Niedawno minęła kolejna rocznica kapitulacji Powstania Warszawskiego, warto więc zastanowić się, jakie były fundamentalne przyczyny upadku Powstania. Dzisiaj o trzech osobach, które miały kluczowy wpływ na rozpoczęcie i przebieg Powstania. Tego nie uczą w szkole ani nie dowiecie się o tym w oficjalnej wersji historii…
W mojej osobistej ocenie, Powstanie Warszawskie musiało być zainicjowane, ze względu na ówczesne realia. Pisałem o tym w artykule – Spór o Powstanie Warszawskie. Jednak (pośpiesznie) wybrano złą datę rozpoczęcia Powstania oraz fatalnie je „przygotowano”. Przyjęto także niedorzeczne założenia operacyjne, wynikające z rażąco błędnej oceny sytuacji własnej, położenia Niemców oraz zachowania Rosjan. Chyba bardziej nie dałoby się tego spieprzyć…
Podobnie jak wiele osób zastanawiam się, dlaczego doszło do rozpoczęcia Powstania w tak kiepskim momencie? Dlaczego było ono ewidentnie bardzo słabo przygotowane? Dlaczego nie przeszkodził brak broni, amunicji, zaopatrzenia, nawet brak wyznaczenia zrzutowisk „powstańczych” w rejonie Warszawy oraz świadomość, że zachodni alianci nie będą mogli znacząco pomóc?
Wśród wielu odpowiedzi „składowych”, których suma daje nam odpowiedź główną, jest kilka kluczowych. Pomijam decyzje personalne podejmowane w związku z „przygotowaniem” do Powstania, tj. pozbawianie funkcji (lub realnego wpływu) na decyzje tych oficerów, którzy wypowiadali się wcześniej przeciwko Powstaniu.
Do krajowych zwolenników Powstania należeli: m.in. gen. Tadeusz Bór-Komorowski, gen. Tadeusz Pełczyński, gen. Leopold Okulicki oraz: gen. Antoni Chruściel, płk. Jan Rzepecki, Delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski, przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak. Do „londyńskich” zwolenników Powstania – premier Stanisław Mikołajczyk, gen. Kazimierz Sosnkowski, także prosowiecki gen. Stanisław Tatar, który przed Powstaniem podżegał do jego wybuchu, po jego kapitulacji tuszował swoją rolę podżegacza. Po klęsce Powstania niektórzy politycy twierdzili, że zawsze byli przeciw.
Przed Powstaniem jednoznacznie przeciwko jego rozpoczęciu opowiadali się m.in. Cichociemny płk Kazimierz Iranek-Osmecki (szef wywiadu AK), płk Janusz Bokszczanin (wtedy szef operacji AK). Ten ostatni proroczo mówił: ?Ja ich [Sowietów] znam, oni nie przybędą, pozostawią nas samych Niemcom?…
W mojej ocenie dla decyzji o rozpoczęciu powstania oraz dla faktycznego przebiegu powstania zwłaszcza trzy osoby miały istotne znaczenie, choć są to wciąż okoliczności słabo znane:
Szczerze mówiąc, nie potrafię zrozumieć, dlaczego do KG AK „wysłannikiem Naczelnego Wodza” – który był ponoć przeciw Powstaniu – został akurat gen. Leopold Okulicki, zwolennik bezwarunkowego rozpoczęcia Powstania. Od lipca 1944 przejął w KG AK kluczową funkcję szefa operacji. Jego opinia była przez niektórych w Warszawie postrzegana jako opinia zgodna z poglądami i decyzjami Naczelnego Wodza. Niestety, gen. Okulicki wiele uczynił, aby doszło do Powstania – w złym terminie, wbrew podstawowym zasadom operacyjnym oraz w ewidentnie niekorzystnej sytuacji operacyjnej.
Świetny oficer, płk dypl. Janusz Bokszczanin ps. Sęk, do lipca 1944 sprawował kluczową funkcję w Komendzie Głównej Armii Krajowej – był zastępcą szefa sztabu KG AK ds. operacyjnych. W rozmowie przeprowadzonej 14-15 listopada 1969 w Paryżu przedstawił swoją ocenę Powstania, z której wybrałem w mojej ocenie najistotniejsze elementy:
Jak wiadomo, nie ma jednego czynnika, który decyduje o wygranej walce, to raczej splot co najmniej kilku korzystnych okoliczności. Niezbędna jest odwaga żołnierzy oraz geniusz dowódcy, kluczowe położenie oraz dobre wyposażenie, śmiałe i zaskakujące manewry a także umiejętne wykorzystanie błędów przeciwnika. Fundamentalne znaczenie, zwłaszcza przy starciach dłuższych czasowo, ma logistyka ? zaopatrzenie w środki walki oraz środki przeżycia (żołnierze muszą m.in. jeść a także mieć zapewnioną pomoc medyczną).
Dysproporcja sił i środków nie przesądza o przegranej ?słabszego? ? historia wojen i konfliktów zbrojnych dowodzi, że w asymetrycznych starciach dosyć często zwycięzcą zostawał Dawid, a nie Goliat. Współcześnie, najnowszym przykładem jest wojna Rosji z Ukrainą?
Niestety, zadziwia jakby celowo nieumiejętne postępowanie ścisłego dowództwa AK w trakcie przygotowań do rozpoczęcia Powstania Warszawskiego. Otóż 14 lipca 1944 komendant główny AK do Naczelnego Wodza w Londynie wysłał „Meldunek sytuacyjny nr 243”. Wysłał go – uwaga: kurierem – więc meldunek dotarł do adresata 8 sierpnia, kiedy już nie miał prawie żadnego znaczenia (w zasadzie, poza historycznym).
Te dwa fragmenty tego „meldunku” budzą grozę w kontekście decyzji o rozpoczęciu Powstania:
Siły AK składają się z tzw. plutonów powstańczych i oddziałów partyzanckich, są dziś zdolne do wykonania „Burzy” [uwaga – podkreślenie RMZ] przez nękanie tylnych elementów cofających się Niemców, działalność ta nie może dać dużego efektu militarnego, jest jedynie demonstracją zbrojną„.
„Przy obecnym stanie sił niemieckich w Polsce i ich przygotowaniach przeciwpowstańczych, polegających na rozbudowie każdego budynku zajętego przez oddziały, a nawet urzędy, w obronne fortece z bunkrami, drutem kolczastym, powstanie nie ma widoków powodzenia. Może się jedynie udać w wypadku załamania się Niemców i rozkładu wojska. W obecnym stanie przeprowadzenie powstania, nawet przy wybitnym zasileniu w broń i współudział [błąd stylistyczny, powinno być: „współudziale – RMZ] lotnictwa i wojsk spadochronowych, byłoby okupione dużymi stratami.„
Czyli dowództwo AK miało świadomość dużej słabości sił powstańczych…
W takim stanie faktycznym naturalnym działaniem jest zadbanie o dostawy zaopatrzenia. Organizatorem zaopatrzenia dla Armii Krajowej był mjr dypl. Jan Jaźwiński, komendant Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi.
17 lipca 1944 dowódca Armii Krajowej, w związku z rozważaną decyzją o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego wysłał do niego depeszę L.dz. 1333 ? „Sopja [kryptonim Jaźwińskiego – RMZ] podajcie na jaki wysiłek Jutrzenki [kryptonim Głównej Bazy Przerzutowej – RMZ] możemy liczyć w decydującej chwili podjęcia silnej akcji, co może nastąpić w początkach sierpnia.
W odpowiedzi mjr dypl. Jan Jaźwiński nadał do dowódcy AK depeszę L.Dz. 1061 o treści: „Lawina do rąk własnych. Na Waszą 1333 [numer depeszy – RMZ] melduję:
Jutrzenka nie ma środków, aby zapewnić przerzut dla Waszej silnej akcji, ani w sierpniu, ani we wrześniu b.r.,
Anglicy w pełni odpowiedzialni za przerzut do Polski oświadczyli dzisiaj, że wsparcie Powstania, ani też nasilonej akcji dywersyjnej Burza nie jest, powtarzam, nie jest przewidziane i nie celowe w tej fazie wojny.
Przerzut bieżący jest ograniczony tylko, powtarzam tylko, dla potrzeb prowadzonej dotąd akcji Burza na małą skalę, na komunikacjach niemieckich. Obszar zrzutów w Kraju jest ograniczony od wschodu pasem 80 km na zachód od linii frontu sowieckiego.
Stan polskiego dyonu spadł do 4 samolotów Liberator. Moje usilne zapotrzebowania o załogi polskie do stanu 27 załóg i 21 Liberatorów przyznanych etatem nie są realizowane przez Centralę. Współpracujący dyon brytyjski dać może tylko wysiłek ograniczony i często zmienny. Podkreślam, że powyższe dane są sprawdzone. Sopja 1061, 21 lipca 1944 r.
(Jan Jaźwiński ? Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 105, 107)
Czyli ścisły sztab AK miał świadomość, że nie powinien liczyć na znaczące wsparcie Powstania zrzutami lotniczymi.
Charakterystyczne jest to, że w reakcji na tę depeszę, tego samego dnia, gen. Stanisław Tatar odebrał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu realną możliwość kierowania przerzutem lotniczym do Polski – zabronił mu bowiem utrzymywania łączności operacyjnej z dowódcą AK oraz z Brytyjczykami z SOE, które użyczało Polakom samolotów do przerzutu? Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty dla Armii Krajowej do Polski nagle stracił realną możliwość działania. W tej sytuacji, 25 lipca 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał do Naczelnego Wodza prośbę o zwolnienie go z funkcji dowódcy Bazy nr 11.
Żadna relacja o Polsce skrzywdzonej w II wojnie światowej, o zrzutach do Polski Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej nie może pominąć destrukcyjnej, szkodliwej roli gen. Stanisława Tatara – zdrajcy sprawy polskiej. Nie potrafię zrozumieć, jak rzekomym „wysłannikiem dowódcy Armii Krajowej” został w Londynie – wysłany tam przecież „za karę”, jako nadmiernie prosowiecki – właśnie gen. Tatar. Objął on tam funkcję zastępcy do spraw krajowych szefa Sztabu Naczelnego Wodza. W ten sposób prosowiecki i kapitulancki ignorant, za swą kapitulancką postawę wobec ZSRR (Rosji) ?zesłany do Londynu za karę? ? o czym nie wiedział Naczelny Wódz ? nagle stał się w Londynie jedną z najważniejszych postaci dla okupowanej Polski – także dla losów Powstania Warszawskiego.
Arogancki, żądny władzy lis był już w kurniku. Tatar miał znakomitą pozycję: znakomite relacje z premierem, zaufanie szefa sztabu NW, kierował najważniejszym Oddziałem VI (Specjalnym), a Mikołajczyk planował mianowanie go ministrem obrony narodowej. Miał uprzywilejowaną pozycję jako rzekomy osobisty wysłannik generałów: Bora i Pełczyńskiego.
W intrygach o umocnienie swej władzy Tatar zacieśnił swe relacje z naiwnym premierem rządu R.P. Stanisławem Mikołajczykiem. Najbardziej zażyłe relacje miał z sekretarką premiera Stefanią Liebermanową, która donosiła mu o bieżących posunięciach Mikołajczyka. Kilku osobom pokazała wykonane przez siebie szkice nagiego Tatara; jej nie tylko pozował. Franciszek Wilk, następca Mikołajczyka w emigracyjnym PSL po wojnie potwierdził, że Liebermanowa była metresą Tatara [była także kochanką premiera Mikołajczyka ? przyp. RMZ]. O poglądach Tatara powiedział tak: ?myślałem, że to przyjaciel PSL i Mikołajczyka, a tymczasem stwierdziłem, że to przyjaciel Gomułki i PPR??
Od początku Tatar żwawo podżegał do Powstania oraz manipulował decyzjami Naczelnego Wodza, nota bene wraz z walczącym z AK premierem Mikołajczykiem.
Po objęciu przez prosowieckiego gen. Stanisława Tatara funkcji zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza, nadzorującego Oddział VI (Specjalny), nastąpiło faktyczne blokowanie przerzutu lotniczego dla Armii Krajowej. Miało to istotne znaczenie dla zaopatrzenia AK także podczas Powstania Warszawskiego.
Cichociemny Jan Nowak ? Jeziorański na polecenie Naczelnego Wodza miał dostarczyć do KG AK rozkaz o niewszczynaniu Powstania Warszawskiego. Tatar chciał go wyslać do Polski… transportem morskim, co sprawiłoby, że przybyłby do kraju dawno po rozpoczęciu Powstania. Został jednak przerzucony do Polski drogą lotniczą, w nocy 25/26 lipca 1944 w sezonie operacyjnym ?Riposta?, podczas operacji lotniczej ?Most 3? (brytyjski kryptonim ?Wildhorn III?). Przed odlotem, 21 lipca 1944 spotkał się w Głównej Bazie Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi z organizatorem przerzutu lotniczego dla AK, mjr dypl. Janem Jaźwińskim.
Jan Nowak ? Jeziorański zrelacjonował mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu tragiczny stan Oddziału VI pod rządami gen. Tatara ? ?Personel O.Sp. [Oddziału Specjalnego ? RMZ] zredukowany do kilku osób, sterroryzowanych przez Tatara. Nikt nie ma określonych zadań, brak jakiejkolwiek współpracy. Jedynie Pod, [kpt. dypl. Jan Podoski ? RMZ] były zastępca pana w Wydziale ?S?, widzi i zdaje sobie sprawę, że Tatar dąży jedynie do zniszczenia przerzutu do Kraju.
Tatar kontroluje radiostację i zastrzegł sobie wyłącznie wymianę depesz z dowódcą AK. Treści tych depesz nikt tam nie zna. Nie ma też żadnej współpracy z SOE. Po prostu Tatar jest źródłem informacji dla dowódcy AK, NW i rządu RP.? (Jan Jaźwiński ? Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 104)
Obydwaj (Nowak-Jeziorański i Jaźwiński) spotkali się z mjr naw. Stanisławem Królem, b. dowódcą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia ? ?Mjr Król naświetlił warunki techniczne wykonania lotów do Polski, strefy klimatyczne, zależność warunków meteorologicznych, widoczność i zreasumował przeciętną ilość dni dostatecznie pogodnych, aby można było wykonać zadanie. Mówił jasno unikając terminologii technicznej wskazując na zasadnicze trudności nawigacji. Porównał typy używanych samolotów, Halifaxów i Liberatorów, ich zasięg, szybkość operacyjną oraz nośność przerzutową. Przechodząc do załóg porównał możliwości pracy załóg polskich i brytyjskich, podkreślił ich zainteresowanie oraz znajomość terenów. Porównał załogi młode i doświadczone. Uzupełniłem tę charakterystykę procentowym wykonaniem zadań. Szczególnie uwagę poświęcił własnemu dyonowi polskiemu, sprawie uzupełnienia i wymiany załóg.
Podkreślił wymownie: Mamy zgodę dowództwa brytyjskiego, że etatowy stan Liberatorów, to znaczy 21 maszyn możemy otrzymać, jeśli nasze władze polskie przyślą etatową ilość załóg, 27 przeszkolonych na Liberatorach. W wyniku starań Inspektora, a szczególnie Sztabu NW ? gen. Tatara, nie tylko nie przysłane jest uzupełnienie załóg, ale też załogi, które wylatały swe tury nie są zastąpione. W rezultacie stan dyonu polskiego wynosi obecnie 4 załogi i cztery Liberatory. Porównał możliwości wykonania zadań przez dyon etatowy i obecny. Naświetlił uporczywe starania o załogi, przyjmowane bez odpowiedzi i nazwał to po prostu sabotażem ze strony gen. Tatara. (Jan Jaźwiński ? Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 106)
Gdyby nie śmierć gen. Sikorskiego w Gibraltarze oraz aresztowanie gen. Roweckiego w okupowanej Polsce, Tatar nigdy nie zostałby wysłany do Londynu (raczej zostałby zlikwidowany za zdradę), nigdy nie objąłby żadnej funkcji w Sztabie Naczelnego Wodza. Obie tragedie nastąpiły w krótkim czasie i pozostawiły Armię Krajową na pastwę niekompetentnych generałów.
Rozpoczęli Powstanie w złym terminie (przedwcześnie), kierując się błędnymi założeniami operacyjnymi (zamknięcie Niemców w „kotle”, zamiast ich „wypchania” z miasta), dając rozkaz do rozpoczęcia pomimo braku właściwego przygotowania do walki (brak broni, amunicji, nawet brak zrzutowisk na przyjęcie zrzutów). Jeśli do tego dodamy sabotaż Tatara – głównej osoby, która powinna dbać o zaopatrzenie Armii Krajowej – klęska była nieunikniona.
Ryszard M. Zając