• cichociemni@elitadywersji.org

Tag Archives: Oddział VI (Specjalny)

Współpraca Polaków z SOE

soe-tablica-296x300 Współpraca Polaków z SOE

tablica upamiętniająca wszystkich agentów SOE, na budynku jej dawnej siedziby w Londynie

14 sierpnia 1943 Harold Perkins, szef sekcji polskiej tajnej brytyjskiej agendy rządowej – Special Operations Executive, w zaufaniu zapoznał mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera polskiego wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, odpowiedzialnego za organizację przerzutu lotniczego (Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej), z dosyć osobliwym listem, wystosowanym przez SOE do brytyjskiego Foreign Office (Ministerstwa Spraw Zagranicznych) oraz do Ministra Wojny Ekonomicznej barona Hugo Daltona.

List był osobliwy, bowiem to Minister Wojny Ekonomicznej sprawował nadzór nad SOE, zaś od Ministra Spraw Zagranicznych SOE było uzależnione politycznie. Według relacji Kajetana Bienieckiego:

„w liście tym proszono o pilne skonkretyzowanie stanowiska rządu Wielkiej Brytanii do sprawy polskiej. Podkreślono w nim, że traktowanie sprawy polskiej w różnych departamentach rządowych [brytyjskiego rządu – RMZ] jest zależne od reakcji Sowietów i że stan ten powstał na skutek silnej propagandy sowieckiej, mimo że faktem jest Katyń i eksterminacja ludności polskiej. Konieczność decyzji, jaka ma być polityka W. Brytanii do Polski jest ważna, ze względu na potrzebę wyposażenia Armii Krajowej w sprzęt do powstania.”

(„Lotnicze wsparcie Armii Krajowej”, Arcana, Kraków 1994, s. 84).

 List był pewnego rodzaju podsumowaniem wytworzonej sytuacji oraz związanymi z nią protestami a także oczekiwaniami Polaków.

 

Początki współpracy

CC-prezentacja_14-300x224 Współpraca Polaków z SOEProf dr hab. Jacek Tebinka oraz dr hab. Anna Zapalec, we wstępie rewelacyjnej książki „Polska w brytyjskiej strategii wspierania ruchu oporu. Historia Sekcji Polskiej Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE)”, „Neriton”, ISBN 978-83-66018-94-5 (druk), ISBN 978-83-66018-95-2 (e-book) [zobacz recenzję]   trafnie zauważają:

Orzel_AK-244x300 Współpraca Polaków z SOE„Polsko-brytyjska współpraca w czasie drugiej wojny światowej obejmowała cały wachlarz spraw, począwszy od kontaktów politycznych poprzez prowadzone działania zbrojne i wywiadowcze, jak również sabotaż i dywersję. (…) Polski ruch oporu zaczął kształtować się pod koniec września 1939 r. jako jeden z pierwszych w Europie. Od początku miał unikalny charakter na tle podziemia w innych krajach podbijanych przez państwa Osi.

Polacy i Brytyjczycy współpracowali ze sobą jeszcze zanim powstało SOE, mające zajmować się wojną nieregularną oraz organizacjami podziemnymi w Europie. (…) Gdy powstało SOE było niemal rzeczą naturalną, że relacje Brytyjczyków z Polakami w zakresie działań konspiracyjnych będą kontynuowane (…)” (s.9-10)

 

Współpraca Polaków z SOE w celu wsparcia Armii Krajowej w okupowanej przez Niemców i Sowietów Polsce nigdy nie układała się nadmiernie gładko. Po utworzeniu SOE pod koniec lipca 1940, już kilka dni później, 30 lipca 1940 podpisana została umowa polsko – brytyjska dot. formowania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii. Przy Sztabie NW rozpoczęła działalność brytyjska 4 Misja wojskowa.

Kluczową, bardzo aktywną rolę we współpracy Polaków z SOE odgrywał mjr dypl. Jan Jaźwiński, oficer polskiego wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Początkowo, od końca sierpnia 1940 szef Samodzielnego Referatu „S”, od 4 maja 1942 do stycznia 1944 szef Wydziału Specjalnego (S) w Oddziale VI SNW, od stycznia do 1 września 1944 komendant Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka” (Baza nr 11) w Latiano, 20 km od Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), skąd startowały m.in. samoloty 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia z polskimi załogami oraz 148 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia RAF, w lotach specjalnych SOE (zrzuty cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej) do okupowanej Polski.

SOE-St-Ermins-hotel-250x250 Współpraca Polaków z SOE

St. Ermin’s Hotel, Londyn

Za wiedzą ówczesnego szefa Oddziału VI ppłk dypl. Jana Smoleńskiego mjr dypl. Jan Jaźwiński podjął starania o uruchomienie łączności lotniczej z okupowaną Polską. M.in. 12 sierpnia 1940 przekazał notatkę w tej sprawie jednemu z brytyjskich oficerów wywiadu. 21 sierpnia 1940 spotkał się z nim przedwojenny rezydent brytyjskiego wywiadu w Polsce kpt. Harold Perkins, późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive (SOE).

cc-pierwszy-zrzut-300x200 Współpraca Polaków z SOE25 sierpnia 1940 przekazał, że komendant brytyjskiej 4 Misji polecił podjąć przygotowania do pierwszego lotu łącznikowego do Polski. W październiku 1940 przeszkolono pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju. Pierwszą lotniczą operację zrzutową o kryptonimie Adolphus przeprowadzono w nocy z sobotę na niedzielę 15/16 lutego 1941. Był to także pierwszy zrzut alianckich żołnierzy na teren Europy okupowanej przez Niemców. SOE uczyło się od Polaków… Obecnie różni pseudospecjaliści wywodzą, że to SOE nas rzekomo uczyło oraz „organizowało zrzuty do Polski”..

Zobacz także – Bajki o SOE

 

Zasady współpracy z SOE

CC-prezentacja_12-300x224 Współpraca Polaków z SOE

Niestety, wciąż rozmaici pseudospecjaliści oraz pseudodziennikarze rozpowszechniają bzdurne opowieści, jakoby „zrzuty dla Armii Krajowej organizowała brytyjska SOE” (ciekawe, co wtedy robił mjr. dypl. Jan Jaźwiński). Współpracujący z SOE Marian Utnik oficer Oddziału VI (Specjalnego), od 10 lipca 1944 szef tego Oddziału, już dawno publicznie ujawnił:

soe-london-baker-street-64-1-240x300 Współpraca Polaków z SOE

w tym budynku w Londynie mieściła się w latach 1940 – 46 centrala SOE

„Zasady na których opierała się współpraca Oddziału VI z SOE nie były nigdy formułowane na piśmie, nie ustalono też żadnego stosunku zależności formalnej. Generalną tezą było wzajemne świadczenie sobie usług, a że Anglicy dysponowali wszystkimi środkami materiałowymi (wyjątek stanowiły amerykańskie dotacje dolarowe), Oddział VI faktycznie był zależny od SOE. Do spraw Oddziału VI nie kontrolowanych przez SOE można było zaliczyć jedynie dwie dziedziny, tj. korespondencja szyfrowa z krajem i placówkami oddziału, oraz wewnętrzna gospodarka pieniężna i materiałowa.

Wszystkie inne sprawy musiały być uzgodnione z SOE, która dostarczała środków na ich realizację. Uzgodnienie odbywało się w zasadzie na wspólnych konferencjach przedstawicieli SOE i Oddziału VI, potwierdzanych następnie spisywanymi na konferencji protokołami. Sprawy załatwiane w SOE osobiście lub telefonicznie przez pracowników Oddziału VI musiały być potwierdzone w drodze wymiany korespondencji. (…)”

(Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część I w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 3 s. 140)

Zauważyć należy, że Special Operations Executive (SOE) nigdy nie była w pełni samodzielna – uzależniona była operacyjnie od brytyjskiego lotnictwa i marynarki, materiałowo od ministerstwa wojny, politycznie od ministerstwa spraw zagranicznych, strategicznie podlegała Komitetowi Szefów Sztabu Imperialnego.

 

Starania o pomoc dla Armii Krajowej
JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Współpraca Polaków z SOE

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

Mjr dypl. Jan Jaźwiński w swym „Dzienniku czynności” przedstawił swoją ocenę działań w tej sprawie. Szczególne znaczenie ma ocena działań podjętych do 24 grudnia 1942. Warto podkreślić, że wtedy właśnie prysły ostatnie złudzenia:

„(…) Rząd Polski, w dniach 24-29 grudnia 1942 roku (po przeszło trzech latach „starań”), zdał sobie sprawę, że jest zupełnie bezsilny i nie ma znaczenia wobec rządów sprzymierzonych, że poza istniejącym juz stale niedostatecznym przerzutem wykonywanym przez Oddz. Spec. (…) nie ma obecnie innych możliwości (…)”

(Jan Jaźwiński, „Dziennik czynności”, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 153-154)

 

Zgodnie z oceną mjr dypl. Jana Jaźwińskiego można wyodrębnić osiem okresów starań o pomoc dla AK:

  1. od 19 sierpnia 1940 do 16 lutego 1941 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „pionierskie poszukiwanie sposobu realizacji”
  2. od 16 lutego do 9 października 1941 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „walka z Air Ministry [brytyjskim ministrem lotnictwa – RMZ] o środki przerzutu”, tj. samoloty dla Polaków, wspierana przez szefa polskiej sekcji SOE Harolda Perkinsa. Uzyskano obietnicę trzech Halifaxów do wyłącznej dyspozycji Polaków…
  3. od 10 października do 27 grudnia 1941 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „wydarcie Air Ministry przyrzeczonych samolotów, obsadzenie ich polskimi załogami”. W tym okresie wykonano tylko dwa loty do Polski
  4. od 28 grudnia 1941 do 11 marca 1942 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „dalsza walka z Air Ministry o zapewnienie odpowiedniej bazy dla samolotów (…)” i honorowanie obietnicy wykorzystywania trzech „Halifaxów” wyłącznie do lotów do Polski. W tym okresie ówczesny szef Oddziału VI (Specjalnego) ppłk. dypl. Tadeusz Rudnicki – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „był przykro posłuszny Anglikom i interesował się głównie spelunkami Londynu. W wyniku tego utraciliśmy wyłączność na używanie przydzielonych nam trzech samolotów”
  5. od 12 marca do 25 kwietnia 1942 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „usunięcie szkodliwego szefa O.VI [Oddziału VI (Specjalnego) – przyp RMZ], naprawianie współpracy z S.O.E., likwidowanie szkodliwych wpływów M.S.Wew. [polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – RMZ]”. Wykonano zaledwie cztery loty do Polski…
  6. od 25 kwietnia do 30 sierpnia 1942 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „walka z Air Ministry o samodzielny polski flight. Brak zdecydowanych kroków z naszej strony pozwolił Air Ministry zlikwidować pozytywną dla nas interwencję Prez. Roosevelta [po wizycie Sikorskiego w USA – RMZ]. Obiecane 6 Halifaxów zmodernizowanych, zamiast 6 Liberatorów [których domagali sie Polacy – RMZ] nie doszły do skutku. Zaledwie 3 Halifaxy postawiono z polskimi załogami – podczas gdy 14 polskich dywizjonów walczy bez przerwy za W. Brytanię.”
  7. od 1 września do 24 grudnia 1942 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „Okres ten został zapoczątkowany bardzo szczęśliwie. Plan 100 lotów w sezonie 1942/43 został uznany przez S.O.E. i O.Spec. [Oddział VI (Specjalny) SNW – RMZ] oraz przez Sztab NW za zupełnie realny”. Od 29 października ani jednego lotu do Polski
  8. od 24 grudnia 1942 – jak to ujął mjr dypl. Jan Jaźwiński – „rozpoczął się ostrą walką z Rządem Bryt. o być albo nie być dla Narodu Polskiego. Interwencja Wicepremiera R.P. Mikołajczyka została potraktowana przez Rząd Bryt. niepoważnie – w ogóle nie chciano z nim gadać. Dalsze ostre depesze z Kraju (…) spowodowały, że N.W. zdecydował się osobiście podjąć starania u Churchilla”…

Jan Jaźwiński – Dziennik czynności (fragment, s. 126/128 – 136/138)
Wydziału „S” Oddziału Specjalnego Sztabu Naczelnego Wodza
(niepublikowany, skan oryginału „Dziennika” w archiwum portalu elitadywersji.org)
SPP sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 126/128-136/138

 

1940-churchil-sikorski-300x219 Współpraca Polaków z SOE

Churchill i SIkorski, 1940

Mjr dypl. Jan Jaźwiński w swym „Dzienniku czynności” (s. 126/128 – 136/138 – zobacz powyżej unikalne niepublikowane dotąd fragmenty oryginalnego „Dziennika”) podaje treść sporządzonej przez siebie notatki na potrzeby tej rozmowy, ws. przerzutu lotniczego do Polski, polskiego premiera i Naczelnego Wodza Władysława Sikorskiego z brytyjskim premierem Winstonem Churchillem.

Wskazuje w niej, że w sezonie 1942/43 plan przerzutu przewidywał ok. 100 lotów ze zrzutami do Polski. Wskutek postawy brytyjskiego Ministra Lotnictwa wykonano zaledwie 20 proc. planu. Ponadto, zaledwie trzy samoloty oddane do wyłącznego użytku Polski brytyjskie Air Ministry i tak używało do innych zadań. Wstrzymanie zrzutów spowodowało realne zagrożenie dla realizacji akcji „Wachlarz” (brytyjski kryptonim Big Scheme). Mjr Jaźwiński podkreślał:

„Zahamowanie akcji przerzutu lotniczego do Polski, pozbawiło Armię w Kraju wszelkiej pomocy (…) Na terenie W. Brytanii marnieje przygotowany do przerzutu liczny zastęp specjalistów, cenny materiał wojenny i pieniądze. To wszystko traci wartość, gdyż nie jest przerzucone na czas.” (s. 128/130)

Mjr dypl. Jan Jaźwiński stawiał sprawę ostro:

„Jest już wielki czas, aby kategorycznie stwierdzić, jak istotnie patrzy Rząd Brytyjski na Sprawę Polską – czy interesuje go Armia Tajna w Kraju czy nie. Wielki czas dla nas, aby znać prawdę i wyciągnąć konsekwencje. Stan dotychczasowy – to stały deficyt dla Kraju.” (s. 130/132)

 
Kiepskie wsparcie Anglików…
Stefan_Rowecki-222x300 Współpraca Polaków z SOE

gen Stefan Rowecki

Zanim doszło do wysłania listu SOE do Foreign Office, w depeszy z 18 lutego 1943 do Sztabu Naczelnego Wodza, gen. Stefan Rowecki, dowódca Armii Krajowej gorzko raportował:

„(…) Biegnie 7-my miesiąc zrzutów 42/43: dostaliśmy jedenaście niepełnych zrzutów zamiast obiecanych blisko 100 (…) jeśli tak dalej będziemy zaopatrywani, nie tylko nie ma mowy o wyposażeniu nas do akcji powstańczej [przeprowadzenie powstania powszechnego w Polsce – przyp. RMZ], ale nie będę w stanie zaopatrzyć naszej bieżącej akcji dywersyjnej i partyzanckiej w najniezbędniejsze środki. Proszę (…) o interwencję u Anglików, (…). Podkreślam, że to jedyny realny sposób pomożenia z emigracji naszej ciężkiej walce z okupantem i że chyba na taką pomoc nawet u Anglików zasłużyliśmy naszą dotychczasową trzyletnią ofiarną pracą (…).”

Dwa dni później, 20 lutego 1943, Szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. Tadeusz Klimecki przybył na inspekcję tajnego lotniska RAF Tempsford, którą przeprowadzali ministrowie brytyjskiego rządu: minister lotnictwa, wicehrabia Archibald Sinclar oraz nadzorujący Special Operations Executive minister wojny ekonomicznej Roundell Palmer, 3 hrabia Selborne.

148_Squadron_Halifax_Italy_WWII_IWM_CNA_3231-1-300x233 Współpraca Polaków z SOE

Halifax z zasobnikami zrzutowymi

Ministrowie zaprosili generała na zorganizowaną dla nich kolację, podczas niej gen. Klimecki przedstawił pięć zasadniczych postulatów Polaków:

  1. skrócenie przerwy letniej w lotach SOE do Polski
  2. użycie w marcu jak największej liczby samolotów do operacji lotniczych
  3. sformowanie polskiego dywizjonu Liberatorów (postulat niezrealizowany od połowy 1941)
  4. choćby dorywczo uzyskanie wsparcia kilku dywizjonów bombowych amerykańskich lub brytyjskich, w celu wysłania jednej nocy ok. 30 Liberatorów z zaopatrzeniem materiałowym dla Armii Krajowej na bastiony (placówki odbiorcze zdolne przyjąć zrzuty z więcej niż jednego samolotu). Dodać należy, że zasobniki z zaopatrzeniem przerzucane były w komorach bombowych, a jeden Liberator mógł zrzucić 12 dużych zasobników.
  5. zorganizowanie lotów dwustronnych z lądowaniem na polowych lądowiskach w Polsce.

 

Wskutek tej rozmowy zastępca szefa SOE Lt. Col. Peter Wilkinson spotkał się z szefem Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Poinformował, że:

  1. Brytyjski Komitet Szefów Sztabu nie przewiduje udziału Armii Krajowej w działaniach alianckich na kontynencie, a Polska i Czechosłowacja są w planach operacyjnych na 3-4 miejscu
  2. Komitet liczy na prowadzenie dywersji na liniach komunikacyjnych
  3. Polacy dostaną własny dywizjon
  4. Komitet jest przeciwny powstaniu powszechnemu, któremu nie jest w stanie udzielić wsparcia
Wladysław_Sikorski_1923-262x350 Współpraca Polaków z SOE

Władysław Sikorski, 1923

Koncepcja ogólnonarodowego powstania powszechnego, zorganizowanego przez Armię Krajową w ostatniej fazie wojny była fundamentalną strategią polskich władz niemal od początku wojny (idea pojawiła się już w listopadzie 1939).

10 października 1940 Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz L.408/III w sprawie przygotowania Polskich Sił Zbrojnych do możliwości przerzucenia transportem lotniczym do kraju, do bezpośredniego wsparcia i osłony Powstania. W tym kontekście przekazane cichcem nowe stanowisko Brytyjczyków było zdradą wszelkich dotychczasowych ustaleń z polskimi władzami. Zdezorientowane było także kierownictwo brytyjskiej tajnej agendy rządowej Special Operations Executive

 

Polska ofensywa w walce o wsparcie AK
Oddzial-VI-Londyn-300x253 Współpraca Polaków z SOE

Oddział VI SNW, Londyn

Tydzień później, 27 lutego 1943 gen. Tadeusz Klimecki, szef sztabu Naczelnego Wodza wydał lunch dla oficerów SOE oraz Oddziału VI (Specjalnego) SNW. Polacy domagali się na nim zwiększenia przerzutu lotniczego Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Oprócz tego gen. Klimecki w liście do ówczesnego dyrektora SOE ds. operacyjnych i szkoleniowych (późniejszego szefa SOE) gen. Colina Gubbinsa domagał się realizacji w marcu i kwietniu 1943 co najmniej 50 operacji lotniczych SOE do Polski.

Efektem polskiej ofensywy wojskowo-politycznej był start w marcu 1943 aż 34 samolotów – więcej niż w poprzednich siedmiu miesiącach łącznie. W kwietniu wszystko wróciło do „normy” – zaplanowano 12 operacji lotniczych, próbowano zrealizować (nieskutecznie) tylko 3. We wtorek 13 kwietnia 1943 Niemcy ogłosili przez radio o odkryciu masowych grobów Polaków w Katyniu. Loty w operacjach lotniczych SOE do Polski znowu zawieszono…

Gen. Collin Gubbins z SOE, w liście z 1 maja 1943 do gen. Tadeusza Klimeckiego napisał:

„(…) wyrażam uznanie Armii Krajowej za dokonany wysiłek w ostatnim roku i zapewniam Pana, że uważamy ją dzisiaj za najlepiej zorganizowaną i najbardziej sprawna armię podziemną w Europie (…)”

(K.Bieniecki, Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, s. 76)

 

Foreign-office-250x185 Współpraca Polaków z SOE

Foreign Office

We wrześniu 1943, pod wpływem sowieckich nacisków w Foreign Office, SOE listem do Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza poinformowało, że decyzją brytyjskiego ministerstwa lotnictwa, aż do odwołania Halifaxy i Liberatory będą latać do Polski „w promieniu nie dalej niż 110 mil od Fordonu”. Mjr Jaźwiński odparł celnie – „zarządzenie (…) ograniczające loty do Polski (…) jest równoznaczne z odmową wysyłania lotów do tzw. G.G. [Generalnej Guberni – przyp RMZ] (…) wyślę depeszą do Kraju i odwołam cały plan”.

Anglicy obawiali się, że Armia Krajowa znacznie zmniejszy działania wywiadowcze oraz dywersyjne i zgodzili się na kontynuowanie operacji lotniczych, ale na mniejszą skalę. Odwołali natomiast pierwszy „Most” – zaplanowane na dzień pomiędzy 11 a 18 października 1943 lądowanie na polowym lądowisku „Biedronka”, 5 km na północny wschód od mostu na Mogielance w Mogielnicy, pomiędzy miejscowościami Dylew oraz Kozietuły. Później termin pierwszego „Mostu” przesunięto na marzec lub kwiecień 1944. (Bieniecki, s. 95)

 

Halifax-II-300x194 Współpraca Polaków z SOE

Handley Page Halifax II

Dopiero w lutym 1944 potrojono liczbę samolotów (Halifaxów) przydzielonych SOE dla lotów do Polski, ale przez trzy tygodnie lutego polskie załogi latały na operacje do północnych Włoch oraz Jugosławii. Dopiero 24 lutego 1944 wystartowało do Polski sześć Halifaxów oraz jeden stary Liberator… Z przysłanych Halifaxów pięć wymagało gruntownego remontu…

Anglicy zastrzegli sobie prawo decyzji o zrzutach dla placówek odbiorczych w sowieckim, 50 milowym pasie przyfrontowym (m.in. po 5 placówek w Okręgach AK: Białystok i Lwów). To była jedna z wielu brytyjskich decyzji podjętych w interesie Sowietów a przeciwko Polsce…

Warto w tym miejscu zacytować jedno tylko zdanie z opracowania nt. relacji SOE-NKWD, nawiązanych już we wrześniu 1941:

„w tych latach brytyjskie Foreign Office nie miało ani jednego dyplomaty obznajmionego ze sprawami sowieckimi czy choć mówiącego po rosyjsku i informacje o Wielkim Aliancie czerpało ze sprawozdań sporządzanych przez Dział Badań FO (Research Department) obsadzony przez kryptokomunistów…”

(Hanna Świderska, Z powiązań Polska – SOE – NKWD, Zeszyty Historyczne (zeszyt 12), tom 489, Biblioteka „Kultury”, Paryż: Instytut Literacki, 1995, s. 95-108, ISBN 2-7168-0157-6, ISSN 0406-0393).

 

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Współpraca Polaków z SOE

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

14 października 1943 mjr dypl. Jan Jaźwiński sporządził ściśle tajną notatkę – „Dane o wykonywaniu przez S.O.E. współpracy ze Sztabem N.W. w zakresie realizacji przerzutu zaopatrzenia dla A.K.” Napisał w niej m.in.:

„Na przestrzeni od sierpnia 1941 do chwili obecnej S.O.E. przejawia tendencję, aby hamować przerzut do Kraju. (…) Trzyletnia prawie współpraca z SOE pozwala z całą pewnością stwierdzić, że SOE (…) nie jest poważnie traktowane przez Air Ministry (…) oraz jest narzędziem rozgrywek Foreign Office (…). Stąd Przerzut zaopatrzenia dla Armii Krajowej – operacja ściśle wojskowa, jest przedmiotem wpływów wszelkich rozgrywek politycznych. (…) Istota rzeczy tkwi w fakcie, że istnieje niewątpliwie dyrektywa dla SOE i Air Ministry, aby ograniczyć przerzut dla Armii Krajowej do minimum nieistotnego – aby tylko nie dopuścić do otwartego NIE. Celem tej dyrektywy jest aby nie dać Sowietom cienia nawet argumentu, że W. Brytania zasila Armię Krajową (…)„.

(Jan Jaźwiński, Dziennik czynności, SPP sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 218/236 – 224/242)

 

Należy zauważyć, że Brytyjczycy nie dotrzymywali własnych ustaleń z Oddziałem VI ws. lotów ze zrzutami do Polski. W sezonie operacyjnym 1941/42 zaplanowano 30 lotów do Polski, wykonano tylko 11. W sezonie 1942/43 zaplanowano 100 lotów, wykonano zaledwie 46. W sezonie 1943/44 zaplanowano 300 lotów, wykonano tylko 172.

Ponadto polskie załogi zdecydowaną większość lotów w operacjach specjalnych SOE wykonywały do innych krajów, W 1944 roku na 1282 wykonane loty Polacy polecieli tylko w 339 lotach do Polski…

 

12_zrzut-pojemnikow-belgia-300x218 Współpraca Polaków z SOEWarto podkreślić, że wg. moich obliczeń cała pomoc zaopatrzeniowa SOE dla Armii Krajowej zmieściłaby się w jednym pociągu towarowym. Do Polski zrzucono ledwo 670 ton zaopatrzenia (4802 zasobniki, 2971 paczek, 58 bagażników), z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii ponad sto dziesięć razy więcej, tj. 76117 ton zaopatrzenia, do Francji 10485 ton, a do Grecji 5796 ton…

Całe wsparcie finansowe Brytyjczyków dla Polski stanowiło zaledwie ok. 2/3 wydatków Wielkiej Brytanii na wojnę, poniesionych (statystycznie) JEDNEGO dnia. Przerzucono do Polski 316 Cichociemnych, choć przeszkolono do zadań specjalnych 533 spadochroniarzy. Tak bardzo Brytyjczycy wspierali Polaków oraz pomagali Polsce…

 

 

SPADOCHRONIARZE-DO-ZADAN-SPECJALNYCH__2-190x250 Współpraca Polaków z SOEOdrębnym aspektem współpracy polskich władz z SOE było „oddelegowanie” kilkudziesięciu (ok. 45) polskich spadochroniarzy do wykonywania zadań specjalnych (wywiad, propaganda, także sabotaż i dywersja) jako agenci SOE, w ramach wspólnego przedsięwzięcia polsko – brytyjskiego jakim była Akcja Kontynentalna.  Na podobnych zasadach polskie władze „oddelegowały” 32 spadochroniarzy do zadań wywiadowczych, realizowanych w ramach „Project Eagle”.

 

Polscy spadochroniarze do zadań specjalnych (Cichociemni i inni):

  • Cichociemni – byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej, działali w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, byli wysyłani przez wojsko i realizowali cele wojskowe.
  • Emisariusze i kurierzy polityczni – byli cywilnymi łącznikami pomiędzy emigracyjnym rządem R.P. a cywilną strukturą w okupowanej Polsce – Delegaturą Rządu na Kraj, a także pomiędzy rządem a krajowymi partiami i stronnictwami politycznymi, byli wysyłani przez polityków i realizowali cele polityczne. Nie byli Cichociemnymi.
  • Spadochroniarze do innych krajów – działali poza Polską oraz poza strukturami Polskiego Państwa Podziemnego. Byli wysyłani w porozumieniu z emigracyjnym rządem RP przez brytyjskie SOE (Akcja Kontynentalna) lub amerykańskie OSS (Project Eagle) jako agenci tych służb, realizowali cele polityczno – wojskowe, wskazane przez zachodnie służby specjalne: SOE lub OSS. Nie byli Cichociemnymi.

 

Hanna Świderska – Z powiązań Polska – SOE – NKWD
w: Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne nr 112, s. 95 – 108

 

Kajetan Bieniecki – Współpraca SOE z NKWD i Polacy
w: Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne nr 121, s. 23 – 30 

 

 

Zobacz także:

 

 

 

Źródła:
  • informacje własne
  • Jan Jaźwiński, Dziennik czynności, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89
  • Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część I, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 3 s. 130 – 158
  • Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część II, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 4 s. 151 – 174
  • Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część III, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1982, nr 1 s. 188 – 210
  • Marian Utnik – Likwidacja Oddziału VI, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1982, zeszyt 62, s. 201-205
  • Kajetan Bieniecki – Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
  • Garliński Józef – Poland, SOE and the Allies, GRYF, Londyn 1969, George Allen and Unwin Ltd, SBN 04 355006 1
  • Andrzej Friszke, Jerzy Poksiński – Pomiędzy Londynem a Warszawą, rozmowa z Marianem Utnikiem, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1994, zeszyt 108, s. 121-138
  • Hanna Świderska – Z powiązań Polska – SOE – NKWD, w: Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne nr 112, s. 95 – 108
  • Kajetan Bieniecki – Współpraca SOE z NKWD i Polacy, w: Instytut Literacki Paryż, Zeszyty Historyczne nr 121, s. 23 – 30
  • Grzegorz Rutkowski – Środki pieniężne przerzucane drogą lotniczą dla Polskiego Państwa Podziemnego, w: Dzieje Najnowsze, 2018 mr 2 s. 5-20

 

Historie prawdziwe i nieprawdziwe….

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....Spis treści:


 

 

cc-DSCN0912-grupa-250x139 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....Wydawało mi się, że po publikacji dr Krzysztofa Tochmana, dotąd uchodzącego za „głównego specjalistę od Cichociemnych” w Instytucie Pamięci Narodowej, nie trzeba będzie pisać kolejnego odcinka „Rocznicy pełnej błędów”.

Smutny rekord liczby błędów (co najmniej 36) nagromadzonych w tej „rocznicowej publikacji edukacyjnej IPN” wciąż nie został pobity, ale w ślady dr Tochmana – jak się wydaje – podążają następni wybitni historycy…

 

W numerze „Biuletynu Informacyjnego” nr 02 (368), luty 2021 można przeczytać dwa interesujące artykuły nt. Cichociemnych:

  1. dr Andrzej Chmielarz„Prawdziwa historia Cichociemnych”  (pdf)
  2. dr hab. Jacek Sawicki„Cichociemni – nowa jakość na polu walki” (pdf)

Mam uwagi, także krytyczne, do obu publikacji, najwięcej do tej pierwszej… 

 

 

dr Andrzej Chmielarz – Prawdziwa historia Cichociemnych
w: Biuletyn Informacyjny nr 2 (386), luty 2021 s. 4-12

 

 

Ad. 1 – „Prawdziwa historia Cichociemnych”

 

AK_02_2021-CC-prawdziwa-historia-212x300 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....Dr Andrzej Chmielarz posłużył się sensacyjno – demaskatorskim tytułem („Prawdziwa historia”), który wcale nie oddaje treści artykułu, wprowadza w błąd oraz bardziej przystoi pryszczatemu studentowi niż poważnemu naukowcowi. Bo cóż – wg. Pana Doktora – w historii Cichociemnych jest „nieprawdziwego”?

 

Autor wskazuje jako „nieprawdziwe”:

1.1 – uznanie kpt. dypl. Jana Górskiego i kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza „za pomysłodawców utworzenia wojsk spadochronowych i rozpoczęcia szkolenia spadochroniarzy dywersantów na potrzeby kraju”.

1.2 – pierwszeństwo kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza w sprawie postulatu „przekształcenia Wojska Polskiego w Polski Korpus Desantowy i Lotnictwo Wsparcia Powstania”.

 

Jako „dowody” tych buńczucznych tez mają służyć:

  • ad. 1.1 – „inicjatywa wykorzystania spadochronu w charakterze środka umożliwiającego skryte przerzucanie ludzi i sprzętu oraz dającego możliwość przeprowadzenia desantu z powietrza w okupowanym kraju” mjr dypl. Włodzimierza Mizgier – Chojnackiego
  • ad. 1.2 – „projekt sformowania Brygady Lotniczo – Desantowej” autorstwa kpt. obs. Lucjana Fijutha

 

37-550-1-1-232x300 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....

skoczek po wylądowaniu, plik NAC

Krótko mówiąc, wg. Autora „inicjatywa wykorzystania spadochronu” wyprzedziła propozycje „utworzenia wojsk spadochronowych” a także „szkolenia spadochroniarzy dywersantów”. W drugim zaś przypadku propozycja sformowania brygady wyprzedziła projekt przekształcenia Wojska Polskiego.

Nietrudno dostrzec, że dr Andrzej Chmielarz mocno się rozpędził z tezami o „nieprawdziwości historii Cichociemnych”. Po pierwsze skupił się na zaledwie niewielkim fragmencie tej historii, po drugie porównuje nieporównywalne i na tej nierzetelnej podstawie stawia fałszywą tezę o domniemanym „pierwszeństwie”. Po trzecie, rażąco niezgodnie z faktami wywodzi, jakoby Cichociemni byli „spadochroniarzami dywersantami”

Wyjaśnijmy po kolei: W mojej ocenie teza o „nieprawdziwości historii Cichociemnych” sama jest nieprawdziwa.  Z wielu powodów.

 

1/ Po pierwsze, z faktu, że mjr dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki złożył 7 grudnia 1939 meldunek do dowódcy Polskich Sił Powietrznych o możliwości wykorzystania polskich spadochroniarzy „do desantów spadochronowych o charakterze dywersyjnym i wywiadowczym” wcale nie wynika – jak twierdzi Autor artykułu – że rzekomo „nieprawdziwy” jest fakt złożenia przez kpt. dypl. Jana Górskiego  30 grudnia 1939 opracowania pt. ?Użycie lotnictwa dla łączności i transportów wojskowych drogą powietrzną do Kraju oraz dla wsparcia powstania. Stworzenie jednostek wojsk powietrznych?.

Nieprawdziwy jest też wywód, jakoby można było rozważać czyjekolwiek „pierwszeństwo”, skoro meldunek i opracowanie, choć dotyczą tej samej problematyki, mają odmienną treść. Rażąco nieprawdziwa jest teza dr Chmielarza, jakoby 12 stycznia 1940 kpt. dypl. Jan Górski  „dopiero zaczynał formułować swoje tezy”, wystarczy przypomnieć, iż pierwszy raport w tej sprawie złożył 30 grudnia 1939.

Rzetelną odpowiedź kto i co pierwszy proponował mogłaby dać dopiero analiza treści obu propozycji; nawet jednak wtedy nie oznaczałoby to wcale że „propozycja druga” jest rzekomo nieprawdziwa. W mojej ocenie propozycje te prezentowały częściowo takie same, a częściowo zupełnie różne aspekty tego samego zagadnienia. Domniemane „pierwszeństwo” nie jest wcale nadmiernie istotne, to nie były zawody „kto pierwszy”, obie propozycje miały charakter komplementarny. Nawet na takim poziomie ogólności, jak potraktował je Autor, żadna z nich nie jest „pierwsza” w tej problematyce…

 

Lucjan-Fijuth-Jerzy-Orzechowski-250x175 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....

Odlewej: Lucjan Fijuth, Jerzy Orzechowski przy samolocie RWD-8, Kraków 1934

2/ Po drugie, z faktu iż kpt. obs. Lucjan Fijuth proponował utworzenie Brygady Lotniczo – Desantowej, a kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz przekształcenie całości Polskich Sił Zbrojnych w „Polski Korpus Desantowy i Lotnictwo Wsparcia Powstania” wcale nie wynika – jak twierdzi dr Andrzej Chmielarz, że rzekomo „nieprawdziwy” był ten drugi postulat. Właśnie on był pierwszą najbardziej kompleksową propozycją strategicznych rozwiązań.

W mojej ocenie mało rzetelne są oceny Autora, że minimalistyczny projekt Fijutha był rzekomo „realistyczny”, a kompleksowy projekt Kalenkiewicza „nierealny”. Takie tezy wygodnie formułuje się na wygodnej kanapie, kilkadziesiąt lat po wojnie. Oczywiste jest, że sformowanie najmniejszego związku taktycznego jest łatwiejsze niż przeformowanie całości sił zbrojnych. Wcale jednak to nie oznacza, że ten drugi postulat jest nierealny.

Okazał się nim dopiero po jakimś czasie, wskutek nieudolności polskiego Sztabu Naczelnego Wodza i „polityków londyńskich”. Nie oznacza to jednak wcale, że projekt Kalenkiewicza był nieprawdziwy i nierealny. Był śmiały i znacznie bardziej „nowatorski” niż określony tym mianem pomysł Fijutha sformowania zaledwie jednej brygady. Równie dobrze można byłoby wywodzić, że realne było np. postulowanie zrzutów do Polski stu ton zaopatrzenia – a nierealne tysiąca. Tylko że np. do Francji zrzucono realnie dziesięć tysięcy ton broni, amunicji itp. dla tamtejszego „ruchu oporu”.

Sosabowski-226x300 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....

Stanisław Sosabowski

Na marginesie należy zauważyć, że polska 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa była największą spośród niebrytyjskich jednostek Korpusu Powietrznego Wojsk Lądowych (Army Air Corps). Anglicy zamierzali dowódcę brygady, gen. Stanisława Sosabowskiego, mianować dowódcą brytyjsko-polskiej dywizji spadochronowej! Nie zgodził się na to Sztab Naczelnego Wodza, bowiem w polskich planach 1 SBS miała zostać użyta do wsparcia planowanego powstania powszechnego w Polsce.

W mojej ocenie, gdyby intelekt polskich dowódców i polityków dorównywał dzielności polskiego żołnierza, wykorzystując brytyjskie chęci można było realnie przeprowadzić operację przekształcenia co najmniej znacznej części (może nawet całości) Polskich Sił Zbrojnych w proponowany przez kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza „Polski Korpus Desantowy”.

 

3/ Po trzecie, Autor nie zechciał wprost zauważyć, że wszystkie projekty, uznane przezeń za „prawdziwe” oraz „nieprawdziwe” spotkały się w październiku 1940, w nowo utworzonym wydziale studiów i szkolenia wojsk spadochronowych w Oddziale III Sztabu Naczelnego Wodza. Dr Andrzej Chmielarz „odkrył”, że w skład tego wydziału powołano kpt. dypl. Górskiego i kpt. dypl. Kalenkiewicza – ale przemilczał przydzielenie do tego samego wydziału kpt. naw. Lucjana Fijutha. Jak się stawia tezy o „prawdziwości” oraz „nieprawdziwości” czegokolwiek, miło byłoby nie przemilczać podstawowych faktów.

 

Wojskowe szkolenie spadochronowe – Legionowo 1937

 

4/ Po czwarte, twierdzenie Autora, jakoby mjr dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki rzekomo w Wojsku Polskim oraz Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, był pierwszym który pomyślał o „wykorzystania spadochronu w charakterze środka umożliwiającego skryte przerzucanie ludzi i sprzętu” jest rażąco nieprawdziwe. Dość przypomnieć, że w 1939 utworzono na lotnisku w Bydgoszczy Wojskowy Ośrodek Spadochronowy (WOS), który od 1 maja 1939 szkolił kandydatów do wojsk powietrznodesantowych.

Skoro dr Chmielarz ekscytuje się domniemanym „pierwszeństwem”, to wypada zauważyć, że maj 1939 był znacznie wcześniej niż 7 grudnia 1939. Jeśli natomiast szukać „pierwszego” Polaka, który dostrzegł zalety spadochronu to można wskazać Włodzimierza Mazurkiewicza, który w listopadzie 1914 został instruktorem w armii chińskiej.

 

Przeglad-Lotniczy-wyprawy-specjalne-00-250x262 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....Dziesięć lat przed wybuchem wojny, w 1929 uruchomiono w Legionowie warsztat spadochronów typu Irvin. Także w 1929 – dziesięć lat przed mjr dypl. Mizgierem – Chojnackim – mjr dyplomowany pilot Marian Romeyko opublikował w ?Przeglądzie Lotniczym? artykuł ?Wyprawy specjalne?, w którym napisał m.in.:

„Przetransportowanie dwoma ? trzema samolotami plutonu piechoty wraz z karabinami maszynowymi nie wydaje się już dziś dziełem nie do osiągnięcia. W niedalekiej przyszłości (a na Zachodzie już dziś) ? może stać się zjawiskiem normalnym. Natomiast wysadzenie pojedynczych szpiegów będzie się odbywało prawdopodobnie za pomocą spadochronów (wobec udoskonalenia tychże). Pewna ilość zdyscyplinowanych, uzbrojonych żołnierzy z bronią maszynową, stać się może na tyłach dość groźną jednostką, szczególnie wobec obiektów komunikacyjnych”.

Dr Chmielarz może więc, odpowiednio dostosowując kryteria, wybrać swojego „pierwszego” – co nie oznacza, że następni są „nieprawdziwi w historii”. Zdecydowanie nieprawdziwa jest natomiast teza, że mjr dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki był „pierwszy”, a zwłaszcza że jest jakoby „prawdziwym” fragmentem historii Cichociemnych…

 

5/ Po piąte, Cichociemni nie byli „spadochroniarzami dywersantami” – to rażące, nieprawdziwe uproszczenie Autora. Cichociemni byli w sporej mierze indywidualistami ? wysokiej klasy fachowcami przeznaczonym do zadań specjalnych. Szkolono Ich w ok. 30 specjalnościach, w ok. 50 tajnych ośrodkach SOE oraz kilku polskich ośrodkach wyszkolenia i bazach. Żaden Cichociemny nie był wyłącznie „dywersantem” – jest to teza równie „prawdziwa” jak to, że był rzekomo jeden „kurs cichociemnego”.

Nawet uproszczone sklasyfikowanie specjalności 316 Cichociemnych każe wskazać 160 CC ze specjalnością w dywersji (ale nie wyłącznie „dywersantów”), 50 CC ze specjalnością w łączności, 37 CC ze specjalnością w wywiadzie, 24 CC oficerów sztabowych, 22 CC ze specjalnościami „lotniczymi”, 11 CC o specjalności „pancernej i p/panc.”, także 3 CC specjalizujących się w tzw. legalizacji.

 

Uroczystosci_3_Maja_w_Warszawie_-_skoczkowie_LOPP_1939-250x144 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....

Spadochroniarze WOS podczas defilady, Warszawa 3 maja 1939

6/ Po szóste, nie są od dawna tajemnicą okoliczności utworzenia w 1939 roku Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy, następnie ukończenia 5 sierpnia 1939 pierwszego pełnego kursu przez 80 oficerów i podoficerów, w tym absolwentów Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie. Nikt jednak dotąd z tych okoliczności nie wywodził – a przecież kursantów przeszkolono w skokach dziennych i nocnych, walce wręcz, strzelaniu z różnych typów broni oraz w dywersji: niszczeniu mostów, wiaduktów, torów kolejowych – że to było pierwszych 80 „prawdziwych” (używając ulubionej frazy dr Chmielarza) Cichociemnych. Szkoda jednak, że zabrakło o tym choćby wzmianki w artykule odkrywającym rzekomo dotąd ukryte – „prawdziwe” elementy historii Cichociemnych.

 

7/ Po siódme, interesujące jest źródło „ustalenia” przez dr Andrzeja Chmielarza przyczyn braku początkowej reakcji gen. Sosnkowskiego na postulaty kpt. dypl. Górskiego i kpt. dypl. Kalenkiewicza, złożone 21 stycznia oraz 14 lutego 1940. Tezy stawiane przez Autora nie zawierają odniesienia do źródłowych dokumentów, nie bardzo więc wiadomo, czy jest to historyczny fakt, czy tylko domniemanie z kategorii „widzimisię”.

 

8/ Po ósme, jak na „prawdziwą historię Cichociemnych” zadziwia że dr Andrzej Chmielarz pominął milczeniem fakt spotkania kpt. dypl. Kalenkiewicza 20 września 1940 z Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysławem Sikorskim, podczas którego koncepcja lotniczej łączności z Krajem została zreferowana Naczelnemu Wodzowi. Pominięcie Naczelnego Wodza w „prawdziwej historii Cichociemnych” musi zdumiewać.

Należy podkreślić, iż spotkanie nie było kurtuazyjne, a jego efektem było to, że dwadzieścia dni później Naczelny Wódz wydał rozkaz L.408/II – w sprawie przygotowania Polskich Sił Zbrojnych do możliwości przerzucenia transportem lotniczym do kraju, do bezpośredniego wsparcia i osłony Powstania. Rozkazał także rozpocząć formowanie pierwszej polskiej jednostki spadochronowej. Czyżby to, według Autora, były fakty z „nieprawdziwej” historii Cichociemnych?

 

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....9/ Po dziewiąte, niezupełnie prawdziwa jest fraza w artykule dr Andrzeja Chmielarza, iż „Pod koniec listopada 1940 r. brytyjskie Kierownictwo Akcji Specjalnych (SOE) wyznaczyło wstępnie termin próbnego lotu do Polski. (…) Pierwszą dogodną datą planowanego zrzutu był 20 grudnia 1940 r.”

Jak wynika z relacji mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora łączności lotniczej z okupowaną Polską, polski memoriał w tej sprawie przekazano Brytyjczykom 19 sierpnia 1940, wskazując jako datę pierwszego „lotu łącznikowego” połowę września 1940. Dopiero w połowie października 1940 Brytyjczycy zgodzili się uruchomić pierwszy kurs spadochronowy, 6 listopada 1940 ukończylo go 12 skoczków.

W drugim memoriale z 13 listopada1940 Polacy postulowali pierwszy lot jeszcze w listopadzie 1940. W odpowiedzi z 19 listopada brig. Bridge uznał za „nieprawdopodobne” zorganizowanie pierwszego lotu przed końcem listopada 1940. Po polskich interwencjach Brytyjczycy ulegli. Polski Inspektor Sił Powietrznych zawiadomił szefa Oddziału VI, że pierwszy lot może nastąpić najwcześniej 21 grudnia 1940.

Do 19 grudnia depeszami do KG AK ustalano miejsce zrzutu. Po wymianie depesz Polacy, w porozumieniu z SOE ustalili jako datę zrzutu 20 grudnia. Opowieść o 20 grudnia jako o rzekomej „pierwszej dogodnej dacie planowanego zrzutu” jest więc nieprawdziwa.

Dodać należy, że wciąż historycy także nieprawdziwie głoszą „kliencki” charakter brytyjskich relacji SOE – polski Oddział VI (Specjalny) SNW. Według tego nieprawdziwego założenia Polacy byli „klientami” Brytyjczyków, o wszystkim decydowało i wszystko organizowało SOE, a Polacy byli jedynie „pasażerami” oraz „odbiorcami”.

Warto przeczytać „Dziennik czynności” mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, aby porzucić tego rodzaju opowieści. Fakty są takie, że ze względów formalnych (także w praktyce) wszelkie decyzje musiały mieć charakter dwustronnych, polsko – brytyjskich uzgodnień, co wynikało wprost z podpisanej 30 lipca 1940 umowy polsko ? brytyjskiej dot. formowania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii.

 

Gorski-Jan-Kalenkiewicz-Michal-300x258 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....

kpt. dypl. Jan Górski oraz kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz, współtwórcy Cichociemnych

10/ Po dziesiąte, nie jest całkiem prawdziwe twierdzenie Autora: „Termin kolejnego lotu zostaje wyznaczony przez Air Ministry na dzień 15 lutego”. Faktycznie bowiem 29 stycznia 1941 na konferencji w Air Ministry uzgodniono kolejny termin pierwszego lotu na 8 lutego 1941. Od 8 do 12 lutego miała miejsce jednak przerwa w łączności radiowej z KG AK w okupowanej Polsce, stąd też termin tego lotu musiał zostać zmieniony. Termin został uzgodniony (a nie wyznaczony) z brytyjskim ministerstwem lotnictwa, po zapewnieniu „odbioru” w Polsce, zatem kolejny termin pierwszego lotu to był 15 lutego 1941.

 

11/ Po jedenaste, krzykliwym tytułem o rzekomo jedynie „prawdziwej historii Cichociemnych” oznaczono artykuł, który powiela od dawna znane fakty, niektóre zresztą mocno zniekształcając. O domniemanej „prawdziwości” relacji dr Andrzeja Chmielarza mają świadczyć – wg. Autora – mocno naciągane tezy o rzekomym „pierwszeństwie” mjr dypl. Mizgier – Chojnackiego oraz kpt. obs. Fijutha.

 

Byłoby wskazane, aby w narracjach dotyczących Cichociemnych częściej spoglądać w dokumenty, a znacznie rzadziej poszukiwać sensacji czy rzekomego „pierwszeństwa”. Byłoby też wskazane, aby już ustalonych faktów nie przeinaczać lub nie przemilczać.

 

Ryszard M. Zając – Errata / Uwagi do artykułu: 'dr Andrzej Chmielarz – Prawdziwa historia Cichociemnych’
elitadywersji.org, Sosnowiec, 10 marca 2021

 

Do pobrania:

 


 

dr hab. Jacek Sawicki – Cichociemni – nowa jakość na polu walki
w: Biuletyn Informacyjny nr 2 (386), luty 2021 s. 13-17

 

Ad. 2 – „Cichociemni – nowa jakość na polu walki”

 

AK_02_2021-CC-nowa-jakosc-212x300 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....Artykuł dr hab. Jacka Sawickiego, profesora nadzwyczajnego KUL, przeczytałem z dużym zainteresowaniem. Mam tylko kilka uwag.

 

1/ Po pierwsze, Autor definiuje Cichociemnych takim zdaniem – „Ochotnicy, wyselekcjonowani specjaliści, najlepsi z najlepszych; po kursie spadochronowym zrzuceni do kraju z zadaniem zasilenia struktur Polski Podziemnej i Armii Krajowej”. W zdaniu tym użyto bardzo nieprecyzyjnej frazy – „po kursie spadochronowym zrzuceni do kraju” – co może sugerować, iż szkolenie Cichociemnych sprowadzało się tylko do tego jednego kursu (spadochronowego), zaś innych nie było.

To oczywiście zasadniczy błąd, bowiem nie było jednego „kursu cichociemnego” lecz cztery grupy po kilka kursów. Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach, oczywiście nie tylko na kursie spadochronowym. Wbrew pozorom, choć istotny, kurs spadochronowy nie był przecież najważniejszy, bowiem Cichociemni skakali do Polski (z jednym wyjątkiem) tylko raz, a niektórzy wcale (wysiedli z samolotu podczas operacji MOST).

 

2/ Po drugie, z faktu iż gen. Władysław Sikorski „przekazał uprawnienia Komendanta Głównego ZWZ Stefanowi Roweckiemu wcale nie wynika, iż „Tym samym Komenda Główna przeniesiona została do Kraju”. Jeden komendant to nie cała komenda, zaś słowo „przeniesienie” wcale nie jest synonimem „przekazania”.

Wolałbym bardziej precyzyjne sformułowania, zwłaszcza, że „przeniesienie do Kraju” oficerów dawnej KG ZWZ polegało na tym, że zostali przydzieleni do nowo utworzonego w Londynie Wydziału Krajowego, późniejszego Oddziału IV (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Na marginesie zauważę, że dr Krzysztof Tochman z IPN wywodzi, że Komendę Główną ZWZ „przeniesiono do Wielkiej Brytanii”. Fakty są zaś takie, iż KG ZWZ na obczyźnie rozwiązano…

 

Oddzial-VI-Londyn-300x253 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....

Oddział VI SNW, Londyn

3/ Po trzecie, w artykule niejako „tradycyjnie” (to zła tradycja części polskich historyków) zadania Oddziału VI (Specjalnego) spłycono niemalże tylko do roli przerzutu powietrznego do Kraju. Gdyby tak było rzeczywiście, wystarczyłby tylko mjr dypl. Jan Jaźwiński, który w praktyce tym się zajmował.

Warto podkreślać, wciąż pomijaną, podstawową rolę Oddziału VI, ważniejszą nawet od przerzutu lotniczego – administrowanie całością funduszy dla Armii Krajowej oraz pełnienie roli niejako „ambasady AK” dla wszystkich pozostałych oddziałów Sztabu Naczelnego Wodza oraz innych, także brytyjskich instytucji. Nie sposób uznać że to były marginalne, nieznaczące zadania Oddziału VI SNW.

 

4/ Po czwarte, cichociemni nie byli „kurierami wojskowymi”, to rażąco nierzetelne spłycenie Ich roli, zadań, zasług. Wcale nie byli „gońcami w mundurze”, tego rodzaju określenie uwłacza Ich pamięci, podobnie jak stawianie znaku równości pomiędzy CC jako „kurierami wojskowymi” a „kurierami cywilnymi” czyli wysłannikami politycznymi. Wydawało mi się dotąd, że nietrudno odróżnić żołnierza od polityka.

 

5/ Po piąte, zasygnalizowana w tytule „nowa jakość na polu walki” nie została w tekście wspomniana. Choć teza jest prawdziwa, w artykule brak jej uzasadnienia, nie wiadomo na czym miała polegać ta nowa jakość. Za uzasadnienie tytułu może jedynie posłużyć fragment końcowego zdania:

„Cichociemny był nie tylko spadochroniarzem świetnie przygotowanym do pracy w konspiracji, ale przede wszystkim synonimem wolności, żołnierzem Wojska Polskiego, które, chociaż daleko od kraju, nadal walczyło”.

To jednak trochę za mało jak na uzasadnienie – prawdziwej – tezy o „nowej jakości”. Autor nie zechciał choćby przedstawić specyfikacji składników tej „nowej jakości”…

 

Strony-od-IPN_Cichociemni_broszura_druk_04-205x300 Historie prawdziwe i nieprawdziwe....Cieszę się, że historycy piszą o Cichociemnych, choć smuci mnie, że czynią to niejako „przy okazji” (wypada napisać coś w rocznicę). Jeszcze bardziej smuci mnie, że wciąż narracja historyczna o Cichociemnych zawiera podstawowe błędy, wciąż spłyca się Ich dokonania, wciąż przypisuje się polskie zasługi Brytyjczykom (to wspaniałe SOE, które w pełnej krasie zaprezentowało swą niekompetencję np. w Holandii)…

Ale czyż może być inaczej w sytuacji, w której nie ma ani jednej placówki naukowej czy muzealnej zajmującej się kompleksowo tym zagadnieniem? W sytuacji w której liczne dokumenty leżą sobie w archiwach i nikt do nich od wielu lat nie zagląda?

W sytuacji, w której nawet ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Wielkiej Brytanii nie wie, że Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej? W sytuacji w której nawet Instytut Pamięci Narodowej (sic!!!) depcze pamięć o Cichociemnych oraz rozpowszechnia kłamstwa na Ich temat w rocznicowej publikacji największego swego „znawcy problematyki”?

Ryszard M. Zając

 

Do pobrania:

 


 

Moje – przedstawione powyżej – uwagi do obu w/w artykułów przesłałem do redakcji „Biuletynu Informacyjnego” z prośbą o publikację… Otrzymałem bardzo rzeczową i życzliwą odpowiedź z redakcji.

Pan Piotr Hrycyk, redaktor naczelny był uprzejmy odnieść się też do niedawnej mojej polemiki z dr Krzysztofem Tochmanem. Napisał m.in. „Z wielkim zainteresowaniem czytałem Erratę [pdf] i wykaz błędów popełnionych, a przez Pana rzeczowo uzasadnionych. Nie spodziewałem się jednak, że podobną Erratę przeczytam w związku z publikacjami w Biuletynie.”

Szczerze mówiąc, też się nie spodziewałem, „Biuletyn” jest jednym z niewielu żródeł naprawdę rzeczowych informacji . Na szczęście jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy błędami dr Tochmana a pewnymi nieścisłościami w artykułach dr Andrzeja Chmielarza oraz dr hab. Jacka Sawickiego. To różnica jakościowa – dr Tochman popełnił fundamentalne błędy, niekiedy nawet co do dat, roli i znaczenia niektórych instytucji czy osób. W artykułach w „Biuletynie” są natomiast pewne nieścisłości oraz potknięcia co do faktów i związanych z nimi ocen.

Moje uwagi do obu tekstów (o treści jak powyżej) zostały przesłane obu Autorom. Pan Piotr Hrycyk uważa – co też popieram – że warto byłoby dojść wspólnie do porozumienia oraz spróbować uzgodnić, w oparciu o źródłowe dokumenty rzeczywiste fakty – „by na przyszłość uniknąć takich niezręcznych sytuacji”. Jestem jak najbardziej „za” takim rozwiązaniem, czekam na reakcję obu Autorów 🙂👍

*     *     *     *     *

Gdy już napisałem powyższe słowa, Pan Piotr Hrycyk był uprzejmy przesłać mi odpowiedzi obu Panów Doktorów.

W skrócie:

  • wg. dr Andrzeja Chmielarza mój tekst powyżej „jest skutkiem braku znajomości materiałow archiwalnych i warsztatu historyka”, a kwestionowanie ustaleń Pana Doktora „jest ślepą uliczką” 
  • wg. dr hab. Jacka Sawickiego wskazane przeze mnie (patrz powyżej) błędy w tekście były „skrótem w tworzeniu narracji na poziomie popularnego artykułu”, a moja wypowiedź w tej sprawie to „próba monopolizowania termatu”.

 

Pełną treść odpowiedzi obu Panów, wraz ze swoją ripostą opublikuję w najbliższą niedzielę 14 marca br., w samo południe. (opublikowane – patrz poniżej)

 

Ubolewam nad tym, że z wyżyn swych katedr Panowie Historycy nie raczą rzeczowo podejść do dyskusji, a jeden z Panów nawet rozpoczął od argumentów ad personam wobec mnie – co jak powszechnie wiadomo, żadnej rzeczowej dyskusji służyć nie może. Przykre, nawet bardzo…

Ryszard M. Zając

 


 

Historycy z warsztatemi i skrótami myślowymi…

 

Moje polemiki redaktor naczelny „Biuletynu Informacyjnego” Pan Piotr Hrycyk byl uprzejmy przed publikacją przesłać Panom Autorom. W mailu do mnie zechciał wyrazić pogląd – który także poparłem – że warto byłoby dojść wspólnie do porozumienia oraz spróbować uzgodnić, w oparciu o źródłowe dokumenty, rzeczywiste fakty ? ?by na przyszłość uniknąć takich niezręcznych sytuacji?.

Niestety reakcja obu Autorów mocno rozczarowywuje, a wartość poznawcza „replik” rozczarowuje. Obaj Autorzy nie odnieśli się wprost do treści mojej polemiki, za to – nie znając mnie wcale – raczyli sformułować pod moim adresem zarzuty personalne.
.

Dr Andrzej Chmielarz:

Uważa, że „nie znam materiałów archiwalnych i warsztatu historyka”. Podkreśla, że wszelka polemika z Nim „jest chybiona”, a nawet że jest „ślepą uliczką”, bowiem dokonał „wieloletniej, żmudnej kwerendy żródłowej” (czyli przeszukał archiwa), na dodatek uczynił to „w archiwach polskich i zagranicznych”. Oczywiście – zarzucając mi nie wiadomo co – nie wskazał mających to potwierdzać domniemanych źródeł, ani publikacji, ani nawet nazw archiwów. Niestety, nie uklękłem na wieść, że był też (osobiście bądź wirtualnie) w archiwach „zagranicznych”.

Pan Doktor nie raczył wcale odnieść się do mojej polemiki, ale wybrał sobie kilka zdań z portalu https://elitadywersji.org/ i polemizuje już nawet nie tylko z ich treścią, ale z tym, co sądzi że z tych zdań wyczytał. Taki sposób „odpowiedzi” powinien logicznie prowadzić do repliki, w której wybiorę sobie jeszcze inną publikację Pana Doktora i będę z jakimiś jej tezami (albo innymi, całkiem wymyślonymi) polemizował. W odpowiedzi Pan Doktor prześle swoją polemikę do jeszcze innego mojego tekstu itp. itd.

Nietrudno zauważyć, że ten rodzaj „dyskusji” nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek dyskusją, czyli wymianą argumentów – rzetelnym odniesieniem się do spornych elementów danego tematu. Ten rodzaj „dyskusji”, który zainicjował dr Chmielarz, jest wyłącznie wywoływaniem chaosu, nie sposób bowiem dyskutować naraz o wszystkim, w całkowitym oderwaniu od argumentów przedstawianych przez oponenta.

Niemniej krótko odniosę się do niektórych uwag Pana Doktora, choć mój iloraz inteligencji (142) oraz zapewne bardzo nikła ilość kwerend i pobytów w achiwach (zwłaszcza zagranicznych) niewątpliwie wpychają mnie prosto w „ślepą uliczkę”, co czyni że nie jestem godzien polemizować z ogłoszeniami historycznymi Pana Doktora…

 

Tematy dyskusji:

Przypomnę, że moja polemika z artykułem Pana Doktora została zawarta w 11 punktach:

  1. mjr dypl. Włodzimierz Mizgier ? Chojnacki wcale nie był „pierwszym” ani też „pomysłodawcą utworzenia wojsk spadochronowych i rozpoczęcia szkolenia spadochroniarzy dywersantów?.
  2. kpt. obs. Lucjan Fijuth nie mógł być ze swoją propozycją „pierwszy” przed kpt. dypl Maciejem Kalenkiewiczem, bo kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz proponował zupełnie co innego niż Fijuth.
  3. kpt. dypl. Jan Górski, kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz oraz kpt. obs. Lucjan Fijuth pracowali razem w wydziale studiów i szkolenia wojsk spadochronowych Oddziału III Sztabu Naczelnego Wodza. Pan Doktor wymienił dwóch pierwszych, „zapomniał” otrzecim.
  4. mjr dypl. Włodzimierz Mizgier ? Chojnacki wcale nie był „pierwszym” proponującym wykorzystanie spadochronu do przerzutu ludzi i sprzętu. Nie był nawet drugi czy trzeci – przed nim było co najmniej czterech innych oficerów.
  5. Cichociemni nie byli ?spadochroniarzami dywersantami? – byli szkoleni w 30 specjalnościach, żaden Cichociemny nie był wyłącznie ?dywersantem?.
  6. Prekursorami Cichociemnych było 80 oficerów i podoficerów, którzy 5 sierpnia 1939 ukończyli w Wojskowym Ośrodku Spadochronowym w Bydgoszczy m.in. kursy: spadochronowe, dywersji i in.
  7. Dr Chmielarz nie podał źródeł ustaleń ws. początkowej reakcji gen. Sosnkowskiego na postulaty kpt. dypl. Górskiego i kpt. dypl. Kalenkiewicza.
  8. Dr Chmielarz pominął milczeniem fakt spotkania kpt. dypl. Kalenkiewicza 20 września 1940 z Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysławem Sikorskim.
  9. Pierwszy termin próbnego lotu do Polski to nie 20 grudnia 1940 lecz listopad 1940; termin był uzgadniony z Polakami, a nie „wyznaczony” przez SOE”
  10. Termin kolejnego lotu nie został „wyznaczony przez Air Ministry”, lecz uzgodniony z Polakami, nie był nim początkowo 15 lutego lecz 8 lutego
  11. ?Prawdziwa historia Cichociemnych? (wg. dr Chmielarza) faktycznie powiela od dawna znane fakty, niektóre zresztą mocno zniekształcając, wcale nie jest „prawdziwa”.

Pełna treść moich zastrzeżeń do artykułu dr Chmielarza – patrz powyżej lub plik pdf

 

Na te 11 zarzutów tak odpowiada dr Andrzej Chmielarz:

"ZAMIAST  REPLIKI"

 

Szanowny Panie,

z przykrością muszę stwierdzić, że Pańska polemika, która w moim odczuciu jest skutkiem braku znajomości materiałów archiwalnych i warsztatu historyka, jest chybiona. Kwestionuje Pan moje ustalenia będące wynikiem wieloletniej, żmudnej kwerendy źródłowej, w archiwach polskich i zagranicznych. Próba konfrontacji moich ustaleń z dotychczasowymi publikacjami na ten temat jest ślepą uliczką.

Swoje zainteresowania koncentruję na okresie obejmującym powstanie koncepcji lotniczej łączności z okupowanym Krajem i ustaleniu, kiedy narodziła się idea przerzutu wyszkolonych spadochroniarzy na potrzeby konspiracji wojskowej. Ten etap historii, rozpoczynający się na przełomie października-listopada 1939 r., a zakończony pierwszym lotem do Kraju w lutym 1941 r., nie został dotychczas w sposób należyty opracowany. Pragnę Pana zapewnić, że wszystkie podane przeze mnie ustalenia są oparte na konkretnych dokumentach archiwalnych. Możemy się oczywiście różnić się w ich ocenie, znaczeniu itp., ale nie zmieni to faktu, że zmieniają one w sposób zasadniczy dotychczasowy opis narodzin idei przerzutu powietrznego do Polski w latach II wojny światowej.

Moja uwaga: nie znam tych „konkretnych dokumentów archiwalnych” na które powołuje się dr Andrzej Chmielarz. Problem w tym, że wcale nie odnosi się do moich zarzutów, tylko usiłuje dyskutować wokół kwestii o których nie pisałem

 

Formułując swoje zastrzeżenie, nie bierze Pan pod uwagę prostego faktu. Znakomita większość opracowań dotyczących historii polskich spadochroniarzy i lotniczej łączności z krajem powstała w okresie, kiedy dostęp do archiwaliów krajowych i zagranicznych był mocno utrudniony.

Moja uwaga: Pan Doktor nie zauważa prostego faktu: moje zastrzeżenia dotyczą zupełnie innych kwestii.

 

Jak ważna jest znajomość i wykorzystanie zachowanych archiwaliów, pokazują dobitnie opracowania oparte na solidnej bazie źródłowej. Mam tu na myśli czterotomowy Słownik biograficzny Cichociemnych Krzysztofa K. Tochmana i Lotnicze wsparcia Armii Krajowej Kajetana Bienieckiego. Te opracowania unaoczniły wszystkim, jak wielkie luki i jak znacząco niepełny był funkcjonujący w dotychczasowej literaturze opis wielu zdarzeń.

Moja uwaga: Refleksje Pana Doktora nie mają żadnego związku z moimi zastrzeżeniami do tekstu, który napisał. Nota bene, w „Słowniku Biograficznym Cichociemnych” autorstwa dr Tochmana jest kilka istotnych błędów.

 

Bazowanie wyłącznie na literaturze skutkuje opisem, który niestety w wielu przypadkach na niewiele wspólnego z faktycznym przebiegiem wydarzeń. Odbicie tego ułomnego stanu wiedzy można znaleźć w bardzo wielu publikacjach, w tym niestety również na stronie www.elitadywersji.org.

Moja uwaga: Pan Doktor nie odnosi się do tematu dyskusji, tj. nie odnosi się do moich zastrzeżeń do jego artykułu.

 

By unaocznić skalę błędnego przekazu, pozwolę sobie na komentarz do zamieszczonego tam krótkiego tekstu zatytułowanego ?Łączność lotnicza?:

Moja uwaga: Byłoby wskazane, aby Pan Doktor odniósł się do moich zastrzeżeń do jego artykułu, zaś nową polemikę dotycząca jakiejkolwiek (jednej czy wielu) publikacji adresował do autorów tych publikacji, na których ten tekst został oparty. Chętnie zmienię treść danych tekstów mojego autorstwa, jeśli otrzymam wgląd w źródłowe dokumenty. Publikuję treści nie kwestionowane dotąd przez najpoważniejszych badaczy.

 

[cytat ze strony] Pierwszą propozycję w sprawie nawiązania łączności lotniczej z Krajem 30 grudnia 1939 złożył Dowódcy Lotnictwa gen. Józefowi Zającowi kpt. Jan Górski ps. Chomik.

? Górski nie jest autorem koncepcji nawiązania łączności lotniczej z krajem. Powstała ona w KG ZWZ w Paryżu i była przedmiotem dyskusji z udziałem gen. K. Sosnkowskiego i gen. Józefa Zająca 10 listopada 1939 r. W sztabie Dowództwa Lotnictwa zagadnienie to opracował płk. obs. Czesław Filipowicz.

Moja uwaga: kpt. dypl. Jan Górski jest autorem tego, pod czym się podpisał. Nigdzie nie twierdzę, że nikt inny nie wypowiadał się w sprawie idei łączności z okupowana Polską. Pan Doktor polemizuje więc nie tylko z innymi autorami ale także z tezą, której w moim tekście nie ma.

 

? pismo w sprawie utworzenia oddziałów desantowych skierowane do Dowódcy Lotnictwa gen. Józefa Zająca 7 grudnia złożył mjr. dypl. Włodzimierz Mizgier – Chojnacki, zajmujący się od lat spadochroniarstwem i wówczas oficer Komendy Głównej ZWZ w Paryżu, meldując, że: Na terenie Francji oraz w obozach w Rumunii i na Węgrzech znajduje się spora liczba naszych spadochroniarzy przeszkolonych przez LOPP i Wojskowy Ośrodek Spadochronowy w Bydgoszczy. Element ten, składający się z młodzieży ideowej i nadzwyczaj dzielnej mógłby być wykorzystany do desantów spadochronowych o charakterze dywersyjnym i wywiadowczym.

Jego propozycja zorganizowania w porozumieniu z dowództwem francuskim ośrodka spadochronowego (została przedstawiona lista kadry), został przyjęty do realizacji, na co wskazuje pismo mjr Władysława Tuchółki (przedwojenny komendant Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy) do gen. Zająca z 14 grudnia 1939 r., w reakcji na przekazaną mu przez płk. pil. Pawlikowskiego informację, że otrzymał przydział do szkolnictwa spadochronowego. 12 stycznia 1940 r. gen. Zając przedstawił Francuzom obsadę personalną centrum wyszkolenia spadochronowego, którego komendantem (Dir. du Centre d?instr.) został mjr. Mizgier-Chojnacki. Lista liczyła 17 ludzi (plus jeden kandydat na kurs spadochronowy ppor. Jan Rogowski). Szkolenie polskich spadochroniarz miało się odbyć w Avignon. W okresie styczeń – maj 1940 r. Dowództwo Sił Powietrznych monitowało Francuzów w tej sprawie wielokrotnie.

Moja uwaga: To cenne, że Pan Doktor zechciał napisać o inicjatywie mjr. dypl. Włodzimierza Mizgier – Chojnackiego. Przecież tego nie zakwestionowałem. Nie oznacza to jednak, że nie było inicjatywy kpt. dypl. Jana Górskiego. Pana wywód, jakoby Chojnacki był „pierwszy” nie jest prawdziwy.

 

? pismo 30 grudnia kpt. Górskiego i kpt Kalenkiewicza nie posiada ani tytułu, ani adresata i trudno je z uwagi na treść określać jako propozycję nawiązania łączności lotniczej z krajem: Wiadomości kraju zebrane od kolegów przybywających z Polski oraz częściowo osobiste obserwacje wskazują na konieczność ściślejszej opieki nad społeczeństwem pozostającym pod zaborami. [?] Uzupełnienie to powinno być wykonywane przy pomocy: ? emisariuszy – naocznych świadków odradzającej się Polski; – samolotów łącznikowych rozrzucających okresowo ulotki; w chwili odpowiedniej przez: – desanty powietrzne ? jako ? moralne i częściowo materialne oparcie dla Krajowych Władz Powstańczych. [?] Desanty powietrzne – mogą być wyrzucone w chwili, gdy siły niemieckie będą związane uderzeniem Aliantów.

Moja uwaga: pismo z 30 grudnia 1939 złożył tylko kpt. dypl. Jan Górski. Wraz z kpt. dypl. Maciejem Kalenkiewiczem złożył je po raz trzeci dopiero 14 lutego 1940. Podobnie wydaje się wyglądać Pana „precyzja” w określeniu jego treści. Cytat z pisma kpt dypl. Górskiego i kpt. dypl. Kalenkiewicza – ?Głównym zadaniem wojsk polskich we Francji jest jak najwydajniejsze i jak najbardziej bezpośrednie działanie na korzyść Kraju. Taką właśnie jego formą jest wsparcie powstania przez desanty oddziałów wojsk polskich tworzonych we Francji?.

 

[cytat ze strony] Przygotował opracowanie pt. ?Użycie lotnictwa dla łączności i transportów wojskowych drogą powietrzną do Kraju oraz dla wsparcia powstania. Stworzenie jednostek wojsk powietrznych?.

? w nazwie zbędne drugie ?dla?.

Moja uwaga: Nazwa jest cytatem z tytułu dokumentu, którego oryginał znajduje się w Studium Polski Podziemnej. Jeśli wszyscy badacze popełnili ten sam błąd, proszę opublikować skan oryginału.

 

– Jest to kolejna wersja powstałego w kwietniu 1940 r. Planu wsparcia i osłony powstania w Kraju.

Moja uwaga: Pisma: z 30 grudnia 1939, 21 stycznia 1940 oraz z 14 lutego 1940 nie są (nie mogą być, powstały wcześniej) „kolejną wersją” napisanego później, w kwietniu 1940 przez kpt. dypl. Kalenkiewicza „?Plan wsparcia i osłony powstania w Kraju”.

 

[cytat ze strony] Wobec braku reakcji ponowił raport 21 stycznia 1940 przedkładając go tym razem gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Wraz z kpt. Maciejem Kalenkiewiczem po raz trzeci złożył raport w tej sprawie 14 lutego 1940.

? powtarzana informacja o braku reakcji na wystąpienia Górskiego i Kalenkiewicza jest nieprawdziwa. Przeczą temu adnotacje kancelaryjne na złożonych dokumentach oraz notatka z 25 stycznia 1940 r. świadcząca o prowadzonych rozmowach z obu oficerami: Kpt. Kalenkiewicz oświadczył, że niezbyt chętnie wróciłby do swej organizacji w kraju? [?] Wróci, gdy dostanie rozkaz. Natomiast razem [z] kpt. Górskim pójdą na każdą wojskową dywersyjną pracę w Polsce.

Moja uwaga: Być może była jakaś reakcja, a informacja o braku reakcji jest błędna. W mojej ocenie „adnotacja” czy „rozmowa” niekoniecznie musi być uznana za właściwą reakcję. Prowadzi Pan jednak „dyskusję” z ustaleniami innych badaczy – a nie ze mną, powołując się przy tym na nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść.

 

– raport z 21 stycznia i 14 lutego 1940 r. jest tym samym dokumentem i dotyczył sprawy użycia oficerów wychowanków WSWoj. w desantach spadochronowych w Kraju. Referent tej sprawy płk dypl. Albin Habina, szef Wydziału Operacyjnego KG ZWZ, pisał: W sprawie tej wpłynęły zasadniczo 2 załączone referaty, przyczem referat z 21.I b.r. pisany ręcznie i zaopiniowany przeze mnie, iż ma w przyszłości widoki powodzenia, został zwrócony na żądanie autorów i dosłownie przepisany na maszynie dnia 14.II b.r. 21 marca gen. Sosnkowski zgłoszenie grupy wychowanków WSWoj. przekazał Dowódcy Lotnictwa gen. Zającowi pisząc: proszę Pana Generała o umożliwienie tym oficerom przeszkolenia na kursach spadochronowych. 20 kwietnia 1940 r. gen. Zając wydał dyspozycję: Wychowankowie WSWoj. mogą być na dalszej liście kandydatów.

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.

 

[cytat ze strony] Podkreślał w nim ? ?Głównym zadaniem wojsk polskich we Francji jest jak najwydajniejsze i jak najbardziej bezpośrednie działanie na korzyść Kraju. Taką właśnie jego formą jest wsparcie powstania przez desanty oddziałów wojsk polskich tworzonych we Francji. Zgłosił też gotowość grupy 16 oficerów, absolwentów Wyższej Szkoły Wojennej (nazywanych od Jego pseudonimu ?chomikami?), do desantowania się do Kraju.

? w piśmie z 14 lutego 1940 r. nie ma przywołanego zdania. Pochodzi z niedatowanego i niepodpisanego dokumentu zaczynającego się od słów: Grono oficerów wychowanków Wyższej Szkoły Wojennej znajdujących się we Francji ustaliło w czasie dyskusji koleżeńskich co następuje? (fakt, że wspomniany dokument znany jest w wersji rękopiśmiennej i maszynowej pozwala przypuszczać, że był to prawdopodobnie załącznik do pisma z 14 lutego, którego nie odnotowano na piśmie przewodnim).

Należy uściślić, że w dokumencie tym owo grono oficerów nie przewidywało żadnego szkolenia dywersantów, czy też nawiązywania łączności z Krajem. Desanty przewidywano dopiero w momencie wybuchu powstania w okupowanym Kraju, a: Do chwili wybuchu powstania chcemy brać udział w oddziaływaniu na społeczeństwo w kraju. Owe formy oddziaływanie to wg nich: utrzymanie ducha w narodzie; podniesienie dumy społeczeństwa, utrzymanie spokoju i zaciętości; wykazanie, że wojsko polskie we Francji jest godne narodu i utrzymanie jedności wysiłku i władzy.

Moja uwaga: Prowadzi Pan „dyskusję” nie ze mną lecz właściwie z autorami wielu publikacji, powołując się nie nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść. Na marginesie – załącznik jest integralną częścią pisma.

 

? pismo z 14 lutego 1940 r. jest wspomnianym wyżej zgłoszeniem grupy oficerów wychowanków Wyższej Szkoły Wojennej: pragnących wziąć udział w desantach spadochronowych w Kraju. [?] Melduję, że wyżej wymieniona grupa posiada wystarczającą ilość oficerów fachowo przygotowanych do opracowania szczegółowego projektu wstępnego. Tak więc w połowie lutego 1940 r. nie ma żadnego jeszcze projektu.

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.

 

[cytat ze strony] W maju 1940 obaj współtwórcy Cichociemnych zostali przeniesieni do ?Biura gen. Sosnkowskiego?. Pod tą zakamuflowaną nazwą funkcjonowała Komenda Główna ZWZ (później przemianowanego na Armię Krajową). Pracowali tam nad planami wsparcia drogą lotniczą powstania powszechnego.

? ?współtwórcy cichociemnych?, brak jakiejkolwiek podstawy do takiego twierdzenia.

Moja uwaga: raczy Pan żartować. Kto zatem wg. Pana jest wspóltwórcą? Mizgier – Chojacki?

 

– Ich projekty dotyczyły użycia desantów wojskowych jako wsparcie ruchu powstańczego, a nie przygotowania spadochroniarzy dywersantów, jako wsparcia pracy wojskowej w okupowanym Kraju i w tej roli znaleźli się w komórce gen. Paszkiewicza, prowadzącej na szczeblu KG ZWZ studia nad planem wsparcia powstania przez oddziały transportowane przy użyciu lotnictwa;

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.

 

? przydział Kalenkiewicza z Górskim do KG ZWZ był czasowy i obejmował miesiące maj-czerwiec 1940 r. (do jej rozwiązania). Pisze o tym 23 sierpnia 1940 r. gen. bryg. Paszkiewicz dowódca 1 Brygady Strzelców do szefa Oddziału V Sztabu NW, w związku z ich planowanym przydziałem do kadry jednej z brygad kanadyjskich stwierdza: w dalszym ciągu przewidywanym jest użycie ich do prac łączności lotniczej z krajem. Efektem tego pisma było m.in. przydzielenie 11 września Kalenkiewicza na okres 4 tygodni do Oddziału III Sztabu NW, skąd z dniem 6 grudnia przeniesiony został do Oddziału V Sztabu NW.

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.

 

[cytat ze strony] Także w maju złożyli do Sztabu Naczelnego Wodza memorandum w tej sprawie. Przygotowali również Instrukcję dla pierwszych lotów łącznikowo ? rozpoznawczych w sprawie zrzutów spadochronowych, lądowania lub wodowania samolotów oraz podejmowania poczty z ziemi.

? Kolejność prac była zupełnie inna. Sprawą nierozstrzygniętą pozostaje ustalenie autorstwa. Są one w znanych mi zbiorach identyfikowane jako opracowania Kalenkiewicza. Jako pierwszy, w kwietniu 1940 r., powstał Plan wsparcia i osłony powstania w Kraju, który po przepracowaniu otrzymał nazwę Użycie lotnictwa dla łączności i transportów wojskowych drogą powietrzną do Kraju oraz wsparcia powstania. Stworzenie jednostek wojsk powietrznych. Kolejnymi były: Instrukcja dla pierwszych lotów łącznikowo-rozpoznawczych do Kraju i Rozpoznanie lotnisk i lądowisk w Kraju. W połowie czerwca 1940 r. powstało Planowanie wsparcia i osłony powstania (porządek pracy) i Plan pracy nad organizacją wsparcia i osłony powstania. Spis zagadnień do opracowania (dla pamięci).

Moja uwaga: Prowadzi Pan „dyskusję” nie ze mną lecz właściwie z autorami wielu publikacji, powołując się nie nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść.

 

Przeczytałem z ciekawości Pańskie uwagi pod adresem broszury K. Tochmana. Z niewielką częścią uwag się zgadzam.

Moja uwaga: Niestety, Pana wspaniałomyśla deklaracja ma zerową wartość poznawczą – nie wiadomo, z którymi uwagami Pan się zgadza…

 

Szkoda jednak, że w ferworze wytykania niedostatków jego publikacji nie udało się Panu uniknąć również szeregu uproszczeń i błędów.

Najpoważniejsze z nich to:
? spadochroniarze zrzucani na Bałkany składali przysięgę na rotę AK;

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat. Nie kwestionowałem nigdzie faktu składania przysięgi przez niektórych spadochroniarzy. Najistotniejsza jest podległość służbowa żołnierza – polscy spadochroniarze zrzucani w operacjach specjalnych w innych krajach byli oddawani do dyspozycji SOE lub OSS, od tych struktur otrzymywali rozkazy i tym strukturom składali meldunki.

Nota bene – wbrew Pana insynuacji nic mi nie wiadomo o „ferworze wytykania niedostatków” – wcale nie znajdowałem się w „stanie uniesienia”, wręcz przeciwnie, byłem zdumiony i zrozpaczony (lubiłem dotąd dr Tochmana).

 

? Armia Krajowa tworzyła struktury eksterytorialne ? ?Wachlarz?, placówki wywiadu dalekiego zasięgu, Okręg Berlin (szybko rozbity przez Niemców) i Okręg AK Węgry;

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.

Istotą „działania” (takiego określenia użyłem w tym wątku) jakiejkolwiek armii jest walka. Użyłem tego określenia w kontekście operacji specjalnych. Armia Krajowa w tym znaczeniu nie działała poza Polską.

To, że na jej rzecz różne osoby (obojętnie w jakich strukturach), zaprzysiężone na rotę AK, wykonywały rozmaite zadania poza Polską nie ma nic do rzeczy. Z faktu, że oficerowie Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza składali przysięgę na rotę AK chyba nie usiłuje Pan wywodzić nieprawdziwego twierdzenia, że np. „Armia Krajowa działała w Sztabie Naczelnego Wodza”?

 

? nie ma potrzeby żadnego szacowania ilości placówek. W zachowanej kartotece znajduje się 437 placówek (sezon ?Riposta? i ?Odwet?), z czego duża część nigdy nie została postawiona nawet w stan pogotowia;

Moja uwaga: Prowadzi Pan „dyskusję” nie ze mną lecz właściwie z autorami wielu publikacji), powołując się nie nieopublikowane nigdzie dokumenty. Nie mam zdolności jasnowidzenia, aby się do ich treści odnieść.

 

? bazę włoską organizował ppłk M. Utnik, a o jej dowództwo zabiegał płk L. Okulicki, ale NW odrzucił jego kandydaturę. Jaźwiński nie palił się do objęcia kierownictwa. W meldunku pisemnym do szefa sztabu z 8 stycznia 1944 r. pisał, że do objęcia tego stanowiska brakuje mu ?niezbędnych środków?. Jaźwiński bowiem doskonale zdawał sobie sprawę z iluzorycznej samodzielności tej placówki i pisał we wspomnianym meldunku wprost: Całokształt spraw związanych z realizacją przerzutu załatwiony być może w praktyce tylko drogą współpracy Dcy Bazy Przerzutowej z miejscowymi władzami brytyjskimi.

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat.

Co do mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego – wybaczy Pan, ale mam więcej zaufania do jego osobistej relacji w „Dzienniku czynności” (mam cyfrową kopię oryginału) oraz „Pamiętniku”, a także do dokumentów Sztabu Naczelnego Wodza (w tym pism, depesz, rozkazów) – niż do Pana oceny jego postaw i reakcji. Nota bene – nie było jednej „bazy włoskiej”, były np. baza 10, baza 11 itd….

 

? cytowana formuła, którą wygłaszał przyjmujący jest błędna. Przyjmujący zgodnie z rozkazem gen. S. Roweckiego nr 58 z 22 lutego 1942 r. odpowiadał: Przyjmuję Cię w szeregi żołnierzy Wolności, obowiązkiem twoim będzie walczyć z bronią w ręku o odzyskanie Ojczyzny.

Moja uwaga: Nie wiem z jakiego powodu Pan o tym pisze, ani w moich zastrzeżeniach do Pana artykułu, ani we fragmencie ze strony, który wybrał Pan sobie do „polemiki zastępczej” nic nie ma na ten temat. Opublikowany przeze mnie (na innej stronie) tekst przysięgi został uchwalony przez Komitet dla Spraw Kraju 12 grudnia 1942.

 

Z poważaniem
Andrzej Chmielarz

 

Moja uwaga: Do żadnego z 11 moich zastrzeżeń do swojego artykułu nie raczył Pan się odnieść. Grzecznościowa formułka nie zastąpi rzeczywistej, poważnej reakcji oraz rzetelnej polemiki na argumenty. Zamiast tego przesłał mi Pan swoje uwagi nie na temat. Przykro mi, ale w mojej ocenie nie jest to poważne.

 

 

Do pobrania:

 


 

Dr hab. Jacek Sawicki

Uprzejmie zarzucił mi jedynie „przesadę i próbę monopolizowania tematu”. Mój domniemany „monopol” polega zapewne na tym, że ośmieliłem się publicznie zabrać głos, a nawet wskazać błędy lub nieścisłości…

 

Przypomnę, że moja polemika z artykułem Pana Doktora została zawarta w 5 punktach:

  1. zakwestionowanie odnoszącej się do Cichociemnych frazy „najlepsi z najlepszych, po kursie spadochronowym” – ze wskazaniem iż CC szkolono w ok. 30 specjalnościach. Kurs spadochronowy choć istotny, nie był najważniejszy, bo Cichociemni skakali do Polski (z jednym wyjątkiem) tylko raz, a niektórzy wcale (wysiedli z samolotu podczas operacji MOST).
  2. wskazanie, iż Komendę Główną ZWZ na obczyźnie nie „przeniesiono” do okupowanej Polski, tylko rozwiązano. Pan Doktor przyznaje, że uprawnienia Komendanta Głównego ZWZ „przekazano” – co utożsamia z przeniesieniem – pomimo iż znaczna część kady KG ZWZ została przydzielona do „samodzielnego wydziału krajowego” w Sztabie Naczelnego Wodza w Londynie
  3. zwrócenia uwagi, iż Oddział VI był przede wszystkim „ambasadą” Armii Krajowej, zaś funkcja organizacji przerzutu lotniczego miała charakter pomocnoczy wobec tej głównej roli
  4. protest wobec określenia Cichociemnych ewidentnie nieprawdziwą frazą „kurierzy wojskowi”
  5. brak uzasadnienia w tekście artykułu tytułu publikacji, tj. wskazania na czym miała polegać „nowa jakość [Cichociemnych] na polu walki”

 

Na to wszystko Pan Doktor odpowiada – „Co do mojego tekstu zarzuty sprowadzają się do użycia przeze mnie skrótów w tworzeniu narracji na poziomie popularnego artykułu. W ten sposób mozna uszczegóławiać (ale i rozbudowywać ponad miarę) każde niemal zdanie. To przesada i próba monopolizowania tematu. Co do kolegi Chmielarza, on sam musi się odnieść do tekstu”.

 

Moja uwaga: Do żadnego z 5 moich zastrzeżeń do swojego artykułu nie raczył Pan się odnieść.

 

Do pobrania:

 

Ubolewam nad tym, że z wyżyn swych katedr Panowie Historycy nie raczą rzeczowo podejść do dyskusji, a jeden z Panów nawet rozpoczął od argumentów ad personam wobec mnie ? co jak powszechnie wiadomo, żadnej rzeczowej dyskusji służyć nie może. Przykre, nawet bardzo?

Ryszard M. Zając

 

*     *    *    *    *

Każdy kto posiada zdolność używania własnego rozumu jest w stanie wyrobić sobie własną opinię nt. jakości – a zwłaszcza zasadności – moich zarzutów oraz domniemanej rzetelności odpowiedzi na te zarzuty Panów Historyków.

Cieszę się, że historycy piszą o Cichociemnych, choć smuci mnie, że czynią to niejako ?przy okazji? (wypada napisać coś w rocznicę). Jeszcze bardziej smuci mnie, że wciąż narracja historyczna o Cichociemnych zawiera podstawowe błędy, wciąż spłyca się Ich dokonania, wciąż przypisuje się polskie zasługi Brytyjczykom (to wspaniałe SOE, które w pełnej krasie zaprezentowało swą niekompetencję np. w Holandii)?

Ale czyż może być inaczej w sytuacji, w której nie ma ani jednej placówki naukowej czy muzealnej zajmującej się kompleksowo tym zagadnieniem? W sytuacji w której liczne dokumenty leżą sobie w archiwach i nikt do nich od wielu lat nie zagląda?

W sytuacji, w której nawet ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Wielkiej Brytanii nie wie, że Cichociemni byli żołnierzami Armii Krajowej? W sytuacji w której nawet Instytut Pamięci Narodowej (sic!!!) depcze pamięć o Cichociemnych oraz rozpowszechnia kłamstwa na Ich temat w rocznicowej publikacji największego swego ?znawcy problematyki??

Żywa dyskusja nt. Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej w służbie specjalnej jest bardzo potrzebna, warto byłoby zwracać uwagę, aby dyskutować na temat i używać argumentów merytorycznych, a nie ad personam.

RMZ

 

PS. Na stronie na Facebooku znajomi oraz sympatycy Pana Tochmana rozpoczęli akcję insynuacji na mój temat, w tym m.in. sugerowania iż jestem agentem jakichś niecnych służb, a moje wskazanie błędów jest „atakiem na IPN”. Bez komentarza, szkoda słów…

 

 

 

 

Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaSpis treści:


 

Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ

 

Oddz-VI-01-250x220 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Siedziba Oddziału VI

Rubens-900-300x166 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

hotel Rubens, Londyn

29 czerwca 1940, po rozwiązaniu Komendy Głównej ZWZ na obczyźnie, z części jej składu utworzono w sztabie Naczelnego Wodza Samodzielny Wydział Krajowy, ze względów bezpieczeństwa nazywany Oddziałem VI, potem Oddziałem Specjalnym Sztabu NW. Jego podstawowym zadaniem było utrzymanie łączności radiowej i kurierskiej Naczelnego Wodza w Londynie z Komendantem Głównym Armii Krajowej w okupowanej Polsce.

Siedziba Oddziału VI mieściła się w Londynie, początkowo w Sztabie Naczelnego Wodza, tj. w hotelu Rubens. Od początku sierpnia 1943 siedziba Oddziału VI mieściła się pod adresem: 13 Upper Belgrave Street, Westminster SW1, na rogu Upper Belgrave Street i Wilton Street, nieopodal hotelu Rubens, będącego siedzibą Sztabu Naczelnego Wodza.

koperta-O6-Stocki-Tadeusz-KOL_023_0271-2-300x171 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaMjr dypl. Jan Jaźwiński, oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizator lotniczych przerzutów do Polski, w swoim „Dzienniku czynności Wydziału S Oddziału Specjalnego Sztabu Naczelnego Wodza i Bazy nr 11” odnotował 11 sierpnia 1943:  „Oddz. Spec. wyniósł się wreszcie z hot. Rubens” (s. 183/192)

 

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza traktowany był jako komórka Armii Krajowej, wszyscy pracownicy oddziału składali przysięgę na rotę AK. Administrował całością funduszy przeznaczonych dla podziemnej Armii Krajowej, współpracował z pozostałymi oddziałami Sztabu NW we wszystkich zagadnieniach dotyczących AK. Wydział VI (Specjalny) współpracował z SOE, od początku całość problematyki przerzutów lotniczych (w operacjach SOE) Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla AK organizował mjr dypl. Jan Jaźwiński.

 

Zasady na których opierała się współpraca Oddziału VI z SOE nie były nigdy formułowane na piśmie, nie ustalono też żadnego stosunku zależności formalnej. Generalną tezą było wzajemne świadczenie sobie usług, a że Anglicy dysponowali wszystkimi środkami materiałowymi (wyjątek stanowiły amerykańskie dotacje dolarowe), Oddział VI faktycznie był zależny od SOE. Do spraw Oddziału VI nie kontrolowanych przez SOE można było zaliczyć jedynie dwie dziedziny, tj. korespondencja szyfrowa z krajem i placówkami oddziału, oraz wewnętrzna gospodarka pieniężna i materiałowa.

Wszystkie inne sprawy musiały być uzgodnione z SOE, która dostarczała środków na ich realizację. Uzgodnienie odbywało się w zasadzie na wspólnych konferencjach przedstawicieli SOE i Oddziału VI, potwierdzanych następnie spisywanymi na konferencji protokołami. Sprawy załatwiane w SOE osobiście lub telefonicznie przez pracowników Oddziału VI musiały być potwierdzone w drodze wymiany korespondencji. (…)

Oddz-VI-04-250x192 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodzapod całkowitą kontrolą SOE znalazły się następujące działy pracy Oddziału VI:

> radiostacje Oddziału korespondujące z jego placówkami i Polską otrzymywały od szefa łączności SOE wszystkie elementy techniczne, a nasłuch angielski prowadził kontrolę ich pracy i rejestrował wszystkie nadawane telegramy

> wszystkie loty nad Polskę musiały uzyskiwać aprobatę operacyjnego sztabu brytyjskiego lotnictwa, co z kolei wymagało podania do SOE czasu i trasy lotu, dokładnego miejsca zrzutu, składu załóg samolotów i listy wysyłanych kurierów

> każdy ośrodek szkolenia Oddziału VI miał podwójne kierownictwo – angielskie, odpowiadające za stronę administracyjno – materiałową, i polskie – kierujące szkoleniem kurierów – skoczków.

Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część I w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 3 s. 140

 

SZKOLENIA__20220602_115242_kolor_ozn_1000px-300x238 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaUproszczony diagram rekrutacji i szkolenia Cichociemnych
przygotowany przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza
Londyn 26 czerwca 1946, (CAW sygn. II.52.359.29)
Kolory dodane przez nasz portal:   zielone – kursy, czerwone – ośrodki szkoleniowe
UWAGA – diagram nie obejmuje wszystkich kursów, a także nie obejmuje wszystkich ośrodków

 

CC-prezentacja_12-300x224 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaOddziałowi VI (Specjalnemu) podlegała cała wojskowa łączność z okupowaną Polską, w tym zrzuty sprzętu i pieniędzy oraz rekrutacja, szkolenie i zrzuty Cichociemnych dla Armii Krajowej. M.in. w sprawach szkolenia i zrzutów ściśle współpracował z polską sekcją brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE). Łączność (57 radiostacji) Armii Krajowej w okupowanej Polsce obsługiwało 50 Cichociemnych.

skoczek-250x186 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaOddział VI (Specjalny) miał także m.in. obowiązek wspierania czynników cywilnych w łączności z Delegaturą Rządu na Kraj, m.in. szkolił emisariuszy i kurierów politycznych oraz przerzucał ich do Kraju z materiałami propagandowymi i pieniędzmi z budżetu cywilnego. Pośredniczył pomiędzy Komendą Główną AK, a rozgłośnią BBC przy nadawaniu haseł radiowych dla komórek i oddziałów w terenie, w tym w obozach jenieckich.

Baza-Latiano-250x162 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Plan bazy w Latiano

Oddział VI dysponował: Główną Bazą Przerzutową w Latiano nieopodal Brindisi (komendant mjr dypl. Jan Jaźwiński), stacjami wyczekiwania dla Cichociemnych przerzucanych do Kraju, kilkunastoma ośrodkami szkolenia kandydatów na Cichociemnych w Wielkiej Brytanii i we Włoszech, bazami i placówkami łączności radiowej.

Oddział VI (Specjalny) dysponował bazami:  Baza nr 2 w Stambule (Turcja), Baza nr 10 „Impudent” (ośrodek szkoleniowy Cichociemnych w Ostuni, Włochy), Baza nr 11 „Jutrzenka”, brytyjski kryptonim „Torment” (Główna Baza Przerzutowa w Latiano nieopodal Brindisi, Włochy) oraz placówkami:  „Capri” (Włochy), „Renifer” (Szwajcaria), „Alek” (Kair, Egipt), „Ema” (Francja), „Liza” (Lizbona, Portugalia),  „Panorama” (Szwajcaria), a także warsztatem radio w Rzymie.

Oddział nadzorował ponadto funkcjonowanie ok. 640 placówek odbiorczych (zrzutowisk, tzw. koszy) w okupowanej Polsce, zorganizowanych oraz ochranianych przez odpowiednie komórki Armii Krajowej.

 

Płk dypl. w st. sp. Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK
przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część I
w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 3 s. 130 – 158

 

 

Struktura organizacyjna Oddziału VI (Specjalnego) SNW
 
Szef Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza

Oddz-VI-02-250x204 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaOddziałem VI kierowali:

  • płk dypl. Józef Smoleński – od czerwca 1940 do 15 grudnia 1941
  • ppłk dypl. Tadeusz Rudnicki – od 15 grudnia 1941 do 27 marca 1942
  • ppłk dypl. Michał Protasewicz – od 27 marca 1942 do 10 lipca 1944
  • ppłk dypl. Marian Utnik – od 10 lipca 1944 do zakończenia działalności oddziału w 1945

 

Zastępcy Szefa Oddziału VI:

 

Dokumenty Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza
źródło:  Polish Institute and Sikorski Museum

 

Z komórki liczącej w 1941 zaledwie 9 oficerów oraz 4 cywilów, do 1944 Oddział VI rozrósł się do komórki ośmiowydziałowej, w której pracowało 74 oficerów:

Wydział Specjalny (S)

Szef:

  • ppłk dypl. Edward Ulanicki 
  • mjr. dypl. Jan Jaźwiński – od 4 maja 1942 do stycznia 1944
  • kpt. dypl. Jan Podoski – od stycznia 1944 do marca 1945

Zadania: lotnicze operacje przerzutowe, kompletowanie zasobników.

zasobniki-pakowalnia-02-250x191 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaPodzielony na referaty:

S1 (operacyjny): ppłk Roman Rudkowski – do marca 1944, mjr Suliński, kpt. Jan Podoski, kpt. Józef Jankowski

S2 (materiałowy): kpt. Zygmunt Oranowski, por Jerzy Zubrzycki, następnie kpt. Jerzy Morawicz, por. Stanisław Patkowski

Ponadto magazyn broni, sprzętu wojennego i in. – por. Budyń oraz 6-9 podoficerów i szeregowców

Wydział rozwiązany w grudniu 1944.

 

Wydział Łączności (Ł)
ABW-455E_00004-266x350 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Radiostacja AP-4 źródło: ABW

Szef:

  • kpt. dypl. inż. Tadeusz Lisicki – 1942 – 13 maja 1943
  • ppłk. dypl. Tadeusz Rola – 1943
  • mjr dypl. Adam Szanser – 1944 – 1945

Zadania: bieżąca łączność radiowa z Krajem, nadzór nad szkoleniem w zakresie radiołączności, zakup i produkcja sprzętu łączności. Wydział współpracował z Oddziałem Radio Sztabu Naczelnego Wodza, Ośrodkiem Wyszkolenia w Polmont i Polskimi Wojskowymi Warsztatami Radiowymi w Stanmore (produkcja radiostacji zrzutowych, także dla SOE typu AP)

 

Wydział łączności lądowej (A)

Szef:

  • mjr dypl. Antoni Szczerbo-Rawicz – 1942
  • kpt. dypl. Jan Krzyżanowski  – 1943
  • mjr Edward Fryzendorf – 1944 – 1945

Zadania: łączność kurierska, bazy i placówki łączności

Płk dypl. w st. sp. Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK
przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część II
w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 4 s. 151 – 174

 

Wydział wyszkoleniowy (W)
Audley-End-4-250x188 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Fot. Tomasz M. Muskus. Dziękujemy 🙂

Szef:

Zadania: rekrutacja i szkolenie kandydatów na Cichociemnych, zgodnie z zapotrzebowaniem Armii Krajowej

 

Wydział Finansowy (F)

Szef:

Zadania: wszystkie sprawy finansowe i gospodarcze Oddziału VI, podległych mu baz, placówek, ośrodków

 

Wydział personalno – organizacyjny (PO)

Szef:

  • mjr Józef Kwieciński

Zadania: wszystkie sprawy personalne żołnierzy i pracowników cywilnych Oddziału VI, podległych mu baz, ośrodków, placówek, także Cichociemnych wysyłanych do Polski (w tym depozyty CC)

Płk dypl. w st. sp. Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK
przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część III
w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1982, nr 1 s. 188 – 210

 

Wydział Szyfrów (Sz)

Szef:

  • por. Stefan Jagiełło

Zadania: szyfrowanie i deszyfrowanie korespondencji pomiędzy Sztabem Naczelnego Wodza i Komendą Główną AK

 

Wydział operacyjny (O)

Szef:

Wydział powstał w 1944, nie odegrał żadnej roli, zebrał i uporządkował korespondencję operacyjną z okresu Powstania Warszawskiego

 

Samodzielny referat propagandowo-informacyjny

Szef:

Zadania: informacje prasowe KG AK, wysyłanie materiałów propagandowych do Kraju, akcje propagandowo – informacyjne.

 

Andrzej Friszke, Jerzy Poksiński – Pomiędzy Londynem a Warszawą
rozmowa z Marianem Utnikiem
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1994, zeszyt 108, s. 121-138

 

 

Finanse Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza

Gospodarka finansowa Oddziału VI podporządkowana była zasadniczo potrzebom Armii Krajowej. Pieniądze przeznaczane były na najpilniejsze wydatki, w tym na zakup niezbędnego sprzętu, przerzucanego następnie do okupowanej Polski oraz przekazywane cywilnym i wojskowym strukturom konspiracyjnym w kraju. Do końca 1941 źródłem tych wydatków była skromna kasa polskiego Ministerstwa Skarbu w Londynie, do Polski przerzucono w tym okresie ok. 100 tys. dolarów.

Secret_Intelligence_Service_logo-300x84 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

soe-london-baker-street-64-1-240x300 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Londyn, centrala SOE

W kwietniu 1942 amerykański prezydent Franklin Delano Roosevelt przekazał dla krajowych organizacji konspiracyjnych 1,5 mln dolarów dotacji. Brytyjskie SOE zadaniowało wywiad AK, otwierając na operację „Big Scheme” (Wachlarz) ok. 3 mln dolarów kredytu. W lutym 1943 prezydent USA Roosevelt przekazał na potrzeby polskiej konspiracji dotację w wysokości 2,5 mln dolarów; w czerwcu 1944 rząd londyński otrzymał 10 mln dolarów amerykańskiej dotacji.

Od stycznia 1944 do końca marca 1945 brytyjski wywiad – Intelligence Service przekazywał za pośrednictwem Oddziału II (wywiad) Sztabu Naczelnego Wodza 0,5 mln dolarów kwartalnej dotacji na prowadzenie polskiego wywiadu; łącznie przekazano ok. 3 mln dolarów. Wszystkie dotacje w dolarach i złocie z przeznaczeniem do wysyłki do okupowanej Polski wyniosły łącznie ok. 20 mln dolarów.

Brytyjskie SOE przekazywało  co roku od 80 do 120 tys. funtów szterlingów na wydatki szkoleniowe, zakup sprzętu oraz utrzymanie placówek Oddziału VI w krajach nieokupowanych. Ponadto m.in. polskie Ministerstwo Obrony Narodowej w Londynie przekazało Oddziałowi VI 20 tys. funtów na rozwinięcie produkcji sprzętu łączności radiowej.

 

 

 

Gospodarka materiałowa i zaopatrzenie dla Armii Krajowej
ABW-455E_00004-266x350 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Radiostacja AP-4 inż. Tadeusza Heftmana, źródło: ABW

Podstawowym zadaniem Oddziału VI (Specjalnego) w tym zakresie było stałe zaopatrywanie konspiracyjnych struktur dywersyjnych, sabotażowych, partyzanckich oraz łączności Armii Krajowej w niezbędny sprzęt wojenny, broń, uzbrojenie i materiały. Oddział VI zaopatrywał także własne ośrodki radiowe, wyposażał w niezbędny ekwipunek ekipy skoczków wysyłanych do Polski, ponadto dokonywał zakupu materiałów używanych w produkcji we własnych warsztatach.

148_Squadron_Halifax_Italy_WWII_IWM_CNA_3231-1-300x233 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Halifax z zasobnikami zrzutowymi

Sprzęt wojskowy: broń palna, lekki sprzęt przeciwpancerny, amunicja i materiały wybuchowe Oddział VI otrzymywał z brytyjskich magazynów wojskowych, za pośrednictwem polskiej sekcji SOE, która dostarczała go do tzw. stacji pakowania lub magazynów Oddziału VI. Od 1943 Oddział VI zaopatrywał się także w zdobyty przez aliantów poniemiecki sprzęt, broń i amunicję w brytyjskich magazynach przyfrontowych.

Sprzęt radiowy oraz niezbędne podzespoły i części radiowe kupowano w Wielkiej Brytanii oraz w USA. Lekarstwa, sprzęt optyczny, ubrania cywilne, drobne przedmioty użytku osobistego dla skoczków kupowano w Wielkiej Brytanii, USA, Szwecji oraz Portugalii. Ok. 1/4 radiostacji produkowanych przez Polskie Wojskowe Warsztaty Radiowe w Stanmore, kierowane przez inż. Tadeusza Heftmana, Oddział VI odstępował odpłatnie SOE oraz Oddziałowi II Sztabu Naczelnego Wodza.

Leonidas A.B. Kliszewicz – Baza w Sztokholmie
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1981, zeszyt 58, s. 44-175

 

 

Operacje zrzutowe dla Armii Krajowej

cc-pierwszy-zrzut-300x200 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodzabutton-zrzuty_200-150x150 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaOddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza kojarzony jest głównie z operacjami przerzutowymi w lotach specjalnych SOE (Special Operations Executive) do okupowanej Polski, tj. zrzutami skoczków – Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej oraz zrzutami zaopatrzenia dla Armi Krajowej. Organizował je oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie mjr dypl. Jan Jaźwiński. Niestety, w tych operacjach byliśmy uzależnieni od brytyjskiego SOE, które użyczało nam samolotów oraz stale ograniczało loty ze zrzutami do Polski. Brytyjską politykę można zasadnie zdefiniować jako „kroplówka zrzutowa” dla Armii Krajowej…

Londyn-belgrave-13-300x214 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Siedziba Oddziału VI (Specjalnego)

W nocy z 15/16 lutego 1941, w operacji lotniczej Adolphus, w rejonie Skoczowa (okolice wsi Dębowiec) po raz pierwszy zrzucono Cichociemnych. Była to pierwsza operacja zrzutowa SOE w Europie, pierwszy zrzut żołnierzy alianckich na tereny okupowane przez Niemców. W okresie próbnym, który trwał do kwietnia 1942 zrzucono do Polski 48 skoczków (40 CC i 8 kurierów) oraz 2 tony zaopatrzenia, 1 541 450 dolarów, 119 400 dolarów w złocie, 1775 funtów brytyjskich, 885 000 marek niemieckich.

skoczek-250x186 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaW kolejnym sezonie operacyjnym Intonacja, od sierpnia 1942 do kwietnia 1943, zrzucono do Kraju 119 skoczków (106 CC, 9 kurierów, 1 Węgra) oraz 49,5 ton zaopatrzenia, 13 022 000 dolarów, 5 158 000 marek, 10 000 peset oraz 700 000 „młynarek”. W sezonie operacyjnym Riposta, od sierpnia 1943 do lipca 1944, zrzucono do Polski 146 skoczków (133 CC i 10 kurierów) oraz 265 ton zaopatrzenia, 15 948 300 dolarów, 161 025 dolarów w złocie, 6 986 500 marek, 1644 funtów brytyjskich w złocie oraz 40 569 800 „młynarek”. W sezonie operacyjnym Odwet, od sierpnia do grudnia 1944, zrzucono do Kraju 38 skoczków (32 CC, 2 kurierów, 4 Anglików), 355 ton zaopatrzenia, 3 996 188 dolarów, 34 800 dolarów w złocie oraz 6 460 000 marek.

12_zrzut-pojemnikow-belgia-300x218 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Zrzut zasobników z zaopatrzeniem

Ogółem w czterech sezonach operacyjnych od lutego 1941 do grudnia 1944 wysłano łącznie do Polski 316 Cichociemnych oraz 28 kurierów (jeden CC i jeden kurier skoczyli dwukrotnie), Węgra – radiotelegrafistę, także 4 Anglików (operacja Freston). Ponadto zrzucono 670 ton zaopatrzenia (odebrano 443 tony) oraz na potrzeby walki w Kraju 34 507 938 dolarów, 315 225 dolarów w złocie, 1775 funtów brytyjskich, 1644 funtów brytyjskich w złocie, 19 489 500 marek, 10 000 peset, 41 269 800 „młynarek” (okupacyjna waluta, emitowana na terenie Generalnego Gubernatorstwa).

Należy zauważyć, że Brytyjczycy nie dotrzymywali własnych ustaleń z Oddziałem VI ws. lotów ze zrzutami do Polski. W sezonie operacyjnym 1941/42 zaplanowano 30 lotów do Polski, wykonano tylko 11. W sezonie 1942/43 zaplanowano 100, wykonano zaledwie 46. W sezonie 1943/44 zaplanowano 300, wykonano tylko 172. Ponadto polskie załogi zdecydowaną większość lotów w operacjach specjalnych wykonywały do innych krajów. W 1944 roku na 1282 wykonane loty Polacy polecieli tylko w 339 lotach do Polski

 

Loty polskich załóg:

Rok
Loty do Polski:
Loty do innych krajów:
Razem
1941
2
0
2
1942
21
83
104
1943
55
151
206
1944
339
943
1282

 

cc-bagaznik2_ozn-145x250 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

„Bagażnik” skoczka

Według moich obliczeń cała pomoc zaopatrzeniowa SOE dla Armii Krajowej zmieściłaby się w jednym pociągu towarowym. Byliśmy zależni od użyczanych nam samolotów SOE. Brytyjczycy nie dotrzymywali swoich ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym), stale ograniczali loty do Polski, realizowali paskudną politykę „kroplówki zrzutowej” dla Armii Krajowej.

Do Polski zrzucono ledwo 670 ton zaopatrzenia (4802 zasobniki, 2971 paczek, 58 bagażników), z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii  ponad sto dziesięć razy więcej, tj. 76117 ton zaopatrzenia, do Francji 10485 ton, a do Grecji 5796 ton…

Całe wsparcie finansowe Brytyjczyków dla Polski stanowiło zaledwie ok. 2/3 wydatków Wielkiej Brytanii na wojnę, poniesionych (statystycznie) JEDNEGO dnia. Po wojnie wystawili Polsce „fakturę”, m.in. zabierając część polskiego złota. Zrzucono 316 Cichociemnych, choć przeszkoliliśmy do zadań specjalnych 533 spadochroniarzy. Tak bardzo Brytyjczycy wspierali Polaków oraz pomagali Polsce…

 

Franciszek Kalinowski – Działania na rzecz Kraju
w: Lotnictwo polskie w Wielkiej Brytanii 1940 – 1945
Instytut Literacki, Paryż, 1969, s. 249 – 284

 

B-24_Liberator-300x147 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaPo objęciu przez prosowieckiego gen. Stanisława Tatara funkcji zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza, nadzorującego Oddział VI (Specjalny), nastąpiło faktyczne blokowanie przerzutu lotniczego dla Armii Krajowej. Miało to istotne znaczenie dla zaopatrzenia AK także podczas Powstania Warszawskiego. Cichociemny Jan Nowak – Jeziorański na polecenie Naczelnego Wodza miał dostarczyć do KG AK rozkaz o niewszczynaniu Powstania Warszawskiego. Został przerzucony  do Polski, w nocy 25/26 lipca 1944 w sezonie operacyjnym „Riposta”, podczas operacji lotniczej „Wildhorn III” („Most 3”). Przed odlotem, 21 lipca 1944 spotkał się w Głównej Bazie Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi z organizatorem przerzutu lotniczego dla AK,  mjr dypl. Janem Jaźwińskim.

 

37-1078-285x400 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

kpt. Jan Nowak-Jeziorański
źródło: NAC

Jan Nowak – Jeziorański zrelacjonował mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu tragiczny stan Oddziału VI pod rządami gen. Tatara„Personel O.Sp. [ Oddziału Specjalnego – RMZ] zredukowany do kilku osób, sterroryzowanych przez Tatara. Nikt nie ma określonych zadań, brak jakiejkolwiek współpracy. Jedynie Pod, [kpt. dypl. Jan Podoski – RMZ]  były zastępca pana w Wydziale „S”, widzi i zdaje sobie sprawę, że Tatar dąży jedynie do zniszczenia przerzutu do Kraju. Tatar kontroluje radiostację i zastrzegł sobie wyłącznie wymianę depesz z dowódcą AK. Treści tych depesz nikt tam nie zna. Nie ma też żadnej współpracy z SOE. Po prostu Tatar jest źródłem informacji dla dowódcy AK, NW i rządu RP.”  (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 104)

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

mjr dypl. Jan Jaźwiński
Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

Obydwaj spotkali się z mjr naw. Stanisławem Królem, b. dowódcą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia„Mjr Król naświetlił warunki techniczne wykonania lotów do Polski, strefy klimatyczne, zależność warunków meteorologicznych, widoczność i zreasumował przeciętną ilość dni dostatecznie pogodnych, aby można było wykonać zadanie. Mówił jasno unikając terminologii technicznej wskazując na zasadnicze trudności nawigacji. Porównał typy używanych samolotów, Halifaxów i Liberatorów, ich zasięg, szybkość operacyjną oraz nośność przerzutową. Przechodząc do załóg porównał możliwości pracy załóg polskich i brytyjskich, podkreślił ich zainteresowanie oraz znajomość terenów. Porównał załogi młode i doświadczone. Uzupełniłem tę charakterystykę procentowym wykonaniem zadań. Szczególnie uwagę poświęcił własnemu dyonowi polskiemu, sprawie uzupełnienia i wymiany załóg. 

Podkreślił wymownie: Mamy zgodę dowództwa brytyjskiego, że etatowy stan Liberatorów, to znaczy 21 maszyn możemy otrzymać, jeśli nasze władze polskie przyślą etatową ilość załóg, 27 przeszkolonych na Liberatorach. W wyniku starań Inspektora, a szczególnie Sztabu NW – gen. Tatara, nie tylko nie przysłane jest uzupełnienie załóg, ale też załogi, które wylatały swe tury nie są zastąpione. W rezultacie stan dyonu polskiego wynosi obecnie 4 załogi i cztery Liberatory. Porównał możliwości wykonania zadań przez dyon etatowy i obecny. Naświetlił uporczywe starania o załogi, przyjmowane bez odpowiedzi i nazwał to po prostu sabotażem ze strony gen. Tatara. 

 

powstanie-warszawskie-pw-300x295 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza17 lipca 1944 dowódca Armii Krajowej, w związku z rozważaną decyzją o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego wysłał do mjr Jaźwińskiego, komendanta Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka” (brytyjski kryptonim „Impudent”) w Latiano niedaleko Brindisi depeszę L.dz. 1333 – Sopja podajcie na jaki wysiłek Jutrzenki możemy liczyć w decydującej chwili podjęcia silnej akcji, co może nastąpić w początkach sierpnia. 

W odpowiedzi mjr dypl. Jan Jaźwiński nadał do dowódcy AK depeszę L.Dz. 1061 o treści:  Lawina do rąk własnych. Na Waszą 1333 melduję:

  1. Jutrzenka nie ma środków, aby zapewnić przerzut dla Waszej silnej akcji, ani w sierpniu, ani we wrześniu b.r.,
  2. Anglicy w pełni odpowiedzialni za przerzut do Polski oświadczyli dzisiaj, że wsparcie Powstania, ani też nasilonej akcji dywersyjnej Burza nie jest, powtarzam, nie jest przewidziane i nie celowe w tej fazie wojny.
  3. Przerzut bieżący jest ograniczony tylko, powtarzam tylko, dla potrzeb prowadzonej dotąd akcji Burza na małą skalę, na komunikacjach niemieckich. Obszar zrzutów w Kraju jest ograniczony od wschodu pasem 80 km na zachód od linii frontu sowieckiego.
  4. Stan polskiego dyonu spadł do 4 samolotów Liberator. Moje usilne zapotrzebowania o załogi polskie do stanu 27 załóg i 21 Liberatorów przyznanych etatem nie są realizowane przez Centralę. Współpracujący dyon brytyjski dać może tylko wysiłek ograniczony i często zmienny. Podkreślam, że powyższe dane są sprawdzone. Sopja 1061, 21 lipca 1944 r. 

(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 105, 107)

W reakcji na tę depeszę, tego samego dnia gen. Stanisław Tatar odebrał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu realną możliwość kierowania przerzutem lotniczym do Polski, zabronił mu bowiem utrzymywania łączności operacyjnej z dowódcą AK oraz z Brytyjczykami z SOE, które użyczało Polakom samolotów do przerzutu… 

 

 

Likwidacja Oddziału VI (Specjalnego)

ZLOTO--250x160 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego WodzaDość skomplikowana powojenna sytuacja „polskiego Londynu” wynikająca głównie z nielojalnej polityki mocarstw wobec Polski zapewne przesądziła o pogmatwanym sposobie likwidacji Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Pod koniec 1944 dla nikogo nie było juz tajemnicą, że wojna niebawem się zakończy.

cc-ZAJAC_O-VI-1945_20220602_114151-157x250 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Oficerowie O.VI, lipiec 1945, źródło: CAW sygn. II.52.358

24 listopada 1944 do dymisji podał się ówczesny premier emigracyjnego rządu RP w Londynie Stanisław Mikołajczyk oraz ministrowie Stronnictwa Ludowego. To przesilenie rządowe było spowodowane odmową przyjęcia przez polski rząd ustaleń aliantów w sprawie nowych granic Polski tj. zgody na przywłaszczenie sobie Kresów przez ZSRR (Rosję). 27 listopada 1944 brytyjski rząd zdecydował o wstrzymaniu do odwołania lotów w operacjach specjalnych SOE do Polski ze zrzutami Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej. 19 stycznia 1945 gen Leopold Okulicki wydał rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej.

Choć dzięki staraniom Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza wyszkolono 533 spadochroniarzy do zadań specjalnych, przeznaczonych do walki w Polsce, za sprawą Brytyjczyków jedynie 316 zostało Cichociemnymi. 217 spadochroniarzy przeszkolonych oraz zaprzysiężonych na rotę AK wciąż oczekiwało na przerzut do Polski. W tej sytuacji już w październiku 1944 rozpoczęto likwidację ośrodka szkoleniowego – Bazy nr 10 w Ostunii (Włochy). Do kwietnia 1945 zlikwidowano także ośrodek szkolenia łącznościowców, zlokalizowany w budynkach Saint Margaret’s School for Girls w Polmont (Stirlingshire, Szkocja, Wielka Brytania).

Na początku 1945 rozpoczęto likwidację Oddziału VI (Specjalnego) – centrali w Londynie przy 13 Upper Belgrave Street, na rogu Upper Belgrave Street i Wilton Street, a także placówek i baz Oddziału za granicą. W styczniu 1945 rozpoczęto likwidację bazy nr 11 – Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka” w Latiano nieopodal Brindisi. Wchodząca w jej skład centrala łączności „Mewa” (obsługująca łączność związaną ze zrzutami)  zakończyła działalność 1 kwietnia 1945.

Tatar-168x300 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Stanisław Tatar

17 lipca 1945 władze brytyjskie zakazały nadawania depesz do odbiorców w Europie. Depesze z kraju jeszcze były tylko odbierane przez dwie centrale łączności Oddziału VI: ośrodek nadawczy w Chipperfield Lodge oraz ośrodek odbiorczy w Barnes Lodge k. Kings Langley. Wskutek brytyjskich żądań zakończyły wszelką działalność 4 września 1945.

siedziba-Hel-Utnik_2-250x242 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

siedziba centrali „Hel”

Likwidacją Oddziału VI i jego aktywów w Wielkiej Brytanii i za granicą kierował powołany na szefa Komisji Likwidacyjnej mjr Marian Utnik, dotychczasowy szef Oddziału, mianowany na tę funkcję z rekomendacji gen. Stanisława Tatara.

Przy akceptacji ówczesnego premiera Stanisława Mikołajczyka oraz szefa sztabu Naczelnego Wodza gen. dyw. Stanisława Kopańskiego przyjęto taką formułę likwidacji Oddziału VI, aby przejąć jego aktywa na potrzeby działalności konspiracyjnej na rzecz Polski.

 

W tym celu utworzono dwie struktury: 

Centrala „Hel” od Komisji Likwidacyjnej Oddziału VI przejęła w całości jego dwa Wydziały: Łączności (Ł), nadzorujący łączność radiową oraz Łączności Lądowej (A) nadzorujący kurierów, bazy i placówki, m.in. w Rzymie, Paryżu, Atenach, Sztokholmie, Lizbonie, Egipcie, Turcji, Luksemburgu, Niemczech oraz na Węgrzech. Najistotniejsze było oczywiście przejęcie majątku funkcjonującej w Latiano, nieopodal Brindisi (Włochy) Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) o kryptonimie „Jutrzenka” – niegdyś dowodzonej przez organizatora zrzutów Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej mjr / ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego.

fon-01-216x300 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Dokumenty ws. FON

Według ustaleń historyka Zbigniewa S. Siemaszko, w GBP z dotacji prezydenta USA Roosevelta na wsparcie konspiracji w Polsce pozostało  6.451 tys. USD (sześć milionów czterysta pięćdziesiąt jeden tysięcy dolarów). Pieniądze te rozdysponowano następująco:

        • 1 mln 136 tys. USD oddano do dyspozycji ppłk Mariana Dorotycza – Malewicz ps. Hańcza, byłego dowódcy „Elby” we Włoszech (podlegały mu bazy O.VI:  nr 11 (GBP) w Latiano, nr 10 w Ostuni oraz „Capri”
        • 2 mln 669 tys. USD przetransportowano do Niemiec do placówek O.VI przy 1 Dywizji Pancernej oraz 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej
        • 2 mln 250 tys. USD przewieziono do placówki w Paryżu
        • 396 tys. USD wysłano do placówki w Brukseli.

Depozyty w Paryżu i Brukseli nie były znane legalnym władzom RP: Prezydentowi, Naczelnemu Wodzowi czy szefowi sztabu NW gen. Kopańskiemu. Centrala „Hel” dzięki mjr. Utnikowi przejęła także 99 tys. USD z bazy O.VI w Szwajcarii.

 

Londyn-Montpelier-6_1-250x189 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Willa w Londynie przy Av. Montpelier 6

Ponadto centrala „Hel” Tatara przejęła liczne nieruchomości będące własnością O.VI. oraz zakupiła nowe, m.in:

  • dom z dużym ogrodem i garażem w Londynie przy 6 Montepelier Avenue (kupiony wczesną wiosną 1945, sprzedany we wrześniu 1949), zamieszkał tam Tatar
  • trzy kamienice w Londynie przy Cornwall Gardens nr 11 (kupiona w czerwcu 1945, sprzedana w listopadzie 1950) – zamieszkał w niej Utnik; przy Cornwall Gardens nr 13 – zamieszkał w niej Nowicki (kupiona 15 kwietnia 1946, sprzedana 9 sierpnia 1951); przy Cornwall Gardens nr 15 (kupiona 23 października 1946, przekazana 29 sierpnia 1947 ambasadorowi PRL (siedziba wojskowego attachatu) Jerzemu Michałowskiemu)
  • posiadłość wiejska Manor Farm pod Londynem (Northcray k. Sidcup)
  • dom w Paryżu przy 74 rue Lauriston (kupiony na nazwisko Franciszka Prochaski, później siedziba PRL-owskiego Ogniska Polskiego),
  • posiadłość Chateau Presles en Brie pod Paryżem (kupione na nazwisko Franciszka Prochaski)
  • dwa zamki we Francji
  • dom w Luksemburgu:
fon-02-213x300 Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

Dokumenty ws. FON

Fundacja Drawa służyła do wykonywania operacji finansowych, formalnie zarejestrowano ją jako (nomen omen) „Komitet Samopomocy Koleżeńskiej” (Polish Self Help Association), z siedzibą w Londynie przy ul. Cornwall Gardens.

Niezależnie od majątku O.VI Tatar przejął także ze Sztabu Naczelnego Wodza część Funduszu Obrony Narodowej, tzw. złoty FON, zawierający 350 kg precjozów ze złota, 18 kg brylantów i 36,6 kg monet numizmatycznych, w jedenastu artyleryjskich skrzyniach. Przechowywał go w willi, w której mieszkał, z zainstalowanym systemem alarmowym. Ponadto pilnował go (częściowo wtajemniczony), por. Alfred Wiśniewski ps. As, jeden z 217 przeszkolonych kandydatów na Cichociemnego, których nie zrzucono do Polski.  Majątek „złotego FON” (ok. 208 kg.) Tatar w części przekazał w 1947 władzom „Polski Ludowej”, za pośrednictwem attaché wojskowego ambasady PRL w Londynie płk Maksymiliana Chojeckiego; ok. 40 proc. „złotego FON” przejął wywiad PRL (Oddział II SG LWP) na potrzeby antyzachodniej działalności wywiadowczej. Do Zarządu Muzeów przekazano zaledwie… 19 szt. złotych wyrobów.

Do sierpnia 1945 Tatar pozorował wsparcie opcji niepodległościowej, potem otwarcie wsparł zwolenników postanowień z Jałty, w tym Stanisława Mikołajczyka. Wszystkie aktywa będące w dyspozycji Tatara, w tym fundusz Drawa oraz złoty FON w znacznej części zmarnotrawiono, w części także rozkradziono.

Zbigniew S. Siemaszko podkreśla – tajna organizacja montowana przez Tatara i jego głównych pomocników Nowickiego i Utnika była oparta na fałszerstwie. Polegało ono na tym, iz na zewnątrz występowali oni jako niepodległościowcy, działający zgodnie z legalnymi władzami znajdującymi się na emigracji, natomiast w rzeczywistości byli zdecydowanymi zwolennikami uległości, którą wprowadzał Mikołajczyk

Omówienie szkodliwej działalności gen. Tatara w artykule Stanisław Tatar – generał zdrajca.

 

Marian Utnik – Likwidacja Oddziału VI
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1982, zeszyt 62, s. 201-205

 

 

Zobacz także:

 

 

Źródła:
  • informacje własne (archiwum portalu)
  • Jan Jaźwiński – Dziennik czynności, SPP sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89
  • Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6
  • Kajetan Bieniecki – Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
  • Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część I, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 3 s. 130-158
  • Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część II, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1981, nr 4 s. 151-174
  • Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część III, w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1982, nr 1 s. 188-210
  • Marian Utnik – Likwidacja Oddziału VI, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1982, zeszyt 62, s. 201-205
  • Andrzej Friszke, Jerzy Poksiński – Pomiędzy Londynem a Warszawą, rozmowa z Marianem Utnikiem, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1994, zeszyt 108, s. 121-138
  • Franciszek Kalinowski – Lotnictwo polskie w Wielkiej Brytanii 1940-1945, Instytut Literacki, Paryż, 1969
  • Grzegorz Rutkowski – Środki pieniężne przerzucane drogą lotniczą dla Polskiego Państwa Podziemnego, w: Dzieje Najnowsze, 2018 mr 2 s. 5-20
  • Zbigniew S. Siemaszko – Działalność generała Tatara, Norbertinum, Lublin 2004, ISBN 83-7222-192-8

 

 

 

Jan Jaźwiński

 

ps. Sopja

JAN-JAZWINSKI-foto-D-Jazwinska-Piotr-Hodyra-1-260x350 Jan Jaźwiński

ppłk dypl. Jan Jaźwiński
Londyn, 15 grudnia 1942

Źródło: archiwum rodzinne Danuty Borowiec z d. Jaźwińskiej

Zwykły Znak Spadochronowy nr 0005

 

Znak-Jazwinski_1-143x250 Jan Jaźwiński

Znak Spadochronowy
mjr Jana Jaźwińskiego

ur. 15 czerwca 1905 w majątku Kutyłowo – Skupie  (obecnie pow. ostrowski) zm. 25 sierpnia 1985 w Los Angeles (USA) – podpułkownik dyplomowany saperów, uczestnik walk o niepodległość Polski w wojnie polsko – bolszewickiej (1918-1920), inżynier, spadochroniarz (Znak Spadochronowy nr 0005) oficer Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego WP, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Sztabu Naczelnego Wodza.
M.in. szef Wydziału Specjalnego (S) w Oddziale VI (Specjalnym) SNW, następnie komendant Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) w Latiano, 20 km od Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), organizator lotów specjalnych SOE ze zrzutami Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej.
Znajomość języków:  angielski, rosyjski, niemiecki, francuski.

 

Syn Ziemi Łomżyńskiej, wielki patriota, o mocnym charakterze, człowiek szlachetny, po żołniersku twardy, utalentowany operacyjnie, oczytany, ogromnie inteligentny, wykształcony, o wszechstronnych zainteresowaniachKajetan Bieniecki („Dramat dowódcy” s. 5-6)

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Jan JaźwińskiSpis treści:


 

Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów:
BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ

 

Podoski-SOE_20220727_093829-300x130 Jan Jaźwiński

Fragment sprawozdania Wydziału „S” Oddziału VI (Specjalnego), Londyn 28 lutego 1946
WBH – CAW sygn. II-52.356

Urodził się w majątku Kutyłowo – Skupie, w rodzinie ziemiańskiej. Początkowo, od siódmego roku życia uczył się w domu, sześć godzin dziennie, z pomocą korepetytora, przygotowującego go do egzaminu wstępnego do gimnazjum w rusyfikowanej „Kongresówce”. Od jesieni 1913 uczeń klasy wstępnej Gimnazjum 6-go w Warszawie, w której uczyło się 40 uczniów, głównie synów urzędników carskiej administracji oraz 13 Polaków.

Stokowisko-300x208 Jan Jaźwiński

Stokowisko (widok obecny)

Od grudnia 1913 uczęszczał na tajny kurs języka i historii polskiej. Od stycznia 1914 jako kurier dostarczał jego uczestnikom tajną pocztę, a także – dzięki znajomości z córką Cenzora Generalnego Gubernatora Królestwa Polskiego – polskie książki i wydawnictwa (do przepisania), skonfiskowane przez cenzurę.

Od marca 1914, po sprzedaży majątku Kutyłowo – Skupie, rodzina przeniosła się do większego (ok. 300 ha wraz z lasem) majątku Stokowisko w powiecie Wysokie Mazowieckie. W kwietniu 1914 w gimnazjum dał pięścią w pysk uczniowi – Rosjaninowi, który określił go jako „polskaja swołocz”, po tym incydencie wydalony ze szkoły.

Otrzymał tzw. „wilczy bilet”; dyrektor gimnazjum w liście do jego ojca napisał:

„(…) syn Pana, niewątpliwie zdolny uczeń, znalazł się pod wpływem ludzi rewolucyjnie nastawionych w stosunku do uprawnień jakie Imperator Rosji raczył udzielić Polakom. Wpływ ten przejawił syn Pana w ostrej reakcji w stosunku do syna wysokiego i wielokrotnie odznaczanego urzędnika Generalnego Gubernatorstwa. Jestem zmuszony zastosować ustawę i usunąć syna Pana z gimnazjum, bez prawa dalszych studiów w jakiejkolwiek szkole na terenie Królestwa Kongresowego”

 

Służba wojskowa

Od 1918 do 1920 uczeń Gimnazjum Państwowego w Łomży. W 1918 jako trzynastolatek uczestniczył w rozbrajaniu Niemców, w lipcu 1920, jako piętnastolatek zgłosił się konno na ochotnika do obrony Warszawy, zamierzając wstąpić do kawalerii. Ze względu na wiek nie został przyjęty, do kawalerii przyjęto tylko jego wierzchowca. Wstąpił zatem do 201 Ochotniczego Pułku Piechoty 22 Dywizji Piechoty, walczył w okopach Pragi z Kozakami.

Odznaka-9-pulk-saperow-300x303 Jan Jaźwiński

Odznaka 9 Pułku Saperów

Po zakończeniu wojny polsko – bolszewickiej, w 1920 podjął naukę w Korpusie Kadetów nr 2 w Modlinie, 29 czerwca 1923 absolwent drugiej promocji. Podczas nauki poznał późniejszych współinicjatorów systemu łączności z Krajem, Cichociemnych: Jana Górskiego oraz Macieja Kalenkiewicza. Od sierpnia do września 1923 w Szkole Podchorążych Piechoty (kl. 53) w Warszawie. Od 15 września 1923 słuchacz Oficerskiej Szkoły Inżynierii w Warszawie, ukończył ją w 1926 z trzecią lokatą uzyskując półdyplom Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. Awansowany na stopień podporucznika 1 października 1925, przydzielony jako dowódca plutonu 9 Pułku Saperów.

odznaka-Batalion-Mostowy-300x303 Jan Jaźwiński

Odznaka Batalionu Mostowego

Od maja 1928 do października 1930 instruktor i dowódca plutonu w Centrum Wyszkolenia Saperów, następnie do kwietnia 1931 przydzielony jako adiutant oraz dowódca kompanii Batalionu Mostowego w Kazuniu 1 Brygady Saperów w Modlinie.

Od stycznia do czerwca 1932 słuchacz XIX Kursu Unifikacyjnego i XIXa Kursu Dowódców Batalionów Piechoty w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie, po jego ukończeniu przydzielony jako dowódca kompanii do Batalionu Mostowego. W październiku 1932, po zdaniu konkursowego egzaminu przyjęty do Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie. W 1934, jako absolwent XIII Promocji uzyskał dyplom oficera Sztabu Głównego. Awansowany na stopień porucznika dyplomowanego.

Odznaka_8_psap-300x287 Jan Jaźwiński

Odznaka 8 BSap.

Do lutego 1937 kierownik referatu w sztabie Dowództwa Okręgu Korpusu VIII (Toruń). Od lutego 1937 do lutego 1938 dowódca kompanii szkolnej 8 Batalionu Saperów.

Od lutego 1938 przydzielony do Oddziału II (wywiad) Sztabu Głównego w Warszawie. Jako oficer wywiadu w lipcu 1938, pod przykrywką dyplomaty (radca MSZ) oraz pod okiem NKWD, rozpoznawał węzeł kolejowy w Moskwie. Od listopada 1938 skierowany do rozpoznania sieci kolejowej Niemiec, Austrii oraz Czechosłowacji.

 

 

II wojna światowa
Znak-Jazwinski_2-112x250 Jan Jaźwiński

Znak Spadochronowy mjr Jaźwińskiego (rewers)

camp-Coetquidian-300x198 Jan JaźwińskiW kampanii wrześniowej 1939 w dyspozycji szefa Komunikacji Sztabu Głównego, przeprowadził do kolejowych stacji docelowych 86 transportów wojska oraz 2 transporty ewakuacyjne, następnie przydzielony jako oficer do zleceń Szefa Sztabu Naczelnego Wodza.

Na rozkaz ze sztabu Naczelnego Wodza, 18 września wraz z ppłk dypl. Marianem Ogórkiewiczem przekroczył granicę polsko – rumuńską w Zaleszczykach. 21 września 1939 w konsulacie RP w Czerniowcach (Rumunia) uzyskał paszport służbowy (dyplomatyczny) urzędnika MSZ, następnego dnia zameldował się w polskiej ambasadzie w Bukareszcie. Po otrzymaniu 25 września wizy w konsulacie francuskim w Paryżu oraz wiz tranzytowych, wyruszył koleją do Francji. 28 września przekroczył granicę Jugosławii, następnie Włoch. Przez Mediolan 29 września dotarł do Turynu (Włochy), następnie do granicznego Modane.

08_camp-Coetquidian-Francja-1939-241x300 Jan Jaźwiński

Camp Coetquidian

Od 30 września w Modane, od 2 do końca października w Camp de Coëtquidan, zwanym przez Polaków „Koczkodanem”. Wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem francuskim, jako dowódca zorganizował i wyszkolił batalion saperów. Od lutego do czerwca 1940 kierownik Działu Studiów w Sztabie Naczelnego Wodza.

Szesnastu-248x300 Jan Jaźwiński

Lista szesnastu „chomików”

W lutym 1940 zgłoszony przez współtwórców Cichociemnych: kpt. dypl. Jana Górskiego oraz kpt. dypl. Macieja Kalenkiewicza jako jeden z 16 oficerów, kandydatów na Cichociemnych, gotowych do desantowania się do okupowanej Polski. Szesnastu polskich oficerów zgłosiło się do wojsk powietrznodesantowych w sytuacji, gdy pierwsze jednostki spadochronowe tworzyły jedynie Niemcy i Związek Radziecki (Rosja). W Europie Zachodniej ich jeszcze nie było, pierwsza rozpoczęła ich tworzenie Polska. Należy więc docenić nowatorski charakter Ich inicjatywy, Ich patriotyzm oraz poświęcenie. Bezpośrednio przed wojną, działania podjęte przez Sztab Główny Wojska Polskiego, w tym uruchomienie produkcji spadochronów Polski Irvin, otwarcie Wojskowego Ośrodka Spadochronowego w Bydgoszczy, testy sprzętu i wyposażenia, szczególnie zaś rozpoczęcie szkolenia spadochroniarzy – komandosów, nie miały wpływu na przebieg kampanii wrześniowej, jednak sytuowały Polskę w ścisłej światowej elicie państw tworzących wojska powietrznodesantowe. Więcej info – Prekursorzy Cichociemnych oraz Łączność z Krajem.

Oddzial-VI-Londyn-300x253 Jan Jaźwiński

Oddział VI SNW, Londyn

Po upadku Francji ewakuowany 18 czerwca 1940 z Pointe de Grave brytyjskim transportowcem „Modura”. Wg. relacji Macieja Kalenkiewicza ewakuowany 22 czerwca wraz z nim oraz Janem Górskim, na pokładzie brytyjskiego okrętu ewakuacyjnego Royal Scotsman.. Według innej relacji, przed wyjazdem spotkał się z późniejszym Cichociemnym kpt. Maciejem Kalenkiewiczem, który zamierzał dotrzeć do Wielkiej Brytanii razem z przyjacielem, późniejszym Cichociemnym kpt. Janem Górskim. 20 czerwca 1940 dotarł do portu Falmouth (Wielka Brytania).

 

Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza

29 czerwca 1940 utworzono w sztabie Naczelnego Wodza  Samodzielny Wydział Krajowy, nazwany Oddziałem VI, potem Oddziałem Specjalnym. Jego podstawowym zadaniem było utrzymanie łączności radiowej i kurierskiej Naczelnego Wodza w Londynie z Komendantem Głównym Armii Krajowej w okupowanej Polsce. 

Harold-Perkins-242x350 Jan Jaźwiński

Harold Perkins

30 lipca 1940 podpisana została umowa polsko – brytyjska dot. formowania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii. Przy Sztabie NW rozpoczęła działalność brytyjska 4 Misja wojskowa. Za wiedzą ówczesnego szefa Oddziału VI ppłk dypl. Jana Smoleńskiego podjął starania o uruchomienie łączności lotniczej z okupowaną Polską. M.in. 12 sierpnia 1940 przekazał notatkę w tej sprawie jednemu z brytyjskich oficerów wywiadu.

Armstrong-Whitworth-Whitley-300x178 Jan Jaźwiński

Whitworth Whitley

21 sierpnia 1940 spotkał się z nim przedwojenny rezydent brytyjskiego wywiadu w Polsce kpt.  Harold Perkins, późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive (SOE). 25 sierpnia przekazał, że komendant brytyjskiej 4 Misji polecił podjąć przygotowania do pierwszego lotu łącznikowego do Polski. W październiku 1940 przeszkolono pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju. Pierwszą lotniczą operację zrzutową o kryptonimie Adolphus przeprowadzono w nocy z sobotę na niedzielę 15/16 lutego 1941. Ten pierwszy skok Cichociemnych był pierwszym zrzutem alianckich żołnierzy na teren Europy Środkowej okupowanej przez Niemców. 

 

Organizacja zrzutów dla Armii Krajowej

B-24-Liberator-zaladunek-zasobnikow-250x164 Jan Jaźwiński

Załadunek zasobników do Liberatora

rozkaz-referat-s-30-stycznia-1940-300x216 Jan Jaźwiński

Zadania Referatu „S” określone rozkazem szefa sztabu NW z 30 stycznia 1940

Od końca sierpnia 1940 szef Samodzielnego Referatu „S”, od 4 maja 1942 do stycznia 1944 szef Wydziału Specjalnego (S) w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza.

Jako jeden z pierwszych ukończył kurs spadochronowy, otrzymał Znak Spadochronowy nr 0005. Organizator lotniczych operacji przerzutowych w lotach specjalnych SOE do Polski, tj. zrzutów Cichociemnych, kurierów oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej. Od marca 1942 loty specjalne SOE do Polski odbywały się z lotniska RAF Tempsford (Wielka Brytania), od 1944 z lotniska Campo Casale pod Brindisi (Włochy).

 

Stał się pionierem i spirytus movens przerzutu lotniczego do Kraju (…) Był twardy, konsekwentny i nieustępliwy w postępowaniu z Anglikami. Pełen pomysłów, inicjatywy i wizji. W swojej pracy napotykał stale na przeszkody tak ze strony Brytyjczyków, jak i rodaków. W tych zmaganiach przyświecał mu tylko jeden cel. Za wszelką cenę dopomóc Polsce Walczącej. To on pierwszy odkrył infiltrację i wpływy sowieckie w W. Brytanii, Stanach Zjednoczonych i w polskim Londynie.

Kajetan Bieniecki („Dramat dowódcy” s. 7)

Jan Jaźwiński – notatka dla Naczelnego Wodza na rozmowę z W. Churchillem z 19 stycznia 1943
dotycząca przerzutu lotniczego do Polski w sezonie 1942/43
w: Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 16.9
Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 126/128 – 136/138

 

Jazwinski-Jan-199x250 Jan JaźwińskiTak opisuje początki lotniczej łączności z Krajem – „począwszy od 1 lipca 1940 roku usiłuję nawiązać kontakt z władzami brytyjskimi, jakie mogą być zainteresowane istnieniem ZWZ (przyszłej AK). Idzie to bardzo trudno i opornie ze strony naszych władz. Nasz attache wojskowy przy ambasadzie polskiej w Londynie, któremu przedstawiłem swój projekt łączności lotniczej z Krajem odpowiedział: Panie kapitanie, pański projekt jest nierealny. Nie nadaje się nawet do dyskusji z władzami brytyjskimi. Musimy być poważni, inaczej ośmieszymy się!

Po parafowaniu umowy polsko – brytyjskiej, dotyczącej Polskich Sił Zbrojnych w W.Brytanii i sformowaniu Sztabu NW [Naczelnego Wodza] (31 lipca 1940 r.) rozpoczęła urzędowanie brytyjska 4-ta Misja Wojskowa, celem współpracy ze Sztabem N.W. W rozmowach z kilku oficerami tej Misji otrzymałem podobne informacje – taka sprawa nie jest wymieniona na liście zadań 4-tej Misji. (…)

W rozmowie z płk Smoleńskim, byłym szefem O.II [Oddziału II – wywiad, kontrwywiad] Sztabu Głównego przedstawiłem możliwość uzyskania lotów łącznikowych do Kraju drogą zainteresowania wywiadu brytyjskiego. Płk Smoleński: Niech pan bada możliwości (…) Zobaczymy co z tego wyjdzie. (…)

skoczek-250x186 Jan JaźwińskiNapisałem notatkę dla Anglików, podkreślając położenie strategiczne Polski i ogólne możliwości wywiadu polskiego. (…) 21 sierpnia zadzwonił do mnie kpt. Perkins z 4-tej Misji brytyjskiej (późniejszy szef sekcji polskiej Special Operations Executive, SOE). (…) Rozmowa z Perkinsem trwała przeszło trzy godziny. Miała charakter rozpoznawczy (…) Omawiając możliwość pomocy brytyjskiej w zakresie łączności lotniczej z ZWZ, Perkins powiedział: Zbadam te możliwości. Wątpię, aby dotąd ktokolwiek na taką ideę zwrócił uwagę (…)

25 sierpnia Perkins powiadomił mnie, że komendant 4-tej Misji wojskowej dał mu polecenie, aby podjąć doświadczenia związane z pionierskim lotem do Polski. Powiedziałem – musimy to zrobić tak dokładnie, aby lot był sukcesem. Perkins: tak, słyszałem już kilka opinii, że dla posiadanych obecnie samolotów lot taki jest nierealny. (…) W naszej pierwszej fazie pracy trzeba przekonać, że ZWZ istnieje w Polsce, że wsparcie ZWZ jest celowe z punktu widzenia planowania dalszej wojny oraz, że loty z W. Brytanii do Polski są realną operacją. Mamy przed sobą trudną, stopniową pracę. (…)

Zrzuty-sprawozdanie-Podoski__Strona_04__JAZ-300x165 Jan Jaźwiński

Fragment sprawozdania Wydziału „S” Oddziału VI (Specjalnego), Londyn 28 lutego 1946
WBH – CAW sygn. II-52.356

W październiku pierwszych dziesięciu kandydatów na skoczków do Kraju rozpoczęło kurs przygotowawczy do odlotu do Kraju. Dla nich opracowałem szczegółowy program kursu (…). 3 listopada rozmawiałem z Perkinsem. Perkins: Czytałem raporty oficerów łącznikowych 4-tej Misji Wojskowej przy Sztabie NW i M.S.Wojsk., podkreślają oni upadek ducha w wojsku polskim w Szkocji i małą aktywność Sztabu NW. Wyraźne jest rozbicie i zwalczanie się wzajemne w politycznym środowisku polskim w Londynie. Na naszym odcinku pracy widzę co innego. (…) Duch skoczków jest mocny i zdecydowany (…)

zasobniki-pakowalnia-02-250x191 Jan JaźwińskiOdpowiedziałem: (…) w Polsce konsoliduje się ocena i wola, aby Naród Polski był jednolity w walce z zaborcami. Znam osobiście dowódcę ZWZ sprzed wojny. Pracował przed wojną i pracuje teraz nad wytworzeniem jednolitej postawy Narodu (…) Trudności są tu w Londynie. Jak pan wie, źródłem tych trudności jest prof. Kot i Mikołajczyk oraz dywersja, jaką prowadzi w wojsku Modelski. Kot, Mikołajczyk i Modelski zgodnie argumentują, że mają zrozumienie i poparcie grupy polityków brytyjskich, który mają duże wpływy w Foreign Office. (…)”  (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6 s. 254-257)

Operacje przerzutowe do Kraju – sprawozdania (wszystkie sezony operacyjne)
w: Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” Oddz. Specj. N.W. 1942-1944
Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353

 

II-RP-225x250 Jan JaźwińskiWarto dodać, że mjr dypl. Jan Jaźwiński wcielał w życie ideę lotniczego wsparcia Armii Krajowej wbrew wielu wpływowym Anglikom oraz był zwalczany przez wielu wpływowych Polaków, w tym m.in. środowisko Mikołajczyka.

Jak to ujął płk Smoleński, szef Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – „Gra ich [Mikołajczyk, Kot, Modelski] ma na celu, aby pozbawić ZWZ wszelkiej pomocy z Londynu. Chcą zlikwidować O.VI Sztabu NW i otworzyć komórkę specjalną dla łączności z organizacją Mikołajczyka w Kraju (…)” (ibidem, s. 261)

Gdyby nie Jego upór i determinacja – nie byłoby łączności lotniczej z Polską, organizowania przezeń zrzutów dla Armii Krajowej oraz Cichociemnych…

 

Idąc tropami życia towarzyskiego Macieja [Kalenkiewicza – RMZ] natrafiłem na dwa domy polskie, gdzie bywał często, przeważnie z Górskim [współtwórcami Cichociemnych – RMZ]. Właściwie – to jeden dom, jedno mieszkanie, „flat” na Sloane Street w dzielnicy Chelsea [w Londynie – RMZ], w którym po prawej stronie korytarza mieszkał kpt. dypl. Jan Jaźwiński z żoną Wandą, a po lewej – red. Bolesław Wierzbiański z żoną Aliną. Jaźwiński, saper trochę od Macieja starszy, lubił drażnić się i żartować sobie z „gówniarzy” – Macieja i Jana. Mając ukończoną Szkołę Wojenną i aparat myślenia logiczny i uporządkowany (gen. Smoleński, szef O.VI [Oddziału VI (Specjalnego) – RMZ]; powie o swym współpracowniku w 1975 roku: „To był umysł sztabowy”) zżymał się, słuchając futurologicznych fantazji Macieja, choć nie zaprzeczał, że jego przyszłościowanie zawiera czasem genialne zadatki. Przypominał belfra, który dostrzega świeże podejście i błyskotliwe sformułowanie ucznia, ale nie może strawić błędów ortograficznych.

W gruncie rzeczy łączyło ich wszystko. I szkoła oficerska na Nowowiejskiej, i rok 1926, i praca teraźniejsza, i poglądy na nowoczesną wojnę. Maciej [Kalenkiewicz – RMZ] czuł się u Jaźwińskich dobrze. Było mu tu ciepło, także w sensie fizycznym, bo długie wieczory spędzano przy automatycznym kominku gazowym, który nie odmawiał swego błękitnego płomienia, jeśli dostawał w porę szylingi.  Jaźwiński wraca pamięcią do tamtych czasów. „Młodoturcy” [tajna, półkonspiracyjna organizacja młodych oficerów, m.in. wspierających gen. Sikorskiego, później gen. Sosnkowskiego, opowiadająca się za reformami w armii, należeli do niej m.in. Maciej Kalenkiewicz, Jan Górski, Jan Jaźwiński – RMZ] postawili sobie zadanie oczyszczenia atmosfery w wojsku, usunięcie destrukcyjnych wpływów Modelskiego, Kota, Mikołajczyka. Chcieliśmy także otworzyć drogę do stanowisk dowódczych oficerom młodym, odsunąć zaskorupiałych w rutynie starców. Gen. Sosnkowski [Naczelny Wódz – RMZ] odnosił się do organizacji życzliwie kiedy było to mu na rękę, a lekceważąco – kiedy mu przeszkadzała.” (Jan Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 158-159)

 

Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” za okres 1941-1945

kpt. dypl. Jan Podoski – „Sprawozdanie z działalności Wydziału „S”
Oddziału Spec. Sztabu N.W. za okres 1941 r. – 1945 r.”
Londyn 28 lutego 1946, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II-52.356

 

Oddział VI (Specjalny) – Plan czuwania

Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza – Plan czuwania
w: Sprawozdanie z działalności Wydziału „S” Oddz. Specj. N.W. 1942-1944
Wojskowe Biuro Historyczne – Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW II.52.353

 
Oddział VI (Specjalny) – Wsparcie lotnicze dla Armii Krajowej:

Płk dypl. w st. sp. Marian Utnik – Oddział łącznikowy Komendanta Głównego AK
przy Naczelnym Wodzu na emigracji (VI Oddział Sztabu Naczelnego Wodza) część III
w: Wojskowy Przegląd Historyczny, Warszawa 1982, nr 1 s. 188 – 210

 


 

Lotnisko RAF Tempsford
Tempsford-300x222 Jan Jaźwiński

Lotnisko RAF, Tempsford

Lotnisko RAF Tempsford było tajnym obiektem brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (Special Operations Executive, SOE) którego zadaniem było wspieranie ruchów oporu w okupowanej Europie. Startowały z niego samoloty 138 i 161 dywizjonów specjalnych RAF do Belgii, Holandii, Niemiec, Czechosłowacji oraz do Polski.

148_Squadron_Halifax_Italy_WWII_IWM_CNA_3231-1-300x233 Jan Jaźwiński

Halifax z zasobnikami zrzutowymi

Aby wprowadzić w błąd niemieckie rozpoznanie lotnicze, w Tempsford wybudowano tzw. „Gibraltar Farm”. Obiekt wyglądał jak zwykła brytyjska stodoła w gospodarstwie rolnym. Murowany budynek pokryto od zewnątrz drewnem.

Od 27 marca 1942 do 21 września 1943 w 43 operacjach lotniczych
z tajnego lotniska RAF Tempsford przerzucono do okupowanej Polski
158 Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej

SOE-Tetworth-Hall-hotel-pilotow-Tempsford-300x200 Jan Jaźwiński

Tetworth Hall, hotel dla pilotów RAF Tempsford, foto: David Sands

Cichociemni przerzucani byli do Polski także po starcie z innych lotnisk: Foulsham (2), Linton-on-Ouse (2), Leakenheath (9), Newmarket (2), Stradishall (6) oraz Tempsford (158).

Od 1944 lecieli do Polski z lotniska Campo Casale (133) nieopodal Brindisi (Włochy). Z lotniska RAF Tempsford przeprowadzono ponadto, od 17 marca 1942 do 21 października 1943 90 operacji zrzutów materiałowych zaopatrzenia dla AK oraz w nocy 29/30 października 1942 operację „Wrench”, w której miano zbombardować siedzibę gestapo w Warszawie.

 

Lotnisko RAF Tempsford – Gibraltar Farm


 

Główna Baza Przerzutowa „Jutrzenka”

Brindisi_1-300x199 Jan Jaźwiński

Lotnisko w Brindisi (Włochy)

Brindisi-tablica-300x232 Jan Jaźwiński

Pamiątkowa tablica, Campo Casale, Brindisi

Od stycznia do 1 września 1944 komendant Głównej Bazy Przerzutowej (Baza nr 11, kryptonim „Jutrzenka”, brytyjski kryptonim „Torment”) w Latiano, 20 km od Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy), skąd startowały m.in. samoloty 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia z polskimi załogami oraz 138 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia RAF, w lotach specjalnych SOE (zrzuty cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej) do okupowanej Polski.

Niestety, w zaopatrzeniu Armii Krajowej byliśmy mocno uzależnieni od Brytyjczyków, którzy użyczali Polakom samolotów na potrzeby operacji zrzutowych. Brytyjczycy nie dotrzymywali swoich ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym), stale ograniczali loty do Polski, realizowali paskudną politykę „kroplówki zrzutowej” dla Armii Krajowej…

 

Jazwinski_20220728_093908-199x250 Jan Jaźwiński

Pismo szefa sztabu Naczelnego Wodza do szefa Oddziału VI (Specjalnego) ws. utworzenia GBP, Londyn, 3 listopada 1943

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Jan JaźwińskiKajetan Bieniecki podkreśla – „W styczniu 1944 Główną Bazę Przerzutową (GBP) pod Brindisi objął mjr dypl. Jan Jaźwiński „Sopja”. Władał on językiem angielskim, był twardy i konsekwentny w stosunku do Anglików z SOE i pracował w Oddziale VI Sztabu N.W. już od czerwca 1940 roku jako szef Referatu „S” (*Specjalny), który został przeorganizowany później na Wydział „S”, zajmujący się przerzutem lotniczym i kompletowaniem sprzętu dla Armii Krajowej.

Był on niewątpliwie pionierem i spiritus movens przerzutu lotniczego do Kraju. Po objęciu dowództwa GBP mjr Jaźwiński podlegał wprawdzie szefowi Oddziału VI w Londynie (był nim wtedy ppłk dypl. Protasewicz), ale sam podpisywał depesze do gen. Bora – Komorowskiego i miał swobodę w organizowaniu przerzutu lotniczego do Kraju. (…) O tej nominacji mjr Jaźwińskiego gen. Sosnkowski listem z 24 stycznia 1944 powiadomił dowódcę wojsk alianckich na obszarze Morza Śródziemnego gen. Henry M. Wilsona”. (Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, s. 107-108)

CC-prezentacja_44-300x224 Jan JaźwińskiW ściśle tajnym meldunku z 15 sierpnia 1943, do Szefa Sztabu Naczelnego Wodza, mjr dypl. Jaźwiński podkreślił –  „Najwyższą i najmilszą dla mnie nagrodą i zachętą są depesze Dcy Armii w Kraju. (…) Największym celem mego życia jest aby akcja przerzutu lotniczego dała Armii w Kraju niezbędne środki walki” („Dziennik czynności mjr Jaźwińskiego, s. 184 D, 184 F)

 

GBP-Latiano-fin-2-300x244 Jan Jaźwiński

Plan Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano
z zaznaczonymi rejonami i obiektami

Do 31 lipca 1944 – dzięki wysiłkom mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – wystartowało z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi (Włochy) do Polski 340 samolotów (179 polskich i 161 brytyjskie), wykonało zadanie 178 załóg (104 polskie i 74 brytyjskie). Podczas Powstania Warszawskiego, od 1 do 22 sierpnia 1944 wystartowało stamtąd 146 samolotów (59 polskich, 87 brytyjskich i południowoafrykańskich), wykonało zadanie 69 (33 polskich i 36 brytyjskich oraz południowoafrykańskich).

Ogółem z „Jutrzenki” wystartowało 486 samolotów (238 polskich oraz 248 brytyjskich i południowoafrykańskich), wykonało zadanie 247 załóg (137 polskich oraz 110 brytyjskich i południowoafrykańskich), stracono 32 samoloty (7 polskich oraz 25 brytyjskich i południowoafrykańskich).

 

cc-bagaznik2_ozn-145x250 Jan Jaźwiński

„Bagażnik” skoczka

Według moich obliczeń cała pomoc zaopatrzeniowa SOE dla Armii Krajowej zmieściłaby się w jednym pociągu towarowym. Byliśmy zależni od użyczanych nam samolotów SOE. Brytyjczycy nie dotrzymywali swoich ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym), stale ograniczali loty do Polski, realizowali paskudną politykę „kroplówki zrzutowej” dla Armii Krajowej.

Do Polski zrzucono ledwo 670 ton zaopatrzenia (4802 zasobniki, 2971 paczek, 58 bagażników), z czego odebrano 443 tony. W tym samym czasie SOE zdecydowało o zrzuceniu do Jugosławii ponad sto dziesięć razy więcej, tj. 76117 ton zaopatrzenia, do Francji 10485 ton, a do Grecji 5796 ton.

Całe wsparcie finansowe Brytyjczyków dla Polski stanowiło zaledwie ok. 2/3 wydatków Wielkiej Brytanii na wojnę, poniesionych (statystycznie) JEDNEGO dnia. Po wojnie wystawili Polsce „fakturę”, m.in. zabierając część polskiego złota. Przerzucono do Polski 316 Cichociemnych, choć przeszkoliliśmy do zadań specjalnych 533 spadochroniarzy. Tak bardzo Brytyjczycy wspierali Polaków oraz pomagali Polsce…

 

Konflikt z prosowieckim gen. Tatarem
Baza-11-Brindisi-fin-250x140 Jan Jaźwiński

Placówki Oddziału VI (Włochy)
po 26 czerwca 1944

Żadna relacja o Polsce skrzywdzonej w II wojnie światowej, o zrzutach do Polski Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej nie może pominąć destrukcyjnej, szkodliwej, zdradzieckiej roli gen. Stanisława Tatara. Odpowiedzialny za organizację zrzutów do Kraju oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – mjr / ppłk dypl. Jan Jaźwiński w swych relacjach („Dziennik czynności” oraz „Pamiętnik”) wielokrotnie przytacza przykłady poczynań Tatara, których skutkiem było blokowanie ilości zrzutów oraz zwiększania ilości polskich załóg samolotów wykonujących loty specjalne SOE. To były jednak „tylko” szkody o charakterze raczej „taktycznym” – znacznie większe znaczenie miały poczynione przez Tatara szkody „strategiczne”.

 

Baza-Latiano-250x162 Jan Jaźwiński

Oryginalny plan bazy w Latiano

Pierwszy kontakt z Tatarem, po wylądowaniu w Brindisi 18 kwietnia 1944, odpowiedzialny za zrzuty Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej oficer wywiadu mjr. dypl Jan Jaźwiński tak opisuje:

„Na sygnał lądowania dany przez pilota wyszliśmy do Dakoty [Tatar przyleciał w pierwszej operacji „Most”, 16 kwietnia 1944 – przyp. RMZ]. Pilot zameldował wykonanie zadania. Z Kraju przybyło trzech oficerów AK: gen. Tatar, ppłk Hańcza [Marian Dorotycz-Malewicz – RMZ] i por. [Dowmuntt – K.B.] [Andrzej Pomian vel Bohdan Sałaciński – RMZ] oraz dwóch cywilnych: delegat Rady Jedności Narodowej w kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ] oraz reprezentant delegata Rządu na Kraj [Zygmunt Berezowski – RMZ]. Po śniadaniu skierowałem obie ekipy cywilną i wojskową na stację wyczekiwania, aż do odlotu do Londynu, jaki przygotuje ppłk Threlfall samolotem brytyjskim z Bari do Londynu. Z uwagi na zapowiedzianą następną operację przerzutową do Kraju i konferencję z MAAF [alianckie Dowództwo Sił Powietrznych Obszaru Morza Śródziemnego – RMZ] pojechałem na rozmowę z gen. Tatarem i politykami 18 kwietnia.

34_Pamietnik_Jan-Jazwinski-215x300 Jan JaźwińskiRozpocząłem rozmowę z gen. Tatarem, którą zagaiłem: Prawdopodobnie jutro po południu cała ekipa z Kraju odleci samolotem brytyjskim do Londynu, gdzie będzie przyjęta przez oficera O.Sp. Sztabu NW. Gen. Tatar oznajmił, że przybywa w charakterze pełnomocnika dowódcy AK wraz z dwoma oficerami, którzy pracować będą w O.Sp. jako eksperci znający możliwości przyjęcia zrzutów lotniczych w Kraju.

Zaproponowałem: Chciałbym zapoznać pana generała z możliwościami Bazy Jutrzenka [Główna Baza Przerzutowa w Latiano], która obecnie i w najbliższych miesiącach jest jedynym źródłem przerzutu do AK. Gen. Tatar odpowiedział: Nie jestem zainteresowany ani Bazą Jutrzenka, ani też możliwościami przerzutu lotniczego w ogóle. Przybywam z misją. [Podkreślenie RMZ] W wykonaniu mojej misji zrobię wszystko co uważam za celowe dla Polski. (…)

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Jan JaźwińskiPojechałem do stacji wyczekiwania polityków przybyłych z Kraju. Trafiłem dobrze, gdyż na stacji zastałem tylko reprezentanta delegata Rządu w Kraju [Zygmunt Berezowski – RMZ]. Drugi polityk był na dłuższym spacerze. Będę mógł rozmawiać z nimi kolejno. (…) Zapytałem: Jako dowódca Bazy Jutrzenka, czy mogę pana zapytać, w jakim charakterze przybył gen. Tatar? Zamieniłem z nim kilka słów. Mówi on o misji. Na czym polega jego misja nie określił. Chcę z nim rozmawiać głębiej. Czy jest on naprawdę pełnomocnikiem dowódcy AK? Delegat: Znam pana majora z opinii, jaką dał mnie o panu dowódca AK Powiem panu szczerze, że dowódca AK i delegat Rządu w Kraju są zadowoleni, że pozbyli się z Kraju Tatara. Tatar ma zbyt przeciwne poglądy dotyczące stosunku do Sowietów. Praca z nim na terenie Kraju nie jest teraz możliwa. Zresztą jest on bardzo trudny we współpracy nawet w normalnych warunkach.

(…) Rozmowę przerwał na chwilę delegat Rady Jedności Narodowej w Kraju [Stanisław Ołtarzewski – RMZ], który wrócił ze spaceru. Mój rozmówca – możemy rozmawiać otwarcie, pan major zna dość dobrze sytuację polityczną i wojskową w Kraju (…) Dodałem: Pytałem panów, na czym polega „misja” Tatara. Z odpowiedzi panów odnoszę wrażenie, że jest zbyt duża różnica poglądów Tatara w stosunku do poglądów dowódcy AK i delegata Rządu. Rozumiem, że najłatwiej było pozbyć się jego z Kraju. Jeżeli jednak ta różnica poglądów polega na stosunku do Sowietów to zjawienie się Tatara w Londynie może mieć bardzo poważne i nieobliczalne skutki. Tatar może działać w Londynie jako pełnomocnik dowódcy AK [Podkreślenie RMZ]. Obawiam się, że Tatar może najłatwiej porozumieć się z Mikołajczykiem, który od dłuższego już czasu idzie po linii przypodobania się Sowietom względnie prosowieckim grupom brytyjskim i amerykańskim, aby uzyskać uznanie rządów obu aliantów, a w szczególności Roosevelta. Mikołajczyk i Tatar są podobni, politycznie ciemni, żądni władzy. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. t II, s. 36-40)

 

churchill-287x350 Jan Jaźwiński25 kwietnia 1944, już cztery dni po swoim przylocie do Wielkiej Brytanii, wraz z wicepremierem Stanisławem Mikołajczykiem oraz Zygmuntem Berezowskim Tatar został przyjęty przez premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, jako rzekomo „trzecia osoba z dowództwa Armii Krajowej”. Wtedy też opowiadał Churchillowi bajki, jakoby Armia Krajowa była zlepkiem lokalnych grup partyzanckich. Ale potem, dowartościowany Tatar przyjął propozycję posady od Kopańskiego – został… zastępcą do spraw krajowych szefa Sztabu Naczelnego Wodza.

W ten sposób prosowiecki i kapitulancki ignorant, za swą kapitulancką postawę wobec ZSRR (Rosji) „zesłany do Londynu za karę” – o czym nie wiedział Naczelny Wódz – nagle stał się w Londynie jedną z najważniejszych postaci dla okupowanej Polski.

Tatar został wysłany do Londynu, gdy po ujawnieniu zbrodni katyńskiej oraz zerwaniu 25/26 kwietnia 1943 przez sowietów stosunków dyplomatycznych z rządem RP, w listopadzie 1943 wygłosił na farmie będącej ośrodkiem wypoczynkowym KG AK, wobec kilku wyższych oficerów, byłych wykładowców WSW, m. in. Cichociemnego płk dypl. Kazimierza Iranka – Osmeckiego tekst swojego kapitulanckiego memorandum do dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza Bór – Komorowskiego. Głosiło ono, iż zwycięzcą wojny będzie Rosja, okupacja Polski jest nieunikniona, należy zawrzeć z Sowietami „kompromis”, zrezygnować z ok. połowy terytorium Polski, w tym z Kresów. Memoriał był oczywistą zdradą polskiej racji stanu, która nakazywała – zwłaszcza armii – stać na straży suwerenności i nienaruszalności państwa. Warto dodać, że ZSRR przywłaszczył sobie 42,1 proc. terytorium przedwojennej Polski oraz pozbawił wolności 13,7 mln Polaków…

W reakcji na to defetystyczne memorandum – zamiast oddać Tatara pod sąd wojenny – gen. Tadeusz Bór – Komorowski oraz gen. Tadeusz Pełczyński ograniczyli się jedynie do udzielenia mu ostrej reprymendy słownej. Obowiązujący kodeks karny przewidywał za kolaborację z wrogiem karę śmierci. Według późniejszej relacji Cichociemnego, szefa wywiadu ofensywnego AK, płk Kazimierza Iranka – Osmeckiegogen. Stefan Rowecki oddałby Tatara pod sąd lub kazałby go „rozwalić”. Wskazuje, że gdy szef sztabu Roweckiego, płk dypl. Janusz Albrecht, aresztowany przez Niemców, podjął się pośredniczenia w pertraktacji z Niemcami – gen. Stefan Rowecki zasugerował mu samobójstwo, co ten uczynił. Tatar miał niebywałe szczęście – przełożeni zignorowali go, nie zaproponowali honorowego rozwiązania. Został zlekceważony, zdążył także uciec przed prawdopodobnym wyrokiem konspiracyjnego podziemia.

Dakota_III_Douglas-C-47-300x233 Jan Jaźwiński

Douglas C-47 Skytrain Dakota

Tatar zgłosił się na wyjazd do Londynu, zapewniając iż nie ujawni tam swoich silnie prosowieckich poglądów. Szef wywiadu ofensywnego AK, Cichociemny płk Kazimierz Iranek – Osmecki dwukrotnie interweniował aby Tatara nie wysyłać – bezskutecznie. Generałowie: Pełczyński i Komorowski uznali, że wobec wkroczenia armii sowieckiej na teren Polski, ze swą kapitulancką postawą Tatar nie może pozostać w składzie Komendy Głównej AK. Zdecydowali naiwnie, że w Londynie będzie „pilnować potrzeb AK”. Nie poinformowali Naczelnego Wodza o wyrażonej w „memorandum” ochotniczej gotowości Tatara do zdrady Polski.

Po przylocie do Londynu, arogancki, żądny władzy lis był już w kurniku. Tatar miał znakomitą pozycję: znakomite relacje z premierem, zaufanie szefa sztabu NW, kierował najważniejszym Oddziałem VI (Specjalnym), a Mikołajczyk planował mianowanie go ministrem obrony narodowej. Miał uprzywilejowaną pozycję jako rzekomy osobisty wysłannik generałów: Bora i Pełczyńskiego. Od Tatara stała się zależna Armia Krajowa oraz lotnicze wsparcie (zrzuty) dla AK, które uważał za… nieistotne. Spięcie aroganckiego, prosowieckiego Tatara z patriotycznym mjr dypl. Janem Jaźwińskim było nieuniknione.

W intrygach o umocnienie swej władzy, Tatar nawiązał później bardzo dobre relacje z naiwnym premierem rządu R.P. Stanisławem Mikołajczykiem.  Najbardziej zażyłe relacje miał z sekretarką premiera Stefanią Liebermanową, która na bieżąco donosiła mu o posunięciach Mikołajczyka. Kilku osobom pokazała wykonane przez siebie szkice nagiego Tatara; jej nie tylko pozował. Franciszek Wilk, następca Mikołajczyka w emigracyjnym PSL po wojnie potwierdził, że Liebermanowa była metresą Tatara. O poglądach Tatara powiedział tak: myślałem, że to przyjaciel PSL i Mikołajczyka, a tymczasem stwierdziłem, że to przyjaciel Gomułki i PPR…

 

Zaufany człowiek Tatara, płk Stanisław NowickiTatar „jest to człowiek bardzo ambitny, zarozumiały, despotyczny, a przy tym uparty, żądny władzy, człowiek o zacięciu dyktatorskim”

 

stempel-O-VI-250x239 Jan JaźwińskiBaza-11-Brindisi-fin-250x140 Jan JaźwińskiPo powrocie do Londynu Tatar zaczął wprowadzać swoje „porządki” w podległym mu Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza. 26 czerwca 1944 utworzył we Włoszech zbędne „dowództwo „Elba”, mianując jego szefem ppłk Dorotycz – Malewicza ps. Roch, Hańcza. Ppłk dypl. Tadeusz Rola, szef Wydziału Łączności Oddziału VI oceniał go jako „oficera o przeciętnych zdolnościach”. Tatar podporządkował „Hańczy” placówki Oddziału VI (Specjalnego): ośrodek szkoleniowy Cichociemnych – bazę nr 10 w Ostuni, placówkę „Capri” oraz Główną Bazę Przerzutową „Jutrzenka” (bazę nr 11) w Latiano, nieopodal Brindisi, dowodzoną przez mjr dypl. Jana Jaźwińskiego.

Jak zauważył później Władysław Michniewicz – „Hańcza dysponował znacznymi środkami i ciążyła na nim duża odpowiedzialność. W skład bazy wchodziło paruset oficerów i około tysiąca szeregowych; zarządzał on materiałem technicznym, zapasami broni, stacjami radio i całą siecią łączności, kolumnami samochodów oraz miał pod ręką eskadry samolotów na pobliskich lotniskach”...

 

B-24_Liberator-300x147 Jan JaźwińskiPo objęciu przez prosowieckiego gen. Stanisława Tatara funkcji zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza, nadzorującego Oddział VI (Specjalny), nastąpiło faktyczne blokowanie przerzutu lotniczego dla Armii Krajowej. Miało to istotne znaczenie dla zaopatrzenia AK także podczas Powstania Warszawskiego. Cichociemny Jan Nowak – Jeziorański na polecenie Naczelnego Wodza miał dostarczyć do KG AK rozkaz o niewszczynaniu Powstania Warszawskiego. Został przerzucony  do Polski, w nocy 25/26 lipca 1944 w sezonie operacyjnym „Riposta”, podczas operacji lotniczej „Wildhorn III” („Most 3”). Przed odlotem, 21 lipca 1944 spotkał się w Głównej Bazie Przerzutowej w Latiano nieopodal Brindisi z organizatorem przerzutu lotniczego dla AK,  mjr dypl. Janem Jaźwińskim.

37-1078-285x400 Jan Jaźwiński

kpt. Jan Nowak-Jeziorański
źródło: NAC

Jan Nowak – Jeziorański zrelacjonował mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu tragiczny stan Oddziału VI pod rządami gen. Tatara„Personel O.Sp. [ Oddziału Specjalnego – RMZ] zredukowany do kilku osób, sterroryzowanych przez Tatara. Nikt nie ma określonych zadań, brak jakiejkolwiek współpracy. Jedynie Pod, [kpt. dypl. Jan Podoski – RMZ]  były zastępca pana w Wydziale „S”, widzi i zdaje sobie sprawę, że Tatar dąży jedynie do zniszczenia przerzutu do Kraju. Tatar kontroluje radiostację i zastrzegł sobie wyłącznie wymianę depesz z dowódcą AK. Treści tych depesz nikt tam nie zna. Nie ma też żadnej współpracy z SOE. Po prostu Tatar jest źródłem informacji dla dowódcy AK, NW i rządu RP.”  (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 104)

Obydwaj spotkali się z mjr naw. Stanisławem Królem, b. dowódcą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia„Mjr Król naświetlił warunki techniczne wykonania lotów do Polski, strefy klimatyczne, zależność warunków meteorologicznych, widoczność i zreasumował przeciętną ilość dni dostatecznie pogodnych, aby można było wykonać zadanie. Mówił jasno unikając terminologii technicznej wskazując na zasadnicze trudności nawigacji. Porównał typy używanych samolotów, Halifaxów i Liberatorów, ich zasięg, szybkość operacyjną oraz nośność przerzutową. Przechodząc do załóg porównał możliwości pracy załóg polskich i brytyjskich, podkreślił ich zainteresowanie oraz znajomość terenów. Porównał załogi młode i doświadczone. Uzupełniłem tę charakterystykę procentowym wykonaniem zadań. Szczególnie uwagę poświęcił własnemu dyonowi polskiemu, sprawie uzupełnienia i wymiany załóg. 

Podkreślił wymownie: Mamy zgodę dowództwa brytyjskiego, że etatowy stan Liberatorów, to znaczy 21 maszyn możemy otrzymać, jeśli nasze władze polskie przyślą etatową ilość załóg, 27 przeszkolonych na Liberatorach. W wyniku starań Inspektora, a szczególnie Sztabu NW – gen. Tatara, nie tylko nie przysłane jest uzupełnienie załóg, ale też załogi, które wylatały swe tury nie są zastąpione. W rezultacie stan dyonu polskiego wynosi obecnie 4 załogi i cztery Liberatory. Porównał możliwości wykonania zadań przez dyon etatowy i obecny. Naświetlił uporczywe starania o załogi, przyjmowane bez odpowiedzi i nazwał to po prostu sabotażem ze strony gen. Tatara. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 106)

 

powstanie-warszawskie-pw-300x295 Jan Jaźwiński17 lipca 1944 dowódca Armii Krajowej, w związku z rozważaną decyzją o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego wysłał do mjr Jaźwińskiego, komendanta Głównej Bazy Przerzutowej „Jutrzenka” (brytyjski kryptonim „Impudent”) w Latiano niedaleko Brindisi depeszę L.dz. 1333 – Sopja podajcie na jaki wysiłek Jutrzenki możemy liczyć w decydującej chwili podjęcia silnej akcji, co może nastąpić w początkach sierpnia. 

W odpowiedzi mjr dypl. Jan Jaźwiński nadał do dowódcy AK depeszę L.Dz. 1061 o treści:  Lawina do rąk własnych. Na Waszą 1333 melduję:

  1. Jutrzenka nie ma środków, aby zapewnić przerzut dla Waszej silnej akcji, ani w sierpniu, ani we wrześniu b.r.,
  2. Anglicy w pełni odpowiedzialni za przerzut do Polski oświadczyli dzisiaj, że wsparcie Powstania, ani też nasilonej akcji dywersyjnej Burza nie jest, powtarzam, nie jest przewidziane i nie celowe w tej fazie wojny.
  3. Przerzut bieżący jest ograniczony tylko, powtarzam tylko, dla potrzeb prowadzonej dotąd akcji Burza na małą skalę, na komunikacjach niemieckich. Obszar zrzutów w Kraju jest ograniczony od wschodu pasem 80 km na zachód od linii frontu sowieckiego.
  4. Stan polskiego dyonu spadł do 4 samolotów Liberator. Moje usilne zapotrzebowania o załogi polskie do stanu 27 załóg i 21 Liberatorów przyznanych etatem nie są realizowane przez Centralę. Współpracujący dyon brytyjski dać może tylko wysiłek ograniczony i często zmienny. Podkreślam, że powyższe dane są sprawdzone. Sopja 1061, 21 lipca 1944 r. 

(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6, tom II, s. 105, 107)

W reakcji na tę depeszę, tego samego dnia gen. Stanisław Tatar odebrał mjr dypl. Janowi Jaźwińskiemu realną możliwość kierowania przerzutem lotniczym do Polski, zabronił mu bowiem utrzymywania łączności operacyjnej z dowódcą AK oraz z Brytyjczykami z SOE, które użyczało Polakom samolotów do przerzutu… 

22 lipca 1944 Tatar zarządził, że tylko Hańcza ma prawo kontaktowania się z Brytyjczykami (SOE) i dowódcą AK. Następnego dnia zakazał mjr dypl Janowi Jaźwińskiemu wysyłania depesz do Polski (KG AK) i do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty do Polski nagle stracił realną możliwość działania. W tej sytuacji, 25 lipca 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał do Naczelnego Wodza prośbę o zwolnienie go z funkcji dowódcy Bazy nr 11.

 

Jan-Jazwinski-251x350 Jan JaźwińskiW swoim pamiętniku mjr dypl. Jan Jaźwiński odnotował: „(…) list mój do płk Demela: Dn. 23 bm. rozkazem Tatara L.dz. 5856/O.Sp. (kopia w załączeniu) zostałem pozbawiony bezpośredniej łączności z Lawiną [gen. Tadeuszem Komorowskim, dowódcą AK] oraz z władzami brytyjskimi.

Prawnie rozkaz ten pozostawia mnie możność świadomego kierownictwa przerzutem. (…) Faktycznie Hańcza [ppłk Marian Dorotycz-Malewicz] nie jest zdolny do prowadzenia akcji przerzutowej, ani też do rozmów z władzami brytyjskimi. Mogę więc czuwać nad realizacją planu przerzutu do AK. Wobec bardzo trudnej i ciężkiej obecnie sytuacji pozostanę w Bazie Jutrzenka dopóki NW [Naczelny Wódz] uzna to za celowe. (…) jutro wyślę drogą służbową depeszę do NW z prośbą o zwolnienie mnie ze stanowiska Dowódcy Bazy Jutrzenka i od wszelkich prac związanych z O.Sp. [Oddziałem Specjalnym] to znaczy z Tatarem [gen. Stanisławem Tatarem]. Jan Jaźwiński, 25 lipca 1944.”

„27 lipca, szef szyfrów przyniósł mnie kopię depeszy Lawiny [gen. Tadeusz Komorowski, dowódca AK] przysłanej przez O.Sp. do Hańczy L.dz. 1456/1135z 26 lipca 44 r. Sopja [mjr. dypl. Jan Jaźwiński] zgłosił odejście z Jutrzenki [Główna Baza Przerzutowa]. Ze względu na obecną naszą sytuację jest konieczne pozostawienie Sopji, aby podparł Rocha [ppłk Marian Dorotycz-Malewicz] który tej pracy nie zna. Lawina [gen.Tadeusz Komorowski, dowódca AK] L.dz. 1135. (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, tom II, s. 112, 120, ISBN 978-0-9868851-3-6)

 

2 sierpnia sierpnia Tatar wezwał do siebie… żonę mjr dypl. Jaźwińskiego – Wandę Jaźwińską oraz zagroził jej – jeśli mąż się nie podporządkuje, to na dłoni wyrosną mi włosy jeśli kiedykolwiek on wróci do Pani…  3 sierpnia 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński wysłał telegram do Tatara, żądając wszczęcia przeciwko sobie dochodzenia. Na zakończenie dodał – Pozwoli Pan, że wyrażę swoją osobistą opinię w sprawie oceny mojego dorobku dla kraju. Wyrażę to w sposób dla Pana zrozumiały. Mam w d… Pańskie oceny. Tatar stchórzył – nie było żadnego postępowania sądowego przeciwko podwładnemu, oficerowi niższemu stopniem, który go w telegramie obraził…

Po konflikcie z prosowieckim gen. Stanisławem Tatarem (od maja 1944 zastępcą szefa Sztabu NW do Spraw Krajowych, któremu podlegał Oddział VI),  m.in. na tle zrzutów dla Powstania Warszawskiego, pozbawiony uprawnień dowódcy pułku oraz prawa szyfrowanej łączności z KG AK.  Komendant Głównej Bazy Przerzutowej, który od początku organizował zrzuty do Polski nagle stracił realną możliwość działania.  W tej sytuacji, 25 lipca 1944 złożył rezygnację oraz poprosił Naczelnego Wodza o zdymisjonowanie z funkcji komendanta Głównej Bazy Przerzutowej. Po proteście Dowódcy Armii Krajowej, do końca sierpnia 1944 wspierał merytorycznie nowego komendanta G.B.P.

 

 

Gasnący blask „Jutrzenki”

Ryszard M. Zając – Gasnący blask „Jutrzenki”
w: Biuletyn Informacyjny AK nr 2 (406) luty 2024, s. 21-31

 

 

Nieudolność ppłk Mariana Dorotycz-Malewicza ps. „Hańcza”…

Brindisi_20220517_094805-237x200 Jan JaźwińskiW swoim pamiętniku wówczas major, później podpułkownik dypl. Jan Jaźwiński opisuje okoliczności „obejmowania dowództwa” utworzonej przez gen. Stanisława Tatara zbędnej struktury o kryptonimie „Elba”, przez ppłk. Mariana Dorotycz-Malewicza ps. Hańcza.

[25 lipca 1944] [Po starcie – K.B.] odjechaliśmy z Threlfallem [Brytyjczyk, oficer SOE oraz dowódca bazy Campo Cassale, ppłk. Henry McLeod Threfall – przyp. RMZ] do hotelu alianckiego, gdzie mieliśmy zarezerwowane pokoje z połączeniem telefonicznym do Bazy Jutrzenka, do Mola di Bari i na lotnisko. Wzięliśmy kąpiel i udaliśmy się do Klubu Alianckiego w pobliżu hotelu. Threlfallowi wyjaśniłem krótko: Mój telefonogram do pana z 23 lipca spowodowany jest rozkazem gen. Tatara. W każdym razie będę na Bazie czuwał, aby operacje do Polski szły w myśl obecnej współpracy i w warunkach bezpieczeństwa, jakie tylko możemy zapewnić w związku z sytuacją na froncie rosyjskim. Będę na Bazie do czasu, kiedy otrzymam rozkaz NW. (…)

O godz. 18.00 przyszedł do mnie Zubrzycki: Nic pilnego, dotyczy Threlfalla i Hańczy. Threlfall przyjechał do Jutrzenki o godz. 11.00 prosił abym znalazł Hańczę. Hańcza wrócił z Taranto o 11.30. Rozmowa miała miejsce w ogrodzie. Ja tłumaczyłem. Mam na tej notatce dokładny przebieg rozmowy. Threlfall: Co znaczy telefonogram mjr Jaźwińskiego z 23 b.m. Kto będzie prowadził operacje przerzutowe do Polski? Hańcza: Ja będę prowadził. Taki rozkaz otrzymałem od mego generała. Threlfall: Czy pan jest zaznajomiony z kompleksem tego rodzaju operacji? Hańcza: Jeszcze nie, ale mam nadzieję, że będę. Liczę na pana pomoc. Threlfall: Problem kompetencji kierownika tych operacji jest zasadniczym dla władz brytyjskich. Gen. Stawell i MAAF [Mediterranean Allied Air Force, alianckie Dowództwo Sił Powietrznych Obszaru Morza Śródziemnego – RMZ] przywiązują do tego wielką wagę. Chodzi tu o docelowe skierowanie i bezpieczeństwo lotów oraz przerzutu. Podkreślam, że nie wchodzę w to jak się nazywa polski kierownik operacji, władze brytyjskie są jedynie zainteresowane czy taka osoba zdolna jest do pozytywnego i konstruktywnego wykonania tego zadania. Nasza współpraca od tego zależy. Hańcza: Będę prosił mjr. Jaźwińskiego, aby zgodził się prowadzić dalej operacje przerzutowe i zwrócę się do mego generała, aby go zatrzymał w Bazie. 

[27 lipca 1944]  Hańcza przyniósł mnie depeszę Lawiny z 23 lipca, w której Lawina podał plan czuwania placówek odbiorczych na okres od 28 lipca do pierwszego tercetu miesiąca sierpnia. Powiedziałem Hańczy: Depesza ta jest spóźniona o 5 dni. Wiele z tych placówek odbiorczych jest już w ręku Sowietów lub w strefie niemieckiej frontu rosyjskiego. Zobaczymy co da się wykorzystać. Hańcza: Ja się na tym nie znam. Czy może mnie pan dać jutro rano Zubrzyckiego, chcę pojechać do Threlfalla. (…)

[28 lipca 1944]  28 lipca Zubrzycki złożył mnie notatkę z rozmowy Hańczy z Threlfallem w Mola di Bari. Zub melduje: Dziś rano dzwoniłem do Threlfalla o rozmowę Hańczy. Threlfall odparł, że przyjmie Hańczę o godz. 10.30. Rozmowa trwała około minuty, na stojąco. Hańcza zagaił: W związku z pana żądaniem 26 b.m. przyjechałem, aby pana zapewnić, że mjr Jaźwiński dał swą zgodę, że będzie prowadził nadal operacje przerzutowe do Polski. Mam też na to zgodę mego generała. Threlfall: Oświadczenie pana przedstawię gen. Stawell. Spojrzał na zegarek. Powiedziałem Hańczy: Rozmowa skończona. Chodźmy do samochodu. Hańcza wyszedł. Threlfall zapytał mnie: Zub ile w tym prawdy? Powiedziałem: Nasz major na pewno zgodzi się, gdyż wczoraj dostał depeszę od dowódcy AK, że dalsze prowadzenie przerzutów przez Sopję jest konieczne. Threlfall: Good man [zacny człowiek – K.B.] 

Depesza-pazdziernik-1944__20220519_110839-300x246 Jan Jaźwiński28 lipca po kolacji przyszedł do mnie Hańcza, zagaił: Przyszedłem, aby prosić pana, aby pan nadal kierował przerzutem do Kraju. Ja nie mogę podjąć się tej odpowiedzialności, dowódca AK prosił, aby pan mnie podparł. Odparłem: Jak ja mogę pana podeprzeć. Pan ciągle nie korzysta z moich zaproszeń, aby brać udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu bieżących operacji. Pan wyjeżdża z Bazy właśnie wtedy, kiedy takie operacje są w toku realizacji. Hańcza: Tak, wiem, że pan mnie chce pomóc, ale ja mam trudności z Anglikami. Zapytałem: Jakie trudności?. Hańcza: Trudno mnie to określić. Ja ich ciągle nie rozumiem, chyba, że ja nie mogę im powiedzieć konkretnie co i jak ja chcę zrobić. Dodałem: Niech pan okaże zainteresowanie. Chętnie panu pomogą. Nie można dalej opóźniać, myślę, że NW [Naczelny Wódz – przyp. RMZ] przyjmie moją prośbę. Może to być szybko załatwione. 

Hańcza: Błagam pana niech pan sam rozmawia z Anglikami. Odparłem stanowczo: Czy pan tego nie rozumie, że jeśli rozmawiam z Anglikami to tylko, aby zrealizować wytyczne moich przełożonych względem NW. Czy pan nie wie, że zamiast wytycznych Tatar przysłał mnie zakaz, abym z Anglikami nie rozmawiał, że Tatar przerwał moją łączność bezpośrednią z Lawiną? Czy wreszcie pan, fikcyjny dowódca nieistniejącej Elby, noszący w kieszeni depesze Tatara przekazał mnie jakiekolwiek konkretne wytyczne, odpowiedzi na moje zapytania? [podkreśl. RMZ] Czy mam pewność, że pana meldunki do Tatara prawdziwie przedstawiają sytuację na Bazie przerzutowej?. Hańcza: Pan nie zna Tatara. Jest bardzo uparty. Proszę pana o kierowanie operacjami bez względy na rozkazy Tatara. Odparłem: Mam też duże wątpliwości czy moje depesze do O.Sp. względem szefa Sztabu NW dochodzą do nich nie zmienione, czy też w ogóle nie dochodzą, również mam wątpliwości czy depesze dowódcy AK dochodzą do mnie. Hańcza pobladł, bąkał bez sensu. (…) Hańcza: Niektóre depesze trochę zmieniłem, aby je wysłać w formie, jaką Tatar lubi. Nie zmieniłem treści istotnej. Jeśli panu o to chodzi to podawać je będę w całości. 

2-korpus-polski-208x350 Jan JaźwińskiPodkreśliłem: Nie istotna jest dla mnie co ktokolwiek lubi. Obowiązkiem moim jako oficera polskiego jest przedstawić przełożonemu stan faktyczny, łącznie ze zwróceniem uwagi na zaniedbania czy też aktualne warunki realizacji zadań. W wypadku Bazy Jutrzenka istotne są tylko, powtarzam tylko, żądania dowódcy AK, sytuacja aktualna w Kraju, oraz zdolność Jutrzenki do wykonania zadań, a więc istotna jest współpraca i jej zakres z władzami brytyjskimi. Ani ja ani pan ani też Tatar nic nie zrobią jeśli władze brytyjskie odmówią współpracy. (…) Czy pan to rozumie, że ja nie dopuszczę ani też nie wezmę udziału w żadnym usiłowaniu osłabienia względnie przerwania pomocy dla Kraju, jaka jest możliwa z Bazy Jutrzenka?”
(Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. t II, s. 114-123) 

 

30 sierpnia 1944 mjr dypl. Jan Jaźwiński opuścił Główną Bazę Przerzutową „Jutrzenka” w Latiano nieopodal Brindisi. Od 3 września 1944 przeniesiony do 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa, przydzielony do brytyjskiego Centrum Wyszkolenia Saperów, następnie od 24 września 1944 na stażu liniowym, na frontowym szlaku 5 Batalionu Saperów 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Od marca 1945 przydzielony do Oddziału III (operacyjnego) sztabu 2 Korpusu, od czerwca 1945 do kwietnia 1947 w Oddziale Informacyjnym Sztabu 2 Korpusu gen. Władysława Andersa.

 

A propos funkcjonowania bazy „Jutrzenka” po odejściu mjr dypl. Jana Jaźwińskiego – fragment wymownej depeszy dowódcy Armii Krajowej: (nr 65/R2/XXX/999) – „Zaopatrywanie nas przez Jutrzenkę wygląda na sabotaż. W zapowiedzianych terminach [zrzuty] nie przychodzą, placówki zrzutowe się dekonspirują przez ciągłe i bezskuteczne czuwanie. W ostatnich dwu miesiącach były tylko cztery pojedyńcze zrzuty dzikie bez zapowiedzi w odległości do 35 km od placówek. Częściowo odebrano sprzęt od chłopów, część zrzucono na sygnały żandarmów na torach kolejowych. Interwencje w Jutrzence o przyspieszenie nakazanych przez KG zrzutów nie skutkują.” 

 

Sprawa „Hańczy” – defraudacja pasów z dolarami
wyspa-tyberyjska-2-250x213 Jan Jaźwiński

Szpitak i klasztor Bonifratrów na Wyspie Tyberyjskiej w Rzymie

29 września 1945 ściśle tajnym rozkazem gen. Władysław Anders polecił mu jednostronnie przejąć akta, szyfry, radiostacje oraz wszelkie skrytki dawnej Głównej Bazy Przerzutowej (Bazy nr 11) w związku z wyjaśnianiem defraudacji ponad miliona dolarów przez gen. Tatara, znajdujących się w dyspozycji ppłk. Mariana Dorotycz-Malewicz ps. Hańcza.

Mjr dypl. Jan Jaźwiński dość szybko wpadł na trop skrzyni z dolarami Bazy nr 11, ukrytej w szpitalu Bonifratrów na wyspie Isola Tibertina. Już 2 października 1945, od dwóch byłych swoich podwładnych, dowiedział się, że słyszeli nazwę „Tiberina” w rozmowie „Hańczy” z Micińskim (Pamiętnik, tom. II, s. 340). Adiutant „Hańczy” por. Miciński podczas przesłuchania początkowo zaprzeczał istnieniu skrytek, w końcu przyznał że przewiózł pieniądze do klasztoru na wyspie Tiberina. Po przesłuchaniu Micińskiego, mjr dypl. Jan Jaźwiński napisał notatkę dla szefa sztabu  2 Korpusu (do rąk własnych), w której podkreślił:

„(…) główny wysiłek Hańczy i Tatara był skoncentrowany na problemie jak i gdzie pieniądze A.K. przerzucić z Włoch do Niemiec względnie Francji. Odchodząc z Bazy Jutrzenka przekazałem Hańczy ok. 12 milionów dolarów przeznaczonych dla A.K., których do Polski nie można było przerzucić.”
Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom II, s. 345,  Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6

Podpisany przez komisję – w tym mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego –  „Protokół znalezienia, odebrania i otwarcia zawartości skrytki, założonej przez płk. Hańcza Ryszarda i por. Miciński Czesława, w Ospedale dei Fatebenefratelli na wyspie Tiberina w Rzymie, spisanego w Kancelarii Placówki „R” dnia 5.X.1945″ zawiera informację, że komisja udała się na to miejsce tego dnia w samo południe, z pomocą ślusarza otworzyła skrzynię i zabrała z niej dwie mniejsze drewniane skrzynki, zostawiając zakonnikowi, O. Maurycemu pokwitowanie. 

DSC01348_depesza-250x100 Jan JaźwińskiW rzymskiej placówce II Oddziału (wywiadu) 2 Korpusu Polskiego komisja otworzyła skrzynkę oznaczoną numerem „5” oraz znajdującą się w niej „walizkę nr 5”, w której znaleziono 12 pasów sześciokieszeniowych z dolarami oraz paczkę 5.638 dolarów. Komisja otworzyła też drugą skrzynkę, oznaczoną nr „4”, w której była walizka z numerem „4”, ale walizki tej nie otworzono.

Dolary przerzucane przez Cichociemnych pakowane były w parciane pasy z sześcioma kieszeniami, do których wkładano zwykle po trzy paczki banknotów. Pasy oklejone były impregnowanym płótnem z okienkami, pozwalającymi sprawdzić zawartość bez otwierania. Paczki banknotów były opieczętowane, kieszenie przeszywano grubą, mocną, jedwabną nicią, której końce plombowano. Każdy pas posiadał numer; jeśli zawierał banknoty 10-dolarowe, jego wartość wynosiła 18 tys.; jeśli 20-dolarowe – 36 tys. USD. Jeśli w pasie były złote monety 10-dolarowe, mieścił 2,4 tys. USD; jeśli złote monety 20-dolarowe – 3,6 tys. USD.

DSC01349_depesza-2-250x109 Jan JaźwińskiPóźniej w sprawozdaniu mjr dypl. Jana Gorzko wskazano, że w obu tych walizkach znajdowały się dolary papierowe, łącznie na kwotę 1.136.638 (milion sto trzydzieści sześć tysięcy sześćset trzydzieści osiem) dolarów papierowych. 9 października 1945, o godz. 9.30 ppłk Marian Dorotycz – Malewicz ps. Hańcza – który na polecenie Tatara ukrył (czyli ukradł) pieniądze przed legalnymi władzami R.P. oraz swoimi przełożonymi – strzelił sobie w głowę z posiadanej broni służbowej, zmarł w nocy 9/10 października 1945, nie odzyskawszy przytomności. Pozostawił dwa pożegnalne listy, w tym szczegółowe dyspozycje co do rozdysponowania jego rzeczy. Więcej info – Stanisław Tatar – generał zdrajca.

Protokół i in. dokumenty komisji mjr dypl. Jana Jaźwińskiego ws. przejęcia depozytu dolarowego
(Dokumenty z teczki „Sprawa ś.p. płk Hańcza – Studium Polski Podziemnej, sygn. SK 26/39)

 

 

Lotnicze wsparcie Powstania Warszawskiego:

Andrzej Sucholtz – Dziennik czynności mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku
Lotnicze wsparcie Powstania Warszawskiego
w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1988, zeszyt 83, s. 148-177

 

 

 

 

Po wojnie
Insigne_Instituti_ingeniariorum_civilium-300x316 Jan Jaźwiński

Logo Institution of Civil Engineers

Od 27 września 1947 w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. 27 września 1947 awansowany na stopień podpułkownika. 31 stycznia 1948 zdemobilizowany, podjął studia, w 1950 absolwent kursu inżynierii lądowej Polish University College w Londynie. Członek Institution of Civil Engineers.

Ontario-Society Jan JaźwińskiW 1952 wyemigrował do Kanady, członek Association of Professional Engineers of Ontario.

W 1955 wyjechal do USA, pracował w Detroit, od 1960 do połowy 1979 jako inżynier lądowy w stanie Kalifornia.

Zmarł 25 sierpnia 1985 w Los Angeles (USA), pochowany na Cmentarzu Park Lawn w Toronto (Ontario, Kanada), sekcja „O”, grób 312.

 

Awanse

 

 

Ordery i Odznaczenia

 

Życie rodzinne
stokowisko-bok-300x194 Jan Jaźwiński

Stokowisko – elewacja boczna

Syn Wincentego, ziemianina, pochodzącego ze wsi Jaźwiny Koczoty koło Czyżewa, właściciela majątku Kutyłowo – Skupie (ówczesny powiat zambrowski), następnie  majątku Stokowisko (powiat Wysokie Mazowieckie) i Józefy Włodkowskiej.

Stokowisko-front-300x194 Jan Jaźwiński

Stokowisko – elewacja frontowa

Miał dwóch braci: starszego Tadeusza, w 1939 wachmistrza 1 Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego, najmłodszego Henryka, w 1939 porucznika w niewoli niemieckiej oraz trzy siostry: Irenę, Eugenię i Marię. Syn najstarszej z nich podczas wojny służył jako pilot RAF, poległ nad Kanałem La Manche. Po wojnie majątek Stokowisko rozparcelowano dekretem PKWN, rodzina rozproszyła się po Polsce.

W 1936 zawarł związek małżeński z Wandą Janiną Goethel, prawniczką.

 

Dziękuję Rodzinie ppłk. dypl.  Jana Jaźwińskiego oraz Panu Piotrowi Hodyra za pomoc w opracowaniu niniejszego biogramu

 

Upamiętnienie

S25C-921091012270-212x300 Jan Jaźwiński25 sierpnia 2021 prezes Fundacji dla Demokracji i autor portalu Ryszard M. Zając zwrócił się do Pana Andrzeja Dudy, Prezydenta R.P. listem otwartym / petycją o godne upamiętnienie ppłk. dypl. Jana Jaźwińskiego, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora przerzutu lotniczego Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej.

krzyz-oficerski2-1-265x250 Jan JaźwińskiW petycji podkreślono, że pomimo swych ogromnych zasług ppłk dypl. Jan Jaźwiński jest obecnie prawie całkowicie zapomniany, a Jego zasługi przypisywane są… brytyjskiej agendzie rządowej Special Operations Executive (SOE). Dodać należy, że jest także przemilczany m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej, który wpisaliśmy m.in. za to na listę fałszerzy historii.

8 września 2021 Pan Roman Kroner, ówczesny dyrektor Biura Odznaczeń i Nominacji Kancelarii Prezydenta R.P. pismem znak BON.0600.497.2021 był uprzejmy poinformować, iż zainteresował sprawą Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

19 stycznia 2023 odbyła się uroczystość przekazania Rodzinie ppłk dypl. Jana Jaźwińskiego  Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, nadanego pośmiertnie 7 lipca 2022, przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudę, za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej (M.P.2022.931).

Dziękujemy Panie Prezydencie 🙂

 

Zobacz najnowszą wersję bazy danych nt. zrzutów – BAZA ZRZUTÓW DLA ARMII KRAJOWEJ

 

Źródła:
  • informacje własne (archiwum portalu)
  • Dokumenty personalne Jana Jaźwińskiego z archiwum brytyjskiego Ministry of Defence (skany w zbiorach autora portalu)
  • Teczka personalna w Studium Polski Podziemnej sygn. TP2.549
  • Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89
  • Andrzej Sucholtz – Dziennik czynności mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku – Lotnicze wsparcie Powstania Warszawskiego, w: Zeszyty Historyczne, Instytut Literacki Paryż 1988, zeszyt 83, s. 148-177
  • The National Archives (Wielka Brytania), sygn. HO 405.25471 – JAZWINSKI W. JAZWINSKI J.
  • Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6
  • Kajetan Bieniecki: Lotnicze wsparcie Armii Krajowej, Arcana Kraków 1994, ISBN 83-86225-10-6
  • Zbigniew S. Siemaszko – Działalność generała Tatara, Norbertinum, Lublin 2004, ISBN 83-7222-192-8
  • Jan Lorys (oprac.), Historia Polskiego Znaku Spadochronowego, Materiały. Dokumenty. Źródła. Archiwalia,, Zeszyt 9, s. 58, Londyn 1993, ISBN 0-902508-20-2, ISBN 978-0-902508-20-0

 

 

Zobacz także:

 


12