• cichociemni@elitadywersji.org

Tag Archives: errata

Nie kupuj śmieci – errata: książka Śledziński, „Znak”

 

Odcinek 3

417 stron – 189 błędów…

czyli errata do książki – „Cichociemni. Elita polskiej dywersji”

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-errata-300x208 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"Pseudohistoryk Kacper Śledziński napisał, a nierzetelne wydawnictwo „Znak” wydało książkę „Cichociemni. Elita polskiej dywersji” (Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

Uff, nareszcie zakończyłem wielogodzinna pracę nad wyszukaniem błędów w tym pseudohistorycznym gniocie. Na początku był skandal z okładką – SKANDALICZNE SZYDERSTWO – kiepski autor oraz szmatławe wydawnictwo umieściło tam hitlerowskiego skoczka jako rzekomego „cichociemnego” oraz „elitę polskiej dywersji”…

Zaraz potem okazało się, że w tej pseudo „popularnonaukowej” publikacji aż roi się od błędów. Dotąd Śledzińskiemu i „Znakowi” udawało się tą tandetę pseudohistoryczną prezentować jako pełnowartościową publikację. Wydawnictwo kłamało w żywe oczy o rzekomych procedurach weryfikacji”, które niby zawiodły. W rzeczywistości wcale ich nie ma. Gdyby były, byłby ślad w tzw. metryce wydawniczej. Niestety, to co sobie Śledziński nawypisywał – pseudowydawnictwo „Znak” bezkrytycznie opublikowało. 189 błędów na 417 stronach to niewątpliwie nie tylko krajowy rekord ignorancji. To intelektualne oszustwo….

AKTUALIZACJA – historyk dr Bartłomiej Szyprowski znalazł w tej książce K. Śledzińskiego aż 152 błędy i niedokładności. Po odliczeniu tych samych błędów (tj. znalezionych przeze mnie i dr Szyprowskiego), w książce znaleziono łącznie aż 246 błędów i nieścisłości!!!

 


 

Kacper Śledziński oraz wydawnictwo „Znak” od ponad dziesięciu lat
sprzedaje nierzetelne treści pseudohistoryczne
udające „książkę popularnonaukową”.
 

Trwa kampania społeczna:  NIE KUPUJ ŚMIECI udających książki popularnonaukowe!

 

pobierz – ERRATA DO KSIĄŻKI ŚLEDZIŃSKI, ZNAK  (plik pdf)

 


 

ERRATA-sledzinski-znak-nie-kupuj-smieci-300x220 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"Błędów, przekłamań i nieścisłości w tej książce tak wiele, że musiałem je wskazać i skomentować już w trzech artykułach:

Dzisiaj – na szczęście – odcinek ostatni. W tej publikacji wskażę błędy, które znalazłem w pozostałej części książki. Wszystkie błędy (wskazane w w/w publikacjach) zebrałem w jedną całość w postaci wygodnego pliku pdf do pobrania (patrz link powyżej)

 

W pierwszym odcinku tej „epopei o pseudorzetelności” wskazałem 58 błędów z 55 stron, w drugim 155 błędów z 312 stron, w tym odcinku 189 błędów znalezionych w książce (417 stron).

 

37-982-280x400 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

kpt. Henryk Januszkiewicz
źródło: NAC

156/ str. 313 – w kontekście akcji likwidacji agenta gestapo Michała Pankowa jest: „Powolny” stał jeszcze chwilę nad konfidentem, chcąc się upewnić, że nie żyje. „Dość. Wiejemy!”, usłyszał stanowczy głos „Spokojnego”. Śledziński relacjonuje zachowanie dwóch Cichociemnych: Henryka Januszkiewicza ps. Powolny oraz Ryszarda Nuszkiewicza ps. Spokojny. W zasadzie przepisuje relację Ryszarda Nuszkiewicza – ale nie wskazuje źródła oraz istotnie ją modyfikuje. W oryginale jest bowiem: „Kobieta odskoczyła, nie podniosła jednak krzyku. Pies skomlał obok swego zabitego pana. Przechodnie przyspieszyli (…) Teraz stałem przez chwilę w pogotowiu czekając na reakcję kobiety i ewentualny atak psa. Zachowanie kobiety było dziwne. Odskoczyła nieco w bok i bez słowa ruszyła dalej. Wilczur zaś, jak gdyby wstydząc się swego pana, zaskowyczał i umknął w rozpraszający się tłum przechodniów. – Dość! – usłyszałem głos „Spokojnego” przypominający o odwrocie.” (Ryszard Nuszkiewicz, Uparci, s. 173).

 

157/ str. 314 – jest: „Będzie pan dowódcą tego oddziału” powiedział do podporucznika Adolfa Pilcha „Góry” porucznik Aleksander Warakomski „Świr”, dowódca Obwodu Stołpce AK”. (…). Kończył się dopiero trzeci dzień pobytu cichociemnego wśród partyzantów.” Śledziński pomija, że Cichociemny Adolf Pilch został do tego obwodu przydzielony decyzją Komendy Głównej AK. Pilch nie pojechał sobie na wycieczkę do lasu – bez decyzji KG AK nie mógłby samowolnie opuścić Warszawy (gdzie przebywał na aklimatyzacji) – bo zostałby oddany pod sąd ze dezercję. Nota bene wcześniej Śledziński wywodził, że „odstawiony na boczny tor” przedwojenny szef kontrwywiadu i wywiadu Sztabu Generalnego WP, płk dypl. Stefan Mayer założył sobie szkołę wywiadu (bez akceptacji Naczelnego Wodza). Tak sobie Kacperek Śledziński wyobraża wojsko – nie wiadomo, śmiać się – czy płakać…

 

158/ str. 314 – w kontekście zastrzeżeń Cichociemnego Adolfa Pilcha co do objęcia dowództwa jest: „(…) zaczął „przedkładać swoje obiekcje”: nie znał „w ogóle Kresów, tutejszych ludzi ani problemów partyzantki”. Śledziński wskazuje jako źródło ksiązkę Adolfa Pilcha („Patryzanci trzech puszcz, s. 59) ale cytuje nierzetelnie. Mianowicie Cichociemny Adolf Pilch wskazuje jeszcze dwa, istotne powody: był najmłodszym (stopniem i wiekiem) oficerem na tym terenie, a ponadto – jak podkreślał – „(…) nie znam tak potrzebnego tu języka białoruskiego lub rosyjskiego” (także str. 59).

 

159/ str. 315-316 – w odniesieniu do Batalionu Stołpeckiego AK oraz postawy Sowietów jest: „Wiadomości o pojawieniu się w szeregach partyzantów trzech skoczków dotarły również do pułkownika Grigorija Sidoroka vel Dubowa. Postanowił on oficjalnie podporządkować sobie Polski Oddział Partyzancki (…).”  Faktycznie od tego, co sobie „postanowił” rosyjski pułkownik istotniejsze jest, że 12 października 1943 wydał rozkaz – o czym Śledziński milczy – podporządkowywujący polski oddział im. T. Kościuszki dowództwu sowieckiego zgrupowania (Rozkaz pełnomocnika KC KP(b)B G. Sidoruka „Dubowa” na centrum międzyrejonowe Iwieniec nr 038 z 12 października 1943, ANRB, f. 3602 op.1, d.2, k.49)

 

 

PILCH-Adolf-ppor-piech-rez-300x377 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Cichociemny Adolf Pilch

160/ str. 317 – jest: „Żaden z oficerów: (…) [tu nazwiska] nie wybierał się dobrowolnie do Sojedninienia Iwienieckiego Rajona” – Ani na tej, ani na następnej stronie Śledziński nie wyjaśnia, że 27 listopada 1943 dowódca sowieckiej partyzantki zaprosił oficerów AK na rzekomą  ?naradę wojenną? 1 grudnia 1943. Warto dodać, że w drodze zostali w zasadzce aresztowani przez partyzantów sowieckich. Następnie rozbrojono i aresztowano 135 żołnierzy AK, część zamordowano w trakcie stawiania oporu. Oficerów przetransportowano samolotem do Moskwy, osadzono w więzieniu NKWD na Łubiance żołnierzy przumusowo wcielono do oddziałów sowieckich (potem z nich uciekali). U Śledzińskiego nie ma o tym ani słowa, jest tylko niejasne sformułowanie – patrz błąd 161.

 

 

161/ str. 317 – w kontekście Cichociemnego Adolfa Pilcha jest: „Pilch natomiast widział, jak partyzanci weszli na teren obozu, jak Miłaszewski tłumaczył coś Wasilewiczowi. Wreszcie zauważył przechodzącego obok szefa kancelarii Jana Orlinę. „Biegnij do kompanii porucznika Groma – polecił mu Pilch – i zamelduj, że delegacja jadąca na naradę wojenną została rozbrojona, a bolszewicy są już w obozie”. Śledziński nie podaje źródła tego cytatu, ale znalazłem fragment w książce Adola Pilcha, z której Śledziński niechlujnie przepisał.

Tak wygląda oryginalna relacja Cichociemnego Adolfa Pilcha: „Zatrzymali się kilka kroków ode mnie i Wasilewicz [rosyjski major, zastępca Dubowa – przyp. RMZ] zwrócił się do Miłaszewskiego: – Nu, a teraz zrób mi zbiórkę waszego oddziału. Miłaszewski odpowiedział, że skoro jest rozbrojony, nie ma prawa wydawać rozkazów. W tym czasie przymaszerowała cała kolumna sowieciarzy. Szli czwórkami czy szóstkami i zatrzymali się przy Wasilewiczu i Miłaszewskim. W tej chwili z ziemianki dowództwa wyszedł Janek Orlina, kancelista. Zblizyłem się do niego i szepnąłem: – Jasiu, biegnij do „Groma” i zamelduj, że nasza delegacja jadąca na naradę została w drodze rozbrojona i sowieciarze są już w obozie.” („Patryzanci trzech puszcz, s. 101).  Frazę „Miłaszewski tłumaczył coś Wasilewiczowi” Śledziński też przepisał z relacji Adolfa Pilcha, ale w oryginale jest „Lewald” coś tłumaczył Wasilewiczowi” („Drogi Cichociemnych”, s. 182)

Gdyby Śledziński był rzetelnym historykiem, to choćby w przypisie podałby informację, że rozkaz do sowieckiej napaści na Zgrupowanie Stołpecko – Nalibockie AK wydał 30 listopada 1943 płk Dubow, czyli Grigorij Sidoruk, po otrzymaniu radiodepeszy od Ponomarienki (NA RB. F.3602, op. I.s.36)

 

162/ str. 319 – w kontekście napaści Rosjan na obóz partyzantów AK jest: „[Bolszewicy] plądrowali baraki, szukając dokumentów, złota, skarbów, a przede wszystkim zegarków. Wyrywali bierwiona ze ścian, małe okienka i drzwi. Wszędzie ich było pełno. Każdy szukał co by zagrabić. Wyglądało na to, że nie ma tu żadnego dowódcy”. Nie wiadomo dlaczego Śledziński nierzetelnie pominął następne zdanie: „Porządek panował tylko w szeregu, który pilnował naszych rozbrojonych chłopaków”. Śledziński nierzetelnie pominął także liczebność napastników – Adolf Pilch relacjonował – „Liczbę bolszewików w obozie oceniałem na półtora tysiąca ludzi. A to jeszcze nie było wszystko. Sporo ich stało na ubezpieczeniach”… (Drogi cichociemnych, s. 183)

 

163/ str. 319 – jest: „Wymykanie się podporucznika Pilcha czy to poprzednio do „Groma” czy za drugim razem do wilnian robi takie wrażenie, jakby za wszelką cenę chciał się wydostać z matni”. Śledziński najpierw przemilcza istotne fakty, w tym fundamentalny o ogromnej przewadze Rosjan, a potem opluwa Cichociemnego. Łaskawie w następnym zdaniu Go usprawiedliwia: „nie miał wyboru” –  ale istotną wątpliwość zasiał… Śledziński nierzetelnie pominął też wyjaśnienie Cichociemnego Adolfa Pilcha„Na placu stały trzy szeregi naszych żołnierzy, a przed nimi o kilkanaście kroków szereg sowieciarzy z bronią maszynową gotową do strzału. W tej chwili padło kilka strzałów od strony, gdzie znajdowali się mołodeczanie. Wasilewicz krzyknął donośnym głosem, że jeśli jeszcze ktoś strzeli, każe otworzyć ogień do naszych ludzi stojących w szeregach. Wobec tej straszliwej groźby nie zdecydowałem się na podjęcie akcji (…)”. („Patryzanci trzech puszcz, s. 102)

 

soe-london-baker-street-64-1-240x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

w tym budynku w Londynie mieściła się w latach 1940 – 46 centrala SOE

164/ str. 323 – jest: „Pod koniec 1943 podział Europy został dokonany. W szarym budynku na Baker Street [siedziba centrali SOE – przyp RMZ] zrozumiano, że o strategicznym wsparciu Armii Krajowej będą decydować Rosjanie. Minister spraw zagranicznych Anthony Eden domagał się kontroli nad depeszami wysyłanymi przez Oddział VI do okupowanego kraju. Oczywiście nie chodziło tylko o teksty, lecz o narzucenie reguł postępowania względem radzieckiego sojusznika. Dostawy broni i sprzętu ograniczono niemal do zera”. Bzdury do kwadratu, Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze.

Po pierwsze, o wsparciu dla AK nigdy nie decydowali Rosjanie. Po drugie, akurat 30 października 1943 miała miejsce ważna konferencja z udziałem przedstawicieli brytyjskiego SOE oraz polskiego Oddziału VI, dotycząca właśnie reorganizacji dotychczasowego wsparcia lotniczego dla AK. Było to związane głównie z przebazowaniem polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia na lotnisko Sidi Amor w rejonie Tunisu (zaraz potem na Campo Cassale). Szef polskiej sekcji SOE kpt. Harold Perkins zaoferował na tej konferencji podwojenie liczby samolotów do zrzutów do Polski. 3 listopada 1943 mjr dypl. Jan Jaźwiński został komendantem nowo tworzonej Głównej Bazy Przerzutowej; od 22 grudnia 1943 do końca 1944 z tej bazy przerzucono do Polski 133 Cichociemnych. W dwóch ostatnich sezonach operacyjnych przerzucono do Polski 620 ton zaopatrzenia (w ostatnim 355 ton); w dwóch pierwszych – tylko 51,5 tony…

Po trzecie, Brytyjczycy domagali się prawa kontroli depesz (przychodzących i wychodzących) z bazy „Jutrzenka” nie „pod koniec 1943” – ale w kwietniu 1944. Nie miało to nic wspólnego z rzekomymi „regułami postępowania względem radzieckiego sojusznika” – jak bredzi Śledziński – ale związane było z przygotowaniami do zbliżającej się inwazji. Oficjalnie poinformował o tym mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego m.in. brytyjski dowódca bazy Campo Cassale ppłk Threfall – w piśmie CE/63 z 6 maja 1944; w pkt. 1 podkreśla: „Jak Pan wie, bardzo ostre przepisy bezpieczeństwa wprowadzone zostały w Anglii (…) aby zapobiec przeciekaniu do nieprzyjaciela wiadomości o znaczeniu wojskowym, a szczególnie wiadomości dotyczących inwazji” (Dziennik czynności, sygn. SK 16.9, CAW ? 1769/89, s. 295/290/317)

Po czwarte, w grudniu 1943 przeprowadzono osiem operacji zrzutowych, już po przebazowaniu, częściowo z Sidi Amor, częściowo już z Campo Casaale; w styczniu 1944 cztery, w lutym 1944 dwanaście, w marcu 1944 jedenaście, w kwietniu 1944 aż sto, w maju 1944 także sto itd.! Spadek ilości zrzutów na początku 1944 związany był z przebazowaniem eskadry oraz organizacją tworzonej dopiero Głównej Bazy Przerzutowej, nie miał nic wspólnego z działaniami „radzieckiego sojusznika” jak określa Rosjan Śledziński…

Po piąte, rzekome „ograniczenie do niemal do zera” zrzutów w grudniu 1943 jest brednią nie tylko w świetle faktów, czy negocjacji na konferencji z SOE. Np. brytyjski brig. H. Redman w memorandum z 18 stycznia 1944 pisał do płk Mitkiewicza, polskiego oficera łącznikowego przy Połączonym Komitecie Szefów Sztabów – „konieczne jest dalsze zwiększenie dostaw drogą powietrzną (…) w Londynie (…) rozważa się wzmożenie rozmiarów wsparcia lotniczego” (Armia Krajowa w dokumentach 1939 ? 1945, wyd. Studium Polski Podziemnej, Gryf Printers, wyd. II, Londyn 1984,tom III: kwiecień 1943 ? lipiec 1944, s. 251-154).

 

ozn_Dziennik-czynnosci-mjr-Jazwinskiego_600px-300x161 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"165/ str. 323 – jest: „Z drugiej strony SOE musiało realizować ustalone z Oddziałem VI dostawy, co też wynikało ze zobowiązań Zjednoczonego Królestwa wobec polskiego sojusznika. Pośrednio była to również pomoc dla sojusznika radzieckiego”. Znowu bzdury do kwadratu, Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Po pierwsze uzgodnienia pomiędzy brytyjską sekcją SOE, nazywaną „polską sekcją” (kpt. Perkins) a polskim Oddziałem VI (mjr dypl. Jan Jaźwiński) wcale nie były „zobowiązaniem Zjednoczonego Królestwa”  lecz ustaleniami między służbami specjalnymi.

Po drugie, SOE niczego nie „musiało” – Brytyjczycy stale – przez całą wojnę –  nie dotrzymywali własnych ustaleń z Oddziałem VI (Specjalnym) ws. lotów ze zrzutami do Polski. W sezonie operacyjnym 1941/42 zaplanowano 30 lotów do Polski, wykonano tylko 11. W sezonie 1942/43 zaplanowano 100, wykonano zaledwie 46. W sezonie 1943/44 zaplanowano 300, wykonano tylko 172.

Po trzecie – zrzuty dla Armii Krajowej, poza związanymi z „Wachlarzem”, nie były „pośrednią pomocą dla sojusznika radzieckiego”. SOE nie chciało zaopatrywać AK w większe ilości broni, gdyż obawiało się że ta broń zostanie użyta przeciwko Rosjanom. Z drugiej strony Stalin nie chciał wspierania zrzutami – lecz zniszczenia Armii Krajowej, najlepiej przez Niemców,…

 

166/ str. 324 – w odniesieniu do Cichociemnego Józefa Spychalskiego jest: „(…) najpierw kierował Okręgiem Lubelskim, a od września 1940 – Okręgiem Białostockim”. W rzeczywistości Cichociemny Józef Spychalski od października 1940 kierował Obszarem II ZWZ Białystok, w skład którego wchodziły okręgi: białostocki, nowogródzki oraz poleski. Okręg Białystok jako samodzielna struktura podporządkowana KG AK funkcjonował dopiero od 24 marca 1944.

 

Krakow-bernardynska-smocza-300x227 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

„Wieża Śledzińskiego”…

167/ str. 325 – w kontekście planowania zamachu na Hansa Franka jest: „Powolny zwrócił uwagę na dom na rogu ulic Bernardyńskiej i Smoczej. Do kamienicy dobudowano wieżę. To właśnie ją chcieli wykorzystać (…)”. Nierzetelna relacja ze wspomnień Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza, do tego bez podania źródła. „Dobudowana do kamienicy wieża” powstała wyłącznie w wyobraźni Śledzińskiego. Ryszard Nuszkiewicz relacjonuje – „Upatrzyliśmy narożny dom nr 12 przy zbiegu Bernardyńskiej i Smoczej. Wysoka wieżyczka, wznosząca się ponad mury Wawelu wydawała się dobrym punktem do ostrzelania Franka (…)” („Uparci”, s. 161).  W rzeczywistości „dobudowana wieża” jest wieżyczką na dachu kamienicy. Można ją dostrzec na mapie Google, po wpisaniu tego krakowskiego adresu…

 

168/ str. 326 – Śledziński „cytuje”: (jak zwykle niedokładnie) – bez podania źródła – słowa Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza nt. „wojskowej zasady ekonomii sił”, przepisane z książki „Uparci” (s. 187). Na kolejnych stronach powtarza ten proceder.

 

169/ str. 326 – w kontekście planowania zamachu na Hansa Franka, w odniesieniu do 25 żołnierzy Armii Krajowej jest: „stan wyekwipowania i morale przeciwnika jeszcze powiększał tę różnicę”. W mojej ocenie to niebywała bezczelność ze strony Śledzińskiego, aby insynuować, że rzekomo kiedykolwiek, zwłaszcza na początku 1944 „morale” niemieckich żołnierzy było wyższe niż morale żołnierzy Armii Krajowej.

 

170/ str. 330 – jest: „(…) sztab AK musiał dostosować swe metody i zasady do (…) stosunków z SOE.” Śledziński bredzi, Komenda Główna AK („sztab”) nie miał i nie mógł mieć żadnych „stosunków z SOE”, co więcej nie istniały żadne bezpośrednie możliwości kontaktu. KG AK kontaktowała się wyłącznie z Oddziałem VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza.

 

37-1127-286x400 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Franciszek Rybka

171/ str. 360 – w odniesieniu do relacji Cichociemnego Franciszka Rybki z odprawy w dniu 17 czerwca 1944 Śledzński nierzetelnie pomija główny powód przyjęcia broni oraz oferty zawieszenia broni złożonej przez Niemców. Oprócz podstępnego aresztowania polskich oficerów a także rozbrojenia żołnierzy AK przez Sowietów, głównym powodem była „ochrona miejscowej ludności polskiej przed terrorem partyzantki sowieckiej”.

 

172/ str. 360 – w odniesieniu do odprawy prowadzonej przez Cichociemnego Macieja Kalenkiewicza jest: „Nie zadawał już więcej pytań na ten temat przeszedł natomiast do operacji „Ostra Brama”. Porucznik Rybka powiedział wtedy, że radziecki sojusznik zablokował drogi (…)”. Określenie „radziecki sojusznik” jako pochodzące rzekomo od Cichociemnego Franciszka Rybki jest wymysłem Śledzińskiego, to jego autorska fraza – rażąco nierzetelna – którą powtarza wielokrotnie w książce – jakby ZSRR kiedykolwiek był sojusznikiem Armii Krajowej albo Cichociemnych… W rzeczywistości Cichociemny Franciszek Rybka mówił właśnie nie o „sojuszniku radzieckim” lecz o „terrorze partyzantki sowieckiej”.

 

173/ str. 370 – w kontekście Cichociemnego Adolfa Pilcha oraz przyjazdu do Dziekanowa kpt. Józefa Krzyczkowskiego, przekazującego decyzje KG AK, jest: „Góra” miał się zatrzymać w Puszczy Kampinowskiej. To była dobra wiadomość, jaką „Szymon” przywiózł do Dziekanowa. Druga była zła. W KG zdecydowano, że porucznik Pilch powinien zostać oddany pod sąd. Chodziło o sprawę rotmistrza Świdy.”  Pięć zdań i kilka błędów.

Po pierwsze, nie było takich „decyzji KG” AK, tj. przejścia do Puszczy oraz decyzji o sądzie. Cichociemny Adolf Pilch relacjonuje co się działo po przejściu mostu na Wiśle: „Nazajutrz w cywilnym ubraniu, udałem się do Warszawy celem nawiązania kontaktu z Komendą Główną AK (…) W tym samym dniu na kwatery naszego zgrupowania w Dziekanowie Polskim przybył komendant VIII Rejonu AK kapitan ?Szymon? ? Józef Krzyczkowski. (…) W dniu 26 lipca do Warszawy pojechał porucznik Kula – Franciszek Rybka. Nazajutrz obaj przywieźli decyzje centrali, która dla żołnierzy tego zgrupowania była wręcz tragiczna. Wraz z oddziałem miałem się udać do Borów Tucholskich, a po drodze częściowo się rozpraszać.” (Marian Podgóreczny, Zgrupowanie Stołpecko – Nalibockie Armii Krajowej: oszczerstwa i fakty. Wywiad z dowódcą Zgrupowania, cichociemnym, mjr Adolfem Pilchem ps. ?Góra?, ?Dolina?, Sopot, 11 czerwca 2010, s. 99). Co do „oddania pod sąd” także nie było decyzji KG AK, kpt. Krzyczkowski mógł jedynie zrelacjonować krążące plotki, bo takiej decyzji KG oraz takiej sprawy sądowej nigdy nie było. „Sprawa rotmistrza Świdy” nie miała związku z Cichociemnym Adolfem Pilchem, rozstrzygnął ją sąd m.in. z udziałem Cichociemnego Macieja Kalenkiewicza.

 

Cetys_Teodor-254x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"174/ str. 372 – w kontekście aresztowania przez Sowietów płk Aleksandra Krzyżanowskiego oraz Cichociemnego mjr Teodora Cetysa jest: „Około 18 lipca, choć ta data dzienna nie jest pewna, pułkownik Krzyżanowski z szefem sztabu majorem Cetysem (…)”. Otóż jest „pewna data” – w teczce personalnej Cichociemnego Teodora Cetysa znajduje się m.in. własnoręcznie spisany (po wojnie) życiorys, w którym można przeczytać: „17.07.44 rozbrojony podstępnie wraz z kom. Okręgu „Wilkiem” (…) Od 17.07.44 więzienie na Ofiarnej w Wilnie” (SPP.Kol.023.0028.21)

 

175/ str. 376 – w kontekście Stalina jest: „Stalin podpisał się pod Manifestem PKWN. Soso dbał o pozory”. Po pierwsze, w mojej ocenie nie jest właściwe określanie mordercy milionów ludzi pieszczotliwym sformułowaniem „Soso”, używanym przez jego matkę i kolegów ze szkoły. Po drugie, Śledziński zaprzecza sam sobie. Właśnie dlatego, że dbał o pozory, Stalin choć zatwierdził tekst „manifestu PKWN” oficjalnie się pod nim nie podpisał – podpisali się członkowie PKWN…

 

176/ str. 377 – jest: „Nie mógł natomiast marzyć Kaszyński o artylerii. W tym wypadku musiał liczyć na wsparcie sojusznika. Sojusznik zaś nie zamierzał oszczędzać partyzantów i kilka dni później Kaszyński dostał rozkaz zaatakowania i opanowania Ostrowca. Wymigiwał się od wykonania tego rozkazu (…) Rosjanie jednak nie przyjmowali do wiadomośći argumentów cichociemnego.”  Nie jest znane źródło „ustalenia” przez Śledzińskiego, że Cichociemny Eugeniusz Kaszyński rzekomo wykonywał rozkazy Rosjan albo się od ich wykonania „wymigiwał”. Śledziński nie podał żadnego źródła tej rewelacji, więc zapewne jest to kolejna jego autorska „zardzewiała złota myśl”, przekłamująca fakty historyczne.

37-995-1-300x360 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

mjr Eugeniusz Kaszyński
źródło: NAC

W tym kontekście rzeczowy fragment: „(…) na początku sierpnia 1944 r. doszło do pierwszego kontaktu żołnierzy ?Nurta? z oddziałami sowieckimi. Współpraca bojowa początkowo była poprawna. Oddziały AK wspomagały wojska sowieckie, wykonując wspólne rozpoznanie w kierunku na Piórków, Nieskurzów i Łagów. Po 6 sierpnia 1944 r., gdy strona sowiecka próbowała wymusić na dowództwie 2 pp Leg. AK podporządkowanie się rozkazom Armii Czerwonej nastąpił kryzys. W trudnych rozmowach z gen. W. A. Mitrofanowem (?Muratowem?), dowódcą 7 Korpusu Pancernego Gwardii, stronę polską reprezentował dowódca pułku mjr Antoni Wiktorowski ?Kruk?. (…) Po rozmowie z ppłk. Żółkiewskim zdecydowano odskoczyć od jednostek Armii Czerwonej i przejść całym pułkiem przez linię frontu na stronę niemiecką, by dołączyć do oddziałów AK, które realizowały plan ?Burza?.” (Marek Jedynak, Renata Ściślewska Skrobisz, Major Eugeniusz Gedymin Kaszyński ?Nurt?, ?Mur?, ?Zygmunt? (1909?1976), s. 24).

 

177/ str. 378 – w kontekście zamachu na Koppego jest: „Pierwsze strzały z broni maszynowej komandosów AK rzuciły generała SS na podłogę samochodu i to ocaliło mu życie”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Nie było „komandosów z AK” lecz grupa harcerzy – żołnierzy wydzielonych z batalionu AK „Parasol”. Życie SS-mana uratował jego kierowca, który wyminął ciężarówkę usiłującą zatarasować przejazd. Wskutek nieporozumienia, ostrzał rozpoczął się dopiero po tym wyminięciu.

 

178/ str. 382 – w kontekście Stalina jest: „Musiał zachować pozory sprawiedliwego demokraty. To nie przeszkadzało mu jednak w eliminowaniu pojedynczych oddziałów AK. Taktyka ta sprawdzała się doskonale na Białorusi, na Wołyniu i w Wilnie.” Śledziński ordynarnie fałszuje historię. Sowieckie służby bezpieczeństwa, głównie NKWD, osadziło w więzieniach i obozach ok. 50 tys. żołnierzy AK, uczestniczących w „Akcji Burza”. Towarzyszył temu terror wobec Polaków zamieszkałych na Kresach, kilkanaście tysięcy wymordowano. Tylko z Wilna przymusowo deportowano 35 tys. mieszkających tam Polaków. Tak wyglądało „eliminowanie pojedynczych oddziałów” – jak wywodzi Śledziński.

 

179/ str. 382 – w kontekście sowieckiej ofensywy i Powstania Warszawskiego jest: „(…) chciał, by warszawiacy posłuchali i bezbronni rzucili się na Niemców. Wówczas do miasta miały wejść z odsieczą bataliony radzieckie, a zwycięski Stalin oddałby miasto Polakom, naturalnie Polakom lubelskim.”  Nie jest znane źródło tych „ustaleń” Śledzińskiego. Tak sobie Kacperek wyobraża plany Stalina.

 

ABW-455E_00004-266x350 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Radiostacja AP-4 źródło: ABW

180/ str. 384 – w kontekście wybuchu Powstania Warszawskiego jest: „Już 2 sierpnia udało się połączyć z Londynem”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze. Latem 1944 roku nie było jakichś nadzwyczajnych problemów z łącznością. Cała łączność Armii Krajowej była oparta o pracę 50 Cichociemnych łącznościowców. Także wszystkie radiostacje Powstania Warszawskiego, o kryptonimach: Wanda 1, 2, 3, 4, 7, 9, 13, 23, 23A, były obsługiwane przez 12 Cichociemnych.

Jak ustalił historyk Zbigniew S. Siemaszko, wówczas łącznościowiec w centrali Barnes Lodge – „(…) latem 1944 r. w okresie popołudniowym istniały najbardziej znośne warunki korespondencji radiowej pomiędzy Warszawą i Londynem i akurat w czasie rozpoczęcia walki w Warszawie 1 sierpnia, któraś z Wand warszawskich korespondowała z Barnes Lodge. Trudno się dziwić warszawskiemu radiotelegrafiście, że nadał tekstem otwartym po polsku wiadomość, która brzmiała mniej więcej tak: „Już walczymy. Flaga biało – czerwona powiewa nad Warszawą” (Zbigniew S. Siemaszko ? Łączność radiowa Sztabu N.W. w przededniu Powstania Warszawskiego, Zeszyty Historyczne 1964 nr. 6, s. 113). Naturalnie łączność funkcjonowała także normalnie przed Powstaniem…

 

181/ str. 386 – w kontekście hipotetycznego przerzucenia 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej do walczącej Warszawy w sierpniu 1944 jest: „Brygada musiałaby wystartować z Wielkiej Brytanii, podobnie jak Cichociemni, przelecieć nad Danią i na wysokości Władysławowa skręcić nad ląd (…)”. Śledziński nie ma pojęcia o czym pisze.

Po pierwsze 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa znajdowała się od 18 marca 1944 pod komendą brytyjską. Po drugie, od stycznia 1944 Cichociemnych nie przerzucano do Polski z Wielkiej Brytanii, lecz z Włoch. Po trzecie, trasy nad Danią (trasa nr 2) nie używano już od grudnia 1943. Po czwarte, nie było wystarczającej liczby samolotów transportowych do jednoczesnego przerzutu ponad trzech tysięcy spadochroniarzy 1 SBS (ze sprzętem). Po piąte wreszie, Śledziński nie wyjaśnił, w jakim celu samoloty transportowe w dużej operacji powietrznej (osłanianej przecież przez myśliwce) miałyby lecieć okrężną trasą nad Danią „(…) i na wysokości Władysławowa skręcić nad ląd (…)”.

W przypadku pojedyynczych samolotów wykonujących loty specjalne było to zrozumiałe, nastomiast w przypadku zorganizowania dużej operacji zrzutowej byłby to absurd. Warto zauważyć, że w operacji lotniczej „Frantic VII” z brytyjskich lotnisk wystartowało 101 fortec ? amerykańskich samolotów Boening B-17 ze zrzutem dla powstańczej Warszawy. Jakoś nie skorzystali z „porad” Śledzińskiego i nie skręcili nad ląd „na wysokości Władysławowa”...

 

37-982-280x400 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

kpt. Henryk Januszkiewicz
źródło: NAC

182/ str. 390 – jest: „Jednodaniowe obiady, mimo dość dużej ilości gotowanego mięsa, nie bardzo smakowały”. Kapitan „Powolny” przyznał, że nie może patrzeć „na wciąż suchy chleb”. To był impuls do skoku na mleczarnię w Racławicach.” Śledziński jest rażąco nierzetelny w tym opisie, wynika bowiem z niego, iż powodem „skoku na mleczarnię” był kaprys dowódcy, który chciał się lepiej odżywiać.

Śledziński podał, że opis pochodzi z relacji Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza, ale zacytował – jak zwykle nierzetelnie. Bez zaznaczenia swej ingerencji w cytat opuścił bowiem dalszą część opisu nt. wyżywienia – „na śniadania i kolacje dawaano przeważnie suche pieczywo i niekiedy kawałek kiełbasy. Do tego zdarzały się zakłócenia w dostawach i to przeważnie chleba. Pomny wojennych doświadczeń bytowałem na równi z podwładnymi. Odczuwałem zatem tak jak oni żołądkowe niedostatki i rozumiałem dobrze narzekania większych od siebie żarłoków. Trzeba temu jakoś zaradzić – pomyślałem i wezwałem do siebie podoficera żywnościowego. (…) Wiesz gdzie znajdują się niemieckie mleczarnie?  – Najbliższa i to duża jest w Racławicach. Wybierz się tam. Zaświadczenie podbijesz pieczątką „Błyskawicy”, bo innej na razie nie ma.”  Do tej mleczarni pojechał pięcioosobowy patrol żołnierzy. (Uparci, s 258-259). Śledziński zatem nie tylko fałszywie przedstawił motywację Cichociemnego ws. mleczarni, ale także fałszywie nazwał „skokiem” zwykłą rekwizycję.

 

183/ str. 391 – w odniesieniu do Cichociemnego Adolfa Pilcha jest: „(…) szła za nim opinia KG AK, że jest godny „tylko sądu i kuli w łeb”. Śledziński opluwa Bohatera, ponadto nie podaje źródła tej rewelacji. W rzeczywistości nie było takiej „opinii KG AK”, nota bene, gdyby KG AK faktycznie tak zdecydowała, nie byłoby żadnego problemu z oddaniem jakiegokolwiek żołnierza (w tym oficera) pod sąd.

 

184/ str. 391 – w odniesieniu do Cichociemnego Adolfa Pilcha oraz jego dowództwa Pułkiem „Palmiry – Mlociny” jest: „Kotowski nie miał zamiaru liczyć się ze zdaniem Pilcha. Odsunął go od dowództwa”. Śledziński bajdurzy, za taką samowolę właśnie można byłoby oddać pod sąd. W rzeczywistości – „W dniu 2 sierpnia 1944 ranny w bitwie o lotnisko Bielańskie kpt. Szymon przekazał dowództwo ?Grupy Kampinos? A. Pilchowi, który z kolei w dniu 23 sierpnia 1944 r. na podstawie rozkazu mjr Żywiciela ? Mieczysława Niedzielskiego przekazał dowództwo Grupy Kampinos mjr Okoniowi – Alfonsowi Kotowskiemu, pozostając dowódcą Pułku Palmiry (…).” (Marian Podgóreczny, Zgrupowanie…, s. 8) . Czyli: nie odsunął od dowodzenia, nadto dotyczyło to innego oddziału…

 

Kalenkiewicz-Maciej-206x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Maciej Kalenkiewicz

185/ str. 397 – w odniesieniu do śmierci Cichociemnego ppłk Macieja Kalenkiewicza Śledziński (podobnie jak na poprzednich stronach) przepisuje, modyfikując, relację z ksiązki Erdmana. Przy opisie śmierci Cichociemnego jest jednak rażąco nierzetelny – nie dość, że ukrył prawdziwe źródło i przepisuje z cudzej pracy, to jeszcze pominął, że nie było świadków śmierci mjr Kalenkiewicza, zaś podany przez niego opis (przepisany od Erdmana) jest „pogłoską, którą ludzie powtarzaja od kilkudziesięciu lat”  (Jan Erdman, Droga do Ostrej Bramy, s. 416). Wyjątkowo podła nierzetelność Śledzińskiego.

 

186/ str. 398 – w kontekście śmiałego wypadu na Truskaw, jest: „Porucznik Adolf Pilch z grupy sześciuset ochotniników wybrał osiemdziesięciu wyborowych żołnierzy, ostrzelanych weteranów, uzbrojonych w najlepszą broń pułku „Palmiry – Młociny”. Śłedziński znowu nie trzyma się faktów. Cichociemny Adolf Pilch nie wybrał 80 „wyborowych żołnierzy” lecz 70 z oddziałów liniowych oraz 10 z „kwatermistrzostwa, żandarmerii, gońców, kancelistów itp”. (Adolf Pilch, Partyzanci trzech puszcz, s. 198, identycznie w „Drogach Cichociemnych” s. 444). Nie jest znane źródło „ustalenia” przez Śledzińskiego, że byli oni „uzbrojeni w najlepszą broń pułku”. To pewnie taka sama „prawda” jak z „wyborowymi żołnierzami”

 

187/ str. 416 – w kontekście powojennych losów Cichociemnego Alfreda Paczkowskiego Śledziński znowu nierzetelnie „cytuje” list żony tego Cichociemnego – „do Londynu” – wskazując jako źródło „kopię w archiwum autora” (tj. Śledzińskiego). W rzeczywistości list znajduje się w teczce personalnej w Studium Polski Podziemnej (SPP.Kol.023.0198.46-47) i nie jest zaadresowany „do Londynu” lecz do Cichociemnego, płk. Kazimierza Iranka – Osmeckiego. Wbrew wywodom Śledzińskiego nie chodziło tylko o zaległą gażę. W ogóle Śledziński tworzy wokól tego listu atmosferę jakiejś nadzwyczajności, podczas gdy nie było niczym wyjątkowym, że po wojnie Cichociemni (lub Ich rodziny) odbierali pozostawione w Oddziale VI własne depozyty, w tym dokumenty i pieniądze.

 

188/ str. 417 – w odniesieniu do Cichociemnego Ryszarda Nuszkiewicza jest: „Po 1945 r. został aresztowany przez UB, osadzony w więzieniu na Montelupich, ustawicznie przesłuchiwany, inwigilowany, wreszcie zwolniony.”  Jak to u Śledzińskiego – poplątanie faktów. W rzeczywistości Cichociemny Ryszard Nuszkiewicz był po wojnie aresztowany dwukrotnie przez UB: w czerwcu 1945 aresztowany przez UB w Krakowie, osadzony przy pl. Inwalidów. W grudniu 1955 ponownie aresztowany, osadzony w więzieniu w Krakowie przy ul. Montelupich. Intensywnie rozpracowywany (w tym inwigilowany) przez UB od marca 1953 do aresztowania, później m.in. od września 1957, następnie od 15 czerwca 1964 co najmniej do listopada 1974.

 

189/ – str. 417-418 – Na zakończenie Śledziński przywołuje płk Józefa Hartmana i jego zwyczaj sadzenia róży (miał ich ponad sto) dla upamiętnienia poległego Cichociemnego. Ale pomija Jego ważne i znane słowa o Cichociemnych:

Józef_Sławomir_Hartman-228x300 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"

Józef Hartman

„Wszyscy nasi i moi chłopcy ?sami wybierani? ? najpiękniejszy kwiat wojska ? byli innym, niezwykłym wojskiem! Ich zespoły nigdy nie stanęły na zbiórce w całości, nie defilowali przy dźwiękach orkiestr. Nie otrzymali sztandaru, nie mieli dnia swojego święta i nie weszli do boju całym oddziałem!

?Sami wybierani? wchodzili do akcji bojowej indywidualnie, tracąc przy tym dotychczasową swoją osobowość cywilną i żołnierską. Śmierć czyhała na nich od chwili oderwania się od ziemi angielskiej, towarzyszyła długo na własnej ziemi, a gdy ich dosięgła była okrutna!”

W mojej ocenie uchylenie się od zacytowania tych pięknych słów jest błędem nierzetelności Kacpra Śledzińskiego, „specjalisty od Cichociemnych”…

 

Jestem szczęśliwy, że wreszcie analizę tego pseudo „popularnonaukowego” gniota mam już za sobą. Czuję się w obowiązku zaznaczyć, że pod koniec nie byłem już tak uważny w tropieniu błędów i nieścisłości w książce udającego historyka Kacpra Śledzińskiego. Byłem bowiem znużony wieloma godzinami pracy przy sprawdzaniu pokrętnych treści – w większości nierzetelnie przepisanych od innych autorów – opublikowanych jako „dzieło” Śledzińskiego.

Lista błędów może więc okazać się niekompletna; nawet jednak gdyby było ich tylko ćwierć z tych wskazanych – to ich liczba i ranga kompromitują Kacpra Śledzińskiego oraz wydawnictwo „Znak”. Nie słyszałem dotąd o choćby trochę podobnym przypadku tak skandalicznie rażącej nierzetelności…

 

 


 

W reakcji na intelektualne oszustwo Śledzińskiego i wydawnictwa „Znak” trwa kampania społeczna:

 

 

NIE  KUPUJ  ŚMIECI 

udających książki popularnonaukowe!

 

Na miano „śmieci” zasłużyły oba wydania pseudohistorycznej tandety Śledzińskiego i „Znaku”, z 2012 oraz z 2022 (Kacper Śledziński, Cichociemni. Elita polskiej dywersji, Znak, Kraków 2022, ISBN 978-83-240-87-47-1 oraz Znak Kraków, 2012, ISBN 978-83-240-2191-8).

 

NIE-KUPUJ-SMIECI-sledzinski-znak-errata-300x208 Nie kupuj śmieci - errata: książka Śledziński, "Znak"Nie dajmy się oszukiwać

nie kupujmy książek

nierzetelnych, nawet kłamliwych!

Kampania będzie prowadzona dotąd, dopóki wydawnictwo „Znak” nie naprawi szkód spowodowanych dziesięcioletnim rozpowszechnianiem bzdur na temat Cichociemnych – elity Armii Krajowej oraz dopóki nie wprowadzi procedur weryfikacji publikowanych treści.

 

Wzywam wydawnictwo ?Znak? – przestańcie być znakiem ignorancji!

Ryszard M. Zając
wnuk  Cichociemnego

cichociemni (at) elitadywersji.org


 

 

 

 

Rocznica pełna błędów…

 


41_cc-Tobie-Ojczyzno-grupa-250x139 Rocznica pełna błędów...Spis treści:


 

Znak-Spadochronowy-AK-219x350 Rocznica pełna błędów...

Znak Spadochronowy AK

 

W nocy 15/16 lutego 1941 (choć jedna z instytucji twierdziła że stycznia) miał miejsce pierwszy zrzut Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej. W 80 rocznicę tego wydarzenia pojawiło się wiele publikacji. Niestety, niemało z istotnymi błędami. Rekordową ilość poważnych błędów zawiera rocznicowa publikacja Instytutu Pamięci Narodowej…

 

Przyzwyczaiłem się już do stałego wysyłania maili do różnych autorów oraz redakcji i instytucji, z prośbą o sprostowanie rozmaitych błędów dotyczących Cichociemnych. Nie zawsze odnosi to pożądany skutek, częściej bywam ignorowany. Udało mi się sprostować wiele idiotyzmów zawartych np. w Wikipedii, dzięki wspólnej pracy napisaliśmy wreszcie w miarę porządnie hasło główne – cichociemni a także udało mi się napisać od początku lub poprawić kilka innych haseł (zobacz – Informacja o realizacji projektu).

Ostatnio, głównie za sprawą historyków IPN – dr Waldemara Grabowskiego oraz dr Krzysztofa A. Tochmana (nad czym ubolewam) rozpowszechniany jest fałszywy pogląd, jakoby nie było 316 Cichociemnych, tylko „znacznie więcej”. Ilu? Tego sami autorzy tych głupot nie wiedzą, bo co chwila zmieniają definicje słowa cichociemny. Jak tak dalej pójdzie, cichociemnymi będą wszyscy spadochroniarze na świecie, w tym nawet niemieccy z czasów Hitlera… 

Poglądu, jakoby było więcej niż 316 Cichociemnych, nie podziela Studium Polski Podziemnej w Londynie (konsultowałem się z SPP w tej sprawie), gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych. O mnożeniu kontrowersji nt. liczby Cichociemnych można przeczytać na dole strony: Cichociemni – nazwa, przysięga, Znak

 

soe-tablica-296x300 Rocznica pełna błędów...

tablica upamiętniająca wszystkich agentów SOE, na budynku jej dawnej siedziby w Londynie

Drugą kategorią bajek są opowieści o tym, jaka wspaniała była brytyjska agenda rządowa Special Operations Executive, SOE, jak to Polacy (w tym Cichociemni) rzekomo „korzystali z jej standardów”, także o rzekomo wiekopomnych dokonaniach „polskiej sekcji SOE”, która miała organizować zrzuty ludzi i sprzętu dla Polaków. Nawet zasłużona Fundacja im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej rozpowszechniała bzdury, jakoby polska sekcja SOE „miała swoją łączność, swoją kadrę instruktorską oraz kanał rekrutacyjny”. Niejako „przy okazji” pomniejszane są – lub w ogóle pomijane – zasługi Polaków, które przypisywane są Brytyjczykom. Cichociemnych przykleja się do rozmaitych formacji i struktur, zapominając że byli żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej oraz walczyli w okupowanej Polsce. Ostatnio nawet ambasador R.P. w Wielkiej Brytanii publicznie akceptował brednie, jakoby Cichociemni „stali na czele alianckich operacji wojennych”. 

Fakty są takie, że to brytyjskie SOE uczyło się od Polaków, a nie Polacy od SOE; „polska sekcja SOE” była tylko łącznikiem pomiędzy Polakami a władzami brytyjskimi; a zrzuty Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej organizował oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – mjr dypl. Jan Jaźwiński, o którym nikt nie pamięta. Napisałem Jego biogram w Wikipedii, ale bardzo smutne jest, że nigdy i nigdzie w Polsce nie został upamiętniony. Zamiast tego wciąż czytamy bajki o SOE… 

 

szkolenie-cc-300x207 Rocznica pełna błędów...Dwa inne kluczowe, wciąż powielane błędy to brednia o „kursie cichociemnego”, jaki podobno wystarczyło ukończyć, aby zostać Cichociemnym oraz nierzetelna (dez)informacja, jakoby „91 Cichociemnych uczestniczyło w Powstaniu Warszawskim”. Fakty są takie, że proces szkolenia Cichociemnych – którzy byli indywidualistami, wysokiej klasy fachowcami w swoich specjalnościach – to szkolenie w czterech grupach po kilka kursów. Cichociemnych szkolono w ok. 30 specjalnościach w ok. 50 ośrodkach SOE oraz w kilku polskich. Według moich ustaleń, w Powstaniu Warszawskim uczestniczyło nie 91 lecz 95 Cichociemnych. Wśród Nich Cichociemny ppor. Edwin Scheller – Czarny ps. Fordon, który leczył się po torturach gestapo (chodził o lasce), nie mógł walczyć zbrojnie, ale jednak uczestniczył w Powstaniu współpracując wywiadowczo z oddziałami Pułku Baszta oraz wraz z żona zbierał lekarstwa dla Powstańców. 24 sierpnia 1948 Naczelny Wódz odznaczył Go Orderem Wojennym Virtuti Militari – „za wyróżniające się męstwo w akcjach bojowych podczas konspiracji i walk Powstania Warszawskiego”. Nie rozumiem, dlaczego wciąż jest pomijany przez Instytut Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania Warszawskiego? Czyżby Naczelny Wódz dał Mu fałszywy order?

 

IPN kłamie?

Strony-od-IPN_Cichociemni_broszura_druk_04-205x300 Rocznica pełna błędów...Rekordową ilość – 36 błędów – znalazłem w wydanej kilka dni temu publikacji Instytutu Pamięci Narodowej: Krzysztof Tochman – Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski, IPN Oddział w Rzeszowie, Rzeszów 2021. Wielka szkoda, bo publikacja ciekawa, zawiera sporo interesujących szczegółów i ma ciekawą koncepcję prezentacji. Ale 36 istotnych błędów na 48 stronach (z okładkami) to historyczny horror.

Najpoważniejszy z tych błędów to oczywiście – w oderwaniu od faktów i kontekstu historycznego – rozciąganie definicji cichociemnego na prawie każdego polskiego spadochroniarza (krzywdząco pominięto jedynie spadochroniarzy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej). Wśród błędów są również wadliwe interpretacje dat, roli i usytuowania SOE, przypisywanie polskich zasług Brytyjczykom, pomijanie lub pomniejszanie zasług współtwórcy Cichociemnych mjr dypl. Jana Górskiego, organizatora przerzutu lotniczego do Polski mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, pomieszanie z poplątaniem faktów dotyczących wspólpracy Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza z SOE, błędy dotyczące Tempsford, Campo Casale, Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano i in.

 

Krzysztof A. Tochman – Cichociemni 1941-1945
W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski
IPN Oddział w Rzeszowie, Rzeszów 2021

 

W kategorii „błędów życzeniowych” należy chyba umiejscowić opowieść o odprawach Cichociemnych przed odlotem do Polski z tajnegop brytyjskiego lotniska RAF Tempsford „z udziałem wysokich oficerów Oddziału VI, czasem naczelnego wodza PSZ lub premiera”. Odprawy te zawsze prowadził organizator przerzutu lotniczego do Polski mjr dypl. Jan Jaźwiński. Nie znam faktu domniemanego uczestnictwa w odprawie skoczków w Tempsford „naczelnego wodza PSZ lub premiera”. Nie wspomina o tym mjr. dypl. Jan Jaźwiński, ani w swoim „Pamiętniku” (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego, przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki, tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6) ani w swoim „Dzienniku czynności” (Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89).

Gen. Władysław Sikorski, Naczelny Wódz i premier (do swej tragicznej śmierci 4 lipca 1943) wprawdzie rozważał przybycie na lotnisko RAF Tempsford, na start samolotów z Cichociemnymi 17 lutego 1943, w operacjach lotniczych: Rivet, File, Brick i Window – ale nie przybył, ponieważ w tym dniu te operacje odwołano z powodu silnej mgły.

Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski jeden raz – 11 listopada 1943 – wizytował polską eskadrę, stacjonującą na tajnym lotnisku RAF Tempsford. Nie mógł uczestniczyć w odprawie skoczków, bo sezon operacyjny (zrzutowy) Riposta zakończył się zrzutami Cichociemnych w nocy 18/19 października 1943.

Co do premiera Stanisława Mikołajczyka – jedynym jego bezpośrednim i realnym „związkiem merytorycznym” z przerzutami lotniczymi z lotniska RAF Tempsford, jest sprawa przerzutu do Polski politycznego wysłannika Józefa Retingera. Decyzję o jego wysłaniu podjął Mikołajczyk – załatwiając to bezpośrednio u szefa SOE, starając się zachować to w tajemnicy przed polskim Oddziałem VI Sztabu Naczelnego Wodza, a nawet w tajemnicy przed Prezydentem i Naczelnym Wodzem!!! 

„Zainteresowanie” przerzutem lotniczym do Polski polskich polityków „z Londynu” tak ocenił mjr. dypl. Jan Jaźwiński:

Przeszło dwuletnia już praktyka wskazuje niezbicie, że Premier i N.W. w jednej osobie nie jest rozwiązaniem korzystnym dla SPRAWY. Przede wszystkim okazało się bardzo niekorzystnym dla naszej działalności wojskowej. W większości wypadków, dotyczących zagadnień wojskowych, a prawie zawsze jeżeli chodzi o przerzut lotniczy do Kraju, istniała przewaga zainteresowań politycznych nad zainteresowaniami Naczelnego Wodza. Nawet „podwórkowej” wagi zagadnienia polityczne „wypierały” na drugi plan zagadnienia wojskowe.

(Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, str. 146/148)

 

Ryszard M. Zając – Errata do publikacji IPN:  'K.A.Tochman Cichociemni 1941-1945
W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski, IPN Oddział Rzeszów 2021′
elitadywersji.org, Sosnowiec, 19 lutego 2021

 

Strony-od-IPN_Cichociemni_broszura_druk_04-1-204x300 Rocznica pełna błędów...Za skandal uważam publiczne oczernianie „blisko 40” Cichociemnych którzy – według Krzysztofa Tochmana – mieli współpracować z bezpieką „Polski Ludowej” – „zgodzili się na werbunek, tym samym pomagając w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół”. Po pierwsze, nie opublikowano dotąd wyników żadnych rzetelnie przeprowadzonych badań naukowych, a jedynie bodaj trzy (w części powielające te same tezy) artykuły dr KrzysztofaTochmana, odnoszące się rzeczowo jedynie do kilku Cichociemnych. Wynotowane z artykułów dr Krzysztofa Tochmana imiona i nazwiska cichociemnych mających współpracować ze służbami „Polski Ludowej” składają się na liczbę 27 osób, nie ma żadnej publikacji wskazującej „blisko 40″…

Ponadto współpraca współpracy nierówna; w „publikacji edukacyjnej IPN” podano (dez)informację jakby nie tylko było „blisko 40” CC współpracowników, ale nawet że „blisko 40” CC „pomagało w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół”. To ewidentna brednia, bowiem nie wszyscy byli tak samo zaangażowani we współpracę, np. niektórzy dali się formalnie zwerbować, ale nie przekazywali albo żadnych, albo żadnych istotnych informacji, niektórzy nawet tylko użyczyli swego lokalu.

Problem istnieje i nie należy go ukrywać. Nie można jednak – i to w „publikacji edukacyjnej” bezpodstawnie i krzywdząco uogólniać i zawyżać liczby CC – współpracowników – bez jakiejkolwiek możliwości weryfikacji tych domniemanych „ustaleń”. Nie opublikowano przecież nawet nazwisk tych „blisko 40”. Stygmatyzowanie wszystkich przypadków współpracy – w oderwaniu od faktów – wysoce pejoratywnym określeniem o domniemanym „pomaganiu w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół” – nie ma nic wspólnego z rzetelnością naukową, ani tym bardziej z edukacją historyczną (nie mylić z histeryczną). Listę CC – według Krzysztofa Tochmana – współpracowników opublikowałem na stronie Cichociemni – kontrowersje. Jeśli jest tak samo rzetelna jak krytykowana w tym artykule publikacja – można od razu wyrzucić ją do kosza…

Publikacja IPN wprowadza do obiegu publicznego nowy termin „historyczny”, mianowicie frazę „PSZ-AK”. W mojej ocenie określenie „PSZ – AK” jest rażąco nierzetelne i pozbawione źródłowej podstawy historycznej. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie, w sensie operacyjnym, nie działały w Polsce (wystarczy przeczytać ze zrozumieniem ich nazwę). Armia Krajowa nie działała poza Polską (wystarczy przeczytać ze zrozumieniem jej nazwę). To są całkowicie odrębne struktury, które formalnie ze sobą nie współpracowały. Nota bene, w odróżnieniu od PSZ, w świetle prawa międzynarodowego Armia Krajowa nie miała formalnie statusu wojskowego, bo Sztab Naczelnego Wodza nie uregulował tej kwestii do końca wojny. Polscy politycy nie zdążyli też wypowiedzieć wojny ZSRR…

To bardzo przykre, że wciąż rozpowszechniane są istotne przekłamania – i to pod pozorem „publikacji edukacyjnej”. Zdumiewa, że dopuszcza się tego „Instytut Pamięci Narodowej”, który zafałszowuje akurat te elementy historii Cichociemnych, z których powinniśmy być najbardziej dumni, w tym działalność mjr dypl. Jana Jaźwińskiego. Powinniśmy wystawić Mu pomnik, a nie przypisywać Jego zasługi Brytyjczykom, SOE.

 

Audley-End_500px-209x300 Rocznica pełna błędów...Cichociemni nie mieli własnej jednostki, munduru, barw, patrona, tradycji, nie mieli nawet prawa ujawnić – nawet wobec kolegów z konspiracji – że są Cichociemnymi.

Do czasu ustanowienia Znaku dla Skoczków do Kraju (Znaku Spadochronowego AK), 7 lutego 1954, nie mieli nawet żadnego widocznego identyfikatora, oprócz słowa CICHOCIEMNY.

Teraz próbuje się Ich okraść z tego słowa, nierzetelnie naciągając definicję Cichociemnego. Im dalej od wojny – tym więcej cichociemnych…

 

Historycy z IPN tak bardzo pragną „odkrywać” historię Cichociemnych, że bez podstawy źródłowej rozszerzają pojęcie >cichociemny< na wszystkich polskich spadochroniarzy  w operacjach specjalnych, powołując się tylko na to, że np. niektórzy składali przysięgę na rotę AK.

Różnica pomiędzy nimi a cichociemnymi jest oczywista – TYLKO Cichociemni byli żołnierzami AK i nie podlegali Brytyjczykom czy komukolwiek innemu – poza Komendą Główną Armii Krajowej. Polscy skoczkowie zrzucani w operacjach specjalnych do innych krajów byli agentami SOE lub (project Eagle) agentami OSS, podlegali Brytyjczykom lub Amerykanom. Zobacz – Nie tylko Cichociemni

Historycy IPN wywołują zamieszanie, wywodząc, że rzekomo cichociemnymi są… spadochroniarze zrzucani do innych krajów. Te bzdury świadczą o braku elementarnej wiedzy o idei łączności z Krajem autorstwa kpt. Jana Górskiego i Macieja Kalenkiewicza, braku wiedzy o tym, że podstawowym zadaniem Cichociemnych było wsparcie Armii Krajowej w konspiracyjnej walce w okupowanej Polsce, a także przygotowywanie powstania powszechnego, które planowano rozpocząć w ostatniej fazie wojny w Polsce oraz odtworzenie Sił Zbrojnych R.P. po wojnie – także w Polsce.

Nota bene, idea powstania powszechnego – choć była nadrzędną ideą władz polskich, także dowództwa Związku Walki Zbrojnej oraz Armii Krajowej – nie jest współcześnie znana. Podobnie nieznany jest jej ścisły związek z ideą Cichociemnych, mało znany jest także związek tej idei z powstaniem 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, którą utworzono właśnie po to, aby wesprzeć planowane powstanie powszechne. Więcej informacji o tej idei – w haśle Wikipedii mojego autorstwa

Nie każdy człowiek ze spadochronem to cichociemny! 316 Cichociemnych – jak łatwo się zorientować po treści Ich przysięgi, czy choćby nazwie Znaku Spadochronowego AK – Znaku dla Skoczków do Kraju – to żołnierze Armii Krajowej w służbie specjalnej.

Rdzeniem idei Cichociemnych była walka o wyzwolenie okupowanej Polski, walka w szeregach konspiracyjnej Armii Krajowej w Polsce.

Ryszard M. Zając

prezes Fundacji dla Demokracji
wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko

 

Zobacz także post w tej sprawie na stronie na Facebooku

 

AKTUALIZACJA

24 lutego 2021 otrzymałem oficjalną informację, że problemem zainteresował się Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Jest szansa, że problem nierzetelnej publikacji IPN nie zostanie zignorowany 🙂  Lipiec 2021 – Niestety, ŚZŻAK ma gdzieś prawdę historyczną i nie podejmie żadnych działań… 🙁

 

9 marca 2021 otrzymałem oficjalną informację, że Muzeum Powstania Warszawskiego uwzględniło moją „reklamację” (patrz tekst powyżej) – Cichociemny ppor. cc Edwin Scheller – Czarny ps. Fordon został uznany za uczestnika Powstania Warszawskiego i ma swój biogram w bazie MPW. W bazie MPW znajduje się obecnie 95 Cichociemnych – uczestników Powstania Warszawskiego, choć IPN wciąż twierdzi, że było Ich 91…

 

10 marca 2021 otrzymałem odpowiedź Kancelarii Senatu R.P.

Zgodnie z przepisami (nie są jednoznaczne, decyduje kwalifikacja pisma): jeśli zgodnie z jego treścią pismo zostanie uznane za wniosek, to prezes IPN oraz VIP-y mają na odpowiedź 30 dni; jeśli potraktują dosłownie słowo w nagłówku, tzn. uznają je za petycję – trzy miesiące.

Pierwsza odpowiedziała już jednak Kancelaria Senatu, treść odpowiedzi na skanach poniżej. Odpowiedź jest uprzejma i zgodna z prawem. Sprowadza się do tego, że:

  1. merytorycznie powinien ustosunkować się do moich zastrzeżeń co do publikacji dr Tochmana oraz „polityki historycznej” IPN – prezes Instytut Pamięci Narodowej
  2. Kancelaria Senatu proponuje sformułowanie petycji w sprawie ewentualnych propozycji zmian w ustawie o IPN
  3. Kancelaria Senatu przyjmuje treść mojego pisma do wiadomości.

Bardzo uprzejma odpowiedź Kancelarii Senatu o treści jak na skanach jest w mojej ocenie rzeczową reakcją. Rozważałem wcześniej wniesienie petycji ws. nowelizacji ustawy o IPN, w zakresie podniesionym w treści mojego pisma. Zachęta Senatu jest akurat całkiem na miejscu. Przygotuję niebawem propozycję takich zmian, przejrzę obecnie obowiązujące procedury legislacyjne i rozważę czy petycję skierować do Sejmu czy do Senatu. Zmiana w ustawie o IPN byłaby w mojej ocenie pożądana.

 

DO POBRANIA:

 

PS. Na stronie na Facebooku znajomi oraz sympatycy Pana Tochmana rozpoczęli akcję insynuacji na mój temat, w tym m.in. sugerowania iż jestem agentem jakichś niecnych służb, a moje wskazanie błędów jest „atakiem na IPN”. Bez komentarza, szkoda słów…

 


 

 

L I S T   O T W A R T Y  /  P E T Y C J A

w sprawie rozpowszechniania przez Instytut Pamięci Narodowej
nieprawdziwych informacji oraz krzywdzących treści historycznych
dotyczących problematyki Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej
w publikacji  Krzysztofa Tochmana  pt. Cichociemni 1941-1945.
W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski, IPN Oddział w Rzeszowie, 2021

 

Szanowny Pan dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej
Szanowny Pan Andrzej Duda, Prezydent R.P.
Szanowny Pan Mateusz Morawiecki, Prezes Rady Ministrów R.P.
Szanowna Pani Elżbieta Witek, Marszałek Sejmu R.P.
Szanowny Pan Tomasz Grodzki, Marszałek Senatu R.P.

 

Szanowna Pani, Szanowni Panowie

Jako wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko oraz prezes Fundacji dla Demokracji, od 2016 realizującej projekt CICHOCIEMNI  mający na celu godne upamiętnienie 316 Cichociemnych spadochroniarzy – żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej, zmuszony jestem niniejszym listem otwartym:

  1. zaprotestować przeciwko kłamliwej „polityce historycznej” IPN, być może także obecnego Rządu, dotyczącej Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej,
  2. wnioskować o sprostowanie licznych i krzywdzących błędów historycznych, opublikowanych kilka dni temu przez IPN Oddział w Rzeszowie, w publikacji dr Krzysztofa Tochmana pt. Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski (patrz załączona moja errata do tej publikacji),
  3. wnioskować o wprowadzenie systemowych rozwiązań w IPN, zapobiegających publikowaniu nieprawdziwych informacji oraz krzywdzących treści historycznych

 

Ad. 1

          Pismem z 19 listopada 2019 składałem do Pana Prezydenta i Pana Premiera petycję ws. upamiętnienia Cichociemnych z Tempsford, która została zignorowana. Pismem z 20 października 2020 pisałem w sprawie ambasadora R.P. w Wielkiej Brytanii dr hab. Arkadego Rzegockiego, który publicznie akceptował brednie, w treści odsłoniętej tablicy pamiątkowej, m.in. jakoby Cichociemni nie byli żołnierzami Armii Krajowej tylko „Wydziału Specjalnego”, jakoby byli wysyłani „w tajnych misjach do Polski” oraz jakoby „stali na czele alianckich operacji wojennych”. 

Pan Ambasador prawdopodobnie chciał dobrze, podobnie jak brytyjscy inicjatorzy upamiętnienia 158 Cichociemnych przerzuconych do okupowanej Polski po starcie z  lotniska RAF Tempsford. Pomimo wytknięcia przeze mnie rażących błędów w treści tej odsłoniętej tablicy, nikt nie podjął próby sprostowania nieprawdziwych informacji oraz krzywdzących treści historycznych. Nikt też nie podjął nawet próby systemowego rozwiązania problemu – aby zapobiec kolejnym takim przypadkom.

Tablica odsłonięta w Tempsford fałszuje historię, obraża pamięć o Cichociemnych oraz o Armii Krajowej!

Jak się okazuje, władzom R.P. wcale to nie przeszkadza, pojawiają się nawet nowe przykłady publicznego deptania pamięci o Cichociemnych spadochroniarzach Armii Krajowej.

 

Strony-od-IPN_Cichociemni_broszura_druk_04-205x300 Rocznica pełna błędów...         Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie, opublikował kilka dni temu rocznicową publikację autorstwa dr Krzysztofa A. Tochmana (uchodzącego dotąd w IPN za głównego „znawcę” problematyki Cichociemnych), pt. Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski, IPN Oddział w Rzeszowie, Rzeszów 2021.

W treści tej 48 stronicowej (z okładkami) publikacji znalazłem co najmniej 36 (trzydzieści sześć!!!) bardzo poważnych błędów historycznych. Koncepcja publikacji interesująca, wiele treści nie było dotąd znanych szerzej opinii publicznej. Ale te kilka zalet przesłania kompromitująca ilość kilkudziesięciu wad – ewidentnych błędów w datach, faktach, roli i znaczeniu kluczowych instytucji a także ewidentnych kłamstw ahistorycznych.

Publikacja IPN autorstwa Krzysztofa Tochmana, lansowana jako „publikacja edukacyjna” to faktycznie w znacznej części zbiór nieprawdziwych informacji oraz krzywdzących treści historycznych.

Szczegółowy wykaz błędów zawiera moja „Errata” dołączona do niniejszego pisma. Dość wspomnieć, że publikacja K.A.Tochmana – w oderwaniu od faktów i kontekstu historycznego – rozciąga definicję cichociemnego na prawie każdego polskiego spadochroniarza (krzywdząco pominięto jedynie spadochroniarzy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej), wadliwe podaje daty, rolę i usytuowanie brytyjskiego SOE, przypisuje polskie zasługi Brytyjczykom, pomija lub pomniejsza zasługi współtwórcy Cichociemnych mjr dypl. Jana Górskiego, organizatora przerzutu lotniczego do Polski mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, (dez)informuje nt. współpracy Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza z SOE, zawiera istotne błędy dotyczące Tempsford, Campo Casale, Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano i in.

Publikacja IPN autorstwa K.A.Tochmana wprowadza do obiegu publicznego nowy termin „historyczny”, mianowicie frazę „PSZ-AK”. W mojej ocenie określenie „PSZ – AK” jest rażąco nierzetelne i pozbawione źródłowej podstawy historycznej. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie nie działały w Polsce (wystarczy przeczytać ze zrozumieniem ich nazwę). Armia Krajowa nie działała poza Polską (wystarczy przeczytać ze zrozumieniem jej nazwę). To są całkowicie odrębne struktury, które formalnie ze sobą nie współpracowały. Nota bene, w odróżnieniu od PSZ, w świetle prawa międzynarodowego Armia Krajowa nie miała formalnie statusu wojskowego, bo Sztab Naczelnego Wodza nie uregulował tej kwestii do końca wojny. Polscy politycy nie zdążyli też wypowiedzieć wojny ZSRR…

Za skandal uważam publiczne oczernianie „blisko 40” Cichociemnych którzy – według Krzysztofa Tochmana – mieli współpracować z bezpieką „Polski Ludowej” – „zgodzili się na werbunek, tym samym pomagając w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół”. Po pierwsze, nie opublikowano dotąd wyników żadnych rzetelnie przeprowadzonych badań naukowych, a jedynie bodaj trzy (w części powielające te same tezy) artykuły dr Krzysztofa A. Tochmana, odnoszące się rzeczowo jedynie do kilku Cichociemnych. Wynotowane z artykułów dr Krzysztofa A. Tochmana imiona i nazwiska cichociemnych mających współpracować ze służbami „Polski Ludowej” składają się na liczbę 27 osób, nie ma żadnej publikacji wskazującej „blisko 40″… Jeśli w tej sprawie K.A. Tochman był tak samo rzetelny jak w przypadku rocznicowej publikacji nt. Cichociemnych, to listę domniemanych współpracowników można wyrzucić do kosza.

Strony-od-IPN_Cichociemni_broszura_druk_04-1-204x300 Rocznica pełna błędów...Historycy IPN – dr Waldemar Grabowski oraz dr Krzysztof Tochman wywołują zamieszanie, wywodząc, że rzekomo cichociemnymi są… spadochroniarze zrzucani do innych krajów. Tak bardzo pragną „odkrywać” historię Cichociemnych, że bez podstawy źródłowej rozszerzają pojęcie >cichociemny< na wszystkich polskich spadochroniarzy  w operacjach specjalnych, powołując się tylko na to, że np. niektórzy składali przysięgę na rotę AK. Te bzdury świadczą o braku elementarnej wiedzy o idei łączności z Krajem (której elementem byli Cichociemni) autorstwa kpt. Jana Górskiego i Macieja Kalenkiewicza, braku wiedzy o tym, że podstawowym zadaniem Cichociemnych było wsparcie Armii Krajowej w konspiracyjnej walce w okupowanej Polsce, a także przygotowywanie powstania powszechnego, które planowano rozpocząć w ostatniej fazie wojny w Polsce oraz odtworzenie Sił Zbrojnych R.P. po wojnie – także  w Polsce.

Cichociemni nie mieli własnej jednostki, munduru, barw, patrona, tradycji, nie mieli nawet prawa ujawnić – nawet wobec kolegów z konspiracji – że są Cichociemnymi.

Nawet po wojnie, do czasu ustanowienia Znaku dla Skoczków do Kraju (Znaku Spadochronowego AK), 7 lutego 1954, nie mieli nawet żadnego widocznego identyfikatora, oprócz słowa CICHOCIEMNY.

Teraz próbuje się Ich okraść z tego słowa, nierzetelnie naciągając definicję Cichociemnego. Im dalej od wojny – tym więcej cichociemnych…

 

          Wśród rozlicznych elementów bolesnej i nieprawdziwej „polityki historycznej” Instytutu Pamięci Narodowej, dotyczącej problematyki Cichociemnych, jest także powielanie od lat fałszywej (dez)informacji, jakoby 91 Cichociemnych uczestniczyło   w Powstaniu Warszawskim. Wystarczy sprawdzić życiorysy 316 Cichociemnych (co uczyniłem), aby ustalić, że w Powstaniu Warszawskim uczestniczyło nie 91 – jak podaje IPN – ale 95 Cichociemnych, a kolejnych 4 było wówczas obecnych w stolicy, ale z różnych powodów nie mogli wziąć udziału w Powstaniu.

          Wśród czterech Cichociemnych, uczestników Powstania Warszawskiego – od lat pomijanych przez IPN – jest także m.in. Cichociemny ppor. Edwin Scheller – Czarny ps. Fordon, który leczył się po torturach gestapo (chodził o lasce), nie mógł walczyć zbrojnie, ale jednak uczestniczył w Powstaniu współpracując wywiadowczo z oddziałami Pułku Baszta oraz wraz z żoną zbierał lekarstwa dla Powstańców. 24 sierpnia 1948 Naczelny Wódz odznaczył Go Orderem Wojennym Virtuti Militari – „za wyróżniające się męstwo w akcjach bojowych podczas konspiracji i walk Powstania Warszawskiego”. Nie rozumiem, dlaczego wciąż jest pomijany przez Instytut Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania Warszawskiego? Czyżby Naczelny Wódz dał Mu fałszywy order?

W Jego przypadku jest cień nadziei na zmianę – Muzeum Powstania Warszawskiego zwróciło się do mnie o wskazanie źródła informacji o odznaczeniu Go orderem Virtuti Militari, co też uczyniłem (zaświadczenie weryfikacyjne Edwina Mikołaja Schellera, w którym mowa o odznaczeniu Go VM nr 13565 zarządzeniem Naczelnego Wodza z 24 sierpnia 1948 „za wyróżniające się męstwo w akcjach bojowych podczas konspiracji i walk Powstania Warszawskiego” dostępne jest w zbiorach Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej – dział: Archiwum Pomorskie, Scheller-Czarny Edwin, nr inw. M-867/1566 Pom.) – jest ono także dostępne w publikacji Elżbieta Skerska – Edwin Mikołaj Scheller – Czarny „Fordon” – cichociemny, w: Biuletyn Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej 2017 (nr 67), s. 92-97 na podstronie z biogramem – Edwin Scheller – Czarny.

 

          Od lat IPN nie raczył zweryfikować ilu Cichociemnych było represjonowanych przez organy represji: niemieckie, sowieckie, „Polski Ludowej”, wciąż podawane są rażąco błędne, zaniżone dane, także o Cichociemnych w niemieckich obozach koncentracyjnych, sowieckich łagrach czy więzieniach i katowniach „Polski Ludowej”.

Te dane są dostępne w biogramach Cichociemnych, więc je ustaliłem, weryfikując w rozmaitych źródłach, następnie opublikowałem m.in. w Wikipedii. Niestety, IPN od wielu lat nie jest zainteresowany ustaleniem rzeczywistej skali represji wobec Cichociemnych oraz wciąż publikuje fałszywe dane na ten temat.

 

          Od lat IPN przemilcza rolę i dokonania wybitnych Polaków, ściśle związanych z historią Cichociemnych –  Tadeusza Heftmana, bez którego nie byłoby łączności Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie z Armią Krajową w okupowanej Polsce oraz łączności AK; mjr dypl. Jana Jaźwińskiego oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, organizatora przerzutu lotniczego do Polski Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla AK; pilota Stanisława Kłosowskiego, uczestniczącego w ok 70  tajnych operacjach lotniczych SOE, w tym 33 do Polski, jedynego podoficera oraz jednego z dziesięciu lotników odznaczonych Złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, jednego z nielicznych dwukrotnie odznaczonych brytyjskim Zaszczytnym Krzyżem Lotniczym (Distinguished Flying Cross). Powinniśmy postawić Im pomniki – a nie mieli nawet hasła w Wikipedii (musiałem je napisać).

Reasumując – proszę o skorygowanie niewłaściwej „polityki historycznej” IPN dotyczącej Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej. Nigdy Ich bohaterstwo nie zajaśnieje pełnym blaskiem, jeśli wciąż będziemy zafałszowywać podstawowe fakty oraz przypisywać zasługi Polaków Brytyjczykom.

 

Ad. 2

          Liczne i krzywdzące błędy historyczne, opublikowane kilka dni temu przez IPN Oddział w Rzeszowie, w publikacji dr Krzysztofa Tochmana pt. Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski (patrz załączona moja errata do tej publikacji) – wymagają pilnego sprostowania.

W mojej ocenie publikacja może spełnić swą rolę edukacyjną, jeśli błędy, kłamstwa, przekłamania oraz nieścisłości zostaną poprawione. Zwracam się do Pana Prezesa IPN o pilne podjęcie działań w tym zakresie, chętnie także włączę się w te działania.

 

Ad. 3

          Po analizie ustawy o IPN oraz zarządzenia nr 22/16 Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu z dnia 16 czerwca 2016 w sprawie regulaminu organizacyjnego tej instytucji można dojść do przekonania, że zarówno ustawodawca, jak i prezes IPN założyli, że Instytut Pamięci Narodowej – z definicji – nie będzie podejmował działań depczących „pamięć narodową”.

Niestety, jak dowodzi publikacja dr Krzysztofa A. Tochmana – ignorancja także może być obecna w działaniach IPN, zatem również IPN, wbrew swym podstawowym celom i zadaniom może rozpowszechniać nieprawdziwe informacje i krzywdzące treści historyczne. Ani w ustawie, ani w regulaminie IPN nie ma zapisów dających możliwość rzeczowej reakcji na takie działania, w tym przede wszystkim – umożliwiających zapobieganie tego rodzaju szkodliwej działalności IPN.

          Zgodnie z par. 20 pkt. 2a ppkt. 3 regulaminu IPN wprawdzie jednym z zadań Wydziału Komunikacji Społecznej jest monitoring „pod kątem nieprawdziwych informacji i krzywdzących treści historycznych” – ale zgodnie z tym zapisem ów monitoring ma dotyczyć jedynie „mediów krajowych i zagranicznych”.

Zgodnie z par. 14 pkt. 2 ppkt. 1a regulaminu IPN nadzorowanie działań edukacyjnych realizowanych przez IPN należy do zadań „Sekcji Edukacji” działającej w Wydziale Edukacji Historycznej – ale widocznie ten nadzór jest fikcją, skoro IPN opublikował opracowanie dr Krzysztofa Tochmana, zawierające kompromitujące IPN, fundamentalne błędy dotyczące problematyki Cichociemnych.

Proszę zatem o podjęcie odpowiednich działań systemowych, aby uniknąć kolejnych przypadków rozpowszechniania przez Instytut Pamięci Narodowej nieprawdziwych informacji i krzywdzących treści historycznych.

 

W związku z deptaniem pamięci o Cichociemnych przez IPN, nieprawdziwymi i krzywdzącymi treściami zawartymi w publikacji Krzysztofa Tochmana, jako wnuk jednego z 316 Cichociemnych zastrzegam sobie prawo wystąpienia z powództwem cywilnym o naruszenie dóbr osobistych. W tym kontekście wzywam do zaprzestania naruszania dóbr osobistych oraz niezwłocznego usunięcia skutków tych naruszeń.

 

Ryszard M. Zając

prezes Fundacji dla Demokracji
wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko

 

Zobacz:

 

 

AKTUALIZACJA 2 – ODPOWIEDŹ K.A.TOCHMANA

 

„SKRÓT TOŻSAMY DLA BROSZURY”
czyli „ZOBRAZOWANIE PROBLEMU”

19 lutego 2021 zwróciłem się do różnych władz, m.in. do prezesa IPN, listem otwartym / petycją w sprawie błędów oraz przekłamań, zawartych w publikacji IPN: Krzysztof A. Tochman – Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski, IPN Oddział w Rzeszowie, Rzeszów 2021 – plik pdf (do pobrania)

Opublikowałem także „erratę” do w/w publikacji – plik pdf (do pobrania)  List, publikację IPN oraz erratę można przeczytać (także pobrać) na tej stronie.

Wywodzące się z PiS władze, w tym Kancelaria Prezydenta R.P. nie raczyły odpowiedzieć choćby jednym zdaniem. Otrzymałem natomiast uprzejmą i rzeczową odpowiedź Kancelarii Senatu R.P. Przypomnę, że zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego każdy obywatel ma prawo otrzymać do 30 dni rzeczową (odnoszącą się do faktów oraz z podaniem podstawy prawnej) odpowiedź od instytucji państwowej będącej adresatem pisma, skargi czy wniosku. Zgodnie z ustawą o petycjach, autor petycji ma prawo otrzymać odpowiedź najpóźniej po 3 miesiącach od doręczenia petycji. Oba te przepisy prawa zostały złamane. O kulturze i dobrych manierach nie ma co wspominać.

Po upływie w/w terminów, co jakiś czas wysyłałem maile ponaglające. Kancelaria Premiera poinformowała, że odpowie prezes IPN. Prowadziłem korespondencję z niektórymi prominentnymi osobami tej instytucji, w tym z prof. dr hab. Tadeuszem Wolszą, przewodniczącym Kolegium IPN. Pan Profesor zapewnił mnie, że otrzymam odpowiedź, a sprawą zajmuje się Komisja Historyczna IPN…

 

23 lipca 2021 (po ponad pół roku – sic!) otrzymałem maila od dyrektora Oddziału IPN w Rzeszowie dr Dariusza Iwaneczko. Przesłał mi trzyzdaniowe „pismo przewodnie”, w którym wg autora zapewne naistotniejsze jest zdanie – „uważamy sprawę za zakończoną”. Należy zauważyć, że Oddział IPN w Rzeszowie był wydawcą publikacji w której roiło się od merytorycznych błędów… Czyli stał się „sędzią we własnej sprawie”…

Do pisma IPN Rzeszów załaczono, niepodpisany przez nikogo, ale oznaczony nazwiskiem dr Krzysztofa Tochmana, tekst, zawarty na nieco ponad 6 stronach. Ok. cztery strony tego tekstu dotyczą – najogólniej to ujmując – tego jak bardzo ja jestem wredny. Pozostałe ok. 1/3 tekstu zawiera „wyjaśnienia” p. Tochmana zgłoszonych błędów, choć i w tej części znajdują się uwagi ad personam. Należy zauważyć, że p. Tochman był autorem publikacji, w której roiło się od merytorycznych błędów… Czyli także stał się „sędzią we własnej sprawie”…

 

Moja reakcja

Dyrektorowi rzeszowskiego oddziału IPN wysłałem maila o treści:

Pan Tochman nie był adresatem mojego pisma ani petycji. Zgodnie z prawem IPN powinien udzielić odpowiedzi na list oraz petycję. Przekazane mi w załączeniu niepodpisane notatki czy uwagi Pana Tochmana, głównie dotyczące mojej osoby – a nie merytorycznych błędów, wraz z osobliwym „listem przewodnim” obwieszczającym że „uważamy sprawę za zakończoną” – nie są reakcją zgodną z prawem.

Dla mnie sprawa nie jest zakończona, choć już wcześniej poinformowałem Pana Przewodniczącego Kolegium IPN, iż nie oczekuję już odpowiedzi od IPN. Nota bene, jak na tekst pisany od lutego br. ta „odpowiedź” mogłaby być wyższej jakości. Wyrażam ubolewanie z powodu insynuacji oraz personalnych „wycieczek” pod moim adresem.

Ta sprawa znajdzie swój finał w parlamencie. Nie oczekuję żadnej odpowiedzi. Wyrażam ubolewanie, że nie tylko wprowadzacie w błąd opinię publiczną co do faktów historycznych, ale też wznosicie się na niebywały poziom samouwielbienia i arogancji. Tak bowiem należy traktować przekazanie mi uwag i pretensji p. Tochmana jako oficjalnego stanowiska IPN…

 
„SKRÓT TOŻSAMY DLA BROSZURY”
– czyli „ZOBRAZOWANIE PROBLEMU”
– tj. wyjaśnienia p. Tochmana:

Pan Tochman w reakcji na rzeczową krytykę i wskazanie merytorycznych błędów, rozpoczął swoje „wyjaśnienia” od… zachwalania samego siebie (zapewne po to, aby namalować kontrastowe tło, na którym ja mam wyglądać wyjątkowo fatalnie):

wyrażam głębokie zdumienie treścią oraz formą tego wystąpienia .Jest to bowiem bezprzykładny, pełen insynuacji i przekłamań atak, ukierunkowany zarówno na całą instytucję, jak też imiennie na mnie – historyka i naukowca, który ma ogromne zasługi i osiągnięcia w odkrywaniu historii cichociemnych, od ponad 30 lat.

W tym miejscu muszę wyraźnie podkreślić, że moja krytyka nie odnosiła się do osoby p. Tochmana, ani też nie kwestionowałem niczyich zasług czy dorobku. Krytyka jednej broszury oczywiście nie oznacza – jak to zrozumiał p. Tochan – krytyki „zasług i osiągnięć (…) od ponad 30 lat”, ani też nie oznacza krytyki p. Tochmana jako naukowca. Każdemu może przytrafić się bąd czy nieścisłość, należy to po prostu sprostować lub wyjaśnić.

Pan Tochman agresywnie zaatakował mnie personalnie, nawet zarzucając… naruszenie prawa. Jeśli faktycznie złamałem prawo – to tak wytrawny autor nie powinien mieć problemu z napisaniem donosu na mnie do prokuratury. Z mojej krytyki jasno wynika, że nie zajmowałem się p. Tochamanem ani jego zasługami czy dorobkiem – po prostu wskazałem merytoryczne błędy w jednej broszurze. Pan Tochman popełniał różne błędy także w poprzednich swoich tekstach, ale nigdy nie było ich aż tak wiele w jednej publikacji.

Nota bene, przygotuję niebawem spis błędów w publikacjach p. Tochmana, aby każdy mógł dokonać własnej analizy. Nie po to, aby kwestionować zasługi p. Tochmana, ale po to, aby wywiązała się merytoryczna dyskusja o faktach historycznych dotyczących Cichociemnych. Zbyt dużo jest bowiem przekłamań, niejasności czy nieścisłości.

„Polskie obozy koncentracyjne” oczywiście oburzają, ale np. „organizowanie zrzutów dla AK przez SOE” już nie – chioć w obu przypadkach mamy do czynienia z podobnym mechanizmem manipulacji…

 

Oto sporządzona przeze mnie „errata” do publikacji p. Tochmana oraz przesłane „wyjaśnienia” Pana Doktora:

MOJA ERRATA + WYJAŚNIENIA K.A.TOCHMANA

dot. publikacji: Krzysztof A. Tochman – Cichociemni 1941-1945. W 80 rocznicę pierwszego skoku bojowego do Polski, wyd. IPN Oddział w Rzeszowie, Rzeszów 2021 (uwaga – „wyjaśnienia RMZ” to moje wcześniejsze wyjaśnienie, „wyjaśnienia KAT” to wyjaśnienia Krzysztofa A. Tochmana.

Uwaga – nie publikuję znacznych fragmentów tekstu p. Tochmana, zawierających insynuacje pod moim adresem oraz rozmaite „argumenty” ad personam.


 

Str. 3

 

1/ Jest:
„29 czerwca 1940 r. w miejsce KG ZWZ, która przeniosła się do Wielkiej Brytanii, powstał samodzielny Wydział Krajowy, tj. Oddział VI Sztabu Naczelnego Wodza, zwany również Specjalnym.”

Powinno być:
29 czerwca 1940 r. w miejsce KG ZWZ, którą rozwiązano, powstał w strukturze Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie samodzielny Wydział Krajowy, tj. Oddział VI SNW, zwany również Specjalnym.

Wyjaśnienie RMZ:
29 czerwca 1940 rozwiązano Komendę Główną ZWZ na obczyźnie, nie mogła zatem być „przeniesiona do Wielkiej Brytanii”.
Więcej info – Łączność z Krajem

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. KG ZWZ na terenie Wielkiej Brytanii nie została definitywnie rozwiązana, a przekształcona”.


 

2/ Jest:
„Zadaniem oddziału było przede wszystkim koordynowanie operacji zrzutów (ludzi i materiałowych) do Polski i innych krajów europejskich, które prowadziły walkę konspiracyjną z okupantem niemieckim i włoskim, w ścisłym współdziałaniu ze Special Operations Executive (SOE, Kierownictwo Operacji Specjalnych).”

Powinno być:
Zadaniem oddziału było przede wszystkim utrzymanie łączności pomiędzy Naczelnym Wodzem a Komendantem Głównym Armii Krajowej, administrowanie funduszami Armii Krajowej oraz współpraca z pozostałymi oddziałami SNW we wszystkich sprawach dotyczących AK, a także utrzymanie łączności lotniczej z Krajem, we współdziałaniu ze Special Operations Executive (SOE, Kierownictwo Operacji Specjalnych).

Wyjaśnienie RMZ:
Niezgodnie z faktami spłycono zadania Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza – pomijając jego funkcje wobec Armii Krajowej oraz degradując tylko do roli koordynatora zrzutów (tym zajmował się mjr dypl. Jan Jaźwiński, początkowo jako szef Samodzielnego Referatu „S”, od 4 maja 1942 do stycznia 1944 jako szef Wydziału Specjalnego (S) w Oddziale VI (Specjalnym) Sztabu Naczelnego Wodza).
Oddział VI SNW nie zajmował się „walką konspiracyjną z okupantem włoskim”, ani koordynowaniem zrzutów do innych krajów. Uczestniczył jedynie (sporadycznie) w szkoleniu polskich spadochroniarzy, których zrzucano także poza Polskę

Więcej info – Oddział VI (Specjalny)Jan JaźwińskiNie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. Odnośnie Cichociemnych i zrzutów materiałowych, w skrócie jest tak jak powinno czyli koordynowanie operacji. O nawiązaniu i utrzymaniu łączności piszę na s. l.”


 

3/ Jest:
„Mowa o specjalnie wyszkolonej grupie żołnierzy dywersji – cichociemnych, spadochroniarzach Armii Krajowej (AK) i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.”

Powinno być:
„Mowa o specjalnie wyszkolonej grupie żołnierzy, wyszkolonych w ok. 30 specjalnościach – cichociemnych, spadochroniarzach Armii Krajowej (AK) w służbie specjalnej, wywodzących się z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.”

Wyjaśnienie RMZ:
Cichociemni byli szkoleni w ok 30 specjalnościach, nie tylko w dywersji. Przed skokiem składali przysięgę Cichociemnych oraz przysięgę Armii Krajowej. Zrzucano Ich (podobnie jak zaopatrzenie) wg. zapotrzebowania KG AK, po skoku otrzymywali przydział w strukturach Armii Krajowej.

AK nie była częścią Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, co gorsza, władze polskie nawet nie wywalczyły jej formalnego (w sensie prawnym) statusu wojskowego. Polscy spadochroniarze zrzucani do innych krajów nie byli (po przeszkoleniu) spadochroniarzami PSZ na Zachodzie lecz byli oddani do dyspozycji sił alianckich, byli agentami SOE lub OSS.

Więcej info – Status prawny Armii Krajowej, 316 Cichociemnych, szkolenie Cichociemnych, Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. Każdy cc był żołnierzem dywersji, niezależnie od ukończonych kursów, również żołnierzem PSZ, na różnych etapach misji, w Polsce, we Włoszech, Francji czy na Bałkanach. Trzeba zrozumieć znaczenie słowa: dywersja, dywersant”.


 

4/ Jest:
„(…) pierwszy polski kurs spadochronowy. Trwał dwa tygodnie i ukończyło go 12 uczestników, wśród nich kpt. Kalenkiewicz.”

Powinno być:
(…) pierwszy polski kurs spadochronowy. Trwał dwa tygodnie i ukończyło go 12 uczestników, wśród nich: mjr dypl. Jan Jaźwiński, kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz, kpt. dypl. Jan Górski.

Wyjaśnienie RMZ:
Mjr dypl. Jan Jaźwiński (Znak Spadochronowy nr 0005), kpt. dypl. Kalenkiewicz (Znak Spadochronowy nr 0006), kpt. dypl. Jan Górski (Znak Spadochronowy nr 0007) to trzy kluczowe postaci.
Mjr. dypl. Jan Jaźwiński to organizator lotniczych przerzutów do Polski, kpt. dypl. Jan Górski oraz kpt. dypl. Maciej Kalenkiewicz to współtwórcy Cichociemnych. Pomijanie któregokolwiek z Nich w publikacji nt. Cichociemnych oraz zrzutów do Polski jest tworzeniem „białych plam” w historii, podobnie pomijanie Ich pełnych stopni wojskowych

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. Tak …12 uczestników, wymieniłem tylko kpt. M. Kalenkiewicza , dla przykładu. Było jeszcze II innych.”


 

5/ Jest:
[Ringway] „Później ośrodek ten rozwinął się i z udziałem polskich instruktorów szkolił w rzemiośle spadochronowym żołnierzy różnych narodowości.”

Powinno być:
Później ośrodek ten rozwinął się i z udziałem polskich instruktorów szkolił na kursach spadochronowych żołnierzy różnych narodowości. Od 1 marca 1941 spadochronowe kursy organizowano także w polskim ośrodku spadochronowym w Largo House pod Leven (Largo Low, hrabstwo Fife, Szkocja, Wielka Brytania). Od stycznia 1944 także w polskiej bazie nr 10 w Ostuni k. Brindisi (Włochy).

Wyjaśnienie RMZ:
Pomijanie polskich ośrodków szkolenia spadochronowego w publikacji IPN jest niezrozumiałe i krzywdzące dla Polaków. Kursy spadochronowe nie były „szkoleniem w rzemiośle”, chyba że zmienimy znaczenie pojęcia „rzemiosło”.
Więcej info – Szkolenie Cichociemnych

Wyjaśnienie KAT:
„Tak, problem zarysowałem skrótowo. Bo taki był wymóg broszury. Nie jest ona o wszystkich ośrodkach szkoleniowych.”


 

 

Str. 4

 

6/ Jest:
„Jeszcze przed wybuchem wojny utworzono Special Operations Executive (SOE), którego zadaniem (…)

Powinno być:
„Decyzją Winstona Churchilla z 19 lipca 1940 utworzono Special Operations Executive (SOE), którego zadaniem (….). Jeszcze przed wybuchem wojny, jej późniejszy szef Colin McVean Gubbins konsultował „zagadnienia dywersyjne” z oficerami wywiadu polskiego Sztabu Głównego WP.

Wyjaśnienie RMZ:
Podana w publikacji data powstania SOE jest rażąco błędna. Wywodzi się zapewne z informacji o przedwojennej współpracy z Polakami. Informacja dot. konsultacji oraz ich zakresu (zagadnienia dywersyjne) pochodzi z opracowania: Współpraca z Anglikami – raport sprawozdawczy dotyczący koncepcji dywersyjnych na terenie Polski w: Akta Szefa Sztabu Armii Polskiej we Francji, źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, sygn. A.IV.-1/1a, 15.
Raport opublikowano m.in. na stronie – Cichociemni w wywiadzie
Zadania SOE definiowała „Karta SOE” – dokument ten do dzisiaj jest tajny.
Więcej info – Special Operations Executive

Wyjaśnienie KAT:
„Skrót myślowy. Autorowi chodziło o odpowiednią komórkę wywiadowczą rządu brytyjskiego w ramach Secret Intelligence Service – MI6, która później przekształciła się w SOE. Lapsus! Decyzja o utworzeniu SOE zapadła 16 lipca 1940 r.”


 

7/ Jest:
„(…) przeszkolenie spadochronowe oraz częściowo także specjalne kursy sabotażowo-dywersyjne odbywały się w latach 1940-1943 właśnie w Brygadzie Spadochronowej.”

Powinno być:
Kursy spadochronowe dla Cichociemnych organizowano m.in. w polskim ośrodku spadochronowym Brygady Spadochronowej (a nie „w Brygadzie”) w Largo House pod Leven.
Inne kursy w ok. 30 specjalnościach organizowano w ok. 50 ośrodkach szkoleniowych SOE – Special Training School (Specjalna Szkoła Treningowa) oznaczonych arabskim numerem, także w polskich bazach, m.in. we włoskiej Ostuni. Kursy specjalistyczne dla Cichociemnych – łącznościowców przeprowadzano w polskich ośrodkach, m.in. w Ośrodku Wyszkoleniowym Sekcji Dyspozycyjnej Oddziału Specjalnego Sztabu Naczelnego Wodza.

Wyjaśnienie RMZ:
Cichociemnych szkolono w co najmniej 30 specjalnościach w ok. 50 ośrodkach szkoleniowych SOE (Special Training School, pol. Specjalna Szkoła Treningowa) oraz w polskich ośrodkach szkolenia.
Wbrew twierdzeniom różnych autorów nie było jednego „kursu cichociemnego”, ani też szkolenie nie ograniczało się do kursu spadochronowego oraz „sabotażowo – dywersyjnego”. Nota bene nie było kursu o takiej nazwie.
Więcej info – Szkolenie Cichociemnych

Wyjaśnienie KAT:
„Skrót myślowy. W podanych latach wstępne szkolenie spadochronowe i dywersyjne żołnierze przechodzili w ramach 4 Brygady Kadrowej Strzelców – Brygady Spadochronowej. Brygada była bazą szkolenia. Np. kurs korzonkowy, kurs strzelecki, kurs zaprawy fizycznej. Nie dotyczy to kursów w ramach brytyjskiego SOE, to inna kwestia.”


 

 

Str. 17

 

8/ Jest:
W 1941 r. uruchomiono w Londynie Szkołę Oficerów Wywiadu pod kryptonimem „Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej” (…)

Powinno być:
W 1941 r. uruchomiono w Londynie polską szkołę oficerów wywiadu pod kryptonimem „Oficerski Kurs Doskonalący Administracji Wojskowej” (…)

Wyjaśnienie RMZ:
„Szkoła oficerów wywiadu” to nazwa potoczna – a nie nazwa własna, użycie wielkich liter jest błędem ortograficznym.

Wyjaśnienie KAT:
„Pisanie nazwy Szkoły Oficerów Wywiadu dużymi literami nie jest błędem merytorycznym. To podkreślenie wagi tej szkoły. Tak jest w niektórych wspomnieniach skoczków oraz w publikacji J. Tucholskiego, Cichociemni, Wrocław 2010, s. 64-65” (…) [pseudoargument ad personam]


 

 

Str. 18

 

9/ Jest:
1 maja 1942 r. w słynnym po wojnie kompleksie Audley End pod Londynem została otwarta stacja SOE nr 43 – ośrodek szkoleniowy cichociemnych i stacja wyczekiwania przed lotem do kraju. Przeniesiono ją z Briggens.

Powinno być:
1 maja 1942 r. w słynnym po wojnie kompleksie Audley End pod Londynem została otwarta ośrodek SOE – STS 43 (Special Training School nr 43), będący ośrodkiem szkoleniowym cichociemnych oraz stacją wyczekiwania przed lotem do kraju. Stację wyczekiwania przeniesiono z Briggens.

Wyjaśnienie RMZ:
Użyte sformułowania mogą wprowadzać w błąd. „Stacja SOE nr 43”, czyli STS 43 została „przeniesiona z Briggens”. W Briggens znajdował się ośrodek SOE – STS 38. Nie został nigdzie „przeniesiony”, funkcjonował tam ośrodek fałszujący dokumenty, pieniądze dla potrzeb ruchów oporu w okupowanej Europie. Podczas wojny w Briggens wytworzono ok. 275 tysięcy (sic!) różnych dokumentów. Pracował tam m.in. wybitny polski fałszerz, Jerzy Maciejewski.

W Briggens w latach 1941-1942 zorganizowano dwa kursy walki konspiracyjnej. Od 1 maja 1942 kursy te organizowano w STS 43 w Audley End. Nie można jednak mówić także o „przeniesieniu kursów”, bo programy kursów stale modyfikowano, choć miały zbieżną lub taką sama nazwę. Sformułowanie o przeniesieniu jest poprawne jedynie w odniesieniu do stacji wyczekiwania.
Stacja to nie jest to samo co ośrodek STS, inna była także numeracja STS (ośrodków szkoleniowych) oraz stacji.
Więcej info – szkolenie Cichociemnych, Ośrodki szkoleniowe, Audley End

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. Nie tylko przeniesiono stację wyczekiwania ale i kurs walki konspiracyjnej.”


 

10/ Jest:
(…) baza nr 10 (krypt. „Impudent”), będąca ośrodkiem szkolenia i ekspedycji cichociemnych z Wielkiej Brytanii do kraju, na Bałkany i do Włoch.

Powinno być:
(…) baza nr 10 (angielski kryptonim „Impudent”), będąca ośrodkiem szkolenia i ekspedycji Cichociemnych z Włoch do kraju oraz polskich spadochroniarzy na Bałkany i do Włoch.

Wyjaśnienie RMZ:
Choć każdy Cichociemny był spadochroniarzem, nie każdy polski spadochroniarz był cichociemnym. Zamkniętą listę 316 Cichociemnych sporządził formalnie Kierownik Ministerstwa Obrony Narodowej z 7 lutego 1954, ustanawiając  Znak dla Skoczków do Kraju, czyli Znak Spadochronowy AK, będący wersją Znaku Spadochronowego.

Listy tej nie kwestionował nikt z żyjących jeszcze wtedy (w Polsce i na emigracji) Cichociemnych, jest to także lista opublikowana w książce wydanej przez Koło Cichociemnych w Londynie pt. „Drogi Cichociemnych”. Również Studium Polski Podziemnej w Londynie, gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych, podkreśla, że było 316 Cichociemnych. Konsultowałem się niedawno w tej sprawie z SPP i to stanowisko jest niezmienne.

Cichociemna Elżbieta Zawacka sama wprawdzie uważała, że nie była Cichociemną, ale kurierem; podobnie „naciąganym Cichociemnym” jest Jan Nowak – Jeziorański, także kurier. Oboje znajdują się jednak na liście 316 Cichociemnych, żaden z Cichociemnych tego nie kwestionował, więc szanując Ich decyzję powinniśmy przyjąć że było 316 Cichociemnych.

Na takie rozumienie pojęcia „cichociemny” wskazują także źródła historyczne oraz geneza uruchomienia „łączności z Krajem”. Pierwszy raz użyto pojęcia „cichociemny” w instrukcji szkoleniowej Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza z września 1941 pt. „Codzienne życie w Kraju. Szkic dla skoczków do września 1941 r.”.  W pierwszym jej zdaniu czytamy: „Praca niniejsza ma za zadanie ułatwienie „cicho-ciemnym” zaaklimatyzowanie się w Kraju (…)” (źródło: Jędrzej Tucholski, Cichociemni, PAX, Warszawa 1985, s.75, przypis 81, ISBN 83-211-0537-8).

Niektórzy historycy IPN, np. dr Waldemar Grabowski, nawet także dr Krzysztof A. Tochman, ogłaszają, że Cichociemnych rzekomo „było znacznie więcej niż 316”. Poza dowolną swoją interpretacją nie wskazują żadnych źródeł historycznych tej zmienionej definicji cichociemnego.

Dr Grabowski wskazał mi jako źródło tej rewelacji wykaz skoczków opublikowanych w książce Jędrzeja Tucholskiego „Cichociemni”. Tymczasem w tej publikacji (Jędrzej Tucholski, „Cichociemni”, IW PAX, wydanie pierwsze, 1984, ISBN 83-211-0537-8) znajdują się (w aneksie) wykazy SKOCZKÓW: 217 spadochroniarzy: przeszkolonych, zaprzysiężonych na Rotę AK, ale nie zrzuconych do Kraju. Wydanie drugie tej publikacji z 1985 zawiera także WYKAZ SKOCZKÓW, spadochroniarzy – a nie „cichociemnych” – zrzuconych do innych krajów europejskich.

Publikacja Tucholskiego powtarza to, co opublikowali sami Cichociemni (Koło Cichociemnych w Londynie) w „Drogach Cichociemnych” – listę 316 Cichociemnych oraz odrębne listy innych polskich spadochroniarzy – bynajmniej nie nazywanych „cichociemnymi”… Lista wszystkich polskich spadochroniarzy w operacjach specjalnych jest znacznie dłuższa, ale nie są Oni „cichociemnymi” – Nie tylko Cichociemni

Nieprzypadkowo Ich listy są w aneksach (wraz z innymi dokumentami) a nie w tekście głównym „Dróg cichociemnych”. Niestety, w późniejszych przedrukach „Dróg cichociemnych” te same WYKAZY SKOCZKÓW zatytułowano, używając dodanego słowa „cichociemni” np. „wykaz cichociemnych zrzuconych poza Polską”. Jest to kłamstwo wydawcy, bo w oryginale – publikacja Koła Cichociemnych w Londynie – był to „wykaz skoczków”. Cichociemni wywodzą się z idei łączności z KRAJEM, przysięga którą składali mówi o nich jako o „żołnierzach w służbie specjalnej (…) w konspiracji w Kraju”.

Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej od innych polskich spadochroniarzy odróżniał nie tylko Znak dla Skoczków do Kraju (limitowana edycja 316 egzemplarzy), ale także składana przysięga na Rotę Armii Krajowej oraz przydział bojowy do Armii Krajowej. Cichociemni po skoku do Kraju podlegali wyłącznie Komendzie Głównej Armii Krajowej. Polscy spadochroniarze zrzucani do innych krajów – choć część z nich była przeszkolona przez Oddział VI Sztabu Naczelnego Wodza, a niektórzy nawet złożyli przysięgę na Rotę AK – nie podlegali AK (Armia Krajowa nie działała [w sensie militarnym] poza Polską w jej przedwojennych granicach), lecz byli agentami SOE lub OSS.

Wszystkie źródła historyczne – jak się je rzetelnie i dokładnie sprawdzi – wskazują na to że Cichociemni to WYŁĄCZNIE spadochroniarze Armii Krajowej w służbie specjalnej. Ale jak się odpowiednio naciągnie to pojęcie, to „cichociemnymi” będą także żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, a może nawet wszyscy spadochroniarze na świecie… Patrz też uwaga końcowa.
Więcej info: Kontrowersje wokół liczby Cichociemnych, Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna, bałamutna . (…) [pseudoargument ad personam] inni cichociemni AK – spadochroniarze PSZ pełnili swoje misje na Bałkanach, we Włoszech, Albanii i we Francji. Odsyłam więc do swoich ostatnich publikacji, jak powyżej. I jedna zasadnicza uwaga. Cichociemni nie byli agentami SOE (sic!). Cichociemni na Bałkanach podlegali Oddziałowi VI Sztabu NW.”

Uwaga RMZ – Nigdy nie twierdziłem, że Cichociemni byli agentami SOE, więc p. Tochman „prostuje” wytwór własnej wyobraźni. Nie tylko ja, ale także Studium Polski Podziemnej (gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych) prezentuje stanowisko, iż było 316 Cichociemnych – skoczków zrzuconych do Polski, a polscy skoczkowie zrzucani do innych krajów nie byli Cichociemnymi.


 

11/ Jest:
23 marca 1944 r. została powołana baza „Capri”, organizująca łączność kurierską do kraju i działalność cichociemnych na Bałkanach.

Powinno być:
23 marca 1944 r. została powołana baza „Capri”, organizująca łączność kurierską do kraju i przerzut polskich spadochroniarzy na Bałkany.

Wyjaśnienie RMZ:
Choć każdy Cichociemny był spadochroniarzem, nie każdy polski spadochroniarz był cichociemnym. Patrz wyjaśnienie do błędu nr 10 oraz uwaga końcowa.
Polscy spadochroniarze na Bałkanach nie podlegali polskim władzom, podlegali SOE, byli agentami SOE

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna „.


 

 

Str. 23

 

12/ Jest:
Podczas podwieczorku nasłuchiwano, czy nie został nadany zaszyfrowany sygnał do odlotu, którym była melodia po dzienniku radiowym nadawanym przez sekcję polską radia BBC. Jeśli umówionego sygnału nie było, następne 24 godziny skoczkowie mieli do swojej dyspozycji.

Powinno być:
Sygnałem dla placówek odbiorczych w Kraju do przyjęcia zrzutu Cichociemnych i zaopatrzenia dla Armii Krajowej była melodia po dzienniku radiowym nadawanym przez sekcję polską radia BBC. Jeśli umówionego sygnału nie było, następne 24 godziny placówki odbiorcze oraz skoczkowie mieli do swojej dyspozycji.

Wyjaśnienie RMZ:
Infantylna opowieść, że Cichociemni będący żołnierzami rozkazu do odlotu wysłuchiwali w radiu… niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Faktycznie rozkazy skoczkom i pilotom (po uzgodnieniach z SOE) wydawał mjr dypl. Jan Jaźwiński, który od stycznia 1944, jako dowódca Głównej Bazy Przerzutowej miał także uprawnienie uznania danego kandydata na Cichociemnego (przeszkolonego i zaprzysiężonego) za „nieprzydatnego do przerzutu do Kraju”.

Jeśli także uznał danego kandydata za „nieprzydatnego do użycia w pracy G.B.P.” o dalszym przydziale kandydata na cichociemnego decydował Szef Oddziału VI (Specjalnego) – źródło: Rozkaz organizacyjny i Instrukcja Specjalna dla Dowódcy Głównej Bazy Przerzutowej do Kraju, w: Jan Jaźwiński, Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 268/271/290 – 269/272/291, 21 stycznia 1944.
Więcej info: Jan Jaźwiński, Wikipedia: Główna Baza Przerzutowa

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. To zobrazowanie problemu, nie tylko dla specjalistów. Każdy w wojsku wie, że rozkazy w wojsku wydają oficerowie…”

Uwaga RMZ:
Rozkazy w wojsku wydają przełożeni, niekoniecznie oficerowie, również podoficerowie. W określonych sytuacjach także starsi stopniem.


 

13/ Jest:
Czas umilały spadochroniarzom „fanki” z angielskiej charytatywnej pomocniczej służby kobiecej FANY (First Aid Nursing Yeomanry).

Powinno być:
Dziewczęta z angielskiej charytatywnej pomocniczej służby kobiecej „FANY” (First Aid Nursing Yeomanry), zwane przez Cichociemnych „fankami” m.in. opiekowały się skoczkami na stacjach wyczekiwania, sprawdzały czy Cichociemny nie posiada przy sobie (lub w swojej odzieży) czegokolwiek, co mogłoby zdradzić jego tożsamość lub pobyt w Wielkiej Brytanii. Kontrolowały czy zabrał broń, fałszywe dokumenty, kompas, pieniądze oraz kapsułkę z trucizną (cyjankali). Na czas lotu do Polski dziewczęta z FANY przygotowywały cichociemnym kanapki oraz napoje.

Wyjaśnienie RMZ:
Zadaniem „fanek” nie było „umilanie czasu” komukolwiek. To seksistowskie sformułowanie, spłycające zadania kobiet z organizacji First Aid Nursing Yeomanry (F.A.N.Y.)

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. „Umilały” jak tylko potrafiły , (…) [pseudoargument ad personam] Szkotki rozkochiwały w sobie żołnierzy polskich… Można dodać jeszcze wiele innych ich obowiązków, ale na pewno nie kontrolowały skoczków czy coś zabrał czy nie…

Uwaga RMZ:
[Fanki] „sprawdzały również, czy każdy ma kompas, fałszywy dowód osobisty, pieniądze, tabletkę z trucizną ukrytą w górnej części marynarki i rewolwer. Przygotowywały dla nich prowiant (kanapki i butelki z napojami) na czas kilkunastogodzinnego lotu na miejsce zrzutu”  – Józefa Grażyna Pintal CMBB – Lady Ryder of Warsaw, s. 36, do pobrania ze strony Fundacji Sue Ryder

Aktualizacja – podobnie w relacji kpt cc Stefana Przybylika, patrz Wojciech Markiewicz – Cichociemny Przybylik, Katowice 2021, Wydawnictwo Sonia Draga, ISBN 978-83-8230-193-9, s.14-15.


 

14/ Jest:
Na lotnisku [Tempsford] odbywała się ostatnia odprawa z udziałem wysokich oficerów Oddziału VI, czasem naczelnego wodza PSZ lub premiera.

Powinno być:
Na lotnisku odbywała się ostatnia odprawa z udziałem mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego, organizatora przerzutów lotniczych do Polski, oficera wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego)Sztabu Naczelnego Wodza.

Wyjaśnienie RMZ:
Od początku mjr dypl. Jan Jaźwiński był odpowiedzialny za organizację zrzutów Cichociemnych oraz zaopatrzenia dla Armii Krajowej do Polski. Był także odpowiedzialny za odprawę skoczków – „inspekcję przygotowania skoczków do Kraju na kursie odprawowym” – zgodnie z rozkazem zastępcy szefa Sztabu Naczelnego Wodza płk. Mitkiewicza. Od początku, zawsze, prowadził „ostatnią odprawę skoczków”.

Nie znam faktu domniemanego osobistego uczestnictwa na lotnisku w Tempsford w odprawie skoczków „naczelnego wodza PSZ lub premiera”. Nie wspomina o tym mjr. dypl. Jan Jaźwiński, ani w swoim „Pamiętniku” (Jan Jaźwiński – Dramat dowódcy. Pamiętnik oficera sztabu oddziału wywiadowczego i specjalnego (przygotowanie do druku: Piotr Hodyra i Kajetan Bieniecki), tom I i II, Polski Instytut Naukowy w Kanadzie, Montreal 2012, ISBN 978-0-9868851-3-6) ani w swoim „Dzienniku czynności” (Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89).

Do swej tragicznej śmierci 4 lipca 1943, Władysław Sikorski sprawował obowiązki Naczelnego Wodza i Premiera. Rozważał przybycie na lotnisko RAF Tempsford, na start samolotów z Cichociemnymi 17 lutego 1943, w operacjach lotniczych: Eivet, File, Brick i Window – ale nie przybył, ponieważ w tym dniu te operacje odwołano z powodu silnej mgły.

W „Dzienniku czynności” mjr dypl. Jan Jaźwiński oficer wywiadu z Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, Szef Wydziału Specjalnego (S), organizator lotniczych przerzutów do Polski odnotował:

„O godz. 11.oo zarządzono pogotowie do wykonania czterech naszych operacyj: RIVET, FILE, BRICK i WINDOW. O godz. 11.30 wezwano Szefa Wydziału „S” [mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego – przyp. RMZ] do Naczelnego Wodza – N.W. zapytał: „Jak Pan uważa – czy ja powinienem przybyć na start ekip?”  Szef Wydz. „S” odpowiedział: „Jedno jest niewątpliwe, że obecność Pana generała utwierdzi ministrów brytyjskich w przekonaniu, że Pan generał żywo interesuje się operacjami do Kraju – to wpłynie b. pozytywnie na dalsze szybsze rozwiązanie zagadnienia przerzutu.”
N.W. zdecydował, że uda się na lotnisko. O godz. 15.30 S.O.E. powiadomiło, że operacje BRICK i WINDOW zostały odwołane – brak gotowych samolotów – równocześnie na Londyn nadeszła bardzo gęsta mgła. N.W. ponownie wezwał Szefa Wydz. „S” i powiedział: „Wydaje mi się, że nie dojdzie i do dwóch pozostałych lotów – nie mam chęci jechać na lotnisko – przyjadę do Was kiedy indziej – jak Pan uważa – czy muszę dziś Jechać?” Szef Wydz. S. zameldował: „Bardzo prosimy Pana Generała o przybycie przy najbliższym starcie – kilku samolotów jednej nocy – dziś może rzeczywiście nie jest konieczny wyjazd Pana Generała.” (Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, str. 153/155).

20 lutego 1943 tajne brytyjskie lotnisko RAF Tempsford wizytowali brytyjscy dostojnicy: minister lotnictwa Archibald Sinclar oraz brytyjski minister wojny ekonomicznej Lord Selborne. W przygotowanej dla nich kolacji uczestniczył (zaproszony przez nich) gen. Tadeusz Klimecki, szef sztabu Naczelnego Wodza (a nie premier czy NW). Przyjechał na lotnisko Tempsford, aby odprawić cztery ekipy Cichociemnych, którzy mieli lecieć do Polski.

Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski jeden raz – 11 listopada 1943 – wizytował polską eskadrę, stacjonującą na tajnym lotnisku RAF Tempsford. Nie mógł uczestniczyć w odprawie skoczków, bo sezon operacyjny (zrzutowy) Riposta zakończył się zrzutami Cichociemnych w nocy 18/19 października 1943.

Na marginesie także istotna uwaga mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego – „Przeszło dwuletnia już praktyka wskazuje niezbicie, że Premier i N.W. w jednej osobie nie jest rozwiązaniem korzystnym dla SPRAWY. Przede wszystkim okazało się bardzo niekorzystnym dla naszej działalności wojskowej. W większości wypadków, dotyczących zagadnień wojskowych, a prawie zawsze jeżeli chodzi o przerzut lotniczy do Kraju, istniała przewaga zainteresowań politycznych nad zainteresowaniami Naczelnego Wodza. Nawet „podwórkowej” wagi zagadnienia polityczne „wypierały na drugi plan zagadnienia wojskowe” (Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, str. 146/148)
Więcej info – Jan JaźwińskiWykaz zrzutów Cichociemnych

Co do premiera Stanisława Mikołajczyka – jedynym jego bezpośrednim i realnym „związkiem merytorycznym” z przerzutami lotniczymi z lotniska RAF Tempsford, jest sprawa przerzutu do Polski politycznego wysłannika Józefa Retingera. Decyzję o jego wysłaniu podjął Mikołajczyk – załatwiając to bezpośrednio u szefa SOE, starając się zachować to w tajemnicy przed polskim Oddziałem VI Sztabu Naczelnego Wodza, a nawet w tajemnicy przed Prezydentem i Naczelnym Wodzem!!! Przerzut „załatwił” Retingerowi w tajemnicy przed władzami R.P. na emigracji oraz za pomocą władz wojskowych innego, choć zaprzyjaźnionego państwa – Wielkiej Brytanii.
Więcej info – Józef Retinger

Wyjaśnienie KAT:
„To zobrazowanie problemu, nie tylko dla specjalistów.”


 

 

Str. 28

 

15/ Jest:
Pierwsze zrzuty wykonane były „na dziko”, mianowicie załoga samolotu nie mogła lub nie potrafiła dokładnie ustalić położenia placówki odbiorczej, tak jak w operacji „Adolphus”.

Powinno być:
Niektóre zrzuty wykonane były „na dziko”, mianowicie załoga samolotu nie mogła lub nie potrafiła dokładnie ustalić położenia placówki odbiorczej, tak jak w operacji „Adolphus”.

Wyjaśnienie RMZ:
Nieprawdziwe jest twierdzenie, że „pierwsze zrzuty były wykonywane na dziko”, a także że tylko pierwsze zrzuty. Na placówkę zrzucono m.in. zrzuty: drugi (Ruction), czwarty (Shirt), piąty (Collar), szósty (Boot) itd. „Na dziko”, tj. poza placówkę z różnych powodów zrzucano we wszystkich sezonach operacyjnych, w 1941, 1942, 1943, 1944.
Więcej info – Wykaz zrzutów Cichociemnych, Operacje lotnicze

Wyjaśnienie KAT:
„Chodziło o pierwsze zrzuty. Zarzut bezpodstawny.”


 

16/ Jest:
Zdarzało się też, że miejsca zrzutu były dekonspirowane przez silne oddziały niemieckie.

Powinno być:
Zdarzało się też, że w sąsiedztwie planowanych miejsc zrzutu operowały silne oddziały niemieckie.

Wyjaśnienie RMZ:
Nie jest mi znany ani jeden przypadek „dekonspiracji miejsca zrzutu przed oddziały niemieckie” czy jakiekolwiek inne. Było natomiast kilka przypadków, że z różnych powodów, w bezpośrednim sąsiedztwie planowanych miejsc zrzutu operowały oddziały niemieckie. Nie ma to jednak nic wspólnego z rzekomą „dekonspiracją”, chyba że zmienimy znaczenie słowa „dekonspiracja”.

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna.”


 

 

Str. 29

 

17/ Jest:
PRZERZUT DO KRAJU – POLSKA ESKADRA DALEKIEGO ZASIĘGU

Powinno być:
PRZERZUT DO KRAJU – POLSKA ESKADRA SPECJALNEGO PRZEZNACZENIA

Wyjaśnienie RMZ:
Zgodnie z używaną terminologią brytyjską oraz polską, eskadr nie nazywano nazwami definiującymi ich zasięg, tylko – w tym przypadku – specjalne przeznaczenie.
Więcej info: Jan Jaźwiński, Stanisław Kłosowski

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. Była to jednak eskadra dalekiego zasięgu, eskadra łącznikowa, 301 dyon …itd., jak zwał, tak zwał …”


 

 

Str. 30

 

18/ Jest:
Tak powstała baza w Brindisi, która mieściła się nieopodal portu i zwana była następnie Główną Bazą Przerzutową (GBP) nr 11 (krypt. angielski „Torment”).

Powinno być:
Tak powstała baza w Brindisi, która mieściła się nieopodal portu – lotnisko Campo Casale, na którym stacjonowała polska 1586 Eskadra Specjalnego Przeznaczenia. Nieopodal lotniska, w Latiano ok. 20 km. od Brindisi, utworzono Główną Bazę Przerzutową (G.B.P.), zwaną też Bazą nr 11, funkcjonującą pod kryptonimem „Jutrzenka” (brytyjski kryptonim: „Torment”).

Wyjaśnienie RMZ:
G.B.P. oraz lotnisko to były dwie odrębne struktury, w dwóch różnych, choć sąsiadujących miejscowościach. G.B.P. była strukturą polską, podlegała wyłącznie Oddziałowi VI Sztabu Naczelnego Wodza.
Lotnisko było strukturą brytyjską, stacjonowała tam polska 1586 ESP, która w zakresie dotyczącym zrzutów do Polski podlegała polskiemu komendantowi G.B.P.
Dla realizacji zrzutów do Kraju mjr dypl. Jan Jaźwiński, dowódca (komendant) Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano oczywiście współpracował z brytyjskim SOE.
Więcej info – Jan Jaźwiński , Stanisław Kłosowski

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny.”


 

19/ Jest:
[Brindisi] Kompletowano tam m.in. uzbrojenie, sprzęt i inne materiały techniczne.

Powinno być:
W ramach Głównej Bazy Przerzutowej w Latiano funkcjonowała tzw. Stacja Pakowania. Polacy kompletowali tak m.in. uzbrojenie, sprzęt i inne materiały zapotrzebowane przez Armię Krajową.

Wyjaśnienie RMZ:
Pakowanie zasobników, bagażników, paczek, pasów itp. nie odbywało się w Brindisi lecz w Latiano. Ukrywanie tego, że była to jedna z funkcji Głównej Bazy Przerzutowej jest sprzeczne z faktami oraz obiektywną prawdą historyczną.
Więcej info w haśle Wikipedii mojego autorstwa – Główna Baza Przerzutowa

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. Wg mojej wiedzy, w Brindisi też kompletowano i uzupełniano sprzęt.”


 

 

Str. 31

 

20/ Jest:
[lotnisko Campo Casale] Od listopada 1943 r. stacjonowała tam 1586 eskadra specjalnego przeznaczenia w składzie 138 dywizjonu RAF, (…)

Powinno być:
Od 22 grudnia 1943 r. stacjonowała tam polska 1586 Eskadra Specjalnego Przeznaczenia w składzie 334 Skrzydła Specjalnego Przeznaczenia (334 Wing) RAF (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Podana data rozpoczęcia stacjonowania 1586 ESP na lotnisku Capo Casale jest niezgodna z obiektywnymi faktami. Bazą 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, po „przeprowadzce” z lotniska RAF Tempsford miało być lotnisko Sidi Amor niedaleko Tunisu. Wykonano nawet stamtąd trzy udane operacje (plus trzy nieudane) zrzutowe zaopatrzenia dla Armii Krajowej.

Lotnisko Sidi Amor dla Halifaxów wracających z Polski było jednak zbyt oddalone. 19 grudnia 1943 dowódca polskiej 1586 eskadry otrzymał brytyjską zgodę na jej przebazowanie na dawne lotnisko Reggia Aeronautica w Campo Casale nieopodal Brindisi we Włoszech.

138 Dywizjon Specjalnego Przeznaczenia RAF nie działał we Włoszech, tylko wyłącznie w Wielkiej Brytanii. Polska 1586 Eskadra nie wchodziła w skład 138 Dywizjonu RAF – ale w skład 334 Skrzydła Specjalnego Przeznaczenia (334 Wing) RAF. Pięć samolotów eskadry wylądowało na tym lotnisku 22 grudnia 1943. Ta data jest początkiem stacjonowania 1586 ESP na Campo Casale.
Więcej info – Operacje lotnicze, Tempsford, Campo Casale, Jan Jaźwiński, Stanisław Kłosowski

Wyjaśnienie KAT:
„Takie sformułowanie nie jest błędem. Zmiany były ciągłe.”

Uwaga RMZ:
Żadna ze zmian nie spowodowała stacjonowania eskadry na lotnisku Campo Casale „od listopada 1943”, ani też nigdy polska 1586 Eskadra nie była „w składzie 138 dywizjonu RAF”.


 

21/ Jest:
Z ramienia SOE szefem polskiej sekcji SOE o kryptonimie „Force 139” w bazie nr 11 został ppłk Henry McLeod Threlfall.

Powinno być:
Szefem polskiej sekcji SOE o kryptonimie „Force 139” został ppłk Henry McLeod Threlfall.

Wyjaśnienie RMZ:
Polska sekcja SOE oraz baza nr 11, czyli Główna Baza Przerzutowa o kryptonimie”Jutrzenka” to dwie odrębne struktury: pierwsza była strukturą brytyjską, druga (G.B.P.) strukturą polską. Ani „polską sekcją” brytyjskiego SOE nie kierował nikt inny spoza SOE, ani też polską Główną Bazą Przerzutową nie kierował nikt inny spoza polskiego Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Nie było też wspólnego kierowania.

Zdanie następne (patrz błąd nr 22) błędnie (dez)informuje, nie tylko, że polska sekcja SOE oraz Główna Baza Przerzutowa były rzekomo jedną strukturą, ale także, jakoby były wspólnie dowodzone przez ppłk. H.M. Threlfall’a („ze strony brytyjskiej”) oraz mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego („ze strony polskiej”). To oczywista nieprawda – brytyjska sekcja SOE zwana „polską” była wewnętrzną komórką brytyjskiego SOE i była dowodzona przez Brytyjczyka.

Polska Główna Baza Przerzutowa była wewnętrzną komórką Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza, dowodzoną przez Polaka – mjr dypl. Jana Jaźwińskiego, który współpracował z SOE w zakresie dotyczącym przerzutu lotniczego do Polski.
Więcej info – Jan Jaźwiński, Special Operations Executive, SOEBajki o SOE oraz w haśle Wikipedii mojego autorstwa – Główna Baza Przerzutowa 

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. Wszystkie jednostki polskie miały albo oficerów łącznikowych brytyjskich albo były pośrednio lub bezpośrednio nadzorowane przez oficerów brytyjskich. A w ogóle PSZ znajdowały się pod dowództwem brytyjskim (sic!).”

Uwaga RMZ:
Z faktu iż PSZ na Zachodzie były pod dowództwem brytyjskim wcale nie wynika, że polską sekcją SOE kierował czy współkierował oficer Sztabu Naczelnego Wodza. Nie wynika też, aby polską Główną Bazą Przerzutową kiedykolwiek dowodził ktokolwiek spoza Oddziału VI (Specjalnego) Sztabu Naczelnego Wodza. Oficer łącznikowy nie jest dowódcą…


 

22/ Jest:
W styczniu 1944 r. dowodzenie GBP ze strony polskiej objął mjr/ppłk dypl. Jan Jaźwiński.

Powinno być:
W styczniu 1944 r. dowodzenie GBP objął mjr. dypl. (później ppłk dypl.) Jan Jaźwiński.

Wyjaśnienie RMZ:
Nieprawdą jest, że mjr dypl. Jan Jaźwiński rzekomo objął „dowodzenie ze strony polskiej” Główną Bazą Przerzutową w Latiano. G.B.P. była wyłącznie polską strukturą, podporządkowaną bezpośrednio Szefowi Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza, dowodził nią tylko i wyłącznie mjr dypl. Jan Jaźwiński.

Ukrywanie tego, że istniała całkowicie polska struktura – Główna Baza Przerzutowa oraz pomijanie zasług mjr. dypl. Jana Jaźwińskiego jest nie tylko sprzeczne z faktami oraz obiektywną prawdą historyczną. To SKANDAL!

Rozkaz organizacyjny i Instrukcja Specjalna dla Dowódcy Głównej Bazy Przerzutowej do Kraju, w: Jan Jaźwiński, Dziennik czynności mjr Jana Jaźwińskiego, sygn. SK 16.9, Centralne Archiwum Wojskowe sygn. CAW – 1769/89, s. 268/271/290 – 269/272/291, 21 stycznia 1944, zawierał istotne zastrzeżenie – „wszystkie sprawy związane z całokształtem akcji przerzutowej są zachowane do wyłącznej decyzji dowódcy G.B.P. Tylko i wyłącznie D-ca G.B.P. jest uprawniony do określenia zakresu wglądu w pracę G.B.P. dla władz polskich i Sprzymierzonych. Wgląd ten może mieć miejsce o ile D-ca G.B.P. uzna, że jest to konieczne dla ułatwienia pracy G.B.P.”
Więcej info – Jan Jaźwiński oraz w haśle Wikipedii mojego autorstwa – Główna Baza Przerzutowa

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny, j.w.”


 

23/ Jest:
Od połowy 1943 r. placówki były osłaniane przez oddziały partyzanckie (kilkudziesięciu żołnierzy).

Powinno być:
Placówki zrzutowe były osłaniane przez oddziały partyzanckie głównie Armii Krajowej oraz Batalionów Chłopskich. Liczebność osłony była różna, zależała od miejsca zrzutu oraz siły lokalnych struktur konspiracyjnych – od kilkudziesięciu osób nawet do kilkuset.

Podczas operacji Wildhorn IV (Most 4), odwołanej w trakcie lotu, lądowisko „Świetlik” będące zaplanowanym miejscem lądowania w tej operacji, ochraniało aż ok dwóch tysięcy żołnierzy AK. Szacuje się, że ok. 640 placówek odbiorczych (zrzutowisk) ochraniało ok. 5-19 tys. żołnierzy obsługi oraz ochrony.

Wyjaśnienie RMZ:
(Dez)informacja w „broszurze edukacyjnej IPN” degraduje polskie struktury konspiracyjne, wymagała doprecyzowania, zgodnie z faktami i obiektywną prawdą historyczną.

Wyjaśnienie KAT:
„Najczęściej były to oddziały składające się z kilkudziesięciu żołnierzy. Były wyjątki, ale 2 tys.? Pierwsze słyszę. Tyle mogły liczyć dywizje akowskie (sić!).”

Uwaga RMZ:
Ok. dwóch tysięcy żołnierzy AK ochraniało lądowisko „Świetlik” będące zaplanowanym miejscem lądowania w operacji Wildhorn IV (Most 4), która nie doszła do skutku, gdyż samolot lecący do Polski, podczas lotu odwołał Roman Rudkowski, depeszą kodową 333/X.


 

 

Str. 33

 

24/ Jest:
Inną grupę cichociemnych stanowili żołnierze wywodzący się z 1 Samodzielnej Kompanii Grenadierów (SKG) (…)

Powinno być:
Inną grupę polskich spadochroniarzy stanowili żołnierze wywodzący się z 1 Samodzielnej Kompanii Grenadierów (SKG) (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Polscy spadochroniarze zrzucani poza Polskę nie byli cichociemnymi. Patrz wyjaśnienie do błędu nr 10 oraz uwaga końcowa.

Wszystkie źródła historyczne – jak się je rzetelnie i dokładnie sprawdzi – wskazują, że Cichociemni to WYŁĄCZNIE spadochroniarze Armii Krajowej w służbie specjalnej. Ale jak się odpowiednio naciągnie to pojęcie, to „cichociemnymi” będą także żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, a może nawet wszyscy spadochroniarze na świecie…
Więcej info: Kontrowersje wokół liczby Cichociemnych, Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. Tą grupę z SKG należy zaliczyć do cichociemnych, już nie AK, ale w odróżnieniu – PSZ. (…) [pseudoargument ad personam]

Uwaga RMZ:
Nie tylko ja, ale także Studium Polski Podziemnej (gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych) prezentuje stanowisko, iż było 316 Cichociemnych – skoczków zrzuconych do Polski, a polscy skoczkowie zrzucani do innych krajów nie byli Cichociemnymi


 

25/ Jest:
Kolejnych kilkudziesięciu spadochroniarzy PSZ-AK pełniło służbę w okupowanych krajach Europy (…)

Powinno być:
Kolejnych kilkudziesięciu polskich spadochroniarzy wywodzących się z PSZ pełniło służbę w okupowanych krajach Europy

Wyjaśnienie RMZ:
Nieprawdą jest, że byli spadochroniarze „PSZ-AK w okupowanych krajach Europy”. Armia Krajowa nie działała poza granicami przedwojennej Polski, a spadochroniarze zrzucani do innych krajów nie podlegali Armii Krajowej – byli agentami SOE lub agentami OSS.
Nie byli także „spadochroniarzami PSZ”, bo przed skokiem byli przekazywani do dyspozycji właściwych władz alianckich lub państw sprzymierzonych.

Zbitka pojęć „PSZ-AK” jest bez sensu – to były całkowicie odmienne struktury, o zupełnie innym statusie prawnym, które ze sobą formalnie nawet nie współpracowały.
Więcej info – Nie tylko Cichociemni\

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. To byli cc AK . Składali przysięgę na Rotę AK i oczekiwali na misje w kraju, jednak zostali przeznaczeni do innych zadań: na zachodzie Europy. (…) [pseudoargument ad personam]


 

26/ Jest:
W „krajowym” okresie zrzutowym (od 16 lutego 1941 do 28 grudnia 1944 r.) (…)

Powinno być:
W czterech sezonach operacyjnych: okres próbny – od nocy 15/16 lutego 1941 do kwietnia 1942, Intonacja – od sierpnia 1942 do kwietnia 1943, Riposta – od sierpnia 1943 do lipca 1944 oraz Odwet – od sierpnia do 28/29 grudnia (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Nie było żadnego „krajowego okresu zrzutowego”, przyjętą powszechnie periodyzacją zrzutów jest podział na sezony operacyjne, przyjęty przez Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza. W żadnych dokumentach historycznych dotyczących zrzutów organizowanych przez O. VI nie ma podziału na „krajowe” czy „zagraniczne” okresy zrzutowe.

Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza organizował zrzuty wyłącznie do Polski, był bowiem „Samodzielnym Wydziałem Krajowym”. Zrzuty do innych krajów, także dla Polonii organizowało SOE.
Więcej info – Sezony operacyjne, Wykaz zrzutów Cichociemnych, Operacje lotnicze

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny – to skrót tożsamy dla broszury.”


 

27/ Jest:
(…) 91 cichociemnych brało udział w powstaniu warszawskim (…)

Powinno być:
(…) 95 cichociemnych brało udział w powstaniu warszawskim (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Od dłuższego czasu IPN, Muzeum Powstania Warszawskiego, a w ślad za nimi PAP oraz inne media błędnie podają liczbę Cichociemnych – uczestników Powstania Warszawskiego. Według moich ustaleń w Powstaniu uczestniczyło 95 Cichociemnych, kolejnych 4 Cichociemnych było obecnych w Warszawie podczas Powstania, z różnych powodów nie uczestniczyli w nim.

Wśród pomijanych przez IPN oraz MPW czterech Cichociemnych jest m.in. Cichociemny ppor. Edwin Scheller – Czarny ps. Fordon, leczył się po torturach gestapo (chodził o lasce), nie mógł walczyć zbrojnie, uczestniczył w Powstaniu współpracując wywiadowczo z oddziałami Pułku Baszta oraz wraz z żona zbierał lekarstwa dla Powstańców… 24 sierpnia 1948 Naczelny Wódz odznaczył Go Orderem Wojennym Virtuti Militari – „za wyróżniające się męstwo w akcjach bojowych podczas konspiracji i walk Powstania Warszawskiego”.
Więcej info oraz wykaz – Cichociemni w Powstaniu Warszawskim

Wyjaśnienie KAT:
„Wg moich ustaleń w powstaniu brało udział 91 cc.”

Uwaga RMZ:
Muzeum Powstania Warszawskiego uznało zasadność moich argumentów i zweryfikowało liczbę Cichociemnych w Powstaniu Warszawskim. P. Tochman nawet nie raczył odnieść się do konkretnie wskazanego, niesłusznie pomijanego Cichociemnego.


 

28/ Jest:
[Cichociemni] dziesięciu z nich zostało skazanych przez sądy Polski Ludowej i zamordowanych w majestacie komunistycznego, sowieckiego prawa

Powinno być:
W procesach będących parodią prawa skazano 40 Cichociemnych, 15 torturowano, 9 (lub 10) zamordowano (6 w więzieniu Warszawa-Mokotów, 3 w więzieniu na Zamku w Lublinie), 77 aresztowano (w tym 13 aresztowało NKWD, 5 wspólnie NKWD i UB), 20 skazano na śmierć, co najmniej 2 na dożywotnie pozbawienie wolności, 22 na więzienie.

Wyjaśnienie RMZ:
Podane liczby są sumą informacji zawartych w biogramach Cichociemnych. Najwyższy czas podawać pełne informacje, a nie (dez)informacje wybiórcze i przekłamane.
Więcej info – Cichociemni w niewoli

Wyjaśnienie KAT:
„Skrót tożsamy dla broszury. To nie jest statystyka dla wszystkich cc.”


 

29/ Jest:
[Cichociemni] Blisko 40 w nowej powojennej komunistycznej rzeczywistości uległo presji, a w wielu wypadkach i szantażowi, godząc się na werbunek przez reżimowe służby specjalne (UB/SB, Informacji Wojskowej), a tym samym pomagając w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół.

Powinno być:
[Cichociemni] Niektórzy w nowej powojennej komunistycznej rzeczywistości uległo presji, a w wielu wypadkach i szantażowi, godząc się na werbunek przez reżimowe służby specjalne (UB/SB, Informacji Wojskowej), a tym samym pomagając w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół.

Wyjaśnienie RMZ:
Nieznane jest źródło „ustalenia” że rzekomo „blisko 40” cichociemnych „zgodziło się na werbunek, tym samym pomagając w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół”. Po pierwsze, nie opublikowano dotąd wyników żadnych rzetelnie przeprowadzonych badań naukowych, a jedynie bodaj trzy (w części powielające te same tezy) artykuły dr Krzysztofa A. Tochmana, odnoszące się rzeczowo jedynie do kilku Cichociemnych.

Wynotowane z artykułów dr Krzysztofa A. Tochmana imiona i nazwiska cichociemnych mających współpracować ze służbami „Polski Ludowej” składają się na liczbę 27 osób, nie ma żadnej publikacji wskazującej „blisko 40″… Ponadto współpraca współpracy nierówna; w „publikacji edukacyjnej IPN” podano (dez)informację jakby nie tylko było „blisko 40” CC współpracowników, ale nawet że „blisko 40” CC „pomagało w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół”. To ewidentna brednia, bowiem nie wszyscy byli tak samo zaangażowani we współpracę, np. niektórzy dali się formalnie zwerbować, ale nie przekazywali albo żadnych, albo żadnych istotnych informacji, niektórzy nawet tylko użyczyli swego lokalu.

Problem istnieje i nie należy go ukrywać. Nie można jednak – i to w „publikacji edukacyjnej” bezpodstawnie i krzywdząco uogólniać i zawyżać liczby CC – współpracowników – bez jakiejkolwiek możliwości weryfikacji tych domniemanych „ustaleń”. Nie opublikowano przecież nawet nazwisk tych „blisko 40”.

Ponadto stygmatyzowanie wszystkich przypadków współpracy – w oderwaniu od faktów – wysoce pejoratywnym określeniem o domniemanym „pomaganiu w prześladowaniu swoich kolegów, a nawet przyjaciół” – nie ma nic wspólnego z rzetelnością naukową, ani tym bardziej z edukacją historyczną (nie mylić z histeryczną)…
Więcej info – Kontrowersje

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna.”


 

30/ Jest:
Z grupy ponad 40 skoczków, którzy pełnili misje podziemne na zachodzie Europy – również cichociemnych (…)

Powinno być:
Z grupy ponad 40 skoczków, którzy pełnili misje podziemne na zachodzie Europy (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Cichociemni nie pełnili „misji podziemnych na zachodzie Europy”. Patrz wyjaśnienie do błędu nr 10 oraz uwaga końcowa.

Wszystkie źródła historyczne – jak się je rzetelnie i dokładnie sprawdzi – wskazują, że Cichociemni to WYŁĄCZNIE spadochroniarze Armii Krajowej w służbie specjalnej. Ale jak się odpowiednio naciągnie to pojęcie, to „cichociemnymi” będą także żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, a może nawet wszyscy spadochroniarze na świecie…
Więcej info:  Kontrowersje wokół liczby Cichociemnych, Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Uwaga bezpodstawna. Ci spadochroniarze byli cc.”

Uwaga RMZ:
Nie tylko ja, ale także Studium Polski Podziemnej (gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych) prezentuje stanowisko, iż było 316 Cichociemnych – skoczków zrzuconych do Polski, a polscy skoczkowie zrzucani do innych krajów nie byli Cichociemnymi


 

 

Str. 34

 

31/ Jest:
Szkoła Podstawowa w Rudzie Różanieckiej na Podkarpaciu przyjęła imię CC kpt. Władysława Ważnego „Tygrysa”, który zginął w walce z Niemcami 19 sierpnia 1944 r. w Montigny-en-Ostrevent.

Powinno być:
Szkoła Podstawowa w Rudzie Różanieckiej na Podkarpaciu przyjęła imię kpt. Władysława Ważnego „Tygrysa”, który zginął w walce z Niemcami 19 sierpnia 1944 r. w Montigny-en-Ostrevent.

Wyjaśnienie RMZ:
Kpt. Władysław Ważny nie był Cichociemnym, lecz polskim agentem SOE. Został zrzucony przez SOE na teren Francji, w operacji „Darenth” 5/6-03-1944.

Wszystkie źródła historyczne – jak się je rzetelnie i dokładnie sprawdzi – wskazują, że Cichociemni to WYŁĄCZNIE spadochroniarze Armii Krajowej w służbie specjalnej. Ale jak się odpowiednio naciągnie to pojęcie, to „cichociemnymi” będą także żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, a może nawet wszyscy spadochroniarze na świecie…
Więcej info: Kontrowersje wokół liczby Cichociemnych, Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Kpt. W. Ważny był cc (…)! [pseudoargument ad personam]

Uwaga RMZ:
Nie tylko ja, ale także Studium Polski Podziemnej (gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych) prezentuje stanowisko, iż było 316 Cichociemnych – skoczków zrzuconych do Polski, a polscy skoczkowie zrzucani do innych krajów nie byli Cichociemnymi. Kpt. Władysława Ważnego nie ma na liście 316 Cichociemnych; oczywiście nie oznacza to wcale, że ma np. mniej zasług…


 

 

Str. 38

 

32/ Jest:
„Lista 316 cichociemnych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych – Armii Krajowej, (…)”

Powinno być:
Lista 316 cichociemnych żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej, wywodzących się z PSZ (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Przed skokiem do Kraju kandydaci na Cichociemnych składali przysięgę cichociemnych oraz przysięgę na Rotę AK oraz byli „przekazywani do dyspozycji wojskowych władz alianckich”. Przestawali być żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych.

Po skoku do Kraju oraz aklimatyzacji do warunków okupacyjnych otrzymywani przydział do Armii Krajowej, stając się żołnierzami Armii Krajowej w służbie specjalnej (patrz treść przysięgi Cichociemnych).

Określenie „PSZ – AK” jest rażąco nierzetelne i pozbawione źródłowej podstawy historycznej. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie nie działały w Polsce (wystarczy przeczytać ze zrozumieniem ich nazwę). Armia Krajowa nie działała [w sensie militarnym] poza Polską (wystarczy przeczytać ze zrozumieniem jej nazwę). To są całkowicie odrębne struktury. Samo złożenie przysięgi na Rotę AK nie czyniło z nikogo „żołnierza AK”. Nota bene, przyjmujący przysięgę oświadczał: Przyjmuję cię w szeregi żołnierzy Armii Polskiej walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Decyzja o zmianie przydziału z AK do działań poza Krajem oznaczała, że żołnierz Armii Krajowej (Polskiej) stawał się żołnierzem „oddanym do dyspozycji wojskowych sił alianckich”, w przypadku polskich spadochroniarzy stawał się agentem SOE lub OSS, bezpośrednio podporządkowanym tym służbom.

Bałagan z tym związany jest konsekwencją bałaganu (by użyć parlamentarnego określenia) w Sztabie Naczelnego Wodza oraz odzwierciedla racjonalność, a także intensywność „walki o wyzwolenie Kraju” polskich polityków w Londynie. Nota bene, w odróżnieniu od PSZ, w świetle prawa międzynarodowego Armia Krajowa nie miała formalnie statusu wojskowego, bo Sztab Naczelnego Wodza nie uregulował tej kwestii do końca wojny. Polscy politycy nie zdążyli też wypowiedzieć wojny ZSRR…

Łącznikiem pomiędzy Naczelnym Wodzem (a nie pomiędzy PSZ) a Dowódcą Armii Krajowej był Oddział VI (Specjalny) Sztabu Naczelnego Wodza, zwany także Samodzielnym Wydziałem Krajowym. Traktowano go jako część składową Armii Krajowej, jego kadra składała przysięgę na Rotę AK, administrował funduszami Armii Krajowej w okupowanej Polsce itp. Itd.
Więcej info – Łączność z Krajem, Oddział VI (Specjalny)

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. CC nie przestawali być żołnierzami PSZ do swojej śmierci!”

Uwaga RMZ:
Pan Tochman nie odniósł się do mojej argumentacji.


 

 

Str. 39, 41

 

33/ Jest:
Wewnątrz tekstu zatytułowanego „Lista Cichociemnych”, na dwóch wkładkach (stronach) z fotografiami nierzetelnie opublikowano (bez żadnego wyjaśnienia) fotografie osób, których nie ma na tej liście, bo nie byli Cichociemnymi.

Powinno być:
Wewnątrz listy Cichociemnych – zdjęcia Cichociemnych, wewnątrz list innych polskich spadochroniarzy – zdjęcia tych spadochroniarzy.

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. Opublikowano listy cc, zgodnie z ich przeznaczeniem.”

Uwaga RMZ:
Nie tylko ja, ale także Studium Polski Podziemnej (gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych) prezentuje stanowisko, iż było 316 Cichociemnych – skoczków zrzuconych do Polski, a polscy skoczkowie zrzucani do innych krajów nie byli Cichociemnymi.


 

 

Str. 42

 

34/ Jest:
Lista 22 cichociemnych – żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych – Armii Krajowej, (…)

Powinno być:
Lista 22 spadochroniarzy, (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Wskazani spadochroniarze nie byli Cichociemnymi – patrz uwaga do błędu nr 10 oraz wyjaśnienie końcowe.
Wskazani spadochroniarze nie byli „żołnierzami PSZ – AK” – patrz uwaga do błędu 32.
Więcej info – Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. Opublikowano listy cc, zgodnie z ich przeznaczeniem.”

Uwaga RMZ:
Nie tylko ja, ale także Studium Polski Podziemnej (gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych) prezentuje stanowisko, iż było 316 Cichociemnych – skoczków zrzuconych do Polski, a polscy skoczkowie zrzucani do innych krajów nie byli Cichociemnymi.


 

 

Str. 43

 

35/ Jest:
Lista 24 cichociemnych – żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, którzy ostatecznie zostali zadysponowani przez Sztab Naczelnego Wodza – Wydział Specjalny Ministerstwa Obrony Narodowej do działań poza krajem, (…)

Powinno być:
Lista 24 polskich spadochroniarzy, wywodzących się z Samodzielnej Kompanii Grenadierów, zrzuconych na teren Francji, (…)

Wyjaśnienie RMZ:
Wskazani spadochroniarze nie byli Cichociemnymi – patrz uwaga do błędu nr 10 oraz uwaga końcowa.
Wskazani spadochroniarze nie byli „żołnierzami PSZ – AK” – patrz uwaga do błędu 32.
Więcej info – Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Zarzut bezpodstawny. Opublikowano listy cc, zgodnie z ich przeznaczeniem.”

Uwaga RMZ:
Nie tylko ja, ale także Studium Polski Podziemnej (gdzie przechowywane są teczki personalne Cichociemnych) prezentuje stanowisko, iż było 316 Cichociemnych – skoczków zrzuconych do Polski, a polscy skoczkowie zrzucani do innych krajów nie byli Cichociemnymi.


 

 

Str. 42 – 43

 

36/ Publikując listy polskich spadochroniarzy z niezrozumiałych względów pominięto:
* 217 Spadochroniarzy zaprzysiężonych na Rotę AK, przeszkolonych na kursach dla Cichociemnych, nie zrzuconych do Kraju – (kandydatów na Cichociemnych):
* 32 polskich spadochroniarzy, agentów OSS („Joes”), zrzuconych na teren Niemiec, w ramach Project Eagle.
Więcej info – Nie tylko Cichociemni

Wyjaśnienie KAT:
„Żołnierze PSZ, których tylko zaprzysiężono, a nie podjęli misji- nie są obiektem moich badań, jak również agenci. (…)” [pseudoargument ad personam]


 

 

Uwaga końcowa (RMZ):
To bardzo przykre, że wciąż rozpowszechniane są istotne przekłamania – i to pod pozorem „publikacji edukacyjnej”. Zdumiewa, że dopuszcza się tego „Instytut Pamięci Narodowej”, który zafałszowuje akurat te elementy historii Cichociemnych, z których powinniśmy być najbardziej dumni, w tym działalność mjr dypl. Jana Jaźwińskiego. Powinniśmy wystawić Mu pomnik, a nie przypisywać Jego zasługi Brytyjczykom, SOE.

Cichociemni nie mieli własnej jednostki, munduru, barw, patrona, tradycji, nie mieli nawet prawa ujawnić – nawet wobec kolegów z konspiracji – że są Cichociemnymi. Do czasu ustanowienia Znaku dla Skoczków do Kraju (Znaku Spadochronowego AK), 7 lutego 1954, nie mieli nawet żadnego widocznego identyfikatora, oprócz słowa CICHOCIEMNY.

Teraz próbuje się Ich okraść z tego słowa, nierzetelnie naciągając definicję Cichociemnego. Można powiedzieć, że im dalej od wojny – tym więcej cichociemnych… Historycy z IPN tak bardzo pragną „odkrywać” historię Cichociemnych, że bez podstawy źródłowej rozszerzają pojęcie >cichociemny< na wszystkich polskich spadochroniarzy w operacjach specjalnych, powołując się tylko na to, że np. niektórzy składali przysięgę na rotę AK.

Różnica pomiędzy nimi a cichociemnymi jest oczywista – TYLKO Cichociemni byli żołnierzami AK i nie podlegali Brytyjczykom czy komukolwiek innemu – poza Komendą Główną Armii Krajowej. Polscy skoczkowie zrzucani w operacjach specjalnych do innych krajów byli agentami SOE lub (project Eagle) agentami OSS, podlegali Brytyjczykom lub Amerykanom.

Imienna lista 316 Cichociemnych, którym przyznano odrębną wersję Znaku Spadochronowego – Znak dla Skoczków do Kraju, od początku była jednoznaczna, kompletna i nie budziła żadnych kontrowersji. Warto podkreślić, że gdy 7 lutego 1954 ogłoszono zarządzenie ustanawiające Znak dla Skoczków do Kraju, czyli Znak Spadochronowy AK – żyło jeszcze w Polsce oraz na emigracji kilkudziesięciu Cichociemnych.

Niejeden chciałby zajaśnieć blaskiem bohaterstwa Cichociemnych, stąd też np. niektórzy kurierzy (Tadeusz Chciuk ps. Celt) oraz niektórzy spadochroniarze sami siebie nazwali – wbrew faktom – „cichociemnymi”.

Historycy IPN wywołują zamieszanie, wywodząc, że rzekomo cichociemnymi są… spadochroniarze zrzucani do innych krajów. Te bzdury świadczą o braku elementarnej wiedzy o idei łączności z Krajem autorstwa kpt. Jana Górskiego i Macieja Kalenkiewicza, braku wiedzy o tym, że podstawowym zadaniem Cichociemnych było wsparcie Armii Krajowej w konspiracyjnej walce w okupowanej Polsce, a także przygotowywanie powstania powszechnego, które planowano rozpocząć w ostatniej fazie wojny w Polsce oraz odtworzenie Sił Zbrojnych R.P. po wojnie – także w Polsce.

Nota bene, idea powstania powszechnego – choć była nadrzędną ideą władz polskich, także dowództwa Związku Walki Zbrojnej oraz Armii Krajowej – nie jest współcześnie znana. Podobnie nieznany jest jej ścisły związek z ideą Cichociemnych, mało znany jest także związek tej idei z powstaniem 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, którą utworzono właśnie po to, aby wesprzeć planowane powstanie powszechne.
Więcej info w haśle Wikipedii mojego autorstwa – Powstanie powszechne

Nie każdy człowiek ze spadochronem to cichociemny! 316 Cichociemnych – jak łatwo się zorientować po treści Ich przysięgi, czy choćby nazwie Znaku Spadochronowego AK – Znaku dla Skoczków do Kraju – to żołnierze Armii Krajowej w służbie specjalnej. Rdzeniem idei Cichociemnych była walka o wyzwolenie okupowanej Polski, walka w szeregach konspiracyjnej Armii Krajowej.

Polscy spadochroniarze zrzucani do innych krajów:
– Polacy, żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej,
– 17 Polaków, agentów SOE, zrzuconych do krajów europejskich,
– 24 Polaków, agentów SOE, żołnierzy Samodzielnej Kompanii Grenadierów, zrzuconych na teren Francji,
– 32 Polaków, agentów OSS zrzuconych na teren Niemiec,
– 26 Polaków, spadochroniarzy, prawdopodobnie zrzuconych pod koniec wojny na teren ZSRR (poszukuję bliższych informacji)
a także 31 Kurierów i Emisariuszy zrzuconych do Polski
– wszyscy Oni byli polskimi spadochroniarzami i zasługują na nasz szacunek i wdzięczność za Ich bohaterstwo. Ale nie byli Cichociemnymi.

Słowo „cichociemny” nie jest orderem za zasługi, tylko pojęciem definiującym wyłącznie żołnierzy Armii Krajowej w służbie specjalnej. Skoro sami Cichociemni (ani nikt inny) nie zgłaszali zastrzeżeń do listy 316 CC, skoro Studium Polski Podziemnej w Londynie także uznaje za błędne teorie, jakoby nie było 316 Cichociemnych – to robienie zamieszania wokół liczby Cichociemnych oraz próby „dopisania” na listę kolejnych dziesiątek, setek czy tysięcy osób nie mają żadnego sensu. Wyszkolenie, zadania oraz bojowe akcje Cichociemnych różnią się zasadniczo od zadań i działań kurierów czy innych spadochroniarzy…

Wyjaśnienie KAT:
Pan Tochman nie odniosł się do w/w argumentacji.

Wszelkie uwagi, wyjaśnienia, uzupełnienia można przesyłać na adres: cichociemni@elitadywersji.org

Ryszard M. Zając
Prezes Fundacji dla Demokracji, wikipedysta
wnuk Cichociemnego por. cc Józefa Zająca ps. Kolanko
 
autor portalu elitadywersji.org oraz strony Fb – CichociemniAK

 

 

Zobacz także:  OKRADANIE CICHOCIEMNYCH

 

1