„Rakietą w przestrzenie międzyplanetarne” – tak zatytułował swoją broszurę studiujący w Niemczech obywatel Rumunii Hermann Oberth. Jej publikacja w 1923 wywołała wielkie poruszenie, 5 lipca 1927 we Wrocławiu grupa entuzjastów założyła Towarzystwo Podróży Kosmicznych (niem. Verein für Raumschifahrt).
Założycielem i pierwszym prezesem był pionier techniki rakietowej, inż. Johannes Winkler, wśród jego członków byli m.in.: pilot myśliwski Rudolf Nebel, pasjonujący się astronomią student politechniki Wernher von Braun, student i autor publikacji Hermann Oberth, inżynier Siemensa Klaus Riedel, autor publikacji „Dosięgalność ciał niebieskich” Walter Hohmann, pisarz Willy Ley, Hermann Noordung. Stowarzyszenie już we wrześniu miało aż 870 członków, wydawało czasopismo Die Rakete (Rakieta). Herman Obert został doradcą technicznym (Nebel jego asystentem) reżysera Fritza Langa, przy produkcji firmu wytwórni UFA pt. „Kobieta na księżycu”. Filmowa rakieta nie oderwała się jednak od ziemi, choć zbudowano ją w oparciu o dane „Modelu B” z ksiązki Obertha.
Nebel i Riedel odkupili filmową rakietę, przeprowadzali kolejne próby dzięki finansowemu wsparciu rządowego Instytutu Chemii i Techniki Rzeszy. Ober wraz z Braunem pracowali nad silnikiem rakietowym „Kegeldüse” – w lipcu 1930 silnik pracował przez 90 sekund, zużył 6 kg ciekłego tlenu, 1 kg benzyny, osiągnął stały ciąg „rzędu 7 kG”. Od jesieni 1930 VfR przeprowadzało testy na własnej działce, niedaleko obecnego lotniska Berlin-Tegel. Przez rok zorganizowano 270 prób, odpalono co najmniej 87 rakiet. Rakiety Repulsor ich konstrukcji sięgały pułapu 1 km.
W czerwcu 1932 VfR dzięki płk dr inż Karlowi Beckerowi zorganizowało na poligonie Kummersdorf – West, pokaz (nieudany) dla Wermachtu rakiety konstrukcji inż. Rudolfa Nebela. Wzniosła się na 30 m, przechyliła i spadła do pobliskiego lasu. Wojsko sceptycznie oceniło pokaz; jednak pochodzący z majętnej i arystokratycznej rodziny Wernher von Braun przekonał płk Becker’a, profesora Uniwersytetu Berlińskiego. Pułkownik powołał zespół do zbadania wojskowych zastosowań tej techniki, jego szefem wyznaczył kpt. Waltera Dornberger’a. Wermacht zaproponował VfR finansowanie badań i prób pod warunkiem utajnienia i przejęcia kontroli przez armię. Prezes VfR Rudolf Nebel odrzucił ofertę, ale przyjęli ją inni działacze – w tym Wernher von Braun.
W kwietniu 1934 von Braun napisał, 27 lipca 1934 obronił pracę doktorską pt. „Konstrukcyjne, teoretyczne i eksperymentalne przyczynki do problemu rakiety o napędzie płynnym”. Od połowy 1934 niemiecka armia przejęła kontrolę nad dorobkiem VfR. W grudniu 1934 na wyspie Borkum wojsko przeprowadziło udaną próbę odpalenia dwóch rakiet Agregat nr 2, A2 („Max” i „Moritz”) na paliwo płynne; obie wzniosły się znacznie na wysokość ponad 2 tys. metrów..
W 1933 władzę objął Adolf Hitler; w 1934 naziści zakazali grupie Nebela prób rakietowych na Raketenflugplatz, gdy odmówił został aresztowany przez gestapo, osadzony w obozie koncentracyjnym w Budziszynie. W 1936 Wermacht i Luftwaffe rozpoczęły budowę dwóch tajnych ośrodków badań rakietowych na wyspie Usedom (Uznam), niedaleko miejscowości Peenemünde. W 1937 Wernher von Braun wstąpił do NSDAP, w tym roku rozpoczęły pracę dwa niezależne zespoły badawcze. Ośrodek Peenemünde-Wschód podlegał Wermachtowi, pracował nad rakietą pionowego startu (późniejsza V-2), kierował nim gen. Walter Dornberger. Ośrodek Peenemünde-Zachód podlegał Luftwaffe, pracował nad nowymi rodzajami broni lotniczych (późniejszy bezzałogowy pocisk odrzutowy Fi-103, znany jako V-1), kierował nim Wernher von Braun.
W 1939 doświadczalna rakieta A-5, o wadze 1,3 ton, osiągnęła pułap 13 km. Zastosowano w niej nowy rodzaj paliwa – 80% nadtlenek wodoru (H2O2, perhydrol). 3 września 1942 prototyp rakiety A-4 (V-2) o wadze 13 ton, lecący torem balistycznym, osiągnął pułap 83 km, przeleciał 193 km, spadając zaledwie 5 km od zaplanowanego celu. 10 grudnia 1942 do swego pierwszego lotu wystartowała bezpilotowa bomba latająca Fieseler Fi-103 (V-1). W marcu 1943 Hitler zakazał dalszych prób nad projektem rakiet A-4, bo… śniło mu się, że rakieta nie dotrze do Wielkiej Brytanii… Później zmienił decyzję.
Pierwszy meldunek wywiadowczy, zawierający parametry techniczne rakiet, już 2 grudnia 1942 dostarczył aliantom wywiad Armii Krajowej. Pochodził od informatora wywiadu AK w czeskiej hucie Witkowice, w której Niemcy eksperymentowali z produkcją specjalnych łusek ze stalowych bloków 70 x 1200 mm, walcowanych w procesie Mannesmana. W styczniu 1943 wywiad AK ustalił także, że 80 proc. używanej rudy żelaza dostarczano ze szwedzkich kopalń Kiruna i Gellivare statkami do Szczecina, następnie barkami do Raciborza oraz koleją do Witkowic.
Na początku 1943 inż. Jan Szreder ps. Furman meldował o istnieniu tajnego ośrodka na wyspie Uznam, pracującego nad „torpedami powietrznymi”, do którego kierowane są liczne transporty maszyn i materiałów oraz dla którego pracują tysiące więźniów zlokalizowanych tam obozów: koncentracyjnego, jeńców wojennych, pracy.
W meldunkach miesięcznych za luty i marzec 1943 wywiad AK raportował, że w Peenemünde: „centralizuje się ośrodek budowy i prób samolotów rakietowych” o napędzie umożliwiającym osiągnięcie prędkości do 800 km/godz, na jego potrzeby pracuje fabryka zatrudniająca 8 tys. osób, laboratoria i lotnisko doświadczalne, przejazd w promieniu kilku kilometrów od ośrodka możliwy jest jedynie na podstawie specjalnych przepustek.
Wywiad i kontrwywiad Polskiego Państwa Podziemnego w starciu z V-1 i V-2
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego,Warszawa 2020, ISBN 978-83-956907-2-3
Cichociemny Stefan Ignaszak ps. Nordyk kierował siatkami wywiadu ofensywnego Armii Krajowej, które rozpracowywały niemiecki przemysł zbrojeniowy na terenie III Rzeszy oraz Generalnego Gubernatorstwa. Poprzez kierowaną przez siebie sieć wywiadowczą „Bałtyk”, od komórki „Bałtyk 303” uzyskał informacje o niemieckich testach nowej broni „V-1” i „V-2”, dzięki pomocy swojego informatora Romana Trägera ps. As, T-2, Junior, służącego w Wermachcie, w jednostce instalującej łącza telefoniczne na terenie ośrodka w Peenemünde. Był synem jego agenta, Augustyna Trägera ps. Sęk, Tragarz, T-1, polskiego oficera Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP. Roman Träger dostarczył także plan ośrodka w Peenemünde.
Cichociemny Stefan Ignaszak ps. Nordyk osobiście rozpracowywał tereny doświadczeń nad nową bronią III Rzeszy w Pustkowie, Blizne. Zdobył mapę SS Truppenubungsplatz Blizne, wykonał zdjęcia rakiety V2, która nie wybuchając wylądowała w pobliżu wsi Mężenin (k. Sarnak), zdjęcia krateru po wybuchu rakiety V2, zdobył jej części (turbiny, dysze, sprężarki), oraz próbki paliwa – nadtlenku wodoru.
W pierwszej fazie wybuchów pod Sarnakami – wspominał Cichociemny Stefan Ignaszak ps. Nordyk – wysłałem na ten teren A. Pieńkowskiego ps. Klimont, który wkrótce dostarczył do Warszawy różne drobne części rozerwanych rakiet. Później pojechałem z „Klimontem” do Sarnak i w pobliżu jakiejś wsi sfotografowałem krater po pocisku tak głęboki, że musiałem zejść po drabinie. Wracając do Warszawy zabraliśmy próbkę materiału pędnego rakiety, zamelinowaną u miejscowego kowala.” (Michał Wojewódzki – Akcja V-1, V-2, Instytut Wydawniczy PAX 1975, s. 244)
Brytyjski wywiad przeprowadził 22 kwietnia, 14 maja oraz 21 i 23 czerwca 1943 loty rozpoznawcze, które potwierdziły informacje polskiego wywiadu. Brytyjski raport wywiadowczy „German Long-Range Rocket Development” 27 kwietnia 1943 zaakceptował Winston Churchill oraz wydał rozkaz zbombardowania ośrodka.
W trakcie przygotowań do jego wykonania zmieniono trasy przelotów formacji bombowych atakujących Berlin. Wielokrotne przeloty bombowców (co noc) nad ośrodkiem Peenemunde uśpiły czujność obrony przeciwlotniczej oraz niemieckiej Luftwaffe.
W nocy 17/18 sierpnia 1943 aż 597 brytyjskich bombowców przeprowadziło nalot o kryptonimie „Operacja Hydra”. Bezpośrednio przed operacją osiem samolotów Mosquito poleciało nad Berlin w celu upozorowania zbliżającego się kolejnego bombardowania stolicy Niemiec.
Szef sztabu Lufftwafe i najbliższy współpracownik Göringa wysłał nad Berlin 203 niemieckie myśliwce. Tymczasem brytyjskie bombowce zrzuciły na Peenemunde aż 1874 ton bomb – 1593 ton bomb burzących oraz 281 ton bomb zapalających. Częściowo zniszczyły ośrodek, hale fabryczne, osiedle mieszkalne, obóz dla robotników; spowodowały 735 ofiar, w tym 178 Niemców. Zestrzelono 42 brytyjskie samoloty, Luftwaffe straciła 12 samolotów.
Po bombardowaniu V-1 nadal produkowano w Kassel, ale produkcję V-2 przeniesiono do podziemnej fabryki Mittelbau-Dora (filii obozu koncentracyjnego KL Buchenwald) w Nordhausen w górach Harz. Personel naukowy prowadzący próby testowe rakiety, we wrześniu 1943 przeniesiono w rejon Blizny k. Mielca, poligon nazwano Heidelager Blizna, miał kryptonim „Frieda”. Wyrzutnie Fi-103 wycelowano w zamieszkałą przez Polaków miejscowość Wierzbica (8 km od Rejowca, ok. 170,5 km od Blizny). Pierwszą próbę z rakietą A4 na nowym poligonie przeprowadzono 5 listopada 1943.
W tym rejonie funkcjonowała sprawna siatka wywiadowcza Inspektoratu Dębica AK, już we wrześniu 1943 raportowała o powstaniu tego kompleksu doświadczalnego. Po wznowieniu prób rakietowych wywiad AK prowadził rejestr wystrzelonych pocisków wraz z informacją o godzinie wystrzelenia i kierunku lotu, starając się pozyskać części z pocisków upadających początkowo do 15 km, następnie do 150-170 a nawet 250-300 km od poligonu.
24 kwietnia 1944 wywiad AK pozyskał żyrokompas elektromagnetyczny rakiety V-2, która spadła na podwórze i zabudowania Daniela Łopatiuka oraz pastwisko we wsi Klimczyce – Kolonia k. Sarnak. Zdobyto także resztki płynu, po analizie profesora Politechniki Warszawskiej Marcelego Struszyńskiego ustalono iż był 80 proc. stabilizowanym perhydrolem (H2O2, nadtlenkiem wodoru). Żyrokompas ukryto w ulu w ogrodzie Czuryłły, dzięki czemu nie zabrali go Niemcy, którzy wkrótce pojawili się we wsi, zabierając wszystkie znalezione elementy.
20 maja 1944 wywiad AK przejął całą rakietę, która spadła w błotniste wikliny nad brzegiem Bugu w rejonie wsi Mężenin k. Klimczyc. Żołnierze plutonu Tadeusza Jakubskiego ps. Czarny 8 kompanii 22 Pułku Piechoty AK zamaskowali szczątki rakiety sitowiem i wikliną, uniemożliwiając Niemcom jej odnalezienie. Po ok. tygodniu część rakiety przewieziono do Hołowczyc, tam je obejrzano, zmierzono i sfotografowano. Najważniejsze elementy, zapakowane w skrzynie oraz worki, przetransportowano trzema ciężarówkami (przykryte ziemniakami) do Warszawy.
Analizy konstrukcji i rozszyfrowania sposobu działania rakiety dokonali współdziałający w wywiadzie AK inż. Antoni Kocjan inż. Stefan Waciórski oraz prof. dr inż. Janusz Groszkowski. Ustalili, że rakietę napędza silnik na paliwo płynne, składające się z paliwa wlaściwego oraz utleniacza. Rakietą steruje serwomechanizm kierowany przez żyrokompas, a w początkowej fazie lotu możliwe jest sterowanie radiowe.
12 czerwca 1944 oraz 3 lipca 1944 ustalenia te wywiad AK przekazał do Londynu, w depeszach radio nr 366 oraz nr 403/1327. Ogółem wywiad AK przekazał nt. niemieckich prób rakietowych z V-1 i V-2: w 1943 cztery meldunki radiowe i dwa miesięczne oraz w 1944 piętnaście meldunków radiowych i pięć meldunków miesięcznych. Ponadto Polacy z terenu Francji przesłali do Londynu 173 meldunki nt. lokalizacji wyrzutni V-1, pięć meldunków nt. lokalizacji miejsc startu V-2 oraz dwa raporty o miejscach zakwaterowania niemieckiej obsługi wyrzutni.
Grażyna Bołcun – Wyrzutnia pocisków rakietowych V1 i V2 w Bliźnie
we wspomnieniach kpt. Józefa Rządzkiego ps. Boryna
komendanta obwodu AK Kolbuszowa „Kefir”: 1942-1945
w: Rocznik Kolbuszowski 2015 nr 15, s. 7-26
W nocy z wtorku na środę 25/26 lipca 1944 przeprowadzono najsłynniejszą operację MOST 3, podczas której samolot Dakota KG-477 „V” z polsko-brytyjską załogą z 267 Dywizjonu RAF oraz 1586 Eskadry PAF wylądował na polowym lądowisku „Motyl”, w okolicach wsi Wał – Ruda, 18 km od Tarnowa, nad rzeczką Kisieliną (położenie: N50°08′ E20°47′). Głównym celem operacji było przerzucenie na Zachód z okupowanej Polski zdobytych przez wywiad AK informacji oraz części rakiety V2 (A-4).
Oficer wywiadu AK por. Jerzy Chmielewski, ps. Rafał zabrał ze sobą do Londynu siedem najważniejszych części rakiety oraz 30 stron „Meldunku specjalnego 1/R nr 242. Pociski rakietowe”. Później m.in. jako instruktor „Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej” (kamuflaź polskiej szkoły wywiadu) szkolil Cichociemnych – przyszłych oficerów wywiadu Armii Krajowej nt. realiów okupowanej Polski.
Meldunek zawierał:
Po pięciu minutach od wylądowania samolot był rozładowany i załadowany. Jednak przy starcie w drogę powrotną, koła samolotu ugrzęzły w podmokłej ziemi, dopiero po czwartej próbie udało się wystartować. Samolot wylądował w Campo Casale szczęśliwie, choć bez hamulców, o godz. 05.43, po locie trwającym (wraz z postojem podczas lądowania) dziesięć godzin 15 minut. 28 lipca 1944 samolot z raportem wywiadu oraz częściami rakiety wylądował na lotnisku RAF Hendon (obecnie siedziba muzeum RAF).
Andrzej Glass – Akcja V-1 i V-2 – wkład Polaków w rozszyfrowanie tajnych broni niemieckich
w: Polska myśl techniczna w II wojnie światowej
w 70 rocznicę zakończenia działań wojennych w Europie. Materiały pokonferencyjne.
Centralna Biblioteka Wojskowa, ISBN 978-83-63050-28-3, Warszawa 2015, s. 133-149
Jan Nowak – Jeziorański: „Rano o dziesiątej dostajemy komunikat meteorologiczny od Anglików, że wszystko jest OK. O dwunastej radiostacja lądowiska daje sygnał gotowości przyjęcia. Jeśli go powtórzy o siedemnastej, szykujecie się do drogi. O dwudziestej samolot idzie w górę z takim wyrachowaniem, by nad terytorium nieprzyjacielskim znaleźć się zaraz po zapadnięciu ciemności, a powrócić przed brzaskiem. Wysyłamy depeszę o waszym starcie, a BBC po dzienniku o godzinie dziewiętnastej potwierdza lot umówioną melodią. Po północy powinniście być na miejscu. Wtedy z kolei oni dają nam znać, że maszyna wystartowała, a my – w parę godzin później – że wróciła w porządku. Na tym kończy się cała historia. (…)
Mieliśmy lecieć nie Liberatorem czy Halifaxem jak skoczkowie, lecz dużo powolniejszą Dakotą, wybraną do tego celu, ponieważ samolot tego typu potrzebował bardzo krótkiego pasa do startu i lądowania. (…) Nasz samolot DC3 był zupełnie nie uzbrojony, miał bardzo małą szybkość. Obciążenie dodatkowymi zbiornikami z benzyną trzeba było zrekompensować nie tylko pozbyciem się uzbrojenia, ale zdjęciem nawet blach osłonowych. (…) wybrano Dakotę do tzw. „siadanych” operacji tylko ze względu na jej wyjątkowo krótki start. Wobec myśliwca była bezbronna jak dziecko. Każde spotkanie z nieprzyjacielem w powietrzu było dla niej śmiertelne. (…)
Z dala przed nami zapala się wreszcie długi, nieforemny prostokąt. Obok niego wielka świetlna strzała, utworzona z palących się ognisk, wskazuje kierunek wiatru. Ze środka prostokąta słabe światełko wysyła w naszym kierunku alfabetem Morse’a literę „M”. Dakota odpowiada literą „K” światłami pozycyjnymi na obu skrzydłach. A więc to już nasze lądowisko. Zataczamy ogromne koło nad całą okolicą i podchodzimy do lądowania. Spod obu skrzydeł maszyny buchnęły snopy oślepiającego światła dwóch potężnych reflektorów. (…)
Podchodzimy do lądowania po raz drugi. Tym razem wszystko odbywa się szczęśliwie. Czujemy dosyć mocny wstrząs. Dakota sunie chwilę po ziemi. Do kabiny wpada polski pilot i wywala drzwi. Wyciągają się z dołu ręce po dwa ciężkie, podłużne worki. Dziewiętnaście ciężkich waliz ze sprzętem wyrzucamy z samolotu w ciągu kilkunastu sekund. (…) Samolot otaczają chłopi, niektórzy na bosaka, uzbrojeni w karabiny, rozpylacze, błyskawice, steny. (…) Każą nam biec przez ląkę pod las w kierunku dwóch czekających furmanek. (…) nasz woźnica z prawdziwie chłopską flegmą objaśnia sytuację. – Tam dalej – wskazał batem kierunek – stoją we wiosce szkopy. Przyśli wczoraj rano, to pewno pójdą dalej o świtaniu. Będzie z dziesięć czołgów i kupa samochodów (…)
Po chwili ktoś do nas przylatuje. Koła samolotu ugrzęzły w ziemi zbyt miękkiej po niedawnym deszczu. Załoga i chłopi podkładają deski. Może za drugim razem uda się ruszyć. Mija minuta za minutą. Ustał wprawdzie hałas motorów, ale głosy i nawoływania ludzkie niesie daleko po nocnej rosie. Jeśli Niemcy są tuż, to dlaczego się nie ruszają? Nasz woźnica wzrusza ramionami – Bo po nocy mają pietra. Albo to mogą wiedzieć, ilu nas tu jest? (…) Tymczasem Dakota zapuszcza znowu motory i próbuje ruszyć, wypuszczając spod skrzydeł dwa snopy światła, które przecinając ostro ciemności sięgają chyba aż po horyzont. Ryk niesamowity. Pilot usiłuje wystartować całą mocą silników. Słuchamy w napięciu. Ruszy wreszcie, czy nie? (…) Niestety po paru minutach motory stanęły znowu. Okazało się, że podłożenie desek nic nie pomogło: maszyna nie może ruszyć. (…) Mija znowu kilkanaście minut i nagle wszyscy odstępują od samolotu. Widocznie załoga będzie próbowała po raz trzeci. Istotnie motory zawarczały znowu i samolot wniósł się wreszcie w powietrze. (…) Z powodu opóźnienia część trasy będą musieli przelecieć nad Bałkanami już przy dziennym świetle (…)”
Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, Res Publica, Znak, Warszawa – Kraków 1989, ISBN 8370460720, s. 300-308
F/L (kpt.) Kazimierz Szrajer, pilot: „(…) Poszedłem do pasażerów sprawdzić, czy wszystko jest w porządku i zademonstrować założenie pasów i użycie spadochronów w wypadku gdyby zaszła tego potrzeba .(…) Z powrotem w kabinie, zastąpiłem pilota i przejąłem stery. Piękna gwiaździsta noc, spokój. Co za kontrast z tym, co przeżywaliśmy tylko dwie godziny temu. Za trzy godziny będziemy z powrotem w bazie powracając do normalnego życia dywizjonowego we względnie bezpiecznej atmosferze pomiędzy lotami. Za sobą zostawiliśmy grupę ludzi żyjącycli w stałym niebezpieczeństwie, walczących już prawie od pięciu lat z okupantem w Kraju, ludzi, którzy od miesięcy przygotowywali się do operacji „Trzeci Most”. Nasz odlot z częściami rakiety V-2 był dla nich kulminacją sukcesu. (…)”
Kazimierz Szrajer – w: „Trzeci Most”, jednodniówka, XV Zjazd (1984), s. 60
Kazimierz Iranek Osmecki – Meldunek specjalny 1/R. Nr 242. Pociski rakietowe
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1972, zeszyt 22, s. 65-81
V-1 o długości 8,3 m, masie całkowitej 2 200 kg (830 kg ładunku wybuchowego, 650 kg paliwa) osiągała prędkość 580-640 km/gpdz., miała zasięg 300 km. Wymagała tylko 240 godz pracy przy produkcji, jej koszt wynosił 5 tys. marek. Niemcy wyprodukowały 30 tys. rakiet V-1, użyto 22 tys. (w tym wystrzelono na Wielką Brytanię 10 492, na Londyn 2419), do celu dotarło ok. 75 proc.
V-2 o długości 14 m, masie całkowitej 12 700 kg (980 kg ładunku wybuchowego, 5000 kg płynnego tlenu, 3500 kg spirytusu) osiągała prędkość 5 tys. km/godz, wysokość lotu 90 km, miała zasięg 300 km oraz czas lotu 5 min. Wymagała 13 tys. godzin pracy podczas produkcji, jej koszt wynosił ok. 100 tys RM.
Niemcy wyprodukowały 5,6 tys. rakiet V-2, użyto 5,5 tys., w tym w celach bojowych ok. 5 tys. Na Wielką Brytanię wystrzelono 3170 rakiet (1359 na Londyn), na Belgię 1664, na Francję 73.
Prowadzono prace nad rakietą V-4b o zasięgu zwiększonym do 600 km, a także nad dwustopniową rakietą A-9/A-10 do bombardowania USA, o zasięgu 5 tys. km.
Maciej Żuczkowski – Wywiad Armii Krajowej
w: Pamięć.pl nr 4-5/2012, Instytut Pamięci Narodowej Warszawa, s. 44 – 49
Tł..
ps.: „Nordyk”, „Drozd”, „Pegaz”, „Porucznik Norbert”
vel Edmund Porazik, Stefan Ignatowicz, Norbert Wojewódzki
Zwykły Znak Spadochronowy nr 1719
Był jednym z 26 spośród 316 Cichociemnych, urodzonych poza granicami II R.P. Uczył się przez trzy lata w szkole publicznej w Niemczech, gdzie rodzice przebywali na emigracji zarobkowej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1919 powrócił wraz z rodziną z emigracji z Westfalii (Niemcy). Uczył się w szkole powszechnej, następnie w Państwowym Gimnazjum Humanistycznym w Środzie Wielkopolskiej, w 1931 zdał egzamin dojrzałości. Od 16 sierpnia 1931 w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Po jej ukończeniu w 1932 praktyka w 17 pułku Ułanów Wielkopolskich w Lesznie.
Od 1932 studia na Wydziale Prawno – Ekonomicznym Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, w 1936 obronił dyplom magistra praw. Po studiach podjął pracę w 1936 w Urzędzie Celnym w Poznaniu. Od 1937 jako aplikant referendarski w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu, następnie jako kierownik referatu administracyjno – prawnego w Starostwie Powiatowym w Kaliszu.
W kampanii wrześniowej 1939 zmobilizowany 31 sierpnia 1939 jako dowódca plutonu zwiadu konnego Ośrodka Zapasowego 58 Wielkopolskiego Pułku Piechoty w Kutnie. Od 7 września 1939 jako dowódca plutonu batalionu ppłk. Górnisiewicza, w Grupie Operacyjnej „Kowel” płk. Tadeusza Zieleniewskiego. Od 27 września w Grupie Operacyjnej płk Leona Koca, uczestniczył w zwycięskich potyczkach z Niemcami pod Dzwolą i Janowem Lubelskim. W nocy 30 września / 1 października 1939 uczestniczył w walkach z sowiecką kolumną zmotoryzowaną w rejonie wsi Momoty. Po kapitulacji i rozwiązaniu grupy uniknął niewoli, przeprawił się przez Wisłę, dotarł do Kalisza.
Przez Warszawę, Małkinię, Ostrów Mazowiecki, Białystok, Baranowicze, Sarny, Kowel, wraz z dwoma przyjaciółmi: prawnikiem Brunonem Kurnatowskim (kolega ze studiów) oraz franciszkaninem Adamem Narlochem dotarł do Lwowa. Przez Kołomyję wyruszył pieszo, z zamiarem przejścia doliną Czeremoszu do Rumunii.
W rejonie Kosowa aresztowany przez NKWD i Ukraińców pod fałszywą tożsamością Edmund Porazik. Zwolniony, 24 grudnia 1939, w rejonie Horodenki przekroczył granicę z Rumunią. Aresztowany w Stefanówce, osadzony w Czerniowcu, następnie internowany w obozie Buzau.
Uciekł, przez Bukareszt, Belgrad, Zagrzeb dotarł do Splitu, stamtąd statkiem m/s „Patris” 24 lutego 1940 dopłynął do Marsylii (Francja). W Camp de Carpiagne wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim. Potem w koszarach Bessieres (Paryż), następnie w Rezerwowym Obozie Wyszkoleniowym w Lucon, później Val Andre (Bretania). Uczestnik kursu przeciwpancernego w Granville.
Maciej Szczurowski – Geneza formowania Armii Polskiej we Francji 1939 – 1940
w: Piotrkowskie Zeszyty Historyczne, 2002, nr 4 s. 115 – 143
Po upadku Francji ewakuowany z St. Nazaire, 22 czerwca 1940 dotarł do Plymouth (Wielka Brytania). Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim. Początkowo w obozie w Liverpoolu, następnie w Crawford, później przydzielony jako dowódca plutonu 2 szwadronu 10 Pułku Strzelców Konnych 10 Brygady Kawalerii Pancernej. W 1941 uczestnik oficerskiego kursu broni pancernej.
Monika Bielak – Ewakuacja żołnierzy polskich z Francji do Wielkiej Brytanii
i Afryki Północnej w latach 1940-1941
w: IPN, Polska 1918-1989 – Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918-1989
Maciej Żuczkowski – Wywiad Armii Krajowej
w: Pamięć.pl nr 4-5/2012, Instytut Pamięci Narodowej Warszawa, s. 44 – 49
Wielomiesięczny (nawet ponad roczny) proces szkolenia kandydatów na Cichociemnych składał się z czterech grup szkoleń, w każdej po kilka – kilkanaście kursów. Kandydatów szkolili w ok. 30 specjalnościach w większości polscy instruktorzy, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz polskich. Oczywiście nie było Cichociemnego, który ukończyłby wszystkie możliwe kursy. Trzy największe grupy wyszkolonych i przerzuconych do Polski to Cichociemni ze specjalnością w dywersji (169), łączności (50) oraz wywiadzie (37). Przeszkolono i przerzucono także oficerów sztabowych (24), lotników (22), pancerniaków (11) oraz kilku specjalistów „legalizacji” (czyli fałszowania dokumentów).
Instruktor kursu odprawowego, późniejszy Cichociemny i szef wywiadu Armii Krajowej mjr / płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki wspominał – „Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze. Szkolenie spadochroniarzy musiało więc się odbywać w bardzo rozległym wachlarzu rzemiosła żołnierskiego.
Przystąpiono do werbowania ochotników i wszechstronnego ich szkolenia na najrozmaitszych kursach, zależnie od przeznaczenia kandydata do danej specjalności. Każdy z ochotników musiał oczywiście ukończyć kurs spadochronowy. Ostatecznym oszlifowaniem był tzw. kurs odprawowy. Zaznajamiano na nim z warunkami panującymi w kraju, rodzajami niemieckich służb bezpieczeństwa i zasadami życia konspiracyjnego. (…)” (Kazimierz Iranek-Osmecki, Emisariusz Antoni, Editions Spotkania, Paryż 1985, s. 159-160)
Zgłosił się do służby w Kraju. Przeszkolony ze specjalnością w wywiadzie, m.in. od 16 maja 1942 uczestnik „Oficerskiego Kursu Doskonalącego Administracji Wojskowej” (kamuflaż polskiej szkoły wywiadu, zwanej przez Cichociemnych „kursem gotowania na gazie”) w Glasgow. Przeszkolony na kursie spadochronowym, następnie na kursie odprawowym w Audley End. Zaprzysiężony na rotę ZWZ/AK 29 grudnia 1942 przez szefa Oddziału VI (Specjalnego), ppłk dypl. Michała Protasewicza ps. Rawa. Awansowany na stopień porucznika ze starszeństwem od 1 stycznia 1943.
Stefan Mayer – relacja nt. szkolenia Cichociemnych oficerów wywiadu
źródło: Instytut Piłsudskiego w Londynie, Kolekcja akt Stefana Mayera, zespół nr 100, teczka nr 709/100/113
Skoczył ze spadochronem do okupowanej Polski w nocy 13/14 marca 1943 w sezonie operacyjnym „Intonacja”, w operacji „Window” (dowódca operacji: F/O Mieczysław Kuźnicki, ekipa skoczków nr: XXIV), z samolotu Halifax HR-666 „E” (138 Dywizjon RAF, załoga: pilot – W/O Stanisław Mierniczek, pilot – F/O Jan Polnik / nawigator – F/O Mieczysław Kuźnicki / radiotelegrafista – F/S Edward Janik / mechanik pokładowy – Sgt. Henryk Chętkowski / strzelec – F/O Zdzisław Markiewicz). Informacje (on-line) nt. personelu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii (1940-1947) – zobacz: Lista Krzystka
Start o godz. 18.35 z tajnego lotniska RAF Tempsford, zrzut na placówkę odbiorczą „Żbik” 605 (kryptonim polski, brytyjskie oznaczenie numerowe pinpoints), w okolicach miejscowości Lelów, 8 km. od Koniecpola. Razem z nim skoczyli: por. Antoni Chmielowski ps. Wołk, ppor. Stefan Jasieński ps. Alfa, ppor. Władysław Maksyś ps. Azot. Skoczkowie przerzucili 744 tys. dolarów w banknotach na potrzeby AK. Zrzucono także sześć zasobników i dwie paczki. Samolot szczęśliwie powrócił do bazy po locie trwającym 12 godzin 45 minut. Skoczków podjął oddział ppor. Henryka Furmańczyka ps. Henryk. Pod koniec 1947 spotkał się z Nim w celi więzienia na Mokotowie…
Jerzy Straszak – „Szkoła szpiegów”
w: Zeszyty Historyczne nr 115, s. 122 – 144, Instytut Literacki, Paryż 1996
W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczego wsparcia dla Armii Krajowej (zrzutów do Polski) odnotował:
„Dnia 13.III.43. uruchomiony został Plan Startu – wariant „osiem 2103” [zrzutów]; jak następuje: Lot Nr.: 36/47, ekipa BRICK, ludzi: Dąb plus 3 (…) placówka zasadn. Wół, zapas. Żaba, nawigator squ/ldr Boxer, załoga brytyjska, start godz. 18.40; Lot Nr.: 37/38, ekipa WINDOW, ludzi: Wołk plus 3 (…) placówka zasadn. Żbik, zapas. Hiena, nawigator kpt. obs. Kużnicki, załoga polska, start godz. 18.35; Lot Nr.: 38/49, ekipa TILE, ludzi: Sum plus 3 (…) placówka zasadn. Olcha, zapas. rej.3, nawigator por. obs. Gembik, załoga polska, start godz. 18.30; Lot Nr.: 39/50, ekipa STOCK, ludzi: Antoni plus 3 (…) placówka zasadn. Koza, zapas. Bratek, nawigator kpt. obs. Ławreńczuk, załoga polska, start godz. 18.50; Lot Nr.: 40/51, ekipa DOOR, ludzi: Ulewa plus 3 (…) placówka zasadn. Kra, zapas. Bat, nawigator F/Lt.. Austin, załoga brytyjska, start godz. 18.45; Lot Nr.: 41/52, SLATE, 6 paczek: M1, M2, M3, M4, PLT, R. (…) placówka zasadn. Wrona, nawigator F/o Wynne, załoga brytyjska, start godz. 19.05; Lot Nr.: 42/53, YARD, 6 paczek: 01, 02, 03, 04, 05, R. (…) placówka zasadn. Kaczka, nawigator F/o Foster, załoga brytyjska, start godz. 19.00; Lot Nr.: 43/54, AREA, 6 paczek: M1, M2, M3, M4, 05, R. (…) placówka zasadn. Kot, nawigator kpt. obs. Gryglewicz, załoga polska, start godz. 18.55;”.
Dn. 14.III. nawigatorzy zameldowali: – lot 36/47 wykonany na plac. odb. WÓŁ, zrzut jak plan. (543.000 dol. i 126.000 Rm), .- lot 37/48 wykonany na plac. odb. ŻBIK, zrzut jak plan. (744.000 dol.), – lot 38/49 wykonany na plac. odb. OLCHA, zrzut jak plan. (616.500 dol. i 547.000 Rm), – lot 39/50 wykonany na plac. odb. KOZA, zrzut jak plan. (450.000 dol. i 10.000 peset), – lot 40/51 wykonany na plac. odb. KRA, zrzut jak plan. (395.000 dol.), – lot 41/52 – nawalił dopływ benzyny – 20 min. od plac. – samolot zawrócił, – lot 42/53 – nawigator twierdzi, że plac. odb. nie dała 1944 [sygnałów świetlnych]. DZIĘKI CI WIELKI BOŻE! Wspaniała i szczęśliwa defilada – d l a K r a j u !
Nastrój załóg, ekip i Wydz. „S”: w r e s z c i e w y s t a r t o w a l i ś m y. Łacznie przerzucono, w sześciu wykonanych lotach – na placówki: 20 ludzi, 2.748.000 dol., 673.000 Rmk., 10.000 peset, trzy poczty (…) i 6 paczek mat. ” (s. 164)
Zobacz: Oddział VI (Specjalny) – Zawartość zasobników i paczek
Po skoku aklimatyzacja do realiów okupacyjnych w Warszawie, mieszkał u Marii Natanson przy ul. Marszałkowskiej 94/6 oraz na Saskiej Kępie przy ul. Katowickiej 1.
Od kwietnia 1943 przydzielony do Oddziału II (wywiad, kontrwywiad) Komendy Głównej AK, jako inspektor sieci wywiadowczych ekspozytury wywiadu ofensywnego „Lombard”, później II zastępca kierownika Wydziału Materiałów Wywiadowczych ekspozytury wywiadu „Lombard”. Zorganizował dwanaście sieci wywiadowczych, m.in. „Bałtyk” – L104, „Wojciech”, „Kozłowski” (Poznań), „Czarniecki” (poznańskie i Niemcy), „Bałtyk 301”, „Bałtyk 302”, „Bałtyk 303” (porty Pomorza), „Tyszka” (Szczecin), „Deza” (Toruń, Gdynia, Elbląg), „Jakub” (Wrocław), „Klimont” (Pustków, Blizne, Sarnaki), „Quadrat” (Austria).
Kierował także ośrodkiem wywiadowczym „Bałtyk”, w skład którego wchodziły trzy komórki wywiadowcze:
Ponadto podlegała Mu sieć wywiadowcza „Pomorski”, której zadaniem było rozpoznanie fabryki paliw syntetycznych w Policach oraz obserwacja jednostek Kriegsmarine w Szczecinie. Kierował nią inż. Aleksy Jędryczka, współpracowali z nim: Leon Śliwiński, Adam Sobolewski, Franciszek Szornak, Ludwik Lietz. Punktem kontaktowym był sklep jubilerski Brzoskowskiego w Warszawie przy ul. Złotej. Ta sieć została rozbita, po aresztowaniu kuriera w pociągu na trasie Szczecin – Warszawa. Jędryczka, Śliwiński, Sobolewski zostali ścięci 20 kwietnia 1945 w Brandemburgu, pozostali zesłani do obozu koncentracyjnego, tam życie stracili Brzoskowski i Szornak.
Cichociemny Stefan Ignaszak kierował siatkami wywiadu ofensywnego Armii Krajowej, które rozpracowywały niemiecki przemysł zbrojeniowy na terenie III Rzeszy oraz Generalnego Gubernatorstwa. Poprzez sieć wywiadowczą „Bałtyk”, od komórki „Bałtyk 303” uzyskał informacje o niemieckich testach nowej broni „V-1” i „V-2”, dzięki pomocy swojego informatora Romana Trägera ps. As, T-2, Junior, służącego w Wermachcie, w jednostce instalującej łącza telefoniczne na terenie ośrodka w Peenemünde. Informator był synem jego agenta, Augustyna Trägera ps. Sęk, Tragarz, T-1, polskiego oficera Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP.
Pozyskał też dane wywiadowcze, umożliwiające zbombardowanie przez aliantów fabryki koncernu Focke – Wulfa w Cottbus, lotniska w Krzesinach pod Poznaniem, fabryki benzyny syntetycznej w Policach k. Szczecina oraz ośrodka doświadczalnego badań nad nowymi broniami III Rzeszy (m.in. V-1 i V-2) Peenemünde na wyspie Uznam. Informacji z Peenemünde dostarczał także inż. Jan Szreder ps. Furman.
Osobiście rozpracowywał tereny doświadczeń nad nową bronią III Rzeszy w Pustkowie, Blizne. Zdobył mapę SS Truppenubungsplatz Blizne, wykonał zdjęcia rakiety V2, która nie wybuchając wylądowała w pobliżu wsi Mężenin (k. Sarnak), zdjęcia krateru po wybuchu rakiety V2, zdobył jej części (turbiny, dysze, sprężarki), oraz próbki paliwa – nadtlenku wodoru. Konspiracyjną analizę próbek paliwa na zlecenie szefa wywiadu AK, Cichociemnego Kazimierza Iranka-Osmeckiego wykonał prof. dr inż Marceli Struszyński.
W pierwszej fazie wybuchów pod Sarnakami – wspominał Cichociemny Stefan Ignaszak ps. Nordyk – wysłałem na ten teren A. Pieńkowskiego ps. Klimont, który wkrótce dostarczył do Warszawy różne drobne części rozerwanych rakiet. Później pojechałem z „Klimontem” do Sarnak i w pobliżu jakiejś wsi sfotografowałem krater po pocisku tak głęboki, że musiałem zejść po drabinie. Wracając do Warszawy zabraliśmy próbkę materiału pędnego rakiety, zamelinowaną u miejscowego kowala.” (Michał Wojewódzki – Akcja V-1, V-2, Instytut Wydawniczy PAX 1975, s. 244)
Komplet materiałów wywiadowczych nt. tajnej broni Hitlera wraz z częściami rakiety przekazano do Londynu w operacji lotniczej Wildhorn III (Most 3). O godz. 00.23 na lądowisku „Motyl” w okolicach miejscowości Wał Ruda (pow. brzeski) oraz Jadowniki Mokre, 18 km od Tarnowa, wylądował samolot Dakota KG-477 „V” (267 Dywizjon RAF). W ramach tej operacji przerzucono do Polski Cichociemnych: por. Zdzisława Jeziorańskiego ps. Zych, ppor. Leszka Starzyńskiego ps. Malewa, mjr Bogusława Wolniaka ps. Mięta. Skoczkowie przerzucili także czternaście walizek oraz pięć paczek (o łącznej wadze 970 funtów).
Przy starcie w drogę powrotną, koła samolotu ugrzęzły w podmokłej ziemi, dopiero przy czwartej próbie, po ok. 65 min. pilot poderwał „Dakotę” do lotu. Samolot zabrał zdobyte przez wywiad AK części rakiety V-2 oraz przygotowany przez naukowców konspiracyjny raport w tej sprawie. Z Polski samolotem odlecieli: Tomasz Arciszewski ps. Stanisław, Józef Retinger ps. Salamander, por. Jerzy Chmielewski ps. Rafał, por. Tadeusz Chciuk ps. Celt, ppor. Czesław Miciński.
Halina Waszczuk-Bazylewska – Od WW-72 do „Liceum”
w: Niepodległość i Pamięć 1997 r., nr 4/1 (7) [1], s. 153-176
dr Andrzej Suchcitz – Wywiad Armii Krajowej
źródło: Koło Byłych Żołnierzy Armii Krajowej – Oddział Londyn
www.polishresistance-ak.org
W Powstaniu Warszawskim, pod fałszywą tożsamością „Porucznik Norbert” jako oficer informacyjny 3 Batalionu Pancernego VI Zgrupowania AK mjr Stefana Golędzinowskiego „Golski”. Od 15 sierpnia dowódca plutonu rozpoznawczego, rozpracowującego lokalizację pozycji wroga. Od 20 września 1944 w batalionie 72 Pułku Piechoty 28 Dywizji Piechoty w Śródmieściu Południowym, w walkach z oddziałami Wermachtu i SS m.in. w rejonie Kolonii Staszica, Pola Mokotowskiego oraz ulic Polnej i Noakowskiego.
21 września 1944 awansowany na stopień rotmistrza, 29 września 1944 odznaczony Krzyżem Walecznych, następnie 1 października 1944 odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami.
Po upadku Powstania wyszedł z Warszawy wraz z ludnością cywilną, wraz z Cichociemnym Januszem Prądzyńskim oraz łączniczką Ireną Wołowińską ps. Teresa. Uciekł z kolumny pieszych w Piastowie, nawiązał kontakty konspiracyjne. Oficer Oddziału II (wywiad, kontrwywiad) Komendy Głównej AK w Częstochowie, następnie pod fałszywą tożsamością Stefan Ignatowicz jako oficer wywiadu Delegatury Sił Zbrojnych, kierownik ekspozytury wywiadu „Karo” w Bydgoszczy.
oprac. Krystyna Junosza Woysław – Stefan Ignaszak as wywiadu głębokiego Komendy Głównej AK
w: Biuletyn informacyjny AK nr 1 (189) styczeń 2006, s. 32 – 34
Andrzej Pepłoński – Współdziałanie Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza
z Secret Intelligence Service w okresie II wojny światowej
w: Słupskie Studia Historyczne 2003 r. nr 10, s. 149-165
Pozostał w konspiracji, prawdopodobnie działał w Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj. Od lutego do czerwca 1945 kierował w Bydgoszczy niewielką komórką wywiadowczą pod kryptonimem „Karo”. Współpracowali z Nim: Bernard Kaczmarek ps. „Jur Zapolski” oraz Józef Janowski ps. „Werbiński”.
7 listopada 1945 aresztowany wraz z pozostałymi osobami z grupy oraz żoną Elżbietą, przez UB w Bydgoszczy przy ul. Dworcowej 96, pod fałszywą tożsamością Stefan Ignatowicz. Osadzony w warszawskim więzieniu na Mokotowie, w celi nr 7 na parterze pawilonu X, przesłuchiwany w ciężkim śledztwie. W sąsiednich celach osadzono m.in. Cichociemnych: Antoniego Chmielowskiego oraz Piotra Szewczyka.
Oskarżony o przynależność do nielegalnej organizacji, usiłowanie obalenia ustroju oraz prowadzenie działalności szpiegowskiej. 12 sierpnia 1946 przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazany na śmierć za prowadzenie działalności wywiadowczej. 30 sierpnia 1946 Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok. Członków grupy skazano na 15 lat więzienia. 17 września 1946 decyzją Bieruta wyrok zmniejszono do dziesięciu lat więzienia, od 5 grudnia 1946 osadzony w więzieniu we Wronkach. Po amnestii z maja 1947 wyrok zmniejszono do pięciu lat. Zwolniony z więzienia we Wronkach 12 sierpnia 1951.
Prześladowany przez UB nie mógł znaleźć pracy, dorywczo pracował jako administrator domów oraz przy wywozie drewna z lasu. Od 1952 do 1959 kierownik działu transportu w Rejonie Lasów Państwowych w Poznaniu. Do kwietnia 1974 jako radca prawny Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Koninie, następnie radca prawny Spółdzielni Inwalidzkiej w Poznaniu.
16 września 1991 Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego w Warszawie unieważnił skazujące Go wyroki. Współzałożyciel Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, prezes poznańskiego oddziału Związku Inwalidów Wojennych. Przyjaciel Szkoły Podstawowej im. gen. Stefana Roweckiego „Grota” w Koziegłowach. Zmarł 8 stycznia 2005 w Poznaniu, pochowany 15 stycznia 2005 w Alei Zasłużonych na Cmentarzu na Junikowie, w grobie rodzinnym, w kwaterze AK.
Stefan Ignaszak – Wspomnienia więzienne, cz. I
w: Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK Okręg Wielkopolska, nr 3/93 (15), wrzesień 1939, s. 20-24
Stefan Ignaszak – Wspomnienia więzienne, cz. II
w: Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK Okręg Wielkopolska, nr 4/93 (16), grudzień 1939, s. 16-22
W 1989 wystąpił w filmie dokumentalnym pt. Cichociemni
9 października 2005 Izbie Pamięci Gimnazjum Nr 1 w Środzie Wielkopolskiej nadano imię podpułkownika Stefana Ignaszaka. Odsłonięcia pamiątkowej tablicy dokonał syn Marek.
4 stycznia 2006 na murze za pomnikiem ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele Matki Boskiej Bolesnej w Poznaniu odsłonięta została tablica pamiątkowa poświęcona ppłk. Stefanowi Ignaszakowi.
W 2017 dr Artur Jendrzejewski opublikował książkę pt. „Polsko, ile Ty mnie kosztowałaś… Wywiadowcza działalność oficera Armii Krajowej Stefana Ignaszaka „Nordyka”, Muzeum II Wojny Światowej, Gdańsk 2017, ISBN: 978-83-659-5700-9.
Syn Antoniego – pracownika leśnego z Wielkopolski, który w 1906 wyemigrował z rodziną „za chlebem” do Westfalii oraz Katarzyny Toruńskiej. Wskutek wieloletniego więzienia wygasło pierwsze małżeństwo z Elżbietą z domu Górską. W 1955 zawarł związek małżeński z Jadwigą z domu Matysek (1910-1991), primo voto Lachowską. Mieli syna Marka (ur. 1957).
Podczas II wojny światowej stracił dwóch braci: Antoni (ur. 1913) zginął 26 września 1940 w tragicznym wypadku jako lotnik podczas lotu treningowego nad lotniskiem Mount Farm w Wielkiej Brytanii, Feliks (ur. 1918) jako żołnierz Inspektoratu Środa Wielkopolska AK, po aresztowaniu 1 marca 1944 został zamordowany w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen, w podobozie Mittelbau „Dora”..
W 1989 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni” (scenariusz i reżyseria Marek Widarski).
15 maja 2005 odsłonięto na terenie jednostki specjalnej – Jednostki Wojskowej GROM w Warszawie pomnik poświęcony cichociemnym spadochroniarzom AK. Znaczna część ekspozycji Sali Tradycji jednostki GROM poświęcona jest Cichociemnym.
Od 4 sierpnia 1995 roku jednostka nosi nazwę – Jednostka Wojskowa GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej
W 2008 roku powstał film dokumentalny „My cichociemni. Głos żyjących” (scenariusz i reżyseria Paweł Kędzierski).
7 października 2013 roku w Warszawie przy ul. Matejki, naprzeciwko Sejmu R.P. odsłonięto Pomnik Cichociemnych Spadochroniarzy AK.
W 2013 roku powstał film dokumentalny „Cichociemni. Wywalcz wolność lub zgiń” (scenariusz i reżyseria Dariusz Walusiak).
W 2016 roku Sejm R.P. ustanowił rok 2016 Rokiem Cichociemnych. NBP wyemitował srebrną kolekcjonerską monetę o nominale 10 zł upamiętniającą 75. rocznicę pierwszego zrzutu Cichociemnych.
W 2017 roku PLL LOT umieścił znak spadochronowy oraz podpis upamiętniający Cichociemnych na kadłubie Boeinga 787 (SP-LRG).
Cichociemni są patronem wielu szczepów, drużyn oraz organizacji harcerskich. Opublikowano wiele książek i artykułów o Cichociemnych.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie znajdują się groby kilkudziesięciu Cichociemnych oraz poświęcony Im pomnik „TOBIE OJCZYZNO”
Zobacz także – biogram w Wikipedii