gdyby nie komendant twierdzy, oficer duński, który zawiadomił dowódcę Dyw. Pancernej na okupacji w Niemczech. Przysłany oficer przewiózł mnie do Brygady Spadochronowej.

W Londynie przekonałem się bez większych trudności, że wyjście każdego kuriera do kraju oraz adresy kontaktowe w Polsce były przekazywane urzędującej w stolicy W. Brytanii misji warszawskiej [przedstawicielom władz „Polski Ludowej” – RMZ]. Nie było natomiast wpadek na osi Baza włoska – kraj, będącej w dyspozycji „Hańczy” [ppłk Dorotycz-Malewicz – przyp. RMZ] (…). Londyn [czytaj: renegaci z grupy Tatara – przyp. RMZ] sypał własne podziemie w kraju.

 

Kim_Philby-210x300 Stanisław Tatar - generał zdrajcaW tym czasie w Wielkiej Brytanii – oprócz sowieckich „agentów wpływu” w brytyjskim Foreign Office – funkcjonowała groźna sowiecka siatka szpiegowska, tzw. piątka z Cambridge. Wśród nich był osławiony Kim Philby, oficer brytyjskiej MI6 / SOE, szpieg współpracujący z sowieckim NKWD. Był jednym z brytyjskich instruktorów Cichociemnych w „szkole szpiegów” STS 34 – the Drokes, Beaulieu, Hampshire (Wielka Brytania); szkolił się tam m.in. mój Dziadek.

Historyk Zbigniew S. Siemaszko, w kontekście Tatara oraz Philby’ego zauważa, że „padli ofiarą brytyjskich czy też polskich donosów” m.in. rtm Witold Pilecki, kpt. Jerzy Żuralski – kurier „Helu” do Jana Rzepeckiego, także Cichociemni: kpt. Adam Boryczka – kurier WiN, mjr Bolesław Kontrym,  rtm Andrzej Czaykowski, także kurier Jan Błaszczyk ps. Kret, instruktor wywiadu w ośrodku łącznościowców w Polmont…   

 

Fundacja „Drawa”
Londyn-Montpelier-6_1-250x189 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Willa w Londynie przy Montpelier 6

Fundacja Drawa była jedną z dwóch (obok centrali „Hel”) struktur „tatarowskiej konspiracji”; miała charakter „przykrywkowy”, kamuflowała funkcjonowanie funduszu „Drawa” oraz przepływy finansowe. Służyła do niejawnych operacji finansowych, formalnie zarejestrowana została jako – nomen omen – „Polskie Stowarzyszenie Samopomocy” (Polish Self-Help Association), z siedzibą w Londynie przy ul. Cornwall Gardens. Do działania tego przykrywkowego stowarzyszenia wciągnięto płk Edwarda Maliszewskiego (powrócił do Polski) i Franciszka Prochaskę (wyemigrował do Paryża). Obaj sądzili – jak wynika z protokołu przesłuchania Tatara z 11 listopada 1949, że utworzono je w celu zabezpieczenia pieniędzy Cichociemnych oraz kurierów.

Nazwa fundacji (funduszu) „Drawa”, pochodzi od nazwy dopływu Dunaju, przepływającego przez Włochy, Austrię i Chorwację. W okresie tworzenia fundacji, Główna Baza Przerzutowa – baza nr 11 w Latiano nieopodal Brindisi (Włochy), uczestniczyła wraz z placówką brytyjskiego SOE w „Akcji Drawa” która miała integrować środowiska polonijne na tamtych terenach. Działania Oddziału VI zawsze były tajne, ale być może poprzez zbliżoną nazwę Tatar chciał wywołać wrażenie, że fundacja (czy fundusz) „Drawa” ma cokolwiek wspólnego z działaniami polskiej Bazy nr 11 oraz właściwej terytorialnie placówki brytyjskiej Special Operations Executive.

Fundacją – a ściślej jej funduszem – dysponowali: Stanisław Tatar, Marian UtnikStanislaw Nowicki, Utnik lansował dla tej grupy propagandową nazwę „Komitet Trzech”. Fundacja „Drawa” była ściśle związana z „centralą Hel” na tyle ściśle, że używano tych nazw także zamiennie. Należy jednak mieć na uwadze, że obie struktury były ściśle podporządkowane Tatarowi, a pozostałe osoby z „Komitetu Trzech” były od niego zależne.

Fundacja początkowo dysponowała kwotą ok. 6,5 mln dolarów (6.451 tys. USD) byłego Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, kontem bankowym z kwotą stu tysięcy funtów szterlingów (przekazaną przez MON), a także złotem FON (ok. 400 tys. USD).

Marian Utnik – Likwidacja Oddziału VI
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1982, zeszyt 62, s. 201-205

 

Według historyka Zbigniewa S. Siemaszki, w obu strukturach: centrali „Hel” oraz fundacji „Drawa” działali: płk dypl. Edward Maliszewski (powrócił do „Polski Ludowej”), Cichociemny mjr dypl. Kazimierz Bilski (pozostał w Wielkiej Brytanii), mjr dypl. Adam Szanser (szef łączności centrali „Hel”), mjr inż. Sabin Popkiewicz (łączność centrali „Hel”), kpt. Stefan Jagiełło (szyfrant O.VI oraz centrali „Hel”, powrócił do PL), kpt. Eysmont  (szyfrant, pozostał w GB), por. Rzeczycki (szyfrant), por. Ignacy Chwiałkowski (rachmistrz O.VI oraz centrali „Hel”), por. Alfred Wiśniewski (archiwista, fotograf, strażnik FON), ppłk Marian Dorotycz – Malewicz ps. Hańcza (placówka „Niebo” w Rzymie), mjr dypl. Jan Krzyżanowski (placówka „Knieja” przy 1 DP w Meppen), kpt. dypl. Jan Podoski (placówka „Kartel” przy 1 SBS, kwatermistrz 1  Samodzielnej Brygady Spadochronowej, powrócił do PL), kpt. dypl. Jan Kociołek (komendant radiostacji 1 DP w Meppen), por. inż Feliks Doborzyński (oficer techniczny radiostacji 1 DP w Meppen), ppłk dypl. Antoni Szczerbo – Rawicz (od marca 1945 dowódca 1 SBS), kpt. dypl. Jerzy Morawicz (kwatermistrz 1 SBS), Zdzisław Woydat vel Wojdat (cywil, szwagier Tatara, placówka we Francji), ppłk Franciszek Prochaska (b. szef Wydziału Finansowego O.VI,  Chateau Presles en Brie, Francja), kpt. Jan Majeranowski (Chateau Presles en Brie, Francja), Janina p.v. Pronaszko sec. Konopacka (Chateau Presles en Brie, Francja), ppłk Znamierowski (Francja, prawdopodobnie placówka „Witold” lub „Kura”), płk Władysław Garlicki oraz H. Niewiadomska (placówka „Bogumił” w Luksemburgu). W lutym 1947 Tatar nakazał rozwiązanie centrali „Hel”

Marian Utnik – Obrona utopijnych planów
w: Wojskowy Przegląd Historyczny 1986, nr 1, s. 144-167

 

Samobójstwo płk. Hańczy
DSC01335_Hancza-227x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Ppłk Marian Dorotycz – Malewicz ps. Hańcza

2 czerwca 1944 ppłk Marian Dorotycz – Malewicz ps. Hańcza został mianowany szefem nowo utworzonego dowództwa „Elba”, któremu podporządkowano dwie bazy i placówkę we Włoszech, mianowicie: Główną Bazę Przerzutową (baza nr 11) w Latiano kierowaną przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, ośrodek szkolenia Cichociemnych (baza nr 10) w Ostuni, kierowany przez ppłk dypl. Leopolda Krizara, oraz placówkę „Capri” w Bari, kierowaną przez kpt. Stanisława Mitko. „Capri” zajmowała się przerzutem Polaków do 2 Korpusu Polskiego oraz przygotowywaniem tras przerzutowych z brzegów Adriatyku do Polski, przez Jugosławię i Węgry, bowiem spodziewano się takiego kierunku natarcia aliantów. „Hańczy” podporządkowano także centralę łączności (pracującą głównie dla Bazy nr 11) w pobliskim Mesagne.

W związku ze spodziewanym zakończeniem wojny, na początku 1945 rozpoczęto likwidację Oddziału VI (Specjalnego) oraz wszystkich jego baz i placówek. Likwidacją Oddziału VI i jego aktywów w Wielkiej Brytanii i za granicą kierował powołany na szefa Komisji Likwidacyjnej mjr Marian Utnik, dotychczasowy szef Oddziału, mianowany na tę funkcję z rekomendacji gen. Stanisława Tatara, nota bene – jego zaufany człowiek (oczywiście artylerzysta). Dzięki niemu Tatar przerzucał wszystkie potrzebne mu aktywa do w pełni kontrolowanej przez siebie „centrali konspiracyjnej Hel” oraz do fundacji (funduszu) „Drawa”.

dolary-250x140 Stanisław Tatar - generał zdrajcaNajistotniejsze było przejęcie ogromnego majątku Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) w Latiano, nieopodal Brindisi (Włochy). W jej zasobach znajdowało się m.in. 6.451 tys. USD (sześć milionów czterysta pięćdziesiąt jeden tysięcy dolarów). Tatar kazał „Hańczy” przesłanie tych pieniędzy do Londynu. Gdy pierwszy transport 300 tys. dolarów zatrzymała brytyjska kontrola celna, zrezygnował z tego pomysłu. We Włoszech utworzono Ośrodek Wyszkolenia Łączności, w skład którego wchodziła Szkoła Radiotechniczna w Rzymie przy Piazza Remuria oraz istniejące warsztaty radiowe w Safar pod Rzymem. W jedenastu czarnych walizach obwiązanych kablem telefonicznym, przewieziono miliony dolarów z byłej Bazy nr 11; ulokowano je w pokoju Szkoły Radiotechnicznej. „Hańcza” wynajął  mieszkania w Rzymie, w tym jedno w ekskluzywnej dzielnicy Parioli przy ogrodzie zoologicznym, nieopodal Villa Borghese oraz przy Fonte di Fauno (w pobliżu tej szkoły), gdzie zamieszkał.

„Hańcza” we Włoszech znalazł się w skomplikowanym położeniu. Jak wszyscy żołnierze polscy na tym terenie podlegał 2 Korpusowi, ściślej (jako szef OWŁ) jego szefowi łączności płk dypl. Tadeuszowi Roli. Jako szef placówki „Niebo” (tatarowskiej centrali „Hel”) podlegał bezpośrednio Tatarowi, jako były dowódca „Elby” odpowiadał za jego likwidację przed szefem Komisji Likwidacyjnej Oddziału VI – mjr dypl. Utnikiem.

Ppłk dypl. Tadeusz Rola, bezpośredni zwierzchnik „Hańczy” we Włoszech, relacjonował: „Ppłk Malewicz był wówczas komendantem Szkoły Radiotechnicznej w Rzymie ze zlikwidowanej Bazy nr 11 [Głównej Bazy Przerzutowej – RMZ]. Szkoła podlegała służbowo mnie, ale ppłk Malewicz jednak stale jeszcze komunikował się bezpośrednio z gen. Tatarem w sprawach zlikwidowanej Bazy. (…) Rozmawialiśmy z nim, że nie powinien już otrzymywać żadnych poleceń ani rozkazów bezpośrednio od gen. Tatara poza plecami d-cy 2 Korpusu, gdyż za całość wojska polskiego na terenie Włoch jest odpowiedzialny gen. Anders. Ppłk Malewicz zgadzał się ze mną i w sierpniu 1945, jadąc do 1 Dyw. Panc. w celu spotkania się z gen. Tatarem miał mu tę sytuację dokładnie przedstawić”.

fonte-di-fauno-250x158 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Rzym, Via della Fonte di Fauno
widok współczesny

Jakby było mało potrójnego podporządkowania, Tatar kazał „Hańczy” prowadzić podwójną księgowość: niejawny fundusz „Depozyty Centrali” oraz supertajny fundusz „Drawa”. Ten pierwszy miał obejmować – znaną Naczelnemu Wodzowi – część pieniędzy byłej Bazy nr 11, ten drugi – pozostałą część milionów dolarów Bazy nr 11, ukrytą przed legalnymi władzami R.P. na emigracji. Naczelny Wódz został okłamany przez Tatara, że w Bazie nr 11 pozostało ok. 4,2 mln dolarów – faktycznie zaś pozostało ponad 6,5 mln USD.

Przebywający w Rzymie gen. Anders wezwał na rozmowę „Hańczę”; zgodnie z ustaleniami z prezydentem oraz premierem R.P. kazał przekazać miliony dolarów b. Bazy nr 11 w części do 2 Korpusu, w części do ambasady R.P. przy Watykanie. O rozkazie „Hańcza” zameldował Tatarowi. Od Nowickiego otrzymał informację, że ma tego nie robić – decyzję o miejscu przechowywania pieniędzy podejmie centrala „Hel”.

Trappist_prayingjpg-136x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca21 czerwca 1945 powrócił z niewoli gen. Tadeusz Komorowski, objął funkcję Naczelnego Wodza; Tatar uzgodnił z nim i gen. Kopańskim, że pieniądze „depozytów Centrali” przekaże do Niemiec, kwatermistrzom: 1 Dywizji Pancernej oraz 1 SBS. Wściekły z powodu niewykonania jego rozkazu gen. Anders zrugał „Hańczę”, ten zameldował o problemie Tatarowi, po czym Komorowski zadepeszował do Andersa i potwierdził swoją decyzję o przekazaniu dolarów do Niemiec. Tatar zakazał „Hańczy” informowania Naczelnego Wodza (sic!) o funduszu „Drawa”…

Zgodnie z poufną dyspozycją Komorowskiego oraz supertajną Tatara, „Hańcza” przekazał (do Niemiec):

  • kwatermistrzowi 1 SBS kpt. dypl. Jerzemu Morawiczowi (z „konspiracji tatarowskiej”):  ok. 680 tys. dolarów USA w 19 pasach z dolarami papierowymi, 11 pasów ze złotymi dolarami USA, 2.660 złotych dolarów USA, 350 złotych dolarów kanadyjskich, 212 złotych funtów brytyjskich, 300 złotych franków francuskich,20 złotych marek niemieckich oraz 2 sztabki platyny nieznanej wagi;
  • kwatermistrzowi 1 DP kpt. dypl.  Janowi Podoskiemu (także z „konspiracji tatarowskiej”):  pozostałe walory „Depozytów Centrali”.

Sprawozdanie komisji mjr dypl. Jana Gorzko ws. przejęcia aktywów Głównej Bazy Przerzutowej i in.
(Dokumenty z teczki „Sprawa ś.p. płk Hańcza – Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 26/39)

 

wyspa-tyberyjska-250x174 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Klasztor i szpital na Wyspie Tyberyjskiej

Fatebenefratelli-logo-241x300 Stanisław Tatar - generał zdrajcaPrzewidując rychłą likwidację zbędnej „Szkoły Radiotechnicznej” – która była fikcją – „Hańcza” zdecydował ukryć pieniądze „funduszu Drawa”. Ustalił z O. Maurycym z klasztoru i szpitalu Bonifratrów w Rzymie, że umieści na strychu prowadzonego przez Bonifratrów szpitala „Fatebenefratelli”, na Wyspie Tyberyjskiej w Rzymie, skrzynię z „ważnymi dokumentami”. Osobiście przewiózł do klasztoru drewnianą skrzynię, zamkniętą na dwie kłódki. Znajdowały się w niej pieniądze tatarowskiego „funduszu Drawa”. Wiedział o tym tylko adiutant „Hańczy” por. Czesław Miciński.

Dolary przerzucane przez Cichociemnych pakowane były w parciane (brezentowe) pasy z impregnowanego gorącym woskiem płótna, o długości ok. 120 cm i szerokości ok. 18 cm, z sześcioma kieszeniami. Do tych kieszeni wkładano zwykle po trzy paczki banknotów lub rulony monet. Paczki banknotów były opieczętowane, kieszenie przeszywano grubą, mocną, jedwabną nicią, której końce plombowano. Każdy pas posiadał numer; jeśli zawierał banknoty 10-dolarowe, jego wartość wynosiła 18 tys.; jeśli 20-dolarowe – 36 tys. USD. Jeśli w pasie były złote monety 10-dolarowe, mieścił 2,4 tys. USD; jeśli złote monety 20-dolarowe – 3,6 tys. USD. Pasy miały pojemność do 100 tys. dolarów (w zależności od nominału pakowanych banknotów).

Isola_Tiberina-250x166 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Wyspa Tyberyjska

W ten sposób wszystkie – rządowe – aktywa, w tym pieniądze byłego Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza zostały przez Tatara w części rozdysponowane, w części „sprywatyzowane”. Tatar kontrolował łączność pomiędzy „centralą konspiracyjną Hel” w Londynie a radiostacjami Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość w komunizowanej Polsce. Radiostacje w Londynie obsługiwali łącznościowcy z „tatarowskiej konspiracji”. Miliony dolarów zdeponowane u kwatermistrzów 1 Dywizji Pancernej oraz 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej – choć formalnie przekazane – nadal były kontrolowane przez ludzi „tatarowskiej konspiracji”. Pozostały majątek (w tym miliony dolarów) został przez Tatara faktycznie „sprywatyzowany” – nie wiedział o nim ani Naczelny Wódz, ani emigracyjny rząd R.P. Wszystkie aktywa były nadal w rękach ludzi z „tatarowskiej konspiracji”. Niektóre już bezczelnie ukradzione, jak paryskie pieniądze u szwagra Tatara.

Wladyslaw_Anders-252x350 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Władysław Anders

Prowadzenie nielegalnej łączności przez „tatarowską konspirację” z Włoch spowodowało problemy, których Tatar nie przewidział oraz częściowe rozsypanie się misternego planu. Brytyjczycy wprowadzili od 1 kwietnia 1945 zakaz prowadzenia łączności radiowej z Polską. Kilka tygodni po tym terminie, brytyjski gen. Harold Alexander, dowódca 15 Grupy Armii, któremu podlegał także 2 Korpus Polski gen. Władysława Andersa zażądał respektowania zakazu. Anders wezwał „Hańczę” i powtórzył zakaz, „Hańcza” pisemnie zobowiązał się do jego przestrzegania. Po kilku kolejnych tygodniach gen. Alexander, na bankiecie w którym uczestniczył także gen. Anders, wystąpił z pretensjami – „Obiecałeś, że nie będzie korespondencji radiowej z Włoch, a tymczasem wasze stacje w dalszym ciągu nadają stąd do Polski”. Anders się wściekł, następnego dnia, 2 października 1945 wezwał „Hańczę” do kwatery 2 Korpusu Polskiego w Porto San Giorgio. Po ostrej reprymendzie „Hańcza” napisał oświadczenie – „radiostacja Szkoły Radiotechnicznej nie prowadziła w ostatnich miesiącach żadnej korespondencji ani z krajem, ani z Londynem. (…) stwierdzam to oficerskim słowem”. 

Protokol_Jazwinski-Hancza_1-250x209 Stanisław Tatar - generał zdrajcaGen Anders przygotował się do tej rozmowy – miał niezbite dowody, że „Hańcza” kłamie. Później potwierdziło się, że prowadzono łączność z Londynem, Kairem, Stambułem, Niemcami oraz – prawdopodobnie – także z Polską. Gen. Anders nałożył na „Hańczę” areszt domowy i rozkazał mu pozostanie w kwaterze głównej 2 Korpusu. Odpowiedzialny za wykonanie tego rozkazu płk dypl. Wincenty Bąkiewicz przydzielił „Hańczy” kaprala jako quasi ordynansa, nakazując żołnierzowi dyskretną obserwację „Hańczy”. Gdy po kilku dniach „Hańcza” zniknął, zarządzono poszukiwania, wysyłając list gończy do placówek wywiadu 2 Korpusu z nakazem aresztowania.

szpital-fatebenefratelli-250x141 Stanisław Tatar - generał zdrajcaPo zniknięciu „Hańczy”, gen. Władysław Anders ściśle tajnym rozkazem powołał komisję do przejęcia przez 2 Korpus wszystkich aktywów i dokumentów Głównej Bazy Przerzutowej. W skład komisji włączono adiutanta „Hańczy”, por. Micińskiego. Rozkazem z 29 września 1945 gen. Anders rozkazał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu, oficerowi wywiadu, byłemu komendantowi G.B.P. (bazy nr 11) jednostronne (bez udziału Hańczy) przejęcie jej akt, szyfrów, radiostacji oraz wszelkich skrytek.

Mjr dypl. Jan Jaźwiński dość szybko wpadł na trop skrzyni z dolarami Bazy nr 11, ukrytej w szpitalu Bonifratrów na wyspie Isola Tibertina. Już 2 października 1945, od dwóch byłych swoich podwładnych, dowiedział się, że słyszeli nazwę „Tiberina” w rozmowie „Hańczy” z Micińskim (Pamiętnik, tom. II, s. 340). Adiutant „Hańczy” por. Miciński podczas przesłuchania początkowo zaprzeczał istnieniu skrytek, w końcu przyznał że przewiózł pieniądze do klasztoru na wyspie Tiberina. Po przesłuchaniu Micińskiego, mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał notatkę dla szefa sztabu  2 Korpusu (do rąk własnych), w której podkreślił:

„(…) główny wysiłek Hańczy i Tatara był skoncentrowany na problemie jak i gdzie pieniądze A.K. przerzucić z Włoch do Niemiec względnie Francji. Odchodząc z Bazy Jutrzenka przekazałem Hańczy ok. 12 milionów dolarów przeznaczonych dla A.K., których do Polski nie można było przerzucić.”
Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom II, s. 345,  Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6

 

Podpisany przez komisję – w tym mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego –  „Protokół znalezienia, odebrania i otwarcia zawartości skrytki, założonej przez płk. Hańcza Ryszarda i por. Miciński Czesława, w Ospedale dei Fatebenefratelli na wyspie Tiberina w Rzymie, spisanego w Kancelarii Placówki „R” dnia 5.X.1945″ zawiera informację, że komisja udała się na to miejsce tego dnia w samo południe, z pomocą ślusarza otworzyła skrzynię i zabrała z niej dwie mniejsze drewniane skrzynki, zostawiając zakonnikowi, O. Maurycemu pokwitowanie.

00_Teczka_DSC01289-250x172 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Akta „sprawy Hańczy”

W rzymskiej placówce II Oddziału (wywiadu) 2 Korpusu Polskiego komisja otworzyła skrzynkę oznaczoną numerem „5” oraz znajdującą się w niej „walizkę nr 5”, w której znaleziono 12 pasów sześciokieszeniowych z dolarami oraz paczkę 5.638 dolarów. Komisja otworzyła też drugą skrzynkę, oznaczoną nr „4”, w której była walizka z numerem „4”, ale walizki tej nie otworzono.

Później w sprawozdaniu mjr dypl. Jana Gorzko wskazano, że w obu tych walizkach znajdowały się dolary papierowe, łącznie na kwotę 1.136.638 (milion sto trzydzieści sześć tysięcy sześćset trzydzieści osiem). Jak relacjonuje we wspomnieniach mjr dypl. Jan Jaźwiński, Ojciec Maurycy poinformował, że w skrzyni znajowało się pięć skrzynek, z których trzy zostały już zabrane przez płk Dorotycza-Malewicza ps. Hańcza oraz por. Micińskiego.

Protokół i in. dokumenty komisji mjr dypl. Jana Jaźwińskiego ws. przejęcia depozytu dolarowego
(Dokumenty z teczki „Sprawa ś.p. płk Hańcza – Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 26/39)

 

DSC01348_depesza-250x100 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Depesza rzymskiej placówki wywiadu 2 Korpusu Polskiego

Gdy obie komisje powołane przez gen. Andersa zakończyły już swoje prace, wciąż trwały poszukiwania „Hańczy”, który samowolnie oddalił się z nałożonego na niego aresztu domowego. We wtorek 9 października 1945, o godz. 9.30 patrol w składzie: ppor. Aleksander Aksan, ppor. Lech Lipowicz, pchor. Lisowski udał się do mieszkania „Hańczy” w Rzymie, przy Fonte di Fauno. Na ich widok „Hańcza” – który na polecenie Tatara ukrył (czyli ukradł) pieniądze przed legalnymi władzami R.P. oraz swoimi przełożonymi – strzelił sobie w głowę. Ppor. Aksan zawiadomił 104 Brytyjski Szpital Wojskowy oraz swojego przełożonego.

W nocy 9/10 października 1945 ppłk Marian Dorotycz – Malewicz ps. Hańcza zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Pozostawił dwa pożegnalne listy, w tym szczegółowe dyspozycje co do rozdysponowania swoich rzeczy.

wyspa-tyberyjska-2-250x213 Stanisław Tatar - generał zdrajcaOficer do zleceń gen. Andersa, płk dypl. Wincenty Bąkiewicz wspominał: „Wreszcie nadszedł meldunek z placówki [wywiadu] w Rzymie, że są na tropie „Hańczy”, a wkrótce potem następny, że „Hańcza” zastrzelił się. Było to dla mnie poważnym zaskoczeniem, gdyż nie spodziewałem się, że targnie się na swoje życie, chociaż z drugiej strony, przed wojną w Krakowie „Hańcza” usiłował popełnić samobójstwo, więc musiała to być psychika niestabilna. Wówczas chodziło o jakieś sprawy kwatermistrzowskie, zresztą „Hańcza” osobiście miał czyste ręce,to jego podwładni robili jakieś machlojki.

DSC01349_depesza-2-250x109 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Depesza rzymskiej placówki wywiadu 2 Korpusu Polskiego

Celowo zostawiliśmy sprawę w rękach Anglików i nie braliśmy udziału w sekcji zwłok i ustaleniu przyczyny śmierci. Angielscy eksperci stwierdzili, iż było to samobójstwo. Tymczasem krążą plotki, że myśmy go zamordowali. Gdyby rzeczywiście był zamiar likwidacji „Hańczy”, to przecież nie zostawiłbym tej, tak drażliwej sprawy w rękach przypadkowego zespołu placówki rzymskiej, a wysłałbym specjalny patrol bardziej nadający się do tego rodzaju, dość zresztą niezwykłego zadania”.

Władysław Michniewicz – Śmierć płk. Hańczy
w: Kultura nr 10/192, Instytut Literacki Paryż, 1963, s. 87-104

Opublikowane później w paryskiej „Kulturze” (nr 10/192 z 1963) rewelacje o rzekomym morderstwie „Hańczy” tak skomentował płk dypl Wincenty Bąkiewicz – „Ostatnio płk Michniewicz ogłosił w „Kulturze” (Mr 10/192, 1963) artykuł oskarżający nas o zamordowanie „Hańczy” w celu dostania w swe ręce pieniędzy przeznaczonych na akcję krajową, które były pod jego opieką. Jest to pomylenie faktów.”

 

Konszachty z „władzą ludową”
Polski_Korpus_Przysposobienia_i_Rozmieszczenia-1-300x249 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Ulotka PKPiR

Po cofnięciu 5 lipca 1945 dyplomatycznego uznania Wielkiej Brytanii dla rządu R.P. na emigracji, w Polskich Siłach Zbrojnych służyło ok. 230 tys. żołnierzy (oprócz Brygady Świętokrzyskiej podległej Amerykanom). Władze „Polski Ludowej” zamierzały przejąć zwierzchnictwo nad nimi. Obawiając się buntu Polaków, Brytyjczycy przedłożyli polskim dowódcom następującą propozycję rozwiązania problemu:

  • utworzenie Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (Polish Resettlement Corps), jako jednostki brytyjskiej armii, dla żołnierzy PSZ którzy chcieli pozostać w Wielkiej Brytanii. Mogli podpisać dwuletni kontrakt i przygotować się do cywilnego życia; bezpośrednia demobilizacja z PSZ oraz pozostanie w Wielkiej Brytanii nie były możliwe. W trakcie służby w Korpusie żołnierze mogli w dowolnym terminie emigrować do innego kraju, powrócić do Polski albo wstąpić do brytyjskiej armii lub podjąć w Anglii cywilną pracę zawodową;
  • demobilizacja z PSZ oraz przewiezienie na koszt Wielkiej Brytanii do innego kraju dla żołnierzy PSZ wybierających emigrację poza Wielką Brytanią;
  • zgłoszenie na wyjazd do „Polski Ludowej” oraz przekazanie go władzom dla żołnierzy PSZ, którzy chcieli powrócić do Polski.

7 września 1946 pierwsza grupa 76 oficerów, w tym 5 generałów (Chruściel, Kopański, Maczek, Malinowski, Masny), podpisała kontrakt z PKPiR; gen Kopański został mianowany Inspektorem Generalnym PKPiR. 26 września 1946 rząd „Polski Ludowej” (w tym Mikołajczyk) pozbawiła ich polskiego obywatelstwa. Ostatecznie do PKPiR wstąpiło ok. 114 tys. żołnierzy PSZ; ok. 14 tys. emigrowało do Francji, Kanady, USA, Argentyny, Brazylii i innych krajów.

utnik-225x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Marian Utnik

Już podczas odprawy generałów Sztabu Naczelnego Wodza, 9 i 10 sierpnia 1945  Tatar otwarcie opowiedział się – wywołując zdumienie pozostałych – za powrotem do „Polski Ludowej”. Finalnie, spośród żołnierzy „organizacji tatarowskiej” przeważająca większość wstąpiła do PKPiR. Tylko nieliczni (oprócz Tatara, Utnika, Nowickiego) zgłosili się na wyjazd do „Polski Ludowej”: Stefan Jagiełło, Jan Podoski, Alfred Wiśniewski. Utnik swój zamiar wyjazdu do sowietyzowanej Polski ujawnił gen. Kopańskiemu 28 marca 1947.

W połowie października 1945 przyjechała z „Polski Ludowej” do Londynu sześcioosobowa „Misja Wojskowa”, która miała zorganizować repatriację żołnierzy PSZ do Polski. Rząd brytyjski nie zaakceptował przymusowej repatriacji zbiorowej, wyrażając zgodę na dobrowolną oraz jednostkową. Misja powróciła z niczym; w Londynie pozostali jej członkowie: płk dypl. Józef Kuropieska (później attache wojskowy) oraz ppłk Maksymilian Chojecki (zastępca). Już w październiku 1945 Kuropieska spotkał się z Utnikiem, ten zameldował o spotkaniu gen. Kopańskiemu. Został poinstruowany, że do spotkań z warszawską „misją” upoważniony jest wyłącznie szef wywiadu Sztabu Naczelnego Wodza płk dypl. Stanisław Gano. Do zadań Kuropieski należało inwigilowanie oraz infiltrowanie polskiej emigracji, składał regularnie meldunki wywiadowcze. Wbrew instrukcji gen. Kopańskiego Utnik regularnie spotykał się z Kuropieską; w styczniu 1946 spotkał się nawet w jego mieszkaniu ze „specjalistą od walki z reakcyjnym podziemiem” gen. Wiktorem Groszem (właśc. Icchak Medres). Grosz wypytywał o Mikołajczyka oraz fundusz Drawa.

Anna Marcinkiewicz-Gołaś –  Przyczyny powołania i działalność
Polskiej Misji Wojskowej w Londynie (1945 -1946)
w: „Niepodległość i Pamięć” 2010 nr 17/1 (31) s. 213 – 226

 

Wiktor_Grosz-250x296 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Wiktor Grosz

W 1946 z ambasadą „Polski Ludowej” kontaktował się także Tatar, pod koniec tego roku ujawnił Kuropiesce, że dysponuje znacznymi pieniędzmi, a także że „komitet trzech” chce powrócić do Polski. 19 grudnia 1946 płk. Kuropieska zameldował szefowi wywiadu gen. Wacławowi Komarowi: „jest najwyższy czas, aby zająć się pieniędzmi grupy Tatar, Utnik,  Nowicki. Sądzę, że jest tego nie mniej niż 500 000 funtów.”

W marcu 1947 na rozmowę z Tatarem przyleciał do Londynu wiceszef wywiadu płk Stanisław Flato, aby ustalić przekazanie władzom „Polski Ludowej” majątku „funduszu Drawa”. W rozmowie z nim Tatar oświadczył że ma ok. 2,2 mln dolarów i kilka nieruchomości w Wielkiej Brytanii, Francji oraz Belgii. Utnik przekazał Flato „Ogólny plan przekazania państwu polskiemu mienia znajdującego się pod opieką „Komitetu Drawa”. 

W tymże „Planie” Tatar z Utnikiem postawili warunki przekazania majątku, m.in.:

  • „dorobek Komitetu, głównie w części zainwestowanej, zachować w postaci specjalnej Fundacji, zorganizowanej na zasadach samowystarczalności (…) przeznaczonej do (…) zapewnienia opieki i pomocy tym współpracownikom Komitetu, którzy (…) przyczynili się do zabezpieczenia mienia (…)”.
  • „maksymalna pomoc i ułatwienia w zakresie niezbędnym do zrealizowania planu,
  • umożliwienia zachowania dobrego imienia członków Komitetu (…),
  • opiekę , tak dla członków Komitetu i ich rodzin, jak i personelu współpracującego (…)
  • unikanie rozgłosu w stosunku do czynników obcych i polskiej emigracji”.

 

Zdumiewająco bezczelna oferta Tatara sprowadzała się zatem do przekazania „władzom Polski Ludowej” części majątku państwowego II R.P., którym dysponował, w zamian za prywatne korzyści. „Plan” Tatara na początku lipca 1947 zaakceptował gen. Marian Spychalski, prawdopodobnie w uzgodnieniu z Gomułką i/lub Bermanem.

list-Utnik_20220519_093218-250x201 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Marian Utnik, List „Do Romana” Nr 3/Sab/49, Lipiec 1949, Centralne Archiwum Wojskowe, Listy Utnika do naszej II-ki, sygn. II.52.362 s. 3.

29 maja 1947 Tatar spotkał się z ambasadorem PL Jerzym Michałowskim oraz nowym attaché wojskowym płk Maksymilianem Chojeckim. 19 czerwca 1947 dziesięć metalowych skrzyń ze złotem FON Tatar z Utnikiem przekazali do ambasady „Polski Ludowej” w Londynie. Prawdopodobnie wtedy – w zamian za złoto – Tatar, Utnik i Nowicki otrzymali… paszporty konsularne, wystawione przez komunistyczne władze Polski. Ok. 208 kg „złotego FON” Tatar przekazał za pośrednictwem attaché wojskowego płk Maksymiliana Chojeckiego; ok. 40 proc. „złotego FON” przejął wywiad PL (Oddział II SG LWP) na potrzeby antyzachodniej działalności wywiadowczej.

Wiosną 1947 Utnik za 500 funtów (ówczesna równowartość ok. dwuletniego stypendium studenckiego – RMZ] kupił list Cadogana, urzędnika brytyjskiego Foreign Office do Mikołajczyka, z 2 listopada 1944 do Mikołajczyka, informujący o poparciu władz Wielkiej Brytanii dla granicy polskiej na Odrze i Nysie. List przekazano do ambasady, wkrótce posłużył jako podłoże propagandowej broszury pt. „Przyczyny ucieczki Mikołajczyka. Zatajony dokument. Rewelacyjne zeznania”…

W Centralnym Archiwum Wojskowym  zachował się list Mariana Utnika do Oddziału II (wywiad), w którym potwierdzał wcześniejsze ustalenia w sprawie utworzenia przez niego na terenie Wielkiej Brytanii trzech siatek wywiadowczych pracujących na rzecz „Polski Ludowej” (do zbierania informacji wojskowych, naukowo – technicznych i politycznych) oraz instruował, kogo przysłać jako oficera wywiadu, aby mógł go „wprowadzić do środowiska jako mojego prywatnego znajomego”.

 

W końcu maja 1947 r. gen. bryg. Stanisław Tatar i jego wspólnicy – płk dypl. Stanisław Nowicki oraz ppłk dypl. Marian Utnik – zdecydowali się jawnie na współpracę z komunistycznym wywiadem wojskowym. Pod płaszczykiem szczytnych celów, za zdefraudowane pieniądze z funduszu „Drawa” oraz złoto Funduszu Obrony Narodowej, należące do polskiego rządu na emigracji, kupowali sobie faktycznie lepszą przyszłość w Polsce Ludowej. Tak przynajmniej sądzili, gdyż nieodległa przyszłość brutalnie zweryfikowała ich przypuszczenia. (…) Działania Komitetu, noszące wszelkie znamiona defraudacji majątku należącego do Skarbu Państwa, zawsze zmierzały w jednym kierunku: powrotu do Polski i wykorzystania zawłaszczonego majątku w celu zabezpieczenia własnej przyszłości. Oczywiście dążenia te na zewnątrz starannie maskowano troską o odbudowę kraju. Daniel Koreś – U źródeł afery TUN: generał Stanisław Tatar, rozpad Komitetu Trzech i przekazanie komunistycznemu wywiadowi wojskowemu funduszu „Drawa” 1947-1949, Przegląd Historyczno – Wojskowy (1/2021), Warszawa 2021, s. 66-104.

 

15 września 1947 r. miała miejsce konferencja w Ambasadzie Polski Ludowej w Londynie, m.in. z udziałem Tatara (…) ustalono szczegóły szeroko zakrojonego planu zakupów na rzecz Polski w krajach zachodnich, oczywiście dzięki funduszowi „Drawa”. Zdecydowano wówczas o otwarciu przy Ambasadzie tzw. biura zakupów Tatara, którym miał kierować Utnik. Biuro miało przede wszystkim realizować zakupy sprzętu i materiałów wg. zapotrzebowania płynącego z Warszawy, a konkretnie z szefostwa wywiadu wojskowego, choć w konsultacji z Ministerstwem Przemysłu. Ustalono także uruchomienie akcji przerzutu gotówki z „Drawy” (…)

tatar-wikipedia-cenzuza-1-300x158 Stanisław Tatar - generał zdrajcaW drugiej połowie 1947 r. Tatar (…) zdecydowany był już na pełną współpracę z komunistami. W lipcu tr. Utnik i Nowicki (i zapewne także Tatar, choć w jego przypadku nie udało mi się dotąd znaleźć stosownego dokumentu) ostatecznie odmówili wstąpienia do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (PKPiR), a żeby nie zostać usuniętymi z terenu Wlk. Brytanii, otrzymali fikcyjne zatrudnienie na terenie Ambasady Polski Ludowej w Londynie oraz paszporty dyplomatyczne, które sankcjonowały ich dalszy pobyt na Wyspach Brytyjskich.

Gra pozorów definitywnie się skończyła. Kolejnym przykładem świadomego odcięcia się od dawnych sojuszników była odmowa udzielenia jakiejkolwiek pomocy Mikołajczykowi, wyrażona przez Utnika, za wiedzą i wolą Tatara (…)[  Daniel Koreś – U źródeł afery TUN: generał Stanisław Tatar, rozpad Komitetu Trzech i przekazanie komunistycznemu wywiadowi wojskowemu funduszu „Drawa” 1947-1949, Przegląd Historyczno – Wojskowy (1/2021), Warszawa 2021, s. 69-71.

Uwaga – informacja o współpracy Tatara z komunistycznym wywiadem wojskowym została usunięta z Wikipedii, choć pochodzi z publikacji historyka IPN – patrz cytat powyżej…

 

Jak przekazano złoto FON władzom „Polski Ludowej”?

gold-250x175 Stanisław Tatar - generał zdrajcaTatar 17 listopada 1979 na spotkaniu w Kurii Biskupiej w Lublinie opowiedział bajkę, że wykorzystano do tego pogrzeb gen. Lucjana Żeligowskiego – artyleryjskie skrzynie ze złotem miały stanowić „złoty katafalk”, na którym złożono trumnę generała po pogrzebie 15 lipca 1944 w Londynie. Katafalk i trumna z generałem wylądowały na Okęciu, zaraz potem skrzynie artyleryjskie przejął gen. Piotr Jaroszewicz i gen. Wacław Komar (właśc. Mendel Kossoj), szef Oddziału II Sztabu Generalnego LWP.

Bajka o „złotym katafalku” była dla naiwnych – na użytek publiczny, do niedawna była publikowana nawet w „Wikipedii”… (musiałem to poprawić). W rzeczywistości złoto potajemnie przesyłano z Londynu do Polski pocztą dyplomatyczną. Pierwsze dwie skrzynki złota przewiózł kurier por. Leon Szwajcer 2 lipca 1947, osiem kolejnych przewiozła 13 lipca 1947 Pola Landau, żona zastępcy Szefa Oddziału II Sztabu Generalnego WP. W Londynie pozostało 142 kg złota (w dwóch skrzyniach) w dyspozycji Oddziału II Sztabu Głównego LWP na cele wywiadu antyzachodniego.

Embassy_of_Poland_in_London-227x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Ambasada RP, Londyn

Po przewiezieniu do Polski złoty FON formalnie („papierkowo”) przechowywany był w skarbcu NBP jako „depozyt zastrzeżony”, faktycznie przechowywano go w MON, ale uwaga – już nie w skrzynkach, ale w… kasetach. Przy tym „zawieruszyły się gdzieś” oryginalne spisy zawartości skrzynek ze złotem. W kwietniu 1949 uchwalono ustawę o likwidacji FON, w styczniu 1952 międzyministerialna komisja MON i MF dokonała przeglądu depozytu. Tylko jedna ze skrzyń miała spis zawartości, w pozostałych ich już nie było. Monety numizmatyczne i inne złote przedmioty przekazano na… złom do Skarbca Emisyjnego. 8 listopada przetopiono na sztabki nieznaną ilość przedmiotów o wadze 112 kg.

Do dyspozycji Kancelarii Cywilnej Prezydenta i URM przekazano 526 złotych zegarków, 156 szt. biżuterii, 156 innych złotych przedmiotów oraz kamienie szlachetne. Majątkiem tym dysponowali Bierut, Cyrankiewicz, Jaroszewicz. W 1956 prezes NBP powołał komisję, która wyceniła przedmioty i przekazała je do centrali jubilerskiej „Jubiler” oraz do sklepów „Desy”. Do Zarządu Muzeów przekazano zaledwie 19 przedmiotów. Komisja ustaliła, że części przedmiotów brakuje. Ogółem 96 kg cennych precjozów „złotego FON” rozdysponowano, w 1956 ok. 826 szt. sprzedano w „Jubilerze i „Desie”. Część przywłaszczyli sobie dygnitarze PRL przed 1956.

Od października 1947 do końca 1948 Tatar, Utnik, Nowicki przekazali władzom „Polski Ludowej”:

  • 3.046 tys. dolarów w banknotach papierowych
  • 27 tys. funtów szterlingów w banknotach papierowych
  • 12 tys. dolarów w złocie
  • 1,8 tys. funtów w złocie
  • 100 tys. dolarów – ambasadzie „Polski Ludowej” w Londynie

Ponadto ze środków funduszu Drawa kupiono i przekazano do Polski m.in.: urządzenia radarowe i niewielką ilość radu (56,6 tys. USD), francuskie autobusy dla Warszawy (100 tys. USD), pięć stacji sanitarnych (75 tys. USD), wyposażenie laboratorium fizycznego (15 tys. USD), ponadto książki i inne towary. Władzom „Polski Ludowej” Tatar, Utnik, Nowicki przekazali też dwie nieruchomości w Londynie, jedną w Paryżu oraz farmę pod Paryżem. W lipcu 1948 Tatar został odznaczony przez Bieruta Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski IV kl., Utnik orderem V kl. oraz został zweryfikowany w stopniu podpułkownika, następnie awansowany na pułkownika…

 

Stalinowski „proces generałów”

proces-generalow-250x153 Stanisław Tatar - generał zdrajcaHistoryk Zbigniew S. Siemaszko w swojej publikacji „Działalność generała Tatara”  przytacza relację odpowiedzialnego za łączność „centrali Hel” Sabina Popkiewicza: „Po wojnie inż. Popkiewicz opowiadał mi, że w centrali „organizacji tatarowskiej” na Montpelier Ave coraz częściej i w coraz większych ilościach pojawiały się polskie specjały jak „Wyborowa”, kiszone ogórki, kapusta, polska kiełbasa. W tym czasie, a był to rok 1946, wyrobów tego rodzaju na rynku londyńskim nie było i można je było wówczas dostać jedynie przez ambasadę PRL.”

mbp-koszykowa2-250x156 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego

Tatar był zapewne przekonany, że podobna sielanka będzie trwać także po jego przyjeździe do skomunizowanej Polski. Po bezprawnym przekazaniu złota FON 18 lub  19 lipca 1947 Tatar pojechał do „Polski Ludowej” na negocjacje w sprawie przekazania „funduszu Drawa”. W tym czasie ostatecznie zerwał już ze pozorami wspierania Mikołajczyka. Szczodrze czerpał z państwowych pieniędzy II R.P., zagarniając je na własne potrzeby. Tatar i Nowicki mieli np. po dwa samochody, koszty ich zakupu i użytkowania pokrywał fundusz. Ponadto z tego samego źródła Tatar przekazał po tysiąc dolarów m.in. swojej żonie, żonie Kirchmayera, żonie Rzepeckiego i in. Ze środków funduszu Drawa finansowano propagandowe artykuły w prasie brytyjskiej. Wszystkie te wydatki w księgach bezczelnie zapisano jako „pomoc Polsce”. Tatar i jego sitwa czerpali dochody z nieruchomości zakupionych z funduszu Drawa: z najmu mieszkań przy Cornwall Gardens 13, z quasi pensjonatu urządzonego przy Cornwall Gardens 11. Nota bene, zamieszkał tam pracownik attachatu wojskowego „Polski Ludowej” Pakszta, który mógł na bieżąco kontrolować „komitet trzech”. W łączności pomiędzy Tatarem a wywiadem „Polski Ludowej” używano sowieckich szyfrów…

Na początku września 1949 Utnik dostał wezwanie od Komisji Specjalnej Rady Narodowej R.P. w Londynie, badającej działalność gospodarczą emigracyjnych władz państwowych. O wezwaniu powiadomił płk Maksymiliana Chojeckiego z attachatu wojskowego, ten zaś szefa wywiadu „Polski Ludowej”. Po kilku dniach Utnik dostał wezwanie od gen Komara do przyjazdu na początku października do Warszawy. Utnik był zdziwiony, jak sam relacjonował kompanom z „komitetu trzech” – „uważałem wezwanie moje do kraju za rezygnację Oddziału II z propozycji lipcowych stworzenia jakiejś rezydentury informacyjnej w Anglii. Jak wynika z tej wypowiedzi, trójka cwaniaczków z „komitetu trzech”: Tatar, Utnik, Nowicki, miała zamiar zaangażować się jeszcze aktywniej w agenturalną działalność szpiegowską na rzecz wywiadu „Polski Ludowej”. Ok. dwa tygodnie po przyjeździe Utnika do Warszawy, przyjechali także Tatar i Nowicki, zaniepokojeni że bez nich prowadzone są jakieś negocjacje.  Naiwnie sądzili, że po odegraniu roli „pożytecznych idiotów” oraz przekazaniu znacznej części zdefraudowanego majątku państwowego II R.P. będą jeszcze do czegoś potrzebni nowej, komunistycznej władzy w Polsce…

areszt-mbp-warszawa-koszykowa-250x167 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Cala aresztu MBP

Utnikowi kazano wracać – miał jechać pociągiem Pragi, stamtąd lecieć do Londynu. W Łodzi pociąg zatrzymano, Utnik dostał list gen. Komara z żądaniem powrotu do Warszawy. Przyjechał po północy, 3 listopada 1949, został aresztowany na dworcu Łódź Kaliska. Tego samego dnia w pociągu aresztowano Nowickiego. Dzień wcześniej na lotnisku w Modlinie (samolot po starcie z Warszawy wylądował tam pod pozorem uszkodzenia silników) został aresztowany Tatar. Zaraz potem do Londynu przyjechała grupa funkcjonariuszy wywiadu „Polski Ludowej”, dysponująca wszystkimi kluczami aresztowanych. Po drobiazgowej rewizji zabrali interesujące ich dokumenty i rzeczy, w tym dwie kasy pancerne. Były w nich m.in. teczki personalne współpracowników i kurierów „centrali Hel”…

Waclaw_Komar-203x300 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Wacław Komar

Jak później ustalili historycy, decyzję o aresztowaniu „komitetu trzech” podjął Bierut, a formalnie Komisja Biura Politycznego KC PZPR do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego, po zapoznaniu się z opiniami kilku najwyższych oficerów wywiadu, którzy zalecali aresztowania. Gen. Wacław Komar (właśc. Mendel Kossoj), gen. Mieczysław Mietkowski (właśc. Mojżesz Bobrowicki), gen. Roman Romkowski (właśc. Natan Grinszpan-Kikiel), płk Ignacy Krzemień (właśc. Ignacy Feuerberg), płk. Józef Czaplicki (właśc. Izydor Kurtz) zgodnie uważali, że przekazanie złota i pieniędzy przez Tatara, Utnika, Nowickiego do „Polski Ludowej” ma charakter wrogi. Jak ujął to historyk Jerzy Poksiński Powstała koncepcja „konia trojańskiego”, który nafaszerowany złotem i pieniędzmi przybywa do kraju, aby zyskać zaufanie władzy, a następnie rozpocząć wrogą przeciwko niej działalność.

Aresztowanych osadzono w areszcie MBP w Warszawie przy ul. Koszykowej (piwnice obecnego Ministerstwa Sprawiedliwości); wobec braku „postępów w śledztwie” na początku 1950 przeniesiono ich do aresztu Głównego Zarządu Informacji, tam poddano wielogodzinnym przesłuchaniom tzw. „konwejerowi”.  Od lata 1951 do 1954, w tzw. „procesach tatarowskich” oskarżono 93 oficerów o udział w „spisku w wojsku” oraz „szpiegostwo”. 38 skazano na śmierć (18 później zmieniono na dożywotnie więzienie); pozostałych na wieloletnie więzienie (trzech zmarło za kratami), tylko jednego uniewinniono. Według niektórych ocen, sprawa Tatara miała być użyta także do procesu politycznego przeciwko Marianowi Spychalskiemu.

Stanisław Salmonowicz – Meandry „sprawy” generała Stanisława Tatara
w: Czasy Nowożytne, 2000, nr 9 (10), s. 187-202

 

Na aucie

W 1956 zwolniono z więzień oraz zrehabilitowano skazanych w „procesach tatarowskich”, w tym „pożytecznego idioty” – Tatara. Przez krótki okres Tatar był doradcą ministra obrony narodowej do spraw II wojny światowej, odznaczony przez Gomułkę Orderem Odrodzenia Polski III kl. Potem wycofał się z życia publicznego, przez środowisko żołnierzy Armii Krajowej był traktowany niechętnie. Żył w dostatku w Warszawie. Zmarł 16 grudnia 1980, pochowany 22 grudnia 1980 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie (kwatera A18-8-28).

Utnik po wyjściu z więzienia zawarł związek małżeński z siostrą Gustawa Herling-Grudzińskiego, mieszkał w wygodnym mieszkaniu na warszawskim Bemowie. Często wyjeżdżał z żoną do jej brata do Włoch. Pod koniec życia zamieszkał w Domu Społecznym dla Kombatantów, zmarł 24 lutego 2003 w Warszawie.

Nowicki zmarł 9 października 1963, siedem lat po wyjściu z więzienia, pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach (kwatera A32-4-3).

 

rada-narodowa-londyn-250x165 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Jedno z posiedzeń Rady Narodowej

Gen. Roman Odzierzyński, minister obrony narodowej – do Rady Narodowej R.P.„(…) O tym, że gen. Tatar ukrył część pieniędzy przeznaczonych na dział krajowy przed władzami, dowiedział się gen. Bór po raz pierwszy z raportu gen. Andersa. W raporcie tym gen. Anders donosił o dokonaniu rewizji z bazie [nr 11 – RMZ] i o odkryciu tam i o przejęciu ukrytej kwoty ok. milion i 136.000 dolarów i drobniejszych kwot w innych walutach (lirach). Ponadto doniósł o znalezieniu ksiąg kasowych, które wskazywały, że dalsze jeszcze kwoty zostały ukryte. Po otrzymaniu tej wiadomości gen. Bór wysłał natychmiast gen. Chruściela do Szkocji, celem przesłuchania na miejscu gen. Tatara i spisania protokołu. Gen. Tatar przyznał się, że ukrył na terenie Francji sumę ok. 2.500.000 dolarów i że te ukryte pieniądze pochodziły z tzw. akcji „Drawa”, oraz że całą manipulację w tej sprawie przeprowadził, gdy Naczelnym Wodzem był gen. Sosnkowski (…).

Ponieważ  pisemnego rozkazu gen. Bora, przekazania natychmiast tych pieniędzy Szefowi Sztabu Głównego [b. Sztab Naczelnego Wodza – RMZ] nie wykonał i odmówił wykonać, zwolnił go [Tatara – RMZ] gen. Bór ze stanowiska służbowego, jakie zajmował. Sprawy sądowej nie kazał wytaczać, co zresztą uzgodnił z Prezydentem R.P. do czasu zabezpieczenia pieniędzy krajowych, które były wówczas na terenie Niemiec w 1 Dyw. Pancernej i Brygadzie Spadochronowej, a które były pod opieką, jak się okazało, oficerów związanych i oddanych gen. Tatarowi. Gen Tatar odgrażał się, że jeżeli będzie mu wytoczona sprawa sądowa, to przekaże gospodarzom [Brytyjczykom – RMZ] kwotę i miejsce przechowania pieniędzy krajowych, o co wówczas oni bardzo zabiegali i o co się kilkakrotnie upominali. (…)

Ppłk dypl. Kamieński [Jan Kamieński, Cichociemny – RMZ] jest oficerem PSZ. W r. 1944 został jako skoczek wysłany do Kraju (…) Jego to (…) wysunął płk. Bokszczanin (…) jako kandydata, który by się nadawał do tak ryzykownego przedsięwzięcia jak podjęcie pieniędzy od zaufanych gen. Tatara i przesunięcie ich do Belgii i Francji, celem zachowania w tajemnicy miejsca ich przechowywania i zabezpieczenia. (…) Ppłk Kamieński podjął się przeprowadzenia całej akcji, która nie była łatwa, wymagała bowiem dużej dozy odwagi i ryzyka. (…) Akcję całą sprawnie przeprowadził, wszystkie pieniądze podjął, wywiózł i zabezpieczył, odcinając za sobą i pieniędzmi wszelkie ślady”. (…) Pieniądze trzeba było kilkakrotnie przesuwać, by wszystkie ślady zatrzeć. (…) Rozkaz wydany przez gen. Bora wygotowania aktu oskarżenia zbiegl się z przekazywaniem funkcji Naczelnego Wodza (…).

 

Konkluzje

Zdrajca Tatar (także Utnik) nigdy nie został rzetelnie rozliczony i osądzony. Wciąż nie ma też pełnej wiedzy o jego zdradzieckich „dokonaniach”. Wciąż pokutuje prosowiecka narracja historyczna, według której Tatar chciał dobrze dla Polski, ale padł ofiarą „błędów i wypaczeń”, czyli stalinowskiego, pokazowego „procesu generałów”. Do dzisiaj ukrywane są informacje historyków o współpracy Tatara z komunistycznym wywiadem wojskowym, są nawet… usuwane z Wikipedii …

 

20220517_111342-250x196 Stanisław Tatar - generał zdrajcaW tym kontekście można zacytować tylko dwa zdania ze sporządzonego w trzech egzemplarzach ściśle tajnego raportu „Grupy Specjalnej [Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego] do opracowania [przekazanych przez Tatara] materiałów archiwum O. Spec.” z dnia 27 czerwca 1951, adresowanego do wieloletniego komunistycznego aparatczyka, wówczas wiceministra bezpieczeństwa publicznego gen. Mieczysława Mietkowskiego (właśc. Mojżesza Bobrowickiego):

„Cała zawartość archiwum O. Spec. [Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza] została zinwentaryzowana, sporządzono wykazy dokumentów, nazwisk i charakterystyki teczek. Zakartekowano nazwiska i wszelkie dane co do 12516 osób występujących w materiałach archiwum. (…)”

Fragment pisma z 27-06-1951 Kierownika Grupy Specjalnej [Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego] do opracowania materiałów archiwum O. Spec. [Oddziału VI (Specjalnego] Stefana Szmita do wiceministra bezpieczeństwa publicznego Mieczysława Mietkowskiego, Centralne Archiwum Wojskowe, CAW sygn. II.52.1

 

Przez długie powojenne lata wciąż najwięcej do powiedzenia mieli prosowieccy historycy. Dlatego wciąż niektórzy nie przyjmują do wiadomości, że Tatar bezczelnie zdefraudował powierzone mu rządowe pieniądze, licząc na zaszczyty i apanaże w PRL. Niektórzy wciąż jednak wierzą w kłamliwe opowieści o „przekazaniu funduszy do kraju” oraz nie rozumieją, że Tatar padł  ofiarą własnych intryg, politycznych gier i kalkulacji. Nawet samobójstwo płk „Hańczy”, wplątanego w intrygi Tatara zostało wykorzystane w prosowieckiej narracji do oskarżenia… gen. Andersa o rzekome zlecenie morderstwa – w celu przejęcia pieniędzy, które wcześniej już zostały odzyskane przez mjr / ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego

Przez całą wojnę – także długie lata po wojnie –  wszystkie sprawy związane z działalnością Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza były super tajne. Jego finanse nie były przez nikogo kontrolowane. Po wojnie, na początku 1945, na zlecenie nowego premiera NIK przeprowadziła kontrolę finansów Oddziału VI, ale niewiele ustaliła, m.in. „przeoczyła” ponad ok. 2 mln USD znajdujących się już we Włoszech. Kontrolujących oszukano (podobnie jak Anglików) że wszystkie pieniądze przerzucono do Kraju. Dopiero po samobójstwie Hańczy wywiad 2 Korpusu przejął księgi finansowe bazy nr 11, wtedy wykryto brak ok. 2 mln USD. Gen Anders zameldował o tym gen. Komorowskiemu.

W rozmowie z gen. Chruścielem zdrajca Tatar przyznał się do ukrycia 2,5 mln USD we Francji. Nie wytoczono mu procesu, bo zaszantażował emigracyjne władze R.P. ujawnieniem finansów Oddziału VI Brytyjczykom. Jedynym realnym skutkiem wykrycia potężnej defraudacji było odwołanie  w kwietniu 1946 Tatara z funkcji zastępcy szefa sztabu oraz Utnika z kierownika Komisji Likwidacyjnej Oddziału VI. Pomimo odwołania, Tatar z Utnikiem ukradli jeszcze ok. 3 tys. teczek  (w tym personalnych) Oddziału VI, które przekazali wywiadowi „Polski Ludowej”. Wszystkie aktywa będące w dyspozycji Tatara w znacznej części zmarnotrawiono, w tym rozkradziono.

 

Czynniki umożliwiające defraudację i zdradę Tatara

Zasadniczą przyczyną „sprawy Tatara” był sam Tatar, jego megalomania, chciwość, brak zasad moralnych oraz żądza władzy. Oficer, zwłaszcza z dowództwa Armii Krajowej, który otwarcie opowiadał się za dobrowolnym oddaniem – na dodatek podczas wojny – ok. połowy ówczesnego terytorium II Rzeczypospolitej wrogowi – ZSRR (Rosji) powinien być osądzony za zdradę. Wówczas obowiązywała za to kara śmierci. Tatar powinien zostać oddany pod sąd wojenny po swoim kapitulanckim memorandum z listopada 1943, następnie zlikwidowany jako zdrajca Ojczyzny. Pierwsi odpowiedzialni za to zaniechanie to generałowie Tadeusz Komorowski oraz Tadeusz Pełczyński. Żaden z nich nie wywiązał się ze swego obowiązku w listopadzie 1943. Infantylnie wysłali Tatara do Londynu (aby mieć go „z głowy”), przy tym nie potrafili skutecznie poinformować Naczelnego Wodza o silnie prosowieckiej postawie Tatara. Wskutek osobliwego qui pro quo doprowadziło to do mianowania tego zdrajcy na funkcję zastępcy do spraw krajowych szefa Sztabu Naczelnego Wodza.

Foreign-office-250x185 Stanisław Tatar - generał zdrajca

Foreign Office

Tatarowi pomogła także nieprawdopodobna koincydencja zdarzeń – 30 czerwca 1943 Niemcy aresztowali gen. Stefana Roweckiego, w nocy 4/5 lipca 1943 tragicznie zginął w Gibraltarze gen. Władysław Sikorski. Żaden z nich nie tolerowałby zdrajcy u swego boku. Później, wskutek prosowieckiej presji Brytyjczyków, także intryg wolnomularza Retingera, zdrajca Tatar stawał się głównym rozgrywającym w Sztabie Naczelnego Wodza. Niekontrolowany przez nikogo stopniowo poszerzał swoje wpływy, aspirując do roli ministra obrony, komendanta Armii Krajowej, a nawet… Naczelnego Wodza. Po przyjeździe do Londynu wciąż działał w interesie największego wroga Polski – ZSRR (Rosji). Nie interweniowały brytyjskie służby specjalne, wobec prosowieckiego nastawienia Churchilla, karmionego bajkami przez agentów NKWD oraz sowieckich agentów wpływu. Amerykańskie służby specjalne były dopiero w fazie organizacji. Polskie służby nie zrobiły nic.

Nawet po wojnie, po uzyskaniu niepodważalnych dowodów zdrady i defraudacji Tatara nie zrobiono nic, aby przynajmniej rzetelnie osądzić go choćby tylko w narracji historycznej. W skomunizowanym PRL, także w postkomunistycznej III R.P. nadal utrzymywano bajkę o Tatarze, który rzekomo chciał dobrze. Najczęstszą postawą było milczenie – to zjawisko, które psychologia nazywa „heurystyką dostępności” – jeśli problem jest nieobecny w debacie publicznej, wywołuje się wrażenie jego nieistotności.

Problem zdrady i defraudacji Tatara jednak wciąż istnieje i jest realny. Historycy powinni go dogłębnie zbadać i rzetelnie opisać. Także w poszukiwaniu odpowiedzi na wiele niepostawionych dotąd pytań. W mojej ocenie również m.in. o rolę Tatara w grze operacyjnej MBP i NKWD pod kryptonimem „Cezary” prowadzonej w latach 1948-1952. Zasadnicza część tej rozgrywki toczyła się w czasie, gdy Tatar był już w więzieniu, jednak nadzwyczaj dobra orientacja MBP w strukturach Zrzeszenia WiN oraz strukturach emigracyjnych środowisk niepodległościowych mogła wynikać nie tylko z przejęcia archiwum WiN w kraju oraz szaf pancernych w Londynie z dokumentami „centrali konspiracyjnej Hel” Tatara. Niestety, archiwalia WiN znajdują się w prywatnych rękach, historycy mają do nich utrudniony dostęp.

odznaka-NKWD-245x350 Stanisław Tatar - generał zdrajcaHistoryk dr Jarosław Pałka podkreśla – „Przekroczeniem granic zdrady było przekazanie środków FON [władzom „Polski Ludowej” – RMZ], ale nie ma dowodów na to, że Tatar był agentem sowieckim”. W jego naiwnej ocenie, gdyby Tatar był agentem NKWD, można byłoby takie informacje znaleźć w… aktach stalinowskiego „procesu generałów”…  To bardzo naiwna argumentacja, tego rodzaju informacji nigdy się nie ujawnia. Gdyby nawet przyjąć, że jest racjonalna, to w mojej ocenie nie ma większego znaczenia, czy Stanisław Tatar był sowieckim agentem czy tylko manipulowanym przez Sowietów „pożytecznym idiotą”. Nawet gdyby przyjąć, że Tatar nie był agentem NKWD, to niewątpliwie uczynił dla ZSRR (Rosji) znacznie więcej niż najlepsi sowieccy agenci. Bardzo mocno zaszkodził Polsce…

 

Przez wiele lat po wojnie, aż do czasów współczesnych w przestrzeni publicznej dominowała antypolska, prosowiecka narracja, według której Tatar chciał dobrze, a Hańczę rzekomo zamordowano na polecenie gen Andersa (takie brednie publikował np. „Wprost”)… Podobne bzdury były w hasłach Wikipedii, na szczęście udało mi się je rzeczowo sprostować…

PS.

Trójka cwaniaczków: Tatar, Utnik, Nowicki dla swej kariery w „Polsce Ludowej” zdradziła Polskę i Polaków. Według najnowszych ustaleń historyków Marian Utnik oraz Stanisław Nowicki zostali formalnie agentami komunistycznych służb. Stanisław Tatar formalnie ponoć nim nie był (nie zachował się żaden dokument) ale faktycznie współpracował, wykonywał polecenia szefa komunistycznego wywiadu wojskowego „Polski Ludowej”, a także donosił na kogo się dało, w tym także na swych kompanów z tej odrażającej trójki 🙁


 

 

 

Źródła:
  • informacje własne
  • Zbigniew S. Siemaszko – Działalność generała Tatara, Norbertinum, Lublin 2004, ISBN 83-7222-192-8
  • Sprawa śp. płk Hańcza (Dorotycz-Malewicz). Sprawozdanie z dochodzeń (komplet) Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 26/39
  • Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6
  • Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89
  • Daniel Koreś – Zanim wybuchła afera TUN. Generał Stanisław Tatar. Komitet Trzech. Fundusz „Drawa” i operacja „Brzoza” 1944-1947, w: „Pamięć i sprawiedliwość”, IPN, Warszawa 2020, ISSN 1427-7478, nr 2 (36) s. 409-435
  • Daniel Koreś – U źródeł afery TUN: generał Stanisław Tatar, rozpad Komitetu Trzech i przekazanie komunistycznemu wywiadowi wojskowemu funduszu „Drawa” 1947-1949, w: Przegląd Historyczno – Wojskowy, Warszawa, 2021, nr 1/2021 s. 66-104
  • Kajetan Bieniecki – Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
  • Andrzej Friszke, Jerzy Poksiński – Pomiędzy Londynem a Warszawą. Rozmowa z Marianem Utnikiem, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1994, zeszyt 108, s. 121-138
  • Archiwista [Marian Utnik] – Zestawienie wydarzeń dotyczących kierowania konspiracją w kraju po Powstaniu Warszawskim, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1973, zeszyt 26, s. 207-216
  • Intendent [Marian Utnik] – Kilka uwag o gospodarce pieniężnej polskich władz w Londynie w latach 1944-1946, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1973, zeszyt 26, s. 203-206
  • Marian Utnik – Likwidacja Oddziału VI, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1982, zeszyt 62, s. 201-205
  • Marian Utnik – Obrona utopijnych planów w: Wojskowy Przegląd Historyczny 1986, nr 1, s. 144-167
  • red. Leszek Żebrowski – Wywiadowcza i kontrwywiadowcza działalność podziemia narodowego 1944-1956, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Warszawa 2019, ISBN 978-83-953038-6-9
  • Stanisław Salmonowicz – Meandry „sprawy” generała Stanisława Tatara, Czasy Nowożytne, 2000, nr 9 (10), s. 187-202
  • Jerzy Poksiński – TUN. Tatar, Utnik, Nowicki, Bellona, Warszawa 1992, ISBN 83-11-07980
  • Stanisław Salmonowicz – Powstanie Warszawskie: refleksje w 60. rocznicę, Czasy Nowożytne, 2004, nr 17, s. 9-15
  • Władysław Michniewicz – Śmierć płk. Hańczy, w: Kultura nr 10/192, Instytut Literacki Paryż, 1963, s. 87-104
  • Paweł Maria Lisiewicz, Bezimienni. Z dziejów wywiadu Armii Krajowej, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, Warszawa 1987, ISBN 83-202-0478-X

 

 

 

Jan Jaźwiński

 

ps. Sopja

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Jan Jaźwiński

ppłk dypl. Jan Jaźwiński
Londyn, 15 grudnia 1942

Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

Zwykły Znak Spadochronowy nr 0005

 

Znak-Jazwinski_1-143x250 Jan Jaźwiński

Znak Spadochronowy
mjr Jana Jaźwińskiego

ur. 15 czerwca 1905 w majątku Kutyłowo – Skupie  (obecnie pow. ostrowski) zm. 25 sierpnia 1985 w Los Angeles (USA) – podpułkownik dyplomowany saperów, uczestnik walk o niepodległość Polski w wojnie polsko – bolszewickiej (1918-1920), inżynier, spadochroniarz (Znak Spadochronowy nr 0005) oficer Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego WP, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Sztabu Naczelnego Wodza.
M.in. szef Wydziału Specjalnego (S) w Oddziale VI (Specjalnym) SNW, następnie komendant Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) w Latiano, 20 km od Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), organizator lotów specjalnych SOE ze zrzutami Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej.
Znajomość języków:  angielski, rosyjski, niemiecki, francuski.

 

Syn Ziemi Łomżyńskiej, wielki patriota, o mocnym charakterze, człowiek szlachetny, po żołniersku twardy, utalentowany operacyjnie, oczytany, ogromnie inteligentny, wykształcony, o wszechstronnych zainteresowaniachKajetan Bieniecki („Dramat dowódcy” s. 5-6)

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Jan JaźwińskiSpis treści:


 

Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ

 

Podoski-SOE_20220727_093829-300x130 Jan Jaźwiński

Fragment sprawozdania Wydziału „S” Oddziału VI (Specjalnego), Londyn 28 lutego 1946
WBH – CAW sygn. II-52.356

Urodził się w majątku Kutyłowo – Skupie, w rodzinie ziemiańskiej. Początkowo, od siódmego roku życia uczył się w domu, sześć godzin dziennie, z pomocą korepetytora, przygotowującego go do egzaminu wstępnego do gimnazjum w rusyfikowanej „Kongresówce”. Od jesieni 1913 uczeń klasy wstępnej Gimnazjum 6-go w Warszawie, w której uczyło się 40 uczniów, głównie synów urzędników carskiej administracji oraz 13 Polaków.

Stokowisko-300x208 Jan Jaźwiński

Stokowisko (widok obecny)

Od grudnia 1913 uczęszczał na tajny kurs języka i historii polskiej. Od stycznia 1914 jako kurier dostarczał jego uczestnikom tajną pocztę, a także – dzięki znajomości z córką Cenzora Generalnego Gubernatora Królestwa Polskiego – polskie książki i wydawnictwa (do przepisania), skonfiskowane przez cenzurę.

Od marca 1914, po sprzedaży majątku Kutyłowo – Skupie, rodzina przeniosła się do większego (ok. 300 ha wraz z lasem) majątku Stokowisko w powiecie Wysokie Mazowieckie. W kwietniu 1914 w gimnazjum dał pięścią w pysk uczniowi – Rosjaninowi, który określił go jako „polskaja swołocz”, po tym incydencie wydalony ze szkoły.

Otrzymał tzw. „wilczy bilet”; dyrektor gimnazjum w liście do jego ojca napisał:

„(…) syn Pana, niewątpliwie zdolny uczeń, znalazł się pod wpływem ludzi rewolucyjnie nastawionych w stosunku do uprawnień jakie Imperator Rosji raczył udzielić Polakom. Wpływ ten przejawił syn Pana w ostrej reakcji w stosunku do syna wysokiego i wielokrotnie odznaczanego urzędnika Generalnego Gubernatorstwa. Jestem zmuszony zastosować ustawę i usunąć syna Pana z gimnazjum, bez prawa dalszych studiów w jakiejkolwiek szkole na terenie Królestwa Kongresowego”

 

Służba wojskowa

Od 1918 do 1920 uczeń Gimnazjum Państwowego w Łomży. W 1918 jako trzynastolatek uczestniczył w rozbrajaniu Niemców, w lipcu 1920, jako piętnastolatek zgłosił się konno na ochotnika do obrony Warszawy, zamierzając wstąpić do kawalerii. Ze względu na wiek nie został przyjęty, do kawalerii przyjęto tylko jego wierzchowca. Wstąpił zatem do 201 Ochotniczego Pułku Piechoty 22 Dywizji Piechoty, walczył w okopach Pragi z Kozakami.

Odznaka-9-pulk-saperow-300x303 Jan Jaźwiński

Odznaka 9 Pułku Saperów

Po zakończeniu wojny polsko – bolszewickiej, w 1920 podjął naukę w Korpusie Kadetów nr 2 w Modlinie, 29 czerwca 1923 absolwent drugiej promocji. Podczas nauki poznał późniejszych współinicjatorów systemu łączności z Krajem, Cichociemnych: Jana Górskiego oraz Macieja Kalenkiewicza. Od sierpnia do września 1923 w Szkole Podchorążych Piechoty (kl. 53) w Warszawie. Od 15 września 1923 słuchacz Oficerskiej Szkoły Inżynierii w Warszawie, ukończył ją w 1926 z trzecią lokatą uzyskując półdyplom Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. Awansowany na stopień podporucznika 1 października 1925, przydzielony jako dowódca plutonu 9 Pułku Saperów.

odznaka-Batalion-Mostowy-300x303 Jan Jaźwiński

Odznaka Batalionu Mostowego

Od maja 1928 do października 1930 instruktor i dowódca plutonu w Centrum Wyszkolenia Saperów, następnie do kwietnia 1931 przydzielony jako adiutant oraz dowódca kompanii Batalionu Mostowego w Kazuniu 1 Brygady Saperów w Modlinie.

Od stycznia do czerwca 1932 słuchacz XIX Kursu Unifikacyjnego i XIXa Kursu Dowódców Batalionów Piechoty w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie, po jego ukończeniu przydzielony jako dowódca kompanii do Batalionu Mostowego. W październiku 1932, po zdaniu konkursowego egzaminu przyjęty do Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie. W 1934, jako absolwent XIII Promocji uzyskał dyplom oficera Sztabu Głównego. Awansowany na stopień porucznika dyplomowanego.

Odznaka_8_psap-300x287 Jan Jaźwiński

Odznaka 8 BSap.

Do lutego 1937 kierownik referatu w sztabie Dowództwa Okręgu Korpusu VIII (Toruń). Od lutego 1937 do lutego 1938 dowódca kompanii szkolnej 8 Batalionu Saperów.

Od lutego 1938 przydzielony do Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego w Warszawie. Jako oficer wywiadu w lipcu 1938, pod przykrywką dyplomaty (radca MSZ) oraz pod okiem NKWD, rozpoznawał węzeł kolejowy w Moskwie. Od listopada 1938 skierowany do rozpoznania sieci kolejowej Niemiec, Austrii oraz Czechosłowacji.

 

 

II wojna światowa
Znak-Jazwinski_2-112x250 Jan Jaźwiński

Znak Spadochronowy mjr Jaźwińskiego (rewers)

camp-Coetquidian-300x198 Jan JaźwińskiW kampanii wrześniowej 1939 w dyspozycji szefa Komunikacji Sztabu Głównego, przeprowadził do kolejowych stacji docelowych 86 transportów wojska oraz 2 transporty ewakuacyjne, następnie przydzielony jako oficer do zleceń Szefa Sztabu Naczelnego Wodza.

Na rozkaz ze sztabu Naczelnego Wodza, 18 września wraz z ppłk dypl. Marianem Ogórkiewiczem przekroczył granicę polsko – rumuńską w Zaleszczykach. 21 września 1939 w konsulacie RP w Czerniowcach (Rumunia) uzyskał paszport służbowy (dyplomatyczny) urzędnika MSZ, następnego dnia zameldował się w polskiej ambasadzie w Bukareszcie. Po otrzymaniu 25 września wizy w konsulacie francuskim w Paryżu oraz wiz tranzytowych, wyruszył koleją do Francji. 28 września przekroczył granicę Jugosławii, następnie Włoch. Przez Mediolan 29 września dotarł do Turynu (Włochy), następnie do granicznego Modane.

08_camp-Coetquidian-Francja-1939-241x300 Jan Jaźwiński

Camp Coetquidian

Od 30 września w Modane, od 2 do końca października w Camp de Coëtquidan, zwanym przez Polaków „Koczkodanem”. Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim, jako dowódca zorganizował i wyszkolił batalion saperów. Od lutego do czerwca 1940 kierownik Działu Studiów w Sztabie Naczelnego Wodza.

Szesnastu-248x300 Jan Jaźwiński

Lista szesnastu „chomików”

W lutym 1940 zgłoszony przez współtwórców Cichociemnych: kpt. dypl. Jana Górskiego oraz kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza jako jeden z 16 oficerów, kandydatów na Cichociemnych, gotowych do desantowania się do okupowanej Polski. Szesnastu polskich oficerów zgłosiło się do wojsk powietrznodesantowych w sytuacji, gdy pierwsze jednostki spadochronowe tworzyły jedynie Niemcy i Związek Radziecki (Rosja). W Europie Zachodniej ich jeszcze nie było, pierwsza rozpoczęła ich tworzenie Polska. Należy więc docenić nowatorski charakter Ich inicjatywy, Ich patriotyzm oraz poświęcenie. Bezpośrednio przed wojną, działania podjęte przez Sztab Główny Wojska Polskiego, w tym uruchomienie produkcji spadochronów Polski Irvin, otwarcie Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy, testy sprzętu i wyposażenia, szczególnie zaś rozpoczęcie szkolenia spadochroniarzy – komandosów, nie miały wpływu na przebieg kampanii wrześniowej, jednak sytuowały Polskę w ścisłej światowej elicie państw tworzących wojska powietrznodesantowe. Więcej info – Prekursorzy Cichociemnych oraz Łączność z Krajem.

Oddzial-VI-Londyn-300x253 Jan Jaźwiński

Oddział VI SNW, Londyn

Po upadku Francji ewakuowany 18 czerwca 1940 z Pointe de Grave brytyjskim transportowcem „Modura”. Wg. relacji Macieja Kalenkiewicza ewakuowany 22 czerwca wraz z nim oraz Janem Górskim, na pokładzie brytyjskiego okrętu ewakuacyjnego Royal Scotsman.. Według innej relacji, przed wyjazdem spotkał się z późniejszym Cichociemnym kpt. Maciejem Kalenkiewiczem, który zamierzał dotrzeć do Wielkiej Brytanii razem z przyjacielem, późniejszym Cichociemnym kpt. Janem Górskim. 20 czerwca 1940 dotarł do portu Falmouth (Wielka Brytania).

 

Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

29 czerwca 1940 utworzono w sztabie Naczelnego Wodza  Samodzielny Wydział Krajowy, nazwany Oddziałem VI, potem Oddziałem Specjalnym. Jego podstawowym zadaniem było utrzymanie łączności radiowej i kurierskiej Naczelnego Wodza w Londynie z Komendantem Głównym Armii Krajowej w okupowanej Polsce. 

Harold-Perkins-242x350 Jan Jaźwiński

Harold Perkins

30 lipca 1940 podpisana została umowa polsko – brytyjska dot. formowania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii. Przy Sztabie NW rozpoczęła działalność brytyjska 4 Misja wojskowa. Za wiedzą ówczesnego szefa Oddziału VI ppłk dypl. Jana Smoleńskiego podjął starania o uruchomienie łączności lotniczej z okupowaną Polską. M.in. 12 sierpnia 1940 przekazał notatkę w tej sprawie jednemu z brytyjskich oficerów wywiadu.

Armstrong-Whitworth-Whitley-300x178 Jan Jaźwiński

Whitworth Whitley

21 sierpnia 1940 spotkał się z nim przedwojenny rezydent brytyjskiego wywiadu w Polsce kpt.  Harold Perkins, późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive (SOE). 25 sierpnia przekazał, że komendant brytyjskiej 4 Misji polecił podjąć przygotowania do pierwszego lotu łącznikowego do Polski. W październiku 1940 przeszkolono pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju. Pierwszą lotniczą operację zrzutową o kryptonimie Adolphus przeprowadzono w nocy z sobotę na niedzielę 15/16 lutego 1941. Ten pierwszy skok Cichociemnych był pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren Europy Środkowej okupowanej przez Niemców. 

 

Organizacja zrzutów dla Armii Krajowej

B-24-Liberator-zaladunek-zasobnikow-250x164 Jan Jaźwiński

Załadunek zasobników do Liberatora

rozkaz-referat-s-30-stycznia-1940-300x216 Jan Jaźwiński

Zadania Referatu „S” określone rozkazem szefa sztabu NW z 30 stycznia 1940

Od końca sierpnia 1940 szef Samodzielnego Referatu „S”, od 4 maja 1942 do stycznia 1944 szef Wydziału Specjalnego (S) w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza.

Jako jeden z pierwszych ukończył kurs spadochronowy, otrzymał Znak Spadochronowy nr 0005. Organizator lotniczych operacji przerzutowych w lotach specjalnych SOE do Polski, tj. zrzutów Cichociemnych, kurierów oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Od marca 1942 loty specjalne SOE do Polski odbywały się z lotniska RAF Tempsford (Wielka Brytania), od 1944 z lotniska Campo Casale pod Brindisi (Włochy).

 

Stał się pionierem i spirytus movens przerzutu lotniczego do Kraju (…) Był twardy, konsekwentny i nieustępliwy w postępowaniu z Anglikami. Pełen pomysłów, inicjatywy i wizji. W swojej pracy napotykał stale na przeszkody tak ze strony Brytyjczyków, jak i rodaków. W tych zmaganiach przyświecał mu tylko jeden cel. Za wszelką cenę dopomóc Polsce Walczącej. To on pierwszy odkrył infiltrację i wpływy sowieckie w W. Brytanii, Stanach Zjednoczonych i w polskim Londynie.

Kajetan Bieniecki („Dramat dowódcy” s. 7)

Jan Jaźwiński – notatka dla Naczelnego Wodza na rozmowę z W. Churchillem z 19 stycznia 1943
dotycząca przerzutu lotniczego do Polski w sezonie 1942/43
w: Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 16.9
Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 126/128 – 136/138

 

Jazwinski-Jan-199x250 Jan JaźwińskiTak opisuje początki lotniczej łączności z Krajem – „począwszy od 1 lipca 1940 roku usiłuję nawiązać kontakt z władzami brytyjskimi, jakie mogą być zainteresowane istnieniem ZWZ (przyszłej AK). Idzie to bardzo trudno i opornie ze strony naszych władz. Nasz attache wojskowy przy ambasadzie polskiej w Londynie, któremu przedstawiłem swój projekt łączności lotniczej z Krajem odpowiedział: Panie kapitanie, pański projekt jest nierealny. Nie nadaje się nawet do dyskusji z władzami brytyjskimi. Musimy być poważni, inaczej ośmieszymy się!

Po parafowaniu umowy polsko – brytyjskiej, dotyczącej Polskich Sił Zbrojnych w W.Brytanii i sformowaniu Sztabu NW [Naczelnego Wodza] (31 lipca 1940 r.) rozpoczęła urzędowanie brytyjska 4-ta Misja Wojskowa, celem współpracy ze Sztabem N.W. W rozmowach z kilku oficerami tej Misji otrzymałem podobne informacje – taka sprawa nie jest wymieniona na liście zadań 4-tej Misji. (…)

W rozmowie z płk Smoleńskim, byłym szefem O.II [Oddziału II – wywiad, kontrwywiad] Sztabu Głównego przedstawiłem możliwość uzyskania lotów łącznikowych do Kraju drogą zainteresowania wywiadu brytyjskiego. Płk Smoleński: Niech pan bada możliwości (…) Zobaczymy co z tego wyjdzie. (…)

skoczek-250x186 Jan JaźwińskiNapisałem notatkę dla Anglików, podkreślając położenie strategiczne Polski i ogólne możliwości wywiadu polskiego. (…) 21 sierpnia zadzwonił do mnie kpt. Perkins z 4-tej Misji brytyjskiej (późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive, SOE). (…) Rozmowa z Perkinsem trwała przeszło trzy godziny. Miała charakter rozpoznawczy (…) Omawiając możliwość pomocy brytyjskiej w zakresie łączności lotniczej z ZWZ, Perkins powiedział: Zbadam te możliwości. Wątpię, aby dotąd ktokolwiek na taką ideę zwrócił uwagę (…)

25 sierpnia Perkins powiadomił mnie, że komendant 4-tej Misji wojskowej dał mu polecenie, aby podjąć doświadczenia związane z pionierskim lotem do Polski. Powiedziałem – musimy to zrobić tak dokładnie, aby lot był sukcesem. Perkins: tak, słyszałem już kilka opinii, że dla posiadanych obecnie samolotów lot taki jest nierealny. (…) W naszej pierwszej fazie pracy trzeba przekonać, że ZWZ istnieje w Polsce, że wsparcie ZWZ jest celowe z punktu widzenia planowania dalszej wojny oraz, że loty z W. Brytanii do Polski są realną operacją. Mamy przed sobą trudną, stopniową pracę. (…)

Zrzuty-sprawozdanie-Podoski__Strona_04__JAZ-300x165 Jan Jaźwiński

Fragment sprawozdania Wydziału „S” Oddziału VI (Specjalnego), Londyn 28 lutego 1946
WBH – CAW sygn. II-52.356

W październiku pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju rozpoczęło kurs przygotowawczy do odlotu do Kraju. Dla nich opracowałem szczegółowy program kursu (…). 3 listopada rozmawiałem z Perkinsem. Perkins: Czytałem raporty oficerów łącznikowych 4-tej Misji Wojskowej przy Sztabie NW i M.S.Wojsk., podkreślają oni upadek ducha w wojsku polskim w Szkocji i małą aktywność Sztabu NW. Wyraźne jest rozbicie i zwalczanie się wzajemne w politycznym środowisku polskim w Londynie. Na naszym odcinku pracy widzę co innego. (…) Duch skoczków jest mocny i zdecydowany (…)

zasobniki-pakowalnia-02-250x191 Jan JaźwińskiOdpowiedziałem: (…) w Polsce konsoliduje się ocena i wola, aby Naród Polski był jednolity w walce z zaborcami. Znam osobiście dowódcę ZWZ sprzed wojny. Pracował przed wojną i pracuje teraz nad wytworzeniem jednolitej postawy Narodu (…) Trudności są tu w Londynie. Jak pan wie, źródłem tych trudności jest prof. Kot i Mikołajczyk oraz dywersja, jaką prowadzi w wojsku Modelski. Kot, Mikołajczyk i Modelski zgodnie argumentują, że mają zrozumienie i poparcie grupy polityków brytyjskich, który mają duże wpływy w Foreign Office. (…)”  (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6 s. 254-257)

Operacje przerzutowe do Kraju – sprawozdania (wszystkie sezony operacyjne)
w: Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” Oddz. Specj. N.W. 1942-1944
Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353

 

II-RP-225x250 Jan JaźwińskiWarto dodać, że mjr dypl. Jan Jaźwiński wcielał w życie ideę lotniczego wsparcia Armii Krajowej wbrew wielu wpływowym Anglikom oraz był zwalczany przez wielu wpływowych Polaków, w tym m.in. środowisko Mikołajczyka.

Jak to ujął płk Smoleński, szef Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – „Gra ich [Mikołajczyk, Kot, Modelski] ma na celu, aby pozbawić ZWZ wszelkiej pomocy z Londynu. Chcą zlikwidować O.VI Sztabu NW i otworzyć komórkę specjalną dla łączności z organizacją Mikołajczyka w Kraju (…)” (ibidem, s. 261)

Gdyby nie Jego upór i determinacja – nie byłoby łączności lotniczej z Polską, organizowania przezeń zrzutów dla Armii Krajowej oraz Cichociemnych…

 

Idąc tropami życia towarzyskiego Macieja [Kalenkiewicza – RMZ] natrafiłem na dwa domy polskie, gdzie bywał często, przeważnie z Górskim [współtwórcami Cichociemnych – RMZ]. Właściwie – to jeden dom, jedno mieszkanie, „flat” na Sloane Street w dzielnicy Chelsea [w Londynie – RMZ], w którym po prawej stronie korytarza mieszkał kpt. dypl. Jan Jaźwiński z żoną Wandą, a po lewej – red. Bolesław Wierzbiański z żoną Aliną. Jaźwiński, saper trochę od Macieja starszy, lubił drażnić się i żartować sobie z „gówniarzy” – Macieja i Jana. Mając ukończoną Szkołę Wojenną i aparat myślenia logiczny i uporządkowany (gen. Smoleński, szef O.VI [Oddziału VI (Specjalnego) – RMZ]; powie o swym współpracowniku w 1975 roku: „To był umysł sztabowy”) zżymał się, słuchając futurologicznych fantazji Macieja, choć nie zaprzeczał, że jego przyszłościowanie zawiera czasem genialne zadatki. Przypominał belfra, który dostrzega świeże podejście i błyskotliwe sformułowanie ucznia, ale nie może strawić błędów ortograficznych.

W gruncie rzeczy łączyło ich wszystko. I szkoła oficerska na Nowowiejskiej, i rok 1926, i praca teraźniejsza, i poglądy na nowoczesną wojnę. Maciej [Kalenkiewicz – RMZ] czuł się u Jaźwińskich dobrze. Było mu tu ciepło, także w sensie fizycznym, bo długie wieczory spędzano przy automatycznym kominku gazowym, który nie odmawiał swego błękitnego płomienia, jeśli dostawał w porę szylingi.  Jaźwiński wraca pamięcią do tamtych czasów. „Młodoturcy” [tajna, półkonspiracyjna organizacja młodych oficerów, m.in. wspierających gen. Sikorskiego, później gen. Sosnkowskiego, opowiadająca się za reformami w armii, należeli do niej m.in. Maciej Kalenkiewicz, Jan Górski, Jan Jaźwiński – RMZ] postawili sobie zadanie oczyszczenia atmosfery w wojsku, usunięcie destrukcyjnych wpływów Modelskiego, Kota, Mikołajczyka. Chcieliśmy także otworzyć drogę do stanowisk dowódczych oficerom młodym, odsunąć zaskorupiałych w rutynie starców. Gen. Sosnkowski [Naczelny Wódz – RMZ] odnosił się do organizacji życzliwie kiedy było to mu na rękę, a lekceważąco – kiedy mu przeszkadzała.” (Jan Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 158-159)

 

Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” za okres 1941-1945

kpt. dypl. Jan Podoski – „Sprawozdanie z działalności Wydziału „S”
Oddziału Spec. Sztabu N.W. za okres 1941 r. – 1945 r.”
Londyn 28 lutego 1946, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II-52.356

 

Oddział VI (Specjalny) – Plan czuwania

Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza – Plan czuwania
w: Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” Oddz. Specj. N.W. 1942-1944
Wojskowe Biuro Historyczne – Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353

 
Oddział VI (Specjalny) – Wsparcie lotnicze dla Armii Krajowej:

Płk dypl. w st. sp. Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK
przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część III
w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1982, nr 1 s. 188 – 210

 


 

Lotnisko RAF Tempsford
Tempsford-300x222 Jan Jaźwiński

Lotnisko RAF, Tempsford

Lotnisko RAF Tempsford było tajnym obiektem brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) którego zadaniem było wspieranie ruchów oporu w okupowanej Europie. Startowały z niego samoloty 138 i 161 dywizjonów specjalnych RAF do Belgii, Holandii, Niemiec, Czechosłowacji oraz do Polski.

148_Squadron_Halifax_Italy_WWII_IWM_CNA_3231-1-300x233 Jan Jaźwiński

Halifax z zasobnikami zrzutowymi

Aby wprowadzić w błąd niemieckie rozpoznanie lotnicze, w Tempsford wybudowano tzw. „Gibraltar Farm”. Obiekt wyglądał jak zwykła brytyjska stodoła w gospodarstwie rolnym. Murowany budynek pokryto od zewnątrz drewnem.

Od 27 marca 1942 do 21 września 1943 w 43 operacjach lotniczych
z tajnego lotniska RAF Tempsford przerzucono do okupowanej Polski
158 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej

SOE-Tetworth-Hall-hotel-pilotow-Tempsford-300x200 Jan Jaźwiński

Tetworth Hall, hotel dla pilotów RAF Tempsford, foto: David Sands

Cichociemni przerzucani byli do Polski także po starcie z innych lotnisk: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6) oraz Tempsford (158).

Od 1944 lecieli do Polski z lotniska Campo Casale (133) nieopodal Brindisi (Włochy). Z lotniska RAF Tempsford przeprowadzono ponadto, od 17 marca 1942 do 21 października 1943 90 operacji zrzutów materiałowych zaopatrzenia dla AK oraz w nocy 29/30 października 1942 operację „Wrench”, w której miano zbombardować siedzibę gestapo w Warszawie.

 

Lotnisko RAF Tempsford – Gibraltar Farm


 

Główna Baza Przerzutowa „Jutrzenka”

Brindisi_1-300x199 Jan Jaźwiński

Lotnisko w Brindisi (Włochy)

Brindisi-tablica-300x232 Jan Jaźwiński

Pamiątkowa tablica, Campo Casale, Brindisi

Od stycznia do 1 września 1944 komendant Głównej Bazy Przerzutowej (Baza nr 11, kryptonim „Jutrzenka”, brytyjski kryptonim „Torment”) w Latiano, 20 km od Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), skąd startowały m.in. samoloty 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia z polskimi załogami oraz 138 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia RAF, w lotach specjalnych SOE (zrzuty cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej) do okupowanej Polski.

Niestety, w zaopatrzeniu Armii Krajowej byliśmy mocno uzależnieni od Brytyjczyków, którzy użyczali Polakom samolotów na potrzeby operacji zrzutowych. Brytyjczycy nie dotrzymywali swoich ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym), stale ograniczali loty do Polski, realizowali paskudną politykę „kroplówki zrzutowej” dla Armii Krajowej…

 

Jazwinski_20220728_093908-199x250 Jan Jaźwiński

Pismo szefa sztabu Naczelnego Wodza do szefa Oddziału VI (Specjalnego) ws. utworzenia GBP, Londyn, 3 listopada 1943

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Jan JaźwińskiKajetan Bieniecki podkreśla – „W styczniu 1944 Główną Bazę Przerzutową (GBP) pod Brindisi objął mjr dypl. Jan Jaźwiński „Sopja”. Władał on językiem angielskim, był twardy i konsekwentny w stosunku do Anglików z SOE i pracował w Oddziale VI Sztabu N.W. już od czerwca 1940 roku jako szef Referatu „S” (*Specjalny), który został przeorganizowany później na Wydział „S”, zajmujący się przerzutem lotniczym i kompletowaniem sprzętu dla Armii Krajowej.

Był on niewątpliwie pionierem i spiritus movens przerzutu lotniczego do Kraju. Po objęciu dowództwa GBP mjr Jaźwiński podlegał wprawdzie szefowi Oddziału VI w Londynie (był nim wtedy ppłk dypl. Protasewicz), ale sam podpisywał depesze do gen. Bora – Komorowskiego i miał swobodę w organizowaniu przerzutu lotniczego do Kraju. (…) O tej nominacji mjr Jaźwińskiego gen. Sosnkowski listem z 24 stycznia 1944 powiadomił dowódcę wojsk alianckich na obszarze Morza Śródziemnego gen. Henry M. Wilsona”. (Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, s. 107-108)

CC-prezentacja_44-300x224 Jan JaźwińskiW ściśle tajnym meldunku z 15 sierpnia 1943, do Szefa Sztabu Naczelnego Wodza, mjr dypl. Jaźwiński podkreślił –  „Najwyższą i najmilszą dla mnie nagrodą i zachętą są depesze Dcy Armii w Kraju. (…) Największym celem mego życia jest aby akcja przerzutu lotniczego dała Armii w Kraju niezbędne środki walki” („Dziennik czynności mjr Jaźwińskiego, s. 184 D, 184 F)

 

GBP-Latiano-fin-2-300x244 Jan Jaźwiński

Plan Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano
z zaznaczonymi rejonami i obiektami

Do 31 lipca 1944 – dzięki wysiłkom mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – wystartowało z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy) do Polski 340 samolotów (179 polskich i 161 brytyjskie), wykonało zadanie 178 załóg (104 polskie i 74 brytyjskie). Podczas Powstania Warszawskiego, od 1 do 22 sierpnia 1944 wystartowało stamtąd 146 samolotów (59 polskich, 87 brytyjskich i południowoafrykańskich), wykonało zadanie 69 (33 polskich i 36 brytyjskich oraz południowoafrykańskich).

Ogółem z „Jutrzenki” wystartowało 486 samolotów (238 polskich oraz 248 brytyjskich i południowoafrykańskich), wykonało zadanie 247 załóg (137 polskich oraz 110 brytyjskich i południowoafrykańskich), stracono 32 samoloty (7 polskich oraz 25 brytyjskich i południowoafrykańskich).

 

cc-bagaznik2_ozn-145x250 Jan Jaźwiński

„Bagażnik” skoczka

Według moich obliczeń cała pomoc zaopatrzeniowa SOE dla Armii Krajowej zmieściłaby się w jednym pociągu towarowym. Byliśmy zależni od użyczanych nam samolotów SOE. Brytyjczycy nie dotrzymywali swoich ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym), stale ograniczali loty do Polski, realizowali paskudną politykę „kroplówki zrzutowej” dla Armii Krajowej.

Do Polski zrzucono ledwo 670 ton zaopatrzenia (4802 zasobniki, 2971 paczek, 58 bagażników), z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii ponad sto dziesięć razy więcej, tj. 76117 ton zaopatrzenia, do Francji 10485 ton, a do Grecji 5796 ton.

Całe wsparcie finansowe Brytyjczyków dla Polski stanowiło zaledwie ok. 2/3 wydatków Wielkiej Brytanii na wojnę, poniesionych (statystycznie) JEDNEGO dnia. Po wojnie wystawili Polsce „fakturę”, m.in. zabierając część polskiego złota. Przerzucono do Polski 316 Cichociemnych, choć przeszkoliliśmy do zadań specjalnych 533 spadochroniarzy. Tak bardzo Brytyjczycy wspierali Polaków oraz pomagali Polsce…

 

Konflikt z prosowieckim gen. Tatarem
Baza-11-Brindisi-fin-250x140 Jan Jaźwiński

Placówki Oddziału VI (Włochy)
po 26 czerwca 1944

Żadna relacja o Polsce skrzywdzonej w II wojnie światowej, o zrzutach do Polski Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej nie może pominąć destrukcyjnej, szkodliwej, zdradzieckiej roli gen. Stanisława Tatara. Odpowiedzialny za organizację zrzutów do Kraju oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – mjr / ppłk dypl. Jan Jaźwiński w swych relacjach („Dziennik czynności” oraz „Pamiętnik”) wielokrotnie przytacza przykłady poczynań Tatara, których skutkiem było blokowanie ilości zrzutów oraz zwiększania ilości polskich załóg samolotów wykonujących loty specjalne SOE. To były jednak „tylko” szkody o charakterze raczej „taktycznym” – znacznie większe znaczenie miały poczynione przez Tatara szkody „strategiczne”.

 

Baza-Latiano-250x162 Jan Jaźwiński

Oryginalny plan bazy w Latiano

Pierwszy kontakt z Tatarem, po wylądowaniu w Brindisi 18 kwietnia 1944, odpowiedzialny za zrzuty Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej oficer wywiadu mjr. dypl Jan Jaźwiński tak opisuje:

„Na sygnał lądowania dany przez pilota wyszliśmy do Dakoty [Tatar przyleciał w pierwszej operacji „Most”, 16 kwietnia 1944 – przyp. RMZ]. Pilot zameldował wykonanie zadania. Z Kraju przybyło trzech oficerów AK: gen. Tatar, ppłk Hańcza [Marian Dorotycz-Malewicz – RMZ] i por. [Dowmuntt – K.B.] [Andrzej Pomian vel Bohdan Sałaciński – RMZ] oraz dwóch cywilnych: delegat Rady Jedności Narodowej w kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ] oraz reprezentant delegata Rządu na Kraj [Zygmunt Berezowski – RMZ]. Po śniadaniu skierowałem obie ekipy cywilną i wojskową na stację wyczekiwania, aż do odlotu do Londynu, jaki przygotuje ppłk Threlfall samolotem brytyjskim z Bari do Londynu. Z uwagi na zapowiedzianą następną operację przerzutową do Kraju i konferencję z MAAF [alianckie Dowództwo Sił Powietrznych Obszaru Morza Śródziemnego – RMZ] pojechałem na rozmowę z gen. Tatarem i politykami 18 kwietnia.

34_Pamietnik_Jan-Jazwinski-215x300 Jan JaźwińskiRozpocząłem rozmowę z gen. Tatarem, którą zagaiłem: Prawdopodobnie jutro po południu cała ekipa z Kraju odleci samolotem brytyjskim do Londynu, gdzie będzie przyjęta przez oficera O.Sp. Sztabu NW. Gen. Tatar oznajmił, że przybywa w charakterze pełnomocnika dowódcy AK wraz z dwoma oficerami, którzy pracować będą w O.Sp. jako eksperci znający możliwości przyjęcia zrzutów lotniczych w Kraju.

Zaproponowałem: Chciałbym zapoznać pana generała z możliwościami Bazy Jutrzenka [Główna Baza Przerzutowa w Latiano], która obecnie i w najbliższych miesiącach jest jedynym źródłem przerzutu do AK. Gen. Tatar odpowiedział: Nie jestem zainteresowany ani Bazą Jutrzenka, ani też możliwościami przerzutu lotniczego w ogóle. Przybywam z misją. [Podkreślenie RMZ] W wykonaniu mojej misji zrobię wszystko co uważam za celowe dla Polski. (…)

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Jan JaźwińskiPojechałem do stacji wyczekiwania polityków przybyłych z Kraju. Trafiłem dobrze, gdyż na stacji zastałem tylko reprezentanta delegata Rządu w Kraju [Zygmunt Berezowski – RMZ]. Drugi polityk był na dłuższym spacerze. Będę mógł rozmawiać z nimi kolejno. (…) Zapytałem: Jako dowódca Bazy Jutrzenka, czy mogę pana zapytać, w jakim charakterze przybył gen. Tatar? Zamieniłem z nim kilka słów. Mówi on o misji. Na czym polega jego misja nie określił. Chcę z nim rozmawiać głębiej. Czy jest on naprawdę pełnomocnikiem dowódcy AK? Delegat: Znam pana majora z opinii, jaką dał mnie o panu dowódca AK Powiem panu szczerze, że dowódca AK i delegat Rządu w Kraju są zadowoleni, że pozbyli się z Kraju Tatara. Tatar ma zbyt przeciwne poglądy dotyczące stosunku do Sowietów. Praca z nim na terenie Kraju nie jest teraz możliwa. Zresztą jest on bardzo trudny we współpracy nawet w normalnych warunkach.

(…) Rozmowę przerwał na chwilę delegat Rady Jedności Narodowej w Kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ], który wrócił ze spaceru. Mój rozmówca – możemy rozmawiać otwarcie, pan major zna dość dobrze sytuację polityczną i wojskową w Kraju (…) Dodałem: Pytałem panów, na czym polega „misja” Tatara. Z odpowiedzi panów odnoszę wrażenie, że jest zbyt duża różnica poglądów Tatara w stosunku do poglądów dowódcy AK i delegata Rządu. Rozumiem, że najłatwiej było pozbyć się jego z Kraju. Jeżeli jednak ta różnica poglądów polega na stosunku do Sowietów to zjawienie się Tatara w Londynie może mieć bardzo poważne i nieobliczalne skutki. Tatar może działać w Londynie jako pełnomocnik dowódcy AK [Podkreślenie RMZ]. Obawiam się, że Tatar może najłatwiej porozumieć się z Mikołajczykiem, który od dłuższego już czasu idzie po linii przypodobania się Sowietom względnie prosowieckim grupom brytyjskim i amerykańskim, aby uzyskać uznanie rządów obu aliantów, a w szczególności Roosevelta. Mikołajczyk i Tatar są podobni, politycznie ciemni, żądni władzy. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. t II, s. 36-40)

 

churchill-287x350 Jan Jaźwiński25 kwietnia 1944, już cztery dni po swoim przylocie do Wielkiej Brytanii, wraz z wicepremierem Stanisławem Mikołajczykiem oraz Zygmuntem Berezowskim Tatar został przyjęty przez premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, jako rzekomo „trzecia osoba z dowództwa Armii Krajowej”. Wtedy też opowiadał Churchillowi bajki, jakoby Armia Krajowa była zlepkiem lokalnych grup partyzanckich. Ale potem, dowartościowany Tatar przyjął propozycję posady od Kopańskiego – został… zastępcą do spraw krajowych szefa Sztabu Naczelnego Wodza.

W ten sposób prosowiecki i kapitulancki ignorant, za swą kapitulancką postawę wobec ZSRR (Rosji) „zesłany do Londynu za karę” – o czym nie wiedział Naczelny Wódz – nagle stał się w Londynie jedną z najważniejszych postaci dla okupowanej Polski.

Tatar został wysłany do Londynu, gdy po ujawnieniu zbrodni katyńskiej oraz zerwaniu 25/26 kwietnia 1943 przez sowietów stosunków dyplomatycznych z rządem RP, w listopadzie 1943 wygłosił na farmie będącej ośrodkiem wypoczynkowym KG AK, wobec kilku wyższych oficerów, byłych wykładowców WSW, m. in. Cichociemnego płk dypl. Kazimierza Iranka – Osmeckiego tekst swojego kapitulanckiego memorandum do dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza Bór – Komorowskiego. Głosiło ono, iż zwycięzcą wojny będzie Rosja, okupacja Polski jest nieunikniona, należy zawrzeć z Sowietami „kompromis”, zrezygnować z ok. połowy terytorium Polski, w tym z Kresów. Memoriał był oczywistą zdradą polskiej racji stanu, która nakazywała – zwłaszcza armii – stać na straży suwerenności i nienaruszalności państwa. Warto dodać, że ZSRR przywłaszczył sobie 42,1 proc. terytorium przedwojennej Polski oraz pozbawił wolności 13,7 mln Polaków…

W reakcji na to defetystyczne memorandum – zamiast oddać Tatara pod sąd wojenny – gen. Tadeusz Bór – Komorowski oraz gen. Tadeusz Pełczyński ograniczyli się jedynie do udzielenia mu ostrej reprymendy słownej. Obowiązujący kodeks karny przewidywał za kolaborację z wrogiem karę śmierci. Według późniejszej relacji Cichociemnego, szefa wywiadu ofensywnego AK, płk Kazimierza Iranka – Osmeckiegogen. Stefan Rowecki oddałby Tatara pod sąd lub kazałby go „rozwalić”. Wskazuje, że gdy szef sztabu Roweckiego, płk dypl. Janusz Albrecht, aresztowany przez Niemców, podjął się pośredniczenia w pertraktacji z Niemcami – gen. Stefan Rowecki zasugerował mu samobójstwo, co ten uczynił. Tatar miał niebywałe szczęście – przełożeni zignorowali go, nie zaproponowali honorowego rozwiązania. Został zlekceważony, zdążył także uciec przed prawdopodobnym wyrokiem konspiracyjnego podziemia.

Dakota_III_Douglas-C-47-300x233 Jan Jaźwiński

Douglas C-47 Skytrain Dakota

Tatar zgłosił się na wyjazd do Londynu, zapewniając iż nie ujawni tam swoich silnie prosowieckich poglądów. Szef wywiadu ofensywnego AK, Cichociemny płk Kazimierz Iranek – Osmecki dwukrotnie interweniował aby Tatara nie wysyłać – bezskutecznie. Generałowie: Pełczyński i Komorowski uznali, że wobec wkroczenia armii sowieckiej na teren Polski, ze swą kapitulancką postawą Tatar nie może pozostać w składzie Komendy Głównej AK. Zdecydowali naiwnie, że w Londynie będzie „pilnować potrzeb AK”. Nie poinformowali Naczelnego Wodza o wyrażonej w „memorandum” ochotniczej gotowości Tatara do zdrady Polski.

Po przylocie do Londynu, arogancki, żądny władzy lis był już w kurniku. Tatar miał znakomitą pozycję: znakomite relacje z premierem, zaufanie szefa sztabu NW, kierował najważniejszym Oddziałem VI (Specjalnym), a Mikołajczyk planował mianowanie go ministrem obrony narodowej. Miał uprzywilejowaną pozycję jako rzekomy osobisty wysłannik generałów: Bora i Pełczyńskiego. Od Tatara stała się zależna Armia Krajowa oraz lotnicze wsparcie (zrzuty) dla AK, które uważał za… nieistotne. Spięcie aroganckiego, prosowieckiego Tatara z patriotycznym mjr dypl. Janem Jaźwińskim było nieuniknione.

W intrygach o umocnienie swej władzy, Tatar nawiązał później bardzo dobre relacje z naiwnym premierem rządu R.P. Stanisławem Mikołajczykiem.  Najbardziej zażyłe relacje miał z sekretarką premiera Stefanią Liebermanową, która na bieżąco donosiła mu o posunięciach Mikołajczyka. Kilku osobom pokazała wykonane przez siebie szkice nagiego Tatara; jej nie tylko pozował. Franciszek Wilk, następca Mikołajczyka w emigracyjnym PSL po wojnie potwierdził, że Liebermanowa była metresą Tatara. O poglądach Tatara powiedział tak: myślałem, że to przyjaciel PSL i Mikołajczyka, a tymczasem stwierdziłem, że to przyjaciel Gomułki i PPR…

 

Zaufany człowiek Tatara, płk Stanisław NowickiTatar „jest to człowiek bardzo ambitny, zarozumiały, despotyczny, a przy tym uparty, żądny władzy, człowiek o zacięciu dyktatorskim”

 

stempel-O-VI-250x239 Jan JaźwińskiBaza-11-Brindisi-fin-250x140 Jan JaźwińskiPo powrocie do Londynu Tatar zaczął wprowadzać swoje „porządki” w podległym mu Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza. 26 czerwca 1944 utworzył we Włoszech zbędne „dowództwo „Elba”, mianując jego szefem ppłk Dorotycz – Malewicza ps. Roch, Hańcza. Ppłk dypl. Tadeusz Rola, szef Wydziału Łączności Oddziału VI oceniał go jako „oficera o przeciętnych zdolnościach”. Tatar podporządkował „Hańczy” placówki Oddziału VI (Specjalnego): ośrodek szkoleniowy Cichociemnych – bazę nr 10 w Ostuni, placówkę „Capri” oraz Główną Bazę Przerzutową „Jutrzenka” (bazę nr 11) w Latiano, nieopodal Brindisi, dowodzoną przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego.

Jak zauważył później Władysław Michniewicz – „Hańcza dysponował znacznymi środkami i ciążyła na nim duża odpowiedzialność. W skład bazy wchodziło paruset oficerów i około tysiąca szeregowych; zarządzał on materiałem technicznym, zapasami broni, stacjami radio i całą siecią łączności, kolumnami samochodów oraz miał pod ręką eskadry samolotów na pobliskich lotniskach”...

 

B-24_Liberator-300x147 Jan JaźwińskiPo objęciu przez prosowieckiego gen. Stanisława Tatara funkcji zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza, nadzorującego Oddział VI (Specjalny), nastąpiło faktyczne blokowanie przerzutu lotniczego dla Armii Krajowej. Miało to istotne znaczenie dla zaopatrzenia AK także podczas Powstania Warszawskiego. Cichociemny Jan Nowak – Jeziorański na polecenie Naczelnego Wodza miał dostarczyć do KG AK rozkaz o niewszczynaniu Powstania Warszawskiego. Został przerzucony  do Polski, w nocy 25/26 lipca 1944 w sezonie operacyjnym „Riposta”, podczas operacji lotniczej „Wildhorn III” („Most 3”). Przed odlotem, 21 lipca 1944 spotkał się w Głównej Bazie Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi z organizatorem przerzutu lotniczego dla AK,  mjr dypl. Janem Jaźwińskim.

37-1078-285x400 Jan Jaźwiński

kpt. Jan Nowak-Jeziorański
źródło: NAC

Jan Nowak – Jeziorański zrelacjonował mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu tragiczny stan Oddziału VI pod rządami gen. Tatara„Personel O.Sp. [ Oddziału Specjalnego – RMZ] zredukowany do kilku osób, sterroryzowanych przez Tatara. Nikt nie ma określonych zadań, brak jakiejkolwiek współpracy. Jedynie Pod, [kpt. dypl. Jan Podoski – RMZ]  były zastępca pana w Wydziale „S”, widzi i zdaje sobie sprawę, że Tatar dąży jedynie do zniszczenia przerzutu do Kraju. Tatar kontroluje radiostację i zastrzegł sobie wyłącznie wymianę depesz z dowódcą AK. Treści tych depesz nikt tam nie zna. Nie ma też żadnej współpracy z SOE. Po prostu Tatar jest źródłem informacji dla dowódcy AK, NW i rządu RP.”  (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 104)

Obydwaj spotkali się z mjr naw. Stanisławem Królem, b. dowódcą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia„Mjr Król naświetlił warunki techniczne wykonania lotów do Polski, strefy klimatyczne, zależność warunków meteorologicznych, widoczność i zreasumował przeciętną ilość dni dostatecznie pogodnych, aby można było wykonać zadanie. Mówił jasno unikając terminologii technicznej wskazując na zasadnicze trudności nawigacji. Porównał typy używanych samolotów, Halifaxów i Liberatorów, ich zasięg, szybkość operacyjną oraz nośność przerzutową. Przechodząc do załóg porównał możliwości pracy załóg polskich i brytyjskich, podkreślił ich zainteresowanie oraz znajomość terenów. Porównał załogi młode i doświadczone. Uzupełniłem tę charakterystykę procentowym wykonaniem zadań. Szczególnie uwagę poświęcił własnemu dyonowi polskiemu, sprawie uzupełnienia i wymiany załóg. 

Podkreślił wymownie: Mamy zgodę dowództwa brytyjskiego, że etatowy stan Liberatorów, to znaczy 21 maszyn możemy otrzymać, jeśli nasze władze polskie przyślą etatową ilość załóg, 27 przeszkolonych na Liberatorach. W wyniku starań Inspektora, a szczególnie Sztabu NW – gen. Tatara, nie tylko nie przysłane jest uzupełnienie załóg, ale też załogi, które wylatały swe tury nie są zastąpione. W rezultacie stan dyonu polskiego wynosi obecnie 4 załogi i cztery Liberatory. Porównał możliwości wykonania zadań przez dyon etatowy i obecny. Naświetlił uporczywe starania o załogi, przyjmowane bez odpowiedzi i nazwał to po prostu sabotażem ze strony gen. Tatara. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 106)

 

powstanie-warszawskie-pw-300x295 Jan Jaźwiński17 lipca 1944 dowódca Armii Krajowej, w związku z rozważaną decyzją o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego wysłał do mjr Jaźwińskiego, komendanta Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka” (brytyjski kryptonim „Impudent”) w Latiano niedaleko Brindisi depeszę L.dz. 1333 – Sopja podajcie na jaki wysiłek Jutrzenki możemy liczyć w decydującej chwili podjęcia silnej akcji, co może nastąpić w początkach sierpnia. 

W odpowiedzi mjr dypl. Jan Jaźwiński nadał do dowódcy AK depeszę L.Dz. 1061 o treści:  Lawina do rąk własnych. Na Waszą 1333 melduję:

  1. Jutrzenka nie ma środków, aby zapewnić przerzut dla Waszej silnej akcji, ani w sierpniu, ani we wrześniu b.r.,
  2. Anglicy w pełni odpowiedzialni za przerzut do Polski oświadczyli dzisiaj, że wsparcie Powstania, ani też nasilonej akcji dywersyjnej Burza nie jest, powtarzam, nie jest przewidziane i nie celowe w tej fazie wojny.
  3. Przerzut bieżący jest ograniczony tylko, powtarzam tylko, dla potrzeb prowadzonej dotąd akcji Burza na małą skalę, na komunikacjach niemieckich. Obszar zrzutów w Kraju jest ograniczony od wschodu pasem 80 km na zachód od linii frontu sowieckiego.
  4. Stan polskiego dyonu spadł do 4 samolotów Liberator. Moje usilne zapotrzebowania o załogi polskie do stanu 27 załóg i 21 Liberatorów przyznanych etatem nie są realizowane przez Centralę. Współpracujący dyon brytyjski dać może tylko wysiłek ograniczony i często zmienny. Podkreślam, że powyższe dane są sprawdzone. Sopja 1061, 21 lipca 1944 r. 

(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 105, 107)

W reakcji na tę depeszę, tego samego dnia gen. Stanisław Tatar odebrał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu realną możliwość kierowania przerzutem lotniczym do Polski, zabronił mu bowiem utrzymywania łączności operacyjnej z dowódcą AK oraz z Brytyjczykami z SOE, które użyczało Polakom samolotów do przerzutu… 

22 lipca 1944 Tatar zarządził, że tylko Hańcza ma prawo kontaktowania się z Brytyjczykami (SOE) i dowódcą AK. Następnego dnia zakazał mjr dypl Janowi Jaźwińskiemu wysyłania depesz do Polski (KG AK) i do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty do Polski nagle stracił realną możliwość działania. W tej sytuacji, 25 lipca 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał do Naczelnego Wodza prośbę o zwolnienie go z funkcji dowódcy Bazy nr 11.

 

Jan-Jazwinski-251x350 Jan JaźwińskiW swoim pamiętniku mjr dypl. Jan Jaźwiński odnotował: „(…) list mój do płk Demela: Dn. 23 bm. rozkazem Tatara L.dz. 5856/O.Sp. (kopia w załączeniu) zostałem pozbawiony bezpośredniej łączności z Lawiną [gen. Tadeuszem Komorowskim, dowódcą AK] oraz z władzami brytyjskimi.

Prawnie rozkaz ten pozostawia mnie możność świadomego kierownictwa przerzutem. (…) Faktycznie Hańcza [ppłk Marian Dorotycz-Malewicz] nie jest zdolny do prowadzenia akcji przerzutowej, ani też do rozmów z władzami brytyjskimi. Mogę więc czuwać nad realizacją planu przerzutu do AK. Wobec bardzo trudnej i ciężkiej obecnie sytuacji pozostanę w Bazie Jutrzenka dopóki NW [Naczelny Wódz] uzna to za celowe. (…) jutro wyślę drogą służbową depeszę do NW z prośbą o zwolnienie mnie ze stanowiska Dowódcy Bazy Jutrzenka i od wszelkich prac związanych z O.Sp. [Oddziałem Specjalnym] to znaczy z Tatarem [gen. Stanisławem Tatarem]. Jan Jaźwiński, 25 lipca 1944.”

„27 lipca, szef szyfrów przyniósł mnie kopię depeszy Lawiny [gen. Tadeusz Komorowski, dowódca AK] przysłanej przez O.Sp. do Hańczy L.dz. 1456/1135z 26 lipca 44 r. Sopja [mjr. dypl. Jan Jaźwiński] zgłosił odejście z Jutrzenki [Główna Baza Przerzutowa]. Ze względu na obecną naszą sytuację jest konieczne pozostawienie Sopji, aby podparł Rocha [ppłk Marian Dorotycz-Malewicz] który tej pracy nie zna. Lawina [gen.Tadeusz Komorowski, dowódca AK] L.dz. 1135. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, tom II, s. 112, 120, ISBN 978-0-9868851-3-6)

 

2 sierpnia sierpnia Tatar wezwał do siebie… żonę mjr dypl. Jaźwińskiego – Wandę Jaźwińską oraz zagroził jej – jeśli mąż się nie podporządkuje, to na dłoni wyrosną mi włosy jeśli kiedykolwiek on wróci do Pani…  3 sierpnia 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński wysłał telegram do Tatara, żądając wszczęcia przeciwko sobie dochodzenia. Na zakończenie dodał – Pozwoli Pan, że wyrażę swoją osobistą opinię w sprawie oceny mojego dorobku dla kraju. Wyrażę to w sposób dla Pana zrozumiały. Mam w d… Pańskie oceny. Tatar stchórzył – nie było żadnego postępowania sądowego przeciwko podwładnemu, oficerowi niższemu stopniem, który go w telegramie obraził…

Po konflikcie z prosowieckim gen. Stanisławem Tatarem (od maja 1944 zastępcą szefa Sztabu NW do Spraw Krajowych, któremu podlegał Oddział VI),  m.in. na tle zrzutów dla Powstania Warszawskiego, pozbawiony uprawnień dowódcy pułku oraz prawa szyfrowanej łączności z KG AK.  Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty do Polski nagle stracił realną możliwość działania.  W tej sytuacji, 25 lipca 1944 złożył rezygnację oraz poprosił Naczelnego Wodza o zdymisjonowanie z funkcji komendanta Głównej Bazy Przerzutowej. Po proteście Dowódcy Armii Krajowej, do końca sierpnia 1944 wspierał merytorycznie nowego komendanta G.B.P.

 

Nieudolność ppłk Mariana Dorotycz-Malewicza ps. „Hańcza”…

Brindisi_20220517_094805-237x200 Jan JaźwińskiW swoim pamiętniku wówczas major, później podpułkownik dypl. Jan Jaźwiński opisuje okoliczności „obejmowania dowództwa” utworzonej przez gen. Stanisława Tatara zbędnej struktury o kryptonimie „Elba”, przez ppłk. Mariana Dorotycz-Malewicza ps. Hańcza.

[25 lipca 1944] [Po starcie – K.B.] odjechaliśmy z Threlfallem [Brytyjczyk, oficer SOE oraz dowódca bazy Campo Cassale, ppłk. Henry McLeod Threfall – przyp. RMZ] do hotelu alianckiego, gdzie mieliśmy zarezerwowane pokoje z połączeniem telefonicznym do Bazy Jutrzenka, do Mola di Bari i na lotnisko. Wzięliśmy kąpiel i udaliśmy się do Klubu Alianckiego w pobliżu hotelu. Threlfallowi wyjaśniłem krótko: Mój telefonogram do pana z 23 lipca spowodowany jest rozkazem gen. Tatara. W każdym razie będę na Bazie czuwał, aby operacje do Polski szły w myśl obecnej współpracy i w warunkach bezpieczeństwa, jakie tylko możemy zapewnić w związku z sytuacją na froncie rosyjskim. Będę na Bazie do czasu, kiedy otrzymam rozkaz NW. (…)

O godz. 18.00 przyszedł do mnie Zubrzycki: Nic pilnego, dotyczy Threlfalla i Hańczy. Threlfall przyjechał do Jutrzenki o godz. 11.00 prosił abym znalazł Hańczę. Hańcza wrócił z Taranto o 11.30. Rozmowa miała miejsce w ogrodzie. Ja tłumaczyłem. Mam na tej notatce dokładny przebieg rozmowy. Threlfall: Co znaczy telefonogram mjr Jaźwińskiego z 23 b.m. Kto będzie prowadził operacje przerzutowe do Polski? Hańcza: Ja będę prowadził. Taki rozkaz otrzymałem od mego generała. Threlfall: Czy pan jest zaznajomiony z kompleksem tego rodzaju operacji? Hańcza: Jeszcze nie, ale mam nadzieję, że będę. Liczę na pana pomoc. Threlfall: Problem kompetencji kierownika tych operacji jest zasadniczym dla władz brytyjskich. Gen. Stawell i MAAF [Mediterranean Allied Air Force, alianckie Dowództwo Sił Powietrznych Obszaru Morza Śródziemnego – RMZ] przywiązują do tego wielką wagę. Chodzi tu o docelowe skierowanie i bezpieczeństwo lotów oraz przerzutu. Podkreślam, że nie wchodzę w to jak się nazywa polski kierownik operacji, władze brytyjskie są jedynie zainteresowane czy taka osoba zdolna jest do pozytywnego i konstruktywnego wykonania tego zadania. Nasza współpraca od tego zależy. Hańcza: Będę prosił mjr. Jaźwińskiego, aby zgodził się prowadzić dalej operacje przerzutowe i zwrócę się do mego generała, aby go zatrzymał w Bazie. 

[27 lipca 1944]  Hańcza przyniósł mnie depeszę Lawiny z 23 lipca, w której Lawina podał plan czuwania placówek odbiorczych na okres od 28 lipca do pierwszego tercetu miesiąca sierpnia. Powiedziałem Hańczy: Depesza ta jest spóźniona o 5 dni. Wiele z tych placówek odbiorczych jest już w ręku Sowietów lub w strefie niemieckiej frontu rosyjskiego. Zobaczymy co da się wykorzystać. Hańcza: Ja się na tym nie znam. Czy może mnie pan dać jutro rano Zubrzyckiego, chcę pojechać do Threlfalla. (…)

[28 lipca 1944]  28 lipca Zubrzycki złożył mnie notatkę z rozmowy Hańczy z Threlfallem w Mola di Bari. Zub melduje: Dziś rano dzwoniłem do Threlfalla o rozmowę Hańczy. Threlfall odparł, że przyjmie Hańczę o godz. 10.30. Rozmowa trwała około minuty, na stojąco. Hańcza zagaił: W związku z pana żądaniem 26 b.m. przyjechałem, aby pana zapewnić, że mjr Jaźwiński dał swą zgodę, że będzie prowadził nadal operacje przerzutowe do Polski. Mam też na to zgodę mego generała. Threlfall: Oświadczenie pana przedstawię gen. Stawell. Spojrzał na zegarek. Powiedziałem Hańczy: Rozmowa skończona. Chodźmy do samochodu. Hańcza wyszedł. Threlfall zapytał mnie: Zub ile w tym prawdy? Powiedziałem: Nasz major na pewno zgodzi się, gdyż wczoraj dostał depeszę od dowódcy AK, że dalsze prowadzenie przerzutów przez Sopję jest konieczne. Threlfall: Good man [zacny człowiek – K.B.] 

Depesza-pazdziernik-1944__20220519_110839-300x246 Jan Jaźwiński28 lipca po kolacji przyszedł do mnie Hańcza, zagaił: Przyszedłem, aby prosić pana, aby pan nadal kierował przerzutem do Kraju. Ja nie mogę podjąć się tej odpowiedzialności, dowódca AK prosił, aby pan mnie podparł. Odparłem: Jak ja mogę pana podeprzeć. Pan ciągle nie korzysta z moich zaproszeń, aby brać udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu bieżących operacji. Pan wyjeżdża z Bazy właśnie wtedy, kiedy takie operacje są w toku realizacji. Hańcza: Tak, wiem, że pan mnie chce pomóc, ale ja mam trudności z Anglikami. Zapytałem: Jakie trudności?. Hańcza: Trudno mnie to określić. Ja ich ciągle nie rozumiem, chyba, że ja nie mogę im powiedzieć konkretnie co i jak ja chcę zrobić. Dodałem: Niech pan okaże zainteresowanie. Chętnie panu pomogą. Nie można dalej opóźniać, myślę, że NW [Naczelny Wódz – przyp. RMZ] przyjmie moją prośbę. Może to być szybko załatwione. 

Hańcza: Błagam pana niech pan sam rozmawia z Anglikami. Odparłem stanowczo: Czy pan tego nie rozumie, że jeśli rozmawiam z Anglikami to tylko, aby zrealizować wytyczne moich przełożonych względem NW. Czy pan nie wie, że zamiast wytycznych Tatar przysłał mnie zakaz, abym z Anglikami nie rozmawiał, że Tatar przerwał moją łączność bezpośrednią z Lawiną? Czy wreszcie pan, fikcyjny dowódca nieistniejącej Elby, noszący w kieszeni depesze Tatara przekazał mnie jakiekolwiek konkretne wytyczne, odpowiedzi na moje zapytania? [podkreśl. RMZ] Czy mam pewność, że pana meldunki do Tatara prawdziwie przedstawiają sytuację na Bazie przerzutowej?. Hańcza: Pan nie zna Tatara. Jest bardzo uparty. Proszę pana o kierowanie operacjami bez względy na rozkazy Tatara. Odparłem: Mam też duże wątpliwości czy moje depesze do O.Sp. względem szefa Sztabu NW dochodzą do nich nie zmienione, czy też w ogóle nie dochodzą, również mam wątpliwości czy depesze dowódcy AK dochodzą do mnie. Hańcza pobladł, bąkał bez sensu. (…) Hańcza: Niektóre depesze trochę zmieniłem, aby je wysłać w formie, jaką Tatar lubi. Nie zmieniłem treści istotnej. Jeśli panu o to chodzi to podawać je będę w całości. 

2-korpus-polski-208x350 Jan JaźwińskiPodkreśliłem: Nie istotna jest dla mnie co ktokolwiek lubi. Obowiązkiem moim jako oficera polskiego jest przedstawić przełożonemu stan faktyczny, łącznie ze zwróceniem uwagi na zaniedbania czy też aktualne warunki realizacji zadań. W wypadku Bazy Jutrzenka istotne są tylko, powtarzam tylko, żądania dowódcy AK, sytuacja aktualna w Kraju, oraz zdolność Jutrzenki do wykonania zadań, a więc istotna jest współpraca i jej zakres z władzami brytyjskimi. Ani ja ani pan ani też Tatar nic nie zrobią jeśli władze brytyjskie odmówią współpracy. (…) Czy pan to rozumie, że ja nie dopuszczę ani też nie wezmę udziału w żadnym usiłowaniu osłabienia względnie przerwania pomocy dla Kraju, jaka jest możliwa z Bazy Jutrzenka?”
(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. t II, s. 114-123) 

 

30 sierpnia 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński opuścił Główną Bazę Przerzutową „Jutrzenka” w Latiano nieopodal Brindisi. Od 3 września 1944 przeniesiony do 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa, przydzielony do brytyjskiego Centrum Wyszkolenia Saperów, następnie od 24 września 1944 na stażu liniowym, na frontowym szlaku 5 Batalionu Saperów 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Od marca 1945 przydzielony do Oddziału III (operacyjnego) sztabu 2 Korpusu, od czerwca 1945 do kwietnia 1947 w Oddziale Informacyjnym Sztabu 2 Korpusu gen. Władysława Andersa.

 

A propos funkcjonowania bazy „Jutrzenka” po odejściu mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – fragment wymownej depeszy dowódcy Armii Krajowej: (nr 65/R2/XXX/999) – „Zaopatrywanie nas przez Jutrzenkę wygląda na sabotaż. W zapowiedzianych terminach [zrzuty] nie przychodzą, placówki zrzutowe się dekonspirują przez ciągłe i bezskuteczne czuwanie. W ostatnich dwu miesiącach były tylko cztery pojedyńcze zrzuty dzikie bez zapowiedzi w odległości do 35 km od placówek. Częściowo odebrano sprzęt od chłopów, część zrzucono na sygnały żandarmów na torach kolejowych. Interwencje w Jutrzence o przyspieszenie nakazanych przez KG zrzutów nie skutkują.” 

 

Sprawa „Hańczy” – defraudacja pasów z dolarami
wyspa-tyberyjska-2-250x213 Jan Jaźwiński

Szpitak i klasztor Bonifratrów na Wyspie Tyberyjskiej w Rzymie

29 września 1945 ściśle tajnym rozkazem gen. Władysław Anders polecił mu jednostronnie przejąć akta, szyfry, radiostacje oraz wszelkie skrytki dawnej Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) w związku z wyjaśnianiem defraudacji ponad miliona dolarów przez gen. Tatara, znajdujących się w dyspozycji ppłk. Mariana Dorotycz-Malewicz ps. Hańcza.

Mjr dypl. Jan Jaźwiński dość szybko wpadł na trop skrzyni z dolarami Bazy nr 11, ukrytej w szpitalu Bonifratrów na wyspie Isola Tibertina. Już 2 października 1945, od dwóch byłych swoich podwładnych, dowiedział się, że słyszeli nazwę „Tiberina” w rozmowie „Hańczy” z Micińskim (Pamiętnik, tom. II, s. 340). Adiutant „Hańczy” por. Miciński podczas przesłuchania początkowo zaprzeczał istnieniu skrytek, w końcu przyznał że przewiózł pieniądze do klasztoru na wyspie Tiberina. Po przesłuchaniu Micińskiego, mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał notatkę dla szefa sztabu  2 Korpusu (do rąk własnych), w której podkreślił:

„(…) główny wysiłek Hańczy i Tatara był skoncentrowany na problemie jak i gdzie pieniądze A.K. przerzucić z Włoch do Niemiec względnie Francji. Odchodząc z Bazy Jutrzenka przekazałem Hańczy ok. 12 milionów dolarów przeznaczonych dla A.K., których do Polski nie można było przerzucić.”
Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom II, s. 345,  Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6

Podpisany przez komisję – w tym mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego –  „Protokół znalezienia, odebrania i otwarcia zawartości skrytki, założonej przez płk. Hańcza Ryszarda i por. Miciński Czesława, w Ospedale dei Fatebenefratelli na wyspie Tiberina w Rzymie, spisanego w Kancelarii Placówki „R” dnia 5.X.1945″ zawiera informację, że komisja udała się na to miejsce tego dnia w samo południe, z pomocą ślusarza otworzyła skrzynię i zabrała z niej dwie mniejsze drewniane skrzynki, zostawiając zakonnikowi, O. Maurycemu pokwitowanie. 

DSC01348_depesza-250x100 Jan JaźwińskiW rzymskiej placówce II Oddziału (wywiadu) 2 Korpusu Polskiego komisja otworzyła skrzynkę oznaczoną numerem „5” oraz znajdującą się w niej „walizkę nr 5”, w której znaleziono 12 pasów sześciokieszeniowych z dolarami oraz paczkę 5.638 dolarów. Komisja otworzyła też drugą skrzynkę, oznaczoną nr „4”, w której była walizka z numerem „4”, ale walizki tej nie otworzono.

Dolary przerzucane przez Cichociemnych pakowane były w parciane pasy z sześcioma kieszeniami, do których wkładano zwykle po trzy paczki banknotów. Pasy oklejone były impregnowanym płótnem z okienkami, pozwalającymi sprawdzić zawartość bez otwierania. Paczki banknotów były opieczętowane, kieszenie przeszywano grubą, mocną, jedwabną nicią, której końce plombowano. Każdy pas posiadał numer; jeśli zawierał banknoty 10-dolarowe, jego wartość wynosiła 18 tys.; jeśli 20-dolarowe – 36 tys. USD. Jeśli w pasie były złote monety 10-dolarowe, mieścił 2,4 tys. USD; jeśli złote monety 20-dolarowe – 3,6 tys. USD.

DSC01349_depesza-2-250x109 Jan JaźwińskiPóźniej w sprawozdaniu mjr dypl. Jana Gorzko wskazano, że w obu tych walizkach znajdowały się dolary papierowe, łącznie na kwotę 1.136.638 (milion sto trzydzieści sześć tysięcy sześćset trzydzieści osiem) dolarów papierowych. 9 października 1945, o godz. 9.30 ppłk Marian Dorotycz – Malewicz ps. Hańcza – który na polecenie Tatara ukrył (czyli ukradł) pieniądze przed legalnymi władzami R.P. oraz swoimi przełożonymi – strzelił sobie w głowę z posiadanej broni służbowej, zmarł w nocy 9/10 października 1945, nie odzyskawszy przytomności. Pozostawił dwa pożegnalne listy, w tym szczegółowe dyspozycje co do rozdysponowania jego rzeczy. Więcej info – Stanisław Tatar – generał zdrajca.

Protokół i in. dokumenty komisji mjr dypl. Jana Jaźwińskiego ws. przejęcia depozytu dolarowego
(Dokumenty z teczki „Sprawa ś.p. płk Hańcza – Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 26/39)

 

 

Lotnicze wsparcie Powstania Warszawskiego:

Andrzej Sucholtz – Dziennik czynności mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku
Lotnicze wsparcie Powstania Warszawskiego
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1988, zeszyt 83, s. 148-177

 

 

 

 

Po wojnie
Insigne_Instituti_ingeniariorum_civilium-300x316 Jan Jaźwiński

Logo Institution of Civil Engineers

Od 27 września 1947 w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. 27 września 1947 awansowany na stopień podpułkownika. 31 stycznia 1948 zdemobilizowany, podjął studia, w 1950 absolwent kursu inżynierii lądowej Polish University College w Londynie. Członek Institution of Civil Engineers.

Ontario-Society Jan JaźwińskiW 1952 wyemigrował do Kanady, członek Association of Professional Engineers of Ontario.

W 1955 wyjechal do USA, pracował w Detroit, od 1960 do połowy 1979 jako inżynier lądowy w stanie Kalifornia.

Zmarł 25 sierpnia 1985 w Los Angeles (USA), pochowany na Cmentarzu Park Lawn w Toronto (Ontario, Kanada), sekcja „O”, grób 312.

 

Awanse

 

 

Ordery i Odznaczenia

 

Życie rodzinne
stokowisko-bok-300x194 Jan Jaźwiński

Stokowisko – elewacja boczna

Syn Wincentego, ziemianina, pochodzącego ze wsi Jaźwiny Koczoty koło Czyżewa, właściciela majątku Kutyłowo – Skupie (ówczesny powiat zambrowski), następnie  majątku Stokowisko (powiat Wysokie Mazowieckie) i Józefy Włodkowskiej.

Stokowisko-front-300x194 Jan Jaźwiński

Stokowisko – elewacja frontowa

Miał dwóch braci: starszego Tadeusza, w 1939 wachmistrza 1 Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego, najmłodszego Henryka, w 1939 porucznika w niewoli niemieckiej oraz trzy siostry: Irenę, Eugenię i Marię. Syn najstarszej z nich podczas wojny służył jako pilot RAF, poległ nad Kanałem La Manche. Po wojnie majątek Stokowisko rozparcelowano dekretem PKWN, rodzina rozproszyła się po Polsce.

W 1936 zawarł związek małżeński z Wandą Janiną Goethel, prawniczką.

 

Dziękuję Rodzinie ppłk. dypl.  Jana Jaźwińskiego oraz Panu Piotrowi Hodyra za pomoc w opracowaniu niniejszego biogramu

 

Upamiętnienie

S25C-921091012270-212x300 Jan Jaźwiński25 sierpnia 2021 prezes Fundacji dla Demokracji i autor portalu Ryszard M. Zając zwrócił się do Pana Andrzeja Dudy, Prezydenta R.P. listem otwartym / petycją o godne upamiętnienie ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora przerzutu lotniczego Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej.

krzyz-oficerski2-1-265x250 Jan JaźwińskiW petycji podkreślono, że pomimo swych ogromnych zasług ppłk dypl. Jan Jaźwiński jest obecnie prawie całkowicie zapomniany, a Jego zasługi przypisywane są… brytyjskiej agendzie rządowej Special Operations Executive (SOE). Dodać należy, że jest także przemilczany m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej, który wpisaliśmy m.in. za to na listę fałszerzy historii.

8 września 2021 Pan Roman Kroner, ówczesny dyrektor Biura Odznaczeń i Nominacji Kancelarii Prezydenta R.P. pismem znak BON.0600.497.2021 był uprzejmy poinformować, iż zainteresował sprawą Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

19 stycznia 2023 odbyła się uroczystość przekazania Rodzinie ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego  Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, nadanego pośmiertnie 7 lipca 2022, przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudę, za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej (M.P.2022.931).

Dziękujemy Panie Prezydencie 🙂

 

Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów – BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ

 

Źródła:
  • informacje własne (archiwum portalu)
  • Dokumenty personalne Jana Jaźwińskiego z archiwum brytyjskiego Ministry of Defence (skany w zbiorach autora portalu)
  • Teczka personalna w Studium Polski Podziemnej sygn. TP2.549
  • Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89
  • Andrzej Sucholtz – Dziennik czynności mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku – Lotnicze wsparcie Powstania Warszawskiego, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1988, zeszyt 83, s. 148-177
  • The National Archives (Wielka Brytania), sygn. HO 405.25471 – JAZWINSKI W. JAZWINSKI J.
  • Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6
  • Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
  • Zbigniew S. Siemaszko – Działalność generała Tatara, Norbertinum, Lublin 2004, ISBN 83-7222-192-8
  • Jan Lorys (oprac.), Historia Polskiego Znaku Spadochronowego, Materiały. Dokumenty. Źródła. Archiwalia,, Zeszyt 9, s. 58, Londyn 1993, ISBN 0-902508-20-2, ISBN 978-0-902508-20-0

 

 

Zobacz także:

 


1