20 stycznia 1944, komendant Okręgu Kraków AK Cichociemny płk Józef Spychalski ps. Luty wydał mjr Stanisławowi Więckowskiemu ps. Wąsacz oraz Cichociemnemu Ryszardowi Nuszkiewiczowi ps. Powolny rozkaz zorganizowania zamachu na generalnego gubernatora Hansa Franka, zwanego przez Niemców „Królem Polski”.
Cichociemny por. Ryszard Nuszkiewicz ps. Powolny zaplanował zamach razem z Cichociemnym ppor. Henrykiem Januszkiewiczem ps. Spokojny. Wg. własnej relacji zaproponował – jako miejsce zasadzki rejon zalewu wodnego znajdującego się między drogą Cudów-Niepołomice a stacją kolejową Grodkowice. Niewielki zalew wodny przy torze kolejowym i las stanowiły istotny atut dla zasadzki ogniowo-ruchowej, natomiast tor kolejowy nie był ani lepszy, ani gorszy od każdego innego odcinka trasy. (Ryszard Nuszkiewicz, Dynamit. Z dziejów Ruchu Oporu w Polsce Południowej).
Datę zamachu wybrano nieprzypadkowo. 30 stycznia 1944 wypadała 11 rocznica objęcia władzy przez Hitlera oraz czwarta rocznica istnienia Generalnego Gubernatorstwa.
Plan akcji przewidywał:
Zamach mieli przeprowadzić żołnierze AK:
Ok. godz. 21.30 Cichociemny Ryszard Nuszkiewicz ps. Powolny, Cichociemny Henryk Januszkiewicz ps. Spokojny oraz „Mars”, zgodnie z planem zakładają na torach ładunek wybuchowy: granulowany trotyl, „zorganizowany” z kopalni soli w Wieliczce. Zakładają spłonki oraz ok. 50 metrów przewodu elektrycznego do zapalarki bateryjnej, umiejscowionej na skraju lasu. Całość instalacji starannie maskują. Minowanie toru przerywają na chwilę, na czas przejścia patrolu Bahnschutzu. Ładunek wybuchowy zostaje założony ok godz. 22.oo
Ok. godz. 22.20 od strony Bochni nadjeżdża prawym torem lokomotywa pchająca przed sobą wagon – lorę z piaskiem. To niemiecka tzw. kontrola trasy. Ok. godz. 23.10 od strony Krakowa nadjeżdża pociąg specjalny: „dwie salonki” (nr 1006 oraz 1001) oraz wagon z 25 funkcjonariuszami niemieckiej Komendy Policji Ochrony Kolei, doczepione do pociągu pospiesznego. W pierwszej „salonce” nr 1001 jechali niemieccy dygnitarze – Wilhelm Koppe, Gerteis, Fischer, Dazur, w drugiej o numerze 1006 – Hans Frank ze swoim adiutantem Pfaffenrothem oraz współpracownikami: Gassnerem, Mohrem, Nicklem.
Silny wybuch ładunku wyrzuca pociąg z torów, wagony składają się w harmonijkę… W oficjalnym komunikacie (Dziennik gen. gubernatora Hansa Franka, s. 148) ogłoszono później, że eksplozja nastąpiła bezpośrednio za ostatnią osią wagonu salonowego 1006 (w którym jechał Frank).
Tak relacjonuje przebieg zamachu w swoich wspomnianiach Cichociemny Ryszard Nuszkiewicz ps. Powolny:
Około godz. 22.20 ubezpieczenie wschodnie melduje pociąg od strony Bochni. Przed naszymi oczyma przejeżdża czarne cielsko lokomotywy pchającej przed sobą wagon – lorę z piaskiem. Zdziwienie jednak wywołuje to, że parowóz jedzie prawym, nieprzepisowym torem, gdy na kolejach Ostbahnu obowiązywał ruch lewostronny. Nietrudno oczywiście było się domyślić, że jest to kontrola trasy, często stosowana przez Niemców na „bezpiecznych” liniach kolejowych GG. W ślad za nadjeżdżającą lokomotywą poszybowały myśli nasze do niedalekiego Krakowa, migocącego na horyzoncie swymi przyćmionymi światłami i pulsującego odgłosami nocnego już życia. O ile przyjemniej byłoby teraz siedzieć tam w domu, wśród znajomych i bliskich, w atmosferze ciepłego mieszkania, niż marznąć w zimową noc w ponurym lesie, narażać się, czekać na mniejszą – niż zamierzano – robotę, a potem, niestety, uciekać w dalszą konspirację.
Pogrążonych w takich rozmyślaniach, lecz czujnych na wszystko, podrywa około godziny 23.10 błysk latarki „Kruka” i zbliżający się turkot nadjeżdżającego od strony Krakowa pociągu. Drugi sygnał „Kruka” oznacza, że pociąg mija już jego stanowisko, a więc jest blisko swego przeznaczenia. Za chwilę nocną ciszę Niepołomickiej Puszczy przerywa głośne hasło „Spokojnego”. Naciśnięcie zapalarki przez „Marsa” i… z toru kolejowego bucha słup ognia, a grad kamieni i ziemi rozpryskuje się daleko po lesie.
Obserwując wybuch stwierdzam – z jednej strony nieco wczesne odpalenie, z drugiej strony – podziwiam orientację i refleks wytrawnego maszynisty, który z miejsca hamuje lokomotywę, zmniejszając wydatnie następstwa kraksy. Pociąg wyrzucony z szyn podskakuje po torowisku rwąc podkłady kolejowe i w zwalniającym biegu zatrzymuje się zgięty w harmonijkę na pobliskim wiadukcie.
Wśród ogólnej ciszy jakby zamarłego pociągu podrywamy się do odskoku. Gdy przebiegamy drogę pod wiaduktem na stronę południową linii kolejowej, skrzywiony i zaszokowany przestrachem pociąg odzywa się gęstą kanonadą karabinów maszynowych swej ochrony i dobrze uzbrojonych pasażerów. Błysk licznych rakiet świetlnych i strzelanina godna niejednej bitwy – łamie sen puszczy. Sceneria ta towarzyszy nam przez długie kilometry odskoku.
Zamach (niestety, nieudany) przeprowadzono w nocy 29/30 stycznia 1944, wysadzając fragment torów na szlaku kolejowym pomiędzy stacjami Podłęże i Grodkowice (obecnie Szarów) w Puszczy Niepołomnickiej.
W akcji wzięło udział 25 żołnierzy oddziałów „Błyskawica” oraz „Grom”, a także pięcioosobowy patrol minerski i sześcioosobowy patrol pozorujący.
Akcja spowodowała dwudniową przerwę w ruchu kolejowym na ważnej linii strategicznej, poderwanie morale okupanta oraz personalne przesunięcia we władzach Generalnej Guberni. Po akcji, w odwecie Niemcy rozstrzelali w Podłężu i Dębicy stu więźniów z krakowskiego więzienia przy ul. Montelupich.